Nie ma jak zdrowie, referaty i materiały, baśnie


„Nie ma jak zdrowie”

Autorka: Ewelina Szczepaniak, kl. Im

„Rzeczą człowieka jest walczyć

A rzeczą nieba -

Dać zwycięstwo”

Homer

- Proszę Cię, daj mi zdrowie - wyszeptałam cicho.

… Poruszamy się bardzo szybko. To dziwne, ale nie pamiętam, abyśmy kiedykolwiek tak… biegli. Czuję, że bardzo bolą mnie nogi - nie są przyzwyczajone do takiego poruszania. Kręgosłup i całe plecy także już nie wytrzymują…

Rozglądam się i widzę, że inni też biegną w tym kierunku co ja. Czuję, że jest przy mnie moja siostra. Zaczynam rozpoznawać okolicę. To teren płaskowyżu, na którym bawiłyśmy się w dzieciństwie, zanim zmieniliśmy miejsce pobytu na cieplejsze. Bardzo chciałabym się tu zatrzymać, ale wiem, że nie mam na to czasu. Wyczuwam jakieś straszne niebezpieczeństwo, tak jak wszyscy. To niesamowite poczucie strachu poraża moje nerwy tak bardzo, że chciałabym po prostu zostać na miejscu i pozwolić… na co? Właściwie nie wiem, ale to jest tak straszne, że jednak biegnę dalej, mimo bólu i zmęczenia, które ogarnia już cały organizm. Co jakiś czas oglądam się za siebie i sprawdzam, czy to jest jeszcze daleko za nami. Wciąż tego nie widać, ale martwię się, czy moja siostra da sobie radę - jest dużo młodsza ode mnie. Widzę, że zaczyna tracić siły… ale wciąż trzyma się blisko mnie. Dziwi mnie, jak to się dzieje, że porozumiewamy się bez słów. Nie muszę nawet patrzeć w jej kierunku, a i tak wiem, co ona robi. Jak to możliwe? Nie zastanawiałyśmy się nigdy, po prostu tak zawsze było. Biegniemy dalej, starając się nadążyć za starszymi.

Ale… co się dzieje? Dlaczego stoją?

Nagle płaszczyzna, którą znałyśmy z dzieciństwa, urywa się. Szybko biorę siostrę za rękę i trzymam ją, stojąc na krawędzi urwiska. Nie rozumiem, co się stało - tu nigdy nie było takiego uskoku. Patrzymy w dół. Boję się. Czuję, jak zimny pot spływa mi po plecach. Widzę, że ściana urwiska jest bardzo stroma i wysoka, a w dole płynie wzburzona rzeka. Oglądam się do tyłu i patrzę na ogromne, przepiękne łąki, które tak kochałam. Odwracam jednak głowę. Tam nie możemy już wrócić. Tam to na nas czeka. I zaczęło pogoń za nami. Rzeka też jest przerażająca - do tej pory przez nasze ziemie płynął tylko spokojny strumyk. Był chłodny, gasił pragnienie, a rzeka w dole wygląda, jakby chciała nas zamknąć w swoich wodach na zawsze. Patrzę na siostrę i rozumiem - skaczemy. I tak nie ma już dla nas powrotu.

Świst powietrza…

I plusk. Szybko znalazłyśmy się na powierzchni wody - obie świetnie umiemy pływać. Rozglądamy się i widzimy, że niektórzy podążają naszym śladem. Nagle robi mi się słabo. Widzę przed nami, na powierzchni wody mnóstwo małych ciałek. Bezbronnych istotek, chyba już martwych. Miałyśmy nadzieję, że się pomyliłyśmy, lecz… niestety. Odpływamy dalej i szukamy brzegu. Chciałybyśmy choć chwilę odpocząć, ale brzegi rzeki są tu bardzo strome. Nie damy rady wyjść. Cieszymy się jednak, bo na brzegach siedzą istoty podobne do nas - to znak, że jeszcze komuś udało się uciec. Nie jesteśmy same.

Dobry nastrój nie trwa jednak długo. Te istoty siedzą, stoją, leżą i … tylko patrzą. Patrzą na małe ciałka dryfujące w wodzie. Wiem, o co im chodzi. Oni nie zrobią już nic, żeby siebie ocali. Wszystko, na czym im zależało - odeszło. Nie chcą już uciekać, bo nie mają dla kogo żyć.

Patrzę na siostrę i tych, którzy skoczyli z nami. Płyniemy dalej, bo gdybyśmy zostali tutaj, wpadlibyśmy w pułapkę. Przed nami jest zakole rzeki, ale wszyscy czujemy, że tam nie możemy wyjść. Tam coś już czeka na nas. Czeka długo, jest złe… i głodne. Wychodzimy szybko na prawy brzeg. Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale idziemy szybko w stronę lasu. Czujemy, że będzie nas choć odrobię chronił. Przedzieramy się przez plątaninę zielonych gałązek i wiekowych konarów, potykamy się o korzenie. Niektórzy kaleczą się o kolczaste pnącza. Między drzewami migocze polana, więc biegniemy w ich stronę. Wśród gałęzi z szaleńczym trzepotem skrzydeł i świergotem szamoczą się przestraszone ptaki.

