Ciężarna Dziewica - 2 Twórcza Kobieta a opuszczenie, Ciężarna dziewica Proces psychologicznej przemiany


2

„Podejdź do tego po męsku”

Twórcza kobieta, a opuszczenie

________________________________

Co noc przykuta jestem do ziemi

I zapominam kim jestem.

Tatusiu?

To inny rodzaj więzienia.

Anne Sexton, Sleeping Beauty

Inicjacja wielu kobiet urodzonych i wychowanych w patriarchalnej kulturze w dojrzałą kobiecość dokonuje się poprzez opuszczenie - rzeczywiste lub psychologiczne. To doświadczenie nadające im tożsamość, które wyzwala je spod władzy ojca.

Niektóre kobiety potrafią zaakceptować swoje przeznaczenie w tradycyjnym patriarchalnym związku, odnajdując w jego ograniczeniach - społecznych, intelektualnych, duchowych - istotne dla siebie kompensacje. Inne, które akceptują to przeznaczenie, lecz jednocześnie sprzeciwiają się ograniczeniom, z powodów finansowych, politycznych lub społecznych zmuszane są do pozostania w jego ramach.

Jednak rosnąca liczba kobiet, których psychiczne centrum zawsze oscylowało wokół ojca - rzeczywistego lub wyobrażonego - decyduje się na przejście przez inicjację. Wewnętrzna konieczność czyni z tych kobiet „twórczynie dusz” w rozumieniu Keats'a, co oznacza, że poszukiwanie znaczenia prowadzi je do odnalezienia własnej wewnętrznej historii. Odrzucają kolektywistyczne męskie wartości jako natrętne nakazy, lecz poszukiwanie osobistej wewnętrznej tożsamości nieuchronnie prowadzi je do kolizji z tymi samymi siłami, które usiłują zintegrować. Czyniąc wysiłki w celu uwolnienia się od rzeczywistych ograniczeń patriarchalnej kultury, paradoksalnie, nawet na wysoce świadomym poziomie, mają tendencję do padania jej ofiarą. Wewnętrzny ojciec, którego w procesie kształtowania duszy pragnęły zadowolić, rzuca się na nie - lub takie sprawia wrażenie - gdy tylko wyobrażenie ojca jest projektowane na jakiegoś mężczyznę lub gdy poszukują uznania i satysfakcji w obszarach twórczości nadal zdominowanych przez mężczyzn.

Choć ta sytuacja się zmienia, w dalszym ciągu pozostaje wiele do zrobienia. Nadal jesteśmy dalecy od zrozumienia psychicznych sił zamieszanych w proces zmiany. Mężczyźni i kobiety uwikłani w te siły, a nawet świadomie zaangażowani w nowoczesne związki nadal nie potrafią dotrzeć do siebie nawzajem, pomimo heroicznych wysiłków, które nie chcą uznać porażki, nawet jeśli nie doświadczają niczego oprócz niej. Ta sytuacja może stać się niezwykle wyraźna w relacji psychoanalitycznej, która często stanowi mikrokosmos tego, co dzieje się na poziomie kulturowym.

Angielskie słowo abandonment [opuszczenie - przyp. tłum.] pochodzi od staro-angielskiego czasownika bannan, który oznaczał „wzywać” (`Oxford English Dictionary”). Znajdowanie się pośród tych, którzy zostali wezwani, było równoznaczne z wyrzeczeniem się samego siebie. Opuszczenie oznacza dosłownie „bycie nie wzywanym” , a symbolicznie „bycie pozbawionym przeznaczenia”. Jeśli jednak czyjeś przeznaczenie dyktowane jest przez ojca, bycie nie wzywanym może raczej stanowić błogosławieństwo. Uwolniona od ojca córka może wtedy prawdziwie w e z w a ć s i ę do procesu kształtowania własnej duszy. Ten ryt przejścia zawiera w sobie podwójne znaczenie opuszczenia. Emily Dickinson podsumowuje to we właściwym sobie, eliptycznym stylu:

Zrzekłam się - przestałam być Ich -

Imię, które rzucili mi na twarz

Wraz z wodą, w wiejskim kościółku

Nie jest mi już potrzebne,

Mogą odłożyć je wraz z moimi lalkami,

Z moim dzieciństwem i szpulkami nici,

Skończyłam również z szyciem

Ochrzczona wcześniej bez wyboru,

Lecz teraz świadomie, z Łaską -

Najwyższym imieniem -

Powołana do pełni - Półksiężyc opadł -

Cały łuk istnienia wypełnił się

Jednym małym Diademem.

