wykady pozyt, Wykład X i XI, Wykład X


Wykład X

„Nad Niemnem” jako synteza prowincji, czyli jako krystalizacja i synteza najważniejszych wątków, jakie podjęła literatura pozytywizmu.

Powieść Elizy Orzeszkowej pt. Nad Niemnem (pierwotny tytuł: Mezalians; wyd,. osobne w 1888roku) można nazwać utworem, w którym skupiają się niemal wszystkie ważniejsze wątki charakterystyczne dla literatury i świadomości epoki. Jakie są te kwestie problemowe i w związku z tym szerokim zakresem jak można określać te powieść gatunkowo (jej rangę)? Orzeszkowa stosuje tu w praktyce postulaty teoretyków powieści realistycznej oraz porusza tu takie kwestie problemowe jak:

Cały ten przebogaty zasób problemów wiąże wątek miłosny (który spełnia rolę zastępczą), ale obok niego wplecione są jeszcze zagadnienia moralne, obyczajowe, szerokie tło historyczne, a wszystkie te sprawy pokazane na tle sielankowej, nadniemeńskiej przyrody w szczytowej porze upalnego lata.

Nad Niemnem potraktować zatem można jako krystalizację i syntezę najważniejszych wątków, jakie podjęła literatura pozytywizmu.

Jednym z ważniejszych i zdecydowanie dominującym w powieści wątkiem problemowym jest zagadnienie pracy. Bo Nad Niemnem jest przede wszystkim powieścią o pracy.

Praca, czyli aktywizm społeczny.

Pozytywiści, odrzucając nie poparte żadnymi argumentami marzenia, że Polska jest narodem wybranym, uprzywilejowanym, nad którym specjalną pieczę roztoczył Bóg, uczyli szacunku do pracy, szczególnie tej codziennej, szarej i zwykłej, ponieważ uważali, że teraz ani żyć nie można z uśmiechem, ani ginąć z honorem, tylko pracować, pracować, pracować. Dlatego niektóre opisy pracy w Nad Niemnem brzmią jak hymny na jej cześć:

W porze żniw na tej rozległej równinie ziemia wydawała się złotym fundamentem dźwigającym błękitną kopułę i okrytym ruchliwych mrowiem drobnych istot. [...] Na linii poziomej spostrzegane, wydawały się one drobnymi, bo rozsypane śród wielkiej przestrzeni pełzały przy samej ziemi. Ale widziane z góry, spod obłoków, wydawać by się musiały niezawodnie tłumem rzeźbiarzy urabiających w przeróżne wzory złoty fundament świata. One też to były, które go uczyniły złotym; ich to ręce w mgliste dnie jesieni i wiosny mięsiły ten wosk cudowny, aż przy letnich skwarach spotniał on tą złotą lawą, która sokiem życia przeleje się w żyły ludzkości. Ulewą żaru błękitna kopuła oblewała ich zgięte plecy, a gorący ten oddech nieba, skraplając się na ich twarzach, spadał na ziemie deszczem potu. Z poziomu spostrzegane, były to malutkie, przyziemne robaki. Z góry widziane - jubilerowie obracający w swym ręku najdroższy metal ludzkości, artyści urabiający postać świata, pośrednicy otwierający łono ziemi dla zapładniających uścisków słońca. (t. 2)

Orzeszkowa rozumie też pracę, zgodnie z założeniami utylitaryzmu, jako aktywność społecznie przydatną, służącą konkretnym i pożytecznym celom. Dlatego kreuje bohaterów aktywnych, pracujących, oddanych gospodarskim obowiązkom. Takimi są Benedykt Korczyński, uważający, że tylko patriotyzm pracy jest jedyną możliwą formą patriotyzmu, dlatego surowo osądzający tych wszystkich, którzy pracy unikają, jego syn Witold, także Jan Bohatyrowicz. Wszyscy uczciwi, rzetelni i pełni poświęcenia. Jest wszakże w ich stosunku do pracy pewien odcień różniący. O ile dla Jana praca zdaje się być przede wszystkim przyjemnością, czystą radością i sensem życia, dającą poczucie satysfakcji i szczęścia, potwierdzającą sens istnienia, o tyle dla Benedykta praca jest utrapieniem, wysiłkiem, czasem wręcz udręką. Dostrzega on całą jej dotkliwą stronę, zwłaszcza, że sam dźwiga na sobie całą odpowiedzialność za gospodarstwo. W postaci Benedykta pokazuje Orzeszkowa dolę polskiego ziemianina, upartego i konsekwentnego, który pomimo trudności ekonomicznych, mimo zagrożenia utratą majątku, nie poddaje się, walczy o przetrwanie, przezwycięża problemy, bo praca jest dla niego warunkiem przetrwania. Pracując, opiera się silnej presji zaborcy, by jak ostatni szaniec narodowy, którego należy za wszelką cenę bronić, utrzymać w polskich rękach swój skrawek ziemi: [...] w pracy, choć poziomej i ciasnej, pogrążył się z surowością mnicha i zapalczywością taką, z jaką rozbitek chwyta i ściska jedyną deskę ze strzaskanego statku pozostałą. Na tę pracę, acz poziomą i ciasną, padał przecież i z góry jakiś promień. (N.N., t. 3)

Ale też właśnie Benedykt czyni z pracy również najistotniejsze kryterium oceny drugiego człowieka, kryterium, które ma sens uniwersalny, odzwierciedla pozytywistyczną etykę: ”Kto nie żyje z pracy własnych rąk nic nie jest wart bez względu na to jaka tam krew w jego żyłach płynie”: Człowiek, który na świecie jedząc chleb nie pracuje, czy tam w nim błękitna krew płynie, czy popielata, czy czerwona, jest darmozjadem i niczym więcej. (N.N.,t. 3) Dlatego też nie może Benedykt do grona wartościowych ludzi zaliczyć Różyca, Zygmunta Korczyńskiego, Kirły czy Orzelskiego.

Poglądy ojca na pracę podziela Witold - pozytywistyczny idealista, pragnący międzystanowego sojuszu i braterstwa. Jest to człowiek młody, wykształcony o humanitarnych i demokratycznych poglądach. W jego osobie przedstawiła Orzeszkowa reprezentanta pokolenia drugiej fali pozytywistycznych ideałów. To właśnie Witold stara się przezwyciężyć stanowe uprzedzenia, niechęci, nawiązać współpracę z zaściankiem; to właśnie on ukazuje konieczność kształcenia chłopów, wprowadzenia nowych rozwiązań gospodarskich. Ożywia go entuzjazm, zapał, wiara w postęp, pewność, że nowa, swobodna myśl związana z praktycznym stosunkiem do rzeczywistości zmieni oblicze społeczeństwa.

Witold, mimo że zgadza się co do oceny pracy z Benedyktem, różni się swoją postawą wobec chłopów. Benedykt jest człowiekiem surowym, odnosi się do chłopów z dużą niechęcią, czasem wręcz nienawiścią. Świadczy o tym epizod z parobkiem Maksymem, który zepsuł żniwiarkę. Witold sprzeciwia się takiej postawie ojca, dochodzi do sporu racji, jednak siła perswazji Witolda okazuje się skuteczna. Benedykt zmienia swój stosunek do Bohatyrowiczów, następuje zgoda między stanami, ale i pojednanie między pokoleniami. I wydaje się, że również tu, w załagodzeniu i pozytywnym rozwiązaniu konfliktów rolę odgrywa praca, wspólny szacunek zwaśnionych stron dla pracy; to ona jest więzią łączącą, spajającą społeczność; to praca prognozuje pomyślny rozwój nadniemeńskiej społeczności. Witold ma bowiem szacunek dla dokonań gospodarczych Benedykta. Powie o nim, zwracając się do Justyny: pracuje jak wół, utrzymuje Korczyn w dziwnej całości i porządku.

