MB WNIEBOWZIĘTEJ, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE


- 1 - 

Czy wiesz, że kiedy ty spokojnie odpoczywasz, kiedy jesteś nad Bałtykiem czy w górach, setki tysięcy pielgrzymów idzie do Częstochowy, pieszo na Jasną Górę z Gorzowa, Kalisza, Warszawy, Wrocławia, Płocka, Radomia, Lublina i innych miast. Idą utrudzeni, przemierzając 300 i więcej kilometrów w słońcu i deszczu. Szedłem już 10 razy pieszo w pielgrzymce z Poznania. Szli chłopcy i dziewczynki w waszym wieku, szli młodsi i starsi. Czasem sami tłumaczyli, dla czego idą. Niektórzy mieli trudne i beznadziejne sprawy. Pamiętam Jolę - miała 17 lat. Mówiła, że idzie w intencji ojca pijaka. Miała łzy w oczach, gdy wspominała, jak strasznie i ciężko jest w jej domu. Tyle razy błagała ojca, aby nie pił. Nie pomagało nic, dalej pił i rujnował dom. Postanowiła, że pójdzie na pielgrzymkę i będzie prosiła Maryję. Może Ona, Dobra Matka, coś zrobi. Żal mi było Joli. A kiedy po dziesięciu dniach uklękliśmy przed obrazem Jasnogórskiej Pani, bardzo płakała i z nadzieją patrzyła w jej oblicze. (...).

Kiedy byliśmy już w pociągu jadąc po pielgrzymce do domu, ona zakłopotana powiada: "Boję się wrócić do domu, bo nie wiem, czy z ojcem pijakiem będzie inaczej". Wróciła. Już jest dobrze w jej domu. Widziałem ją, jak każdego tygodnia była na nowennie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy dziękując za tę łaskę i dalej modląc się za swego ojca. Dawała dowód, że Maryja nadal pomaga zwyciężać zło. Z pewnością szeptała to, co czuła w sercu: "Maryjo, Tyś jest Panią Nadziei i Zwycięstwa".

Ks. Gościniak H., Wniebowzięta - Zwycięska, BK 1 /1986/, s. 8-9

- 2 -

Podczas letnich wakacji grupa starszych dzieci przyjechała w górskie tereny. Wszyscy zachwycają się lśniącymi w słońcu, wysmukłymi szczytami niebosiężnych gór. Widząc to przewodnik tej grupy proponuje wyprawę na najbliższy szczyt wczesnym rankiem następnego dnia, aby ze szczytu obserwować wschód słońca.

Gdy wczesnym rankiem wyruszyła cała grupa na szlak, przewodnik uprzedził, że wyprawa jest uciążliwa, że nie wolno skręcać w lewo czy w prawo, trzymać się wytyczonej trasy. Najpierw wszyscy szli z ochotą. Potem niektórzy zaczęli stękać, że tak wysoko, że droga wyboista, że mgła zakryła szczyt. Przewodnik zachęcił, że warto iść dalej. A kiedy już byli na szczycie, zobaczyli coś pięknego, niezapomnianego: wspaniały wschód słońca.

Ks. Orszulak F. CM, Maryja - Matka - Matką Kościoła, BK 1 /1985/, s.10

- 3 -

W żywocie św. Jana Bosko czytamy, że któregoś dnia miał on taki  przedziwny i znamienny sen. Ujrzał kilka statków, które płynęły po morzu. Na tych statkach płynęli salezjanie, to jest kapłani należący do założonego przez niego zgromadzenia zakonnego. Jechali do dalekich krajów, ażeby tam apostołować dla Chrystusa Pana. Morze jednak okrutnie się wzburzyło i niebezpiecznie rzucało statkami w różne strony. W dodatku atakowali je liczni wrogowie. Niekiedy zdawało się, że już nic tych statków nie uratuje od zatonięcia, od zguby. Ilekroć jednak udawało się im zbliżyć do statku admiralskiego tyle razy niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Na tym statku admiralskim znajdował się papież i dwie kolumny. Na szczycie jednej kolumny widniała Hostia święta, a na szczycie drugiej kolumny wizerunek Matki Boskiej Wniebowziętej.

