Katastrofy ekologiczne, Prezentacje


Katastrofy

ekologiczne

Przygotował:

Spis treści

1. Katastrofa ekologiczna - definicja

1.Trwałe (nieodwracalne w naturalny sposób) uszkodzenie lub zniszczenie dużego obszaru środowiska przyrodniczego, wpływające negatywnie, bezpośrednio lub pośrednio, na zdrowie, a często życie ludzi.

2.Zjawisko polegające na zmianie środowiska przyrodniczego danego gatunku lub populacji w sposób uniemożliwiający jej przetrwanie (nieodwracalne w naturalny sposób). Zachodzi ono w różnych sytuacjach, przede wszystkim:

Nagłe lub długotrwałe, kumulujące się w czasie zmiany warunków fizycznych i chemicznych siedliska, przekraczające granice tolerancji biocenozy.

np.

2.Pożar w parku narodowym Torres del Paine

Park Narodowy Torres del Paine leżący na terytorium Chile był uznawany przez UNESCO za Światowy Rezerwat Biosfery. 

W 2005 roku przez nieuwagę i nieodpowiedzialność turystów, doszło do zaprószenia ognia, który ze względu na wyjątkowo suche lato, rozprzestrzenił się w oka mgnieniu, pożerając 15 tysięcy hektarów lasu. 

Ze względu na utratę znacznej ilości gatunków roślin i zwierząt, z tego ważnego dla światowej różnorodności biologicznej terenu, pożar ten, został uznany za jedną z największych katastrof ekologicznych.

Kolejny pożar w Torres del Paine miał miejsce w styczniu 2012 roku. Niestety bilans zniszczeń jest ogromny. Spłonęło 15111 hektarów, głównie pierwotnych lasów bukanowych i zarośli. Zdaniem ekspertów minie co najmniej kilkanaście lat, zanim spalony teren wyglądać będzie jak przed pożarem. I wciąż niestety nie wiadomo jakie konsekwencje pożar będzie miał dla fauny parku. Bo choć większość zwierząt na pewno zdolała uciec przed ogniem, to zniszczył on całkowicie ich habitat. Tymczasem w strefie która spłonęła żyły m.in. znajdujące sie pod ochroną i często zagrożone wyginięciem pumy, nandu szare, magelanki, łabędzie czarnoszyje, surillo andyjskie, czy huemale - ssaki jeleniowate, uważane w Chile, obok kondora, za „narodowy gatunek”.

Chilijscy carabiñeros zatrzymali już podejrzanego o przypadkowe wzniecenie tego pożaru - jest nim 23-letni izraelski turysta, Rotem Singer. Zdaniem dwóch podróżujących z nim koleżanek, dla zabawy podpalił on fragment papieru toaletowego, który - porwany przez wiatr - podpalił krzaki. On sam początkowo przyznał się do tego, ale obecnie twierdzi, że nie zrozumiał dobrze stawianych mu zarzutów i wycofuje złożone wstępnie zeznania. Park Narodowy Torres del Paine wciąż pozostaje zamknięty dla ruchu turystycznego.

Katastrofa w Bhopalu miała miejsce we wczesnych godzinach rannych 3 grudnia 1984, w sercu miasta Bhopal, Indie, w stanie Madhya Pradesh. W wyniku wypadku doszło do uwolnienia 40 ton izocyjanianu metylu w postaci gazu z fabryki pestycydów firmy Union Carbide.

Według władz rządowych stanu Madhya Pradesh, w momencie katastrofy zmarło około 3800 osób, a kilka tysięcy doznało trwałego uszczerbku na zdrowiu. Dane BBC mówią o około 3 tys. osób zmarłych natychmiast i 15 tys. w wyniku powikłań po kontakcie z uwolnioną substancją. Według ocen organizacji Greenpeace, zmarło 20 tys. osób. Katastrofa w Bhopalu jest obecnie uważane za najtragiczniejszą w skutkach awarię przemysłową. Mimo że katastrofa odbiła się mniejszym echem na świecie niż katastrofa w Czarnobylu, to miała ona dużo bardziej tragiczne skutki.

Wcześnie rano, 3 grudnia 1984, zbiornik zawierający 43 tony gazowego izocyjanianu metylu (MIC) uległ rozszczelnieniu, uwalniając toksyczny i cięższy od powietrza gaz, który rozprzestrzenił się po podłożu na sąsiednie rejony.

Ponad pół miliona ludzi było narażonych na kontakt z substancją. Około 20 tys. zmarło. 120 tysięcy poniosło szkody na zdrowiu, takich jak zaburzenia oddychania, nowotwory, uszkodzenia płodów, oślepienie i inne. Ponad 50 tys. osób było niezdatnych do wykonywania zawodu z powodu powikłań.

W czasie paniki spowodowanej wypadkiem wiele ludzi zostało stratowanych podczas ucieczki, a system komunikacyjny miasta uległ całkowitemu załamaniu.

Union Carbide na swojej stronie internetowej podało, iż zmarło około 3,8 tys. osób, 40 osób jest niezdolnych całkowicie do pracy, a 2,8 tys. częściowo niezdolnych. "Międzynarodowa kampania dla sprawiedliwości w Bhopalu" powołując się na informacje rządowe opublikowała informację (1991), iż 495 tys. osób zostało sklasyfikowanych jako rannych w wyniku katastrofy (22 tys. całkowicie niezdolnych do pracy, 3 tys. poważnie niezdolnych, 8,5 tys. częściowo niezdolnych. Obecnie szacuje się, iż zmarło 15 tys. osób, a 560 tys. zostało poszkodowanych w wyniku katastrofy.

