Ĺ›piewnik gitarowy cz. 1, A TU W G˙OWIE


A TU W GOWIE

Chocia wszyscy nam mówi G e

Już się zmienił czas C D

Mimo tego to nie obchodzi nas G e C D

Przecież każdy ma G e

Po dwadzieœcia lat C D

Każdy na swój sposób widzi œwiat G e C D D7

A tu w gowie cigle szumi G e C D

Jeszcze by się chciało G e C D

Robić to, co zakazane G e C D

Czego zawsze było mało G e C D G e C D

Gdy siedzimy przy ognisku

Szybko mija czas

Bowiem wszędzie jest wesoło

Tam gdzie nie brak nas

Nam wystarczy dobra paczka i gitara

Przecież zawsze się dobierze fajna wiara.

A tu w głowie ciągle szumi ...

A U NAS LATEM

Gdzie stare młyny dumnie stoją e a

Nad rzeką której nie zna mapa D G

I choć do domu stąd niedaleko C G

Przewędrujemy kawał œwiata. D G H7

A u nas latem jest najlepiej e a

Dywanem w złocie zboże tańczy D G

I nasze słońce jest najlepsze C G

Choć u nas nie ma pomarańczy. D G H7

Tam dziadek wiatrak zasłuchany

W żabie rechoty gdzieœ za lasem

Tu znowu kamień na rozdrożu

Pomylił przeszłoœć z naszym czasem.

A u nas latem jest najlepiej ...

Wędrować dobrze jest wœród jezior

Gdy słońce mówi nam dobranoc

I œmiać się nocą do księżyca

I kłaœć się spać dopiero rano.

A u nas latem jest najlepiej ...

Aż przyjdą czasy gdy œcierniska

Œniegi przykryją aż do wiosny

W lesie igłami nam się skłonią

Polskie, zielone zawsze sosny.

A u nas latem jest najlepiej ...

BALLADA GRUPY PUF

"GRUPA PUF"

Nadejdzie czas kiedy œwit zagra chmurom C d F C

Dziękczynny dzwon zabrzmi nam pierwszy raz C d F C

I w taki czas za którąœ w końcu górą C d F C

Znajdziemy œwiat co będzie tego wart C d F C

Laj, laj, laj ... C d F C

e F G C

Spotkamy tam twarze ludzi prawdziwe

Z ich oczu czas zabrał już wszelkie zło

I to nie będą z bajki wyspy szczęœliwe

Po prostu œwiat, chodŸmy więc szukać go.

Laj, laj, laj ...

PrzyjaŸni kwiat barwy ma co nie kłamią

Zakwitnie nam, wtedy czas wstrzyma bieg

I zrzucisz plecak ze zmęczonych ramion

By zostać tu może dzień, może wiek.

Laj, laj, laj ...

BALLADA NA DROGI ZE

Na drogi złe, dni te zwyczajne a d

I na najwyższe z progów F C

Dostaliœmy w dłonie balladę a d

I pachnie jak owoc głogu. F C

I bdzie przebiega muzyka a d

Czy wiesz jak to dużo po dniu G C

I w wiersze jak bukiet rozkwitać a d

Ballada - posag mój E7 a

Na ludzi o szarych obliczach

Na œcieżki, wilcze doły

Gdy chce - na głos będzie nam krzyczeć

I w marszu nam nie ustoi.

I będzie przebiegać muzyka ...

A kiedy będziemy odchodzić

Hen do krainy łowów

Błękitnie się niebo otworzy

I spadnie jak owoc głogu

I będzie przebiegać muzyka ...

BALLADA O DZIEWCZTACH

Zawieszone na gazi a C

Szczerozłote œwieci słońce D a

Promieniami gorącymi C a

Smaga ludzi przechodzących C E

Wędrowały dwie dziewczyny a d

Dwie dziewczyny zabłąkane G7 C

Niosły dzbany pełne wina d a

Przystanęły na polanie. C E a

a d E7 /*2/

Leżą suknie przy strumieniu

Płoną oczy dwum dziewczynom

Leją wino na ramiona

Płynie woda, płynie wino

A gdy tańcem odurzone

Siadły cicho pod drzewami

Wiatr rozwiewa jasne włosy

Słońce pieœci promieniami.

Uciekali dwaj więŸniowie

Z ciężkiej twierdzy na północy

Ku południu, ku południu

Kierowali smutne oczy

I Van Sejmur - pan na młynie

Ze szwajcarskich Mosteridżów

I Bulwaczi z Trzymogilia

Z czarnomorskich Bumaticzów.

Weszli nagle na polanę

Panny œpiące zobaczyli

Pożądania wstrzymywane

W pełnym słońcu ugasili

I odeszli na południe

I zostało na polanie

Migocące złote słońce

Dwie dziewczyny rozkochane.

BALLADA O CZEKU PIEKARZU

III-------

Chleba takiego jak ten od Czeka D A

Nie kupisz nigdzie, nawet w Warszawie e h fis h

Bo Czesiek - piekarz nie piekł lecz tworzył G A

Bochny jak z mąki słonecznej kołacze D A

Kłaniali mu się ludzie gdy wyjrzał D A

Przez okno, w kitlu, łyknąć powietrza e h fis h

A kromkę masłem smarując każdy G A

Mówił - nad chleby ten chleb od Czeœka D A D

Chleb się chlebie, chleb się chlebie C d e a

Bo nad chleb być może co? a D a

Chleb się chlebie, chleb się chlebie C d e a

Niech ci nigdy nie zabraknie C

Drożdży, wody, rąk i ziarna d a e G

Mruczał Czesiek tak, noc w noc! G A D A D

A o porankach chlebem pachnących

Gdy pora idzie spać dla piekarzy

Zaczerwienione przecierał oczy Czesiek

I z dłutem siadał przy stole

Ciągle te same oczy i trochę

Za duży nos w drewnie cierpliwym

Pieœciły ręce tysiące razy

W poranki swieżym chlebem pachnące.

Chleb się chlebie ...

(Kurła toby mati była C d

Mruczał piekarz w żyłach krwią e a

Kurła toby mati była C

Myœli moje niespokojne d

Myœli moje rozognione a

IdŸcie,idŸcie wszystkie stąd) e G

Nikt takich słów jak miasto miastem

Nie znał, i Ÿle się dzieje mówili

Na obraz czerniał Czesiek razowca

Kruszał podobnie bułce zleżałej

Gdy go znalezli na pasku z wojska

Dłuto jak w bochen wbite miał w garœci

I nikt nie wiedział co Czeœka wzięło

Lecz œpiewa każdy jak miasto miastem

Chleb się chlebie ...

BALLADA O JAKUBIE

W miasteczku gdzie domy mają dachy spadziste G D

Czas wolno przez małe okna ciekł C G

Mieszkał Jakub - jak mówią spokojne chłopisko G D

Niedaleko szumiał morza brzeg. C G

Aż kiedyœ po nocy nieprzespanej do rana G D

Wziął Jakub węzełek, zamknął drzwi C G

Œlady po nim na brzegu biała fala zabrała G D

Teraz wiatrem tkane jego dni. C G

Pokad pod stop trzeszczy C G

Maszty połamie sztorm D C G

Po co się włóczysz po œwiecie C G

Kiedy masz własny dom. D C G

Są porty co mają spokojne ulice

Na których wesoły, tłumny gwar

Chodził Jakub samotnie, dziwiło go wszystko

Zamiast drzew tu kwitły gaje palm.

A gdy statek odpływał to się zmieniał krajobraz

Za rufą leciały sznury mew

Długo Jakub za burtę na falochron spoglądał

Aż nie zniknął mu z oczu płaski brzeg.

Pokład pod stopą trzeszczy ...

Posiwiał już Jakub, zieleń oczu spłowiała

Łaskawie go witał każdy port

Ale dalej na morze tęsknota go gnała

Nie pamiętał gdzie jest jego dom.

Na pewno gdzieœ jeszcze pływa Jakub po morzach

Zardzewiał w kieszeni jego klucz

Pewnie drogi do domu odnaleŸć nie może

Zabrał mu ją marynarski trud.

Pokład pod stopą trzeszczy ...

BALLADA O KRZYOWCU

Wolniej, wolniej wstrzymaj konia e

Dokąd pędzisz w stal odziany A

Pewnie tam gdzie błyszczą w dali C

Jeruzalem białe œciany D

Pewnie myœlisz, że w œwiątyni

Zniewolony pan twój czeka

Żebyœ przyszedł go ocalić

Żebyœ przybył doń z daleka

Wolniej, wolniej wstrzymaj konia

Byłem dzisiaj w Jeruzalem

Przemierzyłem puste sale

Pana twego nie widziałem

Pan opuœcił œwięte miasto

Przed minutą, przed godziną

W chłodnym gaju na pustyni

Z Mahometem pije wino

Wolniej, wolniej wstrzymaj konia

Chcesz oblegać Jeruzalem

Strzegą go wysokie wieże

Strzegą go Mahometanie

Pan opuœcił œwięte miasto

Na nic poœwięcenie twoje

Po cóż niszczyć białe œciany

Po cóż ludzi niepokoić

Wolniej, wolniej wstrzymaj konia

Porzuć walkę niepotrzebną

Porzuć miecz i włócznię swoją

I jedŸ ze mną, i jedŸ ze mną

Bo gdy szlakiem ku północy

Podążają hufce ludne

Ja podnoszę dumnie głowę

I odjedam na poudnie.

BALLADA O W. MIKOAJU

A.WIERZBICKI

W rozstrzelanej chacie a G E

Rozpaliłem ogień a G a

Z rozwalonych pieców a G E

Pieœni wyniosłem węgle F E

Naciągnąłem na drzazgi gontów a C

Błękitną płachtę nieba d E

Będę malował od nowa a d C E a

Wioskę w dolinie F E a

Swity Mikoaju, C G

Opowiedz jak tu było C E

Jakie pieœni œpiewano a d C E a

Gdzie się pasły konie d E a G (FEa)

A on nie chce gadać,

Ze mną po polsku

Z wypalonych Ÿrenic

Tylko deszcze płyną

Hej œlepcze, nauczę swoje

Dziecko po łemkowsku

Będziecie razem żebrać

W malowanych wioskach

Œwięty mikołaju...

BALLADA PORANNA

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Męczący bywam kiedy rano budzę Cię G h

Œpiewam, że dziœ marzenia spęłnią się H7 e

A ty, gdy razem jemy œniadanie C G e

Zostawiasz zawsze co lepsze dla mnie G0 H7

Otworzysz balkon, chwilę popatrzysz

Sąsiad z parteru sam wyjdzie na spacer

Potem całujesz mnie, wychodzę do pracy

Tylko w niedzielę jest trochę inaczej

Dzie jak codzie e

Napewno powiesz mi a

Marzenia te same e

I tak samo chce się żyć a

Lecz może dzisiaj G

Wypełni się któreœ z nich C D

Gdy dzisiaj rano otworzysz balkon

Chwilę popatrzysz zaspana

Stanę przy tobie, obejmiesz moje ramię

Lekki powiew wiatru strąci resztki snu

I gdy z parteru nie młody pan

Jak codzień rano na spacer wyjdzie sam

Już wiem - to właœnie ty

Jesteœ największym marzeniem mym

Które spełnia się każdego dnia.

Dzień jak codzień ...

BAR W BESKIDZIE

Jeœli chcesz z gardła kurz wypłukać G D

Tu każdy wskaże ci drogę C D

W bok od przystanku PeKaeSu G D

W prawo od szosy asfaltowej C D G

Kuszą napisy ołówkiem kopiowym G D

Na drzwiach "od dziesiątej otwarte " C D

Dziœ polecamy kotlet mielony" G D

I "lokal kategorii czwartej" C D

Lej si chmielu G D

Nieœ muzyko po bukowym lesie C G

Panna Zosia ma w oczach dwa nieba e h

Trochę lata z nowej beczki przyniesie C D

W œrodku chłopaki rzucają łaciną

O sufit i cztery œciany

Dym z Extra-mocnych strzela jak szampan

Bledną obrusy lniane

Za to wieczorem gdy lipiec duszny

Okna otworzy na oœcież

Gwiazdy wpadają do pełnych kufli

Poogryzanych jak paznokcie

Lej się chmielu...

Kiedy chłopaki na nogach z waty

Wracają po mokrej kolacji

Œwiat się jak okręt morski kołysze

Goœciniec dziwnie œlimaczy

A czasem któryœ ze strachem na wróble

Pogada o polityce

Jedynie cerkiew marszczy zgorszona

Szorstkie od gontów lica

Lej się chmielu...

BARMAN

"GRZMIĄCA PÓŁLITRÓWA"

Wieczorem przy stołach w moim barze C

Tym naprzeciwko koœcioła G G7

Siadają ludzkie twarze G G7

Tych, którym Bóg pomóc nie zdołał C C7

Nad blatem błyszczącym jak czoło F

Starego księżyca w pełni C

Na smutno i na wesoło G G7

Spijają się frajerzy dzielni. C C7

Panie barman jeszcze nalej F C

Nie za dużo, tak w sam raz G a

Nam do nieba coraz dalej F C

Widać los nie kocha nas. G G7

Przed sumieniem się tłumaczą

Że w tej właœnie szklance whisky

Na dziœ wieczór zobaczą

Swoją gwiazdę, której szukać tutaj przyszli.

Piją za szczęœcie, co przeszło

Obok niezauważone

Za nadzieję zuchwale tak grzeszną

Za swe spracowane dłonie.

Panie barman jeszcze nalej ...

Nad ranem, gdy sprzątam w moim barze

Okruchy szkła, serca stłuczone

Widzę odeszłe stąd twarze

Słyszę ich toasty niespełnione

Za miłoœć, którą czas zabił

Za karty co kiepsko nam idą

Za tego co nam błogosławił

To życie co tak nam obrzydło

Panie barman jeszcze nalej ...

BESKID

A.WIERZBICKI

A w Beskidzie rozzłocony buk G C D G

A w Beskidzie rozzłocony buk G C G D

Będę chodził bukowiną C D

Z dłutem w ręku G

By w dziewczęcych twarzach C

Uœmiech rzeŸbić G

Niech nie płaczą już C D

Niech się cieszą po kapliczkach C D

Moich dróg. G

Beskidzie, malowany cerkiewny dach G C D G

Beskidzie, zapach miodu w bukowych pniach G C H7 e

Tutaj wracam, gdy ruda jesień C D

Na przełęcze swój tobół niesie G C

Słucham bicia dzwonów G

W przedwieczorny czas C D

Beskidzie, malowany wiatrami dom G C D G

Beskidzie, tutaj słowa inaczej brzmią G C H7 e

Kiedy krzyczę w jesienną ciszę C D

Kiedy wiatrem szeleszczą liœcie G C

Kiedy wolnoœć się tuli w ciepło moich rąk G C D

Gdy jak Ÿrebak się tuli do mych rąk. C D G

A w Beskidzie zamyœlony czas

A w Beskidzie zamyœlony czas

Będę chodził z nim poddaszem gór

By zerwanych marzeń struny

Przywiązywać niespokojnym dłoniom drzew

Niech mi grają na rozstajach

Moich dróg.

Beskidzie, malowany cerkiewny dach ...

BEZ SÓW

W.BELLON

Chodzą ulicami ludzie C G

Maj przechodzą, lipiec, grudzień a e

Zagubieni wœród ulic, bram F C G

Przemarznięte grzeją dłonie C G

Za czymœ pędzą, dokądœ gonią a e

I budują wciąż domki z kart. F C G

A tam w mech odziany kamie F C

Tam zaduma w wiatru graniu F C

Tam powietrze ma inny smak F C G

Porzuć kroków rytm na bruku F C

Spróbuj - znajdziesz jeœli szukać F C

Zechcesz - nowy œwiat, własny œwiat. F C G

Płyną ludzie miastem szarzy

Pozbawieni złudzeń, marzeń

Wymijając wciąż główny nurt

Kryją się w swych norach krecich

I œnić nawet o karecie

Co lœni złotem nie potrafią już.

A tam w mech odziany kamień ...

Żyją ludzie, asfalt depczą

Nikt nie krzyknie, każdy szepce

Drzwi zamknięte, zaklepany krąg.

Tylko czasem kropla z oczu

Po policzku w dół się stoczy

I to dziwne drżenie rąk.

A tam w mech odziany kamień ...

BIESZCZADY (Cicho potok gada...)

A.STARZEC

Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień e a7

Szczyty ogniem płoną, stoki kryje cień D7 G H7

Mokre rosą trawy wypatrują dnia e a7

Ciepła, które pierwszy słońca promień da. D7 G H7

Cicho potok gada, gwarzy poród ska G a7 D7 G

O tym deszczu co z chmury trochę wody dał G C D7 G

Œwierki zapatrzone w horyzontu kres G a7 D7 G

Głowy pragną wysoko, jak najwyżej wznieœć. G C D7 G

Tęczą kwiatów barwny połoniny łan

Słońcem wypełniony jagdowy dzban

Pachnie œwieżym sianem pokos pysznych traw

Owiec dzwoneczkami cisza niebu gra.

Cicho potok gada, gwarzy poœród skał ...

Serenadą œwierszczy, kaskadami gwiazd

Noc w zadumie kroczy mroku œcieląc płaszcz

Wielkim wozem księżyc rusza na swój szlak

Pozłocistym sierpem gasi lampy dnia.

Cicho potok gada, gwarzy poœród skał ...

BIESZCZADZKI TRAKT

Kiedy nadejdzie czas, wabi nas ognia blask G D C G

Na polanie, gdzie króluje zły D C G

Gwiezdny pył w ogniu tym, łzy wyciœnie nam dym G D C G

Tańczą iskry z gwiazdami, a my: D C G G7

Œpiewajmy wszyscy w ten radosny czas C D G

Œpiewajmy razem ilu jest tu nas C D e

Choć lata młode szybko płyną wiemy że C D G e

Nie starzejemy się. C D G

W lesie gdzie licho œpi ma przyroda swe drzwi

ChodŸmy tam, gdzie na œcianie lasu lœnią

Oczy sów, wilcze kły, rykiem powietrze drży

Tylko gwiazdy przyjazne dziœ są.

piewajmy wszyscy w ten radosny czas ...

Dorzuć do ognia drew, w górę niech płynie œpiew

Wiatr poniesie go w wilgotny œwiat

Każdy z nas o tym wie, znowu spotkamy się

A połączy nas bieszczadzki trakt.

Œpiewajmy wszyscy w ten radosny czas ...

BUKOWINA I

"W.G.BUKOWINA"

W Bukowinie góry w niebie postrzępionym a D C G a

W Bukowinie rosną skrzydła œwiętym bukom a D C G a

Minął dzień wiatrem z hal rozdzwoniony a C D C a

I nie mogę znaleŸć Bukowiny i nie mogę znaleŸć a D C G a D G a

Chociaż gwiazdy mnie prowadzą, ciągle szukam. a D C e G a

W Bukowinie zaronite echem lasy

W Bukowinie liœć zieleni się i złoci

Œpiewa czasem basior ciemnym basem

I nie mogę znaleŸć Bukowiny i nie mogę znaleŸć

Choć już szukam godzin krocie i dni krocie.

W Bukowinie deszczem z chmur opada

Okrzyk ptasi zawieszony w niebie

Nocka gwiezdną gadkę górom gada

I nie mogę znaleŸć Bukowiny i nie mogę znaleŸć

Choć mnie woła Bukowina wciąż do siebie.

BUKOWINA II

"W.G.BUKOWINA"

Doœć wytoczyli bań próżnych przed domy kalecy C d F C

Żyją jak żyli - bezwolni i głusi i œlepi C d F C

Nie współczuj - szkoda łez i żalu d G e

Bezbarwni są bo chcą być szarzy d G C a

Ty wyżej, wyżej bądŸ i dalej e F Fis G C

Niż ci co się pozbyli marzeń. d G G7 C

Niechaj zalni Bukowina w barwie malin C F G

Niechaj zabrzmi Bukowina w wiatru szumie C F G

Dzień minął, dzień minął nadszedł wieczór C F C C7

Œwiece gwiazd zapalił F Fis G

Siadł przy ogniu, pieœń posłyszał i umilkł C d F C

Po dniach zgiełkliwych, po nocach wyłożonych brukiem

W zastygłym szkliwiu gwiazd neonowych próżno szukać

Tego co tylko zielonoœcią

Na palcach zaplecionych drzemie

Rozewrzyj dłonie mocniej, mocniej

Za kark chwyć słońce, sięgnij w niebo

Niechaj zalœni Bukowina w barwie malin ...

OdnaleŸć musisz, gdzie chmury górom dłoń podają

Gdzie deszcz i susze, gdzie lipce, paŸdzierniki, maje

Stają się rokiem, węzłem życia

Swój dom bukowy zawieszony

Na nieba pniach kroplą żywicy

Błękitny, złoty i zielony

Niechaj zalœni Bukowina w barwie malin ...

BY TYLKO I

Znowu dziœ coœ w drogę ciągnie mnie D h e

Tam gdzie wiatr wędrowcom w pas się kłania fis G D

Stary plecak w szafie nudzi się h e

Widać też dosyć ma czekania. fis G D

I już nieważne, kórą dzisiaj pójdę drogą D G D

To nic, że suchą kromkę tylko w torbie mam D G D D7

Gwiazdy też wędrują gdzieœ wysoko G fis e

Kumpel wiatr coœ gra D A D

I już nieważne co zobaczę za zakrętem D G D

Znajomą wodę, czy nieznane œpiewy drzew D G D D7

Nigdzie przecież już nie będzie lepiej G fis e

Fajnie jest! Tu zatrzymam się. D A D

Mgła chce do snu mnie utulić dziœ

Trawy miękką poœciel układają

Szlak już woła żeby dalej iœć

Nowe œcieżki też już mnie wołają.

I ju niewane, któr dzisiaj pójd drog ...

Słońce jasne œwieci cały dzień

Wiatr zdyszany usiadł na polanie

Zgubił swą melodię nie wie gdzie

Pewnie do jutra tu zostanie.

I już nieważne, kórą dzisiaj pójdę drogą ...

CHYBA JU CZAS

Zawinięte w kłębek drogi C

Liczą na twój czas C7 G

Zamieniony w wielkie słońce C7 F

Dzień powoli gasł G7 C G

Chyba już czas wracać do domu C G a G

W słońcu się chyli wierzbiny liœć C G a G

Chyba już czas wracać do domu C G a G

W ciszy powrotu iœć i iœć. C G a G

O zielonej mokrej ziemi

Głoœniej œpiewa wiatr

By najkrótszą drogę wybrać

Wróży z liœci kart.

Chyba ju czas wraca do domu ..

Œwiatło dnia już pobłądziło

W drzewach i na œcieżce

Nie okryty zmrokiem został

Tylko wyraz "jeszcze".

Chyba już czas wracać do domu ...

CIGLE ZA CIENKO

Ciągle za cienko w życiu idzie nam, ciągle za cienko C G

Bo mamy za mało i więcej by chciało się F G C G

Wierzcie piosenkom, pijcie piwo i wierzcie piosenkom C G

Że gdzieœ ludzie mówią, że jest chyba nie tak Ÿle. F G C

Chyba, może, na pewno G

Odpowiem, a jutro pomyœlę, że to nie tak a F C

Chyba, może, na pewno G

Rozstrzygnąć to trudno, bo nikt chyba nie wie jak. a F C

Forsę na pociąg, zabieramy se forsę na pociąg

I gnamy na zachód okrągłe miliony zbić

Strasznie wysoko zamierzamy dojœć, aż za wysoko

A któż wie na pewno, czy łatwiej będziemy żyć.

Chyba, moe, na pewno ...

Durne poglądy, uważacie, że durne poglądy

Lecz myœlę, że czasy niepewne nastały nam

Czyœ ty niemądry, zapytacie nnie - czyœ ty niemądry

A ja się zająknę i taką odpowiedŸ dam.

Każde jutro jest lepsze gdziekolwiek dzisiejszy dzień

Każda chwila opóŸnia tyle, że nie chce się lepiej.

CIARÓWKA ZOCHA

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Gdzieœ poboczem Mlecznej Drogi D

Roztrącając gwiazd latarnie e

Moje serce, moje serce za mną gna G D

Patrzy na mnie księżyc srogi D

Patrzy jak się serce garnie e

Za pazuchę, gdzie już chłód i nocna mgła. G D

Gdzie poboczem Mlecznej Drogi

Zocha moja ciężarówka

Po plandekę wypełniona szarym œwitem

Wiezie buty i ostrogi

Na wciąż zbyt wysokie progi

Może zdąży przed kolejnym œwitem.

Gdzieœ poboczem Mlecznej Drogi

Gdzie wciąż zbyt wysokie progi

Stacza się w dół, ciągle niżej

Wielkie góry już za nami

Zostaliœmy znowu sami

Ja i moja ciarówka Zocha.

Gdzieœ na ukos Mlecznej Drogi

Gdzie nie przejdziesz suchą nogą

My suniemy, bo Bóg dał tak kiepski kurs

Przez ostatni łuk triumfalny

Potem zakręt tak fatalny

Zocha! Na Boga! Gdzie ty gnasz?

Gdzieœ poboczem Mlecznej Drogi

Gdzie wciąż zbyt wysokie progi

Staczamy się w potrzask snu

Pieskie życie już za nami

Zostaliœmy znowu sami

Ja i moja ciężarówka Zocha.

CZARY

Przecierało się niebo mgławe e D

Kołysały się gibkie trzciny G H7

Miesiąc z boru wypłynął i stanął nad stawem e D G

W stawie kąpią się nagie dziewczyny. D e

D C D C e

Biae lilie zrywaj z odyg

I wplatają miękko we włosy

Miło pod chłodnym niebem miesięcznej pogody

Strącać z piersi kropelki rosy

Miło piersi młode odsłaniać

I zielonym œwiatłem oblewać

Miło w noc nadsłuchiwać leœnego wołania

W ciemnym lesie zwołują się drzewa.

A noc płynie pachnąca biała

Strąca krople powiewem lekkim

W tę noc jak lilje białe rozkwitają ciała

Piersi krwią dojrzewają i mlekiem.

Wtedy strach, wtedy wstyd dziewczynom

Nagich piersi strwożone dotkną

Miesiąc w nocnej kąpieli oblepił je œliną

Strachem ciemnym, tęsknotą wilgotną.

Nieruchome wzniosą ramiona

Zakołyszą się mdłe, niezręczne

A już woda u kolan miesiącem srebrzona

W jasnych oczach już œwiatło miesięczne.