Ks. Pielatowski K.., Maryja obrazem Kościoła, BK 1 /1989/, s.11-12

- 4 -

Jednym z najmłodszych świętych kanonizowanych jest św. Dominik Savio. Ten święty uczeń św. Jana Bosko miał w chwili śmierci zaledwie 15 lat. Św. Jan Bosko opowiadał, jak to pewnego razu ukazał mu się święty chłopiec. Wtedy to zapytał go: "Powiedz mi Dominiku, co dało ci najwięcej spokoju i najwięcej ufności w chwili śmierci, że się zbawisz?"

- "Proszę zgadnąć - odparł Dominik Savio. - "Może to, że ukochałeś cnotę czystości, że zawsze cieszyłeś się spokojnym sumieniem? Może świadomość, że zdobyłeś piękny skarb zasług i dobrych uczynków?" - "Najwięcej dawało mi spokoju w chwili śmierci to, że całe moje życie bardzo kochałem i bardzo czciłem Najśw. Maryję Pannę. Dlatego wiedziałem, że jestem pod jej możną opieką. Niech ksiądz mówi wszystkim, ażeby kochali Maryję, a na pewno kiedyś będą prawdziwie szczęśliwi!"

Ks. Pielatowski K., Maryja obrazem Kościoła, BK 1 (1989), s.11-12

- 5 -

Przypominam sobie opowiadanie Joli. Na katechezie mówiłem na temat roli matki w rodzinie. Jola wstała i powiedziała:

"Moja mama odeszła do nieba, gdy ja miałam 10 lat. Byłam najstarszą z rodzeństwa. Zostało nas razem pięcioro. Opiekował się nami troskliwie tatuś. Ale on miał dużo pracy. Musiał zarabiać na nasze utrzymanie. Już wtedy zaczęłam gotować. Było to trudne. Nie zawsze dobrze wychodziło. Teraz doceniam mamusię. Wiem, jakim była skarbem dla nas. To ona brała nas na kolana i pieściła. Opowiadała nam bajki. Uczyła nas paciorka: Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo. Gdy była mama, w domu była zawsze radość, życzliwość, dobroć. Wymarzona atmosfera. Teraz jesteśmy sierotami i dlatego doceniamy mamusię. Wszystko się zmieniło, gdy jej zabrakło. Długo przeżywaliśmy i przeżywamy jeszcze dramat. Jesteśmy dziećmi, którym zabrakło mamusi".

Ks. Gres T., Maryja - wzorem naszej drogi, BK 1 /1984/, s. 24

- 6 -

Było to w trzecią niedzielę miesiąca maja. Po południu udałem się na po cmentarzu. Nasz cmentarz jest stary, położony blisko parafialnego kościoła: bardzo dużo grobów, a alejki cmentarne czasami są bardzo wąskie. W tym miesiącu łatwo przychodzi modlitwa za zmarłych. Niespodziewanie blisko wyjściowej bramy, wybiegł spośród grobowców mały chłopiec. Pomyślałem sobie: co on tu robi? Był zupełnie sam. Miał nowe, ubranie, białą koszulę, a na rękawie marynarki była przywiązana biała wstęga ze znakiem Eucharystii. Rzeczywiście - w tym dniu Mirosław był przed południem u I Komunii Świętej. Uroczystość odbyła się w innym kościele, bo od kilku lat Mirosław należy do innej parafii w pobliskim mieście. - "Co tu robisz, dziś, w tym miejscu, chłopcze?" - zapytałem. - "Poznaje mnie ksiądz? Ja jestem Mirek. Babcia mówiła mi kiedyś, że właśnie ksiądz mnie ochrzcił. Dziś byłem u I Komunii Świętej, a teraz tu przyjechałem na grób mojej mamusi. Chciałem jej podziękować, że ja dziś mogłem przyjąć Pana Jezusa w Komunii Świętej.

