Saiba Śri Sathya Boski Cud Stworzenia

Bhagawan Śri Sathya Sai Baba

Boski cud stworzenia

Dyskursy wygłoszone z okazji święta Mahasziwaratri w latach 1955 - 1978

Od niepamiętnych czasów, raz w roku, trzynastego dnia miesiąca magha wyznawcy hinduizmu gromadzą się na całonocne czuwanie wypełnione modlitwą, medytacją i śpiewem. W ten sposób obchodzone jest święto Mahasziwaratri, czyli Wielka Noc Sziwy. Uznawane za najpomyślniejszy czas na intensywną praktykę duchową, to unikalne święto ku czci Sziwy przypomina człowiekowi o przemijającej naturze świata materialnego i o konieczności skupienia całej swej miłości na Stwórcy. W hinduizmie Sziwa (dosł. „Dobry, łagodny Pan”) uznawany jest za zbawiciela świata i oswobodziciela ludzkości. Obdarza wszechwiedzą, zdolnością rozróżniania i gotowością do wyrzeczeń. Jest czasem i wiecznością, zagładą i odrodzeniem, drogą i celem. Jest tym, czego każdy człowiek - niezależnie od swego wyznania - potrzebuje i poszukuje.

Dla milionów wielbicieli Bhagawana Śri Sathya Sai Baby obchodzenie święta Mahasziwaratri w jego obecności jest wielkim przywilejem. Sathya Sai Baba uznawany jest bowiem za awatara Sziwy i Śakti, czyli cielesne zstąpienie męskiej i żeńskiej energii niszczącego-odradzającego aspektu Boga. W tę szczególną noc Bhagawan Śri Sathya Sai Baba wielokrotnie stwarzał w swoim ciele święte symbole Sziwy zwane lingamami, obdarzając zgromadzonych łaską bycia świadkiem ich narodzin. Niniejsza książka jest zbiorem 30 dyskursów wygłoszonych przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę przy tej niepowtarzalnej okazji na przestrzeni dwudziestu dwóch lat (1955-1978). Jest głosem Sziwy przywołującego zagubionego człowieka do wrodzonej mu chwały i boskiego dziedzictwa.


Wstęp

Niniejsza książka zawiera dyskursy wygłoszone przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę z okazji święta Mahasziwaratri wiatach 1955 - 1978.

Mahasziwaratri, czyli Wielka Noc Sziwy, to jedno z najważniejszych świąt hinduizmu obchodzone w noc poprzedzającą nów księżyca, w miesiącu zwanym w sanskrycie magha. Ta święta noc przypada zwykle w lutym lub w marcu według kalendarza gregoriańskiego. Od zmroku do świtu w każdej świątyni wierni śpiewają pieśni ku czci Sziwy i oddają cześć lingamowi.

Kim jest Sziwa i czym jest lingam? Sziwa to uosobienie jednego z trzech aspektów wiecznej, nieskończonej, wszechprzenikającej najwyższej świadomości zwanej przez filozofów indyjskich brahmanem. Wedanta głosi, że brahman zawiera w sobie wszystkie elementy istnienia, a mianowicie: tworzenie, trwanie i rozpad, jako że to, co zostało stworzone, z czasem przestaje istnieć, ponownie stapiając się ze swym źródłem - brahmanem, który jako jedyny istnieje wiecznie. Uosobieniem twórczego aspektu brahmana jest Brahma, uosobieniem aspektu trwania - Wisznu, który podtrzymuje przejawiony świat, natomiast Sziwa umożliwia powrót do źródła i rozpłynięcie się formy wraz ze wszystkimi jej cechami w brahmanie. Tak więc światy powstają, trwają, zanikają... Powstają z brahmana, trwają w czasie i przestrzeni, i zanikają wraz z czasem w brahmanie. Proces ten można sobie wyobrazić jako pulsowanie odwiecznej, pierwotnej jedności. Lingam, przedmiot w kształcie jaja, sugeruje pulsowanie - wyłanianie się form z pozbawionej jakichkolwiek cech jedności oraz ponowne stapianie się ich w jedność.

Jajo obrazuje też proces wyłaniania się z jedności dwóch aspektów, które choć przeciwstawne jak plus i minus, pozostają z sobą nierozerwalnie związane i przyciągają się, zawsze tworząc całość - jeden aspekt nie może istnieć bez drugiego. Wedy nazywają te dwa wieczne, nieprzejawione i przenikające się aspekty brahmana puruszą i prakriti, czyli duchem i materią, albo aspektem męskim i żeńskim, które nie są oddzielone od pierwotnej jedności ani od siebie nawzajem. Prakriti zawiera w sobie pięć żywiołów (eter, powietrze, ogień, wodę, ziemię), umysł, ego oraz intelekt, z których z woli i pod wpływem puruszy powstaje wszechświat. Lingam symbolizuje nierozerwalny związek puruszy i prakriti oraz dynamikę procesu tworzenia.

Lingam inaczej nazywany jest hiranjagarbhą, co oznacza „złoty zalążek” - „złoty” czyli boski, a „zalążek” to zapowiedź życia i rozwoju. Tak więc za sprawą puruszy, prakriti staje się emanacją boskiej światłości, tworząc wszechprzenikającą przestrzeń zwaną w sanskrycie suwah. Z niej wyłania się przestrzeń subtelna - bhuwah, czyli wibracja, myśl, intelekt, a z tej z kolei materializuje się bhur - świat form materialnych, spośród których jedynie istota ludzka wyposażona jest w zdolność świadomego dążenia do ponownego stopienia się w jedno z brahmanem. Wszystkie inne formy tego świata również wracają do brahmana - płyną doń zgodnie ze swym przeznaczeniem, tak jak rzeki podążające do oceanu. Lingam symbolizuje nieuchronność tego procesu. Ciało ludzkie rodzi się i umiera - powstaje i rozwija się, by w chwili śmierci rozpocząć podróż powrotną: od zorganizowanej materii organicznej do pięciu żywiołów stanowiących jej subtelny budulec. Jednak najwyższa świadomość w człowieku nie umiera. Przyobleczona w ciało subtelne - ego, materializuje się w następnym ciele fizycznym. Kolejne narodziny i śmierć powtarzają się do czasu, gdy ego rozpłynie się w brahmanie, gdyż dopiero wówczas człowiek doznaje szczęśliwości samorealizacji. Zanim to nastąpi, ego ewoluuje od jednego ciała do następnego, by osiągać swe cele, niosąc doświadczenia życia, a także wielość różnych cech, przekonań, uprzedzeń, awersji i pragnień nabytych w różnych wcieleniach. Jednak każdy cel i każde spełnienie ego okazują się niepełne i przemijające. Ego żyjące w kolejnych istotach ludzkich jest tym, co potocznie nazywamy „ja” - naszym ciałem, umysłem, myślami i emocjami. Tymczasem nasze prawdziwe „ja” to najwyższa świadomość, czyli atma, która na poziomie suwah przejawia się jako niewyczerpane źródło boskiej światłości, na poziomie bhuwah - jako ciało subtelne, a na poziomie bhur - jako ciało materialne. Wedanta głosi, że atma, zwana też atmanem, jest tożsama z brahmanem. Tak więc prawdziwe „ja” to brahman - zatem może znaleźć spełnienie jedynie w brahmanie. Dlatego każde spełnienie ego jest iluzoryczne jak miraż i prowadzi do następnego pragnienia, bowiem prawdziwe „ja” nieustannie tęskni za swym źródłem; ego odczuwa ową tęsknotę, ale nie wie, gdzie szukać spełnienia. W pewnym punkcie swej podróży przez kolejne wcielenia ego orientuje się, że realizacja jego doczesnych pragnień nie prowadzi do prawdziwego spełnienia i zaczyna poszukiwać wiedzy duchowej. Wtedy dowiaduje się, że wszystko, co zostało przeniesione z poprzednich wcieleń i zapisane w nieświadomości, a także wszystko to, co tworzy obecny kształt ego w danym życiu, musi rozpłynąć się w brahmanie. Zapisane jest to w umyśle - dlatego Bhagawan Śri Sathya Sai Baba nieustannie powtarza, że musimy „zniszczyć” albo „pokonać” umysł. Nie oznacza to, że mamy przestać posługiwać się nim, ale że powinniśmy świadomie dążyć do tego, aby umysł wraz z ego świadomie trwał w brahmanie, rozpływając się w Nim. Lingam symbolizuje proces rozpływania się wszelkich form, a Sziwa jest uosobieniem tego aspektu brahmana, który prowadzi do ostatecznego spełnienia. Dlatego podczas Mahasziwaratri wierni modlą się do Sziwy, rozmyślają o Sziwie i o znaczeniu lingamu, który jako symbol powrotu do źródła nierozerwalnie związany jest z Sziwą i stanowi Jego atrybut. Tej nocy całkowicie oddają się Sziwie, a On obdarza ich łaską, w wyniku czego mogą doświadczyć jedności z brahmanem.

Bhagawan Śri Sathya Sai Baba nadaje temu świętu szczególne duchowe znaczenie przez tworzenie w swym wnętrzu lingamu, który wydobywa się na zewnątrz przez Jego gardło i usta. Swami oświadcza, że w tym momencie dokonuje się akt stwórczy. Ci, którzy widzieli proces pojawiania się lingamu, jak również materializację świętego popiołu zwanego wibhuti oraz innych przedmiotów, jakimi Swami obdarza swych wielbicieli, wiedzą, że lingam jest czymś więcej niż przedmioty, które w chwili materializacji pojawiają się w zasięgu ręki Bhagawana jakby z powietrza, z niewidzialnego poziomu bhuwah. Lingam wydaje się powstawać w przestrzeni subtelniejszej, a lśniący przedmiot pojawiający się w ustach Bhagawana to widzialna forma hiranjagarbhy - złotego zalążka, z którego powstał wszechświat i wszelkie życie. Dlatego intuicyjnie mówimy, że Bhagawan „rodzi” lingam, a nie „materializuje” go. Hiranjagarbha zawiera w sobie czas, przestrzeń, wszystkie możliwości, aspekty i właściwości świata przejawionego. Zatem lingam, którym błogosławi swych wielbicieli Bhagawan Śri Sathya Sai Baba podczas Mahasziwaratri, to forma elementarna stanowiąca pierwotny przejaw woli Boga, woli najwyższej świadomości. Umysł ludzki w żaden sposób nie potrafi zrozumieć istoty lingamu, zatem podczas tej wyjątkowej, świętej nocy spontanicznie poddaje się Sziwie i działaniu Jego łaski, a zapisane w sercu doznanie pozostaje tam na zawsze, by nieustannie oddziaływać na tych, którym dane było widzieć boski cud stworzenia.

Oddać się Bogu

1955 r.

Ja nie głoszę wykładów, moje dyskursy mają raczej charakter rozmowy. Chciałbym, byście mnie uważnie wysłuchali, ponieważ dopiero wówczas doznacie boskiej błogości, gdy zastosujecie się do moich zaleceń; wasza radość to moje pożywienie. Dlatego nalegam, byście wzięli sobie do serca każde moje słowo. To nie jest zwyczajny wykład; wykłady przeważnie nie zawierają lekcji o prawdzie życia.

Bóg jest jak niewyczerpany, bezbrzeżny ocean miłości. Najprostsza droga do Jego łaski, a także do zrozumienia, że Bóg przenika wszystko i jest wszystkim, wiedzie przez miłość i całkowite oddanie się Mu. Bezwarunkowa ufność i akceptacja Jego woli to najwyższa forma miłości do Boga.

Pewien bramin przechodził kiedyś w pobliżu miejsca nad rzeką, gdzie służący z pałacu prali królewską odzież. Zobaczyli na jego ramionach jedwabny szal i napadli go z krzykiem, że ukradł im szal, który właśnie przynieśli do prania. Bramin zawołał na pomoc Narajanę(- uosobienie Wisznu), który natychmiast poderwał się ze swego tronu w niebie, aby pośpieszyć z pomocą - ale zaraz usiadł. Zdziwiona małżonka zapytała o powód Jego dziwnego zachowania, a Narajana odrzekł: „Chciałem pomóc biednemu braminowi, który wpadł w ręce łotrów, ale okazuje się, że moja pomoc nie jest mu już potrzebna, ponieważ sam zaczął ich bić, odpowiadając ciosem na cios”.

Gdy w sercu zaczyna rodzić się czysta miłość do Boga, zwana w sanskrycie bhakti, jest delikatna jak kiełkująca roślinka, zatem potrzebuje osłony. Owa osłona to religia - jej reguły, nakazy i zakazy, wskazówki i zalecenia. Dopóki bhakti pali się wątłym płomieniem, wystarczy kilka kropel deszczu lub niewielki podmuch wiatru, aby zgasła; lecz gdy rozpali się w ludzkim sercu jak potężny pożar, nic nie zdoła jej stłumić. Jednak na początku należy ją ochraniać. Aby miłość do Boga mogła wzrastać, konieczne jest pokonanie ego. Ego jest bardzo żywotne i silne. Możecie porównać je do byka, który wydaje szorstki dźwięk: „ham hai, ham hai” (ja jestem, ja jestem). Przywiązujecie go do pala, zabijacie, po czym naciągacie jego skórę na bęben, a ona nadal wydaje dźwięk ego: „ham, ham, ham” (ja, ja, ja). Dopiero gdy potniecie ją na cieniutkie struny, będziecie mogli usłyszeć ich słodki dźwięk: „tum, tum, tum” (ty, ty, ty). Ludzkie życie jest jak melodia wygrywana przez odwieczny duet, na który składają się cymbały wybijające rytm ego: dobro - zło, radość - smutek, ból - przyjemność, oraz harfa, której boski dźwięk nadaje melodii słodyczy. Zarówno rytm jak i dźwięk tworzą melodię życia.

W poprzednim wcieleniu Sirdi Sai Baby wyjaśniłem już, kogo uważam za prawdziwego wielbiciela Boga. Powiedziałem wówczas: „Są trzy rodzaje wielbicieli. Pierwszy podobny jest do ptaka, który zbyt pośpiesznie sfruwa na dojrzały owoc, a wtedy owoc spada na ziemię; tak więc niecierpliwość pozbawia go owocu. Drugi przypomina małpę - łapie ona jeden owoc, a za chwilę inny i nie potrafi podjąć decyzji, który zjeść. Taki wielbiciel waha się i zbyt często zmienia cel, przez co traci szanse na sukces. Trzeci zaś - jak mrówka - powoli, ale wytrwale podąża do źródła słodyczy. Taka osoba skupiona na jednym celu zmierza bezpośrednio do Boga i zaskarbia sobie Jego łaskę”. Miłość do Boga i wiara są jak dwa wiosła; jedno nie wystarczy, aby przepłynąć przez morze doczesnego życia. Miłość do Boga sprawia, że zaczynacie Go poszukiwać.

Dziecko, idąc spać, poprosiło matkę: „Mamusiu, obudź mnie, gdy zgłodnieję”, a ona odrzekła: „Nie ma takiej potrzeby, głód sam cię obudzi”. Podobnie głód Boga budzi was do aktywności. To Bóg dał wam ten głód i On dostarczy pożywienia; również Bóg daje chorobę, wskazując jednocześnie skuteczny lek. Chodzi o to, byście poczuli głód i znaleźli odpowiedni pokarm; byście zauważyli chorobę i zastosowali właściwy lek. Człowiek musi złamać się pod jarzmem doczesnego życia - jest to rodzaj ćwiczenia, które nauczy go, że świat jest względny. Tej wiedzy nie dadzą wam żadne wykłady, musicie sami doświadczyć prawdy. Musicie dotknąć ognia i sparzyć się. W przeciwnym razie będziecie przekonani, że ogień to tylko światło, a przecież ogień to zarówno światło, jak i wysoka temperatura. Podobnie świat - jest zarówno prawdą, jak i nieprawdą, inaczej mówiąc - jest względny.

Macie tendencję do klasyfikowania innych i dzielenia ich na wierzących i niewierzących. Co możecie wiedzieć o tym, jakimi drogami podążają czyjeś myśli? Często zdarza się tak, że nawet mąż nic nie wie o duchowym życiu własnej żony. Kiedyś pewna para małżeńska przemierzała dżunglę, pielgrzymując do trudno dostępnej świątyni. Mąż zobaczył na drodze drogocenny kamień i dyskretnym ruchem stopy pośpiesznie przysypał go piaskiem, ponieważ obawiał się, że żona ulegnie pokusie, podniesie kamień i przywiąże się do tej błyskotki. Tymczasem ona zauważyła jego gest i uświadomiła mu, że to jego umysł każe mu wciąż widzieć różnicę pomiędzy diamentem i piaskiem. Dla niej piasek i diament były tym samym.

W innym przypadku żona nie wiedziała o głębokiej wierze swojego męża. Zdarzyło się to na pewnym dworze. Królowa była żarliwą wielbicielką Ramy, zaś jej mąż nie wykazywał żadnych oznak religijności, nad czym królowa bardzo ubolewała. Dlatego ślubowała, że jeśli zobaczy u swego męża choć maleńką oznakę bhakti lub szacunku dla Ramy, zarządzi uroczyste modły we wszystkich świątyniach oraz karmienie ubogich w całym kraju. Którejś nocy król trzy razy powtórzył imię Ramy, wprawdzie przez sen, ale wyraźnie i z miłością. Królowa zarządziła więc wielkie święto w państwie. Król dowiedziawszy się, jaki był powód owego świętowania, bardzo się zmartwił. Uważał bowiem, że nikt nie powinien wiedzieć o jego żarliwej miłości do Ramy. Jest wielu takich, którzy nie opowiadają o swym duchowym mistrzu i nie zdradzają nikomu ukochanego imienia ani postaci Boga. Bez względu na to, czy swą miłość do Boga skrywacie przed innymi, czy też nie - zawsze miejcie w pamięci imię wybranej przez was boskiej osoby. Imię Ramy, bądź jakiekolwiek inne, winno być dla was niczym własny oddech. Aby tak się stało, potrzebujecie pewnej praktyki - praktyki wewnętrznej rozmowy z Bogiem. Kiedyś ktoś powiedział pewnemu angielskiemu myślicielowi, dr Johnsonowi, że nie ma czasu na rozmowę z Bogiem, ponieważ od rana do późnej nocy jest bardzo zajęty. Dr Johnson odpowiedział pytaniem: „Jak to się stało, że na tej planecie, której dwie trzecie powierzchni stanowią oceany, a pozostałą jedną trzecią pokrywają skały, pustynie, nieprzebyte dżungle, lodowce i inne niedostępne tereny, miliony ludzi znalazły sobie miejsce do życia?”. Rozmówca odrzekł, że człowiek od zarania dziejów walczył o zapewnienie sobie warunków do życia. „Podobnie - stwierdził dr Johnson - człowiek musi codziennie znaleźć kilka minut czasu na rozmowę z Bogiem”.

Miłość do Boga oraz bezwarunkowe oddanie się Mu, będące jej owocem, uczynią was nieustraszonymi. Taka odwaga ma swe źródło w prawdziwym wyrzeczeniu, jakie ilustruje historia o pewnym księciu imieniem Mohadżit(- dosłownie: wolny od przywiązań), który udał się do mędrca, aby ten poprowadził go ku samorealizacji. Mędrzec zapytał, czy Mohadżit wyzwolił się od przywiązań, jak wskazuje na to jego imię. Książę odrzekł, że nie tylko on, ale i wszyscy jego poddani są wolni od wszelkich przywiązań. Mędrzec postanowił sprawdzić, czy Mohadżit powiedział prawdę. Wziął szatę księcia, zabrudził ją krwią i udał się z nią do pałacu. Po drodze informował wszystkich, że Mohadżit został zamordowany przez bandytów. Służąca, którą poprosił, by pośpieszyła z tą wiadomością do króla i królowej, powiedziała: „Skoro się urodził, to i umarł. Czy to jest powód, żebym musiała przerywać pracę i biec do pałacu?”.

Wreszcie mędrzec dotarł przed oblicze króla. Ojciec księcia obojętnie przyjął tragiczną wiadomość. Powiedział do siebie szeptem: „Ptak odleciał z gałęzi, na której usiadł na chwilę, by odpocząć”. Królowa również nie przejęła się śmiercią syna. Stwierdziła, że cały ten świat to jakby hotel, w którym podróżni zatrzymują się na noc, by rankiem opuścić to miejsce i udać się w dalszą drogę. Dodała, że rodzina i przyjaciele to tylko pojęcia, które na krótki okres wiążą nas z innymi podróżnymi zatrzymującymi się w tym samym hotelu. Żona „zamordowanego” księcia także nie okazała żadnych uczuć. Powiedziała: „Mąż i żona są jak dwa kawałki drewna wrzucone do rzeki. Przez jakiś czas płyną blisko siebie, a potem prąd wody rozdziela je i każdy podąża do oceanu z właściwą sobie prędkością, by dotrzeć tam w swoim czasie. Zatem nie ma żadnego powodu, by martwić się tym, że nastąpiło ich rozdzielenie. Taka jest natura świata, widocznie tak miało być”.

Prawdziwe nieprzywiązanie i dystans do spraw tego świata okazane przez rodzinę królewską i poddanych w obliczu wiadomości o „śmierci” następcy tronu bardzo ucieszyły mędrca. Wrócił do swej pustelni i powiedział księciu, że do jego kraju wtargnęli wrogowie, wymordowali rodzinę królewską, a lud wzięli w niewolę. Książę spokojnie przyjął tę wiadomość i rzekł: „Wszystko to marność, wszystko przemija, znika jak mydlana bańka. Niech życie toczy się swoim torem, a ty prowadź mnie, proszę, ku nieskończonemu, prowadź mnie ku wieczności”.

Odwaga pozwalająca osiągnąć taki stan prawdziwego nieprzywiązania jest darem od Boga. Aby nań zasłużyć, trzeba wielu wcieleń nauki i pracy nad sobą. Jednakże kiedyś musicie wykonać pierwszy krok w tym kierunku. Owym pierwszym krokiem jest oczyszczenie umysłu i uszlachetnienie charakteru. A jeśli sami nie uczyniliście takiego kroku, przynajmniej nie naśmiewajcie się z tych, którzy starają się tego dokonać i nie zniechęcajcie ich. Zróbcie przynajmniej tyle! Poza tym nie uzależniajcie się od innych, nie pozwólcie, żeby na was pracowali, ani nie żądajcie, by spełniali wasze zachcianki. Jeżeli bardzo pragniecie czegoś, powinniście osiągnąć to własnym wysiłkiem - to jest prawdziwa wolność. Nigdy nie przyjmujcie niczego za darmo, wszystko spłacajcie - pracą lub służbą. W ten sposób zdobędziecie wiarę w siebie. Przyjmując coś od innych, uzależniacie się od nich. Wzrastajcie w poczuciu godności i wiary w siebie. To najlepsze, co możecie uczynić dla samych siebie.

Bóg jest ojcem każdego z was, zatem każdy może rościć sobie prawo do boskiego dziedzictwa. Jednak żeby nabyć to prawo, trzeba osiągnąć odpowiedni wiek, poziom inteligencji oraz wykształcić w: sobie zdolność rozróżniania między dobrem i złem, tym co właściwe i niewłaściwe. Człowiek głupi i słabego charakteru nie dorasta do boskiego dziedzictwa, jakim jest łaska i miłość. Jeśli potraficie odróżnić wieczne od przemijającego, jeśli wiecie, co to jest wyrzeczenie, z pewnością otrzymacie udział w boskim dziedzictwie, do którego macie prawo.

Przynieście Mi czystą miłość, a Ja dam wam duchową siłę. Cieszą Mnie takie „transakcje”. Oddajcie Mi to, co macie - wasze smutki i zmartwienia, kłopoty i obawy, a weźcie w zamian radość i spokój, odwagę i wiarę w siebie. Z mojego punktu widzenia nie ma wśród was „lepszych” i „gorszych”. Matka zwykle prosi starsze dzieci, żeby jadły samodzielnie, a sama karmi młodsze, ale to nie oznacza, że mniej kocha starsze dzieci.

Jeśli pozornie poświęcam komuś mniej uwagi, nie sądźcie, że go nie darzę miłością. Weźcie również pod uwagę fakt, że celem awatara Sai nie jest zgładzenie niegodziwych, lecz poddanie ich procesowi edukacji i transformacji, by mogli wrócić na właściwą drogę, którą zagubili. Tak więc drzewa zaatakowane przez szkodniki nie zostaną ścięte, lecz uratowane. Ponadto, ten awatar nie przeniesie się w żadne inne miejsce; będzie prowadził swą działalność tu, gdzie zstąpił na Ziemię. Pozostanie na swym miejscu jak drzewo, którego się nie przesadza. Niemniej jednak awatar wolny jest od przywiązania do rodziny, w której przyszedł na świat. W przeciwieństwie do swych poprzednich inkarnacji w osobach Ramy i Kriszny(- awatar żyjący na ziemi około 5000 lal temu), których życie toczyło się głównie wśród członków rodziny, Sai żyje wyłącznie dla swych wielbicieli, świętych, mędrców i duchowych aspirantów. Nie praktykuje medytacji ani jogi, nikomu nie oddaje czci ani nie modli się - ponieważ sam jest najwyższym Bogiem. Awatar Sai uczy was, jak wielbić Boga i jak się modlić.

Dla tych, których interesuje jedynie świat doczesny, człowiek „zakochany” w Bogu wygląda na szalonego. Ludzie wyśmiewają się z niego. Natomiast dla wielbiciela Boga to właśnie oni wyglądają na ślepych i obłąkanych. Spośród wszelkiego rodzaju chorób psychicznych nękających ludzkość, „szaleństwo” na punkcie Boga jest najmniej szkodliwe, wręcz przeciwnie, jest dla człowieka dobroczynne. Ludzkość doznała niewysłowionych krzywd z powodu niejednego obłąkanego władcy. Natomiast ten, kto „oszalał” na punkcie Boga, przynosi światu harmonię, pokój, ideał braterstwa i miłość.

Księżyc i umysł

07.02.1959 r.

W śastrach znajdziecie szereg różnych mitów wyjaśniających symbolikę Mahasziwaratri -Wielkiej Nocy Sziwy, podczas której Sziwa ukazuje się w postaci lingamu. Moi przedmówcy opowiedzieli wam niektóre legendy. Jeszcze inna opowieść głosi, że w tę noc Sziwa tańczył w obecności wszystkich bogów i świętych triumfalny taniec, kiedy to uratował świat przed zagładą, wypijając truciznę halahala. Lecz nawet dla Niego działanie trucizny okazało się prawie nie do zniesienia i rozpalony runął na ziemię. Aby zmniejszyć gorączkę, na głowę Sziwy spłynęła święta rzeka Ganges. To jest znaczenie symboliki rytuału polegającego na wylewaniu na posągi Sziwy poświęconej wody, oleju i mleka. Jednakże woda Gangesu nie zlikwidowała gorączki, dlatego na głowie Sziwy umieszczono także zimną tarczę księżyca. Dopiero wówczas Sziwa wrócił do zdrowia i zatańczył swój triumfalny, kosmiczny taniec. Ale to nie zdarzyło się w dniu, w którym obchodzimy Mahasziwaratri.

Niektórzy powiadają, że Mahasziwaratri to noc, podczas której narodził się Sziwa - jakby Sziwa rodził się i umierał, jak zwykli śmiertelnicy! Inna opowieść głosi, że tej nocy pewien myśliwy osiągnął wieczne zbawienie, kiedy to siedząc na drzewie w oczekiwaniu na zwierzynę, niechcący zrzucił kilka liści, które przypadkiem upadły na lingam. To też nie jest prawdziwe wyjaśnienie symboliki Mahasziwaratri. Przecież Sziwaratri, czyli Noc Sziwy, powtarza się co miesiąc. Zatem, jakie jest znaczenie tej wyjątkowej nocy?

Noc to czas panowania księżyca. Począwszy od pełni, każdej nocy księżyc zmniejsza się o jedną część aż do nowiu, kiedy staje się niewidoczny, a od nowiu co noc zwiększa się o jedną część aż do pełni. Istnieje ścisła analogia pomiędzy ludzkim umysłem a księżycem. Księżyc, tak jak umysł, podlega cyklicznym procesom zaniku i wzrostu. Zmniejszający się księżyc symbolizuje proces zanikania aktywności umysłu. Wszelkie praktyki duchowe mają na celu przejęcie pełnej kontroli nad umysłem i wyeliminowanie jego wpływu. Jest to konieczne, aby rozerwać zasłonę iluzji i odsłonić prawdę. Począwszy od pełni, księżyc systematycznie zanika, a wraz z nim maleje aktywność umysłu. Wreszcie, czternastej nocy, gdy widoczny jest już tylko najmniejszy skrawek księżyca, przychodzi czas, kiedy to najłatwiej jest całkowicie zapanować nad umysłem. Ta noc nazywa się Sziwaratri. Należy ją spędzać na powtarzaniu imienia Sziwy i na medytacji - z umysłem wolnym od wszelkich innych myśli, nie tracąc czasu najedzenie czy sen. Taka pełna koncentracja na Bogu gwarantuje sukces. Raz do roku świętujemy Mahasziwaratri. Podczas owej Wielkiej Nocy Sziwy szczególnie zaleca się intensywną duchową praktykę, aby śawam - materialne ciało, mogło stać się sziwam - świątynią Boga. Taka transformacja możliwa jest pod warunkiem uwolnienia się od balastu, jakim jest umysł. Oto jest cel obchodzenia Sziwaratri. Głupotą jest sądzić, że chodzi o to, żeby tej nocy nie spać. Aby nie zasnąć, ludzie grają w karty, chodzą do kina na nocne seanse lub oglądają telewizję. Duchowa praktyka, jaką należy wypełnić świętą noc Sziwaratri, nie polega na takim „czuwaniu”. Człowiek który uważa, że grając w karty do białego rana wypełnia zalecenia pism odnośnie do nocnego czuwania, jest głupcem. Tego rodzaju „czuwanie” to parodia sprowadzająca go na drogę zła, gnuśności, słabości i hipokryzji.

Podczas Sziwaratri umysł musi ulec rozpłynięciu. Rozpłynięcie się ograniczonego umysłu w nieskończoności symbolizuje lingam. Przyjrzyjcie się mu dokładnie. Zwykle umieszczony jest na podstawie w kształcie trójkąta. Trójkąt symbolizuje trzy guny, a lingam - ostateczny cel życia. Lingam to symbol aktu stworzenia, wynik działania trzech gun i brahmana, który przenikając całe stworzenie, przydaje mu duchowego znaczenia i wartości. Oddając cześć lingamowi, zawsze uświadamiajcie sobie jego symbolikę. Każde słowo użyte w śastrach ma symboliczne znaczenie, pewien głębszy sens. Słowo prapanća, którym tak często określacie stworzony świat, znaczy to, co składa się z pięciu żywiołów. Są nimi: ziemia, woda, ogień, powietrze i eter. Zastanówmy się nad słowem hridaja - serce. Oznacza ono: hrudi (w sercu) ajam (On)”. Zatem hridaja to nie organ pompujący krew do wszystkich części ciała, ale siedziba Boga, ołtarz, na którym umieszczony jest Sziwa, miejsce, skąd świeci lampa duchowej mądrości. Równie symboliczne jest stwierdzenie, że Sziwa dosiada byka Nandi. Sziwa nie potrzebuje byka, żeby przenosić się z miejsca na miejsce. Jest obecny wszędzie tam, gdzie dominują cztery wartości: prawda, prawość, pokój i miłość. Te cztery wartości symbolicznie przedstawia się jako cztery nogi byka, którego dosiada Sziwa. Troje oczu Sziwy symbolizuje Jego zdolność widzenia przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Tylko Sziwa przedstawiany jest z trojgiem oczu. Skóra słonia, służąca mu za okrycie, obrazuje drzemiące w człowieku prymitywne, zwierzęce instynkty. Może je pokonać jedynie łaska Sziwy, który unieszkodliwia je tak, jak gdyby „zabijał” je i „obdzierał ze skóry”. Z kolei cztery twarze Sziwy symbolizują pokój, moc, pomyślność i determinację. Patrząc na lingam, zawsze uświadamiajcie sobie znaczenie różnych atrybutów Sziwy. Jeżeli podczas Mahasziwaratri zdobędziecie się na tak głęboką kontemplację Sziwy, uwolnicie się od iluzji, w której tkwicie. Tak jak dźwięk OM jest werbalnym symbolem Boga, tak też lingam stanowi Jego widzialną formę. Jednak jest to tylko forma. Doczesny świat jest iluzją. Żeby to sobie uświadomić, musicie doświadczyć owej iluzji. W przeciwnym razie nie zrozumiecie jej działania. Bóg jest obecny we wszechświecie tak, jak życie w jaju. Tak jak nieukształtowany jeszcze kurczak obecny jest w każdej części jaja, tak samo Bóg obecny jest w każdym miejscu we wszechświecie. Bóg to immanentna siła sprawcza, wewnętrzne źródło wszelkiego istnienia. Wolę to określenie, niż „dusza wszelkiego stworzenia”. Wszyscy znajdujemy się w tej sali, ale nie można powiedzieć, że sala jest w nas. Analogicznie, wszyscy żyjemy w Nim; to określenie wydaje się trafniejsze niż „On jest we wszystkim”.

Iluzja zniewala i ogranicza. Wszystkie praktyki duchowe służą wyzwalaniu się spod jej wpływu. Kawałek żelaza tonie w wodzie; jeśli jednak wykujecie z niego puste czółno, będzie pływać. Poddajcie takiej samej obróbce umysł - uczyńcie go pustym, a wówczas będziecie mogli swobodnie unosić się na morzu doczesnego życia. A przede wszystkim nauczcie się rozróżniać pomiędzy tym, co wieczne i rzeczywiste, a tym. co przemijające i nierzeczywiste, abyście nie ulegali iluzji i nie popełniali błędów. Nie traćcie czasu na to, by zrozumieć mnie i moją naturę. Starajcie się raczej zrozumieć to, czego was nauczam, a nie to, kim jest nauczyciel, bowiem przerasta on wasz intelekt i wasze możliwości poznawcze. Możecie usiłować mnie zrozumieć, patrząc na to, co czynię - to jedyna metoda. Dlatego od czasu do czasu ujawniam swoją tożsamość, pokazując wam „wizytówkę”, którą nazywacie cudem. Chociaż moja natura pozostanie dla was tajemnicą, stosujcie się do moich zaleceń.

W ciągu nadchodzących piętnastu lat obecne tu dzieci wyrosną na oddanych Bogu duchowych aspirantów. One już teraz wiedzą, że są wiecznością, prawdą, czystością, że są dziećmi nieśmiertelności. Wiedzą też, co jest wieczne, a co przemijające i kształtują w sobie umiejętność wyrzeczenia. Oczyszczają się, nieustannie wspominając Boga. Tymczasem starsi szydzą sobie z tych dzieci, które wybrały boską drogę życia. Być może byliby bardziej szczęśliwi, gdyby ich dzieci włóczyły się po ulicach, paliły, przeklinały i czerpały wzory do naśladowania z ulicznych reklam. Starsi powinni cieszyć się z tego, że ich dzieci znalazły się na królewskiej drodze wiodącej ku prawdziwej radości i satysfakcji. Powinni cieszyć się, gdyż dzieci te będą służyły nie tylko sobie samym, ale i światu. Jeśli nie potraficie wykonać pierścionka, zanosicie złoto do jubilera. Czy jednak martwicie się tym, że złotnik topi je i poddaje skrawaniu oraz formowaniu? Zatem pozwólcie, żeby ten kto to potrafi, ukształtował charaktery waszych dzieci i uczynił je klejnotami społeczeństwa; sami zaś przestańcie się tym zajmować.

Musicie rozwijać się nie tylko fizycznie, ale również pod względem duchowym. Jak długo chcecie pozostawać w szkole podstawowej i przepisywać alfabet? Obudźcie się, żądajcie egzaminów, zdawajcie je i przechodźcie do wyższych klas! Siedzicie tu na ziemi, ale czy nie chcielibyście wyjść z parteru i zobaczyć, jak wyglądają wyższe piętra? Rozwijajcie się! Idźcie naprzód! Dopiero wówczas odniesiecie korzyść z uczestniczenia w obchodach Sziwaratri. W przeciwnym razie zmarnujecie tylko tę świętą noc. Może się zdarzyć, że inni będą was zniechęcać. Powiedzą wam, że najwłaściwszą porą na oddanie się Bogu i duchową praktykę jest starość - jak gdyby starość była karą albo jakimś szczególnym okresem życia sprzyjającym duchowym praktykom. „Używaj życia, póki możesz, a później będziesz myślał o następnym” - oto recepta na życie osób głoszących tego rodzaju poglądy. Małe dziecko uczy się chodzić w domu, tam raczkuje i stawia pierwsze kroki. Dopiero gdy potrafi utrzymywać równowagę i pewnie chodzić, może samo wyjść na zewnątrz, a z czasem bezpiecznie poruszać się po ulicach. Podobnie, trzeba najpierw zapanować nad własnym światem wewnętrznym - stać się obojętnym na pokusy, nauczyć się nie upadać, gdy dochodzą do głosu zmysły, zachowywać równowagę umysłu i rozróżniać między wiecznym a przemijającym. Dopiero po zdobyciu tych umiejętności można bezpiecznie poruszać się w zewnętrznym świecie, to znaczy bez obawy, że osobowość „ulegnie wypadkowi”. Doskonałość na płaszczyźnie duchowej wymaga doskonałości na planie doczesnym, gdzie niezbędna jest nieustanna czujność i praca nad sobą. Nie możecie uważać się za dojrzałych, jeśli nie nauczyliście się samokontroli i nie zniszczyliście w sobie źródła iluzji. O Sziwie powinniście myśleć nie tylko tej nocy; całe wasze życie powinna uświęcać świadomość obecności Boga. Nie wymawiajcie się tym, że nie interesuje was boska szczęśliwość, że wystarcza wam iluzja tego świata, że nie macie ochoty tracić nocy na medytację i modlitwę. Wasze prawdziwe „Ja” brzydzi się przyziemną egzystencją, której treścią jest jedzenie, picie i spanie. Ono tęskni za czymś, co straciło - za ciszą boskiego spokoju. Pragnie wyzwolić się ze wszystkiego, co płytkie i przemijające. W głębi serca każdy z was tego pragnie. A ten towar można nabyć tylko w jednym sklepie, który nazywa się kontemplacją najwyższej jaźni, kontemplacją istoty wszelkiego stworzenia. Każdy ptak prędzej czy później musi sfrunąć na gałąź, by odpocząć. Analogicznie, nawet osoby najbardziej zadufane w sobie, uparte, niewierzące, a nawet te, które twierdzą, że w kontemplacji najwyższej jaźni nie ma radości ani spokoju, prędzej czy później dorosną do zrozumienia i poproszą: „Boże, obdarz mnie spokojem, łaską ukojenia, siłą i Twoją szczęśliwością”.

Wszechobecny Sziwa

4.03.1962 r.

Widząc ogromne morze waszych twarzy, wcale nie odczuwam potrzeby mówienia: chciałbym tylko patrzeć na was, na wasze oddanie, wiarę..., i odczuwać radość. Wy patrzycie na mnie, ja na was - czegóż więcej trzeba, żeby doznawać błogości?

Wiem, że pragniecie mnie słuchać, gdyż jest to wyrazem waszej miłości. Jesteście tak przyzwyczajeni do słuchania i mówienia, że w ciszy bolą was uszy! Kiedy nic nie mówicie, stajecie się niespokojni i niecierpliwi; trudno wam usiedzieć spokojnie choć kilka minut, by nawiązać kontakt z wewnętrzną ciszą. Człowiek posiada wyjątkową zdolność kontemplowania tego, co usłyszał, a ponadto nosi w sobie tęsknotę za duchowym aspektem życia. Obecnie jesteście na etapie słuchania, a nauczyciele duchowi jeszcze nie wznieśli się ponad poziom mówienia; dlatego pragniecie mojego dyskursu.

Przed chwilą mój przedmówca, Rama Sharma, recytował poemat o Sziwie i Jego łasce, który napisał specjalnie z okazji Sziwaratri. Ten wiersz jest słodszy niż najsłodszy owoc, którego nie trzeba nawet obierać ze skórki. Mówi o Bogu jako o duszy każdej istoty... i o praktyce nieustannego wspominania Jego imienia. Zapytacie, czemu służy taka praktyka. „Przez długie lata nieustannie powtarzaliśmy imię Boga, przepisywaliśmy je miliony razy; dlaczego nie osiągnęliśmy celu?” - pytano mnie wielokrotnie. Otóż, musicie poszukać odpowiedzi w sobie. Sami przeanalizujcie i oceńcie swoją praktykę, bez mojej pomocy. Czy szczerze pragnęliście Boga? Czy umieraliście za Nim z tęsknoty? Czy płakaliście za Nim jak Tjagaradża? Czy powtarzając słodkie imię Boga albo wyobrażając sobie Jego przepiękną postać, uroniliście choć jedną łzę skruchy lub wzruszenia? Może i płakaliście, ale kto wie, dlaczego? Kto zna przyczynę waszych łez? Może to były łzy strachu, chciwości, dumy, a może płakaliście, bo wydawało się wam, że Boga przy was nie ma? Wyobraźcie sobie następującą sytuację: małe dziecko trzyma na kolanach Upaniszady, uważnie przygląda się drukowanym literom i ostrożnie przewraca kartki, a obok siedzi bramin i robi to samo - czy można powiedzieć, że tych dwoje wykonuje tę samą czynność? Czy można ich porównać? Dziecko nie uświadamia sobie, jaki skarb trzyma w rękach, natomiast bramin wchodzi w kontakt z boską energią emanującą z tekstu. Przeanalizujcie zatem swoją duchową praktykę - czy jest szczera i skuteczna, czy wykonujecie ją świadomie?

Rama Sharma nazwał mnie w swej pieśni Iśwarą i Sziwą-Sai. Mówił o wielkiej, niewysłowionej szczęśliwości roztapiania się w Sziwie-Sai. Mówił o miłości i oddaniu się Bogu, które są niezbędne, aby takiej błogości doświadczyć. Jego słowa wywarły na was silne wrażenie. Stan uniesienia, z którego zrodziła się owa pieśń, oraz radość, jakiej on doznawał, recytując ją dla mnie i dla was - to jest właśnie spełnienie, zapewniam was. Każdy je osiągnie; trzeba tylko woli, wytrwałości, determinacji. Musicie uwierzyć, że osiągniecie sukces. Nigdy nie popadajcie w zniechęcenie, rozpacz lub zwątpienie - oto jest moja rada. Macie pełne prawo do sukcesu, zatem wcześniej lub później musicie osiągnąć cel. Przede wszystkim nie dopuszczajcie do głosu wątpliwości. Po cóż dyskutować o mnie? Nieustannie debatujecie nad tym, kim jest Sai Baba! Jakie to ma znaczenie, kim jestem? Zamiast zastanawiać się nad moim pochodzeniem, moją naturą, moim cudem, moją tajemnicą, skupcie się raczej na ideale, celu, własnych doświadczeniach i zmaganiach. Jeśli nie jesteście w stanie dotrzeć do własnej istoty, po co tracicie czas na zgłębianie istoty Boga? Dopiero wówczas, gdy odkryjecie własną tożsamość, będziecie mogli zrozumieć mnie. To, co ograniczone, nigdy nie pojmie nieskończoności, nie sięgnie poza swoje granice. Tak jak dzieci uczą się alfabetu przy pomocy tablicy, kredy, zeszytu i ołówka, tak też duchowi aspiranci poznający podstawy duchowej wiedzy potrzebują symboli, wyobrażeń i obrzędów. Nie możecie odrzucić imienia ani formy Boga, dopóki nie wzniesiecie się na poziom, gdzie nie ma już imion ani form. Nieprzejawiony Bóg przyjmuje imię, formę i ograniczenia tejże formy, żeby człowiek mógł Go kochać, wielbić, czcić, słuchać i naśladować. Jedynym celem Jego zstąpienia w formie jest ułatwienie człowiekowi osiągnięcia spełnienia.

Drewniany słoń, nawet jeśli wygląda jak żywy, jest martwy, ponieważ nie ma w nim świadomości życia. Wizyta w bibliotece pełnej książek i odwiedzenie kolejnej świątyni nie zastąpią kontaktu z żywym nauczycielem. Jeżeli przybyliście tu, żeby obejrzeć kolejny aśram, niepotrzebnie się trudziliście. Tutaj musicie patrzeć, słuchać, analizować, obserwować, doświadczać i kontemplować, wówczas dopiero zrozumiecie, że jestem miłością, że daję tylko jedno - błogość, i że źródłem owej błogości jest miłość. Moim zadaniem jest przynieść wam ukojenie, odwagę, spokój. Pod tym względem nie zmieniłem się od najdawniejszych czasów - jedynie widzialna forma jest nowa. Moim pragnieniem jest, aby coraz więcej ludzi tęskniło za Bogiem, dlatego przyjąłem ludzką postać i przybyłem do was. Ci, którzy znają moją historię, już o tym wiedzą, chociaż - dla waszego dobra - ujawniam tylko część mojej tajemnicy. Dlatego pokazuję się wam jak postać z filmu nakręconego w obcym języku. Nie jesteście w stanie zrozumieć jego niuansów, subtelności, głębszych treści. Mój język, moją rolę, moją historię, mój cel możecie pojąć jedynie w ogólnych zarysach, pod warunkiem, że bardzo uważnie, cierpliwie, z należytym szacunkiem i zainteresowaniem obejrzycie cały film, starając się wniknąć w znaczenie każdego mojego słowa i czynu. Język, jakim się posługujecie, by mnie opisać, utrudnia wam nawiązanie ze mną prawdziwego kontaktu. Nie ma wątpliwości co do tego, że słowa są potrzebne w kontaktach międzyludzkich - wyrażają uczucia i słabości, kształtują myśli, itd. Ale ja mówię słowami duszy i słucham duszy. Słowa wypowiadane ustami komplikują i gmatwają, skłócają i dzielą, wznoszą mury nieporozumień, podziałów i sekciarstwa; słowa duszy godzą i niosą miłość.

