8203


Charyzmat języków

Autor: Serafino Falvo

Charyzmat języków - glosolalia - jeden z nadzwyczajnych darów Ducha Świętego, który budzi wątpliwości i kontrowersje a jednocześnie jest bardzo rozpowszechniony wśród grup modlitewnych Odnowy Charyzmatycznej.

Historia

W Starym Testamencie nie ma wzmianki o takim darze. Został zapowiedziany przez Jezusa dopiero po Jego zmartwychwstaniu: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą;" (Mk 16,15-17). Apostołowie, prości rybacy, nie mogli sobie zdawać sprawy z tego co znaczy ta obietnica. Dar pojawił się po zesłaniu Ducha Świętego: "Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić." (Dz 2,1-4).

Od samego początku ten "dziwny" dar budził polemiki: "Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: Co ma znaczyć? - mówili jeden do drugiego. Upili się młodym winem - drwili inni." (Dz. 2,12-13). Jak to możliwe, że jedni słuchali zdumieni i wychwalali Boga a inni wyśmiewali się? Są różne tłumaczenia. Niektórzy twierdzą, że cud nie dotyczył tych co mówili ale tych co słuchali (słyszeli coś czego Apostołowie nie mówili). Jest raczej mało prawdopodobne bo Łukasz napisał, że uczniowie mówili "tak jak im Duch pozwalał mówić". Inne tłumaczenie opiera się na spostrzeżeniu, że tłum przed wieczernikiem składał się z dwóch typów ludzi - żydów z Jerozolimy i pielgrzymów diaspory, którzy przybyli z okazji święta Pięćdziesiątnicy. Miejscowi żydzi znali raczej wyłącznie swój hebrajski dialekt, więc słysząc niezrozumiałe słowa, stwierdzili, że uczniowie "upili się". Żydzi z diaspory znali oprócz hebrajskiego, języki krajów, które zamieszkiwali, gdy więc usłyszeli prostych ludzi (nigdy nie podróżowali daleko) mówiących innymi językami to się zdumieli tak, że chcieli się przyłączyć do wychwalania Boga. I tak jak przy wieży Babel języki podzieliły ludzi, przy zesłaniu Ducha Św. języki połączyły ludzi.

Wiadomo, że po zesłaniu Ducha Św. dar się rozpowszechnia na innych wiernych (poza Apostołami). Z Dziejów Apostolskich wiadomo na przykład o rodzinie Korneliusza, gdy Piotr im mówił o Jezusie: "I zdumieli się wierni pochodzenia żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha Świętego wylany został także na pogan. Słyszeli bowiem, że mówią językami i wielbią Boga." (Dz 10,45-46). Dotyczy to też nowo ochrzczonych, np. w Efezie: "A kiedy Paweł włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też językami i prorokowali." (Dz 19,6). Wiadomo również, że Paweł też miał ten dar: "Dziękuję Bogu, że mówię językami lepiej od was wszystkich." (1Kor 14,18). Wśród wspólnot Koryntian dar języków był tak powszechny, że Paweł w liście daje uwagi na temat jego uporządkowania, aby wszystko odbywało się "godnie i w należytym porządku". Po upływie I wieku zanikają informacje o szerokim występowaniu daru języków. Znane są pojedyncze przypadki świętych, np. św. Franciszek Ksawery, Proboszcz z Ars.

Były prowadzone różne badania tego zjawiska i są różne opinie. Pismo Św. mówi 30 razy o darze języków i to tak jak o rzeczywistym i częstym zjawisku. Jest też potwierdzenie w tradycji Kościoła. Później używanie daru języków stało się rzadkie i zarezerwowane dla życia zakonnego, dla świętych. Uważa się też, że współczesne doświadczenie nie jest takie samo jak doświadczenia opisywane w Piśmie Św. Obecnie chodzi przede wszystkim o modlitwę a zwłaszcza modlitwę uwielbienia.

Formy

Ujawnianie daru języków dzieli się formalnie na dwie postacie: powszechniejszą modlitewną (modlitwa w językach) i rzadszą prorocką (wygłoszenie proroctwa).

