sciaga, Dlaczego biezacy rok jest rokiem Mickiewiczowskim


Dlaczego biezacy rok jest rokiem Mickiewiczowskim.
Bieżący rok nazywamy jest "Rokie Mickiewiczowskim", ponieważ obchodzimy dwusetną rocznicę urodzin wybitnego poety polskiego romantyzmu.
A. Mickiewicz urodził się 24 XII 1798 r. w Zaosiu koło Nowogródka. Po ukonczeniu szkół dominikańskich w Nowogródku wstąpił w 1815 r. na Uniwersytet w Wilnie. W czasie studiów poeta należał do Towarzystwa Filomatów, któremu podlegał założony przez Mickiewicza i Zana "Związek Przyjaciół", utworzone w 1820 r. "Towarzystwo Filaretów". Organizacje te miały za zadanie przygotować młodzież wileńską do działalności patriotyczno - politycznej. W 1823 r. dzialalność organizacji została przerwana w skutek aresztowań i słynnego procesu filomatów. Do procesu filomatów Mickiewicz pracował jako nauczyciel w Kownie. Po procesie został skazany na przymusowy pobyt w Rosji. Przebywał w Petersburgu, Odessie i Moskwie. W 1829 r. wyjechał do Niemiec, a potem przez Francję do Włoch. Na wieść o wybuchu powstania listopadowego przybył w Poznańskie, a po upadku powstania wraz z falą emigrantów znalazł się w Dreźnie, a następnie udał się do Paryża. W roku 1839 był wykładowcą literatur słowiańskich w College de France. W okresie Wiosny Ludów redagował "Trybunę Ludów". W 1855 r. wyjechał do Konstantynopola, aby u boku armii tureckiej organizować legion polski do walki z caratem. Zamierzenia te przerwała nagła śmierć poety 25 XI 1855r.
Twórczość Adama Mickiewicza jest bardzo bogata i różnorodna. Obejmuje ballady, sonety, dramat, artykuły publicystyczne w "Trybunie Ludów", oraz wielką epopeję narodową: "Pan Tadeusz". Poeta uznany jest za naszego wieszcza narodowego.
W 1822 roku ukazał się w Wilnie I tom "Poezji" Mickiewicza, w skład którego weszło 14 ballad i romansów. Tematyka tych utworów oparta jest na motywach fantastycznych, najczęściej pochodzenia ludowego.
Akcja ballady pt:"Świteź" rozgrywa się w okresie walk Litwy z Rusią. W pierwszej części utworu poeta opisuje jezioro Świteź, które urzeka pięknem, tajemniczością i grozą. Nikt nie odważy się oglądać tego pięknego krajobrazu nocą, ponieważ wówczas panują tam zjawy, mary i straszydła. Z jeziora dochodzą odgłosy walczących i krzyki kobiet. Dziedziniec z Płużyn próbował odkryć tajemnicę jeziora. Ksiądz pobłogosławił jego zamierzenia oraz sprzęt, jaki miał mu służyć. Z dna jeziora wyłowiono rusałkę, która opowiedziała tragedię Świtezi. Bohaterowie ballady Mendog i Tuhan są postaciami fikzyjnymi. Władca Świtezi Tuhan udał się na pomoc obleganemu przez cara Rusi - Mendogowi. W grodzie pozostały bezbronne kobiety, dzieci i starcy. Po odjeździe Tuhana gród oblegały ruskie wojska. Przerażone kobiety postanowiły raczej umrzeć, niż zostać zhańbione przez wroga. Aby zapobiec mordom, córka Tuhana błagała Boga o smierć. Wówczas wody jeziora Świteź wystąpiły z brzegów i zatopiły miasto. Kobiety i dzieci zamieniły się w kwiaty. Kwiaty te posiadały tajemnicza moc. Kto je zerwał, padł dotknięty chorobą i śmiercią. Jest to motyw charakterystyczny w balladzie. Zgodnie z ludowym pojęciem każda zbrodnia - a był nią atak na bezbronny gród - pociąga zasłużoną karę. Kwiaty zerwał car i "ruska zgraja". Śmierć była dla nich odpowiednią karą. W balladzie "Świteź" A. Mickiewicz przedstawił również ludową wiarę w istnienie boginek wodnych, w zatopione na dnie jeziora miasto. Utwór rozgrywa się w romantycznej scenerii zawierajacej wiele elementów ludowych, fantastycznych i tajemniczych.
Problem winy i kary zawarty jest również w balladzie pt: "Świtezianka". Jej akcja rozgrywa się w romantycznej scenerii jeziora Świteź koło Nowogródka. Bohaterem utworu jest młody strzelec i dziewczyna imieniem Świtezianka. Przystojny młodzieniec codziennie wieczorem przy blasku księżyca spacerował z tajemniczą nieznajomą. Przyrzekał jej wierność i miłość. Prosił ukochaną, by zamieszkała z nim w jego chacie, gdzie jest pod dostatkiem owoców, mleka i zwierzyny. Nie chciał, aby dziewczyna błąkała się jak upiór po kniejach. Wówczas strzelec został poddany próbie, ponieważ dziewczyna pamiętała ostrzeżenia ojca:

"Słowicze wdzieki mężczyzny głowie,

A w sercu lisie zamiary".

Ta sama Świtezianka przybrała postać innej dziewczyny o przecudnej urodzie. Gdy strzelec wracał do swojej chaty wyłonia się z wód jeziora. Piękna zjawa zaczęła uwodzić młodzieńca, obiecując mu niesamowite rozkosze i przeżycia. Strzelec urzeczony urodą dziewczyny zlekcewżył złożoną przysięgę i uległ namowie. W świetle księżyca, w którym stała Świezianka oszołomiony młodzieniec rozpoznał dziewczynę,której tak niedawno przyrzekał miłość i wierność. Za niedochowanie przysięgi niewiernego strzelca spotkała okrutna kara. Jego i tajemniczą dziewczynę pochłonęły wody jeziora. Świtezianka nadal pląsa się po falach, a nieszczęśliwa dusza młodzieńca jęczy pod pobliskim modrzewiem. Utwór "Świtezianka" jest balladą, ponieważ zawiera elementy epickie. Opowiada o niezwykłych wydarzeniach, treść oparta jest na wierzeniach ludowych, w utworze panuje nastrój grozy i tajemniczości bogaty w zjawy i duchy. Poza tym podobnie jak w poprzedniej balladzie winny poniósł zasłużoną karę.
Kolejną balladą A. Mickiewicza jest "Powrót taty". Autor opowiada w niej o sile modlitwy, sile wiary, która nawet na zabójcy czyni wrażenie.
Dzieci kupca, który długo nie wracał z podróży, modliły się za niego za miastem, przy cudownym obrazku. On odprawił sługi z wozem kupieckim i ruszył ku miastu do dzieci. Drogę zastąpili im zbójcy. Prawdo podobnie kupiec stracił by życie, gdyby nie postawa przywódcy bandy. Wzruszyły go modlitwy dzieci czekających na ojca. Przywódca poprosił dzieci, aby czasami pomodliły się rownież za jego duszę. A więc wierzy w Boga i pragnie zbawienia. Pouczenie czyli morał ballady zawiera się w myśli, iż potężna jest siła modlitwy. To ona przemienia zbójcę w istotę ludzką, która odczuwa współczucie dla swojej ofiary i daruje kupcowi życie.
Cechy romantyczne takie jak: ludowość, fantastyka i tajemniczość zawiera II część "Dziadów" A. Mickiewicza wydana w 1823 r. W przedmowie do dramatu poeta wyjaśnił powstanie tytułu. Otóż pochodzi on od nazwy uroczystości obchodzonej w Dzień Zaduszny przez lud Wielkiego Księstwa Litewskiego, w ustronnyc kaplicach, z dala od ludzi. Istotą jej było udzielenie pomocy duszom zmarłych przodków, czyli "dziadów", męczącym się w czyśćcu. Urocystość nazwano również "ucztą kozła".
Wieczorem w starej cmentarnej kaplicy zbierali się pod przewodnictwem guślarza wieśniacy, którzy tworzyli chór. Biorący udział w obrzędzie wzywali kolejno dusze. Prowadzący ceremonią guślarz zachęcał dusze "dziadów" do przybycia na uroczystość. Żywi pragnęli udzielić zmarłym pomocy, czętując ich przygotowanym wcześniej posiłkiem.
Jako pierwsze pojawiły sie tak zwane "duchy lekkie". Były to dwa aniołki - duszyczki dzieci, Rózi i Józia. Dzieci te nie zaznały w ziemskim życiu cierpienia i goryczy. Były na ziemii zbyt szczęśliwe, więc po śmierci nie mogły od razu pójść do nieba. Prosiły zebranych o dwa ziarnka gorczycy i wówczas będą mogły odejść. Guślarz dał gorczycę i widma odeszły.
Jako drugie ukazały się zebranym "duchy najcięższe". W utworze takim duchem jest Widmo złego pana, który cierpi z powodu głodu i pragnienia. Prosił o trochę napoju i pożywienia. Otrzymał je, ale natychmiast zjawił się chór ptaków - wrony i kruki, które zjadły pokarm. Ptaki były duchami męczonych w przeszłości przez pana ludzi. Kruk był duchem człowieka, który będąc głodnym, zakradł się do ogrodu pana i ukradł kila jabłek. Za karę zchłostano go na śmierć. Sowa to duch kobiety, która w zimie z rozkazu pana została pobita i wyrzucona za wrota, chociaż w tym czasie we dworze bawiono się i ucztowano. Zamarła na śmierć. Pan jest winien tej tragedii. Widmo stwierdza, że będzie tak musiał cierpieć wiecznie, gdyż:
"Kto nie był za życia człowiekiem,

Temu człowiek nic nie pomoże".

Jako trzecie pojawiły się "duchy pośrednie". Takim duchem jest widmo Zosi, która żyła "nie dla ludzi, nie dla świata". Była kiedyś najpiękniejszą dziewczyną we wsi, ale nie pokochała żadnego chłopca, za żadnego nie wyszła. Pogardziła miłością, była zbyt dumna, nigdy "nie dotknęła ziemi". Teraz nie chciała jedzenia, chciała, by chłopcy podbiegli do niej, chwycili za ręce i ściągneli ją na ziemię. Jest to jednak niemożliwe. Guślarz nakazał parobkom zostawienie widma w spokoju. Odkrył jednak przed duchem Zosi przyszłość. Oto po dwóch latach błąkania się po ziemi, będzie mogła dostać się do nieba. Duch Zosi zginął, ale pozostawił po sobie kilka słów nauki:
"Kto nie dotknął ziemi ni razu,

Ten nigdy nie może być w niebie".

Gdy uroczystość "dziadów" dobiega końca okazało się, że bez zaproszenia pojawiło się jeszcze jedno widmo - duch młodzieńca z krwawą raną na piersi. Widmo stało nieruchomo i wpatrywało się w jedną z pasterek wskazując ręką na serce. Cały czas milczało. Dopiero gdy chłopi wyprowadzili dziewczynę, widmo wyszło z kaplicy za nimi i uroczystość dobiegła końca.
II część "Dziadów" ukazuje obrzęd, w czasie którego żyjący usiłują pomóc duchom swoich zmarłych bliźnich przebywających w czyśćcu. Mickiewicz, opierając się na wierzeniach ludu dzieli grzechy na różne kategorie. Grzechami, jak wynika z utworu mogą być złe uczynki lub nawet bezczynność. W życiu nie wolno bowiem przyjmować postawy biernej, trzeba coś robić, rozwijać się, dawać radość innym i pozostawić po sobie ważny ślad. To bardzo ważna wskazówka moralna i etyczna dla każdego człowieka.Trzeaba być wzorowym człowiekiem, bo każda wina pociąga za sobą karę. Podobnie jak w balladach tak i w tym dramacie poruszony jest problem winy i kary oraz odpowiedzialności człowieka. Nastrój tajemniczości i grozy jest również charakterystyczny dla tego utworu, gdyż są to elementy typowo romantycznej poezji.
Do liryki patriotycznej A. Mickiewicza zaliczamy wiersz pt: "Śmierć pułkownika". Utwór poświęcony jest bohaterskiej uczestniczce walk powstańczych na Litwie w 1830 r. Emilii Plater. Poeta opisuje moment jej śmierci, porównując ją do śmierci Stefana Czarnieckiego, który umierając poprosił o wprowadzenie do izby swego konia, z którym się pożegnał. Podobnie kazała zrobić Emilia Plater. Żegnający ją żołnierze, płakali po swoim dzielnym wodzu, którym była kobieta - pułkownik. Także prosty, wiejski lud płakał, kiedy dzielna kobieta żegnała się ze swym koniem, a potem ze światem i swoimi żołnierzami. Nazajutrz Moskale zajęli okolicę, a lud schronił zmarłego wodza do pasterskiej chaty.
"Reduta Ordona" to jeden z najpiękniejszych wierszy powstańczych, napisany na podstawie opowiadania adiutanta, Stefana Garczyńskiego. Pierwsza część utworu to opis układu sił wrogich sobie wojsk. Refleksje poety dotyczą niezwykłej przewagi liczebnej wroga, a także siły carskiego okrucieństwa, która każe tysiącom ludzi iść w bój i ginąć za państwo cara. Jego władza sięga od Niemna do Chiwy. Nieposłuszni jego rozkazom wywożeni są na Syberię. Wielka jest chwała i bohaterstwo Polaków, którzy stanęli do walki z szatańskim władcą połowy świata. Obserwując pole walki adiutant relacjonuje zdobycie reduty. Walczącym powstańcom zabrakło amunicji. Zanim Moskale zdążyli zawładnąć redutą Ordon zdecydował się na odważny i bohaterski czyn - wysadził redutę, aby amunicja nie dostała się w ręce wroga. W relacji Mickiewicza Ordon zginął, chociaż wiadomo, że w rzeczywistości uratował się. Takie przedstawienie losów Ordona służy do podkreślenia jego bohaterstwa. Wiersz kończy się opisem pola bitwy, na którym pozostały ciała poległych żołnierzy, obrońców i napastników, którzy po śmierci zawarli "wieczny pokój". Poeta wyraża nadzieję, że musi kiedyś nadejść kres carskiego despotyzmu.

Dlaczego mówimy że poezja Kochanowskiego jest uniwersalna.

Jan Kochanowski to najwybitniejszy pisarz polski XVI w. Jego poezja jest uniwersalna i utwory tego poety czytam najchetniej.
Kochanowski w swych utworach krytykował i ganił szlachtę i magnatów. W wyrazisty sposób przedstawił umiłowanie do ojczystej przyrody i ludowych obyczajów. Moim zdaniem Kochanowski był twórcą pieknej, wspaniałej literatury i języka literackiego. Używał wielu środków stylistycznych, porównań, przenośni, epitetów, zdrobnień. Pierwszy zaczął pisać wierszem sylabicznym, nieregularnym czyli wolnym. Na jego twórczość składają się różne gatunki literackie: fraszki, pieśni, treny. Kochanowski wiele lat spędził na dworze królewskim, doskonale władał łaciną - językiem dworu, kościoła, nauki, jednak sam zdecydował się pisać po polsku, rozwijać polszczyznę i uczynić ją równą łacinie. Był to śmiały i odważny krok jak na ówczesną epokę. Aby bardziej przybliżyć piękno ojczystej mowy, poeta przucił karierę dworską i osiadł się w kochanym Czarnolesie, gdyż bezpośrednie obcowanie z naturą było źródłem natchnienia twórczego.
Wśród wielu form literackich spuścizny poety są między innymi fraszki.
Liczą one ponad 400 lat, a ich polszczyzna jest nadal żywa, zrozumiała i barwna.
Fraszka "O Koźle" oparta jest na pomyśle podwójnego znaczenia słowa "Kozioł". To nazwisko człowieka pijanego, pytającego o północy o drogę, jak również nazwa zwierzęcia. Zwierzę zasypia w chlewiku, na który również zasługuje pijany człowiek.
Fraszka "O doktorze Hiszpanie" należy do grupy o tematyce dworskiej. Jej bohaterem jest lekarz, prawnik i poeta, spolonizowany Hiszpan. Doktorowi przydarzyła się niemiła przygoda, gdy to jego kompani od kielicha nie pozwolili mu spać. Wyłamali drzwi i zmusili do wypica dzbana wina. Doktor, który szedł spać trzeźwy - obudził się nazajutrz pijany. Obie fraszki są krytyką pijaństwa uczestników ówczesnych biesiad dworskich.
"Na lipę" to utwór opiewajacy uroki letniego dnia na wsi. Piękna lipa słowami poety przemawia do wędrowca:"Gościu, siądź pod mym liściem...". Zachęca do harmonijnego współżycia z naturą. Poeta podsumowuje zalety wspaniałego drzewa, które jest bardziej cenne od tych, które zdolne są rodzić złote jabłka.
"Na dom w Czarnolesie" to wiersz - apostrofa, której adrestem jest Bóg. Poeta w formie modlitwy dziękuje Stwórcy za błogosławieństwo przy pracy, czego owocem jest dom i majątek czarnoleski. Ów dom więcej dla niego znaczy niż murowany pałac zdobiony złotem. Chce żyć w zdrowiu i z czystym sumieniem, prosząc jednocześnie o dalszą pomoc i błogosławieństwo przy pracy.
Bardzo mądre są fraszki dwuwierszowe:
"Na Młodość"-młodzi mają prawo do radowania się życiem.
"Na Nabożną"- często spowiada się ktoś, kto dużo grzeszy.
"Na Konrata"- kto został zaproszony na posiłek niech podtrzymuje rozmowę.
"Do Jakuba"- Jakub gani zbyt krótkie fraszki Kochanowskiego, a sam takich nie potrafi pisać.
Każda z wymienionych fraszek to utwór o żartobliwej treści, w których nie brak satyry. Najczęściej zakończone są dowcipną, zaskakującą pointą, z których wskazówki i dla nas są wciąż aktualne.
Poezja Kochanowskiego jest uniwersalna, przesycona humanizmem, czego dowodem są pieśni. Poeta bardzo kochał polską ziemię, przyrodę i umiał o niej pisać.
"Pieśń świętojańska o sobótce" ma charakter obyczajowy. Utwór ten jest pochwałą życia na wsi. Wieś jest miejscem, gdzie można spokojnie i wesoło spędzać czas. Można tam żyć uczciwie dzięki swoim staraniom i pracy, która daje dostatek. Przy pomocy pięknych porównań opisuje piękne ogrody, sady, pszczoły, zagrody oraz dochody i korzyści jakie można uzyskać na wsi. Ukazuje obrzęd sobótkowy, wtedy gdy dzień jest równy nocy. Kochanowski pokazał, że oprócz korzyści materialnych wieś daje też korzyści moralne jak bezpieczne, uczciwe i pobożne życie, harmonia małżeńska i szacunek wobec starszych.
"Czego chcesz od nas Panie" to utwór, który słusznie nazwano "Hymnem do Boga". Ludzie pytają Pana, co mają mu dać w zamian za jego dobrodziejstwa. Wiedzą, że jest on wszędzie i nie pragnie złota, a oni dziękują z całego serca za to, co posiadają. Uważają Boga za pana świata, ponieważ on noc rozjaśnił gwiazdami, ziemię przyozdobił ziołami, kwiatami, drzewami. Dziękują Bogu za pory roku, plony, deszcze, śniegi, rosę. Chwalą go i proszą o łaskę, aby chronił ich pod swoimi skrzydłami. Hymn J.Kochanowskiego nazywany był "manifestem renesansowym humanizmu". Bóg jak gdyby został "uczłowieczony", nie ma dystansu między nim, a osobą zwraającą się do niego. Uważam, że autor wiedział o czym myślą wierzący w Boga, toteż z całą umiejętnością i pięknie dobranymi słowami przelał to na karty papieru.
Piekny i opisowy charakter ma wiersz "Serce roście", w którym poeta przedstawia nadejście wiosny. To pojawienie się wiosny jednakowo wzrusza czytelnika dziś i 400 lat temu. Radować będzie z pewnością również za kilkaset lat. Poeta wysuwa reflksje, że nadejście tej pory roku raduje cały świat, raduje tych, którzy mają czyste sumienie. Czyste sumienie to fundament radości w życiu. Jeśli się to posiada, wówczas można radować się przyrodą, śpiewem ptaków, zielenią i kwitnącymi łąkami. Te właśnie słowa to moral dla ludzi, pouczenie dla nastepnych pokoleń.
Moim zdaniem najpiękniejsze, najbardziej emocjonalne wiersze, wywołujące w nas wzruszenie, a nawet łzy są treny. Nic dziwnego, że są one tak smutne i bije z nich tyle bólu i goryczy. Powstały przecież po stracie ukochanej córki, Urszulki. Przybierają one formę monologu lirycznego.
W Trenie VII Kochanowski ubolewa nad zwłokami Urszulki. Motywem centralnym są przedmioty, drobiazgi, ubranka dziewczynki. Każdy z tych przedmiotów przypomina rodzicom o zmarłej. Nie może pogodzić się z tym, że najdroższa córka już nigdy nie włoży opisywanych rzeczy, bo zasnęła żelaznym, twardym snem. Poeta mówi po cóż te wszystkie ubranka, skoro teraz leży ona w trumnie otulona tylko białą koszulką z lichej tkaniny i główkę jej zdobi wianuszek. Autor nie może rozstać się z ukochaną córeczką, bo przecież ona miała być pierwsza poetką Polski. Porównuje ją do posągu, dlatego, że posąg jest trwały, a jego milość jest i będzie trwała wieki, nigdy nie wygaśnie.
W Trenie VIII przewodnim motywem jest pustka, którą odczuwa poeta. Cisza panuje w domu. Poeta zwraca się do córki, dlaczego tak wcześnie go opuściła. Mówi, że nikt nie zastąpi tej najbliższej jego sercu duszyczki. Nadchodzą go wspomnienia, kiedy Urszulka biegała po izbach i wszędzie było słychać jej śpiew i rozmowy. Przypomina, że była grzeczna, nie czyniąc rodzicom zmartwień. Swym śpiewem rozweselała i zabawiała domowników. Po chwili miłych wspomień nastała okrutna rzeczywistość. Kochanowski zdaje sobie sprawę, że to wszystko ucichło, że nastała pustka i ciemność.
Treny to dopełnienie pięknej, wzniosłej twórczości Kochanowskiego. Tylko on tak pięknie umiał dobrać słowa, aby stworzyć utwory budzące w nas tyle smutku i współczucia. Czytając Treny czjemy jakby słowa pisane na papierze wydobywały się z płynących łez, a strofy są dziełem kochającej osoby. Kochanowski to najwybitniejszy poeta Odrodzenia, wielki humanista, jego poezja jest uniwersalna, utwory tego poety czytam chętnie, bo po dzień dzisiejszy jest aktualna i nigdy nie straci na swojej wartości.

Jacek Soplica - bohater czy zdrajca.

Głównym bohaterem utworu A. Mickiewicza pt: "Pan Tadeusz" jest Jacek Soplica.
Bohater to przedstawiciel średniozamożnej, drobnej szlachty, ulubieniec okolicznego społeczeństwa i jednocześnie przywódca tzw. szlachty zaściankowej.
Jacek to młody, urodziwy i przystojny mężczyzna, budzący zainteresowanie kobiet. Cechą charakterystyczną dodającą męskości jego wygladowi były wielkie, zadbane wąsy "od ucha do ucha". Sylwetka mężczyzny była prężna i wysmukła, ruchy dziarskie, a krok szybki i zdecydowany. Jego codziennym ubiorem był kontusz szlachecki, a u boku widniała szabla. Soplica to postać bardzo popularna na Litwie. W młodości był lubiany i poważany przez szlachtę i ziemiaństwo. Świadczy o tym fakt, iż mógł dowolnie manipulować na sejmikach ich głosami. Bohater należał do mężczyzn prowadzących awanturniczy tryb życia. To typowy zawadiaka, warchoł i zabijaka. Jego porywczy i gwałtowny charakter uwidaczniał się najczęściej w czasie szlacheckich, pijackich biesiad, kończących się kłótnią, podczas których Soplica dochodził swoich racji wyłącznie szablą. Prowadząc takie życie sądzono ogólnie, że młody Jacek działa dla swojej władzy, sławy i popularności. Ten samowolny, młody człowiek oprócz wielu wad miał również pozytywne, płynące z głębi serca elementy usposobienia. Przeciwstawieniem złego postępowania bohatera była szczera, szlachetna, niewinna miłość do córki magnata Horeszki - Ewy. Jacek bywał często jego gościem. Wierzył, że przyjaźń ze Stolnikiem jest bezinteresowna. Ewa odwzajemniała uczucia Jacka, lecz jej dumny ojciec, uważając go za niższego stanu, nie zgodził się oddać mu ręki córki. Przez to stał się przyczyną nieszczęścia młodych. Wkrótce potem Jacek podjął nierozważną decyzję. Ożenił sie z niekochana kobietą, która urodziła syna i w niedługim czasie zmarła. Bohater mimo woli stał się pośrednio winny za śmierć żony i osierocenie Tadeusza. Urażona ambicja, duma, pycha szlachecka oraz nienawiść do Stolnika, doprowadziły do krwawej zemsty. Brak silnej woli w przezwyciężeniu wielkiej miłości i jednocześnie cierpienia sprawiły, iż emocje spowodowane wyrządzoną prze Horeszkę krzywdy zwyciężyły. Jacek będąc świadkiem ataku Moskali na Horeszke mimowolnie wymierzył, a nieszczęśliwy strzał był celny. Zbrodnia popełnione w afekcie była fatalnym zbiegiem okoliczności. To wydarzenie spowodowało przełom w życiu bohatera. Niesłusznie wzięto go za stronnika Moskali. Odtąd przylgnęła do niego nazwa zabójcy i zdrajcy narodu, z czym nie mógł się pogodzić. Ów tragiczny i jednocześnie hańbiący czyn stał się przyczyną upadku moralnego, nędzy i nieszczęścia bohatera.
Na podstawie wyżej wymienionych cech stwierdzam, że Soplica to człowiek nieroztropny, podejmujący decyję pod wpływem emocji. Usprawiedliwieniem popełnionego morderstwa jest jedynie fakt, iż czuł się oszukanym i wykorzystanym przez Horeszkę, a to zmieniło go na złego obywatela. To postać budząca w nas sentyment i jednocześnie pogardę.
Po dokonanej zbrodni Soplica przeobraził się w innego człowieka. Zmienił swój wygląd zewnętrzny, a także charakter. Teraz przybrał nową postać. Z dumnego niegdyś zawadiaki przeistoczył się w cichego i pokornego zakonnika. Zgolił wąsy, na ciele widniały liczne ślady ran, a szlachecki strój zmienił na bernadyński habit. Zanim tak się stało Jacek poświęcił się patriotycznej działalności dla kraju. Wielkim bohaterstwem i ofiarnością wyróżnił się w walkach u boku gen. Kniaziewicza. Razem z Legionami walczył pod Jeną i Samosierą, następnie służył w wywiadzie na terenie Wielkopolski i Małopolski. Był kilkakrotnie ranny i aresztowany, aż wreszcie pod postacią księdza wrócił na Litwę. Zdawał sobie sprawę z hańbiącej przeszłości, toteż dla poniżenia siebie i swoich czynów przyjął imię Robak. Nie dbał już o sławę i rozgłos, lecz działał bezimiennie. Pragnął dobrymi czynami zmazać grzechy młodości. Dojrzały już wewnętrznie, świadomy z odpowiedzialności za swoje czyny ks. Robak pragnął za wszelką cenę spłacić dług moralny wobec ojzyzny, dążył do swojej rehabilitacji przez patriotyzm i poświęcenie dla kraju. Uwieńczeniem jego działalności miało być przygotowanie powstania na Litwie. Ten cichy i pokorny zakonnik postanowił naprawic również krzywdy wyrządzone najbliższym. Stał się troskliwym opiekunem Zosi, uratował życie Hrabiemu i Gerwazemu, przede wszystkim anonimowo sprawował kontrolę nad wychowaniem syna, Tadeusza.
Moim zdaniem ks. Robak to postać pozytywna, budząca podziw, współczucie i uznanie czytelnika. Jego poświęcenie w służbie dla ojczyzny stawia go jako wzór prawdziwego patrioty. Zakonnik umarł ze świadomością, że jego marzenie o wywołaniu powstania nie spełniło się, umarł będąc przekonanym, że jego dzieło nie zastało uwieńczone sukcesem.
Analizując czyny Jacka i ks. Robaka zauważamy, że mamy do czynienia z dwoma różnymi bohaterami. Przeciwstawieniem zła, gwałtowności i warcholsta Jacka była wytrwała narodowowyzwoleńcza działalność Robaka, jego pokuta oraz bohaterska śmierć. Jacek odkupił swoje winy, uzyskał przebaczenie największego wroga - Gerwazego oraz pośmiertnie uznanie Napoleona, który za zasługi ofiarował mu order Legii Honorowej.

Bóg, życie i śmierć w literaturze średniowiecza, baroku i romantyzmu

Bóg, życie, śmierć. Te trzy słowa zawierają w sobie niemal cały sens istnienia człowieka. Nasze życie, to po prostu czekanie na śmierć, która jest końcem wszystkiego, a jednocześnie początkiem nowego życia, już po tamtej stronie, według większości ludzi wyznających jakąkolwiek religię życia z Bogiem. Nic zatem dziwnego, że słowa te tak często pojawiały się na łamach literatury na przełomie wieków. I chociaż słowa te były zawsze takie same, to jednak okoliczności w jakich się one pojawiały były skrajnie różne. Spróbujmy prześledzić zmiany w stosunku ludzkości do tych trzech wartości na przełomie dziejów, korzystając przy tym z dorobku literackiego trzech ważnych epok historycznych: średniowiecza, baroku i romantyzmu.

Średniowiecze nie stanowi epoki, o której współcześni członkowie kościoła katolickiego chcieliby chętnie rozmawiać. Wszyscy dobrze znamy dzieje z tej epoki, nie bez racji określanej często mianem "mrocznego średniowiecza". Wyroki inkwizycji, palenie na stosach czarownic, niszczenie ksiąg głoszących naukę chociaż tylko minimalnie różniącą się od tej, jaką głosiła Biblia. Jednym słowem nakaz całkowitego podporządkowania się wyrokom Bożym. Duchowieństwo głosiło wśród prostego ludu potrzebę cierpienia za życia ziemskiego, aby potem móc doznawać wiecznego odpoczynku w Królestwie Niebieskim. Bardzo modny w tamtym okresie (ale jedynie wśród tych, którzy go zalecali, nie zaś wśród tych, którzy mieli go stosować) był ideał ascety. Piękny przykład bohatera-ascety mamy w "Legendzie o św. Aleksym", której bohater, wywodzący się z bogatego domu, postanawia nagle rzucić wszystko i udać się w świat by tam, z dala od dobrobytu, żyć z tego co dostanie od łaskawych ludzi i spędzać większość czasu na modlitwie. Jego cierpienie zostaje w końcu docenione, jednak gdy Matka Boska zaczyna objawiać się w kościele w którym Aleksy się modlił i wstawiać się za nim, nasz bohater natychmiast usuwa się w cień wydarzeń, i wyjeżdża do innego miejsca, gdzie o onim nigdy nie słyszano aby tam cierpieć biedę, głód i zimno, a w końcu umrzeć pod schodami pewnego domostwa, jak najgorszy żebrak i włóczęga. Dopiero po jego śmierci mieszkańcy miasta odkrywają niezwykłą prawdę o pochodzeniu biednego żebraka.

Jak widać, mamy tu typowy przykład średniowiecznego ascety. Człowiek, który zostawia wszelkie posiadane przez siebie dobra materialne i udaje się na samotną tułaczkę aby zasłużyć sobie na nagrodę w niebie. Nawet chwilowa szansa na poprawienie swojej sytuacji nie jest dla niego wystarczającym powodem do zmiany postępowania. Natychmiast znajduje sobie nowe miejsce do prowadzenia pokutniczego życia.

Najciekawsze w całej historii średniowiecza jest to, że osoby najbardziej nawołujące do takiego trybu życia, same skromnością nie grzeszyły - stan duchowny należał do najbogatszych stanów w Polsce (i nie tylko w Polsce). Jak wyglądała sytuacja w tamtej epoce doskonale ukazuje film "Imię Róży" Jean-Jacquesa Annauda. W jednej ze scen tego filmu duchowni wyrzucają odpadki z kuchni za mury klasztoru, gdzie natychmiast rozpoczyna się walka na śmierć i życie o każdy kąsek pomiędzy krańcowo wygłodzonymi mieszkańcami okolicznych wiosek. Oczywiście sytuacja taka nie była regułą, ale nie zmienia to faktu, że większość duchownych średniowiecza żyła kosztem biedaków, tłumacząc im że to dla ich dobra.

Pozostawmy jednak sprawę stosunków społecznych historykom i zajmijmy się raczej średniowieczną literaturą. Innym ideałem średniowiecza była postać bohaterskiego, bezgranicznie oddanego swojemu panu rycerza Rolanda. I tu także możemy zauważyć skłonność do podporządkowywania ludzi słabszych osobom silniejszym (jednak ciągle wracamy do stosunków społecznych). W późniejszym okresie postać rycerza została zastąpiona postacią rycerza-nieudacznika, czyli po prostu walczącego z wiatrakami Don Kichota.

Przy tak pełnym cierpienia i poświęceń życiu człowieka średniowiecznego, trudno dziwić się, że śmierć jawiła mu się jako dobrodziejstwo losu, jako nagroda za trud życia i zapowiedź zasłużonego odpoczynku. Stąd też niezwykle barwne i efektowne odejście ze świata rycerza Rolanda czy też św. Aleksego. W opisach ich śmierci zamiast spodziewanego smutku możemy dopatrzyć się radości - opowiadania te pomimo śmierci bohaterów kończą się jednak szczęśliwie.