Praktyka duchowa wymaga oczyszczenia charakteru. Każda nieczystość uniemożliwia osiągnięcie ostatecznego celu. Są tacy, którzy przybywają tu, doświadczają błogości i osiągają spokój, a po latach służenia bliźnim i dzielenia się z nimi miłością wracają do porzuconego kiedyś bagna i staczają się tak, że w końcu sami zaprzeczają swoim doświadczeniom i sprzeniewierzają się własnemu sumieniu! Nie chodzi mi o to, żebyście mnie czcili i ubóstwiali - daleki jestem od tego. Proszę jedynie o to, żebyście zawsze świadczyli o prawdzie, bez względu na to, w jakim towarzystwie się znajdziecie. Musicie mieć odwagę głosić własne przekonania. Nie ulegajcie pokusie wypierania się swoich cudownych doświadczeń.

Z drugiej strony, niektórzy z was bezkrytycznie ulegają histerii szaleńców twierdzących, że ja mówię lub działam przez nich. Nie mieszajcie mnie do tego, bo nie mam nic wspólnego z takim absurdem! Nie posługuję się żadnymi pośrednikami. Nie potrzebuję ich. Nie jestem tanią wróżką i nie plotę bzdur, które oni chcieliby mi przypisać. Nawet joginom, którzy przez długie lata poddają się surowej ascezie, trudno jest urzeczywistnić Boga! Zatem, czy owi próżniacy i najadający się do syta niewolnicy zmysłów mogliby osiągnąć Boga tak tanim kosztem? Ich gesty, słowa i czyny są puste. Kto pali przed nimi kadzidełka i oddaje im cześć, podąża za fałszem i oddala się ode mnie. Czy Nieskończony wcielałby się w nędznika? Czy ubierałby się w marność? Kiedy Bóg przyjmuje widzialną postać, nie używa tandetnych naczyń ani marnych materiałów, nie posługuje się nieczystym ciałem. Nie oddawajcie czci fałszerzom utrzymującym, że przez nich przemawiam, bo w ten sposób pomagacie im staczać się coraz niżej. Traktujcie ich surowo, to ich uleczy. Tego, kto widział blask brylantu, nie zwiedzie szklana błyskotka. Bóg jest brylantem, bez względu na to, jakim imieniem Go nazywacie, natomiast błyszczące szkiełko nigdy nie zastąpi brylantu, choćbyście najgłośniej i najbardziej przekonująco je zachwalali. Uddalaka, który żył w czasach Czajtanji, oddawał cześć naturze, którą postrzegał jako widzialną formę Boga. Czcił Stwórcę, wielbiąc jego dzieło. Podziwiał naczynie za jego zawartość. Ubóstwiał Radhę symbolizującą żeński aspekt Boga. Bóg tak pragnie ukoić waszą tęsknotę, jak wy pragniecie Jego obecności i łaski. Możecie nie być tego świadomi, ale ja o tym wiem, ponieważ odczuwam wasz ból. Tęsknota Uddalaki i jego determinacja w duchowej praktyce wzruszyła Boga. Oto więc któregoś dnia zdarzyło się tak, że pewien sprzedawca bransoletek spotkał nad rzeką Saraswati dziewczynę piorącą odzież. Dziewczyna wybrała sobie bransoletki, po czym założyła je na rękę. Kiedy handlarz upomniał się o zapłatę, powiedziała: „Och, zapomniałam. Proszę, idź do Uddalaki; każdy wskaże ci jego dom. Powiedz mu, że jego córka kupiła bransoletki, a on na pewno ci zapłaci. Ach, zaczekaj! Możesz mu jeszcze powiedzieć, że pieniądze znajdzie za obrazem Radhy”. Sprzedawca zaufał jej i pośpieszył do wioski, do domu Uddalaki, który bardzo się zdziwił, ponieważ nie posiadał dzieci ani żony. Jednakże sprzedawca nalegał, żeby zajrzał za obraz Radhy, gdyż - jak twierdził - ta dziewczyna nie byłaby zdolna do kłamstwa. Uddalaka nigdy nie chował pieniędzy za obrazem Radhy. Jak mógłby trzymać gotówkę w takim miejscu! Niemniej jednak, żeby zadowolić sprzedawcę, zajrzał za obraz, i o dziwo!... znalazł tam zawiniątko, w którym były monety. Pieniędzy było tyle, ile kosztowały bransoletki! W tym momencie Uddalaka doznał olśnienia. Zrozumiał, że to Radha musiała przysłać do niego owego handlarza. Padł mu do stóp, a potem, przepełniony radością i wdzięcznością, pobiegł z nim nad rzekę. Tam w mgnieniu oka dostąpił cudownej wizji: w blasku porannego słońca ujrzał nad wodą Radhę, a właściwie jej prawą rękę, na której lśniły bransoletki. Dłoń Radhy błogosławiła go. Uddalaka odniósł wrażenie, jak gdyby Radha wołała go ku sobie..., i w tej samej chwili uleciał ze swego śmiertelnego ciała w jej ramiona.

Możecie oddawać cześć naturze. Nie będzie w tym nic złego, jeśli tylko uświadomicie sobie, że to Bóg nadaje wszystkiemu i formę, i nazwę, i wartość; jeśli uświadomicie sobie, że każdy materiał w swej istocie jest przędzą, gliniane naczynie - gliną, a złota biżuteria - złotem. Możecie oddawać boską cześć choćby własnym rodzicom - taka praktyka również pozwoli wam doświadczyć Boga. W tym świecie rodzice są waszymi stwórcami, opiekunami i nauczycielami, zatem w nich możecie doświadczyć Boga w Jego aspekcie Boskiego Rodzica.

Jeżeli nie jesteście w stanie pojąć idei Boga, na pewno z własnego doświadczenia wiecie, co to jest miłość. Doznawaliście przecież miłości ze strony rodziców, przyjaciół, partnerów, braci lub sióstr; poznaliście też miłość do własnych dzieci. Każda odmiana miłości to iskra Boga, który sam jest pełnią miłości przejawiającą się nieustannie we wszystkich światach. Jeżeli zatęsknicie za matką i jej miłością, a wasza doczesna matka nie będzie mogła ukoić tej tęsknoty, z pewnością ukoi ją Bóg w swym aspekcie Boskiej Matki.

Jest na ten temat krótka historyjka: otóż, pewnej nocy Sziwa i Parwati(- żeński aspekt Sziwy, Jego małżonka) spacerując po ciemnym niebie, zobaczyli człowieka, który zawisł na gałęzi. Jasne było, że zaraz spadnie na ziemię. Parwati ujęła się za nim do Sziwy i poprosiła, by ratował nieszczęśnika. Sziwa odparł, że to ona powinna pośpieszyć mu z pomocą. Zdecydowali więc, że jeśli ów człowiek spadając, zawoła: „Matko!”, Parwati złapie go w ramiona, a jeśli zawoła: „Ojcze!”, Sziwa uchroni go od połamania kości. Tymczasem on nie zawołał ani matki, ani ojca, lecz wydał z siebie krzyk rozpaczy i strachu. Tak oto sam skazał się na samotność.

Ludzkie zachowania i reakcje są rezultatem głęboko zakorzenionych nawyków, cech i przekonań. Możecie pobrać z banku tyle, ile wpłaciliście. Zanim wypiszecie czek, musicie sprawdzić stan konta. Zatem gromadźcie dobra, nie wyczerpujcie ich lekkomyślnie. Niestety, częściej likwidujecie swoje zasoby, niż gromadzicie je. Wielką bolączką obecnych czasów jest to, że wolicie niszczyć niż tworzyć. Kiedy trzeba podjąć konstruktywne działanie, szybko nudzicie się i zniechęcacie. Jeśli natomiast zadanie polega na tym, żeby ośmieszyć jakąś instytucję lub komuś przeszkodzić, angażujecie się bardzo chętnie. Powinniście rozróżniać pomiędzy impulsami skłaniającymi do niszczenia, a inspirującymi konstruktywne działanie. Nie poddawajcie się krytykanctwu ani cynizmowi - to prowadzi do destrukcji i stanowi truciznę dla duchowego życia. Trwajcie w prawdzie własnego doświadczenia, nie oszukujcie siebie ani mnie. Moim imieniem jest Sathya Sai, co znaczy „Ten, którego naturą jest prawda”.

Również w moim poprzednim wcieleniu Sirdi Sai Baby prawda stanowiła moją naturę. Kiedyś pewien zapaśnik wyzwał mnie na pojedynek, w którym został dotkliwie pokonany. Walkę obserwowali liczni mieszkańcy wsi. Ponieważ pragnął odzyskać straconą reputację, poprosił mnie o rewanż następnego dnia i przysiągł, że jeśli znowu zostanie pokonany, założy chustę i do końca życia będzie chodził z przykrytą głową. Dodał też, że gdybym przegrał, miałbym zrobić to samo. Ponieważ następnego dnia nie miałem już nastroju do walki, byłem gotów oddać mu upragnione zwycięstwo. Przyjąłem więc rolę pokonanego i założyłem sobie na głowę chustę. Zapaśnik poczuł gorzkie wyrzuty sumienia, w wyniku czego jego buta całkowicie stopniała. Błagał mnie, abym zdjął chustę, ale Sirdi Baba zawsze dotrzymywał danego słowa. Był czystą prawdą, tak jak jest nią teraz, więc od tej pory chodził z przykrytą głową. Innym razem przyszli do mnie znajomi - matka z małym chłopcem. Spędzili u mnie godzinę, a potem udali się do wsi, gdzie pewien bramin recytował purany(- staroindyjskie teksty filozoficzno - religijne). Bramin ten nazwał Sirdi Babę szarlatanem i kłamcą, co bardzo dotknęło chłopca, więc nalegał, żeby stamtąd iść. Gdy przybiegł do mnie, zapytałem, dlaczego tak szybko wrócili. Chłopiec opowiedział o całym zajściu, a ja uśmiechnąłem się i powiedziałem: „Oczywiście, że jestem zwykłym człowiekiem. Wcale nie jestem Bogiem, za którego mnie uważasz”. Chłopczyk nie dał się zwieść i uparcie twierdził że Baba jest Bogiem. Powiedziałem mu: „Nie jestem żadnym Bogiem, chłopcze. Spójrz, noszę podartą odzież i mam tylko dwie ręce, a Bóg powinien mieć cztery, nie sądzisz?(- chodzi o postać czterorękiego Wisznu)” Chłopiec nie przyjmował żadnych argumentów. Nadal twierdził, że Sirdi Baba jest Bogiem. Gdy tak dyskutowaliśmy, przyszli jacyś ludzie i opowiedzieli o cudownym zdarzeniu, którego byli świadkami. Otóż, z okna na piętrze wypadło dziecko, ale nic mu się nie stało. Powiedziałem im: „Tak, wiem. Złapałem je w moje cztery ręce”. Usłyszawszy te słowa, chłopczyk aż podskoczył i powiedział: „Widzisz, sam przyznajesz, że masz cztery ręce, a więc jednak jesteś Bogiem”. Przytuliłem go i wziąłem do meczetu, w którym mieszkałem. Tam obdarzyłem go darśanem czterorękiego Wisznu. Takie było moje przywiązanie do prawdy w poprzednim wcieleniu; a właściwie to nie przywiązanie, lecz natura Sai.

Powinniście poznać głębsze znaczenie nie tylko mojego imienia, ale też swoich własnych. Wszyscy macie imiona rozsiewające boski aromat. Powinniście czerpać z nich inspirację i moc. Dwa tygodnie temu Swami Abhedananda napisał do mnie w liście, że wolałby nazywać się Sathya Sai Charanananda, czyli „Ten, kto znajduje błogość u stóp Sathya Sai”. A przecież jego imię oznacza, że nie ma żadnej różnicy pomiędzy nim a mną. Słowo abheda znaczy „nie inny, nie oddzielny”. Zatem powinien dostrzegać jedność. I tak mu odpisałem: „Wystarczy, jeśli nauczysz się lekcji, której udziela ci twoje imię”. Traktujcie swoje imiona nie jako etykietki służące identyfikacji, ale jako wskazówki dotyczące zachowania i kierunkowskazy na duchowej ścieżce.

Dążenie do duchowego rozwoju jest zadaniem, od którego nie ucieknie żaden śmiertelnik. Nawet ci, którzy dzisiaj zaprzeczają istnieniu Boga, któregoś dnia będą musieli zmiękczyć swoje serca łzami bólu i rozpocząć duchową pielgrzymkę. Jeśli podejmiecie choćby najlżejszy wysiłek, aby wykonać krok w kierunku Boga, On pomoże wam na sto sposobów. Sziwaratri daje wam nadzieję. Księżyc - symbol ludzkiego umysłu maleje, by czternastej nocy po pełni stać się ledwo widocznym łukiem światła. Do takiego stanu musicie doprowadzić swoje umysły, by osiągnąć wolność. Żyjcie w poczuciu wszechobecności Sziwy, a pokonanie umysłu okaże się dla was łatwym zadaniem. Czternastą noc po pełni, tę jedną noc, podczas której księżyc zanika, spędzajcie z Sziwą. Podejmijcie wysiłek, wejdźcie w duchową atmosferę tej świętej nocy, a osiągniecie cel. Właśnie dlatego każda czternasta noc po pełni nazywa się Sziwaratri, a owa szczególna noc w tym miesiącu - Mahasziwaratri. To jest noc, podczas której oddajecie się Sziwie. Ponieważ dziś tak wielu moich wielbicieli, zarówno tutaj jak i w innych miejscach, gorąco modli się do Sziwy, z mojego wnętrza wyłoni się lingam, abyście doznali łaski i szczęśliwości tej świętej chwili, wielkiego wydarzenia - narodzin lingamu.

Złamany łuk

8-10.03.1962 r.

Legenda o Mahasziwaratri (8 marca)

Przed chwilą wysłuchaliście znanej legendy o Mahasziwaratri. Legenda to tylko pewien środek przekazu, drogowskaz naprowadzający na ścieżkę dharmy. Opowiada o tym, jak jelenie błagały myśliwego, żeby ich nie zabijał; obiecały mu, że wrócą, gdy już spełnią swą powinność, bo dopiero wówczas będą mogły odejść z tego świata. Zapewniały, że dotrzymają słowa, bo gdyby złamały przyrzeczenie, musiałyby ponieść karę. Cała ta legenda obrazuje zasady dharmy. Każda opowieść z reguły kończy się morałem; legenda o znaczeniu i świętości Sziwaratri nie jest wyjątkiem. Gdy chodzi o przekazanie meritum dharmy, nawet zwierzęta potrafią mówić, gdyż stają się instrumentami boskiego przekazu, a ich mowa - głosem Boga.

Tak więc jelenie obiecują, że wrócą i pozwolą się zabić. Jednakże w danej chwili muszą odejść, ponieważ każdy z nich ma do spełnienia przypisane mu zadanie, na przykład nakarmić młode i zaopiekować się nimi albo wrócić do kogoś, kto na nie czeka. Zapewniają, że nie odważą się sprzeniewierzyć prawdzie i złamać przyrzeczenia, ponieważ wówczas popełniłyby ciężki grzech. Przy tej okazji wymieniają szereg innych grzechów, jakich należy się wystrzegać. Myśliwy pozwala im odejść. Ufa że wrócą, ponieważ sam popełniał grzechy, o których mówiły, a z doświadczeń wielu wcieleń wie, że ich skutki są nieuchronne i tragiczne, gdyż tak działa prawo przyczyny i skutku. Najsmutniejsze jest to, że chociaż człowiek na każdym kroku obserwuje konsekwencje popełnionego zła. słyszy o nich, a także cierpi na skutek swoich własnych poczynań, nie przyjmuje do wiadomości, że grzech to bardzo niebezpieczny eksperyment, którego nieuniknionym skutkiem są łzy. Dzieje się tak, gdyż niewiedza zakrywa tę prawdę woalką iluzji i skutecznie maskuje pułapkę, w którą wciąż wpadają nieostrożni grzesznicy. Gdy dręczy was smutek albo ból, Bóg nie zawsze wyjawia wam ich przyczynę, czyli grzech, którego skutki odczuwacie. Chodzi o to, żebyście uświadomili sobie, że każde doświadczenie jest lekcją, zatem porażki również przyczyniają się do waszego rozwoju. Musicie zrozumieć, że sami się zniewalacie i sami uwalniacie. Wplątujecie się w matnię swoich skłonności, by szamocząc się w niej, coraz silniej wiązać się z doczesnym światem. Przecież nie jesteście bezwolni! Posiadacie zdolność rozróżniania pomiędzy prawdą a iluzją, nawet niepiśmienni ją posiadają, oraz głos sumienia, który szepcze wam do ucha dharmę. Zatem samodzielnie musicie wartościować i wybierać.

Kiedyś zaproszono na dwór królewski sławnego artystę, aby wykonał fresk przedstawiający scenę z wojny Mahabharaty. Wówczas nikomu nieznany miejscowy malarz poprosił o pozwolenie wykonania takiego samego fresku na przeciwległej ścianie. Powiedział, że chociaż będzie pracował za szczelną zasłoną, namaluje identyczny obraz, replikę dzieła sławnego malarza. Kiedy dzieła zostały ukończone, przybył król i uroczyście odsłonił zasłonę. Okazało się, że oba obrazy były identyczne - kropka w kropkę, linia w linię, nie różniły się ani jednym odcieniem - dzieło miejscowego malarza stanowiło replikę oryginału. Jak to się stało? Otóż. ów człowiek nie używał pędzla ani palety, lecz przez cały czas polerował ścianę..., aż zamienił ją w lustro. Przypowieść ta uczy. że należy tak wypolerować umysł, żeby odzwierciedlał Boga i Jego chwałę.

Jak troszczycie się o utrzymanie ciała w dobrej kondycji i dostarczacie mu pożywienia, tak też powinniście zadbać o umysł. Jeśli rano nie wypijecie filiżanki kawy, boli was głowa; a co dzieje się, gdy zapomnicie o porannej praktyce powtarzania i kontemplacji imienia Boga? Może taka praktyka nie jest waszym zwyczajem? W południe głód wypędza was z cienia drzew i goni do stołówki; tymczasem żadna siła nie ciągnie was do pokoju modlitwy. Może wcale nie macie takiego pokoju? W każdym mieszkaniu, nawet jeśli od dłuższego czasu stoi puste, z łatwością rozpoznacie kuchnię po okopconych ścianach i zapachu przypraw. W podobny sposób powinniście rozpoznawać miejsce modlitwy - po unoszącym się w powietrzu zapachu kadzidełek i kwiatów. Dobrze byłoby mieć oddzielny pokój, albo przynajmniej kącik przeznaczony na medytację i modlitwę, gdzie moglibyście udać się na krótki czas przynajmniej dwa razy dziennie; byłyby to dwa regularne „posiłki dla umysłu”. Zmęczony lotem ptak odpoczywa na gałęzi, zanim znowu pofrunie w poszukiwaniu pożywienia i szczęścia, natomiast umysł potrzebuje chwili wytchnienia na „drzewie” boskiej chwały. Właściwe towarzystwo również działa nań odświeżająco. Postarajcie się stosować do tej rady, choć na początku może wam się to wydawać mało atrakcyjne. Wadą umysłu i ciała jest to, że nie potrafią one pozostawać w spokoju ani trwać w bezruchu. Jednakże waszą prawdziwą naturą jest spokój.

Żeby podkreślić ten fakt, dziś zwróciłem się do was nie tak jak zwykle - „Ucieleśnienia miłości” lub „Ucieleśnienia najwyższej jaźni”, ale śanti swalupulara, czyli „Ucieleśnienia najwyższego pokoju”. Tymczasem wasze zachowanie zaprzecza waszej naturze. Nie mówię tego, żeby was krytykować, ale po to, byście zauważyli pewną niedorzeczność w swym zachowaniu, stanowiącą rezultat „niedożywienia” umysłu. „Głodny” umysł szuka sobie niewłaściwego pożywienia. Zapewnijcie mu odpowiedni pokarm, a będzie wam właściwie służył. Zadaniem umysłu jest odkrycie atmy i uświadomienie sobie jej wszechobecności. Dopóki nie rozpoznacie we wszystkim wszechobecnej atmy, będziecie doświadczali dysharmonii; ale nie martwcie się - w domu, w którym trwają przygotowania do ślubu i wesela, panuje harmider, nieład, zgiełk i wrzawa, lecz w momencie ślubu na pewno zastaniecie tam spokój, czystość i harmonię. Łaska Boga usuwa wszelkie przeszkody pojawiające się na drodze duchowego rozwoju. Jeśli zaskarbicie ją sobie, zakosztujecie owocu spełnienia. To łaska nadaje życiu wartość, świętym pismom - treść, a temu, kto je czyta - umożliwia zrozumienie. Czysty kawałek białego papieru nie ma żadnej wartości. Oddajcie go do drukarni papierów wartościowych - tam zamienią go w banknot opatrzony specjalnym nadrukiem i stemplem banku. Postarajcie się, aby na waszych charakterach widniał stempel Boga i Jego podpis - ten stempel i ten podpis nadadzą im wartości. Ale najpierw musicie je oczyścić, to znaczy usunąć zeń to wszystko, co przyćmiewa ich biel. Tymczasem człowiek niejednokrotnie zachowuje się gorzej niż jadowity wąż, będąc okrutnym, chciwym, nieczułym, niewdzięcznym, wymyślając bliźnim. Nie obrzucajcie nikogo wyzwiskami, bowiem Bóg żyje w każdej istocie, zatem wasze ordynarne obelgi biją w Niego.

Stosujcie się do zasad dharmy głoszonych przez jelenie, o których mowa w legendzie. Symbolizują one cztery Wedy - dlatego w legendzie występują cztery jelenie. Śastry stanowią źródło wiedzy o dharmie i właściwym postępowaniu. Aby doznawać spokoju, musicie dostąpić łaski Boga, a tę łaskę zaskarbiacie sobie właściwym postępowaniem. Łaska Boga potrzebna jest wam do spokojnego życia tak, jak woda rybie. Nie ma żadnych „dróg na skróty” do łaski - najpewniejszą drogą jest nieustanne wspominanie imienia Boga. Nie wierzcie tym, którzy wskazują wam krótsze ścieżki, na przykład różne ćwiczenia oddechowe czy fizyczne. Bądźcie ostrożni - one nie zawsze są bezpieczne. Nie słuchajcie takich wskazówek ani nie wykonujcie ćwiczeń na podstawie opisów podanych w książkach. Wiem o wielu przypadkach różnych zaburzeń psychicznych i chorób spowodowanych praktyką wykonywaną według takich zaleceń. Wystarczy, jeśli będziecie przestrzegali zasad zawartych w śastrach. Znajdziecie tam zalecenia właściwe dla różnych etapów rozwoju duchowego i różnych zawodów.

Zauważcie - panika wywołana przez astrologów w związku z koniunkcją ośmiu planet spowodowała, że ludzie zaczęli szukać ratunku w śastrach. To naturalne - gdy pojawiają się objawy choroby, człowiek poszukuje właściwego leku. W obliczu niebezpieczeństwa potrzebna jest intensywna modlitwa. Szczera modlitwa jest lepsza niż jakiekolwiek nieprzemyślane posunięcie. Najskuteczniejsze jest nieustanne wspominanie imienia Boga. Ale wy nie wierzycie w skuteczność takiej praktyki; wierzycie natomiast w kosztowne, pięknie opakowane i szeroko reklamowane środki. Tymczasem lek pozostający zawsze w zasięgu ręki uważacie za bezużyteczny - i to jest wasze nieszczęście. Gdybyście naprawdę zaufali Bogu, nawet nie musielibyście przedstawiać mi swych życzeń. Spełniłbym je bez waszych próśb. Dlaczego? Czy Ramadas czekał na audiencję tak jak wy tutaj? A przecież Bóg spełniał jego najskrytsze marzenia! Wiedzcie jednak o tym, że realizując pragnienia, nie ograniczycie ich ani nie zlikwidujecie.

Pragnienia mnożą się jak chwasty. Z jednego nasionka wyrasta drzewo, które z kolei produkuje tysiące nasion, tysiące następnych drzew i miliony nowych nasion. Tak oto z jednego nasionka powstaje las, a z czasem nieprzebyta puszcza.

W obecnej epoce już samo powtarzanie imienia Boga sprowadza Jego łaskę, nie potrzeba niczego więcej. Zawsze miejcie je na języku i w umyśle, wyobrażając sobie odpowiadającą mu postać, a nic was nie zrani. Od najmłodszych lat wdrażajcie w tę praktykę dzieci i wpajajcie im wiarę w moc boskiego imienia. Dzieci powinny wysysać ją wraz z mlekiem matki. Sami ufajcie świętemu imieniu i powtarzajcie je - niech dzieci widzą, że ono sprowadza na was spokój. Nie cofajcie się, idźcie naprzód. Nie wahajcie się i nie popadajcie w zwątpienie. Nie pozbawiajcie się radości czerpanej z boskiego imienia ani odwagi, w którą ono was uzbraja. Zwątpienie przynosi jedynie cierpienie, nic więcej.

Nie szepczę wam do ucha żadnych specjalnych mantr, gdyż każde moje słowo jest mantrą, więc słuchajcie mnie uważnie. Każdego ranka czujcie się tak, jak gdybyście wychodzili na scenę, aby zagrać rolę przydzieloną wam przez Boga. Módlcie się o to, żebyście zagrali ją jak najlepiej i uzyskali Jego aprobatę. Wieczorem natomiast wyobrażajcie sobie, że wychodzicie za kulisy, nie zdejmujecie kostiumu, ponieważ być może wasza rola jeszcze się nie skończyła. Może jutro znów będziecie musieli wyjść na scenę. Ale nie martwcie się tym, lecz zaufajcie Bogu, który napisał tę sztukę, zna jej przebieg i zakończenie. Wy macie tylko zagrać.

(9 marca)

Jelenie, które dotrzymują słowa danego myśliwemu, gdyż wiedzą o nieuniknionych konsekwencjach popełnienia grzechu, nauczają dharmy. Właściwe postępowanie, czyli unikanie grzechu, umożliwi wam doznawanie boskiej szczęśliwości, której ucieleśnieniami jesteście. Jelenie mówią o grzechu, ale pamiętajcie, że właściwie grzechy jako takie nie istnieją - chodzi tu raczej o błędy wynikające z niewiedzy, chciwości, zazdrości łub nienawiści. Zasady dharmy przedstawione w tej legendzie muszą być realizowane. Nie tylko myśliwy musi ich przestrzegać, ale każdy, kto wysłuchał tej opowieści. Od tych, którzy więcej wiedzą, więcej się wymaga. Mędrzec nie ma prawa błądzić, natomiast ten, kto w wyniku niewiedzy popełnia błędy, ponosi ich konsekwencje, niekiedy bardzo ciężkie. Niektórzy nie przypisują wartości śastrom, ponieważ uważają je za wymysł braminów. Mylą się - w śastrach przemawia Bóg. To są pisma inspirowane przez Boga, a nie utwory wymyślone przez człowieka.

Na to, w jakim stopniu przestrzegacie dharmy, mają wpływ tendencje i skłonności, które wami powodują. W XVIII rozdziale Gity szczegółowo opisano podstawowe tendencje rządzące naturą, a ponadto wspomniano o zależności pomiędzy rodzajem pożywienia a charakterem. Pożywienie decyduje o waszych skłonnościach, a one z kolei determinują sposób odżywiania się - to jest błędne koło. W Upaniszadach znajdziecie opowiadanie o tym, jak to u zarania dziejów człowiek i krowa prosili Boga o przydzielenie im codziennych powinności. Pan nakazał krowie służyć właścicielowi, który ją żywi, natomiast człowiekowi - podążać ku Bogu, praktykując dharmę. Człowiek nie był zachwycony takim zaleceniem i zażądał od Boga więcej wolności. Na to Bóg odparł, że człowiek może według własnej woli wybierać sobie drogę prowadzącą do Niego. Ponadto zapewnił krowie pokarm w postaci roślin, a człowiekowi zalecił umiarkowanie w jedzeniu, to znaczy jeden niewielki posiłek rano, a drugi - wieczorem.

Ardżuna pozostawał pod wpływem niewiedzy, przez co padł ofiarą poczucia „moje” i „moja rodzina”. Targały nim sprzeczności: z jednej strony oddanie się Krisznie, a z drugiej wątpliwości co do konsekwencji wykonania Jego zalecenia. Jesteście w podobnym stanie psychicznym - dziś mówicie: „Będę stosował się do zaleceń Baby”, a następnego dnia popadacie w zwątpienie i zastanawiacie się: „Czy to da się wykonać?”. Stwarzam wam takie warunki, jakie umożliwiają „podciągnięcie się” i sprostanie moim wymaganiom. Ponadto dodaję wam odwagi, żebyście umacniali w sobie niezachwianą wiarę. Tymczasem widzę, że wielu z was jeszcze nie wstąpiło na wskazaną ścieżkę pomimo pewności, jaką gwarantuję, sprzyjających warunków, jakie aranżuję, oraz łaski, którą was obdarzam. To jest naprawdę godne pożałowania. Bóg dal człowiekowi sto lat życia i wiele pracy do wykonania, a wy trwonicie czas na puste rozrywki. O przygotowaniu się do śmierci myślicie dopiero wówczas, gdy puka ona do waszych drzwi; wtedy gorączkowo prosicie o przedłużenie życia, żebyście mogli spełnić zadanie, do którego zostaliście powołani. Nie macie czasu na kontemplację Boga ani powtarzanie Jego imienia, a przecież to On w was żyje! Za to macie czas na kluby, karty, filmy, plotki i różne inne błahostki. Brakuje wam czasu na chwilę spokoju, chwilę wielbienia Boga. Brak czasu nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Rozpoznajcie wreszcie prawdę i żyjcie nią. Jeżeli wstąpicie na ścieżkę dharmy, będziecie niezauważalnie kierowani przeze mnie w stronę prawdy - delikatnie, lecz nieustannie.

Zauważcie, jak pod wpływem jeleni, które odwołały się do sumienia myśliwego, ten nieczuły człowiek przeszedł przemianę. Z zainteresowaniem słuchał o wyłożonych w śastrach zasadach właściwego postępowania i konsekwencjach ich łamania, a jednocześnie jego serce powoli topniało pod wpływem dźwięku dzwonów, dochodzącego ze świątyni Sziwy, gdzie uroczyście obchodzono Mahasziwaratri. Jelenie i myśliwy to postacie fikcyjne, służące przekazaniu pewnej głębszej treści. Wszystko odbywa się według boskiego planu. Zauważcie, że Kriszna, zanim wygłosił Gitę, przygotował Sandżaję(- minister na dworze Kaurawów) do wykonania zaplanowanego dlań zadania polegającego na spisaniu jej treści, to znaczy obdarzył go zdolnością widzenia i słyszenia z dużej odległości. Ardżuna zaś niejako sprowokował wygłoszenie Gity, która później miała służyć całej ludzkości jako drogowskaz do zbawienia. W języku telugu słowo gita znaczy linia, kreska, czyli kres cyklu narodzin i śmierci. Bhagawadgita naucza, jak podążać prostą ścieżką dharmy i odważnie, z podniesionym czołem realizować wyłożone w niej zasady. Starajcie się stopniowo uwalniać od przywiązali kierujących was na niewłaściwą drogę. Dopiero bez nich będziecie mogli wyprostować się, gdyż nie będzie was przygniatał ich ciężar. Obecnie, zamiast eliminować bodźce ekscytujące umysł, człowiek czyni wszystko, aby je mnożyć. Mam tu na myśli, na przykład, nadawanie duchowym aspirantom tytułów podkreślających ich osiągnięcia. Te tytuły nadawane przez egzaltowanych „mistrzów” działają jak środek wzmacniający ego, przez co narażają ich odbiorców na duchowy upadek. Tak więc lekarze, których zadaniem jest podawanie chorym odtrutki, zalecają zdrowym truciznę! Zarówno ten, kto nadaje takie tytuły, jak i ten, kto je przyjmuje, jest godzien potępienia: jeden pogłębia chorobę ego utrzymując, że ją leczy, a drugi gustuje w tandecie.

Wywiązywanie się z obowiązków i powinności właściwych różnym etapom życia służy stopniowemu wyciszaniu umysłu i ostatecznie prowadzi do rozpłynięcia się ograniczonego ego w nieskończoności brahmana. W starożytnych pismach przedstawiono wzorce postępowania i zachowania właściwe dla poszczególnych etapów życia i różnych grup społecznych; określono prawa, obowiązki oraz właściwe sposoby zarabiania na życie - wszystko to w celu wyeliminowania drzemiących w człowieku niskich instynktów i wysublimowania ludzkiego charakteru. Zasady te są jak głęboko zakorzenione drzewo, którego cień stanowi bezpieczne schronienie każdej społeczności. Nie ignorujcie ich. Powinny one być dla was autorytetem potwierdzającym moje przesłanie. Studiowanie świętych pism pozwoli wam dostrzec majestat Boga. Nigdy nie występujcie przeciwko wyznawcom Wisznu lub Sziwy tylko dlatego, że jesteście wielbicielami innej postaci Boga. Pamiętajcie, że znieważając kogoś innego, znieważacie mnie, ponieważ ja żyję w każdym. Szanujcie atmę, która ubrała się w daną postać, tę samą nieśmiertelną atmę, którą i wy jesteście; nie czyńcie nic, co w jakikolwiek sposób ubliżałoby jej. Jelenie występujące w legendzie wskazują myśliwemu drogę do samorealizacji, wiodącą przez cztery etapy: poznawanie świętych pism, przestrzeganie dharmy, oddanie się Bogu i odkrycie prawdy.

Jeszcze jedno słowo: wiem, że chcielibyście przedstawić mi swoje problemy i uzyskać błogosławieństwo na drogę powrotną, więc niepokoicie się tym, że nie wzywam was na rozmowę. Jest was bardzo wiele, zatem najpierw zaproszę starszych, chorych oraz tych, którym trudno będzie ponownie tu przybyć. Ponadto chciałbym wam powiedzieć, że wystarczy, jeśli mówicie do mnie z miejsca, w którym w danej chwili jesteście. Nie musicie odbywać dalekich podróży i wydawać ciężko zapracowanych pieniędzy, żeby ze mną rozmawiać. Spełnię wasze życzenia na odległość, możecie mówić do mnie z dowolnego miejsca. Jednak jutro przez cały dzień będę udzielał wam osobistych audiencji.

Pragnę powiedzieć jeszcze jedno. Dla was, oczywiście, mógłbym znieść wszystko - przecież przybyłem, żeby was prowadzić i wybawić. Jednakże nie będę tolerował zapachu tytoniu i papierosów. Czy nie możecie chociaż na godzinę powstrzymać się od paskudnego nawyku i przyjść tu bez tego obrzydliwego zapachu? Poza tym, tutaj obowiązuje pewna dyscyplina i określone zasady zachowania, które wam podałem. Prosiłbym, żebyście przestudiowali regulamin i stosowali się do niego nie tylko tutaj, ale gdziekolwiek będziecie.

(1O marca)

Veerabhadram przeczytał dziś ostatnią część legendy - jelenie, tak jak obiecały, wracają do myśliwego. Tymczasem on, pod wpływem ich nauk i uczciwości, a także dzięki temu, że choć nieświadomie, ale jednak czuwał w tę świętą noc Sziwaratri, nie strzela do nich i łamie swój łuk. Ich uczciwość wywarła na nim tak silne wrażenie, że ze łzami skruchy chyli przed nimi czoła; już nie potrafi zabijać. Nieczułe serce uległo przemianie pod wpływem słów wyrażających dobro oraz dźwięków dochodzących ze świątyni. To jest właśnie subtelna alchemia towarzystwa i otoczenia. Są takie miejsca, które wyjątkowo silnie oddziałują na umysł. Ich atmosfera przesycona jest energią Boga, gdyż od wielu pokoleń zbierają się tam Jego wielbiciele.

Najlepszą duchową praktyką jest działanie zgodne z dharmą i wypływające z miłości do Boga, gdyż takie działanie prowadzi ku duchowej mądrości, czyli do postrzegania świata zewnętrznego jako rzeczywistości względnej, a wszechprzenikającej boskiej energii, zwanej niekiedy łaską, jako jedynej prawdy. Człowiek niewierzący jest jak ślepiec, który nic nie widzi, albo jak chory, którego trawi gorączka powodująca zaburzenie odczuwania smaku - wszystko wydaje mu się gorzkie. Ten, kto wierzy w Boga, rozpoznaje różne smaki: gorycz jest dla niego gorzka, kwas - kwaśny, a słodycz - słodka, natomiast ten, kto osiągnął stan samorealizacji, w każdym smaku, w każdym przeżyciu doświadcza boskiej słodyczy.

Taką osobą był Prahlada. Chociaż bito go, kopano, topiono i przypalano ogniem, jego świadomość nieustannie trwała w boskiej słodyczy. Cierpliwie znosił wszelkie tortury, ponieważ czerpał moc z imienia Narajany, które zawsze rozbrzmiewało w jego sercu. W waszych sercach również bije to samo ukryte źródło szczęśliwości. Tryska, aby ugasić wasze pragnienie Boga, kiedy tylko wypowiadacie Jego święte imię. Próby, przez które przechodził Prahlada, to symbole służące zobrazowaniu jego duchowego poziomu.

Kiedyś Bóg przyszedł do domu pewnego mędrca jako złodziej. Właściciel zobaczył go i powiedział: „Przyłapałem cię, złodzieju”, a Bóg odrzekł: „Dopóki myślisz kategoriami ty - ja, nie jesteś mędrcem” - i zniknął. Łatwo jest nauczyć się na pamięć wersetów z pism świętych i cytować je na każdym kroku. Jednak ta wiedza będzie bezużyteczna, dopóki nie zaczniecie postępować w myśl tego, co głosicie, tak jak na przykład czynił Wiwekananda - całym swoim życiem urzeczywistniał głoszone przez siebie nauki.

Laskę Boga można sobie zaskarbić czynem, więc działajcie i zasługujcie na nią. Kierowca musi bezpiecznie prowadzić samochód zarówno na gładkiej autostradzie, jak też na wyboistej drodze. Tak samo wy - musicie wiedzieć, jak omijać pułapki nieprawdy i jak poruszać się po gładkiej drodze prawdy. Pewnie zaraz mi powiecie, że często stajecie wobec dylematu trudnego wyboru pomiędzy prawdą i nieprawdą. Zawsze pamiętajcie o zaleceniu Gity: anudhewaga karam wakjam satjam prithikaram - niech w waszych słowach nie będzie złośliwości, nienawiści, ani zazdrości; mówcie prawdę, mówcie tak, żeby wasze słowa koiły, pocieszały, przynosiły radość. Gdy musicie dokonać trudnego wyboru, zanim uczynicie cokolwiek, zwróćcie się o radę do Boga. Drugi człowiek może wam doradzić jedynie w oparciu o swoją wiedzę, natomiast Bóg, który dysponuje mocą przemieniania ciemności niewiedzy w światłość wiedzy, wskaże wam najwłaściwszą drogę. Proście Boga, a On wam odpowie. To Bóg pokierował myśliwym tak, że w końcu połamał łuk i strzały. Strzały symbolizują tu wszelkie wady i niegodziwość, więc myśliwy urzeczywistnił swoją prawdziwą, boską jaźń.

Przyjeżdżacie do Puttaparthi różnymi drogami - z Bombaju przez Guntakal, z Bangalore przez Chikballapur, z Nellore przez Pakalę, z Madrasu przez Jolarpet, ale przyświeca wam jeden cel. Przybywszy tu, odczuwacie jedną i tę samą radość. Cztery monety ćwierćrupiowe, dwie półrupiowe i banknot jednorupiowy mają tę samą wartość. Stosując różne duchowe praktyki, osiągacie spełnienie i doświadczacie tego samego - prawdy i majestatu Boga.

Bóg ukaże się wam w dowolnym miejscu, jeśli tylko będziecie za Nim tęsknić. Może nawet zjawić się przed wami w materialnym ciele, jeśli tego pragniecie. On zawsze czeka, żeby ukoić waszą tęsknotę, tylko że wy nie jesteście gotowi do zaproszenia Go i przyjęcia w swych sercach. Nie oczyściliście ich z pragnień i zachłanności, zazdrości i nienawiści. Dziecko, nawet jeśli jest nakarmione, czasami płacze - to nie jest powód do zmartwienia, ponieważ płacz ułatwia mu trawienie. Płaczcie, łzy umożliwią wam „strawienie” radości rozpoznania Boga; płaczcie ze szczęścia. Nie po to macie łzy, byście bezradnie błagali o jałmużnę, lecz żebyście u stóp Boga płakali z radości i wdzięczności. Nigdy nie popadajcie w przygnębienie. Spotkało was wyjątkowe szczęście - jesteście tutaj, w boskiej obecności, i słuchacie moich słów. Nasyćcie się boską słodyczą, przetrawcie ją i wracajcie tu z jeszcze większym apetytem.

Miłość i prawda

marzec 1963 r.

(fragmenty z dyskursu)

Nie narzekajcie, gdy Bóg poddaje was testom, ponieważ pozwalają wam one uświadomić sobie zarówno własne osiągnięcia, jak i ograniczenia. Znając swoje ograniczenia, poświęcicie im więcej uwagi, dzięki czemu zaliczycie następne testy. Do egzaminu nie można przygotować się w ostatniej chwili, trzeba uczyć się wcześniej. Wówczas podchodzi się doń z odwagą i pewnością, jaką daje utrwalona wiedza. Przed egzaminem wystarczy jedynie powtórzyć opanowany wcześniej materiał. Oto droga do sukcesu.

Wielu z was skarży się: „Powiadają, że darśan anuluje grzechy, tymczasem niejednokrotnie dostąpiłem darśanu, a zły los nie opuszcza mnie i cierpię jeszcze bardziej niż przedtem”. To prawda, przybyliście tu, dostąpiliście darśanu i posialiście nowe nasiona, które stąd wzięliście - nasiona miłości, wiary, oddania Bogu, właściwego towarzystwa, czystych myśli, powtarzania imienia Boga. Nauczyliście się też, jak uprawiać glebę swych serc. Zasialiście nasiona w czystych sercach. Teraz, nim wzejdzie nowy plon, musicie skonsumować poprzednie zbiory. Problemy i kłopoty to plon wcześniejszych zasiewów. Zatem nie narzekajcie, nie traćcie ducha.

* * *

W tym świętym kraju zapomniano, gdzie bije źródło świętości, jak żyć w Bogu, a także w harmonii ze sobą i z otoczeniem. Nadszedł czas, żeby o tym przypomnieć. Obecnie zachowujecie się tak, jak gdybyście szukali naszyjnika, który macie na szyi. Aby go odnaleźć, potrzebujecie lustra. Wkrótce usłyszycie głos Wed. Bóg zstąpił, żeby ponownie naprowadzić was na właściwą drogę - na drogę prawdy.

* * *

Jeśli ktoś zażąda, byście wskazali mu jeden tekst, w którym zwięźle wyłożono zasady dharmy, wskażcie mu Bhagawadgitę. Ona zawiera w sobie esencję Wed, śastr i puran - jak butelka soku wyciśniętego z kosza różnych owoców. Sok nie wysycha ani nie psuje się jak owoce, ponieważ został dobrze zakonserwowany. Podobnie smak i wspaniałość Gity przetrwają do końca świata, a później stopią się z Wedami w jedno.

* * *

W lesie doczesnego życia ludzkie ciało jest drzewem, a myśli, uczucia i wyobrażenia to jego konary, gałęzie i liście. Zmartwienia, problemy i strach są jak skaczące po nich małpy. Różne formy żalu można porównać do owadów niszczących kwiaty radości, a gniew, nienawiść, lenistwo i mściwość - do sów i wron, które zagnieździły się na drzewie.

* * *

Słońce nie wschodzi ani nie zachodzi; ono wydaje się wschodzić i zachodzić, ponieważ ziemia się obraca. W rzeczywistości wschód to stawanie się widocznym tego, co było niewidoczne. Zatem wschody i zachody to zjawiska względne, a ich postrzeganie różni się w zależności od przekonań obserwatorów. Jeśli uczyliście się astronomii, wiecie, że słońce nieustannie świeci jednakowym blaskiem. Podobnie rzecz się ma z wiedzą duchową -umożliwia ona człowiekowi wzniesienie się ponad przeciwieństwa istnienia i nieistnienia.

* * *

Lingam symbolizuje rozpływanie się umysłu, wszelkich jego poczynań i wyobrażeń, rozpływanie się wszelkich form w nieskończoności. Sziwaratri to noc, podczas której księżyc, uważany za bóstwo umysłu, znajduje się w fazie poprzedzającej nów. W tym szczególnym momencie aspirant duchowy może z łatwością osiągnąć stan, w którym jego umysł rozpłynie się - zniknie jak księżyc podczas nowiu. Na tym polega samorealizacja, a lingam symbolizuje jej osiągnięcie.

