Czytając Zasady Domowego Kościoła Ania i Wiesiek Strelczukowie, Duchowość, Ruch Światło-Życie


Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (1)0x01 graphic

Domowy Kościół - ruch świeckich
Czy znamy zasady, którymi kieruje się nasz ruch? Czy przeczytaliśmy je choć raz? Czy przestrzegamy ich na co dzień w naszych małżeństwach, rodzinach, kręgach, parafiach, rejonach, diecezji? Czy potrafimy wychwycić ten moment, kiedy przestajemy się do nich stosować? Czy mamy świadomość, że naruszając je, odrzucając, ignorując - czy to z niewiedzy czy świadomie - w gruncie rzeczy stajemy poza obrębem naszej wspólnoty? Owszem - formalnie nazywamy się Domowym Kościołem, ale niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością?

Domowy Kościół jest małżeńsko-rodzinnym ruchem świeckich w Kościele („Zasady DK”, pkt. 1).

„Nie mamy księdza, który by się nami zaopiekował”; „Księża nie mają serca dla ruchu”; „Bez księdza wszystko się ”; „Dopóki był z nami ksiądz X, to jakoś to szło, ale potem go przenieśli i wszystko się rozsypało”. Ileż razy słyszymy takie słowa, które mają usprawiedliwić to, że coś nam, „kręgowcom” nie wyszło... Trudno się z nimi zgodzić. Domowy Kościół to ruch świeckich. Kapłani pełnią w nim rolę doradców duchowych, a nie opiekunów, inspiratorów, ”sprężyn” (język łaciński ma na to piękne określenie: „spiritus movens”) od których zależy, czy cokolwiek będzie się „kręcić”. Ich zadaniem jest patrzeć, byśmy nie zeszli na manowce wiary, a nie organizować życie wspólnotowe, dostarczać i realizować pomysły, a mówiąc dosadnie - „niańczyć” nas. Jesteśmy dorośli. Wypełniamy bez szemrania, na czas i do joty różne obowiązki zawodowe, dając piękne świadectwo odpowiedzialności za zlecone nam zadania. Domowy Kościół również jest takim zadaniem, powierzonym nam - głęboko w to wierzymy - przez samego Chrystusa. Czy czujemy się odpowiedzialni za naszą wspólnotę? A może preferujemy tylko ten układ, w którym przychodzimy „na gotowe”. Co jest nam bliższe: „brać” czy „służyć”?

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (2)0x01 graphic

Kiedyś za to odpowiemy przed Bogiem...
Ludzie zapomnieli o tej prawdzie, lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.

- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
Antoine de Saint-Exupery, “Mały Książę”

Odpowiedzialność za DK spoczywa na Diakonii Domowego Kościoła (DDK), która na poszczególnych szczeblach struktury (kręgu, rejonu, diecezji, filii, kraju) podejmuje posługę na rzecz zachowania charyzmatu i jedności DK oraz odpowiada za formację. Małżeństwa są odpowiedzialne za sprawy organizacyjne i pracę duchową.
„Zasady DK”, pkt 23 Zadania wspólne dla wszystkich par odpowiedzialnych: inspiracja i koordynacja prac DK, odpowiedzialność za program formacyjny DK i formację powierzonych im małżeństw, odpowiedzialność za jedność DK i jego organizację, udział w spotkaniach DK i całego Ruchu Światło-Życie, służenie pomocą i doświadczeniem innym parom odpowiedzialnym, organizacja dni skupienia, dni wspólnoty i innych potrzebnych spotkań, przeprowadzanie indywidualnych rozmów z powierzonymi im małżeństwami, pośredniczenie w obustronnym przekazywaniu informacji, troska o materiały formacyjne, powierzanie innym małżeństwom różnych posług, troska o swoich następców.
„Zasady DK”, pkt 30

Jestem odpowiedzialny - to znaczy jestem świadomy skutków własnego postępowania, w każdej chwili mogę zdać z niego sprawę, zawsze jestem gotów ponieść jego konsekwencje. Jestem odpowiedzialny - to znaczy, że inni mogą na mnie polegać, mogą mi zaufać, mogą szukać we mnie oparcia, mogą iść tam gdzie ja i mieć pewność, że nie pobłądzą.
W Domowym Kościele odpowiedzialność ma szczególny charakter. Tu nie ryzykujemy, że kiedy coś “zawalimy”, szef nas wyrzuci z pracy, a my pozostaniemy bez środków do życia. Poczucie, że posługując we wspólnocie pracujemy “społecznie”, ułatwia usprawiedliwianie się, “rozgrzeszanie” z uchybień, zaniedbań, niedotrzymanych terminów, niedopełnionych zobowiązań... “Nie wypełniam swoich wspólnotowych obowiązków od A do Z? To prawda, ale przecież lepiej, że robię cokolwiek...” - myślimy.
Tymczasem... Może warto to powiedzieć wyraźnie: do wspólnoty weszliśmy dobrowolnie i w tym momencie skończyło się nasze “widzimisię”. Przestaliśmy być “sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem”... Nawiązaliśmy więzi z ludźmi, z którymi mamy tworzyć nie towarzystwo wzajemnej adoracji, lecz wspólnotę, której członkowie, dzieląc się bogactwem swych wnętrz, z pomocą łaski Bożej dążą razem do zbawienia!
Nie jest rzeczą obojętną, czy we wspólnocie jestem “martwą duszą”, czy też służę innym na miarę swoich możliwości. Czy interesuję się (życzliwie...) rozwojem duchowym moich braci i sióstr z kręgu? Czy jako animator, para łącznikowa, para rejonowa, para kierująca daną diakonią, para diecezjalna - czuję się odpowiedzialny za to, czy powierzeni mej opiece członkowie wspólnoty wzrastają w wierze? A kiedy zapala się “czerwone światło”, kiedy potrzebują duchowej pomocy - czy wykazuję inicjatywę, szukam dróg wyjścia z trudnych sytuacji, potrafię im poświęcić swój czas?
To nie jest żadna przesada: na Sądzie Ostatecznym będziemy zapytani: “Gdzie są ci, których powierzyłem waszej opiece? Czy przyprowadziliście ich ze sobą?”. I będzie to pytanie nie tylko o nasze żony, mężów, dzieci, ale również i innych, wśród których przeżyliśmy lata swego życia. Będzie to między innymi pytanie o braci i siostry z Domowego Kościoła. Obyśmy nie usłyszeli: “Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj?” (Łk 6,39). I oby Najwyższy Szef nas wtedy nie “zwolnił “...