Szybko przypomniałem sobie to wszystko, co stało się 9 lat temu. Kiedy więc się urodził, jego mamusia zmarła. Tak, było to na pewno w styczniu dziewięć lat temu. W księgach chrztu sprawdziłem, że chrzest Mirka był 12 lutego, a jego mamusia już nie żyła. Tatuś i jego babcia zdecydowali, że chłopiec będzie miał na imię Mirosław, a to dlatego, że mama, nosiła imię Mirosława. Mamusia zmarła w wieku 23 lat. Można powiedzieć, że ona oddała życie, aby on mógł żyć. A dziś, w dniu I Komunii Świętej, przyjechał tu ten chłopiec, aby z mamą dzielić się radością, że był u pierwszej spowiedzi i Komunii Świętej. Pamiętam, że szkoda mi było chłopca... Sam tu przyjechał na cmentarz w tym dniu. Widocznie w domu tato był zajęty. Pewnie było dużo gości... Kiedy patrzyłem w oczy tego chłopca, przypomniałem i uświadomiłem sobie, że przecież on przyjechał tu do swojej mamusi już nie sam. W swoim małym sercu przywiózł Jezusa, którego w tym dniu przyjął.

Ks. Beksiński J., Maryja zapowiada wielkie rzeczy dla nas, BK 1-2 /1990/, s. 9-10

- 7 -

Jeden z francuskich malarzy namalował piękny obraz, prawdziwe arcydzieło. Zapytano go, jak długo pracował nad tym dziełem. Odpowiedź brzmiała: "Godzinę i całe życie". Pracował godzinę, ale w tej jednej godzinie było skoncentrowane całe życie ćwiczeń i prac przygotowawczych.

Ks. Południak K., Owoc uczestnictwa w tajemnicy Chrystusa, BK 1-2 /1995/, s.11

- 8 -

W książce pt. Matka Boża w moim życiu znajdujemy wiele pięknych opowiadań o powrotach do Boga z drogi niewiary i zwątpienia. Te wszystkie nawrócenia do Boga miłości i przebaczenia dokonały się, jak piszą bohaterowie książki, dzięki Matce Bożej. Oto zwierzenia lekarza:

Matka odeszła od nas pozostawiając mnie (4 lata) i brata (2 lata) na wychowaniu ojca. Pamiętam, że ogromnie tęskniłem za matką. Często wtedy, zalany łzami, modliłem się gorąco do Matki Najświętszej, aby zabrała mnie do siebie, błagałem, by była moją Matką.

Jestem od blisko 30 lat lekarzem o specjalności ginekologa. Mam doktorat z medycyny. Kończąc studia miałem wielkie kłopoty ze zdaniem ostatniego egzaminu dyplomowego - z chirurgii. Był to rok 1952. Oblałem ten egzamin dwukrotnie. W rozpaczą poszedłem do kościoła i długo błagałem Najświętszą Matkę o pomoc. Uczyniłem też wtedy ślub: jeśli zdam ten egzamin, to nigdy nie zabiję nie narodzonego dziecka. Egzamin zdałem nadspodziewanie łatwo. W roku 1956 ogłoszono ustawę o przerywaniu ciąży. I tak się to zaczęło. Jeden mały kamyk wywołuje całą lawinę. Aby zagłuszyć wyrzuty sumienia przestałem chodzić do kościoła, do spowiedzi i Komunii św. Zacząłem więc brnąć w to życiowe bagno coraz głębiej i głębiej. Całkowicie ogłuchłem na głos sumienia. Zaczęły się zdrady małżeńskie. W końcu upadłem tak nisko - zgodziłem się uczestniczyć w Likwidacji kaplicy szpitalnej w miejscu mojej pracy. Czy można jeszcze niżej upaść?