* * *

Bóg jest jak wielki płomień, a indywidualne dusze - jak iskry. Iskry stanowią maleńkie cząstki płomienia; mają w sobie ten sam blask, tę samą światłość. Ślady odciśnięte w świadomości przez czyny z poprzednich wcieleń przygaszają ich światło, niczym wiatr. Jednak wiatr nigdy nie przygasi blasku płomienia; wręcz przeciwnie - podsyci go tak, że będzie świecił bardziej intensywnie. Ów wiatr powstał z woli Boga, aby jeszcze dodać Mu chwały.

* * *

Tak jak sny stanowią odzwierciedlenie doświadczeń, rozczarowań i pragnień ze stanu jawy, tak też doznania stanu jawy są skutkiem poprzednich wcieleń. Podczas snu nie kojarzycie swych przeżyć i emocji z doświadczeniami stanu jawy. Odnosicie wrażenie, że te doznania nie mają z tamtymi żadnego związku, że są niezależne i rzeczywiste. Analogicznie, nie uświadamiacie sobie, że radość i smutek, zachowania i reakcje w stanie jawy są skutkiem waszych uprzednich wcieleń; niemniej jednak tak jest.

* * *

Piłkarze nie cieszą się z gry jak ci, którzy obserwują mecz. Ani atakujący, ani atakowani nie doznają zachwytu będącego udziałem widzów, którzy dostrzegają każdy błąd i każde dobre zagranie, zarówno w obronie jak i w ataku. To oni mogą docenić najbardziej fascynujące momenty gry. Podobnie, żeby czerpać maksimum radości z gry życia, przyjmijcie rolę obserwatorów, nawet jeśli musicie w tej grze uczestniczyć.

* * *

Nie muszę nikomu schlebiać ani nikogo o nic prosić, dlatego jestem wolny od wszelkiego strachu. Żyję miłością i prawdą - niczym więcej. Nie troszczcie się tak bardzo o doczesny komfort, nie proście mnie o materialne przedmioty, jak gdyby doczesność była dla was wszystkim. Nie traćcie cennego czasu na próby odkrycia tajemnicy Boga, który tutaj i teraz przejawia się w ludzkiej postaci. Raczej wzbudzajcie w sobie miłość. To jest najlepsze, co możecie uczynić dla siebie, ponieważ wszystko, co istnieje, jest niczym innym, jak waszą jaźnią. Wy także żyjcie miłością i prawdą; nigdy nie ulegajcie nienawiści, okrucieństwu i fałszowi.

Lingam

11.02.1964 r.

Moi przedmówcy, Umamaheshwara Shastri i Virabhadra Shastri, mówili o istocie Boga; przekazali tyle, ile zrozumieli i potrafili wyrazić słowami, jako że Bóg pozostaje poza zasięgiem rozumienia i opisu. Boga można doświadczyć, ale bogactwa, pełni, zakresu i głębi tego doznania nie można przekazać w słowach. Człowiek powinien przeczuwać, że jego przeznaczeniem jest doznawanie Boga, a nie nędzna egzystencja zakończona śmiercią stanowiącą rzeczywistość świata materii. Człowiek przybył tu z wieczności, dlatego jego serce odpowiada na każdy głos wieczności; również z tego powodu człowiek nie przyjmuje do wiadomości, że jego ciało umrze - tak naprawdę nie myśli o swojej śmierci. Dzieje się tak, ponieważ drzemie w nim pragnienie rzucenia jej wyzwania, bowiem istota ludzka łączy w sobie to, co śmiertelne z tym, co wieczne. Skoro wyzwolenie oznacza uwolnienie się od smutku i doznawanie bezwarunkowej szczęśliwości, wolność nie jest celem nieosiągalnym. Wystarczy tylko oddać całe brzemię Bogu, a wówczas nie będzie już żadnych trosk ani zmartwień. Wystarczy każde zdarzenie postrzegać jako grę Boga. którego uwielbiacie, a wtedy cokolwiek się zdarzy, przyjmiecie z radością, ponieważ będziecie dostrzegać w tym Jego wolę. W rezultacie poczujecie się tak szczęśliwi jak On, gdy realizuje się Jego boski plan.

Iśwara sarwabhuthanam hriddese ardżuna tiszthati - Ardżuno, Bóg żyje w sercu każdej istoty - powiedział Kriszna w Bhagawadgicie. Nie musicie szukać Go w żadnych świętych miejscach. Jak każda kropla oceanu ma jego smak, skład i nazwę, tak też każda istota obdarowana jest boskim smakiem, boskim aspektem i boskim imieniem; ale człowiek nie uświadamia sobie tej prawdy. Przeznaczeniem rzeki jest dotarcie do morza i rozpłynięcie się w nim. Przeznaczeniem istoty ludzkiej jest dotarcie do Boga i stopienie się z Nim w jedno. Lingam symbolizuje rozpłynięcie się w nieskończoności tego, co ograniczone.

Wyobraźcie sobie ego jako przestrzeń ograniczoną naczyniem. Zamknięta przestrzeń musi połączyć się w jedno z nieskończoną przestrzenią uniwersum. Takie rozpłynięcie ego następuje w wyniku odrzucenia przywiązań, które są sztucznym wytworem umysłu pozostającego pod wpływem iluzji. Zatem przywiązania muszą zniknąć. Niski status istoty ludzkiej, jakim obecnie zadowala się człowiek, powinien zostać zastąpiony statusem istoty boskiej, jako że to jest status właściwy człowiekowi. Celem Sai jest, abyście rozpoznali własną tożsamość. Sędzia sądu najwyższego bawi się z wnukiem, czołgając się z nim po podłodze albo wożąc go na plecach, gdy ten woła „wio”. Niemniej jednak taka zabawa w żaden sposób nie podważa jego statusu; sędzia ani na chwilę nie zapomina, kim jest. Podobnie wy - musicie zawsze być świadomi wyższego celu, dla którego tu żyjecie. Nie wolno degradować swego przeznaczenia niskimi czynami, słowami lub myślami. Przyszedłem, żeby dodać wam odwagi odnalezienia w sobie Boga, którym w istocie jesteście; aby wyposażyć was w intelektualną zdolność rozpoznania prawdy, bowiem tylko prawda może rozproszyć iluzję, której źródłem jest niewiedza.

Posuwając się naprzód małymi krokami, dochodzicie do kresu długiej drogi. Powtarzając systematycznie pewną czynność sprawiacie, że z czasem staje się ona waszym zwyczajem. Słuchając moich nauk, odnajdujecie w sobie konieczność działania. Postanówcie działać, przebywać we właściwym towarzystwie, czytać uwznioślające lektury; uczyńcie wspominanie imienia Boga waszym zwyczajem, a iluzja zniknie. Błogość, jakiej doznacie w wyniku kontemplacji Boga, zastąpi wszelki żal i zmartwienia, bowiem Bóg to uosobienie szczęśliwości. Czy Sziwa rozpaczał, gdy zobaczył powóz, jakiego miał użyć do walki z demonami trzech ciał: fizycznego, subtelnego i przyczynowego? Powóz stanowiła ziemia, a jako koła służyć mu miały słońce i księżyc - dwa ciała niebieskie, które nigdy nie obracają się w jednym kierunku. W dodatku woźnica, Wisznu, pogrążony był w głębokim śnie! I zdarzyło się tak, że Sziwa wcale nie musiał staczać walki, ponieważ sam Jego dobry nastrój unieszkodliwił demony. Jak to się stało, że zwyciężył je bez walki? Otóż owe demony, dzieci smutku, nie mogą żyć tam, gdzie gości boska szczęśliwość. Wypełnijcie się radością, a negatywne tendencje znikną, gdyż w waszych sercach nie będzie już dla nich miejsca. Gdy idziecie w kierunku światła, wasz cień pozostaje w tyle, zaś gdy oddalacie się od światła, macie cień przed sobą i podążacie za nim. W każdej chwili wykonujcie krok w stronę Boga, a wtedy iluzja, czyli cień. pozostanie za wami i nie będzie was zwodzić. Bądźcie wytrwali i zdecydowani. Nie popełniajcie błędów, byście potem nie żałowali. Lepiej jest najpierw zastanowić się, niż później żałować swoich czynów.

Ardżuna zastanawiał się zawczasu; przewidywał konsekwencje wojny zanim się rozpoczęła, dlatego przed bitwą prosił Krisznę o radę. Natomiast Dharmaradża, jego starszy brat, analizował swoje czyny dopiero po fakcie i żałował, gdy musiał ponosić ich konsekwencje. Przede wszystkim musicie baczyć na to, by podejmowane przez was działania, zarówno w praktyce duchowej, jak w codziennym życiu, poprzedzała dogłębna analiza skutków. Powinniście za każdym razem badać, czy owe skutki będą dla was korzystne. W przeciwnym razie może zdarzyć się tak. jak w pewnym mieście, kiedy to pokojówka królowej przyszła do pałacu zapłakana, a królowa rozpłakała się na jej widok. Widząc swą panią we łzach, cała służba również zaczęła płakać. Król także płakał ze współczucia dla żony. Wkrótce całe miasto zalewało się łzami - wszyscy płakali.

Tymczasem pewien rozsądny człowiek postanowił wyjaśnić przyczynę zbiorowego płaczu. Chodził od domu do domu i pytał o powód. Wreszcie dotarł do królowej, od której dowiedział się, że powodem jej płaczu była rozpacz pokojówki. Pokojówka zaś wyznała, że przyszła do pałacu zapłakana, ponieważ zdechł jej ulubiony osioł! Gdy wieść o przyczynie płaczu rozeszła się po mieście, wszystkich ogarnął śmiech, ale również i wstyd. Dociekajcie, analizujcie, nie wyciągajcie pochopnych wniosków i nie dawajcie posłuchu pogłoskom.

Przybyłem, żeby was zreformować; nie opuszczę was, dopóki tego nie dokonam. Nie sądźcie, że uciekniecie przede mną - nie pozwolę na to. Nie martwi mnie, jeśli ktoś ode mnie odchodzi; nie zależy mi na tym, by gromadzić wokół siebie tłumy. Czy ktoś was tu zapraszał? Nie było żadnych anonsów w prasie, a jednak przybyliście tutaj. Przywiązujecie się do mnie, ale ja nie odczuwam żadnych przywiązań. Jestem przywiązany jedynie do zadania, dla wykonania którego przybyłem. Wiedzcie jedno: czy przybywacie do mnie, czy też nie, i tak wszyscy jesteście moimi dziećmi. Mam w sobie miłość tysięcy matek. Dlatego ochraniam was i otaczam czułością. Kiedy wydaje się wam, że jestem zagniewany, pamiętajcie, że to tylko inny wyraz mojej miłości. Nie ma we mnie ani śladu gniewu; chcę wam jedynie uświadomić, że sprawiacie mi zawód, jeśli nie wzrastacie duchowo według moich zaleceń.

Możecie analizować moje sugestie, macie do tego prawo. nie żądam ślepego posłuszeństwa. Jeżeli dojdziecie do wniosku. że moja rada pomoże wam osiągnąć cel, zastosujcie się do niej, jeśli nie - idźcie gdzie indziej. Jednak gdziekolwiek pójdziecie, spotkacie mnie, ponieważ jestem wszędzie.

Czy słyszeliście historię o zajączku, który pożyczył od Matki Ziemi cztery rupie? Sądził, że jeśli pójdzie gdzie indziej, nie będzie musiał oddawać długu. Biegł co sił w nogach cały dzień, aż znalazł się w bardzo odległym miejscu. Zmęczony usiadł i z ulgą pomyślał: „Tutaj już nikt nie będzie wymagał ode mnie spłaty”. Jakież było jego zdziwienie, gdy usłyszał głos wydobywający się spod miejsca, na którym siedział: „Matka Ziemia jest tutaj, pod tobą. Nie uciekniesz ode mnie, choćbyś pobiegł bardzo, bardzo daleko”. Podobnie wy, nie możecie ode mnie uciec. Będę wymagał od was właściwego zachowania, dobrych nawyków, szlachetnych myśli i przebywania we właściwym towarzystwie bez względu na to, dokąd się udacie w poszukiwaniu zbawienia. Zresztą, odchodząc ode mnie musielibyście odrzucić radość, ukojenie, odwagę, miłość i błogosławieństwa, które tu otrzymujecie. Jedynie ci, którzy bardziej wierzą uszom niż własnym oczom, odejdą. Niedługo ujrzycie lingam, który powstaje w moim wnętrzu. Dostąpicie wielkiego błogosławieństwa - zobaczycie cud stworzenia. A przecież znajdą się wśród was tacy, którzy nadal będą wątpić i zaprzeczać. Taka jest ich karma, nic innego nie mogą uczynić. (W tym momencie Swami przerwał dyskurs: rozpoczęły się skurcze - najpierw w jamie brzusznej, potem w klatce piersiowej i w gardle; Swami pochylił się. oparł o stół, pił wodę. Wreszcie, po około dwudziestu minutach, w Jego ustach pojawił się owalny, różowy lingam. Trzymając lingam pomiędzy kciukiem i palcem wskazującym prawej dłoni, Swami kontynuował dyskurs).

Oto lingam - symbol wszechświata! W jego wnętrzu krąży dziewięć planet; zawarty jest w nim cały wszechświat - planety i ich satelity, pierwotny ogień, chmura pierwotnego pyłu; a także oko Odwiecznego Świadka. Naprawdę, dostąpiliście wyjątkowego błogosławieństwa. Przywiodły was tu szlachetne czyny z wielu wcieleń, abyście mogli zobaczyć cud stworzenia. Całe wieki wielbienia Boga, długie lata modlitw i postów nie zapewniłyby wam udziału w tym niezwykłym wydarzeniu, pamiętajcie o tym. Niech ta święta chwila zainspiruje was do wsłuchiwania się w boskie zalecenia, wybierania właściwego towarzystwa i usilnego dążenia do najwyższego celu życia - do Boga.

Wewnętrzny Sziwa

1.03.1965 r. godz. 8:00

Macie naprawdę wyjątkowe szczęście, skoro możecie być ze mną w tym świętym dniu, w którym od Himalajów po przylądek Komoryn, wszędzie rozbrzmiewa mantra sziwo'ham, sziwo'ham – „ja to Sziwa, jestem Sziwą”. W takich szczególnych dniach tradycja nakazuje człowiekowi kontemplować wrodzoną mu boskość. Zatem zanurzcie się w sobie i zdecydujcie, co ze swego wnętrza odrzucić, a co rozwinąć. Rozwijajcie wszystkie te cechy, przekonania i zwyczaje, które zbliżają was do Boga, gdyż wcześniej czy później musicie stopić się z Nim w jedno. Te zaś, które kierują was w stronę względnego świata czasu i przestrzeni, odrzucajcie albo przynajmniej traktujcie jako przemijające i względne. Radość, której tak usilnie poszukujecie, macie w sobie, ale nie możecie z niej czerpać, ponieważ zapomnieliście, gdzie jest klucz do tego skarbca. Odnajdziecie ten klucz, otworzycie skarbiec i będziecie radować się szczęśliwością, jeśli tylko w ciszy medytacji zwrócicie się we właściwym kierunku.

Płomienie gniewu, dumy, nienawiści i zazdrości są o wiele bardziej niebezpieczne niż pożar, gdyż podstępnie tlą się w umyśle, by niespodziewanie wybuchać i żądać coraz to nowych ofiar. W Gicie ogień określono słowem anala, co znaczy „nie dosyć”. Ogień nigdy nie ma dosyć. Boicie się pożaru, który wybuchł gdzieś w oddali, a tymczasem w waszych sercach szaleje przerażający ogień! Jak ugasić taki pożar? Otóż, gwarantowane środki zaradcze sprawdzone przez mędrców znajdziecie w zasadach dharmy. Są to: prawda, prawość, pokój i miłość. Nasączcie nimi serca, a staną się niepalne.

Jak żaba, która znalazła się w zębach kobry, ale nie uświadamiając sobie swego położenia, próbuje jeszcze schwytać muchę, tak też i wy nie zdajecie sobie sprawy z tego, że śmierć trzyma was w swych szponach. Szukacie radości, a znajdujecie ból; gonicie za przyjemnością, a chwytacie smutek; przywiązujecie się do śmiertelnego ciała, a odwracacie od Boga, który jest nieśmiertelny. Oczywiście, nie raz słyszeliście o tym od mędrców, ale ich słowa nie wykiełkowały w was, gdyż padły na skalisty grunt. Gdyby trafiły na pulchną glebę czystych serc, gdybyście podlewali je łzami skruchy, wykiełkowałyby i urosły. Czysta świadomość jest jak lampa - nalejcie do niej oleju łaski, zanurzcie w nim knot samokontroli, osłońcie kloszem praktyki wspominania boskiego imienia i zapalcie lampę, powtarzając jedną z wielkich prawd duchowych, np.: aham brahmasmi - ja to brahman, albo tat twam asi - ty jesteś Tym, a podmuchy radości i smutku nigdy nie ugaszą jej płomienia. Wówczas nie tylko znajdziecie się w zasięgu światła, ale i sami staniecie się źródłem światłości.

Flaga, którą wciągnę na maszt, to wezwanie do zapalenia tej lampy. Widniejący na fladze symbol znajdziecie też u stóp kolumny z kwiatem lotosu. Koncentryczne koła wokół jej podstawy oznaczają kolejne etapy duchowego wzrastania. Aspirant duchowy musi przejść przez piaszczysty ugór pragnień, pokonać czerwone pogorzelisko gniewu i nienawiści, przemierzyć zieloną przestrzeń szczęśliwości, aby w końcu wejść w głęboką ciszę zespolenia z Bogiem - na tym etapie niezachwianie trwa w medytacji, jak ta kolumna. Zauważcie, że na kolumnie umieszczonej w środku koła znajduje się sześć pierścieni. Symbolizują one czakry(- centra energetyczne w ciele subtelnym człowieka), przez które płynie do celu energia kundalini. A co jest jej celem? Jest nim rozkwitający w duchowym sercu kwiat lotosu, z którego emanuje rozpraszająca mrok iluzji światłość duchowej wiedzy. Tak oto światło serca stapia się ze światłością Boga.

Zauważcie, że do Prasanthi Nilayam prowadzą trzy bramy, chociaż wokół nie ma żadnego ogrodzenia. Przejście przez pierwszą z nich symbolizuje wzniesienie się ponad tamogunę - niskie instynkty, bezwład i niewiedzę. Kto przekroczy tę bramę, ujrzy ogrody, dekoracje, girlandy..., i przy dźwiękach muzyki przejdzie przez bramę radżoguny - aktywności, namiętności i emocji prowadzącą na plac darśanowy, gdzie dominuje sathwaguna - spokój i czystość. Wszystko, co czynię lub mówię, ma symboliczne znaczenie, pewną głębszą wymowę. Te bramy również stanowią dla was lekcję.

Nie marnujcie takich świętych dni jak Sziwaratri na pikniki, kino, karty, przyjęcia i podobne rozrywki. Wielcy święci zapisali je w kalendarzu jako specjalne dni przeznaczone na kontemplację i wielbienie Boga, służenie bliźnim, oczyszczanie się z wad i szkodliwych nawyków. Kontemplujcie lingam stanowiący materialny znak atmy - boskiej światłości, który dziś powstaje w moim wnętrzu. Bądźcie przekonani o tym, że lingam jest w każdym z was, bowiem stanowi on znak Sziwy żyjącego w każdym ludzkim sercu. Niech wizja lingamu wypełni i uwzniośli waszą świadomość. Nie zmarnujcie tych kilku dni spędzonych w Prasanthi Nilayam na absorbujące umysł plotki, jałowe dysputy, zaspokajanie czczej ciekawości czy zwiedzanie okolicy. Poddajcie się dyscyplinie tego miejsca, ograniczcie rozmowy, kontakty, wymagania co do komfortu; żyjcie myślami o Bogu; nie tylko dzisiaj, w tej atmosferze, ale zawsze. Radujcie się ciszą tego miejsca, nie zakłócajcie jej zbędnymi myślami, słowami ani czynami. Wykorzystajcie ten wyjątkowy dar, na który zasłużyliście sobie dobrem poczynionym w wielu wcieleniach.

Przez śmierć do nieśmiertelności

1.03.1965 r., godz. 20:00

Sziwaratri to noc, podczas której Sziwa ukazuje się swym wielbicielom w postaci lingamu. W tę noc módlcie się do Sziwy o duchową wiedzę, bowiem to ona sprawia, że przejawia się ukryta w człowieku boskość, a przejawienie to stanowi cel wszelkich duchowych praktyk. Dopóki będziecie gonić za doczesnymi przyjemnościami, nie zaznacie szczęśliwości. Przypuśćmy, że we śnie ciężko chorujecie od ukąszenia kobry. Żeby lepiej się poczuć, wystarczy się obudzić. Duchowa wiedza, do której prowadzi nieustanna kontemplacja chwały i wszechmocy Boga, gwarantuje przebudzenie się ze snu niewiedzy.

Człowiek potrzebuje do życia pożywienia i medytacji. Pożywienie służy utrzymaniu dobrej kondycji ciała, natomiast medytacja umożliwia doświadczanie Boga i Jego chwały. Mój przedmówca wspomniał o wielkich świętych, którzy odchodzili w ciszę pustelni i ciężką pracą umysłu zdobywali dla ludzkości drogocenne skarby duchowych doświadczeń i inspiracji. Niestety, niektórzy potępiają tych bohaterów za wycofanie się ze zgiełku doczesności i nazywają ich tchórzami uciekającymi przed wyzwaniami życia! Oceniają ich jako egoistów pragnących jedynie własnego zbawienia. Tymczasem prawdziwym powodem ich wycofania się z doczesnego życia było dążenie do odkrycia tajemnicy zbawienia i wyjawienie jej ludzkości. Przecież nie można potępiać studenta udającego się za granicę na wyższą uczelnię za tchórzostwo czy egoizm, jeśli jego celem jest zdobycie wiedzy, która uczyni go bardziej użytecznym dla społeczeństwa! Święci wycofują się z życia, żeby uchronić zmysły przed tym wszystkim, co je absorbuje bądź rozprasza, i uniknąć infekcji zatruwającej źródło szczęśliwości. Duchowa wiedza, jaką nabywają w aśramach i pustelniach, umożliwia zbawienie wielu innym, którzy później przybywają do nich, żeby się uczyć. Spokój i wewnętrzna radość owych mędrców inspiruje uczniów, którzy do nich przychodzą. Tymczasem wy oskarżacie ich o to, że was opuszczają; a co dobrego czynią ci, którzy z wami pozostają? Ludzie żyjący w jednej rodzinie zachowują się wobec siebie jak jadowite węże i skorpiony. Niejeden dom bardziej przypomina menażerię, aniżeli przybytek radości i spokoju!

Dziś rano mówiłem o gniewie, nienawiści, zazdrości i dumie jako o ogniu trawiącym ludzki umysł. Teraz mój przedmówca z Delhi stwierdził, że te wszystkie namiętności należą do sfery zjawisk względnych i nie mają żadnego wpływu na waszą rzeczywistą jaźń! To przypomina mi historyjkę o teorii, nie mającej związku z codziennym życiem. Otóż, pewien chłopiec zobowiązał się do podpisania puszek z przyprawami. Wszystkie naczynia podpisał prawidłowo, a na puszce z cukrem umieścił napis: „pieprz”, za co został zganiony przez matkę. Chłopiec tłumaczył się, że chciał w ten sposób odstraszyć mrówki, które na pewno nie weszłyby do puszki z pieprzem! Zrozumcie, że sama teoria filozofii zawartej w Wedach nie ugasi płonącego w sercu ognia.

Oczywiście, że w pewnych sytuacjach emocje są niezbędne; na przykład pod wpływem emocji wąż syczy, aby odstraszyć napastnika. Gniew i nienawiść mogą przydać się aspirantowi duchowemu w walce z atakującym go złem - powinien on odczuwać gniew wobec tego, co hamuje jego rozwój, i niechęć do nawyków, które go demoralizują. Pogłębiajcie duchową wiedzę, aby w każdym zdarzeniu i sytuacji dostrzegać Boga, a dodacie swojemu życiu wartości. Nie doszukujcie się wad u bliźnich - oni wszyscy są bowiem przejawieniami Boga, którego poszukujecie. To własne wady w nich widzicie.

Na tym świecie nie ma nic więcej poza tym, co widzialne i tym, co rzeczywiste. Widzialna jest materia, a rzeczywista, choć niewidzialna, jest świadomość, czyli Bóg. Świat to materialna forma Boga, inaczej mówiąc Jego ciało, które w stanie jawy postrzegacie zmysłami. Widzicie wówczas wielość, nie jedność. Owa wielość znika dopiero w stanie snu głębokiego, kiedy nie ma ani świata, ani waszych wyobrażeń. Przeanalizujcie stan marzeń sennych i snu głębokiego. Zauważcie, że stan jawy uniemożliwia odkrycie prawdy; działające wówczas zmysły wprowadzają was w błąd, gdyż nie są właściwymi instrumentami duchowych poszukiwań.

Kiedyś pewna kobieta modliła się w świątyni, a Ramakriszna Paramahamsa podszedł do niej i uderzył ją w policzek, czym zaszokował świadków tego wydarzenia. Uczynił to, ponieważ znał treść jej modlitwy i w przeciwieństwie do niej wiedział, że to, o co prosiła, zniewoli ją, a nie wybawi. Wykorzystujcie życie na to, żeby się uwolnić; nie marnujcie szansy, która została wam dana.

Być może po powrocie do domu będziecie opowiadać: „Do Puttaparthi przybyło tysiące ludzi, nie tylko z Indii, ale i z zagranicy. Wszyscy pragnęli darśanu Baby...”. Nie takie wspomnienia powinniście stąd wywieźć. Kiedyś pewna kobieta przyszła na recytację puran. Siedziała na sali kilka godzin, ale zapamiętała jedynie to, jak wyglądali słuchacze i otoczenie, jakie było oświetlenie i jakich użyto głośników, natomiast nie miała pojęcia o tym, co mówiono na scenie! Wynieście stąd wiedzę o wartości ciszy, imienia Boga, Bhadżanów(- nabożna pieśń hinduska wielbiąca Boga), modlitwy, medytacji, kontemplacji, towarzystwa osób bliskich duchowo. To wszystko bardzo wam się przyda w trudnych chwilach w przyszłości.

Pewna kobieta płakała nad umierającym mężem: „Co będzie ze mną, gdy ciebie zabraknie?”, na co on, równie zrozpaczony, odpowiedział: „A co stanie się ze mną?” - i umarł. Nie rozpaczajcie w obliczu śmierci. Nie traćcie ducha, gdy umiera ciało. Wiedzcie, że prawdziwe Ja jest nieśmiertelne; traktujcie śmierć jak cud wyzwolenia. Jednak takie zrozumienie przychodzi dopiero wówczas, gdy człowiek całe swoje życie podporządkuje dharmie oraz obowiązkom właściwym etapowi życia, na którym się znajduje. Te dwie dyscypliny z czasem połączą się w jedną, a mianowicie - nieustanną kontemplację brahmana jako jedynej osnowy widzialnej różnorodności. W tym celu musicie zaszczepić w umyśle niezachwiane przekonanie, że indywidualna jaźń zanurzona jest w najwyższej jaźni, która „rozpuszcza” ją, a raczej przywraca jej wymiar nieskończoności.

Tysiące pielgrzymów przybyło dziś do Prasanthi Nilayam. Wielu z tych, którzy bywali tu regularnie, aby uczestniczyć w obchodach Sziwaratri i oglądać cud narodzin lingamu, nie ma wśród nas. Wielu miało szczęście znaleźć się tu po raz pierwszy. To nie jest jedynie łut szczęścia. W życiu duchowym, tak samo jak w każdej innej dziedzinie życia, nie ma przypadków. Takie błogosławieństwo jest wynikiem albo działania łaski, albo przestrzegania duchowej praktyki, zatem wejdźcie w boską ciszę i przyjmijcie błogosławieństwo narodzin lingamu.

Korzeń czy lina?

2.03.1965 r.

Przed chwilą wysłuchaliście wykładu o tym, w jaki sposób człowiek powinien spłacać długi wdzięczności wobec Boga, mędrców i przodków. Była też mowa o zasadach dharmy, wytyczających prostą drogę wiodącą od człowieczeństwa ku boskości. Każdy musi świadomie przebyć tę drogę - czy okaże się ona ciernista, czy też nie.

Ardżuna był szwagrem Kriszny, a zarazem Jego bliskim przyjacielem. Na polu bitwy nie było czasu na pytania i szczegółowe wyjaśnienia. Nie ulega wątpliwości, że Kriszna mógł w mgnieniu oka przemienić samowolny umysł swojego krewnego i przyjaciela w umysł oświecony, zdolny do właściwego działania. Jednakże nie uczynił tego! Jedyne co zrobił, to zalecił Ardżunie lekarstwo i sposób na życie. Ardżuna musiał sam przyjąć lek i zastosować się do otrzymanych wskazówek. Kriszna powiedział: „Jesteś moim przyjacielem i krewnym, jesteś mi tak drogi, że będę powoził twoim rydwanem. Obecnie znalazłeś się w opresji. Wiem, że iluzja, która tobą zawładnęła, musi zostać bezzwłocznie rozproszona, niemniej jednak sam musisz otrząsnąć się z niewiedzy, bez udziału cudu dokonanego przeze mnie”. Ten, kto poznaje prawdę w wyniku samodzielnie stoczonej walki z niewiedzą, strzeże jej jak skarbu i na zawsze zachowuje w swym sercu. Jednak nie każdy jest w stanie udźwignąć przełomowe następstwa poznania prawdy. Ardżuna wyznał Krisznie, że nie potrafi uciszyć swego umysłu, gdyż ten zawsze jest pobudzony i niespokojny jak wiatr. Przypomina mi to pewną historyjkę o Karnie(- przyrodni brat Ardżuny). Przed każdą kąpielą Karna wcierał sobie we włosy olej, który trzymał w wysadzanym szlachetnymi kamieniami pucharze. Któregoś dnia Kriszna zjawił się przed nim w chwili, gdy dokonywał tego zabiegu. Karna wstał, aby godnie Go powitać. Wówczas Kriszna poprosił o puchar. „Dziwi mnie, że Ty, który jesteś panem wszelkiego stworzenia, pragniesz takiej błahostki; ale przecież nie mam prawa oceniać. Oto puchar, oddaję Ci go” - powiedział Karna i lewą ręką podał Krisznie naczynie, co było niezgodne z obowiązującym zwyczajem podawania prezentu prawą ręką. Kriszna zarzucił mu zachowanie sprzeczne z dharmą. Karna tłumaczył się: „Wybacz mi, ale w chwili, gdy mój umysł zgodził się z Twoją wolą, moja prawa ręka była tłusta od oleju. Obawiałem się, że nim ją umyję, przewrotny umysł zdąży znaleźć powody, dla których mógłbym nie spełnić Twojej prośby, a wówczas straciłbym wyjątkową szansę usłużenia Ci. Dlatego złamałem zasady etykiety i podałem Ci puchar lewą ręką. Proszę, zrozum mnie i wybacz”. Karna dobrze wiedział, że ludzki umysł jest przewrotny i chwiejny. Jednakże, jak nauczał Kriszna Ardżunę, można go poskromić, praktykując nieprzywiązanie i dyscyplinę. Umysł musi podporządkować się intelektowi, nie zmysłom, wówczas nauczy się rozróżniać pomiędzy przemijającym a wiecznym i uwolni się od przywiązania do ciała. Tak jak miąższ, dojrzałego orzecha odkleja się od zewnętrznej łupiny, tak też umysł musi odłączyć się od skorupy, jaką jest ciało. Uderzcie niedojrzały orzech kamieniem, a uszkodzicie miąższ; uderzcie dojrzały i zobaczcie, co się stanie: sucha skorupa odpadnie, natomiast miąższ pozostanie nienaruszony. Dojrzały aspirant duchowy nie odczuwa zmienności losu, zaś człowieka niedojrzałego rani nawet najlżejszy jego podmuch.

Podczas polowania pewien król rzucił się w pościg za jeleniem. W pogoni wpadł do głębokiej studni. Nikt z jego świty nie wiedział o tym wypadku, ponieważ król zostawił wszystkich daleko w tyle. Na szczęście spadając, złapał się grubego korzenia, dzięki czemu uniknął niechybnej śmierci. Po kilku godzinach męczarni usłyszał ludzki głos. Pewien święty mąż przechodził nieopodal, recytując imię Boga. Gdy tylko usłyszał krzyk króla, rzucił mu linę i powiedział: „Chwyć linę, wyciągnę cię”. Król stanął w obliczu wyboru: „korzeń czy lina?” Oczywiście, że to korzeń pozwolił mu przeżyć, ale stanowił on jedyny ratunek, dopóki nie było liny. Wyrazem głupoty byłoby kurczowo trzymać się korzenia, gdy w zasięgu ręki znalazła się lina. Korzeń należy docenić, ale wdzięczność nie może przeradzać się w przywiązanie. Doczesne życie jest takim korzeniem, a duchowa wiedza - liną. Ta wiedza przychodzi jako olśnienie, do którego prowadzi nieustanne uświadamianie sobie wielkich prawd duchowych. Wyzwolenie się to odkrycie prawdy, usunięcie zasłony iluzji; nie jest ono specjalnym przywilejem dla wybranych. Rzeka wpada do oceanu, by stracić w nim swą formę, nazwę i smak. Podobnie, oświecenie uwalnia od imienia, formy, wszelkich inklinacji i postaw. Przestajecie istnieć jako pojedyncze, indywidualne istoty, tak jak kropla deszczu przestaje istnieć, gdy rozpłynie się w oceanie, z którego powstała. Odkrywacie wówczas, że nigdy nie było żadnych przywiązań ani ograniczeń, że wszelkie więzy, poczucie tożsamości ze wszystkim, co ograniczone i przemijające, to jedynie zniekształcające rzeczywistość wyobrażenia umysłu.

Aby umysł wiernie odzwierciedlał prawdę, musi być czysty, a podstawowym warunkiem zachowania czystości umysłu jest właściwy pokarm. W tym celu w pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na przyjmowane pożywienie.

Dlatego duchowi aspiranci powinni szczególnie uważać na rodzaj przyjmowanych pokarmów. Wpływ pokarmu na umysł obrazuje następujące zdarzenie.

W miasteczku Malur żył pewien pobożny bramin. Jego żona również była szczerze oddana Bogu. Bramin każdą chwilę poświęcał na modlitwę, medytację lub powtarzanie imienia Boga. Któregoś dnia zapukał do jego drzwi mnich i poprosił o jałmużnę. Bramin przyjął go z radością, a pragnąc ugościć z wszelkimi honorami, zaprosił na obiad, który zaplanował na następny dzień. Tak więc nazajutrz ozdobił drzwi zielonymi girlandami i poczynił wszelkie przygotowania do przyjęcia. Jednakże w tym dniu okazało się, że żona bramina nie może przygotować posiłku z powodu fizycznej niedyspozycji. W tej sytuacji zgodziła się ją wyręczyć sąsiadka. Przyjęcie udało się, jednak gościa przez cały czas dręczyło pragnienie zabrania ze stołu srebrnej filiżanki. Chociaż walczył z sobą ze wszystkich sił, zła myśl zwyciężyła. Mnich wyniósł filiżankę z domu gospodarza w fałdach swej szaty. Tej nocy sumienie nie pozwoliło mu zasnąć, bowiem uświadomił sobie, że przyniósł wstyd swojemu duchowemu mistrzowi oraz wszystkim świętym, których imiona tak często powtarzał, recytując mantry. Nie mógł odzyskać spokoju, wrócił więc do bramina, padł mu do stóp i ze łzami skruchy oddał skradziony przedmiot. Wszyscy dziwili się, jak doszło do tego, że mnich dopuścił się tak niegodnego czynu. Wreszcie ktoś zasugerował, że być może myśli osoby gotującej obiad „zanieczyściły” posiłek. Po zbadaniu sprawy okazało się, że sąsiadka, która tego dnia zastąpiła żonę bramina w kuchni, była notoryczną złodziejką. Zatem jej inklinacje „zainfekowały” przygotowywany przez nią obiad, którym poczęstowano mnicha. Oto dlaczego aspiranci, którzy znaleźli się na pewnym etapie duchowego rozwoju, powinni żywić się wyłącznie owocami i warzywami.

Zawsze pozytywnie przyjmujcie wszelkie trudności i traktujcie je jak wyzwania, ponieważ one umożliwiają wam sprawdzanie siebie i wznoszenie się ponad przywiązanie do ciała. Bóg nie zna strachu, jedynie ciało odczuwa tę emocję. Dziś mamy Sziwaratri - Noc Sziwy, Noc Pomyślności, Noc Bez Strachu. Macie wyjątkowe szczęście, że mogliście tu przybyć. Chciałbym jednak podkreślić, że jeśli nie opanujecie wypływającego z umysłu potoku pragnień, wasz pobyt tu będzie bezowocny. Gdy wasze pragnienia realizują się, uwielbiacie mnie, w przeciwnym razie - urągacie mi. Pragnienia pozbawiają człowieka godności. Jedno spełnione pragnienie daje początek dziesięciu następnym; pragnienia nie mają końca. Ta sama osoba przychodzi do mnie z prośbą o zdanie egzaminu, potem o pracę, dobrego teścia, dziecko, podwyżkę, miejsce dla syna na uczelni... - to jest niekończąca się seria pragnień. Wreszcie przychodzi z prośbą o łaskę uwolnienia od doczesnych spraw i wprowadzenia na ścieżkę wiodącą ku wyzwoleniu. Czinta (pragnienie) - oto czym żyją tacy ludzie. W języku telugu czinta znaczy tamaryndowiec. Szukacie tamaryndowca, tymczasem moim drzewem jest drzewo santoszy, czyli bezwarunkowej szczęśliwości.

Człowiek niejednokrotnie bywa gorszy od psa, który zawsze pozostaje wierny swojemu panu bez względu na okoliczności. Jest mu wdzięczny za jedzenie zostawione dlań na talerzu. Człowiek natomiast nie potrafi być wdzięczny nawet za amritę(- boski nektar, eliksir życia). Zapomina o dobru, którym został obdarowany, wypiera się swojego mistrza, ulega fałszywym pogłoskom, nawet jeśli na własne oczy widzi prawdę. Zachowuje się tak, jak gdyby posiadał dwa języki: dziś kogoś wychwala pod niebiosa, jutro urąga mu i zaprzecza.

Nikt nie może was uwolnić, ponieważ nikt was nie zniewolił. Płaczecie z bólu, ale kurczowo trzymacie się doczesnych przyjemności. Kruki gonią mewę tak długo, jak długo trzyma ona w dziobie rybę. W końcu, zmęczona ucieczką, wypuszcza zdobycz... i w tym momencie staje się wolna. Siada na drzewie i czuje się szczęśliwa. Tak samo wy - odrzućcie przywiązania do przedmiotów zniewalających zmysły, a uwolnicie się od żalu i zmartwień. Wy też możecie zaznawać szczęśliwości, jeśli tylko puścicie rybę, którą trzymacie. Kiedy dowiadujecie się o włamaniu do sąsiadów, stajecie się szczególnie ostrożni - przed zaśnięciem sprawdzacie, czy na pewno zamknęliście drzwi. A dlaczego nie zastanawiacie się nad tym, czy jesteście przygotowani na śmierć dowiedziawszy się, że ona właśnie zabrała któregoś z waszych sąsiadów? Po co nieustannie angażujecie się w budowanie domów, analizowanie wysokości kont bankowych, urządzanie przyjęć albo dyskusje o wynikach wyborów? Zajmijcie się raczej poszukiwaniem nieśmiertelności i służeniem światu, bo w ten sposób najlepiej przysłużycie się sobie. Czy dążycie do odkrywania własnej tożsamości? Tym oto powinien zająć się człowiek.

Sięgajcie po szlachetniejsze role

3.03.1965 r.

Ciało jest świątynią najwyższej jaźni, a świat - budowlą wzniesioną na mocnym fundamencie „ja”, czyli ego. W stanie snu głębokiego, kiedy „ja” śpi, świat dla was nie istnieje, ale najwyższa jaźń trwa. Zanim się urodziliście, świat również dla was nie istniał; gdy umrzecie, też nie będziecie go świadomi. Żeby to zrozumieć, musicie przejść przez szkołę działania w duchu poświęcenia Bogu i wielbienia Go. Taka praca oczyszcza serce z egoizmu, a wielbienie i kontemplacja Boga kierują uwagę ku Najwyższemu. Wówczas pojawia się wiedza duchowa. Kto ją posiądzie, staje się prawdziwym mędrcem, ponieważ poza wiedzą duchową nie ma nic więcej do poznania.

O tym, jak powinniście działać i jak oddawać Bogu cześć, decyduje dharma właściwa poszczególnym etapom życia oraz wasze inklinacje i usposobienie. Nawet amrita byłaby szkodliwa, gdyby ktoś pił ją nosem. Dla każdego duchowego aspiranta właściwy jest inny styl życia, inna trasa duchowej wspinaczki, inna ścieżka rozwoju. Prawdziwy nauczyciel duchowy wie, co jest najlepsze dla danego ucznia, przy czym jest życzliwy, rozważny, nigdy nie kieruje się żadnymi uprzedzeniami ani też nie wymaga, żeby wszyscy zakładali ten sam mundur. Wyjaśni wam to następująca historia.

Pewien pracz miał psa i osła. Osioł nosił pranie nad rzekę i z powrotem, a pies pilnował, gdy suszyło się na sznurku. Któregoś dnia pies nie chciał szczekać, ponieważ tego ranka pan potraktował go dość brutalnie. Nie zareagował nawet wtedy, gdy złodziej ściągał upraną odzież ze sznurka. W tej sytuacji osioł zaczął ryczeć, żeby ostrzec pana, ale ten potraktował jego zachowanie jak wybryk i zamiast gonić złodzieja, stłukł biednego osła. Każdy powinien wykonywać przypisane mu zadania, w przeciwnym razie powstaje i narasta chaos.

Kiedy Kaurawowie usiłowali zedrzeć z Draupadi sari, Kriszna sprawił, że stało się ono nieskończenie długie. Obecnie zdeprawowane przez iluzję dzieci Indii usiłują zedrzeć ze swej Ojczyzny-Matki dharmę stanowiącą jej szatę, zatem Bóg przybywa, żeby udzielić jej swego błogosławieństwa i siły. Niebawem ujrzycie „wspaniałe sari”, w które On będzie ją owijać za każdym razem, gdy będzie znieważana. Będziecie świadkami wielkiego cudu dokonanego przez awatara w obronie honoru Matki-Indii i jej duchowego dziedzictwa.

Musicie wyrzec się przywiązań. Zauważcie, że język zawsze pozostaje czysty, nawet wtedy, gdy żuje tłustą i lepką potrawę. Podobnie umysł - jeśli bezwarunkowo podporządkuje się Bogu, pozostanie niewzruszony w obliczu sukcesów i klęsk, zysków i strat, zdrowia i choroby, gdyż zaakceptuje wolę Boga. Jakie korzyści przynosi wam wasza wola, czyli wola ego? Zamknijcie oczy i zastanówcie się - co zyskaliście wysiłkiem własnej woli? Jedno pragnienie prowadzi do następnego, jedno przywiązanie rodzi dziesięć kolejnych. Żenicie się, by po latach wydawać za mąż swoje córki; harujecie na to, żeby skończyć studia, potem na studia swoich synów, a później oni robią to samo dla swoich dzieci. I tak to się ciągnie jak nieskończenie długi łańcuch. Powiadacie: „Swami, jeśli spełnisz moje życzenie, nie będę prosił o nic więcej”. Ale ja wiem, że po jakimś czasie przyjdziecie i poprosicie o spełnienie następnego pragnienia, które będzie konsekwencją poprzedniego. Taka jest natura pragnienia, bowiem radość czerpana z jego spełnienia jest niedoskonała, połowiczna, nietrwała i zabarwiona żalem. Siejecie gorzkie nasiona, a chcielibyście zbierać słodkie plony. Narzekacie na glebę, chwasty, deszcz. A co zmieni deszcz, skoro posialiście niedobre nasiona? Boskie zalecenie przekazane ludzkości w Wedach słowami mędrców brzmi: satjam wada dharmam czara - mów prawdę i przestrzegaj dharmy. Hariśczandra znał autorytet, od którego pochodzi to zalecenie, dlatego respektował je bez względu na konsekwencje. Stracił królestwo, władzę, żonę, dziecko..., los zdegradował go z władcy wielkiego imperium do niewolnika, którego zadaniem było palenie zwłok i przyjmowanie pieniędzy za tę usługę. Musiał odmówić spalenia ciała własnego syna, ponieważ matka, jego żona i królowa, nie miała czym zapłacić za kremację! Niemniej jednak zawsze pozostawał wierny prawdzie... i zwyciężył. Prawda zawsze zwycięża, bez względu na przeciwności. Gdyby miało być inaczej, Wedy nie nakazywałyby człowiekowi przy niej trwać.

Bóg przyjmuje taką postać, jaka najlepiej posłuży Mu do wypełnienia misji, z jaką przybywa. Aby unieszkodliwić gang złodziei, policjant wchodzi w ich środowisko jako złodziej. Oto dlaczego przyjąłem ludzką postać. Ale kto ośmiela się sprawdzać awatara i żądać dowodów! Oczywiście, jeśli pragniecie zrozumieć, jesteście mile widziani - bądźcie blisko, obserwujcie, uczcie się i umacniajcie w wierze. Podejmujcie się zagrania takiej roli, co do której macie odwagę i przekonanie, że potraficie zagrać ją dobrze. Czy nie czujecie się już zmęczeni rolami żebraków i błaznów, które powtarzacie w kolejnych wcieleniach? Sięgnijcie po szlachetniejsze role, przynajmniej teraz, w tym wcieleniu.