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (3)0x01 graphic

Droga
Do istoty pracy formacyjnej w kręgach należy również uczestnictwo w różnego rodzaju rekolekcjach organizowanych przez DK: rekolekcjach 15-dniowych I, II, III stopnia (oazach rodzin), kilkudniowych Oazach Rekolekcyjnych Animatorów Rodzin (ORAR I i II stopnia), rekolekcjach ewangelizacyjnych i tematycznych. (...) Program oazy I stopnia ma charakter ewangelizacyjno-katechumenalny; omawiane są również zagadnienia z zakresu duchowości małżeńskiej. Oaza II stopnia rozwija biblijne podstawy inicjacji liturgicznej; omawiane jest również przeżywanie okresów liturgicznych w rodzinie. Oaza III stopnia ukazuje rzeczywistość Kościoła jako wspólnoty. ORAR I stopnia pogłębia rozumienie istoty, celu, duchowości i metody DK jako nurtu wspólnot rodzinnych w ramach Ruchu Światło-Życie. ORAR II stopnia przygotowuje małżeństwa do świadomego podjęcia posługi pary animatorskiej, ukazując wagę i odpowiedzialność zadań animatorów. Formację podstawową stanowi przeżycie tematów formacyjnych według podręczników I i II roku pracy, oazy rekolekcyjnej I, II i III stopnia oraz ORAR I i II stopnia. Członkowie DK po przeżyciu formacji podstawowej podejmują formację permanentną.
(„Zasady DK”, pkt. 19).

Nasza dojrzałość chrześcijańska na pewno nie zależy wprost od tego, w ilu i jakich rekolekcjach wzięliśmy udział. Można ich mieć za sobą dziesiątki i nadal być „starym człowiekiem”; można pojechać raz czy dwa - i wrócić odmienionym na resztę życia. Te skrajności są jednak tylko wyjątkami, które potwierdzają pewną regułę: nasze życie duchowe wprost woła o to, byśmy co jakiś czas (znawcy od spraw duchowych powiedzą pewnie, że przynajmniej raz w roku) oderwali się całkowicie od zgiełku codzienności, zasłuchali w głos Boży i odczytali wolę Bożą dla naszego życia.
W przypadku członków Domowego Kościoła sprawa jest jeszcze bardziej złożona. Nie wystarczą - przy całym szacunku dla ich wartości - „pierwsze z brzegu” rekolekcje. Trzeba, abyśmy byli konsekwentni: wstępując do wspólnoty zdecydowaliśmy się na pewną DROGĘ, która - w przemyślany, logiczny, nieprzypadkowy sposób - prowadzi od punktu do punktu w stronę określonego celu. Te punkty to (oprócz I i II roku pracy w kręgu) oaza I, II i III stopnia, ORAR I i II stopnia i zanim rzucimy się w wir rekolekcji tematycznych, wypadałoby (najlepiej po kolei!) przeżyć rekolekcje z zakresu formacji podstawowej. Dopiero wtedy wolno nam będzie mówić, że wiemy, czym jest Domowy Kościół. Nie zaczynajmy od deseru, by potem przejść do drugiego dania i zupy, a potem narzekać, ze obiad był do niczego... Jedzmy po kolei! A przede wszystkim - w ogóle jedzmy z bogato zastawionego stołu (=jedźmy na rekolekcje...).
Nie bądźmy duchowymi „niejadkami”. To grozi anemią...

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (4)0x01 graphic

Nigdy nie mówić „nigdy”! (Małżeństwa) przychodzą do kręgu z własnej woli, tym samym przyjmują i akceptują "Zasady" w całości. Małżeństwo, które świadomie odrzuca te założenia, albo nie chce podejmować wszystkich zobowiązań - nie może należeć do kręgu.
„Zasady DK”, pkt 22 Nie można przychodzić do wspólnoty, która idzie utartymi od lat, sprawdzonymi szlakami duchowego wzrostu, a następnie żądać, by trasa marszu uległa zmianie, bo takie jest nasze widzimisię. Powie ktoś: „Nie realizujemy wszystkich zobowiązań - może zatem trzeba, byśmy odeszli z Domowego Kościoła?” Powoli. Najpierw zapytajmy się, dlaczego tak jest. Najczęstsza odpowiedź - bo nie umiemy być konsekwentni, wytrwali, bo nie potrafimy należycie gospodarować czasem, bo pozwalamy, by pochłonęły nas bez reszty sprawy tego świata. A z drugiej strony - chcielibyśmy, żeby było inaczej. „Zaradź, Panie, naszej nieudolności!” - wołamy. Jeśli tak jest - nie martwmy się zanadto. Chrystus przyszedł właśnie do takich. Domowy Kościół nie jest wspólnotą osób doskonałych, lecz będących w drodze, czasem upadających, lecz zawsze starających się podnieść i iść dalej. Ale bywa i tak: „Będziemy się modlili, chodzili na spotkania kręgu, czytali Pismo św., ale nikt nas nigdy nie zmusi, byśmy pojechali na rekolekcje. Choćby wszystko się pomyślnie układało, choćby znalazły się pieniądze, urlop - i tak nie pojedziemy. Dialog? Niepotrzebny. A o czym mamy rozmawiać? My mamy dialog codziennie”. Kto tak mówi, powinien odejść. Z powodu tego jednego słowa: „Nigdy”. Są przecież wspólnoty, w których wystarczy się modlić i czytać Pismo św. One też mogą pomóc w drodze do zbawienia. Może tam jest moje/nasze miejsce? Domowy Kościół wytycza własną drogę. Ma do tego prawo. Ma również prawo wymagać od tych, którzy dobrowolnie doń wstąpili, by nie wykpiwali tej drogi, nie lekceważyli jej, nie odwodzili z niej innych. Bądźmy konsekwentni. Bądźmy świadomi, czego tak naprawdę chcemy w naszym życiu duchowym. Bądźmy odpowiedzialni - inni patrzą na nas i albo nabierają ducha, albo tracą resztę nadziei...

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (5)0x01 graphic

Dla Chrystusa, czy dla wzajemnej adoracji?
Małżeństwa gromadzą się w imię Chrystusa - dla Niego i z miłości do Niego, aby Go wspólnie odnajdywać i trwać przy Nim w swoim życiu codziennym
„Zasady DK”, pkt 14.