Było to późnym latem 1977 roku. Poszedłem rano w niedzielę, jak zwykle, na spacer z psem. Sam nie wiem, jak się znalazłem w pobliżu kaplicy, gdzie akurat zaczęła się Msza św. Usłyszałem kazanie o istocie Mszy św. Nigdy w życiu nie doznałem takiego wstrząsu. Ksiądz mówił o życiu św. Maksymiliana Kolbego w obozie. Opowiadał, jak Ojciec Kolbe w pasiaku, leżąc na podłodze pod pryczą - w obawie przed esesmanami - mając do dyspozycji tylko blaszany kubek i skibkę obozowego chleba, składał Bogu Najświętszą Ofiarę.

To była dla mnie chwila przełomowa. Uratowała mnie Matka Boża. Uratowała mnie z tego straszliwego bagna życiowego, w którym tonąłem już całkowicie.

W moim gabinecie lekarskim na honorowym miejscu wisi obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Ilekroć zdarza mi się słyszeć: panie doktorze, przyszłam na zabieg - z całym spokojem patrząc jej prosto w oczy, mówię: niech pani powtórzy to jeszcze raz, ale nie do mnie, proszę  to powiedzieć Matce Najświętszej. Wiele kobiet rezygnuje ze swego zamiaru po wizycie u mnie.

Matko Przenajświętsza, nie znajduję słów, w jakich mógłbym wyrazić Tobie moją miłość, uwielbienie i wdzięczność.

Ks. Stanisław Iłczyk "BŁOGOSŁAWIONA JESTEŚ, KTÓRAŚ UWIERZYŁA BK 87/1

- 9 -

W sposób szczególny widać to u narodów Związku Radzieckiego, pozbawionych przez dziesiątki lat wolności sumienia i religii. Do Gruszewa na Ukrainie gdzie w 1987 roku i potem miała się objawiać, według zeznań świadków, Matka Boska ciągną codziennie tysięczne rzesze pielgrzymów. "Już na drodze do Gruszewa - pisze Iwan Gel w L'Atra Europa (1988, 4) - w odległości pięciu - sześciu kilometrów zauważa się coś niezwykłego: potoki samochodów, wozów ludzi idących pieszo, którzy zatrzymują się niespodziewanie na ok. 2 km przed wioską, by włączyć się w jeden sznur pieszych, którzy posuwają się procesjonalnie śpiewając i modląc się. Gdy dochodzi się do placu przed kościołem, tłum jest tak gęsty że nie sposób jest nawet uklęknąć. Mówią, że w uroczystość Wniebowzięcia przybyło 100 tysięcy pielgrzymów, gdy średnia wynosi 30-50 tysięcy. I to, jak mi się wydaje, jest największym cudem: pragnienie ludu, aby wrócić do Boga, modlić się. Kiedy ujrzałem to zgromadzenie ludu, to już po powrocie z szesnastego pobytu w miejscu odosobnienia, nie mogłem się powstrzymać od płaczu i powiedziałem sobie: „Boże mój, a więc warto być i tamto przeżyć, nie było to daremne" (zob. "Rycerz Niepokalanej" z grudnia 1988 roku).

MARYJA OBRAZEM KOŚCIOŁA BK 89

- 10 -

Może znana jest wypowiedź Hansa Franka, generalnego gubernatora w okrojonej Polsce, zażartego wroga Polaków, skazanego na karę śmierci przez powieszenie, który w swoim Dzienniku napisał dosłownie: "Kościół jest dla umysłów polskich centralnym punktem zbornym, który promieniuje stale w milczeniu i spełnia przez to funkcję jakby wiecznego światła. Gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy zawsze jeszcze była święta z Częstochowy i Kościół".