Ma druga ranga - zbyt niska pierwsza -

W koronie - gaworzy - na Ojcowskiej piersi -

Na wpół nieświadoma Królowa -

Lecz teraz - Właściwa - Dumna,

Z wolą wyboru lub odrzucenia,

I wybieram - tylko Koronę -

„Na wpół nieświadoma Królowa” tworzy według mnie więź, na dobre i na złe, ze swoją twórczą wyobraźnią, co ma źródła w psychicznej więzi z ojcem. Już w dzieciństwie taka kobieta znajduje się ponad ograniczeniami (czyli wezwaniami), które dotyczą innych dzieci. W okresie dojrzewania, kiedy jej siostry plotkują o obrączkach, dzieciach i ograniczeniach, jakie niesie ze sobą małżeństwo, ona własnym wyrokiem skazuje się na banicję. Jej twórczość ma inną naturę: zajmuje się sztuką, debatami, muzyką lub eksperymentami chemicznymi. Na jakimś poziomie zawsze czuje się odgrodzona od życia, i pragnie tego, co inni uważają za oczywiste.. lecz chociaż część niej czuje się opuszczona, inna część wie, że porzucając swoją kreatywność, porzuciłaby własną duszę.

Twórczą kobietę określa wiele zmiennych. Niektóre kobiety w twórczy sposób prowadzą dom, kształtując pełne miłości, spontaniczne środowisko dla swojego męża i dzieci - miejsce z którego można wyjść i do którego się wraca. Inne są twórcze w ekstrawertycznej sytuacji zawodowej. Jeszcze inne z powodzeniem tworzą na obydwu polach. Jednak tutaj spoglądam na twórczą kobietę jako osobę, która czuje wewnętrzną potrzebę zespolenia się ze swoją twórczą wyobraźnią.

Chociaż światła i Cienie poszczególnych jednostek bardzo się od siebie różnią, można stworzyć psychologiczny rys takiej kobiety. Jako mała dziewczynka kocha i podziwia swojego ojca, a jeśli go nie ma - kocha i podziwia jego obraz. Ma ku temu oczywiste powody. Ojciec jest odważny, inteligentny i wrażliwy, wyznaje wzniosłe ideały, posiada bujną wyobraźnię i z poświęceniem oddaje się własnym poszukiwaniom, jest mężczyzną, któremu nierzadko nigdy nie udało się odnaleźć swojego miejsca w patriarchacie. Jego wyobrażenie idealnej kobiety w naturalny sposób doprowadziło go do poślubienia kochającej to wyobrażenie, zazwyczaj „córeczki tatusia”, której marzenia rozwiały się w zetknięciu z realiami rządzącymi małżeństwem i życiem rodzinnym. Dlatego też mężczyzna puer zazwyczaj wiąże się z kobietą puella.

[termin puer aeternus (łac. „wieczny młodzieniec) odnosi się do typu mężczyzny, który zbyt długo pozostaje w okresie dojrzewania, co z reguły wiąże się z silnym przywiązaniem do matki (rzeczywistej lub symbolicznej). Jego żeńskim odpowiednikiem jest puella aeterna („wieczna dziewczyna”), analogicznie przywiązana do świata ojca.]

W takim domu nie ma miejsca na chaos wywoływany przez niesforne dzieci, „brud” chtonicznej lub ziemskiej kobiecości ani na energię świadomej seksualności. Na pozór mężczyzna może się wydawać „panem domu”, ale to żona i matka „nosi spodnie”. Pełna tłumionej seksualności i niezadowolenia, ze stoickim spokojem spogląda na najeżony rozczarowaniami świat i projektuje swoje niespełnione życie na dzieci.

Tymczasem ojciec, pobłogosławiony kojącą obecnością żony-matki, może swobodnie projektować własne niespełnione wartości uczuciowe - młodą Animę - na swoją małą córeczkę. Wspólnie tworzą Rajski Ogród, Dziecko wpada w pułapkę duchowego kazirodztwa, nawet bardziej niebezpiecznego niż rzeczywiste, ponieważ ani on, ani ona, nie mają powodu, by podejrzewać, że coś jest nie tak. Powołana po to, by stać się „małą księżniczką tatusia”, córka jest jednocześnie jego duchową Matką, ukochaną i inspiratorką. W stosunku do niej doświadczy myśli i uczuć, jakich dotąd nie znał. Ona instynktownie wie, jak przyjąć rolę bufora pomiędzy nim, a krytycznie nastawionym światem, instynktownie wie, jak połączyć go z jego własną wewnętrzną rzeczywistością. Tak naprawdę jest to jedyny świat, który ona rzeczywiście rozumie - świat w którym odgrywa rolę łącznika pomiędzy ego ojca i zbiorową nieświadomością. Karmi się jego wyobrażeniem Światła, Piękna i Prawdy. Jej młoda psyche może zejść w otchłanie jego lęku lub wznieść się na szczyty jego marzeń. Współbrzmienie tych sił jest źródłem jej życia jako twórczej kobiety, a bez niego to życie staje się puste.

Jeśli ojciec akceptuje jej wewnętrzną egzystencję, naprawdę dzielą wieczny świat twórczej wyobraźni. Jego wartości stają się jej rzeczywistością. Szybko dostrzegając ułudy doczesnego świata, zwraca się ku temu, co autentyczne, nierzadko stając się istną Kasandrą, odrzuconą zarówno przez rówieśników, jak i przez przyjaciół swoich rodziców. Jej bezpieczeństwo tkwi w oddaniu się i s t o c i e (co, nawiasem mówiąc, może prowadzić do anoreksji, ponieważ albo zapomina o jedzeniu, albo też jej gardło nie chce przyjmować jedzenia pochodzącego ze świata, którego ona nie jest częścią). Taka kobieta tkwi na archetypicznej krawędzi, gdzie życie jest ekscytujące, najeżone niebezpieczeństwami - gdzie rządzi zasada „wszystko albo nic”, a wszystko albo jest idealne, albo niemożliwe. Niewiele wie na temat zwykłego życia i nie znosi głupców.