Kolejna epoka - Barok - nie przyniosła większych zmian, jeśli chodzi o postępowanie kościoła. Próby reformacji spotkały się ze zdecydowanym protestem ze strony kościoła i ostatecznie zwołaniem soboru trydenckiego gdzie ustalono dokładny plan działania mający zlikwidować wszelkie przejawy różnowierstwa. Nieznacznie także zmieniły się poglądy ludzi na życie. Nadal życie jest traktowane jaka rzecz drugorzędna, jako środek służący do osiągnięcia celu jakim jest życie wieczne. Istniało wielu twórców pragnących rozwiązać zagadkę bytu. Tak na marginesie, to jest to odwieczny problem ludzkości:

"Błogosławiony jesteś Panie

bo stworzyłeś Niebo i Ziemię

aby człowiek miał co podziwiać

i miał gdzie mieszkać

(...)

Błogosławiony jesteś Panie...

Tylko po jaką cholerę stworzyłeś człowieka?!(...)"

(Fragmenty współczesnego wiersza).

W Baroku pojawia się jednak także odmienna postawa. Niektórzy decydują się na przyjemności życia codziennego odkładając sprawę zbawienia na dalszy plan. Należy do nich m.in. Hieronim Morsztyn jeden z tzw. poetów światowych rozkoszy. Wyrażali oni zgodę na świat, który chociaż jest nietrwały to jednak zawiera w sobie głębokie piękno. Jednocześnie podziwiając świat doczesny nie zapominali oni jednak o Bogu, chwaląc Go i dziękując Mu za dzieło stworzenia. Przykład ciekawej postawy wobec Boga zawiera wiersz Daniela Naborowskiego "Marność":

` Miłujmy i żartujmy,

Żartujmy i miłujmy,

Lecz pobożnie, uczciwie,

A co czyste, właściwie.

Nad wszystko bać się Boga -

Tak fraszką śmierć i trwoga. "

Warto zwrócić uwagę na ostatnie zdanie. Widzimy tam wyraźnie nawiązanie do średniowiecznego poglądu o roli śmierci jako przejścia z jednego życia do innego, lepszego. Różnica polega na tym, że człowiek baroku nie uważał za konieczne życie w ciągłym umartwianiu się i pokucie. Dopuszczał możliwość rozrywek i zabawy, pod warunkiem wszak aby nie przedkładać rzeczy doczesnych ponad wartości wieczne.

Romantyzm, prawdopodobnie także z racji dużego odstępu czasowego jaki dzielił ten okres od dwóch poprzednio omówionych epok, przedstawił już zupełnie odmienną postawę człowieka wobec Boga, życia i śmierci. Nie ma już takiego bezwzględnego podporządkowania się Bogu. Pojawia się nawet bunt przeciw jego panowaniu (to oczywiście Konrad w "Dziadach" cz.III). Ponieważ okres Romantyzmu przypada w Polsce w okresie zaborów, więc decydującą rolę w twórczości tamtego okresu zajmuje problem wyzwolenia narodu z niewoli. Z walką tą wiąże się niezliczona problemów. Dlatego m.in. bohater romantyczny jest szarpany wewnętrznymi sprzecznościami, z jednej strony stoi dobro ojczyzny, z drugiej jego własne życie lub też honor, który w tym okresie był często uważany za coś ważniejszego niż życie (lepiej było zginąć w sposób honorowy niż splamić swój honor).

Śmierć jednostki w takich przypadkach jak dobro ojczyzny staje się rzeczą drugorzędną. Ponadto często śmierć jest łatwiejszym rozwiązaniem niż życie w niewoli (to oczywiście tylko moje zdanie). Problemem przed którym często stawali bohaterowie romantyczni była sprawa dążenia do szlachetnych celów za pomocą wszelkich środków także tych określanych często jako niehonorowe. Takie podejście do sprawy wyzwolenia Ojczyzny doprowadziło Konrada do momentu, w którym odwraca się od Boga śpiewając:

"(...)

Zemsta na wrogach,

z Bogiem i choćby bez Boga.(...)"

W czasach inkwizycji najprawdopodobniej za te słowa Konrad zostałby skazany na spalenie na stosie. Nawet jednak w czasach względnej tolerancji słowa takie wzbudzają mieszane uczucia. Czy można zatem dążyć do celu bez zastanawiania się nad metodami? To kolejne pytanie bez odpowiedzi.

Tak wyglądały wartości życia, śmierci i Boga w przeszłości. Zastanówmy się jednak przez chwilę i spróbujmy porównać tamte podejście do tych spraw z postawą dzisiejszych Polaków. Nie da się nie zauważyć, że sytuacja systematycznie się pogarsza. W przeciwieństwie do Średniowiecza, gdzie wartością dominującą był Bóg, a życie było tylko środkiem a nie celem (przynajmniej teoretycznie), w dzisiejszych czasach sytuacja uległa zupełnemu obróceniu. Dzisiaj, mając w Polsce 95% katolików, nie mamy nawet połowy ludzi przestrzegających zasad chrześcijańskich - a to przecież wiąże się bezpośrednio ze stosunkiem do Boga. Życie staje się celem samym w sobie, najważniejsze jest "dorobić się" nowego samochodu, mebli do mieszkania, telewizora. Wystarczy w niedzielę przejść się koło kościoła po mszy św. i posłuchać jakie niesamowite problemy nurtują naszych biednych, prześladowanych Polaków. Nasz naród potrafi wykazywać niesamowitą inwencję w przypadku gdy zagrożony jest z zewnątrz, jednak do normalnego życia Polacy po prostu się nie nadają. Wprawdzie "Lenistwo jest motorem postępu" jak powiedział mój kolega (że niby ja!), ale tylko do pewnych granic. Nasz nowy prezydent, doprowadzając do obecnej sytuacji politycznej popełnił jeden podstawowy błąd. Pozbawił Polaków wroga. Nasz naród musi mieć kogoś, na kogo można zwalać winy za wszystkie nasze braki i wady, a jednocześnie kogoś kto mobilizował by nas do wspólnej walki. Mógłby to być ktoś fikcyjny, tak jak Goldshmit z "1984" Orwell'a, ale nie można sytuacji pozostawić tak jak jest. Przypomniało mi się opowiadanie, w którym po zakończeniu wojny armie wielu krajów są porozbijane na małe kilkuosobowe grupki, nie mogące nawiązać ze sobą kontaktu. Aby nie stracić gotowości bojowej, na każdy dzień ustala się tzw. "wroga dyżurnego", którego następnie wszyscy biją, kopią, poniewierają, ćwicząc na nim swoją sprawność fizyczną. Jedyną wadą takiego rozwiązania było to, że taki "wróg dyżurny" z reguły umierał już po kilku godzinach. Mimo wszystko proponuję jednak rozpisać ogólnokrajowy konkurs na "wroga państwowego". Jako pierwszego kandydata proponuję naszego wychowawcę. To właśnie dzięki niemu przekonałem się jak bardzo wspólny przeciwnik może zjednoczyć grupę początkowo obcych ludzi. I tak oto od mroków epoki średniowiecza, poprzez wzniosłe idee romantyzmu, doszliśmy do rzeczy tak prozaicznej jak konflikt klasa - wychowawca. Najwyższy czas zatem kończyć, bo nie wiadomo co by z tego dalej wynikło.

Powstanie i polistopadowa historiozofia romantyczna w utworach Adama Mickiewicza

Twórczość Adama Mickiewicza zarówno wśród badaczy, jak i odbiorców jego dzieł budzi wiele emocji. Okres w twórczości po roku 1830 jest nazywany "polistopadowym" - ze względów oczywistych. Godnym uwagi jest fakt, że po upadku powstania Mickiewicz zaczął pisać utwory, w znakomitej większości, o treści przesyconej patriotyzmem i wrogością do władzy monarszej. W jego utworach nie znajdujemy przykładów takich jak we wcześniejszych dziełach. Stara się, aby problem Ojczyzny więzionej, nękanej różnymi "społecznymi chorobami" był jak najszerzej zauważony. Chce, poprzez swoją twórczość, zwrócić uwagę świata na problemy Polski.

Pierwszym dziełem "powstańczym" Adama Mickiewicza był wiersz "Reduta Ordona". Jest to opowieść naocznego świadka wydarzeń związanych z oblężeniem Warszawy. Adam Mickiewicz ukazuje obronną walkę powstańców przed nawałem Moskali. Narratorem jest żołnierz - żołnierz drugiej linii, którego pozycji wróg nie atakuje, co pozwala mu dokładnie obserwować zmagania współtowarzyszy. Autor dobitnie podkreśla nierówność sił między walczącymi. Ocenia postać cara, który nie biorąc udziału w walce, wysyła na śmierć tłumy swoich żołnierzy. Ukazuje odwagę obrońców Warszawy, którzy w przeciwieństwie do innych narodów, nie boją się "zedrzeć korony z głowy tyrana". Wspaniała scena między generałem i adiutantem jeszcze raz pokazuje bohaterską postawę polskich obrońców. W tym utworze pojawia się po raz pierwszy stylizacja widoczna w późniejszej twórczości, m.in. w Dziadach części III i Panu Tadeuszu, polegająca na porównaniach wroga Polski do rzeczy budzących odrazę, podobnie jak "lawa błota, nasypana iskrami bagnetów". Czarne chorągwie, które ją prowadzą, to "sępy wiodące na śmierć".

Redutę Mickiewicz pisał w oparciu o wspomnienia Garczyńskiego. Wiadomości podane przez niego, jak się później okazało, były bardzo nieścisłe: to nie Ordon wysadził Redutę i nie on zginął podczas walk. Te niejasności spowodowały , że niektórzy próbowali obniżyć wartość artystyczną utworu - zupełnie niesłusznie; posiada on bowiem niezaprzeczalne walory literackie i emocjonalne. W tym utworze są myśli przewodnie, które potem znajdujemy w Dziadach drezdeńskich i Panu Tadeuszu. Niewątpliwie najwspanialszym "pomnikiem" Reduty Ordona jest scena z Syzyfowych prac. Recytacja tego utworu przez młodego Polaka niweczy w ciągu chwili wieloletnie starania rusyfikacyjne szkoły mające na celu wynarodowienie chłopców. Po pobycie na Krymie, latem 1825 roku, Adam Mickiewicz wyjeżdża z Rosji i udaje się w dwuletnią podróż po Europie. Jego droga wiedzie między innymi przez Hamburg, Berlin (gdzie często bywa na wykładach znakomitego filozofa Hegla), Drezno, Pragę, a w powrotnej drodze przez Niemcy, gdzie odwiedza w Weimarze Goethego (wizyta ta znana jest pod nazwą hołdu dla Goethego). Poeta ofiarowuje mu swój autograf i gęsie pióro w dowód wielkiego uznania. Z Niemiec przez Szwajcarię jedzie do Rzymu, gdzie dowiaduje się o wybuchu powstania... Niedoszły powstaniec bardzo głęboko przeżył jego klęskę i trudno mu było się pogodzić z tym, że nie mógł brać w nim udziału.

Z goryczy, która gościła w sercu Mickiewicza po upadku powstania i rozmyślań nad tragicznymi dziejami narodu, zrodziło się natchnienie, dzięki któremu napisał część III Dziadów. Pobyt w Dreźnie trwał niecałe cztery miesiące. W tym czasie pracował nad ostatecznym ustaleniem tekstu Reduty Ordona i przekładał Giaura Byrona. Nie ukończył tej pracy, ponieważ pewnego wieczoru, wracając z kościoła, poczuł, że "bania z poezją się nad nim rozbiła" i zaczął pisać trzecie Dziady.

W przedmowie do utworu autor opisuje sytuację narodu polskiego:
"Około roku 1822 polityka Imperatora Aleksandra, przeciwna wszelkiej wolności, zaczęła się wyjaśniać, gruntować i pewny brać kierunek. W ten czas podniesiono na cały naród polski prześladowanie powszechne, które coraz stawało się gwałtowniejsze i krwawsze. Całą administracją nakręcono jako jedną wielką Polaków torturę, której koło obracali carewicz Konstanty i senator Novossiltzoff."

Trzecia część Dziadów jest przepełniona mistycyzmem i opisami różnego rodzaju zjawisk nadprzyrodzonych. Już w prologu dokonuje się przemiana Gustawa w Konrada.
W scenie tej biorą też udział aniołowie, duchy i Anioł-stróż, który później wpływa na losy bohatera.

Scena jest przygotowaniem do zrozumienia dalszych czynów Konrada. Scena więzienna wprowadza czytelnika w atmosferę spisku filomackiego. Pojawiają się koledzy i przyjaciele poety z czasów studiów w Wilnie. Wszyscy są owładnięci uczuciem patriotyzmu, lecz ich rozmowy dotyczą również sytuacji w jakiej się znaleźli: nie wiedzą o co są oskarżeni, nie wiedzą jak długo już siedzą zamknięci, nie wiedzą również co ich czeka. W tym gronie jest kilka wybijających się postaci:
- Tomasz, którego postawa wyraża najwyższe wartości moralne wyznawane przez filomatów - czuje się w pełni odpowiedzialny za los swych współtowarzyszy,
- Jan Sobolewski, który opowiada przyjaciołom o wywózkach kibitkami młodych filomatów na Sybir,
- Konrad, jest poetą rewolucyjnym, bardzo wrogo nastawionym do caratu.

Autor, w tej wprowadzającej scenie, umieścił wiele szczegółów ze swojego osobistego życia, przez to chciał zaznaczyć, że mimo iż osobiście nie brał udziału w powstaniu, to był przecież filomatem- spiskowcem. Ten obraz jest bardzo ważny dla całego utworu: wprowadza w nastrój walki narodowowyzwoleńczej, ukazuje buntownicze postawy studentów. Następuje z kolei scena Wielkiej Improwizacji, w której Konrad przedstawia swą siłę twórczą poety równą boskiej. Staje się przedstawicielem gnębionego narodu. Walka Konrada z Bogiem jest konsekwencją jego prometeizmu. Nazywa się "pierwszym z ludzi i aniołów tłumu". Autor potępia jego pychę, natomiast bardzo pochwala gorący patriotyzm. Mickiewicz jednoznacznie gani drogę, którą wybrał Konrad: nie należy podejmować jednorazowych zrywów indywidualnych, mimo że są wyrazem gorącego pragnienia wyzwolenia narodu. Po tym następują sceny wizyjne: Widzenie Ewy, Widzenie ks. Piotra i Sen Senatora. Ewa modli się za duszę więźnia-poety prześladowanego przez cara. Jest to jedyny "pogodny" obraz w III Dziadach. W Widzeniu ks. Piotra główną treścią jest porównanie Polski do ukrzyżowanego Chrystusa. Polska poprzez swoje cierpienia ma zmartwychwstać i przez to stać się narodem wybranym. Ukazana jest też idea mesjanizmu, tzn. wiary w nadejście nowej, lepszej epoki i przekonania o tym, że Polska jest powołana by przewodzić innym narodom w drodze do wyzwolenia. Sen Senatora, w przeciwieństwie do Widzenia Ewy, wprowadza atmosferę przerażenia. Obraz ten wykorzystał autor do przedstawienia satyry na temat służalczej postawy carskich urzędników. Jest to wprowadzenie w kolejną odsłonę, którą jest Salon Warszawski. Tutaj Mickiewicz posłużył się kontrastami. Przedstawił dwie postawy społeczne. Pierwsza reprezentowana przez starszyznę salonu, prowadzącą dysputy na tematy zupełnie nie związane z aktualną sytuacją narodu, bawi się będąc obojętna na otaczającą ją niesprawiedliwość. Drugą reprezentuje postępowa, patriotyczna młodzież polska wspomagana przez nowoczesnego Rosjanina Bestużewa, który solidaryzuje się z gotowymi do działania w obronie ojczyzny gorącymi patriotami. Duże wrażenie wywiera tragiczna postać pani Rollison, błagającej Senatora o życie dla swojego syna-buntownika na tle tańczących par. Senator w tym momencie zmienia się w nieludzkiego tyrana, pozbawionego wszelkich uczuć, od którego humoru zależy życie lub śmierć młodego człowieka. Przejawem mistycyzmu w tej scenie jest śmierć Doktora, który zginął od pioruna: jest to kara zesłana z niebios za zdradę ojczyzny, której się dopuścił. Obraz kończy widok prowadzonego na śledztwo Konrada. Ostatnia, IX scena, przedstawia Noc Dziadów: na cmentarzu Guślarz i kobieta w żałobie; pojawia się widmo. Obraz, który zamyka całe widowisko, jest jednoznaczny w swojej wymowie: wozy wypełnione ludźmi jadą na północ; wśród nich jest Konrad. Spotkał go los taki jak innych patriotów-spiskowców: wygnanie na Syberię.

Do Dziadów Trzecich dołączył autor część opisową Dziadów części III Ustęp. Zamieścił tam wszechstronną krytykę władzy carskiej Rosji. Ustęp jest pełen zaskakujących spostrzeżeń na temat ludu rosyjskiego i otaczającej go rzeczywistości. Przeciwstawił on jemu niesprawiedliwość, pychę, bezprawie, służalstwo dygnitarzy i urzędników carskich. Poeta szczerze współczuje narodowi rosyjskiemu i namawia go do zrywu przeciw tyrańskiej władzy. Do przyjaciół Moskali to wspaniały wiersz liryczny dołączony do dramatu, w którym autor składa hołd rewolucjonistom rosyjskim: Rylejewowi i Bestużewowi. Dziady drezdeńskie są utworem bardzo realistycznym. Przedstawiają zarówno martyrologię narodu polskiego, jak i wizerunek caratu oraz narodu rosyjskiego. Wieszcz poddał tu krytyce postawę Konrada, którego walka z Bogiem, mimo że prowadzona w imię najszlachetniejszych pobudek to bezcelowa: "Nie w indywidualnych porywach należy szukać drogi walki o wolność ojczyzny". Dramat o dziejach Konrada miał dla autora szczególnie osobisty wydźwięk. Przypomniał dzieje prześladowań filomatów i pokazał mękę poety dla którego tragedia Ojczyzny była największą tragedią życiową. Wielu czyniło poecie zarzuty, że osobiście nie brał udziału w walkach niepodległościowych. Dziady Część III były swojego rodzaju odpowiedzią na te zarzuty.

Z Drezna jedzie Mickiewicz, w końcu 1832 roku, do Paryża, gdzie styka się z emigracją polską i jej różnymi problemami. Dwa obozy polityczne: demokratyczny, skupiony wokół Joachima Lelewela i konserwatywny, któremu przewodził ks. Adam Czartoryski, bardzo walczyły ze sobą, co groziło oderwaniu się emigracji od spraw Polski. Mickiewicz dostrzegał, że te spory przysłaniały najważniejszą sprawę, czyli wyzwolenie Ojczyzny.
Dlatego postanowił zająć się publicystyką (pomysł ten zrodził się już w Dreźnie), aby bardziej bezpośrednio dotrzeć do słuchacza. W 1832 roku zaczyna pisać Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego i obejmuje redakcję czasopisma Pielgrzym Polski.
Księgi narodu i pielgrzymstwa składają się z dwóch części. W Księgach narodu przedstawił poeta dzieje Polski na tle dziejów całej ludzkości. Przedstawia Polskę jako jedyny kraj gdzie zachowały się tradycje chrześcijańskie oparte na idei wolności. Pisze o tym, jak Polska broniła wiary i wolności w polityce, i była jedynym krajem ratującym honor epoki: "I rzekła na koniec Polska: ktokolwiek przyjdzie do mnie, będzie wolny i równy, gdyż ja jestem wolność". Autor niewątpliwie idealizuje historię kraju. Jest to związane z wizją Mickiewicza o szczególnej roli narodu polskiego w dziejach Europy. Obraz zmartwychwstania Polski i uwolnienia wszystkich ludów Europy z niewoli rozbudził w emigracji wielkie nadzieje; a przecież o to mu najbardziej chodziło: aby poderwać emigrację do boju przeciw zaborcom! W Księgach narodu przejawia się znowu ostry krytycyzm, szerszy niż do tej pory, wszelkiego rodzaju despotyzmu.

W Księgach pielgrzymstwa polskiego jest zawartych dwadzieścia cztery przypowieści, z których każda jest zakończona modlitwą pielgrzyma. Z tych przypowieści płyną nauki i instrukcje dla inteligencji emigracyjnej, która według autora powinna zająć się zamiast bezproduktywnymi sporami walką o niepodległość Ojczyzny. Nawołuje do zgody, uczy szacunku dla tradycji. Z emigrantów uczynił poeta "szermierzy" najszlachetniejszej sprawy - wolności. Poglądy demokratyczne Mickiewicz ujawnia w swym krytycznym stosunku do Świętego Przymierza i rządów burżuazyjnych. Przewiduje zwycięstwo ludu nad rządem klasowym:
"A wy kupcy, handlarze obojga narodów, łaknący złota i papieru dającego złoto, posyłaliście pieniądze na zgnębienie wolności, a oto przyjdą dni, iż będziecie lizać złoto wasze i żuć papier wasz, a nikt wam nie przyśle chleba i wody". Księgi pielgrzymstwa i narodu polskiego są jedynymi utworami pisanymi w formie biblijnej. Wynikało to z chęci przekazania prawd ludziom prostym. Im właśnie wyznaczał poeta doniosłą rolę w odbudowie Europy, chciał ich natchnąć nową wiarą w przyszłość. Mickiewicz dobrze zdawał sobie sprawę z siły militarnej jaką dysponują chłopi w walkach wyzwoleńczych. Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego wywarły duży wpływ na współczesnych. Przełożono je na język francuski, niemiecki i angielski. Przemycano je też do kraju, by dodawały otuchy w ciężkim okresie niewoli. Były często, zresztą jak i inne dzieła Adama Mickiewicza, narzędziem indoktrynacji powstańczej.
Podejmując działalność publicystyczną Mickiewicz nie zajmował się tylko prozą biblijną.
W roku 1833 objął stanowisko naczelnego redaktora czasopisma Pielgrzym Polski. Znowu, tym razem jako redaktor pisma, Mickiewicz wzywa do podjęcia walki z despotyzmem. W artykułach nawołuje, aby wokół Polski skupili się ludzie, którym droga jest wolność Kraju. Widział w Polakach bojowników o wolność Ojczyzny i Europy:
"Dlaczegóż imię Polski stało się tak popularne? Bo do imienia Polski przywiązane jest wyobrażenie nie tylko wolności i równości, ale poświęcenia się za wolność i równość powszechną".
W artykule O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych wypowiadał się przeciwko takiemu "rozsądkowi", który hamował wszelkie próby walki niepodległościowej, natomiast gorąco popierał i solidaryzował się ze wszystkimi "szalonymi", którzy mieli odwagę walczyć. Pisywał też artykuły mające zwrócić uwagę na niedolę chłopską.
W takiej właśnie atmosferze napięć polityczno-społecznych powstała epopeja narodowa Pan Tadeusz.
W czerwcu 1834 roku w Paryżu ukazało się pierwsze jego wydanie. Jest bardzo wiele przyczyn, dla których powstało to dzieło. Podstawową chyba było wielkie rozczarowanie Mickiewicza społecznością emigracyjną. Wiązał z nią wielkie nadzieje... Tymczasem uświadomił sobie jak trudno podjąć wyzwanie jakie postawiła przed nimi Polska nie mając ziemi ojczystej pod stopami. Ujrzał emigrację rozbitą, potarganą wewnętrznymi konfliktami i zgnębioną wygnaniem. Stąd w pierwszych słowach Inwokacji uświadamia czytelnikowi, że najlepiej ocenia się wartość ojczyzny po jej utracie:

"Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie.

Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,

Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie

Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie."

Jedną z najbardziej charakterystycznych cech Pana Tadeusza jest przenikający całą epopeję patriotyzm.
Autor przemyca go wszędzie, nawet w najpiękniejszych fragmentach opisu przyrody. Warto również zwrócić uwagę, że Mickiewicz nigdy nie utożsamiał narodów z ich przywódcami. Dowodami na to są dwie postacie, które tutaj występują: Żyd Jankiel, którego autor opisuje jako "bardziej Polaka niż Żyda" - bierze on aktywny udział w przygotowywanym przez ks. Robaka spisku, i kapitan Rykow - prawdziwy Rosjanin o prawym charakterze.
Głównym bohaterem patriotycznym w Panu Tadeuszu jest Jacek Soplica. To bardzo dynamiczna postać o niespotykanym do tej pory w poezji charakterze. Mickiewicz przedstawia nam pełen rozwój jego charakteru i osobowości. Nie jest to egoistyczny polityk wygłaszający porywające hasła, ani samotny bojownik w rodzaju Konrada Wallenroda. Jacek Soplica działa wśród szlachty zaściankowej i chłopów, pobudza ich miłość do ojczyzny, chęć walki o nią, organizuje powstanie.

Pan Tadeusz z początku miał być sielanką zatytułowaną Żegota, w trakcie pisania jednak rozrósł się do rozmiarów epopei. Jest obrazem pełnym życia i bardzo wiernym odbiciem tamtejszej rzeczywistości. Ukazuje przede wszystkim pełen "wachlarz" szlachty polskiej: od magnaterii, której autor nie darzył zbytnią sympatią, poprzez średnią szlachtę, z której się wywodził, do szlachty zaściankowej.

Oprócz przedstawiania obrazu ludzi Mickiewicz doskonale pobudza wyobraźnię czytelnika opisami przyrody. Opisy domów, pól, lasów, ogrodów, stawów są tak wierne, że czytający doznaje uczucia, jakby się właśnie tam znajdował i uczestniczył w akcji. Specyficzną cechą Pana Tadeusza jest indywidualizacja mowy poszczególnych bohaterów: pani Telimena śmieszy nas wykwintnością swoich wypowiedzi, ks. Robak mówi bardzo rubasznie, natomiast kapitan Rykow używa typowej rosyjskiej składni.

Pan Tadeusz jest wielkim osiągnięciem artystycznym Mickiewicza. "Jest to dzieło genialne, najbardziej zbliżone do doskonałości ze wszystkiego, cokolwiek w dziedzinie poezji stworzono od najbardziej zamierzchłych czasów po dzień dzisiejszy" - tak pisał o Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza Eugeniusz Sawrymowicz w jednej ze swoich książek.

W lipcu 1834 roku, niedługo po ukazaniu się Pana Tadeusza w Paryżu, Mickiewicz ożenił się z Celiną Szymanowską. Po napisaniu Dziadów i Pana Tadeusza stosunek poety do twórczości literackiej stał się bardzo krytyczny. Dowodem na to są słowa listu jakie pisał do swojego przyjaciela Hieronima Kajsiewicza: "Mnie się zdaje, że poemata historyczne i w ogólności wszystkie formy dawne są już wpół zgniłe i tylko można je odżywiać dla zabawki czytelników.
Prawdziwa poezja naszego wieku jeszcze może nie urodziła się, tylko widać symptomata jej przyjścia. Zbyt wiele pisaliśmy dla zabawy, albo dla celów zbyt małych. Przypominaj, proszę, te słowa St. Martina: Nie należałoby pisać wierszy, jak tylko po dokonaniu cudu.
Mnie się zdaje, że wrócą takie czasy, że będzie trzeba być świętym, żeby być poetą, że trzeba będzie natchnienia i wiadomości z góry o rzeczach, o których rozum powiedzieć nie umie, żeby obudzić w ludziach uszanowanie dla sztuki, która nadto długo była aktorką, nierządnicą lub polityczną gazetą. Te myśli często we mnie budzą żal. I ledwie nie zgryzotę; często zdaje mi się, że widzę ziemię obiecaną poezji jak Mojżesz z góry, ale czuję, żem nie godzien zajść do niej! Wiem przecież, gdzie leży, i wy młodzi patrzcie w tamtą stronę." Tak ostre warunki, jakie poeta postawił twórcom literatury nie zapowiadały w przyszłości bogatego dorobku z jego strony.

Po napisaniu Pana Tadeusza Mickiewicz nie napisał już dużo wierszem, oprócz kilku liryków. Twórczość poety w tym czasie reprezentują między innymi takie utwory jak znakomite, gnomiczne, wierszowane, niezwykle krótkie i zwięzłe Zdania i uwagi. Utwory te były wzorowane na twórczości niemieckich mistyków: Jakuba Boehme, Angelusa Silesiusa oraz Saint-Martina. W latach 1832-1834 ostatni z nich był ulubionym poetą Mickiewicza. Wywiera on znaczny wpływ na Adama, który namawia w swych listach przyjaciół do zaznajomienia się z utworami Saint-Martina.

Wielokrotnie również cytuje jego dwuwiersze.
"Bo nie jest ważne, skąd Mickiewicz jakąś myśl wziął, lecz to, że ją za swoją uznał. Wymieniając trzech autorów, jako źródło natchnień, spłacał lojalnie dług za to, co w ich dorobku zgadzało się z wynikami doświadczeń jego własnego życia wewnętrznego, co potwierdzało niejako jego obserwacje i wnioski". Tak napisał o Zdaniach i Uwagach Konrad Górski. Pojawiają się w tych utworach głównie myśli teologiczne. Przede wszystkim sprawa:
Bóg - człowiek:

"Czas jest łańcuch: im dalej od Bog

ucieczesz,

Tym dłuższy łańcuch z sobą

wleczesz."

Większość ze Zdań i Uwag to ukazanie doświadczeń naszego życia wewnętrznego. Część stanowi również wnikliwa obserwacja zachowania się ludzi, ich mądrości lub głupoty. Autor stara się dowiedzieć, poprzez zadawanie szeregu pytań, kim właściwie jest Bóg. Mickiewicz zaczyna jeden z wierszy od wezwania, aby Bóg chronił człowieka przed odkryciem tajemnicy, która nigdy nie będzie odkryta. Przywołuje tu postać szatana, który chciał odkryć przed ludźmi tę tajemnicę:

"Pierwsza mowa szatana do rodu ludzkiego

Zaczęła się najskromniej od słowa: dlaczego?"

Cały zbiór to "bezcenna kopalnia treści duchowych człowieczych doznań". Utwory te są dowodem na to, jak głębokich doświadczeń doznał poeta podczas nawrócenia się na wiarę rzymsko-katolicką. Zdania i uwagi to zbiór 121 epigramatów. W większości dwuwierszowych, są też czterowierszowe i jeden sześciowierszowy.

Coraz trudniejsze warunki materialne rodziny Mickiewiczów zmusiły ojca do pisania utworów, które miałyby być wystawiane na scenach paryskich. W tym czasie (tj. około roku 1836) napisał dwa dramaty: Konfederaci barscy i Jakub Jasiński. Ten drugi nie został ukończony, a z pierwszego do naszych czasów dotrwały tylko dwie pierwsze sceny - resztę zgubiono. Były to utwory typowo komercyjne, mówiące o sprawach politycznych kraju. Wielu paryskich przyjaciół starało się wprowadzić te dramaty do paryskich teatrów - z raczej miernym skutkiem.

Szczęśliwym rozwiązaniem kłopotów finansowych rodziny było powołanie Adama Mickiewicza na katedrę profesora literatury łacińskiej w Akademii w Lozannie. Niestety, ciężkie załamanie nerwowe żony poety opóźniło wyjazd. W czerwcu 1839 Mickiewicz wraz z rodziną zamieszkał w Lozannie. Wykładać zaczął 12 listopada i zdobył wielkie uznanie jako profesor. W tym czasie powstaje seria utworów popularnie nazywanych Lirykami lozańskimi.

Konkretne utwory nie mają tytułów dlatego oznacza się je według pierwszych słów tekstu: Nad wodą wielką i czystą, Gdy tu mój trup, Polały się łzy me, Snuć miłość i Ach, już i w rodzicielskim domu. Tematyka tych utworów nie jest jednolita. Poeta rozczula się z jednej strony nad koleją swojego losu, z drugiej strony uświadamia sobie, że podjął zobowiązania wobec świata i musi dokończyć swe dzieło. Najlepiej nastrój i język jakim są pisane liryki opisał Czesław Zgorzelski; zauważył "zmianę stosunku poety do słowa, nadanie wagi oddzielnym wyrazom, zatarcie ich plastyczności na rzecz rozszerzenia znaczenia, alegoryczność bez jednoznacznej interpretacji, zmiany we wzajemnym ustosunkowaniu składni i rytmiki, słowem - zbliżenie do nowoczesnego uprawiania liryki jako dzieła otwartego".

Liryki lozańskie były ostatnim przejawem poezji w twórczości Adama Mickiewicza.

