9249


Recenzja wywiadu z dr Witoldem Ligęzą, psychologiem , dyrektorem Grupy Edukacyjnej Ośrodka Twórczej Edukacji "Kangur”

http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,6649637,Jak_nie_zabijac_kreatywnosci_w_szkole.html

Wywiad został zamieszczony w krakowskim wydaniu Gazety Wyborczej 25 maja 2009.

Na przełomie ostatnich miesięcy regularnie ukazuje się wiele wywiadów, artykułów, felietonów, komentarzy dotyczących kondycji polskiego szkolnictwa na progu reformy, obniżającej wiek , w którym dzieci objęte zostaną obowiązkiem szkolnym.

Oscylują one pomiędzy entuzjazmem przedstawicieli MENu, zapatrzonych we wzorce skandynawskie i francuskie, przerażeniem rodziców, obawiających się o swe dzieci i ich funkcjonowanie w nieprzygotowanych na ich przyjęcie placówkach, oburzeniem dyrektorów, nie mających środków na ich przystosowanie i bombardowanych sprzecznymi informacjami.

Obniżenie wieku szkolnego, co zrozumiałe stało się wiodącym tematem w dyskursie o kondycji polskiej szkoły , spychając w cień inne problemy, których przecież w polskiej oświacie nie brakuje, a które należy systematycznie niwelować.

Wywiad z dr Witoldem Ligęzą przeczytałam z przyjemnością , ponieważ jest to rozmowa ze specjalistą w dziedzinie, o której mówi. Rozmowa dotyczy rozwijania kreatywności dziecka, a właściwie braku jej rozwijania w polskiej szkole. Rozmówca popiera swe tezy rzetelnymi badaniami, przeprowadzonymi przez pracowników Uniwersytety Pedagogicznego w Krakowie, którzy, w ramach badań, uczestniczyli w 2 tyś lekcji, odbywających się w szkołach podstawowych. Wyniki i ich opracowanie są dostępne na stronach internetowych Uniwersytetu.

Tytuł „Jak nie zabijać kreatywności w szkole?” doskonale odpowiada zawartości wywiadu, gdyż rozmówca trafnie diagnozuje problem , którym jest sztampowość, brak rozwoju twórczego i abstrakcyjnego myślenia, szkolna nuda i nie odpowiadające współczesnym realiom metody realizacji treści programowych przez nauczycieli.

Na szczęście, nie tylko diagnozuje, ale również podaje przykłady, jak można, na poziomie konkretnej klasy i konkretnego nauczyciela , zmieniać i udoskonalać sposób prowadzenia zajęć. Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, iż w polskiej szkole bardzo rzadko prowadzi się zajęcia metodą eksperymentu czy twórczych poszukiwań, nieczęsto sięga się po technikę, chociażby , burzy mózgów , czy twórczej dyskusji, które pozwalają nie tylko wydobyć wewnętrzną wiedzę wyjściową ucznia, ale również pozwalają na samodzielne odkrywanie świata, stawianie tez , które należy udowodnić itp. Metody aktywizujące pobudzają również rozwój społeczny uczniów, wymuszają współpracę i wymagają respektowania pewnych zasad współżycia w grupie, co zdecydowanie bardziej przydaje się w życiu, niż wiedza o konstrukcji mięśniowej zająca. Ten aspekt edukacji jest przez nauczycieli konsekwentnie pomijany i niedoceniany. Uczniowie, opuszczając mury polskiej szkoły, podejmując studia wyższe lub wkraczając na rynek pracy, muszą samodzielnie zmierzyć się z wieloma problemami natury społecznej i wyrobić w sobie pewne umiejętności, niezbędne do osiągnięcia sukcesu. Problemem może być już sama konieczność publicznej prezentacji swojego stanowiska, wystąpienie przed szerszym gremium, które niektórzy uczniowie zaczynają i kończą ćwiczyć podczas prezentacji maturalnej…Klasyczne lekcja jest przeprowadzana na zasadzie mistrz- nauczyciel , przedstawiający prawdy objawione, z którymi trudno dyskutować, oraz uczeń- tabula rasa. Szczególnie przedmioty humanistyczne wykładane tą wszechobecną metodą stają się swą własną karykaturą. Pierwsze z brzegu przykłady- mit powstańca, złego Niemca, polski jako mesjasza narodów, ofiary geopolitycznego położenia z lekcji historii, który zawęża i wykoślawia nie tylko wiedzę na temat historii polski, ale także kształtuje niezdrowe postawy obywatelskie. Niezmienna od lat lista lektur, która raczej skutecznie zniechęca do literatury, szczególnie polskiej, niż mobilizuje do czytania. Wiedza o społeczeństwie ograniczająca się do definicji władzy parlamentarnej, konstytucji i stanowisk, pozbawiona aspektu współpracy i powinności obywatelskiej, którą należy w uczniach rozwijać poprzez najprostsze inicjatywy o charakterze społecznym, do zrealizowania w każdej szkole. Pozostaje płacz nad rozlanym mlekiem, narzekanie na bierność społeczeństwa, niską frekwencję wyborczą, brak współpracy społecznej, nietolerancję i brak podstawowej wiedzy ogólnej.

Co jest przyczyna tego stanu rzeczy? Tu po raz kolejny zgodzę się z dr Ligęzą: brak przygotowania nauczycieli do kreatywnej pracy z dzieckiem. Winić można zarówno kulejący system szkoleń i doskonalenia zawodowego nauczycieli, brak odpowiednich podstaw programowych, pomocy naukowych itp. Wina często leży jednak w samym nauczycielu, który nie chce, nie potrafi nie stara się nauczyć kreatywnej pracy z uczniem. Lenistwo czy ignorancja? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale prawdę jest , że dla chcącego nic trudnego- spotkałam na swej drodze Pedagogów przez duże „P”, którzy pomimo kłód rzucanych pod nogi przez system, dyrekcję czy samych uczniów, potrafili przeprowadzić mnie przez program nauczania w sposób kreatywny, ciekawy i pasjonujący.

Prawdą jest , ze w polskiej szkole nauka twórczego myślenia kończy się na klasie trzeciej. Nauczyciele nauczania początkowego przygotowani do prowadzenia zajęc w sposób zintegrowany , co wymusza pewne rozwiązania. Dziecko poznaje swiat jako spojną całość , co konczy się na klasie czwartej. Na nieszczęście ucznia.

Recenzje chciałabym zakończyć cytatem z wywiadu

,,Nauczyciele powinni też koniecznie zmienić swoje relacje z uczniami z: ekspert - laik, na ekspert - nowicjusz. Muszą zrozumieć, że dzieci potrafią być mądrzejsze od dorosłych. I to już w przedszkolu. Idę o zakład, że niejeden pięciolatek wie więcej o dinozaurach i Kosmosie, niż jego pani.

,,

Polecam ten wywiad wszystkim nauczycielom.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
9249
9249
9249
9249
9249
9249
9249
9249
9249
9249
9249
9249
9249

więcej podobnych podstron