03.1. S. Bortnowski, Materiały do egzaminu z dydaktyki (licencjat)


4. Planowanie dydaktyczne, zeszyt i notatka, temat lekcji.

S. Bortnowski, Warsztat i taktyka,

w: tegoż, Przewodnik po sztuce uczenia literatury, Warszawa 2005.

Między planowaniem a spontanicznością: jako polonista pan B. uczył pisania wypracowań według planu, potem pod wpływem Nagajowej zrezygnował na rzecz typowych dla dziennikarstwa śródtytułów. Co do wykładów podkreśla, że jego zawsze były precyzyjne, jednak nigdy nie stronił od dygresji. Najważniejsze to wychodzić naprzeciw studentom, podążać za aktualnościami i nie śpieszyć się. Porządkując zasady nauczania pod uwagę należy wziąć: hierarchizacja zadań, świadomość dokonanego wyboru celów kształcenia i wychowania. Gotowe rozkłady materiału są dowodem słabości polonistyki szkolnej.

Jakie rozkłady nauczania: sporządzony na piśmie rozkład materiału, wklejony do dziennika lub zachowany dla siebie jest niezbędny. Pan wspomina o pewnej nauczycielce, która zapisywała ok. 180 stron rocznie takim planem i podziwia ją, podkreślając równocześnie bezsens, czegoś takiego. Tadeusz Kotarbiński promuje całkowicie odmienne cechy dobrego planu: celowość, wykonalność, zgodność wewnętrzna, szczegółowość należycie ograniczona, długodystansowość utrzymana w rozsądnej mierze. Przykładowe rozkłady materiału:

Pojęcia albo główne problemy

Materiał: lektura, teksty i konteksty

Ćwiczenia

Wymagania

Wg Bożeny Chrząstowskiej „Rozkład materiału”

Kształcone umiejętności

Formy pracy i ćwiczenia

Materiał

Temat

Liczba godzin

Wg Marii Nagajowej „ABC metodyki…”

Tematyka programowa

Materiał pozaliteracki

Ćwiczenia w czytaniu, mówieniu, podstawy samokształcenia

Zagadnienia i ćwiczenia z teorii literatury

Pomoce naukowe

Liczba godzin

Wg Marii knotce, Jana Tokarskiego „Nauczanie języka polskiego w klasie VIII”

Tematyka

Kształcone czynności i pojęcia, zagadnienia z teorii literatury

Konteksty, ćwiczenia w mówieniu i pisaniu, formy kształcenia innych umiejętności, środki dydaktyczne

Nauka o języku

Liczba godzin

Propozycja rozkładu materiału, Wydawnictwo Pedagogiczne z Kilec

Czy planowanie wynikowe jest możliwe? Planowanie wynikowe jest modne i uzasadnione. Pozwala spojrzeć na proces nauczania oczyma uczniów i stawia pytanie, co oni wyniosą z zajęć. Najważniejsze jest, że rodzice i uczniowie mogą zapoznać się z najważniejszymi wymaganiami. Pan B. buntuje się jednak, gdy plan wynikowy ma dotyczyć każdego problemu lub tematu, gdyż wówczas przestaje być planem a zaczyna być konspektem.

Czy zaplanowane lekcje trzeba dzielić na cykle? Lekcje można dzielić na cykle, ale nie jest to przymus. Tematy wówczas nie zaskakują klasy, tym samym wiedzą oni do czego zmierza polonista, nie gubią się w chaosie zajęć i mogą za pedagogiem śmiało podążać (tiaaaa). Spełniony jest zatem postulat, aby nauczanie było procesem logicznym. Cykl nie oznacza jednak dla nauczyciela łatwiejszego sposobu postępowania. Za cyklami opowiada się Chrząstowska.

Algorytm działań sensownych: poszczególny etapy podziału materiału:

*obliczam, iloma godzinami lekcyjnymi dysponuję w ciągu roku

*odejmuję od 10 do 15 proc. na klasówki, testy, wycieczki, choroby, święta, egzaminy i inne

*przeznaczam na dłuższe lektury obowiązkowe tyle godzin, by w miarę solidnie je omówić

* podejmuję decyzję, które teksty z podręcznika zechcę uwzględnić i ile zajmie mi to czasu (im niższa klasa, tym większa zależność od podręcznika)

*ustalam na podstawie podręcznika i własnej inwencji, ile osobnych lekcji przeznaczę na szeroko pojęte kształcenie językowe

*dodaję godziny na film, teatr, muzea

*dokonuje bilansu godzin i w zależności od wyniku dodaję jakieś tematy lub je odejmuję

*dzielę materiał na cykle, o ile ten sposób pracy wybrałem

*sporządzam tabelę: temat cyklu, tematy lekcji lub materiał, orientacyjna liczba godzin, wszelkie uwagi dotyczące np. pojęć, metod, umiejętności, ćwiczeń, form lekcji.

