ierwszy eksperyment na samym sobie w wykonaniu psychiatry


ierwszy eksperyment na samym sobie w wykonaniu psychiatry.

W swojej publikacji W A. Stoll podał szczegółowy opis swego własnego doświadczenia

z LSD. Ponieważ był to pierwszy eksperyment na samym sobie opisany przez psychiatrę, a

także dlatego, że tekst ten przedstawia wiele typowych reakcji odurzenia wywołanego

zażyciem LSD, warto przytoczyć tutaj większe fragmenty jego raportu.

O godzinie 8 zażyłem 60 mg (0.06 miligrama) LSD.

Około 20 minut później pojawiły się pierwsze objawy.

ciężkość kończyn oraz lekkie objawy ataksji (bezład ruchowy, brak koordynacji). Następnie

wystąpiła subiektywnie bardzo nieprzyjemna faza złego samopoczucia i równoczenie moi

opiekunowie zarejestrowali spadek ciśnienia krwi...

Potem popadłem w stan pewnego rodzaju euforii. Stan ataksji pogłębił się i,

zataczając się, przemierzałem wielkimi krokami przestrzeń pokoju. Poczułem się trochę

lepiej, lecz z wielką przyjemnością położyłem się. Potem pokój został zaciemniony

(doświadczenie w ciemności); wreszcie pojawiło się nieznane wcześniej doznanie o

niesłychanej intensywności, które jeszcze się wzmagało. Widziałem pędzące

nieustannie strumienie niezliczonych kręgów, wirów. Wszystkie były kolorowe, głównie jasne, świecąco-czerwone, żółte i niebieskie.

Nie potrafiłem skupić się na żadnym z obrazów.

Potem pojawiły się wizje bardziej zorganizowane: łuki, rzędy łuków, morze dachów , krajobrazy pustynne, tarasy, migotające ognie oraz rozgwieżdżone nieboskłony o niezwykłej wspaniałości.

Czułem się jednym ze wszystkimi romantykami i wizjonerami, w dobrze mi znanym widoku na zewnątrz, wiele elementów uległo zmianie. Baraki i stojący przed nimi po lewej stronie garaż zmieniły się nagle w pejzaż pełen roztrzaskanych na kawałki ruin. Widziałem szczątki murów i wystające belki - obrazy niewątpliwie pochodzące ze wspomnień zdarzeń wojennych w tym rejonie. Widziałem bardzo bogate ornamenty rzeźbiarskie w ustawicznej metamorfozie, w ciągłej przemianie. Spomiędzy kraty utworzonej z beleczek i wypustów, ukazywały się drobne karykatury, bożkowie, maski, dziwnie nagle przemieszane z dziecięcymi rysunkami ludzi. W porównaniu do eksperymentu prowadzonego w zaciemnieniu, tempo zdarzeń zmalało.

I oto euforia minęła. Pogrążyłem się w depresji. Wykazywałem pragnienie niesienia pomocy i zachowywałem się w sposób zbyt sentymentalny i niezborny, jeśli chodzi o etykę lekarską. Dostrzegłem to i byłem w stanie to zatrzymać. Lecz stan depresji utrzymywał się. Próbowałem wiele razy wywołać obrazy jasne i radosne, lecz nie udawało mi się to: pojawiały się tylko wzory niebieskie i zielone... Tęskniłem do wyobrażenia jasnego ognia, jak podczas pierwszej sesji w zaciemnieniu. Pod koniec drugiej sesji w zaciemnieniu starałem się wywołać fantazje seksualne, które jednak nie pojawiły się ani razu. W żaden sposób nie byłem w stanie wzbudzić w sobie pożądania seksualnego. Kiedy chciałem wyobrazić sobie kobietę, pojawiały się tylko toporne, nowoczesno-prymitywne bryły. Były całkowicie pozbawione erotyczności i natychmiast zmieniały się w poruszające się kręgi i pętle.

Po drugiej sesji w zaciemnieniu czułem się odrętwiały i słaby fizycznie. Pociłem się i byłem

wycieńczony. Cieszyłem się, że nie muszę iść do kawiarni na lunch. Asystent laboratoryjny,

który przyniósł nam jedzenie, wydał mi się mały i daleki, podobnie filigranowy, jak opiekun

eksperymentu...

Gdzieś około godziny trzeciej po południu poczułem się lepiej do tego stopnia, że opiekun

mógł wrócić do swojej pracy. Z pewnym wysiłkiem udawało mi się robić notatki

własnoręcznie. Usiadłem przy stole i chciałem czytać, ale nie byłem w stanie się

skoncentrować. Byłem w

depresji i rozmyślałem z zacięciem kwestię samobójstwa. Z pewnym strachem uświadomiłem

sobie, że myśli tego rodzaju są mi szczególnie bliskie. Było dla mnie niezwykle oczywiste, że

ktoś w stanie depresji popełnia samobójstwo...

W drodze do domu i wieczorem byłem znów w stanie euforii, pełen porannych przeżyć.

Doświadczyłem rzeczy nieoczekiwanych i mocnych. Czułem, że duży fragment życia

pokonałem w kilka godzin.

Kusiło mnie, aby powtórzyć doświadczenie.

Następnego dnia byłem beztroski w myślach i zachowaniu, miałem duże trudności w

utrzymaniu koncentracji i byłem apatyczny... Pojawiający się okresowo stan niby-snu

utrzymywał się do popołudnia. Miałem duże trudności w przekazywaniu w sposób zborny

najprostszych rzeczy. Czułem ogólne, rosnące znużenie i miałem coraz większą świadomość

powracania do codziennej rzeczywistości. Drugi dzień po eksperymencie przebiegał w

nastroju niezdecydowania... Słaba lecz wyraźna depresja, którą mogłem przypisać działaniu

LSD tylko pośrednio, utrzymywała się przez następny tydzień.

Albert.Hofmann.- .LSD Moje.Trudne.Dziecko

www.wikipedia.pl

http://www.cywilizacja.ien.pl/?id=503

http://bujalex.w.interia.pl/harmider_2004/psy.htm



Wyszukiwarka