Problem pracy pozostaje w wyraźnym związku z kwestią kobiecą.

Spójrzmy w związku z tym na postać Justyny. W jej osobie najwyraźniej zaznaczyła Orzeszkowa proces emancypacji, jednak jest to emancypacja poprzez pracę. Justyna, dzięki spotkaniu Jana, dojrzewa zarówno w sensie mentalnym, tzn. zaczyna uświadamiać sobie społeczną wartość pracy, dojrzewa w sensie moralnym, bo dostrzega moralny wymiar pracy i, oczywiście, w sensie uczuciowym, bo szacunek dla pracy, będąc teraz kryterium oceny człowieka zbliża ją do Jana. Wyrazem emancypacji Justyny jest właśnie ten jej niezależny wybór, zdolność uwolnienia się od presji otoczenia, podjęcie decyzji zgodnej z prawem uczuć i prawem moralności. Jan, prowadząc ją na obie mogiły, zaszczepia w niej wiarę w sens pracy i poświecenia dla dobra Ojczyzny. Przykładając do jej życia i położenia [...] miarę pracowitości i niezależności własnej (N.N.,t. 2) obudził drzemiące w niej pragnienie określenia poprzez pracę swojego miejsca w życiu: Pragnęła iść, biec, komuś w czymś pomagać, na celu coś mieć, ku czemuś zmierzać; pragnęła [...] choćby kamienie z miejsca na miejsce przenosić, [...] byle to tylko na cokolwiek przydać się mogło, [...] (N.N.,t. 2)

Justyna reaktualizuje niejako ten porządek spraw uczuciowo-społeczno-moralnych, który zainicjowany został związkiem również o charakterze mezaliansowym pomiędzy Janem i Cecylią - protoplastami Bohatyrowiczów. Justyna wybierając pracowitego Jana, a odrzucając utracjusza Różyca opowiada się za wartościami pozytywistycznymi, dokonuje bowiem pozytywnej waloryzacji takich cech i postaw jak: pracowitość, uczciwość, wierność, stałość charakteru. Znamienne jest uzasadnienie, jakie formułuje Justyna po ogłoszeniu swych zaręczyn z Janem: O jakże wdzięczna jestem temu, który mię pod niski, ale własny dach swój biorąc, daje nie tylko zadowolenie serca, ale zajęcie dla rąk i myśli, zadanie życia, możność dopomagania komuś, pracowania dla siebie i innych. Wkraczając w bohatyrowicki zaścianek, porzuca jednocześnie swe nudne, smutne, bezużyteczne i jałowe salonowe życie na rzecz żywych i zdrowych ideałów miłości, pracy i patriotyzmu. Wyznaje to w słowach: [...] brak pracy był mi od dawna trucizną i wstydem. O, jakże wdzięczna jestem temu, który [...] daje nie tylko zadowolenie serca, ale [...] możność dopomagania komuś, pracowania na siebie i dla innych!... (N.N.,t. 3) Moralne oparcie przy powzięciu decyzji o małżeństwie z Janem znajduje w Witoldzie: Zdecydowałaś się wiec tego zacnego chłopca uszczęśliwić, pracownicą drogiej ziemi naszej zostać, światło swoje pomiędzy biednych braci wnieść! Brawo! (N.N., t. 3)

Dramat Marty, innej bohaterki powieści, tak sugestywnie w powieści zaznaczony jest konsekwencją poddania się nakazom otoczenia, nakazom które były nieszczęsnym spadkiem feudalnych zwyczajów, a które dyskwalifikowały związki mezaliansowe. Marta, mimo że przegrała swoją życiową szansę na szczęście w związku z Anzelmem, uaktywnia się w codziennej pracy, staje się świetną gospodynią dworu korczyńskiego, zastępuje w tej funkcji Emilię, wychowuje dzieci Benedykta, niesie mu pomoc w każdej sytuacji, jest prawdziwą towarzyszką życia korczyńskiego. Ta uboga krewna Benedykta, która jako młoda dziewczyna, po upadku powstania styczniowego, nie odważyła się związać swego losu z losem ukochanego, ale biednego człowieka i odrzuciła oświadczyny Anzelma, bo bała się pracy, paradoksalnie cały swój żywot spędziła w trudzie, bo przez całe życie jak wół pracowała (N. N., t. 3) Pracując ciężko od rana do wieczora, podupadła na zdrowiu, jednak w codziennych zajęciach znalazła sens swego istnienia, bo tylko dzięki pracy czuła się potrzebna. Benedykt uświadomi jej to w jednej z końcowych w powieści rozmowie: Boże kochany! A toż my z tobą [...] we dwoje pracujem! Tylko nas tu dwoje pracujących było! [...] a cóż ja bym był począł, gdybym ciebie przy mnie nie miał? Toż ja nie tylko swojej, ale i twojej pracy zawdzięczam, ze utrzymałem się przy Korczynie. (N. N., t. 3)

Podobnie aktywną postacią jest pani Kirłowa, żona Bolesława Kirły - utracjusza i hulaki. Sytuacja zmusza ją do usilnej pracy. Dźwiga na swych barkach obowiązki gospodarskie, zajmuje się domem, dziećmi, wykonuje typowo męskie prace, dając tym dowód kobiecej zaradności i operatywności, a także niezależności od mężczyzn. Mimo że od rana do wieczora poświęca się wychowaniu gromadki dzieci i doglądaniu majątku, jest szczęśliwa: Po sieni, kuchni i izbie czeladnej krzątała się Kirłowa. [...] Miała dnia tego wiele zajęcia około trzech razem odbywających się robót: prania bielizny, pieczenia chleba i robienia sosów. (N.N.,t. 2)

Prezentacja tak wielu kobiecych postaci, postaci w dodatku wartościowanych pozytywnie służy tu pokazaniu praktycznych kompetencji kobiet, ich społecznej użyteczności, ich równych z mężczyznami uzdolnień i kwalifikacji.

Stosunek do przeszłości, do powstania i związki z romantyzmem.

Powieść Orzeszkowej otwiera szeroką perspektywę czasową; wspomnienia, reminiscencje sięgają aż wieku XVI-tego, a dwa najważniejsze epizody przeszłości: historia Jana i Cecylii oraz powstanie styczniowe mają dla współczesnych bohaterów powieści znaczenie szczególne.

Historia Jana i Cecylii sięga wieku XVI-tego, a losy tej pary stanowię antycypację dążeń ich XIX-wiecznych potomków. Jan i Cecylia wywodzili się z różnych stanów, jednak połączeni uczuciem i szacunkiem dla pracy zdołali dokonać dzieła nadzwyczajnego: zagospodarowali olbrzymie połacie nadniemeńskiej puszczy, zbudowali osady, ziemię uczynili uprawną, doczekali się licznego potomstwa. Za to wszystko król Zygmunt August nagrodził ich klejnotem szlacheckim. Ich mezaliansowy związek okazał się twórczy i wartościowy i on właśnie znajduje swe XIX-wieczne dopełnienie w losach Justyny i Jana; on też prognozuje moralne i społeczne korzyści ich miłości. Symbolem starań, symbolem dążeń i sukcesów, symbolem trwałości idei jest grób Jana i Cecylii - miejsce kultu Bohatyrowiczów.

