zauważcie że znikam, anoreksja ,bulimia, ortoreksja ... -zaburzenia odżywiania


Marzą, by wyglądać jak gwiazdy filmowe. Najpierw zaczynają liczyć kalorie. Potem szukają diet. W końcu zaczynają się głodzić i chorują. Nauczyciele alarmują: anoreksja to coraz poważniejszy problem wśród nastolatek.

Magda ma 18 lat i jest uczennicą jednego z poznańskich renomowanych liceów ogólnokształcących. Na dziecięcy oddział psychiatryczny trafiła kilka tygodni temu. Zgłosiła się sama. Wcześniej przeszła kilka innych terapii. - Mam stwierdzoną anoreksję z objawami bulimii. Teraz czuję się dużo lepiej. Już 36. dzień nie wymiotuję - opowiada. - Zaczęło się w grudniu, półtora roku temu: wymagający nauczyciele w szkole. W domu też nie wszystko grało. A do tego czułam, że jestem za gruba.

Magda zaczęła się odchudzać. - Zjadałam 500 - 700 kalorii dziennie i ćwiczyłam po cztery, czasem nawet pięć godzin. Wytrzymywałam półtora miesiąca, zaczynałam się objadać i tyłam. Potem dopadały mnie wyrzuty sumienia, więc znowu się odchudzałam. Aż wymyśliłam, że najlepszym sposobem będzie, jak wszystko zwymiotuję - relacjonuje. - W moim przypadku to nie było takie proste, więc się tego uczyłam. Pomagałam sobie szczoteczką do zębów, sznurkiem, a potem ręką.

Monika, chora na anoreksję 15-latka, do szpitala trafiła w ostatniej chwili. Jej życie było zagrożone - ważyła 28 kg. Ostatnio udało jej się jednak przytyć aż sześć kilogramów. - Z tym problemem raczej nikt nie zgłasza się do psychologa czy pedagoga szkolnego. Każda z nas będzie ukrywać to ze strachu, że jak nas zaczną leczyć specjaliści, to będą zmuszali do jedzenia - tłumaczy. - Ja mam w klasie przynajmniej trzy koleżanki, które mają podobne problemy.

Jak aktorki
Nie ma statystyk dotyczących zachorowań na anoreksję, są tylko badania małych grup nastolatków. Wynika z nich, że problem ten dotyczy 2 procent wszystkich dziewcząt w wieku 12 -18 lat. Dodatkowo 4 proc. z nich może mieć fazę wstępną choroby. Oznacza to, że w każdym gimnazjum i liceum na 100 uczennic przynajmniej dwie ma problemy z tą chorobą, a cztery ma jej początki.
- Najgorzej jest w ostatnich klasach gimnazjum i na początku liceum - opowiada Dominika, uczennica XXIII Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu. - Wtedy niewiele dziewczyn jest zadowolonych ze swojego wyglądu. Większość porównuje się z aktorkami i piosenkarkami i marzy, by wyglądać tak jak one.
Dominika przyznaje, że większość jej koleżanek próbowała odchudzania. - Wyszukują coraz to nowe diety w gazetach, zaczynają się głodzić, a jeżeli wpadają w kłopoty, rodzice dowiadują się o tym ostatni. Pierwsze zawsze wiedzą najbliższe koleżanki.

Trzeba bić na alarm
Nauczyciele przyznają, że coraz częściej wśród swoich uczniów dostrzegają te problemy. - W tej chwili kłopoty żywieniowe ma w szkole kilkanaście dziewczyn. Ta liczba z roku na rok rośnie - przekonuje pedagog Bogusława Słupińska z II Liceum Ogólnokształcącego, jednego z prestiżowych poznańskich ogólniaków. - Pomagamy im, jak możemy. Anoreksja i bulimia to jeden z obowiązkowych tematów na lekcjach biologii. Szczególną uwagę szkoła zaczęła zwracać na tę tematykę, gdy okazało się, że na anoreksję cierpi córka jednego z nauczycieli.
- Także i w naszej szkole mamy problem z tą chorobą, choć nie na dużą skalę. Innych kłopotów z młodzieżą nie mamy - zaznacza Marian Jaroszewski, pedagog z V LO w Warszawie. - Anoreksja i bulimia to choroby, które zaczynają się robić modne, i coraz więcej dziewczyn chciałoby je mieć.
- Trzeba bić na alarm - uważa Roman Byszewski, dyrektor Społecznego Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie.