Kampanie informacyjne sugerowały, iż "oficjalne źródła informacji podają półprawdy", nie podając prawdziwej informacji o liczbie osób, które odniosły obrażenia lub zmarło. Fakty te rzeczywiście zostały potwierdzone, jednak dotyczyły one okresu bezpośrednio po katastrofie. Indyjskie ministerstwo zdrowia podało, iż w 1988 zmarło w wyniku powikłań 2500 osób, a w 1997 - 665.

Główną przyczyną śmierci lub poważnych obrażeń było spowodowane obrzękiem płuc. Tradycyjne symptomy zatrucia izocyjanianu metylu to kaszel, duszności, ból klatki piersiowej, łzawienie, obrzęk powiek, utrata przytomności. Po 24-72 godzinach od ekspozycji następuje porażenie pracy płuc, zatrzymanie akcji serca i śmierć. Wskutek reakcji zawartości zbiornika ze składnikami atmosfery powstały także inne trujące gazy, takie jak fosgen czy cyjanowodór, które także odegrały znaczącą rolę w katastrofie.

Informacja o substancji toksycznej nie została podana przez Union Carbide, lecz sekcja zwłok ofiar tragedii ujawniła liczne zmiany w narządach charakterystycznych dla zatrucia cyjankami. Liczne badania, prowadzone blisko pięć lat, udowodniły, iż osoby które poniosły szkody na zdrowiu, cierpią na częściowe lub całkowite oślepienie, uporczywe problemy z oddychaniem, zaburzenia systemu trawiennego, osłabienie systemu odpornościowego, zaburzenia na tle nerwowym oraz problemy z menstruacją u kobiet. Odnotowano znaczny wzrost poronień, urodzeń martwych noworodków oraz genetycznych zaburzeń. Badania zlecone przez BBC w 2004 ujawniły wysokie skażenie wody pitnej pochodzącej z regionu fabryki, co jest dowodem na przenikanie substancji trujących do wód gruntowych.

Fabryka firmy Union Carbide powstała w 1969, a w 1979 została przystosowana do produkcji karbarylu. Izocyjanian metylu jest półproduktem niezbędnym do syntezy końcowego pestycydu.

Bezpośrednią przyczyną katastrofy było dostanie się wody do zawartości zbiornika wskutek nieszczelnej izolacji (woda pochodziła z pobliskiej instalacji konserwacyjnej). W wyniku zachodzącej reakcji substancji toksycznej z wodą nastąpił gwałtowny wzrost temperatury płynnej zawartości zbiornika (do ponad 200°C). Spowodowało to wzrost ciśnienia które rozsadziło zbiornik, uwalniając zawartość do atmosfery.

Wielkość katastrofy była spowodowana nie tyle samą eksplozją, co ilością uwolnionej substancji. Izocyjanian metylu jest silnie toksyczną substancją, dawkę śmiertelną szacuje się na około 49,7 mg/m³.

Ograniczenia wydatków odbijające się na sprzęcie i przepisach bezpieczeństwa:

Wiele poważnych zagrożeń i wypadków powiązanych z produkcją izocyjanianu metylu zostało zignorowanych:

Zakupiona przez "Dow Chemical", Union Carbide, na swojej stronie internetowej dot. katastrofy zaprzeczyła jakiejkolwiek odpowiedzialności za zaistniałą tragedię. Korporacja zrzuciła całą odpowiedzialność na sabotaż, dowodząc, iż systemy bezpieczeństwa na instalacji były sprawne i w pełni funkcjonalne. Twierdzenia te były jednak odrzucane przez "Międzynarodową Kampanię na rzecz sprawiedliwości w Bhopalu" oraz innych obserwatorów wydarzeń.

Union Carbide, przy wsparciu innej inżynieryjnej firmy konsultingowej, oświadczyła, iż pojedynczy pracownik mógł wpuścić dużą porcję wody do zbiornika z izocyjanianem metylu, odłączając wskaźnik pomiarowy i doprowadzając wodę do zbiornika bezpośrednio przez zawór zdemontowanego miernika. Firma oświadczyła, iż nie mogła przewidzieć zagrożenia przez dostanie się wody do zbiornika w wyżej opisany sposób, a systemy bezpieczeństwa nie przewidywały sabotażu. Dodatkowo Union Carbide oświadczyła, iż reszta pracowników podała fałszywe informacje dot. odpowiedzialności za wypadek, w celu ukierunkowania indyjskiego rządu na winę pracodawcy, całkowicie zwalniając pracowników z odpowiedzialności. Międzynarodowa Kampania dla Sprawiedliwości ostro skrytykowała firmę konsultingową, wynajętą przez Union Carbide, która "dla zarobku i pieniędzy wydała pseudonaukowe tezy, popierające tezę sabotażu". Union Carbide zapewniła, iż "zostaną wprowadzone procedury bezpieczeństwa, uniemożliwiające jakikolwiek sabotaż".

Union Carbide nigdy nie opublikowała nazwisk lub innych danych pozwalających na zidentyfikowanie osoby, która według raportu była odpowiedzialna za sabotaż na terenie zakładu, żaden z pracowników nie był także ścigany sądownie z tego powodu. Niemniej jednak, na stronie internetowej informacji o Bhopalu, korporacja oświadczyła, iż władze zostały poinformowane o pracowniku i toczy się postępowanie przeciwko niemu. Organizacja na rzecz sprawiedliwości zdementowała jednak te informacje, argumentując, iż nikomu oficjalnie nie postawiono zarzutów, a ilość faktów świadczy za katastrofą.