Drugi epizod przeszłości to powstanie styczniowe. Powieść cała wysuwa się z oddalonego i osłonionego węzła, którym jest powstanie [...] z 1863 roku. [...] wszystko prawie, co dzieje się w powieści, uczepionym jest do tego węzła i z niego bierze albo początek swój, albo przyczyny rozwoju. Ten wielki wolnościowy zryw szlachty pozostał w pamięci nadniemeńskich bohaterów jako symbol patriotyzmu, ale też jako wielki dramat, który naznaczył swym piętnem niemal wszystkich. Benedykt utracił dwóch braci, bo jeden zginął, drugi zesłany do Rosji z czasem zapomniał o Polsce i sprzeniewierzył się tradycji; Anzelm - brata i przyjaciela; Pani Andrzejowa - męża; odrodziły się też stanowe niechęci i antagonizmy, podupadły majątki, rodzić się zaczęły konflikty postaw i świadomości. Symbolem powstania, ale zarówno symbolem patriotyzmu, jak i międzystanowego braterstwa jest Mogiła powstańcza, miejsce święte, otaczane nabożnym kultem.

Stosunek do przeszłości, stosunek do tradycji narodowowyzwoleńczej, podobnie jak stosunek do pracy jest kryterium oceny poszczególnych powieściowych postaci, a po drugie przyczyną światopoglądowych różnic, przybierających czasem postać głębokiego konfliktu.

Różnicę postaw wobec powstania sygnalizuje już Orzeszkowa w rozmowie między Benedyktem a jego szwagrem Darzeckim. Darzecki, pragnąc wskazać Benedyktowi źródło dochodu, sugeruje mu, by sprzedał las, ten właśnie las, w którym znajduje się powstańcza mogiła. Benedykt zbulwersowany jest pomysłem szwagra, przypomina mu o przeszłości i o mogile. Darzecki uznaje jednak te sprawy za wyraz sentymentalizmu, sentymentalizmu zgubnego, który trzeba wykorzenić. Dla niego liczy się wyłącznie czas teraźniejszy, dziś oraz przyszłość, którą trzeba uczynić dostatnią nawet kosztem tradycji, powstańczych pamiątek itd.

Podobny kontrast postaw, choć już o znacznie bardziej ostrym charakterze, kontrast przeradzający się w konflikt i zerwanie pokazuje Orzeszkowa konfrontując postawę pani Andrzejowej Korczyńskiej z postawą jej syna Zygmunta.

Konflikt ten to konflikt pomiędzy postawą preferującą wartości narodowe, tradycję i służbę obywatelską a postawą skrajnie kosmopolityczną, wyrażającą się w pogardzie dla tego, co rodzime, polskie, pogardzie dla obowiązków obywatelskich, dla patriotyzmu i całej narodowowyzwoleńczej tradycji.

Obecność powstania w perspektywie problemowej Nad Niemnem kieruje również uwagę czytelnika ku tradycji romantycznej. Oczywiście samo powstanie jako zryw narodowowyzwoleńczy jest zasadniczym śladem pozwalającym prześledzić obecność pierwiastków romantycznych w powieści. Są jednak również inne, te które łączą powieść Orzeszkowej z Mickiewiczowskim Panem Tadeuszem. Już pierwsze pochlebne recenzje zaszczytnie zestawiali powieść Orzeszkowej z arcydziełami epiki światowej. To Ostoja [...] podkreślił podobieństwo Nad Niemnem do Pana Tadeusza. Cezary Jellenta pisał [...]: w Nad Niemnem poza sielanką jest świadoma epopeja à la Homer, która zapewnia autorce nieśmiertelność, tam - złożono skarbiec zjawisk przyrody litewskiej i dusz litewskich, zwyczajów, podań, ideałów, typów, zajęć, pojęć, słowem, tak jak w legendowym bursztynie zamknięto na zawsze, zaklęto i zabezpieczono żywą istotę, istny m i k r o k o s m o s. Wytrawny znawca stylów i gatunków literackich, ludwik Jenike, nazwał Nad Niemnem nierymowaną epopeją z życia szlachty szaraczkowej.

Zestawiając te dwa utwory: Orzeszkowej i Mickiewicza dostrzeżemy bowiem analogie zarówno w klimacie, nastroju, przestrzeni, konstrukcji fabuły, kreacji bohatera zbiorowego.

Oba utwory roztaczają atmosferę sielankową; stanowią pewną idealizację rzeczywistości u Mickiewicza w większym, u Orzeszkowej w nieco bardziej subtelny sposób. Fabułę obu tworzą pokrewne wątki: spór międzysąsiedzki, romanse pary głównych bohaterów, tradycja narodowowyzwoleńcza, znowu u Mickiewicza przywołana w sposób bezpośredni, a u Orzeszkowej, ze względów cenzuralnych sugerowana językiem ezopowym, pełnym niedomówień, metafor, subtelnych aluzji. W obu utworach występuje ten sam bohater - tzw. bohater zbiorowy, którym jest szlachta na różnych poziomach majątkowego zróżnicowania. Akcja obu utworów rozwija się też w tym samym nadniemeńskim pejzażu, pejzażu niemal arkadyjskim, obfitującym w bujną przyrodę, pejzażu kształtowanym dobroczynną, harmonijną naturą. W opinii S. Brzozowskiego Orzeszkowa pretenduje do miana „młodszej siostry Mickiewicza”.

„Nad Niemnem” ze względu na zakres omawianych problemów, ich poznawczą i moralną wartość, dostojeństwo formy, piękno języka jest jedną z najgłębszych poznawczo powieści okresu.

Wykład XI

Przestrzeń prowincji. Miejsce i rola świata natury w prozie pozytywistów.

Natura zawsze była w literaturze elementem niezbędnym jako przestrzeń utworów, miejsce wydarzeń, tło akcji. Czasami stawała się nawet samoistnym, autonomicznym bohaterem. W pozytywizmie także świat natury często stanowi zarówno tło akcji, jak i środowisko człowieczego bytowania, a co za tym idzie staje się partnerem człowieka w życiu, ale i warunkiem jego przetrwania. Jest też siłą metafizyczną, religijną, obarczoną zespołem znaczeń symbolicznych.

W szczególny sposób należy podkreślić z racji dużej częstotliwości obecność oraz przykładowo przeanalizować funkcje motywów zarówno akwatycznych, florystycznych, tellurycznych, jak i solarnych. Warto też zauważyć, że z każdym z tych wskazanych elementów związana jest przebogata symbolika. W 2 połowie XIX wieku nie pojawia się wprawdzie jeszcze symbolika, która towarzyszyć będzie modernizmowi, lecz uwidacznia się taki zespół znaczeń, który wywodzi się z tradycji mitologicznej, religijnej i obecny jest w tych motywach w sposób immanentny.

Woda zatem stanowi symbol czystości, przemijania, życia i śmierci, odrodzenia ducha i ciała, potęgi, płodności.

Słońce to symbol nieskończoności, energii, mocy życiowej, dawcy i niszczyciela życia, uzdrowiciela, oświecenia, wierności, rozumu.