Ciężar konspektów: Konspekt ma służyć praktycznemu prowadzeniu lekcji i niczemu więcej, dlatego nie powinien być popisem retorycznym. Referatowa forma konspektu, w którym wszystkie elementy lekcji oraz wypowiedzi nauczyciela i uczniów przedstawione są w rozbudowanych zdaniach, nie ma żadnego sensu. Tradycyjny konspekt lat międzywojennych wyglądał następująco:

*część wstępna uwzględnia: datę lekcji, klasę, imię i nazwisko prowadzącego oraz nazwisko opiekuna praktyk, temat lekcji, hasła z programu nauczania, cele i metody lekcji, środki dydaktyczne, bibliografię. Ok. 1 strony (sic!)

*część właściwa (2-3 str.) przebieg lekcji z podziałem na ogniwa, zaznaczenie czasu przeznaczonego na realizację poszczególnych etapów, czynności nauczyciela i uczniów ora przewidywane odpowiedzi uczniów, przewidywana notatka ucznia oraz praca domowa

*sprawozdawcza część konspektu, samoocena.

Pan B. uważa, że wymaganie czegoś takiego od studenta jest infantylizacją go, usztywnianiem i pozbawianiem rozumu Konspekt jest tylko dla studenta, może mieć nawet formę karteczek, czy fiszek. Jednak najlepszy byłby konspekt składający się z: tematu lekcji, analizy materiału, Ew zapisu toku lekcji, instrukcji pisemnej dla grup i tekstu zadania domowego.

Definicja lekcji:

Pytanie, utrwalanie i zadawanie pracy domowej a budowa lekcji: Pan B. martwi się tym, że pytanie, utrwalanie i zadawanie pracy domowej jest lekceważone. Uważa, że trzeba więcej czasu poświęcać na podsumowanie lekcji, gdy nie ma na to czasu ta część lekcji może być zastąpiona, chociaż odczytaniem notatki. Praca domowa z kolei musi zostać zapisana w zeszycie np. na marginesie. Musi być podyktowana lub zapisana na tablicy.

Temat lekcji: „W spotkaniu z człowiekiem pierwsze nasze spojrzenie pada zazwyczaj na jego twarz, w spotkaniu z nieznaną nam książką pada ono przede wszystkim na jej kartę tytułową. Jest to twarz książki.” Temat lekcji jest także taką twarzą Pan B. przejrzał ponad 500 tematów poświęconych Potopowi, dominowały proste zdania oznajmujące. Tylko 15 razy pojawiło się zdanie pytające, wykrzyknikowe ani razu, ani razu też złożone. Wg Nagajowej temat powinien przyciągać uwagę i zaskoczyć. Wg Woźniakowskiego stosowanie takich terminów jak: analiza, czy omawianie jest zbyt ogólne. Babiński jest natomiast mistrzem w rymowaniu i wymyśla np. takie tematy: O poczciwym człowieku sprzed czterech czterech pól wieku. Pan B.(Bortnowski) lubi styl dziennikarski np. On, ona i ci inni, czyli o miłości Wokulskiego. Sugeruje nam naśladowanie najlepszych, ponieważ dydaktyce nie ma plagiatu i powinniśmy czerpać od najlepsiejszych!

Cele lekcji: działanie lekcyjne można podporządkować tylko jednemu, ewentualnie dwu celom nadrzędnym. Sformułowania typu: kształcenie wrażliwości, analiza i interpretacja wiersza są zbyt ogólne. Pomiędzy celem lekcji, tematem i wybrana metodą pracy istnieje ścisły związek np. lekcja dotycząca „Pieśni o żołnierzach z Westerplatte” Gałczyńskiego może pójść kierunku: zajęcie się rymem lub wersyfikacją (wtedy temat brzmi: Rytmika „Pieśni”) lub przybliżeniu kontekstu historycznego i wskazać na funkcję poezji w latach wojny (temat: Historia a poezja); można iść jeszcze w wielu kierunkach, ale ogólnie chodzi o to, żeby to, co robimy na lekcji miało ścisły związek z jej tematem.