Mój przedmówca stwierdził, że prawdziwy wielbiciel Boga jest jak igła, która zawsze zwraca się w kierunku magnesu. Owszem, ale ta igła musi znajdować się dostatecznie blisko, a także powinna być czysta. Jesteście oddaleni, a skarżycie się na brak łaski; nie odczuwacie skruchy, która zdarłaby z igły rdzę osłabiającą przyciąganie magnesu. Zbliżacie się do mnie, ale po chwili odchodzicie. Nie mówię tu o fizycznej odległości. Możecie być daleko na planie fizycznym, ale blisko na planie duchowym. Nie mierzę odległości w milach ani w metrach; zawsze jestem z wami, w was, przy was..., tylko wy nie uświadamiacie sobie mojej obecności i nie korzystacie z niej.

Musicie przejść przez ból tęsknoty za Bogiem i doznać cierpienia rozłąki; następnie zrozumieć, że samo cierpienie, bez znajomości drogi wiodącej ku Niemu, jest bezowocne -wówczas zaczniecie poszukiwać duchowej wiedzy. Wreszcie, gdy już uświadomicie sobie, że waszą prawdziwą naturą jest atma, staniecie się mędrcami. Wiedzcie jednak, że to jest stroma ścieżka, z której wielu spada. To tak, jak gdybyście wygrali dużą sumę pieniędzy i z pełnym portfelem pojechali używać życia do Kalkuty lub Madrasu, albo modlić się do któregoś ze świętych miejsc. Zauważcie, że będziecie mogli przebywać tam tylko do pewnego czasu. Gdy wydacie wszystkie pieniądze, staniecie się bezdomnymi żebrakami ściganymi przez policję za włóczęgostwo. Podobnie rzecz się ma z niebem. Możecie przebywać tam tylko przez pewien określony czas, to znaczy do chwili „wydania ostatniego grosza”. Przeanalizujcie cztery podstawowe cele ludzkiego życia i uświadomcie sobie, że uwolnienie się z cyklu narodzin i śmierci jest celem najwyższym, którego powinniście pragnąć jak największego skarbu, gdyż raz zdobyty, zapewnia wszystko inne. Jedynie wolność od narodzin i śmierci stanowi stałe schronienie.

Przyjeżdżacie do Puttaparthi, kupujecie moje zdjęcie, zabieracie je do domu i codziennie albo w każdy czwartek oddajecie mi cześć. Ale to jest tylko dobry czyn; same szlachetne czyny nie zaprowadzą was do celu. Musicie jeszcze ukształtować w sobie szlachetny charakter, czyli cnoty, dobre obyczaje, życzliwość, pozytywne cechy. W przeciwnym razie wasze życie będzie jak zbiór plusów i minusów, które w sumie dadzą wartość równą zeru. Jeśli ktoś powtarza tat twam asi - ty jesteś Tym, powinien urzeczywistniać sobą tego, z kim się utożsamia. Powiadacie: „tamto i to są tym samym”. Zatem urąganie temu lub wychwalanie tego jest równoznaczne z urąganiem tamtemu lub wychwalaniem tamtego.

Wielu z was prosi mnie, żebym nadal imię nowonarodzonemu dziecku lub nakarmił je pierwszą porcją ryżu. Taki rytuał zalecają śastry. Śastry zalecają też, aby dziecku nadać któreś z imion Boga, na przykład Panduranga, Wenkateśa, Śriniwasa, Satjanarajana, Lakszminarajana itd. Niestety, z czasem sprowadzacie swe boskie imiona do inicjałów, na przykład L.N., i zapominacie, co oznacza L., a co N. Rama nie dorasta do noszonego przez siebie imienia - wnosi do sądu sprawę przeciwko własnemu ojcu, czym przysparza mu zgryzoty. Lakszmana(- brat Ramy) oskarża rodzonego brata, a Sita(- żona Ramy) występuje o rozwód. Lepiej byłoby być kamieniem, niż takim człowiekiem. Dlaczego uwielbiacie Ramę, a do Rawany odczuwacie odrazę? Czyżby Rama był waszym krewnym, a Rawana bratem macochy? Nie! To wasza dusza, wasza wewnętrzna dobroć odpowiada miłością i uwielbieniem na dobroć Ramy i reaguje negatywnie na niegodziwość Rawany. Nie wystarczy, jeśli będziecie głośno powtarzali imię Ramy - to nie jest najważniejsze. Chodzi o to, żebyście powtarzali je z szacunkiem, pełną miłością i uwielbieniem. Jeżeli nie możecie odnaleźć w sobie źródła miłości, drążcie swe serca za pomocą modlitwy, a wówczas to źródło wytryśnie.

Od jutra będę zapraszał was na osobiste rozmowy - w pierwszej kolejności cierpiących, starszych i chorych. Wielu z was przybyło tu ze względu na problemy ze zdrowiem lub inne zmartwienia. To są tylko preteksty, za pomocą których zostaliście ściągnięci do mnie po to, byście mogli dostąpić łaski i pogłębić swą wiarę w Boga. Wszelkie trudności przyjmujcie z pozytywnym nastawieniem, ponieważ stanowią one lekcje pokory i wielbienia Boga. Niestety, nie wszyscy potraficie pielęgnować w sobie miłość, która tu w was wykiełkowała, i gubicie szczęśliwy los, jaki wpadł wam w ręce. Jeszcze zobaczycie tu takie tłumy pielgrzymów z całego świata, że będzie je mogło pomieścić jedynie rozległe koryto rzeki Czitrawati, a za dach nad głową służyć im będzie otwarte niebo. Wielu z was nie wierzy, że świat odmieni się na lepsze, że ludzkość zazna szczęśliwości i radości, że Złota Era nadejdzie. Zapewniam was, że dharnia nie ucieleśniła się w mojej osobie na próżno, lecz w celu zażegnania zagrażającego ludzkości kryzysu. Ten cel na pewno zostanie osiągnięty.

Duchowe sprawdziany

18.02.1966 r.

Słowo Bharat (Indie) oznacza kraj, w którym dominuje przywiązanie do Boga (rati - przywiązanie, bha - Bhagawan, Bóg). Dla urodzonych w tym kraju każdy dzień, każda rzeka i każdy pagórek są święte. Na przykład Ganges od źródeł aż po ujście uważany jest za świętą rzekę, a ponadto różne miejsca nad Gangesem, związane z pewnymi cudownymi zdarzeniami, z postaciami mędrców lub proroków, albo ze znanymi świątyniami, na przykład Riszikesz, Waranasi, Prajag czy Haridwar, czci się szczególnie. Podobnie, niektóre dni w roku mają szczególną rangę świętości. Podczas takich dni wierni, pragnąc bliskiego kontaktu z Bogiem, oddają się modlitwie, kontemplacji lub medytacji. Sziwaratri jest takim świętym dniem. Ci, którzy dziś tu przybyli, do końca życia zachowają ten dzień w pamięci. Możliwość przebywania w towarzystwie osób pragnących Boga to wyjątkowe szczęście. Każdy z was jest żywą świątynią, bowiem w każdym sercu żyje Bóg, czy sobie to uświadamiacie, czy nie. Pisma święte opisują Go jako „posiadającego tysiąc głów”. Nie znaczy to, że Bóg ma tysiąc głów, ale że tysiące głów, które teraz widzę przed sobą, czerpią życiodajną energię z jednego serca, a tym sercem jest Bóg. Nikt z was nie stanowi oddzielnego istnienia, wszyscy jesteście połączeni jednym krwioobiegiem. Tę, jakże niezbędną ludzkości wiedzę, niesie w sobie odwieczna religia i kultura Indii. Niestety, zapominacie o tym bezcennym skarbie.

Ludzkie ciało jest darem od Boga, dlatego wszystkie jego organy oraz narządy zmysłów wymagają specjalnego poszanowania. Zmysły służą wyrażaniu i postrzeganiu boskiej chwały. Ucho powinno słuchać słodkich opowieści o Bogu, język - głosić Jego doskonałość; w przeciwnym razie ludzka mowa niewiele będzie różniła się od rechotu żaby. Człowiekowi nie wolno upodabniać się do zwierząt lub demonów. Człowiek tchórzliwy przypomina zwierzę, natomiast tyran - demona. Drapieżnik ma prawo wzbudzać strach, a kura - bać się. ale człowiek nie może być podobny do żadnego z nich - nie ma prawa wzbudzać strachu ani ulegać mu. Kiedyś Durjodhana z dumą pochwalił się Krisznie, że nie boi się nikogo, nawet Boga, ale przed nim drżą wszyscy. Kriszna powiedział mu wówczas, iż jest godzien pożałowania.

Przybyliście tutaj, ponieważ pragniecie aby ciało, którym zostaliście obdarzeni, posłużyło wam do zrealizowania wyższego celu. Więź pomiędzy wami, a także więź łącząca każdego z was ze mną, jest ponadczasowa. To nie jest pokrewieństwo doczesne, lecz duchowe; ono wynika z tęsknoty serca do Boga. Ludzkie ciało powinno służyć wzniosłemu celowi - rozpoznaniu w sobie immanentnego Boga i realizowaniu Jego woli. Gdybyście posiadali wspaniały samochód, czy trzymalibyście go w garażu? Samochód służy do przemieszczania się, zatem używajcie go, czyli jedźcie naprzód! W przeciwnym razie nie warto go utrzymywać. Podobnie rzecz się ma z ciałem; przy użyciu ciała podążajcie do celu. Nauczcie się, jak wykorzystać możliwości ciała, zmysłów, umysłu i intelektu, by osiągnąć spełnienie.

Brihaspati(- dosłownie: „Wielki Mistrz”) był nauczycielem bogów. Któregoś dnia syn zapytał go, w jaki sposób mógłby uwolnić się od cyklicznie powracającego bólu narodzin i śmierci. Ojciec odrzekł, że istnieje taki sposób, ale każdy musi odnaleźć go i zastosować sam. Na początku drogi wielu zadaje sobie pytanie: Czy potrafię? Czy mogę? Czy zdołam osiągnąć sukces? Ile czasu mi to zajmie? Otóż prawda, prawość i miłość. jeśli będziecie je urzeczywistniać w codziennym życiu. umożliwią wam osiągnięcie spokoju stanowiącego naturalną konsekwencję nieprzywiązania. Syn zapytał też ojca, co ma uczynić, by odczuwać niczym nie zmącony spokój. Ojciec poinstruował go, że aby stać się wolnym, musi wyrzec się wszelkich doczesnych przywiązali.

Brihaspati bardzo cieszył się z tego, że jego syn poszukiwał wyższych wartości. Dzisiejsi ojcowie są zupełnie inni. Sami zapraszają swe dzieci do gry w karty, czym zachęcają je do marnowania cennego czasu na głupstwa. Obecnie, jeśli syn zadaje pytania natury duchowej, ojciec podejrzewa, że zwariował lub uwierzył w zabobony, w związku z czym gorączkowo szuka „środków zaradczych”. I to jest tragedia naszego narodu. Syn Brihaspatiego opuścił dom rodzinny, by wrócić po ośmiu latach surowych wyrzeczeń. Sądził, że zdołał przezwyciężyć głód i pragnienie. Ojciec poddał go próbie. Próby należy przyjmować z radością, ponieważ wzmacniają wiarę w siebie. Czy po wbiciu gwoździa w ścianę nie szarpiecie go, żeby sprawdzić, jak mocno się trzyma? Sprawdziany są niezbędne, zwłaszcza w życiu duchowym, ponieważ duchowe zwycięstwo często bywa złudne.

Tak więc przebywszy próbę syn przyznał, że jeszcze nie osiągnął spokoju umysłu. Ojciec ponownie pouczył go, że musi uwolnić się od wszystkich przywiązań, zatem syn znów udał się do pustelni. Chociaż spędził tam cały rok, dzielnie znosząc upały i chłody, ojciec w dalszym ciągu nie był z niego zadowolony, ponieważ młodzieniec nie porzucił najsilniejszego przywiązania, a mianowicie przywiązania do ego. Nadal tkwił w świadomości „ja” i „moje”. Tymczasem wolność od smutku i prawdziwa radość pojawiają się w chwili pokonania ego.

Aby tego dokonać, musicie stawiać kolejno krok po kroku. Owymi krokami są szlachetne uczynki, takie jak oddawanie Bogu czci, koncentracja na Jego imieniu, medytacja, przestrzeganie postanowień itp. Równie pomocne są czyste myśli inspirujące szczerą modlitwo o zdolność rozróżniania albo o więcej sposobności służenia innym. Powoli, ale systematycznie oczyszczajcie umysł i zmysły wyostrzajcie intelekt, a dostąpicie łaski Boga. Przywiodła was tu miłość. rozwijajcie ją w sobie, roztaczając wokół siebie jej woń. Starszych i chorych otoczcie specjalną troską; wy - młodzi i silni - ustąpcie im miejsca w cieniu, w audytorium. Przestrzegajcie zasad zachowania, które tu obowiązują dla waszego dobra, abyście wieczorem wszyscy dostąpili błogosławieństwa darśanu Sziwy w chwili narodzin lingamu.

Sprawiajcie radość bliźniemu i Bogu

19.02.1966 r.

Załóżmy, że obserwujecie lecący samolot. Ktoś przekonuje was, że steruje nim pilot, ale wy nie wierzycie, ponieważ z dołu go nie widać. Czy macie rację? Aby zobaczyć pilota, musielibyście wejść na pokład; nie możecie zaprzeczać jego istnieniu, patrząc na samolot z ziemi. Nie widząc pilota, musicie domyślać się jego obecności. Podobnie, patrząc na wszechświat, powinniście przeczuwać obecność Boga, a nie zaprzeczać Jego istnieniu jedynie na tej podstawie, że Go nie widzicie. Ludzie nie wierzą w Boga, natomiast wierzą w podawane przez media informacje o wydarzeniach, których również nie widzieli. Łatwiej im zaufać temu, co słyszą niż temu, czego sami doświadczają. Niewidomy nie postrzega jasności, zatem jego zdanie na temat istnienia bądź nieistnienia światła nie ma żadnej wartości.

Jeśli człowiek nie łaknie Boga, mógłby chociaż dążyć do uzyskania spokoju, radości, szczęścia i wolności. A jednak nie poszukuje nawet tych wartości; nie czyni żadnych kroków, żeby dowiedzieć się, jak je odnaleźć. Pędy roślin nieustannie pną się do góry; człowiek również bez wytchnienia dokądś dąży i dąży..., a mimo tego doświadcza jedynie przemijającego spokoju i krótkotrwałych przyjemności. Ból kładzie kres radości, bowiem radość to tylko chwilowy brak bólu. Po co człowiek żyje na ziemi tyle lat, zjadając tony ryżu i pszenicy, skoro nie daje innym, ani też sam nie doświadcza, trwałej radości i spokoju? Płomień lampy naftowej przygasa, jeśli nie dochodzi doń powietrze. Wasz wewnętrzny płomień również przygasł, zatem musicie dostarczyć mu więcej powietrza, to znaczy zaangażować się w duchową praktykę. Wówczas wasze umysły zajaśnieją wewnętrznym światłem i oświetlą wszystko, co was otacza.

Obecnie nikt nie przestrzega duchowej praktyki, jakiej wymaga świętość Sziwaratri. W dawnych czasach w tym wyjątkowym dniu nie piło się nawet wody; teraz nikt już nic stosuje tej zasady. Dawniej wierni przez całą noc nie spali - bez chwili przerwy śpiewali om namah sziwaja, obecnie nikt nie powtarza imienia Sziwy. Gdy tylko ktoś wspomni o Bogu. inni dyskutują z nim i polemizują. Uważają się za kompetentnych nawet w tej kwestii. Tymczasem Boga mogą rozpoznać jedynie ci, którzy studiowali święte księgi i z nich dowiedzieli się o Jego znakach szczególnych, cechach charakterystycznych, o boskiej doskonałości. Nauka o Bogu to specjalna dziedzina wiedzy. Jeśli nie zgłębiliście jej, nie oczerniajcie Boga ani religii.

Oczywiście, gdybyście w ten sposób uwalniali się od przygnębienia i bólu, gdybyście osiągali radość i spokój, moglibyście tak czynić. Ale przecież niewierzący również doznają nieszczęść, smutku i cierpień. Zatem odrzucenie wiary w Boga nie przynosi większego pożytku niż przyjęcie jej. Niewierzący przenoszą obciążenie z głowy na barki, sądząc że głowa nie istnieje; ale i tak muszą dźwigać swój ciężar, tylko że jest im trudniej, bowiem wiara w Boga daje poczucie bezpieczeństwa.

Wyjaśni to wam pewna opowieść o królu, ministrze i służącym, których burza zastała w łodzi na jeziorze. Służący wpadł w panikę, ponieważ bardzo bał się wody. Jego zachowanie groziło wywróceniem łódki. W tej sytuacji minister złapał go i kilka razy zanurzył w jeziorze, nie bacząc na jego wrzask. Dopiero gdy przerażony służący zaczął krzyczeć: „Łódka, łódka!”, minister wyciągnął go. Znalazłszy się z powrotem w łodzi, służący poczuł się wreszcie bezpieczny od wody, której tak bardzo się bał. Podobnie wy, żyjecie w Bogu, ale boicie się wody doczesnego życia. Tymczasem bolesne doświadczenia życia mają uświadomić wam pewność i bezpieczeństwo, jakie daje wiara w Boga.

Oko, które ma zaledwie dwa centymetry średnicy, widzi gwiazdy odległe o setki lat świetlnych. Ale czy to oko je widzi? Czy oko może zobaczyć siebie? Nie. Możecie poznawać innych, ale ważniejsze jest, byście poznali samych siebie. Tymczasem jesteście bardziej zainteresowani innymi. Nawiązując przypadkowe znajomości w pociągu, pytacie towarzyszy podróży o rodzinę, majątek, pochodzenie, natomiast o swoim pochodzeniu, majątku, dziedzictwie i statusie nie wiecie nic. A przecież pochodzicie od Manu, który sformułował zasady moralne stanowiące wasze dziedzictwo, wasz majątek. Jesteście boscy, gdyż w waszych sercach żyje Bóg. Ale wy zaprzeczacie swojej świetności, uważając się za biednych i słabych. By zobaczyć własne oczy, potrzebujecie lustra; by ujrzeć swoją jaźń w jej naturalnej, boskiej chwale, potrzebujecie duchowego mistrza. Ci, którzy zaprzeczają istnieniu Boga, zaprzeczają sobie samym i swojej boskości.

Każdy człowiek nosi w swym sercu miłość, która przejawia się w różnych formach, na przykład w postaci miłości do dzieci, współczucia dla ubogich, miłości do swojej pracy lub jako dążenie do wyznaczonego celu. Ta miłość to właśnie Bóg. iskra Boga drzemiąca w ludzkiej istocie. Każdy człowiek doznaje szczęścia, choćby ulotnego, doczesnego; a to poczucie jest maleńką iskierką boskiej szczęśliwości. Każdy od czasu do czasu zaznaje spokoju, dystansu do spraw tego świata, uczucia sympatii. Te wszystkie odczucia są niczym innym, jak tylko odbiciem Boga w zwierciadle umysłu. To są klejnoty ludzkiej psychiki, o ile przejawiają się w wyniku rozpoznania wartości cnoty. Jeśli zaś manifestują się w wyniku poczucia bezradności, jak to było w przypadku złodzieja, który wkradł się do ogrodu Tenali Ramakriszny, o czym zaraz wam opowiem, nie przedstawiają sobą żadnej wartości.

Ów złodziej wykazywał wprawdzie opanowanie i spokój, ale powodował nim strach. Pewnego wieczoru wkradł się on do ogrodu Ramakriszny i ukrył w krzakach nieopodal studni. Chociaż było ciemno, gospodarz zauważył go. Zawołał żonę i poprosił ją. by nabrała ze studni wiadro wody. Złodziej obserwował ich z krzaków licząc na to, że niebawem oboje pójdą do domu. Miał zamiar zaczekać w ogrodzie, aż położą się spać. Ramakriszna udał, że coś utkwiło mu w gardle, nabrał wody do ust, głośno wypłukał gardło i wypluł wodę w krzaki, celując prosto w twarz złodzieja, który nie mógł ani uciekać, ani protestować. Ze strachu siedział jak trusia, wykazując „spokój i opanowanie”. Ale czy podziwiacie go? Czy zachował się godnie? Powodował nim strach. Nie chodzi o taki spokój i takie opanowanie. Bądźcie opanowani, ale niech wasza zdolność panowania nad sobą wynika z niezachwianej wiary, a wówczas będziecie naprawdę silni.

Toczy was choroba, którą uleczyć może Gita. Schorzenie to objawia się złudzeniem spowodowanym przywiązaniem do przedmiotów tego świata, które deformuje wasz system wartości, zakłóca właściwe widzenie i wypacza pogląd na rzeczywistość. Żeby lekarstwo zadziałało, musicie jak Ardżuna doświadczyć bólu przygnębienia, podporządkować się Bogu oraz nauczyć się koncentracji na jednym celu i dystansu wobec wszelkich przedmiotów tego świata. Ardżuna, zanim wysłuchał Gity, również odczuwał silne przywiązanie do swych krewnych i nauczycieli; gotów był zrzec się tronu i żebrać, żeby tylko nie walczyć z nimi. Miejcie w sobie taką samą tęsknotę za Bogiem jak Ardżuna, a wówczas Gita rozproszy złudzenie i wybawi was.

Sami oszacujcie swój poziom duchowego rozwoju, oceńcie, w której klasie jesteście, i postanówcie uzyskać promocję do następnej. Dołóżcie wszelkich starań, a zaskarbicie sobie łaskę Boga. Nie targujcie się o promocję, ani nie załamujcie się. Wykonujcie po jednym kroku, ale zawsze w stronę celu, nigdy w kierunku przeciwnym. Wystrzegajcie się dumy z tytułu posiadania majątku, wykształcenia czy wysokiego statusu społecznego, ponieważ taka duma umacnia pozycję ego. Nie doszukujcie się winy w bliźnich; raczej szukajcie własnych błędów. Czujcie się szczęśliwi, gdy innym dobrze się wiedzie, dzielcie z nimi swoje radości. Nawet gdybyście osiągnęli najwyższe wykształcenie, nie dopuśćcie pod żadnym pozorem do tego, by w waszych sercach wyschły korzenie indyjskiej tradycji.

Pewien uczony gorliwie przestrzegający tradycji wysłał syna na wyższą uczelnię za granicę. W drodze do portu wstąpili do świątyni, a żegnając się przy wejściu na statek, uczony posypał mu głowę ryżem z ołtarza bogini Kali. Często pisał do syna listy, w których przypominał mu, żeby nie zaniedbywał tradycji codziennego składania Bogu czci. Ufał, że jego syn nigdy nie odstąpi porannej i wieczornej modlitwy. Po kilku latach syn, ubrany w zagraniczną odzież, wrócił do kraju samolotem. Ojciec wierzył, że nie zmienił on przekonań i pozostał wierny tradycji, dlatego zaraz po przywitaniu zaprowadził go do świątyni bogini Kali. Był głęboko przekonany o tym, że syn szczęśliwie wrócił do domu w wyniku jej błogosławieństwa. Zaczął recytować święte wersety z nadzieją, że młody człowiek przyłączy się do modlitwy dziękczynnej. Tymczasem on zwrócił się do bogini następującymi słowami: „Hej, pani Sziwo. miło panią widzieć!”. Pobożny ojciec doznał szoku; odkrycie, że jego syn porzuci! tradycję, złamało mu serce.

Najważniejszymi wartościami odwiecznej tradycji Indii są prawda, prawość, pokój i miłość. Dharmaradza, najstarszy z braci Pandawów, zawsze pozostawał wierny prawdzie. Ale zdarzyło się tak, że podczas bitwy pod Kurukszetrą namówiono go do zastosowania pewnego podstępu. Dharmaradza zdawał sobie sprawę, że taki czyn nie będzie uczciwy, ale doszedł do wniosku, że białe kłamstwo popełnione na polu walki zostanie mu wybaczone. Chodziło o zabicie Drony, najlepszego łucznika, a zarazem dowodzącego armii Kaurawów. W tym celu zaplanowano podstęp. Słonia, którego nazwano imieniem syna Drony - Aśwathaman, zabito, a żołnierzom armii Pandawów wydano rozkaz, aby głośno krzyczeli: „Aśwathaman zabity - słoń”, co było zgodne z prawdą, niemniej jednak, gdy żołnierze wypowiadali wyraz „słoń”, walono w bębny i dęto w trąby. Zatem Drona słyszał jedynie dwa pierwsze słowa. To naturalne, że w takich okolicznościach zrozumiał, iż jego syn poległ z ręki przeciwnika. Porażony rozpaczą ojciec nie mógł tak zręcznie jak zwykle władać bronią. W chwili słabości i zwątpienia został zabity. Za ten grzech, jeden jedyny, jaki Dharmaradza popełnił w ciągu całego życia, musiał spędzić kilka minut w piekle. Oto skutek odejścia od prawdy, choćby na odległość średnicy włosa.

Kiedy po śmierci Dharmaradży emisariusze tamtego świata przyprowadzili go do piekła, mieszkańcy tegoż przybytku zła poczuli miły chłód i zapach, cudowny spokój i radość, oraz dziwny, nieznany im dotąd stan uniesienia. Stało się tak za sprawą pojawienia się w tym miejscu terroru i tortur czystej duszy. Nieszczęśni grzesznicy zebrali się wokół Dharmaradży. ponieważ już sam jego widok przynosił im ulgę i ukojenie. Gdy czas jego kary dobiegał końca, błagali go, żeby przedłużył swój pobyt z nimi; nie chcieli wracać do ognia i bólu. Pod wpływem ich gorących próśb Dharmaradża zgodził się oddać im wszystkie swoje dobre uczynki, którymi zasłużył sobie na niebo, i gotów był zostać z nimi! Ten wielki akt wyrzeczenia przyniósł wielką ulgę mieszkańcom piekła, a Dharmaradży zapewnił honorowe miejsce oraz. dłuższy pobyt w niebie.

Najlepszym sposobem na życie jest przynoszenie ulgi cierpiącym, niesienie ukojenia strapionym oraz przyczynianie się do pokoju i powszechnej szczęśliwości. Służenie bliźniemu jest więcej warte niż to, co wy nazywacie służeniem Bogu. Bóg nie potrzebuje waszej służby. Służycie Mu, służąc drugiemu człowiekowi. Pewna pieśń o Bogu nazywa Go tym, który posiada tysiące głów, tysiące oczu, tysiące stóp. A to znaczy, że każda istota jest Nim, gdyż Jego są wszystkie głowy, ręce, oczy..., żadna istota nie jest oddzielnym bytem. Zauważcie, że owa pieśń nie wspomina o tysiącu sercach, ponieważ serce jest jedno, jedna krew krąży we wszystkich rękach i głowach. Każda istota jest integralną częścią całości stanowiącej przejawienie jednego Boga. Troszcząc się o bliźniego, wyrażacie swą miłość do Boga; służąc innym, służycie Bogu.

Praźródło miłości

20.02.1966 r.

Wczoraj i przedwczoraj piliście nektar boskiej szczęśliwości, a dziś macie okazję zakosztować słodyczy duchowego dyskursu. Wyglądacie teraz jak fale oceanu, lśniące w świetle księżyca. Wszystkie twarze jaśnieją szczęściem, którego źródłem jest wasza miłość do praźródła wszelkiej miłości. To miłość sprawiła, że zstąpiłem do was z posłannictwem przywrócenia dharmy. Szczęśliwość, jakiej tu doznajecie, musicie przełożyć na pożyteczne działanie. Wartość oka docenia się wtedy, gdy doświadczy się ślepoty. Wartość wody najlepiej poznaje się w czasie suszy, a nie wówczas, gdy zbiorniki są pełne i można czerpać ją wiadrami. Kiedy studnie wysychają, człowiek modli się o szklankę wody. Podobnie rzecz się ma z boską szczęśliwością - zbierajcie ją, gromadźcie w sobie, pomnażajcie, nasączajcie nią wyschnięte serca, póki możecie.

Śankara pragnął przywrócić wiarę w to, że w istocie ludzkiej drzemie boska wszechmoc; nauczał, w jaki sposób człowiek może wykorzenić z serca negatywne tendencje i sprostać swojej boskiej tożsamości. Gdyby człowiek mógł choć na chwilę wniknąć w rzeczywistość, z pewnością uwolniłby się od ego, dumy, zwątpienia oraz emocji związanych z pochwałą lub krytyką. Bóg stworzył człowieka mocnym i stabilnym jak górski szczyt, którego nie poruszy najsilniejsza wichura, odpornym zarówno na deszcz pochlebstw, jak i na ogień złorzeczeń - podobnie do ekranu kinowego, który nie pali się, gdy na filmie szaleje pożar. Budda powiedział kiedyś, że dobro i zło, sława i niesława, pochwała i oszczerstwo są jak dwie nogi - człowiek nie może poruszać się bez jednej z nich. Te przeciwieństwa stanowią nieuniknione aspekty życia. W ludzkim organizmie znajdziecie zarówno pożywienie jak i odchody, żyły, w których płynie czysta krew jak i te, w których płynie krew zanieczyszczona. Pod każdym miastem biegną rury z wodą pitną oraz rury odprowadzające ścieki.

Kiedyś pewien niedowiarek wulgarnie złorzeczył Buddzie i jego uczniom. Budda słuchał go, ale nie reagował. W końcu ów biedak, oszalały ze złości, odszedł całkowicie wyczerpany. Budda zapytany przez uczniów, dlaczego nie bronił się, tak oto wyjaśnił swoje zachowanie: „Jeśli ktoś przyjdzie do was z wizytą, a wy dacie po sobie poznać, że zauważyliście go, ów przybysz na pewno rozgości się w waszym domu. Natomiast jeśli nie będziecie zwracać na niego uwagi i nie zareagujecie na jego słowa, odejdzie”. Wiem, że wielu z was odczuwa ból z powodu oszczerstw rzucanych pod moim adresem przez niektóre gazety; pragnęlibyście przeciwstawić się im. Natomiast ja powstrzymuję was od takiego działania, ponieważ brak reakcji jest najlepszym sposobem zarówno na pochwałę, jak i na oszczerstwo. Ocean nigdy nie przelewa się, ani też nie wysycha, jest pełny, majestatyczny, nieporuszony. Zawsze radzę wam, żebyście sprawiali radość bliźnim i pomagali im. Na tym polega czynienie dobra. Dziennikarze utrzymujący się z kłamstwa zdzierają pieniądze z ludzi o złym guście, i cóż z tego? Ponadto, wypisując te bzdury stanowiące wytwory ich umysłów, czerpią satysfakcję ze swojej działalności. Nie powstrzymujcie ich; nie wydając ani grosza, możecie pomnożyć ich radość. Pozwólcie im delektować się bagnem, w którym żyją. Satysfakcję można czerpać jedynie z własnego umysłu. Występny umysł czerpie radość z występku; natomiast umysł czysty raduje się czystością.

Hiranjakaśipu twierdził, że Bóg nie istnieje, natomiast jego syn Prahlada był przekonany o tym. że istnieje i jest wszechobecny. Ojciec zginął w poniżeniu, a syn osiągnął świętość. Prahlada wiedział, że niewidzialną osnową całego świata jest Bóg, który przejawia się jako widzialna wielość i różnorodność. Niemniej jednak żyjąc w tym świecie. nie możemy ignorować istnienia różnych form, tak jak pewna młoda dama, która podawała do stołu; kiedy poproszono ją o masło i jogurt, postawiła na stole mleko, ponieważ doszła do wniosku, że masło i jogurt to nic innego, jak mleko.

Świadomość rozpływająca się w boskiej ekstazie zaznaje również i doczesnego szczęścia. Ale jak na dnie morza szukacie pereł, tak też u stóp Boga módlcie się o najwyższą szczęśliwość. Nie proście o drobiazgi, skoro niewiele większym wysiłkiem możecie osiągnąć pełnię. Pragnienie doznawania pełni i nieskończoności Boga jest waszą naturalną tęsknotą, ponieważ w głębi waszych serc kryje się boska pełnia. Potrzebujecie Boga tak, jak cielak swej matki. Każdy cielak bezbłędnie rozpoznaje własną matkę, nawet w bardzo licznym stadzie. Podobnie i wy. powinniście wiedzieć, gdzie szukać oparcia i schronienia. Znajdziecie je w Bogu, od którego pochodzicie. Musicie odczuwać pewną tęsknotę, gdy wstępujecie na duchową ścieżkę; a może przeczuwacie, że czeka was śmierć? Wasza sytuacja podobna jest do sytuacji pasażerów oddalającego się od brzegu promu, którzy kłócą się z przewoźnikiem o cenę biletu i walczą pomiędzy sobą o siedzące miejsca. Nie zdają sobie sprawy z tego, że ich życiu zagraża niebezpieczeństwo. Uspokójcie się, zapomnijcie o swych niskich pragnieniach, módlcie się do Boga, zamiast tracić cenny czas na próżne uciechy albo kłótnie, nie zdając sobie sprawy z nieuchronności śmierci. Błąd tkwi w utożsamianiu się z ciałem. Ciało to tylko miejsce pobytu, pojazd, powłoka. Spójrzcie na siebie jak na użytkowników tych materialnych powłok, a większość waszych zmartwień zniknie. Staniecie się mniej egocentryczni, ponieważ dostrzeżecie pokrewieństwo łączące was z innymi, którzy tak samo jak wy. użytkują swoje ciała.

Wiwekananda zatrzymał się kiedyś w pewnym mieście. Mieszkańcy bez trudu rozpoznali w nim prawdziwego mędrca. Przez trzy dni zbierały się wokół niego tłumy. Jedni pytali o szczegóły duchowej praktyki, inni o zawiłości logiki, gramatyki i etyki, żeby lepiej zrozumieć śastry. Studenci zadawali mu pytania dotyczące narodu i przemian społecznych. Pewna starsza kobieta siedziała w rogu sali i bacznie przyglądała się mistrzowi. Przez trzy dni nie zadała mu ani jednego pytania, cierpliwie czekała na okazję rozmowy. Wreszcie udało się jej zbliżyć do Wiwekanandy, a wówczas powiedziała: „Synu, czy mogłabym przynieść ci posiłek? Nikt nie ofiarował ci niczego; nie pozwolili ci nawet zjeść. Powiedz słowo, a przyniosę ci coś do jedzenia i picia”. Wiwekanandę wzruszyła czułość serca owej kobiety. Pobłogosławił ją słowami: „Jesteś naprawdę błogosławiona. Czy teoretyczna wiedza, albo nawet i gorące pragnienie służenia innym wystarczą do zbawienia? Współczucie, empatia, służenie bliźniemu pomocą, łagodzenie jego bólu i smutku - to właśnie sprowadza łaskę Boga”. Miłość i bezinteresowne służenie bliźniemu oczyszczają umysł z ego, a czysty umysł odzwierciedla Boga.

Pewien człowiek pożyczył pieniądze od znajomego i obiecał, że zwróci je następnego dnia o świcie. Znajomy zapytał go: „Czy jesteś pewien, że jutro wzejdzie słońce?”. Na to pożyczkobiorca odrzekł: „A czy jesteś pewien, że ja będę jutro żył, albo że ty dożyjesz świtu, żeby odebrać dług?”. W tym życiu nie ma nic pewnego, zatem idźcie naprzód, póki możecie. Wasze starania mogą sprawić, że Bóg przedłuży wam życie do chwili, w której osiągniecie cel. Miłość do Boga nie może zniżać się do fanatyzmu i nienawiści wobec wielbicieli innych Jego imion lub postaci.

Ten rak toczy dziś nawet najwspanialszych ludzi. Ale wy musicie unikać tej choroby. Bądźcie przekonani, że każdy, kto czci Boga i stroni od grzechu, jest waszym bratem, najbliższym krewnym. Jego ubiór, język, kolor skóry, a także sposób, w jaki wielbi Boga lub broni się przed grzechem, nie są istotne. Kupujecie ciasteczka w kształcie różnych zwierzątek z powodu ich słodkiego smaku: słoń, pies, kot, mysz. wilk czy lew - to nie ma znaczenia, bowiem istotna jest ich słodycz. Słodycz miłości przyciąga człowieka do Boga, zamienia zwykły czyn w akt poświęcenia, a doczesną radość w doświadczenie sat-czit-anandy. Gdy apetyt na taką słodycz wzrasta, niskie pragnienia znikają.

Prahlada wiedział, że immanentny Bóg przenika cały wszechświat. Wiedział to zarówno ze świętych ksiąg, jak i z własnego doświadczenia - to było dla niego oczywiste. Zatem gdy Bóg zjawił się przed nim i obiecał, że spełni każde jego życzenie, Prahlada nie myślał o sprawach doczesnych. Nie poprosił o przywrócenie ojcu życia, zwrócenie mu królestwa, długie życie, majątek czy sławę, ale o możliwość łagodzenia bólu i cierpienia innych. Wiedział bowiem, że Bóg przejawia się w każdej istocie, więc niesienie pomocy i radości będzie najlepszym sposobem służenia Jemu. Zadaniem języka jest wypowiadanie kojących słów, a rąk - czynienie dobra. Celem życia w ludzkim ciele jest osiągnięcie nieustannej świadomości wszechobecności Boga, co w sanskrycie określa się słowem upawasa. Wielu z was mylnie interpretuje to słowo jako post i przesadza w powstrzymywaniu się od jedzenia. Pościcie w poniedziałek, aby zadowolić Sziwę, we wtorek - dla Lakszmi, w środę, aby przebłagać jakichś innych bogów, w czwartek - ze względu na mnie, w piątek - dla Ganeśy w sobotę - ze strachu przed wpływem Saturna, a w niedzielę - aby przebłagać boga słońca.

Mój przedmówca zauważył, że dla złagodzenia kryzysu żywnościowego wystarczyłoby, gdybyście powstrzymali się od jedzenia przez jeden dzień w tygodniu. Tymczasem wy przesadzacie w swej nadgorliwości. Brakiem umiaru nie zaskarbicie sobie łaski Boga. Upawasa oznacza, że podczas świąt wszystkie wasze myśli, słowa i czyny powinny koncentrować się na Bogu; że święta powinniście spędzać z Nim, przy Nim, dla Niego. Chodzi o to, żeby pewne czynności ciała, jak jedzenie czy spanie, zeszły na dalszy plan, ustępując miejsca medytacji i koncentracji na Bogu. Przesada w postach negatywnie odbije się na waszym zdrowiu, a wówczas wydacie złe świadectwo o Bogu, któremu w taki sposób oddajecie cześć. Spowodujecie, że inni będą Go oczerniać. „Kiedyś wyglądałeś o wiele lepiej, a odkąd wielbisz Sai Babę, wychudłeś i osłabłeś, z trudem się poruszasz” - będą mówić przeciwko mnie. W niczym nie przesadzajcie, działajcie mądrze i z umiarem.

Za czasów panowania króla Krisznadewaradży, w miejscowości Widżajanagar rozprzestrzeniła się pewna zakaźna choroba. Wykryto, że szczury roznosiły wywołujące ją zarazki, w związku z czym każda rodzina dostała kota wraz z odpowiednią kwotą na jego utrzymanie. Niestety, liczba szczurów nie zmniejszyła się, jak przewidywano. Okazało się bowiem, że pieniądze zostały wydane na inne cele, w wyniku czego osłabione głodem koty nie były w stanie skutecznie polować na szczury. Żeby kot mógł łapać szczury, musi być odpowiednio żywiony. Podobnie, ludzkie ciało musi być właściwie odżywione, aby mogło poradzić sobie z negatywnymi tendencjami, zmysłowymi pragnieniami i niskimi instynktami. Dopóki człowiek ich nie pokona, nie rozkwitnie w nim boskość.

Wokół niektórych drzew trzeba systematycznie przekopywać ziemię, gdyż ten zabieg wzmacnia ich korzenie. Trzeba też przycinać gałęzie, żeby pojawiły się na nich kwiaty i owoce. W podobny sposób człowiek powinien pielęgnować drzewo życia - kopać wokół pnia umysłu i przycinać wady charakteru.

Uważacie mnie za swą najwyższą jaźń, głosicie, że jestem wszechobecny, a jeśli zdarzy się tak, że nie możecie tu przyjechać z okazji Sziwaratri lub innego święta, wpadacie w złość i przygnębienie. Nie wolno wam w ten sposób podważać wiary we wszechobecność Boga. Kobiety powinny być posłuszne swym rodzicom i mężom. Nie sądźcie, że mężowie lub dzieci stanowią dla was przeszkodę na drodze do Boga; nie odczuwajcie do nich niechęci. Służcie swoim mężom jak Bogu, a dzieciom tak, jak Jaśoda(- przybrana matka Kriszny) służyła Krisznie. Dostrzegajcie w nich Boga, którego wielbicie. Tak jak przynosicie Bogu do świątyni kwiaty, tak też ofiarujcie Mu każdą swą czynność. Każdy oddech uczyńcie darem dla Niego. Niech nie przygnębiają was nieszczęścia, traktujcie je jak akty łaski. Człowiek, który stracił rękę w wypadku, powinien wierzyć, że Bóg w swej łasce ocalił mu życie. Kto uświadamia sobie, że wszystko dzieje się z woli Boga, odnajduje w każdym zdarzeniu ukryte znaczenie. Gdyby jakiś mędrzec powiedział wam że roślina, którą uważaliście za chwast, stanowi skuteczny lek przeciwko jadowi węża, osłonilibyście ją i nie pozwolili dzieciom jej niszczyć. Jeśli naprawdę uświadomicie sobie. że Bóg jest praźródłem wszelkiego życia, będziecie odnosić się do wszystkich z pokorą i szacunkiem, a taki stosunek do innych szybko doprowadzi was do celu.

Nie materia, lecz duch

8.03. J967 r.

Dyskurs wygłoszony do wolontariuszy w przededniu Mahasziwaratri

Wiecie o tym, że jutro obchodzimy święto. z okazji którego do Prasanthi Nilayam przybywa tysiące pielgrzymów. Większość z nich ugina się pod ciężarem trosk, od których mają nadzieję się uwolnić. Inni liczą na uleczenie ich fizycznych bądź psychicznych dolegliwości, jeszcze inni czują się załamani doznanymi nieszczęściami. Prawie każdy pragnie ukojenia, gdyż nosi w sobie jakąś stratę albo cierpienie. Moim zadaniem jest uśmierzyć ich ból. W Wedach napisano: waidhjo narajano harih - Narajana to boski lekarz, który przywraca zdrowie. Wobec tego zajmę się ich leczeniem. Lekarz diagnozuje chorobę i zaleca lekarstwa lub wykonuje operację. Reszta należy do pielęgniarek. To one troskliwie i z oddaniem pielęgnują chorych, karmią ich, mierzą temperaturę, obserwują samopoczucie. To one z miłością opiekują się nimi, wspomagając proces powracania do zdrowia. Oto zadanie, jakie dzisiaj wam powierzam. Jeśli nie wywiążecie się sumiennie z obowiązków wobec pacjentów i nie wypełnicie zaleceń lekarza, spowodujecie groźne komplikacje.

Wedy mówią również: na karmana na pradżaja dhanena thjagena eke amruthathwamanasuh - nieśmiertelność osiąga się za cenę poświęcenia i wyrzeczenia, a nie rytuałów, pochodzenia czy majątku. Służba bliźniemu, w którą was wprowadzam, stanowi pierwszą lekcję poświęcenia. Bezinteresowne służenie innym jest najwyższą praktyką duchową, bo nawet sam Bóg przyjmuje ludzką postać i zstępuje na ziemię, żeby służyć człowiekowi i przypominać o ideałach, które ludzkość zapomniała. Rozważcie więc, jak wielka będzie Jego radość, jeśli człowiek będzie służył bliźniemu! Wielu starszych i chorych przybywa tu bez żadnej opieki, być może są samotni. Bądźcie zawsze do dyspozycji takich osób, baczcie, czy nie potrzebują pomocy. Nie czekajcie, aż ktoś zemdleje albo upadnie z wycieńczenia. Posadźcie osoby starsze i schorowane w cieniu, zatroszczcie się o wodę dla spragnionych. Zorganizujcie im godne warunki wypoczynku. Niech młodsi i zdrowsi oddadzą im swoje miejsca w pokojach. I jeszcze jedno: nie zajmujcie sobie miejsc w pierwszych rzędach. Plakietka oznacza, że jesteście odpowiedzialni za przybyłych tu pielgrzymów, a nie uprzywilejowani. Nie przepychajcie się do bliższych rzędów, żeby mnie lepiej widzieć. Pamiętajcie, że jeśli będziecie sumiennie wypełniać powierzone wam obowiązki, ja będę z wami, obok was, w ostatnim rzędzie również, nie wątpcie w to. Nosicie plakietki z moim zdjęciem, zatem zawsze bądźcie świadomi mojej obecności w waszych sercach.

