Słowo TOLERANCJA pochodzi od łacińskiego tolerantia, prezentacje


PRZEDSTAW PROBLEM TOLERANCJI NA WYBRANYCH PRZYKŁADACH LITERACKICH.

Słowo TOLERANCJA pochodzi od łacińskiego tolerantia, co oznacza "cierpliwą wytrwałość", a także od łacińskich tolerare, czyli "wytrzymywać", "znosić", "przecierpieć". Jest to termin stosowany głównie w socjologii, w badaniach nad kulturą i religią. W sensie najbardziej ogólnym oznacza on postawę wykluczającą dyskryminację ludzi, których sposób postępowania oraz przynależność do danej grupy społecznej może podlegać dezaprobacie przez innych pozostających w większości społeczeństwa. W okresie reformacji pojęcie to było stosowane w odniesieniu do mniejszości religijnych. Obecnie termin ten obejmuje również tolerancję różnych orientacji seksualnych oraz odmiennych światopoglądów. Tolerancja uznawana jest za podstawę społeczeństwa otwartego i demokracji.

Takie wyjaśnienie słowa tolerancja znajdziemy w każdej encyklopedii. Jest to jednak wyjaśnienie jedynie teoretyczne. Przede wszystkim za tym słowem kryją się konkretne sytuacje, osoby, problemy. Problem tolerancji wiąże się oczywiście przede wszystkim z jej brakiem. Ludzie doznają wielu krzywd właśnie dlatego, że ich pochodzenie, religia, poglądy czy sposób bycia nie są tolerowane i szanowane przez innych ludzi. Znamy wiele takich przypadków z własnego życia, być może nawet z własnego doświadczenia. Ale znamy takie przypadki także z literatury, która traktując o ludzkim życiu nie mogła pominąć tego niezwykle ważnego jego aspektu.

Pierwszy z literackich przykładów, którymi się zajmę, dotyczy chyba najważniejszego problemu z zakresu tolerancji, a mianowicie nietolerancji religijnej. Znakomitym, ale i tragicznym jej przykładem jest jedna z nowel Marii Konopnickiej - „Mendel Gdański”.

Bohaterem utworu jest Mendel Gdański - 67 letni Żyd, introligator pochodzący z Gdańska, ale mieszkający od 27 lat w Warszawie. Mendel był bardzo mocno związany z tym miastem. Czuł się "polskim Żydem". Przez długie lata ciężko i uczciwie pracował na swoje utrzymanie, świadcząc usługi polskiemu społeczeństwu. Dzięki temu zyskał szacunek mieszkańców małej uliczki warszawskiej, gdzie miał swój warsztat. Wszyscyodnosili się do niego z sympatią. Gdy kiedyś wyrostkom przyszło do głowy prześmiewać pod oknem modlitwy szabasowe, zawstydził ich przechodzący ksiądz, który, widząc modlącego się, uchylił kapelusza. Od tej pory nikt nie przeszkadzał Mendlowi.

Mendel zajmował się również wychowywaniem wnuka, 10-letniego Kubusia, syna zmarłej córki, który uczęszczał do polskiego gimnazjum.

Jednak pewnego dnia spokój życia Mendla został zmącony. Kubuś wrócił ze szkoły zapłakany, ponieważ inni chłopcy gonili go, nazywając Żydem. Mendel starał się wytłumaczyć mu, że to nie jest żadna obelga, że nie powinien wstydzić się swojego pochodzenia. Niedługo potem u Mendla zjawiają się, najpierw dependent, a potem znajomy zegarmistrz, z wiadomością, że „Żydów maja bić”. Pomiędzy Mendlem i zegarmistrzem wywiązuje się dyskusja, podczas której Żyd stara się udowodnić bezsensowność zarzutów stawianych jego rodakom, pokazując, że Żydzi tak samo pracują dla miasta jak każdy inny.

Następnego dnia, z samego rana, do warsztatu Mendla wpadł student wołając, że „Żydów biją”. Po chwili pojawiły się także znajome kobiety każące skryć się staremu i chłopcu. Przyniosły także obraz Matki Boskiej, bo tam, gdzie widać taki obraz, agresorzy nie wchodzą. Mendel jest wzruszony tym gestem, ale nie chce stawiać krzyża, gdyż to by znaczyło, że wstydzi się swojego żydostwa. Wierzy, że jeśli ludzie ci są prawdziwymi chrześcijanami, to przed napaścią powstrzyma ich powaga siwej głowy starca i niewinność dziecka. Wraz z wnuczkiem, odważnie, staje w oknie swojego mieszania.

