WARTO WYDRUKOWAĆ I POCZYTAĆ, terapia z chomikuj


WARTO WYDRUKOWAĆ I POCZYTAĆ

Boże użycz mi Pogody ducha,

abym zgadzał się z tym czego nie mogę zmienić

Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić

I Mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego

Preambuła AA

Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem doświadczeniem, siłą

i nadzieją, aby rozwiązać swój wspólny problem i pomagać innym w wyzdrowieniu z alkoholizmu.

Jedynym warunkiem uczestnictwa we wspólnocie jest chęć zaprzestania picia. Nie ma w AA żadnych

składek ani opłat, jesteśmy samowystarczalni poprzez własne dobrowolne datki.

Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, działalnością polityczną, organizacją lub

instytucją, nie angażuje się w żadne publiczne polemiki, nie popiera ani nie zwalcza żadnych poglądów.

Naszym podstawowym celem jest trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej osiągnięciu.

Historia Anonimowych Alkoholików

„W roku 1935 spotkało się w Akron, Ohio (USA) dwóch mężczyzn. Obydwaj byli wówczas uznani za

alkoholików w beznadziejnym stanie, co w oczach wszystkich ich znajomych było rzeczą kompromitującą.

Jeden był człowiekiem interesu, dawniej dobrze znanym na giełdzie nowojorskiej, drugi znanym chirurgiem;

obaj zdążyli już się zapić prawie na śmierć. Obaj próbowali różnych „kuracji” i kilkakrotnie przebywali w

szpitalach. Wydawało się rzeczą pewną, także dla nich samych, że nie ma już ratunku. Przypadkiem

poznając się stwierdzili zadziwiający fakt: gdy jeden z nich usiłuje pomagać drugiemu efektem jest

trzeźwość. Powiadomili o tym fakcie trzeciego alkoholika, prawnika, przykutego do łóżka szpitalnego; on też

postanowił spróbować.

Wszyscy trzej, żyjąc swoim życiem, próbowali pomagać innym alkoholikom. Nawet jeśli ludzie, którym

ofiarowali pomoc, nie chcieli jej przyjąć, pomagający czuli, że im samym wysiłek ten się opłaca, ponieważ w

każdym przypadku ten, kto chciał pomagać, zachowywał trzeźwość, nawet jeśli jego „pacjent” pił dalej.

Kontynuując to zajęcie dla własnego dobra, nieznana z nazwisk garstka niepijących alkoholików

uświadomiła sobie nagle w 1937 roku, że dwudziestu z nich zachowuje trzeźwość! Trudno dziwić się temu,

że sądzili, iż stał się cud.

Ustalili, że powinni spisać swoje przeżycia, aby ich doświadczenia można było szerzej popularyzować.

Ale, jak zresztą możecie sobie wyobrazić, mieli wielkie trudności z ustaleniem, co się właściwie stało. Gdy

wreszcie w roku 1939 doszli do takiej wersji wydarzeń, że wszyscy mogli się podpisać pod publikacją (...)

zostały one zawarte w książce „Anonimowi Alkoholicy”. Od tytułu tej książki wspólnota przyjęła nazwę

„Anonimowi Alkoholicy”. Rozwijała się ona szybko i (...) „Ten fantastyczny rozwój niósł ze sobą bardzo

dolegliwe bóle wzrostu. Dowiedziono co prawda, że alkoholicy mogą zdrowieć, ale żadną miarą nie było

pewne, czy tak wielka liczba, nadal nieobliczalnych ludzi będzie potrafiła harmonijnie współżyć i

współpracować z dobrymi rezultatami. Wszędzie wyłaniały się (...) problemy członkostwa pieniędzy,

stosunków międzyludzkich, oddziaływania na zewnątrz, kierowania grupami i klubami, a także dziesiątki

innych kłopotów. Właśnie z tego kłębowiska burzliwych doświadczeń wyłoniło się Dwanaście Tradycji AA.

Zostały one po raz pierwszy ogłoszone w 1946, a następnie zatwierdzone w 1950 roku na Pierwszej

Międzynarodowej Konwencji AA w Cleveland. Do dziś Wspólnota rozrosła się i dotarła do 153 krajów Świata.

Do Polski informacje o AA były przemycane już od 1957 roku, jednak pierwsza grupa działająca wg 12

Tradycji powstała w 1974 roku w Poznaniu.

„Jak to działa?”

Rzadko się zdarza, by doznał niepowodzenia ktoś, kto postępuje zgodnie z naszym programem. Nie

wracają do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą całkowicie poddać się temu prostemu programowi.

Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej nie są zdolni do zachowania uczciwości wobec

samych siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy. To nie ich wina. Tacy się po prostu urodzili. Z natury swej nie są

zdolni pojąć, a tym bardziej rozwinąć sposobu postępowania, który wymaga bezwzględnej uczciwości. Ich

szansę na powodzenie są znikome. Istnieją także ludzie, których cierpienie wypływa z głębokich zaburzeń

emocjonalnych lub umysłowych, ale wielu z nich wraca do zdrowia, jeśli tylko zdobędą się na uczciwość

wobec siebie.

