ewolucja na temat poglądów równowagi ekonomicznej (22 str), Ekonomia, ekonomia


Szczecin, dnia 20.01.2003r.

EWOLUCJA NA TEMAT POGLADÓW RÓWNOWAGI EKONOMICZNEJ

WYKONALI:

Temat równowagi ekonomicznej często występował w rozważaniach ekonomistów, można nawet powiedzieć, że zagadnienie to było chlebem powszednim wielu z nich. Skutkowało to narodzinami wielu sporów i dyskusji na temat równowagi ekonomicznej, a to z kolei znalazło wyraz w ewolucji tego pojęcia na przestrzeni lat. Przedmiotem poniższej pracy są rozważania „wielkich” ekonomistów, z których każdy postrzegał materię tego zagadnienia w nieco inny sposób.

I PRAWO SAY'A

Jean Baptiste Say stworzył tzw. prawo rynku, które stało się jego najcenniejszym dorobkiem. Zgodnie z nim produkcja globalna towarów tworzy efektywny globalny popyt. Dzięki agregatowej podaży (AS) tworzy się agregatowy popyt (AD). Natomiast wartość globalnej podaży równa jest wartości agregatowego dochodu (AI) oraz wartości globalnego popytu. Stąd wynika, iż w systemie ekonomicznym na rynku nie może istnieć ogólna nadprodukcja. Produkcja jakiegoś dobra może okazać się nadmierna w stosunku do produkcji innych dóbr, jednakże względny nadmiar wszystkich innych produktów jest niemożliwy. Prawo to wyrażone jest następującym wzorem:

AS = AI = AD

Na jego podstawie wysnuć należy wniosek, że w warunkach równowagi, gdzie podaż zawsze równa jest popytowi kryzysy są niemożliwe. Ponieważ gospodarka rynkowa działa bez zarzutów, rynek będzie stale bronił „swa konstrukcję” przed kryzysem globalnym. Warto zauważyć również, że Say rynkowe czynniki produkcji dzieli na ludzki, czyli przemysłowców oraz rzeczowy, do którego zalicza narzędzie, jak i zasoby naturalne.

Istota prawa rynku Say'a tkwi w stwierdzeniu, które zwiastowało początek nowego myślenia makroekonomicznego, a które brzmi: „Za produkty płaci się produktami”. W myśl tego prawa jest również niemożliwy trwały nadmiar popytu na pieniądz, ponieważ wiązałoby się to z brakiem równowagi na rynku.

Na podstawie prawa Say'a Smith stworzył twierdzenie o doskonałości mechanizmu rynkowego. Prawo to przyczyniło się również do powstania liberalizmu. Przez długie lata było ono postrzegane jako prawdziwe. Jednak z chwilą nastania wielkiego kryzysu zostało obalone przez Keynes'a. Głosił on, iż nadprodukcja na rynku może się pojawić, czemu powinien przeciwdziałać rząd prowadząc politykę interwencjonizmu. Tak oto miał upaść liberalizm, a narodzić się makroekonomia. Say przyczynił się do uznania wśród ekonomistów szczególniej roli przedsiębiorcy w procesie produkcji, dlatego tak ważna w ekonomii jest rola jednostki. Jest on w pewnym sensie prekursorem doktryn Schumpetera oraz nauki o kierowaniu i zarządzaniu.

Jean Baptysta Say twierdził, że PKB powstaje z produkcji materialnej oraz niematerialnej. Dzięki niemu możemy obliczać PKB stroną potażową. Wg tego ekonomisty wpływ na wartość wymienną, rynkową mają przede wszystkim koszty i użyteczność, jak również praca która ma drugorzędne znaczenie. Z tego dorobku korzystali ekonomiści szkoły matematycznej, a także Marshall. Z poglądem o wartości wiąże się teoria podziału oraz zysku. Według Say'a źródłem zysku dla dawcy kapitału jest kwota, którą utrzymuje on w zamian za udostępnienie przedsiębiorcom maszyn narzędzi.

Tożsamość Say'a mówi o tym, iż na rynku pieniężnym istnieje zawsze równowaga, ponieważ niezależnie od obowiązujących cen pieniądze, które zarabia się dzięki dostarczonym na rynek towarom mają służyć zakupowi innych towarów. Można to wyrazić za pomocą tak zwanego postulatu homogeniczności, który mówi, że funkcja nadmiernego popytu na produkty i usługi zależy tylko i wyłącznie od cen względnych. Zgodnie z tożsamością pieniądz nie ma wpływu na analizę cen względnych, gospodarstwa domowe nie posiadają zapasów gotówkowych. Na rynku gospodarczym, na którym pieniądz jest jednostką obrachunkową globalna wartość dóbr, na które istnieje popyt odpowiada wartości dóbr dostarczonych na rynek. Dlatego tożsamość tą można przedstawić wzorem:

0x08 graphic


Jak już wspominaliśmy tożsamość Say'a nie określa wartości pieniądza. Ten fakt wykorzystał Patinkin, który twierdził, iż ekonomiści dokonali dychotomizacji procesu ustalania cen, gdyż ustalali ceny względne na rynkach towarowych oraz ceny bezwzględne na rynku pieniężnym. Stąd wynika, iż zasoby pieniężne gospodarstw domowych są takie same, niezależnie od cen. Tożsamość Say'a jest ściśle związana z ilościową teorią pieniądza Locke'a, zgodnie z którą wartość pieniądza wyznaczana jest tylko i wyłącznie przez ilość pieniądza w obiegu.

Okazuję się ,że wszystkie opinie nastawione negatywnie wobec jakichkolwiek motywów gromadzenia środków pieniężnych są przychylne tożsamości Say'a. Podobnie twierdzili między innymi Ricardo, McCulloch, Senior, Torrens, James i Jon Stuart Mill. Uważali oni, że gospodarka w pełni konkurencyjna zawsze zmierza do pełnego zatrudnienia.