Jego heroiczna postawa rozsierdziła tłum, który zinterpretował takie zachowanie jako wyraz buty i zniewagi. Wypływało z nich „czyste” zwierzęce okrucieństwo. Rzucony przez kogoś kamień trafił w głowę chłopca. Stary tymczasem stał w oknie, płacząc i modląc się. Agresorzy rzucili się do ataku. Jednak na drodze stanął im student, nie pozwalając napaść na Żyda. Tłum zaczął się cofać, aż w końcu wściekły odszedł, nie robiąc nikomu więcej krzywdy.

Tego wieczora Mendel był bardzo smutny; cały czas siedział w kącie izby, milcząc. Postawa ta zdenerwowała studenta, który czuwał przy łóżku chłopca .Wskazał on, że przecież nikt nie umarł, że mały szybko wyzdrowieje i nie ma po czym rozpaczać. Po chwili milczenia staruszek odpowiedział, że on ma po kim odprawiać modły żałobne. Umarło bowiem w nim uczucie, które pielęgnował przez 67 lat swojego życia, tzn. miłość do miejsca, w którym mieszka. Jego serce „umarło dla tego miasta”.

Postawę antysemicką w utworze przedstawia bez wątpienia zegarmistrz. Wprawdzie nie jest on w tłumie napastników, a nawet przychodzi ostrzec Mendla przed nimi, ale jednak to z jego ust padają niemal wszystkie antyżydowskie stwierdzenia. W jego wypowiedziach, niemal refrenicznie, powracają stwierdzenia typu: „Żyd to zawsze Żyd”. To pozornie bezsensowne zdanie kryje za sobą stereotypowy obraz Żyda, jaki funkcjonował w świadomości części społeczeństwa polskiego. Kolejne, wypowiadane beznamiętnym i bezrefleksyjnym tonem stwierdzenia dopełniają tego obrazu: mówi się o wielkiej liczebności rodzin żydowskich, o chciwości i dorobkiewiczowskich zapatrywaniach na życie, a nade wszystko o obcości. Absurdalność wszystkich tych zarzutów obala swym logicznym rozumowaniem Mendel, co jednak i tak, ani odrobinę nie zmienia postawy zegarmistrza. Na jego przykładzie pokazuje Konopnicka, że tylko głupcy potrafią tkwić w takich stereotypowych uprzedzeniach, nijak mających się do rzeczywistości. Podkreśla także niebezpieczne zastanie i trwałość takich poglądów. Zegarmistrz jest nieraz skłonny „w teorii” przyznać Żydowi rację, ale i tak zawsze ostatecznie zwycięża poczucie świadomości, że „Żyd zawsze Żydem zostanie”.

Inny „typ” antysemityzmu przedstawia bliżej nieokreślony tłum, który, odurzony alkoholem, niszczy i rabuje domy i sklepy żydowskie. Zgromadzeni tam ludzie nie występują w obronie swoich przekonań, ugruntowanych poglądów czy zasad moralnych. Ich uprzedzenia rodzą się z niezrozumienia. Pełna godności i dumy postawa Mendla zostaje zinterpretowana, jako przejaw buty, arogancji i zlekceważenia. Najstraszniejszym wnioskiem jest jednak chyba ten, iż nastroje takie są biernym przyjęciem funkcjonującego wzorca zachowania.

Utwór Konopnickiej ma za zadanie ostrzegać: po pierwsze - przed antysemityzmem, który może się obrócić przeciwko Polakom, a po drugie - przed pochopnym ocenianiem ludzi, przed ich niewłaściwym ocenianiem.

Drugi z przykładów dotyczy niesłychanie poruszającego, zwłaszcza dla nas - Polaków, tematu. Odnosi się on do kwestii kultury i prób jej niszczenia, skutkiem nietolerancji. Najdobitniejszym obrazem literackim takiej sytuacji jest z pewnością opis rusyfikacji, zawarty w powieści Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace”

Na terenach zagarniętych przez carską Rosję w wyniku rozbiorów Polski społeczeństwo polskie było poddawane rusyfikacji. Akcja rusyfikacyjna stanowiła ściśle zaplanowaną i stale kontrolowaną operację na narodzie, mającą na celu całkowitą eliminiację polskiej kultury.