Będą z krzykiem biec po murawie

Odurzone jak w œnie zawiłym

Miesiąc ciała im biczem srebrzystym okrwawi

Będą we krwi po trawie się wiły.

CZAS POWROTU

Buty całkiem przemoczone d G7 C a

Na nic się już zdadzą komu d G7 C a

Plecak stary, płaszcz zniszczony d G7 C a

Czas powrotu, czas powrotu ... d G7 C a

d G7 C

Takie tu lasy i takie drzewa F C

Bezdroża, że nie œniło się nikomu G C

Coœ we mnie tańczy, coœ we mnie œpiewa F C

I jeszcze nie chce mi się wracać do domu. G C

Kromka chleba na kolację

Smalec gorzki, przesolony

Mama w w mieœcie czeka z plackiem

Czas powrotu, czas powrotu ...

Takie tu lasy i takie drzewa ...

CZTERY PORY ROKU

W imi czego palisz wszystkie mosty a D a

Potem mówisz że to tylko żart a D a

A wœród pól szeleszczą zeschłe osty F G C a

A wœród drzew szeleœci tylko wiatr. a E a (A7)

W imi czego patrzysz cigle wilkiem

Robisz ręką niecierpliwy gest

Powiedz czemu w okno patrzysz chyłkim

Jakbyœ chciała zauroczyć mnie.

W imię czego klaszczesz nagle w dłonie

Jakbyœ miała jeszcze naœcie lat

Tam w oddali niebo jest jak płomień

Tam w ogrodzie kwiat jest tak jak kwiat.

W imię czego pleciesz coœ trzy po trzy

I zostawiasz wpół otwarte drzwi

Nie wiem czy to błyszczą twoje oczy

Czy po burzy tęcza w słońcu lœni.

W imię czego piszesz długie listy

Które potem w gniewie porwiesz wpół

Ludzie tak odchodzą jak i przyszli

Jak odchodzi każda z roku pór.

W imię czego słowa, które były

Są jak diament, który stracił blask

Cztery pory roku nas łączyły

Piąta pora roku dzieli nas.

DALEKA DROGA

Kiedy płynę w dal a

Wœród spienionych fal a

Obraz mej dziewczyny się wyłania A7 d

Który to już dzień d

Która to już noc a

Mija od naszego pożegnania. E E7 a (A7)

Daleka droga, daleki ld a E

Do mej dziewczyny daleko stąd E7 a

Posłuchaj nocą kiedy wiatr dmie A7 d a

Żagle łopocą i serce me. E E7 a (A7)

Lecą stada mew

Lecą liœcie z drzew

Dawno jesień u nas już nastała

Z wiosną wrócę znów

Nie wiem tylko czy

Będziesz o mnie jeszcze pamiętała

Daleka droga ....

Ja to dobrze wiem

Że się z każdym dniem

Obraz mój w pamięci Twej zaciera

Ja to dobrze znam

Nie mów nic - wiem sam

Że z miłoœci dziœ nikt nie umiera.

Daleka droga ...

DESZCZ NA SZLAKU

Jesień dopadła mnie na szlaku a G

Skusiła wiatry róż szkarłatem F G

Wygnała resztki letnich ptaków a G

Już czas na pożegnanie z latem. F G

Lato ju odeszo C F

Zatrzasnęło drzwi za sobą G C

W taki dzień deszczowy F

Nie wiesz co masz zrobić z sobą G E

Lato już odeszło C F

I zabrało dni słoneczne G C

Czy ten deszcz na szlaku F

Czy ten deszcz trwał będzie wiecznie G E

Deszcz, deszcz, deszcz, deszcz, deszcz. a

Potoki wody z nieba płyną

W domach zamknięte drzwi i okna

Powiedz mi, czyją to jest winą

Że trawa dzisiaj taka mokra.

Lato już odeszło ...

A ja pogodny i radosny

Œmieję się w nos szalonej damie

Bo chociaż œwiat jest pełen wody

To mnie to przecież nie załamie.

Lato już odeszło ...

DESZCZOWE LATO

Kiedy jest deszczowe lato d a

Mokną œwierszcze w mokrym sianie E7 a

Woda szkodzi strunom skrzypiec d a

Więc nie w głowie im cykanie. E7 a A7

Lato, deszczowe lato d a

Na przekór ludziom, na przekór kwiatom E7 a A7

Lato, deszczowe lato d a

Że nawet œwierszcze nie mogą grać. E7 a

Woda schodzi z gór œcieżkami

Wiatr gałęziom strąca krople

Chlapie błoto pod butami

Wszystko jest zupełnie mokre.

Lato, deszczowe lato ...

Dymią szczyty jak wulkany

Mgiełka w polu , mgiełka w sadzie

W żółtej glinie œlad wibramów

Odciœnięty tak wyraŸnie.

Lato, deszczowe lato ...

Polne kwiaty mają dreszcze

Nic nie będzie z ich zapachu

Pod słomianym dachem szopy

Deszcz nas dzisiaj trzymał w szachu.

Lato, deszczowe lato ...

Kiedy mgła opadnie nisko

Drzewo się za drzewem chowa

Leœne licho z mokrą brodą

Lubi wtedy spacerować.

Lato, deszczowe lato ...

DESZCZYK

III------

Pada deszcz,drzewa stoj po kostki w kauach e A7 D Azw

Rynny dwie, rozgadały się chyba na dłużej e A7 D Azw

Taki sobie deszczyk a uderza ząb o ząb Czw H7

Aura nas nie pieœci - taki ziąb, taki ziąb e A7 D Azw

Pada deszcz, przemoknięte tramwaje się kłócą

W polu strach pewnie tęsknić zaczyna za suszą

Taki sobie deszczyk - nawet nudzie nudzi się

Tylko w telewizji pada œnieg - znowu œnieg

Pada deszcz, wodą ksztuszą się kubły w œmietnikach

W parku ktoœ okrył płaszczem panienkę z pomnika

Taki sobie deszczyk - nawet nudzie nudzi się

Tylko w telewizji pada œnieg - znowu œnieg

DOM W GÓRACH

W jesienn gogów czerwie a C

W złotawą młodoœć brzozy d d9 E

Wiatr z głowy czapkę zerwie a C

Pod stopą gór położy. d d9 E

I zbudujemy dom, bez strychów i bez piwnic d G C A7

Zapłonie lampą klon, w zapachu lasów grzybnych d G C A7

Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić d a d a

Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być. d a E a

I niebu się pokłonisz

I wyżej wciąż bez słowa

Na wyciągnięcie dłoni

Będziemy dom budować.

I zbudujemy dom, bez strychów i bez piwnic

Zapłonie lampą klon, w zapachu lasów grzybnych

Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić

Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być.

I zbudujemy dom na wszystkie œwiata strony

Zapłonie lampą klon, wędrowcom dniem znużonym

Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić

Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być.

DOM WSCHODZCEGO SOCA

Do domu w miecie New Orlean a C D F

Słoneczny wiedzie szlak a C E

Wschodzące słońce wita go a C D F

Lecz to jest droga zła. a E a (E7)

Zły pies tam nocą strzeże bram

I kraty w oknach są

Wschodzące słońce w herbie ma

Ten zły, samotny dom

Tam życie wchodzi raz po raz

W ten œwiat zamkniętych drzwi

Lecz zanim wyjdzie zeń ktoœ z nas

Tam spędzi smutne dni.

Nie trzeba było wejœć na złe

Złe drogi życia nam

Na drogi, które kończą się

U domu tego bram.

DYDAKTYKA

M.TERCZ

Nauczyli mnie prosto si trzyma C F C

I głowę nosić jak pan G E

I karku przed nikim nie zginać G E7 a F

Nich lepiej już skręcą mi kark. C G C G

I karku przed nikim nie zginać . E7 a F C5 E a

Nauczyli, bo taka jest kolej

Lecz pytam - kto rację tu ma

Czy ten, który pięœcią na odlew

Czy ten co miał rację a padł.

Czy ten, który pięœcią na odlew.

Nauczyli, że wolnoœć i prawda

Najdroższej warte są krwi

A teraz sam uczę się kłamać

Wszak ten tylko wolny kto żyw.

A teraz sam uczę się kłamać.

Nauczyli jak tym poradzę

Co chcą z nienawiœci się wœciec

Że wrogom znów przyjdzie wybaczać

Wszak Bogu wybacza się œmierć.

Że wrogom znów przyjdzie wybaczać.

I uczyli, że miłoœć zwycięży

Wszak wierna za życie po grób

I za plecami oręże

Chowali bo wierny to druh.

I za plecami oręże chowali.

I uczyli gdzie mądroœć nocuje

Jak złotem opływa i lœni

A przecież przygarnął ją wujek

Co karmi bezpańskie psy.

A przecież przygarnął ją wujek.

DZIEWCZYNA RUMIANKOWA

Z łąk jasnych zbiegła tu d C

Prosto do mojego snu B a d

Gdzie roœnie tyle traw F C

Żeby mogły ukryć nas A7 d

Dziewczyna rumiankowa F C

Wœród białych kwiatów tańczy d a

O mnie mało sobie dba B C a d

Nie wie jeszcze że to ja g C F

Ile jabek na jaboni F C

Tyle lat, tyle lat Cię będę gonił d A7

W mysiej dziurze, czy na chmurze B F

Nie ukryjesz się na dłużej g C

(Wszędzie znajdę Cię) g C F

Z wysokich zbiegła gór

Gdzie sosnowy szumi bór

Gdzie roœnie taki las

W którym nikt nie znajdzie nas

Herbaty zaparzone

Nad kubkiem Twoje oczy

Co nie widzą jeszcze mnie

I nie wiedzą że to my ...

Ile jabłek na jabłoni ...

DZWONY

V--------- a e d9 E

Ratuszowe, po wiek uparte a e

Przewielebne, koœcielne a e

Rozczulone cerkiewne, rzewnie œpiewne d d4 d9 E

Rozdzwoniły się nad doliną a e

Przekrzykując się, wadząc srodze a e

Głoœnej kłótni już pełno na drodze d d4 d9 E

Kwiaty - wonne sowa F G C a

Kwiaty - wonna wieœć F G C

Z jednakowych kwiatów słów F G a

Pięknych wianków różna treœć F e a

Wielkogłoœne i wielkodŸwięczne

Przekonują, to znowu proszą

Zaczepiając na schodach, na chodnikach

Po ulicach o bruk się tłuką

Swe oferty jak groch roznoszą

I nie słychać dzwonienia budzika

Kwiaty - wonne słowa ...

ECH MUZYKA, MUZYKA

O dajcie mi te małe skrzypce G D

Może na skrzypcach wygram C G

Wiatr i pochyłą ulicę C G

I noc co taka niezwykła. D G

Ech muzyka, muzyka, muzyka G A D

Spod smyka zielony kurz G A D fis

Lecą gwiazdy zielone spod smyka h A D A

Damy karo bukiety róż G A D

Uwzględnijcie mizerne granie

A nie bijcie, gdy wezmę Ÿle

Jaki ton na strunie baraniej

Na G, D, A czy E.

Ech muzyka, muzyka, muzyka ...

Prowadzi muzyka za smykiem

Drzewa o niemej podzięce

Oczami za smykiem suną

Zgrabiałe, duże ręce.

Ech muzyka, muzyka, muzyka ...

Na moœcie stoją przez liœcie

Œwiatło na smyk się sypie

Słuchajcie to dziecko nuci

W czarodziejskim pudełku skrzypiec.

Ech muzyka, muzyka, muzyka ...

EXODUS

Czas odej ju bo wierzchoki biaych gór a d a E a

W wieczorny czas idą do snu C D a

Wkrąg cisza starych drzew e a

Wtulonych w œnieżny œwiat a e

I nie zbudzi ich ze snu cichnący wiatr. d a E a

Czas odejœć już, niechaj naszych kroków skrzyp

Zaniesie nas pod cichy dach

Przy ogniu zabrzmi pieœń

Popłynie poprzez œnieg

I odpowie echo kto przyjaŸni strzegł.

Czas odejœć już, lecz popatrzmy jeszcze raz

Jak w œnie srebrzystym zamilkł las

Zabierzmy z sobą w œwiat

Tę ciszę, ognia blask

Jak wspomnienie z najszczęœliwszych naszych lat.

(d g d A d

F G d

a d

d a

g d A d)

FIDDLER'S GREEN

"CZTERY REFY"

Stary port się powoli układał do snu, C a

Œwieża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół. C G

Stary rybak na kei zaczął œpiewać swą pieœń: F e d C

Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas kończy się. a d7 F G

Tylko wezmę mój sztormiak i sweter, C G C

Ostatni raz spojrzę na pirs. F C G

Pozdrów moich kolegów, powiedz, że dnia pewnego F e C e

Spotkamy się wszyscy tam w Fiddler's Green. d G C

O Fiddler's Green słyszałem nieraz

Jeœli piekło ominę dopłynąć chcę tam,

Gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza,

A o mroŸnej Grenlandii zapomina się tam.

Tylko wezm mój sztormiak i sweter...

Kiedy już tam dopłynę oddam cumy na ląd,

Różne bary są czynne cały dzień, całą noc.

Piwo nic nie kosztuje a dziewczęta jak sen,

A rum w buteleczkach roœnie na każdym z drzew.

Tylko wezmę mój sztormiak i sweter...

Aureola i harfa to nie to, o czym œnię.

O morza rozkołys i wiatr modlę się,

Stare pudło wyciągnę, zagram coœ w cichą noc,

A wiatr w takielunku zaœpiewa swój song.

Tylko wezmę mój sztormiak i sweter...

GAWDZIARZE

Takie zwyke, takie mae C d

Tutaj mają wielką wagę C d

Wykrzykniki kolorowe C d

Wyglądają wciąż jak nowe C d

Gawędziarze, gawędziarze C d

Odgrzebują stare sprawy C d

Przy ognisku i przy kawie C d

Nieciekawe i ciekawe. C d

O tym jak kiedyœ w górach C

Na pomoc ktoœ krzyczał głoœno C d

O tym jak na Mazurach C

Ktoœ złamał wiosło C d

O tym jak patyk trzasnął F C

Gdy wiatr za mocno dmuchał B d

I chyba każdy już zasnął F C

Tyko autor słuchał. B d

d C F C d C d

Oczy szerzej się otworzą

I przypomną i pomarzą

Oni już nie mają czasu

Ale innym się przydarzą

Opowieœci, opowieœci

Takie tanie no bo własne

Uœmiechają się, a jeœli

Przesadziłeœ coœ - nie zasną.

O tym jak kiedyœ w górach ...

GDYBYM

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Gdybym spotka ciebie znowu pierwszy raz, C D h e

Ale w innym sadzie w innym lesie, C D e

Może by inaczej zaszumiał nam las, C D h e

Wydłużony mgłami na bezkresie... C D a

Może innych kwiatów wœród zieleni bruzd

Jęłyby się dłonie, dreszczem czynne -

Może by upadły z niedomyœlnych ust,

Jakieœ inne słowa, jakieœ inne....

Może by i słońce zniewoliło nas

Do spłonięcia duchem w róż kaskadzie,

Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz,

Ale w innym lesie, w innym sadzie...

GDZIE Z COKOÓW

"KABARET JELITA - GDAŃSK"

E7

Gdzie z cokoów ucieka bohater a e

A dozorca zamiata laury G D

Tam nie widać wyraŸnej różnicy C H7

Cichy atol bądŸ życie e C

Życie na kredyt wyobraŸni. F E E7

Dnia srebrzysta bije fontanna

Los tasuje blaski i cienie

Jak wykrzyknik - smutnego cień pana

Ostatnia szarża beznadziejna

Na ostatni wiatrak w skansenie

Czarny nocy rozstrojony fortepian

Pusto w sali, pusto w duszy pianisty

Wyszli wszyscy a on

Poloneza chciał grać

Ale wybrzmiał mu romans rosyjski

Na cokole znów drugi bohater

Tors na brąz opala odważnie

Ja nie widzę wyraŸnej różnicy

Wiatr w oczy bądŸ życie

Życie na redyt wyobraŸni

GONI MARZENIA

Na wóczg ju wyruszy przysza pora d g

Las nas woła œpiewem ptaków, szumem drzew A A7 d A7

I wołają nas już pola i jeziora d g

Zeszłoroczny nasz wesoły pomnąc œpiew. A A7 d

Ludzie mają swoje prace, ludzie lubią się bogacić D7 g

Pełne brzuchy mają chcą mieć pełny trzos C7 F A7

A ja gonię, a ja gonię swe marzenia d g

Szczęœcia szukam gdzie kaczeńce i gdzie wrzos. A A7 d

Tym co iœć nie lubią mówię do widzenia

Za dni kilka może znów powrócę tu

Idę w œwiat by tam dogonić swe marzenia

Aby spełnić kilka moich złotych snów.

Więc z dziewczyną swą pod rękę i z gitarą i z piosenką

Precz mi smutki, precz przykroœci - słońce œwieć

Idę gonić, idę gonić swe marzenia

I spokoju szukać poœród starych drzew.

Tak to proste, że i gadać szkoda czasu

Tylko plecak wziąœć i iœć przed siebie w œwiat

Szukać wiatru i zapachów szukać lasu

Jak najdalej zadymionych wielkich miast.

Zrozum bracie to tak trzeba - łóżkiem trawa dachem drzewa

Z wiatrem biegać i z ptakami œpiewać w głos

Trzeba gonić, trzeba gonić swe marzenia

A nie czekać ile trosk przyniesie los.

GÓRALSKA OPOWIE

P.KASPERCZYK

Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine D D7

Pochylają nad nim głowy, jak nad swoim synem. G D

Las w oddali szumi mu odwieczną pieœń bukową, e G D

A on długo się sposobi przed najdalszą drogą. e G D

Kiedy góral umiera, to nikt nad nim nie płacze, D D7

Siedzi, czeka aż kostucha w okno zakołacze. G D

Oczy jeszcze raz podniesie wysoko do nieba, e G D

By pożegnać góry swoje, by im coœ zaœpiewać. e G D

Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona, D e

Niech na miękkim z mchu posłaniu G

Cichuteńko skonam D

Ojcze mój, halny wietrze, powiej ku północy, D e

Ciepłą, drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy, G D

Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem e

Do słońca smreczyną G D

I na zawsze szumieć już nad swoją dziedziną. e G D

Kiedy góral umiera to dzwony mu nie grają,

Cicho wspina się pod bramy góralskiego raju,

Tylko strumień na kamieniach żałobną nutę składa,

Tylko nocka chmurnooka górom opowiada.

Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona ...

A gdy góral już umrze, to nikt nie układa baœni,

Tylko w niebie roziskrzonym mała gwiazdka zgaœnie.

Ziemia twardą, szorstką ręką tuli go do siebie,

By na zawsze mógł już zostać pod góralskim niebem.

Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona ...

GÓRSKA BALLADA

L.KOPEĆ

Przyłączył się do nas na jednej z wędrówek C F G C

Razem z nami przemierzał górskie szlaki F e

Rzadko do kogoœ odezwał się słowem F e d C

Lecz chyba mu dobrze było z nami. D7 G

Raz kiedyœ w schronisku, gdy noc nas zdybała

Otworzył jakiœ zeszyt wypłowiały

Spod palców spłynęły mu dŸwięki gitary

I słowa nieznane lecz bliskie.

Bo zagra sw ballad, a w niej zamkn echa gór a e F G C

Bo zagrał swą balladę, górskich potoków szum. a e F G C

Od tego wieczoru już zawsze nam œpiewał

O nim samym mówiły piosenki

Jakieœ imię dziewczyny, wspomnienia dużego miasta

Dym z ognisk i noce nieprzespane.

Na jedym ze szlaków pożegnał się z nami

Odszedł drogą inną nieznaną

Odszedł jak Majster Bieda, może kiedyœ powróci

Zawsze na niego czekamy.

Bo zagrał swą balladę, a w niej zamknął echa gór

Bo zagrał swą balladę, górskich potoków szum.

GÓRY WYSOKIE

E.K.ADAMSCY

Znowu wita nas pogodnie nowy dzień D h e A

Nawet echo w górach wlecze się za nami D G A

I na szczyty chcemy iœć e A

Bo nie jesteœmy sami D h

Drogę ktoœ wskże nam. e fis h

Góry, góry, góry wysokie G D e h

Dajcie czasem wiatrom pospać G A

Tam gdzie stanie nasz dom D G A D

Tam, gdzie stanie nasz dom na wietrze G A h

Gdzie drogi nie zna nikt prócz gwiazd. G A D

Już daleko są za nami góry dwie

Nowe wiatry wciąż nas gonią nieproszone

Nie ma czasu, żeby spojrzeć

Jeszcze raz w tamtą stronę

Nowy szczyt czeka już.

Góry, góry, góry wysokie ...

A gdy przyjdą chude lata licho wie

Kiedy nikt nam na dzień dobry nie odpowie

Jeden kubek starczy by

Toast wznieœć za swoje zdrowie

I pod górę dalej iœć.

Góry, góry, góry wysokie ...

GROSZA NIE MAM

Ja o drogę się nie pytam e D

Bo nieważny dla mnie czas e D e

Nie zabłądzę bo nie mogę e D

Domu nie mam już od lat e D e

Grosza nie mam i nie bd G D

Nigdy swego domu miał e G

Ale zawsze robić będę G D

To co tylko będę chciał e D e

e D e D e

Jakiœ drab kamieniem cisnął

Za mną jak za jakimœ psem

Dziwią wtedy się ludziska

Że coœ pewnie ukraœć chcę

Grosza nie mam ...

Gdy mnie głód za gardło œciœnie

To dwie ręce jeszcze mam

Dziwią wtedy się ludziska

Że na chleb zarabiam sam

Grosza nie mam ...

Spać pod drzewem jest wesoło

A na trasie każdy brat

Piasek sypie się pod koła

A ja wolny jak ten ptak

Grosza nie mam ...

IdŸ, idŸ, przed siebie idŸ e D

Nikt ci drogi nie zastąpi e D e

O nic nie lękaj się e D

Nic ci drogi nie zastąpi e D e

GRUNT POD WINO

Kop grunt pod wino, chopie grunt to dobre wino D G D

Rozwińmy, rozwiń winny pęd D A7 D

No bo winny pęd to piękny pęd D A7 D

Chłopie grunt to dobre wino D A7 D

Z pędu do grona, winne grona, piękne grona

Dorwijmy, dorwij się do gron

Winne grona, piękne grona win

Winne win są winne grona

Grona do kadzi - winne kadzie, piękne kadzie

OkadŸmy, okadŸ kadzie win

Winne kadzie, piękne kadzie win

Niech się kadzi wino w kadzi.

Z kadzi do czary - winne czary, piękne czary

Czarujmy, czaruj czary win

Winne czary, piękne czary win

Winne czary, piękne czary.

Z czary do brzucha - winne brzuchy, piękne brzuchy

Wybrzuszmy, wybrzusz winny brzuch

No bo winny brzuch to piękny brzuch

Winne brzuchy, piękne brzuchy.

Z brzucha do siku - winny sik to sik niewinny

Siknijmy, siknij winny sik

No bo winny sik to piękny sik

Winny sik to sik niewinny.

GWIAZDA BIWAKÓW

Tej gwiazdy co byszczy wysoko wród lici a d

Nad ognisk studenckich dymami G C

Nie zgubisz już nigdzie, przypłynie i przyjdzie F E a

Przez deszcze i wiatry i zamieć H E7 a

Zapachnie ci woń sosnowych bierwion E7 a

Wyciœnie łzy z ogniska cierpki dym G7 C

Otuli cię gasnącej zorzy czerwień A7 d

W namiotu cień powrócisz sercem swym E7 a

Ta gwiazda co spłynie ze Ÿrenic dziewczyny

Tej jednej, jedynej na œwiecie

I nagłym płomieniem w przyjaciół spojrzeniu

Serdecznie, gorąco zaœwieci

Zapachnie ci woń sosnowych bierwion ...

Ta gwiazda co błyszczy wysoko wœród liœci

To gwiazda studentów i ptaków

Ukochasz ją mocno jak życie i wiosnę

Jak radoœć studenckich biwaków

Zapachnie ci woń sosnowych bierwion ...

HARA I MURA

Tam Litworowe doliny a e

Czarne stawy wyœniły a e

Górą jasna pogoda d G

A dołem Biała Woda C a

Poœród kosodrzewiny. F E7 (a)

Wołało i œpiewało

Zielonym wiatrem wiało

I przyleciał biały obłok

A słońce go przebodło

Rozœwieciło i rozwiało.

Zieleniło się kwitło

Wrzało głębią błękitną

Wiosną œnieżnopuszystą

Nieuchwytną, przejrzystą

Nieprawdziwą i niezwykłą.

Przez dolinę w oddali

Leœną radoœć wołali

A zwabiony wołaniem

Stanął Hawrań z Muraniem

Jak ich dwoje na hali.

HAWIARSKA KOLIBA

Ju ksiyc na niebo wychodzi C G7 C C7

Zapłoną dokoła ogniska F G C C7

I wkrótce popłynie z Hawiarskiej Koliby F G C A7

Melodia nam wszystkim tak bliska. d G7 C C7

(d G7 C)

Usiadła już brać rozœpiewana

Dokoła złotego ogniska

Wiatr niesie melodię Hawiarskiej Koliby

Nad pola, nad lasy, urwiska.

Zaniesie wiatr naszą melodię

Do domów Wołochów i Łemków

Piosenkę rajdową Hawiarskiej Koliby

Piosenkę krakowskich studentów

Już księżyc blednie na niebie

I promyk słońca już błyska

Pogasły ogniska Hawiarskiej Koliby

Do snu kładzie się cała izba.

HEJ ! GITARO MA !

Kiedy siedzisz pod namiotem G

I głód ci zagląda w oczy D

Brać pospała się pokotem C

A deszcz serce wodą moczy G D

Wtedy sięgasz po gitarę G

I butelkę z rozgrzewaczem D

Skoczną nutą budzisz wiarę C

Serce ci z radoœci skacze. G D

Hej gitaro ma G

Nie bądŸ na mnie zła D

Zagraj jakąœ skoczną melodyjkę C G C D

Grajmy póki czas G

Póki życie trwa D

Więc chłopaki przechylajmy szyjkę C G C D

Kiedy rzuci cię dziewczyna

Mówiąc żeœ ty nic nie warty

Albo minie cię fortuna

Przegrasz całą forsę w karty

I do domu znowu wracasz

Sciągasz buty, płaszcz koszulę

Potem tydzień leczysz kaca

Lecz pamiętaj o szczególe...

Hej gitaro ma

Nie bądŸ na mnie zła...