Jest bardzo gorąco, nie zapominajcie o dostarczaniu spragnionym wody do picia. Jej brak powoduje fizyczne pragnienie określane słowem triszna. Jest jeszcze inny rodzaj pragnienia, a mianowicie duchowe pragnienie Kriszny, czyli Boga. Skutki doczesnych pragnień są zgubne. Człowiek gotów jest postępować jak zwierzę, żeby tylko je zaspokoić, chciałby zagarnąć dla siebie wszystko, choćby i całą planetę. Wy nie jesteście tak bardzo zainteresowani materialnym aspektem życia, dlatego teraz jesteście ze mną. Zatem nie materia, lecz duch - oto co powinno być dla was najważniejsze. Wykonujcie moje polecenia - to wystarczy. Nie martwcie się o to, że w tych dniach zabraknie wam czasu na modlitwę lub medytację.

Śankara miał czterech uczniów. Jeden z nich. Padmapada. większość czasu poświęcał służeniu swemu mistrzowi, w związku z czym nie nadążał z nauką. Pozostali lekceważyli go. gdyż uważali się za lepszych uczniów. Pewnego dnia Padmapada prał odzież Sankary; stał na skałce nad rzeką i składał wysuszoną w słońcu szatę, gdy rzeka nieoczekiwanie wezbrała. Zanim się cofnął, otoczyła go woda. Padmapada wiedział, że mistrz czeka na czystą szatę, więc postanowił dojść do lądu po wodzie. Wierzył, że łaska mistrza nie pozwoli mu utonąć. I o dziwo, gdziekolwiek stąpnął, z wody wynurzał się kwiat lotosu. Tak oto, nie zamoczywszy stóp, doszedł po kwiatach do brzegu. Dlatego nadano mu imię Padmapada, czyli Lotosowostopy. Laska mistrza sprawiła również, że opanował duchową wiedzę i lśnił mądrością jak brylant.

Zycie jest krótkie, każda chwila może okazać się ostatnią. Ciało umrze, nawet nie zauważycie kiedy. Dlatego oddajcie się Bogu, od którego otrzymaliście duchowe serce. Ono jest waszym sumieniem. Zawsze pytajcie serca, czy właściwie wypełniacie wolę Boga. Jeśli serce odpowiada „tak”, możecie czuć się spokojni, nawet gdyby wszyscy inni wam zaprzeczali.

Pewien skąpiec twierdził, że nie ma potrzeby ofiarowywać Bogu jedzenia, ponieważ boski żołądek zawsze wypełniony jest amritą i nie odczuwa głodu ani pragnienia. Dowodził też, że rytualne polewanie posągów Boga wodą z Gangesu to świętokradztwo, ponieważ Ganges wypływa spod boskich stóp, a przecież nie polewa się głowy wodą, w której zanurzone były stopy. Nigdy nie ofiarował Bogu żadnego kwiatu, gdyż twierdził, że najpiękniejszy kwiat - lotos wyrasta z boskiego pępka. To są jedynie wymówki służące oszukaniu sumienia. Czy jest coś niewłaściwego w tym. że ktoś przetopi na koronę złotą bransoletkę, którą nosił na kostce u nogi i ozdobi nią posąg Boga? Intencja wyrażenia miłości do Boga oczyszcza i uświęca każdy przedmiot. Zatem nie szukajcie wymówek, żeby uniknąć oddawania Bogu czci. Czcijcie Go. służąc Jego stworzeniu. Taką ofiarę Bóg ceni najwyżej. Największą korzyścią, jaką przynosi służenie bliźnim, jest eliminacja ego.

Śurdas modlił się o to, żeby Bóg uczynił go sługą swego sługi, gdyż wiedział, że taka praktyka całkowicie oczyści go z ego. Śurdas myślał tak: „Bóg nie potrzebuje moich usług, ponieważ dysponuje wszystkim, co istnieje. Ma również wielu wiernych, którzy potrafią zrobić więcej niż ja. Ale oni cierpią, więc potrzebują pocieszenia. Będę im służył i w ten sposób zaskarbię sobie łaskę Boga”.

Dawni mistrzowie duchowi kazali swym uczniom żebrać o strawę; czynili tak, żeby pomóc im uwolnić się od ego. Tutaj będziecie służyć tym, którzy naprawdę są w potrzebie. Gdy wydajecie przyjęcie weselne, suto zastawiacie stoły i nieomal zmuszacie gości, którzy czują się syci, do nadmiernego jedzenia. Tymczasem głodnego, który zapuka do waszych drzwi i poprosi o strawę, przepędzacie i obrzucacie obelgami. Tak więc sytych zmuszacie do jedzenia wbrew ich woli, a głodnych częstujecie złym słowem. Śurdas powiedział Krisznie: „Ty jesteś zawsze szczęśliwy, jesteś pełnią, jesteś wolny. Cóż Ci po mojej służbie? Będę służył tym, którzy są w potrzebie”.

Dostrzegajcie Boga w drugim człowieku. Uświadomcie sobie, że wszyscy jesteście jak fale tego samego oceanu - wszystkie do siebie podobne. Rozwijajcie w sobie poczucie braterstwa, miłość, empatię. Przemieńcie uwielbienie, jakim chcielibyście darzyć Boga, w służbę bliźniemu; nie traktujcie bliźniego jak kogoś obcego. Jeden uczynek ofiarowany Bogu dostrzeżonemu w drugim człowieku jest wart więcej, niż długie lata modlitwy. Waszym obowiązkiem jest służyć bliźniemu, a nie szukać w nim winy. Zapytacie pewnie: „Swami, jak możemy darzyć miłością kogoś, kto postępuje niegodnie? Jak mamy go poważać, tak jak tego od nas wymagasz?”. Zatem rozważcie, kto popełnił zło. Co go do tego skłoniło? Kto to zrobił? Ciało. Kto skłonił je do tego? Umysł. Dlaczego? Otóż, umysł działał pod wpływem karmy, czyli sumarycznego efektu czynów i przekonań z wielu poprzednich wcieleń. Ale atma żyjąca w tym ciele nie jest skażona żadnym czynem ani motywem. Ta atma to Bóg. Jego kochajcie i czcijcie. Oto moja odpowiedź na wasze pytanie.

Mówiąc prościej: idziecie ulicą i nad wejściem do jednego z domów widzicie duży portret Swamiego. Okazuje się, że w tym domu mieszka wasz wróg, który wcale nie zasługuje na waszą miłość. Ale czy z tego powodu nie odczuwacie miłości do Swamiego, którego widzicie na portrecie? Oczywiście, że kochacie Go i wielbicie, bez względu na właściciela domu i portretu. W podobny sposób wielbijcie wszechobecną atmę, czyli Boga, który żyje w każdej istocie. Po co zwracacie uwagę na czyjeś wady? Waszym obowiązkiem jest służyć, a nie szukać wad. Służcie całym sercem, służcie z najczystszej miłości. Pod moim niedostrzegalnym nadzorem będziecie służyć przybyłym tu pielgrzymom, koić ich ból, wybawiać z kłopotów. Zapewne słyszeliście tę piosenkę w języku telugu: „Brindawan należy do wszystkich, Gowinda należy do wszystkich”. Każdy ma prawo do Prasanthi Nilayam, każdy ma prawo do Bhagawana Baby. W szpitalu każdy pacjent ma prawo do leczenia i opieki. Podobnie każdy, kto tutaj przybył, musi zostać serdecznie przyjęty i obsłużony. Mówcie miło i łagodnie, zwłaszcza do tych, których dręczy ból lub smutek. Jeśli ktoś ma temperaturę, zainteresujcie się nim, zapytajcie: „Co ci dolega? Co cię boli? Może przynieść ci lek albo sprowadzić lekarza? Nie martw się, zajmiemy się tobą”. Słowa miłości przyniosą im ulgę. Będą wam wdzięczni; pomyślą: „Jacy oni są czuli, jacy współczujący. Szczęśliwi są ich rodzice, posiadając takie dzieci”. Będą was błogosławić z całego serca; przyznają sami przed sobą, że nawet w domu nikt nie darzy ich taką miłością, jakiej doznali tutaj. Oto cel, jaki macie osiągnąć.

Jeśli ktoś spragniony poprosi o szklankę wody, nie mówcie mu: „Nie jestem tu od przynoszenia wody. Zaraz przyjdzie Swami, nie wyjdę stąd z twojego powodu, musisz zaczekać”. Nic wam nie przyjdzie z mojego darśanu, jeżeli będziecie mnie oglądać kosztem takiego szorstkiego zachowania. Starajcie się wykorzystywać każdą sposobność, by służyć przybyłym tu pielgrzymom, a pomnożycie moją radość. Mówcie łagodnie, utrzymujcie czystość i nieście pomoc potrzebującym. Swoim zachowaniem dajcie przybyłym przykład. Nie uciszajcie nikogo, krzycząc do niego z daleka. Podejdźcie do takiej osoby i grzecznie wytłumaczcie, dlaczego tutaj wymaga się zachowania ciszy. Wyjaśnijcie, że cisza jest pierwszym krokiem duchowej praktyki, że każdy musi nauczyć się, jak zachowywać wewnętrzny spokój, nie tylko tutaj, ale gdziekolwiek się znajdzie. Pielgrzymi na pewno zastosują się do waszych wskazówek, ale muszą wiedzieć, dlaczego i po co. Wytłumaczcie im, że hałas zakłóca ich spokój, a także spokój innych obecnych tu osób. Sami również zachowujcie się jak najciszej. Jeśli rozkładacie na podłodze materac, starajcie się zrobić to bezgłośnie.

Chciałbym zwrócić waszą uwagę na jeszcze jedną kwestię. Macie tendencję do wychodzenia na zewnątrz i przesiadywania w sklepach lub barach, oddając się próżnym pogaduszkom. Wydaliście dużo pieniędzy, żeby tu przyjechać i doświadczyć spokoju. Gdy wychodzicie na ulicę, wasze przywiązania wciągają was z powrotem w wir doczesnych pragnień. Jeżeli do tego tęsknicie, lepiej było zostać w domu. Jeśli zaś pragniecie łaski, spokoju, duchowej wiedzy i obecności Boga, nie wychodźcie na zewnątrz i przestrzegajcie dyscypliny Prasanthi Nilayam. Uświadomcie sobie. że możliwość służenia w moim aśramie jest wielkim szczęściem, tysiące innych oddałoby wszystko za jedno moje słowo. Plakietka, którą nosicie, symbolizuje moją obecność w waszych sercach; przypomina, że wcale nie jesteście kłębkami emocji i namiętności, że nie jesteście materialnymi ciałami, lecz przejawieniami Boga, jedynej rzeczywistości. Na plakietce znajduje się też symbol OM - pierwotnego dźwięku stworzenia. Szanujcie ten symbol, kontemplujcie jego znaczenie, traktujcie ten dźwięk jak mantrę wprowadzającą w duchowe życie. Zasypiając, wizualizujcie symbol OM, a budząc się rano, módlcie się: „Boże, niech wszystkie moje czyny będą święte i czyste”.

Wszyscy, którzy tu przybyli, są waszymi braćmi i siostrami. Nie martwcie się tym, że być może wasz porządek dnia zostanie zakłócony, to znaczy nie będziecie jeść, wypoczywać i spać w stałych godzinach, albo że będziecie musieli opuścić codzienną medytację czy modlitwę. Na pewno nikt nie odmówi wam nieba tylko dlatego, że nic dopełniliście obowiązującej podczas Sziwaratri praktyki postu i skupienia. Kiedyś Sziwa udowodnił Parwati, że ci wszyscy „bogobojni” ludzie, którzy z okazji Sziwaratri odbywają rytualne kąpiele w Gangesie i przynoszą do świątyń świętą wodę, nie mają w sobie ani śladu empatii. Zdarzyło się bowiem, że pewien żebrak umierał na ulicy, podczas gdy jego żona błagała pielgrzymów o szklankę wody. Żaden z nich nie ugasił pragnienia umierającego, gdyż wszyscy byli zainteresowani jedynie tym, żeby zanieść wodę do świątyni, i mamrocząc wersety z Wed, uczestniczyć w rytualnej kąpieli posągu Sziwy! Jedynie pewien złodziej napoił umierającego, tylko jego serce stopniało na widok cierpienia. I oto Sziwa pobłogosławił swą łaską złodzieja!

Jutro rano odbędzie się uroczyste wciągnięcie flagi na maszt, a wieczorem wszyscy zostaniecie pobłogosławieni cudem narodzin lingamu. Przybyło tu tysiące pielgrzymów, nazajutrz będzie ich jeszcze więcej. Służcie im z całego serca. żeby dobrze wspominali was i pobyt w Prasanthi Nilayam.

Wewnętrzny lingam

9.03.1967 r.

Indie są chlubą ludzkości, gdyż stanowią żywy symbol duchowego zwycięstwa. To właśnie Indie wydały na świat niezrównanych bohaterów, którzy zdołali pokonać swych wewnętrznych wrogów i spenetrowali niedostępne obszary prawdy. Ci bohaterowie wskazali ludzkości szereg duchowych praktyk, których stosowanie prowadzi do podobnych osiągnięć. Wśród nich, jedną z ważniejszych jest właściwe spędzanie świąt, czyli dni przeznaczonych na kontemplację różnych aspektów Boga. Można zrozumieć ludzi zachodu, którzy z powodu niewiedzy naśmiewają się z takich praktyk, ale Hindusi zachowujący się w ten sposób są naprawdę godni pożałowania. Okazuje się, że nawet oni oślepli na znaczenie i wagę swojego duchowego dziedzictwa. Nie przestrzegają duchowej praktyki i nie znają smaku jej owoców. Zatem jak można zawierzyć ich zdaniu? Duchowy poziom dzisiejszego społeczeństwa Indii można zobrazować następująco: „Ojciec poszukuje szczęścia z drugą żoną, a dzieci są bardzo nieszczęśliwe z macochą”. Ową ukochaną „drugą żoną” stała się techniczna cywilizacja zachodu, która ląduje na księżycu, ale nie potrafi poznać natury ludzkiego umysłu. Najwyższą wartość stanowi dlań materialny aspekt życia, gdyż ta cywilizacja nie wie nic o wymiarze duchowym. W rezultacie dzieci Indii, które powinny być karmione mlekiem duchowej tradycji, cierpią duchowy głód. Spadkobiercy boskiej wiedzy żyją w duchowej nędzy i czują się bezbronni! Każda istota ludzka, jako że stanowi ucieleśnienie nieśmiertelnej atmy, dysponuje boską mocą. Wejście w kontakt z ową wewnętrzną boskością jest nadrzędnym celem ludzkiego życia. Tymczasem człowiek, zamiast dążyć do tego celu, marnuje czas na zaspokajanie swoich niskich pragnień.

Ramakriszna Paramahamsa każdego wieczoru ubolewał nad tym, że minął kolejny dzień, a on znów nie zasłużył na to by Bóg objawił mu się w wielbionej przez niego postaci Boskiej Matki. Oto tęsknota, jaką powinien odczuwać człowiek, zamiast dążyć do iluzorycznych i przemijających przyjemności zmysłowych. Człowiek powinien angażować się w takie działania, które zapewnią mu spokój umysłu i nieprzemijającą radość. Dlatego przed podjęciem jakiegokolwiek czynu powinien rozważyć, czy w efekcie uzyska duchową korzyść. Człowiek pragnie spokoju, a sam przysparza sobie zmartwień i kłopotów. Sadzi drzewo cytrynowe, a liczy na to, że zbierze słodkie owoce mango. Takie działanie świadczy o tym, że człowiek nie zna lub nie chce poznać właściwej drogi i błądzi po bezdrożach.

Polewając węgiel mlekiem nie zmienicie jego barwy na białą, raczej mleko zabarwi się na czarno. Musicie rozgrzać węgiel do czerwoności i kontynuować proces spalania, a dopiero wówczas uzyskacie białą barwę popiołu, który nie podlega dalszym przemianom. Podobnie umysł pogrążony w czerni bezwładu i niewiedzy (tamoguny) musi „rozpalić się” do czerwieni namiętności i aktywności (radżoguny), żeby ostatecznie przemienić się w biel czystości i spokoju (sathwaguny). Te przemiany zachodzą pod wpływem duchowej praktyki, którą obrazuje proces spalania węgla. Kolory czarny i czerwony symbolizują chciwość i żądzę, z których można wyleczyć się za pomocą samokontroli. Święta powinny być okazją do rozpoczęcia takiego leczenia. W śastrach szczegółowo opisano poszczególne leki i sposoby ich stosowania. Życiorysy świętych zachęcają do poddania się terapii prowadzącej do zbawienia. Stosując się do zaleceń śastr, człowiek może wznieść się z poziomu zwierzęcia na poziom istoty ludzkiej, a z poziomu istoty ludzkiej - na poziom istoty boskiej. Tak, wy też możecie stać się boscy! We mnie nie ma nic takiego, czego wy byście nie posiadali. Różnica między nami polega jedynie na tym. że boskość w was jest przysłonięta, a we mnie - widoczna.

Życie jest bardzo krótkie. Jeżeli chcecie poznać swoją prawdziwą naturę i doznawać najwyższej szczęśliwości, musicie jak najefektywniej wykorzystywać każdą minutę. Nie traćcie czasu na zgłębianie natury bliźnich, zgłębiajcie własną jaźń. Chcąc wygrać wybory, chodzicie od domu do domu i nieomal padacie wyborcom do stóp, żeby tylko zdobyć ich głosy. Zamiast upokarzać się w ten sposób, padnijcie do stóp Bogu i stańcie się godni Jego łaski, a wówczas wyborcy sami na was zagłosują. Żeby tak się stało, musicie mieć niezachwianą wiarę w Boga i w działanie Jego łaski. Obecnie brak wam wiary, a co gorsze, traktujecie pogardliwie tych, którzy naprawdę w Niego wierzą.

Na czym polega świętość Sziwaratri? Powiecie: „W tym dniu z wnętrza Swamiego wyłania się lingam”. Tak naprawdę, każdy z was nosi w sobie lingam. Umysł związany z ciałem zawsze interesuje się przedmiotami świata zewnętrznego, w wyniku czego nawiązuje ze światem kontakt prowadzący do powstawania przywiązań. Przywiązanie do przemijających przedmiotów tego świata wiedzie ku cierpieniu. Cierpienie z kolei sprawia, że człowiek wycofuje się do wnętrza, a tam odnajduje atmę, którą dziś ujrzycie w materialnej postaci lingamu. Zatem oglądajcie lingam w chwili jego narodzin i odczuwajcie boską szczęśliwość. Pracujcie nad tym, żeby stać się godnymi tego wyjątkowego darśanu.

Powiem wam, dlaczego dzisiejszy dzień jest święty. Otóż, dziś przypada noc poprzedzająca nów - czternasta noc po pełni księżyca, kiedy to na niebie widać jedynie maleńki jego skrawek. Księżyc symbolizuje umysł - źródło wszelkich pragnień i emocji. Tej nocy jego wpływ jest minimalny, zatem wystarczy spędzić czas na czuwaniu i kontemplowaniu Boga, żeby wznieść się ponad wpływ umysłu. Każda czternasta noc po pełni, zwana Sziwaratri, przeznaczona jest na intensywniejszą duchową praktykę, a Mahasziwaratri to noc spełnienia. Czas czuwania należy wypełnić duchową praktyką. to znaczy śpiewaniem bhadżanów, albo czytaniem bądź słuchaniem świętych tekstów, a nie oglądaniem filmów, grą w karty lub innymi rozrywkami. Chodzi o to, żeby podczas tej wyjątkowej nocy patrzeć na dobro, słuchać o dobru, mówić, myśleć i czynić dobro. To jest program dla was na dzisiejsze czuwanie; a także na całe życie.

Pewien ojciec wysłał syna na targ po owoce. Chłopiec kupił je, ale do domu wrócił z pustymi rękami, ponieważ po drodze rozdał owoce głodnym. Ojciec skarcił go za to, a syn odpowiedział: „Przyniosłem ci niewidzialne owoce, które są słodsze i trwalsze od tamtych”. Tak, owoce miłosierdzia są rzeczywiście najsłodsze i najtrwalsze, dlatego wykorzystujcie każdą okazję, aby czynić dobro.

Niebawem wciągnę na maszt flagę Prasanthi Nilayam. Nic wam nie przyjdzie z tego, że będzie ona wisiała na tym budynku. Prasanthi, czyli najwyższy spokój, musicie nosić w sercach. Po powrocie do domów przemyślcie to, co wam powiedziałem. Niech moje słowa pozostaną w was, by dodawać wam siły i wytrwałości. Ofiarujcie wszystkie swoje czyny, słowa i myśli Bogu. Dziś zobaczycie cud narodzin lingamu. Nie przychodźcie tu wcześniej, żeby tylko zapewnić sobie miejsce w bliższym rzędzie - nie wyczerpujcie niepotrzebnie sił. Nie traćcie też czasu na nieważne rozmowy. Za chwilę wciągnę flagę. Nie przepychajcie się po kwiaty, które będą zrzucane z góry. Zachowajcie ciszę i porządek, a później spokojnie przejdźcie do miejsca, w którym obsypię posąg Sirdi Baby świętym popiołem. Obserwujcie wszystko i doznawajcie boskiej szczęśliwości.

Bez lustra nie ma odbicia

9.03.1967 r.

Ciemności nie rozproszycie powtarzając słowo „światło”; choroba nie cofnie się pod wpływem słuchania o skuteczności lekarstwa; człowiek dotknięty skrajną nędzą nie odczuje poprawy życia dowiedziawszy się, w jaki sposób mógłby wykorzystać fundusze, których nie posiada; głodny nie zaspokoi uczucia głodu wysłuchawszy opowieści o tym, jakie wspaniałe dania podawano na bankiecie u sąsiadów. Możecie głosić, że zasady dharmy są panaceum na wszelkie zło, zarówno na poziomie jednostki, jak też społeczeństwa czy całej ludzkości, ale to nie zmniejszy zła ani na jotę. Wasze słowa muszą wypływać z wiary popartej bezpośrednim doświadczeniem. Musicie sami osiągnąć stan doskonałej, nieprzemijającej szczęśliwości, żeby świadczyć o skuteczności stosowania zasad dharmy. Jeśli ich nie stosujecie, to tak jak gdybyście rezygnowali z leczenia i pozwalali chorobie rozwijać się.

Oczywiście, dokładacie wszelkich starań, żeby uciec od smutku i doznawać radości, ale tak naprawdę gonicie za mirażem i osiągacie złudny sukces, ponieważ nie dokonujecie wewnętrznej analizy własnych doświadczeń. Nieustanna samoanaliza jest niezbędna dla uniknięcia pułapek iluzji. Mówię wam o tym, ponieważ dzisiejsze święto powinniście przeznaczyć na dogłębną samoanalizę. Jaki jest cel wszystkich waszych dążeń? Z okazji zaślubin młodej pary zapraszacie gości i nie szczędzicie trudu, żeby pięknie udekorować dom, wydać wspaniałe przyjęcie i zapewnić dobrą muzykę. Wszystko to czynicie w intencji, aby młoda para żyła długo i szczęśliwie w trwałym związku małżeńskim. Podobnie, aby człowiek osiągnął wieczną szczęśliwość, musi wejść w nierozerwalny związek z Bogiem, od którego odszedł. Zatem wszelkie jego dążenia i wysiłki, tęsknoty i westchnienia, lektury i przedmioty kontemplacji - wszystko to powinno służyć ponownemu połączeniu się z Bogiem. Boskiej szczęśliwości można doświadczyć w ułamku sekundy, trzeba tylko znać technikę. Możecie mieć pod ręką świeże warzywa, ryż najlepszego gatunku, najwspanialszą soczewicę i cytrynę, czyli wszystkie składniki niezbędne do przygotowania wyśmienitego posiłku, ale jeśli nie potraficie gotować, cóż wam po produktach? Żeby doznawać Boga, musicie uczyć się, dążyć, walczyć o to. Zdecydujcie się, wykonajcie pierwszy krok, uważnie mnie wysłuchajcie, przemyślcie moje słowa, i postarajcie się wprowadzić w czyn chociaż jedno lub dwa z moich zaleceń.

W dzisiejszych czasach wszędzie panuje korupcja; wszystko można załatwić za pomocą łapówki. Ale Boga nie osiągniecie nieuczciwością, nie ma do Niego dróg „na skróty”. Do Boga prowadzi stroma ścieżka wewnętrznej walki, nieprzywiązania i ścisłej dyscypliny. Tęsknijcie za Nim, nieustannie przy Nim trwajcie, wypełnijcie umysły majestatem, chwałą, łaską którejś z Jego postaci. Natura człowieka jest boska; dlatego ludzka świadomość spontanicznie zwraca się ku Bogu, ale zasłona niewiedzy uniemożliwia wejście w bezpośredni kontakt z Nim, czyli doznanie oświecenia. Owa zasłona, tak zwana iluzja, jest również dziełem Boga, Jego „pojazdem” w tym przejawionym świecie. Jest na ten temat pewna historyjka.

Otóż, kiedyś Bóg zdenerwował się na iluzję za to, że zwodzi ludzi i kazał jej iść precz. Iluzja odrzekła: „Jestem Twoim okryciem, mgłą, która pojawiła się z Twojej woli; jestem tak wszechobecna, jak Ty sam; jestem tam, gdzie Ty. Wskaż mi takie miejsce, gdzie Ciebie nie ma, a pójdę tam”. Każdy z was może zedrzeć zasłonę iluzji za pomocą duchowej wiedzy, albo też może gorąco modlić się do Boga o to, żeby zechciał nieco jej uchylić i odsłonić swoje oblicze.

W tym świecie powinniście działać jak aktorzy na scenie. W każdej chwili bądźcie świadomi tego. że w podróży do prawdziwego domu - do Boga. od którego pochodzicie, gracie w pewnej sztuce. Kiedy tylko w waszych umysłach pojawi się myśl, że wystawiana sztuka jest rzeczywistością, zdecydowanie odrzucajcie takie przekonanie. Nie utożsamiajcie się z rolą, gdyż w ten sposób będziecie opóźniać swą podróż. Nauczcie się rozróżniać pomiędzy ciałem i świadomością. Kto jest świadomy doznań ciała? Ten, kto obserwuje i uświadamia sobie jego istnienie. Jest nim mieszkaniec ciała, który trwa ponad przeciwieństwami przyjemności i bólu, dobra i zła.

Obecną cywilizację można porównać do stopu zawierającego różne metale i czyste złoto dharmy. By je odzyskać, trzeba oddzielić pozostałe metale. Uważacie za wielkie osiągnięcie wystrzelenie satelity w kosmos lub dotarcie do księżyca, tymczasem nie zdajecie sobie sprawy z tego, że te kosztowne eksperymenty splamione są nienawiścią i pychą, że pogłębiają nędzę wielu istnień ludzkich. Koszt wystrzelenia jednej rakiety wynosi tyle, ile wymagałoby utrzymanie wszystkich uniwersytetów w Indiach w okresie dwudziestu lat! W wyniku takiego „postępu” ludzie żyją na granicy nędzy, w paraliżującym strachu, bojąc się odgłosu własnych kroków. Jednocześnie człowiek czuje się panem wszechświata; uważa, że wszechświat istnieje dzięki niemu! Zatem jak może osiągnąć spokój? Pycha prowadzi go do upadku. Człowiek musi nabrać pokory i uświadomić sobie, że bardzo mało wie, zwłaszcza o sobie samym. Jeśli człowiek nie zna swojej własnej jaźni, po co mu wiedza, która jedynie zaśmieca umysł? Nabierzcie pokory, stańcie się czyści i użyteczni dla bliźnich, a odnajdziecie pokój i radość.

Dziś jest Sziwaratri. Weźcie przykład z Sziwy. Gdy życiu na ziemi zagrażała trucizna halahala. Sziwa wypił ją, żeby uratować ludzkość. Odtąd Jego gardło jest granatowe. Pragnijcie służyć, pomagać, ratować. Aby tak było, musicie ze spokojem przyjmować wszystko, co was spotyka, czyli akceptować. W przeciwnym wypadku zawsze będziecie odczuwać dyskomfort! Zniecierpliwienie, gniew, nienawiść i duma niweczą wszelkie wasze talenty i możliwości. Imiona Boga muszą lśnić na firmamencie waszych serc jak gwiazdy, a spokój i pewność płynące ze świadomości atmy - świecić jak księżyc w pełni. W dzisiejszych trudnych czasach człowiek potrzebuje wypływającej ze znajomości własnej jaźni wiary w siebie. Tak mężczyźni jak i kobiety powinni zdobywać taką wiarę i traktować ją jak skarb. Mężczyznom nie wolno poniżać kobiet. One nie są waszymi służącymi, którymi chcielibyście rządzić i pomiatać; one też mają prawo do szacunku i własnej osobowości. Prawdę mówiąc, kobiety mają w sobie więcej miłości, współczucia, poświęcenia, tolerancji i innych cnót, niż mężczyźni. A jednak wśród mężczyzn dominuje pogląd, jakoby posłuchanie kobiecej rady uwłaczało męskiej godności. Takie przekonanie musicie odrzucić. Szanujcie duchową mądrość i zdolność rozróżniania bez względu na to, kto posiada owe przymioty, kobieta czy mężczyzna.

Najwyższy stan świadomości, którego osiągnięcie stanowi cel wszelkich duchowych poszukiwań i praktyk, wyraża się przekonaniem: brahma satjam dżagat mitja - brahman jest prawdą, a świat - przemijającym zjawiskiem. Każdy atom i każda komórka są wiązkami energii, której zachowanie podlega woli Boga. Materia i energia są tym samym, a mianowicie przejawieniem wszechobecnej woli Boga, która się w nich nieprzerwanie konkretyzuje, staje, realizuje. Żeby tak postrzegać świat, trzeba wznieść się ponad poziom dwoistości i sięgnąć samej istoty życia, utożsamić się z nią i umiejscowić w niej siebie. Jedynie patrząc przez pryzmat duchowej wiedzy, można postrzegać świat jako brahmana. Wówczas świat, wszelkie istnienie i stawanie się przyjmuje jeden kolor - kolor brahmana. a ten, kto tak postrzega, doznaje prawdziwego spokoju, niczym nie zakłóconej równowagi. Nie ma już dlań lustra i nie ma odbicia, gdyż widzi tylko jedno - Boga.

Pragnijcie osiągnąć ten stan niczym niezmąconej szczęśliwości. Taki stan świadomości można poznać i docenić, przebywając w towarzystwie duchowych mistrzów i świętych. Zauważcie, że siekiera, którą wyrąbano drzewo sandałowe, pachnie jego aromatem. Taka jest bowiem natura dobra; człowiek dobry życzy jak najlepiej nawet swoim wrogom. Nie zwracajcie uwagi na cyniczny śmiech i krytykę osób, których umysły zwrócone są ku doczesności. Jeśli ktoś puka do waszych drzwi, a wy witacie go, ów gość zostaje w waszym domu. Jeśli zaś zachowujecie się tak, jak gdybyście go nie poznawali, czuje się obrażony i odchodzi. Podobnie postąpi duchowy ignorant: jeśli nie zwrócicie uwagi na jego słowa, pójdzie tam, gdzie będą go słuchać. Mnie również oczerniają tacy ignoranci. Oni zupełnie nie rozumieją Boga. Czy wiedzą, dlaczego coś zdarza się w określonym czasie i miejscu, oraz dlaczego się zdarza? To wie jedynie Bóg. Tymczasem oni osądzają i źle mówią o mnie, jeśli na przykład ktoś śmiertelnie chory żegna się tutaj ze swym życiem. Czy ktokolwiek może uciec przed śmiercią? Nawet awatarowie, po wykonaniu swych zadań, porzucają swoje materialne ciała. Szczytem głupoty jest odrzucać wiarę w Boga tylko dlatego, że ktoś bliski umiera - wykonał swoje zadanie i odzyskuje wolność. Nikt nie rodzi się i nie żyje ze względu na kogoś innego. Nigdy nie pozwalajcie, aby jakiekolwiek okoliczności podważyły waszą wiarę w Boga, gdyż to On jest waszym życiem i wybawieniem. Każdą chwilę wykorzystujcie na czynienie dobra. Służcie innym najlepiej jak potraficie, rozwijajcie w sobie miłość do bliźnich, odrzucajcie nienawiść i złe intencje. Bądźcie przekonani. że Bóg, którego wielbicie - ta Jego postać, którą najbardziej kochacie - jest obecny w każdej istocie, i uświęcajcie wszystkie swoje czyny, traktując je jako oddawanie czci owej ukochanej postaci.

Dziś przez całą noc będziecie śpiewać bhadżany. Niech one napełnią wasze umysły chwałą Boga, w której i wy macie swój udział.

Umierający opłakują umarłych

10.03.67 r.

Pragnienie prowadzi ku narodzinom, a czas - ku śmierci. Człowiek przychodzi na świat. aby spełnić swe pragnienia; czas nieodwołalnie przerywa nić jego życia. Prawdziwej wartości nadaje ludzkiemu życiu świadomość Boga. Życie jest walką, którą trzeba toczyć aż do zwycięstwa. To jest walka o koronę atmy, o wyzwolenie się z koła narodzin i śmierci. Drogę do zwycięstwa wskazuje Wedanta. Wedanta jest kwintesencją Wed, podobnie jak masło jest kwintesencją mleka. Kwaśne mleko poddaje się ubijaniu, w wyniku czego powstaje maślanka i masło, które następnie oczyszcza się w procesie przetapiania, by otrzymać czysty produkt końcowy. Podobnie rzecz się ma z wyzwoleniem - jest to końcowy stan ludzkiej świadomości, o osiągnięcie którego walczycie ze swymi wewnętrznymi wrogami i zmysłami. W tej walce Bóg wspomaga was coraz to nowymi posiłkami. Jeśli zrobicie ku Niemu dziesięć kroków, On uczyni ku wam sto!

Ramadas skarżył się Bogu: „Panie, Ty jesteś wszechpotężny, wszechwiedzący, a ja jestem samotny, osierocony i bezradny...”. Bóg przerwał mu: „Jak możesz czuć się samotny i bezradny? Przecież ja jestem z tobą, w tobie, ja obdarzam cię łaską. To ja jestem samotny w całym tym wszechświecie: ja nie mam nikogo, kto by mnie ochraniał, nikogo, na kim mógłbym polegać, albo do kogo się zwrócić. To ja jestem samotny; wszyscy inni mogą liczyć na mnie i moją opiekę, ja jestem ich jedynym opiekunem”. Zatem, nie uważajcie się za małych i słabych, przecież dysponujecie intelektem i zdolnością rozróżniania. Zamiast tracić cenny czas na użalanie się nad sobą, wykorzystajcie daną wam inteligencję i rozpocznijcie duchową praktykę. To jest wasz najważniejszy obowiązek wobec siebie samych. Są dwa rodzaje duchowej praktyki: praktyka ukierunkowana na pewną formę Boga oraz praktyka ukierunkowana na Jego najsubtelniejszy aspekt przenikający wszelkie formy. Oba rodzaje praktyki są dla was niezbędne jak dwie nogi - lewa i prawa, bowiem nikt nie pokona długiego dystansu na jednej nodze. Jednakże gdy zbliżycie się do końca pielgrzymki życia i staniecie u progu boskiego domu, wykonajcie ostatni krok prawą nogą. która symbolizuje praktykę prowadzącą ku temu aspektowi Boga, który trwa ponad wszelkimi formami.

Całą noc spędziliście na śpiewaniu bhadżanów. Niech ta jedna noc wam nie wystarcza, niech boskie imię stanie się waszym codziennym pożywieniem. Nie sądźcie, że to miejsce podobne jest do innych, jakie kiedyś zwiedzaliście. Tam spędzaliście czas na doczesnych rozrywkach lub zwiedzaniu interesujących miejsc, więc nie nauczyliście się niczego, co pozostałoby w waszych sercach na zawsze. Natomiast tutaj doznaliście ekstazy przebywania w obecności Boga. Przenieście tę boską atmosferę do swych wiosek i domów, oczyśćcie te miejsca świętymi myślami i czynami. Niech Sziwaratri stanie się akhanda sziwaratri, czyli nieustającym świętem Sziwy. Niech zainspiruje was do tego, byście całe swoje życie uczynili aktem wielbienia Sziwy. W świętych księgach powiedziano: sarwadha sarwa kaleśu sarwathra hari cinthanan - zawsze i wszędzie, w każdych okolicznościach, kontemplujcie Boga.

Brahma zapytał mędrca Naradę, co najbardziej zadziwia go na ziemi. Narada odrzekł: „Najdziwniejsze wydaje się to. że umierający opłakują umarłych”.

Rzeczywiście, ci, którzy sami podążają ku śmierci. płaczą nad tymi, którzy już umarli, jakby ich płacz mógł przywrócić komuś życie albo też ich samych uchronić od śmierci. Brahma zapytał Naradę, co jeszcze wydaje mu się dziwne, a mędrzec odpowiedział: „Na ziemi wszyscy boją się konsekwencji grzechu, ale nieustannie grzeszą; pragną zbierać owoce dobrych czynów, ale wcale nie czynią dobra”.

Powiadają, że łagodna mowa jest słodka. Jednakże najczęściej jej słodycz maskuje fałsz i obłudę. Ludzie sądzą. że obecnie nie można przeżyć w społeczeństwie bez kłamstwa -jakże się mylą: przecież czymś naturalnym dla człowieka jest prawda, a nie oszustwo. Bądźcie naturalni, bądźcie sobą. a wówczas nigdy nie zniżycie się do krętactwa. Unikajcie nawet najdrobniejszych nieprawości, gdyż one prowadzą do złych nawyków, które z czasem wypaczają charakter. Kłamstwo powtórzone kilka razy staje się nawykiem. Załóżmy, że żona dostaje od męża dziesięć rupii na zakupy. Wydaje dziewięć rupii, a sobie zostawia jedną. Nie mówi o tym mężowi, gdyż uważa, że nie czyni nic złego. To jest postępowanie niewłaściwe. W każdej chwili analizujcie swoje czyny, myśli i uczucia pod kątem prawdy. Jak możecie oskarżać Boga o to, że nie oświetla On waszych serc promieniami łaski, skoro drzwi do nich zamknęliście na klucz fałszu? Fałsz rodzi się z pragnienia. Jeśli w sercu panoszy się pragnienie, nie ma tam miejsca dla Boga. Bóg zamieszka w waszych sercach dopiero wówczas, gdy usuniecie z nich pragnienia wraz z ich potomstwem: gniewem, chciwością, przywiązaniem, pychą i zazdrością. Jeśli nie wykonacie tego „oczyszczającego zabiegu”, powtarzanie „Rama, Rama, Rama” nic wam nie da. Jaki sens ma ogłaszanie zwycięstwa, gdy w forcie ukrywa się wróg, a żołnierze nie potrafią go stamtąd usunąć?

Zasiejcie w swych sercach nasiona dobrych myśli i pokory, nawadniajcie je miłością, chrońcie wzrastające roślinki chwastobójczym środkiem odwagi i wzmacniajcie nawozem koncentracji, a wydadzą owoc duchowej mądrości, czyli oświecenia wyrażającego się przekonaniem, że „ja to Bóg”. Wówczas staniecie się Nim. ponieważ zawsze Nim byliście, lecz o tym nie wiedzieliście.

Rzeczywista jaźń

26.02.1968 r.

Człowiek różni się od zwierzęcia nie tylko tym. że potrafi poruszać się na dwóch nogach, zamiast na czterech; jego przeznaczeniem jest doświadczanie i urzeczywistnianie piękna, prawdy, dobroci, harmonii oraz darzenie siebie i innych miłością, współczuciem, życzliwością. Człowiek może poznać nie tylko sekrety natury, ale także odkryć własną tajemnicę, by zarówno w naturze, jak też w sobie samym, rozpoznać Boga. Jednakże te predyspozycje ukryte są za chmurami próżności i niewiedzy. Człowiek może gościć w swym sercu Boga. Bóg to prawda i piękno, siła sprawcza tworzenia, istnienia i zanikania. W tym szczególnym dniu Sziwy postanówcie wielbić Go jako tchnienie własnego życia. Przybyliście tu dziś, żeby zobaczyć niezwykłe świadectwo boskiej mocy. Nie traćcie czasu na próżne dyskusje i próby zrozumienia jej natury. Pozwólcie, by boska tajemnica do głębi poruszyła wasze serca, doznajcie jej. Dźwięki dzwonków, kobz i bębenków, które tu słychać, przypominają muzykę rozbrzmiewającą w tym pomyślnym dniu w siedzibie Sziwy na górze Kajlasa. Święty popiół sypiący się obficie przy akompaniamencie bhadżanów również przypomina tamto miejsce. Narodziny lingamu to spełnienie - znak, że jesteście na górze Kajlasa. To zdarzy się wieczorem, a później przez całą noc będziecie kontemplować ten cud, czuwając i poszcząc, wielbiąc Boga i śpiewając Mu.

W obecności Boga człowiek powinien zachowywać się jak pszczoła spijająca nektar z lotosu: najpierw lata ona wokół kwiatu, a potem siada nań, by w ciszy wysysać słodycz nektaru, skoncentrowana na nim i tylko na nim, niepomna na nic innego. W tym momencie nie słychać już jej brzęczenia. Boska miłość jest jak nektar kwiatu. Człowiek, nim doświadczy jej słodyczy, wielbi Boga śpiewem, dyskutuje, przekonuje, a gdy już jej zazna, milknie. Bowiem tam, gdzie jest miłość, nie ma wątpliwości, niepokoju, obaw ani strachu. Jeśli doznajecie niepokoju, to znaczy, że waszą miłość zanieczyszcza i ogranicza ego, możecie być tego pewni. Tym, kto doświadcza boskiej miłości, jest indywidualna jaźń stanowiąca odzwierciedlenie atmy, czyli boskiej jaźni. Indywidualna jaźń świeci pełnym blaskiem, gdy nie działają zmysły. Zmysły są waszymi śmiertelnymi wrogami, gdyż odwracają uwagę od wewnętrznego źródła radości i kierują ją ku przedmiotom zewnętrznego świata. Jeśli naprawdę zrozumiecie, że one was zwodzą, przestaniecie im ulegać.

Wędkarz używa wędki oraz linki zaopatrzonej w spławik i haczyk z przynętą. Spławik pływa na powierzchni wody, a haczyk w pobliżu dna. Gdy ryba połyka przynętę wraz z haczykiem, spławik zanurza się, a wówczas wędkarz wyciąga rybę z wody.

Wyobraźcie sobie, że ciało jest wędką, tęsknota za Bogiem - linką, intelekt - spławikiem, zdolność rozróżniania - haczykiem, a duchowa wiedza - przynętą, na którą można złapać rybę atmy. Duchowa wiedza umożliwia człowiekowi osiągnięcie boskiego statusu i boskiej świadomości. Na tym poziomie świadomości doświadczycie Boga jako wewnętrznego źródła woli, działania, szczęścia, inteligencji i wszelkiego istnienia. Aby tak postrzegać, musicie przekroczyć barierę tamoguny, czyli niewiedzy, wznieść się ponad radżogunę, czyli ponad emocje, i oczyścić uczucia. Wchodząc na plac darśanowy, mijaliście dwie bramy. Symbolizują one dwie bariery: tamoguny i radżoguny. Minąwszy je, znaleźliście się w obszarze dominacji sathwaguny - czystości i spokoju. Teraz w waszych sercach powinien zapanować najwyższy spokój, symbolizowany przez flagę Prasanthi Nilayam.

Wznieście się ponad swe namiętności, pragnienia, gniew i nienawiść, a znajdziecie się w przestrzeni miłości. Zawieszeni w tej przestrzeni oddajcie się modlitwie i medytacji, otwórzcie serca na światłość, tak jak otwiera swe płatki kwiat lotosu. Skoncentrujcie myśli na rozkwitającym lotosie, a w waszych sercach zapanuje praśanti - najwyższy spokój. Oto jak należy przygotować się do doznania cudu narodzin lingamu.

Złodzieje czy przyjaciele?

15.02.1969 r.

Spośród wszystkich istot żyjących na ziemi, człowiek jest istotą wyjątkową, gdyż jedynie człowiek dysponuje zdolnością wzniesienia się na duchowe wyżyny boskości, a tym samym uwolnienia się z koła narodzin i śmierci, co stanowi zasadniczy cel jego życia.

Tymczasem trwoni on cenny czas, ignorując swoją wyjątkową pozycję. Dawni mędrcy zrozumieli, jaka odpowiedzialność spoczywa na człowieku, a także rozpoznali wartość i godność ludzkiego życia. Dlatego nauczali, w jaki sposób może on osiągnąć boski status, i wskazywali duchowe praktyki służące realizacji tego celu. Na okoliczność Sziwaratri zalecali nocne czuwanie i post. Słowo sziwaratri niesie w sobie o wiele głębsze znaczenie, niż tylko „noc Sziwy”. Oznacza ono podwójną naturę istoty ludzkiej i przypomina o obowiązku rozróżniania pomiędzy jej niższym i wyższym aspektem. Sziwa oznacza duchową wiedzę, zdolność postrzegania jedności wszelkiego istnienia, a także wieczność, ponadczasowość, świętość, dobro, pomyślność. Ratri zaś oznacza noc, a więc ciemność niewiedzy, ślepe przywiązanie do niskich przyjemności, dążenie do zaspokajania zmysłowych pragnień, przemijanie, zbrodnicze instynkty, zło, świętokradztwo. Tak więc przesłanie zawarte w słowie sziwaratri brzmi: „rozróżniaj pomiędzy sziwą i ratri”, czyli pomiędzy energią życia i bezwładną materią, pomiędzy duszą i ciałem, pomiędzy aspektem duchowym i materialnym, pomiędzy najwyższą jaźnią i jej cielesną powłoką.