Modlitwa w językach jest przede wszystkim formą modlitwy prywatnej, nawet wtedy gdy odbywa się w obecności innych, na spotkaniach modlitewnych. Modlący się w ten sposób człowiek jest świadomy, że mówi (nie wpada w trans, modli się w pełni władz umysłowych, może zacząć i skończyć kiedy uzna za stosowne), nie wie tylko co mówi. Jest to tak jak przy recytacji łacińskich tekstów przez prostych ludzi, z jedną różnicą - łacińskie modlitwy można zapisać i ponownie odczytać. Czy jest to konkretny język - czasem tak, ale najczęściej nie. Te dźwięki nie do rozszyfrowania służą modlitwie (szczególnie wychwalaniu Boga) a nie głoszeniu słowa (proroctwo to wyjątek): "Ten bowiem, kto mówi językiem, nie ludziom mówi, lecz Bogu. Nikt go nie słyszy, [tzn. nie rozumie] a on pod wpływem Ducha mówi rzeczy tajemne."(1Kor 14,2).

W tej formie dar języków ma na celu przede wszystkim pomóc nam w modlitwie: "Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą." (Rz 8,26-27) Tak więc dar może zaradzić naszej niezdarności - jak uwielbić Boga, co Mu powiedzieć (wypowiedzieć niewypowiedziane) i może pomóc w nieznajomości - modlimy się za kogoś, ale nie wiemy gdzie leży istota problemu (stąd jej skuteczność przy przezwyciężaniu pokus, przy prośbach o szczególne łaski). Innym celem daru języków jest to aby Bóg był uwielbiony w każdym języku a wiele języków zamilkło zanim Jezus przyszedł na świat: "I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca." (Flp 2,11)

Dar modlitwy w językach jest dość powszechny, ale nie wszyscy otrzymują ten dar i nie od razu po wylaniu Ducha Św. (nie jest to dowód wylania). Nie jest on też zarezerwowany dla Odnowy Charyzmatycznej (każdy ochrzczony otrzymał Ducha Św. i potencjalnie wszystkie dary). Dar języków pochodzi bezpośrednio od Ducha ale wymagana jest otwartość i współpraca z naszej strony. Duch Św. dostarcza zasadniczych elementów (materii i formy), a nasza współpraca to dodatkowe środki (wola, język, głos, odwaga do odezwania się). To jedyny z nadzwyczajnych darów, który otrzymuje się na zawsze, tyle że gdy nie jest używany wygasa. Charakterystyczne jest też to, że inaczej niż większość darów Ducha Świętego, które służą przede wszystkich wspólnocie, dar języków służy dla wewnętrznego budowania jednostki "Ten, kto mówi językiem, buduje siebie samego" (1Kor 14,4). Modlitwa w językach jest modlitwą prywatną i możemy się tak modlić kiedy zechcemy - w samotności (najbardziej zgodne ze wskazówkami Pawła) i we wspólnocie. Szczególnie gdy jesteśmy zmęczeni, roztargnieni. Ten sposób nie ma zastąpić innych form modlitwy, ale może przygotować do nich: "Jeśli bowiem modlę się pod wpływem daru języków, duch mój wprawdzie się modli, ale umysł nie odnosi żadnych korzyści. Cóż przeto pozostaje? Będę się modlił duchem, ale będę się też modlił i umysłem, będę śpiewał duchem, będę też śpiewał i umysłem." (1 Kor 14,14-15).

Śpiew w językach jest modlitwą w językach, śpiewaną na improwizowaną indywidualnie melodię ale tworzącą w grupie harmonijną całość. Porównuje się ją czasem do tzw. jubilacji, czyli pewnych ozdobników w śpiewie liturgicznym, o których Św. Augustyn mówił, że są niewyrażalnym śpiewem serca, które cieszy się bez używania ograniczających słów i sylab. Niektórzy uważają śpiew w językach za przygotowanie do modlitwy kontemplacyjnej lub pewną formę modlitwy kontemplacyjnej. Taka śpiewna modlitwa, może sprawić, że kontemplacja staje się łatwiejsza i bardziej pociągająca. To spontaniczne wyrażenie uległości łasce i impulsowi Ducha Św., które prowadzi do głębokiej jedności w Duchu oraz do odczucia obecności Boga.