Gdy dożyjesz starych latek

I w fotelu na biegunach

Ktoœ ci będzie mówił "dziadek"

Ciebie zaœ rozpiera duma

Kiedy siedząc przy herbatce

W miękkich kapciach i bonżurce

Serce tłucze się jak w klatce

Gdy syn syna w struny tłucze.

Hej gitaro ma

Nie bądŸ na mnie zła....

HEJ CHOPAKI

Hej chłopaki, hej chłopaki, d

Upragniony nadszedł czas A7 d

Spakujemy swe plecaki d

Œwiętokrzyski czeka las A7 d

Lecz pamitaj o tym bracie g C7

Wszystkie troski zostaw w chacie F B

Masę żarcia weŸ ze sobą i humor też g A7 d D7

Niech zaszumią jodły w górze g C7

Koronami tkwiące w chmurze F B

Przemierzymy gołoborza i stoki gór zielonych g A7 d

Œwiętokrzyskich gór. A7 d

Hej chłopaki, hej chłopaki,

Długa droga czeka nas

Najpiękniejsze są biwaki

Gdy się kończy któraœ z tras.

Lecz pamiętaj o tym bracie ...

Hej chłopaki, hej chłopaki

Bartek stary ale chwat

Będą œpiewać o nim żaki

Pzez następny tysiąc lat.

Lecz pamiętaj o tym bracie ...

HEJ DOBRY DZIE

B. TUCHOLSKA

Wœród kolorów pól i łąk maszerujesz z dniem D e D G A7 D

Cały urok œwiata stron w barwach zamknął się, D e D G A7

Letni malarz nawet czasem kolorami kładzie cień, D A7 h D A

Abyœ łatwiej mógł odnaleŸć swój następny dzień. A G D h e A7 D

Hej, dobry dzień, dobre wędrowanie D G A7 D h

W każdym innym dniu - słońca wspominanie. G A7 D h e A7 D

Na jeziorach żagiel twój, biel swą niesie w dal

W blasku słońca topi się, zlewa z grzbietem fal,

Ty w kieszeniach ręce masz, w małych falach gubisz cień

Co zapachem wody wkrąg niesie dobry dzień.

Hej, dobry dzie, dobre wdrowanie ...

W połoninach piękno gór odnajduje wzrok,

Stroma œcieżka, skalny próg zatrzymują krok,

Wędrowanie dolinami z prądem rzeki niesie cień,

Malowany kolorami nasz zwyczajny dzień.

Hej, dobry dzień, dobre wędrowanie ...

HIGH LIFE

yli raz pan i pani a

Zbyt dobrze wychowani a E7

Kultura ich niezwykła E7

Służyła za przykład E7 a

Wytworny mieli pałac a

W garażu Lancia stała a E7

A po posadzkach lœniących E7

Snuł się rój służących E7 a

Ponadto przez dzień cały G7 C

W pałacu królowały : d E

High life, bon ton a E

Savoir vivre, pardon E7 a

W pożyciu nawet bliskim

O formy dbali wszystkie

Tak byli wychowani

Ów pan i pani

Gdy siła czasem znana

Targała sercem pana

Mógł wkroczyć najlegalniej

W głąb pani sypialni

Miał taktu jednak tyle

Że wpierw posyłał bilet

High life, bon ton

Savoir vivre, pardon

Raz nie zważając na nic

Wszedł do sypialni pani

I ujrzł w œwietle ranka

Przy pani - kochanka

Nie znosił metod gminu

Brutalnych rękoczynów

I nie próbował wcale

Wieœć rozmów z rywalem

Spojrzeli i po chwili

W milczeniu się skłonili

High life, bon ton

Savoir vivre, pardon

Zaœ w lasku na Bielanach

Pan stanął na wprost pana

Cylinder, monokl w oku

I dystans sto kroków

W obronie czci kobiety

Podniœli pistolety

Zagrzmiało, wystrzeliło

I w niebie dziur przybyło

Na ziemi zaœ pan z panem

Szli oblać to szampanem

High life, bon ton

Savoir vivre, pardon

W domu zaœ pan do pani

Rzekł - po cóż serce ranić

Nie będę cię wstrzymywał

BądŸ wolna i szczęœliwa

Tak - rzekła - o mój miły

Sny nasze się przeœniły

On stanął na mej drodze

Skończone ! Odchodzę!

Sam pomógł, futro włożył

Uprzejmie drzwi otworzył

High life, bon ton

Savoir vivre, pardon

A gdy już w progu stała

Krew nagle w nim zawrzała

Jak skoczy, jak nie wrzaœnie

Jak kopnie ją w ...- no właœnie

Skoczyła i zawyła

I w mordę go strzeliła

A potem wpół zemdlona

Upadła mu w ramiona

I rzekła - Och mój miły !

I znowu powróciły

High life, bon ton

Savoir vivre, pardon

HEJ, PRZYJACIELE

Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg C G F C

Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres C G F C

Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie C G F C

Odejdziecie, sam zostanę na rozstaju dróg C G F C

Hej, przyjaciele - zostacie ze mn C G F C

Przecież wszystko to co miałem oddałem wam C G F C

Hej, przyjaciele - choć chwilę jedną C G F C

Znowu w życiu mi nie wyszło, znowu jestem sam. C G F C

Znów spóŸniłem się na pociąg i odjechał już

Tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi

Stoję smutny na peronie z tą walizką jedną

Tak jak człowiek, który zgubił do domu swego klucz.

Hej, przyjaciele - zostańcie ze mną ...

Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg

Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres

Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie

Zamazanych drogowskazów nie odczytam już.

Hej, przyjaciele - zostańcie ze mną ...

ID

Pójdę tam gdzie serca biją równiej C F C

Gdzie zegary tracą rytm G C

Tam gdzie można œmiać się w niepogodę C F C

Gdzie słońce œwieci dłużej. G C

Kiedy wstajesz lew nog F G

Nie martw się C a

Moż jutro już pójdziesz tam. d G C A7

Pójdę tam gdzie ludzie okłamują

Swoje diabły

Tam, gdzie nie podnosi nikt z ulicy

Ukradkiem papierosa.

Kiedy wstajesz lewą nogą ...

JAKI BY LUB

Jaki był œlub - proszę państwa ludzie płakali a d

Jaki był œlub - od gromnicy się welon zapalił G C

Jaki był œlub - pełne było prezbiterium oraz nawa d a

Jaki był œlub - proboszcz komżę zostawił i nawiał. F E7

A mówiłem - nie pijcie przed weselem a E7 a

A prosiłem - przynajmniej nie za wiele A7 d

Wszyscy schlaliœcie mordy d

Macie więc teraz kobrę a

Macie kobrę w niedzielę w koœciele !! F E7 (a)

W koło dym, kobiet płacz i krzyk dzieci - rozruba w mig

Wnet na łeb spod ołtarza ktoœ leci - w dzień biały noc !

Ławki walą się z głuchym łoskotem - skąd się wziął koc !

Młoda druhna straciła wnet cnotę !

A mówiem nie pijcie przed weselem ...

Jaki był œlub - niby koœciół a w œrodku istne piekło

Jaki był œlub - przy okzji krwi trochę pociekło

Jaki był œlub - panna młoda krzyczała "gdzie woda" !!!

Jaki był œlub - wreszcie straż przyjechała. A szkoda !!

A mówiłem nie pijcie przed weselem ...

JA STAWIAM

"EKT-GDYNIA"

Czy mam pienidze, czy grosza mi brak - ja stawiam e D e

Czy los mi sprzyja, czy idzie mi wspak - ja stawiam e D e

Czy mam kompanów dziesięciu, czy dwóch e G

Czy mam ochotę na rum, czy na miód A C H7

Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam. e D e

Czy wicher w oczy, czy w plecy mi dmie - ja stawiam

Czy mi kompani ufają, czy nie - ja stawiam

Czy ja œcigam wroga, czy wróg œciga mnie

Dopóki mój okręt nie leży na dnie

Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam.

A kiedy mnie dziewka porzuci jak psa - ja stawiam

Gąsiorek biorę i piję do dna - ja stawiam

Kompanię zbieram i siadam za stół

I nie ma wtedy płacenia na pół

Bo kiedy mnie dziewka porzuci jak psa - ja stawiam.

Ja stawiam żagle jak kufel na stół - ja stawiam

Czy fala mnie niesie, czy w górę, czy w dół - ja stawiam

Czy tam dopłynę gdzie kończy się œwiat

Czy aż do piekła poniesie mnie wiatr

Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam

Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam

Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam.

JAWORNICA

Czoga si pow lini grzbietu d C

Zmierzchu cień A7 d

Nie wiadomo skąd nadchodzi noc d C

I dokąd odszedł dzień. A7 d

Może w lasach na Jawornicy d F

Skrył się i czeka A7 d

Aż o brzasku ponad przełęczą d g

Wzejdzie jutrzenka. A7 d

Mucharz przysiadł na wzgórzu i drzemie

Jak nocny stróż

Tam Prokopiew i Łękawica

Zasnęły już.

Znam tu wiosli, znam tutaj ludzi

Jak dolę własą

Tu i miłoœć i œpiew i życie

W milczeniu groŸnym gasną.

Chaty wrosłe w doliny, kotliny

Sen Bucki morzy

Wczeœniej idą spać, by rychło wstać

Przed brzaskiem zorzy.

JAWORZYNA

"JAWORZYNA"

Letni deszcz po dachówkach szumi a

Spać się kładzie każdy, kto umie zasnąć e G

Zasnąć, gdy pada letni deszcz G a F7 G

Rzeki się pod mostami cisną a

Tysiącami kropel drążą swe pismo na szybach e G

Na szybach kładzie cienie zmierzch G a F7 G

Jaworzyna górom się kłania C F C

Spod obłoków szczyt odsłania C F C

Pogoda będzie - jutro będzie ładny œwit G C F G

Rozchmurzyła się Jaworzyna C F C

Już nie płacze - œmiać się zaczyna C F C

Pogoda będzie - jutro nie będzie smutny nikt G C F G

Noc się œciele na lasach mokrych

Gasną œwiatła w oknach domów samotnych

W nocy samotnoœć gorsza jest

Ludzie się kryją w swoich myœlach,

Zamknięte drzwi, zamknięte oczy - sen blisko

Blisko za oknem szczeka pies.

Jaworzyna górom si kania ...

JEDYNE CO MAM

"CZERWONY TULIPAN"

Jedyne co mam to zudzenia a C a

Że mogę mieć własne pragnienia C G a

Jedyne co mam to złudzenia d a

Że mogę je mieć. G a

Miałem siebie na własnoœć a C a

Ktoœ zabrał mi prywatnoœć C G a

Co mam zrobić bez siebie - jak żyć d a

Bez siebie - jak żyć. E a

Miałem słowa własne

Ktoœ stwierdził, że zbyt ciasne

Co mam zrobić bez słów - jak żyć

Bez słów - jak żyć.

Jedyne co mam to złudzenia ...

Miałem serce dla wszystkich

Ktoœ klucz do niego obmyœlił

Co mam zrobić bez serca - jak żyć

Bez serca - jak żyć.

Miałem myœli spokojne

Lecz ktoœ wywołał w nich wojnę

Co mam zrobić teraz - jak żyć

Jak teraz żyć

Jedyne co mam to złudzenia ...

JEKATERINA

Ty w tacu brzoza rosyjska, rozszumiaa i chdoga C E

Słupek rtęci w dół szleje, zasypana œniegiem droga a E

Parzą dłonie drgania gorzkie. C

O lodowce twoich ramion E

JEKATERINA. d C G7 C

Czarnobrewa w lisich futrach C

Wiatr - dynamit od Syberii E

Blask twych oczu i cień jutra a

Co różowy na twej twarzy E

Pół kobiety i pół tajgi C

I spódnice ci furkoczą E

Patrzysz ostro, tańczysz boso a

Gwiazdy się na niebie złocą. d

JEKATERINA. d C G7 C

W moim gardle pękła struna C

Jamszczik konie w galop zrywa E

Ech zapłakać byłbym gotów a

Jeszcze kopyt tupot chrząstki E

Jeszcze mignie końska grzywa C

Mróz krajobraz zamaluje E

W suchej brzozy szum stężały a

Długo będą twoje oczy d

Noc szaloną rozjarzały d

JEKATERINA d C G7 C

Krasawica i œnieżyca C

Co w zaułki odpływa Zamoskworiecza C E a

JEKATERINA d C G7 C

JEKATERINA d C G7 C

JESIE IDZIE

O.GROTOWSKI

Raz staruszek spacerujc w lesie e A e A

Ujrzał listek przywiędły i blady e A H7

I pomyœlał znowu idzie jesień e A e A

Jesień idzie, nie ma na to rady C H7 H7 e

I podreptał do chaty przy dróżce C D G e

I powiedział stanąwszy przed chatą C D G e

Swojej żonie tak samo staruszce C D G e

Jesień idzie, nie ma rady na to C H7 H7 e

Zaœ staruszka zmartwiła się szczerze

Zamachała rękami obiema

Musisz zacząć chodzić w pulowerze

Jesień idzie, rady na to nie ma

Może zrobić się chłodno już jutro

Lub pojutrze, a może za tydzień

Trzeba będzie wyjąć z kufra futro

Nie ma rady - jesień, jesień idzie

A był sierpień, pogoda przeœliczna

Wszystko w złocie trwało i w zieleni

Prócz staruszków nikt chyba nie myœlał

O mającej nastąpić jesieni

Ale cóż - oni żyli najdłużej

Mieli swoje struszkowe zasady

I wiedzieli, że wczeœniej czy póŸniej

Jesień przyjdzie, nie ma na to rady.

JESIE (Liliowy wrzos)

Liliowy wrzos okrył już ziemię d g

Złociste liœcie lecą do stóp d A7 d

I biała przędza babiego lata d g

Jesień zwiastuje nam. d A7 D

Szeleszcz licie pod naszym krokiem D

Tęczą kolorów mieni się œwiat D A7

To właœnie jesień barwna, jesień złota D G

Jesień, jesień wita nas. D A7 D

Dalekie wzgórza mgłami spowite

W gałęziach drzewa srebrzysty szron

Promienie słońca jasne, złociste

Jesień zwiastują nam

Szeleszczą liœcie pod naszym krokiem ...

Z podmuchem wiatru lecą kasztany

Żółte gałęzie, czerwony głóg

Echo powtarza nam skargę lata

Skargę minionych dni.

Szeleszczą liœcie pod naszym krokiem ...

JESIENI, JESIENI

Już na klucze ptaków zamyka się lato h e

Umilkł œpiew ich w soœnie Fis h

Już porudział wrzesień, idzie dobra jesień h e

Więc człowiek odpocznie. Fis h

Jesieni,jesieni sady si czerwieni G D G D

Już chłody na czatach h Fis h

Jesienią, jesienią panny się rumienią G D G D

Na wspomnienie lata. h Fis h

Pożegnanie Wigrom, koniec letnim igrom

Życiu nad stan latek

Znajomoœci płoche, może żal ich trochę

Zapiszmy na straty.

Jesienią,jesienią sady się czerwienią

Trzeba oddać chlebak, pospłacać co trzeba

Zwinąć namiot wspomnień

Zasypać ognisko z tą ułudną iskrą

Z której miał być płomień.

Jesienią,jesienią sady się czerwienią

JESIENNA ZADUMA

E.ADAMIAK

Nic nie mam e G

Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem F e

Nawet nie wiem e G

Jak tam sprawy za lasem F e

Rano wstaję, poemat chwalę G Fis h e

Biorę się za słowo jak za chleb. a H7 e

Rzeczywicie tak jak ksiyc e D G

Ludzie znają mnie tylko z jednej a e

Jesiennej strony. D a e

Nic nie mam

Tylko z daszkiem nieba zamyœlony kaszkiet

Nie zważam

Na mody byle jakie

Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie

Uczuć starym drapakiem.

Rzeczywiœcie tak jak księżyc ...

JESIENNE OCZEKIWANIE

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Idzie jesień, przez kałuże skacze e Fis

Stuka ludziom do okien i znika Fis0 e

Przekomarza się z wiatrem, a

Kradnie dzieciom latawce e

Tańczy walca z zalanym chodnikiem. C H7

A ty czekasz na telefony G D

Chociaż dym gryzie w oczy do łez e C

Płyną krople po szybie zamglonej D

Cisza do stóp się łasi jak pies. A0 C0 e

A ty czekasz na telefony

Chociaż dym gryzie w oczy do łez

Dzwoni sennie o szyby zamglone

Tylko deszcz, tylko deszcz, tylko deszcz.

Idzie jesień na spacer dostojny

Wciąż makijaż poprawia w ukryciu

Wiatr jej włosy rozwiewa

I rozwiesza na drzewach

Liczy zmarszczki w kałuży odbiciu

A ty czekasz na telefony ...

Idzie jasień - staruszka - mazgajka

I o szyby policzki wyciera

Znów ją będą jak dzieci

Obgadywać poeci

I nie dadzą spokojnie umierać ...

A ty czekasz na telefony ...

JESIENNE WINO

Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta a G a

Pod jesień było, czas złotych liœci nastał a G C

W kieszeni worek srebra, czas do domu F C G a

Wtem za plecami woła głos d F a

Usid razem ze mn, spróbuj mego wina a C G C

Z czereœni, wiœni, resztek lata F C

Choć jesień się zaczyna G F

Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami a C G C

Zdążysz wrócić do domu F C

Nim noc zawita nad drogami, hej! G F a

Słońce stało w zenicie, bił południowy żar

A w gardle kurz przebytych dróg

Co tam - spocznę chwilę, przecież nie zaszkodzi

Do przejœcia niedaleką drogę jeszcze mam.

UsiądŸ razem ze mną, spróbuj mego wina ...

Zbudziłem się w czerwieni zachodu

Pod starą karczmą co rynek zamyka

Zabrała moje srebro, duszę i ostrogi

Zostało pragnienie i tępy głowy ból

I pamięć jej słów.

UsiądŸ razem ze mną, spróbuj mego wina ...

JELI ZECHCESZ

Kiedy się szyny pomylą a e

Sensy poplączą i czyny d a

Odjedzie przedział pięćstrunnie F C

I rozœpiwane dziewczyny. a e

A ja cóż dróżnik bez drogi a e

Bez sensu w przenuconej pieœni d a

Serca zawieszam semafor F C

Zatrzymaj się i weŸ jeœli : a e

Jeli zechcesz wypiewa mi senno a e

Beznadziejnoœć ciągłego żegnania F E7

WeŸ me serce jak bilet powrotny a e

Na niepewnoœć mojego kochania. F E7 (a)

Sam samotny tak smutny

Z chorągiewką pożegnalną

Wierzę w martwe szyn różańce

Wierzę w miłoœć niebanalną

A ja cóż dróżnik bez drogi

Bez sensu w przenuconej pieœni

Serca zawieszam semafor

Zatrzymaj się i weŸ jeœli :

Jeœli zechcesz wyœpiewać mi sennoœć ...

JESZCZE NIE CZAS

Wieczór w granatowym swym płaszczu C F7+ C F7+

Gwiazdy już pozapalał C F7+ C G

Z kątów wyłażą zrudziałe smutki a F

A my gramy na swych gitarach F C G

I ciche nutki zbieramy C F7+ C F7+

By grały nam razem do taktu C F7+ C G

Niebieskie myœli odganiamy a F

Bo przecież jeszcze nie czas F C G C C7

Jeszcze nie czas swe marzenia F G

Do walizek kłaœć e a

Jeszcze nie czas, by piosenki F G

Nasze œpiewał tylko wiatr C C7

Jeszcze nie czas, by gitary F G

Spały na dnie szaf e a

Póki tyle jest muzyki jeszcze w nas F G F C

Gdy piasek nie chce się wsypać

Pod oczy i do snu zaprosić

To trzeba gdzieœ odejœć, by dłużej nie płakać

I smutku w swym sercu nie nosić

A kiedy zabraknie przyjaciół

By wieczór przegadać do rana

To przecież masz jeszcze swoją gitarę

Strun kilka, melodii parę

Jeszcze nie czas...

Gdy włożą cię w dębową skrzynkę

Niech włożą razem z gitarą

Niech w niebie ci grają struny srebrzyste

Melodję twą ukochaną

Jeszcze nie czas...

JEZIORO

J.BŁYSZCZAK

Tam gdzie najtęższej soœnie upić się czasem zdarza D e A D

Gdzie wiatr jak winem z morza jodem dmie h e A e

Gdzie wierzba nad strumykiem rozgrzane chłodząc stopy D e A D

Północ bez trudu dojrzy w ładny dzień h e A e

RzeŸbiarz zamorski sławny przemierzył kiedyœ lata D h e A7

Wilgotnych butów znaczył każdy krok D fis e A7

Zakatarzonym marszem do domu swego wracał G D e D

Zgubił cudownych luster sto. e D G D

W najpikniejszym sporód luster D A

Zanurzyłem dzbany puste h fis

Zanim słońce dziko wzeszło na pogodę G D fis

Dzbany młodoœć dopijały e A7

W œwiat odbity, w œwiat wspaniały D h

Wrysowałem swe odbicie młode e A7 h

Kiedyœ już póŸnym latem na liœcie jesień spadła

I po swojemu splotła wystrój dnia

Jak dzikich kaczek stado z odlotem się wstrzymała

By w lustrze się przeglądnąć jeszcze raz

I każdy kto przechodził u lustra mego stawał

Rumieńcem barw wytaczał obraz swój

I tylko zima biała odbicia nie znalazła

Znalazła chłodnych powiek lód

W najpiękniejszym spoœród luster .....

JUTRO POPYNIEMY DALEKO

Jutro popłyniemy daleko D A

Jeszcze dalej niż te obłoki G D

Pokłonimy się nowym drzewom D A

Odkryjemy nowe zatoki. G D

Nowe ryby znajdziemy w jeziorach D A D

Nowe gwiazdy złowimy w niebie D A D

Popłyniemy daleko, daleko G D h

Jak najdalej, jak najdalej przed siebie. e A7 D

Jutro popyniemy daleko ...

Starym borom nowe damy imię

Nowe ptaki znajdziemy i wody

Posłuchamy jak bije olbrzymie

Zielone serce przyrody.

Jutro popłyniemy daleko ...

KARCZMA DLA SAMOTNYCH

BOGDAŃSKI - KOCZEWSKI

Na piaszczystej drodze chłodny we włosach wiatr a d

Już przeszedłeœ w życiu tyle, za plecami drogi szmat G C G

Nagle na widnokręgu ostry œwiatła blask a d

Może twym strudzonym nogom odpoczynek ktoœ chce dać. G C G

Witaj w naszej Karczmie Dla Samotnych E7 a

UsiądŸ z nami w Karczmie Dla Samotnych E a

Będzie piękna noc, będzie długa noc F C F C

Tu zawsze są otwarte drzwi. F C G

Tu się schronisz chłodną nocą, tu pył drogi zmyjesz z warg

Tu zdrożone stopy spoczną, gdy zmęczenie ugnie kark

Wiatr oplata okiennice, dym po chmurach hen się wspina

My się sercem podzielimy, gdy nadejdzie zła godzina.

Witaj w naszej Karczmie Dla Samotnych ...

Wspomnisz jeszcze jak to było, kiedy minie wiele lat

Jak brzuchate szczęœcie piło do dna poezji dzban

Nim odejdziesz mówiąc - bywaj - powtórzymy ci od nowa

Na teraz i na całe życie ....... słowa

Witaj w naszej Karczmie Dla Samotnych ...

KASZKA MANNA

O.GROTOWSKI

Niedobrze si robi ptaszkom C a

Odbija się myszce F G

Karmi mamcia dziecko kaszką C a

Łyżeczka po łyżce. F G

Karmi, nuci coœ radoœnie C a

Jedz, jedz ty łobuzie F G

Dziecku kaszka w buzi roœnie C a

I rozdyma buzię. F G

Ma już pełny brzuszek,płucka C a

Usta i nereczki d G7 C

Kaszka sączy mu się z uszek C a

I rozpycha majteczki. d G7 C

Dziecko słysząc matki piosnkę

Tak myœli figlarnie

Jak cię dorwę, gdy dorosnę

To też cię nakarmię.

Zaœmiało się lube dziecię

Na myœl o igraszkach

Mamcia myœli: a więc przecie

Smakuje ci kaszka.

Dam ci jeszcze żebyœ przytył

Miał pulchne policzki

Dziecko żuje, myœląc przy tym

Ach dajcie mi nożyczki.

Wtem huknęło coœ jak mina

Gówniarz zwymiotował.

Porzygała się dziecina

Zaczniemy od nowa.

Kot z rozpaczy wskoczył w wannę

Pies się wsciekł na dworze

Po coœ stworzył kaszkę mannę

O sympatyczny Boże.

KIEDY W DUSZY ...

Kiedy słońce złoci rankiem a d

Na listowiu krople rosy G7 C

Kiedy wiatr jak młode dziewczę a d

Burzy ręką twoje włosy G7 C

Kiedy w duszy czuj pustk A7 d

Pozostawiam gdzieœ ulice d a

Szukam wonnej œciany lasu a E7

Rzucam w zieleń swe Ÿrenice E7 a

Kiedy w miastach pot się leje

Gdy kamienie są gorące

Kwiaty blade ze zmęczenia

Tulą wątłe ręce drżące.

Kiedy czerwień puchnie w oczach

Ołów spada na powieki

Szukam miejsca, gdzie się można

Napić dłonią z chłodnej rzeki

Gdy jesienią dym z ogniska

Ponad polem się unosi

Mgły całować chcę namiętnie

I do tańca je zaprosić

Gdy napotkam na swej drodze

Dziką różę rozognioną

Wiem, że szczęœcie odnalazłem

Gdzie jesienne kwiaty płoną.

KIEROWCY MAYCH CIARÓWEK

Jad raz wozem marki UK G D C G

I słyszę ciągle jakowyœ stuk G D C G

Mówię kierowcy - bracie stań G D C G

Ale ten drań, mówię wam drań G D C G

W nos mi się œmieje ! D C

Jedziemy dalej - na szosie koń

Będzie karambol, Boże nas broń

Ciągnę kierowcę z mankiet - Stój !

Ale ten zbój, mówię wam zbój

W nos mi się œmieje !

Na wsi wchodzimy do knajpy wraz

Wołam kelnera - Dajcie raz zraz !

Dwa razy - rzecze kierowca mi

I pół literka - bo mi się ckni !

No i się œmieje !

Jedziemy dalej wężykiem już

Cholera drzewo, drzewo tuż, tuż

Skręcaj pan w lewo ! - już skuty czkam

Ale ten drań, mówię wam drań

W nos mi się œmieje!