Zgodnie z równością Say'a, wahania koniunkturalne nie występują stale. Jest to skutkiem tego, że podaż wyznacza popyt na rynku mikroekonomicznym i makroekonomicznym w wyniku natychmiastowych zmian cen oraz procentu. Wynika stąd, że nadwyżka podaży dóbr lub też nadwyżka popytu na pieniądz mają zdolność samoregulacji i dążą do równowagi ekonomicznej. Można więc powiedzieć, że „podaż tworzy swój własny popyt” w oparciu o kształtujące się ceny. Zgodnie z tym stwierdzeniem „każdemu zbiorowi cen względnych odpowiada jedyny bezwzględny poziom cen, przy którym rynek pieniężny znajduje się w stanie równowagi”. Jest to prawdą zarówno dla gospodarki otwartej, jak i zamkniętej. W przypadku gospodarki otwartej poziom cen równoważy dodatkowo eksport oraz import. Należy zauważyć, że zgodnie z tym tokiem myślenia równość Say'a nie dychotomizuje procesu powstawania cen.

Klasycy nie ingerowali w równość Jean'a, jednak zajmowali się procesem dostosowawczym na rynku wytwórczym. Ricardo uznał prawo Say'a. Jednak dodał, iż popyt na środki inwestycyjne zależy od zmian stopy procentowej. Baptiste natomiast skrytykował Ricarda za ten pogląd, gdyż jego zdaniem stopa procentowa w procesie równoważenia inwestycji oraz oszczędności ma bardzo ważne znaczenie. Stwierdzenie , Ze podaż tworzy własny popyt jest własnością Keynes'a , który to w ten sposób, podobnie jak Jamek Mill oraz McCulloch, komentował poglądy Say'a. Ekonomista klasyczny John Stuart Mill wyjaśnia, że tożsamość Say'a odnosi się do pieniądza obrachunkowego tylko na takim rynku gospodarczym, na którym w zamian za towar otrzymuje się inny towar. Tłumaczy to fakt, iż na rynku jednocześnie nie może wystąpić nadwyżka towarów oprócz pieniądza oraz samego pieniądza. Mill twierdzi, że pieniądz sam w sobie nie zaspokaja żadnych potrzeb, a w odniesieniu do tożsamości Say'a mówi, że „wszyscy sprzedający są z konieczności, i w związku ze znaczeniem tego słowa, kupującymi”.

Z równości Say'a wynika, że przy elastycznych cenach istnieje w systemie kapitalistycznym możliwość pełnego wykorzystania zdolności wytwórczych. Keynes natomiast twierdził, iż gospodarka doskonale konkurencyjna nie jest skłonna do pełnego wykorzystania zdolności wytwórczych. Z równości Say'a nie wynika, że w warunkach dynamiki przy pełnym wykorzystaniu mocy wytwórczych można osiągnąć równowagę na rynku gospodarczym. Keynes skrytykował tożsamość Say'a, w wyniku czego straciła ona na znaczeniu.

Według klasycznej koncepcji równości tożsamość Say'a wyklucza powody, dla których możnaby tworzyć teorię pieniądza. Jednakże uznając równość Say'a za słuszną należy zająć się rynkiem pieniężnym. A jej potwierdzenia należy szukać w klasycznej teorii pieniądza, na którą składają się mechanizm bezpośredni oraz pośredni. Mechanizm bezpośredni został sformułowany przez Cantillona oraz Hume'a. Wykazali oni, że jakikolwiek wzrost ilości pieniądza w obiegu powoduje wprost proporcjonalny wzrost cen tylko wówczas, jeśli „dodatkowy strumień pieniądza dzieli się neutralnie między członków społeczeństwa”, to znaczy jeśli ilość pieniądza danego podmiotu gospodarczego zwiększy się wprost proporcjonalnie do ilości zasobów pieniężnych, jakie posiadał on wcześniej. Hume dodaje, że zasoby pieniężne ulegają podwojeniu, a ceny rosną tak długo, aż nastąpi ich dwukrotny wzrost.

Mechanizm pośredni sformułowany został przez Thorntona oraz wznowiony przez Ricarda. Otóż ilościowa teoria pieniądza nie nadaje zbyt ważnej roli stopie procentowej, a stąd należy wysunąć wniosek, iż takiej teorii pieniądza, która nie docenia roli stopy procentowej nie należy traktować poważnie. Natomiast w myśl mechanizmu pośredniego w gospodarce rynkowej, w której pojawiają się inne aktywa finansowe niż gotówka, na rynku pieniężnym równowaga może wystąpić tylko wtedy, gdy „stopa procentowa na rynku kredytowym równa się stopie zysku od kapitału na rynkach towarowych”. Jest ona nazywana również teorią dwóch stóp procentowych: naturalnej oraz rynkowej. Odkąd przedstawiciele ekonomii klasycznej uznali równość Say'a za prawdziwą stwierdzili również za Keynes'em możliwość nie zrealizowania zamierzonych oszczędności. Mechanizm pośredni natomiast słusznie skupia uwagę na stronie popytowej rynku kredytowego jako funkcji stopy procentowej.

II RÓWNOWAGA OGÓLNA WALRASA

Osobą, która krok po kroku dokonywała wszechstronnej analizy równowagi ogólnej był Walras. W swoich rozważaniach zaczął od prostej wymiany dwuosobowej, dwutowarowej, potem przechodzi do wieloosobowej, wielotowarowej wymiany dóbr konsumpcyjnych, następnie uwzględnia produkcję nowych dóbr i rynki na usługi czynników służących do wytwarzania tych dóbr, aż w końcu rozpatruje oszczędności, inwestycje oraz wykorzystanie pieniądza i kredytu do ułatwienia handlu.

Tak wiec w odróżnieniu od Jevonsona, Walrasa interesuje cała gospodarka, zależności między wszystkimi sektorami i podmiotami oraz poszczególny ich wpływ, który prowadzi do stanu równowagi.

Walrasa dręczyło wiele pytań, dlatego starając się na nie odpowiedzieć, tworzy teorię wartości opartej na rzadkości i użyteczności. Ustalił on zależność funkcjonalną (równanie równowagi) pomiędzy popytem, podażą i ceną, traktując produkcję (podaż) jako funkcję popytu, a popyt jako funkcję ceny. Mimo, że jego ujęcia miało charakter statyczny i nie wyjaśniło przyczyn zakłóceń ani warunków przywrócenia naruszonej równowagi, stało się trwałą podstawą ekonomi matematycznej.

Tworząc równania równowagi rynku towarowego Walras już na początku definiuje pojęcie równowaga. Do tego potrzebne mu było określenie celu działalności człowieka, gdyż dopiero wtedy wiadomo, do czego dąży jednostka. Takim celem jest taka działalność gospodarcza, która prowadzi do maksymalnego zaspokojenia potrzeb. Stan równowagi na rynku dóbr zachodzi wówczas, gdy ma miejsce maksymalne zaspokojenie potrzeb, czyli gdy osiąga się maksimum użyteczności ogólnej.