„Nie lubię go, bo jest taki gadatliwy”; „To plotkara”; „Trudno z nimi wytrzymać”; „Dobrze, że nie jesteśmy w tym samym kręgu”; „Z wszystkimi mogę się podjąć tego zadania, tylko nie z nimi”; „Jest nam dobrze ze sobą - nie potrzebujemy nowych twarzy”; „Oni tylko udają takich świętych”... Uff... Tej litanii starczyłoby pewnie na cały biuletyn. Brzmi znajomo, prawda? Może niejeden raz słyszeliśmy któreś z jej „wezwań”? Może sami mamy tu swoje autorskie „zasługi”?
Jakże łatwo przychodzi nam  dostrzegać w innych słabości, grzechy, małostkowość, wady - i oburzać się z tego powodu...  dzielić ludzi na „swoich”, „w porządku” i pozostałych...  odsuwać się od tych, za którymi nie przepadamy i mościć sobie wygodne „gniazdko” w wybranym towarzystwie...
Nie tak ma być w Chrystusowej wspólnocie. Zamiast rozglądać się podejrzliwie na boki, by przyłapać na czymś siostrę czy brata, mamy kierować wzrok ku Jezusowi. On  rzuca światło prawdy na nasze życie i pokazuje, że nie jesteśmy wystarczająco doskonali, by sądzić innych  udziela nam mocy, byśmy dźwignęli się z naszych upadków  uzdalnia nas do tego, byśmy dostrzegali w innych przede wszystkim dobro  jeśli mimo dobrej woli nadal widzimy w nich grzech (bo rzeczywiście grzeszą), napełnia nas pragnieniem udzielenia im pomocy w wyzwoleniu się z tego stanu.
W szkole Chrystusa wszyscy bez wyjątku jesteśmy uczniami. Jeśli wydaje nam się, że w porównaniu z innymi możemy uchodzić za mistrzów, to rzeczywiście... tylko tak się nam wydaje... W tej szkole nie ma „lepszych” i „gorszych”. Trzeba zatem, byśmy nieustannie przekraczali swą ludzką skłonność do wprowadzania podziałów i byli gotowi przyjąć życzliwie każdego brata i siostrę. Tu nie chodzi o kółka wzajemnej adoracji, skupiające tych, którzy lubią i akceptują się nawzajem. Tu chodzi o budowanie wspólnoty ludzi różniących się nieraz znacznie między sobą, lecz mimo tych różnic potrafiących wspólnie dążyć do najważniejszego celu ich życia: zbawienia wiecznego w imię Jezusa Chrystusa.

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (6)0x01 graphic

Święci natychmiast!”
DK zwraca szczególną uwagę na duchowość małżeńską, czyli dążenie do świętości w jedności ze współmałżonkiem. Chce pomóc małżonkom trwającym w związku sakramentalnym w budowaniu między nimi prawdziwej jedności małżeńskiej, która jednocześnie stwarza najlepsze warunki do dobrego wychowania dzieci w duchu chrześcijańskim.
„Zasady DK”, pkt 10.

Jedność małżeńska - niebo na ziemi. Zdumiewające doświadczenie, że mężczyzna i kobieta, przy wszystkich dzielących ich różnicach, mogą być całością. Zrozumiała sama przez się na poziomie ciał, ale już nie zawsze wtedy, gdy trzeba budować wspólnotę uczuć, myśli i ducha. Wymarzona przed ślubem, budowana „z rozpędu” na początku małżeństwa, a potem… Różnie bywa. Przychodzą przeszkody, troski, rozczarowania, zmęczenie, a pod ich wpływem - często - niewiara w to, że idąc razem przez życie można pomnażać, ubogacać, przemieniać i uszlachetniać początkowe zauroczenie. Małżeństwo przybiera postać balonu, z którego stopniowo (a czasem gwałtownie…) uchodzi powietrze; po kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu latach wspólnego pożycia pozostaje tylko „flak”.
Nie tak ma być u chrześcijan. Po to Jezus ustanowił sakrament małżeństwa, aby było ono realną, choć niełatwą (bo do świętości nie prowadzą łatwe drogi…) szansą uświęcenia się dwojga ludzi. Więcej - aby poprzez ich świętość kierować myśl i uwagę świata ku Temu, który jest Dawcą miłości.
Z „Zasad DK” jasno wynika, że dążenie do świętości w jedności z małżonkiem stoi w centrum uwagi naszego ruchu. DK wytycza cel, ukazuje środki, które do niego wiodą i uczy, jak z nich korzystać. Trzeba, abyśmy zawsze mieli ten cel przed oczami: świętość. Świętość osiąganą wspólnie: na modlitwie i w miłosnym zbliżeniu, przy garnkach w kuchni i w pracy zawodowej, w zdrowiu i chorobie, na spacerze z dziećmi i na zakupach, przy sprzątaniu i przy popołudniowej kawie. Wszędzie, zawsze, bez podziału życia na część „sakralną” i „świecką”. Wszystko inne to środki prowadzące do tego celu.
DK (...) chce pomóc małżonkom trwającym w związku sakramentalnym w budowaniu między nimi prawdziwej jedności małżeńskiej - czytamy w „Zasadach”. Zwróćmy uwagę na słowo „chce”. Domowy Kościół daje gotową, sprawdzoną przez tysiące małżeństw receptę na budowanie jedności małżeńskiej, jednak niczego nie chce i nie jest w stanie narzucić. Tu trzeba naszej decyzji, naszego „tak”, naszego „pójścia na całość”.
Na pewno wszyscy znamy obraz ukazujący relację człowiek-Chrystus: zamknięte drzwi (ludzkiego serca), przed nimi Zbawiciel, a klamka tylko po naszej stronie.Do nas należy pierwszy ruch.
Podobnie rzecz się ma z naszym uczestnictwem we wspólnocie. Nic się samo nie zrobi. Bez naszego szerokiego otwarcia na charyzmat DK cudów nie będzie. Czy chcemy, aby spotkał nas smutny los sflaczałego balonika? A może lepiej dumnie wzbić się w górę - ku niebu?

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (7)0x01 graphic

Herbatka”, czy coś więcej?
Spotkanie miesięczne kręgu rodzin składa się z następujących części stałych: dzielenia się życiem (dzielenie się wydarzeniami, radościami, troskami podczas symbolicznego posiłku)
„Zasady DK”, pkt 16.

