Teoria funkcjonalna, Opracowania z netu


Teoria funkcjonalna
i jej "konfliktowi" krytycy


I. Wstęp

Nauka o społeczeństwie jest nauką młodą, ale zdołała już w swoim krótkim życiu wytworzyć tyle szkół, tyle kierunków i tyle orientacji, że nawet uczonym trudno się w tym połapać. Co rusz powstają nowe propozycje klasyfikacji nurtów, prądów i postaw badawczych. I doprowadziłoby to wszystko do strasznego galimatiasu, gdyby nie fakt, że historia jest uparta i tam gdzie raz utrwaliła się jakaś nazwa na określenie jakiejś szkoły lub kierunku, musimy już "nolens volens" posługiwać się nią dalej. A że podział, który wytworzyło życie, nie pasuje do koncepcji badaczy? Ano cóż, nie zawsze historia bywa logiczna, nawet historia nauki.
Tematem niniejszej pracy jest teoria funkcjonalna - jej współczesna postać oraz jej krytycy.

II. Teoria funkcjonalna - jej korzenie i główne założenia

Funkcjonalizm, dzięki swym korzeniom sięgającym organicyzmu początków XIX wieku, jest najstarszą i do dziś dominującą perspektywą pojęciową w socjologii. Organicyzm Comte'a, a potem Spencera i Durkheima wyraźnie wpłynął przede wszystkim na antropologów funkcjonalnych - Malinowskiego i Radcliffe- Browna którzy z kolei, za pomocą nigdy nie starzejących się analiz Durkheima, pomogli w ukształtowaniu się bardziej nowoczesnych perspektyw funkcjonalnych. W połączeniu z charakterystycznym dla Webera naciskiem na taksonomie społeczne - lub na typy idealne - odnoszące się zarówno do subiektywnych znaczeń, jak i do struktury społecznej, współczesny funkcjonalizm współkształtować zaczęła także strategia badań właściwości "organicyzmu społecznego".

Funkcjonalizm, pomimo, że został poddany krytyce, z wielu powodów zasługuje na baczną uwagę. Jeśli nawet "era funkcjonalizmu" w socjologii zbliża się do końca, a wpływy tego kierunku nie przekraczały na ogół murów amerykańskich uniwersytetów, reprezentuje on w dziejach myśli socjologicznej stanowisko oryginalne. Oryginalność ta na pewno nie była odkrywczością, gdyż poszczególne idee funkcjonalizmu były znane od dawna, wiele zaś spośród nich miało od początku charakter socjologicznych banałów. Nie jest zresztą wykluczone, iż temu właśnie funkcjonalizm zawdzięczał swą błyskotliwą karierę. Potrafił on scalić równocześnie pomysły teoretyczne, występując jako dziedzic (mniejsza o to, czy prawdziwy) całej - z wyjątkiem marksizmu - tradycji socjologicznej, rozbitej do tej pory na konkurencyjne nurty czy "szkoły". Jest rzeczą wręcz zdumiewającą, w jak wielkim stopniu funkcjonalizm - zwłaszcza w wersji Talcotta Parsonsa - okazał się zdolny do asymilacji idei rozmaitej proweniencji. Był on teoretyczną nadbudową solidnej, zinstytucjonalizowanej i pogodzonej z istniejący porządkiem społecznym socjologii akademickiej okresu, w którym w Stanach Zjednoczonych nie było wielkich ideologicznych konfrontacji, a świat społeczny wydawał się doskonale ustabilizowany. Funkcjonalizm był też zapewne pierwszym kierunkiem socjologicznym, który - przynajmniej pozornie - obchodził się przy budowie teorii socjologicznej bez jakichkolwiek pozasocjologicznych inspiracji. Pretendował nade wszystko do uporządkowania socjologicznej praktyki przy pomocy rozwinięcia systemu pojęciowego, którego główne elementy były już socjologii znane.

