filozofiakultury, Krzysztof Okopień - skrypt, Krzysztof Okopień - „Podmiot czyli podrzutek” (skrypt)


Krzysztof Okopień - „Podmiot czyli podrzutek” (skrypt)

Rozdział I - Pokraczne dziecko, czyli o grzechu refleksji

[1]

(Samopoznanie ludzkie dlatego może być uznane za karykaturę samowiedzy Bożej, że obciążone pozostaje wstydem, cierpieniem i pożądaniem, że zapośredniczone jest poprzez ciało, świat i drugą osobę, że przebyć musi trudną szkołę dyscypliny, pracy i walki na śmierć i życie).

Powtarzanie pytania o to kim jest człowiek, konstytuuje jedyną możliwą odpowiedź: Człowiek jest tym, który pyta kim sam jest. Człowiek jest w mocy refleksji - w mocy grzechu.

Jednego grzechu poznanie leczyć nie może - mianowicie samego g r z e c h u p o z n a n i a

Chrześcijaństwo jest domeną takiego usiłowania, domeną walki z podmiotowością - walki - założenia - nieskutecznej, czy raczej: przeciwskutecznej - walki która żywi i wzmacnia, to z czym walczy (każde przeciw podmiotowi, jest wzmacnianiem podmiotowości)

[2]

Pożądliwość ciała nie jest sama grzechem lecz pozostałością po grzechu i do grzechu nakłania. Zło nie leży więc w ciele ani w impulsach, które z niego płyną, ale w woli - o ile ta za impulsami podąża. (jak oświadcza Sobór Trydencki)

„zepsuta”, „osłabiona” wola...

Wola, która jest zarazem wolą i nie - wolą, która jest zrazem moje (ja chcę) i nie moja (chce mi się); wolna i uwarunkowana, duchowa i naturalna.

Czy natura jest zła? Czy duch?

Natura o ile jest zła - to z konieczności; Duch, o ile jest zły - to z wyboru. Ich dziecko - człowiek - jest złe gdyż zawiera dwoje w jednym i nie umie ich oddzielić;

Dobrze by było oddzielić to, co nieoddzielalne;

dobrze by było zlokalizować zło

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic

Dobrze by było stwierdzić: są to dwa różne zła, za jedno odpowiadam sam, za drugie obwiniam Adama i Ewę.

Wszelako trzeba stwierdzić: Są to dwa różne zła, lecz ich różność jest jedynie budulcem dla tego, co trzecie, dla super - zła: i c h s p l ą t a n i a.

Splątanie to, czyni mnie zarazem winną ofiarą i niewinnym winowajcą, odpowiedzialnym w nieodpowiedzialności i nieodpowiedzialnym w odpowiedzialności - „ja”, które czerpie z „się”, i „się”, które promieniuje na„ja”.

Splątanie to czynię w tej samej mierze, w jakiej ono czyni mnie - co stanowi tę samą funkcję odtwarzaną i odtwarzającą się na wyższym poziomie refleksji. Refleksja nie oczyszcza od zła, kultura nie oczyszcza od zła - generuje zło wszystkich zeł: zło nieskończoności ( my, którzy czytamy Symbolikę zła Ricoeura, nie jesteśmy przez to więcej warci od Adama, który [uszami Ewy] słucha wężowej namowy. Ani doświadczając zagadkowej więzi z Adamem, ani pracując nad rozplątaniem węzła tej zagadki, nie stajemy się lepsi: nadal grzeszymy czy - jak powiada Apostoł - „umieramy w Adamie”)

1. wąż jest symbolem - gdzie (co jest dla symboliczności symbolu konstytutywne) znaczące splata się ze

znaczonym, forma z treścią, jawne z ukrytym.

2. wąż jest symbolem, który „daje do myślenia”- gdzie to, co zastajemy, splata się w interpretacji z tym, co wytwarzamy.

3. wąż jest dającym do myślenia symbolem zła - gdzie zło, o którym myślimy, splata się ze złem samego myślenia.