U wielu z nas utarło się nie tylko nazywać, ale wręcz podświadomie przeżywać pierwszą część kręgu jako tzw. „herbatkową”. Często - niestety - wygląda to tak: o umówionej godzinie schodzi się część małżeństw. Reszta z najróżniejszych ważnych powodów spóźnia się o pięć, dziesięć, dwadzieścia minut, usprawiedliwiając się w duchu, że przecież zdążą na „najważniejszą część”, czyli na modlitwę i dzielenie się zobowiązaniami. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości modlitwa już się rozpoczęła, bo przecież cały krąg, łącznie z pierwszą częścią, jest spotkaniem w imię Jezusa Chrystusa i w Jego współobecności.
Siadamy do stołu, modlimy się przed posiłkiem (bywa, że zbyt wystawnym, bo przecież nie wypada skąpić jadła, więc obowiązuje zasada „zastaw się, a postaw się”) i... zaczyna się. Uzgadnianie poglądów na to, kto powinien rządzić Polską, sport, wieści z życia dzieci i wnucząt, raport o wizytach u lekarza, narzekanie na podwyżki, od czasu do czasu pada jakieś nazwisko, bo niewinne poplotkowanie to przecież nic złego... Uff...
I tak, niepostrzeżenie, przecieka nam przez palce niepowtarzalna szansa wytworzenia głębszej więzi przez wspólne obejrzenie przeżytych wydarzeń i spraw w świetle Bożego słowa, pod kątem Bożej woli. Gorzej jeszcze - nie korzystamy z możliwości (a może wręcz od tego uciekamy...) wsłuchania się, co rzeczywiście, za fasadą żartów i uśmiechów, przeżywają nasi bracia i siostry. Zaczynamy parodię dzielenia się życiem. Zamiast mówić o tym, co przeżywamy w głębi serc, ślizgamy się po powierzchni, toczymy stereotypowe rozmowy w stylu „co słychać?”. Unikamy bardziej drążących pytań, bo a nuż ktoś się otworzy, opowie o swoich prawdziwych bolączkach i trzeba będzie zareagować: zaangażować się, pomóc. A przecież zdawkowe współczucie jest o wiele bezpieczniejsze.
Może powyższy opis jest przerysowany. Może krzywdzący dla wielu kręgów. Daj Boże, aby tak było. Bo to oznaczałoby, że udało nam się stworzyć nie tylko wspólnotę modlitewną, ale również wspólnotę życia, w której wzajemna solidarność jest nadal w cenie.

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (8)0x01 graphic

Abyśmy byli jedno...
Rodziny DK dla budowania jedności Ruchu starają się uczestniczyć w dniach wspólnoty Ruchu Światło-Życie
„Zasady DK”, pkt. 20.

Ks. Franciszek Blachnicki uważnie i przenikliwie odczytywał znaki czasu. Powołując do zycia Ruch Światło-Życie zauważył - skądinąd oczywisty - fakt, że dzieci i młodzież uczestniczące w oazach naturalna koleją rzeczy dorastają, zakładają rodziny, sami mają dzieci, a zatem jako małzonkowie i rodzice potrzebują dalszej formacji. Tak narodził się Domowy Kościół - rodzinna gałąź ruchu, budująca swój charyzmat w oparciu o dwa źródła: Ruch Światło-Życie i francuskie Equipes Notre Dame (END).
Jesteśmy zatem ze sobą nierozerwalnie związani: dzieci, młodzież i rodziny. Tym tropem idzie formacja w ruchu, bo taka jest logika życia. Wielu z nas ma jednak inne doświadczenia: weszli wprost do DK, nie należąc uprzednio do dziecięcych czy młodzieżowych wspólnot Ruchu Światło-Życie. To rodzi pewne trudności i wyzwania. Trzeba bowiem podjąć wysiłek poznania całego charyzmatu DK, nie tylko duchowości małżeńskiej, która jest wkladem END, ale również charyzmatu Ruchu Światło-Życie, z jego centralnymi ideami: Nowego Człowieka, Nowej Wspólnoty i Nowej Kultury, realizowanymi w realiach codzienności przenikniętych Bożym światłem (Światło-Życie).
Trzeba też, abyśmy stanęli w prawdzie, przyznając, że ostatnie lata - zarówno w skali ogólnopolskiej, jak i diecezjalnej - przyniosły bardzo bolesne doświadczenia w postaci nieporozumień i rozdźwięków między Ruchem Światło-Życie i Domowym Kościołem. Zostały one w wiekszości zażegnane - niestety, w przypadku DK za cenę rozpadu wiele kręgów i poważnych zranień w niejednym sercu. Niech te smutne wydarzenia z przeszłości będą przestrogą, że nie warto i nie wolno realizować tej czy innej wizji ruchu wbrew woli samych zainteresowanych, bez szacunku dla tych, którzy myślą inaczej.
Pamiętając - nie z zapiekłości serca, lecz gwoli nauki - o bolesnej przeszłości, trzeba jednak umieć ja zamknąć i spojrzeć w przyszłość. Tu wszystko jest do wygrania. Piszemy te słowa mając w pamięci przeżycia z tegorocznych rekolekcji w Szczawnicy. Mając zaledwie cztery kilometry do Krościenka, kilkakrotnie w tym czasie odwiedzilismy kolebkę naszego ruchu: Kopią Górkę, czyli centralę Ruchu Światło-Życie, centralny dom rekolejcyjny DK przy ul. Jagiellońskiej i grób naszego Założyciela, Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego.
Szczególnie mocno poruszył nas widok oaz dziecięcych, młodziezowych i rodzinnych zgromadzonych na dniu wspólnoty. W dzieciach i młodzieży przybyłych ze wszystkich stron Polski zobaczyliśmy bowiem nasze dzieci i przyszłych członków naszej wspólnoty. Jak i gdzie nasze dzieci mają odnaleźć swoje miejsce w Kościele, jeśli nie w grupach oazowych? Bo nie łudźmy się: nie znajdą go na pewno, jeśli będą jeździły na rekolekcje DK ze swoimi rodzicami, nie przeżywając dostosowanego do swych potrzeb i mozliwości programu formacyjnego. W kilkunastoletnich uczestnikach dnia wspólnoty zobaczyliśmy też potencjalnych przyszłych członków Domowego Kościoła. Bo dokąd mają oni iść, jeśli za kilka lat, już jako dorośli, małżonkowie i rodzice będą szukali miejsca, w którym mogliby znaleźć sprzyjające warunki dalszego duchowego wzrostu?
Nie jest żadną tajemnicą, że Ruch Światło-Życie, niegdyś tak prężny, przeżywa obecnie poważny kryzys. Bo tu trzeba „szaleńców”, gotowych siać wbrew duchowi pogańskich czasów, w których żyjemy. Takich zawsze jest niewielu...
Pomóżmy im. Zróbmy coś. Nie patrzmy bezczynnie, jak w dziele „formowania” naszych dzieci wyręczają nas bezbożne programy telewizyjne, gry komputerowe, czy pół-pornograficzne kolorowe czasopisma! Jesteśmy przekonani, że jednym z najpoważniejszych wyzwań, stojących obecnie przed Domowym Kościołem w naszej diecezji, jest wsparcie - nie wyręczanie - wysiłków kapłanów i osób świeckich, którzy pracują z oddaniem w Ruchu Światlo-Życie. Czasy, w których obawialiśmy się o odebranie Domowemu Kościołowi jego autonowmii, na szczęście minęły - mamy nadzieję, że bezpowrotnie. Teraz, jak uczy Jezus, trzeba mocno ująć pług i - nie oglądając się wstecz orać bez wytchnienia, a następnie rzucić ziarno. Pan Bóg nie odmówi wzrostu i na pewno coś dobrego dobrego z tego wyrośnie.

