Trójca - VII, twórczość Artura, Trójca, Epizod III


0x08 graphic

Część VII

- Obserwatorze….obserwatorze…..- mówiła zasępiona Azura, stojąc pośrodku swego ogrodu. Spuściła głowę w dół jakby oczekując odpowiedzi na wiele pytań, które narodziły się po ostatnich wydarzeniach.

- Obserwatorze…..jak to możliwe…..obserwatorze….-

- Nie wiem Azuro….- odpowiedział głos zza niej. Bogini odwróciła się. Ujrzała za sobą wielka głowę obserwatora.

- Jak to możliwe…..przecież Zeithara miał go chronić…..oko miało sprawować nad nim pieczę…-

- Być może gdzieś był błąd…..-

- Niemożliwe….księgi wyraźnie mówią o Protektorze…..-

- Ale księgi można sfałszować…….-

***

Odeszli kilkaset metrów od cmentarza. Niemieli sił, by iść dalej. Wyczerpani fizycznie walką i psychicznie utratą przyjaciela, zatrzymali się obok ogromnej skały. Rzucili broń i zapasy. Nie rozmawiali ze sobą, choć trzymali się razem.

Dzień zmierzał ku końcowi. Dziewczęta położyły się, lecz nie umiały zapaść w sen. Fayfock usiadł samotnie. Zauważyła to Miri. Podeszłą do niego.

- Admirale….-

- Dziękuję Miri - przerwał jej Fayfock - ale…. Je muszę zostać sam… -

- Zostanę….i przemyślimy to razem…dobrze?? -

- Wydawało mi się, że jesteście bliskimi przyjaciółmi…-

- Nie wiem co by było…gdyby żył……a chciałabym tego…- mówiła Miri z żalem.

Fayfock westchnął.

- Azura nam nie pomogła…- spojrzał na zachód słońca - dwa razy wymknął się śmierci….Trzeci raz już mu się nie udało…zgasł…jako te słońce, które właśnie zachodzi…-

Miri milczała. Zawiał chłodny wiatr. Jego powiew odbił się od ich twarzy, niosąc zapach lasu, co było dziwne, gdyż las Minola był spory kawałek drogi stąd. Fayfock usłyszał delikatny szept…..jakby znajomy głos:

-…nie lękaj się…..ja czuwam….-

***

- Mistrzu Mentixie!!!- krzyknął Me-Tun, wpadając do sali audiencyjnej - zobacz, kogo przywlekły szkielety!- Po tych słowach skinął ręką, nakazując nieumarłym sługom wprowadzić `niespodziankę'. Kościeje weszły do Sali i rzuciły zwłoki przed tron, na którym spoczywał Mentix. Nie poznał on, czyje one były gdyż ułożyły się w ten sposób, że nie mógł dostrzec twarzy denata. Powstał z miejsca i zbliżył się do nich. Dostrzegł miecz ukryty w pochwie, przykrytej peleryną. Odsłoniwszy pelerynę, ujrzał miecz świetlny. Natychmiast poznał jego rękojeść. Uśmiechnął się. Nogą odwróci zwłoki i ujrzał twarz Necromancera.

- Niemożliwe…..ten dupek dał się wreszcie zabić…Jak go dopadły??- zapytał Me-Tuna. Ten nic nie odpowiedział, tylko wskazał podziurawiony pancerz na piersi Necromancera. Począł się głośno śmiać.

- Tak wielki wojownik…..umykający śmierci….tał się podziurawić szkieletom….- uruchomił swój miecz świetlny - upewnię się, że już nie wstaniesz…- po tych słowach uniósł miecz z zamiarem odcięcia głowy Necrowi.

- Czekaj mistrzu!!- powstrzymał go Me-Tun.

- Żałujesz go??!! - zapytał z wyrzutem Mentix.

- Jak możesz tak mówić!!! Cieszę się ze gnojek nie żyje. Ten *********. Ale popatrzmy na to z drugiej strony. Mamy moc Nekromantów. Ożywmy go. Stanie po naszej stronie a wtedy biada naszym wrogom. -

- Mądrze mówisz…..- przytaknął Mentix - lecz nie zrobimy tego. Wolę odrąbać mu łeb i mieć pewność że skubaniec nie wstanie już.-

- Ale dlaczego??-

- Już raz go zarżnęliśmy i ożywiliśmy. A efekt widzisz…..pozbierał się i stanął po stronie Jedi.-

- Ale teraz już leży…..haha…..- uśmiechnął się Me-Tun.

Mentix odwrócił się i podszedł do tronu.

