91,92 (20,21)


Malwina Marii Wirtemberskiej przykładem powieści sentymentalnej

Malwina powstała w 1816 roku, a więc w okresie, gdy powieść sentymentalna - rozumiana jako utwór narracyjny przedstawiający silne przeżycia psychiczne, najczęściej związane z miłością - była już gatunkiem bardzo rozwiniętym. Nietrudno wskazać inspiracje Wirtemberskiej twórczościami Rousseau, Sterne'a czy też Marivaux, którzy są uważani za głównych reprezentantów sentymentalizmu.

Użycie dzieła do przedstawienia wyznań autobiograficznych było z pewnością domeną pisarstwa Rousseau. W Malwinie mamy do czynienia z tworzeniem obrazu bohaterki z materiału uczuć, doznań, przeżyć czy wreszcie myśli samej autorki powieści. Wirtemberska stale posiada osobiste sympatie, upodobania czy kaprysy, o czym świadczą jej bezpośrednie wyznania, które mogą miejscami przywodzić na myśl urywki z pamiętnika. Koniecznie trzeba podkreślić, że wyrasta to z zainteresowania własnym wnętrzem, charakterystycznym dla czasów Księżnej. Malwina jest próbą szczerej, rzetelnej analizy uczuć posuniętą do tego stopnia, że praktycznie każdy bohater ma prawo do subiektywizmu w ocenie (choć już nie każdy ma prawo do prowadzenia introspekcji).

Jest również Wirtemberska uważną czytelniczką Sterne'a. Wspomnieliśmy już o zainteresowaniu psychologizmem, który jest naczelną cechą Malwiny (uważa się wręcz, że na pierwszym planie utworu znajdują się dzieje serca głównej bohaterki, fabuła zaś schodzi na plan drugi czy nawet stanowi „pretekst” dla analizy stanu duchowego). Warto też zwrócić uwagę na specyficzną rolę narratora i narracji. Podobnie jak w romansach Sterne'a, jest w Malwinie przekonanie, że autorowi wolno wiele w zakresie wystawiania na próbę cierpliwość czytelnika, świadczy o tym podsycanie jego zainteresowania fabułą czy też nonszalancki ton swobodnej gawędy. Autorka jest w powieści jedną z postaci działających, pozostaje na tej samej płaszczyźnie subiektywizmu, co jej bohaterowie. Ponadto, w Malwinie mamy do czynienia ze współistnieniem dwóch narracji: porwanego i zawikłanego przebiegu zdarzeń oraz harmonijnego uporządkowania tej zmiennej, płynnej materii w obrębie dwóch tomów. Narracyjny porządek i nieporządek był niewątpliwie cechą wielu powieści sentymentalnych.

Nie da się ukryć, że w utworze Wirtemberska wykorzystała wiele popularnych wówczas konwencji. Zacznijmy od wykorzystania miłości jako filozoficznej metafory losu człowieczego. W owych czasach wszelką miłość spełnioną i uświęconą, czyli zgodną z obyczajem, uważano za pospolitą. W romansach nie było miejsca dla miłości pospolitej, ich bohaterowie podejmowali dramatyczną decyzję, że nie rezygnują z miłości „niepospolitej”, czyli takiej, która zamienia ich życie w pasmo udręk. W Malwinie taka właśnie decyzja bohaterów nie kończy się tragedią, co wyróżnia ten utwór od innych polskich romansów sentymentalnych. Sentymentalne jest natomiast to, że ocalenie człowiekowi przynosi łaskawy los, który elegancko rozwiązuje konflikt między siłą instynktu a rozumem. Tragiczne dzieje Taidy Melsztyńskiej z kolei doskonale wpisują się w schemat romansowy, bo - w przeciwieństwie do fabuły całości - nie kończą się szczęśliwie. W Malwinie znajdujemy poza tym wiele figur sentymentalnych: wprowadzenie do fabuły braci bliźniaków, kochanka sentymentalnego (Ludomir) czy też pustelnika - wcielenia tajemniczości (mnicha Ezechiela), co budowało sentymentalny poetyzm. Typowe jest wreszcie wykorzystanie podwójnej formy narracji: opowiadania i listu (ta druga forma była niezwykle popularna w okresie oświecenia).