4. wąż jest dającym do myślenia symbolem zła - dla nas; dla Adama i Ewy jest wężem; otóż to, czym jest dla Adama i Ewy splata się tym, czym jest on dla nas. Czym więc jest? Ani dosłowny, ani symboliczny, ani zastany, ani wytworzony, ani obiektywny, ani subiektywny, ani wąż, ani nie - wąż. A to znaczy: i taki, i taki.

Jest zarazem nieodpartą pokusą i oszukańczym alibi, namową („będziecie jak bogowie”) i wymówką („Wąż zwiódł mnie i jadłam”). Jest zarazem nastrojeniem i projekcją: nastrojeniem wolności i projekcją pożądliwości, nastrojeniem zaprojektowanym i projekcją nastrojoną. Splot owego zarazem daje się rozwijać w nieskończoność (skoro bowiem wolność jest nastrojona, u podłoża jej leży coś co ją określa, z tego co było określającym nastrojeniem wolności czyni się swobodny projekt [to wąż, to ciało, to pożądanie, to...itd.], projekt jest swobodny póki nie zapytamy co u jego podstaw leży [za sprawą jakiego szatana drugiego rzędu zrzucamy odpowiedzialność na szatana pierwszego rzędu] i tak ad infinitum. Wąż stanowi splątaną figurę, która po rozwinięciu okazuje się być nieskończonością refleksji.

Refleksja ujawnia to, co zawiera się w dwuznaczności pojęcia woli zepsutej, to mianowicie, iż jest ona i nie jest zarazem, zniewolona przez przyrodzoną pożądliwość - nie w zniewoleniu, ani nie w pożądliwości, lecz w owym jest i nie jest (generującym nieskończony ruch splątania owego jest i nie jest) kryje się niesubstancjalnie pojmowane zło. Nie ma tedy ucieczki od zła, skoro sama ucieczka - jako odmowa bycia substancjalnego - jest złem. Albowiem odmowa ta - jako taka - nie złu odmawia lecz Dobru. Odmowa ta, czy ucieczka - to nic innego niż zła wola, które nie tyle chce złego, ile sama jest zła jako nie określona i nie dająca się określić przez Dobro.

Dla Chrześcijanina: jest to wola, której udało się zaniknąć

Dla Kantysty: jest to, wola, która urzeczywistnia się w prawie moralnym - chce sama siebie.

Zło radykalne u Kanta:

Nie polega na negacji prawa moralnego, na kultywowaniu anty - prawa, złej zasady: nie polega na czystej złośliwości - ta jest domeną diabła, nie człowieka

Nie polega na nieobecności prawa moralnego, na życiu podług przyrody, instynktów - co jest właściwością zwierzęcą, nie ludzką

Nie polega też na tym, że człowiek zna prawo moralne, ale się nie stosuje w skutek popędów, namiętności itp.

Radykalność zła radykalnego polega na mieszaniu pobudek innych niż moralne z moralnymi, na rozdarciu między skłonnością, a obowiązkiem (szczęściem, a cnotą), którego człowiek nie chce zaakceptować - nieszczerością; kłamstwem, które jest ontologiczną strukturą człowieczeństwa. Człowiek chce być zarazem stoikiem (cnota jest szczęściem) i epikurejczykiem (szczęście jest cnotą). Zło polega na pomieszaniu wbrew prawdzie dualizmu - budowaniu fałszywej jedności, fałszywego raju.

Gdyby można było uchronić najwyższą zasadę - można by uchronić się od zła radykalnego. Gdybyż więc można było pozostać kantystą: czyli kimś kto w słabości i w występku zostaje zawsze w mocy rozumu, świadom prawa jako prawa i pewien różnicy między obowiązkiem (który nigdy nie daje szczęścia), a popędem (który nigdy nie prowadzi do cnoty)

Gdybyż więc można było pozostać w mocy rozumu - który nie wymuszając cnoty, wymuszałby coś nie mniej istotnego: wiedzę, iż cnota to cnota, szczęście to szczęście, a ich dysjunkcja - to pewnik.