Historie naszych zmagań opublikowane w tej książce ukazują - w ogólnych zarysach - kim byliśmy, co

się z nami stało i jacy jesteśmy obecnie.

Jeżeli czytelnik tej książki poweźmie decyzję, że pragnie tego co my w AA posiadamy, i że gotów jest

uczynić wszystko, aby ów cel osiągnąć, wtedy jest już przygotowany do postawienia pierwszych kroków.

Przy stawianiu niektórych z nich towarzyszyło nam wahanie; sądziliśmy, że potrafimy znaleźć łatwiejszą,

łagodniejszą drogę. Ale nie potrafiliśmy. Pozostaje nam zatem prosić was: bądźcie nieustraszeni i gorliwi od

samego początku. Niektórzy z nas usiłowali przez jakiś czas trzymać się starych przekonań - bezskutecznie.

Musieliśmy pozbyć się ich całkowicie. Pamiętajmy przy tym, że mamy do czynienia z alkoholem, wrogiem

podstępnym, potężnym i przebiegłym. Nie jesteśmy w stanie walczyć z nim sami, bez dodatkowej pomocy.

Ale na szczęście jest Ktoś potężniejszy pod każdym względem, posiadający wszystkie potrzebne zasoby sił.

Tym Kimś jest Bóg. Obyś znalazł Go teraz.

Stosowanie półśrodków nic nam nie dało. Znajdowaliśmy się ciągle w punkcie wyjściowym. Prosiliśmy

Boga - z całkowitym oddaniem - o pomoc i opiekę.

A oto Kroki, które sami stawiamy i które są proponowanym przez nas programem zdrowienia:

1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.

2. Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.

3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga jakkolwiek Go pojmujemy.

4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.

5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.

7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.

8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.

9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków,

gdy zraniłoby to ich lub innych.

10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.

11. Dążyliśmy przez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem jakkolwiek Go pojmujemy,

prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.

12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i

stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Na początku wielu z nas, alkoholików przeraziło się: „Cóż to za rygor! To przecież niewykonalne”. Nie

upadajcie jednak na duchu! Nikt z nas nie był w stanie idealnie dostosować się do tych zasad. Nie jesteśmy

świętymi. Rzecz w tym, że naszym pragnieniem jest rozwój duchowy w wyznaczonym kierunku. Zasady

wypracowane przez AA są jedynie wytyczną dla ogólnego rozwoju. Chodzi nam bowiem o postęp duchowy,

a nie o duchowy ideał. Opis alkoholika, rozdział poświęcony niewierzącym oraz nasze osobiste

doświadczenia „przed” i „po” prowadzą, do trzech ważnych wniosków:

a) że byliśmy alkoholikami niezdolnymi do kierowania własnym życiem,

b) że prawdopodobnie żadna ludzka siła nie mogłaby uwolnić nas od alkoholizmu,

c) że tylko Bóg może to uczynić i uczyni, gdy się do niego zwrócimy.

Dwanaście Tradycji AA

1. Nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze; wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od

jedności Anonimowych Alkoholików.

2. Jedynym i najwyższym autorytetem w naszej wspólnocie jest miłujący Bóg, jakkolwiek może się On

wyrażać w sumieniu każdej grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami, oni nami nie rządzą.

3. Jedynym warunkiem przynależności do AA jest pragnienie zaprzestania picia.

4. Każda grupa powinna być niezależna we wszystkich sprawach, z wyjątkiem tych, które dotyczą innych

grup lub AA jako całości.

5. Każda grupa ma jeden główny cel; nieść posłanie alkoholikowi, który wciąż jeszcze cierpi.

6. Grupa AA nigdy nie powinna popierać, finansować ani użyczać nazwy AA żadnym pokrewnym

ośrodkom ani jakimkolwiek przedsięwzięciom, ażeby problemy finansowe, majątkowe lub sprawy

ambicjonalne nie odrywały nas od głównego celu.

7. Każda grupa AA powinna być samowystarczalna i nie powinna przyjmować dotacji z zewnątrz.

8. Działalność we wspólnocie AA powinna na zawsze pozostać honorowa, dopuszcza się jednak

zatrudnianie niezbędnych pracowników w służbach AA.

9. Anonimowi Alkoholicy nie powinni nigdy stać się organizacją; dopuszcza się jednak tworzenie służb i

komisji bezpośrednio odpowiedzialnych wobec tych, którym służą.

10. Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA

nie zostało nigdy uwikłane w publiczne polemiki.

11. Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu, musimy zawsze

zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy, radia i filmu.

12. Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych tradycji, przypominając nam zawsze o

pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

Spotkania Anonimowych Alkoholików służące dzieleniem się doświadczeniem, siłą i nadzieją zwykło

nazywać się mityngami. W zależności od celu i osób w nich uczestniczących są to mityngi otwarte lub

mityngi zamknięte. Mityngi otwarte służą przede wszystkim niesieniu posłania na zewnątrz poprzez

informację o AA jako sposobie na uporanie się z własnym problemem alkoholowym. Warto więc zastanowić

się nad ich przeprowadzeniem, aby były zgodne z zasadami AA. Jednak podstawową formą spotkań w

naszej wspólnocie jest mityng zamknięty, w którym uczestniczą wyłącznie sami alkoholicy. Nie są to jedyne

formy mityngów we Wspólnocie AA, informacje o innych formach mityngów można uzyskać w broszurce

Grupa AA.

Modlitwa

Panie, uczyń ze mnie narzędzie Twojego pokoju,

abym siał miłość tam, gdzie panuje nienawiść;

wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;

jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;

nadzieje tam, gdzie panuje rozpacz;

światło tam, gdzie panuje mrok;

radość tam, gdzie panuje smutek.

Spraw, abym

mógł nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;

nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;

nie tyle szukać miłości, co kochać.

Albowiem dając - otrzymujemy;

wybaczając - zyskujemy przebaczenie,

a umierając - rodzimy się do wiecznego życia.

Amen.

Trzy legaty Anonimowych Alkoholików

Podstawową spuścizną pierwszych dwudziestu lat Wspólnoty Anonimowych Alkoholików są

Trzy Legaty: ZDROWIENIE, JEDNOŚĆ i SŁUŻBA.

Dzięki pierwszemu zdrowiejemy z alkoholizmu; dzięki drugiemu zachowaliśmy jedność; dzięki trzeciemu

zaś nasza Wspólnota działa, wypełniając swój główny cel niesienia posłania AA wszystkim tym, którzy go

potrzebują oraz pragną.

Mini-Program „HALT”

Staraj się nie być:

Zbyt głodny - Hungry

Zbyt rozgniewany - Angry

Zbyt samotny - Lonely

Zbyt zmęczony - Tired

Każdy z tych stanów może nas tak otumanić, że stracimy z oczu nasz główny cel. Wkrótce zaczniemy

pogrążać się w rozczulaniu nad sobą, a stąd już tylko jeden krok do kieliszka.

Jeżeli zreflektujemy się w ostatnim momencie i postępować będziemy zgodnie z radami naszych

doświadczonych poprzedników, możemy uniknąć dostania się na listę ciągłych wpadkowiczów. HALT jest

programem, który dobrze jest zapamiętać.

Czy stosuję ten program?

Właśnie dzisiaj

Każdego dnia ze wschodem słońca dusza nasza budzi się na nowo.

Właśnie dzisiaj chcę spróbować przeżyć ten dzień dobrze i nie od razu załatwić w nim problemy całego

mojego życia. Spróbuję przeżyć go tak, jak nie miałbym jeszcze odwagi żyć przez resztę mojego życia.

Właśnie dzisiaj chcę być szczęśliwy. Zakładam, że prawdą jest: „Najczęściej ludzie są na tyle szczęśliwi, na

ile postanawiają nimi być”. (Abraham Lincoln)

Właśnie dzisiaj chcę dostosować się do tego co jest, a nie próbować dostosować wszystkiego do moich

własnych życzeń. Chcę sprostać mojemu losowi, jakikolwiek on będzie.

Właśnie dzisiaj chcę ćwiczyć mój umysł. Chcę poznawać rzeczy godne poznania. Chcę nauczyć się czegoś

użytecznego. Chcę czytać coś wymagającego wysiłku, myślenia, skupienia.

Właśnie dzisiaj chcę ćwiczyć moją wolę na trzy sposoby - zrobię coś dobrego i nie wypomnę tego, nie

pochwalę się tym - dokonam co najmniej dwu rzeczy, na które zwykle nie mam ochoty - nie okażę nikomu,

że uczucia moje zostały zranione.

Właśnie dzisiaj chcę mieć plan postępowania: mogę nie trzymać się go ściśle, lecz spróbuję uchronić się od

pochopności i niezdecydowania.

Właśnie dzisiaj znajdę spokojną chwilę dla siebie i spróbuję się odprężyć. Spojrzę wtedy na moje życie z

lepszej perspektywy.

Właśnie dzisiaj chcę pozbyć się obaw i cieszyć się tym, co piękne. Ufam, że dając z siebie dużo światu,

dużo przez to zyskuję.

Właśnie dzisiaj chcę być zgodny z otoczeniem, chcę dobrze wyglądać, być odpowiednio ubrany, mówić

spokojnym tonem, być uprzejmy, nie krytykować niczego, nie wyszukiwać „dziury w całym” i nie zmieniać

nikogo z wyjątkiem siebie samego.

Wczoraj, Dzisiaj i Jutro ...