Rodzicu, pilnuj dziecka
Problemy zaczynają się już w gimnazjum. - Uczulamy rodziców, żeby zwracali baczniejszą uwagę na swoje dzieci. Mamy w naszym społecznym gimnazjum, w ostatniej klasie, dziewczynkę, która się głodzi. Już raz trafiła na oddział pediatryczny z uszkodzoną trzustką. Teraz zjada tylko tyle kalorii, ile potrzeba człowiekowi, żeby nie umrzeć. Waży znacznie mniej niż powinna - tłumaczy Byszewski.
W Gimnazjum Miejskim w Chodzieży w przyszłym tygodniu odbędą się wykłady terapeutów, którzy opowiedzą o anoreksji i bulimii. Gimnazjaliści uczą się o tych chorobach także na biologii.
- W naszej szkole był chłopiec, bardzo szczupły, który sprawiał ogromne kłopoty wychowawcze. Kiedy wezwaliśmy jego matkę do szkoły, okazało się, że rozwiodła się z ojcem chłopca i wciąż zmienia partnerów. Dziecko, chcąc zwrócić na siebie uwagę, zaczęło się głodzić. Potem okazało się, że były to początki anoreksji - opowiada Barbara Drews, pedagog szkolny. Ostrzega: - Dzieci są bezlitosne i potrafią wyjątkowo złośliwie wytknąć każdą wadę, dlatego, jeśli ktoś jest wrażliwy i nie ma oparcia w domu, staje się bardzo podatny na taką chorobę.
- Rodzice powinni poświęcać więcej czasu dzieciom, bo chorobliwe odchudzanie wśród gimnazjalistek staje się nagminne - dodaje Violetta Nowak, dyrektorka XX Gimnazjum w Poznaniu.

Choroba ambitnych
Według profesora Andrzeja Rajewskiego, kierownika Katedry Psychiatrii oraz Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Akademii Medycznej w Poznaniu, chorobie sprzyja właśnie wiek dojrzewania: - Anoreksja wiąże się z niezadowoleniem z własnego wyglądu i z okresem dojrzewania. W tym czasie rozwój nie jest równomierny. Dziewczyny do 15. roku życia mają tendencje do magazynowania tkanki tłuszczowej podskórnej na policzkach czy biodrach. I wtedy zwykle zaczynają uważać, że są za grube. Profesor tłumaczy, że rozwój choroby zazwyczaj powoduje uraz psychiczny wywołany krytycznym spojrzeniem na siebie, po porównaniu się np. z modelką czy gwiazdą, albo kąśliwą uwagą kolegów czy kogoś z rodziny. - Do choroby może prowadzić także nadmierna ambicja, choć wiadomo, że nie każdy, kto ma aspiracje, zacznie się chorobliwie odchudzać. Mieliśmy kiedyś na oddziale uczennicę szkoły specjalnej chorą na anoreksję. Mimo że chodziła do szkoły specjalnej, chciała być w niej najlepsza. Dziewczyny zwykle mają wysokie aspiracje, a kiedy pojawiają się trudności z osiągnięciem celu, wpędzają się w kłopoty żywieniowe - opowiada profesor Andrzej Rajewski. Tłumaczy, że anoreksja to najniebezpieczniejsza dla życia, po depresji, choroba psychiczna. Umiera na nią nawet 20 proc. chorych.



Wyszukiwarka