Nagle czuję, że mam w rękach ogromną siłę. Jakby coś się zmieniło… Podnoszę je w bok i czuję, że moje ciało unosi się nad ziemią. Przekazuję wiadomość siostrze i reszcie. Wszyscy próbują i po chwili wzlatujemy nad linię drzew. Lecimy nisko, a lekki wiaterek przyjemnie nas chłodzi. Czuję, że moja siostra jest przy mnie.

Nagle tknęło mnie złe przeczucie. Na plecach poczułam ciężar! Spory ciężar, przez niego nie mogę dłużej lecieć, tracę siły. Opadam w dół słysząc za sobą chrapliwy oddech. Odwracam się, by to zobaczyć. Kątem oka widzę straszną poczwarę, która wgryza się we mnie i zaczyna chłeptać krew. Ze zdziwieniem stwierdzam, że to nie boli. Czuję jednak, jak z każdą chwilę robię się coraz słabsza. Poczwara opanowuje moje ciało. Z zamkniętymi oczami próbuję zepchnąć ją w dół. To, co było na moich plecach stawia wyraźny opór. W powietrzu unosi się zapach zgnilizny.

Nagle dotarła do mnie groza całej sytuacji - to zabija wszystkie gatunki zwierząt! Nie omija nikogo…

Pochyliłam się i coś zaczęło krzyczeć we mnie. Zobaczyła nad sobą, w górze szczelinę światła między czubkami sosen. Zrozumiałam, jaka jest moja jedyna droga ucieczki.

Chciałam wzbić się w powietrze, ale nie miałam sił. Opadłam z powrotem na ziemię, zaparłam się nogami i nabrałam powietrza. Myśl o siostrze, która może być w podobnej sytuacji, dodała mi sił. Odbiłam się mocno, wzbiłam w powietrze, a potem z ogromną prędkością zaczęłam spadać. Poczwara na moich placach przeważyła moje ciało, więc gdy uderzyłam o ziemię, poczułam jak ją miażdżę. To osunęło się na ziemię, a ja czym prędzej wzbiłam się z powrotem w powietrze. Poczułam lekkość i błogość spowodowaną uwolnieniem się od tego stwora.

Spojrzałam w niebo. Widziałam mgły nad lasem, na którego skraju zatrzymała się moja siostra. Z tej mgły nagle dobiegł do mnie ryk. Nie wiem czego. Poczułam jednak strach o moją siostrę. Ten odgłos nie był mi dotychczas znany. Czułam jednak, że istota, która ten odgłos wydaje jest silniejsza ode mnie. Pobiegłam w tamtym kierunku. Na skraju lasu zwolniłam i podeszłam bliżej, dużo bliżej niż powinnam. Wtedy obaczyłam moją siostrę wyraźnie - miała oczy szeroko otwarte, a palce rąk kurczowo zaciśnięte. Przyklękła w kałuży krwi trzymając się drzewa. Zza jej pleców wychyliła się poczwara, a mgła w jednej chwili zgęstniała.

Poczułam, że w tej chwili mogę zwalczyć to zło.

Poczułam przypływ sił. Poczułam znów siłę w moich rękach.

Uniosłam się do góry i zdumiona zauważyłam, że To odchodzi od mojej siostry. Patrząc na nią, nie wiedziałam co myśleć. Za jej plecami, we mgle unosiła się jakby znajoma postać.

- Tak, to jest To. To zło… - usłyszałam za sobą szept.

Cofnęłam się o krok, żeby zobaczyć, kto do mnie mówi. Nie było jednak nikogo. Spojrzałam znów przed siebie i zauważyłam, jak mgliste kontury postaci rozmywają się.

Drrrrr…

Mrużąc oczy spojrzałam na budzik. Otrząsnęłam się przypomniawszy sobie sen. Sięgnęłam po tabletkę i pomyślałam, że to chyba już ostatnia. Podczas snu zwalczyłam zło, które zapewne było… chorobą.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wizja Śremu za 100 lat, referaty i materiały, baśnie
Nieoczekiwana pomoc, referaty i materiały, baśnie
Nie ma jak u Teścia, Teksty piosenek, TEKSTY
Nie ma jak u mamy W Młynarski
NIE MA JAK DOM
Baśń Zaczarowana Księżniczka, referaty i materiały, baśnie
opowiadanie Niejadek, referaty i materiały, baśnie
Zmiana, referaty i materiały, baśnie
mlynarski nie ma jak u mamy
NIE MA JAK DOM
Janusz Bogucki Turniej, czyli nie ma jak magia
Nie ma jak u mamy
Nie ma jak szpan
Nie ma jak u mamy
Nie ma jak u babci
nie ma jak w Polsce
Nie ma jak u mamy(1)

więcej podobnych podstron