W miarę jak funkcjonalizm rozwijał się w naukach społecznych, stawał się on w coraz większym stopniu odrębną koncepcją. Począwszy od organicyzmu Comte'a i Spencera funkcjonalizm uległ, w pracach Durkheima, Radcliffe-Browna, Malinowskiego, Mertona, Parsonsa i wielu innych, przekształceniu w określony typ analizy. Pierwsza specyficzna analiza została przeprowadzona przez Emile'a Durkheima. To właśnie on dokonał rozróżnienia pomiędzy "przyczyną" i "funkcją". Poprzednio badacze odwoływali się do prostej analogii pomiędzy "organizmem" i "społeczeństwem" nie dostrzegając, iż za tego typu analogiami kryje się określona metoda badawcza. Podobnie jak Spencer, Durkheim doszedł do wniosku, że organicyzm uczulił badaczy na problem konsekwencji elementu systemu dla utrzymania całości społecznej. Lecz w odróżnieniu od Spencera zauważył on także, iż istnienie elementów i ich odmian wymagało odrębnej analizy przyczynowej. W dziele Durkheima można odnaleźć szereg ukrytych założeń:

1. Całości społeczne - społeczeństwo lub "organizm społeczny" wymagają- według niego - pewnych wzorów lub środków służących do zintegrowania swych elementów składowych.
2. Pewne procesy czy komponenty w całościach społecznych- taki jak podział pracy, sumienie zbiorowe, prawo czy religia - działają w kierunku utrzymania integracji całości społecznej.
3. Przyczyny istnienia elementów i zmian w nich zachodzących dają się wyodrębnić od konsekwencji jakie mają dla utrzymani integracji całości społecznej.
4. Wobec tego analiza funkcjonalna zawiera w sobie dwustopniową metodę: (a) poszukiwanie tych elementów, które utrzymują integrację całości społecznej, oraz (b) odrębne poszukiwanie przyczyn istnienia i zmian zachodzących w tych elementach.
Durkheim niekiedy przyjmował też piąte założenie:
5. Potrzeba integracji całości społecznej może pomóc wyjaśnić istnienie i zmiany zachodzące w tych elementach, które przyczyniają się do integracji.

Tak więc analiza Durkheima delikatnie ukazała możliwości całkowicie nowej formy myślenia teleologicznego: cele całości społecznej mogą powodować powstawanie jej elementów i mogą regulować ich zmiany w taki sposób, by przyczyniały się one do utrzymania tych celów. Durkheim chciał uniknąć analizy teleologicznej tego typu, albowiem wyczuwał, że jest to analiza nieprawomocna i niezdolna do wyjaśnienia przyczyny istnienia danego elementu i jego zmiany. A jednak w dziele Durkheima kryje się skłonność do teleologicznego dowodzenia i jak się to zaraz okaże, jest to jedna ze słabości podejścia funkcjonalnego.
Radcliffe-Brown zastosował w swojej analizie pierwsze cztery założenia Durkheima (a niekiedy, bez wątpienia ku jego własnemu zaskoczeniu, także piąte) do danych etnograficznych dotyczących plemion pierwotnych. Malinowski natomiast radykalnie odszedł od funkcjonalizmu Durkheima i począł podejmować kwestie, które Durkheim i Radcliffe-Brown zignorowali. W rezultacie doszło do rozszerzenia katalogu założeń zastosowanych w analizie funkcjonalnej.

Zarówno w koncepcjach Spencera, jak i Durkheima można odnaleźć pojęcie "potrzeby" lub "wymogi". Radcliffe-Brown określa je jako "niezbędne warunki egzystencji". Jednakże pojęcie "potrzeby funkcjonalne" u wszystkich teoretyków obraca się wokół jednej podstawowej "potrzeby" "organizmu społecznego": potrzeby integracji. W przeciwieństwie do wspomnianych wczesnych funkcjonalistów, Malinowski przyjął i wypracował katalog wielu potrzeb funkcjonalnych, uzupełniając orientację funkcjo-nalną o dodatkowe założenie. Ponadto Malinowski podjął też inną kwestię, zignorowaną przez Spencera, Durkheima i Radcliffe-Browna: wzajemnych relacji "potrzebami systemu" a "potrzebami indywidualnymi". Durkheim odrzucił rozumowanie psychologiczne, jego zaś opcja na rzecz podejścia funkcjonalnego była w wielu punktach wynikiem dążenia do badania struktur społecznych niezależnie od jednostek, które w nich uczestniczą. Model Malinowskiego budził wprawdzie wiele wątpliwości, trzeba jednak przyznać podniesienie kwestii wzajemnych relacji pomiędzy indywidualnymi potrzebami lub wymogami, a potrzebami systemu społecznego (kulturowymi), które skupiła uwagę współczesnych funkcjonalistów, takich jak Talcott Parsons i Robert K. Merton.