Są dwa dni w tygodniu, o które nie powinniśmy się martwić, dwa dni, które powinny być wolne od lęku i

niepewności. Jednym z tych dni jest WCZORAJ, ze swoimi błędami i kłopotami, ze swoimi bólami i

cierpieniami. Wczoraj minęło już na zawsze i nie mamy nad tym kontroli. Żadne pieniądze na świecie nie

wrócą dnia wczorajszego. Nie możemy zmienić nawet jednego słowa, które wypowiedzieliśmy wczoraj.

Wczorajszy dzień przeminął. Drugim dniem, o który nie powinniśmy się martwić jest JUTRO, z możliwością

niepowodzeń i ciężarów, z wieloma przyrzeczeniami i słabym ich dotrzymywaniem. Dzień jutrzejszy jest

również poza zasięgiem naszej kontroli. Słońce dnia jutrzejszego wzejdzie w blasku albo spoza chmur, ale

wzejdzie. Dopóki to nie nastąpi, dzień jutrzejszy nie należy do nas. Pozostaje nam tylko jeden dzień -

DZISIAJ. Każdy człowiek jest zdolny staczać bitwy jednego dnia. Tylko wtedy, kiedy dodamy ciężary tych

dwóch strasznych wieczności - dnia wczorajszego i jutrzejszego możemy się załamać. Nie przeżycia

dzisiejszego dnia doprowadzają człowieka do utraty rozsądku, ale wyrzuty sumienia i rozgoryczenie za coś,

co stało się wczoraj i lęk przed tym, co może przynieść jutro. Dlatego więc żyjmy jednym dniem.

Desiderata

Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe,

nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę głoś spokojnie i jasno,

słuchając też tego, co mówią inni; nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść. Jeśli porównujesz

się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz się

zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna; jest

ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat

bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do

wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć; nie

bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak

trawa. Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę

ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele

obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś

dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne

czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek

myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia; w zgiełku ulicznym,

zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami

ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

(Tekst znaleziony w starym kościele w Baltimore - USA).



Lista sygnałów ostrzegawczych

Wielu dorosłych ludzi mogłoby uniknąć kłopotów wynikających z nadużywania alkoholu, gdyby nauczyli się

dostrzegać odpowiednio wcześnie sygnały wskazujące, że gra z alkoholem staje się zbyt ważną i

niebezpieczną sprawą w życiu. Na jakie sygnały warto zwracać szczególną uwagę?

OBJAWY OSTRZEGAWCZE

 Niebezpieczeństwo uzależnienia od alkoholu pojawia się w chwili, kiedy człowiek zauważa, że działanie

alkoholu odpręża i daje ulgę, redukuje napięcie i niepokój, osłabia poczucie winy, ośmiela, ułatwia

zaśnięcie czy pobudza do działania.

 Stopniowo, osoba zagrożona uzależnieniem zaczyna poszukiwać, inicjować i organizować okazje do

wypicia, pije z chciwością, wyprzedza kolejki, powtarzają się przypadki upicia, a także pije alkohol

pomimo zaleceń lekarskich, sugerujących konieczność powstrzymywania się od picia.

 Wkrótce zaczyna być dumna z tego, że może wypić większą niż uprzednio ilość alkoholu (tzw. mocna

głowa świadcząca o wzroście tolerancji na alkohol), ale jednocześnie pojawia się niepokój spowodowany

trudnościami w odtworzeniu wydarzeń, które miały miejsce podczas picia (tzw. palimpsesty alkoholowe,

„urwane filmy”, „przerwy w życiorysie”).

 Osoby, które uprzednio piły wyłącznie w sytuacjach towarzyskich zaczynają pić samotnie i do tego w

ukryciu. Coraz częściej powtarzają się przypadki prowadzenie samochodu po niewielkiej nawet ilości

alkoholu.

 Osoba „wchodząca” w uzależnienie stara się unikać rozmów na temat swojego picia, a później reaguje

gniewem bądź agresją na sygnały sugerujące potrzebę ograniczenia picia oraz w sytuacjach

utrudniających dostęp do alkoholu.

 Kiedy zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że jej picie różni się od picia innych osób podejmuje „ciche”

próby ograniczania picia po to, aby udowodnić sobie, że jeszcze posiada kontrolę nad piciem alkoholu.

Opracowanie: dr n. med. Bohdan Tadeusz Woronowicz

Kierownik Ośrodka Terapii Uzależnień

w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie

Sygnały ostrzegawcze, na które warto zwrócić uwagę:

1. Gdy ktoś pije pomimo szkód spowodowanych przez picie.

2. Gdy ktoś jednorazowo wypija większe ilości (np. 5 dużych piw, lub 1 litr wina, lub 0,25 litra wódki).

3. Gdy ktoś regularnie codziennie wypija np. 2 piwa, lub 2 lampki wina, lub 50 g wódki, lub gdy zaczyna

dzień od picia alkoholu (np. poranne piwo).

4. Gdy ktoś „klinuje”, czyli używa alkoholu do usuwania przykrych skutków poprzedniego picia, a więc

sięga po alkohol z samego rana po intensywnym piciu wieczorem.