Już w kwietniu 1840 roku poeta otrzymał propozycję objęcia katedry literatur słowiańskich w College de France w Paryżu. Mickiewicz przyjął tę propozycję bez wahania i w październiku powrócił z rodziną do Paryża. Pierwszy wykład odbył się 22 grudnia. Przez cały rok wykładania jako profesor zdobył sobie wielkie uznanie wśród słuchaczy. Karierę tę przerwał nagły nawrót choroby Celiny, co spowodowało, że musiała wrócić do domu zdrowia.
30 lipca w domu Mickiewicza zjawia się Andrzej Towiański, który dowiaduje się o chorobie żony i poprzez wywołanie u niej wstrząsu psychicznego przywraca ją do "stanu normalności". Mickiewicz uznaje to za cud. Ulega wpływowi nauk Mistrza i tak rozpoczyna się chyba najbardziej tragiczny okres dla twórczości literackiej wieszcza. Mistyczna filozofia Towiańskiego głosiła wiarę w nadejście nowej epoki. Koło założone przez Towiańskiego odwodziło swoich członków od działalności patriotycznej i politycznej. Propagowało raczej mętne medytacje filozoficzno-religijne. Wpływ Mistrza przyczynił się do odejścia Mickiewicza od literatury. Jednak poeta nadal był bardzo wrażliwy na krzywdę społeczną. Jak widać mistyczne spekulacje Towiańskiego nie potrafiły zdławić w Mickiewiczu jego uczuć społeczno-patriotycznych.
Rok 1848, rok wielkich europejskich ruchów narodowowyzwoleńczych pobudził Adama Mickiewicza do działania. Gdy zorientował się, że Towiański przejawia tendencje antynarodowe, ugodowe wobec władzy monarszej, wtedy absolutnie zerwał kontakt z Kołem. Udał się do Rzymu, aby tam stworzyć Legion polski. W rezultacie, przy wielu niesprzyjających okolicznościach, powstał niewielki oddział złożony głównie z młodzieży. Była to nie tylko organizacja militarna ale również polityczna. Dowodem na to była deklaracja napisana przez Adama Mickiewicza zwana Składem zasad lub Symbolem politycznym. Deklaracja ta dotyczyła podstawowych zagadnień gospodarczych i społecznych. Był to program polityczny, który głosił wolność wyznania i słowa, zapewniał równość obywateli różnych wyznań i narodowości, żądał równouprawnienia kobiet, "nawoływał do braterstwa ludów i pomocy wzajemnej narodów". Program zakładał likwidację własności folwarcznej na rzecz własności wspólnej narodu Polskiego. Był to wyraz ideologii demokratycznej i rewolucyjnej, którą Mickiewicz gorąco popierał. Jak to określił jeden ze współczesnych badaczy historiozofii Adama Mickiewicza: "Skład zasad wybiegał w swych celach politycznych poza horyzont współczesnej epoki". Najpiękniej historyczne znaczenie Legionu określił kiedyś, w słowach do syna Adama, włoski patriota i rewolucjonista Mazzini: "Gdyby z Legionu polskiego z roku 1848 nie pozostało nic prócz jego Symbolu politycznego, wystarczyłoby to do jego sławy".
Sytuacja w Europie w 1849 roku była bardzo napięta. Włochy, Węgry i Niemcy stały się areną walk przeciw uciskowi i przemocy politycznej. Jest to czas rozpowszechniania się teorii socjalistycznych. W tym właśnie okresie we Francji powstaje "Trybuna Ludów" - organ publicystyczny solidaryzujący się z walczącym ludem przeciw władzy despotycznej. Na czele redakcji stanął Adam Mickiewicz, który również był autorem około stu artykułów. Dotyczyły one przede wszystkim sytuacji politycznej we Francji i ruchów niepodległościowych we Włoszech, na Węgrzech i w Niemczech. Rozpatrywał zagadnienia związane z rodzącym się socjalizmem i państwem Watykan.
W jednym z artykułów pt. "Włochom brak pieniędzy" analizuje postawę włoskich rewolucjonistów. Uważa, że są zbyt mało stanowczy: "W rewolucji trzeba być rewolucjonistą i kto nim nie jest, upada". Trybuna Ludów była wydawana zaledwie przez kilka miesięcy; potem redaktorzy wszystkich pism socjalistycznych zostali aresztowani przez rząd Ludwika Napoleona, ale Mickiewicz cudem uniknął więzienia. Gazeta ta zapisała się na kartach historii jako pismo walczące o szczytne ideały wolności i sprawiedliwości. Adam Mickiewicz ostatni raz udzielał się politycznie w roku 1855 podczas wojny krymskiej. Wyjechał do Konstantynopola aby tam tworzyć legiony mające walczyć po stronie Turcji przeciwko carskiej Rosji. Był to dla niego bardzo ciężki okres. Nie chciał być narzędziem w rękach Czartoryskiego, ale z drugiej strony nie podzielał poglądów Michała Czajkowskiego, generała, który tworzył pułki pozostające pod dowództwem tureckim. Na skutek ciężkiej zarazy panującej w Konstantynopolu zmarł 26 listopada 1855 roku.

Poezja Mickiewicza była naznaczona głębokim patriotyzmem, uczyła miłości do kraju. Poeta zapisał się w pamięci narodu polskiego jako niezrównany malarz przyrody polskiej, czego najlepsze przykłady widzimy choćby w "Panu Tadeuszu". Nasz narodowy wieszcz należy do tych poetów, którzy byli, są i będą przewodnikami narodu polskiego w okresie jego niewoli politycznej.

"Przed wielkością Mickiewicza chylą czoła

nie tylko Polacy, ale wszystkie cywilizowane

narody świata"

(Czesław Miłosz).

Czy poświęcić się zdobywaniu pieniędzy, czy też poświęcić się dla idei służebnej wobec ludzkości np. nauce, wynalazkom. W jakim stopniu można odpowiedzieć na to pytanie na podstawie "Lalki" Bolesława Prusa, a w jakim z wiedzy dotyczącej życia

Lalka" Prusa dostarcza nam do rozważania na ten temat w miarę bogaty materiał. Trzej bohaterowie tej powieści są bowiem bezpośrednio związani z problemem poświęcenia się dla, w tym wypadku niemal symbolicznej, mistycznej, nauki, a przyziemną sferą interesów, pieniędzy, które wydają się być złem koniecznym. Ci ludzie to Wokulski, Ochocki i Geist. Wywodzą się oni z różnych środowisk, z różnych kultur, ale cel, który wyznaczyli sobie w młodości jest jeden - poświęcenie dla nauki. Ich losy układają się różnie. Ochocki pozostaje idealistą szukającym ciągle swej życiowej szansy i przedkładający te poszukiwania nad wszystko. Geist, który swą szanse wykorzystuje, nie jest jeszcze do końca pewien swego sukcesu. I wreszcie Wokulski, który jest najbardziej chyba odpowiednią postacią dla naszych rozważań. Jest to człowiek, który odszedł od swych ideałów z młodości. Człowiek, który ciągle zmaga się z myślą o powrocie do ideałów młodości. Osobiście odniosłem wrażenie, że nauka, o której jest tu mowa, jest raczej pewną wartością intelektualną, nieskażonym pojęciem, oznaczającym ciągłe dążenie do ideału, poprzez doskonalenie własnego umysłu. Nauka, w takim rozumieniu staje się symbolem utylitaryzmu, skupia w sobie pewien zasób wartości ponadczasowych. I niczym Faust przepełniony chęcią poznania, gotów jest zaprzedać duszę diabłu, tak i ten idealny bohater powinien poświęcić się całkowicie, bez reszty żądzy posiadania wiedzy i jej wykorzystania dla dobra ogółu. Ale czy Wokulski jest w stanie spełnić taką życiową misję.

Wokulski jest człowiekiem, który takiemu zadaniu nie jest w stanie sprostać, jego bowiem życie, bardziej przecież dojrzałe niż Ochockiego, czy Geista, którzy są ucieleśnieniem niezrealizowanych marzeń Wokulskiego z młodości, uzależnione jest od świata realnego, którego niemoc i pokusy znacznie bardziej odziaływują na Stacha Wokulskiego, niż na niedojrzałych zapaleńców. Tu pojawia się zasadnicza płaszczyzna porównawcza. Wokulski to człowiek z jednej strony wyznający idee scientyzmu, z drugiej zaś strony człowiek opanowany przez romantyczne rządze, które powodują, że ich realizację Wokulski widzi w zdobywaniu pieniędzy. Zauroczenie w Izabeli jest silniejsze od przekonania o słuszności scientyzmu. Jeszcze większą rolę w zerwaniu z ideałami młodości pełni kariera, której pieniądze są niewątpliwym sprawcą.

Dla Wokulskiego nauka była w młodości celem życia. Wszystko chciał jej podporządkować, ale los chciał, by to nie wynalazki uczyniły go szczęśliwym, lecz szczęście to odnalazł (tak mu się przynajmniej wydawało) w zauroczeniu do kobiety. Kiedy Wokulski wkracza w dojrzałe życie na pierwszy plan wysuwa się czysto materialistyczne dążenie do posiadania stabilnej sytuacji majątkowej. Kiedy taką już posiada (po ślubie z Minclową), jego ideały młodości znów ustępują na rzecz kariery, której celem ma być zdobycie awansu społecznego, a co najważniejsze zdobycie serca Izabeli. Wokulski jednak często powraca wtedy do swych marzeń o podboju świata nauki. Ale jest to już nieco sztuczne i raczej jest tylko próbą oderwania się od emocjonalnego związku z Izabelą. Tak dzieje się w Paryżu. I nawet cudowny metal Geista, dla którego jest najwspanialszym odkryciem naukowym, w efekcie "ląduje" na szyi Izabeli jako wisiorek podarowany przecież w imię miłości, jako talizman. Tak oto można najlepiej podsumować starcie duszy romantyka z umysłem scientysty, czyli wewnętrzny pojedynek Wokulskeigo.

Pozostaje jednak pytanie, czy w takim razie można uznać Wokulskiego za człowieka, który jest dorobkiewiczem i popada w manię zbierania pieniądza. Myślę, że tak jak nie był w stanie poświęcić się do końca idei, tak na pewno nie można go uznać za człowieka kochającego pieniądze i gotowego dla nich zrobić wszystko. Świadczą o tym najlepiej sceny związane z jego działaniami filantropijnymi. Potrafi Wokulski pomóc ludziom ubogim, nie mającym życiowej szansy. Nie znamy dalszych losów Wokulskiego. Otwarta kompozycja utworu pozwala nam jednak na pewne przypuszczenia dotyczące jego dalszych losów. Czy Wokulski mógł powrócić do pracy w imię nauki? Chyba nie. Myślę, że życie Wokulskiego właśnie nie może w pełni posłużyć odpowiedzi na pytanie z tematu zadania, lecz jeszcze bardziej i dobitniej akcentuje jego sens. Przedstawia bowiem człowieka, którego działania, niczym wahadło, które napędzane porażkami i niepowodzeniami w miłości, podąża raz w kierunku skrajnego materializmu i zażartej walki o pieniądze, dającej prestiż, a raz w kierunku powrotu do idealistycznego widzenia świata przez pryzmat nauki.

Postać Wokulskiego jest przykładem osoby, której wybory życiowe są zdeterminowane przez własną słabość. Jest ciągłym zmaganiem pomiędzy dwiema siłami, które są nie do pogodzenia: egoizmem i utylitaryzmem. Wokulski jest człowiekiem, który żył w realiach końca wieku. Podobnie jak my zapewne był przepełniony niepokojem związanym z rozwojem cywilizacyjnym. Co dziwniej to zjawisko jest znakomicie dostrzegalne i dziś. Koniec wieku XIX to okres bardzo dziwny w historii. Bunty i rewolucje lat 40-60 wygasały. W tym samym czasie wynalezione zostają rzeczy, o których jedynie marzono jeszcze na początku wieku. Co najważniejsze, stają się one dostępne dla dużej części społeczeństwa, zwłaszcza zaś zamożniejsi podnoszą jeszcze bardziej swój standard życiowy. To powoduje ogromne zainteresowanie nauka i wynalazkami wśród ludzi bogatych. Często rodzi to szarlatanów, ale pozostaje faktem, że wtedy po raz pierwszy nauka komercjalizuje się. Wynalazek nie tylko może służyć dobru ludzkości, lecz można za niego dostać dużo pieniędzy. Mitem jest, że wtedy ludzie pracowali jeszcze wyłącznie dla dobra ogółu. Ten właśnie okres zmienia ludzi, bo wtedy zaczyna się liczyć nie tylko status społeczny, urodzenie, ale również intelekt, za który można było jeszcze sto lat wcześniej otrzymać ekskomunikę. To, co jest głównym problemem "Lalki" zaczyna powoli znikać. Wokulski, Ochocki, którzy chcą służyć nauce w imię dobra ludzkości są zbyt idealistycznie przedstawieni. Natomiast postać Geista, moim zdaniem, jest już przeniknięta materialistycznym wiedzeniem nauki, poprzez pryzmat korzyści, nie tylko dla ogółu, lecz także dla siebie. To, co dostarcza nam historia znacznie lepiej, moim zdaniem objaśnia zasadę funkcjonowania nauki i jej roli dla ludzkości. Oto w latach 70 wieku XIX powstają największe fortuny przemysłowe Niemiec: Krupp, Bayer, Simens to nazwiska ludzi, którzy bez wątpienia uczynili wiele dla nauki, a tym samym dla dobra ludzkości, zarabiając przy tym ogromne fortuny. Tu należało by wymienić kilkunastu innych wynalazców, którzy zupełnie inaczej podchodzili do nauki, niekoniecznie stawiając na pierwszym miejscu szczytne cele. Często odkrycia, czy wynalazki miały charakter przypadku, w większości jednak były efektem bardzo żmudnych poszukiwań. Ja, osobiście, bardzo wątpię, czy Daimler, Benz i Maybach pracowali nad silnikiem benzynowym wyłącznie w imię dobra ludzkości, nie wspominając już o Samuelu Colcie i jego wynalazku, który na pewno nie mógł przyczynić się temu celowi, choć na pewno odegrał dużą rolę w rozwoju mechaniki, pozostając do dziś w użyciu.

Pozostaje się zastanowić, czy tak często używane słowa: "służba ludzkości", "idea służebna" w odniesieniu do nauki nie są często przesadzone i nie powodują błędnej oceny historii. Absolutnie nie chcę i nie mogę zaprzeczać, że ludzie, którzy obecnie zaliczani są do sławnych wynalazców, myśleli o zastosowaniu swych dzieł dla dobra ludzkości. Alfred Nobel zdawał sobie sprawę ze skutków działania dynamitu i całe swe dochody przeznaczył na fundację rozdającą dziś naukowe Nagrody Nobla. Wynalazca, nie może być traktowany jak zwykły człowiek i każdy z nich posiada swoją indywidualność. Służenie ludzkości, stawiane jako nadrzędny cel, nie jest moim zdaniem w obecnych czasach wystarczającym pretekstem dla zajmowania się nauką i nie wolno, moim zdaniem, utożsamiać, w kontekście obecnych czasów, nauki jako idei służebnej. Moim zdaniem, nauka powinna być oderwana od wszelkiej ideologii, nawet słusznej. Sądzę, że nauka powinna być motorem postępu, który to jest w związany z dobrem ogółu. Nie można go jednak osiągnąć za wszelką cenę.

Dziś nauka stanowi bardzo odrębną dziedzinę życia człowieka i w odróżnieniu od innych epok, nie ma jednostki będącej w stanie opanować całość wiedzy naukowej. Idea scientyzmu, jako swoistego kultu nauki, w obecnych czasach pozostaje jedynie odległą ideologią. Raczej marzeniem niż realną ideologią. Scientyzm nie może istnieć, bo nauka nie może przejąć sfery duchowej człowieka, a wprost przeciwnie, powinna pozostawać jak najdalej od tej sfery. Ten margines bezpieczeństwa powinien pozostawać z jednej prostej przyczyny: technika dehumanizuje, wytwarza przekonanie, o podejściu do człowieka jako machiny, która nawet przy założeniu że jest to machina doskonała, będzie zawsze dawała możliwość odejścia od moralności, od duchowej sfery życia. Scientyzm jest bardzo niebezpieczny, choć nie oznacza to wcale, że nie należy zajmować się nauką, wystarczy widzieć człowieka, cały czas, jako obiekt nadrzędny wobec wszystkiego, co stworzył. Wierzę, że nauka może uczynić człowieka i ludzkość szczęśliwszą.

Pieniądz, często jest otaczany przez ludzi pewnego rodzaju mistycyzmem. Jako obiekt pożądania przez tych, którzy mają go dużo i cel dla tych, którzy go nie mają. Często w codziennej pogoni za "szczęściem doczesnym" zapominamy o tym, że pozostaje on jedynie ekwiwalentem za wykonaną pracę. Szczególnie niebezpieczny jest pieniądz, nie dla tych, którzy go nie mają, lecz dla tych, którzy nagle odczują jego siłę. Spójrzmy w świat biznesu. Jest to dla mnie najgorsze, co może spotkać człowieka: oddać się błędnemu, często pozbawionemu celu, zdobywaniu pieniądza. Przypomina to trochę sztukę dla sztuki. Osobiście uważam, że pieniądz jest po to by go wydać i wydaje mi się, że bardziej cieszą, rzeczy, które można sobie kupić za te pieniądze, niż one same. Pieniądz, w przeciwieństwie od przedmiotu, który posiadać może duszę, nawet wimaginowaną, nigdy czegoś takiego nie będzie miał, pozostanie pojęciem matematycznie abstrakcyjnym, jak suma na koncie, czy ilość zer na banknocie.

Podsumowując, sytuacja społeczna w końcu XIX wieku znacznie różniła się od obecnej. Ludzie dopiero wchodzili w epokę liberalizmu i kapitalizmu. Dla człowieka tamtej epoki, znacznie bardziej liczyły się ideały. W obecnym świecie zatraciliśmy część duchowej głębi. Sto lat zmieniło ludzi, zmieniło ich spojrzenie na świat, który stał się mały i znacznie lepiej poznany. Dziś, nie nurtują nas już problemy natury technicznej, nie marzymy o wymyślaniu metali lżejszych od powietrza, bo nie są nam potrzebne i wiemy, że nie można tego dokonać. W XIX wieku wszystko było jeszcze możliwe. Dziś jesteśmy jednak nadal pod wpływem pewnego dziedzictwa duchowego tej epoki. Powstały inne problemy, dotyczące w większym stopniu psychiki człowieka. Czy poświęcić się zdobywaniu pieniędzy, czy służebnej idei nauki?

"Lalka" moim zdaniem nie dostarcza odpowiedzi na to pytanie, a wprost przeciwnie wręcz stawia ten problem. Otwarta kompozycja utworu pozwala odnieść wrażenie podświadomie, że to autor nas o to pyta.

Myślę, że w obecnych czasach pod koniec XX wieku, poświęcenie się zdobywaniu pieniędzy, wcale nie przeczy poświęceniu dla służebnej idei. Nie można doprowadzić do sytuacji, w której człowiek oddaje wszystko dla nauki, nie mając w zamian nic. Źródłem satysfakcji człowieka może być jedynie realizacja celu życiowego. Jeżeli dla kogoś tym celem jest zdobywanie pieniędzy, trudno, oznacza to tylko jego niewielkie horyzonty i ograniczonośc intelektualną . "Pieniądze rzecz nabyta" mówi porzekadło. Poświęcić się nauce. Tak, to dobry pomysł, ale wcale nie oznacza, że trzeba uszczęśliwić ludzkość. Zakończę trochę egoistycznie: ważne by zrealizować swoje marzenia, najlepiej nie przeszkadzając innym, a jeszcze lepiej im w tym pomagając.

Dialog z Bogiem w utworach literatury polskiej

Początki literatury polskiej, jak wszyscy wiemy, sięgają początkom epoki średniowiecza. Jednym z pierwszych, a jednocześnie najlepiej znanym utworem o którym informacja zachowała się do dzisiejszych czasów jest pieśń (czy może modlitwa) "Bogurodzica". Już w tym utworze możemy zauważyć próby zwracania się do Boga. Twórca utworu zwraca się do Matki Boskiej o pośrednictwo między ludźmi, a jej synem, Chrystusem, a także kieruje prośbę o zbawienie pośmiertne bezpośrednio do Jezusa. Jest to chyba pierwszy ze znanych nam utworów, w których występuje pewnego rodzaju dialog między autorem (podmiotem lirycznym) a Bogiem - w tym przypadku jego synem.

W utworze tym możemy zauważyć ogromny dystans, z jakim człowiek odnosi się do Boga. Bóg jest istotą praktycznie nieosiągalną przeciętnemu człowiekowi (jak powiedział Jan Chrzciciel o Chrystusie: "nie jestem godzien zawiązać mu rzemyka u sandała"). Podobny dystans, a oprócz tego pełne podporządkowanie wyrokom Bożym, możemy zauważyć w pieśni Jana Kochanowskiego "Czego chcesz od nas Panie...". W pieśni tej poeta wychwala świat stworzony przez Boga, zachwyca się pięknem i ogromem wszechświata, wysławia Boga jako stwórcę i artystę. Postawa Kochanowskiego charakteryzuje się dużym optymizmem i pełną akceptację porządku rzeczy. Niestety, w niedługim czasie poetę spotyka ogromne nieszczęście, jakim jest dla niego śmierć córki. Urszula miała być spadkobierczynią talentu Kochanowskiego, jej śmierć zostawiła trwałe piętno w duszy poety. W napisanych po śmierci córki "Trenach", nie spotykamy się już z taką akceptacją wyroków Opatrzności, i chociaż poeta nie zwraca się przeciwko Bogu, to jednak bardzo niewiele go od takiej postawy dzieli.

O ile w przedstawionych do tej pory przypadkach dialogi z Bogiem były praktycznie monologami, w których albo zwracano się do Boga z prośbą (tak jak w "Bogurodzicy", ale także w wielu innych utworach religijnych i modlitwach), albo też dziękowano mu za doznane łaski, tak w III części "Dziadów" Adama Mickiewicza spotykamy się z czymś zupełnie odmiennym. Chodzi tu oczywiście o Małą Improwizację Gustawa. Pomijając występujący w niej motyw mesjanizmu polskiego narodu (jak można pominąć coś, co stanowi główny sens tej sceny?!), występuje tutaj prawowanie się z Bogiem, Gustaw żąda pomocy dla narodu, a gdy Bóg milczy, obraca się przeciwko Niemu porównując Go z carem, i ukazując mu jak wiele zła panuje na świecie: tu by się przydał jakiś cytat, poszukaj, proszę... Jest to fragment na temat którego powstało już chyba co najmniej tyle różnych opracowań, interpretacji, wypowiedzi ludzi literatury, ile na temat pozostałych dwóch części "Dziadów". (Szczególnie często był dyskutowany problem powtarzającej się liczby 44, na szczęście ostatnio zaprzestano dyskusji na ten słynny temat "Co poeta miał na myśli" a jeśli chodzi o 44, to przecież to jest numer mojego mieszkania). Ostatnio wspaniałą interpretację Małej Improwizacji (a także pozostałych części "Dziadów") przedstawił Tadeusz Konwicki w filmie "Lawa - opowieść filmowa o 'Dziadach' A. Mickiewicza", gdzie w roli Gustawa wystąpił (nomen omen) Gustaw Holoubek, a w scenę dialogu z Bogiem włączono sceny z obozów koncentracyjnych, mające ukazać Bogu świat, do jakiego On (oczywiście zdaniem Gustawa) doprowadził.

Kolejnym znanym utworem w którym podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do Boga, jest hymn Juliusza Słowackiego "Smutno mi Boże". Utwór ten jest wyrażeniem tęsknoty za ojczyzną poety, który zmuszony sytuacją polityczną musiał opuścić swój kraj i osiąść na emigracji. Poeta kieruje swój smutek do Boga, między innymi dlatego, że jest On ostatnią bliską mu osobą do jakiej może się zwrócić.

Można by jeszcze długo wymieniać utwory, zarówno te bardzo znane, zaliczane do klasyki literatury, jaki i te nie znane praktycznie przez nikogo, w których możemy spotkać się z dialogiem między podmiotem lirycznym a Bogiem. Nie chodzi tutaj jednak o stworzenie indeksu takich dzieł literackich. Zastanówmy się raczej, skąd w ogóle bierze się coś takiego jak dialog z Bogiem. Przecież z logicznego punktu widzenia, równie dobrze można by rozmawiać ze ścianą albo obrazem na ścianie (gadał dziad do obrazu...). Warto jednak zwrócić uwagę na początki literatury. Zarówno w Polsce, jak i na świecie, pierwszymi utworami były właśnie utwory religijne (Biblia ma już przecież ile? lat). Jak widać, pytanie zostało źle sformułowane. To nie w literaturze pojawiły się słowa skierowane do Boga, to ze słów kierowanych do Boga wywodzi się literatura.

Skąd jednak biorą się u człowieka tego typu skłonności, dlaczego księgi starego testamentu przetrwały tyle wieków, podczas gdy na temat historii tamtych czasów nie wiemy praktycznie nic? Moim zdaniem wynika to z nadprzyrodzoności Boga. Poezja jest sztuką, która nie zajmuje się rzeczami normalnymi i w sposób normalny (Miron Białoszewski i inni jemu podobni wcale nie są tutaj wyjątkami - on co prawda pisze o rzeczach zwyczajnych, ale nie traktuje ich normalnie). Poeci i pisarze zawsze starali się przekazywać czytelnikom swoje odczucia, swoje doświadczenie. Nie można jednak robić tego w zwyczajny sposób (np. wypisując wszystko w puntkach), bo wtedy powstaje traktat naukowy albo kodeks karny, a nie utwór literacki. Zwracając się do Boga, możemy popatrzeć na świat z innego punktu widzenia, oderwać się od ziemi i spojrzeć na nią z pewnego dystansu. Czasami patrząc na coś z bliska, nie możemy tego zobaczyć, dlatego oddalenie się i ogarnięcie wzrokiem większego obszaru ułatwia nam uchwycenie pewnych szczegółów. Podobnie, gdy usiłujemy nawiązać dialog z Bogiem, jednocześnie możemy sami poczuć się Jemu równi. Patrzymy na świat z punktu widzenia kogoś, kto nie bierze w tym bezpośredniego udziału, i dzięki temu możemy dostrzec o wiele więcej rzeczy niż z punktu widzenia zwykłego człowieka. Oczywiście taka sytuacja ma miejsce, gdy poeta próbuje nawiązać równorzędny dialog z Bogiem.

W przypadku takich utworów jak pieśń Kochanowskiego "Czego chcesz od nas Panie..." (no czego!?) takie spojrzenie nie jest raczej możliwe. Pozostaje nam zatem jeszcze drugie wyjaśnienie tego typu "Boskich" inspiracji. Jest to po prostu tkwiąca w każdym człowieku potrzeba posiadania Boga. Jest to cecha głęboko tkwiąca w naturze ludzkiej i dotycząca wszystkich bez wyjątków, chociaż nie wszyscy w to wierzą. Faktem jednak jest, że każdy ma jakiegoś Boga, tylko nie każdy zdaje sobie sprawę z tego czym on jest. I dlatego próby dialogu z Bogiem pojawiały się w literaturze od jej samych początków (właściwie to jeszcze przed początkiem!), i będą się pojawiały jeszcze bardzo, bardzo długo - zapewne tak długo, jak długo będzie istnieć rasa ludzka.

Celem życia ludzkiego jest szczęście, tylko jak je osiągnąć. Rozwiń w oparciu o dowolnie wybrane postacie różnych epok.

Czym jest szczęście, że stawiamy je jako najważniejszą sprawę w naszym życiu? Według jednych jest to wyzbycie się wszelkich trosk - gdzie nie ma nieszczęścia, tam musi być szczęście. Nie ma stanów pośrednich. Inni zaś twierdzą, że aby być szczęśliwym należy korzystać z uroków życia do granic możliwości - trafne będzie przytoczenie w tym miejscu sloganu reklamowego "żyj na max". Lecz która z tych postaw jest bardziej prawidłowa, jeśli chodzi o osiągnięcie szczęścia? A może należy uwzględnić tu jeszcze inny przejaw szczęścia - to po śmierci? W niniejszej pracy spróbuję pokrótce omówić te postawy i podać moją teorię szczęścia.
W pierwszej kolejności należy przedstawić myślicieli starożytnych, bo od nich wszystko wzięło początek. I tak oto mamy Heraklita z Efezu, który to stwierdził, że świat cały czas się zmienia, nic nie jest stałe. Panta rhei - czas niczym rzeka zabiera ze sobą wszystko, nie pozwalając niczemu pozostać w miejscu. Skrajnym przejawem tej postawy możemy zauważyć w wierszu Szymborskiej "Rzeka Heraklita", w którym autorka twierdzi, że nawet Bóg nie jest najwyższą wartością, lecz że został stworzony przez ludzi. Ale wracając do Heraklita - uważał on, że należy rozkoszować się każdą chwilą, czerpać życie całymi garściami, aby nic z niego nie stracić. Podobną postawę prezentował Epikur - choć uważał, że należy zachować rozsądek w wyborze, żeby nie popadać w skrajności. Mógłbym go określić jako stosującego zasadę złotego środka, ale z tendencją do szczęścia. Natomiast jego następcy z czasem odrzucali umiarkowane życie i w ten sposób powstała postawa zwana ?hedonizmem. Według mnie jest ona zdecydowanie niepoprawna; zresztą większość współczesnych filozofów krytykuje ją jako półśrodek - szczęście chwilowe jest bardzo ulotne, więc gdy ustanie jego źródło, możemy popaść w wielkie nieszczęście. Nie twierdzę, że należy całkowicie odrzucić te postawę, ale nie można traktować uzyskania tego rodzaju szczęścia jako celu naszego życia. Trzeba szukać czegoś bardziej stabilnego, "długodystansowego" - można by powiedzieć.
Wydaje mi się, że można tu także przedstawić jako częściowego przedstawiciela św. Franciszka, który uznał, że dobra materialne są przyczyna wszelkiego zła, że ich posiadanie powoduje spory i konflikty międzyludzkie, dlatego właśnie należy się ich pozbawić i żyć w zgodzie z naturą, ze wszystkimi ludźmi. Znany jest moment przełomowy w jego życiu, kiedy to publicznie na rynku wyrzekł się swego majątku po rodzicach, zrzucił nawet całe swe odzienie i przywdział skromny strój. Kochał wszystkich i wszystko, przez to wypełniał Boże przykazanie miłości. Gdy sobie pomyślę o nim, to przed oczyma wyobraźni staje mi małe, wesołe i ufne dziecko, cieszące się wszystkim i ze wszystkiego, wszystkiemu zawierzające. Nie mówię tego bynajmniej z cynizmem czy też z ironią - po prostu podoba mi się ta - właściwie najprostsza postawa. Cieszyć się z czego tylko można, choćby tym, że żyjemy i że jesteśmy zdrowi. Nie należy szukać negatywnych tron życia czy też rozczulać się nad sobą. Jeszcze wracając do mojego wyobrażenia - widzę św. Franciszka biegającego wesoło po łące, zdumionego wspaniałością świata, jego doskonałością; przyglądającego się choćby źdźbłu trawy czy biedronce. On umiał cieszyć się tym, co miał dane, umiał to wykorzystać.
Przeciwnym - wydawołoby się - przejawem rozumienia szczęścia jest osoba św. Aleksego. Miał on charakterystyczny sposób rozumienia szczęścia (powt.) - nikomu sposobu owego nie polecam, a tym bardziej sam nie zamierzam go stosować.
Św. Aleksy urodził się jako szlachcic, a więc dostatek życia miał zapewniony. Pomimo tego w noc poślubną oświadczył swej żonie, że nie jest to życie dla niego i że opuszcza ją. Przywdział strój pokutny i przez całe swe życie umartwiał się. Uważał, że skoro Bóg poświęcił swego syna; poddał go wielkim cierpieniom, to należy odpłacić Bogu za jego wielką miłość i miłosierdzie, a w tedy będziemy mieli zapewnione szczęście w życiu wiecznym. Według Aleksego na tym świecie należy żyć skromnie i pokutnie, wyrzekać się wszelkich rozkoszy tym bardziej rozpusty - za cel życia postawić sobie osiągnięcie ogrodów Edenu. Była to zresztą dosyć popularna postawa w Średniowieczu.
Jako ostatni przykład przytoczę tu postawę trochę bliższą naszym czasom, która jednak zdążyła odcisnąć swój ślad w historii. Chodzi mi mianowicie o Artura Schopenchauera.
Ten niemiecki filozof miał wspaniałą młodość (i dzieciństwo), które ukształtowały całą dalszą jego twórczość. Ojciec jego uważał, że nauka w wydaniu szkolnym nie może dać prawdziwego wykształcenia i mądrości, dlatego też młodego Artura uczyli prywatni korepetytorzy, a jako młodzieniec przez kilka lat jeździł po Europie i poznawał ludzi, ich obyczaje, sposoby myślenia. Jest to niewątpliwie bardzo owocna metoda nauki.
Otóż Schopenchauer uważał, że należy żyć rozsądnie, zachowując umiar we wszystkim (zasada złotego środka) i raczej należy unikać błahych powodów do radości, żyć umiarkowanie, a szczęści samo przyjdzie (na początku pracy już o tym pisałem) - szczęście i nieszczęście dopełniają się nawzajem.
Według tego filozofa najprostszym przepisem na szczęście jest unikanie wszelkich nieszczęść i smutków. Osobiście jest to dla mnie zbyt monotonny i do pewnego stopnia nudny sposób, ale być może wynika to z mojego wieku i jego cech charakterystycznych - chęć zmieniania wszystkiego, kiedy wszystko, co trwa długo, staje się nudne. Ale trzeba zauważyć, że poglądy te wyraził już jako kilkudziesięcioletni starzec, a więc na pewno doświadczył życia.
Na zakończenie pragnę dodać, że w niniejszej pracy nie przedstawiłem paru interesujących postaci i ich poglądów (jak choćby Kant czy też inni filozofowie lub pisarze), ale byłoby to omówienie powierzchowne i płytkie, a wolałem skupić się na mniejszej liczbie osób i przedstawić je dokładniej.
W tym miejscu powinienem dokonać przedstawienia mojej teorii i dokonać wyboru. Nie wydaje mi się, aby poprawne było zamykać się na jeden określony kierunek i żyć tylko według niego, nie uznając innych sposobów. Jeśli chodzi o mnie, to dokonałbym syntezy tych najbardziej odpowiadającyh mi teorii. Połączyłbym razem umiarkowanie z tendencją do unikania problemów (choć nie można tego uogólnić - czasem potrzebne nawet lub niezbędne jest przyjęcie cierpienia) oraz z przejawem do używania życia, lecz także stosując tu zasadę złotego środka. Jednak ciężko mówić jest o ogóle, wszystko trzeba dostosować do sytuacji.

Omów koncepcje tragizmu i ich wyraz dramaturgiczny w teatrze antycznym, szekspirowskim i romantycznym.

Tragizm, tak jak komizm czy groteska jest kategorią estetyczną, określa rodzaj dzieła. Polega na umiejscowieniu bohaterów w sytuacji konfliktu tragicznego, w starciu dwóch równorzędnych racji. Wybór którejkolwiek z nich przynosi klęskę, a nawet śmierć.

Tragizm w teatrze jest chyba jego jedną z najbardziej nieodłącznych cech od czasów jego powstania. Już w antyku towarzyszył większości dramatów, dodając im głębię i zmuszając widzów do refleksji. Właśnie tragizm powodował silne wrażenie wśród widzów, które miało prowadzić do oczyszczenia ze złych emocji poprzez przeżycie uczucia trwogi i litości dla bohatera tragedii, przypominającego każdemu siebie samego. To wrażenie nazywano KATHARSIS - co oznacza właśnie: oczyszczenie.

W teatrze antycznym tragizm bohatera wiąże się nieodłącznie z tym, iż jego los jest zdeterminowany przez niewidzialny świat bogów - fatum, czyli swoistego rodzaju przeznaczenie. Wobec takiej sytuacji człowiek nie może decydować o swoim życiu - wszystko jest już z góry przewidziane i zaplanowane. Tragizm charakteryzuje się również tym, iż spośród dwóch dróg wyboru, przed którymi stoi bohater, żadna z nich nie może przynieść sukcesu - u krańca każdej z nich czeka na niego porażka.