Proroctwo w językach ma miejsce wówczas, gdy ktoś odczuwa potrzebę modlitwy w językach, a ktoś inny wie, co to znaczy i tłumaczy. Wówczas ta wypowiedź w językach przybiera formę przekazu dla wspólnoty, dlatego św. Paweł domagał się tłumaczenia: "Jeżeli korzysta ktoś z daru języków, to niech mówią kolejno dwaj, najwyżej trzej, a jeden niech tłumaczy! Gdyby nie było tłumacza, nie powinien mówić na zgromadzeniu; niech zaś mówi sobie samemu i Bogu!" (1 Kor 14,27-28).

Owoce i niebezpieczeństwa

Zielonoświątkowcy traktują dar języków jako pewny znak tego, że osoba została ochrzczona w Duchu Świętym i że Duch Święty ujawnił swoją obecność na spotkaniu wspólnotowym. Dla katolików dar języków nie ma tak podstawowego znaczenia, co wynika z wiary, że Duch Święty napełnił nas już w sakramencie chrztu i bierzmowania a modlitwa o wylanie Ducha Świętego jest jedynie prośbą o to by otrzymane wcześniej dary zaczęły przynosić trwałe i prawdziwe owoce. Spotkanie modlitewne może być również owocne bez modlitwy w językach. Dar języków nie jest więc konieczny. Niektórzy uważają, że on jednak otwiera drogę do innych darów i do lepszego poddania się woli Bożej, ponieważ człowiek, który zaczyna używać tego daru odblokowuje się przed Bogiem i przed bliźnimi. Modlitwa w językach jest wolna od słów, więc nie wymaga angażowania intelektu. W ten sposób daje pokój, jest siłą do wewnętrznego rozwoju a niekiedy przynosi wewnętrzne uzdrowienie z nieujawnionych urazów.

Jak każdy dar, tak i dar języków może być źle używany. Posiadanie tego daru nie może być powodem wywyższania się ponad innych (jestem lepszy, jestem na wyższym poziomie rozwoju duchowego). Nie jest on potwierdzeniem indywidualnej świętości - obdarowany może używać daru także w czasie duchowej oziębłości. Nie można go też wykorzystywać do zwrócenia na siebie uwagi (objaw braku wewnętrznego uporządkowania). W każdym przypadku nie można polegać jedynie na własnym doświadczeniu duchowym bez odwoływania się do rozumu, ponieważ wybujała uczuciowość niesie ryzyko elitaryzmu, izolacji, a w konsekwencji sekciarstwa. Św. Paweł mówi: "Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć? Lecz wy starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący." (1 Kor 12,29-13,1)

Na podstawie książki Serafino Falvo "Przebudzenie charyzmatów"

Wyjaśnijcie szerzej modlitwę w językach...

Autor: o. Remigiusz Recław SJ

Czy dar języków we wspólnocie może wystąpić tylko podczas modlitwy uwielbienia? Dlaczego osoba modląca się językami nie wie co mówi mimo że jest świadoma? I dlaczego mówienie językami to tylko dźwięki...? Może inaczej ludzie będący świadkami takiej modlitwy słyszą to co dana osoba wypowiada i im się wydaje że to są wyrazy, słowa, niejako jakby jakieś pełne zdania, a nie dźwięki wydawane...Więc jak to jest? Na modlitwie uzdrowienia byłam świadkiem modlitwy w nieznanym języku: jedna osoba mówiła a druga tłumaczyła - czy to w takim razie jest forma przekazu dla wspólnoty, czyli proroctwo w językach? Karolina.

To jedno pytanie jest złożone z wielu drobnych, które wymagają odpowiedzi. Jeśli chodzi o występowanie daru języków we wspólnocie, to nie ma reguły - owszem, może on występować tylko podczas uwielbienia. Myślę, że ważne jest, aby ludzi zachęcać do tego, aby sami, w domu, podczas modlitwy osobistej też uwielbiali Boga modlitwą w językach. Nie musi to trwać długo, ale chodzi o to, aby modlitwa w językach była moją modlitwą we wspólnocie, a nie modlitwą pod wpływem wspólnoty (tłumu). Poza tym, gdy ktoś praktykuje modlitwę w językach także jako osobistą modlitwę, szybko nabiera ona głębszego sensu. Myślę, że jeśli zaczniecie we wspólnocie praktykować modlitwę w językach jako Waszą osobistą modlitwę, to po paru miesiącach będzie się ona pojawiać nie tylko podczas uwielbienia. Z modlitwą w językach trzeba się trochę oswoić, trzeba się przestać bać słyszeć siebie modlącego się w językach.