5. Gdy ktoś pije alkohol w samotności oraz w sytuacjach, gdy odczuwa zmęczenie, dolegliwości fizyczne,

smutek i cierpienie.

6. Gdy ktoś zaniedbuje obowiązki i zadania z powodu picia.

7. Gdy ktoś ma trudności w przypominaniu sobie, co się działo poprzedniego dnia w sytuacjach

związanych z piciem.

8. Gdy ktoś uśmierza przy pomocy alkoholu poczucie winy i wyrzuty sumienia z powodu czynów

popełnionych pod wpływem alkoholu.

9. Gdy ktoś kieruje samochodem pod wpływem alkoholu.

10. Gdy ktoś reaguje napięciem i rozdrażnieniem w sytuacjach utrudniających kontakt z alkoholem lub

wobec postulatów ograniczenia picia zaprzecza, że ma problemy z alkoholem.

11. Gdy ktoś dostaje od innych ludzi sygnały sugerujące ograniczenia ilości lub powstrzymanie się od picia.

Gdyby alkohol mógł się przedstawić i przemówić

Przyznać muszę, że byłem i jestem złodziejem w najgorszym - po ludzku sądząc - wydaniu. Kradnę

rodzinie najlepszych ojców i synów. Kościołowi najwierniejsze dzieci. Ojczyźnie najzdolniejszych obywateli.

Szkole i nauce najtęższe umysły. Rodzinie ludzkiej najpierwsze jednostki. A jednak cieszę się dotąd

wolnością i mianem najlepszego dobroczyńcy ludzkości, przyjaciela człowieka, towarzysza jego radości i

smutków.

Ja jestem na świecie największym gangsterem i przywódcą mafii, która codziennie uśmierca miliony,

zabierając im wszystko. Włamuję się do kieszeni, domów, serc i rodzin. Tylko ja znam klucze do wszystkich

zamków, skarbnic i kas.

Mój gang nie boi się szubienicy, bo mam w swoim gronie przedstawicieli wszystkich warstw

społecznych, nie wyłączając sprawujących władzę i wymierzających sprawiedliwość.

Jestem panem, monarchą, władcą. Mnie służą rządy, stawiając na czołowym miejscu w czasie

bankietów i przyjęć. W mojej obecności decyduje się o losach świata, życiu i śmierci, ubija interesy... Moje

zdanie w każdej sprawie jest ostateczne. Przy mnie ludzie bawią się, tańczą, płaczą, umierają.

Walą się trony jeden po drugim, kurczą imperia, upadają rządy, tylko moje imperium nie kurczy się i nie

upada, choć niesie zagładę. Niszczę wszystko i wszystkich. Piękne dzieci, wspaniałą młodzież przemieniam

w zbrodniarzy. Zapełniam nimi szpitale i zakłady poprawcze. Bogatych zamieniam w nędzarzy. Zdrowych w

chorych. Mądrych w głupich. Kołyski w trumny. Miasta w cmentarze...

Któż mnie nie doświadczył? Któż mnie nie zna? I to dziecko mego przyjaciela pijaka. I ta poniewierana

żona. Znają mnie dobrze kapłani, załamując ręce nad owocami wieloletniej pracy. Znają mnie izby

wytrzeźwień, sądy, więzienia, ale też i szkoły, dyskoteki.

Teraz nie muszę się już chyba dłużej przedstawiać? Mam nadzieję, że i wy nie zrazicie się do mnie i

tylko u mnie szukać będziecie mocy, szczęścia, tak jak szukają miliony. Że i was nie zabraknie w mojej armii,

z którą od lat zdobywam piekło!

Musiałem dotknąć dna - świadectwo

Mam na imię Paweł i jestem alkoholikiem nie pijącym od pięciu lat. Na początku było mi trudno żyć bez

alkoholu; przestać pić wydaje się być łatwo, ale jak radzić sobie dalej. Na szczęście kiedy wyciągnąłem rękę

do ludzi z grupy Anonimowych Alkoholików (AA), otrzymałem ją. Pomocą były świadectwa i wypowiedzi

innych alkoholików, z których brałem to wszystko, co mi pasowało. Wtedy zrozumiałem, że nie jestem sam

ze swoim problemem, ale że jest wielu ludzi przeżywających to samo i wielu ludzi, którzy chcą mi pomóc.

Moje picie spowodowało, że wylądowałem na dnie. W pewnym momencie utraciłem sens swojego życia.

Pijąc alkohol nie wiedziałem, że tak mocno się uzależnię. Alkohol nie smakował mi, ale widziałem wokół

mnie ludzi, którzy piją i bawią się dobrze. Ja jako osoba nieśmiała chciałem być inny, chciałem być

zauważony. Teraz wiem, że picie alkoholu nie było rozwiązaniem moich problemów.