Gdyby można było...Rozum jest udawaniem rozumu; człowiek nie chce być kantystą - nie godzi się na albo - albo. Determinacja rozumu i determinacja prawdy wykluczają się wzajemnie, nie ma płaszczyzny, na której mogłyby się porozumieć...

Jak zatem pomyśleć coś czego nie da się pomyśleć? Za cenę nieszczerości. Człowiek tak siebie rozumie, że swój obowiązek bierze za skłonność, a skłonność za obowiązek.

Chęć przezwyciężenia sprzeczności, do której w kłamstwie człowiek dąży, w końcu się urzeczywistnia:

Komunizm - pomieszanie faktów i wartości; ideologia odbiera dwie najbardziej ludzkie kompetencje: znajomość tego, co jest i ocenę tego, co jest w perspektywie tego, co być powinno. Dokonuje się obustronna destrukcja, przez pomieszanie faktów z wartościami nie wiemy nic. Pomieszanie przedstawia się jako pojednanie. Ideologia pozwala brać fakty za wartości, a wartości za fakty: pozwala tym samym i na sfałszowanie faktów i na pohańbienie wartości. Zwodzi więc na dwa sposoby: zwodzi tych, co nie znają faktów, oraz tych co nie znają wartości. Ale zwodzi też na dwa sposoby zarazem: zwodzi tych wszystkich, którzy nie znają faktów na tyle dobrze, aby nie brać ich za wartości i zarazem nie znają wartości na tyle dobrze by nie brać ich za fakty.

Kłamstwo jako ontologiczna struktura człowieka konstytuuje wymiar pierwotny względem klasycznie kantowskich kategoryzacji, zarówno teoretycznego, jak i praktycznego rozumu.

„Tylko Bóg może nas uratować” (M. Heidegger)

Łaska jest ontologicznie konieczna; łaska przywracająca rozumność - zła nieskończoność może być ukrócona jedynie za sprawą całkiem obcej, zewnętrznej wobec niej instancji, instancji łaski

0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

Katolicyzm się nie mieści:

Konfuzję zrodzoną z pomieszania perspektyw obrazuje standardowe katolickie stanowisko, zgodnie z którym - aby uniknąć teorii predestynacji do złego, bez popadania w pelagianizujący woluntaryzm - powiada się: „dobrzy będą takimi dzięki Jego łasce i przez nią też otrzymują wieczne nagrody, a źli będą takimi przez własną złość” (Breviarium fidei, VII.39.)

Człowiek wtedy, gdy mówi „nie”, spełnia swój własny czyn, a wtedy gdy w sposób wolny mówi „tak”, zawdzięcza to, ponieważ jest to darem Bożym, samemu Bogu.

Na pozór ortodoksja katolicka zajmuje tu trzecie - środkowe i słuszne - stanowisko pomiędzy skrajnościami kalwinizującej i pelagnianizującej heterodoksji. W istocie jednak popada w tryby osobliwego mechanizmu, którego obroty sprawiają iż raz predestynacjonizm, raz woluntaryzm bierze górę. Aby to uruchomić wystarczy proste „dlaczego?”

Przyjmijmy oto, że „nie” zależy wyłącznie od człowieka, „tak” zaś ostatecznie od Boga; wszelako o ile tertium non datur - to na pytanie: dlaczego człowiek wyrzekł „nie?” odpowiedzieć trzeba: gdyż Bóg nie wyrzekł w nim „tak” (wszystko więc - i „tak” i „nie” - od Boga zależy); na pytanie natomiast: dlaczego Bóg wyrzekł w nim „tak” odpowiedzieć trzeba: gdyż człowiek nie rzekł „nie”(wszystko więc - i „nie”, i „tak” - zależy od człowieka)

Pytanie: „dlaczego?” (refleksja) uruchamia wciąż tę samą machinę do mielenia nieskończoności, która przerabia i pochłania kategorie własnej i nie - własnej woli. Ani więc z własnej, ani z nie - własnej woli czynię tak dobro, jak zło; i ani z własnej, ani z nie - własnej inicjatywy pytam: dlaczego czynię zło?; i dlaczego czynię dobro?