Korporacja zaprzeczyła doniesieniom, iż zawory na zbiornikach były uszkodzone twierdząc, iż "ze zgromadzonych po katastrofie dokumentów dot. stanu instalacji wynikało, iż zawory wodne były pozamykane i szczelne. Systemy bezpieczeństwa były umieszczone na właściwych miejscach i były w pełni sprawne, zabezpieczając zbiornik z zawartością przed kontaktem z wodą". Wg Union Carbide, wszelkie zgłaszane usterki w 1982 r. zostały usunięte przed 1984, i "żadna z nich nie mogła być przyczyną katastrofy". Odpierając te oświadczenia, Kampania na rzecz Sprawiedliwości twierdziła, iż zawory zapewne były zamknięte, lecz "notorycznie przeciekające". Zwiększenie ciśnienia w instalacji wodnej spowodowało zwiększenie przecieku, o czym kierownictwo zostało powiadomione. Union Carbide, twierdziła, iż nie było systemów kontrolnych zabezpieczających reakcję izocyjanku z wodą, gdyż nie były one potrzebne - inne systemy miały skutecznie zabezpieczać zawartość zbiornika przed kontaktem z wodą, co potwierdzało wersję korporacji o możliwym sabotażu. Kampania na rzecz Sprawiedliwości dowodziła jednak, iż zawory notorycznie przeciekały wskutek oszczędności i związanego z nimi planu wydatków korporacji.

Bezpośrednio po eksplozji:

Korporacja niemal natychmiast po katastrofie uruchomiła pomoc dla poszkodowanych i zagwarantowała pomoc ofiarom katastrofy. 4 grudnia, dzień po wycieku izocyjanku, Union Carbide wysłała materiały pierwszej pomocy wraz z kilkunastoma "międzynarodowymi ekspertami medycznymi" do pomocy tutejszym służbom medycznym, która wywołała falę krytyki ze strony Kampanii na rzecz Sprawiedliwości, w kwestiach wyszkolenia, leczenia a także utajniania wyników i rozmiarów tragedii przez członków grupy.

Union Carbide, 10 grudnia 1984, przekazała premierowi Indii 2 miliony dolarów, a ustanowiony przez pracowników fundusz pomocy w lutym 1985 - ponad 5 mln dolarów.

W marcu 1985 Union Carbide rozpoczęła "program katastrofy", badający rozmiary skażenia izocyjanianem metylu. Korporacja oferowała 5 mln dolarów na wsparcie ofiar tragedii, jednak kwota ta została odrzucona przez rząd indyjski. W czerwcu tego samego roku, Union Carbide pokryła koszty szkolenia ekspertów medycznych z Indii w zakresie technik leczenia. Korporacja także oferowała ufundowanie szpitala na kwotę 17 mln dolarów w ciągu 8 lat. Mimo początkowego odrzucenia oferty, szpital został ostatecznie wybudowany w 2001 r. W sierpniu 1987 Union Carbide przekazała dodatkowo 4.6 mln dolarów organizacjom humanitarnym. Korporacja zapewniła także pomoc ofiarom katastrofy poprzez sprzedaż 50,9% udziałów Union Carbide India Limited (w kwietniu 1992) i ustanowiła organizację dobroczynna w celu budowy szpitala w Bhopalu. Sprzedaż została sfinalizowana w listopadzie 1994, a organizacja dysponowała kwotą ponad 100 mln dolarów. Powstały szpital zajmuje się leczeniem chorób serca, płuc oraz oczu. Union Carbide przekazała także 5 mln dolarów na rzecz Indyjskiego Czerwonego Krzyża.

Brak politycznego poparcia doprowadził do stagnacji w procesie dekontaminacji skażonego regionu, doprowadzając do pozostawienia setek ton trujących nieużytków, pozostawionych samym sobie. Instytucje ekologiczne ostrzegały przed takim stanem rzeczy, dowodząc, iż doprowadzi to do dekad powolnego trucia pobliskiej ludności oraz licznych chorób układu nerwowego, wątroby oraz nerek. Badania dowodzą, iż przypadki nowotworów oraz innych dolegliwości są częstsze w tej okolicy niż w innych rejonach Indii. Aktywiści domagają się od Dow Chemicals (następcy Union Carbide) dalszego oczyszczania skażonego terenu, a także wywołują naciski na rząd, w celu wymuszenia większych nakładów finansowych na dekontaminację

W roku 2002, w wyniku prowadzonych badań, zidentyfikowano wiele toksyn, takich jak rtęć, ołów, 1,3,5-trichlorobenzen, dicholorometan, chloroform w mleku matek karmiących. Woda studzienna oraz wody gruntowe w pobliskich rejonach (1999) zawierała rtęć w ilościach od 20 tys. do 6 mln przekraczających dopuszczalne poziomy. Liczne ciężkie metale i chloropochodne związki organiczne stwierdzono w glebie. Stwierdzono również mutagenne związki organiczne, oraz związki powodujące wady wrodzone płodów, jak np. trichloroetan, przekraczający 50-krotnie dopuszczalne poziomy. W emisji radiowej BBC, prezentującej wyniki śledztwa w roku 2004, podano, iż strefa jest wciąż skażona w tysiącach ton skażonymi związkami, takimi jak heksachlorobenzen oraz rtęć, znajdujących się w otwartych pojemnikach lub bezpośrednio w gruncie. Niektóre rejony są tak silnie skażone, iż po 10 minutach przebywania bez zabezpieczenia powoduje utratę świadomości. Opady deszczowe powodują roznoszenie związków chemicznych, dalsze skażenie wód gruntowych. Wyniki badań próbek wody przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii na zlecenie BBC, ujawniły skażenie związkami przekraczającymi 500-krotnie obowiązujące normy. Na podstawie badań pobliskiej ludności stwierdzono, iż wzrosła zapadalność populacji na różnorodne choroby.

