Lektury szkolne, Makbet - streszczenie


Streszczenie Makbeta z elementami interpretacji

Akt I (wykluwanie się ostatecznej decyzji)

Scena I: nastrój tajemnicy; sceneria burzowa, ponure wrzosowisko. Trzy wiedźmy zapowiadają, że tuż po bitwie, przed zachodem słońca: „Makbet z naszych ust dowie się o swych losach”. Jeśli wiedźmy mają uosabiać Los (w oryginale Weird Sisters, czyli Siostry Rządzące Losem ) albo ogólnie jakieś siły wyższe, wpływające na życie człowieka, to w świecie Shakespeare'a Los ów jest z góry dany człowiekowi, z góry zaplanowany.... czytaj dalej

Scena II: bitwa pod Forres toczy się w tle; o zdarzeniach opowiadają posłańcy. Król szkocki Dunkan wraz z synami: Malkolmem i Donalbeinem oraz orszakiem dowiadują się o niesłychanym męstwie Makbeta. W momentach bitwy, w których zwycięstwo należało już prawie do wrogów (zbuntowanej szlachty szkockiej, irlandzkiej i ich posiłków od króla Norwegii), Makbet z wielką siłą uderzał do walki. Wrogowie Dunkana zostali pokonani.

Scena III: „dzika okolica”; wiedźmy zwierzają się ze swoich złośliwości. Czarują i zaklinają. Mają moc karania ludzi. Zły los spadnie nie tylko na kobietę, która zawiniła jednej z Weird Sisters, ale także na bogu ducha winnego męża nieszczęsnej śmiertelniczki. Los w świecie Shakespeare'a jest okrutny. Przypomina prymitywne, ludowe przekonania, że całe zło, które spotyka człowieka, jest karą; że odpowiedzialność za czyny ponosi rodzina, ród, dynastia - na zasadzie klątwy, zmazy, z której nie da się oczyścić.

„Tak ponurego dnia i tak pięknego,
Jak żyję, nigdy jeszcze nie widziałem” [w.131-132]

- mówi Makbet, który zbliża się wraz z przyjacielem Bankiem. Słowa te nie muszą dotyczyć krajobrazu, roztaczającego się przed żołnierzami. Nasuwa się interpretacja tego zdania w perspektywie niesamowitego przebiegu bitwy. Skąd w Makbecie znalazła się tak ogromna siła do pokonania wrogów - czy wystarczyła wierność Dunkanowi i miłość ojczyzny? A może miały w tym swój udział przedziwne siły, których sam bohater jeszcze nie rozpoznaje. Jeśli wiedźmy są wysłanniczkami losu, a na podstawie późniejszych wydarzeń można przypuszczać, że są sługami nieczystych mocy szatańskich , oznaczałoby to, że światem kierują potęgi zła. Wpierw dają one człowiekowi siłę, zaskakują go pięknem, pokazują szerokie możliwości i wprawiają w stan dumy. Tak jak było z Makbetem, który po swym zwycięstwie musiał czuć się wspaniale, pomimo okropieństwa krwawego mordu (nawet z racji żołnierskiego obowiązku - od Lady Makbet dowiemy się potem, że był on człowiekiem szlachetnego serca - stąd też słowa „ponury dzień”), czy mimo zaskoczenia własnymi możliwościami (tu właśnie chyba pozór: Makbet mówi o „pięknym dniu”, lecz nie zdaje sobie sprawy, że może był manipulowany przez niesamowite, pozaziemskie siły). Dlatego też, kiedy ukazują się przed dwoma wojownikami zjawy, trzy znajome już widzom wiedźmy, i przepowiadają bohaterom przyszłość, wtedy Makbet przyjmuje ich słowa do swego serca w sposób bezkrytyczny, od razu wierzy, że istoty faktycznie mówią o przyszłych wydarzeniach. Nie podważa istnienia wieszczek, nie zastanawia go ich pochodzenie. Natychmiast pragnie dowiedzieć się więcej o swojej przyszłości. Umysł i serce Makbeta zdają się być gruntem już przygotowanym na działanie sił czarownic.