Przy tym wszystkim należy pamiętać, że największy wpływ na kształt literacki Malwiny miała panująca u progu XIX wieku atmosfera, klimat epoki. Wirtemberska była przecież córką Izabeli Czartoryskiej, współzałożycielki środowiska literacko-kulturalnego Puław, gdzie nad wyraz popularne były postawy sentymentalne. Zatem mowa sentymentalna, zamiłowanie do melancholii to nie tylko odbicie pewnych tendencji, to także rekompensata za ściśle racjonalną (więc niesentymentalną) politykę małżeńską, której ofiarą była właśnie młoda Maria, wydana za swawolnika i brutala, Ludwika Wirtemberskiego.

Bibliografia: „Malwina” - W. Bilip (Wstęp); „Malwina, czyli głos i pismo w powieści” E. Szary-Matywiecka; „Oświecenie” R. Przybylski; „Sentymentalizm i preromantyzm” J. Kleiner.

Kompozycyjna osobliwość Rękopisu znalezionego w Saragossie Jana Potockiego

Tak sformułowane zagadnienie zobowiązuje nas do odpowiedzi na dwa pytania: na czym polega owa osobliwość kompozycyjna i czemu ma ona służyć w powieści.

Rękopis... jest romansem szkatułkowym, wprowadzającym wydzielone opowiadania-epizody na zasadzie kilkustopniowej, podrzędnej zależności w narracji głównej. Potocki przedstawia w ten sposób małą antologię światowej nowelistyki fantastycznej, konfrontując powiastki pochodzące ze świata przedchrześcijańskiego z podaniami kręgu chrześcijańskiego. Rodowodu kształtu formalnego powieści można się doszukiwać przede wszystkim w orientalnych baśniach Tysiąca i jednej nocy, gdzie zbiór opowiadań jest nanizany na jedną nić jednoczącą. Inaczej jednak niż w zbiorze baśni, wplecione powiastki pełnią u Potockiego odmienne role w akcji, każda jest organicznym ogniwem, składającym się na pewien system. Warto zauważyć, że wewnątrzramowe epizody zawsze stanowią pełną biografię narratora (taka technika została wykorzystana już wcześniej, w Gil Blasie Le Sage'a). Najpierw Alfons czyta historię o upiorach i szatańskich sztuczkach, które mają go przerazić, potem Żyd Wieczny Tułacz opowiada swą historię dla zachwiania jego przekonań; innym razem zatrzymuje bohatera swymi opowieściami Cygan Avadoro. Każda nowa osoba opowiada swą historię, prawdziwą lub zmyśloną, a opowiadający wplata je do swojej opowieści. W tym miejscu zwraca uwaga indolencja intelektualna Wordena, jest on „biernym medium”, przez co wszystkie opowiedziane mu historie pozostają na równym prawach, przedstawiają sądy równorzędne. W Zakończeniu następuje wytłumaczenie zagadek, które godzi rzeczywistość z literaturą.

Co zatem uzyskuje dzięki takiej kompozycji utworu Potocki? Zacznijmy od problemu fantastyki w powieści, pamiętając przy tym, że dzieło powstało na samym początku XIX wieku, wciąż była to „epoka Rozumu”. Otóż budowa szkatułkowa zwalnia autora od konieczności dowodzenia, że bohaterowie fantastyczni nie istnieją, nie on bowiem - Potocki - powołał ich do życia. Postacie fantastyczne ujawniają się w Rękopisie... z kart ksiąg i książek, zdobyły zatem już wcześniej prawo obywatelstwa literackiego. Dzięki konstrukcji utworu wielka machineria zjawisk nadprzyrodzonych staje się przedmiotem lekkiej, wyrafinowanej igraszki z czytelnikiem (czyż nie jest to na wskroś klasycystyczne?).

