Recenzja

Autor: E. L. James

Tytuł: "Pięćdziesiąt twarzy Greya"

Tytuł oryginału: "Fifty Shades of Grey"

Cykl: Pięćdziesiąt Odcieni

Tom: 1

Wydawnictwo: Sonia Draga

Data wydania: wrzesień 2012

Liczba stron: 608



"Pięćdziesiąt twarzy Greya" to, cytując za okładką, "romantyczna, zabawna, głęboko poruszająca i całkowicie uzależniająca powieść pełna erotycznego napięcia".

Otwiera ją scena, kiedy Anastasia Steele, w zastępstwie przyjaciółki, jedzie przeprowadzić wywiad z charyzmatycznym miliarderem, który wbrew słowu „miliarder” nie ma pięćdziesięciu lat i twarzy po dziesiątkach zabiegów wygładzania zmarszczek.
Christian Grey ma 27 lat, jest sierotą, wszystkiego dorobił się sam, a jakby tego było mało jest najprzystojniejszym mężczyzną jaki chodził po Ziemi. Wbrew pozorom nawet nie jest nudziarzem, bo lata samolotami, jeździ szybkimi autami oraz gra na fortepianie smutne piosenki podkreślające jego skomplikowane życie wewnętrzne.
W odróżnieniu od niego, Anastasia Steele jest studentką literatury i jak na prawdziwego mola książkowego przystało jest nieśmiała, nie ma życia towarzyskiego, zazwyczaj nosi dżinsy i czerwieni się średnio 3 razy na stronę. Do tej pory nie podobał jej się żaden facet. Mimo to, zamiast wpaść na pomysł, że może jednak jest lesbijką, marzy
o wielkiej miłości, serduszkach, kwiatkach i kochaniu się w łóżku. Niestety ma pecha, bo Grey nie chce się „kochać” – on lubi się pieprzyć, ma bogatą kolekcję pejczy, lasek, karabińczyków do podwieszania i upodobanie do traktowania kobiet jak niewolnic.
Niestety, książka ta została napisana w fatalny sposób. Język jest bardzo prosty, momentami wulgarny w zupełnie nieodpowiednich miejscach, zawierający mnóstwo powtórzeń. Czytając po raz setny słowa: rety, jęczę, głośno wciąga powietrze, przelecieć
i jasny gwint naprawdę można dostać szału. Pojawia się również zdecydowanie za dużo szczegółowych, niepotrzebnych opisów rodem z "Nad Niemnem". Jeden dzień z życia bohaterki trwa czasami kilka stron, ponieważ autorka nie szczędzi rozwlekłych historii na temat każdej podstawowej funkcji życiowej Anastasii. O ile ma to jeszcze rację bytu przy fragmentach o seksie, o tyle detaliczne czytanie o dniu pracy w sklepie ze śrubkami
i materiałami budowlanymi doprowadza do szału. Totalnie nie rozumiem też wiernego tłumaczenia książki z oryginału na język polski. Naprawdę, istnieją wyrażenia zwane idiomami, a także zwroty, które przetłumaczone brzmią po prostu głupio, jednak przy odrobinie chęci można by je było zastąpić jakimś sensownym stwierdzeniem (bo sorry, ale przy "O święty Barnabo" - ulubionym powiedzonku Anastasii opadają ręce,
a spokojnie wystarczyłoby napisać chociażby trywialne "O Matko". To samo tyczy się
z popularnym za granicą zwrotem z wewnętrzną boginią. Dla polskich czytelników brzmi to obco i niedorzecznie).
Minusem jest też seks. Dużo seksu. I nawet nie chodzi o ilość tych erotycznych scen - po prostu autorce zabrakło pomysłów na ich opisanie. Tak naprawdę wciąż dzieje się to samo i w takiej ilości, jaką dostajemy w tej książce, niewiele to wnosi. Czytanie
w kółko o "zerżnięciu" i orgazmie, przy którym Anastasia rozpada się na milion kawałków jest bardzo nużące i nudzące. Duży nacisk E. L. James położyła na uświadomienie czytelników w kwestii bezpiecznego seksu, efektem czego są ciągle przewijające się prezerwatywy, a później minipigułki. I choć generalnie uważam to za plus, to niestety zabrakło choć minimum subtelności.
Plusem mimo wszystko są bohaterowie tej książki. Christian Grey jest osobą bardzo tajemniczą i intrygującą, choć jednocześnie mam wrażenie, że autorka nie do końca poradziła sobie z wykreowaniem tej postaci. W moim odczuciu taki bohater powinien być bardziej mroczny i męski.
Jednak w czasach, w których żyjemy obecnie, ubogich w mężczyzn
z prawdziwego zdarzenia, Grey jest dla czytelniczek wymarzonym, idealnym kochankiem, któremu, w rzeczywistym świecie, żadna nie potrafiłaby się oprzeć. W dzisiejszym świecie, przepełnionym singlami, rozwódkami i samotnymi matkami lub po prostu kobietami zaniedbywanymi przez swoich mężczyzn, szukamy bohatera, który byłby spełnieniem najskrytszych pragnień. Pragnień władczego, podejmującego za kobiety decyzje, obdarzającego prezentami, bogatego i niesamowicie przystojnego, pewnego siebie mężczyzny, którego osobliwe upodobania są dla nich tak naprawdę podniecające aż do bólu. W naszych nudnych realiach, bez dżentelmenów, charyzmatyków z seksapilem Adonisa, "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" jest lekturą będącą odskocznią do tego idealnego świata. I choć tak naprawdę nie wiem, o czym dokładnie opowiada ta książka - czy o poszukiwaniu miłości, przyjemności czy może o samotności - muszę przyznać, że niesamowicie wciąga.
Podsumowując: myślę, że książka spodoba się starszym nastolatkom i młodym kobietom, spragnionym mocniejszych wrażeń. Młodsze kobiety pewnie dostrzegą
w "Pięćdziesięciu twarzach Greya" więcej zalet niż wad.
Odcienie Greya coś w sobie mają. Coś, co sprawia, że mimo wad tej książki, ciężko oderwać się od czytania. Czy polecam? Myślę, że powinno się ją przeczytać po to, by wyrobić sobie o niej własne zdanie.










Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pawm recenzja ep03 2006 id 3516 Nieznany
dsp recenzja re06 2007
lis recenzja el 03 2006
pic12f recenzja re1005
cps recenzja re0205
recenzja3, UMED Dietetyka, I Rok, Biologia i parazytologia
recenzja filmu, pedagogika, semestr I, wstęp do pedagogiki, inne
recenzja 1
Recenzja Korczak
Recenzja wystawy
recenzja filmu
Recenzja z wycieczki
Władca Pierścieni recenzja
Recenzja przeglądów teatralnych osób niepełnosprawnych
Recenzja sztuki Teatru Telewizji pod tytułem
dydkatyka języka recenzja
leaa recenzja re0804
pic12f recenzja ep0505
Granice Chaosu Fraktale Peitgen recenzja p4
pms recenzja re0205