Banko zupełnie inaczej podchodzi do przepowiedni. To z jego ust wypłynie opis dziwnych wieszczek, przypominających kobiety, nienaturalnie zniekształcone [w. 133-142]. Banko jest bacznym obserwatorem. Chce zbadać, czy zjawy są prawdziwe, czy też nie wywołały ich przypadkiem trujące rośliny, które obaj mężczyźni mogli wcześniej spożyć. Od razu zauważa, że nie należy ufać słowom niepewnych istot, przywołuje Makbeta, „zaczarowanego” obietnicą objęcia korony, do porządku zdrowego, logicznego myślenia [w. 231-237 lub nawet wcześniejsze: 150-152, 159-161, 183-187]. Banko nie zostaje jednak pominięty przez wpływ czarownic: Makbetowi przepowiedziały one panowanie w zamku Glamis, hrabstwie Kawdoru i wreszcie królowanie w całej Szkocji, natomiast Bankowi - że ma zostać ojcem królów. Jeszcze w tej samej scenie, wysłannicy Dunkana obwieszczają Makbetowi zdobycie nowych tytułów. Dwie części wróżby sprawdzają się. Jest to pierwszy moment, w którym Makbet uświadamia sobie, że stoi przed otwartą drogą do królewskiego tronu. Wie doskonale, że wystarczy „pomóc” przyszłemu, wiadomemu już losowi (Makbet uznaje prawdziwość słów wiedźm) - czyli zamordować Dunkana. Nie mówi tego głośno. Odpycha czarną wizję przyszłości, woląc jednak zdać się na przebieg wypadków:

„Chceli los, abym był królem,
Niech mię bez przyczynienia się mojego
Ukoronuje.” [w. 258-260]

... czytaj dalej


Scena IV: pałac Dunkana. Król rozmawia z Makbetem, honorując go osobiście. Dowiadujemy się o pokrewieństwie Makbeta i Dunkana (co zwiększa szanse na zdobycie tronu przez głównego bohatera). Król zwierza się ze swojego postanowienia przekazania korony synowi, Malkolmowi. Mimo iż w poprzedniej scenie Makbet oświadcza, że zdaje się na bieg historii, postrzega już Malkolma jako wroga, konkurenta i przeszkodę w realizacji przepowiedni:

„(…) Trzeba mi usunąć
Z drogi ten szkopuł, inaczej bym runąć
Musiał w pochodzie.” [w. 338-340]

Makbet już w tym momencie uświadamia sobie ciężar konsekwencji. Nazywa swe myśli czarnymi, ale nie są to rozważania z kategorii mrzonek, hipotez. Jego myśli są czarne i poruszają jego sumienie, bo stanowią już część planu, faktycznego zamiaru postępowania. Makbet zdaje się drżeć ze strachu, bo wyczuwa, że jest w stanie dokonać obmyśliwanego okropieństwa. Więcej - będzie to zbrodnia z premedytacją, bo od zrodzenia się pomysłu „co zrobić” (pokusa czarownic), Makbet znalazł się już na etapie knucia „jak to zrobić” i snuje swój plan z siebie, bez pomocy podszeptów zjaw czy ludzi wokół.

Makbet używa peryfrazy (omówienia, enigmy), czyli używa formy bezosobowej lub mnogiej, przedstawiając czyn, którego przecież dokona on sam. Tu właśnie po raz pierwszy wyczuwalny jest uniwersalny aspekt całego dramatu Shakespeare'a. Z jednej strony, mówiąc: „aby mogło się zatrzeć” i „na co strach nam po spełnieniu patrzeć”, Makbet próbuje zmniejszyć swą przyszłą winę; szuka usprawiedliwienia dla swych diabelskich zamiarów zdrady i morderstwa w powszechnym prawie człowieka do słabości. ... czytaj dalej


Z drugiej strony nasuwa się pytanie o istotę zła w świecie w ogóle, poza dramatem. Bo jeśli każdy, kto dokonuje zła, zanim ono nastąpi zna jego następstwa dzięki nauce historii (Makbet jako dojrzały mężczyzna, żołnierz - wie , że strach będzie patrzeć na skutki, kiedy myśl zaowocuje czynem, że czyn jest/będzie niepodważalnie zły) a i wbrew lękowi rezygnuje z tych nauk, rezygnuje z zawierzenia sumieniu - wtedy rodzi się pytanie, czy aby na pewno głównym źródłem zła są owe nadprzyrodzone siły [patrz fragment: w. 344-345, bohater chce odtąd przebywać w ciemności, by jego oko nie musiało oglądać czynów jego ręki]. A więc może zło tkwi w człowieku? Czytajmy dalej tragedię Shakespeare'a, bo zdaje się, że ten siedemnastowieczny dramaturg i poeta próbuje znaleźć odpowiedź na najbardziej nurtujące ludzkość zagadki.