Najbardziej znanym dramatem pochodzącym z czasów antyku jest “Antygona” Sofoklesa. Jego akcja w pełni obrazuje koncepcję umiejscowienia bohatera w świecie i tragizm jego losów. Tytułowa bohaterka, Antygona, staje przed tragicznym wyborem: z jednej strony powinna wypełnić prawo boskie, które nakazuje jej pochować zwłoki swojego nieszczęśliwie zmarłego brata, z drugiej strony - król zabrania jej tego czynić. Po obu stronach tego sporu postawione są bardzo poważne argumenty. Prawo ziemskie, pisane nie może naruszać odwiecznych praw religii, a ocena postępków człowieka, nawet tych niegodnych, jest sprawą bogów a nie człowieka - twierdzi Antygona. Prawo religijne nie może ograniczać zakresu władzy królewskiej i niemożliwym jest, by bogowie sprzyjali zdrajcom, gwałcicielom prawa - ripostuje Antygonie król Kreon. Również on jest postacią tragiczną - każda decyzja, którą podejmie (czy zezwoli na pochowanie zwłok tego chłopca, czy podtrzyma swój zakaz) skończy się dla niego przegraną, gdyż albo straci autorytet w oczach poddanych, pokaże się jako władca słaby, albo będzie musiał skazać na śmierć niewinną przecież dziewczynę.

Każdy z bohaterów podejmuje oczywiście jakąś decyzję, jednak oboje mają (w mniejszym lub większym stopniu) świadomość swojej przegranej, poważnej klęski...

Teatr antyczny nie dysponował zbyt bogatymi środkami wyrazu dramaturgicznego. Według powszechnie przyjętych ówcześnie reguł dramatopisarze musieli trzymać się wielu praw i prawideł. Obowiązywała zasada trzech jedności: czasu, miejsca i akcji, które mówiły, iż dramat musi toczyć się w jednym miejscu, a wydarzenia przedstawione dotyczą tylko jednego wątku i jednej doby.

Pełen wyraz dramaturgiczny ograniczała również zasada decorum traktująca o tym, iż w tragedii przypisany jest styl podniosły, patetyczny, występujące postacie powinny być szlachetnie urodzone, a komedia opowiadająca o życiu plebejuszy prezentować powinna styl lekki, żartobliwy a nawet rubaszny.

Istotnie zubożającą wyraz dramaturgiczny tragizmu była również zasada niezmienności charakteru postaci, która mówiła, iż bohaterowie nie podlegają transformacjom, nie popadają w skrajne stany emocjonalne. Takiej kreacji postaci sprzyjało użycie niezmiennej maski, którą aktor przywdziewał na początku przedstawienia, a zdejmował na końcu sztuki.

W związku z tak wielką liczbą ograniczeń narzucanych przez zasady sztuki dramatopisarskiej sposoby przedstawienia tragizmu bohaterów były bardzo ograniczone. Wielką rolę odgrywał chór, który wyjaśniał i komentował wydarzenia wprowadzając obserwatora w zawikłane problemy, z którymi borykali się bohaterzy.

Dużo bogatszy zasób sposobów wyrażania w dramaturgii tragizmu, rozumianego jednak w trochę inny sposób, prezentuje teatr szekspirowski. Tragizm jego bohaterów opiera się tu głównie na wyborze pomiędzy fantazją, marzeniami i światem idei a brutalną rzeczywistością. Bohater postawiony wobec takiego wyboru jest zarazem zmuszony do podążania jedną z dwóch dróg: pierwszą, która nie mami złudnymi zdobyczami typu władza czy bogactwo, ale za to prowadzi do szczęśliwego zakończenia, lub drugą - która karmi się chciwością i zachłannością bohatera, a w rezultacie prowadzi do jego klęski. Tragizm bohaterów teatru szekspirowskiego polega właśnie na tym, że zawsze zwycięża ciemna strona ich natury i w efekcie tego muszą przegrać swoje życie.

Tytułowy bohater dramatu “Hamlet” Williama Szekspira jest przede wszystkim idealistą, marzycielem, woli codziennie na nowo rozstrzygać dylemat “być albo nie być” niż uczestniczyć w dworskich konszachtach. Niemniej jednak jego uduchowiona natura chwilami ustępuje czysto ludzkim namiętnościom. Rozpacz po stracie ojca, zazdrość o matkę, która tak szybko uległa zalotom nowego władcy (nota bene mordercy jej poprzedniego męża), nienawiść wobec triumfu zabójcy stawiają bohatera w sytuacji wewnętrznego konfliktu z samym sobą. Potęguje go ponadto nakaz dokonania zemsty, której domaga się przybywający z zaświatów ojciec. Hamlet monologuje, rozmyśla, walczy ze sprzecznymi racjami, ale na definitywny akt zemsty nie jest w stanie się zdobyć. Sfera działań ujawnia ogromną przepaść między sferą myśli. W rezultacie Hamlet ginie ugodzony szpadą zdrajcy Laertesa. Przedtem w nagłym przypływie gniewu i nienawiści zabija władcę. Zbrodnia ta nie była zaplanowana a bezpośrednią jej przyczyną były nieoczekiwane emocje. Taka jest właśnie ludzka natura - zdaje się sugerować autor. W każdym z nas tkwi ukryta ciemna strona ludzkiej natury, która w określonych okolicznościach ujawnia się i prowadzi nas do klęski. Nasz los jest tragiczny, ponieważ pomimo świadomości o tragicznych konsekwencjach naszych decyzji powodowanych wewnętrznymi żądzami i ukrytymi pragnieniami, nie potrafimy się od nich uwolnić i w rezultacie zamiast piąć się na szczyt człowieczeństwa, każdy z nas coraz bardziej stacza się w otchłań

Podobne problemy i rozterki przeżywa tytułowy bohater innego dramatu elżbietańskiego (czyli szekspirowskiego, gdyż tworzył on za panowania w Anglii królowej Elżbiety) pod tytułem “Makbet”. Jego dzieje są świadectwem nieobliczalnych możliwości czynienia zła przez człowieka. Ani nie fatum, ani perfidnie sformułowana przepowiednia wiedźm, pomimo sugestii bohatera nie są przecież przyczyną jego zabójstw. Wina leży w nim samym, a właściwie w ciemnej stronie ludzkiej natury, która u każdego (u jednych tylko w mniejszym a u innych w większym stopniu) ujawni się w odpowiednim czasie. Makbet udowadnia, że każdy człowiek jest tylko więźniem własnych namiętności. Świadomość o dwóch możliwościach wyboru i swojej bezbronności przeciw ułomnej części natury ludzkiej, która ostatecznie ma bardzo często decydujący wpływ na podejmowane decyzje stanowi przyczynę tragizmu ludzkiego według Szekspira

Wyraz dramaturgiczny tragizmu w dramacie szekspirowskim jest dużo bogatszy niż w teatrze antycznym. Dzięki złamaniu klasycznej zasady trzech jedności umożliwia przedstawienie ewolucji poglądów oraz postawy bohatera, która to transformacja może trwać kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat, być związana z różnymi wątkami życia i wywołana wydarzeniami przebiegającymi w konkretnym miejscu. Dzięki złamaniu zasady decorum tragizm przedstawionej postaci ma charakter uniwersalny, głębszy i bardziej realistyczny co jest wynikiem zastosowania różnych stylów. Sceny zbiorowe, operowanie tłumem dodaje prawdziwości przedstawionej sytuacji tragicznej. Wprowadzenie scen krwawych i drastycznych potęguje odczucie tragizmu a nowatorska w teatrze szekspirowskim zmienność charakteru bohaterów, transformacje, popadanie w skrajne stany emocjonalne nadają tym dramatom życiowy charakter.

W romantyzmie dramat jako gatunek literacki jest bardzo ważny i dość popularny wśród ówczesnych twórców. Charakteryzuje się symbolizmem, występowaniem nadprzyrodzonych postaci a nawet całych fantastycznych scen. Jest bardzo “niesceniczny” czyli wyjątkowo trudny do wystawienia na scenie. Koncepcja tragizmu w dramacie romantycznym nie jest przedstawiona jasno i wyraziście. Bohaterzy cierpią, ponieważ pragną coś zrobić, ale nie pozwala im na to wszechogarniająca “hamletyczna” niemoc. Ich tragizm wynika również z wiary w prowidencjonalizm - pogląd, zakładający, iż świat w swoim kształcie został przez Boga wcześniej zaplanowany, a jego scenariusz misternie obmyślany, co wyklucza wolność jednostek i uniemożliwia ich jakikolwiek wpływ na bieg historii. Przyczyny tragizmu bohaterów romantycznych można również doszukiwać się w walce metafizycznego dobra ze złem we wnętrzu każdego z bohaterów. Według popularnej w czasach romantyzmu filozofii manichejskiej głoszącej dualizm świata właśnie człowiek jest igrzyskiem tej walki.

Konrad, bohater “Dziadów - części trzeciej” Adama Mickiewicza, poeta, samotnik, wielki indywidualista przekonany o swojej wyjątkowości i sile, jest bohaterem tragicznym, gdyż po chwilach uniesień i poczucia swojej wartości musi pogodzić się z Losem. Nie rozumie dlaczego Bóg sprowadza na naród polski tak wiele cierpienia, uważa, że nie jest on ani konieczne, ani nawet potrzebne. Bluźni twierdząc, że gdyby tylko miał tak wielką władzę jak Bóg, potrafiłby stworzyć świat dużo lepszy od tego, który istnieje. W rezultacie jednak musi pogodzić się z tym, iż nie jest Bogiem, że sam nie ma tak ogromnej mocy, aby zmienić cały świat. Przyjęcie tej prawdy staje się dla niego przeżyciem tragicznym.

Innym bohaterem dramatu romantycznego, o losach nacechowanych tragizmem, jest Kordian opisany przez Juliusza Słowackiego. Jego największym problemem staje się niemoc, gdy stojąc pod komnatą cara nie ma dość siły, żeby wejść i dokonać powierzonego mu czynu: zgładzić władcę. Jest rozdarty pomiędzy wolą działania, pragnieniem czynu a niemożnością spełnienia go. Niemoc, a może ukryte głęboko zasady honoru (królobójstwo jest czynem niehonorowym), powstrzymują go przed dokonaniem tej zbrodni. Jego tragizm spowodowany jest również tym, iż nie jest do końca wolny w swoich decyzjach: wydaje mu się tylko, że tworzy historię niczym i przez nikogo nie skrępowany, uwolniony od wszelkich zewnętrznych determinacji. Tymczasem jest w pewnym sensie opętany przez diabła - działa tak, jakby funkcjonował w zupełnie innym wymiarze, jakby był dotknięty obłędem i niezupełnie zdawał sobie sprawę z tego co czyni…

W romantyzmie środki wyrazu dramaturgicznego przypominają te używane w teatrze szekspirowskim. Nie są one jednak zbyt rozbudowane, gdyż utwory te nie są pisane do wystawiania na scenie. Dramat romantyczny zupełnie różni się natomiast od utworów antycznych - między innymi łamie regułę trzech jedności, wprowadza synkretyzm gatunkowy i rodzajowy, pozostawia otwartą budowę, zmuszającą do własnego kontynuowania losów bohatera.

Jak nietrudno się przekonać, w przeciągu ponad dwóch tysiącleci nastąpiła ogromna ewolucja dramatu i również koncepcji tragizmu w nim poruszanych. Jednak zarówno tragizm Antygony, jak i Hamleta, czy również Konrada, lub Kordiana jest wciąż aktualny. Któż bowiem nie boryka się z problemem wyboru pomiędzy dwiema równorzędnymi racjami, kto nie przeżywa tragedii widząc prawdziwe przyczyny swojego postępowania, któż nie odczuwa czasami niemocy, braku możliwości działania wobec otaczającej rzeczywistości?…

“CZŁOWIEK JEST ZDUMIEWAJĄCY, ALE ARCYDZIEŁEM NIE JEST” (JOSEPH CONRAD). Przedstaw swoje refleksje na temat złożoności ludzkiej natury na podstawie dowolnie wybranych utworów.

Człowiek - któż to taki? Istota pełna miłości do świata i wewnętrznego ciepła duchowego, czy egoista walczący wyłącznie o wymiar swojego życia? Twórca wielkich i wspaniałych budowli, czy morderca potrafiący zabijać dziesiątki innych ludzi w imię politycznych interesów swoich przywódców?

“Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce” powtarzali pisarze renesansu za Terencjuszem. Czy rzeczywiście nikt nas nie jest w stanie zaskoczyć, otaczający ludzie są dla nas zrozumiali?

Natura ludzka jest bardzo złożona. O prymat walczą w niej ustawicznie między innymi wielkie idee oraz zasady przeciwko żądzom i namiętnościom. Szala zwycięstwa w tej walce przechyla się na różne strony zaskakując nie tylko wszystkich obserwujących te zmagania, ale również same igrzysko walki: pojedynczego człowieka. Poznając postaci bohaterów literackich często odnajdujemy w ich sylwetkach siebie samych. Wtedy dopiero uzmysławiamy sobie potęgę naszego gatunku. Potęgę - ale zarazem marność.

“Człowiek jest tylko człowiekiem a ta odrobina rozumu, którą posiada jest niczym, gdy szaleje namiętność a granice człowieczeństwa uciskają.” W ten sposób nasze postawy wobec tysięcy wyborów, jakie niesie ze sobą życie, próbuje usprawiedliwić główny bohater opowiadania Alberta Camusa pod tytułem “Upadek”. Sam nie potrafi sobie wybaczyć obojętności jaką zareagował na wołanie o pomoc tonącej dziewczyny. Szuka zapomnienia w różnych doczesnych rozrywkach, ale ciężar tej winy nie daje mu spokoju, nie pozwala pracować i normalnie żyć. Przybiera zajęcie sędziego - pokutnika, opowiadając innym o swoich błędach, próbuje im pokazać ich samych. Jego zaiste zdumiewający i pełen zaskakujących przełomów życiorys pomaga słuchaczom zrozumieć swoje zachowanie, ustrzec się powielania tych samych błędów. Z drugiej strony głównemu bohaterowi daleko jest do doskonałości - jego życie obfituje w wydarzenia godne niejednego kryminalisty.

Osobowością równie wewnętrznie skomplikowaną, lecz nie aż tak sprzeczną z ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi obowiązującymi we współczesnym świecie charakteryzuje się Stanisław Wokulski - główny bohater powieści “Lalka” Bolesława Prusa. W jego wnętrzu trwa nieustannie walka pomiędzy wartościami idealistów - romantyków i pozytywistów patrzących realnie i krytycznie na otaczający świat. Z jednej strony jest wybitnym kupcem, człowiekiem sukcesu, z drugiej - ze względu na nieodwzajemnioną miłość Izabeli Łęckiej decyduje się popełnić samobójstwo. Jego zachowanie może niejednego czytelnika wprawić w zdumienie. Jednak Bolesław Prus ma bardzo dużo racji: tacy właśnie jesteśmy. Potrafimy w chwilach uniesień dokonywać czynów przekreślających dorobek całego naszego życia. Im więcej posiadamy, tym więcej pragniemy mieć i to prowadzi do tragedii. Stanisław Wokulski nie jest jednak postacią negatywną (Czy w ogóle wolno nam oceniać innych ludzi? Czy mamy do tego moralne prawo?).Reprezentuje tylko model człowieka, który poszukuje szczęścia i dochodzi do przekonania, iż takie nie może istnieć bez odwzajemnionej miłości.

Zachłanność typowo materialną, potężną cechę natury człowieka, reprezentują między innymi dwie bohaterki powieści Honoriusza Balzaka p.t. “Ojciec Goriot”. Autor przedstawia dwie córki Joachima Goriota, które pod wpływem swoich arystokratycznych mężów, odwracają się od własnego ojca traktując go wyłącznie jako źródło pieniędzy. Nie opiekują się nim, gdy przychodzi na niego czas choroby, nie zauważają jego ubóstwa. Liczą się dla nich tylko pieniądze. Dla nas, żyjących współcześnie ludzi, fakt taki jest chyba coraz mniej rażący, przejmujący, ale patrząc z boku nie trzeba dużo wysiłku by spostrzec, iż posuwająca się materializacja życia wygląda przerażająco. Bardzo ciekawą osobą jest sam tytułowy ojciec Goriot. Dla szczęścia swoich najukochańszych córek poświęca całe swoje życie i majątek. Nie myśli o sobie - jest człowiekiem żyjącym wyłącznie dla innych. Gdy dosięga go nędza i ubóstwo nie skarży się na swój los, cały czas myśli tylko jak pomóc i uprzyjemnić życie tym dwóm dziewczynom. Balzak wydaje się to podkreślać - miłość rodzicielska może “przenosić góry”. Żadna inna istota na Ziemi nie potrafi tak poświęcić się dla dobra swoich najbliższych.

Nie wszystkich stać jednak na takie poświęcenia. W ekstremalnie ciężkich warunkach, w sytuacji gdy człowiek walczy już nie o życie, ale o przeżycie bardzo często wybór pomiędzy człowieczeństwem a szansą na przetrwanie pada na to drugie. Wiele dowodów na to możemy spotkać w literaturze czasów wojny i okupacji. W powieści “Inny świat” Gustawa Herlinga - Grudzińskiego jeden z więźniów zwierza się narratorowi, iż dla uratowania swojego życia musiał wydać innych czterech współwięźniów. W opowiadaniach “Pożegnanie z Marią” Tadeusza Borowskiego odnajdujemy epizodyczną sylwetkę młodej dziewczyny, która wyrzeka się swojego małego synka, aby uchronić swoje własne życie. Zofia Nałkowska w opowiadaniu “Przy torze kolejowym” w “Medalionach” opisuje dramat Żydówki, która uciekła z transportu kolejowego, ale z powodu rany w kolano nie mogła uciec. Ludzie ze wsi obserwują jej cierpienia i męki, jednak nikt nie decyduje się jej pomóc. Boją się narażać własne życie... Także w wierszu “Campo di Fiori” Czesław Miłosz opowiada o obojętności (powodowanej lękiem) ludzi wobec cierpień innych. Autor męczy się ze świadomością, iż przez wieki, od śmierci na stosie Giordano Bruno, aż po tragiczne wypadki płonącego getta warszawskiego, mentalność ludzka nie uległa przemianie - nadal większość milczy i przechodzi bez zastanowienia obok niewinnie umierających.

Natura ludzka jest nieprzenikniona. W wielu przypadkach strach o własną egzystencję decyduje o wszystkim, często jednak liczy się zupełnie coś innego... Jak bowiem wytłumaczyć zachowanie starej Żydówki opisane we wspomnianych już opowiadaniach Tadeusza Borowskiego? Gdy zagłada getta wyglądała coraz poważniej i okazało się, że żadnym sposobem nie można wyrwać z tego “piekła” jej najukochańszej córki, kobieta ta, pomimo iż sama wielkim kosztem i prawie cudem uciekła stamtąd, zdecydowała się wrócić spowrotem. Wybrała śmierć przy najbliższej osobie w zamian za samotne i pełne poczucia winy życie.

Przykłady wielkiego heroizmu, na którego stać człowieka, odnajdujemy także w powieści “Kolumbowie - rocznik dwudziesty” Romana Bratnego. Młodzi ludzie potrafią nie ugiąć się pod nawet najcięższymi i najbardziej drastycznymi torturami i zachować tajemnice partyzanckiego podziemia. Najbardziej utkwiło mi w pamięci zachowanie dziewczyny - Basi, która męczona w sposób najbrutalniejszy z brutalnych (chciałoby się powiedzieć zwierzęcy, ale czy zwierzęta są zdolne do takiego okrucieństwa?) potrafi zachować godność aż do ostatniej chwili swojego życia.

Jaki więc przypisać charakter człowiekowi? Czy można powiedzieć, że jesteśmy egoistami zapatrzonymi w nasz własny interes, czy wręcz przeciwnie - jesteśmy istotami zdolnymi do wielkich czynów? Literatura nie daje na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Może w rzeczywistości każdy ma w sobie obie te cechy, które się nieustannie w nim spierają? Jedno jest tylko pewne: Jesteśmy pozostawieni samym sobie i tylko od nas zależy, czy swoimi czynami wprawimy innych w zdumienie wynikające z podziwu, czy z odrazy.

Wielkiego pogubienia we własnym wewnętrznym świecie wartości, walka między dwiema, lub kilkoma równorzędnymi racjami bardzo często jest motywem wykorzystywanym w literaturze. Już w czasach antycznych Sofokles przedstawił w “Antygonie” problem rozdarcia kobiety poszukującej rozwiązania sporu pomiędzy miłością a praworządnością, dobrem ogółu a szczęściem jednostki. Podobne problemy trapiły ludzi przez wszystkie wieki i męczą do dziś. Szekspir w jednym z najsłynniejszych dramatów świata pod tytułem “Hamlet”, George Byron w “Giaurze”, Johan Goethe w “Cierpieniach młodego Wertera”, większość pisarzy-poetów romantycznych a także współcześni twórcy zastanawiają się nad tym co jest ważniejsze: miłość czy życie, szczęście wszystkich czy jednostki, prawo ludzkie czy naturalne, boskie. “Człowiek jest skazany na wolność” mówi egzystencjonalista Jean Paul Sartre. Ta wolność właśnie jest przyczyną naszej różnorodności i nieprzewidywalności.

Człowiek sam dla siebie jest zagadką. Nie potrafimy zrozumieć naszej natury, nie potrafimy poznać siebie. “Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” - twierdzi Wisława Szymborska i trudno naszej noblistce nie przyznać racji. Po lekturze kilku utworów literatury czasów wojny i okupacji bardzo dręczy mnie ogromny problem: Czy stać mnie na takie bohaterstwo? Czy umiałbym zachować się równie heroicznie jak bohaterzy “Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego, czy też wspomnianych “Kolumbów”? Chyba właśnie dlatego Joseph Conrad ma rację: Jakże daleko mi do arcydzieła, które powinno mieć opracowany jasny i szlachetny plan działania i być pewnym, że będzie w stanie go zrealizować...

Jedną z cech naszej natury jest drzemiąca w nas agresja i okrucieństwo. Pod wpływem różnych czynników, między innymi umiejętnie prowadzonej indoktrynacji i propagandzie, niektórzy zaczęli wykorzystywać te cechy do własnych rozgrywek skierowując je przeciwko drugiemu człowiekowi. Bardzo pasjonującym studium na ten temat można znaleźć w “Rozmowach z katem” Kazimierza Moczarskiego. Jurgen Stroop pod wpływem ciągłej propagandy faszystowskich mediów i organizacji do tego stopnia posuwa się w swoim okrucieństwie i obojętności, iż zatraca podstawowe odruchy ludzkiej moralności. Niestety wszyscy (jedni w mniejszym stopniu, inni w większym) jesteśmy “plastyczną masą”, która umiejętnie “ugniatana” rodzi potwory...

Wewnętrzne bogactwo człowieka może wywoływać zrozumiałe zdumienie, gdyż stać nas na bardzo wiele. Arcydziełem jednak nie jesteśmy, gdyż bardzo często nie potrafimy z tego wewnętrznego bogactwa właściwie korzystać - żyć nie tylko dla siebie, ale również dla innych. Powinniśmy jednak starać się docierać do głębi swojego człowieczeństwa, bo musimy pamiętać, iż, jak napisał nasz wielki wieszcz Adam Mickiewicz: “Kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże”...

Różne modele miłości romantycznej. Omów temat na podstawie wybranych utworów literatury romantycznej.

Z motywem miłości romantycznej możemy się spotkać w niemal wszystkich utworach literackich tej epoki. Wynika to z faktu, że typowy bohater romantyczny to nieszczęśliwy kochanek, a jego zawiedzione uczucie staje się motorem do dalszych - twórczych działań. W życiu codziennym także możemy zetknąć się z pojęciem romantyczna miłość - wielka, uwznioślona, szalona, ale bardzo często jednostronna i rozczarowująca, często dostarczająca niemiłych rozczarowań. Różne modele miłości mogą zostać zaprezentowane na podstawie takich utworów, jak: "Dziady część IV", "Konrad Wallenrod", "Kordian", "Nie-Boska komedia" i wiele, wiele innych.

"Dziady część IV" - ujęta została w formie trzech upływających godzin. Pierwsza z nich to tak zwana "Godzina miłości". Uczucie to przestaje być faktem z życia ludzi, staje się natomiast ogromną, samoistną siłą kierującą ludźmi, mogącą ich doprowadzić do klęski lub do pełni szczęścia. Dwoje młodych ludzi o podobnych poglądach i ideałach zakochuje się w sobie, jednak różnice w pochodzeniu i stanie majątkowym nie pozwalają im na pobranie się i kontynuowanie szczęśliwego życia dalej. Bardzo często rodzice strony wyższego stanu żenią, bądź wydają za mąż swe dziecko, nawet wbrew jego woli. Ostatnie spotkanie, rozstanie i rozpacz to bardzo częste zjawisko w takich wypadkach. Jednak w tym utworze mamy przedstawioną bardzo dogłębną analizę psychiki i odczuć zawiedzionego kochanka a więc tego, co dzieje się w rozdartej duszy. Nieszczęśliwa miłość doprowadza Gustawa do:

- obłędu, do miotania nim poprzez powracające fale goryczy i cierpienia;

- pragnienia śmierci i prób samobójstwa. Jednak uczucie miłości jest silniejsze od śmierci - po samobójstwie Gustaw nadal odczuwa cierpienia związane z miłością;

- zwątpienia w prawdę, naukę i porządek świata;

- stracie zaufania do kobiet ("Kobieto, puchu marny Ty wietrzna istoto");

- przekreślenia całego dotychczasowego życia - Gustaw przestaje istnieć dla świata.

"Konrad Wallenrod" - to utwór, w którym bohater cierpi również z tego powodu, że nie może być razem ze swą ukochaną Aldoną, ale nie jest to spowodowane różnicą w pochodzeniu pomiędzy dwojgiem kochanków. Przyczyną ich nieszczęśliwej miłości jest sytuacja polityczna, w jakiej znalazła się ich ojczyzna, oraz jedyna w swoim rodzaju możliwość zmiany tego stanu rzeczy. Konrad jest bowiem mistrzem Zakonu Krzyżackiego, ze strony którego grozi Litwie niebezpieczeństwo i jako jedyny ma możliwość doprowadzić ten zakon do klęski, samemu jednak płacąc za to ceną najwyższą - własnym życiem oraz szczęściem i miłością. Staje więc przed dylematem: życie prywatne czy Ojczyzna. Wybiera jednak dobro Ojczyzny, czym pozbawia się szczęścia rodzinnego, przynajmniej w życiu na ziemi.

Nieco inny model miłości został ukazany w powieści Juliusza Słowackiego zatytułowanej "Kordian". Wprawdzie tytułowe bohater również jest nieszczęśliwy z powodu miłości, jednak w jego przypadku powodem przygnębienia nie jest ani różnica pochodzenia, ani też konflikt pomiędzy dobrem Ojczyzny a dobrem prywatnym. W I akcie poznajemy niezwykle wrażliwego i delikatnego młodzieńca - poetę. Jak przystało na prawdziwego romantyka jest on zakochany w Laurze - jednakże ona zachowuje się w stosunku do niego z pewnym dystansem, czasami nawet lekceważąc go. Młodzieniec ten, nie potrafiący znależć sobie miejsca w otaczającym go świecie popełnia samobójstwo. Wkrótce widzimy go w czasie podróży po Europie w czasie której przekonuje się on, że miłość kobiet można kupić za drogie prezenty, natomiast nie jest to nigdy miłość szczera. Tak więc również Kordian jest bohaterem typowo romantycznie nieszczęśliwym, jednak jego cierpienia są spowodowane zawodem doznanym ze strony kobiet, a nie sytuacją polityczną bądź społeczną. Również u niego nieszczęśliwa miłość staje się motorem dalszych działań na rzecz wolności kraju ojczystego.

"Nie-Boska komedia" - to również utwór romantyczny, w którym spotykamy się z jeszcze innym spojrzeniem na sprawę miłości. W życie rodzinne hrabiego Henryka wdziera się poezja("Dziewica"), która doprowadza do rozbicia szczęśliwego dotąd małżeństwa, jakie stanowią Maria i Mąż. Skutki tego są fatalne, gdyż zaślepiony Mąż zaczyna unikać swej żony, która w krótkim czasie z żałości umiera, pozostawiając hrabiemu Henrykowi małe dziecko - Orcia. Po kilku latach bohater "Nie-Boskiej komedii" staje na czele obozu rewolucjonistów, by wkrótce zginąć pod przeważającymi siłami wroga. Tak więc również hrabia Henryk jest bohaterem typowo romantycznym, którego motorem do działania staje się nieszczęśliwa miłość, a to nowe działanie też jest podporządkowane jakimś nadrzędnym celom (walka o zachowanie statusu społecznego).

Problem walki narodowo - wyzwoleńczej w twórczości Adama Mickiewicza.

Utwory polskich romantyków są nacechowane dużym patriotyzmem ze względu na sytuację w jakiej znalazła się Polska po roku 1918. Z pośród utworów Mickiewicza należy wymienić: "Grażynę", "Konrada Wallenroda", "Redutę Ordona", "Dziady drezdeńskie", "Pana Tadeusza".

"Grażyna" - poemat z 1823r. - akcja w średniowiecznej Litwie, gdzie rządzi Książe Litawor, który nie chce podporządkować się władzy księcia Witolda. Wzywa na pomoc Krzyżaków, jednak jego piękna żona - Grażyna ("...niewiasta z wdzięków, a bohater z ducha...") - aby zapobiec hańbie i zdradzie przebiera się w zbroję męża i walcząc przeciw najeźdźcom na czele rycerzy litewskich ginie. Zagrożenie narodowe - tutaj wiążące się z Krzyżakami, może zostać odparte jedynie poprzez wspólną walkę ("Spólna moc tylko zdoła nas ocalić"). Litawor uświadamia sobie jaki niegodny czyn chciał popełnić i zadaje sobie śmierć przy zwłokach żony - w ten sposób Mickiewicz ukazuje niegodziwość postępowania przeciw własnej ojczyźnie. Grażyna jest uosobieniem bohatera, który w obronie ukochanej ojczyzny i honoru nie waha się poświęcić to, co ma najcenniejszego - własne życie, dzięki czemu to jej imię i sławę jej czynu pamięć ludu przekaże potomnym ("Dziś żadnego nie znajdziesz w nowogródzkiej gminie. Co by ci nie zanucił piosenki o Grażynie. Dudarze ją śpiewają, powtarzają dziewki dotąd pole bitwy zwą polem L i t e w k i."). Pomimo, że wszystkie postaci zostały przez poetę stworzone, ich twórca zadbał o ich literackie uprawdopodobnienie oraz wiarygodność przywoływanych wydarzeń i realiów historycznych, aby stworzony poemat silniej oddziaływał na odbiorców.

"Konrad Wallenrod - powieść historyczna z dziejów litewskich i pruskich" - powieść poetycka z 1828r, nieznacznie tylko odbiegająca tematem od "Grażyny". Bohaterem jest młody Litwin, uprowadzony w dzieciństwie przez Krzyżaków i przez nich wychowany. Dzięki temu, że złożył śluby zakonne i stał się mistrzem zakonu ma - jako jedyny ze swego narodu - możliwość ocalić swą ojczyznę od zagrożenia, jakie stanowią Krzyżacy. Nie widząc innego sposobu decyduje się Konrad Wallenrod na walkę poprzez podstęp i zdradę("Jeden sposób, Aldono, jeden pozostał Litwinom Skruszyć potęgę Zakonu: "Mnie ten sposób wiadomy. Lecz nie pytaj dal Boga! Stokroć przeklęta godzina, W której od wrogów zmuszony chwycę się tego sposobu"). Jednakże z tej sytuacji wynika tragizm tej postaci, która dla dobra narodu, z którego się wywodzi musi poświęcić nie tylko szczęście rodzinne i własne życie, ale także zrezygnować ze szczęścia wiecznego ("...Chcę znać zawczasu co mnie w piekle czeka"). Jednak dzięki temu Mickiewicz ukazał jak ważny jest i powinien być problem walki o dobro ojczyzny ("...Jam niebo za młodu poświęcił..."). Jednocześnie postacią ślepego wajdeloty - Halaban, poeta określa miejsce należne poecie i jego poezji, a mianowicie przypominanie w chwilach największego zwątpienia celów i motywów walki z najeźdźcą. Halaban proponuje też ("...narodowy kościół pamiątek...") co oznaczać ma nieśmiertelność w ustach ludu oraz w literaturze. Dzięki "Konradowi Wallenrodowi" Mickiewicz przekonuje, że w walce o niepodległość państwa nie liczą się żadne koszty, ani środki służące osiągnięciu upragnionego celu. Ukazuje więc, że dotychczasowe - nieskuteczne sposoby walki zgodne z etyką rycerską i prostotą zadań żołnierskich, należy zastąpić sposobami skutecznymi, choć niekoniecznie zgodnymi z etyką chrześcijańską.

"Reduta Ordona" to utwór powstały po upadku powstania listopadowego w celu ilustracji wysiłków powstańczych i bohaterstwa ich uczestników. Stąd też Mickiewicz wybrał do swych utworów dwie znamienite postacie: hrabiankę Emilię Plater ("Śmierć pułkownika"), oraz Juliana Konstantego Ordona ("Reduta Ordona"). "Reduta..." to wiersz opowiadający o dowódcy wolskiej placówki, który nie mogąc skutecznie przeciwstawić się przewadze liczebnej wroga, w ostatniej chwili - gdy wróg już wdarł się do reduty -wysadził się w powietrze zadając nieprzyjacielowi wielkie straty.("...Widziałem go znowu! Widzę rękę - błyskawicę...|Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świecę...|Biorą go!... Zginął! - O nie! Skoczył w dół, do lochów!(..)|Spojrzałem na redutę. - Wały, palisady, Działa, i naszych garstka, i wrogów gromady -|Wszystko jak sen, znikło!...") Mimo, że rzeczywisty pierwowzór przeżył powstanie i działał później na emigracji, Mickiewicz w swym utworze uśmiercił go dla złożenia hołdu tym, którzy polegli w czasie powstania, a także dla podkreślenia, że własne życie staje się mało znaczące wobec wolności kraju ojczystego i rodaków.