Fakt, że wszystkie przedstawione w utworze sądy są równorzędne i tworzą razem bogatą, kolorową, a nade wszystkim ponadpodziałową mozaikę świadczy nie tylko o braku dyskryminacji żadnej z kultur, poprzez taki zabieg tworzy autor relatywistyczną wizję świata, co ma oczywistą wymowę ideologiczną. O każdym miejscu i o każdej kulturze można opowiedzieć równie atrakcyjną historię, wszystkie miejsca zatem są równie atrakcyjne. Takie spojrzenie na świat jest zgodne z utworzoną właśnie przez klasycystów ideą tolerancji, szacunku dla odmienności. U Potockiego można wręcz mówić o fascynacji odmiennością.

Kompozycja ma również wywrzeć na czytelniku określone wrażenie. Przesuwanie mu przed oczami obrazu za obrazem, rwący tok narracji z kalejdoskopową zmiennością nasyca akcję niespotykaną dynamiką, związaną z wielką ruchliwością postaci. Zauważmy, że bohaterowie spotykają się zawsze w drodze, w oberży, w zajeździe. Wszyscy podróżują, podróżowanie staje się naczelną cechą ludzkiej egzystencji. Konsekwencją wielkiej ruchliwości bohaterów jest wielka rozpiętość geograficzna powieści. Owa podróżomania nie jest wymysłem Potockiego, należy pamiętać, iż idea podróży dla przyjemności powstała - kiedy? - w epoce oświecenia właśnie.

Kompozycja Rękopisu... okazuje się być zatem swoistym kluczem do interpretacji całego utworu, zdaje się również sugerować, że pomimo całej swej osobliwości dzieło Potockiego przynależy do „epoki świateł”.

Bibliografia: „Rękopis...” L. Kukulski (Wstęp); „Sentymentalizm i preromantyzm” J. Kleiner; „Motywy podróżnicze w twórczości J. Potockiego” J. Ryba.

Wolteriański krytycyzm na przykładzie Kandyda

UWAGA: Nie podaję streszczenia utworu, a niewykluczone, że znajomość treści będzie wymagana (aby np. przytoczyć jakiś przykład). Niech każdy zastosuje sie do tego, jak chce, ja w każdym razie podaję tylko odpowiedź na podane zagadnienie.

Kandyd, podobnie jak wiele innych utworów Woltera, powstał na potrzebę chwili. Jak wiadomo w połowie XVIII wieku doszło do trzęsienia ziemi w Lizbonie, w wyniku którego zrabowano i tak już zniszczone miasto. Pod wpływem tego Wolter napisał Poemat o zburzeniu Lizbony, w którym doszedł do wniosku, że wszystko na świecie jest złe. Odpowiedział mu na to Rousseau, który wyznawał filozofię bliską niemieckiemu filozofowi, Leibnizowi (optymizm poznawczy), twierdząc że - przeciwnie - świat jest dobry, bo wszystko, co istnieje, pochodzi od doskonałego Boga. Trzeba pamiętać, że filozofia pozytywna zyskiwała wówczas ogromną popularność, wszędzie znane były hasła, głoszące wiarę w postęp, myśl ludzką etc. Wolter zobowiązał się odpowiedzieć na list Rousseau i zrobił to rzeczywiście po paru latach. Tą odpowiedzią był właśnie Kandyd.

Omawiana powiastka jest przede wszystkim satyrą na optymistyczną filozofię Leibniza. Wolter posługuje się argumentem ad hominem - sprowadza rzecz z wysokości metafizycznych na ziemię i wydobywa dzięki temu kontrast, który jest źródłem nieodpartego komizmu. Tak zatem Pangloss wykładał tajniki metafizyko-teologo-kosmologo-mitologii. Dowodził wprost cudownie, że nie ma skutku bez przyczyny i że na tym najlepszym z możliwych światów zamek jego wysokości pana barona jest najpiękniejszym z zamków, pani baronowa zaś najlepszą z możliwych kasztelanek. (...) Z tego wynika, iż ci, którzy twierdzili, że wszystko jest dobre, powiedzieli głupstwo; trzeba było rzec, że wszystko jest najlepsze. Filozofia Panglossa stanowi wręcz zaprzeczenie, antytezę rzeczywistości, którą Wolter z komicznym zacięciem zarysowuje. Autor definitywnie odrzuca naiwny obraz rzeczywistości, teodyceę i wiarę w rozumność przyrody. Świat dla niego nie tylko nie jest najlepszy, ale wręcz jest najgorszy. Szczęście, do którego dąży się przez całe życie, ma być jedynie fikcją. Pisarz krytykuje bezkompromisowo poprzez ośmieszenie pięknie brzmiących, ale znajdujących się daleko od rzeczywistości idei.