Wszystko, co dzieje się w sercu Makbeta, bohater mówi w stronę widzów, zwierza się głośno. Dialogi pokazują obłudę bohatera. Wobec Dunkana Makbet jest posłuszny, nie daję po sobie poznać, wokół czego krążą jego myśli. Dzięki temu król jest absolutnie pewny szlachetności serca swego poddanego kuzyna. Bezgranicznie ufa Makbetowi, o czym rozmawia z Bankiem. U widza, który zna zamiary głównej postaci, rodzi się współczucie dla wyidealizowanego w ten sposób króla, dla - nieświadomej grożącego niebezpieczeństwa i szczerze kochającej swego przyszłego zabójcę - ofiary. Zastanawia milczenie Banka. Mógł on ostrzec króla Dunkana, że Makbet zaczyna wierzyć rzekomym przyszłym losom, o których powiedziały mu wiedźmy. Banko widział niepokój Makbeta po sprawdzeniu się dwóch części wróżby. Wiedział, że jego przyjaciel bardziej wierzy w „diabelskie słowa” [w. 214-215] i przemknęła mu myśl o tronie. Ale też sam rozsądny i logiczny Banko, nie może zapomnieć o części przepowiedni, dotyczącej jego potomstwa. Możemy wnioskować, że Shakespeare chce dać swym widzom do zrozumienia, jak wielką siłę mają podszepty zła. Że ulega im nie tylko człowiek o ufnym, porywczym sercu (Makbet), ale równie dobrze człowiek ostrożny, stateczny w myśleniu i postępowaniu (jak Banko).

Scena V: pojawia się Lady Makbet. Zanim następuje rozmowa Lady Makbet z mężem, kobieta otrzymuje list, w którym Makbet zwierza się z tajemniczego spotkania na wrzosowisku. Możemy przypuszczać, że list napisał Makbet będąc jeszcze w euforii tego, co ma się stać, pod wpływem owego „co”, a zatem zanim sam zaczął obmyślać „jak” [w. 364-367]. Lady Makbet po przeczytaniu wiadomości, od razu postanawia, że trzeba działać i wie jak. Przenikliwość kobieca każe jej przygotować plan przekonania męża do zrealizowania wróżby za wszelką cenę. Lady zna dobrze serce Makbeta, a przynajmniej tak sądzi. Podejrzewa, że mąż, którego natura zawsze skłaniała się ku dobru [w. 370-377], będzie przeżywał wewnętrzny dramat. Żona doskonale domyśla się wszystkiego, co przecież stało się z Makbetem już po napisaniu listu. ... czytaj dalej


Przybywa sługa z wiadomością od króla, że Dunkan wraz towarzyszami pragną zatrzymać się w domu Makbeta w Inverness jeszcze tej nocy. Posłańcowi braknie głosu - scena ma charakter symboliczny: kruk zwiastujący nieszczęście - chrypnie.

Lady Makbet modli się o utratę kobiecej delikatności, uczuć, a nawet ludzkiego sumienia. Dzieli się z mężem chęcią wykorzystania okazji do zabicia króla właśnie w ich domu. Makbet zdaje się być porażony faktem, jak szybko pojawia się szansa do zdobycia tronu i realizacji jego ambicji, a także jak bezkompromisowa jest Lady Makbet. Słucha w zamyśleniu porad żony, aby zachować obłudnie uśmiech i gościnne gesty wobec króla.

Scena VI: zamek w Inverness - posiadłość Makbeta. Przyjęcie Dunkana przez Lady Makbet. Doskonale ukryte są zamiary gospodarzy Inverness wobec Dunkana.

Scena VII:

„Jeśli to, co się ma stać, stać się musi,
Niechby przynajmniej stało się niezwłocznie.”

- mówi Makbet. Scena rozpoczyna się monologiem, który przechodzi w dialog z Lady Makbet. Małżonkowie ustalają szczegóły zbrodni. Kiedy jedno z dwojga się waha, drugie dodaje mu odwagi. Makbet wypowiada wreszcie: „niech się więc stanie!”. W scenie tej Shakespeare zawarł wizerunek kobiety strasznej, bezwzględnej zbrodniarki, o sercu zimnym, twardym, o cechach niemal demonicznych. Warto jednak zwrócić uwagę, że Lady nigdy nie mówi „dla mnie”, „ja będę wielka, szczęśliwa”. Cała uwaga Lady Makbet, skupiona na dokonaniu zbrodni i odsunięciu jakichkolwiek podejrzeń od siebie i od męża, obejmuje los obojga. Mimo że aktywność kobiety dotyczy zła, świadczy o jej miłości do Makbeta. Lady od początku czuje się współodpowiedzialna za zbrodnię. Namawia męża dlatego, że kocha go, i pragnie dla niego najlepszego - zdobycia władzy. Lady Makbet widzi siebie u boku męża, nie ponad nim, nie zamiast niego. Jest to rys tragizmu w charakterze tej postaci.