Władzom carskim przeszkadzał przede wszystkim język. To polska mowa była przecież nośnikiem narodowych zwyczajów, tradycji i idei patriotycznych. W języku zachowane były fakty historyczne z dziejów Polski i duch narodu. O ile jednak trudno o wynarodowienie starszej części społeczeństwa, o tyle szkoła stanowiła doskonałe pole do pracy dla rusyfikatorów - jak sądziły carskie władze.
Główny bohater „Syzyfowych prac” - Marcinek Borowicz - już w szkole elementarnej styka się z zakazem mówienia po polsku. Jego nauczyciel - Wiechowski wykonuje swoją syzyfową pracę, wpajając polskim dzieciom obcy alfabet, gramatykę, tradycje, a nawet zwyczaje religijne. Katolicyzm jest dyskryminowany równie silnie, co polskość. Gorliwy wobec władz nauczyciel uczy czytania i pisania po rosyjsku, wytrwale wpaja uczniom słowa i melodię pieśni cerkiewnej, podczas lekcji z Marcinem Borowiczem używa jedynie rosyjskiego. Jednak nawet tak małe dzieci, jak w wiejskiej szkółce u Wiechowskiego, nie ulegają rusyfikacji. Uczniowie odczuwają wszystko, co rosyjskie, jako obce. Tylko język rodziców, rodzime tradycje, święta Kościoła Katolickiego - są małym Polakom bliskie i zrozumiałe.
Celem rusyfikatorów jest zatem całkowicie wyplenić polskość w narodzie; zmusić społeczeństwo, by nawet w domach mówiło po rosyjsku, by zapomniało o własnej historii, a przede wszystkim o wolności.

Zasady panujące w gimnazjum w Klerykowie są w pełni oparte na metodach rusyfikacji młodych Polaków. Najpierw okazuje się, że przy rekrutacji nie jest ważny faktyczny poziom wiedzy kandydatów, ale ich pochodzenie. Dzieci rosyjskie od razu mają zapewniony wstęp do szkoły. Podobnie jest z zamożnymi (szlachtą, a nawet bogatymi chłopami) oraz z lojalnymi caratowi Żydami. To dlatego pani Borowiczowa zapisuje syna na korepetycje u egzaminatora. Jest to jedyna szansa dla Marcina. Nauka języka rosyjskiego jest w szkole priorytetem. W tym języku prowadzone są wszystkie przedmioty. Nawet na przerwach gimnazjaliści mają zakaz używania polskiej mowy.
Język polski jest natomiast nadobowiązkowy, prowadzony w godzinach rannych, i polega raczej na tłumaczeniu tekstów na język rosyjski. W dodatku nauczyciel, pan Sztetter, jest tak zastraszony przez rusyfikatorów, że w ogóle nie przykłada się do lekcji, omija drażliwe (czyli polityczne) tematy, nie wspomina nawet o liście zakazanych lektur - rzeczywiście była to lista największych dzieł rodzimej literatury.
Życie kulturalne w gimnazjum ogranicza się do rosyjskich sztuk teatralnych, na które chłopcy są zachęcani słodyczami, rozmową z osobistościami, pochwałą u wychowawcy. Zupełnie nie jest ważny poziom artystyczny tych sztuk. Marcin Borowicz, który na złość kolegom pojawia się na przedstawieniu, nie rozumie jeszcze prawdziwych motywów działania nauczycieli, wywyższających chłopca za jego obecność w teatrze. Jest to kolejna z metod ośmieszenia tego, co polskie, a gloryfikowania tego, co rosyjskie.
Nasilenie procesów rusyfikacyjnych następuje po zmianie władz szkoły. Kiedy stanowisko dyrektora obejmuje Kriestoobriadnikow, nauczyciele Polacy nie mają już szans na przemycanie polskich akcentów w edukacji. Zaczynają się przesunięcia na stanowiskach, kontrole uczniów w ich stancjach, zastraszanie zarówno gimnazjalistów, jak i kadry wykładowczej. Teraz jedynie ksiądz Wargulski ma odwagę przeciwstawić się despotycznym rozkazom rusyfikatorów.
W klasie VI, Marcin Borowicz gromadzi wokół siebie czytelników literatury rosyjskiej i lojalistów wobec opiekuna Zabielskiego. Borowicz jest tu przykładem ucznia, który wpada w sidła rusyfikacji przez własną nieświadomość, dezorientację i potrzebę wsparcia się na jakimś autorytecie. Jest to czas, kiedy chłopakowi nie pomaga już matka, która zmarła na gruźlicę, ani też stary ojciec, oddalony od aktualnych zmian w życiu syna. Taki stan rzeczy przełamuje dopiero nowy uczeń w klasie, Bernard Sieger (Zygier). Od jednej lekcji polskiego zaczyna się już dojrzewanie Marcina do świadomości własnego położenia i manipulacji w szkole, a wkrótce do patriotyzmu.

Lekcje historii prowadzone tylko przez Rosjan okazują się zakłamanym wykładem, w którym Polska jawi się jako kraj obłudy, zła, zacofania, niezdolności do utrzymania własnej państwowości i kultury. Gimnazjaliści uczą się natomiast historii wspaniałej carskiej familii i osiągnięć potężnego i dobrego kraju ze stolicą w Moskwie. Wielu młodych Polaków nie słyszało ani nazwiska Mickiewicza, ani Słowackiego. Uczą się jedynie literatury rosyjskiej. Brakuje też dobrych lekcji matematyki, fizyki, przyrody - gdyż są to przedmioty, w których trudno stosować rusyfikację młodzieży, a poza tym rozwijają one wyobraźnię uczniów.