Refleksja obejmuje wszystko; uniemożliwia pytania o swe własne źródła...

Czy wypływa ona z mojej, czy z Boskiej woli; czy też nie z woli, lecz z natury (z Adama, który jest moją naturą); a jeśli z natury to przez kogo (czy prze Stwórcę, czy przez pierwszy bunt stworzenia) określoną - wszystkie te pytania tracą sens w obliczu złej nieskończoności, która wchłania wszelkie możliwe instancje i zaprowadza tym samym wszechogarniającą bez - bożność.

Czy w obliczu tej nieskończoności pozostaje jeszcze coś na co mogę czekać? Czy pozostaje jeszcze jakieś „mogę”, które może czekać?:

Mistycy powiadają: nie wystarczy czekać na dar łaski - trzeba wyjść jej naprzeciw, potępiając to, co łaska ma uśmierzyć - nie wystarczy czekać na ogień, trzeba samemu go rozdmuchać: należy wyjść naprzeciw sile niszczącej podmiotowość człowieka - łasce, samemu rozpoczynając akt wyniszczenia;

Antynomia podmiotowości (Mistrz Eckhart):

Skoro apel o zniszczenie podmiotowości do niej samej jest skierowany, skoro dzieło jej zniszczenia ona sama musi podjąć - zatem to, co jej zaprzecza zarazem ją potwierdza, to, co ją rujnuje, zarazem ją buduje, to, co ją osłabia zarazem ją wzmacnia, to, co ją zubaża, zarazem ją wzbogaca.

Cóż tedy - wobec antynomii podmiotowości począć? Skoro powiedziano: nie wystarczy czekać, trzeba czynić; to powiedziane również być musi: nie wystarczy czynić, trzeba czekać.

„nienawidź samego siebie” - Chrystus jest drogą - droga ta, to śmierć dla naszej natury, zarówno w jej części zmysłowej, jak i duchowej. Tak oto nienawidzę i wyniszczam samego siebie, uśmiercam i krzyżuję zarówno zewnętrznego, jak i wewnętrznego człowieka - ale naśladuję przecież samego Chrystusa.

Czyż więc nie mamy to do czynienia z jedynym uprawnionym, dozwolonym i ubezpieczonym od grzechu sposobem naśladowania Boga?

Przychodzi psychoanalityk:

Pokutuję - i dlatego chcę być Bogiem; chcę być Bogiem - i dlatego pokutuję. Poniżam się i dlatego mogę się wywyższyć; wywyższam się i dlatego mogę się poniżyć. Pokuta rodzi grzech, pokora - pychę, rezygnacja - uroszczenia.

Pokuta (samopotepienie i samowyniszczenie) samo - napędza się bez końca, tak iż w owym „bez końca” nie jest wyniszczeniem, ale realizacją modelu refleksyjnej samokonstytucji człowieka jako człowieka - który mocą tej samokonstytucji ani Bogiem, ani u Boga, ani przy Bogu być nie może.

Tym samym konstrukcja grzechu refleksji bliższa jest konstrukcji Piekła nie konstrukcji zwykłego grzechu, który ma nadzieję piekła uniknąć. Albowiem piekło - jeśli jest separacją od Boga (zawinionym przez człowieka zamknięciem się w sobie) - konstytuuje się w postaci refleksyjnego perpetuum mobile...

Pewna w nim regularność:

Nic co uchodzi za Dobre, nie jest Dobrem, wszystko więc może okazać się nie - dobrem. Wszystko może bowiem dobro odsłaniać i wszystko może je przesłaniać, przywodzić ku niemu i od niego odwodzić. Wszystko więc być ze względu na Dobro ugruntowane i wszystko podważone, uwierzytelnione i zdezawuowane, do - i od - wartościowane.

Praktykowanie cnoty rodzić może „próżną radość” i faryzejskie samozadowolenie, które sprawiają, że świętoszek czuje się w swej świętoszkowatości samowystarczalny i tym samym bardziej obcy jest Bogu niż jawnogrzesznica.