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (9)0x01 graphic

Sprawdzoną drogą, czy „po swojemu”?
Budowaniu jedności (communio) w małżeństwie i rodzinie służą następujące elementy formacyjne - zobowiązania, przyjęte z END:
· codzienna modlitwa osobista (Namiot Spotkania) · regularne spotkanie ze Słowem Bożym · codzienna modlitwa małżeńska · codzienna modlitwa rodzinna · comiesięczny dialog małżeński · reguła życia (systematyczna praca nad sobą, swoim małżeństwem i rodziną) · uczestnictwo, przynajmniej raz w roku, w rekolekcjach formacyjnych.

Dzięki wprowadzaniu w życie tych elementów następuje indywidualne zbliżenie się małżonków do Boga i wzrastanie na drodze duchowości małżeńskiej. Nie są one celem samym w sobie, ale środkiem do celu. Ich realizowanie odbywa się w małżeństwie poprzez codzienny wspólny wysiłek małżonków, podejmujących i realizujących poszczególne zobowiązania oraz poprzez wzajemną pomoc małżeństw w kręgu w dążeniu do świętości (idea małej grupy jako środowiska koniecznego do wzrostu wiary).
„ZASADY DK”, pkt 13.

Kto z nas, zapytany o to, czy zależy mu na jedności, na rozwoju miłości w małżeństwie i rodzinie, odpowie przecząco? Przecież wszyscy - bardziej lub mniej świadomie - marzymy o małżeńskiej i rodzinnej harmonii... Sęk w tym, że nie wystarczy odpowiedzieć na pytanie „”Czy...?”. Trzeba jeszcze wiedzieć, jak do tego celu dążyć, jakich zasad przestrzegać, od czego trzymać się z daleka...
Niełatwo samemu odpowiedzieć na te pytania w sposób mądry, spójny i przemyślany. Domowy Kościół proponuje zatem gotową odpowiedź, na tyle elastyczną, że możliwą do zastosowania w każdym małżeństwie chrześcijańskim. Ta odpowiedź to zobowiązania.
Niektórym kojarzą się one z najbardziej krępującym momentem kręgowego spotkania, kiedy trzeba przeprowadzić publiczną „spowiedź” z tego, co w minionym miesiącu „wyszło”, a co nie. „Modlitwa osobista była zawsze, małżeńska rzadko, rodzinna przeważnie, czytanie Pisma - kilka razy w miesiącu coś poczytałem, dialog jeszcze przeprowadzimy w tym miesiącu, rekolekcje... Kiedyś chyba pojedziemy...” - wyrzucamy jednym tchem. Gdzieś ucieka bogactwo propozycji, którą Domowy Kościół ma dla naszych małżeństw i rodzin - spójnej, logicznej, konsekwentnej, zachęcającej do oparcia wszystkiego nie na własnej przemyślności, lecz na mocy Bożej; z powodzeniem wykorzystanej przez tysiące małżeństw i - powiedzmy sobie szczerze - nie stawiającej przesadnie wysokich wymagań. Ot, taka chrześcijańska normalność...
Mamy bałagan w mieszkaniu. W kącie stoi miotła, lecz nam się nie chce po nią sięgnąć. Wolimy tkwić w coraz większym brudzie, narzekając na warunki, w których przyszło nam żyć... Wszyscy są winni, odpowiedzialni za ten stan rzeczy. Wszyscy, tylko nie my.

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (10)0x01 graphic

Czy odkryłeś już swoje miejsce w Kościele?
Realizacja charyzmatu Ruchu Światło-Życie odbywa się
w Domowym Kościele w szczególności poprzez: (...)
- dążenie do pełnego i odpowiedzialnego uczestnictwa
w życiu Kościoła lokalnego (idea Nowej Wspólnoty).
„Zasady DK”, pkt 12).

- Tak - odpowiesz żartobliwie. - Mój kościół parafialny, siódma ławka po lewej stronie. Dobrze jednak wiesz, że w tytułowym pytaniu chodzi o coś innego - o Kościół jako wspólnotę ludzi wierzących. Św. Paweł w liście do Koryntian (1 Kor 12,12-31) porównał Kościół do ciała ludzkiego, którego poszczególne części wykonują różne zadania na rzecz całości. I choć z ludzkiego punktu widzenia jedne z nich są bardziej „honorowe”, a inne mniej, to przecież w oczach Bożych wszystkie są ważne, bo służą budowaniu Chrystusowego Królestwa na ziemi - środowiska, w którym znajdziemy warunki sprzyjające do osiągnięcia zbawienia. Jednym z podstawowych celów Domowego Kościoła jest obudzenie w nas pragnienia służby na rzecz naszych braci i sióstr w wierze. Do tego prowadzi program formacyjny, opracowany przed laty przez naszego Założyciela, Sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego.
Oto miara, którą powinniśmy badać swoje chrześcijaństwo! Czy dojrzewam do tego, by wyjść poza opłotki swojej prywatności, szczęścia we dwoje (troje, czworo, pięcioro...), domowego ciepła i zrobić coś dla innych? A może ciągle tkwię w myśleniu: „mój dom - moja twierdza”? Może maskuję swą niechęć do zaangażowania się na szerszym forum, mówiąc, że nie będę nikogo wyręczał, bo przecież „każdy jest kowalem swego losu” i powinien zadbać o siebie i swoich bliskich? Może usprawiedliwiam się obowiązkami rodzinnymi, domowymi, zawodowymi („Przecież nie mogę udzielać się na rzecz obcych kosztem żony i dzieci!”)? Nie. Takie rozumowanie tylko pozornie wydaje się rozsądne i odpowiedzialne. Bo chociaż prawdą jest, że najszlachetniejsza nawet służba nie może usprawiedliwić nas, jeśli zaniedbujemy żonę, męża czy dzieci, to przecież Chrystus powołuje nas do czegoś znacznie większego, niż tylko zabiegi wokół siebie samego i swoich najbliższych. Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. Jeden drugiego brzemiona noście. Co uczyniliście jednemu z tych moich najmniejszych, Mnie uczyniliście. To nie jest tylko tania żonglerka słowna. To są jak najbardziej realne prawa obowiązujące ucznia Chrystusa. Formacja w Domowym Kościele, jeśli jest prowadzona w prawidłowy sposób, prowadzi przez kilka etapów: 1. osobiste nawrócenie, 2. budowanie jedności małżeńskiej i rodzinnej (jej osiągnięciu służy wypełnianie zobowiązań), wreszcie - 3. odkrycie swojego miejsca w Kościele, podjęcie posługi na rzecz lokalnej wspólnoty.