Akt II (zbrodnia)

Scena I: Banko podejrzewa, że myśli o przepowiedni nie dają Makbetowi spokoju. Przestrzega więc przyjaciela przed czynem niezgodnym z sumieniem [w. 30-33]. Makbet ma pierwsze złudzenia, halucynacje. Wywołane są one strachem przed dokonaniem zbrodni, obsesjami bohatera, w którego sercu odzywa się głos sumienia. Makbetowi zdaje się, że widzi on sztylet. Chce go ująć, lecz ten znika, okazuje się tylko złudzeniem. W monologu bohatera pojawia się Hekate jako bogini zbrodni. Najbardziej przeraża Makbeta chyba to, że nie ma już odwrotu. Kiedy minęła walka dwóch przeciwstawnych sił wewnątrz jego serca, sił sumienia mężnego rycerza, a z drugiej strony - pokusy objęcia władzy, teraz Makbet czuje się niemal zobowiązany zamordować króla - dla żony. Teraz już nie chce jej zawieść. ... czytaj dalej


Scena II: zamordowanie Dunkana. Następuje dokonanie zbrodni. Makbet jest przerażony. Oboje z Lady Makbet słyszą odgłosy stukania, nawoływania. Makbet wkrada się do komnaty króla. Zabiera sztylety dwóch uśpionych strażników, którym podano miksturę od Lady Makbet. Bohater zwierza się żonie, że nie był w stanie powiedzieć „amen”, gdy słyszał modlitwę strażników. Zabił króla, ale wolałby „utracić poczucie samego siebie” w momencie wbijania sztyletów w Dunkana [w. 165-167]. Makbet widzi swoje zakrwawione ręce. Wydaje się być na granicy rozpaczy. Wychodzi do Lady Makbet z nożami. Jest tak oszołomiony, że nie potrafi wrócić i pomazać krwią strażników, aby wina spadła właśnie na nich. Robi to Lady Makbet. Wcześniej nazywa męża „kaleką na duchu” [w. 138]. Zdania dwojga bohaterów są tutaj pourywane. Nastrój zdenerwowania, strachu potęguje kołatanie do bram. Lady gani Makbeta za utratę męstwa i wydaje się, że chce mu dodać odwagi, zachowując twardość i trzeźwość. Dotąd wszystko idzie zgodnie z planem zbrodni [akt I, s. VII, w. 553-565].

Scena III: dwór dowiaduje się o tragedii. Do bramy stukają Makduf i Lennox (odgłosy w scenie II). Długotrwałe zwlekanie z otwarciem drzwi Odźwierny tłumaczy nocną zabawą gości przy winie. Makduf wchodzi obudzić króla. Lennox w rozmowie z Makbetem zauważa, ż minęła noc dziwna, niespokojna, tajemnicza. Makduf wraca wstrząśnięty i zrozpaczony. Kiedy dwaj pozostali idą sprawdzić, co się stało, znajdują widok okrutnej zbrodni. Makbet zabija strażników, wyjaśniając później, że nie mógł powstrzymać furii i żalu, gdy zobaczył pijanych (działanie trucizny Lady Makbet), zakrwawionych „zabójców” króla. Lady Makbet pozuje omdlenie. Makduf zaczyna jednak coś podejrzewać. Synowie Dunkana opuszczają Szkocję w obawie przed zamachem na ich życie.

Scena IV: atmosfera dworu. Rosse i Starzec rozmawiają o dziwnych znakach, które widzieli niedawno - jak to „nędzna sowa” zaatakowała i zadziobała majestatycznego sokoła [w. 347-352]. Porównują z tym przerażające dzieło ostatniej nocy. Także królewskie konie zachowywały się w tych dniach jak dzikie lub szalone. Wszyscy wspominają cnotę, szlachetność, dobroć i wielkość Dunkana oraz wspaniałość czasów, które przeminęły bezpowrotnie wraz ze śmiercią władcy. Makduf stwierdza, że strażnicy zostali namówieni do morderstwa. Skłania się ku podejrzeniom synów króla. Rosse wyrusza do Skony, gdzie odbędzie się koronacja nowego króla - Makbeta.... czytaj dalej


Akt III (następstwa zła)

Scena I: Forres, sala w pałacu. Myśli Banka o spełnieniu się przepowiedni czarownic dla Makbeta budzą w nim pragnienie realizacji wróżb dotyczącej także jego rodziny. Rodzi się jednak wątpliwość, czy droga Makbeta nie jest drogą „krzywą” [w. 4]. Banko, nazywany przez Makbeta i Lady Makbet przyjacielem i głównym gościem, przyjmuje zaproszenie na ucztę. Makbet dopytuje się, czy syn Banka, Fleance, wyrusza wraz z ojcem, by załatwić pewną sprawę przed wieczornym spotkaniem. Kiedy zostaje sam, Makbet przyznaje się do powzięcia kolejnej strasznej decyzji. Planuje zabić Banka. Jest zawiedziony, że jego berło to:

„Jałowe berło, mające plonować
Komuś obcemu, nie moim potomkom.
Toż więc sumienie sobie splugawiłem
Dla rodu Banka, dla jego korzyści
Zamordowałem zacnego Dunkana, (…)
Losie, wyzywam cię w zapasy!”