Ocknąłem się gdzieœ w rowie i

Wyplułem nos kierowcy, by

Zapytać go - dlaczego on

Ciągle się œmiał gdy winien kląć

Ciągle się œmiał !

Bracie - on rzecze - ja teraz mam

Rączkę gdzie nóżka powinna stać

Proszę więc cię zważ na mój stan

Gdy œpiewać będę ostatni raz

Ciągle się œmiejąc !

Kierowcy małych ciężarówek

Ciągle się œmieją zamiast kląć

Bo lepsze jest małe niŸli za duże

Gdy odpowiednio za rzecz się wziąć

Ciągle się œmiejąc !

KOLDA

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Anioowie, anioowie biali, C F7+

Nacoœcie to tak u żłóbka czekali C G

Pocoœcie tak skrzydełkami trzepocąc C F7+

Płatki œniegu rozsypali ciemną nocą ... C F7+ C

Czarne noce - aniołowie w naszej ziemi, G F

Czarne gwiazdy, œnieg czarny i miłoœć a G

I pod tymi obłokami ciemnymi, C F7+

Nasze serce w ciemnoœć się zmieniło.... C F7+ C

Aniołowie, aniołowie biali,

O przyœwiećcie blaskiem skrzydeł swoich

By do pana trafił ten zgubiony

I ten co się oczu podnieœć boi.

I ten, który bez nadziei czeka

I ten rycerz w rozszarpanej zbroi,

By jak człowiek szedł do boga-człowieka.

Aniołowie, aniołowie biali!

Aniołowie, aniołowie biali,

Nacoœcie to tak u żłóbka czekali,

Pocoœcie tak skrzydełkami trzepocząc,

Płatki œniegu rozsypali czarną nocą....

KRAJKA

Chorałem dzwonków dzień rozkwita a E

Jeszcze od rosy rzęsy mokre a F

We mgle turkoce pierwsza bryka C G7

Słońce wyrusza na włóczęgę. C E (E7)

Drog pylist, drg poln a E

Jak kolorowa panny krajka a F

Słońce się wznosi nad stodołą C G7

Będzie tańczyć walca. C E7

A ja mam sw gitar F G

Spodnie wytarte i buty stare C a

Wiatry niosą mnie. d E a (A7)

Zmarznięte œwierszcze stroją skrzypce

Żuraw się wsparł o cembrowinę

Wiele nanosi wody jeszcze

Wiele się ludzi jej napije.

Drogą pylistą ...

A ja mam swą gitarę ...

KUBASKI SZLAK

"NIJAK"

Przeklęty niech będzie ten kubański szlak a e

Bo szkorbut, bo szczury, bo smród F G a

Czy starczy mi życia by poznać ten œwiat a e

Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród F G C

Do Amsterdamu zawinąć choć raz d G e a

.............................. d e a

Jak szczyna parszywa - parszywy mam rum

Bo szkorbut, bo szczury, bo smród

I w kółko z nim pływam - pić nie chcą go tam

Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród

Do Amsterdamu zawinąć choć raz ... (b)

A dziwki nie miałem już chyba od œwiąt h fis

Bo szkorbut, bo szczury, bo smród G A h

Bo tu się zaczyna - tam kończy Golfstrom h fis

Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród G A D

Do Amsterdamu zawinąć choć raz e A fis h

Resztę załatwi czas e fis h

Złe oczy dokoła i tłum w koło zły

Bo szkorbut, bo szczury, bo smród

Tam czyste diamenty się błuszczą jak łzy

Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród

Do Amsterdamu zawinąć choć raz ...

Spód w łajbie wyrąbię i puszczę na dno (c) sis gis

Bo szkorbut, bo szczury, bo smród A H cis

I gdzie zamustruję - zapyta mnie kto cis gis

Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród A H E

Do Amsterdamu zawinąć choć raz ... fis H gis cis

Resztę załatwi czas fis gis cis

Przeklęty niech będzie ten kubański szlak

Bo szkorbut, bo szczury, bo smród

Czy starczy nam życia by poznać ten œwiat

Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród

Do Amsterdamu zawinąć choć raz ...

LASÓW WONNY SMAK

Lasów wonny smak, pola pene zbó G D a D

Gdzieœ zaœpiewa ptak, a tu wieczór już G D a D

Jak dobrze mi przed siebie i G a e

Mieć dla siebie swoje dni. H7 e

Rozbij namiot swój, gdzie słowika œpiew (D A e A

Œpiewa ci do snu nawet szelest drzew. D A e A

Jak dobrze mi ... D e h

fis7 h)

Gdzieœ ogniska blask, złotych iskier moc

Już zasypia las, ty i twoja noc.

Jak dobrze mi ...

DŸwięków słychać sto - to włóczęgi œpiew

Echo słucha go, słucha każdy krzew.

Jak dobrze mi ...

Już minęła noc, w drogę ruszać czas

Więc zapakuj koc, idŸ przywitaj las.

Jak dobrze mi ...

Lasów wonny smak, pola pełne zbóż

Gdzieœ zaœpiewa ptak, ten włoczęgi stróż.

Jak dobrze mi ...

LATO (Konie zielone)

Konie zielone przebiegły galopem d g d

A spod ich kopyt wytrysnęły kwiaty A7 d

Żaby w sadzawce rozpaliły ogień g d

Na niebie księżyc pozapalał gwiazdy. A7 d

Nad brzegiem stawu wsuchany w krzyk czajek g d

Owiany mocną wonią tataraku g d

Patrzyłeœ w gwiazdy na samym dnie stawu g d

Mówiłeœ do mnie, że przeminie lato. A7 d

Lato pchnące miętą, lato koloru malin D7 g C7 F

Lato zielonych lasów, lato kukułek i czajek. g d A7 d

(D7)

Konie zielone przebiegły galopem

Pod kopytami zwiędły letnie kwiaty

Żaby w sadzawce wygasiły ogień

A ciemne chmury zasłoniły gwiazdy.

Znad brzegu stawu daleki wracałeœ

A staw zamierał w woni tataraku

Mówiłeœ do mnie daleki i obcy

Że przeminęło chyba nasze lato.

Lato pchnące miętą, lato koloru malin

Lato zielonych lasów, lato kukułek i czajek.

LATO Z PTAKAMI ODCHODZI

Lato z ptakami odchodzi e G D G

Wiatr skręca liœcie w warkocze D G C H7

Dywanem okrywa szlaki e G D G

Szkarłaty wiesza na zboczach D G H7 e

Przyoblekam myœli w kolory D a D

W liœci złoto, buków purpurę E a E

Palę w ogniu letnie wspomnienia D a D

Idę wymachując kosturem E a E

Id w górach cieszy si yciem a H7

Oddać dłoniom halnego włosy e C

W szelest liœci wsłuchać się pragnę a H7

W odlatujących ptaków głosy e H7 e

Słony pot czuję w ustach

Dzień spracowany ucieka

Anioł zapala gwiazdy

Oœwietla drogę człowieka

Już niedługo rozpalę ogień

Na rozległej górskiej polanie

Już niedługo szałas zielony

Wœród dostojnych buków powstanie

Idę w górach cieszyć się życiem ...

LATO ZAMKNITE KLUCZEM PTAKÓW

Lato zamknięte kluczem ptaków a d

Zostawia tylko swe wspomnienia G7 C

Jesień odważnie stawia kroki d a

Zaczyna mgłami dyszeć ziemia. H7 E7

A w górach nie ma ju nikogo a d

Niebo nas straszy niepogodą G7 C

Lato do ciepłych stron umyka d a

W skłębionych chmurach i strumykach. H7 E7 (E7 a)

Na niebie mokrym od jesiennej słoty

Koczuje tabor żalu i tęsknoty

A drzewa pogubiły liœcie

Na wczesne mrozu przyjœcie.

A w górach nie ma już nikogo ...

Wiatr tylko plącze się dokoła

Na wrzosach pajęczyny wiesza

I zasypiają leœne zioła

Jak w smutnych słowach tego wiersza.

A w górach nie ma już nikogo ...

LIRYK NA JESIE

"KABARET JELITA - GDAŃSK"

(Ezm Eszm)

Nie strcaj jeszcze z drzewa lici a D G e

W tych liœciach najpiękniejsze dłonie a D G E7

Popielą oczy przetykane a D G e

Jakby w gałęziach rozproszone. a H7 e (E7)

Daj korze mruczeć na brązowo

I niech dziuplami sennie ziewa

Może jej jesień przed północą

Przyniesie do snu trochę nieba.

Nie strącaj jeszcze z drzewa liœci

W tych liœciach oczy masz wrzeœniowe

A ja marzenia jesienno głupie

I rudą w słońcu głupią głowę.

LUNATYCZNE WYZNANIA

"EKT-GDYNIA"

Idę, drogę mi oœwietlają gwiazdy e a H7 e

A ludzie w domach œnią a H7 e

A ludzie w domach mrą. a H7 e E7

A ja nie wiem, nie wiem po co a D

Lubię chodzić ciemną nocą G a

Ciemną nocą chodzić w ciemny las. e Fis H7 (e)

Zobacz jak ludzie lubią dzień

Jak boją się ciemnoœci

Jak uciekają z mroku.

A ja nie wiem, nie wiem po co ...

Zobacz jak cudna toń jeziora

Jak księżyc złoty lœni

Jak złoty dukat lœni.

A ja nie wiem, nie wiem po co ...

Hej Romane, Hej Dziamare

Traderoma hej Romane

Traderoma, traderoma hej.

MADONNA

Szare drogi zieleni przykryte a d a d

Leœne œcieżki biegnące znikąd a E a d

Ciche i puste jak niedziela F G C a

Smutne tak. d E a A7

Skąd się w lesie wzięła Madonna d G C a

Ta lipcowa, miodem pachnąca d G7 C a

Może dawno w gąszcz zaplątana d G C a

Stopą szyszki w igliwiu potrąca gdzieœ. d E a d E

Z tych ostępów i echo umknęło

Zaplątane w chruœnikach znikło

Bystre nie przemkną tu wiewiórki

W ciemny bór.

Lecz została jeszcze Madonna

Ta brzozowa i uœmiechnięta

Gdzieœ kapliczka z pnia wyciosana

Może kwiaty lipcowe pamięta

Czemu od nich umknęłaœ Madonno

Sama błąkasz się nocą w lesie

"Nie chcę by wiedział œwiat, że płacze

Synek mój"

Skąd się w lesie wzięła Madonna

Ta lipcowa, miodem pachnąca

Gdzieœ kapliczka z pnia wyciosana

Może kwiaty lipcowe pamięta.

MAJKA

"STARE DOBRE MAŁŻEŃSTWO"

Gdy jestem sam D h

Myœlami biegnę G A

Do mej najdroższej D h

Jak rzeka wiernej G A

O Majka! Nie jestem Ciebie wart D h G A

Majka! Zmieniłbym dla Ciebie cały œwiat. D h G A

Choć dni mijają

I czas ucieka

Ty jesteœ wierna

Wierna jak rzeka

O Majka! Nie jestem Ciebie wart

Majka! Zmieniłbym dla Ciebie cały œwiat.

Byłaœ mą gwiazdą

Byłaœ mą wiosną

Sennym marzeniem

Myœlą radosną

O Majka! Nie jestem Ciebie wart

Majka! Zmieniłbym dla Ciebie cały œwiat.

Oddałbym wszystko

Bo jesteœ inna

Za jeden uœmiech

Jedno spojrzenie

O Majka! Nie jestem Ciebie wart

Majka! Zmieniłbym dla Ciebie cały œwiat.

MAJSTER BIEDA

G fis e A7 D

Skd przychodzi kto go zna D G D

Kto mu rękę podał, kiedy D A

Nad rowem siadał, wyjmował chleb D A

Serem przekładał i dzielił się z psem fis h

Tyle wszystkiego co z sobą miał A G fis e

MAJSTER BIEDA A D

G fis e A7 D

Czapkę z głowy œciągał gdy

Wiatr gałęzie chylił drzewom

Œmiał się do słońca i œpiewał do gwiazd

Drogę bez końca co przed nim szła

Znał jak pięć palców, jak szeląg zły

MAJSRER BIEDA

Nikt nie pytał skąd się wziął

Gdy do ognia się przysiadał

Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch

Znużony drogą wędrowiec boży

Zasypiał długo gapiąc się w noc

MAJSTER BIEDA

Aż nastąpił taki rok D G

Smutny rok - tak widać trzeba D D7 G A

Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną D A

Miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło fis h

I choć niejeden wytężał wzrok A G (fis)

Choć lato pustym goœcińcem przeszło A G (fis)

Rudymi liœćmi, jesieni schedą A G (fis)

Wiatrem niesiony popłynął w przeszłoœć A G (fis)

Wiatrem niesiony popłynął w przeszłoœć A G (fis)

Wiatrem niesiony popłynął w przeszłoœć A G A

MAJSTER BIEDA D

G fis e A7 D

MAE PIWO

"EKT-GDYNIA"

Ukrop z nieba leje si a G

Chyba ze 40 C C G

W gardle sucho E

Niech to trafi szlag. E a

Słoneczny skwarny dzień a G

Gdzieœ zgubiłem własny cień C G

W gardle sucho E

Niech to trafi szlag. E a

Żeby chociaż jakieœ małe piwo a D

Albo wody z sokiem choćby jeden łyk G C E

Na ulicach jakby wymiótł ktoœ a D

Wszędzie pusto i upalnie a G

W gardle sucho C

Niech to trafi szlag. E a F E

Słoneczny dzień a G E

Upalny dzień a G E

Piekielny skwar. a G E

Głowa mi już pęka w szwach

Wszędzie upał sił mi brak

W gardle sucho

Niech to trafi szlag.

Żeby chociaż jakieœ małe piwo ...

MIA

"EKT-GDYNIA"

Szczur koczy gulasz mdy e

Już pora wyjœć z kantyny e

Karcianej zapis gry H7

Na liœcie od dziewczyny H7

Przed nami długa noc a

Ruszamy jutro z rana a

Pod szary wpełzasz koc G

Co skrywa grzech Onana. H7

Mia, nie przychod na woanie e a

Miła, wojenka - moja pani e a

Z nią się kochać chcę G D e

Gdy w nocy się budzę a H7

Miła, twą postać widzę we œnie e a

Miła, dojrzałe dwie czereœnie e a

Zerwiesz z dłoni mej G D e

Gdy kiedyœ powrócę. a H7

Dwadzieœcia prawie lat

I znaczek w czapkę wpięty

Papieros w kącie warg

Niedbale uœmiechniętych

Obija się o bok

Nabite "Parabellum"

Œpiewamy idąc w krok

Dwa metry od burdelu.

Miła, nie przychodŸ na wołanie ...

Już dojadł resztki szczur

Do koszar powracamy

Na œcianach latryn wzór

Z napisów nie dla damy

Na sen nam czasu brak

Kostucha koœci liczy

Pijani w drobny mak

Walimy się na pryczę.

Miła, nie przychodŸ na wołanie ...

MIO

Soce, soce w ramionach D fis

Czy Twego ciała kryształ D7 G

Pełen owoców białych G Ezm

Gdzie zdrój zielony tryska D

Gdzie oczy miękkie w mroku A7 e

Tak pół mnie a pół Bogu. G D

Gdzie oczy miękkie w mroku A7 e

Tak pół mnie a pół Bogu. G D

Twych kroków korowody

W urojonych alejach

Twe odbicia u wody

Jak w pragnieniach, w nadziejach

Twoje usta u Ÿródeł

To syte, to znów głodne

I Twój œmiech i płakanie

Nie odpłynie - zostanie.

Uniosę je, przeniosę D D7 G

Jak ramionami - głosem Ezm D

W czas daleki, wysoko D7

W obcowanie obłokom G

Tak pół mnie a pół Tobie. Ezm D

MODLITWA DO MOJEJ MUZYKI

Gdzieœ na szlaku wydeptany trakt C F C

Poœród gór czasem w deszcz i wiatr e F G

Rodzi się muzyka moja, w której cały œwiat zamykam C C7 F f

Zaczarowana pięciolinia gra C a D G

Wic graj, wic graj muzyko moich myli C F C H7 e

Podaruj ludziom taki sekret F C

Który pozwoli im się œmiać D G

Więc graj, więc graj muzyko moich myœli C F C H7 e

Powiedz ludziom dobre słowa F C

Powiedz ludziom dobre słowa. F e

Ale kiedyœ zmienię tułaczy los

Poœród połonin stanie drewniany dom

A wieczorem przy kominku będę siadał z moją muzyką

Bo przecież ona zawsze ze mną jest.

Więc graj, więc graj muzyko moich myœli ...

MODLITWA WDROWNEGO GRAJKA

A.MRÓZ

Przy małej wiejskiej kapliczce, d C

Stojącej wedle drogi, C d

Ukląkł rzępoląc na skrzypkach d C

Wędrowny grajek ubogi. C d

Od czasu do czasu grający d C

Bezzębne otwierał wargi, C d

To przkomarzał się z Bogiem, d C

To znów się korzył bez skargi. C d

Hej Panie Boże, coœ wielkim g

Gazdą nad gazdami, d

Po coœ mi dał taką skrzypkę, C

Co jeno tumani i mami. d C d

Spraw to, ażebym na zawsze

Umiał dziękować ci Panie,

Że sobie rzępolę jak mogę,

Że daję Ci co mnie stanie.

A jeszcze bardziej chroń mnie

I od najmniejszej zawiœci,

Że są na œwiecie grajkowie

Pełni szumniejszych liœci.

Hej Panie Boe, co wielkim ...

I niechaj pomnę w mym życiu

Czy bliskim, czy też dalekim,

Żem człowiek jest przede wszystkim

I niczym innym niż człekiem.

Spraw w końcu by przy tej kapliczce,

Obok tej wiejskiej drogi

Klękał i grywał na skrzypkach

Wędrowny grajek ubogi.

Hej Panie Boże, coœ wielkim ...

MÓJ CHOPAK WYPIKNIA W GÓRACH

Spaam w sodkim zamyleniu d a7

Na miodowej łące d G C d

Wiatr się bawił cienką trawką G B C

Wiatr poganiał słońce. G B C

Przebudzona ciepłym rankiem d a7

Zjadłam pomarańczę d G C d

Zobaczyłam jak przy skale G B C

Smukli chłopcy tańczą. G B F G

Mój chłopak wypiękniał w górach C F E7 a

Chociaż słońca unikał F G E7 a

Nocą marzył o szczęœciu G C B F C

Mój chłopak z miną grzesznika C F G

Wieczór chłodem zatroskany

Przykrył łąkę mrokiem

Szukam mądrych słów codziennie

Nad cichym potokiem

Woda zmywa œlad zmęczenia

Myœli się radują

Ktoœ na parę krótkich godzin

Moją rękę ujął

Mój chopak wypiknia w górach ...

MOJE WDRÓWKI

Ze starym plecakiem pstrokatym od łat E A E A

Wyruszam na szlaki od tylu już lat E cis Fis H7

I zawsze od nowa coœ naprzód mnie gna A E A H7

Bo każdy z miesięcy uroki swe ma. E A E H7 E

Kwiecień moczy lodowatym deszczem A E

I na przemian słońcem grzeje mnie A E

Maj okrywa łąki nowym kwieciem A E cis

W czerwcu toń jeziora wabi mnie Fis H7

Lipiec szumi w polach jasnym złotem

Œwieżym sianem pachnie łąki łan

O porankach chłodną siejąc rosę

Sierpień do widzenia mówi nam.

Ze starym plecakiem pstrokatym od at ...

Wrzesień stroi wrzosy babim latem

Znów uparcie noc zabiera dzień

Czas, by liœci purpurowych szlakiem

Gonić jesień wœród gasnących drzew.

W listopadzie cicho mgła się œciele

Wœród szarugi szybko mija czas

Grudzień znów rozjaœni wszystko bielą

Miliardami wirujących gwiazd.

Ze starym plecakiem pstrokatym od łat ...

MORSKIE OPOWIECI

Kiedy rum zaszumi w gowie a

Cały œwiat nabiera treœci D

Wtedy człowiek słucha chętnie a D

Morskich opowieœci. G D a

Kto chce to niechaj słucha

Kto nie chce niech nie słucha

Jak balsam są dla ucha

Morskie opowieci.

Hej ! Ha ! Kolejkę nalej !

Hej ! Ha ! Kielichy wznieœmy !

To zrobi doskonale

Morskim opowieœciom.

Łajba jest to morski statek

Sztorm to wiatr co wieje z gestem

Cierpi œwiat na niedostatek

Morskich opowieœci

Kto chce to niechaj wierzy

Kto nie chce niech nie wierzy

Nam na tym nie zależy

Więc wypijmy jeszcze.

Hej ! Ha ! Kolejkę nalej !

Hej ! Ha ! Kielichy wznieœmy !

To zrobi doskonale

Morskim opowieœciom.

Pływał raz marynarz który

Żywił się wyłącznie pieprzem

Sypał pieprz do konfitury

I do zupy mlecznej.

Kto chce to niechaj wierzy

Kto nie chce niech nie wierzy

Nam na tym nie zależy

Więc wypijmy jeszcze.

Może ktoœ się będzie zżymać

Mówiąc, że to zdrożne wieœci

Ale to jest właœnie klimat

Morskich opowieœci.

Kto chce to niechaj słucha

Kto nie chce niech nie słucha

Jak balsam są dla ucha

Morskie opowieœci.

MY CYGANIE

My cyganie co pędzimy z wiatrem F C

My cyganie znamy cały œwiat d a

My cyganie wszystkim gramy d a

A œpiewamy sobie tak : E E7 a A A7

Ory, ory, szabadabada amore F C

Hej amore szabadabada d a

O muriaty, ja szumbriaty d a

Dżawo czasta hej mienia. E E7 a A A7

Kiedy tańczę niebo tańczy ze mną

Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr

Zamknę oczy - liœcie więdną

Kiedy milczę - milczy œwiat.

Ory, ory, szabadabada amore ...

Gdy œpiewamy słucha cała ziemia

Gdy œpiewamy słucha cały las

Niechaj każdy z nami œpiewa

Niech rozbrzmiewa piosnka ta.

Ory, ory, szabadabada amore ...

Będzie proœciej, będzie jaœniej

Całą radoœć damy wam

Będzie proœciej, będzie jaœniej

Gdy zaœpiewa każdy z nas.

Ory, ory, szabadabada amore ...

NA KOLEJOWYM SZLAKU

1840 był rok, gdy pomyœlałem czas zrobić ten krok e D

Gdy pomyœlałem czas ruszyć się e

By przeżyć coœ na szlaku. D H7 e

Fula mi nalej, fula lej ! G

Fula mi nalej, fula lej ! D e

Fula mi nalej, fula lej ! G

Na kolejowym szlaku. D H7 e

A w 1842 wiedziałem już, że cholernie to lubię

Wiedziałem już, że pokochałem

To podłe życie na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...

A w 1843 poznałem swoją dziewczynę Betty

Poznałem jasnowłosą Betty

Poznałem ją na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...

A w 1844 zagrałem z nią w otwarte karty

I powiedziałem jej, że tramp

Samotnie żyć musi na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...

Nieważne który to będzie rok

Gdy zechcesz w końcu zrobić ten krok

Gdy zechcesz w końcu ruszyć się

By przeżyć coœ na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...

Nieważne ile mieć będziesz lat

Gdy znudzi cię twój spokojny œwiat

Gdy zechcesz mocno po męsku żyć

A tak się żyje na szlaku. Fula mi nalej, fula lej ! ...

NA PI MINUT PRZED ZAMKNICIEM BARU

Wysączyłeœ ostatni łyk a

W pustej szklance œwieci dno d

W kieszeni masz tylko parę dziur E a

Twoi kumple odeszli już a

Obcych twarzy kilka wkrąg d

Samotnoœć przygniata cię jak mur. E a

Chciaby jeszcze yk d a

Ale nie chce nikt d a

Zafundować kielicha ci d G C E

Zwolna cichnie gwar d a

Zostaw już ten bar d a

Za pięć minut portier zamknie drzwi. d E a

WeŸ płaszcz, papierosa zgaœ

IdŸ powoli w nocny mrok

I cień swój pod rękę mocno schwyć

Całą noc tak bez celu łaŸ

Chociaż plącze wam się krok

Choć zegar zaczyna północ bić.

Chciałbyœ jeszcze łyk ...

NA PODUSZKACH MOICH DONI

Ja przed deszczem w donie schowam e G

Ja cię w słońcu ukołyszę H7 C

Tak byœ była tylko moja D G

Tak spokojnie, tak najciszej a H

Pocałuję. e

Dłoni ciepłem cię ogrzeję

W palce swoje cię ubiorę

Będziesz miała moje dłonie

Tak ciche, tak spokojem

Zamyœlone.

Na poduszkach moich dłoni

Usta możesz tulić senne

Popatrz to nasza miłoœć

Tak ciepło, tak wiosennie

Malowana.

NA PRZYSTANKU

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Nie pacz gdy ci gaszcz G

Łagodząc rozstania krzywdę C

Niewiele jest w życiu na zawsze a

A nic na nigdy D7

Nie szarp się nieposłusznie G

Już jedziesz, patrz C

Kamyk, zioło, muszlę w zastaw dałaœ a

I swój płacz D7

Moe ju niedugo G

Z uœmiechem twym płochym C

Zobaczę cię znów D

Na drogach Europy G

Nie płacz gdy cię głaszczą

Łagodząc rozstania krzywdę

Niewiele jest w życiu na zawsze

A nic na nigdy

Cóż mam ci życzyć

Na to echo, na czułoœć wtórą

Powikłają nam się nici

I urwą

Może już niedługo

Z uœmiechem twym płochym

Zobaczę cię znów

Na drogach Europy.

NA MIER BAZNA

Czemu, gdy kocha gnali jak psa C a7 d7 G

Czemu, gdy szlochał œmieszyła łza C G F C

Krasną czapkę z dzwoneczkami F G

Kładli mu miast korony e a7

Choć za stołem i w kompanii F G

Lecz nie goœć a bard proszony C F G C (C7)

Pokochajcie błazna ludzie F G

Błazen duszę ma jak anioł C E a

Choć u ramion skrzydeł nie ma F G

Wzleci, wzleci ponad nami C F G C

Czemu, gdy odszedł płakali wszyscy

Czemu, gdy odszedł każdemu bliski

A gdy mówił głoœno-kocham

Wszyscy ludzie się zaœmiali

A gdy innych radoœć zdjeła

Pękło błazna serce z żalu

Chociaż błazna nikt nie kochał

Błazen duszę miał jak anioł

Choć u ramion skrzydeł nie miał

Wzleciał, wzlecial ponad nami.