Żeromski przedstawia szkołę taką, jaką pamięta z lat młodości. Opisuje też moment, w którym młody człowiek dojrzewa do samodzielnego myślenia o świecie. Rusyfikatorzy nie przewidzieli, że ciągłe kontrolowanie tzw. prawomyślności, szpiegowanie uczniów, szerzenie donosicielstwa i stosowanie surowych kar cielesnych - odniosą odwrotny skutek, który objawi w postaci sporej liczby patriotów, opuszczających mury szkoły w Klerykowie.

Ostatni z przykładów dotyczy nietolerancji klasowej, która, mimo iż systematycznie zanika, odkąd pojawiła się idea społeczeństwa bezklasowego, to jednak była i wciąż jest głęboko zakorzeniona w mentalności społeczeństw. Jak tragiczne może mieć ona skutki dobitnie pokazuje jeden z najsłynniejszych polskich melodramatów: „Trędowata” Heleny Mniszkówny.

Akcja powieści rozgrywająca się na przełomie XIX i XX wieku, opisuje tragiczne dzieje miłości, której spełnieniu stają na przeszkodzie przesądy społeczne i fanatyzm członków arystokratycznych rodów. Ordynat Michorowski poznaje guwernantkę swej kuzynki Luci. Zakochuje się w pannie Stefanii Rudeckiej bez pamięci i zdobywa jej wzajemność. Ich miłość bulwersuje arystokratyczne środowisko. Szlachetnie urodzone damy i wykwintni panowie jednoznacznie dają odczuć ubogiej dziewczynie, że wśród nich zawsze będzie trędowata, a jej małżeństwo z panem na Głębowiczach byłoby niewybaczalnym mezaliansem. Magnat przezwycięża przeszkody i doprowadza do zaręczyn ze Stefanią. Jednak w wyniku szykan i intryg dziewczyna pogrąża się w głębokiej depresji, a niedługo potem umiera przedwcześnie w dniu planowanego ślubu.

Bez wątpienia tolerancja jest jedną z najcenniejszych wartości w życiu człowieka. Uznaje ona prawo drugiego człowieka do indywidualnej godności. Oznacza wyrozumiałość, liberalizm w stosunku do cudzych wierzeń, rasy, praktyk, poglądów, postępków, postaw, choćby różniły się od własnych lub były z nimi sprzeczne. Każdy z nas ma prawo do prywatnego zdania i nie musimy pochwalać czyjejś postawy jeśli nie odpowiada naszym przekonaniom, ale to nie oznacza, że mamy prawo do osądzania innych, bowiem to nie kolor skóry, religia czy orientacja seksualna decyduje o tym, że ktoś jest złym człowiekiem.

Zasada tolerancji podkreśla tę prawdę, o której niestety często zapominamy, a która jest tak naprawdę najważniejsza w kontaktach między ludźmi. Prawdę, że „INNE NIE ZNACZY GORSZE!”.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Termin kryminologia pochodzi od łacińskiego słowa crimen
Według encyklopedii PWN nacjonalizm pochodzi od łacińskiego natio
MOTYW tolerancji, prezentacje
Słowo alkohol pochodzi najprawdopodobniej od któregoś z dwóch słów arabskic1, Pedagogika, Pedagogika
Uśmiech od Boga Ojca, Prezentacje, Religijne
Termin psychologia pochodzi od
Kr 026 Zapis kopalny o pochodzeniu od wspolnego przodka (dok )
Termin witamina pochodzi od słowa kluczowe i aminy
Woroniecka Program wykładów z ekonomii, ekonomia _pochodzi od greckiego oiconomicos, oikos-dom, nomo
W ujęciu etymologicznym termin projektowanie wywodzi się od łacińskiego słowa proiectus
Czy wszystkie przeżycia duchowe pochodzą od Ducha Świętego
wszystkie Imiona męskie, H, Henryk - Henryk imię germańskie pochodzi od słów heim - dom i richi - bo
podatek dochodowy od osob prawnych prezentacja
ANKIETA - SEMINARIUM INAUGURACYJNE v.2, KNF od 2012.05, prezent nr 0 - Plan Otwarty - 05.2012, ARCHI
22 powody dla których piwo jest lepsze od mężczyzny, Różne prezentacje, Śmieszne
CZY POCHODZIMY OD WIKINGÓW
57 WSZYSTKO POCHODZI OD BOGA
KIEDY ROZGRZESZENIE POCHODZI OD BOGA A KIEDY NIE

więcej podobnych podstron