Jak bardzo haniebny czyn zatruwa myśli głównego bohatera. W scenie tej Makbet wydaje się przemieniony. Aż do samego morderstwa wahał się, bał, popadał w stany odrętwienia, zwątpienia. Teraz natomiast knuje zasadzkę przeciwko Bankowi, widząc wroga w dawnym przyjacielu. Makbet próbuje zrzucić na winę na tego, o którym mówi druga część proroctwa wiedźm. Mechanizm zbrodni działa nie tylko w stronę ofiar, ale również w kierunku mordercy. Makbet jest teraz przebiegły. Wynajmuje szajkę zbójców, aby ci napadli i zabili Banka oraz jego syna. Ton, jakim zwraca się do zbójców, jest stanowczy i zdecydowany. Makbet perfidnie podjudza mężczyzn do krwawej zemsty, przypominając (albo też manipulując zbójcami), że Banko wyrządził im w przeszłości krzywdę.

Scena II: konieczność kontynuacji dzieła. W jednym z pokoi pałacu rozmawiają Makbet i Lady Makbet. Kobieta zauważa, że zbrodnia byłaby bezsensowną, jeśli oboje nie cieszyliby się z jej skutków. Nakazuje mężowi radość i spokój. Makbet zwierza się, że cała sytuacja nie daje mu zasnąć, że dręczy go wolność Banka i Fleance, którzy zagrażają tronowi. Lady Makbet stwierdza, że obaj są tylko z ciała i krwi (nie wydaje się, że ma na myśli kolejne morderstwo, choć i tak można jej słowa zinterpretować). Makbet napomina w tym momencie o dziele „strasznej ważności” [w. 219-227]. Nie chce, aby Lady w nim uczestniczyła; nie chce, by znów ręce żony podzieliły zbrukanie krwią z dłońmi Makbeta - tak, jak to dokonało się przy morderstwie Dunkana. Jedna zbrodnia pociąga za sobą następne. Makbet zdaje sobie sprawę z tragizmu swego położenia [w. 236-237].... czytaj dalej


Scena III: zamordowanie Banka. W umówionym przez Makbeta miejscu zbójcy dopadają ojca, jadącego z synem. Banko ginie, ale Fleance'owi udaje się uciec.

Scena IV: uczta w pałacu. Królewska para: Makbet i Lady Makbet pozdrawia zebranych gości. Zapowiada się wspaniała uczta, małżonkowie starają się być radośni. Przybywa jeden ze zbójców i powiadamia króla o ucieczce Fleance'a. Król powraca do swojej niepewności, do więzienia trosk. Mówi, że dopiero gdyby zamach się udał, czułby się on wtedy silny i lekki. Posłaniec odchodzi. Przy wznoszeniu toastu, gdy Makbet wspomina „spóźniającego się” Banka, ukazuje mu się duch Banka. Makbet widzi go na swoim miejscu pośród gości i nie może zasiąść do stołu. Głośno przy wszystkich nakazuje duchowi odejść. Kilkakrotnie zwraca się do ducha, którego zgromadzeni dworzanie nie widzą. Lady Makbet przerywa majaczenie króla, tłumacząc to chorobą z dzieciństwa. Makbet, gdy wraca mu rozsądek, również każe gościom uznać jego dziwny dialog z powietrzem za normalny i przejściowy. Lady Makbet wie, że zwidy są wytworem wyobraźni, umysłu nadwątlonego przez paraliżujący jej męża strach. Kobieta wyprasza gości, przywołuje Makbeta do porządku. Król aluzyjnie wspomina o kolejnym wrogu, Makdufie, który najbardziej dociekliwie analizował zachowanie Makbeta po śmierci dawnego władcy.

Scena V: monolog Hekate; wrzosowisko. Wiedźma gani swoje trzy poddane za doprowadzenie Makbeta do zbrodni bez udziału Hekate. Dlatego największa z czarownic zapowiada, że „pogrąży w przepaść człowieczeństwo Makbeta” [w. 475-483].