Jeśli zaś jej ojciec nie jest wystarczająco dojrzały, by cenić ją dla niej samej, lecz- świadomie, lub nieświadomie - zmusza ją, aby została jego gwiazdą, pułapka ma zupełnie inna postać, ponieważ obejmuje odrzucenie przez ojca rzeczywistości córki. Nie będąc w stanie rozpoznać własnych reakcji, córka po prostu rezygnuje z siebie i próbuje zadowolić tatusia.

Córki obydwu typów mężczyzn staną się tak zwanymi kobietami Animy (dobrą przynętą na nieświadome projekcje mężczyzn), choć będą się od siebie bardzo różnić pod względem usposobienia. W swoich snach obydwa typy córek będą występowały, na przykład w jasno oświetlonych, szklanych solariach, w idealnie błękitnych mieszkaniach bez kuchni, w plastikowych workach i trumnach, które będą stwarzały groźbę uduszenia. Obydwie zdadzą sobie sprawę z tego, że pomiędzy nimi, a światem jest coś, co ogranicza ich odczuwanie, jakaś zasłona, której zazwyczaj nie można zerwać. Obydwie będą dążyć do tego, aby ich życie stało się dziełem sztuki, i zyskają niejasne poczucie, że w ogóle nie żyją. Ze względu na tę pierwotną relację z ojcem, córka stąpa po cieniutkiej linie, niebezpiecznie blisko nieświadomości zbiorowej, niezdolna do tego by, jak pisał Rainer Maria Rilke - oddzielić swoje anioły demony od tego co transpersonalne.

A demony znajdują się równie blisko niej, jak anioły, ponieważ żyje obok Cienia swojego ojca. Jeśli ojciec nad sobą nie pracował, na przykład w ramach psychoanalizy, i nie uzyskał wglądu w swoją niedojrzałą naturę puer, prawdopodobnie zupełnie nie zdaje sobie sprawy z własnej ambiwalencji wobec kobiet. Pod wpływem więzi łączącej go z matką mógł się przeobrazić w Czarującego Księcia, lecz Książę ten i tak pozostaje zależny od aprobaty kobiet. Jego chtoniczny cień nienawidzi tej zależności i nienawidzi kobiet, które sprawiają, że czuje się bezbronny. Jeśli nie pracował ciężko nad swoimi uczuciami, na świadomym poziomie może funkcjonować jako ascetyczny naukowiec, kapłan, a nawet beztroski Don Juan, podczas gdy jego Cień t o zimny, okrutny morderca, pragnący zniszczyć każdą „wiedźmę”, która zechce go uwieść i usidlić. Mężczyźni, którzy żyją blisko nieświadomości, słusznie odczuwają potrzebę bronienia się przed urokiem lamii [Lamia - upiór wysysający krew dzieciom i młodym ludziom, przyp. tłum. ], czego bolesnym dowodem są twórcy epoki romantyzmu, często żyjący niespełna czterdzieści lat. Jednak Cień puer może mordować nie tylko wiedźmy, lecz również kobiecość jego córki. Z jednej strony może być opiekuńczy, troskliwy i czuły, podczas, gdy z drugiej - stwarza femme fatale, której postawa wobec mężczyzn to „zabić albo zginąć”.

Femme fatale żyje w nieświadomym ciele: jej kobiecość jest nieświadoma i seksualność również. Nierzadko prowadzi rozwiązłe życie seksualne i manipuluje kochankami, aby potwierdzać wartość swoich kobiecych mocy, lecz jej miłość nie ma związku z pożądaniem. Dlatego może też świadomie kochać ojca (lub jego surogat) i za pośrednictwem tego kazirodczego związku oddawać się własnej twórczości, lecz jednocześnie mogą ją pociągać przygody pełne przemocy i niebezpieczeństw.

Jej seksualność i kobiecość zatonęły w zetknięciu z rafą pierwotnego związku z matką. Matka Puebla, która nigdy nie zamieszkała we własnym ciele, przez co boi się swojej chtonicznej natury, nie będzie odczuwała ciąży jako cichej mediacji ze swym nienarodzonym dzieckiem, a porodu jako radosnego doświadczenia zespolenia. Choć może zdecydować się na poród naturalny, rozłam pomiędzy jej psyche i somą jest tak wielki, że nie wytwarza się psychiczna więź pomiędzy nią i jej córeczką. Jej dziecko żyje w poczuciu głębokiej rozpaczy, która zostanie uświadomiona, jeśli w późniejszych latach podda swoje ciało działaniu aktywnej wyobraźni, co wywoła fale smutku i przerażenia, współbrzmiące z tym pierwszym, pierwotnym odrzuceniem.