Ziemia oznacza m. in., dawca życia, płodność, bogactwo, odrodzenie, świętość, duchowość, cykliczność istnienia, zmysł praktyczny.

Rośliny: np. drzewo to p.w. symbol osi świata, mediacji pomiędzy niebem i ziemią, stworzenia, boskiej odnowy, radości, zdrowia, płodności; kwiat to symbol piękna, wdzięku, czystości, dziewictwa, miłości, szczęścia, poezji, kobiety, duszy, ale również oszustwo, Szatan, zło, śmierć.

Oczywiście rzec trzeba, iż nie wszystkie, tylko niektóre symboliczne znaczenia znajdują odniesienie do literatury pozytywistycznej.

Dodatkowo nie sposób nie wyróżnić osobno z racji szczególnej obecności także motywów sylwicznych.

Las bowiem w tej kulturowej semantyce ma własną, różnorodną symbolikę, podobnie jak pojedyncze drzewo. Jako nie uporządkowany obszar dzikiej przyrody, las m. in. „symbolizuje świat zewnętrzny, jest przeciwieństwem stanowiącej ograniczoną, zamkniętą przestrzeń, polany”. Wszakże nie wszystkie z tych symbolicznych (słownikowych) semantyk znajdują odniesienie do literatury pozytywistycznej.

Bowiem motywy natury sylficznej, jak wszelkie inne, podlegały w piśmiennictwie na przestrzeni dziejów modyfikacjom, uzależnionym od konwencji i symboliki obowiązujących w danym okresie rozwoju literatury. Od antyku po współczesność funkcje symboliki lasu, podobnie jak całej flory i fauny kształtowały się różnie w poszczególnych literaturach, ale wskazuje się na pewne zjawiska wspólne dla całego piśmiennictwa europejskiego, ze względu na wywodzenie się tej kultury ze śródziemnomorskiego kręgu cywilizacyjnego. W starożytności niezrozumiałe dla człowieka zjawiska przyrody tłumaczył mit. W powszechnej świadomości funkcjonował symbol. Drzewa, jako najpotężniejsze, najdoskonalsze twory świata roślinnego stanowiły wyraz wyższej mocy, stały się łącznikiem pomiędzy ludźmi a bogami, poczęły oznaczać siłę życiową, płodność i filar nieba, objawienie prawa i ducha boskiego (lex dei). Wraz z upływem czasu świat fauny leśnej zaczął pełnić w literaturze i życiu funkcje utylitarne. Pojawił się w przysłowiach, służąc obrazowaniu ludzkich postaw oraz sposobów postępowania. Stanowił też hiperbole uczuć bohaterów: T. Tasso opisując wyprawę krzyżową, która po dalekiej podróży ujrzała cel swojej wyprawy - Jerozolimę, porównuje bicie serc poruszonych rycerzy chrześcijańskich do szumu lasów, uderzanych nadmorskim wiatrem. W poezji staropolskiej drzewa - lasy, gaje, dąbrowy - funkcjonowały [... już] wielorako. W romantyzmie były tłem akcji, jej epizodem bądź stanowiły niezależną całość. W Panu Tadeuszu np. opis puszcz litewskich, „gdzie chmiel przystraja czeremchy, głóg obejmuje kalinę, ożyna tuli się do malin... To wielka, kochająca się rodzina”, cudowna harmonia, współistnienie i przenikanie, mityczna Arkadia uwypuklająca miłość bohaterów do przyrody i tęsknotę autora za ojczyzną. Jedność magicznie wyobrażonego świata ludzi i przyrody tworzy pejzaż stanowiący nie tylko odbicie czarownego krajobrazu Litwy; wpisuje duszę człowieka w ten świat. Obserwujemy ścisłą zależność krajobrazu i stanów emocjonalnych człowieka, wiodącą do wewnętrznego wyciszenia, wytłumienia emocji, odzyskania spokoju. U typowego pozytywisty-przyrodnika, znawcy Darwina i Spencera powyższy obraz określałaby raczej walka o byt, o życiodajny dostęp do słońca.

Wpisany w syntezę obrazu natury las, jako jej element, jednoczy telluryzm i florę (wnoszące przebogaty szereg znaczeń w opisach prozaików 2 połowy XIX stulecia, o czym dalej), łącząc się zarazem z fauną. Słownikowo las to nic innego, jak „zwarte zbiorowisko drzew”, „[...] zwarty zespół roślinności z przewagą roślin drzewiastych i ze swoistą fauną”. Ale z innego punktu widzenia las jest jedną z wielkich potęg ziemi, głównym może źródłem naszych instynktów i odczuwania wszechświata. To stwierdzenie Maurycego Maeterlincka wyjaśnia, dlaczego metaforyka leśna, służąc wartościowaniu, pojawia się równie często, jak inna metaforyka roślinna. Można zapytać dlaczego las właśnie, bowiem w tradycji kulturowo-religijnej jest [on] znacznie >>słabszy<< semantycznie od pojedynczego drzewa, w którego naturze objawia się potęga życia, pod którego sękatymi pniami człowiek uzmysławia sobie krótkotrwałość własnej egzystencji. Może stąd, iż las to także ogromna mnogość pojedynczych drzew i dlatego symbolika tego zwartego ich skupiska jest tak różnorodna i bogata.

Zacznijmy jednak od motywu akwatycznego.

Rzeka u Orzeszkowej, a jest nią najczęściej Niemen, staje się źródłem życia mieszkańców, stanowi topograficzny element pejzażu, przywołuje też wreszcie, co jest pogłosem Heraklita, refleksje na temat zmienności, przepływu czasu, epok, pokoleń.

Dla Pawła Kobyckiego - nadniemeńskiego rybaka - rzeka jest warunkiem przetrwania. Rzeka jest miejscem jego pracy, źródłem utrzymania. Ale rzeka jest też jego sojusznikiem, przyjacielem, jest przejawem boskiej dobroczynności. To rzeka wyznacza rytm jego życia, to ona daje mu utrzymanie, jest gwarancją niezmienności ziemskiego porządku. To rzeka budzi w nim szacunek i zachwyt. Paweł oglądając każdego roku wczesną wiosną pękającą na rzece krę i czując potężną siłę życia uwalniającą się spod zmarzliny, przeżywa prawdziwą przyjemność, bo widzi potęgę żywiołu i doświadcza obecności czystego piękna.

Rzeka kształtuje Pawła, kształtuje jego charakter, jego kontemplacyjną, spokojną naturę, jego powagę. To codzienne obcowanie z rzeką sprawia, że Paweł staje się małomówny, stroniący od towarzystwa ludzi, zamknięty w sobie.

Ale rzeka kształtuje też jego ciało: „ciało jego, nieskażonym powietrzem żywione i w trudach wiosła ćwiczone, zachowało smukłość i sprężystość pierwszej młodości”.

Paweł doskonale znał rzekę, znał jej nadbrzeża, głębie, prądy; wiedział gdzie i kiedy jakie ryby złowić można, „po doniosłości pluśnięcia i szerokości kół roztoczonych na wodzie poznawał jaka ryba wyskoczyła na jej powierzchnię, a z kierunku, wysokości i szybkości fal odgadywał czy połów będzie szczęśliwy”.