Katastrofa ekologiczna zapoczątkowana wyciekiem ropy naftowej na platformie wiertniczej Deepwater Horizon 20 kwietnia 2010 roku w Zatoce Meksykańskiej, który ok. godz. 22.00 wywołał wybuch oraz ogromny pożar. W wyniku tych zdarzeń 11 pracowników uważa się za zaginionych lub zabitych wskutek eksplozji, 17 zostało rannych, a platforma zatonęła 2 dni później. Była to największa katastrofa ekologiczna w historii USA. Rozmiar wycieku ropy jest szacowany na 5 tysięcy do 25 tysięcy baryłek na dobę lub 800 tysięcy litrów dziennie. Całkowita ilość ropy wynosi prawie 5 mln baryłek ropy, czyli ponad 666 tysięcy ton ropy, albo 698 milionów litrów ropy. Na początku maja plama ropy unosząca się na powierzchni wód Zatoki wg agencji Reuters zajmowała powierzchnię 6500 km². Eksperci twierdzą, że z powodu takich czynników jak toksyczność ropy i anoksja (deficyt tlenowy) wyciek może poważnie zaszkodzić środowisku nawet jeśli nie dotrze do wybrzeża zatoki, wpływając na przemysł rybny i turystykę oraz niszcząc siedliska setek gatunków ptaków[. Według wstępnych ustaleń katastrofa kosztowała przemysł rybny 2,5 miliarda dolarów, a przemysł turystyczny na Florydzie 3 miliardy dolarów. Dyrektor generalny koncernu BP Tony Hayward oświadczył, że koncern zrekompensuje straty wszystkich poszkodowanych katastrofą, a koszty te mogą wynieść ponad 8 miliardów dolarów.

Prezydent USA Barack Obama pod koniec kwietnia stwierdził, iż wyciek ropy naftowej może silnie wpłynąć na gospodarkę południowych stanów USA oraz że jest to "bezprecedensowa katastrofa ekologiczna", która wywoła zniszczenia podobne do huraganu Katrina. Trwałe zabezpieczenie szybu naftowego może zająć nawet 3 miesiące.

Choć koncern BP zapowiedział, że jest gotowy pokryć wszystkie uzasadnione roszczenia związane z plamą ropy powstałą wskutek wypadku, to w wyniku katastrofy wartość jego akcji na giełdzie w Londynie bardzo spadła.

16 czerwca prezes BP Carl-Henrik Svanberg i dyrektor naczelny koncernu Tony Hayward odbyli w Białym Domu rozmowę z Barackiem Obamą. W jej wyniku zdecydowali odłożyć 20 mld dolarów na fundusz, mający pokryć straty wywołane przez katastrofę.

W niektórych rejonach Zatoki Meksykańskiej zakazano połowów ryb.

5.Czarnobyl

Katastrofa w Czarnobylu był to jądrowy mający miejsce 26 kwietnia 1986, do którego doszło w wyniku wybuchu wodoru z reaktora jądrowego bloku nr 4 elektrowni atomowej w Czarnobylu.

Ocenia się, że była to największa katastrofa w historii energetyki jądrowej i jedna z największych katastrof przemysłowych XX wieku. Jest to jednocześnie jedyny incydent w dziejach, który został zakwalifikowany do siódmego, najwyższego stopnia w skali INES.

W wyniku awarii skażeniu promieniotwórczemu uległ obszar od 125 000 do 146 000 km2 terenu na pograniczu Białorusi, Ukrainy i Rosji, a wyemitowana z uszkodzonego reaktora chmura radioaktywna rozprzestrzeniła się po całej Europie. W efekcie skażenia ewakuowano i przesiedlono ponad 350 000 osób.

Elektrownia atomowa w Czarnobylu leży w pobliżu miasta Prypeć na Ukrainie, 18 km na północny zachód od miejscowości Czarnobyl, 16 km od granicy ukraińsko-białoruskiej i około 110 km od Kijowa. W jej skład wchodzą cztery reaktory typu RBMK-1000, każdy o maksymalnej mocy 1 GW. W momencie katastrofy wspólnie wytwarzały około 10% energii elektrycznej produkowanej na Ukrainie.

Budowa elektrowni rozpoczęła się w latach 70. XX wieku. Reaktor nr 1 uruchomiony został w roku 1977, po czym oddano do użytku reaktor nr 2 (1978), nr 3 (1981) i nr 4 (1983). W momencie wypadku trwała budowa kolejnych dwóch reaktorów nr 5 i nr 6, także o mocy 1 GW.

25 kwietnia 1986 personel obsługujący reaktor czwarty w elektrowni jądrowej w Czarnobylu prowadził przygotowania do bardzo niebezpiecznego testu, który miał zostać przeprowadzony następnego dnia.

Eksperyment powinien być przeprowadzony dwa lata wcześniej, przed oddaniem reaktora do eksploatacji. Jednak wówczas jego wykonanie zagrażało przedplanowemu oddaniu reaktora do eksploatacji i odłożono go na później, łamiąc jeden z przepisów eksploatacji reaktorów.

Konieczność przeprowadzenia eksperymentu wynikła ze zmian w projekcie, które nie zostały wcześniej przetestowane.