Ciało, które pojawia się w snach związane drutem, oplecione przez czarnego węża lub mające ciężki rybi ogon zamiast stóp, może skrywać pragnienie śmierci. W pierwotnej macierzy nie istnieje dla niej bezpieczny wiat matczynego ciała ani wsparcie dla jej własnego dojrzewającego ciała, gdy zmierza w stronę dorosłości, usiłując odróżnić własne granice od granic matki i zewnętrznego świata. Nie potrafiąc ustanowić tych fundamentalnych granic fizycznych, często dosłownie nie wie, gdzie w relacji z Mater (Mtką) jest jej początek i koniec. W okresie dojrzewania, kiedy mogłaby umacniać w sobie poczucie fizycznej tożsamości, reaguje na nieświadome odrzucenie ze strony matki.

Poniżej przytaczam powracający sen z dzieciństwa, który nękał pięćdziesięcioletnią kobietę, dopóki w końcu nie przepracowała go w ramach psychoanalizy:

Mam pięć lat jestem z mamą w zatłoczonym budynku, prawdopodobnie w jakimś domu towarowym. Mama ma na sobie ciemne ubrania, płaszcz oraz brązowy lub czarny kapelusz, a ja przez cały czas widzę tylko jej plecy. Kiedy wychodzimy z budynku, muszę zwolnić kroku ze względu na tłum, a mama niczego nieświadoma, idzie dalej i znika pośród ludzi. Próbuję ją wołać, ale mnie nie słyszy, podobnie jak pozostali. Bardzo się boję, nie tylko dlatego, że się zgubiłam, lecz również dlatego, że mama nie zauważyła, iż zostałyśmy rozdzielone.

Wychodzę na zewnątrz budynku i staję na szczycie długich szerokich schodów, przypominających te przed National Galery w Londynie, ale wyższych. Stopnie prowadzą na ogromny, zupełnie pusty plac, ale po jego drugiej stronie znajdują się budynki, do których prowadzą podobne schody. Plac, schody i budynki są bardzo czyste i białe. Z miejsca, w którym stoję obserwuję plac w nadziei, że zobaczę mamę. Ale nigdzie jej nie ma. Samotnie stoję na schodach. Na placu są inni ludzie, lecz nie zdają sobie sprawy z mojej obecności. Wiem, że w żaden sposób nie mogę sprawić, aby mnie zauważyli.

Wpadam w panikę i wypełnia mnie poczucie straty, świadomość, że zostałam opuszczona. Czuję się tak, jak gdybym przestała istnieć dla mojej matki, wiem, że nie zada sobie trudu, żeby po mnie wrócić, że może zupełnie o mnie zapomnieć, a ja nawet nie jestem w stanie nikomu pokazać, że istnieję.

Przez chwilę jestem dorosłą obserwatorką, która rozgląda się po placu i widzi małą dziewczynkę samotnie stojącą na szczycie schodów i próbującą kogoś zawołać. To również jestem ja, dorosła kobieta, której jest niezmiernie żal tego dziecka, pragnie je uspokoić i pocieszyć, ale nie jest w stanie do niego dotrzeć. Jest coś - nieświadomość pozostałych ludzi lub panika dziewczynki - co uniemożliwia komunikację pomiędzy dzieckiem, a kobietą, która przejmuje się jej losem i ją rozumie.

Kobieta skojarzyła ten sen z obrazem Edvarda Mucha Pt. „Krzyk”, który wywołał w niej podobną panikę. „Tło jest ciemne i ponure - powiedziała - natomiast w moim śnie otoczenie jest bardzo jasne, białe i wyraziste, nakrapiane ciemnymi, nieco rozmazanymi, lecz równie wyrazistymi postaciami. Krzyczący człowiek usiłuje uciec ze środowiska, w którym się znajduje, a dziewczynka na schodach próbuje uzyskać łączność z otoczeniem”. Mnóstwo mężczyzn i kobiet żyje w pułapce cichej desperacji, dopóki nie zdecyduje się pomóc temu wewnętrznemu dziecku.

Pamięć tkwiąca w ciele, zgromadzona w mięśniach i kościach, łączy w sobie pragnienie ucieczki i pragnienie zespolenia się. Skutek - tożsamość łącząca przeciwieństwa - manifestuje się jako rozpacz: nic nie można zrobić i trzeba znosić to cierpienie.

Przytoczony powyżej sen, w którym widać „bardzo czystą i białą” panoramę schodów i placu otoczonego budynkami, podczas, gdy śniąca osoba jest zupełnie sama i nie potrafi „nikomu pokazać, że istnieje”, jest charakterystycznym snem anorektyczki (ta kobieta nie była chora na anoreksję, lecz jej dojrzewający syn cierpiał na poważne zaburzenia odżywiania). Ukazuje jej niezdolność do porozumienia się z obcymi postaciami w jej własnej psyche. One tam są, ale nie można do nich dotrzeć. To tak, jak gdyby Mater tkwiła poza ciałem, ponieważ nie może zostać zasymilowana : dziecko nie może otrzymać mleka i fizycznej czułości od matki, która „nie zada sobie trudu, żeby wrócić” i „może o nim zupełnie zapomnieć”.