Konsumenci o danych dochodach pieniężnych maksymalizują użyteczność w stosunku do istniejących na rynku cen, tak aby otrzymać tę samą użyteczność krańcową z jednej złotówki wydanej na każdy zakupiony produkt. Równocześnie producenci maksymalizują zyski w stosunku do cen czynników i produktów, używając czynników produkcji w takich ilościach i w takich proporcjach, aby osiągnąć taką samą wartość krańcową produktu z każdej złotówki wydanej na zakup czynników.

To, co skłania do wymiany, to użyteczność, w tej sytuacji popyt jest zasadniczą i wyjściową wielkością, która określa podaż. Skoro podaż dopasowuje się do popytu poprzez ceny, to można ograniczyć się do analizy popytu przy badaniu cen.

Walras zaobserwował, że gdy ceny na dobra rosną, to popyt na nie maleje, i odwrotnie, gdy ceny na dobra maleją, to popyt na nie rośnie. Zastanawiało go wiec, od czego zależy całkowity popyt. Stwierdził, że jeżeli równowaga konsumenta, to stan wyznaczony przez użyteczność, to ta sama użyteczność musi leżeć u podstaw popytu i cen. Badając tą zależność, dzięki swojemu uzdolnieniu matematycznemu, Walras osiągnął spośród Jevonsona i Mangera największy sukces w tym zakresie. Mimo, że był mniej zainteresowany koncepcją malejącej użyteczności krańcowej, to jednak miał on bardziej wysublimowane zrozumienie współzależności między poszczególnymi sektorami gospodarki.

Sformułował on wniosek, że w warunkach wolnej konkurencji, przy wymianie dwóch towarów maksymalne zaspokojenie potrzeb obu stron, a więc równowaga ma miejsce, gdy towary wymieniane są w taki sposób, aby ich użyteczność była dla obu stron sobie równa. To powoduje, że ceny wyznaczane są przez stosunek użyteczności obu dóbr, które mają zaspokajać ostatnią realizowaną potrzebę. Ceny równowagi są równe stosunkom rzadkości.

Wszyscy przed Walrasem zajmowali się funkcjami użyteczności i popytu dla pojedynczych dóbr, ale to on przedstawił systemowy model maksymalizacji użyteczności przez jednostki, przy czym dane były wszystkie dobra, które spożywa jednostka. Jego rozumowanie było rozciągnięte na wiele towarów. Tworzy się w ten sposób obraz składający się z wielu rynków. Powstaje zatem system zależności funkcyjnych, który obrazuje taki stan gospodarki, gdzie poszczególne gałęzie są jednocześnie zrównoważone wewnętrznie oraz znajdują się w równowadze między sobą. To stwierdzenie obrazuje globalną równowagę na rynku towarowym.

Taki splot sektorów powoduje, że poszczególne części gospodarki są współzależne i między nimi zachodzą ścisłe związki. Błędem jest traktowanie jednej zmiennej systemu za wyznacznik innej zmiennej. Jeżeli istnieje równowaga, to wszystkie zmienne są wyznaczane jednocześnie. Przypuśćmy, że zakłócamy równowagę, zmieniając cenę pojedynczego dobra, na przykład masła. Będzie to miało wpływ na cały system, ponieważ konsumenci zmieniają strukturę swoich wydatków, a przedsiębiorstwa zmieniają profil swojej produkcji. Te zmiany dadzą się więc odczuć na rynkach czynników produkcji, ponieważ przedsiębiorstwa zmieniają swoje zapotrzebowanie na nakłady, wywołując przez to nową konstelację cen nakładów i zmianę w podziale dochodu. Można stwierdzić, że popyt w warunkach wielostronnej konkurencji jest funkcją cen wszystkich dóbr. Zmiana ceny jednego dobra powoduje zmianę popytu na inne dobro.

Tak sformułowana teoria równowagi na rynku dóbr była później przenoszona na rynek kapitałowy i pieniądza. Gospodarka zaczyna składać się z wielu segmentów, gdzie rozpatrywane są zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie efekty wszelkich zaburzeń wywołanych w systemie oraz pośrednie i bezpośrednie efekty rynkowe. Nasuwają się tu pytania, kiedy poszczególne rynki będą w równowadze? I kiedy gospodarka jako całość znajdzie się w stanie równowagi?

W takim modelu gospodarki niekoniecznie trzeba uwzględnić jej wszystkie aspekty. Możemy założyć, że składa się ona z dwóch sektorów: przedsiębiorstw i gospodarstw domowych, które sprzęgają ze sobą rynek czynników produkcji z rynkiem dóbr finalnych i pozostają ze sobą w ścisłej symbiozie. Schematyczne odzwierciedlenie takiej gospodarki przedstawia rysunek 1.

0x01 graphic

Gospodarstwa domowe wchodzą na rynki dóbr końcowych z danymi preferencjami i ograniczonymi dochodami, wyrażając popyt na te dobra. Przedsiębiorstwa wstępują na te końcowe rynki, oferując te dobra. Podaż dóbr końcowych przepływa więc od przedsiębiorstw do gospodarstw domowych.

Właśnie na tych rynkach, reprezentowanych przez górną część rysunku 1, są wyznaczane ceny i ilości końcowych dóbr oferowanych i zapotrzebowanych. Równowaga na rynkach wymaga, aby ilości oferowane i ilości zapotrzebowane równały się sobie. Rynki czynników wytwórczych reprezentuje dolna część rysunku 1.

Tutaj firmy nabywają na rynku od gospodarstw domowych ziemię, siłę roboczą i kapitał. Dokonuje się tu przepływ pieniężny. Gospodarstwa domowe określają ceny czynników produkcji, które zależą od ich podaży. Następne otrzymując swoje dochody wydają je na rynkach dóbr końcowych. Równowaga wymaga, aby na każdym rynku czynników produkcji ilości oferowane równały się ilościom zapotrzebowanym.

