Karius i Baktus, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze przedstawień - różne okazje


Karius i Baktus

Scenariusz na podstawie książki THORBJORNa EGNERa napisała Iwona Michalik.

Występują:

KARIUS

BAKTUS

Narrator

Dentysta

Szczotka

Wiertło

Mama

Jaś

Cukierki

Woda

Kubek

AKT I

NARRATOR: Był sobie chłopiec imieniem Jaś. Miał w buzi zęby, tak jak my wszyscy. W jednym z nich była dziura, a w dziurze tej mieszkały dwa małe ludziki - KARIUS i BAKTUS.

To trochę dziwne imiona, ale ludziki tez były dziwne - tak małe, że można je było zobaczyć tylko przez szkło powiększające.

Jeden z nich miał czarne włosy, a drugi rude. Żywiły się słodyczami, których w buzi Jasia nigdy nie brakowało. Śpiewały i bawiły się a kiedy nie spały ani nie jadły, dłubały w zębie, żeby powiększyć swój dom. Pewnego dnia jeden z ludzików uznał, że już wystarczy tego dłubania.

BAKTUS: Kariusie!!!! Dłubiemy tu wciąż i dłubiemy. Myślę, że nasz dom jest już dosyć duży.

KARIUS: Nie zgadzam się z Tobą, musimy mieć jeszcze większy!!! Pamiętaj, że cały czas rośniemy od tych cukierków i ciastek, którymi się opychamy. Do roboty, Baktusie!

BAKTUS: Dobra, dobra pracujmy dalej.

/po chwili, zaczął wypoczywać i wyglądać przez okienko. Zobaczył długi rząd białych zębów i wpadł mu do głowy nowy pomysł/

Kariusie !!!!! /zawołał/

KARIUS: Co znowu? / spytał niezbyt uprzejmie/

BAKTUS: Zastanawiam się, czy nie moglibyśmy zbudować domku tam wysoko, w górnym zębie. Chciałbym żeby było ładniej, niż w tej ponurej dziurze na dole.

KARIUS: Rusz głową braciszku! Powinieneś rozumieć, że mieszkamy tu o wiele przytulniej i spokojniej.

Pomyśl tylko co by się stało, gdyby nadeszła ta wstrętna szczotka do zębów.

BAKTUS /śmieje się/ HA, ha, ha. Co tam szczotka!!! Jaś przecież nigdy nie myje zębów.

KARIUS : Nie bądź taki pewny. Pamiętam że kiedyś umył.

BAKTUS: Kiedyś tak, ale było to wiele tygodni temu. Jesteśmy bezpieczni buzi Jasia!

KARIUS: Jeśli tak uważasz, buduj sobie domek gdzie chcesz, ale ja zostaję tutaj.

/Baktus rozmarzył się spoglądając na górny ząb/

BAKTUS: Tam będę mieszkał. O wiele ładniej niż na dole. Pomyśl Kariusie, gdy będzie nas więcej i we wszystkich zębach powstaną domki, będę sobie siedział w moim nowym mieszkanku i patrzył z góry na cale miasto.

KARIUS: Nie jestem pewien, że będzie nas wielu. Zależy, czy dostaniemy dosyć słodyczy.

BAKTUS: Kariusie, przecież jemy tyle, że prawie pękamy.

KARIUS: Ale nie zawsze tak było. Pamiętam, jak kiedyś Jaś zjadł tylko marchew i razowy chleb. Fuj!!!

To dopiero nieszczęście. O mało nie umarłem z głodu.

BAKTUS: Ty zawsze musisz mówić o przykrych rzeczach, Kariusie. O marchewce, o chlebie… Zobacz!! Nadchodzi jedzenie!!

KARIUS: To na pewno tylko chleb.

BAKTUS: Nie Kariusie to ciasto z grubą warstwą cukru.

KARIUS I BAKTUS: Brawo, Brawo!!!

Piosenka:

Hej hurra, hurra, hurra!!

Każdy z nas słodycze ma.

Między Jasia zębami

Ślina z cukiereczkami.

W niej irysy mięciutkie,

i landrynki słodziutkie.

Cukierki kolorowe,

I ciasteczko lukrowe.

Tralala lala, tralalalala!!

Tralala lala la, la, la, la, la!

AKT II

NARRATOR: Karius i Baktus czuli się świetnie. Ale Jas, u którego w zębach mieszkali nie był zadowolony, bo przecież takie małe ludziki niszczą zęby. Mogą też sprawić ból. Każdy, kogo bolał kiedyś ząb, wie ze to coś najgorszego na świecie. O tym właśnie będzie teraz mowa. Historia ta zdarzyła się dwa dni później.

Baktus zbudował domek w górnym zębie. Siedzi sobie na balkonie i jest mu dobrze, podczas gdy Karius dłubie w swoim starym domku.