Czułość fizyczna w naturalny sposób łączy się z psychiczną, lecz tam, gdzie zostały one rozdzielone na przed werbalnym poziomie, instynkt jest odizolowany. Emocjonalna strawa, która powinna być przyswajana wraz z jedzeniem fizycznym, pozostaje nieobecna. W związku z tym biegun instynktu leżący w obrębie tego, co Jung nazwał „procesem psychoidalnym”, otrzymuje od biegun psychiki inną wiadomość. Bez doświadczenia zmysłowego nie wykształca się ani kobieca dusza, ani kobiecy duch. W rezultacie w późniejszym życiu czułość emocjonalna, obejmująca seks, może być podszyta poczuciem zdrady. Ciało jest nieobecne. J e j tam nie ma.

W kobiecie, która stanowi całość, fizyczność współgra z psychiką. Innymi słowy, jej dusza jest uosobiona przez ciało. Kobiety ograbione z tego żeńskiego, naturalnego prawa mogą zostać zmuszone do doświadczania fizycznej akceptacji ze strony innej kobiety - czy to w snach, w bliskich przyjaźniach, czy też w związkach homoseksualnych, zanim wreszcie odnajdą bezpieczeństwo we własnym wnętrzu ( w rzadkich wypadkach może do tego dojść w związku z mężczyzną, zależnie od stopnia dojrzałości jego Animy).

Zniekształcenie relacji pomiędzy ciałem i psyche jest dodatkowo komplikowane przez symbiotyczny związek ojca z córką. Pomiędzy duchową, a instynktowną głębią zachodzi pierwotne nieporozumienie, ponieważ miłość, którą córka otrzymuje od ojca, jest tą samą energią, która utrzymuje ją przy życiu. W tym duchowo materialnym chaosie może doświadczyć ciała jako swojego więzienia, które trzeba ze sobą taszczyć, podczas gdy jej duch unosi się gdzieś wysoko ponad głową, gotów w każdej chwili wskoczyć w „białą poświatę wieczności”.

Jej ciało staje się więzieniem, ponieważ symbiotyczna macierz - matriks - w tym wypadku bardziej zasługująca na miano patriksu - dotyczy rodzica przeciwnej płci. Od matki nauczyła się odrzucać swoje ciało, od ojca nauczyła się tłumić swoje emocje, gdyż choć wie, że jest jego ukochaną i że matka nie jest jej prawdziwą rywalką, to jednocześnie czuje, że istnieje granica, której nie odważy się przekroczyć. W dorosłym życiu to pomieszanie płci może zamanifestować się poprzez wewnętrzny przymus (lub przynajmniej skłonność do) posiadania mężczyzny, który nie zachowuje się jak kochanek, lecz jak matka. Kobieta potrzebuje „słodkiego misia”, ponieważ jej seksualność nie została ucieleśniona w wystarczającym stopniu, by odpowiedzieć na dojrzałą męską penetrację.

Zatem przerażenie takiej kobiety z powodu opuszczenia wiąże się nie tylko z utratą ważnego związku, lecz również z utratą fizycznego kontaktu, który ją osadza w jej własnym ciele. Nie ma dostępu do kobiecych uczuć, które tkwią w jej muskulaturze, więc jełki zagrozi jej opuszczenie, nie wyrażone przerażenie może wywołać katatonię i doprowadzić do dziwnych fizycznych symptomów. Gubi się fizycznie i duchowo. Opuszczenie staje się dla niej zagładą, gdyż jej ciało ze swoim gąszczem niezróżnicowanych uczuć, nie potrafi zapewnić jej temenos, bezpiecznego miejsca, aby ochronić jej ego. Jej zaabsorbowanie wyobraźnią sprawia, że na rzeczywistość spogląda z pogardą i strachem. To okrutny, iluzoryczny świat, w którym nierealni ludzie kurczowo trzymają się życia otoczeni przez zbędne przedmioty, a kiedy wewnętrzny świat jest rozdarty na kawałki, ten kurczowy uścisk staje się nie do zniesienia.

Kobieta, której przetrwanie uzależnione jest zatem od męskiego ducha, nieświadomie poświęca swoją kobiecość na rzecz tego, co uważa za najlepsze w życiu. W związku z mężczyzną na początku wydaje się funkcjonować wyśmienicie, ponieważ tak sprawnie potrafi stać się tym, co on na nią projektuje. W zamian kocha wyobrażenie, które sama projektuje na niego. Ich związek zyskuje ponadludzkie wymiary: kochający Ojciec, kochająca Matka, nieomal Bóg i Bogini. Kiedy ojciec/bóg nie potrafi sprostać projekcji lub postanawia ją odrzucić, wywołuje „Cios z Eteru”, który „Duszę z nagiej skóry obedrze”. [Emily Dickinson, wiersz 315]

Kobieta zewnętrznie odcięta od otoczenia, a wewnętrznie pozbawiona męskiego pozytywnego przewodnika, identyfikuje się z ciemną stroną archetypu Ojca - z demonicznym kochankiem. Nikt nie pośredniczy pomiędzy jej przerażonym ego i chaosem, w którym się znalazło. Ta otchłań jest bezkresna. Jej solarna, męska świadomość zadaje pytania, na które nie ma odpowiedzi, a jej lunarna świadomość kobieca nie jest wystarczająco dojrzała, aby zaakceptować pozorny bezsens.