Poza tym we wspólnocie należy się starać słuchać tych, którzy się modlą językami. Nie będzie nigdy tłumaczy, jeśli nie będziemy się wzajemnie słuchać. Zacznijcie to w gronie animatorów. Niech połowa modli się w językach, a druga połowa słucha tej modlitwy. Ci, co słuchają, niech próbują modlić się modlitwą osoby, której słuchają. Wśród kilku osób modlących się łatwo będzie można usłyszeć modlitwę, która jest mi bliska. Takiej osoby należy słuchać częściej. Niech ta osoba wsłuchuje się w tę modlitwę, niech się z nią jednoczy. Aby móc tak się rozwijać, trzeba przełamywać wstyd: wielu przestaje się modlić w językach albo ścisza głos, bo ktoś ich słucha. A powinno być odwrotnie, gdy ktoś mnie słucha, powinienem modlić się głośniej.

Ważne też, aby modląc się w językach, mieć w sercu pragnienie, aby Pan dał tłumacza do mojej modlitwy. Spotkałem się już z taką sytuacją, że ktoś mówi: czuję, że powinienem rozumieć twoją modlitwę, ale jej nie rozumiem, nie wiem czemu, coś jest nie tak. Wówczas osoba, która modliła się powiedziała: prosiłam, abyś jej nie rozumiał.

Modlitwa w językach jest poddaniem się Duchowi Świętemu. Tu nie ma co się koncentrować na dźwiękach. Nie o dźwięki w niej chodzi, ale o powierzenie się całkowite Bogu. Powierzam swoje usta Bogu. Wprawdzie to ja wydaję dźwięki, po części kontroluję zgłoski, które się ze mnie wydobywają, ale to nie o te zgłoski chodzi. Czasem można spotkać artykuły, które krytykują modlitwę w językach, omawiając wydobywane zgłoski. Jeśli ktoś robi taką analizę, to nie ma pojęcia o tej modlitwie, a już na pewno nie praktykuje takiej modlitwy.

Jeśli chodzi o tłumaczenie modlitwy w językach, to nie chodzi tu o tłumaczenie w taki sposób, że dana zgłoska oznacza jeden wyraz, a inna zgłoska - inny wyraz. Kiedyś uczestniczyłem w rozeznaniu adoracji. Byliśmy w sześć osób. W pewnym momencie każdy z nas zaczął tłumaczyć modlitwę jednej osoby. Nasze tłumaczenia były inne. Ale zmierzały w jednym kierunku. Przyjęliśmy, że jest to kierunek adoracji, do którego zaprasza nas Duch Święty.

Termin „tłumaczenie” jest niefortunnym sformułowaniem w przypadku modlitwy w językach. Lepiej mówić o interpretacji modlitwy w językach: czyjaś modlitwa brzmi we mnie i tworzy modlitwę, czasem konkretne słowo, jeszcze innym razem konkretne poznanie. Czy to są słowa dla całej wspólnoty, czy tylko dla tej osoby, czy może tylko dla mnie - to trzeba rozeznać w sercu. A potem poznaje się po owocach, czy rozeznaliśmy dobrze. Warto jednak mówić osobie modlącej się, że ją rozumieliśmy podczas modlitwy. Można to też powiedzieć w trakcie spotkania, ale nie przeszkadzając innym, streszczając w jednym zdaniu np. Twoja modlitwa była wielbieniem Jezusa za Jego krzyż.

Mam nadzieję, że coś wyjaśniłem tą odpowiedzią, jeśli za mało, proszę dopytywać.

Remigiusz Recław SJ

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
8203 1 Rover Discovery
8203
8203
8203
8203
8203 1 instrukcja

więcej podobnych podstron