- Niech go nieumarli zawleką do Sali przywołań. Tam go zarżniemy….ale nie teraz.-

- Tak panie, coś jeszcze rozkażesz ??-

- O tak………..-

***

Ponury świt zagościł nad Otlonem. Gorące, pustynne powietrze owiało twarze zanurzonych w śnie bohaterów. Błogi sen byłby jedyną ucieczką od rzeczywistości. Tak….byłby…gdyby nie piasek, obecny tu i tam, za skałą, na skale, przed skałą i pod skałą. W gruncie rzeczy to stanowiło obraz tego pustkowia…..piasek i skały……nie licząc cmentarza, który znajdował się niedaleko.

Q-ki poruszył się w miękkim, wyścielonym puchem łóżku. Miał więcej szczęścia niż grupa Fayfock. Razem ze swoją grupką znalazł nocleg w starym gościńcu, na obrzeżach Xanandry. Wstał i przetarłszy oczy podszedł do okna. Nie otworzył go, przez szpary w nieszczelnym oknie poczuł chłód bijący znad morza. Westchnął głęboko.

- Za jakie grzechy….- uśmiechnął się do siebie. Podszedł do szafki, na której spoczywał jego płaszcz i miecz świetlny oraz Xalantil. Cichutko się ubrał i uchylił drzwi.

- Gdzie się wybierasz??- usłyszał głos zza siebie. Odwrócił się i ujrzał przeciągającą się

Dot-I.

- Idę do portu….trzeba załatwić statek…..- szepnął do niej - śpij dalej -

- Kiedy wrócisz…..niedługo ruszamy…-

Q-ki uśmiechnął się.

- Jeśli nie wrócę za pięć minut…po prostu poczekaj dłużej…..- wyszedł. Dot-I jeszcze chwilę patrzała na zamknięte drzwi. W końcu położyła się lecz nie mogła już zasnąć. Poczuła zaburzenia mocy.

- Coś złego się stało….-

- Morowy wiatr wieje……coś się zbliża…- szepnęła do Fayfock Bosh-Ena.

- Ruszamy!! Zbierajcie się!!- krzyknął Fayfock, odwracając się. Ujrzał dziwny kurz unoszący się nad cmentarzem.

- Azuro…ratuj nas….- szepnął, przeczuwając co się dzieje - RUSZAJCIE SIĘ!!! -

Po tych słowach odwrócił się….by ujrzeć stojącą przed nim Azurę.

- Nareszcie……-

- Nie ma czasu…..uciekajcie stąd…..siły zła są za potężne…..oni po was idą…..uciekajcie do lasu…..schronicie się w mojej twierdzy -

- Ale my nie wiem jak tam trafić…..ostatnio to był przypadek -

- Mój sługa będzie na was czekał…..on was zaprowadzi…a teraz w drogę…..- Azura przerwała - idą….-

- Kto??- zapytał Fayfock lecz nie usłyszał odpowiedzi. Bogini rozpłynęła się.

- Kościeje !!!- krzyknęła Ashia - do broni -

- Nie!! - zabronił Fayfock - zbierać sprzęt i wynosimy się….-

- Jak to??- zapytała Oltiga - będziemy się bić…-

- Słuchajcie go….- krzyknęła ostro Bosh-Ena. Nikt już nie musiał ich zachęcać. Hordy szkieletowych wojowników i magów zmierzały ku nim. Fayfock puścił dziewczęta przodem i, osłaniając je, biegł co sił w nogach. Miri I Bosh-Ena co chwila rzucały zaklęcia na napastników, czyniąc pewne straty w ich szeregach. Nieumarłych jednak zabić nie można, więc Kościeje, którzy zostali trafieni czarem bądź pociskiem z broni Fayfocka, po pewnym czasie powstawali ponownie i kontynuowali pościg. Mijały minuty a pościg cały czas wolnym tempem zbliżał się do uciekających, a do lasu Minola jeszcze spory kawałek….

***

-Gdzie on jest - zachodziła w głowę Dot-I - miał wrócić za pięć minut-

- Spokojnie…- uspokajał ją Nor, zasiadając na plażowym krześle i popijając chłodny napój - nawet dobre to jest…ciekawe z czego to robią…..-

- Z ikry…proszę pana…..- odpowiedział uprzejmie kelner i odszedł. Nor wypluł płyn, który miał w ustach - eeeee….co to za świństwo….-

- Podobno było dobre…- zaśmiała się Dot-I, spojrzawszy na niego. Zaraz potem odwróciła się, kierując swój wzrok ku portowi - No nareszcie…- odetchnęła - Idzie -

- To wstawać ferajna i idziemy - rzekł Darius. Dziwną rzeczą było to, że pierwszy raz wszyscy go posłuchali, choć być może nie tyle posłuchali co po prostu mieli ochotę wstać.

- Dobrze mówi - dodał Q-ki, zbliżając się - idziemy -

- Załatwiłeś statek ? - zapytał Nor.