Zrobiła wszystko, żeby ją zaakceptowano, i poniosła porażkę. Jest „nie do pokochania”, a echo tego werdyktu rozbrzmiewa w przeszłości, w pierwotnym opuszczeniu. Życie staje się więzieniem, gdzie hało brzmi: „wyrzeczenie”, Animus-Czarodziej staje się oszustem, z którym wchodzi w zmowę, by wyrzec się samej siebie. Opisując to uczucie utraty duszy, Emily Dickinson pisze:

A jednak - Istnienie - gdzieś w potwornej drodze -

Zatrzymało - wybiło - mnie z rytmu - tykania

W tej sytuacji samobójstwo może stać się spełnieniem przeznaczenia. W „Słowach” Sylvi Plath:

Po latach

Spotykam je na drodze -

oschłe słowa bez jeźdźców,

Niestrudzony stukot kopyt,

A tymczasem

Z głębi wód gwiazdy stałe

kierują życiem.

Samobójstwo jest ostatecznym aktem zemsty na okrutnym Bogu, który ją opuścił. Paradoksalnie, jest równocześnie afirmacją tego, co zrobił jej ego. Bóg oderwał ją od życia, więc zabicie siebie jest afirmacją jego czynu. Samobójstwo to Liebestod, zaślubiny ze śmiercią, podczas których kobieta splata się w uścisku z ciemną stroną Boga - negatywna unia mistyczna. Od strony psychologicznej są to zaślubiny z demonicznym kochankiem. Związek kobiety z Demonem jest sadomasochistyczny, a bój, jaki z nim toczy, wywołuje fascynację, ponieważ zawiera w sobie elementy pełnej przemocy erotyki. Kiedy Szekspirowska Kleopatra przykłada żmiję do swojej piersi, mówi:

Cios śmierci jest jak szczypnięcie kochanka,

Bolesny, ale pragniony

Jednak nieodłączną częścią takiej wizji jest poczucie kompletnej porażki. Walka toczy się przeciwko nieugiętej sile. Ojciec Animus domaga się porządku, sprawiedliwości, sensu. Jednak kluczowe wydarzenia w jej życiu - utrata kochanka, utrata dziecka lub dzieciństwa, niemoc twórcza - mogą oprzeć się ludzkiemu zrozumieniu. Bez kompensującej świadomości kobiecej, która potrafiłaby zaakceptować głębsze tajemnice losu, życie staje się z góry skazaną na przegranie bitwą przeciwko bezsensownemu cierpieniu. Demoniczny kochanek wabi kobietę w ślepą, egoistyczną dumę, która odrzuca twórcze możliwości stanowiące część wewnętrznego napięcia. Na zewnątrz może zachowywać się zwyczajnie, jednak w głębi wie, że bitwa została przegrana, i pragnie uwolnić się od rozpaczy. To ostatnie zderzenie przeciwieństw: pragnienie stania się częścią życia i pragnienie ucieczki. Serce pęka, przepełnione wściekłością na nieuchronność utraty.

Samobójstwo to ostateczne opuszczenie i podczas, gdy niektóre kobiety mają świadome skłonności samobójcze, wiele zmaga się z potworną rozpaczą, która może zamanifestować się nieświadomie poprzez śmiertelny wypadek lub nieuleczalną chorobę. Ciągle przechodzą przez ból utraty mężczyzny, na który projektowały swój obraz zbawcy. Nie potrafią zrozumieć, że namiętna relacja ich związku opiera się na narcystycznej potrzebie. Nie poświęcą swojego kompleksu i nie zaakceptują „nudy” bycia człowiekiem. Porzucają własne życie i własną twórczość, uosabiane przez zaniedbane dziewczynki i chłopców, którzy ciągle pojawiają się w ich snach. W gruncie rzeczy boją się wziąć odpowiedzialność za własne życie. Jeśli utracony obiekt ulega introjekcji i zamknięciu, zamienia się, mówiąc słowami Emily Dickinson, w:

Horror, którego się nie bada -

Lecz omija w Mroku -

Ze stłumioną Świadomością -

I Bytem trzymanym pod Kluczem -

Z drugiej strony, jeśli samotność prowadzi do wglądu i iluminacji, ego może wejść w twórczy związek z wewnętrznym światem i uwolnić swoje przeznaczenie.

Marta, kobieta w średnim wieku, której powracający sen z dzieciństwa został opisany wcześniej, jest wysoką, stateczną osobą o wystudiowanym, pewnym siebie wyrazie twarzy. Urodziła się w inteligenckiej rodzinie i spełniała wszystkie wymagania na studiach, poślubiła chłopaka, z którym spotykała się od czasów szkoły średniej, założyła rodzinę, rozwiodła się, a potem przez jakieś dwadzieścia lat starannie godziła ze sobą pracę, dzieci i mężczyzn. Umawiała się na randki, ale żaden związek nie trwał długo. Poddała się psychoanalizie, aby dowiedzieć się dlaczego w jej życiu ciągle powtarza się schemat utraty.