"Dziady cz. III" - wielki dramat romantyczny z 1832r. bohater Gustaw odnajduje sens życia i doznaje przemiany duchowej, co jest symbolicznie ukazane w scenie w celi więziennej. ("Tu umarł Gustaw, narodził się Konrad"). Odrodzony Konrad odnajduje swe miejsce w życiu w roli bojownika o wolność ojczyzny, który gotów jest poświęcić swe życie. Utwór ten powstał w wyniku włączenia się romantyków do walki w powstaniu listopadowym i zapowiadał nową fazę twórczości tego okresu. W utworze tym przedstawione są wydarzenia z okresu procesu wileńskiego, prześladowania młodzieży polskiej i jej cierpienia (Zan, Wasilewski, Rollinson). Ukazana została również jej gotowość do najwyższych poświęceń w imię ratowania ojczyzny (piosenka Feliksa: "Nie dbam, jaka spadnie kara"). W widzeniu księdza Piotra wyjaśniona zostaje klęska powstania i jednocześnie rola narodu polskiego - wybranego wśród innych narodów słowiańskich. Polska miała być uosobieniem Chrystusa i jego mesjanistycznej misji (poświęcenie się za innych ludzi lub narody). Konrad jest poetą, który żąda umożliwienia mu kierowania narodem, a więc jest również bohaterem zaangażowanym w realizację celów narodowych. ("Chcę czuciem rządzić, które jest we mnie; Rządzić jak Ty wszystkimi zawsze i tajemnie: Co ja zechcę, niech wnet zgadną, Spełnią, tym się uszczęśliwią, A jeżeli się sprzeciwią, Niechaj cierpią i przepadną."). Jest też w "Dziadach" zawarta krytyka części narodu polskiego, który uległ wpływom zaborców i przestał dbać o zachowanie własnej tożsamości. Dotyczy to arystokracji, która związana z dworem carskim troszcząc się jedynie o własny interes, zapomina o losie ojczyzny. Przykłady tego odnajdujemy w scenie "Salon warszawski" zamykanej wypowiedzią Piotra Wysockiego: "Nasz naród, jak lawa, Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi"!).

"Pan Tadeusz - Ostatni zajazd na Litwie" to największa epopeja narodowa z 1834r. przedstawiająca wydarzenia w Soplicowie z okresu wyprawy napoleońskiej na Moskwę. Głównym, choć wcale nie tytułowym bohaterem jest Jacek Soplica, który splamiony zabójstwem stolnika Horeszki po odmowie ręki jego córki - Ewy, odkupienia swych win szukał w działalności politycznej, w bitwach pod Hohenlindem, Jeną, w wąwozie Samosierra gdzie "...Obok Kozietulskiego był ranny dwa razy...". Okazał się też ksiądz Robak (gdyż takie imię przybrał Jacek Soplica) emisariuszem, więźniem politycznym i cierpiętnikiem "za sprawę". ("Udało mi się nieraz do kraju przedzierać, Rozkazy wodzów nosić, wiadomości zbierać, Układać zmowy - znają i Galicyjanie Ten kaptur mnisi - znają i Wielkopolanie! Pracowałem przy taczkach rok w pruskiej fortecy, Trzy razy Moskwa zraniła mi plecy, Raz już wiedli na Sybir; potem Austriacy W Szpilbergu zakopali mnie w lochach do pracy..."). Biografia księdza Robaka jest modelowym żywotem patrioty Polski porozbiorowej, a może nawet żywotem symbolicznym. Jest on nie tyle indywidualnością co bohaterem uosabiającym losy narodu polskiego. Dzięki dobrze spełnionej misji Jacek Soplica odkupuje swe grzechy i pomimo tego, że umiera w wyniku odniesionych ran po powrocie do Soplicowa, "Pan Tadeusz" ma pozytywny wydźwięk, gdyż kończy się ślubem bohatera tytułowego - syna Soplicy co uświadamia odbiorcom, że siły spożytkowane dla dobra ojczyzny zwracają się z nawiązką. Jak zostało to zaprezentowane na przykładzie twórczości Adama Mickiewicza w wielu różnych utworach okresu romantyzmu możemy dostrzec problem walki narodowo - wyzwoleńczej.

Temat: Krajobraz jako motyw literacki - przedstaw jego funkcjonowanie w twórczości pisarzy różnych epok.

Siądź z książką na fontanny krawędzi kamiennej Gdzie ogród się odbija i błękit czysty Połóż przy sobie uschły kwiat, pożółkłe listy Wstążkę i mandolinę - instrument piosenny. To słowa Leopolda Staffa z wiersza Jak czytać wiersze, w których melancholia uschłych kwiatów, pożółkłych listów, wstążek - wypłowiałych zapewne, przesyconych zapachem wspomnień, równoważona jest przez przywołanie motywu wody - odwiecznego symbolu życia; wody czystej, przezroczystej, w której jak w zwierciadle odbija się ludzka egzystencja - ta najprostsza, a może najbardziej wysublimowana - nie jest to ważne; ludzka w każdym razie - moja i Twoja również... W wodzie odbija się również ogród - specyficzna forma realizacji krajobrazowej przestrzeni w utworze literackim; motyw ponadczasowy, bardzo mocno zakodowany w ludzkiej świadomości ( czy raczej podświadomości) jako odpowiednik tej pierwotnej przestrzeni, w której człowiek kiedyś się narodził - Raju, edenu, Arkadii - a której drżąca kopia lśni za fontanny krawędzią kamienną Rozważania na temat funkcji krajobrazu w literaturze warto rozpocząć właśnie od przykładu przestrzeni roślinnej, do której człowiek wbrew pozorom dąży, z którą czuje nieodparty związek (tłumiony zresztą dość skutecznie przez cywilizację). To krajobraz ogrodu. Nikt nie zaproponował dotychczas piękniejszej organizacji roślinnej przestrzeni niż Anglicy w XVIII wieku. Tak zwany ogród angielski, sprawiający wrażenie dzikiego, nietkniętego ludzką ręką, odpowiada chyba najpełniej tym, którym zew natury, sentymentalizm i melancholia jednocześnie nie pozwalają zapomnieć o korzeniach, źródło, Raju chyba również - o rajskim ogrodzie - motywie literacko spenetrowanym przez anonimowych pisarzy biblijnych, średniowiecznych, potem Dantego, Miltona. Właśnie taki ogród - dziki, naturalny - pojawia się w utworze Frances Hoggson Burnett - Tajemniczy ogród - książce przeznaczonej dla młodzieży, której ukryte sensy przesłania, symbolizm (również samego krajobrazu) sprawiają, że wbrew pozorom jest to lektura w pełni możliwa do zrozumienia już raczej tylko przez osobę dorosłą, dojrzałą (literacko w szczególności). Ogród... ale nie ten, który znamy ze średniowiecznej symboliki. Nie jest to ogród rozkoszy, wręcz przeciwnie to ogród milczenia, a może nawet śmierci. Pamiętający cudowną miłość małżonków, teraz wydaje się być skazany ostatecznie na zapomnienie, na cichą egzystencję za murem, za bramą zamkniętą przez wdowca - nieodwołalnie (klucz zakopany na zawsze). Będąc ogrodem smutku i milczenia, wydaje się przestrzenią krajobrazową, w którą wkroczyć można jedynie po to, by "(...) liście zrywać kolejno / jakby godziny istnienia (...)" (Edward Stachura Jesień). Ogród jesienny - poważny, dostojny, nie tak doskonale kamienny i monumentalny jak zimowy wydaje się jeszcze smutniejszy - zawieszony między witalizmem lata a ostatecznym (pomijając cykliczność zmian) zimowym skostnieniem. Może pogrążyć człowieka psychicznie, pogłębić depresję, odzwierciedlić stan ducha. Podmiot liryczny zanurzający się w ogrody rudej jesieni jawi się człowiekiem kontemplującym swoją sytuację jako kogoś, kto najpiękniejsze chwile życia ma już za sobą, kto zbliża się ku drugiemu brzegowi, który każdy z nas musi kiedyś osiągnąć... "Chodzić od drzewa do drzewa Od bólu i znów do bólu (...) I liście zrywać kolejno z uśmiechem ciepłym i smutnym A mały listek ostatni Zostawić komuś i umrzeć (...)" (Edward Stachura Jesień) Mały listek ostatni wydaje się pozostawionym komuś wspomnieniem, tą cząstka nas, która pozostając w czyjejś pamięci nie pozwala nam umrzeć do końca, ostatecznie zapaść się w nicość, zbawia nas od totalnej śmiertelności. Może pozostać jako fragment bolesnego krajobrazu naszej duchowej samo świadomości lub jako strzęp niedookreślonego wspomnienia, obrazu, ogrodu jesiennego lub wiosennego - odzwierciedlającego symbolicznie nas samych... Mary z Tajemniczego ogrodu staje na początku, a nie na końcu swojej życiowej wędrówki, co znajduje wyraz w symbolicznej (jak prawie wszystko w utworze) kreacji krajobrazowej przestrzeni. Otwierając samowolnie ogród, uczestniczy w całości cyklu wegetacyjnego przyrody - to symbol ewolucji, przekształcanie się wewnętrznego, samopoznania... Sama kształtuje ten krajobraz - początkowo samotnie okopując grządki, później już z przyjaciółmi, których ogród łączy, scala, integruje. Dla nich zawsze pozostanie w słonecznym blasku, będzie symbolem dzieciństwa, młodości, będzie przypominał najpiękniejsze chwile życia. Cóż z tego, że "Ogród w słonecznym blasku stygnie już krzepnie w zmierzch, Nie zamkniesz chwil w więzieniu Ich własnych złotych wież (...)" (L.Mc Neice***) Nie ma sensu błagać czasu o łaskę, gdyż nikt i nic naszych próśb nie wysłucha. Warto skupić się na wspomnieniach, ich nikt nam nie odbierze, nikomu na to nie pozwolimy. Pamięć o krajobrazie lat dziecinnych (rozumianym oczywiście w bardzo szeroki sposób) pozwoli nam na komfort wyboru, możliwość powrotu tam, gdzie czas się zatrzymał. Co prawda możliwość ta, wybór, tkwi między dwoma żywiołami - naturą i transcedencją (Jaspers) - jednak samo zwycięstwo nad przemijaniem, zapomnieniem, śmiercią tkwi w tym, że ...żyliśmy, mieliśmy świadomość najwyższą - świadomość człowieka po tysiącach lat rozwoju gatunku... (Mieczysław Jastrun Wolność wyboru) "Nie oczekując łaski, wiem - W sercu skrzepnie zmierzch, Lecz dobrze, że choć razem mieliśmy grzmot i deszcz I ogród też i ogród w słonecznym blasku" (L.Mc Neice***) Krajobraz w deszczu, w ulewie, w słońcu, upale, zimnie. Ogród, przez który z głuchym pomrukiem przetaczają się grzmoty, to zapewne literackie ujęcie wielkich emocji, uczuć, być może miłości; zapomnianej co prawda, wygasłej, po której pozostało jednak wspomnienie. Ono jest najwyższe. Emocje towarzyszą także bohaterom powieści Burnett. Co prawda są to tylko kilkunastoletnie dzieci, lecz rodzi się między nimi coś na kształt wielkiej fascynacji - prawie pierwsza miłość. Współgra z nią przestrzeń, którą odkryli. Patrząc z tej perspektywy - ogród, misterium wykopywania klucza otwierającego drzwi ku jednemu w swoim rodzaju z wszystkich ziemskich krajobrazów (freudowska symbolika inicjacji seksualnej) poszerza możliwości interpretacyjne utworu. Wspólne odkrywanie ziem zakazanych - przekształca tych dwoje wewnętrznie. Ogród rozkwita, świadomość dzieci ewoluuje pod jego wpływem. Kontakt z przyrodą, odkrywanie misterium życia sprawia, że Mary przestaje myśleć tylko o samej sobie, a Colin z histerycznego hipochondryka zmienia się w normalnego chłopca wolnego od egotycznych pretensji. O ile ogród to subtelna, złożona tajemnicza struktura, o tyle druga wersja krajobrazu w utworze - wrzosowiska - to symbol naturalności, swobody, prostoty równej prostocie (w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu) chłopca z wrzosowisk - Dicka. Warto wspomnieć, że angielskie moors (wrzosowiska) stanowią nieodłączny element wiejskiego krajobrazu. Zgodnie z angielską mentalnością - trudno wyobrazić sobie bezludne wiejskie przestrzenie w jakiś inny sposób wykreowane (wiatr od wrzosowisk w Wichrowych Wzgórzach Emily Bronte). Jak niezwykle trafnie spostrzega Andrzej Sulikowski (Otworzyć ogród, pracować w ogrodzie), ogród stanowi dla Mary i Dicka coś na kształt przyrodniczego wszechświata, przez który dzieci te poznają całość stworzenia. To krajobraz ocalający dziecięcą świadomość - świadomość jedności z otaczającą przyrodą. Trudno w tym momencie nie przypomnieć sobie pięknego utworu Edwarda Stachury Wszechświat "Cudu wszechświata, nocny ład Niewysłowiony bukiet gwiazd. Każda z gwiazd samotna (...) Wszystkie razem zaś- Wiszący Ogród! Promienny Park!" Gwiezdny krajobraz nad naszymi głowami, to przestrzeń będąca marzeniem wielu -spokój, jedność, wieczność...Szkoda tylko, że my - zapatrzeni w te światy tam - na górze - nie jesteśmy w stanie pojąć tej metafizycznej struktury jedności gwiezdnych punktów, pozostajemy samotni... "Każdy z nas samotny Każdy z nas samotny Czemuż, czemuż więc my, Gwiezdne dzieci, w krajobraz piękny przepiękny wręcz Nie skupimy serc?" (E.Stachura Wszechświat) Krajobraz ogrodu to symbol pierwotnej, metafizycznej, doskonałej integracji z samym sobą - ciała z duszą, duszy z ciałem, świadomości z transcedencją, specyficznego wewnętrznego ułożenia, uładzenia, tak potrzebnego człowiekowi od zawsze, odkąd stał się istotą myślącą Pozbawiony kontaktu z samym sobą i ze światem staje się martwy, pusty wewnętrznie. Krajobraz jego duszy staje się pustynią, jak w innym wierszu Leopolda Staffa Deszcz jesienny" Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie i zmienił go w straszną, okropną pustelnię z ponurym na piersi zwieszonym szedł czołem i kwiaty kwitnące posypał popiołem. Trawniki zarzucił bryłami kamienia i posiał szał trwogi i śmierć przerażenia. Aż strwożon swym dziełem - brzemieniem ołowiu położył się na tym kamiennym pustkowiu (...)" Pustka, szarość, próżnia. Szatan, który wielokrotnie pojawiał się w twórczości okresu Młodej Polski jako postać dynamiczna, uwikłana często w konflikt dobra i zła (wiersze i poematy prozą Tadeusza Micińskiego) tutaj jest smutny śmiertelnie, strwożon swym dziełem - śmiercią złem, przerażeniem, które posiał na ziemi. Ta kamienna pustka to w moim przekonaniu odzwierciedlenie duszy autora. Krajobraz tchnie typowo młodopolską melancholią. Nie ma w sobie, na szczęście, nic z katastroficzno - przerażającej wizji poetów późnego dwudziestolecia międzywojennego. To nie jest ta potworna, sucha pustynia drugiego przejścia Wiliama Buttlera Yeatea. Tutaj nie zrodził się bestia o oku pustym jak słońce, pełznąca w stronę "Betlejem by tam się narodzić" "Dwadzieścia stuleci kamiennego snu rozkołysała w koszmar dziecinna kolebka". W koszmar naszej epoki, realizacji odwiecznego ludzkiego barbarzyństwa. Nie piszemy jednak o tej pustyni, w którą zmieniło się pół Europy w połowie wieku, zbyt boli... Sięgnijmy po doświadczenia krajobrazowe Młodej Polski. Zamki, podziemia, bezkresne łąki, wulkany, grożący katastrofą świat planet - różne były sposoby organizowania krajobrazowej przestrzeni tego okresu. Istniała jednak wspólna cecha łącząca - pustka - przerażająca, klaustrofobiczna lub uspokajająca święta.. Krajobrazy młodopolskie z reguły pozbawione są ludzi. W zamian pojawiają się różnego typu postaci quasi - ludzkie widma, upersonifikowane pojęcia, szybujące w przestworzach, których zapatrzone w wieczność, nie dostrzegają. Próżnia natomiast jest wszechobecna, świat spowity jest w mgły jak w utworze Oeconomia divina Czesława Miłosza czy kreacyjnych światach Tomasza Stearnsa Eliota. "To nie jest pstka, to jest głusza Ja tu własnego głosu nie słyszę" pisał młodopolski poeta. Młodopolska pustka to także krajobraz wegetacyjnej klęski. W okresie pozytywizmu pojawia się niwa chętnie orana. Teraz nic - ugór - jałowa ziemia jak w utworze Leopolda Staffa pod tym tytułem. Jeżeli pojawia się ziemia uprawna (w formie motywu), to pozbawiona jest ona najważniejszego wyznacznika płodności - zboża - pozostają jedynie puste kłosy, jak w utworach Jana Kasprowicza "a jęk się niesie po pustych zagonach na rżyskach rusza rozrzucone kłosy". Kompletny ugór, klęska, pustka - wyraz dekadenckich nastrojów. Krajobraz może stanowić również obszar przytłaczająco klaustrofobiczny, przygniatający człowieka: "Niebo ciemne, strop się chmurzy ale burza i orkan daleko" S.Wyspiański Wesele strop pozbawiony epitetu niebieski ewidentnie zamyka, ogranicza przestrzeń. Człowiek czuje się uwięziony. Szary, zamglony krajobraz wydaje się nieruchomy śmiertelnie - żadnego ożywczego wiatru, nawet powiewu... Człowiek jest jak zwierzę pochwycone w pułapkę, samotne Sam już na wielkiej pustej scenie S.Wyspiański Wyzwolenie Pustka może mieć jednak inny wymiar - może wyrażać spokój i absolut niemalże. Pustka gór ...święta, przeczysta pustka... jak pisał Kazimierz Przerwa- Tetmajer. Podobna przestrzeń wyzwalająca do lotu, czysta świeża ukazana jest w Albatrosie tegoż autora. To wolność - chmury, niebo, morze, przestrzeń. Bezludna, ale dzięki temu ocalająca skołataną świadomość człowieka końca wieku. Góry i morze - antynomie jak mogłoby się wydawać a jednak... Pusty młodopolski krajobraz, to samotność ludzka jej symbol i wyraz. To samotność genialnej jednostki - to wymarzona, stawiająca utalentowanego twórcę ponad innymi i ta stanowiąca więzienie z odwróconych pleców jak w wierszach Marii Konopnickiej czy jej utworze prozatorskim napisanym wespół z Wacławem Nałkowskim Forpoczty. To także samotność człowieka na świecie, gdzie "(...) niebo nad wodami zda się być bez Boga (...)" K. Przerwa-Tetmajer Młodopolscy poeci są pewni, że są w duszy głębie i otchłanie (L.Staff). Krajobrazy górskie - szczyty, jeziora inspirowały twórców. Pojawiają się również motywy ocalające - kładki, mosty - ratujące człowieka przed całkowitą próżnią, przed górskimi przepaściami i otchłaniami. Z czasem pojawiają się tendencje odrodzeńcze - krajobraz ulega zmianie - impresjonizmu Melodia mgieł nocnych...Tetmajera najdobitniej o tym świadczy. W miejscu uschłych, chorych, spróchniałych drzew (Próchno W.Berenta) pojawia się pustka, ale co najważniejsze skrysztalona jak w Albatrosie Tetmajera (zważmy na ponadczasową dodatnią wykładnię kryształu). W miejscu ugoru pojawia się żyzna ziemia - Bierzcie, dla was pracowałem... pisze Leopold Staff. Krajobraz ożywa, człowiek rezygnuje z chorej mizantropii... Pustką wciąż nieoswojoną pozostaje natomiast dom w Tajemniczym ogrodzie. O chorej wyobraźni świadczyłoby nazwanie jego komnat - pustych, zduszonych - krajobrazem nawet w cudzysłowie. Ja jednak nazwę krajobrazem po klęsce emocjonalnej, której wielokrotnie doświadczały dzieci rodzin mieszkających w domach, gdzie posłuszeństwo i przywiązanie do bogactwa liczyło się bardziej niż okazanie choć w minimalnym stopniu uczuć, miłości w szczególności... Ten dom, to symbol labiryntu (kolejnego odwiecznego motywu, archetypu wręcz). Odpowiada on zagmatwanym drogom rzeczywistości, po których musi poruszać się człowiek - gubić, odnajdywać swój szlak. Na szczęście istnieje przestrzeń ocalająca: "... te strony gdzieś są, gdzieś daleko za mgłą" E.Stachura Dookoła mgła Krajobraz rodzinnych stron - bliski sercu - ucieczka od szarej, okrutnej często rzeczywistości, która nie jest tą prawdziwą, autentyczną Jest obca nieznośnie ciasna, pełna pułapek, nieprzyjazna. Człowiek dąży ku temu, aby drogę dostrzec tam: "na drzewach owoce i strąca je wiatr do kosza je zbiera ta ręka jak kwiat" E.Stachura Dookoła mgła To cudowna przestrzeń, kojarząca się z domem, miłością, ciszą i spokojem. Nie warto z niej rezygnować. Leopold Staff również chce powrócić tam, gdzie kwitną niebem dziecinne niezapominajki (Niedziela). Taka przestrzeń potrzebna jest człowiekowi tych czasów, w których relatywizm moralny, ludzkie tragedie, śmierć, okrucieństwo, doprowadziły do sytuacji najpotworniejszej z możliwych - człowiek zagubił gdzieś w zgiełku i pomieszaniu życia (Desiderata XVI w.) swoje własne ja, swoją tożsamość. "Po nocach szalonych mordem i grabieżą... ...obudzić się w godzinie wschodu I na słońce, na zieleń niewinną i świeżą. Otworzyć drzwi do OGRODU" (L.Staff W tych czasach) Otworzyć drzwi, pochłonąć niemalże wzrokiem tę przestrzeń, ten krajobraz - żywy, pełen witalizmu, radości. Nie pozwolić jednocześnie, aby ktokolwiek wrzucił do niego kamień i zmącił naszą rozmowę z ptakami (Leopolda Staff Jesień) - ratując człowieka przed okrucieństwem, przed odwiecznym ludzkim vae victis. Krajobraz to pojęcie bardzo szerokie - mające wiele znaczeń - rzeczywistych, prawdziwych lub ukrytych, symbolicznych. W mojej pracy starałam się ukazać, na przykładzie utworów pisarzy - tak poetów, jak i ludzi wiernych epickim formom twórczości, w jaki sposób ludzkie wnętrze odnajduje swój wyraz na papierze, w ramach krajobrazowych kreacji (w których kształt ewoluuje, jak zresztą i świadomość samego człowieka). W twórczości średniowiecznej i renesansowej wielokrotnie pojawiała się przestrzeń ogrodu różanego, doliny lilij ,które zostały określone przez Tomasza z Kempis jako miejsce, gdzie człowiek doświadcza samotności. Pozostaje sam ze sobą, wsłuchany w wewnętrzny głos - głos absolutu. Tej przestrzeni warto było poświęcić więcej uwagi, co też uczyniłam... Od wieków pozwalała ona ludziom odczuwać jedność z przyrodą, powstałą tak jak my z tej pierwotnej, czystej siły, z którą człowiek po raz pierwszy zetknął się tam, gdzie: "...promień za promieniem cały winograd uplótł, a gdy wiatr blask pchnął dalej, stał się jednym (promieniem) Promieniejący ogród" K.I.Gałczyński Noctes aninenses

Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek powinien dokonywać wyboru. Jak rozumiesz słowa Mahatmy Gandhiego? Odwołaj się do wybranych utworów literackich.

Od początku świata, od momentu poczęcia pierwszego człowieka na świecie istniało dobro i zło. Każdy człowiek w swoim życiu przechodził chwile, które zmuszają go do opowiedzienia się po którejś ze stron. Wybór jest często sprawą osobistą i dlatego stanowi zazwyczaj ogromny problem. Należy zauważyć, że również literatura od wieków stawiała swych bohaterów w sytuacjach wyboru. Chcąc zrozumieć postawy i postępowanie bohaterów poszczególnych epok literackich trzeba niewątpliwie wniknąć w podłoże historyczne i polityczne danych okresów. W każdej bowiem epoce istniały różne problemy, rozmaite sytuacje, co do których człowiek musiał się odpowiednio ustosunkować. Opowiedzieć się po stronie dobra lub zła. Literatura kreując swych bohaterów, zwłaszcza tych, którzy wybierali dobro, dawała równocześnie gotowe wzorce zachowań i osobowości. Dlatego też stała się pewnego rodzaju drogowskazem dla człowieka danej epoki i późniejszych. Na podstawie kilku epok literackich spróbuję przedstawić funkcjonowanie dobra i zła na świecie. Podejmę również próbę ukazania bohaterów w trudnych dla nich sytuacjach wyboru. Już w okresie renesansu J.Kochanowski w utworze pt. Odprawa posłów greckich ukazał swoich bohaterów, którzy dokonali wyboru. Mamy tu do czynienia z dwoma różnymi postawami obywatelskimi Antenora i Aleksandra. Kontrastując te obie postacie J.Kochanowski przestrzega przed popełnianiem błędów bohatera negatywnego Aleksandra i zachęca do pójścia w ślady Antenora - bohatera pozytywnego. Obie postacie zostały postawione w sytuacji wyboru. Mogły wybrać dobro ojczyzny, lub zło - egoizm przez który łatwo doprowadzić ojczyznę do klęski. Aleksander opowiedział się za złem, reprezentuje racje jednostki, nie pozwolił wydać Grekom Heleny, skazał Troję na wieloletnią wojnę, zniszczenie, a jej mieszkańców na śmierć. Liczy się dla niego własne szczęście, jest więc samolubnym egoistą. Antenor zaś zdaje sobie sprawę z tego, że dobro ojczyzny jest ważniejsze od kaprysu jednostki. Jest prawdziwym patriotą, odważnym człowiekiem, szczerym i nieprzekupnym. Słowa Mahatmy Gandhiego doskonale pasują również do bohaterów komedii politycznej J.U.Niemcewicza pt. Powrót Posła. Oni też musieli dokonać odpowiedniego wyboru, który być może według nich był słuszny. W oświeceniu także mamy do czynienia z sytuacją wyboru dotyczącą spraw politycznych. Postaciami reprezentatywnymi w utworze są niewątpliwie i Podkomorzy. Starosta stanął po stronie zła, jest typowym konserwatystą. Został przedstawiony jako człowiek chciwy, wyrachowany i przeciwny wszelkim reformom, jest zwolennikiem liberum veto oraz wolnej elekcji. Jego konserwatywną postawą charakteryzują słowa: "Jak to Polak szczęśliwie żył pod Augustami! Człek jadł, pił, nic nie robił i suto w kieszeni..." Starosta Gadulski jest ograniczony umysłowo, nie interesuje się literaturą, nie zna się na polityce, ale zawsze skory jest do udzielania rad i wygłaszania przemówień. Świadczą o tym wypowiedziane przez niego słowa: "Ja, co nigdy nie czytam, lub przynajmniej mało, Wiem, że tak jest najlepiej, jak przedtem bywało." Wybrał więc zło, bo nie jest zainteresowany sprawami ojczyzny. Zupełnie inaczej do tej sprawy podszedł drugi bohater Podkomorzy. Jest nośnikiem wysuwanych przez zwolenników reform. Chce wzmocnienia władzy królewskiej, silnego prawa i sprawiedliwości społecznej. Odrzuca wolną elekcję i liberum veto jako przyczyny osłabienia Rzeczypospolitej. Jestem przekonana, że Podkomorzy ma świadomość istnienia zarówno dobra, jak i zła w świecie. Jednak on potrafi dokonać trafnego wyboru, wie że podejmuje dobrą decyzję, bo opowiada się za sprawami ojczyzny. Nieco inaczej problem dobra i zła istniejącego na świecie rozwija epoka młodej polski. Dominujący w tym okresie dekadentyzm, kryzys spowodowany schyłkiem wieku, przeświadczenie o rychłej zagładzie wszelkich wartości i kultury, a także elementy katastrofizmu stłumiły problemy poruszane przez twórców epoki pozytywizmu. Krzywda chłopska, zło czające się wśród wyższych warstw społecznych, bieda i nędza polskiej wsi nie zostały jednak na zawsze zażegnane. Sytuacją polskich wsi i robotników zajął się w epoce młodej polski S.Żeromski. W opowiadaniu pt. Doktor Piotr ukazuje ludzi a właściwie człowieka - pana Dominika Cedzynę, który opowiedział się po stronie zła, był odpowiedzialny za wyzysk i krzywdę społeczną robotników. Mógł wypłacać im całe wynagrodzenie za pracę wykonaną dla pana Bijakowskiego.On jednak tego nie uczynił, produkował taniej zarabiając na biednych ludziach. Zrozumiały jest fakt, że pan Dominik również potrzebował pieniędzy na życie i na wykształcenie swojego syna Piotra, który studiował za granicami kraju. Nie powinien był jednak dokonać tak złego, okrutnego wyboru. Poprzez postać pana Dominika S.Żeromski próbuje nam uświadomić w jakich sytuacjach dochodziło do wyzysku najniższej warstwy społecznej. Symbolem dobra w opowiadaniu jest zaś syn pana Dominika - Piotr. Ukończywszy studia powrócił do ojczyzny i spostrzegł błąd, który popełnił jego ojciec. Był człowiekiem inteligentnym, światłym, rozumiał krzywdę, która dotknęła pracowników. Wiedział, że byli oni ofiarami rozwijającego się kapitalizmu. Dobro i zło panujące na świecie to niewątpliwie jeden z problemów poruszanych przez S.Żeromskiego w powieści pt. Ludzie bezdomni. To tu autor przedstawił bohatera borykającego się każdego dnia ze złem, z niechęcią i z brakiem przedsiębiorczości wśród ludzi otaczających go. Doktor Judym pragnął wcielić się w postać społecznika pomagającego wszystkim ludziom. Chciał leczyć wszystkich, bogatych i biednych. Swą pracę uważał za służbę, misję, którą miał wzorowo wypełnić. Potępiał materializm, konformizm. Dążył do tego, aby lekarze leczyli choroby a także ich skutki. Próbował realizować pozytywistyczne hasła pracy u podstaw i pracy organicznej. Wierzył, że uświadomienie nizin społecznych poprawi ich byt. Dbał więc szczególnie o higienę. Doktor Judym wybrał dobro i postanowił do końca poświęcić się idei. Odsunął od siebie szczęśliwe życie rodzinne, miłość Joasi, radość i spokój i majśtek. Ilustrują to jego własne słowa: "Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory." Przez swoją ofiarność, chęć niesienia pomocy innym ludziom Judym stał się samotny. Samotność wybrał odrzucając miłość Joasi, ale była ona też skutkiem braku porozumienia z innymi lekarzami. Czuł się wyobcowany w ich środowisku. Judym przypomina nam też często bohaterów romantycznych. Jego dobroć i miłość do ludzi sprawiła, że czuje się on odpowiedzialny za losy każdej jednostki i nie chce zgodzić się na obojętność i bierność wobec społeczeństwa. Bohater wypowiada się słowami: Jestem odpowiedzialny przed moim duchem, który we mnie woła - nie pozwalam. Doktor Judym jest postacią tragiczną, przeżywa konflikt wewnętrzny, rozdarcie. Jest wrażliwy i czuły, ale równocześnie potrafi zbuntować się i krzyknąć NIE w stronę oziębłych materialistów, którzy wybrali zło. Zło istniejące w utworze pojawia się przede wszystkim wśród klas posiadajacych obojętnych na losy innych ludzi. Zło tkwi również wśród lekarzy, którzy świadomie zapominają o obowiązku jaki został na nich nałożony. Służą tylko ludziom bogatym, nie troszcząc się ani o ciężkie warunki życia ludzi zamieszkujących przedmieścia dużych miast, ani o skutki chorób szerzących się wśród najuboższych. Zło czai się również wśród zarządców ośrodka w Cisach. Dbają jedynie o zdrowie ludzi przebywających w ośrodkach, reszta ich nie interesuje. Zanieczyszczają więc okoliczne źródła i wody. Zło reprezentują też właściciele fabryk, kapitaliści, którzy wyzyskują tanią siłę roboczą. Stefan Żeromski doskonale pokazał więc współistniejącą siłę dobra i zła, udowodnił, że każdy człowiek posiada możliwości dokonania wyboru. Słowa Mahatmy Gandhiego znajdują swoje odzwierciedlenie szczególnie w okresie wojny i okupacji Czas pogardy, epoka pieców, bo tak nazwali ten okres ówcześni twórcy, zmusił wielu ludzi do dokonania trudnych wyborów. Postawił ich w sytuacji wyboru. Okres ten był szczególnie ciężki i pokazał kim jest człowiek. Literatura okupacyjna obfitowała w utwory dające przykłady dobra i zła zrodzonego w czasie wojny. Szczególnie często pojawiało się zło. Należy pamiętać jednak o tym, że było ono najczęściej wynikiem warunków, jakie stworzono człowiekowi w nowym, okrutnym świecie. Istniały jednak takie sytuacje, w których pojawiające się zło nie posiadało istotnych źródeł, było złem samym w sobie. Ludzie, którzy je czynili kierowali się egoizmem i chęcią przeżycia za wszelką cenę. To, jak ludzie dokonywali wyboru między dobrem, a złem w czasie okupacji, możemy dokładnie prześledzić w powieści A.Szczypiorskiego pt. Początek. Autor w utworze zamieścił galerię typów ludzkich, przedstawił bardzo rozmaite postawy wobec zła, które przyniosła ze sobą wojna. Postacią negatywną, która wybrała zło, jest niewątpliwie Piękny Lolo. Uwielbiał polować na Żydów, szantażować ich, odbierać im resztę majątku. Znęcał się nad nimi, lubił, gdy uciekali krętymi uliczkami miasta. Kochał tę zabawę i dawał nadzieję, którą później szybko odbierał. Piękny Lolo był bezwzględnym materialistą. Żyd, który nie posiadał majątku, był dla niego nikim. Spotkanie Suchowiaka i oskarżenie go o żydowskie pochodzenie skończyło się dla niego niepomyślnie. Postacią pozytywną w powieści jest natomiast niewątpliwie siostra Weronika. Ona również dokonała wyboru. Przełamała swoją przedwojenną niechęć do Żydów, próbowała im pomóc zajmując się ich dziećmi. Przystosowała ich do życia w nowym, szczególnie dla nich okrutnym i tragicznym świecie. W ten sposób przyczyniła się do ich uratowania. Pomagała przeżyć Joasi Fichtelbaum i synowi żydowskiego dentysty o nazwisku Hirschweld. Słowa Mahatmy Gandhiego: Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek powinien dokonywać wyboru posiadaja według mnie wymiar uniwersalny. Dotyczą one każdej epoki literackiej i każdego okresu w dziejach historii. Zło i dobro towarzyszy ludziom od początku świata. Istnieje też dziś. Od nas tylko zależy, którą z tych wartości wybierzemy. Każdy człowiek ma świadomość tego, że łatwo jest ulec złu i zaakceptować je, trudniej zaś jest wybrać dobro, bo to kosztuje i wymaga od nas ofiarności i poświęcenia. Wydaje mi się, że M.Gandhie wypowiadając te słowa też o tym doskonale wiedział i chciał, abyśmy się zastanowili nad tym w jakich sytuacjach człowiek sprawdził się i potrafił wybrać dobro, a w jaich przegrał ulegając złu.