Patrząc wstecz na wysiłki teoretyczne wczesnych funkcjonalistów, spuścizna ich prac analitycznych może być zatem podsumowana w następujący sposób:
1. Świat społeczny rozpatrywano w kategoriach systemowych. Systemom takim zazwyczaj przypisywano potrzeby i wymogi, które musiały być spełnione, by zapewnić przetrwanie systemu.
2. Pomimo swych zainteresowań ewolucją badacze dążyli do rozpatrywania systemów wyposażonych w potrzeby i wymogi jako obiektów charakteryzując się "normalnymi" i "patologicznymi" stanami oznaczającymi equilibrium i homeostazę systemu lub ich naruszenie.
3. Rozpatrywany jako system świat społeczny był traktowany jako całość zbudowana ze wzajemnie powiązanych części; ich analiza skupiała się na tym, jak spełniają one wymogi całości systemowych i jak utrzymują normalność systemu lub jego equilibrium.
4. Rozpatrując wzajemnie powiązane części, zazwyczaj w odniesieniu do problemu utrzymania całości systemowej, analiza przyczynowa często stawała się mglista, popadając w tautologie i nieuprawnione teleologie. Większa część współczesnego funkcjonalizmu usiłuje przejąć sugestywność wczesnych analiz funkcjonalnych, a zwłaszcza koncepcji "systemu" utworzonego ze wzajemnie powiązanych ze sobą części. Równocześnie w obecnych formach teorii funkcjonalnej próbuje się sprostać analitycznym problemom teleologii i tautologii, które Durkheim i Radcliffe-Brown tak bez powodzenia starali się pominąć.

Zapożyczając dziewiętnastowieczny organicyzm i próbując wykorzystać użyteczną ideę rozpatrywania części systemu jako obiektów mających konsekwencje dla działania całości systemowych, nowoczesny funkcjonalizm przekształcił wczesną teorię socjologiczną w jednolitą perspektywę pojęciową. Rozwijając ponadto zainteresowania kategoryzacjami, w przeciwieństwie do twierdzeń, teoria funkcjonalna zdawała się często "nadawać sens" złożonym i skomplikowanym strukturom społecznym i procesom. Jednakże adekwatność tej perspektywy była nieustannie poddawana w wątpliwość w ostatnich dziesięcioleciach, mimo że taka krytyka prowadziła często do nadmiernie polemicznych i nieproduktywnych sporów w socjologii. Z drugiej jednak strony kontrowersja wokół teorii funkcjonalnej stymulowała także próby stworzenia nowych, przezwyciężający dostrzegane braki ujęć tradycyjnych. Wydaje się więc, że najważniejsze założenia funkcjonalizmu - przyjmowane explicite bądź implicite - są następujące:

1. Holizm. Radcliffe-Brown pisał: "(..) jeżeli (...) funkcjonalizm znaczy cokolwiek, to oznacza on z pewnością próbę ujęcia życia społecznego jako całości, jako jedności funkcjonalnej". Przekonanie o wzajemnych związkach wszelkich instytucji ludzkich sprzyjało sympatii funkcjonalistów dla tradycji organicystycznej i chętnemu sięganiu przez nich po terminologię biologiczną. Jakkolwiek ślady organicyzmu we współczesnym funkcjonalizmie pozostały niewątpliwie wyraźne, nie operuje on jednak prymitywnymi analogiami, przy których pomocy organicyści XIX wieku, a nawet Radcliffe-Brown, starali się przedstawić społeczeństwo jako powiązaną wewnętrznie całość. Miejsce pojęcia "organicyzm" zajęło pojęcie "system", to zaś z kolei uległo - jak pisze P. Sztompka - generalizacji i relatywizacji.
2. Socjologizm metodologiczny. Funkcjonaliści są socjologistami metodologicznymi, a to w tym znaczeniu, że zmierzają do wyodrębnienia swoistej kategorii faktów społecznych i analizę zachowania się jednostek całkowicie podporządkowują zadaniom wynikającym z badania tych faktów. "Przedmiotem funkcjonalistów nie są jednostki per se". Przedmiotem analizy funkcjonalnej są - jak podkreśla Merton - role społeczne, wzory instytucjonalne, procesy społeczne, wzór kulturowy, kulturowo ukształtowane emocje, normy społeczne, struktura społeczna, zasady kontroli społecznej, itd.
3. Wyjaśnianie funkcjonalistyczne. Holizm jest funkcjonalizmu warunkiem koniecznym, lecz niewystarczającym. Aby można było mówić z sensem o funkcjonalizmie, musi pojawić się pewien szczegółowy sposób rozpatrywania zjawisk społecznych zaliczonych do danego sytemu. Ów sposób polega, po pierwsze, na założeniu, iż zjawisko spełnia w tym systemie określoną funkcję (tj. ma zauważalny wpływ na jego przetrwanie), po drugie, na domniemaniu, iż wskazanie tej funkcji jest tożsame z wyjaśnieniem danego zjawiska.
4. Wymogi funkcjonalne. Mamy tu problem klasyfikacji funkcji spełnianych przez różne elementy systemu. W ten sposób pojawił się temat tzw. funkcjonalnych imperatywów, czy też wymogów społeczeństwa. W zmodyfikowanym funkcjonalizmie socjologicznym teza o niezbędności konkretnych elementów kultury zostaje zastąpiona przez tezę, według której niezbędne jest nie tylko wypełnienie pewnych funkcji.
5. Ład społeczny jako główny przedmiot zainteresowań socjologa. W opinii niektórych swoich krytyków, funkcjonalizm bynajmniej nie eliminuje ze swego obrazu świata społecznego zjawisk niepokoju i zmiany, nie jest jednak teorią, która właśnie na nich skupiałaby swoją uwagę. Wprost przeciwnie funkcjonalny model społeczeństwa wyobraża je sobie w stanie "ładu", "równowagi", czy "homeostazy". Pierre L. van den Breghe pisze, przedstawiając stanowisko współczesnego funkcjonalizmu: "Chociaż integracja nie jest w nigdy doskonała systemy społeczne zasadniczo znajdują się w stanie dynamicznej równowagi, tj. przystosowawcze reakcje na zmiany zewnętrzne zmierzają do minimalizacji zmiany wewnątrz systemu."

III. Funkcjonalizm współczesny - Parsons i Merton

W 1937 roku Talcott Parsons opublikował swą główną pracę " The Structure of the Social Action". Z rzadko spotykaną w dziełach socjologicznych gruntowną i drobiazgową erudycją, Parsons naszkicował zalety i słabości czołowych myślicieli głównych trzech głównych tradycji intelektualnych: utylitaryzmu, pozytywizmu i idealizmu. W przeglądzie tym Parsons wskazywał, w jaki sposób kluczowe założenia i pojęcia pochodzące z trzech tradycji można połączyć tworząc bardziej adekwatną podstawę pojęciową do dalszego uprawiania teorii socjologicznej.