Im wyższe dobro w hierarchii dóbr względnych i skończonych - tym większe niebezpieczeństwo, iż posiadanie jego odwróci i odwiedzie od Dobra Absolutnego - tym trudniej i zarazem chwalebniej jest nie przywiązywać się do niego.

Dwie zasady:

  1. Nic nie jest samo w sobie boskie ani święte - krytyka idolatrii (walka z bałwochwalstwem) - zasada protestancka

2. We wszystkim jest tego co boskie, ślad - hermeneutyka sacrum - zasada krytyczna

Poszukiwanie boskości to zarazem krytyka idolatrii i hermeneutyka sacrum, diabeł tkwi w owym „zarazem”;

Nic nie jest Bogiem - wszystko od Niego odwodzi (1); zarazem przecież wszystko może nań wskazywać - wszystko ku Niemu przywodzi (2).

Ale czy owo „wszystko” może być wzięte w obu funkcjach zarazem?

Czy nie jest raczej tak?:

Albo powiada się o czymś „tego chce człowiek” i tym samym wszczyna się refleksję, która w nieskończonym poszukiwaniu motywów i motywów poszukiwania motywów podważa, roztapia i desakralizuje wszystko, czego się tknie;

Albo powiada się o czymś „tego chce Bóg” i tym samym ustanawia się nie wypowiedziany wprost zakaz refleksji, który ugruntowuje, scementowuje i uświęca wszystko, czego się tknie.

Krytyka idolatrii (walka z bałwochwalstwem) ujawnia i demaskuje ludzkie pretensje do ustanawiania tego, co święte. Walka ta nie ukrywa niczego - prócz swego efektu: jest nim rozbudzenie tego, co miało być okiełznane, intronizacja tego, co miało być zdetronizowane - ludzkiego podmiotu. Albowiem podmiot bałwochwalczy i dogmatyczny okazuje się jedynie pożywką, na której pleni się bez pomiarkowania podmiot krytyczny i wątpiący.

Walka z bałwochwalstwem - w której celuje dwudziestowieczny protestantyzm opiera się na twierdzeniu: Nic nie jest boskie czy święte - uczynki i ofiary, cnoty i sposoby życia, relikwie i sakramenty itd. - gdyż wszystko jest zarażone tym, co ludzkie (zasada protestancka)

Zasada krytyczna (której ojcem jest Adam): Wszystko jest dobre, święte czy boskie: nawet człowiek - póki sam nie pyta o dobro i zło.

Poszukując dobrej woli, za którą stoi Bóg (pytając: „Czy Bóg tak chce?”) odsłaniam złą wolę, czy raczej zło woli, za którym nikt już nie stoi, gdyż jest ono nieskończonością samego pytania.

Pytanie: „Czy Bóg tak chce?”, czyli grzech refleksji pojawia się wypędzając człowieka z raju, czyli jedynego miejsca gdzie wola Boża jest z definicji dana.

Chrześcijaństwo istnieje poza rajem i jeśli w ogóle istnieje - to tylko dlatego, że ciężar tego pytania („Czy Bóg tak chce?”) trudny jest do udźwignięcia. Istnieje więc dopóki stanowi zinstytucjonalizowany system zdejmowania z człowieka tego ciężaru, dopóki więc stanowi Kościół - przyjmujący ofiarę ludzkiej podmiotowości.

Reguła - „Bóg tak chce” - warunek wartości wszystkiego, co wartościowe (explicite), zawiera nie ujawniony warunek (implicite) jakim jest stłumienie refleksji -„Nie pytaj czy Bóg tak chce”.

Bądź posłuszny i nie pytaj: „Komu jestem posłuszny - Bogu samemu, czy jedynie Kościołowi?”, a jeśli już zapytasz i odpowiesz: „nie wiadomo komu” - bądź posłuszny w dwójnasób temu „nie wiadomo komu”' bądź więc posłuszny i nie domagaj się od Boga przywileju na który nie zasłużyłeś - aby to właśnie jemu być posłusznym.