Przy czym nazwanie Kandyda tylko narzędziem do walki ideologicznej byłoby zubożeniem wartości dzieła. Wolter, pisząc Kandyda, dokonuje wnikliwej charakterystyki i analizy życia obyczajowego, kulturalnego i społecznego ówczesnego społeczeństwa. Opowieść o nieślubnym synu - dla przykładu - jest pretekstem do podjęcia polemiki ze stereotypowymi poglądami i opiniami dotyczącymi podstawowych sfer życia człowieka (religii, poszanowania więzi rodzinnych, zawierania małżeństw, obrony kraju przed najeźdźcą itd.). Wolter przedstawia w ten sposób ówczesnych ludzi jako zakłamanych egocentryków, przeświadczonych o swojej wyższości i doskonałości. Ich zakłamanie i obłudę pokazuje np. przypadek inkwizytora i rabina, którzy w prokatolickiej Hiszpanii są śmiertelnymi wrogami, w życiu prywatnym natomiast, poza oczyma osób trzecich, potrafią zgodnie korzystać z usług jednej prostytutki. Czytelnika bulwersuje również postawa brata Kunegundy, który, mimo szeregu dowodów szlachetności Kandyda, nie chce zgodzić się na ślub bohatera ze swą siostrą. Jego postanowienia nie zmienia nawet fakt, że Kandyd uratował mu życie, a wcześniej ocalił także Kunegundę.

Na najlepszym ze światów nie może rządzić egocentryzm, nie mogą też mieć miejsca okrucieństwa wojny. Wolter celowo z weryzmem opisuje obrazy zwłok ludzkich, gwałtów na bezbronnych kobietach, których dokonują Bułgarzy, a które nijak się mają do heroizmu, hartu czy przygody. Wzrusza opowieść Murzyna-niewolnika, pobudzając Europejczyka do gorzkiej refleksji nad nierównością w świecie. Czytelnik przekonuje się także, iż światem rządzą pieniądze, a korupcja jest spotykana na każdym kroku (opłacony sierżant rozbrajająco stwierdza: Gdybyś nawet popełnił wszystkie możliwe zbrodnie, jesteś dla mnie najuczciwszym człowiekiem). Kraina szczęścia nie istnieje, nawet w El Dorado jest Kandydowi źle (tu Wolter wskazuje na paradoks: mieszkanie w Arkadii godzi w podstawowe prawo człowieka, prawo do wolności, bo Arkadii nie można opuścić). Ostrze krytyki jest wreszcie wymierzone w patologie duchowieństwa i jego ciemnotę. Tu należy podkreślić, że pisarz nie krytykuje konkretnej religii, tylko ideę zinstytucjonalizowania religii, która niesie ze sobą przewagę dogmatu nad rozumowym dowodzeniem. Krytycyzm w filozofii, stworzony przez szkołę sceptyków, jest postawą umysłowo-poznawczą przeciwną właśnie dogmatyzmowi.

Jedynym, w co wierzy Wolter, jest stałość uczuć (która jednak nie zapewnia wiecznego szczęścia), sens pracy i samodoskonalenia się, jako że świat doskonały nie jest.

Bibliografia: „Kandyd” Boy (Wstęp); „Rozważania o wieku tolerancji, rozumu i gustu” Z. Libera.

Najważniejsze tezy Traktatu o tolerancji Woltera

Traktat o tolerancji powstał w 1763 roku i był, podobnie jak Kandyd, napisany na potrzebę chwili. Geneza Traktatu wydaje się być jednak głębsza. Trzeba pamiętać, że w 1762 roku ks. Caveirac wydaje książkę, w której próbuje usprawiedliwić wydarzenia z „nocy św. Bartłomieja” (pogrom hugenotów w Paryżu). Wywołuje to szeroką krytykę myślicieli oświeceniowych. Bezpośrednią przyczyną napisania Traktatu jest jednak głośna na całą Europę „sprawa Calasa”. Jan Calas został skazany na śmierć (posądzono go o zamordowanie własnego syna, który chciał rzekomo przejść na katolicyzm, aby móc studiować prawo) z powodu nienawiści religijnej. To skłania Woltera do podjęcia tematu tolerancji, który zanalizuje pod kątem historycznym i filozoficznym. Efekt przerósł jego oczekiwania, bo Calasa pośmiertnie uniewinniono, a Traktat uważa się za jedno z najlepszych dzieł Woltera.