To, co wyłania się z jego dzieła, to nie tylko ontologiczna wizja zjawisk społecznych, która stanie się potem przedmiotem mocnych kontrowersji, lecz także ogólna strategia budowy teorii socjologicznej. Oryginalna "woluntarystyczna teoria działania" Parsonsa stanowiła system kategorii służących do przedstawiania komponentów indywidualnego zachowania oraz procesu indywidualnego podejmowania decyzji.
Wczesne prace Parsonsa ogniskowały zatem na jednostkach i dopiero później, gdy począł on uznawać, iż zachowanie przejawiane jest w kontekście społecznym, schemat jego zaczął obejmować właściwości emergentnych poziomów systemu, na który kładł nacisk Durkheim. Przechodząc w trakcie rozwoju systemu pojęć od indywidualnych "jednostek działania" ku "systemom działania", Parsons w sposób nieunikniony musiał zainteresować się sposobem integracji pojedynczych podmiotów w systemy społeczne i kulturowe. Inaczej: jak osiąga się gotowość podmiotów do uczestnictwa w systemie i konformizmu wobec normatywnych wymogów systemu?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, Parsons zajął się problemem właściwości systemów osobowościowych, systemów społecznych i systemów kulturowych oraz problemem integracji w obrębie i pomiędzy tymi systemami. Czyniąc to, uwypuklił jeszcze mocniej specyficzne cechy orientacji funkcjonalistycznej. Parsons w The Social System ujmuje system społeczny jako całość pozostającą w "equilibrium"- pojęcie to zostało zapożyczone od ekonomistów, a w szczególności od socjologa włoskiego, Vilfreda Pareta. Dla utrzymania equilibrium musi dojść do zintegrowania systemów osobowości z systemami społecznymi i kulturowymi. Parsons zakłada, iż można wyodrębnić dwa mechanizmy ogólne, które spełniają tę funkcję: mechanizmy "socjalizacji" i "kontroli społecznej". Tym samym Parsons poczyna delikatnie przenosić centrum analizy funkcjonalnej od charakterystycznego dla Durkheima i Radcliffe-Browna zainteresowania funkcjami określonych struktur empirycznych w integracji całości społecznej ku analizie ogólnych mechanizmów, które utrzymują equilibrium systemu społecznego. Funkcjonalizm Parsonsa stał się zatem analizą mechanizmów i equilibrium, w przeciwieństwie do strukturalno - funkcjonalnego podejścia Durkheima i Radcliffe-Browna.
Owe przesunięci akcentu jest przypuszczalnie odzwierciedleniem problemu podjętego przez Malinowskiego po raz pierwszy w sposób poważny: rzeczywistość społeczna istnieje na różnych poziomach i analiza socjologiczna powinna określić pojęciowo te poziomy. Dla Parsonsa oznaczało to zmianę poziomu abstrakcji ku ogólnemu pojęci equilibrium społecznego (w późniejszym okresie "dynamicznego equilibrium" i "homeostazy") oraz w kierunku mechanizmów integrujących różne poziomy rzeczywistości społecznej i utrzymujących to equilibrium. Głównym "wymogiem funkcjonalnym" była więc integracja osobowości z systemem kulturowym i społecznym. Trzeba powiedzieć, że "teoria działania", rozwijająca się na przestrzeni kilku ostatnich dziesiątków lat, ujawnia niezwykłą ciągłość, wychodząc od podstaw owej jednostki działania i rozrastając się następnie w kierunku cybernetycznej hierarchii kontroli pomiędzy systemami działania. Ciągłość taka jest rezultatem swoistego poglądu Parsonsa na to, jak winna być skonstruowana teorii w socjologii, a mianowicie przyznawanie pierwszeństwa systemowi pojęć nad systemami twierdzeń. Te ostatnie mogą być użyteczne jedynie wówczas, gdy pierwsze zadanie pojęciowe zostało w dostateczny sposób zrealizowane.

Zarówno ontologiczna wizja świata zawarta w pojęciach Parsonsa, jak i problemy logiczne przypisywane schematowi, pobudziły szeroko zakrojoną krytykę jego koncepcji funkcjonalnej. W istocie, niemożliwe jest zrozumienie innych form teorii socjologicznej, dopóki nie zdamy sobie sprawy rozmaitych zarzutów krytycznych skierowanych pod adresem tej orientacji. Trzeba tu powiedzieć, że inne orientacje w socjologii zazwyczaj za punkt wyjścia przyjmują odrzucenie funkcjonalizmu Parsonsa, by następnie przystąpić do budowania bardziej pożądanej alternatywy. Parsons rzeczywiście, jak się zdaje, stał się "chłopcem do bicia" teorii socjologicznej, albowiem obecnie żadna "teoria" nie może być uznana za adekwatną, dopóki nie wykona rytualnego gestu polegającego na odrzuceniu imperatywizmu funkcjonalnego.