Scena VI: rządy Makbeta. Lennox i Lord rozprawiają o ostatnich wydarzeniach w Szkocji. W tonie wypowiedzi Lennoxa można doszukać się elementów ironicznych. Mężczyzna niby zgadza się z przypuszczeniem, że zarówno Dunkana, jak i Banka zabili ich synowie, jednak nie broni tych tez z takim zapałem, z jakim z kolei mówi o misji Makdufa. Makduf, który popadł w niełaskę króla Makbeta po tym, jak nie stawił się na ucztę, udaje się do Anglii. Tam chce prosić króla Edwarda o wysłanie wojsk przeciwko Makbetowi. Panowie powierzają odważnego Makdufa i losy Szkocji opiece nieba:

„(…) Oby
Błogosławieństwo prędzej mogło wrócić
Temu krajowi, gniecionemu jarzmem
Przeklętej ręki.
Dałyby to nieba!” [w. 541-545]

Akt IV (krwawe rządy króla Makbeta)... czytaj dalej


Scena I: jaskinia; czarownice warzą magiczną zupę w kotle. Jest to fragment zbudowany z rytmicznych, rymowanych zaklęć Sióstr Losu [por. przyp. 1]. Nadchodzi Makbet z pytaniem o swe dalsze losy. Wiedźmy wzywają wyższe potęgi, aby ukazały przyszłość królowi. Pierwszą zjawą jest głowa w hełmie. Każe Makbetowi lękać się Makdufa, co potwierdza wcześniejsze przeczucia władcy. Drugie zjawienie to zakrwawione dziecko, które zapewnia Makbeta, że nie zginie on z ręki ludzkiej, że żaden śmiertelnik mu nie zagraża. Trzecie widmo, dziecko w koronie i z gałązką w ręce, wypowiada słowa:


„Bądź jak lew śmiały, dumny, przedsiębiorczy;
Nie tknie Makbeta żaden cios morderczy,
Póki Las Birnam ku Dunzynańskiemu
Wzgórzu nie pójdzie walczyć przeciw niemu” [w. 113-116]

Makbet od razu interpretuje przepowiednię, zauważając tylko dosłowne znaczenie słów. Jeszcze tylko jedna myśl nie daje mu spokoju - czy potomstwo Banka mu zagraża. Przymuszone czarownice spełniają i to życzenie Makbeta. Pojawia się ośmiu królów, symbole zapowiadanej dynastii. Król rozpoznaje ich podobieństwo do zamordowanego Banka. Znaki i wiedźmy znikają. Posłaniec donosi królowi o ucieczce Makdufa do Anglii. Makbet przeklina godzinę czarów, postanawia od teraz działać prędko, realizować każdą myśl. Zamierza napaść zamek Makdufa i zgładzić jego rodzinę.

Scena II: Fajf, zamek Makdufa. Lady Makduf żali się swemu synkowi, że Makduf stchórzył, może zdradził albo zrobił coś złego, że musiał uciekać. Kobieta jest przekonana, że mąż celowo ją opuścił. Nie może pogodzić się, że osierocił ich synka w tak haniebny sposób. Dziecko w tej scenie ma wyjątkowe zdolności rozumienia mechanizmów świata lepiej od swej matki. Synek Makdufa wierzy w szlachetność i miłość ojca. Rosse, przyjaciel Makdufa, stara się też o tym przekonać Lady Makbet. Kobita jednak z uporem tkwi w błędzie. Zdaje się, że między dzieckiem a matka nie ma zupełnie porozumienia:

„Synek: Gdybym go [ojca] nie miał, płakałabyś po nim,
Matko; a gdybyś po nim nie płakała,
Byłby to dowód, że wkrótce mieć będę
Nowego.
Lady Makduf: Biedny ty paplo, co bajesz!”

Język chłopca jest językiem symbolu i elipsy. Postać Lady Makduf charakteryzuje się innymi cechami niż pierwsza postać kobieca w dramacie, Lady Makbet. Dla żony Makdufa najważniejsze jest, by ojciec był z rodziną, i pewnie by życie przebiegało spokojnie, zgodnie z pełnionymi rolami rodzica, gospodarza czy gospodyni dworu. Kobieta nie potrafi pojąć wyższości idei jej męża; wagi spraw, w które jest wplątany. Jej konstrukcja psychiczna jest bardzo prosta. Mimo że nie poznajemy dokładnie życia tej rodziny, z kilku wypowiedzi Lady Makduf można przypuszczać, że zajmowała się ona tylko opieką nad domem i dzieckiem. Sama nie miała wyższych ambicji i w dodatku była przekonana o własnej racji. Przeciwieństwem jest Lady Makbet, kobieta, która dla osiągnięcia przez jej męża tronu, a zatem wielkości i władzy, gotowa była poświęcić wszystko, zatracić się dla idei, dla wyższego celu. Widać to wyraźnie, kiedy Lady Makbet pragnie przejąć część winy męża; bierze udział nie tylko w planie zbrodni, ale też jego realizacji; oraz kiedy wyrzeka się swojej kobiecości i uczuć macierzyńskich po to, by swą straszliwą hardością dodać mężowi odwagi w spełnieniu marzeń [akt I, s. V, w. 397-417]. ... czytaj dalej