Wielu spośród nas daje w tym względzie piękne świadectwo. Powstrzymajmy się od wymieniania nazwisk, poprzestańmy na miejscach, w których służą Kościołowi (czyli nam wszystkim). Radio Maryja. Ruch „Spotkania małżeńskie”. Poradnictwo rodzinne. Poradnia psychologiczno-pedagogiczna „Cyrenejczyk”. Katecheza szkolna. Prasa katolicka. Zakrystie w kościołach parafialnych. Liturgia podczas nabożeństw. Zbiórki do puszek. Roznoszenie opłatka przed Bożym Narodzeniem. To są pierwsze z brzegu przykłady wychodzenia z posługą na szersze wody, poza wspólnotę. A wewnątrz niej? Niezliczone przykłady. Posługa animatorów, par łącznikowych i rejonowych. Poszczególne diakonie. Udział w organizacji i prowadzeniu rekolekcji. Dar wzajemnej modlitwy. Pomoc materialna dla będących w potrzebie. A wszystko to tylko szkicowo, bez szczegółów, żeby nie wskazywać na konkretne osoby i nie odbierać nagrody w niebie, owych przysłowiowych “niebieskich dolarów”...

Wielu z nas odkryło już prawdziwość Chrystusowego zapewnienia: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól, z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz (...) a życia wiecznego w czasie przyszłym (Mk 10,29-30). Tak rzeczywiście jest. Angażując się w posługę na rzecz innych pozornie “tracimy” czas, siły, bywa, że i pieniądze, lecz przecież w zamian wypełnia nas Boży pokój, radość i poczucie, że nie żyjemy bez sensu. Czas staje się nagle “rozciągliwy” jak guma, sił nie wiadomo skąd przybywa, nagle okazuje się, że choć obowiązków coraz więcej, to w naszych małżeństwach i rodzinach jakby też przybyło harmonii, pokoju i miłości... Tak. Bo przecież więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu (Dz 20,35)...

Chcę służyć innym. Na miarę moich możliwości, umiejętności, talentów, po rozeznaniu i upewnieniu się, czy zaproszenie do służby zgodne jest z wolą Bożą, na przekór poczuciu słabości i niegodności odpowiadam: “Tak! Chętnie! Przyjmuję to zadanie. Wszak do tego przygotowywał mnie Domowy Kościół”.

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (11)0x01 graphic

Rekolekcje -
nieżyciowe wymaganie, czy życiowa szansa?

Do istoty pracy formacyjnej w kręgach należy również uczestnictwo
w różnego rodzaju rekolekcjach organizowanych przez DK
„ZASADY DK”, pkt 19

Pośpiech, nawał obowiązków, kontaktów, spotkań; kalendarz nie mieści spraw, które trzeba natychmiast załatwić, a wszystkie są „na wczoraj” lub „przedwczoraj”. Praca, w której za coraz mniejsze pieniądze wymagają coraz więcej zaangażowania i dyspozycyjności. Coroczne podchody o urlop - już nawet nie o jak najdogodniejszy termin, lecz o to, by go w ogóle dostać. Ciągle to samo: troska, żeby związać koniec z końcem, zapewnić rodzinie już nawet nie luksus, lecz tylko to, co niezbędne do życia. Trudne czasy. „Gorzej niż za komuny” - mówią niektórzy, obdarzeni gorszą pamięcią.

I oto w cały ten zgiełk wchodzi Jezus z propozycją, by znaleźć dla Niego specjalny czas. Chce od Ciebie (aż/tylko) kilku lub kilkunastu dni, w których odsuniesz się od zgiełku tego świata, by zakosztować innego życia. Chce dać Ci niepowtarzalną szansę doświadczenia mocy Jego Słowa (tak, aby ono naprawdę kształtowało Twoje życie), przeżycia piękna liturgii, zanurzenia w modlitwę, odnowienia Twojego małżeństwa, odkrycia na nowo sensu życia, nabrania sił na dalsze miesiące.
Powiesz, że to nadużycie; może oburzysz się, że to manipulacja. Zakrzykniesz, jak można wkładać w usta Jezusa własne słowa. Otóż nie - to nie jest żadna przesada, manipulacja, czy nadużycie. Powtarzam: przez zaproszenie, zachętę skierowaną do Ciebie ustami animatora, pary rejonowej czy diecezjalnej, przemawia do Ciebie i zaprasza Cię Jezus. Możesz, oczywiście, zbyć swego animatora, aż pójdzie mu w pięty, jak zbywa się nachalnych akwizytorów, pukających do drzwi. „Posłuchamy ciebie innym razem” - usłyszał św. Paweł od ateńskich mędrców-filozofów, kiedy usiłował im otworzyć oczy na fascynującą prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa. „Innym razem”, czyli „nigdy”, „daj nam spokój z tymi bajkami”… Zobacz - tacy byli mądrzy, tacy intelektualnie „do przodu”, a jednak przeoczyli to, co najważniejsze. „Nie rozpoznali czasu swego nawiedzenia”...

Uważaj, żebyś nie poszedł w ich ślady. Bo może okazać się, że dopniesz na ostatni guzik wszystko inne: umeblujesz mieszkanie, dorobisz się samochodu albo i dwóch, wykształcisz dzieci, zwiedzisz pół świata, a przeoczysz to, co najważniejsze, to, co daje się zauważyć tylko wtedy, kiedy się zatrzymasz, oddalisz od rutyny codzienności, kiedy pozwolisz, aby do Twego serca dotarł wreszcie tyle razy zagłuszany głos Boga.
Oczywiście - z wyjazdem na rekolekcje wiążą się tzw. przeszkody obiektywne. Bo przecież naprawdę jest ciężko o urlop, naprawdę ciągle nie starcza pieniędzy, naprawdę trzeba opiekować się kimś chorym w rodzinie, sąsiedztwie. Jest zatem w tym wszystkim jakaś próba naszej wiary. Jeśli rzeczywiście nie sposób ominąć tych przeszkód, to widocznie taki masz czas, że Pan Bóg każe Ci przeżyć rekolekcje nie ruszając się z domu. Ale może jest zupełnie odwrotnie - może chwytasz się każdego pozoru, każdej wymówki, by przetrzymać bez rekolekcji jeszcze jeden rok? Wiem, że słowa te są dość cierpkie, niedelikatne. Ale wiem też, że w naszym życiu jest aż za dużo rzeczy, których nie mamy odwagi nazwać po imieniu. Usprawiedliwiają mnie dwie rzeczy: po pierwsze - sam wielokrotnie doznałem łaski uczestnictwa i głębokiego przeżycia rekolekcji. Na własnej duszy doświadczyłem, jak dużo Pan Bóg potrafi uporządkować w krótkim czasie. W ciągu kilku, kilkunastu dni dokonuje w człowieku zmian, na które w codziennym życiu trzeba lat, na które niekiedy nie starcza całego życia. Po drugie - po prostu dobrze Ci życzę. W przeciwieństwie do wszelkiej maści akwizytorów, dealerów i przedstawicieli handlowych, nie mam w tym żadnego osobistego interesu. Po prostu wiem, jakim błogosławieństwem są rekolekcje i pragnę, byś i Ty się o tym przekonał.
Wejdź w głąb swego sumienia i odpowiedz, jak jest naprawdę. Czy faktycznie robisz wszystko, co w Twojej mocy, aby przeżyć ten święty czas?