Aby doszło do tego gospodarstwa domowe muszą wydać cały swój dochód i to w taki sposób, aby z zakupionych dóbr otrzymać maksimum zadowolenia. Możliwe jest to jedynie, kiedy rozporządzalną sumę pieniędzy rozdzielą na zakup różnych dóbr w taki sposób, aby z ostatniej jednostki pieniądza skierowanej na zakup każdego dóbr osiągnąć jednakowy przyrost satysfakcji. Strumień, jaki płynie od gospodarstw do firm reprezentuje dochód narodowy, więc żeby gospodarka była w równowadze, firmy muszą wydać cały swój dochód, jaki otrzymały ze sprzedaży dóbr finalnych, na rynkach czynników produkcji.

Wspominając wcześniej gospodarstwa domowe dążą do maksymalizacji użyteczności globalnej, a firmy próbują osiągnąć maksymalne zyski. Jest to możliwe, kiedy dany produkt zostanie wytworzony przy najniższym koszcie i na poziomie przynoszącym maksymalne zyski. W długim okresie skłania to producentów do budowania zakładów optymalnej wielkości, produkujących takie ilości wyrobów, przy których przeciętne koszty są minimalne, a krańcowe ceny podaży są równe danej cenie popytu na produkt końcowy.

Wszystkie wymienione wcześniej zależności, Walras przedstawił za pomocą równań. To one opisują teorię równowagi ogólnej, w której wszystkie sektory gospodarki są wewnętrznie zrównoważone oraz znajdują się w równowadze między sobą. Nie poprzestał jednak na samym policzeniu równań i niewiadomych, lecz próbował pokazać, w jaki sposób te równania będą rozwiązywały rynek, popychając gospodarkę ku równowadze.

Stan równowagi uważa się za stabilny i będzie pozostawał taki do momentu, aż wystąpią pewne zmiany w danych. Wtedy dojdzie do procesów dostosowawczych, prowadzących do stanu równowagi.

Wymogi stanu równowagi globalnej

Równowaga globalna zostanie osiągnięta, gdy spełnione zostaną warunki:

Trzeba wziąć pod uwagę, że rzeczywisty układ wielkości, tak naprawdę, nigdy nie jest układem równowagi, ponieważ dane ulegają ciągłym zmianom. Dlatego przez cały czas zmierza on do jakiegoś stanu równowagi, odpowiadającemu układowi ze zmienionymi danymi. Zanim jednak dojdzie do takiego stanu, dane zdążą się znowu zmienić, a tym samym cały układ równowagi wielkości ekonomicznych.

Przydatnym poszerzeniem analitycznym walrasowskiej teorii ogólnej równowagi było tzw. Optimum Pareto. Mówiło ono, że zmiana alokacji zasobów podnosi poziom dobrobytu, jeżeli poprawa sytuacji materialnej jednej osoby nie jest połączona z pogorszeniem sytuacji innej osoby. Alokacja optymalna występuje wtedy, gdy nie można poprawić czyjejś sytuacji materialnej bez pogorszenia sytuacji kogoś innego.

Podsumowanie dorobku

Teoria równowagi ogólnej była dla Walrasa głównym przedmiotem badań i dziedziną największych osiągnięć. Wywarł ogromny wpływ na rozwój ekonomii, przedstawiając całą gospodarkę za pomocą równań, które ukazywały współzależność wszystkich zjawisk gospodarczych. Do tej pory mówiono tylko o równowadze cząstkowej (Jevons, Cournot, Marshall), ale nikt poza Walrasem, nie rozszerzył jej na całość układu gospodarczego. On powiązał ze sobą wszystkie sektory gospodarki: rynek dóbr finalnych, rynek czynników produkcji: kapitału i pracy, rynek pieniężny oraz podmioty takie jak: firmy i gospodarstwa domowe. Dzięki jego równaniom jasne stało się, że równowaga

gospodarstwa domowego i równowaga na rynku dóbr finalnych są zgodne z równowagą na rynkach czynników produkcji.

Ukazana w taki nowatorski sposób gospodarka posiada liczne „dziury”, ale trzeba przyznać, że ten zaprezentowany model dostarczył wielu informacji o funkcjonowaniu rynku. Z tego względu Walras zajmuje pokaźne miejsce w historii myśli ekonomicznej.

Szczególnie ważną rzeczą jest samo rozumienie równowagi. W ujęciu Walrasa idea równowagi ekonomicznej nie polega na tym, że stan ogólnej równowagi wielkości ekonomicznych jest stanem realnym. Jej główna treść mówi, że wielkości gospodarcze wzajemnie dopasowują się do siebie. Układ wielkości rynkowych stale zmierza do równowagi, ale nigdy jej nie osiąga. Jednak zmiana jednej z danych prowadzi do wystąpienia procesów dostosowawczych, które mają za cel przywrócenie do stanu optymalnego. Jedną z wad szkoły lozańskiej, której reprezentantem jest Walras, jest pominięcie analizy tych procesów.

Jego równowaga, to równowaga statyczna, gdyż jego zdaniem uchwycenie wszystkich procesów zmian i wzajemnego dostosowania się wszystkich wielkości ekonomicznych, jest mało prawdopodobna. Z tego względu ekonomiści szkoły lozańskiej starali się przedstawiać taki układ, w którym wszystkie wielkości są już do siebie dostosowane, co możemy nazwać równowagą globalną.

Zasługą Walrasa i Pareto jest to, iż dokładnie odróżniają oni poznawanie owego obrazu od zastosowania wiedzy płynącej ze znajomości poznanych związków. Myśl ta jest rozwinięta pod nazwą „Narodziny ekonomi pozytywnej”.

Kompleksowe i matematyczne spojrzenie na gospodarkę owocuje wieloma nowatorskimi posunięciami na polu metodologicznym. Daje ono określenie stanu równowagi konsumenta i producenta.

Narodziny ekonomi pozytywnej

Walras i Pareto wysuwają program i podejmują próbę stworzenia ekonomi „czystej”. Ma to oznaczać, że ekonomia powinna stać się nauką ścisłą na wzór nauk przyrodniczych. W związku z tym, z ekonomii „czystej”, jako dyscypliny abstrakcyjnej, należy wyłączyć ekonomię stosowaną i ekonomię społeczną. W ekonomi nie ma również miejsca dla rozważań socjologicznych. Ekonomia powinna uwolnić się od problemów praktycznych zastosowań jej też w polityce gospodarczej (ekonomia stosowana), a także od wszelkich problemów społecznych występujących w gospodarce. Ekonomia „czysta” miała więc być synonimem ekonomii ścisłej, abstrakcyjnej, obiektywnej i posiadającej walor powszechności i ponadklasowości.