BAKTUS: Halo, Kariusie! Jesteś tam na dole?

KARIUS: Chyba słyszysz, jak pracuję.

BAKTUS: Co robisz?

KARIUS: Wiercę podziemne przejście z twojego zęba do mojego.

BAKTUS: Świetny pomysł.

KARIUS: A co tam u Ciebie na górze?

BAKTUS: Właśnie sobie siedzę i podziwiam widok - białe szczyty jak okiem sięgnąć.

KARIUS: Co to za odgłos?

BAKTUS: Ciii…., posłychajmy.

JAŚ: Ale mnie bolą zęby!!!

BAKTUS: Ach, to tylko Jaś narzeka. Słyszałeś co mówił?

KARIUS: Powiedział „bolą mnie zęby” - /zapiszczał i zaczęli się wyśmiewać z Jasia/

BAKTUS: Jaś to niezły krzykacz.

KARIUS: Podokuczam mu trochę. Zapukam teraz w najbardziej bolące miejsce. Posłuchaj!!!

/zapukał najgłębiej jak mógł/

JAŚ: AU!! AU!!!

KARIUS: Słyszałeś??

BAKTUS: Powiedział „Au, Au, Au!” / zaśmiewają się i trzymają za brzuchy/ Zrób to jeszcze raz!!

JAŚ: Bolą mnie zęby!!!

BAKTUS i KARIUS: Ha, ha, ha, ha. Hi, hi. Hi, hi.

MAMA: Musisz pamiętać o myciu zębów Jasiu.

KARIUS: Czyj to głos?

BAKTUS: To mama Jasia.

KARIUS: Co mówiła?

BAKTUS: Powiedziała „pamiętaj o myciu zębów Jasiu.”

KARIUS: Ach, to straszne, Baktusie. /wystraszony? Pomyśl, co będzie kiedy Jaś weźmie tę okropną szczotkę do zębów. Co wtedy zrobimy?

BAKTUS: amówimy go, żeby nie mył zębów.

KARIUS: Zawołamy, żeby nie słuchał mamy. Krzyknijmy chórem. Raz, dwa, trzy.

KARIUS I BATKUS: Nie słuchaj mamy, Jasiu! Nie słuchaj mamy.

/po chwili/

BAKTUS: Jednak jej słucha!! Słyszę jak nalewa wodę do kubka. A teraz bierze tę wstrętną szczotkę. Pomocy Karius!! RATUNKU!!

KARIUS: Skacz na dół! Tu u mnie jest bezpieczniej niż u ciebie na górze.

/Baktus wyskoczył ze swojego domku i schronił się u Kariusa. Ledwo schował pupę, szczotka przemknęła obok nich ze świtem/

SZCZOTKA: Szu, szy, szu, Szuru buru, szuru buru, Szu , szu, szu.

/po chwili na małe ludziki chlusnęła spieniona woda/

KARIUS: Fuj, Fe, fuj! Prawie się udusiłem od tej ohydnej pasty.

BAKTUS: Ale się pieni i syczy do koła. Fuj!!

KARIUS: No, wreszcie skończył.

BAKTUS: Myślisz, że teraz możemy wyjść?

KARIUS: Ostrożnie, tylko ostrożnie. / powiedział i wychylił głowę przez drzwi/

Ach, to straszne!

BAKTUS: Co się stało?

KARIUS: /biega i sprawdza zakamarki/

Wszystko zniknęło! Nie ma nawet najmniejszego okruszka jedzenia. Ani troszeczkę.

Piosenka:

To co nam tak smakowało,

nagle gdzieś poznikało.

Przyszła szczotka szu, szu, szu,

I słodyczy nie ma już.

Nie ma irysów małych,

I landrynek wspaniałych,

I ciastek lukrowych.

Ach! Och! Co będzie z nami?

AKT III

Narrator: Kiedy Jaś umył zęby, od razy poczuł się lepiej. Ale jeszcze niezupełnie dobrze, bo przecież wciąż miał dziury w zębach. Następnego ranka małe ludziki zaczęły znowu dłubać i pukać w swoich domkach. Mama Jasia zaprowadziła go do dentysty i teraz zobaczycie co się tam wydarzyło .

BAKTUS: Dlaczego jesteś taki zły?

KARIUS: Chce mi się jeść. / jest zły i głodny/

BAKTUS: Niedługo dostaniemy coś pysznego. /pociesza brata/

KARIUS: Nie wygląda na to. /zrzędzi/

BAKTUS: A może byśmy spróbowali porozmawiać z Jasiem?

KARIUS: Bzdura / skrzywił się/ On przestał nas słuchać.

BAKTUS: Jeśli krzykniemy razem głośno, może nas usłyszy.

KARIUS: A co zawołamy?

BAKTUS: Krzykniemy, ze chcemy zjeść ciastko!