W domu jako najstarszy brat z czwórki rodzeństwa dawałem przykład pijaństwa, naśladując ojca, który

był alkoholikiem. Ojciec robił ze mnie bohatera, osobę twardą, niewrażliwą, a przecież taki nie byłem i nie

jestem. Nie obwiniam ojca za to, że piłem. Piłem z wielu powodów: kiedy nie potrafiłem poradzić sobie z

różnymi sprawami; gdy nie szło mi w szkole przed obawą, że dowiedzą się w domu. Piłem też po szkole, bo

chciałem uciec od rzeczywistości, jaka była w domu.

Zacząłem pić w podstawówce, piłem w szkole średniej i idąc do pracy popadałem w coraz większe

uzależnienie. Pracowałem, aby mieć pieniądze na alkohol. Nie chciałem się przyznać, że jestem

alkoholikiem. Mówiłem, że nie będę pił, ale i tak piłem. Moje życie zaczęło się kręcić wokół butelki.

Dochodziło do tego, że kradłem z budowy, co się nadawało na sprzedaż, aby mieć pieniądze na alkohol.

Zacząłem pić różne alkohole: od piwa, wina, wódki po salicyn. Żeby przestać pić, stosowałem różne

sposoby, ale nie pomagały i piłem dalej. Próbowałem narkotyków (marihuanę, klej, butapren), jednak nic nie

pomagało mi zastąpić alkoholu. Pijąc mój organizm coraz bardziej odrzucał alkohol i najgorsze zaczynało

się, gdy przestawałem pić.

Po dużej ilości wypitego alkoholu miałem strasznego kaca z silnym bólem głowy i brzucha, nie mogąc

wtedy chodzić leżałem dwa dni i zwijałem się z bólu. Ze strachu przed cierpieniem bałem się zaprzestać pić.

Zdrowie mi się pogarszało. W międzyczasie znalazłem pracę lepiej płatną, by mieć więcej pieniędzy na

alkohol. Wylądowałem dwa razy w izbie wytrzeźwień. Zacząłem mieć urywane filmy tzn. nie pamiętałem nic,

co robiłem będąc pijanym, miałem kace moralne. Następnie konflikty z policją przez alkohol. Walczyłem dalej

z alkoholem, ale bezskutecznie i piłem dalej. Zacząłem myśleć o samobójstwie, miałem próby podcinania

sobie żył, świadomie pływałem po dużej ilości spożytego alkoholu, pracowałem na dachu po pijanemu bez

zabezpieczenia. Nie widziałem już sensu życia. Dziewczyny przestały mnie interesować, odrzucałem je bo

liczyło się tylko picie.

Musiałem dotknąć dna, żeby się odnaleźć. Czułem się odrzucony przez rodzinę. Mama przestała mi

pomagać w czymkolwiek. Bracia stracili do mnie zaufanie, bo trudno mieć zaufanie do osoby pijącej. Z pracy

zostałem zwolniony i tak życie zmusiło mnie do podjęcia decyzji: przestać pić albo skończyć ze sobą.

Dzięki Bogu wybrałem drogę trzeźwości i staram się jej trzymać jak najmocniej. Nie jest ona łatwa, ale

wiem, że lepsza od tej kiedy piłem. Obecnie od półtora roku jestem żonaty, jestem też tatusiem

dwumiesięcznego synka.

Paweł, alkoholik

Uchwycić się szansy - świadectwo

Mam na imię Grzegorz i jestem alkoholikiem. Wychowałem się w rodzinie, gdzie alkohol zajmował

naczelne miejsce. Pito go z różnych okazji i bez okazji. Szybko zorientowałem się, że picie jest

nieodzownym składnikiem życia i że alkohol rozwiązuje wiele problemów. Mieć mocną głowę znaczyło być

kimś lepszym. Dlatego piłem dużo i często. Alkohol dodawał mi odwagi, z biegiem czasu stał się moim

jedynym przyjacielem. Tak właściwie w młodym wieku już nie mogłem się bez niego obejść. Jak szedłem na

zabawę, to umiałem tańczyć tylko po paru setkach.

Żeniąc się w wieku 23 lat byłem już pod pełnym panowaniem alkoholu, chociaż sobie z tego jeszcze nie

zdawałem sprawy. I tak pijąc często i dużo doprowadziłem do tego, że alkohol zawładnął całym moim

życiem. Urodziły mi się dzieci. Żona (nie wiem, jakim cudem) cierpliwie znosiła moje picie. Przetrwała ze

mną 15 lat, kiedy to z małymi przerwami byłem cały czas pod wpływem alkoholu.

Zacząłem się bardzo szybko staczać na dno. Trzeba już było rano szukać klina do wypicia, bo bez niego

nie mogłem funkcjonować. Traciłem pracę a co za tym idzie, piłem tanie wina. Nie interesowałem się

dziećmi, bo nie było kiedy. Zacząłem też pić różnego typu wynalazki. W nocy musiałem świecić światło, bo

mnie straszyło; pojawił się stan zwany „delirium tremens”. Na coraz dłuższe okresy traciłem kontakt z

rzeczywistością. Upijałem się 2-3 razy na dzień. Nie wiedziałem, jaki jest dzień, tydzień, miesiąc. Wpadłem

we wtórny analfabetyzm. Właściwie już nie żyłem, tylko wegetowałem z dnia na dzień. Zdając sobie sprawę

z beznadziejności sytuacji podejmowałem próby samobójcze. Bałem się śmierci i bałem się życia, które

wymykało mi się spod kontroli.