Część prądu elektrycznego wytwarzanego przez każdy blok energetyczny była zużywana na potrzeby własne tego bloku (zasilanie pomp wody chłodzącej, systemów kontrolnych itp.). Gdyby doszło do konieczności wyłączenia reaktora, energia byłaby zapewniana początkowo przez awaryjne agregaty prądotwórcze, a potem z zewnątrz (inne bloki lub elektrownie). Podczas budowy elektrowni okazało się, że awaryjne agregaty prądotwórcze uzyskują wystarczającą moc dopiero po 60 sekundach od ich włączenia (i wyłączenia reaktora), a turbogenerator po wyłączeniu reaktora dzięki sile rozpędu jest w stanie zapewniać wystarczającą moc zaledwie przez 15 sekund (później napięcie spadało poniżej wartości minimalnej wymaganej przez zasilane systemy). Oznaczało to, że przez 45 sekund systemy kontrolne i bezpieczeństwa reaktora nie byłyby zasilane.

W związku z tym istniały dwie możliwości:

Wybrane zostało to drugie rozwiązanie - dołączono dodatkowy stabilizator napięcia, tak że turbogenerator miał dłużej (60 sekund) utrzymywać napięcie na minimalnym poziomie, ale nie sprawdzono wcześniej eksperymentalnie, czy wprowadzone przeróbki istotnie spełniają swoją funkcję. W czasie prób technicznych przed odbiorem wykonano podobny eksperyment, który wykrył problem z agregatami prądotwórczymi. Potem przerobiono turbogeneratory, ale zabrakło czasu (zbliżał się czas oficjalnego oddania reaktora do eksploatacji) na powtórzenie eksperymentu.

Test miał wykazać jak długo w sytuacji awaryjnej, po ustaniu napędzania turbin generatorów parą z reaktora, energia kinetyczna ich ruchu obrotowego produkuje wystarczającą ilość energii elektrycznej dla potrzeb awaryjnego sterowania reaktorem. Czas ten potrzebny jest, by uruchomić system awaryjnego zasilania elektrycznego sterowania reaktorem - mały generator elektryczny napędzany przez silnik spalinowy.

Eksperyment miał polegać na znacznym zmniejszeniu mocy reaktora, następnie na zablokowaniu dopływu pary do turbin generatorów i mierzeniu czasu ich pracy po odcięciu w taki sposób zasilania.

Dla przeprowadzenia eksperymentu potrzebne było symulowanie sytuacji awaryjnej. W ramach przygotowań do testu technicy wyłączyli niektóre z systemów kontroli pracy reaktora, m.in. system automatycznego wyłączania reaktora w razie awarii. Wyłączenie tego systemu nie było konieczne dla sprawnego przeprowadzenia testu, ale zdecydowano się na to, aby w razie trudności z eksperymentem móc go powtórzyć.

Reaktory pracujące w czarnobylskiej elektrowni to reaktory typu RBMK-1000, które z powodu dodatniej reaktywności dla pary są niestabilne przy małej mocy. Każdy symulowany wzrost ilości wytwarzanej pary może spowodować zwiększanie ilości wytwarzanej przez reaktor energii. Wzrost energii powoduje wzrost wytwarzania pary, co w konsekwencji powoduje dalszy wzrost ilości wytwarzanej przez reaktor energii. Powoduje to niekontrolowany wzrost mocy reaktora.

Wynikało to z konstrukcji tych reaktorów. Mianowicie w typowym reaktorze wodno-ciśnieniowym woda pełni nie tylko funkcję chłodziwa, ale i moderatora (substancji zmniejszającej prędkość neutronów powstałych po rozpadzie jąder paliwa; konieczność stosowania moderatora wynika z tego, że neutrony o niezmniejszonej prędkości rzadziej rozszczepiają następne jądra uranu). W takim reaktorze przyspieszenie reakcji łańcuchowej wywołuje wzrost temperatury, który powoduje wytworzenie większej ilości pary wodnej, która jest o wiele słabszym moderatorem od wody, co powoduje spadek liczby spowolnionych neutronów i tym samym zmniejsza się liczba rozszczepianych jąder uranu, czyli reakcja jądrowa słabnie. Natomiast w reaktorze RBMK-1000 moderatorem był grafit, a woda tylko chłodziwem. W tym reaktorze przyspieszenie reakcji łańcuchowej powodowało powstanie większej liczby wolnych neutronów, które były dalej w takim samym stopniu spowalniane przez grafit - neutrony te rozszczepiały więcej jąder uranu i tym samym reakcja jądrowa ulegała dalszemu przyspieszeniu.

Inną wadą reaktorów RBMK-1000 była konstrukcja prętów kontrolnych (prętów zawierających absorbujący neutrony węglik boru), które miały oba końce wykonane z grafitu, aby lepiej (mniejsze tarcie) przechodziły przez kanały w jądrze reaktora. Grafitowa końcówka wymagała stosunkowo powolnego ich opuszczania (do 20 sekund dla całej drogi), a ponadto w początkowej fazie dodatkowa ilość grafitu zawarta w prętach spowalniała jeszcze więcej neutronów, co przyspieszało reakcję łańcuchową.

Personel elektrowni nie był wystarczająco poinformowany o tych wadach reaktora i ich skutkach.

Przygotowania do eksperymentu [Reaktor miał zostać odłączony od sieci 25 kwietnia 1986 r. Dzienna zmiana pracowników została uprzedzona o planowanym doświadczeniu i zapoznała się z odpowiednimi procedurami. Nad przebiegiem eksperymentu i działaniem nowego systemu regulacji napięcia czuwać miała specjalnie powołana grupa specjalistów w dziedzinie elektryczności pod nadzorem Anatolija Diatłowa (zastępcy naczelnego inżyniera elektrowni i jedynego atomisty w jej kierownictwie).

Zgodnie z planem eksperymentu od rana moc reaktora była stopniowo obniżana aż do poziomu 50%. Wtedy jedna z okolicznych elektrowni nieoczekiwanie przerwała produkcję energii. Aby zapobiec niedoborom elektryczności, dyspozytornia mocy w Kijowie zażądała opóźnienia wyłączenia reaktora do wieczora, kompensując popołudniowy wzrost zapotrzebowania na elektryczność.