Pisząc o nowoczesnym funkcjonalizmie należy tu wymienić Roberta K. Mertona. Skonstruował on odmienną formę analizy funkcjonalnej w celu przezwyciężenie niedostatków w podejściach Malinowskiego i Parsonsa. Kwestionując "postulaty" ukryte w funkcjonalizmie Malinowskiego oraz styl "wielkiej teorii" obecny w dziele Parsonsa, Merton dąży do uratowania tego, co jest użyteczne w analizie funkcjonalnej.
Dla Mertona, specyficzna cecha analizy funkcjonalnej polega na skupieniu się na konsekwencjach danego elementu dla innych elementów społecznych lub dla całości społecznej. Pojęcia "wymogów koniecznych do przetrwania" są użyteczne w ocenie konsekwencji jakie posiadają elementy systemu, lecz owe "wymogi" należy ustalić empirycznie dla każdego badanego systemu. Ponadto rzeczą niezbędną jest postępowanie zgodnie z kierunkiem myślenia Webera i dążenie do zrozumienia znaczenia lub sensu jakie dla działających na zaangażowanie się w dany system. Należy tu uwzględnić tezy Malinowskiego, co oznacza, iż trzeba ujawnić konsekwencje zaangażowania się jednostek działających dla ich potrzeb psychologicznych. Wiedza o "sensie działania" i o "potrzebach psychologicznych" może bowiem dostarczyć dodatkowych wskazówek co do znaczenia danego elementu dla innych elementów lub całości systemu.
Merton zajmuje wyjątkowa pozycję w teorii socjologicznej. Jego wyważone i przemyślane twierdzenia w charakterystyczny sposób rozwiązały jałowe intelektualne spory w socjologii. Na przykład jego opcja na rzecz "teorii średniego zasięgu" zakończyła żywą wymianę poglądów pomiędzy teoretycznie i empirycznie zorientowanymi socjologami dzięki ponownemu potwierdzeniu skuteczności empirycznie zorientowanej teorii i teoretycznie zorientowanych badań. Podobnie paradygmat funkcjonalny Mertona i jego algorytm zostały rozwinięte po to, by uporać się z rosnącą krytyką teorii funkcjonalnej. Wskazując na logiczne problemy tkwiące w pewnych tezach funkcjonalnych, paradygmat Mertona został potraktowany jako alternatywna forma analizy funkcjonalnej, która unika tych problemów. Bezkrytyczna akceptacja tego paradygmatu świadczy widocznie o charyzmatycznej zdolności Mertona do "rozwiązywania" problemów. Jednakże chociaż jego argumenty wydają się równie rozsądne, co urzekające, to jednak paradygmat nie zapobiega tym samym problemom teoretycznym, które miał rozwiązać. W rzeczywistości własna analiza Mertona dotycząca machiny politycznej, mimo całej swojej pomysłowości i intuicyjnej siły nie spełnia wymogów jego algorytmu. Krytycy zastanawiają się, dlaczego do analizy funkcjonalnej znowu wkradły się pewne od dawna dostrzegane kłopoty. I mimo genialności jego teorii anomii, sama teoria i jej funkcjonalistyczne szaty są mgliste nawet wówczas, gdy zostaną przekształcone w sprecyzowane twierdzenia. Pozornie paradygmat Mertona i jego algorytmy wydają się wieść badaczy ku problematyce wzajemnych powiązań struktur i wzajemnych konsekwencji ich istnienia.