Kiedy po przebudzeniu z kolejnego picia zastanawiałem się „dlaczego piję”, nie znalazłem innego

powodu tylko ten jeden: piję, bo muszę. Wtedy w tej ciemności i beznadziejności zwróciłem się do Boga.

Boże, kimkolwiek jesteś i gdziekolwiek jesteś, boję się śmierci w tym stanie, do którego się doprowadziłem.

Boję się też życia, z którym nie mogę sobie poradzić. Zrób ze mną co zechcesz, bylebym tylko wydostał się

z tego stanu piekła, w którym się znalazłem. Bóg nie dał mi długo czekać. Szybko trafiłem do wspólnoty AA,

gdzie sugestie 12 Kroków i 12 Tradycji pomogły mi w uporządkowaniu mojego życia. Grupa terapeutyczna

pomogła mi zdemaskować podstępne działanie alkoholu, natomiast rekolekcje ignacjańskie prowadzone

przez ks. jezuitów pomogły mi odkryć prawdziwy obraz Bożego miłosierdzia. Tak powoli dochodziłem do

pełnej harmonii ciała, duszy i ducha.

Po dwójce dzieci, które urodziły się jeszcze za czasów picia, w trzeźwości urodziły mi się jeszcze dwie

córeczki, które nigdy nie widziały taty pijanego. One są moimi nauczycielami miłości bezinteresownej. Żona

uczestniczy w grupie Al-Anon i jest dla mnie podporą w ciągłym wzroście. Dziesięć lat żyję w trzeźwości i

choć nadal zdarzają się problemy, to rozwiązuję je już bez pomocy alkoholu.

Dziękuję też Bogu, że jestem alkoholikiem (trzeźwym!), ponieważ przez to poznałem wielu wspaniałych

ludzi. Wiem, gdzie jestem i dokąd idę. Pracuję nad sobą codziennie, bo alkoholikiem jest się do końca życia.

Wiele czasu poświęcam wspólnocie AA, bez której nie miałbym takiego komfortu trzeźwości. Teraz jestem

wolnym człowiekiem! Nie boję się już śmierci. Chcę odejść z tego świata w obliczu dobrze spełnionego

obowiązku. Dziękuję Ci Boże za daną mi szansę stania się w pełni człowiekiem i za tych, których postawiłeś

na, mojej drodze.

Grzegorz, alkoholik

Czy wyobrażasz sobie życie na trzeźwo? - świadectwo

Mam na imię Wiesiek i jestem alkoholikiem. Wychowałem się w rodzinie, gdzie ojciec pił przez 48 lat, a

matka była wiecznie zapracowana i nie miała czasu na wychowywanie dzieci. Tata zapił się na śmierć w

wieku 69 lat. Odkąd pamiętam, w domu alkohol zajmował pierwsze miejsce. Byłem najmłodszy z piątki

rodzeństwa. Alkohol spróbowałem pierwszy raz w wieku 8 lat i od razu się upiłem. Później przez całą

podstawówkę towarzyszyły mi różne okazje do wypicia. Zakończenie podstawówki uczciłem piciem wina do

nieprzytomności. By nie być kontrolowanym przez rodziców, szkołę zawodową zacząłem 30 kilometrów od

mojej miejscowości. Tam znalazłem kolegów, którzy też lubili wypić. Efektem picia było wyrzucenie mnie z

internatu po pół roku a ze szkoły po roku. Wróciłem do swojej miejscowości i podjąłem dalszą naukę. Znowu

to samo towarzystwo. Alkohol, śpiew i bijatyki po pijanemu. Efektem tego było wylądowanie w więzieniu w

wieku prawie 18 lat. Rozbój pod wpływem alkoholu i trzy lata odsiadki. W więzieniu, gdy wyjeżdżałem do

pracy na wolność, nauczyłem się pić denaturat i różne wynalazki, czyli tzw. fikołki i płyny po goleniu.

W wieku 22 lat wyszedłem na wolność i szybko chciałem nadrobić stracony czas rzucając się w wir

alkoholu. Piłem ciągle przez 9 miesięcy. Pierwsza praca na wolności i pobicie policjanta pod wpływem

alkoholu. Dostałem 2 lata odsiadki. Wyszedłem z aresztu po 13 miesiącach za dobre sprawowanie po to,

żeby znowu pić. Myślałem, że jak się ożenię to przestanę pić i nie pójdę więcej siedzieć. Żona nieświadoma

tego stworzyła mi komfort picia. Miałem wszystko uprane, ugotowane i łudziła się, że przy niej przestanę pić.