Ludzie zwykle dosłownie rozumieją wyraz sziwaratri. jako noc Sziwy. Czekają cały rok, żeby przybyć tu. opuścić posiłek nazywając to posłem i nie położyć się spać nazywając to nocnym czuwaniem! Post w sanskrycie określa się słowem upawasa, którego znaczenie jest o wiele głębsze, niż opuścić posiłek. Upa znaczy „blisko”, a wasa –„żyć”. Zatem upawasa znaczy żyć w bliskości. W bliskości z kim? W bliskości z Bogiem. Upawasa to żyć w stanie nieustannej kontemplacji Boga i świadomości Jego wszechobecności. Oto prawdziwe znaczenie słowa upawasa: mocno trzymać się Boga.

Jaka jest rola nocnego czuwania? W sanskrycie określa się je słowem dźagarana oznaczającym poziom świadomości przebudzonej ze snu iluzji postrzeganej przez zmysły. Jest to taki stan świadomości, w którym we wszystkim, co istnieje, postrzega się boskie światło miłości. Zatem dźagarana to przebudzenie się ze snu, otrząśnięcie z ospałości oraz wejście w stan koncentracji i głębokiej medytacji.

Zastanówmy się nad słowem hridaja - serce. Składa się ono z dwóch członów, a mianowicie: hrudi - ajam, czyli „w sercu - On”, a to oznacza, że hridaja jest miejscem przebywania Boga. Celem duchowych praktyk zalecanych na czas Sziwaratri jest ustanowienie Boga władcą waszych serc i to, żebyście potrafili dostrzec Go w sercach innych ludzi. Warunkiem koniecznym zbliżenia się do Boga jest życie w prawdzie, o czym mówią wszystkie pisma święte. Rama spędził na wygnaniu czternaście lat, aby obietnica dana przez Jego ojca została dotrzymana. Dharmaradża przebywał na wygnaniu dwanaście lat, żeby dotrzymać słowa danego podczas gry w kości. Hariśczandra musiał oddać w niewolę żonę i syna, a sam zajmować się paleniem zwłok, żeby nie sprzeniewierzyć się prawdzie. Oto przykłady życia w prawdzie, o których w tym kraju każde dziecko słyszy od swej matki. Noc Sziwaratri przeznaczona jest na kontemplację tych wspaniałych wzorów do naśladowania.

Dawni mędrcy nazywali każdego człowieka „dzieckiem nieśmiertelności”. Pomimo obietnicy wielkiej radości, jaką kryje w sobie ta nazwa, człowiek degraduje siebie do „dziecka kłamstwa” i narzeka, że ciągle czegoś mu brakuje. Złodziei, którzy okradają go z najcenniejszych skarbów - spokoju, zadowolenia, równowagi umysłu i nieustraszoności -honoruje jak wielkich mistrzów, natomiast prawdziwych mistrzów, prowadzących go ku pokojowi i szczęściu, nie szanuje. Możecie zamknąć drzwi i okna przed złodziejami, ale czy zamkniecie je przed śmiercią?, Takich złodziei jak żądza, gniew, chciwość, przywiązanie, duma i nienawiść przyjmujecie jak długo oczekiwanych przyjaciół, tymczasem prawdziwym przyjaciołom, którzy przynoszą wam pokój i nauczają pokory, pokazujecie drzwi! Jesteście spragnieni słodyczy, a do szklanki z wodą wsypujecie sól sądząc, że to cukier. Pragniecie spokoju, lecz nie wiecie, jak go osiągnąć. Stosujecie środki, które nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Przychodzicie do mnie i prosicie o samorealizację, o uwolnienie z więzów smutku i radości, z koła narodzin i śmierci. Ale gdy jestem skłonny ofiarować wam moje błogosławieństwo w postaci spełnienia tego życzenia, wcale nie jesteście dojrzali do przyjęcia go; tak naprawdę wolelibyście dostać je pięć lub dziesięć lat później. Zatem wasze pragnienie i tęsknota to tylko pewna poza, modny slogan, nic więcej. Człowiek musi być szczery, wypowiadać słowa zgodne z uczuciami i postępować zgodnie ze słowami. Przynajmniej od dzisiaj bądźcie szczerzy, nie oszukujcie samych siebie.

Zgodnie ze zwyczajem zaraz wciągnę na maszt flagę Prasanthi Nilayam. Symbolizuje ona zwycięstwo duchowego aspiranta, który pokonawszy emocje, wchodzi w uwznioślającą go ciszę miłości i spokoju. Tak więc teraz w waszych sercach powinny zagościć miłość i spokój, aby powiewająca nad budynkiem flaga naprawdę świadczyła o waszym duchowym zwycięstwie.

Miłość i szacunek

15.02.1969 r.

Chwała i majestat Boga przenikają cały wszechświat, podobnie jak unoszący się w powietrzu zapach kwiatu albo ciepło ognia. Bóg obecny jest we wszechświecie jak masło w mleku, albo jak nić łącząca w całość perły naszyjnika. Uświadomienie sobie tej prawdy oraz rozpoznanie w Bogu źródła wszelkiego istnienia i dobra jest przeznaczeniem i celem ludzkiego życia. Wszystkie pisma święte, stanowiące wspólne dziedzictwo całej ludzkości, chociaż pochodzą z różnych miejsc i napisane zostały w różnych językach, niosą to samo przesłanie. Różne religie to tylko różne ścieżki prowadzące człowieka do jego przeznaczenia i celu.

Przykazania czy też zasady moralne dotyczące mowy, czynów i uczuć oświetlają te ścieżki, aby człowiek nie gubił drogi. Indie wydały na świat wielu mędrców, którzy posiedli duchową wiedzę i udostępnili ją innym. Niestety, obecnie jesteśmy świadkami degradacji ideałów; dzisiejsi Hindusi upadli tak nisko, że wyśmiewają się z osiągnięć owych mędrców. Zatem czas najwyższy na ponowne zwrócenie się w kierunku prawdy, na odkrycie jedności w plątaninie wielości, bowiem to jedność jest prawdą, a nie wielość. Mędrcy wyposażyli człowieka w zasady postępowania, ćwiczenia i duchowe praktyki, które ułatwiają zrozumienie, że celem jego duchowej podróży jest Bóg. Post i nocne czuwanie zalecane na okoliczność Sziwaratri stanowią przykłady praktyk odwracających uwagę od przedmiotów doczesnego świata i kierujących ją ku Bogu.

Mędrcy zalecili człowiekowi, bez względu na wyznanie czy kulturę z jakiej się wywodzi, „składanie pięciu ofiar”. Nie chodzi tu o żadne skomplikowane rytuały ofiarne odprawiane przy akompaniamencie mantr w nadziei na osiągnięcie szczęśliwości po śmierci albo zdobycie dóbr doczesnych, ale o proste czynności, które może wykonywać każdy, nawet bez wnikania w ich głębsze znaczenie. Nie wymagają one żadnych specjalnych umiejętności ani uprawnień, a jednak dzięki nim człowiek wznosi się coraz wyżej w procesie duchowego wzrostu. Są to następujące ofiary, a raczej obowiązki każdego człowieka: 1. wobec Boga, 2. wobec mędrców, 3. wobec rodziców, 4. wobec gości (innych ludzi), 5. wobec innych istot.

W Indiach przyjął się pewien piękny zwyczaj, zgodnie z którym domy mieszkalne projektuje się tak, żeby jeden niewielki pokój służył jako miejsce modlitwy. W każdym hinduskim domu znajdziecie oddzielny pokój lub miejsce z ołtarzykiem, gdzie wspólnie lub osobno modlą się wszyscy członkowie rodziny. Zwykle umieszcza się tam obraz lub posąg Boga. W ciszy takiego specjalnego miejsca członkowie rodziny wielbią Boga, medytują, bądź powtarzają Jego imię, radując się boską słodyczą. Na tym polega ofiara dla Boga, która w efekcie oczyszcza cały dom, a ludzkie umysły wypełnia myślami o Nim, dzięki czemu każda czynność ulega nasyceniu boską świadomością.

Ofiara dla mędrców polega na studiowaniu i wprowadzaniu w czyn treści świętych pism, które stanowią skarbnicę duchowej wiedzy zdobytej przez mędrców i świętych drogą surowych wyrzeczeń. Wedy są najstarszymi spośród wszystkich świętych ksiąg, najbardziej zwięzłymi, a zarazem wyrażającymi najgłębsze treści filozoficzne. Są to teksty praktyczne i uniwersalne. Dalej mamy Ramajanę, Mahabharatę, Bhagawatę(- traktat o życiu Kriszny i filozofii bhakti) i szereg innych opowieści o odwiecznej walce dobra ze złem i o wszechobecnej łasce Boga, która sprawia, że dobro zwycięża. Takie lektury oczyszczają i pocieszają, uwznioślają i uszlachetniają charaktery, ukazują majestat Boga. dodają odwagi i nauczają pokory. Niestety, człowiek ignoruje te źródła ożywczej energii, a zamiast nich czyta lektury ordynarne, wulgarne, niskie, opisujące karygodne zachowania obłąkanych nieszczęśników, przy czym nie uświadamia sobie, że takie książki szkodzą jego psychice i wstrzymują jego duchowy rozwój. Lektury tego rodzaju niepostrzeżenie wciągają go w niewolę seksu i bagno zwierzęcych instynktów. Nie wystarczy, jeśli będziecie przekonani o swym człowieczeństwie, musicie jeszcze dowieść swoimi czynami, myślami i słowami, że różnicie się od zwierząt. Musicie osiągnąć poziom prawdziwego człowieczeństwa, czyli porzucić wszelkie zwierzęce cechy, nauczyć się nieprzywiązania i rozróżniania, aby panować nad swymi zmysłami, tendencjami i emocjami. Właśnie tego nauczają wartościowe lektury, w których powinniście szukać inspiracji i wskazówek.

Trzecia ofiara, do jakiej zobowiązany jest każdy człowiek, to ofiara dla rodziców. Wedy mówią: matru dewo bhawa, pitru dewo bhawa - traktuj matkę jak Boga, traktuj ojca jak Boga. Chociaż to przykazanie powtarza się wam do znudzenia, nie widać, żebyście darzyli czcią swoich rodziców. Kto nie szanuje rodziców, skazuje się na niechybną zgubę. Rodzice nie szczędzą trudu dla swych dzieci, rezygnują z wielu dóbr, żeby je wykształcić. Tymczasem dzieci są niewdzięczne - urągają im i dokuczają, zadają ból, wyśmiewając ich zwyczaje i przekonania, lekceważą ich rady. Skoro nie potraficie uszanować tych, którzy są niejako stwórcami waszego ciała i umysłu, czy można oczekiwać, że będziecie czcić stwórcę wszechświata - Boga. który jest źródłem wszelkiego życia? Szanujcie rodziców, żeby wasze dzieci nauczyły się szanować was.

W puranach znajdziecie pewną historię na ten temat. Boscy rodzice, Sziwa i Parwati, postanowili poddać próbie swych dwóch synów - Ganapatiego i Subrahmanję(- młodszy syn Sziwy i Purwati). Mieli oni obiec wokół cały świat; nagroda czekała na tego, który pierwszy wykona to zadanie. Subrahmanja bardzo szybko biegł przez doliny i góry, natomiast Ganapati powoli i spokojnie okrążył rodziców, gdyż dla niego to oni stanowili cały świat. Nagrodę zdobył Ganapati i dlatego do dziś uważany jest za boga duchowej wiedzy, który usuwa wszelkie przeszkody ze ścieżki wiodącej ku poznaniu. Morał tej historii jest taki, że rodzicom należy się szacunek i posłuszeństwo. Na tym polega ofiara dla rodziców. Rodzice symbolizują tu zdolność do wyrzeczeń, tradycję, odwieczną kulturę i nieprzemijające wartości. Jednym z imion Sziwy jest Samba-Sziwa, czyli sa-amba-sziwa. Amba oznacza matkę, sziwa - ojca, natomiast sa to satja - prawda, a także wszechobecność, wszechwiedza i samorealizacja.

Ofiara dla gościa symbolizuje obowiązek wobec tych, którzy zwracają się do was o posiłek i schronienie. Dajcie im to. czego potrzebują, niech wasze zachowanie wobec nich będzie wyrazem czci, jaką darzycie Boga. Traktujcie ich tak, jak gdyby przysyłał ich do was Bóg, albo nawet jak samego Boga. To jest święte zalecenie Wed. Dzielcie się z tymi, którzy są w potrzebie. Zaspokójcie ich głód, zanim sami się nasycicie.

Ostatnia z pięciu obowiązkowych ofiar dotyczy zwierząt. Postępujcie tak, żeby służące wam zwierzęta, na przykład krowy, kozy, konie, a także te, które hodujecie dla przyjemności, jak koty. psy i inne, czuły się szczęśliwe.

Niech nigdy nie będą głodne albo przepracowane. Pamiętajcie, że jeśli jakiekolwiek zwierzę uzależnione od waszej miłości i opieki będzie cierpieć z powodu waszego niedbalstwa, wy również będziecie cierpieć.

Miłość i szacunek - oto istota wszelkich ofiar. Niech wasze myśli, słowa i czyny zawsze wyrażają miłość i szacunek, a wówczas na pewno zaznacie prawdziwego spokoju i radości.

Jestem nauczycielem prawdy

6.03.1970 r.

Nie jestem ani zwykłym człowiekiem, ani Bogiem, ani eterycznym duchem; nie jestem braminem, kszatriją, wajśją ani siudrą; nie jestem duchowym aspirantem ani głową rodziny. nie jestem pustelnikiem ani zakonnikiem. Jestem nauczycielem prawdy, jestem satjam-sziwam-sundaram. Również waszą istotą jest satjam-sziwam-sundaram. Bez prawdy nie ma dobra, bez dobra nie ma piękna. Prawda w myślach wyraża się jako dobro, natomiast radość stanowiąca owoc dobra to naturalne piękno, tak ukochane przez artystów. Prawda, dobro i piękno są nierozdzielne. Postrzegajcie mnie jako prawdę, prawdę jako dobro, a dobro jako piękno, a doznacie najwyższej szczęśliwości. Niech nie rozpraszają was żadne błahe sprawy. Nie trwońcie energii na bezsensowną grę w zdobywanie i tracenie, oszczędzanie i wydawanie, poszukiwanie przemijającej sławy, fortuny czy doczesnego szczęścia. Podążajcie prostą drogą ku samorealizacji; nie błądźcie krętymi ścieżkami złudnych radości. To wcale nie oznacza, że macie porzucić swoje rodziny. Życie w społeczności to szkoła, w której uczycie się zwyciężać. Duchowa droga prowadzi przez współczucie, wzajemne zrozumienie, pomoc i służbę bliźnim. Społeczeństwo umożliwia wam wejście na tę drogę; z kolei wy podążając nią, służycie społeczeństwu.

Jak podaje Walmiki, Rawana był najpotężniejszym władcą swoich czasów. Stolicę swego państwa uczynił najbogatszym miastem i niezdobytą twierdzą, sam natomiast opanował cztery Wedy i sześć duchowych dyscyplin. Durjodhana, najstarszy z braci Kaurawów, dysponował najsilniejszą i najlepiej uzbrojoną armią, a przy tym znał wszystkie tajniki sztuki dyplomacji. Zatem dlaczego aż do dziś wszyscy, starzy i młodzi, potępiają tych dwóch wielkich mężów? Ponieważ stoczyli się oni z poziomu istot ludzkich na poziom niższy, zamiast wznieść się na poziom boski. Obaj skażeni byli tą samą wadą - chciwością, w związku z czym nigdy nie zaznali zadowolenia, gdyż nieustannie cierpieli z powodu nienasyconego pragnienia. W ludzkim sercu jest tylko jedno miejsce: albo dla Ramy albo dla Kamy(- bóg miłości. „pożądanie”: zwany także Manmatha).

Jeśli naprawdę kochacie drugą osobę, nie pragniecie nią zawładnąć ani zagarnąć jej własności, nie odczuwacie zazdrości, gdy dobrze jej się wiedzie, ani też nie potraficie cieszyć się, gdy cierpi. Miłość stanowi najskuteczniejsze antidotum na chciwość. Dlatego dzielenie się miłością i doznawanie jej to kluczowa praktyka duchowa. Na pewno słyszeliście o ofierze bhuta-bali, czyli ofierze dla duchów. Słowo bali znaczy opłata, więc bhuta-bali to oplata, jaką każdy winien jest pięciu żywiołom (bhuta) za to, że urodził się w ludzkiej postaci. Musicie zapłacić za wszystkie dobre słowa, jakie kiedykolwiek do was powiedziano, za czyny, które przyniosły wam dobro, za myśli, które wniosły spokój do waszych serc, a także za światło oświetlające waszą drogę życia.

Miłość sprawia, że potraficie współodczuwać z innymi w nieszczęściu i sympatyzujecie z tymi, którzy podobnie jak wy. mają powody do smutku. Wówczas zajmujecie się nimi i zapominacie o swoich własnych problemach. Draupadi skarżyła się Krisznie: „Kriszno, każda matka pogrąża się w rozpaczy, gdy śmierć zabiera jedno z jej dzieci. Tymczasem ja straciłam wszystkie. Czy jest dla mnie jakiekolwiek pocieszenie? Czy mogę odzyskać swych synów?”. Na to Kriszna rzekł: „Tak dzielnie znosiłaś zniewagi, jakimi niegodziwi Kaurawowie obrzucali cię w sądzie. Bądź tak samo dzielna teraz. Pomyśl o Gandhari(- matka braci Kaurawów), która straciła stu synów, żaden z nich nie pozostał żywy”. Kriszna wskazał Draupadi inną matkę, która cierpiała bardziej niż ona. Poświęcajcie więcej uwagi innym, współodczuwajcie z nimi, odczuwajcie ich ból silniej niż własny. Empatia, tolerancja, wzajemne zrozumienie - oto znaki szczególne prawdziwych wielbicieli Sai. Bez nich staniecie się pośmiewiskiem dla innych, a ich drwina będzie uzasadniona. Ludzie będą z was szydzić: „Gdzie jest twój Bóg? Jak on wygląda? Co robi?”. Na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy naprawdę świadczą o majestacie i chwale Boga. Bóg jest prawdą, dobrem, pięknem, ale tylko ci, którzy doświadczyli prawdy, dobra i piękna, mogą o Nim świadczyć. Możecie trzymać w ręku naczynie pełne amrity, ale dopóki nie umieścicie jej na języku, czy macie prawo zapewniać o jej słodyczy i zapachu? Spoczywa na was wielka odpowiedzialność, ponieważ to wy, wielbiciele Sai, zapoczątkujecie przemianę w ludzkich umysłach.

Wojna Mahabharaty była nieunikniona. Ci, którzy zdawali sobie sprawę ze skali ekspansji zła, wiedzieli, że szalejące wówczas płomienie nienawiści zdoła ugasić jedynie gęsty deszcz strzał. W dzisiejszych czasach trzeba innych środków: jedynie ulewa miłości może ugasić ogień gniewu, strachu i żądzy, jaki opanował ludzkość.

Rozmawiałem ostatnio z pewną grupą uczonych, którzy zapytali mnie, czy doceniam wielkie osiągnięcie ludzkości, jakim jest lądowanie na księżycu. Powiedziałem im, że nie uważam za właściwe wydawanie miliardów dolarów i rubli na takie przedsięwzięcia. Oni chcieli mnie przekonać, że chociaż taka inwestycja nie zwraca się szybko, w przyszłości przyniesie korzyści. Wyjaśniłem im, że to kwestia priorytetów; najpierw należy zająć się sprawami najważniejszymi: jeśli na ziemi żyje tak wielu głodujących, bezdomnych i analfabetów, poświęcanie czasu, angażowanie ludzkich talentów i wydawanie pieniędzy na spektakularny wyścig osiągnięć naukowych świadczy o zupełnym braku umiejętności rozróżniania. Najpierw należałoby uczynić ziemię domem zamieszkałym przez szczęśliwą rodzinę ludzkości, a dopiero wówczas planować tego rodzaju przedsięwzięcia. Ziemia jest naturalnym środowiskiem człowieka. Po co opuszcza on miejsce, w którym dostępne są wszystkie niezbędne mu do życia elementy i udaje się tam, dokąd musi zabierać zapasy wody i powietrza? Czy na księżycu człowiek uwalnia się od pragnień, strachu i kłamstwa? Księżyc to martwy satelita, ponieważ brak mu naturalnego blasku. Umysł to „księżyc”, jaki człowiek powinien zdobyć i zbadać. Rawana, aby porwana przez niego Sita porzuciła wszelką nadzieję na ponowne połączenie się z Ramą i poddała się, pokazał jej doskonałą woskową imitację głowy jej męża. Księżyc można porównać do martwej imitacji głowy Ramy. Prawdziwy Rama - żywy, wibrujący energią - jest gdzie indziej. Podobnie, księżycem wartym zbadania jest ludzki umysł, który powinien lśnić na firmamencie serca, odbijając prawdziwy blask, światłość Boga. Kiedy ten księżyc zbadacie. Sziwa rozświetli ciemność nocy, a wówczas nastanie Sziwaratri - noc Sziwy. W przeciwnym razie pozostanie ona nocą śmierci, bowiem człowiek, który nie uświadamia sobie swojej boskości. jest niczym martwe ciało.

Mędrcy Indii zalecali różne rytuały, ćwiczenia, zasady postępowania oraz celebracje poszczególnych świąt w celu ułatwienia człowiekowi oczyszczenia się z emocji i umocnienia w wierze. Dziś chciałbym przypomnieć wam o dyscyplinie jedzenia. Spożywajcie wyłącznie proste i czyste pożywienie, gdyż ono nie wyzwala żadnych instynktów ani emocji, nie wzbudza namiętności, nie zakłóca równowagi, nie szkodzi zdrowiu. Pamiętajcie też, że pokarm ofiarowany przed spożyciem Bogu wolny jest od wszelkich negatywnych energii, które są szkodliwe, choć ich działanie wydaje się niezauważalne. Ofiarowanie pożywienia przed spożyciem głodnym również działa na nie oczyszczająco. Ponieważ rodzaj pożywienia w pewien subtelny sposób oddziałuje na wasze myśli i uczucia, zwracajcie szczególną uwagę na to, co jadacie.

Miłość warunkiem łaski

23.02.1971 r.

Pod wpływem promieni wschodzącego słońca pąki kwiatów rozkwitają pięknem i zapachem. Dzisiaj słońce obudzi drzemiącą w was boskość, aby rozkwitła aromatem, czystością i tęsknotą za świętością. O świcie ziemia i niebo przybierają złoty odcień. Ten widok przypomina hiranjagarbhę - złoty zalążek, z którego zanim nastał czas, wyłoniło się całe stworzenie. Zgodnie z tradycją tego kraju dzisiejszy dzień od niepamiętnych czasów czczony jest jako święty. Obecnie ludzie chętnie słuchają opowieści o Mahasziwaratri i powtarzają je jak papugi. A tak naprawdę chodzi o to, żebyście w tym wyjątkowym dniu doświadczyli Boga. Ci, których świadomość do tego dojrzała, przekonali się, że praktyka postu i nocnego czuwania podczas Mahasziwaratri gwarantuje takie doznanie. Ale takich jest niewielu, a nawet i oni nie są w stanie opisać doznawanej ekstazy. Dlatego ludzie kwestionują potrzebę obchodzenia świąt i stosowania właściwych duchowych praktyk. W tym kraju zobaczycie świątynie pełne ludzi, którzy głośno śpiewają bhadżany i żarliwie się modlą. Spotkacie wielu panditów, którzy pięknie mówią o Bogu. Patrząc na nich odniesiecie wrażenie, że Indie to święty kraj, którego mieszkańcy z prawdziwą determinacją dążą do Boga. Tymczasem to tylko puste rytuały, formy bez treści, pielgrzymki odbywane na pokaz. Ci wszyscy „pobożni” są bardziej zainteresowani zakupami, zarówno w sklepach, jak i w świątyniach, niż porzuceniem swych grzesznych nawyków i przywiązań. Nie pojmują prawdy o Bogu, ani też nie dążą do zrozumienia, które trzeba okupić trudną praktyką dyscypliny. Bez intelektualnego zrozumienia wszystkie śluby, posty czy nocne czuwania to jedynie czcza rutyna, substytuty, mechaniczne czynności, które są stratą czasu i energii.

Podczas Mahasziwaratri najważniejsze jest, byście uświadomili sobie potrzebę zrozumienia, ponieważ ta wyjątkowa noc powinna zakończyć się brzaskiem oświecenia. Powinniście uświadomić sobie, że natura żyje i wydaje się wieczna, ponieważ stanowi odzwierciedlenie Boga, który jako jedyny jest życiem i wiecznością. To w Jego blasku natura faluje w życiodajnym tańcu, celowym i zorganizowanym. Bez boskiej siły sprawczej natura byłaby martwa. To, co przejawione, odzwierciedla to, co nieprzejawione, rzeczywiste. Nawet Iśwara jest tylko odbiciem brahmana - kosmicznej świadomości. Święto Sziwaratri powinno zainspirować was do uświadomienia sobie tej prawdy i do życia w jej świetle.

Łaski Boga nie można zaskarbić sobie ćwiczeniami w retoryce, pozycjami jogi, czy ascetycznym wyrzeczeniem. Tu niezbędna jest miłość; miłość bezwarunkowa, która nie oczekuje nagrody ani nie targuje się, lecz spontanicznie płynie ku boskiemu źródłu wszechogarniającej miłości. Jedynie ona pokonuje wszelkie przeszkody, nawet najtrudniejsze. Nie ma siły bardziej skutecznej niż czystość, szczęścia wyższego niż miłość, radości bardziej odświeżającej niż radość oddania się Bogu, zwycięstwa bardziej chwalebnego niż poddanie się Mu. Wedanta naucza, że błogość jest owocem boskiej miłości. Ta szkoła filozofii indyjskiej często bywa niewłaściwie rozumiana. Ludzie kojarzą nauki Wedanty z koniecznością studiowania grubych ksiąg, z ćwiczeniami oddechu, albo też z nakazem wyrzeczenia się wszystkiego i prowadzenia tułaczego życia bez domu czy środków na utrzymanie. Tymczasem Wedanta uczy, jak żyć w prawdzie, prawości i spokoju.

Prawdziwe przesłanie Wedanty zostało zafałszowane przez różnych fanatyków i kiepskich interpretatorów, którzy wieloznacznie tłumaczyli podstawowe tezy tej szkoły filozoficznej, w wyniku czego sami pogubili się w gąszczu niewłaściwych interpretacji. Wprowadzili zamęt tam. gdzie wszystko było klarowne, i dlatego ludzie zatracili wiarę w duchową mądrość. Wedanta to filozofia miłości. Miłość nie wybiera według kasty, wyznania, pozycji czy inteligencji. Ona płynie spontanicznie i nigdy nie liczy kosztów, gdyż taka jest jej natura. Miłość znajduje wyschnięte nieużytki, po czym skwapliwie nawadnia je i użyźnia. Jeśli w ludzkim sercu napotyka próżnię, bez wahania wypełniają. Miłość zawsze daje w nadmiarze, nie posługuje się podstępem, kłamstwem ani pochlebstwem, nie zna fałszu ani strachu, zawsze płynie ku Bogu, przeczuwając Jego obecność w ludzkim sercu. Dlatego też w każdej osobie poszukuje Boga, zagląda w najgłębsze zakamarki serca, żeby odkryć to szczególne miejsce Jego pobytu i tam rozkwitnąć. Taka jest prawdziwa miłość.

Miłość płynąca ku przedmiotom tego świata to tylko doczesne pragnienie; dlatego najważniejszy jest kierunek, jaki obiera. Taka miłość zanika, jeśli nie znajduje spełnienia swych oczekiwań. Miłość do zysku umiera pod wpływem straty. Miłość uwarunkowana poczuciem zadowolenia z przedmiotów doczesnego świata usycha, gdyż jej korzenie podcina poczucie niezadowolenia. Nawet gdyby spotkało was tysiąc rozczarowań, nie pozwólcie zgasnąć miłości. Skierujcie ją w stronę źródła miłości, a zarazem w stronę jej najwyższego celu, czyli ku Bogu. W obliczu przeszkód mocno trzymajcie się Boga, nawet gdyby zwodziły was niezliczone pokusy. Pamiętajcie, że tak jak po upałach przychodzi pora deszczowa, po każdej burzy nastaje spokój. Miłość sprawia, że każda czynność przynosi radość i spokój. Miłość uwzniośla nawet najgorszych. Kochajcie siebie, ponieważ w każdym z was żyje Bóg; kochajcie innych, ponieważ to Bóg mówi i działa przez nich. Świadomość, że wszystkich inspiruje Bóg to fundament, na którym możecie zbudować szczęście.

Wszyscy - jest was tu kilka tysięcy - siedzicie teraz przede mną pewni, że jesteście mi oddani, że wasze serca biją miłością i uwielbieniem. Przekładacie palcami paciorki różańca, powtarzacie moje imię, wykonujecie różne praktyki oddechowe, ćwiczycie najtrudniejsze pozycje ciała, ale jeśli nie będzie w was bezinteresownej miłości i szacunku do innych, jeśli nie wzniesiecie się ponad miłość egoistyczną, będziecie tylko ubliżać świętej tradycji tego kraju. Namiętność, gniew i pragnienia degradują wasze człowieczeństwo. Ich źródłem jest nienawiść, chciwość, złe intencje lub zazdrość, które zneutralizować może jedynie miłość. Jeśli uważacie mnie - ucieleśnienie miłości - za swój najcenniejszy skarb, dlaczego pozwalacie, aby w waszych sercach panowały nienawiść, niezgoda, strach i wątpliwość? Dlaczego czynicie ze swych serc wulkany okrucieństwa i niegodziwości, skoro moglibyście uczynić z nich zielone doliny pachnących kwiatów? Jeśli jest w was strach, spotykacie się z reakcją na strach. Jeśli jest w was nienawiść, zewsząd otaczają was symptomy nienawiści. Całe otoczenie odbija ku wam takie uczucia, jakie nosicie w swych sercach: jad bhawam tar bhawati - stajesz się takim, jakie są twoje uczucia. To umysł buduje lub niszczy. Oskarżając innych, oskarżacie własną niegodziwość, bowiem w innych widzicie własne wady. Nikt nie ma prawa sądzić drugiego człowieka, ponieważ osądzając go, osądza samego siebie.

Zapytacie zapewne, jak to możliwe, że człowiek postępuje niegodnie, skoro jego ciało stanowi świątynię Boga. Otóż wiedzcie, że chociaż czyjeś słowa mogą być ordynarne, a zachowanie oburzające, to mimo wszystko przejawia się w nim Bóg. Człowiek nie jest ciałem o określonej twarzy i imieniu, nie jest osobowością, na którą składają się emocje i uczucia, nie jest umysłem, który osądza i wyciąga wnioski.

Człowiek jest atmą, boską świadomością przejawiającą się jako indywidualna jaźń. Indywidualna jaźń ma się tak do boskiej jaźni, jak fala do oceanu. Indywidualna jaźń jest tak samo czysta, spokojna, świetlista i wszechobecna jak boska jaźń. Jeśli będziecie postrzegać innych w ten sposób, wasze umysły uwolnią się od wszelkich uprzedzeń. Wszystkie „ja” są tym samym, ponieważ każde z nich zawdzięcza swoje istnienie, świadomość i zdolność doznawania szczęśliwości temu samemu boskiemu pierwiastkowi.

Skoro nie potraficie rozpoznać odbicia Boga w zwierciadłach otaczających was ludzi, skoro nie potraficie darzyć czcią Jego obrazów, które widzicie wszędzie wokół, jak możecie uważać się za oddanych Bogu będącemu ich niewidzialnym źródłem? Rozpoznajcie istotę ukrytą w niedoskonałych obrazach - oto praktyka, jaką wam zalecam. Z okazji różnych świąt spotykacie się i dzielicie prasadam, śpiewacie pieśni głoszące chwałę Boga, ale wiedzcie, że wszystkie te wasze starania idą na marne, jeśli nie wykonujecie prawdziwej duchowej praktyki i nie wierzycie w jej efekty. Otwierajcie serca, poszerzajcie pole widzenia, niech wasze poczucie braterstwa zatacza coraz szersze kręgi, darzcie czcią i miłością coraz więcej osób. Prawdziwa mądrość to współodczuwanie ze wszystkimi istotami. Współodczuwając, „wchodzicie” do czyjegoś serca, a wówczas naprawdę rozumiecie, przekraczacie bariery pozorów i próżności, konwenansów i zwyczajów, dobrych manier i oglądy, za którymi ludzie zwykle ukrywają przed światem swoje porażki i niewiedzę. Prawdziwa mądrość to umiejętność rozpoznania jedności w różnorodności ról.

Uważacie Sziwaratri za wyjątkowe święto i wielkie wydarzenie, ponieważ w tym dniu z mojego ciała wylania się lingam. Legenda głosi, że tej nocy lingam narodził się z Sziwy, a śastry podają, że nawet Brahma i Wisznu nie byli w stanie pojąć jego istoty. Niektórzy mierni znawcy świętych pism twierdzą, że Mahasziwaratri to noc narodzin Sziwy, jak gdyby podlegał On narodzinom lub śmierci! Inni utrzymują, że w tym szczególnym dniu Sziwa rozpoczął swe ascetyczne praktyki, a jeszcze inni, że tego dnia je zakończył! Wszystkie te legendy degradują Boga do poziomu człowieka. Człowiek je tworzy, aby na swój sposób określić własną relację z Bogiem, na przykład czuć się Jego służącym lub niewolnikiem!

Tymczasem relacja człowieka z Bogiem powinna uwznioślać, zarówno ludzkie wyobrażenie Boga, jak też Boga zamieszkującego jego wnętrze, a nie deprecjonować oba te aspekty boskości. Zatem nie przypisujcie Bogu żadnych niskich pragnień ani ambicji, które czają się w was. Bóg jest wszechmocny, wszechobecny, wszechwiedzący; tymczasem człowiek sądzi, że oddaje Mu należytą cześć, spędzając zaledwie kilka minut na dobę przed Jego posągiem! To jest absurd. Prawdziwe oddanie Bogu to wielbienie Go każdym oddechem w każdej chwili. Jesteście Mu oddani wówczas, gdy nie żywicie żadnej innej myśli oprócz myśli o Nim, nie macie żadnego innego celu poza tym, żeby rozpoznać Jego wolę i realizować ją każdym swoim czynem. Musicie oddać się Bogu bez reszty.

Udając się w podróż oddajecie kluczyki samochodu kierowcy, a sami wygodnie siadacie na tylnym siedzeniu. Nie myślicie o tym, jakie kłopoty mogą zdarzyć się w drodze; czujecie się bezpieczni, ponieważ powierzyliście swe życie szoferowi - jego rękom, inteligencji, przytomności umysłu i umiejętnościom. Jednak nie każdy potrafi tak komfortowo podróżować, bowiem niektórym przeszkadza ego. Tacy pasażerowie nieustannie napominają kierowcę, zwracają mu uwagę, trącają go, komentują stan techniczny samochodu i drogi. Swoim zachowaniem rozpraszają jego uwagę i odbierają mu poczucie pewności, przez co narażają się na wypadek. Żeby podróżować bezpiecznie, trzeba wiary i spokoju umysłu. Wyobraźcie sobie, że życie jest samochodem, ludzkie serce - kluczykami, a Bóg - kierowcą. By uwolnić się od zmartwień i szczęśliwie dotrzeć do celu, wystarczy powierzyć Mu samochód i kluczyki.

Twierdzicie, że jesteście mi oddani. Sądzicie, że oddaliście mi wszystko - ciało, umysł i wszystko, co posiadacie! Tymczasem nieustannie słyszę: „Ja to zrobiłem”, „Ja tak czuję”, „Ja tak myślę”, „To mi się podoba”, „Tamto mi się nie podoba”, itp. „Ja” nadal dominuje i pragnie pochwały lub hołdu! Zatem kłamstwem jest twierdzenie, że jesteście mi oddani; to fałsz. Szafujecie słowem „oddanie”, nie pojmując jego znaczenia i wartości; okłamujecie tych, którzy nie zgłębili treści tego słowa. Jak możecie oddać coś, nad czym nie panujecie? Jesteście niewolnikami swoich umysłów, namiętności, uprzedzeń, a twierdzicie, że oddaliście Bogu wszystkie swoje myśli i plany. Skoro nie potraficie wydostać się z matni umysłu i wyrwać ze szponów namiętności, jak możecie twierdzić, że jesteście mi oddani? Nie potrzebuję takiego bohaterstwa, takiego poświęcenia, takiego oddania, jakim teraz chcielibyście się pochwalić. Nie wymagam takich deklaracji. Wystarczy, jeśli uwierzycie, że Bóg jest wszechobecny, a wy nie jesteście od Niego oddzieleni. Zatem, co chcecie oddać i komu? Przemyślcie to i zrozumcie.

Przybyliście tu z różnych stron świata. Żeby dostąpić łaski, ponieśliście wiele trudów, niewygód, pokonaliście liczne przeszkody. Dla każdego z was była to lekcja miłości, tolerancji, wytrwałości i cierpliwości. To drzemiąca w was miłość pozwoliła wam doświadczać tu radości i pokoju. To miłość czyni człowieka oddanym Bogu. Choćbyście wszem i wobec demonstrowali swoją religijność, jeśli w waszych sercach nie ma miłości, nie jesteście oddani Bogu. Jeśli sądzicie, że śluby, posty, celebracje, modlitwy lub kwiaty zapewnią wam Jego łaskę, jesteście w błędzie. Warunkiem koniecznym dostąpienia łaski jest miłość.

Gita naucza, że trzeba uwolnić się od wszelkiej nienawiści, ale to jeszcze nie wszystko. Ściana nie ma w sobie nienawiści do nikogo - i cóż z tego? Czy mielibyście stać się tacy jak ściana? Nie. Musicie kochać aktywnie, to znaczy działać pod wpływem miłości. Jedynie miłością wyrażającą się w działaniu możecie zaskarbić sobie łaskę, której tak bardzo pragniecie.

Odchodzicie, by wracać

23.02.1971 r.

Pisma święte spisane przez mędrców Indii stanowią świadectwo ich autentycznych duchowych doświadczeń. Aby czerpać z nich boską błogość, trzeba je zrozumieć i zastosować w praktyce codziennego życia, a warunkiem ich zrozumienia jest oczyszczenie umysłu przez poddanie go surowej dyscyplinie. Teoretyczne, filozoficzne lub gramatyczne analizy owych tekstów prowadzą jedynie do błędnych interpretacji, w wyniku czego ulega zagubieniu ich bezcenna istota - prawda, której poznanie owocuje bezwarunkową szczęśliwością oraz wyzwoleniem z koła narodzin i śmierci. Dzieci Indii, będąc spadkobiercami takiego dziedzictwa, mają wyjątkowe szczęście. Mówią o tym Wedy i Śastry; Upaniszady podkreślają rolę wielkich nauczycieli duchowych, a osiągnięcia licznych pokoleń duchowych aspirantów świadczą o wartości tego skarbu. Jednakże niektórzy cynicy odrzucają swe dziedzictwo, potępiając je jako przeżytek i głupotę. Można jedynie współczuć im ślepoty.

Indie to nie tylko nazwa lądu rozciągającego się od Himalajów po ocean: Indie to styl życia; Indie to tolerancja i wzajemna miłość, które uczyniły z tego kraju prawdziwy dom różnych religii, różnych szkół filozoficznych, różnych wierzeń; Indie to ojczyzna mędrców, którzy dostąpili oświecenia, poznali prawdę i ogłosili światu fakt tożsamości człowieka z Bogiem; jedyna różnica tkwi w tym, że istota ludzka podlega ograniczeniom materialnego ciała, natomiast Bóg nie podlega żadnym ograniczeniom. Człowiek przekonany jest o swej ograniczoności, ponieważ utożsamia się z ciałem i jego licznymi uzależnieniami. Jednak ogień ukryty w drewnie ujawnia się pod wpływem ognia z zewnątrz. Podobnie, boski aspekt intelektu, umysłu i zmysłów wewnętrznych przejawia się wówczas, gdy te narządy poznania służą atmie. W przeciwnym razie, to znaczy jeśli służą zmysłom zewnętrznym, prowadzą na bezdroża iluzji.

Zawarte w świętych tekstach wskazówki dotyczące dyscypliny mają na celu ułatwienie człowiekowi odkrycia jedności wszelkiego istnienia, rozpoznania własnej jaźni i czerpania boskiej szczęśliwości płynącej z tegoż odkrycia. Zastanówmy się na przykład nad cytatem z Gity: sarwa dharman parithjadżja mam ekam śaranam wradża - porzuć wszelkie dharmy i całkowicie podporządkuj się mnie. Jakąż to dharmę trzeba porzucić? Czy chodzi o to, żeby wycofać się z wszelkich obowiązków i zobowiązań? A może w tym wersecie słowo dharma dotyczy jedynie niektórych z nich? Otóż, dharma jest pojęciem o bardzo szerokim znaczeniu. Może oznaczać zalecane sposoby zachowania albo postawy życiowe; ale może też mieć wiele innych znaczeń. Słowem dharma najczęściej określamy powinność lub obowiązek, a także zasady postępowania wyrażone w postaci różnych zakazów i nakazów. Jeżeli chcesz pojechać dokądś autobusem lub polecieć samolotem, musisz być na przystanku albo na lotnisku o określonej porze. To jest dharma w znaczeniu obowiązku. Jeśli po śmierci ojca dwóch braci sprawiedliwie dzieli się spadkiem, postępują zgodnie z dharma w znaczeniu zasad postępowania, czyli w sposób właściwy, prawy, moralny.

Dharma w znaczeniu omówionym powyżej odnosi się do względnego świata; przestrzeganie jej gwarantuje spokój, zadowolenie i poczucie doczesnego szczęścia. Ten aspekt dharmy ma niewiele wspólnego z Bogiem. Radość jest pożądana, a smutek niepożądany jedynie w świecie iluzji; Bóg trwa ponad wszelkimi przedmiotami tego świata. Pragnienie stanowi impuls do działania. Dharma określająca reguły działania służy temu, żeby w wyniku swych czynów człowiek doświadczał zadowolenia, a nie smutku czy zła. Pragnienie to produkt iluzji. W zaleceniu Gity: „Porzuć wszelkie dharmy i całkowicie podporządkuj się mnie” chodzi o to, żeby człowiek pokonał i porzucił iluzję, zwracając się ku Bogu. Iluzja, czyli niewiedza, rodzi pragnienie, pragnienie z kolei daje początek działaniu, a działanie podporządkowane jest dharmie. Żeby uwolnić się od pragnień i awersji, trzeba posiąść duchową wiedzę, czyli poznać prawdę o własnej jaźni i uświadomić sobie, że prawdziwe „ja” niczego nie pragnie, zawsze jest bezwarunkowo szczęśliwe.

Wyobraźcie sobie osobę szukającą czegoś w pokoju. Jej wzrok pada na różne przedmioty, jednak w tym samym czasie nie widzi tego, kto szuka. Poszukujący otaczających go przedmiotów nie widzi siebie! Dopiero gdy przestaniecie poszukiwać przedmiotów zewnętrznych, ujrzycie własną jaźń i poznacie ją. Patrząc na tego, który patrzy, nie widzicie tego, co widzialne; patrząc na przedmioty zewnętrzne, nie widzicie tego, kto patrzy.

Mój przedmówca opowiedział wam, jak podczas jego pierwszej audiencji powiedziałem mu, że jestem Bogiem. Faktycznie, każdy jest Bogiem, tyle że zamkniętym w materialnym ciele nazwanym pewnym imieniem. Dopóki wierzycie, że wasza jaźń to etykietka, za pomocą której was określają, i utożsamiacie się z imieniem, jakie wam nadano, nie dowiecie się prawdy o sobie i nie zaznacie wiecznej szczęśliwości - oto lekcja z Wedanty. Waszym prawdziwym „ja” jest atma. Ale zanurzeni w niewiedzy, stanowiącej niewyczerpane źródło zniewalających umysł pragnień, zapominacie, że jesteście atmą, a nie ciałem, które jedynie pełni funkcję jej materialnej rezydencji. Mahasziwaratri służy temu, byście uświadomili sobie ten fakt.

Pytacie, dlaczego w tym dniu w moim wnętrzu powstaje lingam. Wiedzcie o tym, że nigdy nie zrozumiecie Boga, żadną miarą nie oszacujecie Jego mocy. ani też nie pojmiecie znaczenia formy, w jakiej się przejawia, jako że Bóg przekracza możliwości waszego rozumienia i poznania. Bóg objawia się. żeby dać wam świadectwo swojej obecności. Gdyby tego nie czynił, nienawiść, chciwość, okrucieństwo, agresja i brak poszanowania zniszczyłyby dobrych, pokornych i oddanych Bogu ludzi. Lingam jest symbolem, znakiem nieskończoności, która nie ma ani początku, ani końca. Lingam nie posiada żadnych atrybutów - rąk, nóg ani twarzy, nie ma też przodu ani tyłu, początku ani końca. Jego kształt symbolizuje bezforemność. Lingam oznacza to, w co ostatecznie przeistaczają się wszystkie formy i nazwy; lingam jest tym, w czym osiągają swe spełnienie. Lingam to najbardziej czytelny symbol wszechobecności, wszechwiedzy i wszechmocy Boga. Wszystko podąża ku Niemu... i wszystko w Nim się zaczyna. Lingam jest zaczątkiem życia; życie daje początek pragnieniu, działaniu i przywiązaniu; w wyniku doświadczania skutków przywiązań człowiek osiąga lingam, to znaczy rozpoznaje w sobie atmę, która trwa ponad wszelkimi formami. W ten sposób koło zamyka się: ten, który nie ma początku ani końca, daje początek temu, co kończy się powrotem do początku. Oto lekcja, jakiej naucza cud narodzin lingamu. Fizyczne ciało, z którego wyłania się lingam, stanowi jedynie szatę, jaką atma przywdziała na tę szczególną podróż. Nieśmiertelna atma zmieniła już wiele takich szat.