Przedmiotem ekonomi „czystej” w ujęciu szkoły lozańskiej jest mechanizm kształtowania się cen, płac, stopy procentowej w warunkach doskonałej konkurencji. Główny problem stanowią siły działające na rynku: popyt, podaż oraz cena, rozumiana jako cena równowagi. W ten sposób ekonomia „czysta” szkoły lozańskiej koncentruje swą uwagę na zjawiskach wymiany, uważając, że to one stanowią główną treść życia gospodarczego.

Walras ukazując wszechzwiązki, stosuje dynamiczną metodę badania zależności, co jest równoznaczne z krytyką metody ceteris paribus. Wyjątek stanowią dane, które w modelu równowagi ogólnej przyjmuje się jako stałe. Są to: upodobania lub preferencje jednostek, dostępną technologię produkcji dóbr oraz strukturę instytucjonalną gospodarki i społeczeństwa. U Walrasa królują związki funkcjonalne, a nie przyczynowo-skutkowe, gdyż jego analiza dynamiczna bazuje na zasadach współzależności.

Walras jako pierwszy potrafił nadać wizji ogólnej równowagi jasność i precyzję przez sformułowanie modelu gospodarki za pomocą notacji matematycznej. Dzięki temu osiągnięciu cieszy się on sławą ważnego prekursora nowoczesnej teorii ekonomii, z naciskiem na budowanie abstrakcyjnych modeli i stosowanie matematyki. Trzeba jednak napomnieć, że póki co przydatność jego równań do analizy realnych procesów gospodarczych jest znikoma.

Ten ekonomista miał swoich zwolenników i przeciwników. Na przykład Schumpeter prawie nie ukrywał swego bezgranicznego podziwu zarówno dla wizji, jak i dla jego sposobu rozumowania: „ Jeśli idzie o czystą teorię, to Walras jest moim zdaniem, największym spośród ekonomistów. Jego system równowagi gospodarczej, łączący w sobie rewolucyjną kreatywność z klasyczną syntezą, to jedyne dzieło stworzone przez ekonomistę, które wytrzymuje porównanie z osiągnięciami fizyki teoretycznej”.

Natomiast Milton Friedman skrytykował Walrasa za konsekwentne przyznawanie pierwszeństwa rygorystycznej ścisłości kosztem związku z rzeczywistością: „Jego problem to problem formy, a nie treści- problem ukazywania wyidealizowanego obrazu systemu ekonomicznego, nie zaś tworzenia mechanizmu służącego analizie konkretnych spraw”.

Główną ideą szkoły lozańskiej sprowadza się do tezy, że układ wielkości ekonomicznych, które składają się na system, zawsze samoczynnie zmierza do stanu równowagi. Pomimo, że zagadnienia Walrasa miały wiele niedociągnięć, to dał on podstawę do dalszych rozwinięć teoretycznych teoretycznych wpisał się w historię myśli ekonomicznej.

III NEOKLASYCY I MARSHALL

Problemami wzrostu gospodarczego zainteresowała się już ekonomia klasyczna, która tworzy pierwszy całościowy system teoretyczny. System ten obejmuje wysoce zagregowany model wzrostu gospodarczego, który odcisnął swe piętno aż do czasów Keynesa.

Model wzrostu ekonomiki klasycznej ma charakter podażowy. Jak głosi Adam Smith: „bogactwo narodów zależy od ilości i wydajności pracy produkcyjnej”. Powyższe czynniki uwarunkowane są jednak ostatecznie akumulacją kapitału, która dla klasyków (podobnie dla Dawida Ricardo) jest głównie determinantą wzrostu gospodarczego. Przedmiotem zainteresowania teorii klasycznej jest tzw. podażowy efekt inwestycji. Problem popytu, jako czynnika samodzielnego, nie interesuje jaszcze klasyków. Ich zdaniem produkcja sama tworzy popyt i oddzielne badanie czynników określających jego kształtowanie się nie jest potrzebne. Koncepcja ta, nazwana „prawem Say'a”, wpłynęła w znacznym stopniu na dalszy rozwój ekonomii politycznej. Smith i Ricardo są zdania, że zarówno robotnicy, jak i właściciele ziemi przeznaczają na konsumpcję całość dochodów. Tylko kapitaliści oszczędzają, ale i oni wydają oszczędności na realizację inwestycji. Oszczędności ex ante są równe z samego założenia tak pojmowanym inwestycjom ex post.

Szybki wzrost inwestycji tworzy w długim okresie czasu dość duży popyt, tak aby możliwości wzrostu gospodarczego były uwarunkowane możliwościami akumulacji. Rozmiar dochodu narodowego zależy w znacznej mierze od czynników podażowych- stanu techniki i wiedzy, ilości i jakości siły roboczej, rozmiarów i struktury majątku trwałego czy zasobów produkcyjnych, poza czym determinantą w tym procesie jest zdecydowanie akumulacja kapitału.

Problemy wzrostu gospodarczego były pierwszoplanową sferą zainteresowań ekonomii klasycznej do I połowy XIX w. Wówczas na plan pierwszy wysuwają się zagadnienia funkcjonowania mechanizmu rynkowego gospodarki kapitalistycznej, które staja się przedmiotem badań kierunku marginalistycznego.

Zwłaszcza szkoła neoklasyczna głosiła teorię wzrostu, która, w oparciu o prace Alfreda Marshalla i Johna Batesa Clarka, podobnie jak szkoła lozańska, kształtuje się pod silnym wpływem ekonomii klasycznej. Neoklasycy przejmują podstawowe elementy i zagadnienia, stosując jednocześnie nowocześniejsze pojęcia, narzędzia, terminy. Odrzucają pogląd ekonomii klasycznej, iż przyrost naturalny ludności zależy od tempa akumulacji kapitału. Odrzucenie to wiąże się z możliwością zmian proporcji pracy i kapitału, przy danym poziomie technologii. Analiza krańcowej produkcyjności czynników produkcji Clarka i Marshalla opiera się na założeniu, iż praca i kapitał to czynniki substytucyjne w każdym czasie i miejscu.

Akumulacja kapitału nie musi więc w każdym przypadku implikować proporcjonalnego wzrostu popytu na pracę, gdyż prowadzi do wzrostu płac-opłacalne staje się zastępowanie pracy przez kapitał i popyt na pracę spada (analogia do teorii marksowskiej).