Ale rzeka pełni w życiu Pawła rolę jeszcze ważniejszą, jest uosobieniem wartości moralnych, tego, co czyste, nieskażone, pogodne i uczciwe. To właśnie czysty nurt Niemna jawi się Pawłowi jako antyteza dla grzesznego, nieprawego życia miasta:

„Słuchając opowiadania o tym, jak wesoło ludzie bawią się na zamiejskich karuzelach, huśtawkach, całonocnych tańcach i jakie na tych zabawach powstają pijatyki, bójki, choroby, romanse, nagle pod zamkniętymi powiekami spostrzegał wodę błękitną, czystą, cichą, taką, jaką Niemen toczy w nieskazitelną pogodę, a nad nią albo różany pas jutrzenki, albo wełniste obłoki do stada białych owiec podobne, albo chóry jaskółek w kółko, w kółko zwijające cię nad wodnymi liliami.

Rzeka współistnieje harmonijnie z ludźmi. Jest bowiem nie tylko źródłem utrzymania - daje pitną wodę, ryby. Jej brzeg jest miejscem spotkań mieszkańców; tu robi się pranie, rozmawia. Najczęściej rzeka jest ludziom przyjazna, ale czasem, tak jak i człowiek, staje się surowa, gniewna, niesprzyjająca:

„Ale i na wodzie płynącej i na polach szerokich przyroda w wiecznej obojętności zakreśla wieczne swe koła zjawisk, a prace ludzkie spotykają się ze wznoszonymi przez nią nieprzezwyciężonymi zaporami”.

Bywały pory, w których rzeka odpychała od siebie rybaków, tak jak pola nie potrzebowały rolników.

Właśnie np. zimą rzeka skuta lodem oraz wiatry wiejące od doliny Niemna zmuszają ludzi do pozostania w domach.

Rzeka wpisana jest w całą literacką biografię Pawła Kobyckiego. Z rzeką wiąże go jego praca - bo jest rybakiem, nad rzeką poznaje swą drugą żonę Frankę, podczas przejażdżki poznają się bliżej; rzeka też zabiera Frankę, rozwiązując tym samym życiową udrękę Pawła. Rzeka ma tu jednak również jakiś głębszy, metafizyczny sens: otwiera przed człowiekiem szanse i perspektywy, wskazuje mu drogę życia, wynagradza za uczciwość i pracowitość, lecz każe za grzech. Wydaje się siłą wszechwładną, bo to ona rządzi życiem człowieka, siłą wieczną, bo płynie od zarania świata obserwując zmiany epok, pokoleń; jest siłą surową, ale sprawiedliwą; odwzajemniającą ludzki szacunek, karzącą za beztroskę i grzech.

Ta sama rzeka obecna jest też na kartach wielkiej epopei Orzeszkowej, której filozofia natury przypomina tę Panatedeuszową. Już opis otwierający powieść pokazuje Niemen jako wielką życiodajną arterię, wokół której rozsiane są okoliczne dwory i osady. Niemen stanowi jednak nie tylko punkt orientujący w przestrzennym usytuowaniu świata nadniemeńskiej „okolicy”; jest tu jednym z najistotniejszych elementów akcentujących zakorzenienie w naturze, jest rzeką dobroczynną oraz rzeką odmierzającą rytm życia. Przestrzeń wodna jest tu szczególnie nacechowana estetycznie; kojarzy się z tym, co piękne. Niemen u Orzeszkowej skojarzony jest z błękitem lub złotem, tak jak niebo (błękitne) i słońce (złote). A błękitne jest też niebo, złote - słońce. Tytułowa rzeka jest tu również miejscem akcji; tu spotykają się ludzie, na rzece też, nad jej nurtami w gwiezdną noc Jan i Justyna wyznają sobie miłość. Jest więc rzeką miłości, powierniczką radości. Jest też rzeką prapoczątków i strażnikiem bolesnych dziejów upamiętnionych w Mogile nadniemeńskiej.

Ale też nie tylko rzeka, ale cała natura nadniemeńska króluje wszechwładnie w całym swym różnorodnym bogactwie przejawów: rzeka, ziemia, ogrody, sady, nadniemeńskie pola, lasy, łąki, a przy tym pogoda: lato, czas ciepłych dni i wieczorów, czas dojrzewających plonów. Jak zauważa J. Bachórz (zob. więcej rozdział Natura -kultura, [w:] wstęp BN): Znakiem rozpoznawczym jednak tego w istocie rajskiego zakątka nadniemeńskiej krainy - przestrzeni jasności, obfitości, zdrowia i ładu [i harmonii] - jest potężne zakole królewskiej rzeki, zewsząd widocznej, majestatycznej, odwiecznej, rzeki prawdziwie domowej. Przy czym domowy znaczyło tyle co ojczysty, a w literaturze powstającej pod okiem cenzury było wiele określeń synonimicznych (peryfraz, omówień): dom to ojczyzna, matka - ojczyzna etc. Mickiewicz nazwał w sonecie Do Niemna tę rzekę domową, która to formuła przyjęła się w stylistyce także potocznej. Mickiewicz zapoczątkował wiec ujęcie Niemna jako synonimu Litwy. W opisach Niemna Orzeszkowa zwraca szczególną uwagę na powagę i majestatyczność tej rzeki oraz na jej szczególny wpływ na ludzi - mieszkańców nadniemeńskiej okolicy. Oczyszcza, jest wodą żywą, koi , leczy (co zgodne z romantyczną tradycją). W bezpośrednim kontakcie z rzeką odzyskują oni utracony spokój, powagę i równowagę ducha. Rzeka daje jakby magiczne wytchnienie i uspokojenie.

Niemen jako realistyczny składnik topografii Litwy (zauważamy daleko posuniętą rzetelność topografii, rzeczowość opisu jej brzegów) stanowi zarazem część lokalizowaną w całkowitej harmonii z ziemią i ludźmi. Rzeka łączy tę krainę ze światem, jest bowiem drogą, szlakiem otwierającym ten teren na szerszą perspektywę, na kontakt.

Równocześnie przy tej dbałości o konkret, Orzeszkowa (jak powyżej powiedziano), gdy wspomina o Niemnie, podnosi nastrój, zwraca uwagę na jej majestatyczność, wyjątkowość, na powagę tej rzeki - to stanowi tę specyfikę domową tej rzeki. To dlatego ci, którzy przychodzą do jej brzegów skołatani, odzyskują spokój powagę, równowagę duchową. Widać w tym fascynację romantycznej proweniencji, gdyż to wtedy właśnie jak zauważa Bachórz (zob. Symbolika Niemna w eposie powieściowym Orzeszkowej, [w:] W świecie Orzeszkowej, pod red. H. Bursztyńskiej, Kraków 1990, s. 100-118) w XIX wieku „odżyły archetypiczne tęsknoty do życiodajnej, uzdrowicielskiej i oczyszczającej mocy wód, sławionej w legendach i podaniach ludu, sankcjonowanej przez rytuały pogańskie i sakramenty chrześcijańskie, teraz zaś - jakby na nowo - motywowanej rozgłosem różnorakich hydroterapii (wszakże to epoka gwałtownego rozwoju uzdrowisk wodoleczniczych, wiek Priessnitza [lekarz niemiecki]...” Ta XIX-wieczna mitologia wód, a rzek w szczególności, wód sakralizowanych jako życiodajny składnik świata, jak „woda gojąca”, lecząca, oczyszczająca, odradzająca łączyła się więc z odradzaniem tej mitologii na gruncie laickim (w medycynie XIX wieku woda była dobra na wszystko: hydroterapia, jeżdżenie do wód...)