Okazuje się, że jeszcze nie przyswoiliście sobie lekcji zawartych w świętych księgach i eposach. Często pytacie mnie, dlaczego pewne osoby, które przez długie lata związane były z Prasanthi Nilayam, opuszczają to miejsce. Po dziesięciu lub kilkunastu latach „oddania się Bogu” nagle zwracają się ku doczesności i odchodzą. Śastry mówią: „Gdy zgromadzone poprzednio zasoby dobra wyczerpują się, znowu staczają się w otchłań doczesności”. Ci, którzy zrozumieli Ramajanę, znają odpowiedź na to pytanie. Sita, symbolizująca prakriti. tęskni za wiecznym towarzystwem puruszy. Wreszcie poślubia puruszę, który przychodzi na świat w osobie Ramy. Gdy okazuje się, że Rama musi spędzić czternaście lat na wygnaniu, Sita porzuca wszelkie luksusy, do jakich była przyzwyczajona i z determinacją dzieli z Nim trudne życie wygnańca, ponieważ pragnie Jego obecności. Dla Ramy Sita wyrzeka się wszelkich pragnień. Spędza z Nim trzynaście szczęśliwych lat, stanowiących owoc jej tęsknoty i poświęcenia. Po upływie tego czasu w jej umyśle nieoczekiwanie pojawia się pragnienie, którego konsekwencją jest rozstanie z Ramą: zobaczyła złotego jelenia i zapragnęła go! Tę, która wyrzekła się złota i brylantów, przyciągnął miraż, a pragnienie owej złudy stało się przyczyną bolesnej rozłąki z Ramą.

Podobnie rzecz się ma z tymi, którzy przez długie lata byli związani ze mną. Nagle pojawia się w nich pragnienie: ziemi, nowej pracy, rodziny, sławy, pozycji, dóbr materialnych - więc wyjeżdżają. Sita gorzko żałowała popełnionego błędu, ponieważ doznała dręczącego bólu rozstania z Ramą. Błagała Go, aby ją odzyskał; pełna skruchy wołała każdym swym oddechem: „Ramo, Ramo, Ramo”. I Rama przybył po nią..., i znów byli razem. Podobnie wy - jeżeli szczerze żałujecie, jeżeli uświadamiacie sobie stratę rozstania z Bogiem, ze mną, jeśli gorąco pragniecie ponownego połączenia się i błagacie o moją obecność - ten Sai Rama przybywa po was i udziela wam łaski.

Niech każda chwila rozbrzmiewa bhadżanem

24.02. 1971 r.

Całą noc śpiewaliście bhadżany, celebrując w len sposób Mahasziwaratri. Arati oznacza zakończenie śpiewania, ale ten rytuał zamyka jedynie zewnętrzny aspekt minionego święta, bowiem wewnętrzna, cicha pieśń do Boga powinna nadal nieustannie brzmieć w waszych umysłach. Wedanta kładzie szczególny nacisk na odkrycie zasady działania umysłu i zmysłów. Otóż ludzki umysł, w połączeniu ze zmysłami, funkcjonuje jedynie dzięki wewnętrznej atmie uaktywniającej jego działanie. Większość ludzi niewłaściwie używa narządów poznania i nie słucha wewnętrznego głosu, który pochodzi z poziomu najwyższej wiedzy - od Boga. Tylko nieliczni, którzy zrozumieli, że ich prawdziwym „ja” jest nieśmiertelna atma zamknięta w zewnętrznej, nietrwałej powłoce ciała charakteryzującego się pewną formą i imieniem, pozostają nieporuszeni przez to wszystko, co oddziałuje na ich zewnętrzną warstwę. Jednym z nich był Prahlada. Pozostawał spokojny i nieporuszony, chociaż poddawano go nieludzkim torturom, ponieważ jego świadomość nieustannie trwała w Narajanie, który stanowił dlań jedyne schronienie i jedyną rzeczywistość. Rozpoznanie tej prawdy zajęło Ardżunie bardzo dużo czasu. Zrozumiał ją w dramatycznych okolicznościach dopiero po odejściu Kriszny z tego świata. Tuż przed opuszczeniem swego materialnego ciała Kriszna polecił Ardżunie, aby zabrał kobiety, dzieci i starców z Dwaraki do Hastinapury, gdyż po śmierci ciała Kriszny Dwaraka miała ulec zatopieniu. Chociaż droga wiodła przez tereny zamieszkałe przez złoczyńców, Ardżuna czuł się pewnie; wierzył bowiem, że łuk, który niegdyś zapewnił mu zwycięstwo na polu Kurukszetry, nadal będzie stanowił broń nie do pokonania. Tymczasem, gdy napadły na nich hordy barbarzyńców, Ardżuna nie mógł napiąć łuku, ponieważ zapomniał mantrę nadającą strzałom śmiercionośną moc. Musiał patrzeć, jak złoczyńcy mordują dzieci i porywają kobiety, których on przyrzekł bronić! Okazało się, że Ardżuna nie potrafił walczyć, gdy nie widział obok siebie Kriszny. Wówczas zrozumiał, że to Kriszna był jego życiem, mocą, bronią, odwagą - wszystkim. Ardżuna odkrył tę prawdę dopiero w chwili swej klęski, nie zaś w chwili wielkiego zwycięstwa.

Podstępny umysł okłamuje was, sprawia, że utożsamiacie się z nim, zamiast z boską mocą, dzięki której funkcjonuje. Zapewne słyszeliście o Czitragupcie - rachmistrzu na dworze boga śmierci Jamy. Prowadzi on rejestr dobrych i złych uczynków każdej osoby, a w chwili śmierci skrupulatnie je podlicza. Na podstawie tak obliczonego salda Jama wyznacza „karę”, która ma „wyzerować” saldo i jednocześnie uczyć. Czitragupta ma swe nieustannie czynne biuro w ludzkim umyśle, bo słowo czitragupta znaczy ukryty obraz. Ten obraz przedstawia wszystkie skrywane przez was motywy, które urzeczywistniły się w waszych czynach. Zawiera również wszelkie sygnały ostrzegawcze, których nie słyszeliście, albo świadomie ignorowaliście. Wszystkie te sygnały są ważne, zarówno ostrzegające przed zachowaniem niegodnym człowieka, jak i dotyczące codziennych ludzkich spraw.

Śpiewanie bhadżunów jest jednym z ćwiczeń mających na celu zwrócenie umysłu ku wartościom ponadczasowym. Musicie skłonić umysł do delektowania się chwałą i majestatem Boga, zamiast niskimi przyjemnościami. Temu służą bhadżany i inne rytuały. Bhadżany wzbudzają dążenie do poznania prawdy, do doświadczania piękna Boga, do rozkoszowania się szczęśliwością najwyższej jaźni. Bhadżany wzniecają w was pragnienie dotarcia do waszego prawdziwego „ja” i potrzebę wyrażania swej prawdziwej natury. W chwili pojawienia się takiego pragnienia wstępujecie na prostą drogę. Wystarczy tylko nieustannie przypominać sobie o swym boskim pochodzeniu, o czym, na nieszczęście, zapominacie.

Pewnego razu Czajtanja dostał bardzo wysokiej gorączki i poprosił o lek, jaki zalecają śastry, a mianowicie o wodę, którą obmyto stopy bramina, i o szczyptę pyłu z jego stóp. Wydawało się, że taki lek jest nie do zdobycia, ponieważ nie można było znaleźć bramina spełniającego warunki, jakim powinna odpowiadać osoba należąca do najwyższej kasty, na której ciąży obowiązek prowadzenia społeczeństwa ku duchowej samorealizacji. Czajtanja powiedział wówczas, że nie trzeba tak bardzo dokładnie sprawdzać cnót bramina, ponieważ każdy bramin jest święty, nawet jeśli zdarzyło mu się upaść, gdyż wywodzi się z rodu, który przez wiele inkarnacji oczyszczał się duchowymi praktykami i nasiąkał mądrością Wed.

Mleko możecie otrzymać jedynie od krowy, nawet gdyby była kulawa; dlatego każdą krowę powinniście pielęgnować, żywić, odnosić się do niej z szacunkiem i czcią. Czajtanja przypomniał braminom, jak ważną misję mają do spełnienia i zainspirował ich do życia godnego oczekiwań, jakie pokłada w nich tradycja.

Każdy człowiek przychodzi na świat z pewną boską misją. W celu spełnienia jej zostaje wyposażony w wyjątkowe zdolności i predyspozycje. Jednakże niepomny swego przeznaczenia marnuje te skarby, od narodzin do śmierci zajmując się wyłącznie realizowaniem swych doczesnych celów. Praktyka śpiewania bhadżanów kieruje umysł ku wyższym wartościom, a także inspiruje do poszukiwania źródła wiecznej szczęśliwości we własnym wnętrzu.

Kiedyś powiedziałem grupie osób należących do naszej organizacji, żeby wczesnym rankiem wychodzili na ulice i śpiewali bhadżany, a oni zapytali mnie: „Czy na tym polega oddanie Bogu? Mamy chodzić po ulicach i głośno śpiewać?”. Takie pytanie świadczy o niezrozumieniu tej praktyki. Bhadżany przynoszą radość zarówno tym, którzy je śpiewają, jak też słuchaczom, a odświeżające wibracje ich dźwięków oczyszczają atmosferę. Bhadżany inspirują i uczą, otwierają serca i napełniają je słodyczą ukojenia.

Nigdy nie odchodźcie od Boga, w którego wierzycie, niech nie oddalają was od Niego żadne próby ani testy, wzloty ani upadki. Od dzisiaj księżyc będzie się zwiększał, ale zaraz po osiągnięciu pełni zacznie się zmniejszać, aż zniknie i nastanie najciemniejsza noc. Czy to oznacza, że już nigdy nie zaświeci? Nie, od tej chwili znowu będzie się zwiększał, aż do pełni. Podobnie układają się koleje ludzkiego losu. W tym zmiennym świecie zrodzonym z boskiej woli nie ma nic stałego. Jedynie Bóg jest wieczny, nieskończony, niezmienny. Moim imieniem jest Prawda; „ja” jest prawdą, a ponieważ „ja” żyje w każdym z was, każdy z was jest odwieczną prawdą. Nigdy w to nie wątpcie i nie popadajcie w przygnębienie. Dążcie do wyeliminowania wątpliwości umysłu i do postrzegania samej tylko prawdy.

Teraz dostaniecie prasadam, zatem pozostańcie na swoich miejscach. Mam na myśli pobłogosławiony, ciepły posiłek, który otrzymacie na zakończenie całonocnego śpiewania bhadżanów. Ale słowo prasadam znaczy też łaskę, jaką Bóg obdarza tych, którzy modlą się o nią. Moja łaska jest z wami zawsze; to nie jest coś, co wam daję albo zabieram. Wasza wewnętrzna świadomość zna jej wartość i czerpie z niej nieustannie. Sprawcie, żeby wasza zewnętrzna świadomość również była w stanie przyjąć moją łaskę, która zawsze do was płynie. Bóg nikogo nie odrzuca; to człowiek odrzuca Boga. Gdy ktoś daje wam prezent, musicie wykonać jedną czynność, a mianowicie wyciągnąć rękę. Podobnie, wasza zewnętrzna świadomość musi wyciągnąć rękę po moją łaskę. Skłońcie ją do tego, przekonajcie do wartości łaski Boga, która spływa na was wszędzie, gdziekolwiek jesteście. Dzieje się tak za sprawą mojej nieskończonej miłości, która nie ocenia, czy jesteście gotowi na jej przyjęcie i wykorzystanie, czy też nie. Moja łaska daje wam wiarę i siłę, mądrość i radość. Przecież ja żyję w waszych sercach, czy o tym wiecie, czy też nie. Gdy w Hastinapurze Draupadi wzywała na pomoc Krisznę z Dwaraki, przybył On z pewnym opóźnieniem, gdyż musiał udać się do Dwaraki, by dopiero stamtąd podążyć do Hastinapury. Gdyby zawołała: „Kriszno, który jesteś w moim sercu!”, przybyłby natychmiast. Bóg obecny jest wszędzie, w waszych sercach również.

Obchody Mahasziwaratri dobiegają końca, ale przesłanie tego święta powinno pozostać w waszych sercach i owocować właściwym zachowaniem, właściwym sposobem myślenia i właściwym działaniem. Niech każda chwila waszego życia rozbrzmiewa bhadżanem, nie tylko ta jedna noc. Niech całe wasze życie stanie się aktem wielbienia Boga żyjącego w waszych sercach i pielgrzymką do Niego.

Brahman i tylko brahman

24.02.1971 r.

Wedanta uczy, że dusza indywidualna i brahman to jedno i to samo. W powyższym stwierdzeniu zawiera się prawdziwa mądrość. Kto nie dąży do poznania tej prawdy, odcina się od niewyczerpanego źródła szczęśliwości, światła i spokoju. Nie wiedząc o tym, człowiek postrzega wokół siebie wielość, lęka się jej, czuje się zagubiony, kocha i nienawidzi, tęskni i cierpi ból odrzucenia, kolejną teorią zastępuje poprzednią. Tak oto wpada w pułapkę iluzji. Może wydostać się z niej dopiero wówczas, gdy pozna prawdę.

Słowo kurukszetra oznacza „sferę pokarmu”, bowiem kuru to pokarm, przy czym należy tu rozumieć wszystko to, co połykamy, wdychamy i przyjmujemy za pośrednictwem zmysłów. Pokarm ten decyduje o naturze naszych skłonności, emocji i namiętności, które należy właściwie ukierunkować i uwznioślić, żeby uwolnić się od lęków i smutku. Kszetrę, czyli ciało, należy uczynić dharma-kszetrą, to znaczy sferą cnót, wolną od doczesnych pragnień. Dopiero wówczas wszelką odpowiedzialność zań przejmie Boski Woźnica i uczyni ludzkie ciało brahma-kszetrą, czyli sferą działania Boga. Takie są kolejne etapy samorealizacji, której owocem jest prawdziwa wolność.

Człowiek w pełni zrealizowany pozostaje zatopiony w boskiej błogości. Zewnętrzne wydarzenia nie mają nań żadnego wpływu, bowiem żyje on w wewnętrznym świecie spokoju. Jeśli zwrócicie się do niego o duchowe prowadzenie, nie zainteresuje się wami. Z kolei wysoko rozwinięta dusza, jako że nie osiągnęła jeszcze ostatecznego celu, zna tylko tę drogę, jaką sama przebyła, zatem nie może prowadzić innych do urzeczywistnienia Boga. Jedynie awatar przybywa na ziemię po to, by doprowadzić ludzkość do zbawienia. Jedynie On zna całą drogę i cel. On jest panem stworzenia i ma świadomość swojej mocy. Zna przeszłość, teraźniejszość i przyszłość każdego z was. Jedynie On może doprowadzić was do ostatecznego celu i wyzwolić.

Źródłem iluzji jest umysł, który zwodzi was i zniewala. Jeżeli podporządkujecie go wyższej świadomości, umysł zniknie i pozostawi jej wolne pole działania. Wyższa świadomość ujawni wam wówczas prawdę, że wszyscy są jednym i tym samym - brahmanem. Dopóki świat jawi się wam jako wielość, potrzebujecie duchowej praktyki, która usunie wadę takiego postrzegania. W stanie snu głębokiego zmysły nie działają; osiągacie wtedy stan bezwarunkowej szczęśliwości. Jednakże, będąc w stanie snu głębokiego, nie jesteście przytomni, a więc nie możecie owego stanu świadomie doświadczyć. Na jawie natomiast odzyskujecie przytomność, ale tracicie szczęśliwość. Uwolnienie się przychodzi w chwili, w której jednocześnie doświadczacie tych dwóch stanów: jawy i snu głębokiego.

Dążenie do odkrycia względności postrzeganej wielości i do zrozumienia prawdy o jedności wszelkiego istnienia możemy nazwać słowem miłość. Miłość jednoczy, nienawiść dzieli. Miłość to obejmowanie poczuciem „ja” innej osoby; wówczas obie mówią i działają jak jedna. Kiedy poczucie „ja” obejmuje więcej osób, one wszystkie stanowią jedność. Kochając mnie, kochacie wszystkich, ponieważ miłość do mnie odkrywa przed wami fakt, że jedno „ja” żyje we wszystkich. Medytacja umożliwia zrozumienie, że „ja” jest mieszkańcem każdego serca - inspiracją, motywem działania, przewodnikiem i celem. Usilnie dążcie do takiego zrozumienia; niech ta wiedza stanie się dla was bezcennym skarbem, gdyż ona właśnie jest tym, o co tak często mnie prosicie - prawdziwym obrazem rzeczywistości. Wasza miłość, żeby stopić się z moją, musi być tak czysta i wolna od jakichkolwiek śladów ego jak moja. Wiem o tym, że to jest dla was trudna praktyka, gdyż pozostajecie pod silnym wpływem umysłu. Musicie zaprzeczyć licznym przekonaniom, zweryfikować poglądy, wyrzec się wielu oczekiwań; musicie „kopać” głęboko w swej świadomości i płynąć pod prąd przywiązań do różnych doczesnych przedmiotów, nawet do własnego ciała. Pasterki darzyły Krisznę tak żarliwą miłością, że w każdej drobinie pyłu i każdym źdźble trawy potrafiły dostrzec jakiś Jego aspekt. Miłość do Kriszny sprawia, że cały świat staje się Kriszną. Trzeba pominąć wszystko, co doczesne, żeby wszędzie dostrzegać Krisznę - oto metoda takiej wizualizacji. Istnieje tylko jedno wszechobecne „ja”, które inaczej nazywamy brahmanem. Gdy „ja” odbija się w lustrze, widzimy dwa przedmioty. Wielość stworzenia to tylko brahman, brahman, brahman odbity w niezliczonych lustrach. Pył i liść, kropla i kropka - wszystko to brahman i tylko brahman. Wy nie jesteście wyjątkiem, każdy z was jest nim - brahmanem. Zrozumienie tej prawdy, rozpoznanie jedności wszelkiego istnienia, to bezpośrednie doznanie Boga.

Mistrz mistrzów

05.03.1973 r.

Sziwaratri to każda czternasta noc po pełni księżyca, który dawni mędrcy uważali za bóstwo sprawujące władzę nad ludzkim umysłem. Następnej nocy księżyc staje się niewidoczny, jak gdyby nie istniał, zatem nie stymuluje aktywności umysłu. Noc poprzedzająca nów księżyca przypadająca w tym miesiącu nazywa się Mahasziwaratri - Wielką Nocą Sziwy, ponieważ wówczas Sziwa obdarza swych wielbicieli darśanem, ukazując się im w postaci lingamu. Tej nocy wierni oddają cześć Sziwie w nadziei na dostąpienie oświecenia. Wedy mówią: dźnianam maheśwara iczczet - módlcie się do Sziwy o oświecenie - więc nie spłycajcie praktyk zalecanych przez mędrców na tę specjalną okoliczność jedynie do rutynowego postu, nocnego czuwania i śpiewania bhadżanów. Tym bardziej nie spędzajcie tej świętej nocy na ucztach, zabawach, czy innych rozrywkach. Cały poprzedzający dzień i noc kontemplujcie lingam - widzialną formę Sziwy i symbol światła duchowej mądrości. Musicie wiedzieć, że Sziwa żyje w każdym z was. Niech darśan lingamu rozświetli waszą wewnętrzną świadomość.

Sziwaratri, tak jak inne święta hinduizmu i wszystkich religii, ma określoną formę zewnętrzną oraz istotne znaczenie wewnętrzne. Zewnętrzne rytuały mają za zadanie chronić wewnętrzną treść przed profanacją, podobnie jak niejadalna skórka pomarańczy chroni jej słodki i soczysty miąższ, a płot - ogrodzone nim zasiewy. Jeśli jednak nic nie posialiście, czy wydajecie pieniądze i poświęcacie czas na stawianie płotu? Niestety, jeśli chodzi o święta religijne, ludzie zwykle wybierają łatwiejszą drogę zewnętrznych rytuałów, zamiast wewnętrznej dyscypliny i bezpośredniego doświadczenia. Odbywają pielgrzymki do świątyń Sziwy, żeby nie jeść, nie spać i biernie obserwować brahminów oddających cześć lingamom. Tymczasem te praktyki nie stanowią ani celu ani istoty Mahasziwaratri. Nie chodzi bowiem o to, żeby we wskazanym przez astrologów dniu nie jeść i nie spać. W celu prawidłowego funkcjonowania ciała zwykle przyjmujecie cztery posiłki dziennie. Czy tak trudno jest wam przynajmniej raz na dobę „nakarmić” umysł szlachetnym czynem i takąż myślą? Umysł także wymaga odpowiedniego posiłku.

Jedno z wielu imion Sziwy, Iśwara, wskazuje na pełnię boskiej chwały. Śankara z kolei oznacza, że Jego łaska przynosi najwyższą błogość. Śankara jest bowiem uosobieniem boskiej szczęśliwości w swym aspekcie Sziwy tańczącego ekstatyczny taniec na kosmicznej scenie wszechświata. Przeznaczanie jednego spośród trzystu sześćdziesięciu pięciu dni w roku na oddawanie czci Sziwie, najwyższemu i wszechobecnemu Bogu, stanowi profanację Jego majestatu i chwały. Zastanówcie się też nad zewnętrzną formą Sziwy, którą przyjął dla swych wielbicieli, by służyła im jako przedmiot kontemplacji. W Jego gardle znajduje się halahala - straszliwa trucizna, która - gdyby ją uwolnił - w mgnieniu oka zgładziłaby wszelkie życie. Po Jego włosach spływa Ganges, święta rzeka, której woda leczy wszelkie choroby. Na Jego czole znajduje się oko, którego spojrzenie zamienia każdy przedmiot w popiół, a głowę chłodzi zimny sierp księżyca. Nadgarstki, kostki, ramiona i szyję Sziwy zdobią śmiertelnie jadowite kobry. Jednak pozostając blisko Niego są łagodne, gdyż żyją Jego boskim oddechem. Sziwa nazywany jest też Rudrą, ponieważ przebywa na cmentarzach i w miejscach kremacji zwłok, określanych słowem rudrabhumi - ziemia Rudry. Swą obecnością w takich miejscach Sziwa naucza, że człowiek nie powinien bać się śmierci, lecz bez lęku akceptować ją, gdyż śmierć nie jest niczym strasznym ani przerażającym. Każdy z was zakończył już niejedno życie na jakimś cmentarzu. Sziwa znany jest także jako wędrujący asceta z żebraczą miseczką. Taka Jego postać sugeruje, że aby zbliżyć się do Boga, trzeba nauczyć się wyrzeczenia, nieprzywiązania oraz całkowitego dystansu wobec złego i dobrego losu. Mritjundżaja - Pogromca Śmierci, oraz Kamari - Pogromca Pragnienia - te dwa spośród wielu innych imion Sziwy przypominają, że wznieść się ponad śmierć może tylko ten, kto pokonał pragnienia.

Pragnienie inspiruje czyn, czyn pociąga za sobą konsekwencje, konsekwencje stanowią przyczynę przywiązań, przywiązania prowadzą do kolejnych narodzin, a narodziny to początek podróży ku śmierci. Znakiem Sziwy-Iśwary jest lingam. Rdzeniem słowa lingam jest sylaba li pochodząca od słowa lijathe oznaczającego rozpływanie się. Sziwa jest tym, który obdarza najcenniejszym spośród wszystkich błogosławieństw - nieśmiertelnością, to znaczy możliwością wzniesienia się ponad świadomość śmiertelnego ciała, co stanowi najwyższy cel ludzkiego życia. Jeśli odnajdziecie Boga w sobie, a także nauczycie się postrzegać zewnętrzny świat jako Jego przejawienie, będziecie mogli bez obawy angażować się w sprawy doczesnego życia. Dopóki jednak pierwsze miejsce w waszej świadomości zajmuje świat przejawiony, nie możecie odnaleźć Boga, ponieważ widzicie jedynie przedmioty tego świata. Możecie wybrać jedną z dwóch dróg: albo przestrzegać boskich zaleceń, a wówczas Bóg, zadowolony z was, poszerzy waszą świadomość; albo też nieustannie poszukiwać w swym wnętrzu, by odkryć Boga i realizować ten Jego aspekt, który został tam ukryty. Każda z tych dróg jest dobra, gdyż tak czy inaczej, człowiek musi dotrzeć do Boga.

Sziwa roztacza łaskę i pomyślność, gdyż jest ich uosobieniem. Zauważcie, że w przeciwieństwie do awatarów, czyli boskich inkarnacji posługujących się ludzkimi ciałami w celu realizowania swych zadań, przy żadnym imieniu Sziwy nie występuje słowo Śri, które wskazuje na boskie cechy. Tytuł Śri służy odróżnieniu awatarów od innych ludzi. W przypadku Sziwy określenie to jest zbyteczne, gdyż On sam jest źródłem łaski i pomyślności. Sziwe nazywa się też Dakszinamurti -Mistrzem Mistrzów. Już sama Jego postać stanowi lekcję wyrozumiałości i cierpliwości. Przyjrzyjmy się: Sziwa ukrywa w swym gardle śmiertelną truciznę halahala, natomiast w miejscu najbardziej widocznym, na głowie, nosi chłodny, kojący sierp księżyca. Czego naucza taka Jego postać? Otóż, powinniśmy chronić innych przed wszystkim, co w nas złe i trujące, a darzyć ich tym, co dobre i szlachetne. Ci, którzy wykorzystują swe dobre cechy wyłącznie dla siebie, natomiast złe przeciwko innym, działają przeciwko sobie samym.

Człowiek w swej istocie jest boski, zatem jego myśli, słowa i czyny powinny stanowić konkretyzację boskiej miłości, tolerancji i współczucia. Bóg jest prawdą, człowiek także powinien żyć w prawdzie. Bóg jest miłością, człowiek powinien żyć w miłości, a gniew neutralizować słodyczą wyrozumiałości. Ludzie chcieliby handlować z Bogiem - ofiarowują Mu prezenty lub pieniądze, licząc na Jego łaskę. Jak wyobrażacie sobie Boga? Czy sądzicie, że można Go przekupić orzechem kokosowym albo portfelem wypchanym pieniędzmi? Czy myślicie, że Bóg jest przekupny? Kto uważa, że pieniądz pomoże zaskarbić sobie łaskę Boga, nie zasługuje na miano wielbiciela. Wydawanie pieniędzy na duchowe nauki również jest godne potępienia. Dlatego w Gicie Kriszna powiedział, że Bóg przyjmie raczej ofiarę w postaci liścia, kwiatu, owocu lub kropli wody.

Czy Bogu potrzebne są te przedmioty materialne? Nie. Nie chodzi o to, byście zerwali z drzewa liść, kwiat lub owoc i położyli przed posągiem Boga. Bóg również nie potrzebuje wody zaczerpniętej ze studni lub rzeki. Liść symbolizuje tu ludzkie ciało, które - tak jak liść - rodzi się pełne życia, a potem usycha i umiera. Kwiat to serce wolne od szkodników takich jak pragnienie, gniew, chciwość, przywiązanie, duma, nienawiść. Owoc symbolizuje umysł całkowicie oddany Bogu, a woda - łzy płynące z oczu pod wpływem ekstazy, w który to stan wprowadza kontemplacja boskiej chwały. Prawdziwe oddanie Bogu polega na ofiarowaniu Mu takich niematerialnych liści, kwiatów, owoców i wody. Jeśli przyniesiecie Bogu liść, kwiat i owoc z drzewa, a wodę z rzeki, Jego łaska spłynie na drzewo i rzekę. Niektórzy twierdzą: „Oddałem Bogu wszystko - ciało, umysł, intelekt”. Tymczasem ci ludzie nie są w stanie zapanować nad swymi myślami, emocjami i namiętnościami. Nie potrafią sprawować kontroli nad własnym umysłem i ciałem. Jak mogą ofiarować Bogu coś, nad czym nie panują? To śmieszne - dają coś, co wcale do nich nie należy. Kto przyjąłby prezent, który nie należy do ofiarodawcy? Dlatego też nie musicie oddawać mi niczego. Wystarczy, jeśli będziecie darzyć miłością wszystkie istoty. Miłujcie, nie oczekując wzajemności; kochajcie dla samej miłości; kochajcie, bo miłość jest waszą naturą. Bądźcie szczęśliwi, gdy innym dobrze się wiedzie; kiedy zaś cierpią, ze wszystkich sił starajcie się przynieść im ulgę. Wyrażajcie swą miłość, służąc bliźnim. Postępując w ten sposób uświadomicie sobie jedność wszelkiego istnienia i uwolnicie się od ego, które potrafi jedynie ranić.

Wszechobecny Sziwa

20.02.1974 r.

Sziwoham, sziwoham - jestem Sziwą, jestem Sziwą - oto prawda, jaką dusza odkrywa w chwili oświecenia po długich latach ascezy, czyli oczyszczania umysłu za pomocą dyscypliny i różnych duchowych praktyk. Ja to Sziwa, Sziwa to ja - istnieje tylko jedno, a mianowicie Bóg; nie istnieje nic oddzielonego od Boga. Bóg jest jeden, chociaż postrzegamy Go w postaci wielu form, którym nadajemy różne imiona. Bóg to sziwam, czyli pomyślność, łaska, błogosławieństwo. Bóg, mimo że niewidzialny, żyje w każdej istocie, również w człowieku. Święta służą temu, żeby człowiek kontemplował tę prawdę i podejmował właściwe praktyki duchowe w celu uświadomienia sobie wrodzonej mu boskości. Bóg jest nasieniem, z którego „wyrósł” wszechświat. Ta prawda, od wieków głęboko zakorzeniona w sercu każdego Hindusa, uległa zagubieniu w gąszczu wątpliwości, w wyniku czego człowiek utracił odwagę i energię, które czerpał z wiary. Wiara stanowiła rdzeń dawnej kultury tego kraju. Niestety, dzieci Indii odrzuciły ją i dlatego prawie utraciły swe cenne dziedzictwo. Fascynacja zachodnim sposobem myślenia podważyła wiarę w Boga, co pociągnęło za sobą zaniechanie przestrzeganej niegdyś duchowej dyscypliny i upadek moralności, a z czasem niedostatek, brak jedności i nienawiść. Najwyższy czas uświadomić sobie ten wielki błąd i powrócić do dawnych ideałów.

Święci i mędrcy nigdy nie rzucali słów na wiatr, a ich czyny zawsze były zgodne z głoszonymi przez nich naukami. Zawsze mieli na uwadze dobro społeczeństwa i przyszłych pokoleń. Jeśli jakieś miejsca lub dni uznali za szczególnie święte, zalecali odpowiednie praktyki duchowe i rytuały, których wykonywanie służyć miało rozprzestrzenianiu się miłości oraz przejęciu przez duchowych aspirantów kontroli nad swymi instynktami i skłonnościami. Owe praktyki i rytuały krok po kroku prowadziły do rozpoznania atmy jako ich prawdziwej jaźni, atma pojedynczej istoty ludzkiej jest tożsama z atmą wszechświata. Sziwoham, czyli jestem Sziwą, to najwyższa prawda, której uświadomienie prowadzi ku wiecznej szczęśliwości i uwalnia z koła narodzin i śmierci.

Rozważmy jedną z takich praktyk - oddawanie czci wężowi. Osoby cierpiące na bezpłodność lub inne poważne choroby odbywają pielgrzymki do świątyń Subrahmanji przedstawianego w postaci węża. Obecnie ludzie naśmiewają się z takich praktyk. Twierdzą, że Hindusi oddają cześć wężom ze względu na ich trujący jad. Tymczasem prawda jest inna; oddawanie czci wężowi kryje w sobie zupełnie inną treść. Otóż kręgosłup człowieka, który biegnie od podstawy aż do mózgu, przypomina kształtem węża, którego ogon znajduje się na dole, a szeroka głowa na górze. Nauka o kundalini mówi, że życiowa energia istoty ludzkiej, zwana energią kundalini, umiejscowiona jest u podstawy kręgosłupa, w najniższej czakrze zwanej muladharą, gdzie czeka zwinięta jak wąż. Gdy ulegnie „przebudzeniu”, wznosi się ku górze, przechodząc przez sześć czakr, czyli ośrodków energetycznych połączonych z najwyższą świadomością, aż do usytuowanej na szczycie głowy siódmej czakry, zwanej sahasrarą, w kształcie kwiatu lotosu o tysiącu płatkach. Energia kundalini przebywa tę drogę specjalnym tunelem biegnącym przez środek kręgosłupa. Oddawanie czci wężowi to symboliczny odpowiednik praktyk związanych z energią kundalini, mających na celu wzmocnienie witalności ludzkiego organizmu.

Tirupathi jest znanym świętym miejscem, w którym znajduje się świątynia Wenkateśwary(- jedno z imion Wisznu), nazywanego też Panem Siedmiu Wzgórz, ponieważ żeby tam dotrzeć, trzeba wspiąć się po kolei na siedem szczytów. Jeden z nich nazywa się Seszagiri. czyli Wzgórze Węża. Kiedy patrzy się na te szczyty z dołu. ich pasmo przypomina węża z podniesioną głową. Teoria pewnej techniki jogi głosi, że aby osiągnąć oświecenie, człowiek musi wznieść swą energię kundalini na siódmy poziom. To oczywiste, że wzgórza symbolizują sześć czakr oraz siódmą - najwyższą czakrę sahasrarę.

A co oznacza imię Subrahmanja? Otóż, subrahmanja to ten, kto rozpoznał brahmana jako jedyną rzeczywistość, pierwotną przyczynę, kosmiczną świadomość. Każde imię Boga kryje w sobie głębsze znaczenie. Na przykład, Wedy nazywają Wisznu imieniem Parama, które nawiązuje do słowa parawanu oznaczającego atom. Zatem imię to informuje, że jest On wszechobecny, tak jak atom stanowiący budulec wszechświata. Wisznu jest zarówno przyczyną jak i skutkiem, ponieważ zanim nastał czas, nie istniało nic innego. Jedno stało się wielością; gdy wielość znika - pozostaje jedność. Krowa różni się od konia, to prawda. Ale jeśli będziemy rozpatrywali zwierzęta czworonożne, krowa i koń nie będą różnić się od siebie. Pojęcie „zwierzęta” obejmuje wiele istot żywych. Uogólniając w ten sposób w końcu dojdziemy do jedności.

Śankara, jeden z największych mistrzów filozofii, nauczał o jedności ukrytej w wielości, to znaczy o niedwoistej naturze wszelkiego istnienia. Założył cztery szkoły praktycznej filozofii w czterech regionach Indii. Śankara głosił, że pierwszym krokiem prowadzącym do zrozumienia jedności jest wielbienie określonej formy Boga, gdyż taka praktyka pozwala doświadczyć radości połączenia się z umiłowaną Jego postacią.

Pewnego dnia Śankara medytował nad brzegiem Gangesu. Nagle wykrzyknął w olśnieniu: „O Panie, ja jestem Twój, ale Ty na pewno nie jesteś mój”. Jeden z uczniów, który to usłyszał, wyraził swoje zdziwienie, ponieważ takie stwierdzenie mistrza przeczyło głoszonej przez niego teorii niedwoistości. Na to Śankara odpowiedział: „Fala należy do oceanu, ale ocean nie należy do fali. Fala jest oceanem, lecz ocean nie jest falą”. Najważniejsze jest zrozumienie konieczności wyeliminowania ego, czyli odrzucenie przekonania o tożsamości z ciałem, zmysłami i ich zachciankami. Utożsamiając się z ego odczuwacie radość, gdy wasze pragnienia się spełniają, a żal, gdy się nie spełniają; gniew, kiedy coś wam przeszkadza, a dumę, gdy pokonacie przeszkodę. Żeby wyeliminować ego, umacniajcie się w przekonaniu, że wszystkie przedmioty tego świata należą do Boga, a wam zostały jedynie powierzone. Takie przekonanie wyklucza zarówno dumę jak i żal w przypadku straty - „Bóg dał, Bóg wziął”. Oczywiście, prawie każdy głosi taką teorię, ale mało kto naprawdę ją realizuje. A to jest najcięższy grzech - mówić jedno, a czynić co innego; nie praktykować samemu tego, czego naucza się innych.

Właścicielem wszystkich dóbr jest Sziwa-Iśwara. Najcenniejszym zaś dobrem jest wiedza duchowa, albo inaczej duchowa świadomość. Są trzy poziomy świadomości: dżiwapradżnia - świadomość indywidualnego przejawienia Boga w postaci pojedynczej istoty, iśwarapradżnia - świadomość kosmicznego przejawienia Boga w postaci całości stworzenia oraz atmapradżnia - ponadczasowa i ponadosobowy świadomość atmy, trwająca ponad czasem i wszelkimi formami, które to formy stanowią jej chwilowe przejawienie.

Możecie spotkać też nieco inne określenia tych poziomów świadomości, a mianowicie: świadomość ciała, świadomość duszy oraz świadomość atmy, ale ich sens pozostaje taki sam. Iśwara jest tym, który błogosławi skarbem duchowej wiedzy. Sziwa nazywany jest też Śankarą, czyli źródłem pomyślności i szczęścia. Sziwa nie przychodzi ucieleśniony w różnych postaciach, tak jak Wisznu. Dlatego też przy Jego imionach nigdy nie występuje określenie Śri wskazujące na boską inkarnację. Sziwa jest bowiem samym Bogiem.

Gdy uświadomicie sobie: „Jestem Sziwą”, staniecie się ucieleśnieniami wszelkiego szczęścia i pomyślności. Sziwy nie musicie szukać na szczycie niedostępnej góry czy w jakimś innym miejscu. Na pewno słyszeliście, że dobro i zło stanowią nieodłączny element ludzkich czynów. Podobnie, Sziwa żyje w każdej myśli, w każdym słowie i czynie, gdyż to On stanowi ich energię, przyczynę, wyrażającą się w nich inteligencję. Wszelka energia, moc i inteligencja są w was, nie musicie szukać ich na zewnątrz. Bóg, który przejawia się jako czas, przestrzeń i przyczyna, jest w was, więc dlaczego czujecie się bezsilni i bezbronni? Człowiekiem targają różne ambicje i pragnienia, a przecież powinien on przede wszystkim wiedzieć, gdzie się znajduje i dokąd zmierza. Jeśli tego nie wie, wszystkie jego wysiłki idą na marne. Człowiek stał się ekspertem w dziedzinie algebry, ale nie potrafi dodać kilku liczb. Opanował geometrię, ale nie umie obliczyć powierzchni własnego domu. Zna łacińskie nazwy wszystkich roślin, ale nie wie, do czego służą liście bazylii. Trenuje gimnastykę, ale nie jest w stanie usiedzieć nieruchomo w pozycji kwiatu lotosu. Opowiada długo i zawile o duchowym wyzwoleniu, które uważa za ostateczny cel swojego życia, ale nie wie. że już od urodzenia jest wolny; wyobraża sobie siebie jako istotę zniewoloną i tak też się zachowuje. Zniewalają go przywiązania do przedmiotów tego świata. Gdy tylko uświadomi sobie iluzoryczność owych przedmiotów, te przywiązania rozpłyną się, a wówczas odzyska wolność.

Nawet Bogu oddajecie cześć z uwagi na swoje przywiązania, prosicie Go o spełnianie doczesnych pragnień. Módlcie się do Boga o Boga, nie proście Go o przedmioty należące do świata iluzji. Kierujcie uwagę ku wnętrzu, a nie na zewnątrz. Nie pozwalajcie, by przyciągały was przedmioty, koncentrujcie się na podmiocie. Nie rozrzucajcie nasion na powierzchni gleby, ponieważ nie ukorzenią się; ale też nie wkopujcie ich zbyt głęboko. Zawsze wybierajcie ścieżkę środka. Nie naciągajcie za mocno strun skrzypiec, ani nie rozluźniajcie ich za bardzo. Nie przywiązujcie się zbytnio do tego świata, ale też nie wycofujcie się z życia.

Święto Sziwaratri powinno was inspirować. Pewnie zapytacie: „Swami zawsze twierdzi, że każdy dzień jest tak samo święty, że nie ma potrzeby wykonywania specjalnych rytuałów w określonych dniach. Tymczasem w dniu dzisiejszym Swami sam obsypuje posąg Sirdi Baby wibhuti - dlaczego?”. Otóż Swami czyni tak, aby nauczyć was pewnej lekcji. Rytuał ten ma bardzo ważne znaczenie. Wolą Swamiego jest, żebyście je dobrze zrozumieli. Wibhuti to wyjątkowo cenny „przedmiot”. Zapewne wiecie, że Sziwa spalił na popiół Kamę, boga pożądania, nazywanego także Manmathhą, ponieważ mamił on umysł i wprowadzał w stan ekscytacji. Tak więc Sziwa ozdobił swą postać popiołem i objawił się w pełnej chwale jako pogromca pragnień. Gdy Kama został zgładzony, zapanowała boska miłość. Prawdziwa miłość może bowiem ujawnić się w pełni dopiero pod nieobecność zniewalających umysł pragnień. Cóż cenniejszego moglibyście ofiarować Bogu, niż popiół symbolizujący wasze zwycięstwo nad pragnieniami? Ponadto popiół stanowi ostateczną postać każdego materialnego przedmiotu, jako że nie podlega żadnym dalszym przemianom.

Rytuał obsypywania posągu Sirdi Baby świętym popiołem powinien zainspirować was do „spalenia” wszelkich pragnień i ofiarowania Sziwie pozostałego z nich popiołu jako najcenniejszego skarbu. Popiół nie przekwitnie jak kwiat, nie wyparuje jak woda, nie straci koloru jak liść, ani też nie zgnije jak owoc. Popiół pozostanie popiołem na zawsze. Dlatego „spalcie” to wszystko, co w was niegodne, spalcie swe wady i złe nawyki, a popiół ofiarujcie Sziwie jako symbol czystości waszych myśli, słów i czynów.

Posągi Sziwy ozdabia się gałązkami trójlistnej bilwy, ponieważ Sziwa przenika trzy światy - materialny, mentalny i duchowy, trzy aspekty czasu - przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, oraz panuje nad trzema gunami. Sziwa usuwa wszelki smutek, jest bowiem pierwotnym źródłem szczęśliwości, uosobieniem słodyczy. Każda istota ludzka stanowi ucieleśnienie natury Sziwy; bez Niego staje się martwym ciałem. Człowiek musi żyć stosownie do swego boskiego statusu.

Często zdarza się, że znawcy świętych pism rzucają cień na majestat Boga. Przed chwilą Swami Karunyanandha przypomniał pewien epizod z życia bogów, kiedy to zazdrosny o Krisznę Brahma ukradł Mu krowy i pasterzy, a wówczas Kriszna zmaterializował takich samych pasterzy oraz identyczne stado krów, obracając wniwecz plany Brahmy. Osoby słuchające takich bajek będą oczywiście zastanawiać się, jak to możliwe, że bogowie ulegają zazdrości jak zwykli śmiertelnicy. Takie wątpliwości podważą ich wiarę w Boga. Uczonym tego pokroju bardziej zależy na tym, żeby pochwalić się swoją książkową wiedzą, niż na głoszeniu boskiej chwały. Nie zdają sobie sprawy ze szkody jaką czynią, zadając kłam Bogu, w imię którego występują.

Kilka lat temu mieszkała we wsi pewna starsza kobieta. Sprzedała swoją ziemię, a za otrzymane pieniądze zamówiła u jubilera cztery złote bransolety - po dwie na każdą rękę. Nosiła je z wielką radością; dumna przechadzała się po ulicach wioski. Jednakże po niedługim czasie poczuła się rozczarowana, ponieważ nikt nie zauważył jej pięknych bransoletek. Próbowała różnych sposobów, aby zwrócić uwagę mieszkańców wioski na swą kosztowną biżuterię, ale na próżno. Z tego powodu nie mogła spać. Pewnej bezsennej nocy wpadła na pomysł - wymyśliła sposób zwrócenia na siebie uwagi. O świcie podpaliła własny dom. Wszyscy mieszkańcy przybiegli na miejsce pożaru, a ona krzyczała: „Pożar, pożar, mój dom się pali! Co za nieszczęście! Boże, czy nie widzisz, co się stało?”. Krzycząc tak, podnosiła obie ręce w górę i potrząsała nimi, żeby wszyscy widzieli jej bransoletki lśniące w czerwonawym świetle ognia. I rzeczywiście - na pewno każdy je zauważył, ale dom spłonął. Uczeni, którzy wszem i wobec chwalą się swą wiedzą, są tak samo głupi jak ta kobieta.

Nigdy nie mówcie ani nie czyńcie niczego, co przynosiłoby ujmę kulturze Indii albo podważało wiarę w Boga. Nie zapewniajcie, że pozostajecie wierni swojej religii, jeśli postępujecie sprzecznie z nią lub głosicie herezje. Odrzućcie pragnienie doczesnego szczęścia i dobrobytu; nie narzekajcie na to, że nie żyjecie w niebie. To wszystko nie jest istotne; ważne jest tylko to, że trudności szlifują wasze charaktery. Zawsze brońcie honoru ojczyzny. Takie postępowanie zapewni wam szczęście, dobrobyt i wszelkie łaski, o które prosicie.