Aspektem tego problemu, który interesuje neoklasyków jest bezrobocie. Wykazują oni, że akumulacja kapitału nie musi prowadzić do proporcjonalnego wzrostu popytu na siłę roboczą oraz że teoria kapitału nie musi wiązać się z żadną teorią ludnościową, a zwłaszcza z teoriami Ricarda czy Malthusa.

Powyższe założenia powodują, iż teoria wzrostu reprezentowana przez neoklasyków przestaje być spójna. „Ów wzrost bowiem nie jest już uwarunkowany wewnętrznym mechanizmem pogoni za zyskiem; główna uwaga zostaje w tych warunkach zwrócona na zewnętrzne, autonomiczne czynniki, takie jak: przyrost naturalny, postęp techniczny, odkrycia nowych zasobów naturalnych, możliwość dalszej ekspansji geograficznej. To przeniesienie nacisku na czynniki zewnętrzne dokonane przez kierunek marginalistyczny wprowadza swoisty dens ex machina oraz ma duże znaczenie dla dzisiejszych modeli wzrostu gospodarczego.

Mimo licznych różnic, model wzrostu proponowany przez neoklasyków ma również charakter podażowy. Wzrost produkcji prowadzi jednocześnie do odpowiedniego wzrostu rozmiarów społecznego popytu. Mechanizm stopy procentowej umożliwia osiągnięcie równowagi oszczędności z inwestycjami. To właśnie stopa procentowa obok bieżącego poziomu dochodu narodowego, określa rozmiary oszczędności (im większy dochód, tym bardziej podmioty gospodarcze skłonne są do oszczędzania). Z drugiej strony to właśnie wyższa stopa procentowa skłania ludzi do zwiększenia oszczędności. Tak więc szkoła neoklasyczna istotny wpływ na poziom oszczędności przypisuje stopie procentowej.

Przy danym stanie techniki i przy danej liczbie ludności stopa procentowa wywiera również znaczny wpływ na kształtowanie się rozmiarów inwestycji. Im wyższa bieżąca stopa procentowa, tym potrzebna jest naturalnie wyższa krańcowa wydajność, aby wyrównać poniesiony koszt inwestycji. Wzrost stopy procentowej pociąga za sobą obniżenie stopy inwestycji i na odwrót.

„Przy tych założeniach jakakolwiek długotrwała rozbieżność między oszczędnościami a inwestycjami nie jest możliwa. Wzrost produkcji prowadzi do wzrostu dochodu i równomiernego wzrostu popytu. Tak więc podażowy model wzrostu znajduje pełne wykorzystanie w końcu XIX i na początku XX w. Podstawowe tezy tego modelu odnajdujemy zresztą i w neoklasycznych teoriach wzrostu rozwijających się po roku 1950”.

IV KEYNES

„Rewolucja Keynsowska” to jeden z najbardziej godnych epizodów w całej historii myśli ekonomicznej. Nigdy- ani przed, ani potem- nie było tak gwałtownego i masowego „nawrócenia” się ekonomistów na nową teorię. W okresie od 1936 do 1946 roku większość zachodnich ekonomistów zwróciła się w stronę myślenia Keynesa. To on rozwija popytową teorię dochodu narodowego, precyzuje podstawowe wyznaczniki wzrostu gospodarczego, określa rozmiary kapitału oraz liczbę i jakość pracowników.

Według Keynesa o poziomie dochodu narodowego decyduje popyt globalny, uwarunkowany wydatkami konsumpcyjnymi i inwestycyjnymi. Pierwsze zależą od psychologicznej skłonności do konsumpcji, drugie zaś od krańcowej rentowności kapitału i stopy procentowej. Dla Keynesa inwestycje były jedynie czynnikiem tworzącym popyt, a nie determinantą rozszerzenia potencjału produkcyjnego społeczeństwa. Jego teoria wzrostu zrównoważonego zajmuje się tylko równowagą w krótkim okresie, która nie koniecznie musi doprowadzić do ustalenia się równowagi w dłuższym okresie. Wzrost inwestycji, który według Keynesa jest czynnikiem przywracającym równowagę, w nieco dłuższym okresie może przyczynić się do rozszerzenia zdolności wytwórczych gospodarki. A więc może stać się czynnikiem nierównowagi, pod warunkiem, że dochód społeczeństwa nie będzie rósł proporcjonalnie do rosnących zdolności wytwórczych.

Formuła modelu wzrostu zrównoważonego wyraźnie rozgraniczająca stronę podażową i popytową brzmi:

0x01 graphic

gdzie przez P- rozumiemy zdolności wytwórcze gospodarki (strona podażowa)

a przez Y- dochód narodowy zależny od wydatków konsumpcyjnych społeczeństwa

(strona popytowa)

Stan równowagi agregatowej będzie utrzymywany, o ile zdolności wytwórcze gospodarki będą rosły w tym samym tempie, co dochód narodowy (popyt globalny). Tak wiec warunkiem równowagi w każdym kolejnym okresie będzie spełnienie równości

ΔP=ΔY.

Metodologicznie strona koncepcji zrównoważonego wzrostu zrywa z teorią Say'a, w myśl której zwiększenie produkcji prowadzi do odpowiedniego wzrostu rozmiarów popytu. W myśl teorii zrównoważonego wzrostu inwestycje spełniają decydującą rolę zarówno w kształtowaniu podaży, jak i popytu. Traktowanie inwestycji jako determinanty pozwala porównać obie strony równania i ustalić poziom stopy wzrostu zrównoważonego.

Model wzrostu zrównoważonego jest więc jednoczynnikowy. Często wysuwany jest przy tym zarzut, że wprowadza „zmistyfikowaną koncepcję produkcyjności kapitału”. Model 1-czynnikowy jest jednak zawsze znacznie bardziej prosty i przejrzysty od wieloczynnikowych. W powiązaniu strony podażowej z popytową posługiwanie się innym niż 1-czynnikowym modelem, opartym o inwestycje, wydaje się niemożliwe. Tak więc by sformułować podstawowe teoretyczne zależności pomiędzy agregatowymi wielkościami, model ten jest całkowicie wystarczający.

