1.Antologia literatury sowizdrzalskiej XVI i XVII wieku, oprac. S. Grzeszczuk, Wrocław 1985 (BN I, 186) - Wyprawa plebańska; oprac. Dominika Krysiewicz
Wyprawa plebańska
Pierwszy utwór z tomu pierwszego, zatytułowanego „Albertusy”.
Autor „Wyprawy plebańskiej” jest nieznany.
Utwór należy do kręgu literatury sowizdrzalskiej.
Jest to dialog prowadzony pomiędzy czterema postaciami: Plebanem, Albertusem, Wendetarzem (czyli Tandeciarzem) i Rostrucharzem (czyli handlarzem końmi).
Akcja ma miejsce w Krakowie, w Drukarni Łazarzowej w 1590r.
Rozmowa jest aluzją do podpisanych m.in. przez prymasa i arcybiskupa gnieźnieńskiego Stanisława Karnkowskiego i biskupa poznańskiego Łukasza Kościeleckiego postanowień zjazdu w Łęczycy (20 I 1989), które w związku z najazdem tatarskim i groźbą wojny z Turcją zobowiązywały również duchownych do wyprawienia jednego, dobrze wyposażonego i uzbrojonego wojaka.
Rozmowę rozpoczyna Pleban, żaląc się, ze nawet duchowni muszą brać udział w wojnie; zamiast zajmować się posługą kapłańską, muszą dbać o sprawy wojenne. Mówi, iż duchowieństwo nie jest na to gotowe (nie jest przygotowane i przeszkolone w zakresie wojskowości). Pleban wzmiankuje o bezprawnych i samowolnych kontrybucjach, nakładanych przez oddziały wojskowe na duchowieństwo.
Pleban rozmyśla nad kosztami, jakie będzie musiał ponieść podczas wyprawy wojaka. Dochodzi do wniosku, iż rzadko się zdarza, by ktoś, kto został żołnierzem, pozostał dobrym, uczciwym, nie dopuszczał się grabieży cudzego majątku. Wspomina także o dworskich rycerzach, których zatrudniać nie chce, bowiem nie wzbudzają zaufania i mogą go nieuczciwie wykorzystać lub okraść.
Pleban decyduje się wysłać na przyszłą wojnę Albertusa (po polsku Wojtka), ucznia przyklasztornej szkoły, gdyż on jeden jest uczciwym człowiekiem oraz ma odpowiednią posturę żołnierza.
Albertus przystaje na propozycję Plebana, bowiem mu „barzo naprzykrzyła siem szkoła”; przekonuje Plebana, iż nadaje się na żołnierza. Opowiada o swojej przeszłości, gdzie podczas bitwy pod Byczyną (24 I 1588) niejaki Węgrzyn obiecał mu dostatek za umilanie żołnierzom czasu śpiewem, lecz tak naprawdę musiał czyścić żołnierskie konie, za co został niemalże pobity i musiał uciekać; schronił się w przyklasztornej szkole Wszystkich Świętych. Tym samym Albertus stawia warunek Plebanowi - nie chce jechać na wojnę z Węgrzynem.
Pleban się zgadza i zaczyna przygotowania do wyjazdu do Krakowa, aby tam mógł sprawić konia przyszłemu wojakowi. Tym samym Pleban snuje rozmyślania nad ojczyzną; wątpi, by Rzeczypospolita zyskała cokolwiek poprzez nakładanie na duchownych ciężarów i obowiązków wojskowych, bowiem nie należy powierzać kierowania sprawy obrony kraju ludziom, którzy się na tym kompletnie nie znają.
Akcja przenosi się do miejscowości Kleparze koło Krakowa, gdzie Pleban z Albertusem wybierają na „wendecie” (targu) konia i oręż przyszłemu wojakowi.
Bohaterowie zamierzają kupić tylko rzeczy niezbędne Albertusowi. W kolejności kupują: stare ostrogi („to nic, że bodźce połamane, nie trzeba się obawiać o rany w boku”), stare metalowe siodło, drewniane strzemiona, Kuszkę (służyła kosarzom jako osełka), stary zardzewiały miecz, „z żołędziem kijecgronowaty, kulę w rękę, arkabuza z prochownicą ryty”, ubrania.
Bohaterowie kupują u wieśniaka konia - starą szkapę. Decydują się na taki zakup, bowiem Pleban sądzi, iż na rosłego konia Albertus może nie okiełznać i zwierzę może być przyczyną nieszczęśliwej śmierci chłopaka. Tym samym Pleban opowiada anegdotkę o koniu Aleksandra Wielkiego.
Kiedy to Albertus wyrusza na wojnę, dostaje od Plebana pieniądze (dwie grzywny), prowiant na drogę, garnek, którym ma odstraszać wrogów, słoninę, którą ma natłuszczać miecz i zbroję oraz służyć jako lek i odstraszać robactwo. Pleban daje różne rady chłopcowi: ma nigdy nie zapomnieć o Panu Bogu, ma nie kraść, nie krzywdzić niewinnych oraz ma myć mężny i to okazywać, jednak nie obnosić się za bardzo tą cechą.
Albertus powierza swój dobytek Plebanowi. Prosi go również o modlitwy.
Kiedy Albertus odjeżdża, urywają mu się strzemiona, lecz chłopak jedzie dalej.