Ks. Kazimierz Pielatowska PÓŁ WIEKU TEMU ROZPĘTAŁA SIĘ, WOJNA BK 89

- 11 -

W prezbiterium bazyliki katedralnej w Sandomierzu znajduje się jedna z czterech istniejących polichromii bizantyńsko-ruskich z I poł. XY w., fundowana przez Władysława Jagiełłę. Uwagę licznych turystów zwraca ogromny fresk „Zaśnięcia Maryi" umieszczony na ścianie północnej. Malowidło ukazuje postać leżącej Maryi na łożu. Pośrodku, za łożem, stoi Chrystus w otoczeniu aniołów, trzymający duszę Maryi w postaci małej siedzącej dziewczynki, oplecionej białymi taśmami. Linia pozioma, utworzona przez ciało leżącej Maryi i linia stojącego Chrystusa tworzą krzyż. Łoże otaczają apostołowie oraz inne przygodne osoby. Św. Jan pochyla się nad Maryją, jakby chciał usłyszeć ostatnie uderzenie Jej serca. Św. Piotr wysunięty do przodu, trzyma kadzielnicę w ręce, zaś św. Paweł ma dłonie okryte welonem. Inni Apostołowie płaczą i gestykulują. Ukazani są także pierwsi czterej biskupi Wschodu. U góry fresku ukazana jest Maryja siedząca na tronie, unoszona przez dwóch aniołów w otwarte niebo (zob.: S. Makarewicz, Bazylika katedralna w Sandomierzu. Przewodnik, Sandomierz 1976, s. 40 ns.).

Malowidło to, wykonane ściśle według kanonów malarstwa bizantyjskiego, wyraża nade wszystko ideę tryumfu zmartwychwstałego Chrystusa i ideę chwały wniebowziętej Maryi. Prawdę tę jako dogmat ogłosił papież Pius XII w encyklice Munificentissimus Deus słowami:

"Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej" (BF VI, 105).

Ks. Marek Chmielewski WNIEBOWZIĘTA - PIERWSZYM ŚWIADKIEM ZMARTWYCHWSTANIA BK 92

- 12 - 

Ks. Jan Twardowski - wielki przyjaciel dzieci, w swoim tomiku poezji napisał historię o dziwnej przeprowadzce. Posłuchajcie!

Zosia lubiła odwiedzać swoją babcię. Babcia była wysoka, siwa i miała na nosie rogowe, czarne okulary. Pewnego dnia babcia zdjęła z szafy stary album, położyła na stole i pokazywała w nim fotografie. Najpierw pokazała fotografie samej siebie - wtedy, kiedy miała pięć lat. Zosia nigdy by babci takiej nie poznała. Jakie to dziwne - pomyślała Zosia - jak bardzo się babcia zmieniła. Siedemdziesiąt lat temu była dziewczynką chudą jak patyk, z kokardą na głowie. Na innej fotografii w albumie zobaczyła Zosia swojego tatusia. Kiedy zrobiono zdjęcie, miał dwa lata. Dwuletni tatuś chodził na czworakach po podłodze.

Przeglądając fotografie, zwróciła Zosia uwagę na jedną z nich. Przedstawiała starszą panią w dużym kapeluszu z piórem i parasolką w ręku.

- To ciocia Wanda - powiedziała babcia.

- Gdzie ona teraz jest? - zapytała Zosia.

- Ciocia Wanda umarła, to znaczy przeprowadziła się do nieba. Kiedy ktoś przeprowadza się na inną ulicę, albo do innego miasta - tłumaczyła babcia - to zabiera wszystkie rzeczy ze sobą. Jeżeli jednak ktoś przeprowadza się do nieba, wszystko, co miał, zostawia w mieszkaniu: szafę, łóżko, radio, telewizor, stół, kredens, wszystkie szklanki, wszystkie filiżanki ze spodkami, telefon, widelce, łyżki, książki, lampy, kapelusze, rękawiczki, zegarek, który chodził na ręku, wszystkie ręczniki, nawet szczoteczkę do zębów, którą się zawsze zabiera ze sobą przy przeprowadzce. Ten, który się przeprowadza do nieba, wszystko zostawia na ziemi i na nowe miejsce zabiera tylko swoją duszę. Jaka ta dusza ważna! Nie można się z nią rozstać. Ten, kto odchodzi z tego świata, cieszy się i boi, tak jakby leciał samolotem. Jezus do niego przychodzi i przeprowadza. On sam wie kiedy (Ks. Jan Twardowski, Nowy zeszyt w kratkę, Poznań 1988, s. 170 n.).