KARIUS: Dobra , możemy spróbować.

KARIUS i BAKTUS: / zawołali z całych sił/

Chcemy zjeść ciastko! Chcemy ciastko!

Dentysta: Otwórz buzię!

KARIUS: Słyszałeś to Baktusie?

BAKTUS: Ktoś coś powiedział, Kariusie.

KARIUS: Co powiedział?

BAKTUS: Powiedział: Otwórz buzię!

KARIUS: To dziwne.

BAKTUS: Może w sklepie ze słodyczami kazali Jasiowi otworzyć buzię?

KARIUS: Pewnie dlatego, że tak krzyczeliśmy. /uspokoili się/

BAKTUS: Spójrz! Jaś otwiera usta!

KARIUS: Mam nadzieję, że to coś słodkiego. / cieszy się/

/ czekali przez chwilę, ale na próżno, Karius się niecierpliwi/

BAKTUS: To nie ma sensu! Jak długo Jaś będzie siedział z otwartą buzią zanim cos dostanie?

KARIUS: Ojej, ale zrobiło się nagle jasno? / zdziwił się/

Zupełnie jakby słońce tu zaświeciło. Wychyl się i zobacz, co się tam dzieje.

/Baktus wdrapał się na ramiona Kariusa i wyjrzał spoza zęba./

KARIUS: Widzisz coś?

BAKTUS: Jakąś dziwną, okrągłą lampę tuż obok. Jest dziesięć razy większa niż Słońce.

KARIUS: Widać cos jeszcze? / pyta z niepokojem/

BAKTUS: Tak, stoi tam jakiś człowiek w białym fartuchu.

KARIUS: Co za nieszczęście! To przecież dentysta!!!

BAKTUS: Dentyści są niebezpieczni?

KARIUS: Są najgorsi ze wszystkich ludzi. Niszczą nasze domy i zatykają dziury.

BAKTUS: Ach Kariusie, boję się!

/ odgłos wiertła dentysty/

KARIUS: Co tam tak warczy?

BAKTUS: To cos jest ostre, błyszczące i bardzo szybko się obraca.

KARIUS: Och, to przecież wiertło!

BAKTUS: Zbliża się coraz bardziej! Co teraz? Ratunku!!! Nadchodzi tu! / wrzeszczy/

KARIUS: Musimy uciekać. Szybko, Baktusie.

/ wchodzi wiertło i idzie do domków braci. Baktus zeskoczył na dół i bracia rzucili się do ucieczki. Zatrzymały się dopiero za ostatnim zębem i stąd obserwują przerażone co się dzieje wokół. Są coraz bardziej wściekłe./

BAKTUS: Kariusie, teraz wierci w naszych domkach.

KARIUS: Ach jaki jestem zły!

BAKTUS: Może pobiegniemy tam i ugryziemy to wiertło?

KARIUS: Nie da rady. Jest za twarde.

BAKTUS: No to może ugryziemy dentystę w palec?

KARIUS: To nic nie pomoże.

BAKTUS: To wskoczymy mu do buzi i popukamy w zęby. / namawia coraz bardziej zły?

KARIUS: Nie możemy walczyć z dentystą, Baktusie. Jesteśmy bez szans.

BAKTUS: Ach! Chciałbym, żeby nie było ani jednego dentysty na świecie.

/ wchodzi woda, dziecko ze zraszaczem i pryska na braci/

WODA: Psik, psik. Psik, psik.

KARIUS: Ojej, teraz pryska tu wodą! To dopiero nieszczęście. / jęczy i labiedzi/

BAKTUS: /krzyczy/ Popatrz Kariusie! Teraz zatyka tez twój dom.

KARIUS: /jest wściekły o mało nie pękł ze złości, wrzeszczy/

Przestań! Dentysto, przestań w tej chwili!!!

BAKTUS: On nic nie słyszy. A zresztą już po wszystkim. Skończył.

/ wychodzą z ukrycia, patrzą na swoje domki/

Miałem taki piękny domek z ładnym widokiem. Teraz nie mam już domku.

KARIUS: A tu był kiedyś mój dom. Też już go nie ma. / żali się, płacząc/

BAKTUS: Nie ma nawet najmniejszej dziurki w zębie. / martwi się/

Piosenka:

Ach, gdzie dziś w nocy podziać się mamy,

Kiedy nasz domek zaplombowany.

Wstrętny, niedobry dentysta

Wysprzątał zęby do czysta.

Nawet malutkiej dziurki nie znajdziemy,

Gdzie spać będziemy, tego nie wiemy.

AKT IV

Narrator: Jaś wrócił do domu od dentysty. Był szczęśliwy, bo nie miał już dziur w zębach i nic go nie bolało. A co się stało z Kariusem i Baktusem?? Zaraz się dowiecie, jakie były ich dalsze losy.

KARIUS: Złe czasy nastały, Baktusie.