Temat: Śmiech, refleksja, świata opisanie... Czego oczekuje od literatury jej współczesny odbiorca?

Jest coś, czego - uważając się za współczesnego odbiorcę literatury - nie oczekuję od niej z pewnością Przepisu na życie, wyjaśniania świata, czyli odpowiedzi bez pytań. Ponieważ pytania pomagają odnaleźć własną definicję, a dogmatyczna podana do wierzenia definicja zamyka umysł w klatce zgody lub wyrzuca poza nią buntem. A jeśli dogmat okaże się prawdziwy, to jakże trudno powrócić z tego wygnania! Wiara jest niebezpieczna. Umysł , który wierzy, ulega stagnacji. Przestaje wyglądać na ogromny, nieograniczony wszechświat. Słowa te pochodzą z książki Franka Herberta Bóg Imperator Diuny. Sformułowanie to jest z pewnością dla nas, Polaków wychowanych w duchu chrześcijańskim, obrazoburcze. Czy demaskatorskie? Nie sądzę. Ale czytając wiele książek, różnorodnych gatunkowo, po raz pierwszy spotkałem się z tego typu pozycją. Jeśli zawarte w temacie słowo śmiech zastąpimy bliskim znaczeniowo słowem rozrywka, to okaże się, że w literaturze Herberta znajdziemy wszystko. Jest opis świata: nie jest to nasz świat, a przynajmnej nie taki, jakim znamy go dzisiaj. Pod tym względem pozycję można zaliczyć do fantastyki - i tak się często dzieje. Poważną wadą tej sztywnej klasyfkacji jest to, iż wiele osób usłyszawszy o niej odkłada owe sześć grubych tomów na półkę, wykreślając je ze swych lektur. Jest to moim zdaniem błąd, ponieważ poza wspaniałym opisem stworzonego przez autora świata i fabułą, która mocno przypomina najlepsze wzorce powieści przygodowej, zawarte są w tych książkach refleksje. Słowa, które autor włożył w usta Leto Atrydy II - żyjącego trzy i pół tysiąca lat głównego bohatera czwartego tomu - są jak fragmenty traktatów filozoficznych. Wplatając w tekst powieści kilkuzdaniowe fragmenty pamiętnika Leto, Herbert prowadzi szeroko zakrojoną akcję stawiania pytań. Ukazuje dziesiątki postaci, kreuje ich życie, myśli i czyny, ukazując wielość dróg ludzkich w każdej dziedzinie. Powieść tendencyjna, hasło programowe pozytywizmu warszawskiego, które pomóc może w ukazaniu ducha współczesnego czytelnika. Przyjrzyjmy się rozumieniu tendencyjności. W czasach gdy tworzy Orzeszkowa, Prus, Sienkiewicz, powieść tendencyjna ma ukazywać czytelnikowi wspaniałość programu autorów. Powieść taka uczy. Najwyżej cenią współcześni Nad Niemnem. Dzisiaj za największe dzieło epoki uznajemy Lalkę - powieść z wielkich pytań epoki, jak napisał jej autor. Wynika z tego jednoznacznie, że dzisiejsi badacze literatury - elita pośród czytelników - najwyżej cenią pytania, nie odpowiedzi. Zmieniło się także rozumienie tendencyjności, które to określenie nabrało cech negatywnych. Powieść tendencyjna jest określeniem twórczości, odbieramy więc jej znaczenie tak samo jak kiedyś. Ale jeśli o czymś innym mówimy tendencyjny, to oznacza to, że rzecz ową odbieramy jako jednowymiarową, podającą naszym myślom jeden tylko dozwolony kierunek, jedny słowem - płaską. Któż dziś z własnej woli, sięga po utwory programowe różnych epok? Dzieła programowe naprzeciw utworom refleksyjnym - doskonałym przkładem będzie twórczość Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Jego wiersze programowe cytowano współcześne jako wyznanie wiary pokolenia. Dziś - jak w tylu innych przypadkach - nastąpiła zmiana w ocenie. Najwyżej cenimy nie te wiersze, w których poeta starał się opisać punkty programowe twórców młodopolskich, ale jego poezję refleksyjną, inspirowaną przyrodą Tatr. I chociaż większość tych wierszy zawiera jakieś postulaty dekadentyzmu, to opis dotyczy indywidualnych przeżyć. Przy czytaniu tych strof traci znaczenie fakt, że autor jest typowym przedstawicielem swojego pokolenia. Liczy się tylko to, że wypowiada swoje słowa, swoje przeżycia przelewa na karty tomików poetyckich. Króluje więc nie Tetmajer - głos pokolenia, ale Tetmajer - człowiek z wątpliwościami. Czytając jego pytania i osobiste odpowiedzi możemy definiować siebie. A przecież o to właśnie chodzi. Vade - mecum mówi inny poeta - geniusz romantyzmu, zapomniany przez współczesnych i odkrywany dopiero od niedawna. Idź za mną, bądź współtwórcą myśli zawartych w wierszach, myśli, bo ja nie podam Ci gotowych definicji - to właśnie mówi człowiek, który przemilczenie uznawał za część mowy równą rzeczownikowi i czasownikowi. Refleksja? Tak, ale nie jako przetrawiona i podana na srebrnej tacy poezji filozofa. Romantyzm był epoką wielkich indywidualności, twórców żądających Olimpu dla siebie - za swój talent. Cyprian Kamil Norwid żył później niż uznani za wieszczów Mickiewicz, Słowacki i Krasiński. Napisał w jednym z wierszy nic od was nie wziąłem i najwspanialszym dowodem potwierdzającym prawdziwość tych słów było stwierdzenie, że największym poetą jest prosty lud. Norwid wyrównał trud rolnika z pisaniem poezji, nazwał poetę rzemieślnikiem. Tak więc postulat wsółtworzenia wiersza przez czytelnika jest logiczną konsekwencją tych założeń. Pewna osoba, której zdanie bardzo sobie cenię, powiedziała mi kiedyś, że każdy - wcześnej czy później - pisze wiersze. Każdy żółtodziób potrzebuje jednak mistrza, nauczyciela. Norwid pragnął stać się dzwonem, który budzi uśpione umysły zniewolonej Polski.. Nie dla sławy, pustej chwały - choć gorzkie są jego słowa o zapomnianym twórcy. Walczył słowami o to, by każdy był filozofem, by każdy rolnik, o dłoniach spracowanych i brudnych od ziemi pól, był świadomym swego człowieczeństwa Polakiem. Jego mysli nie doceniła epoka, której ideałami były praca u podstaw oraz fascynacja pracą i ludem. Moim zdaniem wynikać to mogło po części z tego że Norwid wysoko cenił indywidualizm, niezależność myślenia, a pozytywiści mieli program i wpisując się w tłum stawali się z nim zbiorowością masą. Indywidualność, niezależność, wielość dróg dla myśli docenił dopiero wiek XX z jego mnogością współistniejących kierunków w każdej dziedzinie życia i sztuki. Czasy nam współczesne - a można ich szukać już w końcu XIX wieku - doceniają też indywidualny odbiór świata przez twórcę. Od fowistów poprzez kubizm do abstrakcji - aby wspomnieć tylko o malarstwie - znaczenia nabiera to, co widzi artysta. On już nie chce narzucać wszystkim obowiązującego stylu patrzenia. Malarze, a obok nich najpierw poeci, później twórcy w innych dziedzinach, przekazać pragną świat takim, jakim go widzą. Dzięki nim poznawać możemy urok barwnych plam impresjonizmu i geometrycznych kształtów kubizmu. Do zastanowienia zmusza nas abstrakcja. Rozrywka, refleksja, opis świata. Zastanawiam się właśnie, czy można wyraźnie rozdzielić te funkcje czy też wymagania stawiane literaturze. Wydaje mi się, że jedynie traktat filozoficzny, dowcipy w brukowcu i podręcznik do fizyki uznane być mogą za typowe realizacje jednego tylko z tych postulatów. Albowiem już od starożytnej komedii śmiech przesiąknięty jest refleksjąi otoczony opisem świata. Od tamtych czasów, poprzez Moliera i Szekspira do Mrożka, niewiele się zmieniło w tym względzie. Niewiele przecież myśli może obyć się bez kontekstu otoczenia, a każda prawie chwila śmiechu pozostawia za sobą osad zamyślenia. Od tysięcy lat ludzie pisz±, czy to poezję czy prozę, zamykając w znakach alfabetów jakąś cząstkę siebie. Non omnis moriar. Poznajemy filozofie kolejnych epok wiedząc, że ich twórcy już dawno zmarli. Gdy jednak czytamy ich przemyślenia - odżywają oni na nowo. Mając przed oczyma dorobek tylu wieków i cywilizacji możemy czytać i stawiać sobie te same pytania. Później porównać możemy odpowiedzi: swoje i tamtych ludzi. Każdy z nas może śmiać się słysząc jeszcze echa ich śmiechu lub z wypiekami na twarzy poznawać martwe od stuleci światy. Wracając do tematu: czy można powiedzieć czego oczekujemy od literatury? Każda chwila naszego życia zależy od siebie samej i od czasu ją poprzedzającego. Stawiane w danej chwili żądania mogą stracić ważność za kilka dni, za parę godzin, już za dwie minuty. Wszystko zależy więc od momentu. Zakochany - chwycę za wiersze, zagrożony klasówką - usiądę nad podręcznikiem, a mając czas wolny - z książki SF. Dzięki tym wszystkim, którzy żyli przed nami i pisali mamy ogromne możliwości wyboru. Czasami sam chcę powiedzieć nie wszystek umrę - i wpisuję myśli w biały papier (albo częściej w pamięć komputera). Jednostka jest podstawą wszystkiego. Każdy autor jest samotnym albatrosem, każdy czyelnik jest sam i odbiera każdy jeden utwór przez pryzmat własnego ego, własnych doświadczeń i swoich myśli. Wynikać mogą z tego różne - dziwne czasami - rzeczy. Przykładem niech będzie narodowy socjalizm Hitlera jako filozofia łącząca poglądy Nietzschego i teorię ewolucji Darwina. W słowa nie można zamknąć myśli, więc niezależnie od intencji autora każdy utwór będzie tylko fragmentem z jakiejś całości. Człowieka można próbować definiować przez to, co przeżył. Doświadczenia są pryzmatem, który ulegając swej struktrze rozbija docierający do niego promień. Sam promień został już przepuszczony przez filtr autora, który zawarł w utworze tylko to, co chce przekazać. Wynika z tego, że odbiór idealny jest niemożliwy. Czy jednak warto do niego dążyć? Jaki ma sens narzucanie interpretacji, choćby przez szkołę? Im więcej pytań zamknie w swym dziele autor i im więcej wątpliwości ujawni i pokaże interpretator, tym więcej swoich odpowiedzi znajdzie każdy czytelnik. Oczekuję więc pytań przez śmiech, pytań przez refleksję i pytań przez opis świata - bo tylko one pomóc mi mogą zdefiniować siebie, poznać swój umysł, a przez to zrozumieć Człowieka i wszechświat.

Prometeusz, Ikar, Syzyf - realizacja określonych postaw.

Postacie mitologiczne, czy to greckie, czy rzymskie, miały określony charakter, realizowały określone postawy. Sens ich czynów, dokonań był jasno określony i łatwy do odebrania przez czytelnika. Bohaterowie ci stali się symbolem ludzi realizujących określone postawy. Stąd też wielu twórców późniejszych epok nawiązywało do tych typów postępowania, czerpało z nich tematykę dla swoich utworów. Takimi bohaterami mitologicznymi byli właśnie Prometeusz, Ikar i Syzyf.

Prometeusz był jednym z tytanów greckich. Ukradł on ogień i dał ludziom. Bogowie zemścili się za to na ludziach i zesłali im w beczce pandory nieszczęście, choroby i nędzę. Prometeusz widząc to postanowił zrobić bogom na złość. W tym celu zabił wołu i podzielił go na dwie części: osobno złożył mięso i owinął je w skórę, oddzielnie zaś kości, nakrył je tłuszczem i kazał wybierać Zeusowi, którą część ludzie mają składać bogom. Zeus wybrał drugą część, myśląc że pod tłuszczem jest najlepsze mięso. Odtąd tylko tę część ludzie składali bogom w ofierze. Rozgniewało to Zeusa i kazał przykuć Prometeusza do skał Kaukazu. Codziennie sęp wyjadał mu wątrobę, która wciąż odrastała. Prometeusz stał się symbolem człowieka cierpiącego z miłości do ludzi, człowieka zbuntowanego przeciwko bogom. To od jego imienia powstało określenie prometeizmu - postawy buntu przeciwko bogom, naturze w imię miłości do ludzi.

Postawę taką realizuje Konrad, poeta z III cz. Dziadów Adasia Mickiewicza. Chce on poświęcić się dla ludzi, narodu. Przemawia do Boga w imieniu ludzi Nazywam się Milion, bo za miliony kocham i cierpię katusze. Porównuje siebie do Boga, twierdzi, że ma taką siłę jak Bóg, jego pieśń jest równa dziełu Boga, a nawet ją przewyższa Pieśń to wielka, pieśń tworzenie, taka pieśń jest siła, dzielność, taka pieśń to nieśmiertelność! Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę, cóż Ty większego mogłeś stworzyć Boże? Chce, aby Bóg dał mu moc władania ludźmi, bluźni Bogu. Twierdzi, że jeżeli Bóg mu jej nie da, to on odwróci od Niego ludzi. Konrad jest cierpiącym patriotą, dla którego ojczyzna jest najważniejsza, chce się dla niej poświęcić.

Postawę prometeizmu dostrzegamy również w hymnach Kasprowicza. W Dies irae pokazany jest koniec świata. Bóg pokazany jest jako karzący, surowy sędzia, obojętny na cierpienie. Adam chciałby dojść do Boga, ale drogę tarasuje mu przełęcz z Ewą. Dostrzega cierpienie świata, winę Ewy. Pokazuje Bogu, że to On stworzył Dobro i Zło, człowieka grzesznego. Adam bluźni Bogu, oskarża Go, że to On stworzył grzech, a teraz za to każe ludzi.

Postać Prometeusza nie jest jednak zawsze pokazywana tylko jako bohatera poświęcającego się dla ludzi. Twórczy współcześni dążą do deheroizacji Prometeusza, staje się on figurą groteskową. Taki Prometeusz pokazany jest w wierszu Wiśki Szymborskiej Pisane w hotelu. Jest tu osobą, która strzeże zwykłego, codziennego porządku i umie korzystać z jego uroków. Jest podstarzały, w rannych pantoflach. Tak potraktowany Prometeusz staje się znakiem nieufności wobec tych wszystkich, którzy chcieli - często na siłę - zbawić ludzkość. Prometeusz staje się bohaterem swego rodzaju antyutopii.

Gustaw Herling - Grudziński napisał swoją wersję mitu o Prometeuszu, który miałby być prowokatorem wysłanym przez bogów, aby zdradzić ludziom sekrety fałszywe i aby ludzie nie szukali sekretów prawdziwych, zainscenizowano karę przykucia Prometeusza do skały. Pokazuje to, że minęły czasy w których literatura chciałaby opiewać bohaterów. Bohaterowie ci są dwuznaczni, także moralnie.

Herbert w tekście Stary Prometeusz uzwyczajnia Prometeusza, pokazuje go jako starego człowieka siedzącego przy kominku. Zaakceptował już bogów, pogodził się z porządkiem świata. Nad kominkiem wisi wypchany orzeł.

Utwory te stanowią przykład reinterpretacji mitów, czyli zmiany jego sensu, nadania mu innego.

Drugim bohaterem antycznym, do którego nawiązuje literatura innych epok był Syzyf. Był on królem Koryntu. Często bywał na Olimpie na ucztach. Pewnego razu Syzyf zdradzł poufny sekret Zeusa, co rozgniewało bogów. Wysłali po niego bożka śmierci Tanatosa, jednak Syzyf uwięził go. Ludzie przestali umierać. Bogowie wysłali Aresa, aby uwolnił boga śmierci. Jako pierwszego śmierć dosięgła Syzyfa. Nie mógł on jednak trafić do państwa cieni, gdyż żona nie zakopała jego ciała zgodnie z jego wcześniejszym przykazaniem. Pozwolono mu więc wrócić na ziemię, aby mógł ukarać żonę. Syzyf poszedł, ale nie wrócił. Bogowie zapomnieli o nim. Żył długo, aż wreszcie przypomniano sobie o nim i wysłano Tanatosa po jego duszę. Za karę Syzyf miał wnieść wielki kamień na górę. Syzyf wziął się do pracy, ale gdy już był u szczytu nagle kamień wyślizgnął mu się i spadł. Tak było za drugim, trzecim, dziesiątym razem. Syzyf ciągle wznosi kamień, ale zawsze tuż przy szczycie on mu się wyślizguje. Jest symbolem pracy, działania nie zakończonego sukcesem, bezsensownego.

W późniejszych epokach twórcy dosyć często odwołują się do postaci syzyfa, na przykład Kochanowski w Trenie IX porównuje siebie do Syzyfa. Pokazuje, że jego życie było ciągłym wspinaniem się pod górę mądrości i nagle z niej spadł. Powodem tego upadku była śmierć córki. Wszystko traci dla niego sens.

Albert Camus w Dżumie pokazuje podobieństwo losów doktora Rieux i Syzyfa. Pokazuje, że praca Rieux jest w gruncie rzeczy bezcelowa, gdyż dżuma, mimo jego wysiłków i tak będzie się rozprzestrzeniać, dopóki sama nie wygaśnie. Praca ta nie przyniesie oczekiwanych efektów. W Micie Syzyfa Camus pokazuje, że w gruncie rzeczy całe życie ludzkie jest jednym toczeniem kamienia problemów pod górę czasu. Szczyt tej góry, cel nie jest jednak określony, a gdy wydaje nam się, że osiągnęliśmy to, co chcieliśmy okazuje się, że to wcale nie jest takie wspaniałe i nie spełnia naszych oczekiwań.

Żeromski w Syzyfowych pracach przyrównuje proces rusyfikacji na ziemiach polskich do pracy Syzyfa. Proces ten nie był w stanie zniszczyć polskości tkwiącej w samych Polakach.

Trzecim bohaterem mitologicznym, do którego postaci odwołują się twórcy jest Ikar. Był on synem Dedala - rzeźbiarza i konstruktora greckiego. Dedal tęsknił za ojczyzną - grecją i poprosił Minosa, króla Krety, aby mu pozwolił wrócić do Grecji. On jednak na to się nie zgodził, więc Dedal skonstruował z ptasich piór i wosku skrzydła doczepiane do ramion, by w ten sposób mógł wraz z synem wrócić do Grecji. Przykazał Ikarowi, aby ten nie wzbijał się za wysoko, gdyż wosk może się stopić i aby nie schodził zbyt nisko wody, gdyż pióra mogą nasiąknąć wilgocią. Ikar jednak nie posłuchał ojca. Zachwycony wynalazkiem wzbijał się wyżej i wyżej i wyżej i wyżej i wyżej i wyżej... aż wreszcie wosk stopił się, pióra poodpadały i Ikar spadł na ziemię. Stał się on symbolem człowieka tragicznego, którego zafascynowanie wynalazkiem wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem. Jego tragedia, śmierć nie jest zauważona przez nikogo.

W tekście Ikar Iwaszkiewicza porównana jest postać Ikara z Michasiem, chłopcem z ulicy w czasie wojny. Tak jak Ikar lotem tak Michaś zafascynowany jest książką (jak Genizak) i zapomina o niebezpieczeństwie. Występuje przyrównanie śmierci Ikara do zabrania Michasia przez Niemców. Także jego zniknięcia nikt nie zauważa. Autor stwierdza Ja jeden zauważyłem, że Ikar utonął.

Erneścik Bryll w (Wciąż o Ikarach głoszą...) nawiązuje do charakteru społeczeństwa polskiego. Pokazuje podobieństwo między jego działaniem, a działaniem Ikara. Polacy także często działali pod wpływem uniesienia, a ich działania nie kończyły się sukcesem. Podejmuje polemikę z kultem bohaterstwa, występuje w imię trzeźwości i rozsądku. Gani postępowanie impulsywne, nieprzemyślane. Zwraca uwagę na postać Dedala.

Tadek Różewicz w tekście Prawa i obowiązki weryfikuje mit Ikara (występuje reifikacja mitu). Pokazuje, że mimo tragedii jednostki życie powinno toczyć się normalnym torem. Nie powinniśmy zwracać na to większej uwagi.

Wszystkie te przykłady pokazują, że mity, mimo iż od czasu ich powstania upłynęły ponad dwa tysiąclecia, to jednak nie straciły na aktualności, często są wykorzystywane w innych tekstach. Pokazuje to ponadczasowość mitów.

„Obraz inteligencji i mieszczaństwa w literaturze Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego”

Po rewolucji przemysłowej, a najbardziej po powstaniu styczniowym zaczęła w Polsce wzrastać liczba mieszkańców miast oraz rola mieszczaństwa i inteligencji w społeczeństwie. Myśląc o przyszłej, niepodległej Polsce szuka się warstwy społecznej, która mogłaby objąć władzę i sprawować rządy. Dlatego też tworzy się coraz więcej utworów, gdzie jest pokazany styl życia i postawa inteligencji i mieszczaństwa.

W dramacie Zapolskiej „Moralność pani Dulskiej” przedstawiona jest warstwa mieszczaństwa, na przykładzie rodziny Dulskich. Tytułowa pani Dulska jest właścicielką kamienicy, która jest jej źródłem dochodu. Lokatorów traktuje podmiotowo, jest wobec nich bezwzględna, podnosi czynsze kiedy chce, a kiedy wokół jej lokatorki wybuchnął skandal i pod jej dom przyjechały trzy karetki, wyrzuciła ją. Sama pani Dulska jest skąpa, dwulicowa, egoistyczna, ubiera się na pokaz, gdy wychodzi na ulicę. Nie jest osobą wykształconą, używa słów, których znaczenia nie rozumie. Mieszczanie są zakłamani, obłudni.

W „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego ukazana jest inteligencja, do której należą: Lucjan Rydel (Pan Młody), Kazimierz Przerwa-Tetmajer (Poeta), (Radczyni) Domańska, Rudolf Starzecki (Dziennikarz) oraz Zosia i Haneczka. Tu także ludzie z miasta, inteligencja jest przedstawiona krytycznie. Ma ona lekceważący stosunek do chłopów, nie rozumie problemów wsi i chłopów. Widoczna jest u nich ludomania, są tylko powierzchownie zainteresowani wsią, ciągle też panuje wśród nich przekonanie, że wieś jest miejscem szczęśliwości, spokoju, harmonii. Zarzuca się inteligencji, że boi się chłopów, gardzi nimi, nie chce ani współpracy, ani pojednania z chłopami, jest między nimi przepaść, nie umieją się porozumieć: „Wyście sobie, a my sobie, każdy sobie rzepkę skrobie”. Wyspiański uważa, że inteligencja miała poczucie misji, lecz nie nadawała się do poprowadzenia chłopów do walki, do przewodzenia.

W XX - leciu międzywojennym także pisze się o mieszczaństwie i inteligencji.

W wierszu Tuwima „Mieszkańcy” mieszczanie są przedstawieni krytycznie. Klasę tę cechuje materializm, troska o dobra doczesne i strach przed ich utratą. Ich życie jest nudne, monotonne, bezmyślne, trzymają się schematów życiowych. W „14 lipca” tego samego autora jest także mowa o zachowaniu się i życiu mieszczan. Kiedyś była ta klasa aktywna, podejmowała działanie, teraz z wygodnictwa, tchórzostwa jest bierna, niechętna działaniu i popiera program, który w danej chwili jest dla nich najlepszy. Są oni ograniczeni, nie mają jednego stałego poglądu i przez tę ich postawę, wg. Tuwima nastąpi kolejna rewolucja, ale skierowana przeciw mieszczanom.

U innego poety, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, występuje krytyka inteligencji.

W wierszu „Tatuś” przedstawiony jest obraz owego tatusia, który choć jest znudzony życiem, jego nudą, to jednak nie chce zmiany trybu życia, bo jest mu wygodne. Jest on uległy, często idzie na kompromis, jest bojaźliwy. Gałczyński chce pokazać, że inteligencja upodobnia się do mieszczaństwa. W wierszu „Ludowa zabawa” inteligencja ma przekonanie o swojej wiedzy, intelekcie, inteligencji i posłannictwie, ale nie wykorzystuje tego, jest bezczynna i to przekonanie o własnej doskonałości nic nie znaczy: „pozostał po nim smród jak po toniku wierszy” - podsumowanie inteligencji. „Wciąż uciekamy” to kolejny wiersz o tej klasie społecznej. Marzy się inteligencji: wielkie ideały, ucieczka od życia, a wszystko okazuje się szarą smutną rzeczywistością.

W wierszu „Śmierć inteligenta” inteligent „chciałby, mógłby, gdyby” czyli chciałby i mógłby dokonać zmian, czegoś wielkiego, ulepszyć świat, gdyby ...

Wszystkie wiersze Gałczyńskiego ukazują klasę inteligencką w negatywnym świetle.

W powieści Zofii Nałkowskiej „Granica” klasa mieszczan jest ukazana na przykładzie Cecylii Kolichowskiej. Jest ona właścicielką kamienicy, odziedziczonej po mężu. Cecylia jest starzejącą się kobietą żyjącą w świecie przedmiotów, które gromadzi wokół siebie i ma ich żądzę posiadania. Zagracony salon ukazuje brak gustu właścicielki, a w jej postawie widać stanowczość, a czasem nawet bezwzględność. Pani Kolichowska ma świadomość, że świat jest źle urządzony i ona mogłaby go pomóc zmienić, czy choć spróbować, lecz z wygodnictwa nie chce się jej tego robić: „Ja ci wcale nie powiadam, że świat jest dobrze urządzony i że każdy ma co mu trzeba, ja tylko nie chcę sama jedna cierpieć za to, że jest urządzony źle”.

„Nocy i dnie” Marii Dąbrowskiej ukazują rodowód polskiej inteligencji, przyczyny i przebieg procesu przemiany ziemiaństwa w inteligencję na przykładzie rodzin Niechciców i Ostrzeńskich. Niechciowie stracili majątek podczas konfiskat, jakie nastąpiły po powstaniu styczniowym.

Ojciec Bogumiła za udział w powstaniu został zesłany, a matka pojechała z mężem i Bogumiła wychowywali krewni. Ucieka on jednak od nich i przeżywa ciężkie chwile. W końcu jednak ustatkował się i ożenił z Barbarą. Ostrzeńscy, z których wywodzi się Barbara, stracili majątek przez hulaszczy tryb życia Jana Ostrzeńskiego. Jego syn, a ojciec Barbary, Adam przeniósł się do miasta i ożenił z Jadwigą. Hipolit Niechcic nie mogąc sobie poradzić po uwłaszczeniu sprzedaje majątek i żyje w Warszawie z procentów.

Tak więc ziemiaństwo, które poprzez uwłaszczenie, powstanie styczniowe lub nieudaczność, nie mogło sobie poradzić, utrzymać majątku czy też go straciwszy przenosi się do miast w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Zazwyczaj nie mieli dużego majątku i pieniędzy, ale byli wykształceni i poprzez intelekt starali się sobie zapewnić dobre warunki życia. Taki jest rodowód polskiej inteligencji. Należy również wspomnieć o twórcy „Doktora Piotra”, „Siłaczki”, „Ludzi bezdomnych” oraz „Przedwiośnia” - Stefanie Żeromskim. Pisał on w okresie Młodej Polski i stworzył wzorzec zachowania polskiego inteligenta.

Tytułowy Piotr Cedzyna jest synem Dominika, zubożałego szlachcica, który okrada robotników chcąc zapewnić wykształcenie. Kiedy Piotr dowiaduje się o tym fakcie, chce przyjąć pracę z dala od ojca, by spłacić dług zaciągnięty wobec robotników. Staje się on przez to okrutny i bezwzględny wobec ojca. Piotr przedkłada obowiązek względem społeczeństwa nad życie osobiste, za wszelką cenę chce być uczciwy. Nie interesują go sprawy materialne i podobnie jak romantycy ma poczucie misji, którą musi spełnić. „Siłaczka” to Stanisława Bozowska, która trafia do Obrzydłówka jako nauczycielka. Jest ona zestawiona z Pawłem Obareckim na zasadzie kontrastu. Stasia jest idealistką, poświęca się dla ludu i przez to żyje w nędzy, choć mogłaby jak Obarecki ulec presji środowiska, zdławić ideały i żyć dostatnie. Stanisława Bozowska chce pisać „Fizykę dla ludu”, nieść ludowi dar swojej pracy.

Głównym bohaterem w „Ludziach bezdomnych” jest doktor Tomasz Judym. Jest to postać rozwinięciem postaci z „Siłaczki” i „Doktora Piotra”. Bohaterowie Żeromskiego mają cechy bohaterów romantycznych i pozytywistycznych, są spotkobiercami tych dwóch epok.

Judym jest idealistą z wewnętrznego nakazu pomocy poświęcającym się dla niższych klas społecznych, z których się sam wywodzi. Judym musi wybrać drogę życiową albo biedną i pełną poświęceń. Wybiera tą drugą, chcąc służyć ludziom. Zajmuje się biednymi chłopami, robotnikami, poświęcając dla nich szczęście prywatne, miłość i walcząc z przeciwnościami. Tomasz jest uparty, nigdy nie idzie na kompromis, uważa, że ma dług do spłacenia wobec warstw, z których się wywodził. Uważa się, że los Judyma jest związany z mitem, losem Chrystusa.

W „Przedwiośniu” są ukazane losy Cezarego Baryki, który wraz z ojcem jedzie do Polski, po wybuchu rewolucji w Baku. Po drodze do wymarzonej niepodległej Polski ojciec Cezarego umiera. Cezary Baryka jest tu przedstawiony jako młody intelektualista, poszukujący właściwej drogi, idei, której można by służyć. Szymon Gajowiec pomaga mu urządzić się w Warszawie. Cezary poznaje sytuację różnych klas społecznych i stwierdza, że żadna z nich nie nadaje się do rządzenia krajem. Czuje się zawiedziony, gdyż tej idei, której szukał nie znalazł.

Ideał człowieka i obywatela w literaturze staropolskiej

Stosunek człowieka do świata zmieniał się na przestrzeni wieków. Na kształtowanie się ludzkich poglądów miały (i nadal mają ) wpływ wiele czynników. Poszczególne epoki oraz literatura i sztuka tworzona w czasie ich trwania odwzorowują różne światopoglądy. To właśnie one kształtowały charaktery ludzkie, tworzyły wzorce do naśladowania. Poszczególne epoki budowały swoje ideologie na zasadzie przeciwieństwa do poprzedniej epoki, często bazując na epoce wcześniejszej niż poprzedzająca.

Ś R E D N I O W I E C Z E

Cechą charakterystyczną średniowiecza był teocentryzm, który oznacza umieszczenie w centrum kultury, literatury, sztuki i filozofii Boga, był On najwyższą wartością. Wszystkie dziedziny życia znajdowały się pod wpływem światopoglądu religijnego, więc motywy rozwijane w sztuce najczęściej nawiązywały do Biblii lub działalności kościelnej. Utwory te bezpośrednio wpływały na czytelnika, przedstawiając, wręcz podstawiając mu postacie godne naśladowania, bądź też potępienia, wskazywały konkretne wzorce i ideały prowadzące do świętości.

Największym ideałem w średniowieczu był święty, a w pierwszych wiekach średniowiecza najlepiej było jak był to święty - asceta. Bardzo popularna była filozofia świętego Augustyna, który propagował prymat wiary nad rozumem. Filozofia ta umieszczała człowieka na granicy bytów między aniołami i zwierzętami. Osoba ludzka jest wewnętrznie rozdarta, ponieważ istnieje w niej konflikt między dobrem i złem, między duszą a ciałem. Augustyn szczęście widział w medytacji, w poznaniu Boga i własnej duszy.

Nieco inna jest filozofia świętego Tomasza z Akwinu. Pod wpływem tej filozofii w XIII wieku nastąpił przełom w światopoglądzie ludzi średniowiecza, ich stylu życia. Głosił harmonię, rozumny ład świata, strukturę stworzoną przez Boga, w której każdy element ma swoje miejsce ( pojęcie drabiny bytów ). Najważniejsze w tej filozofii jest przezwyciężenie, przełamanie dualizmu ciała i duszy.