I czemu tylko ja się nie smucę?

Czemu ja jeden grania nie rzucę?

Chociaż płaczę razem z wami

Choć żałuję zmysłem każdym

Wezmę czapkę z dzwoneczkami

I zostanę waszym błaznem.

Pokochajcie błazna ludzie...

NASZA WDRÓWKA

Ideaów twych ma kolekcj G

Codziennoœci patyna już kryje a

I ambicja z wolna usypia D

Mrucząc: ale tyję G a D

I choć głowę odwracasz od burzy G

W miękkich kapciach młodoœć swą chowasz a

Wiatr wesołą melodię ci niesie D

A z melodią słowa. G

Dopóki tylko nogi będą nosić mnie a D a G

Dopóki z mej gitary będzie płynął œpiew a D G G7

Dopóki tylko góry i jeziora a D

Będą witać nas G e

To zawsze na wędrówkę, zawsze będzie czas. a D G

Spakuj więc odkurzone marzenia

Starych wspomnień porcję niemałą

Potem nogą pchaj w plecak to wszystko

Choćby wejœć nie chciało.

I poszukaj nas na starych szlakach

My będziemy jak zawsze ci sami

Stare miejsce odszukaj przy ogniu

I zaœpiewaj z nami.

Dpóki tylko nogi będą nosić mnie ...

NASZ DOM

L.KOPEĆ

C G d G

Nie mów, e dom nasz ono C G a e

Budować trzeba z cegły d A7 d

Nie trzeba murów z więdŸbą zieloną E a

Ani murarzy biegłych d G C

Zbudujemy dom jak nikt na œwiecie C G a e

Bez sklepień, œcian i poddaszy d A7 d

Wystarczą kwiatki w małym wazonie E a

Pod dachem serc - nasze dzieci. d G C

A kiedy dom nasz stanie C e

Posiejemy stokrotki i bratki F G C

Słońca będzie w naszym mieszkaniu C e

Pod dostatkiem. F G C

C G d G

I zejdą się podziwiać

Nasz domek ptaki - przyjaciele

Słowik arię leœną zaœpiewa

Na nasze wspólne wesele.

A kiedy dom nasz stanie ...

I rozœpiewają się szczęœciem

Obłoków jasne poddasza

Wierzcie mi, albo nie wierzcie

Dom nasz - to miłoœć nasza.

A kiedy dom nasz stanie ...

NIE CHOD TAM

Tak smutno patrzysz przez otwarte okno a e

Już się latarnie w mieœcie zapalają a e7

I nic nie mówisz, patrzysz tylko w dół a F G

Nie chodŸ tam, gdzie uliczny obcy tłum. G C F G C

UsiądŸ tu obok mnie w fotelu C F G C

Słonecznikowe pestki gryŸ C F G C

A ja piosenkę ci zanucę C F E a

Tę, której słuchać chciałabyœ. F C G C

Nie strącaj z biurka kałamarza C F G C

Nie zrywaj z kalendarza dni C F G C

Jeœli nie lubisz tej piosenki C F E a

Inną ładniejszą zagram ci. F C G C

Zasnęło słonce gdzieœ za antenami

Wyłażą koty z piwnic i œmietników

Zadzwonił tramwaj, już ostatni kurs

Nie chodŸ tam - puste place, zniknął tłum

A kiedy przyjdziesz do mnie znów pojutrze

Popatrzysz smutno przez okno otwarte

Wsłuchasz się w miasta przedwieczorny szum

Powiem ci - nie chodŸ tam gdzie obcy tłum.

UsiądŸ tu obok mnie w fotelu

Słonecznikowe pestki gryŸ

A ja piosenkę ci zanucę

Tę, której słuchać chciałabyœ.

Może kałamarz strącisz z biurka

Lub zerwiesz z kalendarza dzień

Moż już lubisz tę piosenkę

A może troszkę lubisz mnie.

NIE MÓJ DUNAJEC

Nie mój Dunajec szumi mi D D7

Nie moja bystra woda G e

Tylko przychodzą stare sny a7 D G e

Swoboda, ech swoboda. fis H7 e

Nie przypominaj mi się œnie a7 D7 G e

Młodoœci mojej zdrowej a7 D G e

Bo mi żal w piersi duszę rwie a D7 G e

Nad siłę ludzkiej mowy. fis H7 e

Nikt tak nie kochał smolnych watr

Trzasku i dymu stosów

I nikt znad głuchych szczytów Tatr

Patrzących w dół niebiosów.

I w œwiecie nikt nie kochał tak

Samotnej, skalnej drogi

Urwisk, gdzie w dole buja ptak

I groza pieœci nogi.

NIECH TAM GÓRY CHWAL

Niech tam góry chwalą d C d C

Niech tam watry palą d C d C

Niech im w smrekach œpiewa wiatr a d E E7 a A7

A ja bd chodzi po dolinach F C

A ja będę chodził po nizinach E a

I nie spojrzę nawet w stronę Tatr F G C E a (A7)

Niech tam z gór ci wiosną

Krokusy przyniosą

Albo jakiœ inny kwiat

Aja będę chodził po dolinach.....

Niech cię tam zatrzyma

W jego chacie zima

Niech wam œnieg przysłoni œwiat

A ja będę chodził po dolinach .....

/w bisie/ ...Tylko czasem spojrzę w stronę Tatr.

NIECH ZABRZMI PIE

Żeglarze wszystkich œwiata stron d C d

dziœ dla was œpiewać chcę. C d

Niech zabrzmi pieœń, żeglarska pieœń. d G d

Czy to dzień, czy noc, czy to West, czy Ost C d C d

W znajomym rytmie codziennych prac, C d

Gdy w żagle dmucha wiatr. d C d

Przed laty stu żaglowiec był

potęgą morskich dróg.

Tam brzmiaa pie...

BluŸnili chłopcy na swój los

i morza mieli doœć.

Tam brzmiała pieœń...

Po trzech dniach w porcie każdy z nich

na morze wracać chciał.

Znów brzmiała pieœń...

Dziœ tylko w strofach starych szant

żaglowców przetrwał czas.

Niech zabrzmi pieœń...

Więc gdy wyruszasz bracie w rejs

zaœpiewaj z całych sił:

Niech zabrzmi pieœń....

NIEZAPOMINAJKA

(a d a E)

Wskie strumyki, brzegi jezior a d a d

Wœród leœnych polan, mokrych łąk a G C A7

Zakwita niezapominajka d G C a

Błękitny kwiatek bliskich stron. d E7 a (A7)

(a d a E a)

Czerwone głogi, białe brzozy

Żółte kaczeńce, siwe mchy

I tylko niezapominajka

Błękitne nieba roni łzy.

Myœlami ciągle tam powracam

Gdzie leœnych œcieżek znany œlad

Błękitna niezapominajka

Przybliża chwile dawnych lat.

NUTA Z PONIDZIA

Polami, polami, po miedzach, po miedzach a F G C

Po błocku skisłym w mgłę i wiatr d G C

Nie za szybko kroki drobiąc d9 E

Idzie wiosna, idzie nam a G F E

Idzie wiosna, idzie nam a GFE a

Rozłożyła wiosna spódnicę zieloną

Przykryła błota bury błam

Pachnie ziemia ciałem młodym

Póki wiosna, póki trwa

Rozpuœciła wiosna warkocze kwieciste

Zbarwiła łąki niczym kram

Będzie odpust pod Wiœlicą

Póki wiosna, póki trwa

Ponidzie wiosenne, Ponidzie leniwe

Prężysz się jak do słońca kot

Rozciągnięte po tych polach

Lichych lasach, pstrych łozinach

Skałkach w słońcu rozognionych

Nidą w łąkach roziskrzoną

Na Ponidziu wiosna trwa

Na Ponidziu wiosna trwa

Na Ponidziu wiosna trwa.

OCZEKIWANIE

Jest sroga zima, a o lecie już myœlę nieœmiało d d7+ d7 g

Kiedy z wiatrem i złotą kulą słońca A7 d

Znów wyruszę na włóczęgę wspaniałą E7 A

Gorące lato, mała ważka nad wodą szybuje d d7+ d7 g

Senne żaby leniwie drzemią w stawie A7 d

Polny konik swe skrzypce szykuje ... E7 A7

Przy kominku ciepy pomie d g A d C

Ciągle lato przypomina F g A7 D7

Spójrz, za oknem jak w zamieci g A7 d B

Tańczy z mrozem biała zima g A d

Zielone liœcie gdzieniegdzie pożółkły na drzewach

Jesień idąc rozpina babie lato

Twoja buzia jest cała w złotych piegach

Ale jest zima, mróz trzaska i rysuje figury

Byle jeszcze tak dotrwać aż do lata

A potem opuœcić szare miejskie mury

Przy kominku ciepły płomień ...

OD TURBACZA WIEJE WIATR

Od Turbacza wieje wiatr, niesie nam tę wieœć d A7 d

Że tej nocy szczyty gór pokrył biały œnieg. d A7 d

A w dolinach piękna jesień F C

Złote liœcie lecą z drzew d A7

Od Turbacza wieje wiatr, niesie nam tę wieœć. d A7 d

F C A7 d

Zima białym płaszczem swym już okryła Tatry

Mgła zabrała słońcu blask, wieją zimne wiatry.

A w dolinach piękna jesień

Złote liœcie sypie z drzew

Od Zawratu wieje wiatr, niesie nam tę wieœć.

Hej dziewczyno nie smuć się w ten jesienny czas

Chociaż raz uœmiechnij się, przywróć oczom blask.

To nic że na szczytach zima

A w dolinach jesień już

Uœmiech twój przemieni wszystko, wiosną wróci znów.

Od Turbacza wieje wiatr, niesie nam tę wieœć

Że tej nocy szczyty gór pokrył biały œnieg.

ODPOWIE CI WIATR

BOB DYLAN

Przez ile dróg musi przejœć każdy z nas C F C a

By w końcu człowiekiem się stać C F G

Przez ile mórz lecieć ma biały ptak C F C a

Nim w końcu upadnie na piach C F G

Przez ile lat będzie ten kanion trwał C F C a

Nim w końcu rozkruszy go wiatr. C F G

Odpowie ci wiatr, wiejący przez œwiat F G C a

Odpowie ci bracie tylko wiatr. F G C

Przez ile lat będzie trwał górski szczyt

Nim deszcz go na mórz zniesie dno.

Przez ile ksiąg pisze się ludzki byt

Nim wolnoœć wypisze w nim ktoœ.

Przez ile lat nie odważy się nikt

Zawołać, że czas zmienić œwiat.

Odpowie ci wiatr, wiejący przez œwiat

Odpowie ci bracie tylko wiatr.

Przez ile lat ludzie giąć będą kark

Nie wiedząc, że niebo jest tuż.

Przez ile łez, ile bólu i skarg

Przejœć trzeba i przeszło się już.

Jak blisko œmierć musi przejœć obok nas

By człowiek zrozumiał swój los.

Odpowie ci wiatr, wiejący przez œwiat

Odpowie ci bracie tylko wiatr.

Odpowie ci wiatr wiejący przez œwiat

I ty swą odpowiedŸ rzuć na wiatr.

ORAWA

Z mego okna wida chmury a C

Na skalistych grzędach d E

Przetrę szybę ciepłą dłonią a C

Razem z nimi siędę d E

I będą mi grały wiatry F C

Na organach turni d E

Kiedy pójdę zbójnikować a C

Nad dachami równin. d E (a)

Z mego okna widać potok

Doliną, doliną

Dumnych smreków las szeroki

Mgły w kosodrzewinie

I będą mi grały wiatry

W zaklętej kolebie

Noc krzesanym się zatańczy

Po niebach, po niebach.

Orawo F C

Wiatrem malowany dach d E

Ciupagami wysrebrzony C G

Na smrekowych pniach H7 E

Orawo F C

Wiatrem malowany dom d E

Gdzie zbujnickie œpiewogrania F

Po kolebach œpią H7 E a

Z mego okna widać chmury

Na skalistych grzędach

Przetrę szybę ciepłą dłonią

Razem z nimi siędę

I będą mi grały wiatry

Na organach turni

Moje życie tylko w górach

Nad dachami równin.

Orawo ...

PAMITKA ZE SPYWU

Żegnamy gasnący dzień d A7 d

I mgły co nad wodą d A7 d

I wiatr co w szuwarach zaplątał się tak g C F B

Jak mucha we włosach rozczochranych g A7

I cień lipcowej nocy g C

Co błądzi gdzieœ po dnie F B

Z parą pasiastych okoni. g A7 D

Dobranoc niebo, dobranoc wodo g C F B

Dobranoc już, dobranoc. g d A7 D

Już pora rozbijać namioty

I zbierać chrust na ognisko

Chleb kroić powszedni i z wiadrem po wodę

Iœć do zagrody

Lecz jeszcze popatrzmy

Jezioro się złoci

I słońce czerwone tak nisko.

Dobranoc niebo, dobranoc wodo

Dobranoc już, dobranoc.

PEJZAE HARASYMOWICZOWSKIE

Kiedy staem w przedwicie a Synaj G D

Prawdę głosił przez trąby wiatrów C e

Zasmreczyły się chmur igliwiem G D

Bure œwierki o góry wsparte. e C D

I na niebie byłem ja jeden

Plotąc pieœni w warkocze bukowe

I schodziłem na ziemię za kwestą

Przez skrzydlącą się bramę Lackowej.

I by Beskid i byy sowa G D G

Zanurzone po pępki w cerkwi baniach G C D

Rozłożyœcie złotych D

Smagających się wiatrem do krwi. C D G

Moje myœli biegały końmi

Po niebieskich mokrych połoninach

I modliłem się złożywszy dłonie

Do gór Madonny Brunatnolicej

A gdy serce kroplami tęsknoty

Jęło spadać na góry sine

Czarodziejskim kwiatem paproci

RozgwieŸdziła się Bukowina

I był Beskid i były słowa ...

PIELGRZYM

Ma pod stopami cier kamienia C G C

A ponad głową łachman nieba F e d G

Pielgrzymią torbę na ramieniu C F C F

A w niej spleœniałą pajdę chleba. C G C

Wiodą go kręte szlaki leœne C F C F

Strumień obmywa twarde stopy C F C F

Uœmiecha się do siebie we œnie C F C F

Drzemiąc pod dachem wiejskiej szopy. C F C G

Cóż ci po wędrowaniu młody posępny człowieku F G C F

Gdzie cię do licha niesie, co widzisz na brzegu C G C

Spójrz na taflę potoku twe podarte łachmany F G C F

Gdzież człowieku?! Cóż ci po wędrowaniu?! C G C

A kiedy rankiem przyodziewek

Okrywał wątłe twe ramiona

Ptaki budziły go swym œpiewem

Wstawał i dalej szedł przez pola

Nie zwykł ludzkiego wstrzymać wzroku

I mówił niewyraŸne słowa

Nie mógł dotrzymać jemu kroku

Niejeden który to próbował

Cóż ci po wędrowaniu......

PIE POEGNALNA

Ogniska ju dogasa blask C G7

Braterski splećmy krąg C F

W wieczornej ciszy w œwietle gwiazd C G

Ostatni uœcisk rąk. C F G C

Kto raz przyjaŸni poznał moc

Nie będzie trwonił słów

Przy innym ogniu, w inną noc

Do zobaczenia znów.

Nie zgaœnie tej przyjaŸni żar

Co połączyła nas

Nie pozwolimy by ją skradł

Nieubłagany czas.

Za nami jasnych godzin moc

I moc młodzieńczych snów

Przy innym ogniu, w inn noc

Do zobaczenia znów.

PIE WIELORYBNIKÓW

"EKT-GDYNIA"

Nasz "Diament" prawie gotów już a e

W cieœninach nie ma kry a e

Na kei piękne panny stoją a e

W oczach błyszczą łzy. d e a

Kapitan w niebo wlepia wzrok a e

Ruszamy lada dzień a e

Płyniemy tam gdzie słońca blask a e

Nie mąci nocy cień. d e a

A wic krzycz oho a e a

Odwagę w sercu miej a e a

Wielorybów cielska grone s a C G

Lecz dostaniemy je. F e a

Ej panno - po co łzy

Nic nie zatrzyma mnie

Bo prędzej w lodach kwiat zakwitnie

Niż wycofam się.

No nie płacz wrócę tu

Nasz los nie taki zły

Bo da dukatów wór za tran

I wielorybie kły.

A więc krzycz oho ...

Na deku stary wąchał wiatr

Lunetę w ręku miał

Na łodziach co zwisały już

Z harpunem każdy stał.

I dmucha tu, i dmucha tam

Ogromne stado wkrąg

Harpuny, wiosła, liny brać

I ciągaj brachu ciąg.

A więc krzycz oho ...

I na wieloryba już

Ostatni to dzień

Bo œmiały harpunnik

Uderza weń.

PIOSENKA BEZ TYTUU

Popatrz niebo si kania a C

Niebo różowe d a

Wiatrem sypane w kolorach F C E

Słońce przychodzi jak goœć najlepszy a C d a

Wiatr się umila na wietrzyk. F C E

Jeszcze si tyle stanie E a

Jeszcze się tyle zmieni E7 a

Rosną nam nowe twarze do słońca. F C E7

Popatrz drzewo się czesze

Drzewo olbrzymie

Po niebie gałęŸmi pisze

Rzeka się œmieje dobrą nowiną

Wszystkie żale odpłyną.

Jeszcze się tyle stanie ...

PIOSENKA DLA WOJTKA BELLONA

A.KIEŁB, K.MYSZKOWSKI

Powiedz, dokd znów wdrujesz D G D

Czy daleko jest twój sad? D G D

Hen, w krainy buczynowe C G D

Ze mną tam układa pieœni wiatr C G D

Hen, w krainy buczynowe e G D

Ze mną tam nikogo tylko wiatr. e G D

Zmierzchy grają, a przestrzenie

Własny mi podają dŸwięk

Takie œpiewy z nimi lub milczenie

W którym znika każdy dawny lęk

W takich œpiewach i milczeniu

W szumie œwiętych buków zginął lęk.

Zaszumiały cię powietrza

I ruszyłeœ sam na szlak

Ten ostatni, ten najlepszy

Przyszedł czas - Pan dał ci znak

Ten ostatni, ten najlepszy

Przyszedł czas - Pan dał ci znak.

PIOSENKA KOLOROWA

Piosenka której nie ma szara jest jak wit C a d G7

Nic nie ma, ledwo temat, rytm jakiœ - jakiœ rytm C a e A7

Niezdarna, nieforemna, szara tak jak nocy œwit d G7 C a

Gdy œwit z ptaków snem miesza się. d G7 C

A potem jest zielona , jakby rzucił kto

Zielone winogrona w zielonej wiosny dno

Już struna uderzona, nutki œlad daleko stąd

To jest ten, to ten właœnie ton.

A potem przyjdą słowa i to będzie już

Piosenka kolorowa w kwitnącej burzy róż

Dziewczyna w pełni lata, co już zna urodę swą

To te kilka słów to już to.

Piosenka już gotowa, można już ją grać

W gitary struny schować lub swej dziewczynie dać

Piosenka kolorowa taki jest jej cały œwiat

Œwiat co ma wciąż tak mało lat.

PIOSENKA NA PRZEKÓR PRZYSZEJ KOREKCIE

W starym, uczniowskim zeszycie C

Na przekór przyszłej korekcie E7

Napisałem: kocham cię życie, a

Będę szukał cię w niebie i w piekle. D7 G

Wezmę za dobrą monetę C

Œmiechy i drobne uœmiechy E7

Życie, za tobą wszędzie ucieknę a

W nieba i czyœćce piekielne! D7 G

I aż na górskich szczytach a

I w morza odchłaniach G

W nocy mrokach i œwitach a G

Będę szczęœcie doganiał a G a

Będę szczęœcie witał! F G a

Jak szklankę mleka i kufel piwa

Wielkim cię haustem wypiję

Widzisz, ja wcale się nie zgrywam

Żyję - bo kocham, kocham - bo żyję!

Niech się wali piekło w posadach

Niech się niebo rozgwieżdża

Coœ ma się udać - niech więc się uda!

Jutro w góry wyjeżdżam!

I a na górskich szczytach....

Życie szalone i życie szare

Szczęœcia za mało i ponad miarę

Pożółkły, stary uczniowski zeszycie...

A przecież kocham cię życie.

PIOSENKA NA ROZGRZANIE

Zimno tak, e a strach D fis

Jakże rozgrzać się? G D

Korowody chłodnych myœli oziębiają mnie G D h A

Nie pomaga łyk herbaty D fis

Ani ciepły szal, G D

Urojone z sopli kraty G D

Jak roztopić mam? h A

Piosenka na rozgrzanie, na rozgrzanie serc D fis G A

Rozgrzewa mnie takie granie, jak w domu ciepły piec D fis e A

W przytulnym cieple nutek, w przytulnym cieple pauz G A D h

Z zimnego jak lód serca wypłynie czasem łza. G A G A

Jak dziewczynka z zapałkami,

Chcę ciepła, miłoœci.

Nie rozgrzeję się słowami - tymi co ze złoœci.

Nie rozbawią mnie pajace,

Co na sznurkach skaczą.

Chociaż wszystkim nam tak zimno,

Dobrze dziœ pajacom.

Piosenka na rozgrzanie, na rozgrzanie serc ...

PIOSENKA NASZYCH DRUHEN

"WOŁOSATKI"

Usiadła gdzieœ pod płotem, na poboczu C a F G

W gęstwinie się schowała, poœród traw C a F G

Ale echo od czasu do czasu G C a

Niesie jej radosny głos F G C

Piosenka œpiewana na powitanie C a F G

Piosenka œpiewana na pożegnanie C a F G

Piosenka, najmilsza z wszystkich druhen jest.C a F G C a F G

Raz na rajdzie z wiatrem gna

Potem znowu woła nas

I ze œwierszczem swych próbuje sił

Aby duet powstał z nich

Piosenka piewana na powitanie...

Ale kiedy przyjdzie noc

I piosenka pójdzie spać

Wtedy w głowie będziesz słyszał głos

Wyœpiewując refren wciąż.

Piosenka œpiewana na powitanie...

PIOSENKA O MOJEJ ULICY

A.SIKOROWSKI

Prowad mnie ulico, prowad mnie za rk D G A

Wszystko mnie zachwyca w twym kamiennym pięknie G A D

Bramy co na oœcież, kwiaty w każdym oknie G A

I ten mój samotny, i ten mój samotny marsz. G Fis h

Pomiędzy domami prowadŸ mnie ulico G A D

Trakcie wydeptany ludzi nawałnicą G A D

Radoœci aleją gwiazdy ci się œmieją Fis h e A D

I dla ciebie wieje wiatr, i dla ciebie wieje. Fis h e A

W samym sercu miasta czytam to na twojej twarzy G A D

W samym sercu miasta coœ się nam przydarzy. G A D

ProwadŸ mnie ulico, prowadŸ mnie za rękę

Wszystko mnie zachwyca w twym kamiennym piekle

Bramy co na oœcież, kwiaty w każdym oknie

I ten nasz ulotny, i ten nasz ulotny marsz.

ProwadŸ mnie ulico, bo ja ciągle czekam

Czy się nie okaże, żeœ ulico œlepa

Że mnie okłamałaœ, że mój cel zabrałaœ

Pokazałaœ inną twarz, pokazałaœ inną.

W samym sercu miasta czytam to na twojej twarzy

W samym sercu miasta coœ się nam przydarzy.

PIOSENKA O RAJDOWYCH BUTACH

W.JAROSZ

Gdy wiosną słoneczko uœmiechem nas wita G F C G

Skowronki radosne koncerty rozdają C D

Rajd studencki rusza kolorowym szlakiem G F C G

Nogi same niosą, choć buty uwierają. C D

Te buty, te buty, te buty rajdowe G D H7 e

Nie stare, podarte i nie całkiem nowe C G D

Na deszcz, na œnieg, na słońce i wiatr G C H7 e

W sam raz na rajdowy szlak. C D G

Nareszcie kres trasy, ognisko, pieœń stara

Zdziwiony księżyc patrzy na zasłuchany krąg

Œpią liœcie na drzewach, gitara sennnie ziewa

I œpią mokre buty rzucone gdzieœ w kąt.

Te buty, te buty, te buty rajdowe ...

Lecz kiedyœ zapomnisz piosenki tej słowa

Z siwymi włosami przybędzie ci lat

I łza się zakręci, i serce zabije

Pomarzysz jak niosły cię kiedyœ przez œwiat.

Te buty, te buty, te buty rajdowe ...

PIOSENKA OBCEGO

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Przez strumień wąski przechodzę d

Po kładce rzuconej jakkolwiek B1

I witam krzyże przy drodze G0

Dzwoneczkiem dzwoniącym przy torbie. A7

Lecz każdy oddech tak trudzi d

Choć nikt oddechu nie broni B1

Bo jestem tu obcym dla ludzi G0

I nawet dla drzew też nie swoim. A7

I kto zapewni mi radoœć g A7

Kto szczęœcie na jutro zapewni d B

Gdy słońce opuœci się na dół g A7

Po sznurze z ciemnych jarzębin d D7

I kto policzy me strachy g A7

Kto wyprowadzi je ze mnie d B

Na obcego unoszą dachy g A7

Pyski skrwawione jesienne ... B A7

Może są jeszcze inne miejsca

Czas nie do końca odmroczony

Gwiazda co drogę nam pokażę

Do ludzi w ludzi przemienionych.

Bo przecież jest bo gdzieœ być musi

To miejsce co wœród chmur jaœnieje

Rzeka co płynie w jedną strone

I wiatr co w jedną strone wieje

I kto, kto zapewni mi rado ...

PIOSENKA TURYSTYCZNA W STARYM STYLU

W.JAROSZ

Poniedziałek trąci nudą C G

Poœwiąteczne leczy sprawy E a

Taki nieszczególny dzień F C B G

Z wtorkiem włóczy się po mieœcie C G

Tygodniowy bagaż niesie A D7

Słońca szuka, œmieszny jest. F G C C7

A w sobotę, a w sobotę wezmę plecak i gitarę F G C a

Znów przywitam góry, las i rajdową starą wiarę F G C C7

A w sobotę, a w sobotę wezmę plecak i gitarę F G C a

Znów przywitam góry, las, znów przywitam góry, las. F G C

Œroda gwiżdże na to wszystko

Œwięci z nieba leją wodę

Jeszcze tylko doby dwie

Czwartek poczuł już przygodę

Pod parasol bierze œrodę

Pójdzie z nami, dobrze wiem.