Zasada krytyczna; (Nie pytaj, czy Bóg tak chce - nie pytaj o dobro i zło); posłuszeństwo - kardynalny warunek istnienia wartości Chrześcijańskich.

Zasada protestancka; („Czy Bóg tak chce?” - wszystko jest skażone człowiekiem; krytyka bałwochwalstwa.

Zanik kategorii posłuszeństwa z mowy Kościoła, jest miarą i znakiem ideologizacji, utajenia walki z podmiotem. Ideologizacja owa osiąga maksimum - gdy maksimum osiąga humanistyczno - personalistyczny pozór, wyrażający się w głoszeniu najwyższej wartości i absolutnej godności osoby, czy wręcz podmiotowości ludzkiej. - afirmacja „osoby ludzkiej”

- apologia „wartości życia” poprzez pochwałę „rozumu”, który rozpoznaje ową „wartość życia” jako zakorzenioną w „prawie natury”.

Katolicka apologia podmiotu jest w istocie próbą instalacji podmiotu fałszywego, podmiotu, który jest przedmiotem: który jako „życie” jest przedmiotem kontroli, a jako „rozum” przedmiotem indoktrynacji ze strony władzy, która chce być nie tylko ideo -, ale i bio - władzą i która kardynalną wartość wymaganego przez nią posłuszeństwa przedstawia w osobliwym przebraniu respektu dla „wartości osoby”

Wbrew wszelkiej tłumiącej wątpienie i narzucającej pewność instytucjonalizacji wiary - usiłuje ona opisać konstytutywne dla indywidualnej egzystencji odniesienie do Boga. Wiara jako troska ostateczna jest właściwa egzystencji człowieka. Bóg, jako to, co ostateczne jest „głębią i gruntem” tej egzystencji. Wiara nie jest religią ( którą jako pewien zespól praktyk można uprawiać bądź nie). A Bóg nie jest przedmiotem (do którego można się instytucjonalnie odnieść lub nie). Wiara nie jest religią, która przeciwstawiona by była życiu świeckiemu jako zespół praktyk odznaczających się odświętnością czasu, miejsca i trybu. A Bóg nie jest przedmiotem - który przeciwstawiony by był światu jako to, co nie - ziemskie.

Spotkanie z Bogiem nie ogranicza się do „obszaru religijności”, ale rozszerza do obszaru wiary, nie partykularyzuje go, lecz uniwersalizuje, utożsamiając go z obszarem egzystowania jako takiego.

Ale czy sama ta uniwersalizacja nie sprawia, iż ten kto jej dokonuje przemieszcza się nieuchronnie w inny obszar, obszar mówienia o...(refleksji)

Jeśli „istota grzechu” to stan wyobcowania względem Boga - to, czy w istocie żywiołem wyobcowania jest odrębność religijna, którą Tillich krytykuje, czy może krytyczna refleksja, którą Tillich uprawia.

Wiara:

Jako właściwe egzystencji odniesienie do Boga - nie trwa przy nim bezpiecznie, pewnie i nieruchomo, ale nieustannie ku niemu wykracza. Jest - „stanem oscylacji”, między tym co skończone, a tym, co ostateczne, między sakramentalną formą, a mistyczną treścią, między konkretnością symbolu, a absolutnością jego sensu. Jest więc stanem oscylacji, która nie unieruchamia człowieka w skamielinie określonej symboliki, ale która symbolikę, w jakiej znalazł się człowiek otwiera na ostateczność Absolutu.

Czy tylko „jedna jedyna” symbolika (związana z nią kultura i zbudowana wokół niej wspólnota) może być miejscem takiego otwarcia?

Czyż „jedna jedyna” nie znaczy zabsolutyzowana, a więc nie otwarta, a zamknięta na Absolut jako to, co inne niż ona sama? Czyż „jedna jedyna” nie znaczy: nadająca samej siebie fałszywą świętość?