Jakiś czas później zakochała się w powszechnie szanowanym mężczyźnie ze swojej społeczności. On również się w niej zakochał i już niedługo spodziewano się ślubu. Po roku coś zaczęło się psuć. Po dwóch latach ją zostawił. W tamtym czasie mając już w zwyczaju zwracanie bacznej uwagi na zdarzenia angażujące emocje, Marta starannie opisała swoje uczucia:

Nie wiem, gdzie jestem. Popadłam w odrętwienie. Projektowałam na niego wszystko, czego kiedykolwiek oczekiwałam od mężczyzny. A on zostawił mnie dla innej - dla zwykłej kobiety. Bycie zwykłą jest wszystkim czego pragnę. Ale nie wiem, jak mogę stać się zwykła. Jestem obca dla innych, dla siebie samej.

Wracam myślami do dzieciństwa, do tego okropnego poczucia opuszczenia. Nigdy nie byłam w centrum, w centrum czyjegoś życia. To wszystko, czego pragnę - dzielić życie wraz z jego najgłębszymi zasadami z innym człowiekiem. Moi rodzice nie dzielili ze mną jądra swojego życia. Mąż twierdził, że mnie kocha, ale nie dzielił ze mną najważniejszych spraw swojego życia. I odszedł do kobiety, która umiała dzielić z nim codzienność. Ja nie wiem, jak to się robi.

Wiem, że każdy mężczyzna projektuje na mnie swoje wyobrażenia. Staję się taka, jaką chcą mnie widzieć, i wtedy wydaje mi się to naturalne i prawdziwe. Czuję pełnię życia. Jednak potem coś w związku umiera, zazwyczaj w sferze erotycznej. Czuję, że on mną manipuluje, korzysta ze swojej mocy, zmusza do bycia taką, jaką chce mnie widzieć. Uprawia miłość ze swoim wyobrażeniem, a nie ze mną. Ja również projektuję. To nie on uprawia miłość ze mną. Wszystko staje się nierzeczywiste. Nienawidzę się za to, że wszystko wytrzymuję. Nienawidzę go za to, że mnie do tego zmusza. To jest nie do zniesienia. Zwracam się w stronę nieświadomości. Nic się między nami nie wydarzyło. Obydwoje jesteśmy rozczarowani, rozżaleni i zakłopotani pozorną intymnością, która wcale tak naprawdę intymnością nie była.

Wiem, że ten brak intymności istnieje pomiędzy mną, a moimi dziećmi. One również wykształcił wspaniałe persony - pełne życia, sprawnie działające, zdolne poradzić sobie ze wszystkim. Pod spodem jest żal. Ukazuje się w ich wierszach, piosenkach. Nie dzielą ze mną tej podstawowej części siebie. Czuję, że otacza mnie zasłona. Kiedy piszę, kiedy jestem sama, na powierzchnię wypływa moja tragiczna strona, ale nie mogę dzielić jej z innymi.

Wiem, że w tej sytuacji mogłabym się czymś zająć. Mogłabym oddać się jakiejś aktywności, zając się całym mnóstwem twórczych spraw, ale to oznaczałoby ponowne wybranie persony. Nie zrobię tego. Sytuacja jest zupełnie inna niż dawniej. Nie jestem bezradna. Nie miotam się. Wiem, że spotkało mnie coś okropnego, ale w centrum duszy czuję spokój.

Najbardziej bolą przyziemne sprawy, małe ludzkie działania, które ze sobą dzieliliśmy. Chwiejnym krokiem stąpam w moim odrętwieniu. Widzę kwiaty śliwy, i czuję ukłucie bólu. Przynajmniej ból jest żywy. Przynajmniej wiem, że jestem gdzieś, gdzie odczuwam rzeczywistość tego, przez co przechodzę. Za tym odrętwieniem kryje się ślepe przerażenie. To przerażenie mojego wewnętrznego dziecka - dziecka, które wiedziało, że wszystko idzie nie tak, że nie jest akceptowane, i rozpaczliwie próbowało zgadnąć, co musi zrobić, żebym je pokochała. To okropne uczucie osamotnienia na szczycie schodów, kiedy wołam i nikt nie zwraca na mnie uwagi, świadomość, że ludzie wokół nie potrafią zrozumieć tego, kim jestem. To samotne stanie i słuchanie szyderczego śmiechu dobiegającego z korytarza za moimi plecami i próby przeobrażenia się w kogoś, kogo można pokochać. Odrzuciłam to dziecko, podobnie jak inni.. ono nadal tam stoi i krzyczy: „Kim chcesz, żebym była? Nie rozumiem, nie rozumiem. Zrobię wszystko, czego chcesz, tylko mnie nie zostawiaj”.