A w sobot, a w sobot wezm plecak i gitar ...

Piątek œmieje się od rana

A dziewczyna czas rozstania

Opłakuje - to nic, że

Że w kieszeniach ciągle mało

Że nas słońce znów nabrało

Gwizd pociągu wezwie mnie.

A w sobotę, a w sobotę wezmę plecak i gitarę ...

PIOSENKA WETERANA

"WOŁOSATKI"

Tyle kartek papieru zapisanych D A h

Tyle nutek związanych pięciolinią G E A

Fotografii stos bez liku fis h

I gitara gdzieœ na strychu G A

Tyle lat, a jednak ciagle żal. G A D

Jeszcze plcze si w pamici "czas powrotu" G A fis

"Jesień w górach" i "bieszczadzki trakt" G E A

Jeszcze "budzisz się ze słoną łezką w oku" fis G A

I wyruszać chcesz z plecakiem gdzieœ na szlak. G A D

Już nie twoje "buty całkiem przemoczone" h G A

I nie tobie "samby, bluesy œwierszczyk gra" G fis h

Jeszcze łudzisz się nadzieją ,że nie koniec G A D h

Że tam wrócisz, że "bieszczadzki koncert trwa". G A D

Tyle œcieżek na pamięć wydeptanych D A h

Tyle ognisk wypalonych aż po brzask G E A

A wspomnienia spać nie dają fis h

I po głowie się tułają G A

Tyle lat a jednak ciągle żal. G A D

Jeszcze plącze się w pamięci "czas powrotu" G A fis

"Jesień w górach" i "bieszczadzki trakt" G E A

Jeszcze "budzisz się ze słoną łezką w oku" fis G A

I wyruszać chcesz z plecakiem gdzieœ na szlak. G A D

Już nie twoje "buty całkiem przemoczone" h G A

I nie tobie "samby, bluesy œwierszczyk gra" G fis h

Jeszcze łudzisz się nadzieją ,że nie koniec G A D h

Że tam wrócisz, że "bieszczadzki koncert trwa". G A D

PIOSENKA WIOSENNA

"W.G.BUKOWINA"

Zagram dla ciebie na każdej gitarze œwiata h fis G A

Na ulic fletach, na nitkach babiego lata h fis G A

Wyœpiewam jak potrafię księżyce na rozstajach D A D h

I wrzeœnie, i stycznie, i maje fis G A A7

I zagubione dŸwięki, barwy na płótnach Flaminka fis G A

I słońce wędrujące promienia œcieżynką. fis G A

Graj nam, graj pieœni skrzydlata D A G D

Wiosna taniec nasz niesie po łąkach fis G A A7

Zatańczymy się w sobie do lata D A D h

Zatańczymy się w sobie do końca. D A G A D

A blask co oœwietla me ręce, gdy piszę

Nabrzmiał potrzebą rozerwania ciszy

Przez okno wyciekł, pełno go, teraz chmara wronia

Dziobi się w dziobów końcach a w ogonach ogoni

A pieœń moja to niknie, to wraca

I nie wiem co bym zrobił, gdybym ją utracił.

Graj nam, graj pieni skrzydlata ...

POCHODNIA MARZE

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

(a A0 d E)

Usid przyjemnie przy ogniu a e

Swe ręce ogrzej i twarz G0 d

Jeœli życiorys się pogniótł F a

Wrzuć go w ognia żar. Gis0 E

Żarzy się żarzy pochodnia marzeń F e

Marzą się marzą lepsze dni d a

Ale na razie wœród szarych zdarzeń F a

Trzeba żyć. E

Strzelają iskry ku niebu

Marzenia niosą do gwiazd

Niech ogień strawi kolego

To co już strawił czas

Żarzy się żarzy...

Widzą nas chyba z daleka

Jasnoœć rozchodzi się w krąg

Łatwiej dostrzeżesz człowieka

Gdy się rozproszy mrok.

Żarzy się żarzy...

W tym ogniu jest jakaœ siła

Tajemna ukryta moc

Jakby nadzieja się tliła

Że dniem się stanie noc.

Żarzy się żarzy...

Życiorys spali się do cna

W ognisku tak musi być

Lecz nowa kartka jest pusta

Zacznij pisać od dziœ.

Żarzy się żarzy...

PROBA

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Sidziemy kiedy razem D G7+

Gdzieœ w mroku, blasku œwiec. B2 A7

Gitara, grzaniec, piwo, D G7+

Czy czas tak musi biec? e A7

Losy przyjaciół w gwiazdach G Fis0

Czytam, jak barwny sen. e A

Każdy z nas Majstrem Biedą jest. G A

Powróc dawne rajdy D G7+

Szlakiem znaczone dni. e A

Spotkamy się wpół drogi, D G7+

Gdzieœ między nocą a dniem. e A

Odżyją dawne sprawy, G Fis0

Odżyje dawny styl, e A

Proszę, powróćcie dawne dni. G A

Gitara moja znowu

Tu dla was będzie grać.

Podajcie mi uœmiechy,

Co trwało, musi trwać,

Popijam cierpkie piwo,

Na skrzydłach biegnie czas.

Nocne œpiewanie musi trwać.

Przeminie to spotkanie.

Przeminie noc bez snu.

Zgasimy stare œwiece,

Za rok wrócimy tu.

Przed nami wiele szlaków,

Przed nami znowu trud.

Rozstaje długich krętych dróg.

POCIG

P. ORKISZ

Pędzi, pędzi pociąg d7

Znika œwiat w oddali g d7

Do szyby przyklejasz mokry nos g A d7

Życie jak ten pociąg d7

Mierzi cię i dławi g d7

Na twój smutek, bracie, mamy coœ : g A d7

Jedziemy daleko , za morza i rzeki d7 g A d7

Jedziemy przed siebie , dokładnie nic nie wiem d g A d

JedŸ z nami kolego , nie pytaj dlaczego d g A d

JedŸ z nami gdzie oczy poniosą d7 g

Nie pytaj dlaczego i nie pytaj po co. A d7

Pędzi, pędzi pociąg

Œwiat spod kół ucieka

Pociąg w niebo frunie, w ciepło marzeń.

Między przystankami

Między półsłowami

Czasem ktoœ uœmiechem cię obdarzy.

Jedziemy daleko, za morza i rzeki ...

Pędzi, pędzi pociąg

Œwiat spod kół ucieka

Życie jak ten pociąg szybko mknie.

Tylko na twój uœmiech

Ciągle jeszcze czekam

Siedzisz z tamtej strony - hej !, uœmiechnij się

Jedziemy daleko, za morza i rzeki ...

POCZTÓWKA Z BESKIDU

"WOŁOSATKI"

Po Beskidzie błądzi jesień C G

Wypłakuje deszczu łzy F C

Na zgarbionych plecach niesie F C

Worek siwej mgły G G7

Pastelowe cienie kładzie C G

Zdobiąc rozczochrany las F C

Nocą rwie w brzemiennym sadzie F C

Grona słodkich gwiazd, złotych gwiazd. G C

Jesienią góry są najszczersze F G C F

Żurawim kluczem otwierają drzwi C G C C7

Jesienią smutne piszę wiersze F G C F

Smutne piosenki œpiewam ci. C G F C

Po Beskidzie błądzą ludzie

Kare konie w chmurach rża

Œwięci pańscy zamiast w niebie

Po kapliczkach œpią

Kowal w kuŸni klepie biedę

Czarci wydeptują trakt

W pustej cerkwi co niedzielę

Rzewniej œpiewa wiatr, pobożny wiatr.

Jesieni góry s najszczersze...

POONINY NIEBIESKIE

A. DRĄG

Gdy nie zostanie po mnie nic C F C

Oprócz pożółkłych fotografii C F C

Błekitny mnie przywita œwit e F C G

W miejscu co nie ma go na mapie. C F C

A kiedy sypną na mnie piach

Gdy mnie okryją cztery deski

To pójdę tam gdzie wiedzie szlak

Na połoniny, na niebieskie.

Podwiezie mnie błękitny wóz

Ciągnięty przez błękitne konie

Przez œwiat błękitny będzie wiózł

Aż zaniebieszczy w dali błonie.

Od zmartwień wolny i od trosk

Pójdę wygrzewać się na trawie

A czasem gdy mi przyjdzie chęć

Z góry na ziemię się pogapię.

Popatrzę jak wœród smukłych malw

Wiatr w przedwieczornej ciszy kona

Trochę mi tylko będzie żal

Że trawa u was tak zielona.

POSIEDZIMY JESZCZE TROCH

P. BAKAL

Dzie znowu koczy si piewem e A e A

Kładzie do snu swoje nuty e A e A

Ogień zaczyna grać piano D h

Cisza czeka na znak C D e D

Posiedzimy jeszcze trochę G D

Popleciemy coœ trzy po trzy e h

Nim się żywe oczy iskier zamkną a e C H7 e D

Posiedzimy jeszcze trochę G D

I pójdziemy w stronę nocy e h

Wygasimy dzień do końca ciszą. a e C H7 e (D)

Na posrebrzonej polanie

Noc położyła się w trawie

Gdzieœ w rozpuszczonych jej włosach

Znowu snu nie odnajdę.

Posiedzimy jeszcze trochę

Popleciemy coœ trzy po trzy

Nim się żywe oczy iskier zamkną

Posiedzimy jeszcze trochę

I pójdziemy w stronę nocy

Wygasimy dzień do końca ciszą.

POSZUKIWANIA

Z plecakiem spakowanych myli E A

Wyruszam znowu w œwiat H7 E

Kto i dlaczego mi to wyœnił E A

Z kim będę dzielić czas. H7 E

O głupie pory ostrogłowów

O pocałunki warg

Spakuję jeszcze raz to wszystko

I znów wyruszę w œwiat

Czuję w sobie obecnoœć gwiazd E fis

Œlepych w dzień, czekających nadejœcia nocy A E

Odpoczywam w uroku dnia E fis

Przez chwilę czuję, że jestem wolny. A E

Spod grubych skorup kurzu drogi

Stary wyciągam sens

Z nagryzmolonych myœli nowe

Znów do plecaka tchnę.

O dzielne nogi gdy powrotów

Więcej i więcej wciąż

Nie łudŸcie drogi sensem potu

Gdy nie ma dokąd iœć.

Czyję w sobie obecnoœć gwiazd ...

PROWAD MELODIO MA

Prowad melodio ma G C G C

ProwadŸ mnie moje granie G C G

Poprzez góry i doliny C D G e

Aż po nieba kres, aż po nieba kres. a D G e a D G

(Póki starczy mi sił, póki starczy mi sił)

PRZERWA W PODRÓY

Przy piwie w karczmie w Limanowej a H7

Zapatrzeni w siwe mgły jesienne E E7 a

Czekaliœmy na autobusowe F C

Ostatnie lata połączenie B E

Buk przez okno złoty talar rzucił a d

Słońce na obrusie G C

Od dziewczyny przy barze a

Pożyczyłem uœmiech d

Oddam w autobusie. E a

A po lesie wiatr a H7

Rwie na strzępy pajęczyny nić E a

A po polu wiatr a H7

Rozsypuje kopce siana w pył E a A7

Do puszystych traw się tuli A7 d

Skrada się do pustych ptasich gniazd G C a

Po strumieniach z wodą œpiewa a d

Lekkomyœlny wiatr. E d

Wpatrzeni w okna milczeliœmy wszyscy

Nikt nie przerywał nam czekania

Nawet gitary zacisnęły zęby

Wiedziały - już nie będzie grania

Oczy dziewczyny szeptały - zostań

Czas się zatrzymał w Limanowej

Oddałem uœmiech, przewróciłem kufel

Na stole talar spał.

A po lesie wiatr ...

PRZY OGNISKU

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Siedzimy razem przy ognisku C D

Gwiazdy spadają nam na głowę e C

Ogień jest wielki i okrutny h C

Gałęziom obgryza młodą korę. a D7

Rzucamy do ogniska listy C D

Te najpiękniejsze nie napisane e C

Płomienie wciąż w upartym szepcie h C

Same składają się na amen. a D7

Czasem kieliszek z wódką czystą C D

Na cienkiej nóżce przejdzie między nami e C

I chce się œpiewać, chce się żyć C h

Ze szczęœcia, które właœnie mamy. C D

Siedzimy razem przy ognisku

Gwiazdy spadają nam na głowę

Konary siwieją nadpalone

Bóg sypie włosy nam popiołem.

PTAKOM NA DRZEWACH

W. CHYLIŃSKI

Ptakom na drzewach pewnie zimno już e a

Wiatr trochę zsiniał i deszcz D e

Posępny ktoœ w drzwiach przekręcił klucz e a

On padł na łóżko jak w œnieg D e

Chciał jeszcze coœ powiedzieć D

Chciał jeszcze wytłumaczyć D7

W życiu o prawdę mu szło G A D

Nie okłamujmy siebie d

Nie mamy skrzydeł ptaków D7

Klatką milczenia jest nasz dom. G A D

Ptakom na drzewach pewnie głodno znów

Szronią się skrawki łąk

On zamiast drzwi odnalazł w domu mur

Krat w swoim oknie splot.

Chcia jeszcze co powiedzie ...

Ptakom na drzewach pewnie zimno dziœ

Od rana pada œnieg

Zakończył lot swój już ostatni liœć

Zakończył lotem pieœń.

Chciał jeszcze coœ powiedzieć ...

PUSTO W GORCACH

Pusto w Gorcach jest jesienią d

Chociaż w dole życie wre A7 d

Tutaj w górach tylko buki d

Złocą się wœród innych drzew A7 d C

Gdzieœ w dolinę schodzą œlady F

Ktoœ niedawno siano wiózł C D7 g A7

Na polanie pozostawił d

Trzy osterwki puste już A7 d (C)

ChodŸmy wyżej, popatrzymy

W zaroœniętą stawu twarz

Może dojrzysz poprzez trzciny

Na dnie gdzieœ zbójników skarb

Już niedługo spadną œniegi

Staw pogrążą w œnie głębokim

Słuchaj, może w szelest liœci

Wplotły się już zimy kroki.

A w szałasie jeszcze ciepło

Może watra gdzieœ się tli

Jeszcze przecież gryzie oczy

Jałowcowy ostry dym

Może tutaj spotkasz szczęœcie

Co gdzieœ pod gontami œpi

Szczęœcie, które wspomnisz nie raz

Jak i te jesienne dni.

REQUIEM SIERPNIOWE

Zaczarowany malarz czasu e A7

Złotem palety lasy skrapia a7 e

Z drzew kasztanami jesień kapie e A7

Wiotka jak nić babiego lata. a7 e

Bociany smutnym nekrologiem G C

Piór czarnych ronią kondolencje F C G

A wiatr cmentarnie zasmucony e A7

Z babiego lata plecie wieńce e A7

PójdŸmy w kondukcie barwnym i smutnym D G D

Jak lato które umiera A7 D

PójdŸmy w kondukcie barwnym i smutnym D G D

Więc zdejm kapelusz A7 D

WeŸ choćby listek złoty D G D

Złoty talizman A7 D

d e A7 a7 e

Kasztany w kondukt zamierają

Pięciopalczaste gubiąc ręce

Żałobnie płacze jarzębina

I klonu rozszarpane serce

Noc wkłada czarne rękawiczki

Księżyc woalem chmur zaćmiony

Z dłoni wypuœcił gwiazd różaniec

Sierpień żałobnie roztrzęsiony

Pójdmy w kondukcie ...

ROK 73

Czas władców przeminął, niewoli czas ciemny d A7 d A7

Niewolnik zamienił się w pana na włoœciach d d9 A7

Na ziemi czas zmiany był chwilą z wiecznoœci d A7 d A7

Dla ziemi pamięci czas jest niepamiętny d d9 A7

Wróć dawne chwile gdy walki czas d g d

Dzielił i łączył i byliœmy dumni Ezm

Ach wróć, wróć bohaterom ich siłę d g d

I w grobach zdławionych nie pozwól im zasnąć d d9 A7 d

Niewolnik się zmienił i zhardział i był

Lecz ileż to rzeczy zostaje niezmiennych

I głupich tak samo i mądrych nie staje

I władców też mamy lecz już bezimiennych

Wró dawne chwile gdy walki czas.....

Niewolnik czy władca jednako dziœ ludŸmi

I kiedyœ wœród ludzi rodziną się staną

Lecz zanim dotrzemy do ziem obiecanych

Niejedno koryto potoki wyżłobią

Wróć dawne chwile gdy walki czas.....

ROZMIENIAMY SI NA DROBNE

Gdzie te plany szczytne mdre - gdzie te cele e a D

Z każdą chwilą rozmieniamy się na drobne e a

My wspaniali w ludzki bilon C H7

Rozmieniamy się tak błaho e D

Tak doraŸnie, œrednio mało C H7

Kto da laury nam i za co E a

Kto pozbiera w jedną całoœć. C H7 C

Kto poskłada gdy wygodniej

Sprzedawać się po kawałku

Rozmieniamy się na drobne

Rozmieniamy bez ustanku

Nami się wydaje resztę

Zaokrągla się rachunki

Może nas automat wessie

I da w zamian szklankę wódki.

Gdzie te plany szczytne, mądre

Gdzie te cele. Z każdą chwilą

Rozmieniamy się na drobne

My wspaniali w ludzki bilon

Może lepiej tak najskromniej

Tak jak nas uczyły szkoły

Rozmieniamy się na drobne

Kandydaci na cokoły.

RZEKA

Wsłuchany w twą cichą piosenkę C5 F9 C5 F9

Wyszedłem na brzeg pierwszy raz C F9 e7

Wiedziałem już rzeko, że kocham cię rzeko F e7 a7

Że odtąd pójdę z tobą. F e d7 G

O dobra rzeko, C5 F9 C F9

O mądra wodo C F9 e7

Wiedziałaœ gdzie stopy znużone prowadzić F e7 a7

Gdy sił już było brak, było brak. F e d7 G (C)

Wieże miast, łuny œwiateł

Ich oczy zszarzały nie raz

Witały mnie pustką, żegnały milczeniem

Gdym stał sie twoim nurtem.

O dobra rzeko, o mdra wodo ...

Po dziœ dzień z tobą rzeko

Gdzież począł, gdzie kres dał ci Bóg

Ach życia mi braknie by szlak twój przemierzyć

By poznać twą melodię.

O dobra rzeko, o mądra wodo ...

RZEKI TO IDCE DROGI

Wieczorem, póŸnym wieczorem C G C

Panny wychodzą nad wodę C F G

Nad rzeką nachylają twarze F C

Coœ do niej szepcą, o czymœ marzą. F C D G

Rzeki to idące drogi C

A łodzie wędrowcy tych dróg d

Dwa razy w tej samej wodzie G

Nie przejrzy się człowiek ni duch. F C

Trawy się wodzie kłaniają

Odbicie swe potrącając

I wiatrem miękko kołysane

W jego gadanie zasłuchane

Rzeki to idce drogi ...

Noc pachnie miodem i miętą

A wianki płyną stadami

Płyną od zmroku aż do œwitu

Płyną tak z nikąd, hen do nikąd.

Rzeki to idące drogi ...

SAD

A. KOCZEWSKI

Za naszym domem bdzie sad G C G

Za naszym domem będzie sad G C G

Będziesz sobie mogła tańczyć a

Chodzić boso po trawnikach a

Z wrzeœniem, paŸdziernikiem. C D GeaCDG

A gdy przyjdzie mroŸna zima

A gdy przyjdzie mroŸna zima

Będą szronem płonąć drzewa

Na obrusie œniegu białym

Œwieczki noworoczne.

A gdy przyjdzie Pani Wiosna

A gdy przyjdzie Pani Wiosna

Będziesz z kwiatów plotła wianki

I œpiewała kołysanki

Razem z kwietniem, majem.

Za naszym domem będzie sad

Za naszym domem będzie sad

Bedą wszystkie drzewa w sadzie

Razem z dziećmi dorastały

Przez okrągły rok.

SD OSTATECZNY

O. GROTOWSKI

Zmarszy bez wikszej rozpaczy kraju a e a e

Z powodu wody w lewym kolanie a e a e

Jan Maria Dreptak trafił do raju a e a e

I został wzięty na przesłuchanie a e a G a

Przeœliczne œpiewy w dole i w górze C G C G

Dreptak w koszuli po różach kroczy F C G

Już go sadzają anioły stróże a e a e

I mu puszczają reflektor w oczy C G7

Przyznaj się mówią lepiej od razu C F C

Gdzieœ coœ nagrzeszył, z kim i za ile F C G C

A nie! To damy ciebie do gazu C F C

Albo każemy zjeżdżać po pile. F C G C

Dreptak zasłonił dłonią rozporek F C

Na myœl o owym z piły zjeżdżaniu F C G

Grzeszyłem, mówi, z Cesią Cieciorek F G C

W Zielonej Górze na winobraniu G C G C

Dobrze ! Z kim jeszcze ! No, przypomnij sobie ! C

I tak œcisnęli go, że wysypał F C G C

Iż zhanbił szeœćset tysięcy kobiet C F C

Kwartet smyczkowy, psa i niwypał. F C G C

Wtedy aniołów białych gromady F C

Jęły ze œmiechu tarzać się w chmurakach F C G

On ani jednej nie dałby rady C F C

Chodząca nędza - koœci i skórka. F C G C

Sędzia œmiech tłumiąc rzekł: Dobrze stary C F C

Wprawdzie spełniłeœ ohydne czyny F C G C

Lecz cię łaskawie zwalniam od kary C F C

Za to żeœ szczerze wyznał swe winy. F C G C

Dreptak radoœnie ząbki wyszczerzył F C

I taka myœl mu przeszła przez głowę F C G

Hura ! Zwolnili ! Dziarscy frajerzy F C G7 C

Choć im wyznałem tylko połowę. F C G7 C

SAMOTNA FREGATA

W dalekim porcie, gdzie na kracu wiata a d a

Gdzie martwa fala uderza o brzeg a G F E

Stoi od dawna samotna fregata a A7 d a

I na coœ czeka u ujœcia dwóch rzek. d a d E

Rzeki wpadają do jednego morza

Ale w dwie strony unosi je prąd

Fregata czeka, choć chciałaby może

Podnieœć kotwicę i odpłynąć stąd.

E7 F E

W dalekim porcie, gdzieœ na krańcu œwiata

Gdzie martwa fala uderza o brzeg

Mieszka dziewczyna, co przez długie lata

Na kogoœ czeka u ujœcia dwóch rzek

Rzeki wpadają do jednego morza

Ale w dwie strony unosi je prąd

Smutna dziewczyna pragnęłaby może

Porzucić wszystko i odpłynąć stąd.

F Fis

Ale kotwice trzymają zbyt mocno h e h

Dwie rzeki płyną w dwie strony od lat h A G Fis

Tylko po wodzie o zorzy północnej h H7 e h

Jak liœć odpływa œnieżnobiały kwiat e h e Fis

I tak się jakoœ los dziewczyny splata

Z losem fregaty stojącej od lat

W dalekim porcie, gdzieœ na krańcu œwiata

Tam gdzie beztrosko œpiewa tylko wiatr.

a e Fis h G H

CIEKA

Œcieżka wœród ciemnych lasów d E a

Jak życia meander kręci F G C E

Wiedzie nas na rozstaje E a F

Dokąd idziecie studenci a E a

Pożółkłe liœcie szeleszczą F G G7

Drzew szpaler ciągnie się niemy C C7

A my przez życia wertepy F G G7

Wędrujemy wciąż, wędrujemy. C E (a)

Plecak z kocem na wierzchu

Nie raz borykał się z losem

To nic, że ciąży ołowiem

Na szlaku szczęœcie w nim niosę.

Poóke licie szeleszcz ...

Drzewa nikną w ciemnoœci

Noc już zapadła głucha

Tylko gdzieœ przy ognisku

Mrok się w piosence zasłuchał.

Pożółkłe liœcie szeleszczą ...

SERCE ME ZADRAO

W lecie na trasie a

Zobaczyłem Ciebie F G

Twoje czarne włosy C G

Na bezchmurnym niebie H7 E7

Serce me zadrżało a d

Zawirował œwiat G7 C

Cóż ja wtedy miałem d a

Osiemnaœcie lat H7 E7 (E a)

Dwa dni i nocka

Czarna jak atrament

Potem łzy rozstania

Żłobią słoną ranę

Serce me zadrao ...

Szum drzew kołysząc

Czarne życie słodził

Byliœmy szczęœliwi

Zakochani, młodzi.

Serce me zadrżało ...

SIELANKA O DOMU

"BUKOWINA"

A h7 cis7 A7 D E7 A

A jeli dom bd mia, to bdzie bukowy koniecznie

Pachnący i słoneczny h7 E9 cis7

h7 E7 A A7 D E

Wieczorem usiądę, wiatr gra a zegar na œcianie gwarzy

A h7 cis7 C0 h7 E A A9

Dobrze się idzie panie zegarze - tik,tak,tik,tak,tik,tak

Œwieca skwierczy i mruga przewrotnie D E7

Więc puszczam oko do niej A h7 cis7 A

h7 E7 cis7 A h E7 A

Dobry humor dziœ pani ma, dobry humor dziœ pani ma.

Szukam, szukania mi trzeba A E

Domu, gitarą i piórem G D A

A góry nade mną jak niebo E

A niebo nade mną jak góry. G D A

Zaproszę dzień i noc, zaproszę cztery wiatry

Dla wszystkich drzwi otwarte

Ktoœ poda pierwszy ton, zagramy na góry koncert

Buków porą pachnącą nasiąkną œciany grą

A zmęczonym wędrownikom

Odpocząć pozwolę muzyką

Bo taki będzie mój dom, bo taki będzie mój dom.

Szukam, szukania mi trzeba ...

Gdy głosy usłyszę u drzwi, czyjekolwiek, wejdŸcie - poproszę

Jestem zbieraczem głosów

A dom mój bardzo lubi gdy œmiech œciany mu rozjaœnia

I gędŸby lubi pieœni, wpadnijcie na parę chwil

Kiedy los was zawiedzie w te strony

To dom mój otworem stoi

Dla takich jak wy, dla takich jak wy.

Szukam, szukania mi trzeba ...