Znaczną zaletą modeli typu Domara-Harroda- twórców postkeynsowskiej teorii wzrostu, jest krytyka prawa Say'a. Zdaniem Keynesa bowiem (analogicznie do Marksa), powstanie dochodów nie jest równoznaczne z ich wydatkowaniem. Wyższe oszczędności od inwestycji mogą prowadzić do niezaplanowanego wzrostu zapasów, co staje się bodźcem skłaniającym przedsiębiorców do zmniejszenia poziomu inwestycji i produkcji. O ile jednak inwestycje są równe oszczędnościom, wówczas osiągnięty poziom aktywności gospodarczej może być utrzymany. Natomiast w przypadku spełnienia pewnych warunków gospodarka może znajdować się w stanie pełnego wykorzystania zdolności wytwórczych (na podobnym założeniu oparte są Marksowskie schematy reprodukcji).

Model Domara-Harroda opisuje wyżej wymieniony problem w sposób głębszy. Inwestowanie całości nie zapewnia osiągnięcia stanu równowagi. Domar pisze: ”Nie jest rzeczą wystarczającą - stosując terminologię Keynesa - by wczorajsze oszczędności zostały dzisiaj zainwestowane lub - jak to się często formułuje - by inwestycje dorównały oszczędnościom. Inwestycje dzisiejsze muszą zawsze przekraczać wczorajsze oszczędności. Nie wystarczy sam fakt niewystępowania tezauryzacji. Codziennie musi się dokonywać zastrzyk nowych pieniędzy ( lub deteuryzacja). Co więcej, to wstrzykiwanie musi przebiegać w tempie przyspieszonym, jeżeli chodzi o wielkości absolutne. Gospodarka musi się nieustannie rozwijać”.

Należy więc zauważyć, iż inwestowanie całości oszczędności z okresu t-1 powoduje utrzymanie na stałym poziomie strumienia wydatku i dochodu, podczas gdy inwestycje, będące wielkością pozytywną, muszą prowadzić do wzrostu rozmiarów zdolności wytwórczych. Konieczne jest wówczas pojawienie się różnicy pomiędzy rozmiarami zdolności wytwórczych gospodarki, a istniejącym dochodem pieniężnym. Pojawienie się nie wykorzystanych zdolności wytwórczych nakłania przedsiębiorców do ograniczenia inwestycji, co poprzez efekty mnożnikowe wywoła spotęgowany spadek dochodu. Występowanie więc nawet keynsowskiej równowagi może doprowadzić do braku stanu równowagi w kolejnych okresach.

Z powyższych wywodów Domar wysuwa wniosek o niemożliwości realizacji wzrostu zrównoważonego w gospodarce opartej na zasadzie prywatnej przedsiębiorczości. Niemożliwe jest bowiem, ażeby w gospodarce inwestycje netto były stałą wielkością dodatnią, a już w żadnym razie, aby rosły z roku na rok, według pewnej stałej stopy. Sformułowanie warunków wzrostu zrównoważonego ma na celu wykazanie trudności realizacji tego wzrostu w instytucjonalnych warunkach systemu opartego o prywatną własność środków produkcji. Wnioski końcowe nie są jednak tak wyraźne i jednoznaczne. W procesach Domara, Harroda i Robinsona daję się zauważyć dominujący pesymizm oraz konieczność ingerencji gospodarczej państwa. Należy jednak pamiętać, iż występowanie wahań cyklicznych nie przesądza o długofalowych trendach wzrostu.

Pewną wątpliwość nasuwa również metoda analizy strony popytowej i podażowej, reprezentowana przez te modele. Po pierwsze, strona popytowa-koncepcje mnożnika Keynesa, na którym opiera się ta strona równania zrównoważonego wzrostu, charakteryzuje się jednolitą, wysoce zagregowaną skłonnością do oszczędzania. Koncepcja ta abstrahuje od klasowego charakteru podziału dochodu narodowego w gospodarce kapitalistycznej. Trafnym ujęciem tego problemu jest natomiast „mnożnik Kalekiego”, w którym uwzględnia on podział dochodu na płace robocze i zyski kapitalistów. Jest on następujący:

0x01 graphic

Gdzie q jest współczynnikiem wskazującym, jaka część przyrostu zysków(ΔZ) zostanie przeznaczona na konsumpcję (krańcowa skłonność do konsumpcji klasy kapitalistów), a α jest współczynnikiem wskazującym, jaka część przyrostu dochodu brutto (ΔY) zostanie przeznaczona na płace i uposażenia. Mnożnik inwestycyjny jest więc tym większy, im większe są współczynniki q i α.

Konieczną przesłanką pozytywnego wpływu zmian w podziale dochodu jest istnienie nie wykorzystanych zdolności wytwórczych w gospodarce oraz nie zmniejszenia się stopy zysku od zainwestowanego kapitału, który to proces mógłby zahamować działalność inwestycyjną.

Wątpliwości nasuwa także strona podażowa modeli zrównoważonego wzrostu. Według Domara decydują o niej inwestycje netto, co oczywiście jest błędne. Reinwestowana amortyzacja dzięki postępowi technicznemu zapewnia także osiąganie określonej stopy wzrostu. Bardziej prawidłowym byłoby rozumowanie w kategoriach inwestycji brutto. Jest to jednak małoznaczący błąd. Większych trudności nastręcza kwestii realności współczynnika kapitałochłonności w warunkach gospodarki kapitalistycznej. Modele zrównoważonego wzrostu posługują się założeniem pełnego wykorzystania zdolności wytwórczych (współczynnik kapitałochłonności jest wówczas wielkością realną, uwarunkowaną istniejącym typom postępu technicznego i organizacyjnego). Natomiast w gospodarce, gdzie istnieją nie wykorzystane zdolności wytwórcze współczynnika kapitałowego staje się wielkością zmienną, w małym stopniu zależną od zmian postępu technicznego. Możliwości interpretacyjne tak sformułowanych formuł wzrostu zrównoważonego są różnorodne. Podstawowym problemem jednak jest fakt, czy oszczędności wyznaczają inwestycje (interpretacja neoklasyczna), czy też dzieje się odwrotnie (interpretacja keynsowska). W modelach postkeynsowskich, mimo iż nazywa się je podażowo-popytowymi, role determinanty spełnia jednak popyt.