Twierdzenie teoretyczne odnoszące się do natury wzajemnych powiązań pomiędzy rozmaitymi elementami systemu tworzą jedno z podstawowych zadań teorii socjologicznej, lecz założenia o jednostkowych i systemowych imperatywach czy potrzebach wydają się często odwracać uwagę od wymogu udokumentowania ścisłych powiązań przyczynowych o stosunkach pomiędzy dwoma zjawiskami, pojawia się jedynie skrzyżowanie w tabeli dwudzielczej jednego elementu, np. istnienia machiny politycznej, z potrzebami przypisywanymi innemu elementowi, np. nowym imigrantom w wielkim mieście.
Trzeba powiedzieć, że teoria Mertona - lub owo nagromadzeni pojęć i ukrytych twierdzeń - jest sugestywna. W przeciwnym razie nie mogłaby ona tak bardzo pobudzić wyobraźni socjologicznej. Siła jego teorii nie leży jednakże ani w je "funkcjonalistycznej szacie", ani w jej wymowie jako teorii średniego zasięgu. Nie sposób określić jej jako teorii jakiegokolwiek zasięgu czy poziomu abstrakcji. Jej powab leży w wizji świata, jaką kreślił, oraz w "odczuciu" wielu socjologów, iż odnosi się ona do istotnego zespołu procesów społecznych. W tym właśnie leży geniusz Mertona, nie zaś w jego skrupulatnej czy choćby częściowej wierności swemu algorytmowi strukturalnemu lub strategii średniego zasięgu.

IV. Teoria konfliktu przeciwko funkcjonalizmowi

Być może, należałoby tu mówić nie o teorii, lecz o teoriach konfliktu. Ponadto, nie jest bynajmniej bezsporne, czy mamy w jej wypadku do czynienia z rzeczywiście odrębną orientacją socjologiczną, czy też tylko z próbą artykulacji problematyki, która w socjologii najnowszej zeszła za sprawą funkcjonalizmu na daleki plan, chociaż w socjologii dawniejszej (jeszcze za czasów szkoły chicagowskiej), a także w materializmie historycznym, zajmowała zawsze poczesne miejsce. W każdym bądź razie w ciągu ostatniego ćwierćwiecza obserwujemy nasilanie się zainteresowania zjawiskiem - tak lub inaczej rozumianego - konfliktu społecznego.

W centrum uwagi funkcjonalistów znajdowały się stosunki zgodności i współpracy, teoretycy konfliktu koncentrują się na stosunkach konfliktu i walki. Funkcjonaliści badali, jak elementy systemu przystają do siebie, teoretyków konfliktu interesuje to, w jakiej mierze są one do siebie nieprzystosowane. Dla pierwszych najważniejszą kategorią teoretyczną była równowaga systemu społecznego, dla drugich - zmiana tego systemu. Używając języka funkcjonalistów, można powiedzieć, że teoretycy konfliktu zwracają się od badania eufunkcji instytucji społecznych do badania ich dysfunkcji. Niektórzy zresztą całkiem świadomie zawiązują do tego - wprowadzonego przez Mertona - pojęcia.
Tak więc Dahrendorf pisze: "w każdej nauce rezydualne kategorie są punktem wyjścia dalszego rozwoju. Wydaje się, że uważna analiza problemów kryjących się w teorii strukturalno - funkcjonalnej pod terminem samoczynnie wprowadza nas na ślad pełnej znaczenia socjologicznej teorii konfliktu".

Omawiana zmiana zainteresowań miała wszakże rozmaite konsekwencje i nie doprowadziła do ukształtowania się żadnej jednolitej orientacji. Pomijając wszystkie inne różnice, warto zauważyć, że bardzo niejednolity był stosunek teoretyków konfliktu do funkcjonalizmu. Jedni traktowali swe przedsięwzięcie jako swego rodzaju uzupełnienie funkcjonalizmu, inni traktowali je jako część przyszłej teorii ogólne X, której inną częścią byłby funkcjonalizm, jeszcze inni widzieli w nim zalążek samodzielnej teorii, konkurencyjnej pod każdym względem w stosunku do funkcjonalizmu. Typowym przedstawicielem tendencji pierwszej jest Lewis A. Coser, drugiej - Ralf Dahrendorf, trzeciej (najdalszej od wyraźnego sformułowania) - C. Wright Mills.