>>>>>> Odwaga tego pytania, przekracza odwagę wszystkich innych pytań<<<<<<<

ale:

czy wiara - aby kultywować uczestnictwo w mocy bycia - nie domaga się użycia tych właśnie, a nie innych symboli, ale dopuszcza używanie symboli tych lub innych - może jeszcze jakichkolwiek symboli używać i owo uczestnictwo w jakikolwiek sposób kultywować? Czyż wiara refleksyjna nie jest wiarą martwą.. Jakże pogodzić refleksję i uczestnictwo?

Refleksja ożywia, ale i zabija; ożywia poznanie, ożywia filozofię, ożywia grzech - zabija natomiast wiarę.

[Tillich jako ten, który utożsamia to, co zostało wcześniej oddzielone] Wiara jest tak dalece wszystkich, że ogarnia nawet grzech i zagarnia jego refleksyjną strukturę. Wiara jest odniesieniem do Boga, które Go uobecnia, grzech samo - odniesieniem, które Go wypędza. Czyż jednak Bóg nie uobecnia się nawet w grzechu? A może przede wszystkim w grzechu. Czy samo - odniesienie człowieka nie jest zawsze odniesieniem do Boga?

Ten kto zdaje sobie sprawę, że jest odcięty od jakiegoś ostatecznego źródła, które daje sens wszystkiemu, składa dowód, samą tą świadomością, że jest w istocie nie tylko oddzielony lecz zarazem już połączony znowu” (Tillich)

Separacja jest uczestnictwem; samoodniesienie - odniesieniem do Boga; wypędzenie Boga -uobecnieniem; auto - kreacja - darem łaski; samodzielność - poddaniem; grzech - wiarą.

1

Zło w sensie poza -moralnym pomieścić w obszarze tego, co (w postaci „wypaczonej natury”) otrzymuję.

uwarunkowania

„Się”

Zło w sensie moralnym pomieścić w obszarze tego, co wybieram

wolność

„Ja”

p

-p

n

-n

p^n

-p^n

p^-n

-p^-n

Predestynacjonizm - potępienie i zbawienie uzależnione ostatecznie od Boga

Synergizm - los człowieka zależy i od jego własnej woli i od woli Boga: istnieją potępieni z własnej woli i tacy, którzy łaski nie otrzymali -z woli Boga

Wszyscy są zbawieni

Pelagianizm - przy założeniu stałości i powszechności łaski, czyli woli zbawczej Boga, los człowieka - jako nagrodę lub karę za uczynki uzależnia ostatecznie od jego własnej woli

p: powszechna

n: nieodparta

-: znak negacji



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
goodman-skrypt, Rozdział I - „czym jest socjologia”:
Filozofia Boga, teologia skrypty, NAUKI HUMANISTYCZNE, FILOZOFIA
Filozofia z całego roku skrypt
Historia filozofii średniowiecznej, Traktat o Bogu, Tomasz z Akwinu - „Traktat o Bogu” (
Filozoficzne aspekty kultury fizycznej i sportu, CZĘŚĆ I, „FILOZOFICZNE ASPEKTY KULTURY FIZYCZ
FILOZOFIA PRZYRODY - RUCH, Skrypty
Historia filozofii średniowiecznej, O świetle, czyli o pochodzeniu form, Robert Grosseteste - &bdquo
Historia filozofii średniowiecznej, Traktat o człowieku, Tomasz z Akwinu - „Traktat o człowiek
kolokwium I, 02. Relatywizm poznawczy w filozofii nauki, Alan Sokal, Jean Bricmont - „Relatywi
Toeplitz, Krzysztof Teodor Szkice edynburskie czyli system telewizji – 1979 (zorg)
Filozofia z całego roku skrypt
ERGOnomia, Referat - ergonomia 'Czlowiek - maszyna - srodowisko', SYSTME BIOTECHNICZNY „CZŁOWI
bóg, cielesność i miłość, koncepcja ciała w polskim personalizmie katolickim, „BÓG, CIELESNOŚĆ
polaj7, PROBLEM „BYĆ CZY MIEĆ” W LITERATURZE POZYTYWIZMU

więcej podobnych podstron