LIMAK

Napada deszcz do szklanki A h

Napadał w bród, E cis fis

W deszczówce moczą nogi, h E

Zmęczone cienie chudych psów. h E A

(d9 A d9)

Z sufitu kapią krople, A h

W dziurawy dzban, E cis fis

Zapatrzył się przez szybę h E

Na mokrą panią mokry pan. h E A

(d9 A d9)

W przemoczonej trawie A fis

Chrapie œlimak zły G Fis h

Œlimaku pokaż rogi, E A D

Dam ci sera na pierogi A E A

Nie pokażę rogów, A fis

Bo nakapie mi G Fis h

Na lewy róg i prawy E A D

Nie, nie wyjdę z mojej trawy. A E A

(d9 A d9)

Kałuże tyją strasznie,

Pękają w szwach,

Wyleją na chodniki

I będzie powódŸ, że aż strach.

W kaloszu masz dwie dziury,

W płaszczu też

I będziesz sypiał u mnie,

Aż wyschną dachy, wyschnie deszcz.

W przemoczonej trawie chrapie limak zy ...

SOCA DYSK ...

Soca dysk zagin gdzie w konarach a d a C

Na polanę spłynął szary mrok a d a A7

Smętnie zadzwoniła gdzieœ gitara F G C a

W ciemnej ciszy czyjœ zamiera krok. d E7 a (A7)

Przy ognisku wędrowców gromada

W blasku iskier zamarł cieni krąg

Wysłuchując strony opowiadań

Zasłyszanych gdzieœ daleko stąd.

Pięciolinią wyznaczonym szlakiem

Błądzi zapomniany, niemy cień

A w swych troskach smętnie zadumany

Żegna œwiątek odchodzący dzień.

Znika w dali kalejdoskop twarzy

Zgasłych ognisk dym już sięga chmur

Pomyœl ile niespełnionych marzeń

Łączy z sobą pożegnanie gór.

Już nie znikną góry z twoich wspomnień

Oczy ikon, nieprzebyty szlak

Szumu jodeł nie da się zapomnieć

Będziesz co dzień wracał do nich w snach.

NI SI LASOM LAS

Mrok na schodach, pusto w domu a C

Nie pomoże nikt nikomu F C

Œlady twoje œnieg zapruszył F G

Żal się w œniegu F

Żal się w œniegu zawieruszył. f C G

Œni się lasom las C G

Œnią się deszcze C G

Jawią się raz wraz C G

Znikłe maje C G

I mijają znów F f

I raz jeszcze... C

A ja własnych słów C G

Nie poznaję F E7

Trzeba teraz w œnieg uwierzyć

I tym œniegiem się oœnieżyć

I ocienić się tym cieniem

I pomilczeć, i pomilczeć tym milczeniem

Œni się lasom las ...

SOSNA

Biega zboczem brzowo-zielona d g

Miedzią słońca i trawy zielenią C7 F

Biegłaœ zboczem strumienia spragniona d A7

Twoje włosy targał górski wiatr. A7 d

Zanurzałaœ swe dłonie w potoku

Który głazy w poszumie omijał

Burza kropel w sebrzystej pogoni

Obraz twój porwała wartko w dal.

I wracałaœ do góry powoli d g

Zielonoœcią i brązem strzelista C7 F

Gdy cię wchłaniał cień lasu znajomy B g

Znów twe włosy sosno targał wiatr. A d

SPIJANIE PIWA

T.LISZEWSKI

Siedząc w knajpie przy stoliku od okna C C7

Zatopiłem się w szklance piwa F f C C7

Chandra w piwie całkiem zamokła d G C a

Już nie będzie się do mnie dobijać. d G C

Chciałem teraz mieć trochę spokoju C C7

Złożyć broń i nie walczyć jak lew F f C C7

O ideał co zagubił się w boju d G C a

W szklance piwa zatopić swój gniew. d G C

Ile myœli przychodzi przy spijaniu piwa C G F C

Można sobie pomarzyć, można sobie pogdybać C G F C

Można sobie pomarzyć, można sobie pogdybać a G H7 a

Szukam właœnie spokoju przy spijaniu piwa. C G F C

I jedno słowo zwyczajne - spokój

Nie będę musiał do nikąd uciec

Ja z tego słowa utworzę dzieło

Jak Jobim sambę na jednej nucie.

Słowo to wplotę w nuty misternie

Ułożę w bukiet, w papier owinę

Sprzedam go tanio, po cenie mizernej

Za jeden uœmiech, za jedną chwilę.

Ile myli przychodzi przy spijaniu piwa ...

SPÓDNICZKA

Gdy powiedziaa - mam tego do a d a

To serce me drżało jak nigdy dotąd jeszcze d G7 C A7

Choć tak błagałem, choć tak prosiłem F G7

Zostań tu ze mną choć tylko chwilę C a

Lecz ty odeszłaœ jak ten cudowny sen. d E a (A7)

Dziœ zapomniałaœ tu do mnie przyjœć

Choć ja tak czekałem z nikłą nadzieją w sercu

I spoglądałem w pustą uliczkę

Może zobaczę twoją spódniczkę

Lecz ty nie przyszłaœ, pozostał nocy cień.

Gdzieœ już zapłonął gwiazd bladych sznur

Wiatr ucichł i skonał w objęciach sennej nocy

Proszę cię, błagam przyjdŸ tu na nazajutrz

Ja będę czekał z białą konwalią

Dobranoc miła, miej najpiękniejszy sen.

SPOSÓB NA NUD

Bywają takie dni, że w domu jest za ciasno B C F d(FGCa)

Garnitur ciąży ci, myœlami mkniesz za miasto. B F C F(FCGC)

Nie martw się forsy brakiem C (G)

Nie uważaj na głos żony F (C)

Obładuj się plecakiem B F (F C)

Ruszaj w œwiat znajomy C F (GC)

Nikną już w lasu œcianie rozgrzane miejskie mury

Na twoje powitanie słońce się chowa za chmury.

Nie martw si forsy brakiem ...

To nic, że z butów błysku już nic nie pozostało

Wieczorny blask ogniska zapali gwiazd niemało.

Nie martw się forsy brakiem ...

I znowu jesteœ w gwarze, i znowu jest za ciasno

Fizycznie jesteœ w biurze, myœlami mkniesz za miasto.

Nie martw się forsy brakiem ...

STANY POD MYM OKNEM

A. WIERZBICKI

Stanęły pod mym oknem G D

Jak wiejscy muzykanci H7 e

Gwiazdy, zielonooki sierpień C G

Po sadzie tańczył D

Księżycem całowany G D

Sad się rozrzewniał H7 e

Lekki był i cygański C G

Taniec sierpnia. D G

Łzy co nam z oczu zlecą G D

Ziemi o nas powiedzą H7 e

ChodŸmy w drogę C

Łzy w drodze obeschną G D

Łzy nie przynoszą ujmy G D

A my w tę noc wędrujmy H7 e

Roziskrzoną, rozœpiewaną, bezkresną. C G D G

Stanęły pod mym oknem

Jak wiejscy muzykanci

Gwiazdy, zielonooki sierpień

Po sadzie tańczył

Raz złocistoœć w korze drzew drżała

To sen ją płoszył

Ludzie mrużyli

Noc otwierała oczy.

zy co nam z oczu zlec ...

STARUSZEK JACHT

G e C D

Już dawno od morskiej wody burty zciemniały G D C D

I żagle nie jednym wichrem osmagane. G D C D

Staruszek jacht u kresu swoich dni C G C G

W przystani cichej o przygodach œni. D e C D

Hej! Ruszajmy w rejs G C G

Do portów naszych marzeń! D e

Jacht gotów jest, chodŸcie więc żeglarze. C D e C D G

Staruszek jacht duma może o pierwszym sztormie,

O rejsach których nie umie wciąż zapomnieć.

Gdy żagli blask na choryzoncie lœni

Wypłynąć chciałby jak za dawnych dni.

Hej! Ruszajmy w rejs...

Nieważne co się wydarzy, nieważne kiedy,

Zabierzcie w podróż staruszka raz jeszcze jeden.

Kto ujrzał raz przed dziobem morza dal

Powracać będzie wciąż do tamtych fal.

STATYSTYCZNY UNIFORM

A.BACIŃSKA, L.LUTHER

Na początku był smoczek, pierwszy spacer po mieœcie a E a A7

Przełykanych na siłę statystycznych gram dwieœcie d A7 d

Pierwsza œwieczka na torcie, pierwszy krok na dwóch nogach G7 C a

Ząb na nitce wyrwany w porę i przepisowo. F E

Statystyczny uniform, model szyty na miarę a E a A7

Precyzyjny jak echo, jak szwajcarski zegarek d A7 d

Chociaż ruchy krępował, chociaż dławił pod szyją G7 C a

Ale jakoœ się żyło, ale jakoœ się żyło. C a C E

Pierwszy maj niecierpliwie prasowany od rana

List do Saszy z Charkowa i do władcy Tarzana

Pierwszy rower na gwiazdkę, pierwsze oko podbite

Bo chciał każdy być Jankiem, a nikt nie chciał Szarikiem

Plakat z ABBą nad łóżkiem zamiast Œwiętej Rodziny

Całowana niezdarnie pierwsza w życiu dziewczyna

Kolczyk w uchu podwójny, żeby dziwił się beton

Ojciec łajdak co odszedł z jakąœ inną kobietą.

Statystyczny uniform, model szyty na miar ...

Pierwsze sto lat i gorzko, ona biała jak wata

Potem dzieci, tapety, pierwsza wpłata na fiata

W domu żona nieœwieża i wczorajsza gazeta

Pierwszy powrót nad ranem, jakaœ inna kobieta

Pierwsza renta od ZUS-u przeliczana dwa razy

Jeziorany w niedzielę, w dzień powszedni cardiamid

Pierwszy zawał znienacka, trzecia młodoœć pod tlenem

I kwaterka na górce - czwarta w rzędzie po lewej.

Statystyczny uniform, model szyty na miarę ...

STAWAJ W SZEREGU

"WOŁOSATKI"

Gdy kochasz życie, œwiat i ludzi C G

Jesteœ młody C

I w piersi mężne serce masz F G C

Gdy się nie lękasz słońca, wiatru d G

Złej pogody C

I trudom œmiało patrzysz w twarz a D G

Stawaj w szeregu i nie zwlekaj C G C

Słyszysz harcerska trąbka gra F G C

Bo dni mijają , czas ucieka d G C

W życiu każdego szkoda dnia. a D G7 (a G C)

Już się zbudziły trawy, kwiaty

Idzie wiosna

Przygrzewa słońce, pachnie las

Czas przyjacielu z gnuœnej nudy

Się otrząsnąć

Tysiące przygód czeka nas.

Stawaj w szeregu i nie zwlekaj...

Więc spakuj plecak, koc, menażki

I manierki

Złoœć i humory wyrzuć precz

Bo wyruszamy œwiat zdobywać

Dla piosenki

Odwagą, hartem naszych serc

Stawaj w szeregu i nie zwlekaj...

TAK NIEWIELE W YCIU MAM

Tak niewiele w yciu mam e A D h

Mam gitarę - na niej gram e A D h

Przede mną droga daleka e A D h

A na drodze tej może ktoœ czeka. e Fis h

Iœć z gitarą tu i tam

Przez sen gdzie rzeka i obłok

Tam może spotkam cię znów

To przed sobą jeszcze mam.

To przed sobą jeszcze mam.

e A D h G Fis h (H7)

Tak niewiele œwiata znam

I przez życie idę sam

Szła kiedyœ obok dziewczyna

Gitara ma wciąż ją wspomina.

I tak wędruję tu i tam

Przez sen gdzie rzeka i obłok

Tam może spotkam cię znów

To przed sobą jeszcze mam

To przed sobą jeszcze mam

TAKA PIOSENKA

Jest taka jedna piosenka we mnie a e a e

Zna ją kto poznał wędrówki smak a e H7

W mieœcie jej szukać nadaremnie a e a e

W lesie zanuci ją każdy głaz a e H7

Tyle jest nowa o ile stara

Tyle co we mnie poza mną jest

Niczyja jak ten wiatr w konarach

Choć nieraz czuje ją wiele serc

Widzę ją kiedy oczy zamykam e H7 e

Słyszę ją kiedy cisza trwa e H7 e

Bo to jest taka moja muzyka G D e

Co im ciszej tym ładniej mi gra C H7 e

Nie ma jej w wierszach co na papierze

Spisane z wiarą w słowa traf

W górach jej szukam, bo w liœcie wierzę

W drzewach jesiennych pełne barw

I piosnką żyję choć ułomna

Bo nie ma nutek, brak jej słów

Lecz bez niej dusza ma bezdomna

Więc szukać muszę wciąż i znów

Widz j kiedy oczy zamykam ...

TAM GDZIE BYAM (BYEM)

Tam, gdzie byłam - zielone łany C a d G

Niosły zapach skoszonej trawy C a d G

Ponad łąką mgliste tumany C e d G

Œwit przyniosły łzawy C G C C7

Po drogach, bezdrożach F

Polami i szosą C

Wędrować przed siębie F

Gdzie oczy poniosą. G C

Tam , gdzie byłam - wiatraki stare

Pustą dłonią wstrzymywały ziemię

I jak dawniej cienie ich szare

W trawach cicho drzemią

Po drogach, bezdroach....

Tam, gdzie byłam - powrócę znowu

Polną drogą, wœród smukłych wieżyc

A przed słońcem znów mnie ukryje

Cień przydrożnej wierzby.

Po drogach, bezdrożach....

TAMARA

Ty mnie nie kochasz ja to wiem a E7

Stąd smutek mój wynika a

Zdradziłaœ lube dziewczę mnie G7

Wybrałaœ półkownika C

On "Jabloneksy" kupuje ci E7

W ramionach ciebie kacza E7 a

I jak do kotki mówi - "ci, ci" E7

Taka u niego dacza. a

I ta choliera zabrał cię

Do domika z ogródkiem

Z podporucznikiem, bratem swym

Zamknęli cię na kłódkę

Znaczit we dwóch cię będą brać

Rozjeżdżać co niedzieli

A ja w agreœcie będę stać

I chyba się zastrzeli

U mnie rewolwer jest, ty wiesz

Ty dobrze wiesz Tamara

I pozwoleństwo także jest

To zanczy, że się staram

Pod okno przyjdę twe

W żółcieńkim mym kostiumie

By regularnie straszyć cię

Najlepiej tak jak umiem.

TANGO Z GARBEM

A.WIERZBICKI

Dawno miny czasy gdy matka d A7 d D7

Łzy kryjąc w kącie z cicha ronione g D7 g

Wsuwała chyłkiem ci do plecaka A A7 d

Bułeczki z serem i salcesonem E E7 A A7

Tak wyruszałeœ na swoje pierwsze

Te wymarzone, wyœnione szlaki

Ludziom kroczyłeœ ufnie naprzeciw

Nagle słyszałeœ szydercze takie :

To ten wariat z garbem d

Od tego się nie umiera A7 d

To ten wariat z garbem D7

Co turystycznie spędza czas D7 g

To ten wariat z garbem A A7

Który po drogach kurz wyciera A7 d

To ten wariat z garbem E

Który próbuje schwytać wiatr. E7 A7 (A d)

Potem mijały lata ty ciągle

Szukałeœ marzeń na szarych drogach

Struną dzwoniące, dymem przyćmione

Buty zmieniane na twoich nogach

Nic nie mówiłeœ widząc na niebie

Ptaków wędrownych tajemne szlaki

Potem wracałeœ niby do siebie

I znów słyszałeœ szydercze takie :

To ten wariat z garbem ...

Dzisiaj stateczny ojciec rodziny

Samochód, żona, dzieci, M-4

Brydż u znajomych i imieniny

Spacer w niedzielę, trochę opery

Czasem za oknem widzisz jak idą

DŸwigając swoje ciężkie plecaki

Chciałbyœ dołączyć, stanąć w szeregu

I znów usłyszeć szydercze takie

To ten wariat z garbem ...

TARADAJKA

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Siadam w bryczkę drewnianą, wysłużoną dwukółkę, C F7+ C G

Obok stawiam sakwojaż i zarządzam woŸnicy: C F7+ C G

ProwadŸ panie gdzie oczy poniosą, a e

Byle nie po próżnicy! F C

Do dobrego postoju, do krainy spokoju. d a C G

Taradaj taradajka a e

Jak z dzieciństwa bajka F C

Przez dojrzałe ciężko dudni lata! a e d G

Wyboiste wertepy to są życia sekrety a e F C

Taradaj taradajka a e

Chleb z omastą, gorzałka! d G

Gdy w samotnej podróży nieco czas mi się dłuży,

To zapraszam do stołu jak ja zabłąkanych aniołów

Na biesiadę w napotkanej gospodzie

Wieko kufra uchylam, kufel do dna wypijam. Sto lat !!!

Żyjmy w szczęœciu i zgodzie!

Taradaj taradajka ...

Ja musiałem na chwilę swą kompanię opuœcić,

By wam zdradzić sekretnie, co w kuferka czeluœci

Schowałem na wieki wieków klucze, wytrychy i kłódki,

Co otwierają i zamykają

Drzwi do lasu i do raju bram!

Taradaj taradajka ...

TAWRNA POD PIJAN ZGRAJ

Kiedy niebo do morza przytula si z paczem C E a F

Licho sosny garbate do reszty wykrzywia C G d G7

Brzegiem morza wędrują bezdomni tułacze C E a F

I nikt nie wie skąd idą, jaki wiatr ich przywiał. C F G7 C

Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają" F G C a

Do tańczących rozhukanych œcian F G C a

I do dziewczyn, które serca F G

Za złamany grosz oddają C a

Nie pytając czyœ ty kiep czy drań. d G7 C (a)

Kiedy wiatry noc chmurną przegonią do morza

Gdy pół słońca, pół nieba, pół morza rozpali

Opuszczają wędrowcy uœpioną gromadę

Z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.

A w tawernie "Pod Pijaną Zgrają"

Spływa smutek z okopconych œcian

A dziewczyny z półgrosików

Amulety układają

Na kochanie, na tęsknotę i na żal.

Kiedy chandra jesienna jak mgła cię otoczy

Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną

Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć

WeŸ węzełek na plecy - ruszaj w œwiat, w nieznane.

Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają"

Do tańczących rozhukanych œcian

I do dziewczyn, które serca

Za złamany grosz oddają

Nie pytając czyœ ty kiep, czy drań.

TSKNICA

Na przełęczy przysiadł wrzesień e D

Œmieje się ukradkiem C D H7

Skrzydłem kruka włosy czesze e D

Rozczochranym wiatrom C H7 e

Buczynie jej wargi sine C G

Maluje czerwienią C H7

I korale jarzębiny e D

W bańki cerkwi leje. C H7 e

Do gór do Beskidzkich Gór e C

Zawracamy kroki D e

Przez równin zielonych mur e C

Dolin rzecznych krocie D e

Do gór, do Beskidzkich Gór e C

Zawracamy oczy D H7

By dojrzeć w buczyny pniach e C

Madonn twarze złote D e

Mgły strącając po dolinach

Jesień wozem jedzie

Znarowione konie spina

Worek chleba wiezie

I naszym wołaniem

Zmęczona odchodzi

Tylko echo wyprowadza

Na rozstajne drogi.

Do gór do beskidzkich gór ...

TO CO BYO MINO

J.MAŁECKI

Gdzieœ na rajdowym szlaku D C G

Maj nas deszczem zapraszał w swe progi C D G

Tęczę słońcem tkał na drutach deszczu H7 e

Kurzem œcielił nam rajdowe drogi. C D G

To co było - minęło G D C G

To co było - nie wróci G D H7 e

Tylko wiatr, wędrowny wiatr C D G e

Nasze piosenki nuci. C D G

Ciche dŸwięki gitary

Pozwalały płonąć ognisku

A z dymem się snuł refren stary

Po uœpionym już wrzosowisku.

To co byo - mino ...

Często w myœlach wracamy

Do gitary, ogniska i szlaku

Z biciem serca piosenek słuchamy

Zaglądamy do starych plecaków.

To co było - minęło ...

Czas wędrował za nami

Zmienił nas i przyjaciół pozmieniał

Wszyscy gdzieœ się rozbiegli po œwiecie

Dziœ zostały już tylko wspomnienia.

To co było - minęło ...

TO JEST WANIE TO

Kiedy wyjdziesz na ulic C

I dziewczyna cię zachwyca F

Mówisz OOO! To jest właœnie to! C G

Tego szukasz od miesięcy C

Tego pragniesz i nic więcej C7 F

Mówisz OOO! To jest właœnie to ! C G C

Ciepłych słówek jej nie skąpisz F

Aż rumieniec jej wystąpi C

Mówisz OOO! To jest właœnie to ! C G

Chociaż miała chłopców dwustu C C7

Ty przypadłeœ jej do gustu F

Mówisz OO! To jest właœnie to ! C G C

C F C F C G C

Potem długo będziesz kochać

Gdy cię rzuci będziesz szlochać

Powiesz OO! To jest wlaœnie to !

Przecież miłoœć nie trwa wiecznie

Więc się rozstać jest bezpiecznie

Powiesz OOO! To jest właœnie to !

Minie kilka dni rozmyœlań

Znajdziesz sobie nową przystań

Powiesz OOO! To jest właœnie to !

Taka się nie zdarza co dzień

Taka się na wszystko zgodzi

Powiesz OOO! To jest włœnie to !

TRATWA BLUES

Zbuduj sobie ma tratw i popyn rzek w dó C G7 C

Zbuduję sobie szałas na prerii poœród ziół F C A7

O ! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest Ÿle. d G7 C

W fotelu na biegunach bujałem się nie raz

Choć ludzie mi mówili, że mogę skręcić kark

O ! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest Ÿle.

Zabrałem ją na tańce - tańczyła z nim nie raz

Po œlubie przysięgała: ten ktoœ to był jej brat

O ! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest Ÿle.

Przedwczoraj na mym polu grasował jeden chrząszcz

Dziœ trzy tysiące chrząszczy bawełnę zżera mą

O ! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest Ÿle.

Zbuduję sobie małą tratwę i popłynę rzeką w dół ...

UMBRIAGA

Kiedy jacht nie wraca znów a7 D7

I w główkach portu ciągle go brak H7 e

Przejmujesz się i serce ci drży a7

A może już pozostanie tak. a7 H7

A Umbriaga wciąż gna H7 e

Silnych wiatrów nie boi się e a7

Szuflady wali raz po raz a7 D7

Bo przebrany ma bras D7 H7

Więc nie przejmuj się H7 e

Oni wrócą tu e a7

Bo oprócz wiatrów i burz a7 D7

Musisz być i już D7 G H7

Ty jesteœ wróżką mą

O której myœlę pzez cały czas

I chociaż żużel jest, piękna pogoda trwa

Twą piękną postać i twarz przed oczami mam.

UWERTURA DO PIENI

Kiedy noc się w powietrzu zaczyna C d

Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna F C

Wszystko bawi ją i wszystko cieszy C d

Wszystko chciałaby w ręce brać F C

Diabeł dużo jej daje w podarku

Gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku

Noc te gwiazdy do uszu przymierza

I z gwiazdami chciałaby spać.

Ja jestem noc czerwcowa C d

Królowa jaœminowa F C

Zapatrzcie się w moje ręce C d

Wsłuchajcie się w nocny chód. F C

Ale zanim mur gwiezdny ją oplótł

Idzie krokiem tanecznym przez ogród

Do ogrodu przez senną ulicę

Dzwonią nocy ciężkie zausznice

I przy każdym tanecznym obrocie

Szmaragdami błyszczą kołki w płocie

Wreszcie do nas pod same okna

I tak tańczy i œpiewa nam.

Ja jestem noc czerwcowa ...

W LESIE LISTOPADOWYM

Wokół góry, góry i góry a E a

I całe moje życie w górach E a

Ileż piękniej drozdy leœne œpiewają C G

Niż œpiewak płatny na chórach E a

Wokół lasy, lasy i wiatr

I całe życie w wiatru œwistach

Wszyscy których kocham wita was

Modrzewia ikona złocista

Jak łasiczki œcieżka w œniegu d E a

Droga życia była kręta d G C a

Teraz z lasów zeszła na mnie d E a

Młodych jodeł zieleń œwięta. E a

Nieludzką ręką malowany

Jest wielki smutek duszy mojej

Lecz nawet Złockiej Ikonie

Ja nigdy nic nie powiem.

Wokó góry, góry i góry ...

Ważne są tylko kopuły pieœni

Które na górze wysokiej zostaną

Nikt nie szuka inicjałów cieœli

Gdy cieœle dom postawią.

Przyjaciele, którzy jemioły czcicie

Dobrze, że chodzicie œwiatem

Wkrótce jodełkę zieloną spalicie

By darzyła was ciepłym latem.

Wokół góry, góry i góry ...

W MIECIE JAK RYBY TRAMWAJE

(Nocna piosenka o mieœcie)

W mieœcie jak ryby tramwaje C G

A miasto jak studnia bez dna F e

A niebo jak żuraw, a niebo jak żuraw C G d a

Schyla się nocą i œwitem powstaje C d

Nad rybną studnią bez dna. e a

Zaułków lipcem sparzonych A F

Wyciszyć nie może zmrok G F C

Zasiedli na ławkach, zasiedli na ławkach E a

Ludzie co twarze dniem umęczone F C

Pod lipiec kładą i zmrok. G C

Pod lipiec kładą i zmrok. d E a

Nie œpię bo spotkać chcę w mieœcie

Tę ciszę co gęsta jak noc

Rozmawiać z krokami, moimi krokami

I oto idę nocy naprzeciw

Bo wokół cisza i mrok

Czekam aż neon przytłumi

Rozmyta latarnia dnia

Odnajdą się cienie, odnajdą się cienie

I ludŸmi ulice zatłumią

Czekam na przyjœcie dnia

Czekam na przyjœcie dnia.

W miecie jak ryby tramwaje ...

WALCZYK NIE ZE MN

Jeszcze ci się oczy pomylą G Ezm G

Nie te, nie te będziesz całował C D7 G

Nie tą przyjdziesz do mnie godziną a G

I krótka będzie nasza rozmowa. a h a D7

Nie ze mną będziesz szczęœliwy G D7 G

Nie ze mną będziesz uczciwy C Ezm G

Nie ze mną a ja nie z tobą c F B g

Widzisz sukienkę mam nową. c D7

Jeszcze ci się piersi pomylą

Nie te, nie te będziesz całował

Może ci powiem, że byłeœ chwilą

I nie uwierzę we własne słowa.

Nie ze mną będziesz szczęœliwy ...

Nie poznasz mnie na ulicy

A przecież będę ta sama

Wszystko już może być niczym

Ja jednak będę warta rzucania.

Nie ze mn bdziesz szczliwy ...