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (12)0x01 graphic

Przed nami wybory par animatorskich
Posługę pary animatorskiej może pełnić małżeństwo, które przeżyło co najmniej oazę rodzin I stopnia i ORAR II stopnia. Kadencja pary animatorskiej trwa jeden rok, poprzez tajne głosowanie możliwe jest jej przedłużenie na kolejny rok formacyjny.
„Zasady DK” pkt. 33a

Maj i czerwiec to czas, kiedy w kręgach odbywają się wybory par animatorskich. To bardzo ważne wydarzenie w życiu Domowego Kościoła i chyba nieprzypadkowo stoi ono w bliskości uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Bo rzeczywiście, trzeba ze wszystkich sił prosić Dawcę światła o dobre rozeznanie - nie tylko kwestii, kto ma podjąć tę posługę, ale również tego, jak ona powinna być pełniona.

Dobra para animatorska to skarb Domowego Kościoła. „Zasady” jasno precyzują, jakimi cechami powinna się odznaczać. Każde małżeństwo - czytamy w punkcie 32 - pełniące posługę pary odpowiedzialnej powinno: * być rozmodlone: * żyć życiem sakramentalnym; * dążyć do życia w pełni chrześcijańskiego; * w jedności i wzajemnym zrozumieniu wspomagać się na drodze do Boga; * umiejętnie kontaktować się z innymi, być taktowne i dyskretne; * znać zasady DK, akceptować je i być im wierne; * kształtować w sobie postawę świadomego uczestnictwa w KWC,; * pogłębiać wiedzę religijną, w szczególności dotyczącą małżeństwa i rodziny; * charakteryzować się postawą służby, posłuszeństwa i miłości wobec Kościoła; * obejmować modlitwą sprawy i ludzi, którym służy;* świadomie i twórczo służyć społeczeństwu poprzez odpowiedzialnie wykonywane obowiązki domowe, pracę zawodową i społeczną.

Małżonkowie, którzy na serio dążą do spełnienia powyższych wymagań, choćby nieraz upadli na drodze ich realizacji, to prawdziwi świadkowie Chrystusa. Oni nie tyle dużo o Nim mówią, ile pokazują i prowadzą do Niego innych. Samo słowo „animator” wskazuje jasno, na czym polega rola pary odpowiedzialnej za rozwój duchowy kręgu. Ożywia ona powierzone sobie małżeństwa, zachęca je do wysiłku, do pracy nad sobą, nad swoim małżeństwem, rodziną. Czuwa, aby - obarczeni troskami dnia codziennego - nie opuścili wzroku zbyt nisko, tak, że nie będą już nic widzieli poza sprawami tego świata. Animatorzy to ci, którzy - jak wszyscy - pracują, zarabiają i wydają pieniądze, ale potrafią to wszystko podporządkować perspektywie Królestwa Bożego, perspektywie nieba, wieczności. Domowego Kościoła nie uzdrowimy odgórnie. Nie pomogą najpiękniejsze nawet uroczystości, pielgrzymki, rekolekcje, artykuły w biuletynie, nic nie da mnożenie spotkań kręgów rejonowych i diecezjalnych, jeśli zabraknie regularnej modlitwy, korzystania z sakramentów, rozważania Słowa Bożego. A do tego trzeba wsparcia ze strony tych, którzy sami swoje życie oparli na Bogu - dobrych animatorów. To oni mają najlepszy wgląd w sytuację w kręgu - czy jest żywy, prężny, chętny do rozwoju, czy przeciwnie - martwy, zastygły, bierny, uśpiony.

Jest jednak w tym wszystkim jeszcze jeden ważny szczegół. Charyzmat Domowego Kościoła owocuje wtedy, gdy jest wypełniany wiernie, w duchu posłuszeństwa, bez chodzenia na skróty. Jeśli akceptuję zobowiązania, to wszystkie, a nie tylko przez siebie wybrane. Jeśli włączam się do wspólnoty to nie tylko po to, by brać, ale również po to, by dawać, a już na pewno nie po to, by figurować w statystykach jako tzw. martwa dusza. I wreszcie - wracając do tematu tego rozważania - jeśli przystępujemy do wyboru par animatorskich, to nie po to, by zrobić to wedle naszego widzimisię, lecz w duchu posłuszeństwa wobec „Zasad DK”.

Powtórzmy zatem: POSŁUGĘ PARY ANIMATORSKIEJ MOŻE PEŁNIĆ MAŁŻEŃSTWO, KTÓRE PRZEŻYŁO CO NAJMNIEJ OAZĘ RODZIN I STOPNIA I ORAR II STOPNIA”. Wiemy dobrze, że różnie z tym bywało w poprzednich latach. Czas to uporządkować. W tym roku prosimy o dokonywanie wyborów zgodnie z powyższą zasadą. Prosimy też o zgłaszanie wszystkich sytuacji, w których - z przyczyn obiektywnych - nie będzie możliwości jej przestrzegania. Wówczas para animatorska, wybrana niezgodnie z „Zasadami” będzie miała szansę uzupełnić formację podczas najbliższych wakacji.