Kultura Indii głosi, że wszystkie istoty ożywia ta sama boska energia, że wszystkie one żyją w tym samym świetle łaski Boga. Zatem darzcie miłością wszystkich. Nie pozwalajcie, aby powodowały wami zazdrość lub nienawiść. Jest wielu duchowych aspirantów, którzy wydają się być spokojni i zrównoważeni, ale tylko wtedy, gdy medytują lub modlą się przed obrazem Boga, tymczasem wśród ludzi zachowują się jak demony. Gita głosi: satatam joginah - zawsze pozostawaj w stanie jogi, czyli zjednoczenia z Bogiem. Tak więc nieustannie zanurzajcie się w miłości, żeby nie było w was ani śladu dumy czy zazdrości. To jest najwyższa praktyka duchowa. Obecnie na całym świecie ludzie uciekają się do przemocy, żeby tylko zaspokoić własne pragnienia, i sieją wokół niepokój i strach. Taka postępowanie nie przynosi nic dobrego. Osiągnęliby większą korzyść, gdyby wstąpili na ścieżkę miłości, tolerancji i pokoju. Miłość jednoczy, nienawiść dzieli. Nie można zaznać szczęścia, jeśli sprowadza się na innych cierpienie. Łaska płynie tam, gdzie jest szczere oddanie Bogu. Podążając ścieżką poświęcenia, miłości, oddania oraz swojej powinności, można osiągnąć każde zwycięstwo. Sukces osiągnięty przemocą można utrzymać jedynie dalszą eskalacją przemocy i strachu. Zatem niech to będzie lekcja tegorocznej Nocy Sziwy: Sziwa jest obecny w całym wszechświecie i w każdej istocie jako wewnętrzna siła sprawcza. Bądźcie zawsze świadomi tej prawdy. Nigdy nie zadawajcie bólu, nigdy nie rańcie czyjejś godności. Kochajcie wszystkich, bądźcie tolerancyjni i rozpowszechniajcie ideę braterstwa.

Już jesteście wolni

21.02.1974 r.

Nie dajcie się zwieść widzialnym formom, ponieważ o wiele ważniejsze jest to, czego nie widzicie. Po co żyć, jeśli nie osiąga się celu życia, to znaczy nie rozpoznaje się i nie doświadcza prawdy? Takie życie to strata. Podążajcie za mną, a na pewno osiągniecie cel i dodacie swemu życiu wartości.

Człowiek ma w sobie źródło wszelkiej szczęśliwości, jak również narzędzia niezbędne do odkrycia tego skarbu. Niestety, w swej niewiedzy, nie zdaje sobie sprawy z tego wewnętrznego bogactwa. Mógłby doświadczać najwyższego spokoju, ale nie pozwalają mu na to wątpliwości i niezdecydowanie. Wiadomo, że pod powierzchnią ziemi płynie woda; czy jednak można jej zaczerpnąć, jeśli nie wykopie się studni? By odkryć wewnętrzne źródło spokoju i radości, trzeba usunąć grubą warstwę zmysłowych pragnień. Waszą naturą jest prawda, pokój i miłość. Wasze serca są nimi nasączone, ale musicie usunąć przeszkody uniemożliwiające przejawienie się tych wartości. Obecnie nie robicie nic w tym kierunku; dlatego nigdzie nie widać spokoju, miłości ani prawdy. Nie ma ich w waszych domach ani w społeczeństwie, nie ma ich na świecie. Niezgoda dzieli męża i żonę, ojca i synów; przyjaciel nie może spojrzeć w oczy przyjacielowi, nawet bliźniacy są poróżnieni. Żyjecie w świecie walki, kłótni, namiętności i emocji. Spokój, miłość i prawda goszczą tylko tam, gdzie celem i przewodnikiem jest Bóg. Musicie zrozumieć, w jaki sposób zaskarbić sobie przychylność Boga i tak postępować; musicie wreszcie umiłować Boga. W Ramajanie znajdziecie dwie postacie mogące służyć za wzór - Hanumana i Lakszmany, którzy uświęcili swe życie przez oddanie się Bogu. Hanuman ofiarował Ramie każdą chwilę, każdą myśl, każde drgnienie mięśni. Kiedy Rama wysłał go na poszukiwanie Sity, Hanuman ani nie odczuwał dumny z tego powodu, że został wybrany przez Boga jako Jego narzędzie, ani też nie przestraszył się niebezpiecznego zadania. Wiedział bowiem, że Rama zapewni mu wszelkie niezbędne umiejętności i siłę. I faktycznie, moc i zręczność Hanumana pochodziły od Boga. Hanuman dobrze wiedział, że gdyby choć na chwilę zwątpił w swoje możliwości, to byłoby tak, jakby ubliżył wszechwiedzy i łasce Ramy.

Lakszmana był również wielkim bohaterem czerpiącym energię bezpośrednio od Boga. Lakszmana towarzyszył Ramie i Sicie na wygnaniu. Któregoś dnia Rama polecił mu wybrać miejsce pod namiot dla Niego i Sity. Lakszmana poczuł się tak, jak gdyby został pozbawiony łaski; z rozpaczy aż upadł na ziemię, chociaż Rama przekonywał go, że to polecenie miało być dlań wyróżnieniem. Tymczasem Lakszmana poczuł się odrzucony: „Czy ja mam swoją własną wolę inną od Twojej? Dlaczego pomyślałeś, że mógłbym samodzielnie wybrać miejsce? Powiedz gdzie, a postawię namiot. Ja nie mam własnego zdania, ponieważ już dawno oddałem swój umysł Tobie” - taka była odpowiedź Lakszmany.

Wy też mówicie, że jesteście mi oddani, ale to tylko słowa. Twierdzicie, i być może wierzycie w to, że oddaliście się w moje ręce i podążacie wskazaną przeze mnie drogą. Ale wasze umysły i serca wcale nie są zwrócone ku mnie, więc wasze oddanie pozostaje jedynie słowną deklaracją. Nie ma lepszej metody na poddanie się Bogu, niż nieustanne wspominanie Jego imienia, która to praktyka stanowi znak prawdziwego oddania. Nie potrzeba wam żadnej innej praktyki, bowiem ta jest najskuteczniejszą spośród wszystkich innych i wystarczającą. Całą noc śpiewaliście bhadżany, kontemplując imiona i chwałę Boga po ujrzeniu lingamu. Taka święta noc ma na celu wzmocnić w was pragnienie Boga. Bhadżan płynący nieustannie z waszych ust i serc powinien stać się niewyczerpanym źródłem szczęśliwości i świadomości soham - ja i Bóg to jedno. Na tym polega praktyka akhanda hamsa dżapa - nieustannego powtarzania soham, soham; a wówczas ja uwalniam od wszelkich obaw, strachu i smutku.

Księżyc, podobnie jak umysł, podlega cyklicznym zmianom, tak zwanym fazom. Mahasziwaratri - noc, podczas której widoczna jest ostatnia, najmniejsza faza księżyca, to czas przeznaczony na wyciszenie umysłu i oddanie go Sziwie, Bogu. W tym celu umysł należy systematycznie poddawać dyscyplinie aż do chwili, gdy zostanie do pokonania jego „ostatnia faza”. Wówczas, w świętą Noc Sziwy, podejmujecie ostateczny wysiłek polegający na całonocnym czuwaniu, zachowaniu postu i śpiewaniu bhadżanów, w wyniku czego zanikają w was wszelkie pragnienia i przywiązania, co równoznaczne jest z osiągnięciem duchowego wyzwolenia. Moha, pragnienie i przywiązanie, ustępuje miejsca mokszy, duchowej wolności. Praktyka polegająca na nieustannym wspominaniu Boga stanowi najskuteczniejszy sposób oparcia się podstępom umysłu.

Dostąpiliście naprawdę wyjątkowego błogosławieństwa - spośród wielu milionów ludzi to wam dane było znaleźć się dziś tutaj, w mojej obecności. Ludzie spędzają Mahasziwaratri w różnych świętych miejscach, ale tylko wy mogliście przybyć tutaj i zobaczyć cud narodzin lingamu - widzialnej formy czasu i przestrzeni, opisanej niegdyś przez mędrca Kapilę, który od urodzenia wiedział, że jest wcieleniem Boga. Legenda głosi, że gdy tylko przyszedł na świat, zwołał wszystkich bogów, żeby udzielić im darśanu. W tym momencie jego matka również przywoływała Boga, dlatego nadano jej imię Dewahuti, co znaczy ta, która przyzywa Boga. Gdy wszyscy bogowie przybyli, Kapila zapytał ich: „Czy wiecie, kim jestem?”. Do dziś każde dziecko tuż po urodzeniu zadaje to samo pytanie: koliom? - kim jestem?

Zapewniam was, że doświadczenie cudu narodzin lingamu - widzialnej formy czasu i przestrzeni, uwalnia z koła narodzin i śmierci. Nieustannie wspominajcie tę chwilę, kontemplujcie lingam, żyjcie w świadomości tego wydarzenia. Mało kto otrzymuje taki dar, nawet jeśli długie lata życia poświęcił praktyce duchowej, rytuałom czy składaniu ofiar. Gdy zapytają was, co zdarzyło się w Prasanthi Nilayam, możecie odpowiedzieć, że osiągnęliście cel życia, ponieważ podczas świętej nocy Mahasziwaratri widzieliście narodziny lingamu.

Lingam ma na obwodzie około dwudziestu centymetrów. W jego wnętrzu lśni naturalnym światłem trójząb Sziwy, symbolizujący trzy aspekty czasu - przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, oraz trzy światy - ziemię, niebo i świat niższy. Jak wiecie, czas mierzy się w jednostkach stanowiących wielokrotność liczby dziesięć - 60 sekund, 60 minut, 360 dni w roku. Zauważcie, że kolor światła wewnątrz lingamu zmienia się również co dziesięć minut. Rękojeść trójzębu symbolizuje jedność przejawiającą się w trzech aspektach. Dane wam było doświadczyć boskiej ekstazy, zobaczyć cud stworzenia i materialny znak Boga, który odkrył przed wami swą wielką tajemnicę. Spośród wielu milionów ludzi to wy dostąpiliście tej łaski, tego szczęścia. Pisma objawione opisują puruszę jako istotę samoistnie emanującą światłość. Widzieliście światłość lingamu w momencie jego narodzin, widzieliście też potrójne światło w jego wnętrzu. Nie ma dla człowieka większego szczęścia, niż doświadczenie tego cudu! Dlatego uczyńcie swe dalsze życie godnym tej wyjątkowej łaski.

Święty Tjagaradża nieustannie intonował imię Ramy. Składa się ono z dwóch sylab: RA-MA. RA stanowi wewnętrzny dźwięk mantry poświęconej Wisznu: om namo naRAjana, a MA - wewnętrzny dźwięk mantry do Sziwy: om naMA sziwaja. Te dwa dźwięki tworzą imię Ramy, który ucieleśnił w sobie zarówno Wisznu jak i Sziwę. Podobnie, lingam stanowi jedną formę, z której powstały wszystkie inne; lingam to forma elementarna stanowiąca pierwotne przejawienie woli Boga.

Podkreślam to jeszcze raz po to, byście pod wpływem świętości i wzniosłości tego doświadczenia wykształcili w sobie cnoty, które uwolnią was z koła narodzin i śmierci. Kontemplujcie tę podniosłą chwilę, tę świętą godzinę, którą dane wam było spędzić tutaj. Kontemplujcie cud, którego doznaliście. Uświęćcie swe życie boskimi myślami, słowami nasyconymi miłością i czynami godnymi łaski, jaka na was spłynęła. Bądźcie czujni w każdej chwili, zwłaszcza wówczas, gdy moglibyście stać się niegodni mojego błogosławieństwa. Pilnujcie się, byście nigdy nie zbłądzili, nie zachwiali się ani nie upadli.

Ostateczne zwycięstwo

16.02.1977 r.

Duchowa ścieżka wiedzie przez nieprzywiązanie. panowanie nad zmysłami i mozolny trening umysłu. Parwati usiłowała zdobyć Sziwe swym zewnętrznym czarem, działając razem z Manmathą, bogiem miłości, ale Sziwa nie uległ jej, a Manmathę spalił na popiół. Wówczas Parwati poddała się długotrwałej ascezie, czym zaskarbiła sobie łaskę Sziwy, który uczynił ją lewą połową swego boskiego ciała.

Człowiek musi wybrać ścieżkę, którą chciałby podążać, a ten wybór powinien nastąpić po szczegółowym poznaniu swego wnętrza, do czego niezbędna jest umiejętność nieustannego rozróżniania pomiędzy przemijającym a wiecznym. Wybawienie oznacza wyzwolenie się spod wpływu niewiedzy, która przesłania prawdę mirażem złudzenia. Słowo „życie” to tylko inna nazwa naprzemiennego doznawania bólu i radości, głodu i sytości, choroby i zdrowia, pragnienia i ukojenia. Gdy jedno pragnienie ulega spełnieniu, człowiek natychmiast zastępuje je następnym. Człowiek nieustannie walczy i jest nieszczęśliwy, ponieważ zamiast poszukiwać tego, co wieczne i wzniosłe, poszukuje przedmiotów przemijających i błahych, dlatego odczuwa równie przemijającą satysfakcję.

Używajcie ciała jako pojazdu, którym podążacie do celu, czyli do wyzwolenia. Dopilnujcie, aby ten pojazd poruszał się na czterech kołach: prawdy, prawości, pokoju i miłości. Aby posuwał się on naprzód, musi być jak najmniej obciążony pragnieniami, zmartwieniami, strachem. Pragnienia, zmartwienia i strach mnożą się, kiedy utożsamiacie się z ciałem i jego uzależnieniami zamiast z mieszkańcem ciała. Bezinteresowna praca, miłość do Boga i wiedza duchowa - oto trzy drogi prowadzące do najwyższego spełnienia.

Pragnienie wyklucza bezinteresowność, chciwość zabija miłość, a gniew zamyka dostęp do wiedzy duchowej. Pragnienie, chciwość i gniew można z łatwością pokonać „bronią” miłości.

Niechaj lekcją dla was będzie zachowanie się maleńkiej, tak niewiele znaczącej mrówki. Kiedy znajduje ona kryształek cukru, nie zjada go sama, lecz zanosi do mrowiska, żeby podzielić się z innymi. Nawet kruk, którym pogardzamy, kracze na cały głos, żeby przywołać swych braci, gdy znajdzie kawałek pożywienia. To, czym się dzielimy, nabiera lepszego smaku; to, co chowamy dla siebie, gorzknieje. Życie jest krótkie i pełne nieszczęść, więc róbcie wszystko, co możecie, żeby czerpać zeń radość, niosąc ją innym. Czy naprawdę możecie czuć się radośni, gdy inni są nieszczęśliwi? Człowiek zajmuje wśród innych istot pozycję szczególną, ponieważ jedynie człowiek może świadomie oczyszczać się z tego, co w nim niskie. Zwierzę można co najwyżej wytresować, w wyniku czego jego instynkty ulegają przytłumieniu, by odezwać się przy najmniejszej prowokacji. Podczas Sziwaratri pościcie cały dzień i czuwacie całą noc, żeby światłość rozproszyła ciemność i przemieniła śawam, czyli należące do świata materii ciało, w sziwam - narzędzie Boga. Post symbolizuje pokonanie zmysłów, a nocne czuwanie - świadome panowanie nad instynktami.

Dlaczego człowiek, istota obdarzona zdolnością odczuwania z innymi smutku i radości, musi rodzić się w tym zmiennym świecie ograniczonym czasem i przestrzenią? To, co się tutaj rodzi, musi też umrzeć; to, co zaistnieje, musi ulec rozkładowi. Zatem po co człowiek „wchodzi” na tę scenę, na której doświadcza przemijających doznań? Musicie wiedzieć, że wszystko, co czyni Bóg, ma swój cel. Celem życia człowieka jest przejawianie wrodzonej mu boskości i prowadzenie w tym kierunku innych. Człowiek musi własnym wysiłkiem wyzwolić siebie, następnie swoim przykładem zainspirować innych. by w końcu odnaleźć schronienie w swym źródle - to się nazywa wybawienie. Człowiek uwalnia się od ograniczeń, by wejść w przestrzeń nieskończoności; wyzwala się z licznych uwarunkowań, by zaznać bezgranicznej szczęśliwości. Ograniczone ego dochodzi do głosu jedynie wtedy, gdy ulegacie złudzeniu widzialnej różnorodności; w takiej sytuacji ego narzuca wam dwoiste postrzeganie świata, w wyniku czego błędnie interpretujecie rzeczywistość. Ową rzeczywistością jest Bóg, ale wy patrzycie Nań przez gęstą mgłę niewiedzy. Celem wszystkich duchowych praktyk jest to, żeby przez mgłę złudzenia wielości zobaczyć jedność. Jeżeli duchowy aspirant postrzega wielość, różnorodność i przeciwieństwa, znaczy to, że do spełnienia jego ludzkiego życia pozostaje jeszcze daleka droga, nawet jeśli ma za sobą długie lata duchowych praktyk, bez względu na religię, z jakiej się wywodzi. Kto naprawdę zrozumiał, że istnieje tylko jedno, uwalnia się od wszelkiego strachu, bo czyż można bać się samego siebie? Nie odczuwa też pragnień - skoro nie istnieje nikt ani nic, pragnienie posiadania czegokolwiek traci rację bytu. Zanika w nim zazdrość, nienawiść, chciwość, pycha i wszelkie namiętności, które przedtem nie pozwalały doznawać spokoju.

Tak więc świadomość jedności gwarantuje niczym nie zakłócony najwyższy spokój. Jedno, które naprawdę istnieje (nazwijcie to Bogiem, brahmanem czy absolutem), jest pełnią miłości, wiedzy, mądrości, słodyczy. W Upaniszadach powiedziano: raso wai sah - Bóg to sama słodycz. Zatem skąd wzięłaby się gorycz w Nim albo w ludzkiej naturze, skoro człowiek został stworzony przez Niego, z Niego i dla Niego? Każdy wie, że tygrysica nie urodzi kozy. Analogicznie, co powstało z Boga, musi być boskie. Upaniszady nazywają istotę ludzką „dzieckiem nieśmiertelności”, gdyż wrodzona jej atma jest nieśmiertelna. Iskry są tej samej natury co płomień, od którego pochodzą - mała iskierka może wzniecić wielki pożar. Ludzkie ciało jest świątynią zbudowaną przez Boga, którego wolą było w nim żyć. Dopóki człowiek, utożsamiając się z ciałem, nie rozpozna w sobie Boga i nie zrozumie, że to właśnie wewnętrzny Bóg jest największym cudem, jakiego poszukuje w niezliczonych przedmiotach tego świata, będzie musiał nieustannie ponosić trudy zapewniania swemu ciału warunków doczesnego życia. Taką boską świadomość człowiek może osiągnąć przez zdobycie władzy nad umysłem i skierowanie uwagi na swe wnętrze. Sziwaratri symbolizuje osiągnięcie tego celu.

Mędrcy od dawna uważali księżyc za bóstwo umysłu; ostatnio również naukowcy odkryli subtelną zależność pomiędzy aktywnością umysłu i fazami księżyca. W okresie od pełni do nowiu księżyc co noc zmniejsza się. W tym czasie aktywność ludzkiego umysłu również maleje. Sziwaratri to czternasta noc po pełni, gdy na niebie widoczna jest ostatnia, najmniejsza faza księżyca, zatem jego oddziaływanie na umysł i na całą planetę jest minimalne. W tym momencie niewielki duchowy wysiłek w postaci czuwania, śpiewania bhadżanów i postu wystarczy, aby przejąć pełną władzę nad umysłem, a wówczas ciemność ustąpi miejsca niebiańskiemu blaskowi Sziwy. Starajcie się - to wasz obowiązek! Tęsknijcie - to wasza powinność! Usiłujcie osiągnąć cel - to wasze przeznaczenie! Jeśli będziecie czynić to szczerze i wytrwale, Bóg na pewno nie każe wam długo czekać na nagrodę samorealizacji. Zauważcie, że każda rzeka podąża do oceanu, od którego pochodzi, jak gdyby połączenie się z nim było zapisane od jej zarania. Pokonując liczne przeszkody terenu oczyszcza się, by wrócić do źródła nieskalana. Człowiek musi w podobny sposób wykorzystywać fizyczne, psychiczne, intelektualne, moralne i materialne dary od Boga, aby dotrzeć do celu samorealizacji.

Nie dajcie się zwieść pozornej dwoistości: ten świat - tamten świat, teraz - później. Przyszłość jest tym samym, co teraźniejszość, ten świat jest nierozerwalnie spleciony z tamtym. Podział na świat doczesny i duchowy, boski i materialny, niebiański i ziemski to złuda, bowiem wszystkie one stanowią przejawienie woli jednego Boga. Nawet źdźbło trawy nie poruszyłoby się, gdyby nie wiatr, który wieje z Jego woli. Żarówka życia świeci pod wpływem prądu dostarczanego nieustannie przez wieczną elektrownię zwaną Bogiem. Ten prąd płynie przez przewód miłości. Jeśli miłość ulega zanieczyszczeniu na skutek egoizmu, żarówka nie świeci. Ego nie ma w sobie miłości; miłość nie ma w sobie ego. Ego bierze i myśli tylko o sobie; miłość daje i wszystko wybacza. Miłość nie czerpie satysfakcji z zemsty, ponieważ wszędzie postrzega jedną wszechobecną jaźń. Jeśli przypadkiem ugryziecie się w język, czy mścicie się na zębach? Nie, ponieważ język i zęby stanowią integralną część jednego ciała. Podobnie, gdy ktoś rani was lub zadaje ból, zawsze odwołujcie się do wiedzy duchowej, by uświadomić sobie jedność; odwołujcie się do miłości, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków. Wiem, że to jest trudne zadanie, ale nie przerasta ono waszych możliwości. To, co przychodzi bez walki i wysiłku, zwykle nie stanowi powodu do dumy. Trudności zaś wyzwalają w człowieku najwyższe aspekty jego osobowości. Zatem z zapałem i wiarą podejmijcie wyzwanie, bowiem gdy osiągniecie duchowe zwycięstwo, wszystko inne będzie wam dane.

Bóg źródłem wszelkiego dobra

07.03.1978 r.

Sziwaratri to wyjątkowo pomyślna noc - czternasta noc po pełni księżyca, noc poprzedzająca nów. W tym czasie słońce znajduje się w znaku Wodnika, ale ponieważ to święto wiąże się z księżycem, a nie ze słońcem, nazywa się Sziwaratri - Noc Sziwy. W przeciwieństwie do wszystkich innych nocy, ta noc to czas oddania się Bogu, czas świętości i oświecenia.

Istnieje silny związek umysłu z księżycem; stąd księżyc uważany był za bóstwo umysłu. Po pełni księżyc z dnia na dzień traci po jednej cząstce swego blasku, by podczas Sziwaratri pozostawała widoczna jego ostatnia część. Znikający księżyc symbolizuje umysł poddawany systematycznej duchowej praktyce, w wyniku której wpływ umysłu stopniowo ulega ograniczeniu. Na tę pomyślną noc zwaną Sziwaratri pozostaje do opanowania ostatni aspekt umysłu, zatem do całkowitego przezwyciężenia go wystarcza łatwa praktyka polegająca na nocnym czuwaniu, zachowaniu postu i kontemplowaniu Boga. Czuwanie symbolizuje nieustanną czujność umysłu, post - odmówienie zmysłom doczesnych przyjemności, a całonocne śpiewanie bhadżanów nawiązuje do nieustannej świadomości boskiej obecności, do której każdy powinien zmierzać.

Zastosowanie takiej praktyki podczas Mahasziwaratri niewątpliwie przynosi pożądany rezultat. Nie wszyscy jednak posiadają zdolność koncentracji umysłu na jednym. W zależności od stopnia opanowania tej umiejętności, można podzielić ludzi na trzy grupy, a mianowicie: 1. osoby o uwadze rozproszonej na wiele różnych przedmiotów, 2. osoby o uwadze skoncentrowanej na jednym przedmiocie, oraz 3. osoby zmieniające przedmioty koncentracji. Grupa pierwsza jest bardzo liczna. Należą do niej ci, którzy pozwalają swym zmysłom i umysłowi podążać za wszystkim, co je absorbuje. Równie liczna jest grupa trzecia - należący do niej nieustannie zmieniają przedmioty zainteresowania. Noc Sziwaratri sprzyja koncentracji na jednym, czyli zdolności charakterystycznej dla grupy drugiej. Całonocny śpiew, w którym bez chwili przerwy rozbrzmiewa imię Boga, pomaga w skupieniu uwagi na Nim i tylko na Nim. Zrozumcie, że bhadżany, wspominanie boskich imion czy inne praktyki duchowe nie służą schlebianiu Bogu w celu zjednania sobie Jego łaski, lecz waszemu duchowemu rozwojowi. Ludzie bardzo często schlebiają bogatym i wpływowym, licząc na ich przychylność. Tymczasem Bóg nie obdarza łaską w nagrodę za wysławianie Go, ani też nie karze za to, że Go nie chwalicie. Praktyka kontemplowania Jego postaci umożliwia koncentrację na najwyższych ideałach i stopniowe zbliżanie się do boskości stanowiącej waszą naturę. Stajecie się tacy, jakie są wasze myśli. Nieustanne kontemplowanie ideału sprawia, że wrasta on w wasze serca. Myśląc o tym, co złego czynią inni, zanieczyszczacie sobie umysł, a koncentrując się na ich cnotach i pomyślności, oczyszczacie go i napełniacie dobrem. W umyśle osoby, którą zawsze powoduje miłość i współczucie, nie znajdziecie ani jednej negatywnej myśli. Uświadomcie sobie, że myśli kształtują wasze charaktery; wywierają na was wpływ, podobnie jak otoczenie. Lampa błyskowa oświetla twarz osoby fotografowanej, ale również, w pewnym stopniu, twarz fotografa. Kto znalazł się w pobliżu drogi, którą przejeżdża ciężarówka wywożąca śmieci, odczuwa niemiłą woń. Tak samo myśl, nawet jeśli pojawia się na chwilę. nie pozostaje bez wpływu na umysł. Starożytni mędrcy wiedzieli o tym i dlatego mówili: „Kto poznał brahmana, nim się staje”. Jedyną drogą wiodącą do rozpłynięcia się w brahmanie jest nieustanna jego kontemplacja. Mając na języku sól, nie poczujecie słodyczy miodu; ssąc cukierka, nie poczujecie smaku soli. Zajmijcie umysły dobrem, a będziecie doświadczać świata jako dobra; zajmijcie je złem, a doznacie zła. Dlatego zawsze wspominajcie dobro, myślcie o dobru, planujcie i czyńcie dobro, mówcie słowa niosące dobro; dzięki takiemu postępowaniu zbliżycie się do Boga - źródła wszelkiego dobra. To jest przesłanie Sziwaratri.

Według numerologii pierwsze trzy sylaby słowa sziwaratri odpowiadają liczbom 5, 4 i 2, natomiast czwarta sylaba tri oznacza 3. Suma 5, 4 i 2 wynosi 11 i symbolizuje 11 rudr. Słowo rudra znaczy ten, kto wywołuje strach przed cierpieniem. 5 narządów postrzegania, 5 narządów działania oraz umysł stanowią 11 rudr, jako że w poszukiwaniu niskich przyjemności prowadzą was ku cierpieniu. Jeśli jednak zaufacie i oddacie się atmie, wówczas jej światło przemieni te rudry w waszych sprzymierzeńców w podróży ku spełnieniu. Światło atmy ożywia intelekt, intelekt oświetla umysł, oświecony umysł przejmuje panowanie nad zmysłami, a wówczas człowiek wznosi się z poziomu wiedzy doczesnej na poziom duchowej mądrości.

Inne znaczenie Sziwaratri jest następujące: purusza w postaci Sziwy tańczy kosmiczny taniec, aby zrealizować boskie pragnienie ponownego połączenia się z prakriti, której uosobieniem jest Parwati. Jego taniec wytwarza siłę przyciągania.

Cuda dokonywane przez Ramę i Krisznę również miały przyciągać ludzi do Boga, którego celem było umocnienie wiary i oczyszczenie ich, a następnie wprowadzenie na duchową ścieżkę służenia innym, wiodącą ku doświadczaniu boskiej ekstazy i poznaniu jej źródła. Tak więc cud prowadzi do duchowej transformacji wyrażającej się jako pragnienie służenia bliźnim, a wynikiem realizacji tegoż pragnienia jest bezpośrednie doznanie prawdy.

Wracając do Sziwy: tańczy On z taką szybkością, że Jego ciało zapala się żywym płomieniem. Wówczas Parwati, aby Go ochłodzić i przynieść Mu ulgę, wylewa na Jego głowę wodę Gangesu oraz umieszcza nań sierp księżyca. Ponadto namaszcza ciało męża kojącą pastą sandałową, a wokół nadgarstków i kostek u stóp owija zimnokrwiste węże. Wreszcie, będąc przecież córką boga Himalajów, gdzie nieustannie leży śnieg, oddaje się w Jego objęcia. W tym momencie Sziwa-purusza i Parwati-prakriti stapiają się w jedno i tańczą boski taniec ku radości bogów i wszelkiego stworzenia. Według puran zdarza się to w świętą noc Sziwaratri. Jaka jest wymowa tego mitu? Naucza on, że Bóg obdarza łaską tych, którzy służą pomocą i niosą ukojenie. Jaka szkoda, że celebrowanie święta o tak pięknej symbolice sprowadza się obecnie do niskich i wręcz zgubnych rozrywek. Ponieważ w tę noc należy czuwać, niektórzy spędzają ją na oglądaniu filmów lub graniu w karty. Czy można powiedzieć, że osoba, która nie może zasnąć, przestrzega praktyki czuwania? Czy bocian stojący nieruchomo na jednej nodze w oczekiwaniu na swą zdobycz, medytuje? Czy mąż, który odmawia zjedzenia obiadu, ponieważ pokłócił się z żoną, praktykuje post? W procesie duchowego rozwoju nie ma żadnych wybiegów ani skrótów.

Sziwaratri obchodzi się we wszystkich świątyniach Sziwy. Jedna z nich znajduje się w górach Śriśailam, gdzie Sziwa i Jego małżonka znani są jako Mallikardżuna (biały jaśmin) oraz Bhramaramba (pszczoła). Te imiona są bardzo trafne, ponieważ małżonka Sziwy czerpie inspirację i mądrość od swego męża, tak jak pszczoła czerpie życiodajny nektar z kwiatu jaśminu. U stóp gór Śriśailam leży mała wioska. Mieszkał tam kiedyś pewien dziewięcioletni chłopiec, Bala Ramanna. W szkole dowiedział się od kolegów, że do nich wszystkich przyjadą siostry wraz ze swymi mężami, aby uczestniczyć w obchodach Sziwaratri w pobliskiej świątyni w górach. Bala Ramanna zapragnął, aby do niego również przyjechały siostry z mężami. Gdy wrócił do domu, zwrócił się do matki, żeby zaprosiła siostry. Matka wyjaśniła mu, że nie ma więcej dzieci, ale chłopiec nie chciał jej słuchać i nalegał.

Wówczas matka, żeby go uspokoić, powiedziała: „Tak, ty też masz siostrę i szwagra, ale oni mieszkają w świątyni. Siostra ma na imię Bhramaramba, a szwagier - Mallikardżuna”. Usłyszawszy to, Ramanna poprosił matkę, żeby zaprosiła ich do domu na kilka dni. Chciał nawet kupić im prezenty, ale matka powiedziała mu, że oni są bardzo bogaci, a ponadto młodsi członkowie rodziny nie powinni kupować prezentów starszym, po czym wysłała go z sąsiadem do świątyni. Tam Ramanna upadł do stóp Bhramaramby, a następnie przytulił się do Mallikardżuny, głośno łkając: „Moja ukochana siostro, mój szwagrze!”. W końcu kapłani usunęli go na zewnątrz, sądząc że jest szaleńcem. Wówczas zdesperowany chłopiec wspiął się na szczyt wysokiej góry, ponieważ postanowił rzucić się w przepaść, jeśli „siostra i szwagier” nie pójdą z nim do domu. Gdy już miał skoczyć, usłyszał dobiegający ze świątyni głos: „Ramanno, nie skacz, idziemy z tobą!”, po czym pojawił się przed nim Sziwa wraz z małżonką i wszyscy razem poszli do domu. Matka i syn doznali bliskości Boga i oboje na zawsze rozpłynęli się w boskich postaciach. Ta piękna legenda dodaje splendoru świątyni Bhramaramby i Mallikardżuny położonej w górach Sriśailam.

W tamtych czasach zarówno dzieci, jak i dorośli mieli niewinne umysły, czyste serca i hołdowali wzniosłym ideałom. Obecnie wszędzie panuje cynizm i brak wiary. Jednemu słowu przypisuje się dziesięć znaczeń, ale żadne z nich nie jest właściwe. Każdy temat wywołuje lawinę argumentów i kontrargumentów przesłaniających prawdę. Ludzie pozbawili swe życie duchowej głębi i wzniosłych ideałów, dlatego Bóg pozostaje poza ich zasięgiem. Bala Ramanna miał niezachwianą wiarę i potrafił całkowicie oddać się Bogu, dlatego osiągnął najwyższy cel. Uwznioślajcie swe doczesne życie, nasycając je głębszym znaczeniem. Ramanna wierzył, że kamienny posąg jest Bogiem, ale nie ograniczał Boga do kamienia.

Czcijcie obraz jak Boga, ale nigdy nie traktujcie Boga jak zwykły obraz. Drewno, kamień, czy glinę możecie nasycić boskością, ale nie ograniczajcie Boga do kawałka drewna, kamienia, czy grudki gliny. Hołdujcie najwyższym ideałom. Uwznioślajcie swe życie. Uczyńcie Boga swym najwyższym celem. Nigdy nie załamujcie się pod wpływem przeszkód czy przeciwności. Porzućcie cechy zwierzęce i żyjąc wartościami ludzkimi śmiało zmierzajcie ku Bogu. Nie bądźcie chwiejni, dziś oddając się miłości do Boga, jutro zmysłowym przyjemnościom, a pojutrze znowu wracając do Boga. Gdy życie układa się po waszej myśli, uwielbiacie mnie, w przeciwnym wypadku popadacie w depresję; kiedy wymaga się od was dyscypliny, wycofujecie się, kiedy zaś obdarza miłością, wracacie. Musicie wznieść się ponad tę dwoistość.

Osoba Boga, którą tak bardzo pragnęli widzieć poszukujący Go aspiranci i w tej intencji przez długie lata poddawali się wyrzeczeniu, ascezie czy też nieustannej recytacji Jego imion, tutaj i teraz stoi przed wami. Uświadomcie sobie, jakiego szczęścia dostąpiliście! Dziś, w tym świętym dniu Sziwaratri, wymazuję wszystkie błędy, jakie dotąd świadomie bądź nieświadomie popełniliście. Niech od tej chwili wasze myśli skupiają się na dobru, niech wasze słowa niosą dobro, niech wasze czyny „tworzą” dobro, a z pewnością dotrzecie do uosobienia wszelkiego dobra - do samego Sziwy.

Skorowidz przypisów

aśram - miejsce pobytu mędrca lub świętego, w którym gromadzą się jego uczniowie albo wielbiciele.

arati - rytuał polegający na paleniu kamfory. Kamfora pali się bez pozostałości. zatem spalanie jej symbolizuje proces oczyszczania się z ego, a płomień - boską miłość i jej oczyszczającą moc.

bilwa - drzewo uważane w Indiach za święte: jego gałązki ofiarowuje się wyłącznie Sziwie.

Bhagawan Śri - tytuły wyrażające szacunek, używane w Indiach w odniesieniu do osób uważanych za inkarnacje Boga (Bhagawan). albo osób wysoko rozwiniętych duchowo lub uważanych za święte (Śri).

bhakti - bezwarunkowa miłość i oddanie się Bogu.

Boski Woźnica - Kriszna. Bóg. Aluzja do Bhagawadgity: podczas wojny Mahabharaty na polu Kurukszetry, rydwanem Ardżuny powoził Kriszna.

Brindawan - miejscowość związana z Kriszna, który spędzał tu wraz z oddanymi Mu pasterkami okres dzieciństwa. Także nazwa aśramu Bhagawana Śri Sathya Sai Baby w Whitefield pod Bangalore.

Czajtanja - filozof indyjski żyjący na przełomie XV i XVI wieku; wyznawca Kriszny, który nauczał całkowitego oddania się Bogu.

Czitrawati - rzeka. nad którą leży wioska Puttaparthi. gdzie urodził się i naucza Bhagawan Śri Sathya Sai Baba.

darśan - bezpośrednie widzenie uosobienia Boga, awatara, mistrza duchowego, bądź osoby świętej.

dharma - uniwersalne, odwieczne, boskie prawo rządzące porządkiem wszechświata, natury, społeczeństw i jednostek; także: norma etyczna. prawość.

Dharmaradża - najstarszy z braci Pandawów - Judhisztira. Nadano mu imię Dharmaradża, ponieważ wyróżniał się prawością i sprawiedliwością.

Draupadi sari - jeden z braci Pandawów nierozważnie przegrał z Kaurawami w kości całe swoje królestwo, a także żonę - Draupadi. Kaurawowie, traktując ją jak niewolnicę, usiłowali zedrzeć z niej sari(- tradycyjny ubiór kobiecy w Indiach, odpowiednio upięty prostokąt tkaniny tworzący suknię). Wówczas zdarzył się cud: sari stawało się coraz dłuższe, w wyniku czego w żaden sposób nie mogli jej rozebrać.

Durjodhana - jeden z braci Kaurawów; słowo durjodhana znaczy trudny do pokonania.

Dwaraka - miasto założone przez Krisznę; przebywała tam Jego rodzina.

Ganeśa - jeden z synów Sziwy i Parwati. Ganeśa to ten który usuwa wszelkie przeszkody; nazywany też imieniem Ganapati.

Gita = Bhagawadgita - poemat filozoficzny, święta księga hinduizmu zaliczana do pism objawionych. Słowo Bhagawadgita znaczy Pieśń Pana; treścią Bhagawadgity jest rozmowa Kriszny z Ardżuna, która odbyła się na polu Kurukszetra bezpośrednio przed bitwą między Pandawami i Kaurawami, kiedy to Kriszna przekazał Ardżunie pełnię duchowej wiedzy. Ardżuna - jeden z pięciu braci Pandawów.

Gowinda - jedno z imion Kriszny: słowo gowinda znaczy: ten, który pokonuje w człowieku jego zwierzęce aspekty.

guny - trzy podstawowe jakości albo uwarunkowania tworzące naturę wszelkich przedmiotów stworzonego świata: sathya, inaczej sathwaguna - dobro, prawda, czystość, spokój; radża, inaczej radżoguna - aktywność, emocjonalność. namiętność; tamas, inaczej tamoguna - inercja, pasywność, ciemność, niewiedza.

halahala - zagrażająca wszelkiemu życiu trucizna, którą wypił Sziwa. żeby uratować ludzkość; w wyniku jej działania gardło Sziwy stało się granatowe.

Hariśczandra - król. który wsławił się pobożnością, sprawiedliwością i bezwzględnym przestrzeganiem prawdy.

Hanuman - wódz armii małp. które pomogły Ramie w zdobyciu Lanki i odzyskaniu Sity; symbol bezwarunkowego posłuszeństwa i oddania Bogu.

Iśwara - uosobienie najwyższego Boga; imię to najczęściej odnosi się do Sziwy.

Kali - bogini dysponująca mocą niszczenia iluzji i zła: reprezentuje także niszczący aspekt czasu.

karma - jedno z podstawowych pojęć indyjskiej filozofii i religii: suma uczynków spełnionych w życiu istoty ludzkiej, decydująca o charakterze następnego wcielenia; także: czyn. działanie, akcja; reakcja, której musimy doświadczyć w rezultacie podejmowanych działań: łańcuch przyczyn i skutków.

kundalini - boska energia drzemiąca w człowieku u podstawy kręgosłupa.

Lakszmi - żeński aspekt Wisznu. Jego małżonka; bogini wszelkiej obfitości i pomyślności.

Mahabharata - epopeja staroindyjska przedstawiająca dzieje wojny miedzy Pandawami i Kaurawami.

mantra - werset modlitewny, sekwencja stów, najczęściej w sanskrycie, albo zgłoska lub sylaba, której znaczenie i dźwięk oddziałują na powtarzającą ją osobę; mantry zwykle zawierają imiona Boga.

Manu - pierwszy człowiek uważany za syna Brahmy: Brahma objawił mu wiedzę zawartą w traktacie pt. Prawa Manu. dotyczącym religii i prawa.

Narada - mitologiczny syn Brahmy: mędrzec znający wszystkie tajemnice.

OM - najświętsza mantra hinduizmu. również buddyzmu. pierwotny dźwięk stworzenia.

Prahlada - szczery wielbiciel Wisznu. który za swą miłość do Boga prześladowany był przez ojca, Hiranjakaśipu; symbol głębokiej wiary i całkowitego oddania się Bogu. Hiranjakaśipu - król-demon. który władał trzema światami: ziemią, niebem i piekłem, ale nie potrafił pokonać ego. W rezultacie zginął w wyniku interwencji jednego z awatarów Wisznu.

Radha - pasterka oddana Krisznie; symbol bhakti - bezwarunkowej miłości do Boga.

Rama - awatar żyjący na ziemi około 7000 lat temu. Awatar - wcielenie. inkarnacja Boga.

Ramadas - teolog i poeta indyjski żyjący w XVII wieku, wyznawca Ramy, autor wierszy sławiących filozofię bhakti.

Ramajana - epopeja staroindyjska, której treść stanowią losy Ramy i Jego małżonki - Sity. jedna ze świętych ksiąg hinduizmu.

Ramakriszna Paramahamsa - filozof indyjski żyjący w latach 1836-1886. mistrz duchowy Wiwekanandy.

Rawana - postać z Ramajany, król Lanki (wyspa Cejlon), który porwał Sitę.

sat-czit-ananda - dosłownie z sanskrytu: istnienie-świadomość-szczęśliwość. Formuła hinduistyczna opisująca rzeczywistość jako jednię bytu, świadomości i doświadczenia, której doznanie równoznaczne jest z wejściem w stan boskiej szczęśliwości.

satjam-sziwam-sundaram - dosłownie z sanskrytu: prawda-dobro-piekno. Formuła charakteryzująca istotę Boga.

Saturn w sanskrycie - śani; śaniwar - sobota; wierzy się, że narodziny w sobotę wróżą nieszczęścia.

Sirdi Sai Baba - awatar Sai obejmuje potrójną manifestację Boga w trzech ciałach: Sirdi Sai Baba był pierwszą z tych manifestacji, żył do 1918 r.. Sathya Sai Baba jest obecną, a Prema Sai Baba objawi się w rok po śmieci fizycznego ciała Sathya Sai Baby.

Swami - wyrażające szacunek określenie, jakim tytułuje się osobistości duchowe. Tak zwracają się do Bhagawana Śri Sathya Sai Baby Jego wielbiciele.

Swami mówi do osób, które pełnią w aśramie służbę. Takie osoby mają specjalne plakietki, gra słów: triszna - Kriszna.

Śankara - jeden z największych świętych i filozofów indyjskich. 788 - 820. Wskrzesił hinduizm wyparty w owym czasie przez buddyzm: głosił filozofie adwajty (niedwoistości).

śastry - teksty sanskryckie dotyczące różnych dziedzin wiedzy i prawa, jak również komentarze do niektórych traktatów filozoficznych.

Śurdas - wielbiciel Kriszny: rodzina wyrzekła się go, ponieważ był niewidomy. Utrzymywał się ze śpiewania pięknych pieśni do Kriszny.

telugu - język używany przez ludność zamieszkującą stan Andhra Pradesh w Indiach, gdzie urodził się i naucza Bhagawan Śri Sathya Sai Baba.

Tenali Ramakriszna - znany poda żyjący w II połowie XVIII w., tworzący w języku telugu.

Tjagaradża - poeta i muzyk żyjący w południowych Indiach na przełomie XVIII i XIX w., autor licznych pieśni ku czci Wisznu i Ramy.

Upaniszady - teksty sanskryckie uzupełniające wiedzę zawartą w Wedach. Wraz z Wedami stanowią najstarszy zbiór pism filozoficznych Indii.

Walmiki - poeta starożytnych Indii, który „ujrzał” i napisał Ramajanę.

prasadam - posiłek uświęcony przez akt ofiarowania go przed spożyciem Bogu: także: dar od Boga.

Wedanta - indyjskie traktaty filozoficzno-religijne stanowiące uzupełnienie Wed. Wedy zaś to najstarsze teksty indyjskie, których treść została objawiona mędrcom przez Boga. Wedy tworzą podwaliny cywilizacji i filozofii indyjskiej, a wraz z Wedantą - duchowe przesłanie hinduizmu.

wibhuti - nazwa świętego popiołu materializowanego przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę; symbol ostatecznej prawdy, która nie podlega żadnym zmianom.

Wiwekananda - filozof indyjski żyjący w latach 1862-1902, propagował filozofię Wedanty w Europie i w Stanach Zjednoczonych: założyciel ruchu Misja Ramakriszny.


Dom Wydawniczy „LIMBUS” Sp. z o.o.

ul. Pomorska 39, 85-959 Bydgoszcz 2

skr. poczt. 21

tel./fax (052) 328-79-74

e-mail: ksiegarnia@limbus.com.pl

www.limbus.com.pl



Wyszukiwarka