Inną filozofię stworzył św. Franciszek, a jej głónymi założeniami były miłość, radość i ubóstwo. Miłość jest podstawą wiary, jest to miłość do każdej żywej istoty jako do brata i siostry. Twierdził, że człowiek tylko wtedy jest wolny i szczęśliwy, gdy posiada tylko tyle ile jest mu potrzebne do życia. Ktoś kto ma majątek martwi się o niego, jest jego niewolnikiem. Życie św. Franciszka i jego towarzyszy poznano na podstawie anonimowego dzieła pt. : Kwiatki św. Franciszka.

W literaturze ze świętym spotykamy się na przykład w Legendzie o świętym Aleksym. Bohater po ożenieniu się, skałada śluby czystości, rozdaje swój majątek biednym i opuszcza dom. Przez 17 lat żyje skromnie, w ascezie, na odosobnieniu, po czym powraca w rodzinne strony, ale nie zostaje rozpoznany. Przed śmiercią pisze list wyjaśniający kim był, a jego ciało po śmierci ma cudowne, lecznicze właściwości.

Najwcześniejsze utwory hagiograficzne w Polsce dotyczą postaci świętych - meczenników, jak np. św. Wojciecha, zakonnika pochodzenia czeskiego, który zginął w czasie wyprawy misyjnej do Prus. W XIII stuleciu pojawiły się utwory o Stanisławie Szczepańskim, biskupie krakowskim, zabitym z rozkazu króla Bolesława Śmiałego w 1079 r.

Świeckim wzorem bohatera był rycerz, człowiek obdarzony niezwykłymi przymiotami wojennymi, a przy tym jako lennik oddany swemu władcy. Ideał rycerza nie był oderwany od ogólnego teocentryzmu. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się jednak pojęcie honoru zespolonego oczywiście z bezwzględną wiernością wobec Boga. Tyułowy bohater Pieśni o Rolandzie ginie w bohaterskiej walce z niewiernymi Saracenami. Roland do ostatnich swoich chwil jest wierny Bogu i władcy.

Do świeckich utworów zalicza się także dzieło Słoty o charakterze moralizatorskim O zachowaniu się przy stole. Autor dworskie obyczaje Zachodu i chciał je wprowadzić w Polsce. Krytykuje "siadanie jak wół", brudne ręce, szybkie jedzenie. Szlachta powinna dbać, aby zachowywać się kulturalnie przy stole, przede wszystkim, gdy znajdują się w obecności kobiet.

Jednym z wiodących prądów renesansu był humanizm, uznający człowieka za nadrzędną wartość. Wiodącą ideą tej epoki był już nie teocentryzm, lecz wprost przeciwnie - antropocentryzm. Zdolności poznawcze człowieka , jego postępowanie i szczęście stały się podstawą wszelkich systemów ideowych. W początkowej fazie głosił takie hasła jak carpe diem czy homo sum - humani nil a me alienum esse puto. Ideałami były piękno, harmonia i zgoda. Artyści dbali o sławę doczesną i pośmiertną, dążyli do przełamania bezimienności. Afirmowali życie, byli przeświadczeni iż pełnię życia można osiągnąć w życiu doczesnym ( Miło szaleć, kiedy czas po temu ) .

Publicystyka renesansowa ma różne oblicza, prezentuje różne modele myślenia, różne polityczne przekonania. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że wszystkim zależy na dobru państwa i szczęściu jego obywateli.

Wieś i życie ziemianina na wsi jako temat poezji - to symptomy nowych czasów. Poezja średniowieczna i średniowieczne pismiennictwo gloryfikowały czyn świętego i czyn rycerza. Tak przedstawiał się też ówczesny system wartości i hierarchia ważności: służba boża i słuzba rycerska. Od połowy wieku XV wszystko to zaczyna się w sposób zasadniczy zmieniać. Najpierw w ekonomice, potem w polityce i kulturze. Rycerz przekształcił się w zieminina. Ziemianin stał się nowym człowiekiem, najpierw nowym zawodem, rychło jednak i nową wartością: społeczną, ideową, kulturową, wreszcie moralną. Literatura szlachecka XVI wieku towarzyszy tym wszystkim przemianom, jest ich swiadectwem, obrazem.

Modelowi dobrego ziemianina patronował Mikołaj Rej. Pochwałę poczciwego życia na wsi stanowi Żywot człowieka poczciwego, pierwsza część Zwierciadła... . Zdaniem Reja życie ludzkie przebiega zgodnie z biologicznymi cyklami przyrody: wiosna - to dzieciństwo, lato - wiek młodzieńczy, jesień - dojrzałość i następnie starość - zima, smierć. Każdej porze roku odpowiadaja określone zajęcia na roli i w gospodarstwie. Poczciwy człowiek powinien je wypełniać najlepiej jak tylko potrafi, przy czym Rej nie zakazuje pełnego korzystania z dóbr natury i wsi, namawia do czerpania rozrywek, ukazuje jak wielka przyjemnością jest życie zapobiegliwego, gospodarnego, człowieka poczciwego.

Rej nie ogranicza się tylko do przedstawienia pozytywnych cech szlachty, ta warstwa społeczna krytykowana jest w Krótkiej rozprawie między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem. Obwinia szlachtę o hazard, zbytki, prywatę, rozrzutność, obojętność wobec ojczyzny.

Kochanowski propagował życie na łonie natury czyli pochwalał życie na wsi ( Pieśń świętojańska o sobótce ). Przedkładał życie wiejskie nad podróżnicze i miejskie. Wieś określano jako miejsce spokoju, stabilizacji i kształtowania się wartości moralnych. Tylko tam osiągalne jest szczęście, wieś umożliwia odnalezienie człowiekowi szczęścia.

Silanki w wiekszości idealizowały swoich bohaterów i ich życie, choć nie zawsze. Utwór Żeńcy Szymona Szymnonowica daje wcale niekonwencjonalny obraz wsi. Oluchna i Pietrucha ciężko pracują, a pilnuje ich okrutny starosta.

Inny wzorzec wykształcony w renesansie był związany z życiem dworskim. Pisał o nim Łukasz Górnicki w dziele zatytułowanym Dworzanin polski, skomponowanym w formie dialogów pomiędzy historycznymi osobami. Znakomitości dworu polskiego rozprawiają o ideale dworzanina - o człowieku rycerskim, sznującym swoje szlachectwo, wykształcony, dbały o wytworne maniery i piekno mowy, a także znający sztukę i muzykę. Nie szczędzą jednak krytycznych uwag pod adresem tych Polaków, którzy łatwo poddają się obcym modom.

Dziełem polskiego renesansu jest także utwór O poprawie Rzeczypospolitej, gdzie autor (Andrezj Frycz Modrzewski) przedstawia swoje refleksje nad stereotypami myślenia Polaków, pojmowania sensu istnienia. Wystapił także w obronie praw chłopskich, krytykując istniejące stosunki społeczne w kraju. Domagał się równości społecznej i prawnej wszystkich stanów, ale jego idee nie znalazły w kraju poparcia. Modrzewski znalazł swojego kontynuatora w Piotrze Skardze, który podobnie widział sprawy społeczne, domagał się większych praw dla stanów innych niż szlacheckie. Ukazuje sześć chorób społecznych i głosi wizję upadku, nieszczęścia politycznego, które grozi Polsce. Idee tych twórców odżyły dopiero w wieku osiemnastym.

Innym utworem krytykującym ówczesną rzeczywistość i panujące stosunki jest wspomniana wcześniej Krótka rozprawa... Autor krytykuje wyzysk chłopa przez Kościół i przez władze.

Jan Kochanowski pisze Pieśń V o spustoszeniu Podola przez Tatarów. W końcowej części poeta mówi o obowiązku obywatela wzgledem państwa. Nie powinien on załować pieniędzy na wojsko, powinien byc ofiarny, gdy ojczyzna jest w potrzebie. nawołuje:

Skujmy talerze na talary, skujmy,

A żołnierzowi pieniądze gotujmy!

Kochanowski w Odprawie posłów greckich przedstawia przeciwstawne wzorce zachowań. Antenor jest przykładem pozytywnego obywatela - patrioty, dbałego o losy państwa. Ten wzór jest pożądany i godny propagowania i naśladowania. Postacią negatywną jest Aleksander, który kieruje sie własnym, egoistycznym interesem. Z jego przyczyny dramat kończy się źle, Troja upada, ta historia jest ostrzeżeniem dla Polski.

BAROK

W baroku następuje powrót marności nad marnościami - Vanitas vanitatum et omnia vanitas.

Daniel Naborowski w utworze Cnota grunt wszystkiemu pokazuje, że niczym są różne ziemskie wartości, do których głupi człowiek przykłada wagę - kosztowny pałac, jadło pyszne, uroda kobiet, bogactwo i metale szlachetne, popularność, stanowisko - wszystko to jest przemijalne i nietrwałe, wszystko jest marnością.

W baroku ideałem był szlachcic - sarmata. Konkretny przykład z epoki baroku to sam Pasek - autor i bohater Pamiętników. Sarmata kojarzy się z postawnym szlachcicem, dumnym, walecznym, lecz kłótliwym, skłonnym do bójek i do miodu, kultywujący tradycję.

Wzór szlachcica był wzorem nie tylko świeckim, prawdziwy Sarmata był także dobrym katolikiem. Ideały chrześcijańskie uległy spłyceniu, prymitywizacji. Bohater Pamiętników chodzi często do kościoła, bierze udział w pielgrzymkach, składa ofiary, ale przy tym dokonuje zajzdów na cudze domy, pije, katuje poddanych.

OŚWIECENIE

Nie widać idału

Chudy literat (Adama naruszewicza) to biedny uczony, wydawca i twórca ksiąg, który uzala sie swojemu rozmówcy, że obrał trudne i niedochodowe rzemiosło, gdyz ksiąg nikt nie chce ani czytać, ani kupować. Nic dziwnego, że król przykładał szczególną uwagę do nauki i kultury. Nie chcą czytać ani księża, ani szlachta. Szlachta jest "wszystkowiedząca", pyszna i dumna ze swojego rodowodu.

Postać Mikołaja Doświaczyńskiego (Ignacego Krasickiego) po powrocie do kraju prezentuje ideał oświeconego człowieka. Jest mądry, życie nauczylo go wiele, własnym doświadczeniem poznał wartość ludzkich postaw, filozofii. Stał się dobry, wrażliwy na krzywdę ludzką, czuje się zobowiązany do dbania o tych, którzy są od niego zależni.

I śmiech niekiedy może być nauką ... Udowodnij, że Krasicki jest klasykiem

Literatura oświecenia rozwijała się w bardzo dramatycznym okresie dziejów Polski. Narastające trudności były wynikiem wzmocnienia pozycji szlachty, która jak tylko nadarzała się okazja osłabiała władzę królewską. Podobnie zachowywali się obcy mocarze, którzy od dawna dążyli do podporządkowania sobie Rzeczypospolitej. Bardzo skutecznym sposobem paraliżowania systemu władzy było liberum veto, uznawane przez znaczną część szlachty za potwierdzenie ich wolności. Przezwyciężenie kryzysu politycznego i moralnego było głównym celem poetów oświecenia, którzy bardzo odważnie ukazywali i piętnowali sarmackie wady Polaków. Do tych poetów zaliczał się Krasicki, który poruszał te problemy, które przyczyniały się do złego stanu państwa, osłabienia władzy królewskiej, upadku moralności i zaniku dobrych obyczajów. W tych czasach ojczyzna przeżywała szczególnie trudne chwile, a pierwszy rozbiór udowodnił, że znajduje się w głębokim kryzysie. Próby ratowania państwa tylko pozornie nic nie dały, pozwoliły na przeżycie 123 lat zaborów, po których kultura polska nie zginęła.

Ignacy Krasicki to autor, którego wiele utworów ma charakter dydaktyczny, należą do nich między innymi bajki. Te krótkie i zwięzłe utwory, były znane już w starożytności. Podstawy teorii tego gatunku stworzyli starożytni teoretycy wymowy, między innymi Arystoteles i Kwintylian. Jak wyjaśnia Krasicki we "Wstępie do bajek", te krótkie utwory nie mają za cel nikogo obrazić lecz nauczać określa także charakter bajek. Pojawiające się w bajkach zwierzęta uosabiają ludzi z konkretnymi wadami, na przykład przedstawiony w utworze "Szczur i kot" człowiek pod postacią szczura jest zbyt pewny siebie i przekonany o swojej wyższości. Spotyka go za to kara, gdyż zostaje uduszony przez swego największego wroga - kota. Podobnym utworem jest bajka pod tytułem "Kruk i lis". W niej lis tak długo chwalił kruka, że pięknie śpiewa, aż ten nie otworzył dzioba, w którym trzymał ser. Na to tylko czekał lis, który porwał spadający ser i uciekł.

Również dydaktyczny charakter ma utwór zatytułowany "Jagnię i wilcy". Bajka ta ukazuje, że w świecie rządzi silniejszy, który nie zawaha się wykorzystać swojej przewagi.

Krasicki był wspaniałym obserwatorem zjawisk społecznych. Zauważał te sytuacje z życia codziennego, które mogły rozbawić i zarazem nauczyć czegoś czytelnika. Przykładem takiego utworu jest "Dewotka", w którym ukazana jest przewrotność i dwulicowość ludzi, którzy co innego mówią, a co innego robią. W bajce tej kobieta odmawiając słowa modlitwy "odpuść nam nasze winy, jako my odpuszczamy ... " bije swoją służącą za nieposłuszeństwo względem niej.

Inny utwór opisuje spryt niektórych ludzi. W "Malarzach" bohaterami są dwaj artyści. Jeden maluje "podobne" twarze, a drugi "piękniejsze". I jak się można domyślaĆ, drugi dzięki sprytowi nie cierpiał biedy jak pierwszy. Innego typu jest utwór "Ptaszki w klatce", w którym pod postaciami ptaków ukryci są ludzie. Jedne, te urodzone na wolności, znają ją i tęsknią do niej, a młodsze, urodzone już w klatce, nie wiedzą nawet, co to jest wolność. Znają tylko klatkę i nie rozumieją żal starszych. Utwór ten odwołuje do sytuacji politycznej w kraju.

Krasicki o swoich bajkach tak się wyraża:

Jeśli z nich zdatna nauka nie płynie;

Natenczas blaskiem czczym tylko jaśnieją I, na kształt próchna, świecą, a nie grzeją.

Satyry są bardziej refleksyjne niż bajki, z wyjątkiem "Ptaszków w klatce", który to utwór porusza bardzo ważny problem. Posiadają mniej humoru, ponieważ zajmują poważnymi problemami społecznymi. Wprawdzie czytając je śmiejemy się, lecz jest to gorzki śmiech.

Tradycje satyry sięgają literatury greckiej. Natomiast rozwinięta przez Juwenala i Horacego i zdefiniowana w ówczesnych poeatykach przetrwała do XVIII wieku. Osiągnęła rozkwit w epoce klasycyzmu, uprawiana właśnie przez takich poetów jak Krasicki.

Jedną z ważniejszych satyr jest utwór "Do króla", w którym przedstawiony jest negatywny portret szlachcica sarmaty. Utwór skierowany jest do króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Autor wysuwa szereg zarzutów wobec króla, o jego młodość nie byłeś, prawda, winien temu, żeś nie stary, mądrość, dobroć jako władcy, że jest Polakiem źle to więc, żeś Polak, źle, żeś nie przychodzień. Radzi władcy, że powinien być groźny dla poddanych król - nie człowiek , ma zdzierać, gnębić zdzieraj, a będziesz możnym, gnęb a będziesz wielkim. W ten sposób Krasicki wyraził swój szacunek do króla i wypiętnował w ironiczny sposób poglądy szlachty sarmackiej, która te właśnie "wady" wytyka królowi.

Inną przywarą Polaków jest pijaństwo, taki też tytuł nosi kolejna satyra Krasickiego. Opis bójki pijackiej w formie opowiadania unaoczniającego jest bardzo realistyczny On do mnie, ja do niego, rwiemy się zajadli, ale to wiem i czuję, żem wziął w łeb butelką. Krytykuje ono ludzi, którzy potrafią pięknie mówić o zaletach trzeźwości , ganić pijaństwo Patrz na człeka, którego ujęła moc trunku, człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku godzien się mieścić, ale sami nie stronią od alkoholu, na przykład na końcu rozmowy na pytanie Gdzież idziesz ? pada odpowiedź Napiję się wódki.

Utworem krytykującym cudzoziemszczyznę jest "Żona modna". Autor naśmiewa się z modnej szlachcianki hołdującej obcym wzorom i modom, która ma przesadne wymagania "Masz waćpan kucharza? Masz waćpan stangreta? A pasztetnik? Tu pokój sypialny, a pokój do bawienia? Ja muszę mieĆ osobne od spania, od strojów, od książek, od muzyki, od zabaw prywatnych". Satyra "Świat zepsuty" piętnuje brak przywiązania do religii i tradycji, lekceważenie zasad moralnych. Krasicki zachęca do obrony ojczyzny, gani tchórzliwą postawę Grozi burza, grzmi niebo, okręt nie zatonie, majtki, zgodnie z żeglarzem, gdy staną w obronie, a choć bezpieczniej okręt opuścić i płynąć, podściwiej być w okręcie, ocalić lub zginąć. Ze starożytności wywodzi się też inny gatunek - heroikomedia. Opiera się on na sprzeczności pomiędzy patetycznym stylem wypowiedzi, a błachą i przyziemną treścią. Przykładem tego typu utworu jest "Monachomachia". Ma ona podobną budowę do epopei, gdyż jest podzielony na pieśni i oktawy, a także w inwokacji jest zauważalny narrator, który wprowadza nas w temat utworu.

"Monachomachia" jak głosi podtytuł to wojna mnichów. Akcja rozgrywa się w miasteczku, w którym były "trzy karczmy, bram cztery ułomki, klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki". Mnichów autor nazywa "wielebnym głupstwem", natrząsa się z ich wad, głupoty i nieuctwa. Heroikomiczny charakter "Monachomachii" polega na tym, że utwór ma formę poematu, a jego treścią jest błaha sprawa. Poemat heroiczny opiewał sławne czyny, bohaterów, zakładał niezwykłość wydarzeń, poświęcony był najczęściej sprawom wojennym. Natomiast "Monachomachia" Krasickiego opisuje wojnę, ale między mnichami, i to w zupełnie inny sposób, niż w poemacie heroicznym. Opis walki ma charakter komiczny.

Wystarczyło bowiem wnieść puchar napełniony winem i od razu zapanowała zgoda. Poza tym cechy mnichów w utworze są sprzeczne z naszym ich wyobrażeniem . Zakonnika powinny cechować pobożność, kult wiedzy, skromność, ubóstwo, natomiast cechy bohaterów utworu są skrajnie różne. Krasicki w utworze zastosował komizm słowny, na przykład święte próżniaki, postaci jak siadł, ławy pod nim jękły oraz sytuacji Już się wymykał wtem kuflem od wina legł z sławnej ręki ojca Zefiryna. Utwór ten ma być narzędziem do walki z opisywanymi wadami, o czym mówi autor:

I śmiech niekiedy może być nauką,

kiedy się z przywar nie osób natrząsa.

Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych.

Krytykowanie postaw szlachty sarmackiej przez twórców oświecenia, a w szczególności przez Krasickiego jest próbą nauki społeczeństwa poprzez humor. Mimo to, że pisane były dla społeczeństwa epoki oświecenia, współczesny czytelnik, może odnaleźć w nich wiele wskazówek dla siebie. Można także zauważyć, że główne problemy poruszane przez Krasickiego nadal są aktualne. Pijaństwo jest nadal nagminne, także zamiłowanie do waśni i sporów widać na każdym kroku. Innym problemem poruszonym w literaturze oświecenia i aktualnym i dziś jest cudzoziemszczyzna oraz zbyt małe zainteresowanie losami kraju. To już raz doprowadziło do tragedii. Dlatego utwory Krasickiego powinny być nadal czytane i powinno się zalecać do zawartych w nich wskazówek.

Człowiek w świetle poznanych utworów literatury antycznej i Biblii

Czym jest człowiek? Kim jest człowiek? Były to pytania stawiane od zarania ludzkości, a właściwie od czasu, kiedy nasi przodkowie nauczyli się pisać. Stało się to 4000 tys. lat temu w Mezopotamii. Właściwie od tego momentu, od poznania umiejętności pisania, możemy liczyć nasza historię a co za tym idzie także literaturę. Okres ciągnący się przez te tysiąc lat aż do roku 476, daty upadku Rzymu, nosi nazwę antyku. Były to lata budowania cywilizacji, często oderwanych od siebie, żyjących własnym życiem z własnymi bogami, własną tożsamością i wreszcie z własnym obywatelem. Człowiek był ważnym ogniwem, przegrywał jednak w walce z bogami, półbogami i herosami. Istota ludzka była bardzo rzadko bohaterem mitów, legend czy podań ludowych będących podstawą wierzeń danej społeczności. Ówczesna istota przegrywała w walce z ideałami, żyła za skromnie, w jej egzystencji było mało ponadczasowości przynależnej bogom. Istota nie mogła rządzić z samej siebie, miała władze od bogów. Król był pomazańcem bożym, kimś wyższym, kimś z cząstką świętości, czystości.

Człowiek od początku był tylko zbędnym dodatkiem, kierowanym przez bogów, którego egzystencja uzależniona była od ich woli. Najlepiej uwidacznia się to w twórczości antycznych poetów tworzących w Grecji. Sama „Biblia” Greków, czyli ich Mitologia obfitowała w trafne dowody na powyższą tezę: np. za sprzeciwienie się bogom zginąć musiał Dedal, który sprzeciwił się ojcu, w tym miejscu symbolowi władzy rodzicielskiej. Jego śmierć była zdeterminowana już wcześniej... słońce i wilgoć spełniła tylko przeznaczenie. Szczególne znaczenie mają archetypy, wzory zachowań, aktualne do dzisiaj. Podany tutaj przykład ma akurat w sobie bardzo łatwe przesłanie: jeśli sprzeciwisz się ojcu, a twoim prawdziwym ojcem jest Bóg, to poniesiesz zasłużoną karę. Postać i ideały Prometeusza poświęcającego się w imię dobra ludzkości i spełniają poważną rolę nawet w naszym „wymiętym” z zasad świecie.

W mitach człowiek jest postacią prawie bez znaczenia. Decydującą rolę spełniają wyidealizowani bogowie, będący utopią, do której dąży bezwolna istota ludzka.

Osobną pozycję w literaturze greckiej, prawie na równi z mitologią, zajmuje twórczość przypisywana Homerowi. Jego „Iliada” i „Odyseja” to arcydzieła epiki wzbudzające zachwyt również dzisiaj. W sferze stosunku do człowieka, dzieła te nie miały charakteru czegoś przełomowego: były kontynuacją filozofii znanej nam z Mitów. Los był zdeterminowany przez przeznaczenie, któremu musieli się poddać nawet bogowie. Rewolucyjne jest za to podejście do bohaterów. Pierwszoplanowymi aktorami są w „Iliadzie” Achilles i Hektor a w „Odysei” Odys. Achilles był półbogiem, ale Hektor był najnormalniejszym królewiczem. Przewartościowanie ideału Boga jako nieomylnego strażnika ludzkości najlepiej widać w postawie „szybkonogiego”, który nie postępował jak potomek Zeusa. Wręcz przeciwnie, był mściwy, porywczy i dumny. Jego okrucieństwo i dzikość najlepiej widać przy skontrastowaniu tych cech z postawa syna Priama, którego odwaga i szlachetność rodzi naszą sympatię.

Podobnie jak los tych bohaterów spod Troi, zdeterminowany jest los Odysa, głównego bohatera „Odysei”. On wie, że musi wypełnić się przepowiednia, iż będzie usiał podrózować20 lat, aby dotrzeć do rodzinnej Itaki. Dla bogów jest ten podróżnik swego rodzaju królikiem doświadczalnym, za jego plecami rozgrywają się walki pomiędzy władcami ziemskiego padołu.

Homer traktował człowieka przedmiotowo. W przeciwieństwie do tego Arystoteles twierdził, że to właśnie człowiek jest odbiorcą jego twórczości a bogowie tylko dają natchnienie. Był on jednak pomysłodawcą dramatu antycznego, zakładającego na wstępie ukazywanie świata fałszywego, co było wbrew religii. W tym „świecie” występowali bogowie, jednak przez swoja fikcyjność przestrzeń ta, nie poddawała się ich wpływowi. Wynikało to z prostego rozumowania: jeśli bogowie istnieją, to znajdują się w świecie realnym, a że są istotą idealną to nie mogą mieć swojej kopii w świecie fantastycznym. Wniosek: dramat, chociaż był poświęcony bogom był w sumie sztuką dość niezależna z elementami bardzo kontrowersyjnymi, jak na tamte czasy.

Autorem, który czerpał z ideałów dramatu wyzwolonego, będącego jednak dla nas teatrem „antycznym”, był Sofokles. Napisał wiele dzieł, ale jego twórczość łatwo scharakteryzować na przykładzie „Antygony”. Istotą utworu jest konflikt pomiędzy prawami boskimi a ziemskimi, wskazuje na rozłam pomiędzy tymi światami, ukazuje sprzeczność ideałów i bezsens śmierci. Szczególna uwaga położona jest na przeżycia bohaterów, samo postawienie na równym poziomie praw króla i boga jest rewolucją w filozofii. Istota tego zjawiska jest jednak zaprzepaszczona, ponieważ Król ponosi karę za sprzeciwienie się bogom. Pozornie wracamy do schematu kary za błędy, tym razem jednak jest ona wymierzana z ręki ludzi, którzy popełniają samobójstwo. Możemy powiedzieć, że tak chciał los, nie jest to jednak prawda, ponieważ człowiek zabiera część kompetencji Boga, który daje i odbiera życie. Bunt zakończony jest więc sukcesem a prometeizm w imię ideałów Boga oprócz kary, przynosi też wyzwolenie człowieka.

Zupełnie inna wizję rzeczywistości miał Wergiliusz, poeta wywodzący się z Rzymu. W swojej twórczości nawiązywał do utopijnej wizji miejsca wiecznej szczęśliwości. W swoich krótkich utworach takich jak bukoliki i georgiki sławił życie prostych pasterzy, jego zdaniem, najszczęśliwszych ludzi na Ziemi. Nie brał on jednak pod uwagę tematu przemijania, nie zaznacza w swojej poezji jej ponadczasowości, uniwersalności. To czynił jego przyjaciel, Horacy dla którego rzeczą najważniejszą był człowiek. To dla niego tworzył i to w jego pamięci chciał zostawić jakiś ślad. Był on mistrzem satyry, w poglądach filozoficznych bliski był stoikom. Przekonanie o nieśmiertelności ideałów zawartych w swoich wierszach i idei człowieka jako dziecka bogów zawarł w swojej odzie „Exegi manumentum aere perennius”. Opowiada on o twórczości poetyckiej, jest świadomy swojej wyjątkowej roli jako twórcy, nauczyciela wzniosłych ideałów. „Nie wszystek umrę” jest hasłem przewodnim, jest sensem jego życia, daje mu siły i zdolności do tworzenia. Podmiot liryczny uznaje jednak zwierzchność poezji greckiej nad rzymską, oddając hołd poprzednikom.

Utworem mającym największy wpływ na późniejszy rozwój cywilizacji była jednak Biblia. Nie wiadomo ilu miała autorów, jest jednym wielkim zbiorowiskiem najróżniejszych stylów i typów literackich. Stosunek do człowieka w tym dziele jest bardzo trudny do zdefiniowania. Z jednej strony Biblia jest przesiąknięta duchem miłości, duchem z którego czerpał późniejszy humanitaryzm, z drugiej jednak pełno w niej nienawiści i fanatyzmu. Bóg jest miłością, ale to on stworzył diabła, jak więc może uważać się za dobrego??

Pierwsza księgą jest Genesis, „Księga Rodzaju”. Opowiada ona o stworzeniu świata, zasiedleniu go przez zwierzęta, o kosmosie... W tygodniu tworzenia człowieka zostawiono na ostatni moment: jedni tłumaczą to tak, że chciano pokazać, iż jest on najdoskonalszy, ukształtowany z dobrych cech istot stworzonych wcześniej, urodził się, aby panować. Mnie osobiście wydaje się, że można to też interpretować na opak: człowiek jest tylko dodatkiem do stworzonego wcześniej świata, jest kaprysem Boga, który sprawuje nad nim piecze.

Niezaprzeczalne jest jednak to, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Istota ludzka narażona jest na walkę pomiędzy dwoma żywiołami: dobrem a złem. W tej walce nikt nie może wygrać, wszyscy przegrywają i wygrywają zarazem.

O tych zmaganiach opowiada „Księga Hioba”. W niej opisana jest sytuacja, kiedy to człowiek dostaje się we władanie jednej z mocy wszechświata: zła. Czy wytrzyma tę próbę??? Nie jest to takie oczywiste, biorąc pod uwagę to, że Homo Sapiens w tym wypadku jest tylko pionkiem. Nawiązywałoby to, do filozofii wyrażanej przez Homera, o determinacji losu ludzkiego. Nie jest tak jednak. Hiob sam podejmuje decyzje, chociaż to, że jest gorliwym wyznawcą Jahwe, wskazuje na silne oddziaływanie Boga. W tym przypadku zasada kija i marchewki, tak powszechna w użyciu w końcu XX wieku, nie zdała egzaminu. Od tej chwili bohater księgi stał się symbolem cierpienia w imię wiary, ideałem dla fanatycznych ascetów, nie rozumiejących, że to nie Hiob sam się umartwiał, ale zesłał to na niego Bóg. To jednak ludziom, w rodzaju Szymona Słupnika, nie przeszkadzało, jeśli nie ma „próby” boskiej trzeba ja sobie samemu stworzyć. „Księga Hioba” nawiązuje do arystotelowskiej koncepcji losów: występują dramatyczne zmiany psychiki bohatera, od przerażenia do szczęścia, Obok tego ważną rolę spełnia heroizm, wyzwolony przez cierpienie, jest ukazany jako rzecz jak najbardziej sensowna, ucząca człowieka godności i cierpliwości.

Postawę opozycyjną do powyższej można zaobserwować w IIX Psalmie, wchodzącym w skład „Księgi Psalmów”. Tam, człowiek przedstawiony jest jako „władca nad dziełami rąk Twoich”, w tym przypadku bożych. Ludzie to istoty „niewiele mniejsze od niebieskich mocy”... czyżby byli oni tylko „niewiele mniej” potężni od Boga??? W świetle Biblii i tej interpretacji jest to bluźnierstwo. Oczywiście psalm kończy się „standartową” formułką wyrażającą zachwyt nad dziełami Boga.

„Nową falę” w Biblii reprezentują przypowieści. Są to praktycznie spisane kazania wygłaszane przez Chrystusa, który na prostych przykładach wyjaśnia skomplikowane problemy natury moralnej i psychologicznej. Człowiek przedstawiony jest jako niezależny twór boży, pragnący przenieść ideały zaczerpnięte z własnej religii do codziennego życia. Dogmatem staje się twierdzenie, zawarte w przypowieści „O Siewcy”, że nie należy oceniać człowieka od razu, trzeba mu dać czas, inaczej wśród tych odrzuconych znajdą się też ci dobrzy. Z kolej syn marnotrawny staje się symbolem błędu, ale i jednocześnie odwagi, aby ten błąd naprawić. Miłosierny Samarytanin jest zaś jedynym, który nawet wrogom udziela pomocy.

W przypowieściach widzimy obraz człowieka wolnego, niezależnego, któremu jednak religia jest niezbędna do życia, do uporządkowania świata.

Kolejną częścią składową Biblii jest „Księga Kohleta” podejmująca motyw rozważań na temat życia, szczęścia i egzystencji. Mottem księgi jest hasło: „venitas venitatum et venitas”. Człowiek jest istotą kruchą i przemija, podczas gdy Ziemia trwa wiecznie. Prawo przemijania powoduje, że człowiek nie zaznaje szczęścia, a życie jest tylko „gonieniem za wiatrem”.

Krańcem drogi, jaką przebyła literatura antyczna, jest „Apokalipsa św. Jana”. Opowiada ona o sądzie ostatecznym, ostatnich chwilach materialnej części naszej planety. Motywem dominującym jest śmierć, będąca zakończeniem egzystencji, wybawieniem albo zagładą. Człowiek nie ma określonej pozycji. Z jednej strony jest głównym bohaterem, podsądnym, z drugiej jednak, to Bóg decyduje a człowiek może tylko słuchać. Sam mistycyzm i tajemniczość przytłacza, jest czymś szokującym dla przedmiotowo myślącego mieszkańca Ziemi.

Antyk był dziwnym okresem, pełnym zarówno kultury, jak i monumentalnych budowli wznoszonych przez pokolenia niewolników. Stosunek do człowieka ewoluował wraz z czasem. Początkowo człowiek był uzależniony od bogów, później stał się wolny dzięki swojemu sprzeciwowi wobec dogmatów religii. Biblia jest tylko powrotem do źródeł, monoteistyczna wiara w swoim podstawowym założeniu musiała pochodzić od Boga. Kwestią sporną pozostaje nasz stosunek do Niego. Czy jesteśmy mu równi, stworzeni na jego podobieństwo, a może tylko jesteśmy wynikiem jakiegoś błędu w ostatnim dniu stworzenia?

Czytając utwory pochodzące z Rzymu czy z Grecji patrzymy na nie przez pryzmat 2000-3000 tysięcy lat. Nie jest rzeczą łatwą zrozumieć mentalność tamtego człowieka. Większość tzw. „wartości ponadczasowych” jest dla mnie już całkowitą utopią. Oczywiście nie można wykluczyć, że w wyniku jakiegoś zbiegu okoliczności powrócimy do epoki średniowiecza. Jest to jednak mało prawdopodobne. Np. Biblia, powoli ale stopniowo, zatraca swój wyjątkowy charakter. Nie wiem czy jest to spowodowane naszą powiększającą się wiedzą o otaczającym nas świecie, czy może tym, że my Ziemianie zawsze wolimy czuć twardy grunt pod nogami. Ucieczka w mistycyzm jest różnie interpretowana: człowiek jako tchórz, albo człowiek jako wybitny myśliciel. Ta droga była zawsze otwarta.