0x01 graphic


0x01 graphic
0x01 graphic

0x01 graphic


Do komnaty, w której rozmawia Lady Makduf z synkiem przybywa ktoś nieznajomy, kto ostrzega przed ogromnym niebezpieczeństwem. Kobieta reaguje lamentem. Jest już jednak za późno. Mordercy przebijają dziecko na oczach przerażonej matki. Lady Makduf ucieka przed oprawcami.

Scena III: zamek w Anglii; rozmowa Malkolma i Makdufa. Jest to jedna z dłuższych scen w dramacie. Syn Dunkana przyjmuje Makdufa chłodno i ostrożnie. Obaj zgadzają się, że rządy Makbeta i to, w jaki sposób doszedł do władzy, przynoszą hańbę i zgubę Szkocji. Malkolm zachowuje jednak postawę pasywną. Z kompletną rezygnacją mówi, że nawet gdyby uderzył zbrojnie na „przywłaszczyciela” [w. 345], że nawet gdyby go pokonał (a wie przecież, że sama Anglia ofiarowała kilka tysięcy zbrojnych na wyzwolenie Szkocji spod władzy tyrana) - nie mógłby zasiąść na tronie. Malkolm opisuje siebie jako przeciwieństwo dobrego króla. Wymienia przywary takie, jak: niepohamowane żądze erotyczne, brak wiary, chciwość. Według Malkolma doprowadziłby on Szkocję do zguby. Mówi o skazach swego charakteru jako o przyczynie wyjazdu z ojczyzny. Makduf, który jest człowiekiem o szlachetnych cechach, i który w swym życiu zawsze kroczył drogą cnoty, z rozpalonym sercem pragnie wzbudzić chęć do walki. Rozżalony stanem, w jakim zastał Malkolma, stara się mimo wszystko przekonać go do powrotu na tron. Przybywa Rosse. Przynosi wieść o zburzeniu zamku Makdufa i zamordowaniu żony i dzieci rycerza. Mężczyzna w ogromnym bólu rozpaczy i z płaczem oskarża siebie o śmierć najbliższych. Teraz dopiero poruszony tragedią Malkolm postanawia pomścić ofiary wszystkich zbrodni Makbeta, nazwanego przez Makdufa „szatanem Szkocji” [w. 573].

Akt V (upadek tyrana)

Scena I: zamek w Dunzynan. Lekarz i dama pałacowa podpatrują Lady Makbet, którą zaczynają opuszczać zmysły. Kobieta chodzi we śnie, majaczy. Według słów Damy Lady Makbet wpada w ten stan co noc. Nigdy nie gasi świecy. Bierz ją do rąk i chodzi po pokoju. Wykrzykuje lub szepcze o tym, co widzi, co czuje - czyli o krwi. Krew jest wszędzie. Lady próbuje ją zmyć z rąk. Wspomina zabitego starca (może jednego ze strażników, a może Dunkana), żonę Makdufa. Powtarza słowa, którymi uparcie karmiła Makbeta:

„wstydź się, mężu, wstydź się! Żołnierzem jesteś, a tchórzysz? Cóż stąd, chociażby się wydało? Nikt nas przecie ni pociągnie do tłumaczenia” [w. 33-37], „Dość tego, mężu, dość tego! Wszystko popsujesz tym obłąkanym wzrokiem” [w. 40-42], „Pójdź, pójdź! pójdź! daj rękę! Co się stało. Odstać się nie może” [w. 60-62].