Lewis A. Coser był jednym z socjologów, którzy najbardziej przyczynili się do ponownego spopularyzowania problematyki konfliktu społecznego. Osobliwością jego stanowiska było zajęcie się "[..] głównie funkcjami, nie zaś dysfunkcjami konfliktu społecznego, a więc tymi konsekwencjami konfliktu społecznego, które przyczyniają się raczej do wzrostu niż spadku adaptacji czy też przystosowania określonych stosunków społecznych lub grup społecznych. Konflikt nie jest tylko (negatywnym) czynnikiem, który (dzieli), lecz może pełnić szereg określonych funkcji w grupach oraz innych stosunkach interpersonalnych. Może na przykład przyczynić się do utrzymania więzi grupowych i zapobiegać występowaniu z grupy jaj członków".
Coser chciał współczesnych sobie socjologów jak gdyby oswoić z myślą o doniosłej roli konfliktów w życiu społecznym przez wykazanie, iż przyczyniają się one również do wzrostu integracji społecznej. Była to "rehabilitacja" konfliktu w funkcjonalistycznym układzie odniesienia. Jest rzeczą uderzającą, że Coser nie przywiązuje większej wagi do pojęcia antagonistycznych interesów grupowych, które zawsze odgrywało doniosłą rolę w teoriach konfliktu społecznego. Rozpatrując konflikt jako formę wzajemnego oddziaływania jednostek, Coser znajduje poprzednika w Simmlu, a nie w Marksie czy Gumplowiczu.

Mówiąc o krytykach funkcjonalizmu, wspomnieliśmy o Dahrendorfie, który w jednym ze swoich artykułów atakował gwałtownie funkcjonalistyczną "utopię" równowagi i integracji. W tym samym artykule Dahrendorf domaga się miejsca w socjologii dla "konfliktowego modelu społeczeństwa", pisząc, że potrzebny jest "galileuszowski przewrót myślowy, który uświadomi nam, że wszystkie elementy organizacji społecznej znajdują się w stanie nieustannej zmiany tak długo, jak jakaś siła tej zmiany nie zatrzymuje". Funkcjonalizm ukazuje system społeczny w stanie równowagi. Teoria konfliktu ma odpowiedzieć na pytanie, co tę równowagę narusza i do prowadza do zmiany systemu, przy czym owe przyczyny zmiany mają być znalezione wewnątrz samego systemu.

W sposób najbardziej frontalny zaatakował funkcjonalizm Charles Wright Mills. Jako teoretyk pozostał on niewątpliwie niedoceniony, chociaż należy do socjologów najbardziej znanych i najbardziej chętnie czytanych. Mills od najwcześniejszych swych prac był zafascynowany problematyką władzy i jej nierównego podziału w społeczeństwie. Widział, z jednej strony, potężne elity, kumulujące władzę, prestiż i bogactwo, z drugiej - masy "szarych ludzi", pozbawionych jakiegokolwiek wpływu na sprawy publiczne, całkowicie zależnych do sił, których nie są kontrolować zagubionych w obcym dla nich świecie wielkich organizacji i niezdolnych do uzyskania adekwatnej świadomości swego miejsca w społeczeństwie. Jakkolwiek koncepcja Millsa pozostała nierozwinięta, stanowiła ona w momencie swego powstania jedyną - oprócz marksizmu - liczącą się alternatywę dla funkcjonalizmu w zakresie makrosocjologii.
Przeciwność perspektywy Millsa i perspektywy funkcjonalistycznej ukazał bodaj najlepiej John Horton, konfrontując zawarte w każdej z nich założenia na temat społeczeństwa i człowieka, wyobrażenia natury ludzkiej, zespoły wartości, sposoby analizowania rzeczywistości społecznej, a także możliwe zastosowania do szczegółowej problematyki badawczej.



Wyszukiwarka