O godzinie 23.04 z dyspozytorni nadeszła zgoda na wyłączenie reaktora. To opóźnienie było katastrofalne w skutkach. Dzienna zmiana, zaznajomiona z procedurami, dawno już zakończyła pracę. Zmiana popołudniowa szykowała się do odejścia, a nocna, która rozpoczynała pracę o godzinie 0.00, miała przejąć kontrolę reaktora już w trakcie eksperymentu. Zespół ekspertów również odczuwał zmęczenie bezczynnym oczekiwaniem od rana.

Według pierwotnego planu, eksperyment miał być przeprowadzony za dnia, a zadaniem nocnej zmiany byłoby jedynie czuwanie nad systemem chłodzenia wyłączonego już reaktora. Dlatego też pracownicy, którzy rozpoczęli pracę o północy, nie byli przygotowani na napotkane warunki, a przekazane im opisy procedur pełne były ręcznych poprawek i skreśleń. Szefem zmiany nocnej był Aleksander Akimow, a operatorem odpowiedzialnym za obsługę reaktora - Leonid Toptunow, młody inżynier z niewielkim stażem pracy (ok. 3 miesięcy).

Początkowo rozpoczęto redukcję mocy cieplnej reaktora z nominalnej 3,2 GW do założonej 0,7-1,0 GW. Jednakże niedoświadczony operator, Leonid Toptunow, za bardzo zredukował tę moc, która spadła do 10 MW. W tej sytuacji doszło do nadmiernego wydzielania się ksenonu-135, który silnie pochłania neutrony ("zatrucie ksenonowe"), ale reaktor nie posiadał odpowiednich przyrządów kontrolnych, które pozwoliłyby to wykryć. W przypadku zatrucia ksenonowego należy wyłączyć reaktor i poczekać około 24 h do ponownego uruchomienia (ksenon-135 jest izotopem krótko żyjącym).

Przy tak małej produkcji mocy przeprowadzenie eksperymentu było niemożliwe. Operatorzy, nieświadomi zatrucia ksenonowego, prawdopodobnie sądzili że spadek mocy spowodowany był usterką jednego z automatycznych regulatorów. Obsługa reaktora zaczęła usuwać kolejne pręty kontrolne, aby zwiększyć moc cieplną reaktora, aż do momentu gdy konieczne było wyłączenie automatycznych mechanizmów i ręczne przesunięcie prętów do pozycji znacznie przekraczającej przyjęte normy.

Reaktor powoli zwiększył moc do 200 MW, czyli poziomu trzykrotnie niższego niż wymagany do eksperymentu. Mimo tego, nie przerwano go - na jego kontynuację nalegał Diatłow, który lekceważył zastrzeżenia operatorów (którzy nie dorównywali mu ani pozycją ani doświadczeniem zawodowym). Zgodnie z planem, 26 kwietnia o godzinie 1.05 zwiększono obieg wody chłodzącej. Przepływ chłodziwa przekroczył górny limit o godzinie 1.16. Zwiększone chłodzenie obniżyło temperaturę rdzenia reaktora, a co za tym idzie - ilość pary wodnej. Woda w stanie ciekłym pochłania więcej neutronów niż para, w efekcie czego moc reaktora ponownie spadła. Zrekompensowano to jeszcze dalszym wysunięciem prętów kontrolnych.

W wyniku tych działań reaktor został doprowadzony do skrajnie niestabilnego stanu i pozbawiony zupełnie kontroli za pomocą służących do tego prętów. Jedynym czynnikiem hamującym pracę reaktora był wysoki poziom ksenonu w paliwie jądrowym. W tej sytuacji automatyczny system bezpieczeństwa powinien całkowicie wygasić reaktor, jednakże operatorzy zadecydowali o wyłączeniu tego zabezpieczenia.

Poziom promieniowania w najbardziej dotkniętych katastrofą częściach budynku reaktora ocenia się na 5,6 rentgena na sekundę (R/s) (0,056 greja na sekundę (Gy/s)), czyli 23 kR/h (200 Gy/h). Dawka śmiertelna to około 500 rentgenów w czasie 5 godzin, co oznacza że w niektórych miejscach niezabezpieczeni w żaden sposób pracownicy przyjęli śmiertelną ilość promieniowania w ciągu kilku minut. Dozymetr zdolny do pomiaru promieniowania na poziomie 1000 R/s (10 Gy/s) był niedostępny z uwagi na zniszczenia, a drugi egzemplarz okazał się wadliwy. Pozostałe dozymetry działały w zakresie do 0,001 R/s (0,00001 Gy/s), przez co nieprzerwanie podawały odczyt "poza skalą". W wyniku tego obsada reaktora nie była świadoma jak wielką dawkę promieniowania przyjmuje.

Wkrótce po wybuchu na miejsce przybyła straż pożarna. Pierwsza stawiła się brygada pod komendą porucznika Władimira Prawika, który zmarł 9 maja 1986 w wyniku choroby popromiennej. Strażacy nie zostali poinformowani o niebezpieczeństwie kontaktu z radioaktywnym dymem i odpadami, a możliwe jest też, że w ogóle nie zdawali sobie sprawy, że wypadek to coś więcej niż zwykły pożar instalacji elektrycznych. "Nie wiedzieliśmy, że to reaktor. Nikt nam tego nie powiedział."