Cóż, tym razem nie stworzę fałszywej persony. Ona nie może wchodzić w związki, ponieważ niczego nie czuje. Wiem, że muszę trwać przy uczuciach. Muszę doświadczyć własnej słabości. Muszę pozwolić, aby inni zobaczyli, jaka jestem słaba. To oznacza stratę wszystkiego, czego kiedykolwiek szukałam w mężczyźnie. Wstydzę się swojej naiwności. Szanowałam i kochałam wszystko czym był. Teraz odszedł nie jestem już młoda. Możliwe, że już nigdy nie przeżyję takiego związku. Nie wierzę, że ten Bóg ma mi coś jeszcze do zaoferowania. Nie mam nadziei. Moja nadzieja jest iluzją. Prawdziwa rozpacz jest lepsza niż złudzenie nadziei. To konfrontacja: porzucenie wszystkiego, na co miałam nadzieję.

Marta, podobnie jak inne kobiety jej typu, może być dla mężczyzn enigmą. Funkcjonując bez silnego kobiecego ego, jednocześnie stwarza wrażenie, że jest, jak mówi: „kimś w rodzaju żelaznej damy, która wytrzyma wszystko, bez niczyjej pomocy”. I rzeczywiście, p o t r a f i tak żyć, lecz za tym wszystkim kryje się „czarna skała w sercu”.

Mężczyzna na którym skupiają się pozytywne projekcje takiej kobiety może czuć się zupełnie niepotrzebny w związku, a nawet doświadczyć zagrożenia swojego męskiego ego i potencji. Jeśli się wycofa lub ją opuści, może stać się zdumionym świadkiem jej załamania. Prawdopodobnie nie miał pojęcia, jak bardzo jej na nim zależy i jak bardzo potrzebuje punktu odniesienia (jak powiedziała Marta: „uważał, że całą energię poświęcam analizie, i że nie dbam o nasz związek. A po co według niego jest analiza?”). jeśli oprócz wycofania wchodzi się w związek z odmiennym typem kobiety (Siostrą-Cieniem poprzedniej), może pojawić się sytuacja opisana przez Barbarę Streisland w `Yentl', gdzie zdominowana przez męskość Yentl projektuje swoją kobiecość na rywalkę i śpiewa: „nic dziwnego, że on ją kocha”, biernie oddając to, co najważniejsze w jej życiu.

Projekcja nieświadomej kobiecości na Siostrę-Cień jest typową sztuczką Animusz-Czarodzieja. Kiedy czuje, że traci kobietę dla innego mężczyzny, zrobi wszystko, aby zniszczyć możliwość autentycznego związku. Gdy energia Cienia jest projektowana na inną kobietę, Anima kochanka również może ulec rozszczepieniu: ją kocha za jej siłę, a jej Cień za wrażliwość seksualną.

Zamiast uznać swoją wściekłość i zazdrość, taka kobieta może wycofać się do swojego opuszczonego dziecka, któremu prawi kazanie jej negatywny Animus: „to się AK zawsze kończy, zawsze będzie się tak kończyło. Kiedy wszystko idzie źle, nigdy nie ufaj mężczyźnie. Możesz poradzić sobie sama. Zawsze tak było. Jesteś lepszym mężczyzną niż on. Nie jesteś słodka i kobieca jak tamta. Gdybyś tylko nie broniła swojego zdania w dyskusji. Gdybyś tylko udawała, że tamte sprawy nie mają dla ciebie znaczenia. Gdybyś tylko nie próbowała uczynić go bardziej świadomym. Gdybyś tylko była bardziej wrażliwa na jego potrzeby. Gdybyś… gdybyś… gdybyś. Nieważne. Podejdź do tego po męsku.”

Gdyby wycofała swoje projekcje, mogłaby spojrzeć mężczyźnie prosto w oczy, z szacunkiem dla jego męskości i własnej kobiecości, i powiedzieć: „Co się tu, u diabła dzieje?”. Zamiast tego bezradnie okalecza samą siebie oskarżeniami. Patrzy na sytuację z racjonalnym zrozumieniem, przez co ignoruje swoje prawdziwe uczucia. Nie wpada w „dziecinną” wściekłość. Nie kwili i nie płacze. Wie, że nie umarła, gdyż nadal stoi na nogach. Gra rolę „idealnego dżentelmena”.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ciężarna dziewica - 0. Żabie spójniki - Wstęp, Ciężarna dziewica Proces psychologicznej przemiany
Ciężarna Dziewica - 3. Świadomość psyche i somy, Ciężarna dziewica Proces psychologicznej przemiany
Ciężarna dziewica - 0. Żabie spójniki - Wstęp, Ciężarna dziewica Proces psychologicznej przemiany
Kobieta konsekrowana wobec dehumanizujących procesów globalizacji
Dziewiecki Marek Psychologia a Ewangelia
Kepner Ciało w procesie psychoterapii Gestalt
Jak?hawiorysta mógłby spojrzeć na zjawisko twórczości, czyli zachowania innowacyjne z punktu widzeni
psychoterapia, Najważniejsze elementy procesu psychoterapii, Najważniejsze elementy procesu psychote
materiały psych AON proces psychologiczny psychiczny
procesy-psychologia, PSYCHOLOGIA
Struktura procesu?dawczego w psychologii
W2 Osoba terapeuty i proces psychoterapii wykład 2 SWPS
Urbanizacja jest procesem obejmującym przemiany ekonomiczne
Zagadnienia egzaminacyjne - procesy(1), psychologia moje

więcej podobnych podstron