... czytaj dalej

0x01 graphic


0x01 graphic
0x01 graphic

0x01 graphic


Majaczenie Lady Makbet ma formę prozy. Atmosfera sceny jest bardzo napięta. Choroba zbrodniarki jest wyrazem tragizmu tej postaci. Serce Lady Makbet nie skamieniało. Dźwiga ogromne brzemię grzechu; podwójne, bo bohaterka świadomie przejęła też odpowiedzialność za zbrodnie męża. W świetle tej sceny wcześniejsze podżeganie Makbeta do zbrodni, wytykanie mu słabości - są czynnościami wynikającymi z wewnętrznej walki Lady Makbet. Okazuje się, że kobieta nie była pozbawiona wątpliwości, strachu, niepewności. Każdy jej akt był przemyślany i był owocem starannie zagłuszonego sumienia. Być może obowiązkowość wobec męża dyktowała kobiecie przyjęcie postawy przeciwnej do zachowania Makbeta. Gdy ten tracił nerwy, patrzył obłąkanym wzrokiem, miał sparaliżowane ręce, chciał się wycofać - w Lady Makbet rósł zapał i żądza. Marazm Makbeta potęgował w jego żonie aktywność. Teraz Lady Makbet doświadcza

„Gdy wszystko zgoła, co w nim jest, złorzeczy
Samemu sobie, że jest z nim”. [w. 105-106].

Scena III: w komnacie Makbeta. Król powtarza zapamiętale przepowiednię, że nie zginie z ręki człowieka urodzonego przez kobietę, i że las Birnam ma stanąć u bram zamku. Z jego nieskładnej mowy wynika jednak, że Makbet jest przerażony i zrozpaczony. Krzyczy na sługi, wypominając, że tanowie odeszli do obozu najeźdźcy. Każe się natychmiast ubrać w zbroję i wzburzony pyta o Lady Makbet. Wie, że lekarz mówi prawdę. Lady Makbet zbliża się do szaleństwa z powodu udręczonego serca, choroby duszy, smutku zakorzenionego w umyśle [w. 164-170]. Król miota się rozżalony. Przyjmuje pozór drwiącego z klęsk i śmierci.

Scena IV: las Birnam. Malkolm rozkazuje każdemu żołnierzowi, by uciął gałąź i nią maszerował w kierunku zamku. Ma to służyć wprowadzeniu w błąd co do liczby nadchodzących wojsk.

Scena V: sąd o życiu. Scena na zamku. Makbet wspomina, kiedy bał się ostatnim razem, i jak „wpływ wrażeń” [w. 233] utwardził jego ducha. Słychać krzyki kobiet. Królowa umarła. Następuje teraz monolog Makbeta - jeden ze słynniejszych tekstów Shakespeare'a:

„Powinna była umrzeć nieco później;
Czego się było tak spieszyć z tą wieścią?
Ciągle to jutro, jutro i znów jutro
Wije się w ciasnym kółku od dnia do dnia,
Aż do ostatniej głoski czasokresu;
A wszystkie wczora to były pochodnie,
Które głupocie naszej przyświecały
W drodze do śmierci. Zgaśnij, wątłe światło!
Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie
W nicość przepada - powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą.” [w. 235-247]

Żołnierz melduje Makbetowi, że zbliża się las Birnam ku zamkowi. Makbet wpada w szał. Wie już, że jego Koniec jest przesądzony. Honor rycerza nakazuje mu umrzeć z mieczem w ręku.... czytaj dalej

0x01 graphic


0x01 graphic
0x01 graphic

0x01 graphic


Scena VI: wojsko zrzuca maskujące gałęzie. Dowódcy przydzielają zadania. Rozbrzmiewają trąby i okrzyki wojenne.

Scena VII: ostatnia walka. Młody Siward pierwszy atakuje Makbeta, lecz zostaje zabity. Malkolm i Siward szybko opanowali zamek, lud chętnie przechodził na ich stronę. Makduf odnajduje Makbeta. Walczą. Makbet jest pewny, że nic mu się nie stanie - przepowiednia - lecz Makduf wyznaje, że jest z przedwczesnego porodu. To on zatem ma zgładzić tyrana. Teraz Makbet stracił już ostatki pewności siebie:

„Przekleństwo owym szalbierskim potęgom,
Które nas kuszą dwuznacznymi słowy!
Przynoszą złote obietnice uszom,
A odbierają je oczekiwaniom.” [w. 341-344].

Makbet nie chce się poddać, nie chce żyć służąc Malkolmowi, będąc przedmiotem obelg, nienawiści ludzi. Po chwili Makduf wchodzi do komnaty z głową Makbeta zatkniętą na włóczni. Siward dowiaduje się o bohaterskiej śmierci syna. Wszyscy witają Malkolma jako nowego króla. Malkolm dziękuje Szkotom i wszystkim walczącym za pokonanie złego władcy i jego żony, która zginęła samobójczą śmiercią. Król zapowiada nastanie lepszych czasów, w których wszyscy uciemiężeni, wygnani i zbiegli z kraju będą mogli wrócić do spokojnego życia.

10



Wyszukiwarka