Grigorij Khmel, kierowca jednego z wozów pożarniczych, relacjonuje później:

Przyjechaliśmy za 10 czy 15 druga w nocy... Widzieliśmy porozrzucany wokoło grafit. "Co to jest grafit?" - zapytał Misza. Kopnąłem leżący na drodze kawałek, ale jeden ze strażaków podniósł go. "Jest gorący" - powiedział. Kawałki grafitu były różnych rozmiarów. Jedne wielkie, inne tak małe, że dało się je podnieść...
O promieniowaniu nie wiedzieliśmy prawie nic. Nawet ci, co pracowali tu wcześniej, nie mieli pojęcia. W pojazdach nie było wody, więc Misza napełnił zbiorniki i wycelowaliśmy strumień w górę. Potem ci chłopcy, którzy niedługo potem umarli, poszli na dach - Waszczyk Kolia, Wołodia Prawik i inni... Wspięli się po drabinie... i nie widziałem ich więcej.

Ugaszenie płonącego grafitu było bardzo trudne. Potrzeba było do tego kilku tysięcy ton piasku, boru, dolomitu, gliny i ołowiu zrzucanych ze śmigłowców (głównie Mi-8). Zrzucane materiały pod wpływem żaru z reaktora stapiały się razem, tworząc zwartą masę. Jak się później okazało ołów, zastosowany w gaszeniu reaktora, pod postacią par wyrządził ogromne szkody osobom gaszącym reaktor.

Kiedy zakończono zrzucanie ładunków, nastąpił poważny kryzys. Reaktor był tak zbudowany, że pod jego podstawą, grubą na metr warstwą betonu, znajdowały się zbiorniki rozbryzgowe na wodę z ewentualnych wycieków. Gdyby lawa przedostała się do tych zbiorników, mógł nastąpić kolejny wybuch, powodując jeszcze większe skażenie. Ponieważ prawdopodobieństwo takiego zdarzenia szacowano na 10-15%, przedsięwzięto akcję zapobiegawczą. Ściągnięto setki wozów strażackich i beczkowozów do wypompowania wody, lecz mimo tej akcji w zbiorniku wciąż pozostawało kilka hektolitrów wody. Trójka inżynierów zgłosiła się na ochotnika i dotarła do zbiornika, by otworzyć dwa zawory główne.

Po otwarciu zaworów przystąpiono do instalowania pod reaktorem agregatów chłodzących. Ponieważ w trakcie prac temperatura reaktora spadła (głównie w wyniku zasypywania go ołowiem), zamiast tego postanowiono wybudować w tym miejscu "poduszkę betonową", aby w razie przepalenia się reaktora do wnętrza nie doszło do stopienia fundamentów i silnego skażenia terenu. Ponieważ grunt był miękki (Prypeć i Czarnobyl leżą w pobliżu mokradeł), użyto techniki stosowanej w podobnych sytuacjach do budowy metra - w ukośne odwierty wlewano ciekły azot (-196°C) i doprowadzono do zamrożenia gruntu. Koparki i inne maszyny przebijały się później przez twardą ziemię, aż powstał 150-metrowy tunel i założono poduszki.

Po 10 dniach płyta betonowa przepaliła się i radioaktywne szczątki reaktora runęły do zbiornika, gdzie pozostają do dziś. Ich wydobycie jest obecnie niemożliwe.

6.Katastrofa elektrowni jądrowej Fukushima

Seria wypadków jądrowych w elektrowni atomowej Fukushima I w Japonii, do których doszło w 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi u wybrzeży Honsiu, w tym jedna awaria stopnia 7. w siedmiostopniowej międzynarodowej skali INES(łącznie sklasyfikowane awarie reaktorów jądrowych nr 1, 2 i 3), połączona z emisją substancji promieniotwórczych do środowiska, związaną m.in. z przedostaniem się do środowiska skażonej wody morskiej stosowanej do chłodzenia reaktorów. W reaktorach nr 1, 2 i 3 doszło do stopienia rdzeni. Z powodu obaw o bezpieczeństwo elektrowni jądrowych starszego typu, 8 z nich zamknięto w Niemczech. Wiele społeczeństw nastawiło się negatywnie do energetyki jądrowej. 14 kwietnia 2011 roku Junichi Matsumoto, pełniący obowiązki prezesa firmy TEPCO, właściciela elektrowni Fukushima I, stwierdził na konferencji prasowej, że z punktu widzenia emisji materiałów radioaktywnych katastrofa była równa katastrofie jądrowej w Czarnobylu lub od niej większa; jednocześnie Japońska Komisja Bezpieczeństwa Nuklearnego oceniała, że ilość uwolnionego materiału promieniotwórczego wynosiła ok. 10 procent tego, co zostało uwolnione w trakcie katastrofy w Czarnobylu.