WE WTOREK PO SEZONIE

"WOŁOSATKI"

Złotym kobiercem wymoszczone góry C F C

Jesień w dolinę przyszła dziœ nad ranem C F C G

Buki czerwienią zabarwiły chmury C F E a

Z latem się złotym właœnie pożegnałem F G C G

We wtorek w schronisku po sezonie C F G C

W doliny wczoraj zszedł ostatni goœć a d G

Za oknem plucha, kubek parzy dłonie C F E a

I tej herbaty i tych gór mam doœć F G C (G)

Szaruga niebo powoli zasnuwa

Wiatr już gałęzie pootrząsał z liœci

Pod wiatr, pod górę znowu sam zasuwam

Może w schronisku spotkam kogoœ z bliskich

We wtorek w schronisku po sezonie...

Ludzie tak wiele spraw muszą załatwić

A czas sobie płynie wolno "panta rei"

Do siebie tylko już nie umiem trafić

Kochać - to więcej z siebie dać , czy mniej?

We wtorek w schronisku po sezonie...

WDROWIEC

(d F C d)

Nie oglądaj się za siebie kiedy wstaje brzask d F

Ruszaj dalej w œwiat, nie zatrzymuj się C g d

Sam wybierasz swoją drogę - z wiatrem czy pod wiatr d F

Znasz tu każdy szlak, przestrzeń woła cię. C g d

Przecież wiesz, że dla ciebie każdy nowy dzień F C g d

Przecież wiesz, że dla ciebie chłodny lasu cień F C g d

Przecież wiesz, że dla ciebie bywa letnia noc F C g d

Przecież wiesz, że wędrowca los to jest twój los. F C g d

Lœni w oddali toń jeziora, słyszysz ptaków krzyk

Tu odpoczniesz dziœ i nabierzesz sił

Ale jutro znów wyruszysz na swój stary szlak

Będziesz dalej szedł, tam gdzie pędzi wiatr.

Przecie wiesz, e dla ciebie kady nowy dzie ...

WDRUJ Z NAMI

"WOŁOSATKI"

Póki ci nie zara nuda C G

Póki siłę jeszcze masz F C

Póki ci nie straszne słońce a D7

Wielki deszcz i silny wiatr F G

Póki lubisz liczyć gwiazdy C G

Przy ognisku trzymać straż E a

Spakuj plecak, załóż buty F C

Dalszy ciąg już chyba znasz a G

Wędruj z nami lasami, polami C F G

I maszeruj bez końca, bez celu C F G

A gdy spotkasz przygodę E a

Wtedy szybko się dowiesz G C

Że tak warto na luzie czasem żyć. F G C

W lesie ci zagrają drzewa

W polu ci zaœpiewa ptak

Deszcz opowie ci legendę

Do snu ukołysze wiatr

Płomień ognia cię ogrzeje

A piosenka radoœć da

Ty i twoi przyjaciele

Każdy cię już tutaj zna

Wędruj z nami lasami, polami...

Kiedy młode lata miną

Kiedy sił już będzie brak

Kiedy nogi już zmęczone

Nie powiodą cię na szlak

Siedząc w cieple przy kominku

Zapatrzony w ognia blask

Będziesz w ciszy snuł wspomnienia

Tamtych ognisk słyszał trzask

Wędruj z nami lasami, polami...

WIATR PRZYSTOJNY

Wiatr przystojny w garniturze D

Chce podobać się złej chmurze a

Chmura w złoœci deszczem go przepędza G D

Wiatr się schował w jakimœ oknie D

Jest szczęœliwy, że nie moknie a

A miał wkrótce chmurze być za męża. G D

Lecz nie jest Ÿle F C

Mogło być gorzej A7 d

Czasem w życiu zdarza się F C

Pechowy dzień. D

Wiatr szczęœliwy w wolnym stanie

Zawsze stać go na zawianie

Zawsze stać go na samotny spacer

A niejedna chmura teraz

Kocha, cierpi i umiera

Mówiąc - wietrze mogło być inaczej.

Lecz nie jest Ÿle

Mogło być gorzej

Czasem w życiu zdarza się

Pechowy dzień

WIDOK ZE WINICY

Taki tam spokój ... Na gór zbocza a e d E

Œwiatła się zlewa mgła przeŸrocza a e d E

Na senną zieleń gór, na senną zieleń gór. F G C E a e a

Szumiący z dala wœród kamieni

W słońcu się potok skrzy i mieni

W srebrnotęczowy sznur, w srebrnotęczowy sznur.

Ciemnozielony w mgle złocistej

Wœród ciszy drzemie uroczystej

Głuchy smrekowy las, głuchy smrekowy las.

Na jasnych, bujnych traw poœcieli

Pod słońce się gdzieniegdzie bieli

W zieleni martwy głaz, w zieleni martwy głaz.

O œcianie nagiej, szarej i stromej

Spiętrzone wkoło skał rozłomy

W œwietlnych zasnęły mgłach ,w œwietlnych zasnęły mgłach.

Ponad doliną się rozwiesza

Srebrzystoturkusowa cisza

Nieba w słonecznych skrach, nieba w słonecznych skrach.

Patrzę ze szczytu w dół: pode mną

Przepaœć rozwarła paszczę ciemną

Patrzę w dolinę w dal, patrzę w dolinę w dal.

I jakaœ dziwna mię pochwyca

Bez brzegu i bez dna tęsknica

Niewysłowiony żal, niewysłowiony żal...

WIECZÓR

Niebo twarzą chmurną w rzece się przegląda h h7+ A G

W palce fali sypie groszem gwiazd h G0 Fis

Ptasie nutogrady z nieba pospadały h h7+ G Fis

Sennie cichną w cieple pęczniejących gniazd h G0 Fis h

Coraz bliżej nam do siebie G A7

Coraz bliżej nam do ciszy D G

Wykrzywione lustro snu wykrzywia twarz e Fis

Konik polny skrzypce stroi G A7

Na wieczorną, cichą nutę D G

Babie lato w biało - sennej strunie gra... e Fis

Wiatrak skrzydłem tłucze o wysokie niebo

Chwyta go w wędzidła wiatru pęd

Jeszcze raz się spręży i do nieba frunie,

Wczoraj œnił, że œwięci wypiekają chleb.

Coraz bliej nam do siebie ...

Biegniesz przeŸroczysta, w skrzydło wiatru wpięta

Szeptem cię prowadzi leœny duch

Drzew długie nożyce tną powłokę nieba

Dzień zamyka ptaków wędrujących klucz.

Coraz bliżej nam do siebie ...

WÓCZGOM

Nam wóczgom do ycia potrzeba B F D7

Woni pól i łąk zielonych, krzyku białych mew g d D7

Gwizdu wiatru, czasem kromki chleba g d

Gromki jest włóczęgów œpiew E7 A7 d

Nas włóczęgów nie przestraszy burza

Choć nad nami tylko dach z gałęzi drzew

Na wędrówce dni nam się nie dłużą

Z młodych piersi płynie œpiew

Jeœli żal humor czasem skosi

Na to też najcudowniejszy mamy lek

Gdy włóczęgę do siebie zaprosisz

Zniknie żal i zabrzmi pieœń.

WPAW

Przekładanie rąk nad obrazem dna h e C D G

Tam gdzie widać drugi brzeg h e C G

Koncert życzeń zawsze trwa C G a G

Skwar, południe, pogoda G a7

Wspak we wodzie dwojący się las E7 a7

Taka rwąca, szumiąca ta woda a7 d

Taki rwący, szumiący ten czas. a7 E7 a

Nierozwiany mit, w dali pierwszy plan

W dwóch odbiciach drugi brzeg

Tylko wstawić w złoto ram.

Skwar, poudnie, pogoda ...

Przechylony prom wolną drogę ma

Trzeba wierzyć w drugi brzeg

By przepłynąć rzekę wpław.

Skwar, południe, pogoda ...

WRACAMY PO SOCA BLASK

Z gór oglądam jak ten œwiat D h

Odmienia barwę, kształt e C A7

Każdy dzień przybiera nową twarz D Fis h G

Gdy szumi las, zielony las. D A G D

Wracamy po słońca blask. G fis e A7 D

Zostawiłeœ miejski gwar

Na sercu parę łat

Wiatru smak od dzisiaj z sobą nieœ

I łańcuch ognisk rozsianych gdzieœ.

Wracamy po soca blask.

Z gór spoglądać lubię w dal

Gdy œwiat odsłania twarz

Ptaki wskażą nową drogę nam

Nim przyjdzie zmierzch my będziemy tam.

Wracamy po słońca blask.

WRESZCIE JAD

Wreszcie jadę, niech mnie kołysze F A7

Turkot miarowy kół d A7

Niech zagłuszy miasta rytm d C C7

Co jeszcze pod skronią drga. F A7

Coraz dalej książek labirynt F A7

Uczelni ciemny hall d A7

Tu przede mną dzień nowy niesie d C C7

Uœmiech wolnego œwiata. F A7

Gdy na spotkanie krętych szlaków lata d C

Wyruszamy bogatsi o rok F E A

Znikają senne mary niedospanych nocy d C

Nie drażni cię w pociągu tłok. F E A A7

F A7 d A7

F A7 d C F C F

Już za chwilę pociąg przystanie

Wyrzuci tłum na ląd

Słońcem przywita nas Zakopane

Koœcielec jakby o krok

Góry bliskie zagrają szczęœciem

Na trąbitach granitowych skał

Pod kładką zaszumi siwa woda

Łąki całe we kwiatach.

Gdy na spotkanie krtych szlaków lata ...

WRÓD BURZ

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO"

Chwila oddechu w podróy a

To cisza przed i po burzy d

Burzy co pali i niszczy G

Burzy co deszczem nażyŸni. F0

Podróży na wyspy nieznane a

Na ludne i te bezludne d

Gdzie skarby znajdować musi G

Każdy w głębinach swej duszy. C E7

Wœród burz co szaleją i co grożą w dali C F G C

Kiedy się wszystkie siły rozprzęgły w naturze a d G

Ocalić można wszystko jeœli się ocali C F G C

To co nas robi ludŸmi, nasze własne burze. a d E a

Warto codziennie od nowa,

Z nadzieją pokład szorować

Uwijać na grotmasztach

Przytulne bocianie gniazda

Bo wiele natrudzić się trzeba

Aby podtrzymać strop nieba

By ujrzeć z tańczącej rei

Nowy ląd-rąbek nadziei.

Wœród burz co szaleją i co grożą w dali ...

Można na wyspie bezludnej

Podchwycić dłonią horyzont

Popuœcić wodze fantazji

I ujrzeć żagli tysiąc.

Wszystko co w dali się bieli

Zwiastunem jest nadziei

W życiu potrzebny w plecy wiatr

I piękny jacht co zwie się FART!

Wœród burz co szaleją i co grożą w dali ...

WYZNANIE NA WIOSN

Wierz w deszcz z powystrzpianych chmur D A h

I w zmierzch w nadętych krzewach bzu G h G

Wierzę w drzew zielonych krocie łez D A h

I koty dwa na płocie, i wiatru ciepły wiew. G A D G A D

Wierzę w drzwi otwarte na mój głos

I hymn kiedy go œpiewa kos

Stary dach z bakobrodami mchu

I 140 skrzatów co wchodzą pod mój próg.

I dłoń w podzięce dam A E fis

Temu co otwarł nieba kram D A G A

I łzę w podzięce œlę A E fis

Za mój œwiat, w którym jest : D E G A

Deszcz z powystrzępianych chmur

I zmierzch w nadętych krzewach bzu

Krocie łez w zielonym szumie drzew

I koty dwa na płocie

I wiatru ciepły wiew.

I œpiew w nagrodę dam

Temu co nalał wiosnę w dzban

I promień słońca œlę,

Za mój œwiat, w którym œnię, że :

Drzwi otwarte na mój głos

I hymn co go wyœpiewał kos

Stary dach z bakobrodami mchu

I 140 skrzatów, co wchodzą pod mój próg.

ZA CELEM

Nie wie soce ani deszcz d C d C

Jaki jest przed nami cel d C d C

Tyle œcieżek tu i tam d C d C

Cel się wkrótce zjawi sam. d C d C

Rok ma tyle pięknych dni

Dostrzeganych spoza szyb

Gdzieœ przy drodze kwitnie kwiat

Szybę stłucz - wejdŸ w jego œwiat.

W drodze słońca nie przesłoni żaden dach g a

Podpierany jarzmem kilku martwych œcian g a

W drodze ziemi smak poczujesz, pojmiesz ją g a

Jak dziewczynę będziesz kochał, wracał wciąż. g a (A7)

ZA NASZYM DOMEM

"EKT GDYNIA"

Pospadały z drzew kasztany gubi liœcie klon a e

Odleciały już bociany do cieplejszych stron d a e

Przeciągają się wieczory coraz krótsze dni a e

I tylko dłużej nam się œni F E-E7

Za naszym domem zapony sady a G C d

W kalendarzach wrzesień, znów przybyło lat a E a E

I w twoich włosach zostawiła œlady a G C d

Kolorowa jesień ogarniając œwiat a E F E (F E a)

Zapraszają nas ogrody, echem woła las

To dojrzałych jabłek pora grzybobrania czas

Gdy rozpala się ogniska nad ramiona drzew

Popłynie z dymem wspólny œpiew

Za naszym domem...

Słońce coraz niżej kroczy, woda z chłodu drży

Wiatr wymiata prosto w oczy pozostałoœć mgły

Tylko rzeka nieustannie niepokojąc nas

Przemijający płynie czs

Za naszym domem...

ZADUMA WIOSENNA

E.K.ADAMSCY

Zegar ukryty w kącie pokoju d

Szuka zgubionych dni E a

A my za słoneczną firanką E a

Bo nic prócz okien nie mamy E a

Czekamy, czekamy, czekamy. d E a

Zatapiasz łyżkę w zimnej herbacie C G C

Papieros tli się od niechcenia G C

Zanim leniwy dzień zaœnie a d

Układasz w myœli złote marzenia. G C G

Bo nigdzie wyjœć już ci się nie chce C G C

I płakać z deszczem nie chcesz w duecie G C

Lepiej poczekaj przy herbacie a d

Aż wiosna słońce ci przyniesie. G C G

Znowu papieros, popiół strącony

Na popielniczce łza

A my ukryci w milczeniu

Bo nic prócz milczenia nie mamy

Słuchamy, słuchamy, słuchamy.

Zatapiasz yk w zimnej herbacie ...

I jeszcze jedna długa godzina

Zabraknie zaraz dnia

A my w słonecznych uœmiechach

Bo nic prócz uœmiechów nie mamy

Żegnamy, żegnamy, żegnamy.

Zatapiasz łyżkę w zimnej herbacie ...

ZAJAZD POD RÓ

Dla zakochanych i bezdomnych G C G

Wędrowców, których trapi pech C D

Jest jedno miejsce, które szczęœcie im zapewni C D G e

Da ciepłą strawę, œwieży chleb. C D G G7

Bo to jest Zajazd pod Różą C D

Pod różą czerwoną jak płomień G e

Gdzie wino płynie strumieniami C D G G7

Przy dŸwiękach gitary C D

Czas nam płynie wolno G e

Tu możesz zjeœć i wypić z nami. C D G

Gdy głód cię zdybie gdzieœ na szlaku

I nie masz siły by dalej iœć

Uœmiechnij się bracie i pędŸ do zajazdu

On cię nakarmi da ci pić

Bo to jest Zajazd pod Ró...

Choć niewygodne twoje łóżko

I na poddaszu pokój ten

Tu czystą poœciel masz i w kącie lustro

I co noc własny nowy sen

Bo to jest Zajazd pod Różą...

Wymarzyć można sobie wszystko

To co do głowy przyjdzie nam

I ciemną nocą, kiedy gwiazdy błysną

Przyœni się znowu zajazd nam

Bo to jest Zajazd pod Różą...

ZAKOCZENIE (na motywach "Atlantis" - Donowana)

Oto droga przede mn - karta C D

Niespełniona opisem zdarzeń F C G

Oto kroki - tykanie zegara C D

Aż po czasu najdalszy kraniec F C G

Oto wola - ziarno kiełkujące

Jakże wątło i jakże nieœpiesznie

Zasiane byle jak na łące

Olbrzymiego , groŸnego powietrza

/Błazen płacze, œmieje się błazen

Karuzela z twarzami w pędzie

Barwny kram z dworem przeznaczeń

Przy strzelnicy gdzie celem szczęœcie.

Błazen płacze, błazen się œmieje

Zgiełk, przy w łuk ustawionych stołach

Może dziœ wiatr inaczej zawieje

Może jutro zamknie się koło/.

Ile pytań we mnie, a ile

Pustych miejsc przy słowie odpowiedŸ

W ilu dróg zanurzyłem się pyle

By i tak nie móc trafić ku sobie

Wiem co woda, powietrze i ogień

Ale powiedz - gdzie znajdę wytchnienie

Gwiazdo moja, która mnie prowadŸ

Po bezkresu nieba przestrzeniach.

ZAMKNIEMY DZRZWI NA KLUCZ

E. ADAMIAK

E A E H7

Zamkniemy drzwi na klucz E A E A

Klucz rzucimy byle gdzie E A E A

I nic nie będzie prócz E H7

I nic nie będzie prócz gis cis

Ciebie i mnie, ciebie i mnie. A E H7

Niech walą przez trzy dni

Niech się dobijają nocą

Nie otworzymy drzwi

Nie otworzymy drzwi

Bo i po co, bo i po co ?!

Co nas obchodzi E

Co nas obchodzi ten œwiat A E A

Œwiat od którego E

Dzielą nas cztery œciany cis A H7

My w naszym domku A

Jak w srebrnej łodzi E cis

Przwędrujemy przez oceany. G F E H7 E (H7)

E A E H7

Nie patrząc w gwiazdy

Nie licząc godzin

Nie wypatrując

Brzegu za mgłą

Co nas obchodzi

Co nas obchodzi

Wszystko co nie jest Tobą i mną.

Piosenka ta od dziœ

Niech magiczną siłę ma

Ty o mnie przy niej myœl

Ty o mnie przy niej myœl

O tobie ja.

Niech pzypomina nam

Gdy się zdarzy być daleko

Że ktoœ jest w domu sam

Że ktoœ jest w domu sam

I że czeka.

Co nas obchodzi ...

ZEGAR

Oddam zegar na zawsze w dobre ręce a D a G

Stary zegar, który po ojcu mam a D a G

Zegar co bije w moim sercu d G e a

Zegar co zęby przy mnie zjadł. d G e

Potraciłem, oddałem prawie wszystko

Szafę i dwa krzesła wziął nocny stróż

Szczęœciem, że grzbarz wziął łopatę

Na pewno jej nie odda już.

Już mnie tutaj nic nie trzyma F G C a

W każdej chwili mogę iœć F G C a

Jeszcze tylko zegar oddam ten F G e a

Bo za ciężki by go nieœć. F e d9

Oddam zegar w naprawdę dobre ręce

Dobry zegar co czasem rządzi sam

Nie trzeba wcale go nakręcać

Kto zechce całkiem darmo dam

Podpaliłem rupiecie na poddaszu

Poszedł banknot ostatni na ten cel

Nic nie mam co by mnie trzymało

Nic, tylko zegar oddać chcę.

Ju mnie tutaj nic nie trzyma ...

EGLARZ

MASŁYK

C e F G C e F G

Taki był od wiatrów stu ogorzały C e d G7 C e F G

Tylko ze sobą w pokera grał C G

Łódkę miał z jednym żaglem cerowanym C e d G7 C e F G

Czasami dziewczyny miał C G

Wypływał sam, kiedy noc rozchełstana a F G C

Biegała w wodzie w koszuli z pian d G7 C

W zmarzniętych rękach trzymał ster drewniany a F G C

Czekał na wiatr, czekał na wiatr a F d G7

A woda się œmiała za buratmi C a

Kiedy podnosił do ust d G7 C F G

Stary talizman na dobre wiatry C a

Uschniętą różę z piór. d G7 C (F G)

Znał porty, gdzie diabli piwo sprzedają

Z niejednym takim nie raz pił

Do ludzi wracał w jesień zardzewiałą

Z samego œrodka mgły

Wyciągał łódŸ na swój brzeg, żagiel chował

Wieczorem białe portki brał

Owijał różę w podarty celofan

Odchodził sam, odchodzil sam.

A woda si miaa za buratmi...

W czas zimowy, kiedy wiatr hulał w drzewach

Z dziewczyną z jednej szklanki pił

Słone ballady o piratach spiewał

Z pamięci liczył dni

Taki był od wiatrów stu ogorzały

Tylko ze sobą w pokera grał

Łódkę miał z jednym żaglem cerowanym

Czekał na wiatr, czekał na wiatr.

A woda się œmiała za buratmi...

EGLARZ O HO HO

Kolorowych mórz mozaika, o Ho Ho ! a

To nie kłam, to nie jest bajka, o Ho Ho ! d

To jedyny œwiat dla majtka E

To dla niego raj. E a

Maszty i stalowe liny, o Ho Ho !

Jednostajny ryk maszyny, o Ho Ho !

To dla niego œwiat jedyny

To dla niego raj.

Bo my żeglarze, dzieci wolnej przestrzeni a E a

Bo my żeglarze, co żyją tylko z dnia na dzień a E a

Żeglarz w słońcu ogorzały, o Ho Ho ! d

Mina groŸna, wzrok zuchwały, o Ho Ho ! a

Płynie i omija skały, dzielny morza syn. E E7 a

W starym porcie, gdzieœ w melinie, o Ho Ho !

Przy koniaku i dziewczynie, o Ho Ho !

Życie nam beztrosko płynie

Pal je zresztą szeœć.

Piosnka ta beztroska, pusta, o Ho Ho !

I dŸwięk tłuczonego lustra, o Ho Ho !

Koralowe twoje usta

Całowały mnie.

Bo my eglarze, dzieci wolnej przestrzeni ...

EGNAJ AMERYKO

Z każdą chwilą, z każdym słowem coraz dalej G D G G7

Tak na przekór wszystkim wielkim dniom e C D

Biegnę naprzód w codziennoœci zasłuchany G D e C

I żelaznej drodze daję rękę swą G D G G7

Żegnaj Ameryko, trzymaj się C D G

Spotkamy się w Nowym Orleanie e C G D

A na razie krótkie słowa dwa G D e C

Moje uszanowanie. G D G

Tylko stukot kół natrętnie przypomina

Niepoważne słowa, gesty niepoważne

I życzenie, że gdy podróż swą zaczynasz

To nie pozwól jej zbyt wczeœnie się zakończyć

Żegnaj Ameryko, trzymaj się...

Cóż, że ciasno jest w wagonie trzeciej klasy

Nie zachęca do rozmowy współpasażer

Może tak jak ja chce wieżyć w lepsze czasy

Slogan co reklamą œwietlną w głowie płonie

egnaj Ameryko, trzymaj si...

ÓTE LICIE

óte licie z drzew spadaj d g d A7 d

Za oknami œwiszcze wiatr g C F A7

We wspoomieniach wciąż wracają g A7 d B

Tamte chwile z młodych lat. d A7 d (D7)

Już ci więcej przed wieczorem

Nie odpowie ptaka krzyk

I na piasku nad jeziorem

Ognia nie rozpali nikt.

Mgła cię więcej nie otoczy

Nie zapachnie latem wrzos

Dzień powszedni cię zamroczy

Gdy przeminie wspomnień głos.

ÓTE SONECZNIKI

óte soneczniki z czarnym sercem w rodku e H7 e

Grzeją się na słońcu przy złamanym płotku E7 a H7 e

Przyszło złote słonko, oœwieciło œwiat E7 a

Przywędrował wrzesień i na przyzbie siadł ... D G H7

Słowik w gaju skrył się, a fujarka gra e a

Czerwcowego kujawiaka. H7 e

Mokre chabry główki pochyliły w cień

Cóż to za gorący, za upalny dzień

Nawet konik polny dosyć słońca ma

I cichutko siedzi w krzakach.

Tylko słoneczniki słońca się nie boją e H7 e

Przy złamanym płotku nieruchomo stoją E7 a H7 e

Żółte słoneczniki z czarnym sercem w œrodku e H7 e

Grzeją się na słońcu przy złamanym płotku. E7 a H7 e

Przyszło babie lato, osrebrzyło œwiat

Przywędrował wrzesień i na przyzbie siadł ...

Lecą złote liœcie, wiatr w gałęziach gra

Wrzeœniowego kujawiaka.

Czasem zimne słońce wyjrzy spoza chmur

I żałoœnie spojrzy na żurawi sznur,

Czasem spadnie z nieba kryształek jak łza

Wzesień deszczem się rozpłakał.

Smutne słoneczniki w dół się pochyliły

Swoje żółte płatki na wiatr pogubiły. ...

ZWIEWNO

"BEZ JACKA"

Brzęk muchy w pustym dzbanie co stoi na półce a

Smuga w oczach po znikłej za oknem jaskółce G

Cień ręki na murawie, a wszystko niczyje F

Ledwo się zazieleni już ufa że żyje. E

A jak dumnie się modrzy u ciszy podnóża a

Jak buńczucznie do boju z mgłą się napurpurza G

A jest go tak niewiele, że mniej niż niebiesko F

Nic prócz tła biały obłok z liliową przekreską. E

W dal œwiata w œlepiach wróbla, spotkanie traw z ciałem

Szmery w studni, ja w lesie, byłeœ mgłą ? - bywałem

Usta twoje w alei, œwit nad groblą we młynie

Słońce w bramie na oœcież, zgon pszczół w koniczynie.

A jak dumnie si modrzy u ciszy podnóa ...

Chód po ziemi człowieka co na widnokresie

Malejąc mało zwiewną gęstwę ciała niesie

I w tej gęstwie się modli i gmatwa co chwila

I wyziera z tej gęstwy w œwiat i na motyla.

A jak dumnie się modrzy u ciszy podnóża ...

SPIS TRECI:

A TU W GŁOWIE

Spis wybranych wersów:

Chociaż wszyscy nam mówią G e



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
śpiewnik gitarowy cz 3 2
śpiewnik gitarowy cz 2 2
śpiewnik gitarowy cz 2
śpiewnik gitarowy cz 1
Ĺšpiewnik gitarowy cz 2
Ĺšpiewnik gitarowy cz 3
śpiewnik gitarowy cz 3
śpiewnik gitarowy cz 1
śpiewnik gitarowy cz 1 2
Ĺšpiewnik religijny cz 1
Ĺšpiewnik religijny cz 3
ĹšPIEWNIK SCHOLI - cz.1, spiewniki
Ĺšpiewnik Scholi cz.I, spiewniki
Ĺšpiewnik religijny cz 1

więcej podobnych podstron