Jedna rzecz jest zastanawiająca: mimo wielu lat my wcale się tak od siebie nie różnimy, jakby mogło wynikać z powyższych faktów. Po prostu Homo Sapiens jest prawie niezniszczalne, zmieniają się religie, władcy i zwyczaje, człowieka jeszcze nikt nie unicestwił, chociaż wielu próbowało to czynić.

W miarę upływu lat i zachodzących zmian w roli i znaczeniu człowieka, na przestrzeni tysięcy lat antyku i kultury biblijnej, poznana literatura przedstawia jego drogę do pozyskania głównej roli w tworzących się formacjach społecznych średniowiecza.

Jakie wartości literatury staropolskiej pozostają aktualne także dzisiaj - polemika z tematem.

Prawie każdy młody chłopak czytał kiedyś „Potop” czy „Pana Wołodyjowskiego” i zachwycał się bohaterstwem Małego Rycerza. Przez lata był on ideałem żołnierza: odważny, pełny poświęcenia - po prostu patriota. Ale czy te piękne obrazy XVII wiecznych wiktorii oddziaływają jeszcze na umysły ludzi końca XX wieku? Nie wydaje się żeby czytanie dzieł Kochanowskiego, Reja, Sępa-Szarzyńskiego czy Naborowskiego było dzisiaj szczególnie popularne. Czy popadliśmy w zupełną tandetę książek, które czyta się wieczorem, aby ich rano już ich nie pamiętać? Czy może w dzisiejszym świecie nie ma już miejsca na ideały Małego Rycerza, ks. Kordeckiego czy Piotra Skargi? Wiele na to wskazuje. Ludzie powoli stają się egoistami żyjącymi w swoim małym i zamkniętym świecie. Najważniejszy staje się pieniądz i ten rządzi człowiekiem od urodzenia aż do śmierci. Zejście z tego padołu także pozbawione jest całej swojej tajemniczości - medycyna wyjaśniła już dużo z procesu umierania ciała. Szczególnie brutalna jest prawda, że po śmierci człowiek staje się towarem, trzeba mu kupić trumnę, wyprawić pogrzeb; nawet na martwym ciele można zarobić judaszowe pieniądze. Czy wiec w takim świecie jest miejsce na Boga i wiarę w jego dobroć? Czy jest miejsce na zmiany, kiedy każdy chce jak najwięcej na nich zyskać, a jeśli jest to niemożliwe to je blokuje? Otóż wydaje mi się że tak, ponieważ człowiek ma jeszcze swoją duszę, która odpowiednio chroniona i doskonalona może wydać doskonałe owoce. Ducha nie da się zabić, dopóki dopóty człowiek zdaje sobie sprawę, że go jeszcze posiada. Można go zniewolić, ale mimo tego będzie cały czas istniał. Polegając na duszy i na umyśle możemy dojść do stanu szczęśliwości, prawie Nirwany, kiedy to zrozumiemy istotę człowieczeństwa. Taką mini-przemianę przeżywamy za każdym razem, gdy widzimy głowy ucięte dzieciom, ludzi, którzy ćwiartują meczetami jeszcze oddychających pobratymców, czy 6 letnich „bojowników” wypuszczonych na pole minowe w charakterze żywych wykrywaczy, a raczej detonatorów, min przeciwpiechotnych. Czy to jest dobre? Oczywiście że nie ale mimo wszystko żyjemy w świecie, w którym to wszystko ma miejsce. Przez setki lat ludzie chcieli ten świat zmienić, zrozumieć i obronić. Czy im się to udało? Chyba nie ale mimo wszystko próbowali.

Literatura staropolska daje nam kilkanaście doskonałych przykładów utworów, które podjęły temat ideałów filozoficznych jednostki i społeczeństwa. Okres odrodzenia i baroku to apogeum Rzeczypospolitej szlacheckiej, państwa, które szczyciło się tolerancją religijną i potęgą militarną.

Wybitnym twórcą polskiego renesansu był Jan Kochanowski, który w ciągu swojego życia drastycznie zmienił zapatrywania na problemy życia i śmierci. Początkowo, co ukazane jest w pieśniach, propagował postawę klasyczną, czerpiącą wartości z filozofii Epikura i Stoików. Na przykład w pieśni IX propagował stoicyzm i rozwagę w życiu, nieuleganie namiętnościom. Jednocześnie daleki był od postawy pasywnej, wręcz przeciwnie, przywołując filozofię epikurejską wzywał do aktywizmu i rozumnego korzystania z uciech życia doczesnego. Można powiedzieć, że ta zręczna kompilacja rozwagi i odwagi sprawdzała się i sprawdza nadal w życiu. Współczesny człowiek nie może odcinać się od świata ale jednocześnie musi zachować swoją prywatność, własną „świątynię dumania”. O tym jak żyć mówi też pieśń „Serce rośnie” ukazująca zmianę pór roku jako cudowny mechanizm, dzieło nieomylnego Stwórcy. Przyroda daje szczęście, gwarantuje człowiekowi choć odrobinę prawdziwej wolności.

Pieśń V „O spustoszeniu Podola” opowiada o tragicznych losach kresów wschodnich. Utwór jest wyrazem troski Jana Kochanowskiego o losy Rzeczypospolitej, zagrożonej ze wszystkich stron i dodatkowo targanej wewnętrznymi sporami, które tak tragicznie miały zapisać się w późniejszej historii narodu. Podmiot liryczny wzywa do czynu, postuluje postawę aktywną. Głównym jednak przesłaniem ideowym utworu jest patriotyzm - bezinteresowne poświęcenie się ojczyźnie.

W dzisiejszych czasach często zapominamy, że żyjemy w wolnym kraju. Dla nas jest to tak naturalne, że nie zdajemy sobie sprawy, jak egzystować można w kraju okupowanym. Zniewolone ciało będzie powoli pociągało za sobą duszę, ta jednak nie powinna zginąć. Nie bez powodu mówi się o człowieku, że jest „bezduszny” a nie „ze złą duszą”, po prostu w naszym pojmowaniu świata brak jest miejsca na zdradę ostatniej prawdziwej wartości. Patriotyzm wywodzi się bezpośrednio z ducha, jest jego najbliższą pochodną. Człowiek końca XX wieku zapomina powoli czym jest wolność duszy, on goni tylko za swobodą doczesną, którą mają zapewnić pieniądze. Materializm przenika wszystko i wszystkich, czasami ma to jednak swoje dobre strony, ponieważ kult posiadania dystansuje nas od świata i w pewnym stopniu może być utożsamiany ze stoicyzmem. Jest to naturalnie dość karkołomne porównanie niemniej posiada w sobie ziarnko prawdy.

Wspomniana na początku przemiana Jana Kochanowskiego z optymisty na swego rodzaju dekadenta dokonała się po roku 1578(9), kiedy to w krótkim okresie czasu zmarła jego córka Urszulka, później jej siostra Helena a jeszcze wcześniej ojciec poety i jego brat Kacper. To spowodowało, że zniknął gdzieś entuzjazm podmiotu lirycznego, który od tej chwili stał się krytykiem Boga i jego czynów. Treny są genialnym połączeniem klasycznej formy z rewolucyjną treścią, negującą miejscami istnienie Stwórcy. Tęsknota po śmierci bliskich jest uczuciem uniwersalnym, ale sposób radzenia sobie z nim, znacznie się przez wieki zmienił. Jak łatwo zauważyć Kochanowski zamknął się w sobie, we własnej duszy szukał odpowiedzi na postawione pytania. W dzisiejszych czasach obserwujemy tendencję odwrotną szczególnie w krajach anglosaskich, znajdujący się w dołku nerwowym ludzie chodzą do psychoanalityków, którzy teoretycznie mają lekarstwo na wszystkie dolegliwości z puszki Pandory. Czy więc lekarz spełnia rolę duszy? Jeśli tak to gdzie podział się duch człowieka? „Gdziekolwiek jesteś, jeśli jesteś” wydaje się, że nie ma już niestety dla ciebie miejsca w ludzkich sercach.

Siła, która sprawiła, że poeta przeżył kryzys to połączenie humanizmu i religii, cudowna mieszanka tolerancji, wynikającej z połączenia różnorodnych filozofii i teologii. Wydaje się, że jest to narzędzie uniwersalne. Jeśli potrafimy zaakceptować innych to na pewno uczynimy to samo w stosunku do nas samych.

Z twórczości Kochanowskiego wyziera obraz poety, który dzięki swym zasadom niczym Feniks z popiołu dźwignął się z kryzysu nie tracąc swoich ideałów. W dzisiejszych czasach jest to bardzo trudne, ponieważ często jesteśmy za słabi, żeby pozostać przy swoich ideałach, popadamy w zależność od innych, stajemy się bezwolnym tłumem.

Kolejnym wybitnym przedstawicielem polskiego odrodzenia był Mikołaj Rej. Swoje credo życiowe wyłożył w utworze „Żywot człowieka poczciwego”, opisującym 3 etapy życia człowieka: dzieciństwo i młodość, wiek dojrzały oraz starość. Przekonania autora klasyfikują człowieka jako część przyrody, ogniwo biologicznego łańcucha życia i śmierci. Najważniejsza dla ludzkości jest więc natura, źródło życia i podmiot, który ustalił podstawowe prawa obowiązujące wszystkie stworzenia. Pod koniec XX wieku możemy zauważyć nawrót do filozofii Gai-Ziemi, regulującej cykl przemijania. Kult przyrody, ze względu na zanieczyszczenie środowiska, stał się sprawą bardzo ważną i objął wszystkie kontynenty. Okazało się, że człowiekowi nie wystarcza żelbetonowa przestrzeń miasta, potrzebuje lasu, gór i łąk, które przywrócą mu zatracone poczucie piękna i pozwolą odpocząć od trudów codziennego życia. Jak się wydaje przekonania Reja nabrały znaczenia ponadczasowego, a mówiąc dokładniej to poeta opisał ponadczasowy ideał, przyrodę, której człowiek ponad wszelką wątpliwość jest częścią.

Epoka, która nastała po oświeconych czasach odrodzenia, dla wielu była czasem upadku. Wysunąć jednak można dość dyskusyjną tezę, że koniec XX wieku przypomina jednak bardziej czasy baroku niż renesansu. Dlaczego? Wydaje mi się, że współczesny świat pełen jest swoistego naturalnego chaosu, wyniku drastycznych zmian w mentalności ludzkiej. Życie jest ciągłą walką, pogonią za pieniędzmi, w której nie ma miejsca na sentymenty. Śmierć jest wybawieniem, ostateczną ucieczką. Niebo tak naprawdę trudno jest osiągnąć, a to dzięki istnieniu „naturalnego zła” zakorzenionego w człowieku, i o którego istnieniu nawet nie wiemy, to zaś jest potwierdzeniem niedoskonałości istoty ludzkiej. Prawie identyczną filozofię wyznawał Sęp-Szarzyński, jeden z najwybitniejszych twórców polskiego baroku. Preferował on model poezji metafizycznej, głoszącej ważną rolę Boga, jedynej ostoi człowieka w świecie bez zasad, kierowanym szatańskimi rozkazami. Autor odszedł zupełnie od optymizmu, tak charakterystycznego dla renesansu, w zamian pojawił się specyficzny pesymizm, podkreślony dodatkowo przekonaniem o nieważności życia doczesnego. Sam tytuł wiersza „O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem” obrazuje przekonanie poety o rzeczywistości, która jest ciągłą walką dobra ze złem. Jedyną nadzieją jest niebo, jedyne miejsce gdzie człowiek może być szczęśliwy.

Wydaje się, że przekonania Sępa-Szarzyńskiego są bardzo aktualne także dzisiaj. Zupełnie inaczej jest z kanonami piękna wyznawanymi przez Jana Andrzeja Morsztyna. Przerost formy nad treścią, acz obecny we współczesnym świecie, nie jest chyba przez nikogo pochwalany. Wiersze takie jak „Nagrobek Perlisi” czy „Cuda miłości” nie mogą wywołać odpowiedniego wrażenia na ludzkości końca XX wieku. I to nie tylko dla tego, że nie jesteśmy sentymentalni. Po prostu te wiersze nawet dla romantyków byłyby zbyt pretensjonalne.

Trochę inny charakter ma sonet „Do trupa” będący realizacją założeń artystycznych baroku. Szokujący koncept uwydatniający szczęście nieboszczyka w porównaniu z niedolą kochanka, miał i ma swoich naśladowców nawet we współczesnej poezji.

Barok to jednak przede wszystkim sarmatyzm - retoryka narodowa, przypominająca w zarysach tą stosowaną dzisiaj przez niektórych przedstawicieli prawej strony sceny politycznej. Taki utwór jak „W obozie” Jana Chryzostoma Paska dzisiaj może być tylko obiektem żartów. Nie znaczy to jednak, że barok nie zajmował się tematyką narodową, pomijającą chociaż w jakimś stopniu sarmatyzm. Zajmował się tego typu twórczością Wacław Potocki, umiejętnie łącząc patriotyzm z obowiązującym wówczas kultem życia szlacheckiego. „Wojna Chocimska” to naprawdę udana próba oceny Polski i Polaków. Ten poemat homerycki, mimo podniosłego stylu pisany językiem prostym, pełen jest wiary w naszą narodową dumę. Mimo wszystko autor postuluje szereg zmian, mających usprawnić idealny system polityczny, czyli republikę szlachecką.

Patriotyzm w ówczesnym tego słowa znaczeniu nie ma odpowiednika dzisiaj. Pod koniec XX wieku większym, według opinii wielu, patriotą jest tak naprawdę ten, który kupi polski produkt a nie zagraniczny. Dochodzi powoli do niebezpiecznego zjawiska zamykania się Polski, stajemy się powoli coraz bardziej ortodoksyjni, zapominamy o dziedzictwie wieków reformacji.

Ludzie się zmieniają i ideały też się zmieniają. Może nie chodzi tu o poszczególne słowa lecz raczej o ich zrozumienie. Przyroda kiedyś, to uroki sielankowego życia na wsi, dzisiaj to kampania, w której najpiękniejsze kobiety świata występują nago, gdyż „nie będą chodzić w futrach”. Patriotyzm kiedyś, to walka z orężem w ręku, pod koniec XX wieku to zapłata plastikową kartą kredytową z polskiego banku, bynajmniej nie w zachodnim supermarkecie, za jajko z Pcimia Dolnego. Bóg kiedyś, to najlepszy przyjaciel człowieka, Stwórca dziś, to obiekt ataków ze wszystkich stron, od naukowców aż po lewicujących robotników. Jednocześnie jednak Kościół zmienił się z instytucji walczącej o wiernych z chwalebnych czasów reformacji, na teokratyczną władzę kontrreformacji, aż do czasów współczesnych, kiedy to postrzegany jest jako instytucja prawie świecka.

Kiedyś Mały Rycerz prawie sam pokonał Szwedów. Dzisiaj byłby on tylko nieszkodliwym wariatem. Kiedyś kupowano coś co było dobrej jakości, dziś dobre jest to co polskie.

Ideały same się nie zmieniają, to ludzie je źle rozumieją.

Niezłomna wierność ideałom - fanatyzm, imperatyw, postawa nierealistyczna, dobrowolny wybór

Wielu bohaterów literackich stawało przed dokonaniem trudnych wyborów moralnych. Wybierając określoną drogę, kierowali się z reguły własnymi ideałami, sumieniem i dobrem ogółu. Wierność ideałom postaram się ukazać na przykładzie trudnych wyborów: Tomasza Judyma, bohatera "Ludzi bezdomnych" Stefana Żeromskiego, Lorda Jima, tytułowego bohatera powieści Josepha Conrada, a także więźniów rosyjskich łagrów i niemieckich lagrów, oraz Konrada Wallenroda i Kordiana
Bohater powieści "Ludzie bezdomni" jest indywidualistą, jak wielu innych bohaterów romantycznych i modernistycznych. Jego proces przemiany wewnętrznej, poświęcenie dla idei, wreszcie indywidualizm można porównać z osobowością bohatera romantycznego, który buntuje się przeciw społeczeństwu, jego prawom i kanonom (jak to uczynił Judym). Poświęca się idei, walce o jej wprowadzenie w życie, jest to jego ideał. Pochodził on z ubogiej rodziny. Tylko dzięki własnej silnej woli i poświęceniu zdołał uzyskać wyższe wykształcenie i zawód lekarza. Uchronił się tym samym od życia w głodzie i biedzie. Zdecydował się poświęcić całe swoje życie pomocy ludziom najuboższym i potrzebującym. Twierdził, że ma do spłacenia "przeklęty dług" klasie społecznej, z której się wywodzi. Nie udała mu się próba założenia własnej praktyki. Nie powiódł się także plan zarażenia swoim pomysłem środowiska warszawskich lekarzy. Przed dokonaniem wyboru stanął w chwili, gdy poznał Joannę. Zakochał się w niej z wzajemnością. Judym musiał zdecydować, wybrać pomiędzy szczęściem własnym, założeniem rodziny a kontynuacją misji humanitarnej. Zdecydował się na drugie rozwiązanie. Według Judyma związanie się z Joanną mogłoby przeszkodzić mu w jego powołaniu. Musiałby troszczyć się o rodzinę, stałby się obojętny na los innych. Najlepszą dewizą życiową Judym są słowa:
"Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął
do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory."

Droga, którą wybrał, skazała go na samotność. Jednak decydując się na nią, brał pod uwagę nie własne szczęście, lecz szczęście ludzi najbiedniejszych.
Sprzeczności ukrywające się w duszy modernistycznej - upadki i wzloty człowieka spragnionego niezwykłych przeżyć, w którym toczy się walka namiętności, którego próby wdrożenia ideału w życie kończą się zazwyczaj niepowodzeniem, a w konfrontacji z rzeczywistością okazują się niemożliwe.
Przed dokonaniem trudnych wyborów został postawiony bohater powieści Josepha Conrada - Lord Jim. Już jako kilkunastoletni chłopiec interesował się tematyką związaną z morzem. Został oficerem marynarki. Przed pierwszym wyborem moralnym stanął na statku przewożącym pielgrzymów "Patnie". Podczas rejsu statek uległ uszkodzeniu, groziło to jego zatonięciem. Jedynym wyjściem byłaby ewakuacja, ale statek posiadał zaledwie siedem łodzi ratunkowych. Jim zdecydował się skoczyć, uciec. Nie można jednak nazwać tego tchórzostwem. W całym zamieszaniu nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Dopiero, gdy znajdował się w szalupie ratunkowej, zdał sobie sprawę ze swojego czynu. Wiedział, że postąpił źle i dlatego pojawił się na rozprawie sądowej. Chciał odpokutować za swój występek. Jako jedyny członek załogi "Patny" przyszedł na rozprawę, chociaż wiedział, że gdyby się nie pojawił, nikomu nie śniłoby się nawet, by go szukać. Został ukarany. Według Jima, kara, którą otrzymał, była niewystarczająca, nie zadawalała go. Próbował odkupić swoje winy, pracując w miejscach, gdzie nikt nigdy nie słyszał o incydencie na "Patnie". Chociaż bardzo się starał, nie mógł zapomnieć o swoim postępku. Szansą na rozpoczęcie nowego, lepszego życia stała się dla Jima wyspa Patusan. Bardzo szybko zaskarbił sobie ufność ludzi. Pamiętając o swojej przeszłości, dał drugą szansę Brownowi, wypuszczając go na wolność. Nie chciał, by komukolwiek stała się krzywda. Nie przypuszczał, że uwolniony Brown zaatakuje Patusańczyków. Podczas walk zginął jego najbliższy przyjaciel i syn wodza wyspy Doramina. Jim zdał sobie sprawę, że jedyną możliwością ocalenia życia jest ucieczka. Wiedział, że jeżeli pozostanie na wyspie, będzie musiał zginąć. Mimo wszystko pozostał. Wierność ideałom i spokój sumienia przypłacił życiem.
Ludzie uwięzieni w niemieckich lagrach i rosyjskich łagrach także stawali bardzo często przed trudnymi wyborami moralnymi. Dotyczyły one w większości rzeczy przyziemnych. Więźniowie, aby otrzymać większą porcję jedzenia, byli zdolni do donoszenia na towarzyszy niedoli. Niektórzy oszukiwali podczas pracy, odcinając podstemplowane kawałki pni lub tak je układając, by sprawiały wrażenie większej ilości. Zachowanie ludzi uwięzionych w obozach koncentracyjnych jest usprawiedliwione ekstremalnymi warunkami, w jakich przyszło im żyć. Chcąc doczekać kolejnego dnia, posuwali się do czynów, które były w ich etyce. Z tego typu zachowaniami możemy spotkać się w powieści "Inny świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, a także w opowiadaniach Tadeusza Borowskiego - "Proszę państwa do gazu" i "U nas w Auschwitzu...".
W swoich opowiadaniach Borowski przedstawia kobiety, które, chcąc uniknąć śmierci, są zdolne do porzucenia własnych dzieci. Główny bohater, Tadeusz, staje przed dylematem, czy skorzystać z okazji i iść do pracy przy rozładowaniu transportu ludzi? Jesto to niezgodne z jego etyką, ale w końcu decyduje się pójść, ponieważ można tam zdobyć jedzenie, ubrania i zabezpieczyć się na pewien okres życia w obozie:
"Parę dni obóz będzie żył z tego transportu: zjadał jego szynki i kiełbasy, konfitury i owoce,
pił jego wódki i likiery, będzie chodził w jego bieliźnie, handlował jego złotem i tłumoczkami."

Wymienieni przeze mnie bohaterowie stawali przed trudnymi wyborami moralnymi. Nie zawsze wybierali najlepsze rozwiązanie, skazując siebie na samotność. W większości przypadków w swoim postępowaniu kierowali się dobrem innych ludzi, pobudkami czystymi moralnie. Wybierając takie, a nie inne, rozwiązania, postępowali zgodnie z własnym sumieniem. Ludzie w obozach koncentracyjnych nie zawsze zachowywali się w sposób, który nie uwłaczałby ich godności. Są oni usprawiedliwieni warunkami życia w obozach. Przytoczeni w pracy bohaterowie nie są nieskazitelni, popełniają czasem błędy. Jednak z prób, przed którymi przyszło im stanąć, wychodzą zwycięsko.
Konrad Wallenrod został tragicznym patriotą - spiskowcem w sytuacji, gdy zbliżała się wojna z Krzyżakami. Musiał wybrać pomiędzy miłością do ojczyzny, a miłością do Aldony. Wybrał Litwę - poświęcił prywatność, gdyż "szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie". Z kolei gdyby wybrał dobro prywatne - także nie byłby szczęśliwy. Nie pozwoliłyby mu żyć spokojnie wyrzuty sumienia, zresztą Krzyżacy szybko zwyciężyliby Litwę i zburzyli spokój jej mieszkańców. Konflikt: życie prywatne, a ojczyzna nie jest jedyną sprzecznością racji, przed jaką stoi Konrad. Sytuacja tragiczna rozgrywa się w jeszcze jednej sferze: bohater musi wybrać między honorem, a zwycięstwem nad Krzyżakami. Dzieje się bowiem tak, że metoda, jaką obiera Wallenrod, jest jedynym sposobem walki z Krzyżakami. Konrad musi kłamać, musiał dokonać zdrady - a takie czyny nie mieszczą się w kodeksie rycerskim. Gdyby jednak postępował etycznie, stanął do walki twarzą w twarz - poniósłby klęskę i zaprzepaścił przyszłość ojczyzny. Tak więc Wallenrod poświęcił swój honor, a być może i zbawienie, gdyż był chrześcijaninem, a grzeszył - lecz nie mógł tego uniknąć, i w tym tkwi tragiczna wierność ideałom mickiewiczowskiego bohatera.
Kolejnym bohaterem "ideistą" był Kordian. Najbardziej tragicznym momentem w życiu Kordiana nie jest wcale chwila, gdy Laura odtrąca jego miłość, ani ta, gdy strzela on do siebie, ani nawet gdy monologizuje na Mont Blanc, czy jest uwięziony z wyrokiem śmierci. Tragizm to sytuacja, z której nie ma wyjścia, trzeba podjąć decyzję i każda będzie miała złe skutki. To zatem wewnętrzne rozdarcie człowieka. W takiej sytuacji znajduje się Kordian, gdy przemierza komnaty pałacu, idąc zabić cara. Jego rozdarcie to wytwory jego psychiki, znajdują nawet uosobienie w postaci Strachu i Imaginacji, w obrazach jakie stawia mu przed oczami wrażliwa natura. Kordian bowiem zobowiązał się, że zabije cara. Wierzy, że czyn ten będzie zbawieniem dla ojczyzny. Powinien też dotrzymać danego słowa - inaczej straci honor. Lecz jeśli zabije cara, popełni śmiertelny grzech zabójstwa i królobójstwa - a taki czyn nie mieści się w kodeksie rycerskim. Poza tym jest to grzech, który zaprzepaszcza zbawienie człowieka, nie mówiąc już o karze ziemskiej. To jest tragizm Konrada - presja, której jego psychika nie zniosła, dlatego zemdlał. Cara nie zabił, znalazł się w więzieniu. Właściwie trudno powiedzieć, że dokonał wyboru - jego wrażliwość zdecydowała za niego.
Człowiek rodzi się, przeżywa dzieciństwo, dorasta i starzeje się . Ważnym etapem w życiu jednostki ludzkiej jest wiek młodzieńczy. Wtedy to kształtuje swoje poglądy, które są zgodne lub przeciwstawiają się opiniom wcześniejszych pokoleń, obiera drogę postępowania, chce stać się lepszy od swoich przodków lub iść za ich przykładem . Każdy z nas przeżywa takie dylematy i sądzę, że sto czy tysiąc lat temu młodzież myślała podobnie. W różnych epokach idee, które przyświecały młodzieży były różne - wynikały z ich osobistej sytuacji, z sytuacji społecznej, politycznej i gospodarczej kraju, w którym żyli. Od starożytności do czasów nam współczesnych zmieniały się motywy postępowania ludzi, lecz ich ideały pozostawały ciągle podobne.

Bohater romantyczny jako wielka indywidualność

Bohater romantyczny to najprościej mówiąc bojownik, rycerz walczący o wolność narodu. Postać romantyczna zmienia się w zależności od potrzeb chwili, w bardzo różny sposób potrafi realizować swoje zamierzenia, zmienia poglądy, pokazuje swoje dążenia. Na podstawie kilku polskich utworów z okresu romantyzmu postaram udowodnić indywidualność bohaterów romantycznych. "Konrad Wallenrod" Adam Mickiewicz Konrad - Litwin, który w dzieciństwie został porwany przez Krzyżaków, jego rodzina zginęła podczas najazdu. Dziecku Krzyżacy nadali imię Walter Alf, mały chłopiec stał się wkrótce ulubieńcem krzyżackiego mistrza Winrycha. W zamku krzyżackim znajdował się litewski wajdelota (wędrowny pieśniarz), służący Krzyżakom za tłumacza. To on właśnie uświadomił chłopcu kim właściwie jest, śpiewał litewskie pieśni opowiadał o ojczyźnie. Walter wielokrotnie chciał powrócić do ojczyzny, ale Halban tłumaczył mu, że jeszcze nie nadeszła odpowiednia pora, Alf miał najpierw poznać wszelkie arkana sztuki rycerskiej, wszelkie tajemnice wroga. Kiedy Walter wziął udział w walce od razu, wraz z Halbanem, dał się wziąć do niewoli. Przybył do Kowna wraz z innymi Krzyżackimi jeńcami, ale Książę dał wiarę opowieściom Waltera i Halbana. Alf pozostał na dworze księcia, uczył Litwinów nowoczesnych metod walki, wkrótce też pojął za żonę córkę księcia Aldonę. Młodzi kochali się, ale Waltera dręczyła wciąż sytuacja rodzinnego kraju, który był zagrożony i nękany krzyżackimi najazdami. Jako średniowieczny rycerz ceniący sobie honor, podobnie jak całe rzesze innych rycerzy, wzdragał się przed zdradliwymi i podstępnymi metodami walki, wiedział jednak, że nie ma innego sposobu. Stał się indywidualistą, gdyż widział, że Litwini nie są w stanie pokonać wroga w otwartej walce. Alfowi udaje się podszyć pod postać Konrada Wallenroda, zostaje wybrany po śmierci Winrycha mistrzem Zakonu. Rządzi nieudolnie, Krzyżacy często przegrywają. Niestety Konrad zostaje zdemaskowany i aby uniknąć krzyżackiego sądu popełnia samobójstwo. Jest postacią indywidualną i tragiczną, musi dokonywać wyboru pomiędzy wolnością i szczęściem osobistym a wolnością i szczęściem swego narodu. Tragiczna dla bohatera konieczność wstąpienia na drogę podstępu i zdrad rodzi u niego konflikt wewnętrzny, wyciska nieodwracalne piętno na jego psychice. "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza Jacek Soplica jest głównym bohaterem "Pana Tadeusza". W młodości był ulubieńcem okolicznej szlachty, typowym warchołem i zabijaką. Bywał nawet zapraszany przez miejscowego magnata Stolnika Horeszkę. Jacek był potrzebny Horeszce, gdyż miał wpływ na głosy okolicznej szlachty. Córka Stolnika, Ewa, zakochała się z wzajemnością w Jacku. Dumny magnat nie zgodził się oddać ręki córki ubogiemu szlachcicowi. Ewa została wydana za mąż za bogatego człowieka, z którym podążyła na zesłanie, pozostawiając w kraju, pod opieką Telimeny córkę Zosię. Jacek zaś ożenił się z "pierwszą napotkaną na drodze kobietą", która urodziła mu syna Tadeusza i w niedługim czasie zmarła. Urażona ambicja Jacka Soplicy doprowadziła go do krwawej zemsty. Często błąkał się w pobliżu zamku Horeszków, nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanej. Pewnego razu był więc mimowolnym świadkiem triumfalnego odpierania przez Horeszkę ataku Moskali na zamek. Emocje spowodowane wyrządzoną przez Horeszkę krzywdą zwyciężyły. Jacek mimowolnie wymierzył, a oddany strzał niestety okazał się celny. To wydarzenie spowodowało przełom w życiu Jacka. Staje się on wielkim indywidualistą pod przebraniem księdza. Stało się to tym bardziej, że niesłusznie wzięto go za stronnika Moskali (Soplicowie otrzymali nawet część skonfiskowanych ziem Horeszki). Jacek wyjechał, udał się do Legionów, był kilkakrotnie ranny, aż wreszcie jako ksiądz Robaka powrócił na Litwę ze specjalną misją - miał organizować powstanie na Litwie. Jacek z narażeniem życia wędrował od dworu do dworu, w karczmach wiejskich agitował też chłopów do powstania. Nawet własnemu synowi Tadeuszowi nie wyjawił kim jest, chociaż niejednokrotnie bardzo tego pragnął. Jacek zostaje ciężko ranny w bitwie z Moskalami i umiera, uzyskawszy przedtem przebaczenie Gerwazego. Wątek sporu o zamek między Soplicami, a przedstawicielem rodu Horeszków Hrabią zostaje rozwiązany w sposób tradycyjny - zwaśnione rody godzą się dzięki małżeństwu Zosi (córki Ewy Horeszkówny) z Tadeuszem (synem Jacka Soplicy). Indywidualność bohatera, Jacka, paradoksalnie polegała na tym, że Jacek nie działał samotnie, tak jak jego wielcy poprzednicy (Konrad Wallenrod, Konrad z "Dziadów"), lecz szukał poparcia dla swej idei niepodległościowej wśród szerokich mas szlacheckich oraz wśród ludu. Ta przemiana polskiego bohatera romantycznego obserwowana na przykładzie Jacka jest znamienna dla całego pokolenia polskich rewolucjonistów, którzy po klęsce powstania listopadowego zrozumieli jak wielkim błędem była idea samotnej walki szlachty, która nie zdecydowała się szukać poparcia i pomocy wśród polskiego ludu. Typowe cechy charakterystyczne dla bohatera romantycznego to nieszczęśliwa miłość, jest pełen wewnętrznego rozdarcia, przeżywa konflikty, jest postacią dynamiczną, jego charakter kształtuje się w trakcie trwania akcji utworu. Żarliwy patriotyzm i poświęcanie się dla ojczyzny stanowi powód do przebaczenia wszystkich jego win i postawienia go w rzędzie wzorców osobowych. "Kordian" Juliusz Słowacki Kordian dojrzewa do bycia patriotą, przeżywa przemianę, której przyczyną nie jest tylko nieszczęśliwa miłość do Laury, ale również dostrzeżenie faktu, że ludzkimi uczuciami mogą rządzić pieniądze. Ojczyzna jego jest osamotniona, nawet papież odmawia swego błogosławieństwa i wstawiennictwa. Kordian podejmuje walkę, ale walkę samotną. Dla niego zwycięstwo to likwidacja cara i jego rodziny. Walka wewnętrzna jaką przeżywa przed pokojem carskim stawia Kordiana na równi z innymi bohaterami indywidualistycznymi i doprowadza do tragedii, jaką jest jego śmierć. "Nie-boska komedia" Zygmunt Krasiński Hrabia Henryk najpierw występuje jako Mąż, poeta romantyczny oderwany od życia, rozdarty pomiędzy nim a uprawianą przez siebie poezją. Żonę doprowadza najpierw do obłędu a później do śmierci, ta tragedia go zmienia. Działa później jako indywidualny przywódca obozu arystokratów, wierny czynami do końca swojej klasie ginie śmiercią samobójczą, myślami bowiem gotów jest przyznać rację swoim wrogom - rewolucjonistom pod wodzą Pankracego. Myślę, że przytoczone losy bohaterów dzieł trzech wieszczów polskiego romantyzmu ukazują indywidualność tych postaci jako wielkich patriotów, przeżywających moment przełomowy, przez który stawali się osobliwi, zdolni do olbrzymich poświęceń i walczący w obronie ojczyzny, dla dobra ogółu.



Wyszukiwarka