W opisach Niemna Orzeszkowa pomieściła wiec prawdziwe bogactwo sensów symbolicznych błogosławionej „ojczystości” tych stron. Są one stylizowane ze szczególną pieczołowitością na Mickiewiczu i innych romantykach.

Wprowadzeniu natury do powieści towarzyszy szereg wartościujących i tworzących określony klimat określeń. W pierwszym, krótkim akapicie powieści aż trzykrotnie pojawia się to samo pojęcie: „radość” i nie jest to potknięcie stylistyczne autorki; jest to świadome budowanie nastroju powieści, przedstawienie całej zmysłowo odczuwalnej pogody letniego dnia, ciepła, szczęścia, sielanki.

Bardzo wiele miejsca poświęca Orzeszkowa obecności roślin, które faworyzuje w stosunku do fauny nadniemeńskiej niezwykle (około 140 gatunków). Przygotowując powieść sporządzała zresztą zielniki, a kolekcjonowanie okazów flory należało do jej ulubionych zajęć od najmłodszych lat. Śladem tego botanicznego przygotowania są wszystkie rozsiane na kartach powieści, dokładnie nazwane kwiaty: bławatki, kamioły, dzięcieliny, smółki, rumianki, marchewniki, rohule, brodawniki, kurze ślepoty, skabiozy polne, babki, mietlica i dziesiątki innych roślin ozdobnych; czasem są to zwykłe chwasty łopuchy, babki, chrzany, osty, krwawniki, psie języczki, końskie szczawie, żywokosty i jeszcze spireje, szelestuchy, chwoszczaje, ruty, pokrzywy; także rośliny uprawne: żyto, pszenica, a oprócz tego słoneczniki, rośliny ogrodowe i kwiaty takie jak: astry, floksy, malwy, drzewa owocowe: jabłonie, grusze, wiśnie, śliwy. Przebogaty świat roślin staje się tu wielobarwną mozaiką, podkreślającą piękno miejsca, jego zasobność, urodzajność ziem i sielankowość przestrzeni łagodnej, dobroczynnej, sprzyjającej człowiekowi.

Wszystkie te rośliny - pisze Orzeszkowa - „były to niby księgi natury o gęsto zbitych i coraz innych kartach”.

Jednak wierność pisarki wobec realiów przyrody nie ograniczała się jedynie do prostej afirmacji natury i przyjęcia świata w jego gamie materialnej urody. Przedstawieniu towarzyszy radowanie się zarówno „drobiazgiem polnym” - bławatkiem, dzięcieliną, rumiankiem, ale też rozległymi połciami pól ze „zbożem rozmaitem, wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem”, aż po bór zaniemeński. Ta kraina „dostatnia” i „pełna”, a „kwietna i zielna gęstwiną sadów i przypłotków wiejskich, miedz i przydrożków, jarów i mokradeł nadrzecznych, zarośli i lasów, łąk i pól - układa się w malowniczy obraz ojczystego Edenu oraz nieposkromionego bogactwa życia” - jak pisze Bachórz we wstępie, a Błoński odnajduje w niej znaki polskiego ogrodu rajskiego.

Orzeszkowa przejawia zainteresowanie preromantycznymi watkami russoistycznymi: głosi harmonijną zgodę natury i człowieka, koncepcję człowieka naturalnego - wierzy w dobroć natury, co wylansował Rousseau. Natura jest dlań domeną harmonii i równowagi, kompozycji w której wszystko służy sobie nawzajem i się uzupełnia. Według tej pisarki psuje człowieka miasto, cywilizacja, która uczy go reguł walki, a nie reguł solidarności. Dlatego lokalizuje Niemen jako część istniejącą w harmonii z ziemią i z ludźmi. Ludzie zas mają organizować się na wzór natury - Benedykt z Bohatyrowiczami ma żyć zgodnie, w harmonii, solidarności. Ideał życia postrzega orzeszkowa w zespoleniu z naturą i w trudzie (pracy) wiejskiego ludu, który zdołał uchronić wartości nieprzemijające: pracowitość, wytrwałość, uczciwość, gorące przywiązanie do ziemi (ojczystej - domowej), wierność tradycjom narodowym.

W jeszcze innej funkcji motywy florystyczne pojawią się w Dziurdziach. Można by rzec, że stosunek do roślin, użytek, jaki społeczność opisanej tu białoruskiej wsi - Suchej Doliny, z roślin czyni, ujawnia ich mentalność. Bytują oni w sensie kulturowym na poziomie społeczeństw prymitywnych. Wywoływanie czarownic, wróżby, znachorstwo, irracjonalne lęki to cechy ich świadomości. Co ciekawe, ta pełna zabobonów, wyrastająca jeszcze z jakiejś pierwotnej, ludowej magii, postawa splata się z żywą wiarą chrześcijańską. Świadomość mieszkańców Suchej Doliny usytuowana jest pomiędzy chrześcijaństwem a magiczną wizją świata, wyrastającą z pogańskiej jeszcze wiary. Czary i zaklęcia, swoisty szamanizm są tu rozpowszechnione jako sposób zdobywania wiedzy o świecie. Istotną rolę w tych praktykach pełnią właśnie rośliny, którym przypisuje się magiczną moc: wrzucenie wiennika, czyli miotły z gałązek do ognia spowodować miało czyjeś odwiedziny, upieczenie pękniętego chleba - rozłąkę, aby rozpoznać czarownicę, należało rozpalić stos z osinowego drewna. Powszechne w użyciu są zioła. Zioła służą tu do leczenia, ale i do zaklęć wróżb, wywoływania pożądanych zachowań i zdarzeń. Są zioła lecznicze, zioła, które szkodzą i zioła, które pomagają rozwiązać sercowe kłopoty. Główna bohaterka powieści - Pietrusia i jej babka Aksena to kobiety uznane przez wieś za czarownice. Podstawą takiego zaś mniemania jest po pierwsze fakt, że Pietrusia przeszła przed osinowym ogniskiem, jej babka zajmuje się zielarstwem, a Pietrusia odziedziczyła tę wiedzę; poza tym Pietrusi i jej rodzinie dobrze się powodzi, co powoduje zazdrość otoczenia i stanowi dodatkowy dowód magicznych mocy i obecności sił szatańskich, które przynoszą Pietrusi grosze przez komin.

Z roślinnością wiąże się nieodłącznie ziemia. Ziemia ma kilka istotnych znaczeń. Jest oczywiście wyznacznikiem statusu majątkowego, jest zatem czynnikiem zapewniającym byt; poprzez związek z pracą staje się też czynnikiem zapewniającym rozwój ekonomiczny i moralny. I w podobnym znaczeniu ziemia występuje w większości utworów pozytywistycznych. Jej szczególną wartość docenia Benedykt Korczyński, Witold, Jan Bohatyrowicz; najbliższy jednak związek pomiędzy człowiekiem i ziemią, magicznej wręcz łączności, pokazuje Prus w „Placówce”.