Kolejna praca na kopalni i pierwsze dziecko. Szybko jednak zostałem zwolniony przez alkohol. Po 3 latach

kolejne więzienie za pobicie policjantów. Wyszedłem po 3 miesiącach, bo byłem cwaniakiem i wiedziałem jak

się bronić, żeby nie siedzieć. Kolejna praca i zwolnienie po 5 miesiącach za alkohol. Na świat przyszło

jeszcze dwóch synów. Następna praca i zwolnienie po 2 latach na wskutek padaczki alkoholowej. Końcówka

mego picia była tragiczna. Wpadłem w obsesje picia. Całe moje 10 ostatnich lat picia to złodziejstwo (za coś

trzeba było pić). Najdłuższy mój ciąg alkoholowy trwał 2 lata. Wtedy codziennie musiałem coś wypić, choćby

piwo. Każda impreza kończyła się rozróbami, kłótnią z żoną lub w izbie wytrzeźwień. Padaczka alkoholowa,

omamy słuchowe i wzrokowe nie opuszczały mnie. Przestałem szanować rodziców, żonę i dzieci. Rodziców

biłem i obwiniałem ich za to, co mnie spotkało. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że moim największym

wrogiem był alkohol. Dzieci się mnie bały, żona zastraszona, rodzice mnie unikali. Koledzy nie chcieli już ze

mną pić, wszyscy się ode mnie odwrócili. Zacząłem więc pić w samotności i ukryciu. Byłem pazerny na

alkohol, z nikim nie chciałem się dzielić. Próbowałem też popełnić samobójstwo. Tak dobiłem do dna. Żonie

setki razy obiecywałem, że przestanę pić, żeby tylko dała na kolejną flaszkę. Żyłem w zakłamaniu. Mama

żałowała, że mnie urodziła. Ojciec mnie przeklął.

Po kolejnym długim piciu i kolejnej izbie wytrzeźwień stał się cud. W czasie kłótni z mamą i żoną wszedł

szwagier, (który mając problem z alkoholem parę miesięcy już nie pił) i zapytał mnie czy wyobrażam sobie

życie bez alkoholu na trzeźwo? Odpowiedziałem, że NIE. Co zrobię z wolnym czasem, który poświęcałem

alkoholowi? Co z kolegami, którzy pili ze mną, co z imprezami przy alkoholu? Powiedział, że jest w stanie mi

pomóc, tylko muszę tego chcieć. Cytuję jego słowa: „Co ci zależy spróbować, zawsze przecież możesz

wrócić do alkoholu”. Postanowiłem spróbować i zacząłem spotykać się z ludźmi nie pijącymi. Zamknąłem

przedział alkoholowy. Przez częsty kontakt z Klubem Abstynenta oraz uczęszczanie na mityngi grup AA,

moje myślenie zmieniło się na lepsze. Dzisiaj jestem szczęśliwym człowiekiem dzięki pomocnej dłoni

drugiego alkoholika niepijącego. Nie piję (ani kropli) już od 8 lat i 3 miesięcy. Czas, który poświęcałem

alkoholowi dzisiaj poświęcam na niesieniu posłania drugiemu człowiekowi, który cierpi będąc uwikłanym w

alkohol i nie wie, że można żyć na trzeźwo bez „dopalaczy”. Jestem świadomy, że tak długo będę żył, dopóki

nie chwycę za pierwszy kieliszek. Nie obwiniam nikogo za moją przeszłość, sam sobie na nią zapracowałem.

Pomimo, że jestem chory na chorobę alkoholową, wiem, że można z nią żyć i być szczęśliwym. Alkohol to

nie tlen i dzisiaj do życia nie jest mi potrzeby. A zatem do zobaczenia na szlaku trzeźwości.

Wiesiek, alkoholik



1

7



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Deziderata, terapia z chomikuj
Obietnice 12 kroków, terapia z chomikuj
do wydruku 2, zamiawiane przez chomików
ETAPY ZMIANY WG PROCHAZKI, terapia z chomikuj
Terapia dla sprawców przemocy, terapia z chomikuj
Zalecenia dla zdrowiejących alkoholików, terapia z chomikuj
hasła do kont ZŁ, terapia z chomikuj
Jak sobie radzić ze stresem w pracy i życiu prywatnym, terapia z chomikuj
Jak to z TAZĄ byw1, terapia z chomikuj
do wydruku 1, zamiawiane przez chomików
Właśnie Dzisiaj, terapia z chomikuj
Pierwszy kontakt terapeutyczny, terapia z chomikuj
Stres, terapia z chomikuj
Program dwunastu kroków AA a psychoterapia, terapia z chomikuj
Kodeks Etyczny Psychoterapeuty PTPsychiatr, terapia z chomikuj
Jak to z TAZĄ bywa, terapia z chomikuj
Istotą przemocy jest sprawowanie kontroli, terapia z chomikuj
scenariusz-mitingu-12krokow-dla-chrz, terapia z chomikuj

więcej podobnych podstron