Beata i Tomek Strużanowscy

 

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (13)0x01 graphic

Rozwiązany krąg

Kręgi rodzin, które nie dochowują wierności
formacji duchowej DK tracą prawo do nazywania się kręgami DK.
„Zasady Domowego Kościoła”, pkt 24

 

 

Z wielką przykrością pragniemy poinformować, iż po 12 latach od założenia przestał istnieć jedyny krąg w chełmińskiej Farze - parafii Wniebowzięcia NMP. Od dłuższego czasu skupiał on trzy rodziny. Można śmiało powiedzieć, iż jedynie dzięki karkołomnym wysiłkom animatorów krąg ten dotrwał aż do tego czasu. Ks. Czesław Grajkowski - moderator kręgu, który regularnie uczestniczył w spotkaniach i znał doskonale sytuację, postanowił zastosować biblijną zasadę. Nie wyciął od razu drzewa, które nie przynosi owocu, lecz najpierw je „okopał”.
Po spotkaniu z parą rejonową postawił bardzo jasno sprawę realizacji zobowiązań, z którymi większość uczestników kręgu nie miała żadnych problemów, bo ..... po prostu ich nie realizowała. Na majowe spotkanie przyszedł z listą rekolekcji długich, krótkich i weekendowych, aby ci, którzy jeszcze nie byli na żadnych rekolekcjach, wybrali coś dla siebie na najbliższe wakacje. Od tego uzależnił dalsze istnienie kręgu. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Na następne spotkanie poza animatorami przyszła tylko jedna osoba, aby oznajmić, iż rezygnuje ze spotkań. Niestety, stało się to, o czym często na łamach naszego biuletynu „Wypłyń na głębię” pisała para diecezjalna. Bez przeżycia corocznych rekolekcji poszczególne małżeństwa, rodziny, kręgi będą duchowo dreptać w miejscu, aż „padną”. Kręgi, w których nie realizuje się zobowiązań, prędzej czy później skazują się same na unicestwienie. Siostra Jadwiga, prawie aż do znudzenia na wszystkich spotkaniach przypomina, iż dzielenie się w atmosferze modlitwy realizacją zobowiązań, to znaczy osiągnięciami i trudnościami w rozwoju życia duchowego“ jest „gwoździem” naszych spotkań. Jest to coś, czego nie ma w innych wspólnotach prorodzinnych. Dlatego nie można tej części spotkania kwitować stwierdzeniami typu „było” - „nie było” lub „lepiej nie mówić”, gdyż takie podejście może doprowadzić do tego, co wydarzyło się w chełmińskim kręgu.
Chętna do pracy para animatorska została dołączona do jednego z kręgów w sąsiedniej parafii. Mamy też i radosną wiadomość: w naszym rejonie, w Grudziądzu, został zawiązany nowy krąg. Chwała Panu!

Ania i Wiesiek Strelczukowie
DK Chełmno - para rejonowa

 

Czytając „Zasady Domowego Kościoła” (14)0x01 graphic

Tym razem „Zasady DK” jako całość
Bo my jesteśmy nietypowi…

Nieraz słyszymy: Oni (animatorzy) przesadzają z wymaganiami; Nie można mieć klapek na oczach i wszystkiego podporządkowywać ruchowi; Jesteśmy trudni, dajemy wycisk animatorom, bo nie sposób nas przekonać do jedynej słusznej poprawnej wersji tego, jak powinno być; Mają z nami ciężko, bo jesteśmy niepokorni: nie robimy „w ciemno” tego, do czego nas zachęcają, szukamy własnej drogi rozwoju duchowego, nie chcemy popaść w jednostronność, boimy się fanatyzmu; Jesteśmy nietypowi, bo musimy wszystko rozgryźć własnym rozumem. Itd., itp…
Nie, bracie i siostro. Nie jesteście nietypowi. Tworzycie tłum. Dzisiaj już coraz mniej jest ludzi skłonnych do posłuszeństwa, do zawierzenia tym, którzy mają większe, zdobyte często w kosztowny sposób doświadczenie i pragną się nim podzielić, zaoszczędzić Wam próżnego błądzenia. Wręcz przeciwnie - jesteście typowi: nieskłonni do uznawania autorytetów, nieskorzy do uwierzenia, że jeśli dokonacie takiego czy innego wyboru, to się poparzycie, bo inni już długo przed Wami popełnili te same błędy, które Wy teraz, w imię swej „oryginalności” i „niepowtarzalności” upieracie się powielać. Przypominacie górskich wędrowców, którzy nie cenią sobie ścieżek, które prowadzą na szczyt stosunkowo prostą, sprawdzoną, bezpieczną drogą; zamiast nimi iść, szukacie na siłę karkołomnych „wariantów”, wiodących nad przepaściami, gdzie co prawda adrenalina aż skacze, ale i szansa na to, że się „wykopyrcicie” też jest duża. Oczywiście - macie wolną wolę i niezbywalne prawo do wyboru drogi, którą pragniecie podążać na szczyt. Ale nie nazywajcie ryzykanctwa oryginalnością, nietypowością, niepowtarzalnością. Dziś, w czasach kwitnącego indywidualizmu, pogoni za wyróżnieniem się z tłumu za wszelką cenę, na miano to zasługują raczej pokora, posłuszeństwo i zawierzenie. Piszę te słowa, mając przed oczami tekst „Zasad DK”. Ile razy go czytam, tylekroć na nowo ogarnia mnie podziw, jak prosta i pewna jest droga ku świętości małżeńskiej, którą on wyznacza. Nic, tylko nie mędrkować, nie silić się na „oryginalne” rozwiązania; nic, tylko zaufać, że droga, proponowana przez nasz ruch prowadzi jak po sznurku do Boga.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CHARYZMAT ŚWIATŁO-ŻYCIE W NURCIE DUCHOWOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ, Duchowość, Ruch Światło-Życie
CHARYZMAT ŚWIATŁO-ŻYCIE W NURCIE DUCHOWOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ, Duchowość, Ruch Światło-Życie
ZASADY DOMOWEGO KOŚCIOŁA, Domowy Kościół
ZASADY DOMOWEGO KOŚCIOŁA, Domowy Kościół
duchowość i charyzmat oazy - 2, Ruch Światło i Życie
Instrukcja Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej po Soborze Watykańskim II, Ruch Światło Życie, Do
Funkcje scholi, Ruch Światło Życie, Dokumenty Kościoła
Wskazania Episkopatu Polski po ogłoszeniu nowego wydania OWMR, Ruch Światło Życie, Dokumenty Kościoł
duchowość i charyzmat oazy - 2, Ruch Światło i Życie
CHARYZMAT I DUCHOWOŚĆ RUCHU ŚWIATŁO ŻYCIE
Ruch Światło Życie wobec darów duchowych
Oaza Domowego Kościoła, Domowy Kościół
CHARYZMAT I DUCHOWOŚĆ RUCHU ŚWIATŁO
Zasady ortografii, Sql, Projekty, prace domowe, dodatkowe, itd. itp
Rola modlitwy w rozwoju życia duchowego, Dokumenty (w tym Dokumenty Kościoła), Pomocne w życiu wiary
KOŚCIÓŁ WOBEC ZWIĄZKÓW NIESAKRAMENTALNYCH, TXTY- Duchowosc, ezoter, filozof, rozwój,psycholia, duchy
IV. Podstawowe zasady KNS w yciu ekonomicznym-st, EKONOMIA, ekonomia w nauce społecznej Kościoła - W

więcej podobnych podstron