Ks. Bogdan Molenda PIERWSZY ŚWIADEK ZMARTWYCHWSTANIA BK 92

- 13 -

Naprzeciw jednego z kościołów zasłabł na ulicy starszy, mężczyzna. Kilku ludzi pospieszyło mu z pomocą. Któryś z nich chciał dzwonić po karetkę pogotowia. Jednak ten starszy mężczyzna prosił, aby nie dzwonić po pogotowie, tłumacząc, że to nic groźnego i że takie zasłabnięcia, zdarzają mu się często. Wystarczy, żeby zaprowadzili go gdzieś, gdzie mógłby usiąść i spokojnie odpocząć. Ponieważ kościół był najbliżej, pomogli mu więc wejść do niego i posadzili go w ławce. W tym czasie odbywało się w kościele nabożeństwo różańcowe. Pod koniec tego nabożeństwa organista zaintonował pieśń ku czci Matki Najświętszej: "Biedny kto Ciebie nie zna od powicia I nigdy Twego nie słyszą imienia, lecz ten biedniejszy, kto w rozpuście życia stał się niegodnym swego zawierzenia. I imię swoje już zatarł w pamięci i swojej Matki nie czeka... Kiedy ten przyprowadzony do kościoła mężczyzna usłyszał słowa pieśni, zaczął szlochać na cały głos. Płakał tak głośno, że zwrócił na siebie uwagę modlących się w kościele ludzi. Ktoś podszedł do niego i zapytał, co się stało, że tak głośno płacze? Wtedy ten mężczyzna odpowiedział: - To była ulubiona pieśń mojej matki, która przed śmiercią zaklinała mnie i prosiła, abym był dobrym człowiekiem. Niestety jestem bardzo złym i grzesznym człowiekiem. Pomimo próśb mojej matki, żyłem jak niewierzący, jednak modlitwa matki wybłagała nawrócenie dla syna u Matki niebieskiej.

KS. MARIAN BENDYK ŻYĆ EWANGELIĄ - A -

- 14 -

Wielu świętych chciało ten dzień spędzić w Jej ramionach. Święty Maksymilian Maria Kolbe od dziecka tęsknił za tą chwilą. Umarł w dniu 14 sierpnia i rzeczywiście w dniu Wniebowzięcia oglądał z Maryją niebieskie pokoje. Święty Jacek także w wigilię Wniebowzięcia miał widzenie że nazajutrz ujrzy Maryję i rzeczywiście tak się stało. Umarł w dniu 15 sierpnia. Święty Stanisław Kostka napisał list do Maryi, że pragnie wejść do nieba w dniu Jej Wniebowzięcia. I również jego Maryja wysłuchała. Umarł w dniu Jej święta.

Ks. Kazimierz Południak - OWOC UCZESTNICTWA W TAJEMNICY CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(131) 1993

- 15 -

Jeden z francuskich malarzy namalował piękny obraz, prawdziwe arcydzieło. Zapytano go, jak długo pracował nad tym dziełem, Odpowiedź brzmiała: "Godzinę i całe życie". Pracował godzinę, ale w tej jednej godzinie było skoncentrowane całe życie ćwiczeń i prac przygotowawczych. Również nasze życie powinniśmy tak przeżyć, aby zasłużyć na możliwość oglądania Oblicza Bożego po śmierci. Nasze całe życie powinno prowadzić przez Maryję do Eucharystii.

