72 73

przeciw, by czerpać stąd równowagę psychiczną, Coraz to nowe ciężary oddalały gdzieś podskórny smutek i lek. Przytłaczały ją, lecz jednocześnie przynosiły oczekiwaną ulgę.

Co więcej, z tychże ciężarów i problemów czerpała Melania poczucie własnej wartości. Brała na siebie obowiązki ponad dziecięcą wy­trzymałość. Zdobywała aprobatę poprzez codzienną harówkę, dbanie o innych i rezygnację ze wszystkich swoich chęci oraz potrzeb. I tak do kompleksu „wybawicielki" dołączył się rys męczeństwa, czyniąc z niej istny magnes dla każdego „nieboraka" w stylti Seana. Lecz nie na tym koniec. Warto przypomnieć tu pewne prawidłowości w rozwoju dziecka, które pozwolą nam zrozumieć lepiej mechanizmy sterujące życiem Melanii. Wskutek dość niezwykłych warunków domowych doszło w jej przypadku do niebezpiecznego „przedobrzenia" również innych reakcji.

Dziecko wychowywane w przeciętnej, dwupokoleniowej rodzinie żywi zwykle silne a skryte pragnienie, by pozbyć się jakoś rodzica tej samej płci i mieć drugiego na wyłączną własność. Chłopiec wolałby, żeby ojciec gdzieś znikł; mama będzie wtedy kochać tylko jego. Dziewczynka zaś roi sobie, jak to zastąpi mamę u boku ojca. Wszyscy byliśmy przynajmniej raz świadkami takich dziecięcych „oświadczyn". Czteroletni brzdąc solennie obiecuje: „Kiedy dorosną, to się z tobą, mamuś, ożenię", a trzyletnia kobietka gorąco prosi: „Tatusiu, chodź, zrobimy sobie dom bez mamy". Niech jednak tylko rzeczywiście coś się przytrafi rywalowi bądź rywalce! Skutki mogą być dla psychiki dziecka pustoszące.

Jeżeli matka jest poważnie chora czy to na ciele, czy na umyśle, jeżeli pije lub narkotyzuje się, jeżeli odchodzi, wyjeżdża albo duchowo „odfruwa". wówczas rodzina deleguje do tej roli jedyną bądź najstar­szą córkę. Historia Melanii świadczy o tym, jak zgubne bywają dla dziewcząt konsekwencje takiego „awansu". Obłęd matki spowodo­wał, że musiała objąć „stanowisko" żeńskiej głowy domu i pełnić funkcję partnerki ojca w okresie decydującym dla formowania się jej osobowości. Niczym dwa konie, zaprzęgnięte do kieratu tworzyli razem zgraną parę. Melania miała więc tatę na wyłączną własność. Pozostawała z nim w stosunkach zupełnie innych niż reszta rodzeńst­wa. Zachowywała się niemal jak jego rówieśnica. Okazała się mocniej­sza i „lepsza" od matki. Dziecięce rojenie ziściło się, ale matka przepłaciła to zdrowiem, a w końcu życiem. Ów zbieg okoliczności wywołał niezwykle brzemienne następstwa.

Pierwszym z nich było ogromne poczucie winy.

Jak pamiętamy, po śmierci matki Melania dręczyła się myślą, że mogłaby temu mimo wszystko zapobiec. Reakcja dość normalna w otoczeniu samobójcy, co najwyżej spotęgowana przez nadmierny zmysł odpowiedzialności za całą rodzinę. W dodatku jednak do jawnych wyrzutów sumienia Melanię nękało coś dużo gorszego.

Chciała mieć ojca tylko dla siebie. I oto tak właśnie się stało. Podświadomie uznała się za kogoś w rodzaju zbrodniarki, co spowodowało zapędy pokutnicze i skłonność do traktowania cierpień i trudów jako należnej kary. Potrzeba odkupienia sprzęgła się z płynącą skądinąd postawą męczennicy i stworzyła całość bliską masochizmowi. Związek z Seanem, pełen bólu, samotności i ciężarów ponad siły, wydawał się więc poręczny, swojski, a może nawet całkiem przyjemny.

Drugim następstwem było bezwiedne zaniepokojenie seksualnymi implikacjami jej układu z ojcem. Obecność matki (macochy, przyjació­łki, kochanki) czyni zazwyczaj stosunki ojca z córką sferą „bezpiecz­ną". Mała kobietka może wówczas spokojnie rozwijać się jako „oczko w głowie tatusia" bez jakichkolwiek podtekstów erotycznych. Wszel­kie ewentualne impulsy tłumi więź istniejąca pomiędzy ojcem a jego dorosłą partnerką.

W przypadku Melanii nie doszło do kazirodztwa, choć warunki temu sprzyjały. Akty takie zdarzają się często właśnie w rodzinach, gdzie żeńską głową domu jest osoba nieletnia. Jeżeli matka z tych czy innych powodów abdykuje ze swej roli partnerki męża oraz rodzicie­lki, na małą „następczynię tronu" spadają nie tylko rozliczne obowią­zki, ale także ryzyko, że stanie się obiektem ojcowskich zalotów (nie wińmy jednak za kazirodztwo matki; odpowiedzialność ponosi zawsze ojciec, który jako dorosły powinien chronić dziecko, a nie używać go do zaspokojenia swych potrzeb seksualnych!).

Oczywiście, ojcowie rzadko posuwają się do zachowań otwarcie erotycznych. Lecz sam fakt, że córka zajmuje miejsce matki, podwyż­sza temperaturę ich wzajemnych stosunków i nadaje im szczególny odcień. Wskutek bliskiej zażyłości dziewczynka może czasem mieć krępujące wrażenie, że czułość okazywana jej przez ojca jest w jakiś sposób podbarwiona seksualnie. Może też skoncentrować na nim pierwsze drgnienia swego popędu płciowego w znacznie większym stopniu, niż dzieje się to zwykle. Z lęku przed pogwałceniem tabu kazirodztwa może wówczas zakazać sobie większości, a nawet wszyst-

72

73


Wyszukiwarka