V MILTON FRIEDMAN

Mimo iż system syntezy neoklasycznej miał wielu zwolenników, był również często przedmiotem krytyki. Najczęściej podważaną zasadą w ramach makroekonomii jest fakt, iż państwo jest zawsze w stanie prowadzić aktywną i szeroko rozumianą politykę gospodarczą. Często podkreślano tu potrzebę niezawodnych mechanizmów rynkowych, ekonomicznych oraz „niewidzialnej ręki rynku” A. Smith'a jako system samoczynnej regulacji rynkowej.

To właśnie przedstawione wyżej tezy przyniosły popularność szkole chicagowskiej oraz jej twórcy-M. Friedmanowi. Szkoła ta, oparta na zmodyfikowanej ilościowej teorii pieniądza, akceptuje większość teoretycznych założeń neoklasycznych. Co więcej, szkoła chicagowska nie odrzuca aktywnej polityki państwa, postuluje jedynie o ograniczenie wydatków państwowych jako środka stymulowania rozwoju gospodarczego. Nie jest to jednak równoznaczne z likwidacją interwencyjnych funkcji państwa, ma na celu natomiast tworzenie warunków, w których mechanizmy rynkowe będą miały przejąć rolę regulującą.

Friedman atakuje tezę ekonomii postkeynsowskiej, iż ludzie kierują się w swych decyzjach poziomem dochodów nominalnych. Jest on natomiast zdania, iż przewidywane tempo zmian cen nie ma wpływu na zatrudnienie i produkcję. Spodziewane procesy inflacyjne sprawiają, że ludzie żądają wyższych wynagrodzeń za własną pracę i wyższych cen za towary. Przyrost zatrudnienia wywołany spodziewanym wzrostem cen szybko zatem zanika. Pozostaje jedynie inflacja. Stąd redukcja bezrobocia poprzez nasilenie inflacji ma rację bytu tylko wówczas, gdy ludzie ulegną złudnej iluzji trwałego wzrostu rozmiarów popytu przy wolniejszym wzroście płac. W momencie, gdy nauczą się przewidywać inflację, skończy się „wymienialność”. Skutkiem takiego zabiegu będzie wzrost tempa inflacji, a nie obniżenie średniej stopy bezrobocia.

Monetaryści wierni są tezie, iż stały wzrost ilości pieniądza, przewyższający tempo wzrostu produkcji, tworzy inflację. Skutecznego instrumentu w walce z inflacją upatruje w ograniczeniu wydatków finansowych rządu. Cięcia mają dotyczyć najbardziej podatnych na ten proces wydatków socjalnych, skierowanych na opiekę społeczną, oświatę, zdrowie. Zwiększenie aktywności gospodarczej ma nastąpić poprzez obniżenie podatków. Pobudzenie aktywności gospodarczej i przedsiębiorczości ma służyć ograniczeniu regulującej roli państwa.

Restrykcyjna polityka monetarna(wysokiej stopy procentowej) i finansowa, jako narzędzie walki z inflacją, nazywana jest często „wyżywaniem inflacyjnych przewidywań”. Prowadzi ona w istocie do osłabienia pozycji pracowniczych grup społecznych, głównie poprzez wzrost bezrobocia, by nie miały siły kontynuować walki o wzrost dochodów (np. renciści, emeryci).

Niestety stosowana przed kilku laty polityka Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych, polegająca na ograniczeniu wydatków socjalnych przy jednoczesnym wzroście wydatków zbrojeniowych, nie tylko nie zdynamizowała gospodarki, a wręcz pogłębiła sprzeczności społeczne. Efektem takiego działania było zwolnienie tempa wzrostu do zera, a nawet wzrost ujemny, zwiększenie rozmiarów bezrobocia do ok. 10% ogółu zatrudnionych oraz utrzymywaniu się inflacji na poziomie 10% rocznie. Stosowanie zatem zaleceń szkoły chicagowskiej nie dało większych pozytywnych efektów od dawnej polityki, wywodzącej się z tradycji keynsowskiej.

Powyższe wywody, dotyczące równowagi ekonomicznej, powinny być, i są źródłem odpowiedzi na wiele nurtujących pytań. Jednym z nich jest na przykład: kiedy gospodarka jako całość znajdzie się w stanie równowagi, a zwłaszcza, czy będzie to równowaga krótko- czy długookresowa? Reasumując, współczesne poglądy dotyczące tego obszaru różnią się od poprzednich. W nowej teorii ekonomii ciężar analizy powinien zostać przesunięty ze strony popytowej na podażową. Potrzebna jest zatem teoria zmierzająca do optymalizacji wydajności oraz wiara w twórcze walory doskonałej konkurencji.

Literatura:

  1. Mark Blang: Teoria Ekonomii

  2. J.Górski, Z historii myśli ekonomicznej. Łódź 1985

  3. L.Próchnicki: Z dziejów myśli ekonomicznej, ”e-Book” INFOPLAN Warszawa 2002

  4. Harry Landreth, David C. Colander: Historia myśli ekonomicznej. Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1998

Lech Próchnicki „Z dziejów myśli ekonomicznej”

Lech Próchnicki „Z dziejów myśli ekonomicznej”

J. Górski „Z historii myśli ekonomicznej”

Ibidem

J. Górski „Z historii myśli ekonomicznej”

J. Górski „Z historii myśli ekonomicznej”

Praca pochodzi z serwisu www.e-sciagi.pl

1

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ewolucja poglądów na temat roli i miejsca handlu zagraniczne
Wykład 6 - Ewolucja poglądów na temat skutków oddziaływania mediów
Milton Friedman poglądy, szczególnie na temat polityki pienieznej
Co Biblia mówi na temat konfrontacji teorii kreacjonistycznej z ewolucjonistyczną, # EWOLUCJA ŚWIATA
Poglądy na temat konfliktu
poglĄdy na temat budowy atomu
Oswiecenie 12, Na podstawie poznanych sylwetek myślicieli i pisarzy oraz utworów literackich sformuł
Informacje na temat oleju Scania LDF TI 00 00 08 22 T pl(1)
Klasyczne poglądy na temat nauki, Filologia polska UWM, Metodologia badań językoznawczych
Kr 018 Biblijne proroctwa na temat ewolucjonizmu Ćmy w industrialnej Anglii jako dowód ewolucji pię
Poglądy na temat konfliktu
Równowaga na rynku pracy, Studia, Ekonomia pracy
Genetyka przeciwko fantazjom na temat ewolucji człowieka
raport na temat rynku spotkań i wyjazdów motywacyjnych (22 s, Zarządzanie(1)

więcej podobnych podstron