Poznawczy, sprawnościowy, wychowawczy czy może tylko cel operacyjny? Pan B. wspomina pewną nadgorliwą studentkę, która sporządziła następujące cele do swojej lekcji:

  1. Cel poznawczy: poznanie cech charakterystycznych baśni literackiej; pojęcie motywu baśniowego

  2. Cel kształcący: swobodne wypowiedzi uczniów na temat elementów świata przedstawionego, umiejętność opowiadania i formułowania własnych opinii

  3. Cel wychowawczy: funkcja wychowawcza utworów literackich, waga wartości moralnych w życiu ludzkim, prawda, sprawiedliwość, przyjaźń.

Pan B. uważa, że w konspekcie przeznaczonym do druku należy zapisać takie cele, we własnym zdecydowanie NIE. Wytyczone cele trzeba jednak realizować. Pan B. podkreśla też, że niekiedy wypisując cele operacyjne wkraczamy w strefę myślenia utopijnego, lekcja zanim się zaczęła osiąga swój cel, bo co jeśli uczniowie nie dostrzegą i nie ocenią różnych motywów w literaturze a my zapisaliśmy jako cel: dostrzega motywy w lit.?

Psychologia lekcji: czasami w kontakcie z uczniami pomaga promień słońca, czasami deszcz, czasami lekcja zaczęta tuz przed feriami jest skazana z góry na klęskę, lub lekcja prowadzona na 7 godzinie. Lekcja to mecz między uczniem a nauczycielem. Na nic nam kondycja, jeśli zabraknie bojowego ducha.

Przeciw zeszytom: Panu B. nie podoba się prowadzenie notatek w ściśle określony sposób i chciałby, aby zeszyty nie były sprawdzane. Zeszyt to przecież własność ucznia. Poza tym zeszyt dzieli lekcje nie na cząstki tematyczne, ale na cząstki lekcyjne, burzy to ciągłość zagadnień i kawałkuję wiedzę. Przy powtórce materiału trzeba notować nie pod danym zagadnieniem, ale gdzieś daleko. Pan jest za kołonotatnikami, teczkami i kartami pracy, fiszkami, brulionem akademickim. Pozwala na sprzeciw przeciwko zeszytowi, jeśli jego miejsce zajmą notatki podporządkowane konkretnym zasadom uzgodnionym z uczniami.

Dyktowanie jako występek: Pan B. przytacza kilka notatek podyktowanych przez polonistki, po czym stwierdza, że notatka podyktowana to największa krzywda wyrządzona uczniowi, zwalnia go, bowiem od wysiłku umysłowego, od ćwiczeń w redagowaniu tekstu, od wyciągania samodzielnych wniosków. Niektórzy poloniści przekształcają wręcz notatkę w wypracowanie. Dyktowanie uczy fałszu i życiowej bezradności, proponuje raz na zawsze ustalony model rzeczywistości.

Jak notować?

Czy zeszyty ćwiczeń? Zeszyt zeszytowi nierówny. Dobre pomoce pozwalają zaoszczędzić czas nauczyciela. Niemniej trzeba zeszyt ćwiczeń potraktować wyłącznie jako materiały pomocnicze: kserujemy tylko te strony, które są potrzebne. W przeciwnym razie stajemy się w pewnym sensie niewolnikiem cudzych pomysłów.

Współdziałanie: Pan B. chce nam odpowiedzieć, jak powinno postępować się z uczniami. Po pierwsze ważna jest umiejętność słuchania. Zgodnie z zasadą proste pytanie-prosta odpowiedź nauczyciel oczekuje na bezbłędnej i szybkiej odpowiedzi. Wg badań czeka na nią ok. sekundy, po czym zwraca się do kolejnego ucznia, bądź odpowiada sam. Lekcja jest przecież dla uczniów, nie zaś nauczyciela i jego popisów merytorycznych. Pan B. miał zwyczaj, że gdy uczeń zabłysnął paradoksem lub celną uwagą na miarę krytyka literackiego, klasa zapisywała jego słowa z imieniem i nazwiskiem w nawiasie. W ten sposób uczeń figurował np. koło K. Wyki. Nie ma także gorszego przeświadczenia, że niektóre metody nauczania są tylko dla wybranych. Należy także przyznać się do niemocy przed uczniami np. w kwestii doboru muzyki rozrywkowej na lekcję, poszukiwaniach internetowych itp. Kolejny składnik współdziałania to planowanie zajęć razem z klasą we wspólnej debacie. Często pan B. ustala z uczniami nie tylko tematy, ale pozwala im wybierać metody, którymi będą pracować i dzielić materiał między siebie. Władza- wprawdzie niewybrana przez ogół, ale odgórnie narzucona- musi doprowadzić do zawarcia umowy społecznej, ustalić reguły gry, zwłaszcza wzajemnego szacunku.