Pomiędzy ziemią a Ślimakiem istnieje tu więź personalna, emocjonalna. Ślimak w swej chłopskiej wrażliwości i wyobraźni personifikuje ziemię, prowadzi z nią pozorowany dialog. Złości się na nią, że tak komplikuje mu pracę:

- Od świni gorszaś - mówi Ślimak do ziemi - Żebym tak świnię skrobał zgrzebłem, jak ciebie bronami, nie tylko spokojnie by się układała, ale jeszcze chrząknełaby na podziękowanie”.

Za oskarżoną ziemią ujmuje się słońce:

„Ot patrz - mówiło słońce - widzisz ten płat czarny? Tak czarne było wzgórze kiedy twój ojciec siewał na nim pszenicę. A teraz spojrzyj na ten żółty płat: Tu już glina wychyla się spod czarnoziemu i niedługo obsiędzie ci wszystkie grunta.

Nie tyżeś winien? - szeptała z kolei ziemia. - Sam jadasz trzy razy na dobę, a mnie - jak często karmisz?... Daj Boże, raz na osiem lat! A dużo mi dajesz? Pies by zdechł na takim wikcie. I czego ci żal dla mnie sieroty?... Oto - wstyd powiedzieć - skąpisz mi bydlęcej mierzwy!...[...].

Cała natura, natura widziana oczami chłopa, zdaje się organizmem żywym, siłą dynamiczną, objawiającą swą mądrość. Jest w tym chłopskim widzeniu rys jakiegoś nieświadomego panteizmu, bo wszechpotężna natura kieruje życiem człowieka, objawia swego ducha, jawi się jako żywa, rozumna, przemawia do człowieka szumem wiatru, ciepłem słońca, odgłosem fal, zapachem i smakiem swych płodów. Takim żyjącym i przemawiającym zdaje się Maćkowi Owczarzowi las:

... las ożył, począł poruszać się i gadać. Zadrżały zielone igły sosen, potem gałązki, potem wyciągnięte konary zachwiały się podając sobie jakieś znaki; nareszcie poruszyły się wierzchy i pnie drzew. Kołysały się naprzód i w tył, jakby naradzając się albo zabierając do pochodu. Zdawało się, że już dokuczyła im wiekowa nieruchomość i że lada chwilę całą gromadą wyruszą gdzieś, bodaj na koniec świata, zgiełkliwe i szumiące.

Niekiedy część lasu, gdzie stały sanie Owczarza, uspokaja się, jakby nie chcąc zdradzić przed ludzką istotą swoich tajemnic. Wówczas słychać z daleka stąpanie nieprzeliczonych nóg i marsz całych kolumn. Oto idą z głębi szeregi prawego skrzydła; idą, nadchodzą, już są na równi z nami, już przeszły... A oto rusza lewe skrzydło; słychać chrzęst śniegu, skrzypienie gałęzi, szum ustępującego powietrza; idą, nadchodzą, już są na jednej linii z chłopem i znowu go minęły. A oto środkowa kolumna ośmielona i zachęcona, zaczyna potrząsać gałązkami, dawać sobie znaki gałęźmi, zwoływać się ogromnym szeptem. Już pochylają się wierzchołki, już olbrzymy poddają się naprzód, ruszają... Stanęły... Widzą dwie ludzkie istoty, przed którymi las nie zdradzi swoich tajemnic. Więc stoi w miejscu i gniewnie szumiąc obrzuca ich szyszkami i zeschłymi gałęziami, jakby mówił: „Idź stąd, Owczarzu, idź stąd i nam nie przeszkadzaj...”.

Ale natura to nie tylko partner i towarzysz człowieka. Natura służy chłopu również jako wzór stworzonego przez Boga uniwersalnego i nienaruszalnego porządku świata. Ona ujawnia hierarchię stworzenia, uzasadnia fakt nierówności, zróżnicowanie i niejednoznaczność bytów:

„Pan Bóg taki rząd postanowił na świecie - tłumaczy Ślimak, by nie było równości.

Dlatego niebo jest wyżej, ziemia niżej - sosna wielka, a leszczyna mała, a trawa jeszcze mniejsza. Dlatego i między ludźmi jeden jest stary, drugi młody - jeden ojciec, drugi syn - jeden gospodarz, drugi parobek - jeden pan, drugi chłop”.

Istotnym elementem natury jest słońce. W Placówce, jak wspomniałam, staje się ono sojusznikiem ziemi w sporze ze Ślimakiem.

W Nad Niemnem, mimo że nie personifikowane, ujawnia inne, nieco symboliczne znaczenia. Jako że akcja Nad Niemnem rozgrywa się latem, mamy zatem słońce w jego różnych postaciach: słońce wschodu, słońce południa i wieczoru, słońce upalne, palące, kojące, słońce, w którym toczy się praca na polach, w którym dojrzewają rośliny i uczucia. Słońce też towarzyszy najczęściej Justynie. Ciepło i radość leją się ze złotego słońca, gdy Justyna z Martą idą do Korczyna, światło słoneczne rozświetla gęstwinę, gdy wędruje z Janem i Anzelmem Bohatyrowiczem do grobu Jana i Cecylii, olśniewająca ulewa słonecznego światła otacza ją, gdy z naręczem polnych kwiatów wbiega do korczyńskiego dworu, słońce towarzyszy jej przy pracach w polu i przy spotkaniach z Janem. Tę „słoneczność” Justyny Orzeszkowa podkreśla w pewnym miejscu bardzo wyraźnie. Gdy Justyna wychodząc z dworu kieruje się nieco nieświadomie ku zaściankowi, spotyka na polu Jana. Jest to właściwie ich pierwsze spotkanie sam na sam. Zauroczony Justyną Jan odprowadza ją i wtedy spotykają na drodze pannę Domuntównę, dziewczynę skrycie kochającą się w Janie. Między nimi następuje wymiana zdań:

„A panna Jadwiga co takiego w fartuszku niesie - pyta Jan.

I Jan pośrednio przyznaje jej rację, on już czuje w sobie słoneczną siłę rodzącego się uczucia.

Rzeczywiście Justyna jest dla Jana słońcem, ona rozświetla mu niejako życie, los, bo jego życiowe perspektywy czyni świetlanymi.

Ale nie tylko dla niego. Justyna wnosi ze sobą wiele radości i w dworze korczyńskim i w zaścianku, jest niezwykle pogodna, radosna, choć i ona przeżywa sercowe strapienia. To właśnie jej witalność, wewnętrzna siła, urok imponuje słabemu, pogrążonemu w dekadenckim zniechęceniu Różycowi. Związany z postacią Justyny motyw solarny ma tu jeszcze jedno znaczenie. Justyna ma wnieść do chłopskiej chaty światło wiedzy; motywistyka solarna została tu zatem powiązana z programowymi zadaniami pozytywizmu.

Obraz natury, jaki przynosi literatura pozytywizmu ma często charakter idylliczny, bo też natura jest tu ukazana jako przeciwieństwo cywilizacji. Natura i jej prawa to uosobienie porządku, siły, witalności, moralnego zdrowia, wartości, które stanowią antytezę zdegenerowanej cywilizacji miejskiej.