Ks. Kazimierz Południak - OWOC UCZESTNICTWA W TAJEMNICY CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(131) 1993

- 16 -

Niech na zakończenie pozostaną w naszych uszach słowa modlitwy sługi 8ożego, Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego: "Panno Zwycięska! Nie przestajemy ani na chwilę ufać że jak zwyciężyłaś w dniu Zwiastowania, na Kalwarii i w Wieczerniku Zielonych Świąt, jak potem przez wieki w dziejach Kościoła zawsze swą dziewiczą stopą ścierałaś głowę węża, tak i w tej chwili w tej godzinie światłej wiary - dokonasz zwycięstwa. Jeżeli pomimo ataków mocarzy ciemności Kościół Boży jeszcze pracuje - Twoje to zwycięstwo! Jeżeli lud opiera się niewierze - Twoje to zwycięstwo! (...) Wszystkie (zwycięstwa), które w tej chwili pamiętamy, których nie jesteśmy w stanie wyliczyć, są dla spotęgowania wiary w Twój triumf".

Maryjo Wniebowzięta, prowadź nas do Jezusa już teraz i w godzinę naszej śmierci podtrzymuj naszą wiarę, miłość i bądź nam nadzieją!

Ks. Kazimierz Południak - OWOC UCZESTNICTWA W TAJEMNICY CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(131) 1993

- 17 -

Pewnego starego zakonnika, który od przeszło pięćdziesięciu lat przebywał w jednym z zakonów o najsurowszej regule, odwiedził brat, chcąc się jeszcze z nim widzieć przed śmiercią. Będąc człowiekiem znanym i zamożnym, zdziwił się na widok surowej i ubogiej celi zakonnika, w której jedynymi przedmiotami było twarde łóżko i klęcznik. Jeszcze większym zdziwieniem napełnił go rozmodlony wyraz twarzy starca, więc pełen zaciekawienia zapytał: Powiedz mi, jak w takich warunkach być szczęśliwym? Jak można od tylu lat prowadzić tak biedne życie? - Przyznam ci się, rzekł zakonnik, że może i ciężko byłoby mi to znieść, gdyby nie piękny widok, jaki mam z okna mojej celi. Światowiec spojrzał przez okno i ze zdziwieniem odrzekł: O jakimże widoku mówisz, widzę przed sobą tylko szary, gruby mur, przypatrz się bliżej, bracie, a zobaczysz. - Widzę jedynie mały widok nieba, dzięki dziurze w murze, poza tym absolutnie nic. - No, właśnie ten widok nieba wystarczy mi zupełnie. Ten widok nieba, ukazujący mi krainę wieczności, dodaje mi siły do przetrwania wszystkich trudności stanu zakonnego, dając mi szczęście.

Ks. Marian Gosa COr. - MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2 (137) 1996

- 18 -

Na grobie wybitnego poety francuskiego, Adolfa Rette, zmarłego w 1930 r., umieszczono płytę z krótkim napisem: In Te Domine speravi - "W Tobie, Panie, nadzieję moją położyłem". Poeta umarł bardzo pobożnie, ale wiadomo, że przez długi czas wiódł grzeszne życie. Aż pewnego dnia stanął przed figurą Matki Bożej de Cornebiche i krzyżując ręce, powiedział: "Wiem, Pani, że coś rozkazało mi przyjść tutaj, do Ciebie. Oto przybyłem. Jeśli naprawdę jesteś Wszechpośredniczką łask, proś Syna, by wskazał mi, co mam czynić". Potem - jak wyznaje - "usiadłem na skale, głowę ukryłem w dłoniach i powtarzałem: Co robić, co robić? A wtedy głos bardzo słodki odpowiedział mi w duszy: Idź, poszukaj kapłana. Oswobódź się z ciężaru, który cip przygniata". I tak się stało.

Ks. Marian Gosa COr. - MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2 (137) 1996

- 19 -

Różne są prośby kierowane do Boga. Każdego roku wierni podczas pieszej pielgrzymki do Częstochowy piszą swoje intencje, w jakich pielgrzymują. Oto niektóre intencje grupy, którą prowadziłem z Poznania.