Partnerstwo i jego granice: Jeśli przez partnerstwo rozumieć zmniejszanie wzajemnego dystansu, budowanie własnego autorytetu nie na przemocy duchowej, lecz na tolerancji, grzeczność, zgodę na wyrażanie przez uczniów radykalnych opinii, nawet uznanie ich prawa do buntu- to wówczas pan B. opowiada się za partnerstwem. Ale jeśli partnerstwo ma polegać na całkowitym zatarciu dystansu pomiędzy nauczycielem a uczniami, na sprawowaniu przez dzieci i młodzież władzy wykonawczej i sądowniczej, na poklepywaniu się wzajemnym i kumplowaniu na równowadze ja-ty- pan B stanowczo protestuje. W szkole będącej instytucją hierarchiczną musi być mus.

Prawo do własnego zdania: Wykluczywszy równość w szkole, pan B. chce zapewnić uczniom prawo do wyrażania własnych poglądów na wszystkie sprawy. Wg pewnej ankiety 55,6% ankietowanych uczniów mogło na lekcji polskiego wypowiadać się swobodnie; 12,7% mogło, ale tylko w pewnym sensie; 31,6% w ogóle nie miało takiej możliwości. Uczniom należy pozwalać na swobodne wypowiedzi, na plecienie herezji itp. Potem należy jednak sprostować te fałszywe interpretacje. Ważne wtedy są argumenty, czasami można spisać protokół rozbieżności, częściej postawić znak zapytania, powołać się na teorię międzysłowia Juliana Przybosia mówiącą, że nie można izolować poszczególnych wersów i konkretyzować dowolnie ich sensu.

Szczerość: Pan B. jest szczery, przyznaje się do własnej niemocy: ma kiepską pamięć. Zginąłby bez notatek, dlatego w pełni rozumie uczniów, którzy nie pamiętają dokładnie treści lektur po ich przeczytaniu. Nie rozumie jak można zapamiętać te wszystkie wydarzenia np. z mitologii. Ze szczerością łączy się inna sprawa: czy powinno się do końca ujawniać swoje poglądy? Na przykład pana B. drażni wizja świata mitologicznego, jest wg niego okrutna, nieludzka, nawet zboczona. Jednak nigdy ten sąd nie został wypowiedziany na lekcji, ale gdyby pan B. usłyszał podobny na lekcji podjąłby z uczniem dyskusję. Istnieje jakaś granica tabu, dlatego pan B. nie czuje się w obowiązku informować uczniów skłonnościach homoseksualnych Gombrowicza, Iwaszkiewicza, czy Białoszewskiego. Trzeba założyć, że szczerość powinna być niezbędnym składnikiem naszej taktyki postępowania z uczniami, jednakże musimy pamiętać, że nie pojawi się sama z siebie i ze trzeba ją żmudnie wypracować.

Gdy trzeba ujarzmiać! Pan B. najchętniej nie burzyłby sielankowej wizji szkoły, ale nie oszukujmy się. Aby ujarzmić klasę prostacką, anarchistyczną i nie wykazującą miłości do nauki należy: być zawsze grzeczną, zawsze dziękuję i dzień dobry. Żadnej agresji, gdyż odpowiedzą agresją. Konsekwencja i to żelazna musi być. Przyjrzyj się jak z klasą radzą sobie inni nauczyciele. Powiedź o swoich problemach w szkole, zgłoś problem w pokoju nauczycielskim, czy na radzie.

Puenta!

(Do tematu dołączone są jeszcze załączniki: konspekty lekcji, które mają nam pomóc w różnych rzeczach np.:

4



Wyszukiwarka