S. Kieniewicz, Dramat trzeźwych entuzjastów. O ludziach pracy organicznej, Warszawa 1964.

Widocznie, w poczuciu siły własnej i uzdatnienia do tej pracy, która przez całe życie spełniał, uczuł się dumnym i wesołym. (N.N.,t. 3) Życie w harmonii z naturą i ciężka praca koło zdobywania jej darów (t. 1) sprawia, że podczas orki postać jego szlachetnieje, przywodząc na myśl mitycznego oracza - żywiciela: Za pługiem [...] szedł wysoki zgrabny człowiek [...] Szedł prosto, równym krokiem bez żadnego widocznego wysilenia; lejce z grubego sznura mocno ze sobą połączone i wzdłuż boków końskich wyprężone, poniżej ramion opasywały mu plecy. Idąc pogwizdywał trzecia już strofę piosenki. (N.N.,t. 1)

E. Jankowski, Eliza Orzeszkowa, PIW, Warszawa 1988, s. 301.

E. Jankowski, op. cit., s. 302.

Las „symbolizuje Ziemię, Wielką Macierz, płodność, zasadę żeńską; nieświadomość; ciemność; ukrycie, schronienie, ucieczkę od ludzi, pustelnię, skupienie duchowe, medytację, duszę; nauczyciela; niewinność; królestwo; świętość, świątynię; marzenie senne, czary, siedzibę istot nadprzyrodzonych, tajemnicę; rozbój; zbójectwo; błąd, błądzenie; polowanie”. Wł. Kopaliński, Słownik symboli, op. cit., s. 189. Drzewo stanowi symbol osi świata, mediacji pomiędzy niebem i ziemią, stworzenia, boskiej odnowy, radości, zdrowia, płodności.

H. Biedermann, Leksykon symboli, Warszawa 2001, s. 186.

Przykładowo rzeka (Niemen) u Elizy Orzeszkowej jest źródłem życia mieszkańców, stanowi element pejzażu, przywołuje także, co jest pogłosem Heraklita, refleksje na temat zmienności, przepływu czasu, epok, pokoleń.

Zob. A. Martuszewska, Wstęp, [w:] Literacka symbolika roślin, pod red. A. Martuszewskiej, Gdańsk 1997, s. 7.

Za; J. G. Frazer, Złota gałąź, Warszawa 1978, s. 125. Grecy uważali drzewa za „świątynie dusz”, siedziby lub własność driad (nimf leśnych) lub hamadriad (nimf drzewnych). Cedry i orzechy łączono z Artemidą, oliwki z Ateną. Wawrzyn (laur) z Apollinem, sosny z Attisem lub Korą (Persefoną).

Za: Wł. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 1990, s. 71 i n.

Np. w postaci drzewa laurowego, w które matka Ziemia (Gaja) przemieniła Daphne, nieszczęsną nimfę, ściganą przez zakochanego boga Apollina. Por. J. Parandowski, Mitologia, Warszawa 1991, s. 72.

Np.: Drzewa zawadzały, że lasu nie widział; Natura ciągnie wilka do lasu; Dobre drzewo dobry owoc rodzi; Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Zob. A. Martuszewska, O metaforyce roślinnej w nazewnictwie literackim i literaturoznawstwie, [w:] Literacka symbolika roślin, op. cit., s. 218.

Zob. T. Tasso, Jerozolima wyzwolona, [w:] Antologia literatury powszechnej, pod red. L. Eustachiewicza, Warszawa 1973, t. 1, s. 305.

Tj.: jako komponent przestrzeni określanej kondycją ziemiańską, jako element wiejskiego, to jest sielskiego i swojskiego pejzażu, jako ziemiańskie i literackie „otium”, jak znak temporalny rytmu natury i ludzkiego życia, współpartner przeżywający, jako symbol kulturowy odsyłający do sfery sacrum i profanum, jako „exemplum” w służbie perswazji i laudacji. J. Kotarska, Co lipie do wirszów? Drzewa w arkadii ziemiańskiej, [w:] Literacka symbolika roślin, pod red. A. Martuszewskiej, Gdańsk 1997, s. 38.

Urodą drzew na Puławach tak oto zachwycała się Izabela Czartoryska: „[...] musimy dać pierwszeństwo Drzewom, ich postaci, gałęzistości, powadze, co do wspaniałej piękności, to jest owej piękności romantyczney, piękności tey, którą przekłada Malarz lub Poeta, a do którey zbliżać się należy, ile możności, w naśladowaniu”. Cyt. za: J. M. Rymkiewicz, Myśli różne o ogrodach, Warszawa 1968, s. 71.

T. Budrewicz, Wiersze pozytywistów, Katowice 2000, s. 44.

Na powyższy temat pisałam w szkicu Wokół fascynacji blaskiem i światłem w poezji Mickiewicza, który zostanie opublikowany w jednym z najbliższych numerów kwartalnika „Znad Wilii”.

Wiele nawiązań do tej semantyki można odnaleźć u Orzeszkowej jako autorki Nad Niemnem.

Las, [w:] Mały słownik języka polskiego, pod red. St. Skorupki, H. Auderskiej, Z. Łempickiej, Warszawa 1968, s. 336.

Las, [w:] Słownik języka polskiego, pod red. M. Szymczaka, t. 2, Warszawa 1984, s. 12.

M. Maeterlinck, Inteligencja kwiatów, przeł. F. Mirandola, Warszawa 1948, s. 55.

Wyraźne analogie między światem leśnym (jako cząstką roślinnego w ogóle), symbolizującym to, co żywe (a więc wartościowe) a ludzkim obserwujemy w przysłowiu „Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las”. Ujmuje ono istnienie ludzkości na Ziemi jako czasowo ograniczone, tymczasowe, a las wiecznotrwały reprezentuje szeroko pojętą naturę.

W. Gutowski, Tajemnice młodopolskich lasów. O kluczowym symbolu poetyckim, w: Literacka symbolika roślin. Praca zbiorowa pod red. A. Martuszewskiej, Gdańsk 1997, s. 125.

Por. A. Kuik-Kalinowska, Ogrody i sady w „Nad Niemnem”, [w:] Wokół „Nad Niemnem”, pod red. J. Sztachelskiej, Białystok 2001, s. 59 i n. (tu: s. 62) Pisarka wykorzystywała wiedzę wiejskich znachorek - lekarzych o właściwościach leczniczych roślin, czerpała od nich wiedzę na temat ludowego nazewnictwa botanicznego.

O sfunkcjonalizowaniu motywu ogrodu i spojeniu z wartościowaniem postaw bohaterów zob. A. Kuik-Kalinowska, op. cit., s. 64 i n.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wykady pozyt, Wykład II, Wykład II
wykady pozyt, Wykład IX, Wykład IX
wykady pozyt, Wykład V, Wykład V
wykady pozyt, Wykład dodatk , Wykład I (dodatkowy)
wykady pozyt, Wykład VII, Wykład VII
wykady pozyt, Wykład III, Wykład IV
wykady pozyt, Wykład XIII i XIV, Wykład XIII
mikroekonomia - wykady i wiczenia, WYKŁAD I - 13
Wykład XI Metody opisu układów cyfrowych
Wyklad XI prezentacja
Wykład XI Rodzina jako naturalne środowisko wychowawcze
Wykład XI, Studia Biologia, Mikrobiologia, wykłady z ogólnej
IKONOGRAFIA ŚWIĘTYCH, WYKŁAD XI, 01 11
Wyklad XI- Mieczaki Szkarlupnie, Biologia, zoologia
PiTP wykład XI
WSTĘP DO JEZYKOZNAWSTWA OGÓLNEGO, WYKŁAD, XI, 4 05 11
rolnictwo wykład 3 XI 09
wykadyzadminacywilaifinansw, administracja 2 rok, wykłady

więcej podobnych podstron