Po trzęsieniu ziemi do incydentu stopnia 3. doszło także w elektrowni atomowej Fukushima II, położonej w odległości 11 km, lecz sytuację opanowano. 21 marca 2011 Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) podała, że dostępne dane pomiarów dokonanych w promieniu 16-58 km od elektrowni wskazywały na istnienie skażenia radioaktywnego na poziomie 0,2 - 0,9 megabekerela na metr kwadratowy (skażenie substancjami emitującymi promieniowanie beta i promieniowanie gamma. 23 marca 2011 poinformowano, że w jednym kilogramie gleby pobranej w miejscowości położonej w odległości 40 km na północny zachód od elektrowni odkryto promieniotwórczy cez-137 (czas połowicznego zaniku ok. 30 lat) o aktywności 163 kilobekereli. 24 marca 2011 roku podano, że w odległości 16 kilometrów na południe od elektrowni stwierdzono obecność promieniotwórczego jodu-131 (czas połowicznego zaniku ok. 8 dni) w ilości 19,1 razy przekraczającej dopuszczalne normy. 25 marca 2011 Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) podała, że pomiary dokonane w promieniu 34-62 km od elektrowni wskazywały na istnienie skażenia na poziomie 0.07 - 0.96 megabekerela na metr kwadratowy (skażenie substancjami emitującymi promieniowanie beta i promieniowanie gamma). 27 marca 2011 poinformowano, że na terenie elektrowni, w podziemnej części budynku turbin koło reaktora nr 2, w jednym centymetrze sześciennym znajdującej się tam skażonej wody stwierdzono jod-134 o aktywności 2,9 gigabekerela, jod-131 o aktywności 13 megabekereli, a także cez-134 i cez-137 o aktywności 2,3 megabekerela. Zgodnie z początkowymi szacunkami rządu Japonii podczas całej awarii wydostał się cez-137 o aktywności 15 PBq. Badacze, którzy później uwzględnili także skażenie poza Japonią, obliczyli, że ta aktywność wynosiła 36 PBq. Dla porównania w czasie katastrofy czarnobylskiej do środowiska naturalnego przedostał się cez-137 o aktywności 85 PBq. Zgodnie z raportem TEPCO z października 2011 roku w ciągu pierwszych 100 godzin awarii uwolnił się neptun o aktywności 7,6 PBq.

Huragan Katrina był to jeden z trzydziestu najbardziej morderczych huraganów, jakie kiedykolwiek nawiedziły Stany Zjednoczone. Wśród zarejestrowanych atlantyckich cyklonów był to szósty pod względem siły wiatru. Huragan uformował się 23 sierpnia 2005 roku na Bahamach. Wkrótce potem przeszedł przez południową Florydę, powodując pierwsze ofiary śmiertelne, jeszcze jako huragan trzeciej kategorii w Skali Saffira Simpsona. Po przejściu nad Zatoką Meksykańską siła wiatru wzrosła do ponad 250 km/h. Katrina stała się wtedy huraganem piątej kategorii. Największe zniszczenia cyklon ten spowodował w Nowym Orleanie, w stanie Luizjana. System przeciwpowodziowy w mieście okazał się nieszczelny w ponad pięćdziesięciu miejscach - prawie każdy wał przeciwpowodziowy w mieście został ostatecznie zniszczony przez burzę. Zalane zostało 80% miasta. W wyniku huraganu zginęło 1836 osób, a 705 zostało uznane za zaginione. Ten bilans uczynił Katrinę najbardziej morderczym huraganem od czasu Huraganu Okeechobee, który nawiedził miasto w 1928 roku. Zniszczenia w samym Nowym Orleanie wyniosły ponad 81 miliardów dolarów. Tym samym był to jeden z cyklonów, które przyniosły w Stanach Zjednoczonych największe straty materialne.

Tak duże uszkodzenia wałów przeciwpowodziowych skłoniły amerykański wymiar sprawiedliwości do wszczęcia śledztwa w sprawie ich projektowania i konstrukcji. To zadanie powierzono wcześniej Korpusowi Inżynieryjnemu Armii Stanów Zjednoczonych. Przeprowadzono też śledztwo w sprawie spóźnionej reakcji rządu, prezydenta i samorządów lokalnych. Doprowadziło to do ustąpienia szefa Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego.

W dwa lata po kataklizmie - w sierpniu 2007 - liczba mieszkańców Nowego Orleanu oceniana była na 273 tysięcy, zaś przed przejściem Katriny w mieście żyło prawie pół miliona ludzi. Nadal trwają prace w celu usunięcia skutków cyklonu. Choć większość miasta jest ponownie otwarta dla mieszkańców, a dzielnice, gdzie straty były mniej dotkliwe, ponownie funkcjonują, niektóre części miasta najbardziej dotknięte przez huragan mają nadal problem z zapewnieniem sprawnych usług miejskich. Najbardziej zniszczona dzielnica - Lower Ninth Ward - do dziś nie jest oficjalnie otwarta dla mieszkańców.

Trzy lata po przejściu Katriny nad miastem tysiące ludzi nadal żyło w przyczepach, gdyż ich domy nie zostały jeszcze odbudowane.

Ukazane w prezentacji katastrofy ekologiczne są tylko jedynymi z nielicznych, jakie miały miejsce na Świecie. Najbardziej zapadają nam w pamięć, ponieważ zdarzają się stosunkowo rzadko, a ich efekty są bardzo `spektakularne'. Należy jednak zwrócić uwagę na katastrofy ekologiczne, które dotykają nas na co dzień, np. wypalanie łąk, wypuszczanie ścieków przemysłowych i komunalnych do rzek czy zanieczyszczenie powietrza smogiem w wielkich miastach. O takich zdarzeniach bardzo rzadko mówi się w prasie czy telewizji, jednak nie należy umniejszać ich wagi jako lokalnych katastrof ekologicznych.

9.Literatura

1.Bhopal Information Center, Chronology, Nov.2006, http://www.bhopal.com/chrono.html

2.Centrum informacyjne Bhopal, http://www.bhopal.com/irs.htm

3.Australian Broadcasting Corporation, Simi Chakrabarti, http://www.abc.net.au/worldtoday/content/2004/s1257352.htm "20th anniversary of world's worst industrial disaster"

4.Greenpeace, "Bhopal - The world's worst industrial disaster", http://www.greenpeace.org/international/photosvideos/slideshows/bhopal-the-world-s-worst-ind

5.http://czarnobyl.c10.pl

6.http://www.eksel.user.icpnet.pl/opowiadania/4miszmasz/czarnobyl6.php

7.http://greenworld.serwus.pl/czarnobyl/czarnobyl.htm

8.http://www.programcp.org.pl/

9.http://www.wikipedia.org

10.http://www.rp.pl

1



Wyszukiwarka