BAKTUS: Tak, masz racj e Kariusie, bardzo złe czasy.

KARIUS: Nie mamy słodyczy, nie mamy domu.

BAKTUS: Nie mamy domu, nie mamy słodyczy.

KARIUS: Ach!!! /westchnął ze smutkiem/

BAKTUS: Och!!! / zawtórował bratu, ze smutkiem/

----- po chwili ----

BAKTUS: Może spróbujemy przespać się gdzieś w kąciku?

KARIUS: Jestem zbyt głodny, żeby spać.

BAKTUS: Spójrz tam!! / krzyknął/

KARIUS: Jaś otwiera buzię. Może dostaniemy coś dobrego. / cieszy się/

BAKTUS: Podsadź mnie to się rozejrzę.

KARIUS: Widzisz coś Baktusie?

BAKTUS: Tak, widzę. Ojej, to straszne!

KARIUS: Co takiego?

BAKTUS: Szczotka! Znów szczotka do zębów!

/ Baktus zeskoczył w dół tak szybko jak tylko mógł/

BAKTUS: Co robimy?

KARIUS: / rozpacza/ Nie mamy gdzie się schować.

BAKTUS i KARIUS: / Krzyczą/ Jaś, daj nam spokój!! Nie będziemy ci już nigdy dokuczać!! Obiecujemy, nigdy więcej!!

BAKTUS: Kariusie, musimy gdzieś się ukryć! / biegają, szukają/

KARIUS: Ale, gdzie? Gdzie!?

/ obok nich przemyka szczotka, aż się pieni wokół/

Szczotka: Szu, szu, szu. Szuru buru, szuru buru. / podchodzi do Baktusa i ciągnie go za sobą/

BAKTUS: / wrzeszczy/ Ratunku! Pomocy! Szczotka mnie porywa!

KARIUS: Trzymaj się mocno, Baktusie!

BAKTUS: Nie mogę!! Ratunku!!

KARIUS: Wynoś się, ty głupia szczotko! Pomocy!!

/ wchodzi narrator i obserwuje co się dzieje/

Szczotka: Szu, szu, szu. Szuru buru, szuru buru / szczotka idzie do Kariusa i obu braci wyciąga za scenę/

Narrator: Ale nic nie pomogło. Karius i Baktus nie mieli gdzie się schować, więc zostali wy[pluci z buzi Jasia razem z wodą, pianą i pastą. Popłynęli rurami daleko, aż do morza i tam sobie pływają, szukając dziury w zębie, w której mogliby zamieszkać.

Może trochę wam żal Kariusa i Baktusa, ale pewien chłopiec bardzo się cieszył z tego, co ich spotkało. Chłopcem tym by ł Jaś, u którego w zębach mieszkały kiedyś dwa małe ludziki.

/Na scenę wychodzi Jaś, szczotka, pasta, kubek, woda i śpiewają/

Piosenka:

Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda,

tak się zaczyna wielka przygoda.

Myje zęby, bo wiem dobrze o tym,

kto ich nie myje ten ma kłopoty,

żeby zdrowe zęby mieć, trzeba tylko chcieć.

Szczotko, szczotko, hej szczoteczko, ooo

zatańcz ze mną, tak w kółeczko, ooo

w prawo, w lewo, w lewo, w prawo, ooo

po jedzeniu, kręć się żwawo, ooo

w prawo, w lewo, w lewo, w prawo, ooo

po jedzeniu kręć się za żwawo, ooo.

Bo to bardzo ważna rzecz, żeby zdrowe zęby mieć.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Raz na jezdnię wlazła gapa, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze przedstawień -
ADIT - Pan Wąsik 2012, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze dla dzieci
ADIT Wszystkie smoki o tym wiedzą, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze dla dzi
typy osobowości kobiecej, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, etiudy i skecze teatralne
Stachurowa kompilacja, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze przedstawień - różn
charakterki, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze przedstawień - różne okazje
po strażacku, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, etiudy i skecze teatralne
Facet to świnia, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, etiudy i skecze teatralne
krzywa bajka, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze teatralne dla dzieci - auto
bądź ostrozny na drodze, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze przedstawień - ró
Dzień Babci, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze, piosenki i obrazki - Dzień B
scenariusz - wiosenna słabocha, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze przedstawi
Elfy - przedstawienie świąteczne, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze - Boże N
ADIT Jako w niebie, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze i etiudy dla dorosłych
ADIT Urodzinowy smok, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, scenariusze dla dzieci
krzyczeć każdy może, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, etiudy i skecze teatralne
jasełka NOW, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, jasełka - bardzo dużo
rozwód czy separacja, SCENARIUSZE PRZEDSTAWIEŃ, SZTUK - DUŻY WYBÓR, etiudy i skecze teatralne

więcej podobnych podstron