Jak wspomnieliśmy, pisarz przedstawia historyczną genezę nietolerancji religijnej, rozpatrując problem tolerancji np. w perspektywie historii starożytnej Grecji czy Rzymu. Jeden z rozdziałów poświęca tolerancji wśród Żydów i w judaizmie, w innym zaś omawia ideę tolerancji w religii chrześcijańskiej („Czy Chrystus nauczał nietolerancji?”). Pozostałe rozdziały obfitują w ogólne rozważania nad niebezpieczeństwem i konsekwencjami dla życia społeczeństwa, które wynikają z nietolerancji oraz nad wartościami, jakie reprezentuje tolerancja wprowadzona w życie. Wolter zbiera ogromny wachlarz argumentów przeciwko fanatyzmowi i za tolerancją. Wywody zamyka informacja o rewizji procesu Calasa, która ma być symbolem zwycięstwa człowieczeństwa i sprawiedliwości.

Wolter zamieszcza m.in. modlitwę do Boga (!), w której prosi go, by różnice dzielące ludzi nie były przyczynkiem do nienawiści i biorących się z niej wojen. Niech nie będzie konfliktów międzywyznaniowych, skoro obie strony głoszą, że trzeba miłować Boga. Niech ludzie będą braćmi i zmierzą sobie tyranię sprawowaną nad duszami, podobnie jak brzydzą się rabunkiem, który siłą wydziera owoce pracy i spokojnego rękodzieła. Aby upodobnić się do Chrystusa - tu Wolter zwraca się do chrześcijan i żydów - trzeba być męczennikiem, a nie katem.

Wolter udowadnia, że powszechne dobro ludzkości wymaga wolności przekonań, sumienia, wyznania, bo to jedyny środek do ustanowienia prawdziwego braterstwa między ludźmi. Skoro jest rzeczą niemożliwą połączyć ludzi tymi samymi przekonaniami religijnymi, to trzeba ich nauczyć, by uważali się za braci, by jak braci traktowali bliźnich, którzy mają przekonania sprzeczne z ich przekonaniami. Idea braterstwa wydaje się być, obok idei tolerancji, pojęciem kluczowym dla Woltera. Twierdzi on, że braterstwo wzmacnia więzy międzyludzkie mimo różnic w poglądach i przekonaniach, a w treść pojęcia braterstwa wpisana jest właśnie zasada wolności wolności sumienia i prawo do jej wyznawania.

Wolter nie zapomina również o rozpatrzeniu problemu tolerancji na płaszczyźnie polityczno-prawnej. Tolerancja jest dlań niezbędna dla utrzymania stałości rządów, tolerancyjny powinien być również każdy władca, bo jest rzeczą niesprawiedliwą i barbarzyńską stawiać człowieka między groźbą skazania na męczarnie, a postępkami, które uważa za zbrodnicze. Każdy obywatel powinien mieć możliwość wyrażania takiej opinii, jaka wydaje mu się słuszna, aby tylko nie zakłócał porządku publicznego (który jest dla Woltera kategorią nadrzędną). Co więcej, wprowadzenie tolerancji do życia publicznego ma stworzyć społeczeństwo złożone z obywateli poczciwych, cnotliwych, a ponadto zwiększy moc prawa.

Argumenty przedstawione przez Woltera nie były obliczone jedynie na rozum oświecony, apelowały nie tylko do naturalnych uczuć ludzkich, ale miały trafić przede wszystkim do świadomości ludzi zarażonych fanatyzmem religijnym, miały pobudzić ich do samodzielnego myślenia.

Bibliografia: „Rozważania o wieku tolerancji, rozumu i gustu” Z. Libera, „Traktat o tolerancji” Z. Ryłko (Wstęp).



Wyszukiwarka