- Cóż…..łatwo nie było - odpowiedział z uśmiechem Q-ki - jak mu pomachałem mieczem przed oczami to zmiękł ale nie chciał….dopiero gdy trochę nim potrzęsłem się zgodził…-

- CO?? Komu to zrobiłeś ?-

- Kapitanowi - odpowiedział Q-ki nie zwalniając kroku. Nor chciał coś powiedzieć młodszemu Jedi. Nadal uważał go za podlotka, ale przypomniał sobie prośbę Necromancera. Obiecał mu, że będzie pod komendą Q-kiego, chyba że sam go z niej zwolni.

- Wiem co chcesz powiedzieć Nor…..trochę mnie poniosło….ale co miałem zrobić…- dodał po chwili Q-ki. Nora zaskoczyła ta odpowiedź.

- Nie przejmuj się…..siedzimy w tym razem - uśmiechnął się Nor, chwytając za ramie młodego Jedi.

- Dzięki…..- odpowiedział Q-ki.

Wyszli z Xanandry. Podążali szeroką drogą pomiędzy morzem a polaną słońca, przyozdobioną dziesiątkami wiatraków. Kręciły się one w przepięknej harmonii wydawając piękne dźwięki, niczym chorał z setek gardeł młodych panien wielbiących stworzyciela w kapliczce, podczas codziennych uroczystości. Całe otoczenie wydawało się współgrać ze sobą. Kraina jakby odseparowana od zła, chorób, pokryta pięknymi barwami i uroczymi krajobrazami, wpajała się w umysł obserwującego, pozostawiając niezapomniane wspomnienie. Q-ki sięgnął po komunikator.

- Q-ki do Necromancera…Necro słyszysz mnie ?? -

Po godzinie nieustannego biegu nareszcie dotarli. Las Minola rozwarł swą połać. Cały czas jedna czuli oddech nieumarłych na plecach. Miri stanęła na skraju lasu i czekała na resztę. Wszyscy wbiegli. Ostatni Fayfock, zatrzymał się na chwilę, oddając serię strzałów do szkieletów. Bez większego efektu.

- ….Azuro gdzie jesteś!!! - krzyknął. W odpowiedzi poczuł chłodny wiatr ocierający się o jego skroń. Spojrzał za siebie. Wejście do lasu stanęło w płomieniach. Kościeje nie przekroczyli go, choć ich magowie już rzucali swe czary. Fayfock bojąc się, że mogą przejść, pośpieszył do swoich przyjaciół. Odpoczywali oni kilkaset metrów dalej.

- Idziemy dalej…- powiedział Fayfock, sapiąc. Sam jednak miał ochotę walnąć się na ziemię i nie ruszać przez kilkanaście minut.

- Poczekajmy…..Azura ma przysłać sługę - powiedziała Bosh-Ena, siadając na kamieniu.

- Już czekać nie musicie…..- usłyszeli bardzo dziwny głos nad sobą - i względem jasności sytuacji…nie sługę tylko przyjaciela -

- O nie…..- powiedział Fayfock, ujrzawszy przewodnika. Ashia i Oltiga cofnęły się o kilka ładnych kroków.

- Dlaczego…dlaczego….dlaczego to nie mógł być motyl….ja…. -

- Nie cierpisz pająków ??- zapytało stworzenie, stojąc na ziemi - nie dziwie ci się….nie są bardzo przyjemne…ale bardzo użyteczne -

Nie wierzyli swoim oczom.

- O wybaczcie….nie przedstawiłem się…..jestem Zenek…pająk -

Koniec części VII

Najlepiej byłoby użyć jakiegoś niewybrednego przymiotnika lub rzeczownika lecz nie używałem ich przez całą „powieść” więc i na koniec nie będę. Jeśli ktoś jest zawiedzony to przepraszam.

Parafraza z filmu „ Harry Potter i komnata tajemnic”

A nie mówiłem że on wróci?? :D



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Trójca - II, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - VI, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - VIII, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - IV, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - XI, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - V, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - I, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - IX, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
Trójca - II, twórczość Artura, Trójca, Epizod III
BBY 0019 Epizod III Zemsta Sithów
04) zapowiedź części 2, twórczość Artura, Czas Feniksa
Racjonalne i twórcze rozwiązywanie problemów, Semestr III, Trening umiejętności przywódczych
05) część 2, twórczość Artura, Czas Feniksa
06) część 3, twórczość Artura, Czas Feniksa
03) część 1, twórczość Artura, Czas Feniksa
Trójca III
Kl III - Trójca Święta, KATECHEZA, Scenariusze zajęć
The Elder Scrolls III Trojca poradnik do gry
Technologia chemiczna org-zagadnienia, Uczelnia PWR Technologia Chemiczna, Semestr 5, Technologia ch

więcej podobnych podstron