"Dobra Matko, proszę Cię, dodaj siły i błogosław ojcu wychowującemu dwoje małych dzieci, aby kiedyś razem mogli się spotkać z kochaną mamusią w niebie".

"Matuchno ma kochana, błogosław mi i mojej dziewczynie - w każdej chwili naszego życia; jeżeli będzie to zgodne z Twą wola - w naszej wspólnej drodze życia".

"Matko Boża, proszę Cię i błagam o uwolnienie się z nałogu alkoholu mojego brata".

"Matko Boża, wędruję pieszo już 25 raz - daj zdrowie mężowi i wyzwól zięcia z nałogu pijaństwa".

Mogę jeszcze dalej czytać napisane prośby - nawet przez dzieci! W nich zawarty jest krzyk serca żony, matki, chłopaka, dziewczyny, dziecka. Ci ludzie całym sercem mówią: Maryjo, ratuj!

Gdy umierała pewna matka, do otaczających dzieci powiedziała: "Przynieście mi obraz Matki Bożej". Kiedy dzieci przyniosły, pobłogosławiła je tym obrazem i powiedziała: "Do tej pory ja prowadziłam was przez życie tu na ziemi i kierowałam do życia wiecznego. Ja już odchodzą, bo taka jest wola Pana Boga. Od tej pory prowadzić was będzie do Boga, do nieba, Matka Najświętsza - Maryja".

Ks. Henryk Gościniak - MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2 (137) 1996

- 20 -

W XV wieku tatarska dzicz zalewa Kijów. Mieszkańcy miasta uciekają w popłochu. Za uciekinierami podąża też, przebywający w tym mieście, św. Jacek. Ale przedtem zabiera jeszcze z kościoła Najświętszy Sakrament. Z tym najcenniejszym skarbem na piersi opuszcza świątynię - ale w momencie, gdy mija stojącą w kościele figurę Matki Bożej, zdaje się słyszeć: "Synu - mnie tu zostawisz? Weź mnie ze sobą, a Syn mój ci ulży".

Nie zostawiajcie Maryi! Nie zapominajcie o Niej. Módlcie się często do Niej.

Ks. Henryk Gościniak - MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2 (137) 1996

- 21 -

W pewnej średniej szkole był bardzo surowy profesor. Od początku swojej pracy pedagogicznej nikomu nie postawił bardzo dobrej oceny. Aż tu któregoś roku uczynił wyjątek wobec jednej uczennicy! Odkrył w niej niezwykły talent. Nie tylko postawił jej piątkę, ale osobiście ufundował nagrodę. Życie pokazało, że się nie mylił.

Podobnie postąpił Bóg wobec Maryi, bo jak napisał Peguy: "Po klęsce połowy aniołów i całej ludzkości, nie było już nic cielesnego, co byłoby czyste czystością pierworodną. Aż pewnego dnia narodziła się niewiasta z pokolenia Judy, by dać światu zbawienie, ponieważ była łaski pełna".

Na wyjątkowość życia Maryi Bóg odpowiedział wyjątkową nagrodą, kiedy to wziął Ją do Nieba z duszą i ciałem, aby tam zajęła miejsce obok swego Syna.

Ks. Rafał Czerniejewski - NA DRODZE DO NIEBA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(139) 1997

- 22 -

Grupa dzieci z Leszna, będąc nad Morzem Bałtyckim, wstała wcześnie rano o 4.00, kiedy było jeszcze ciemno, i udała się nad brzeg morza. Ponieważ było chłodno, zabrali ze sobą śpiwory i koc. Kiedy przyszli na plażę - było zupełnie pusto, tylko morze uderzało falami o brzeg. Na zegarkach była 4.30. Na niebie świeciły jeszcze gwiazdy i daleko połyskiwał księżyc. Zapowiadał się wspaniały dzień. Wszyscy czekali na wschód słońca. Wiedzieliśmy o tym tylko z opowiadań.

Długo czekaliśmy... Niektórzy znużeni położyli się ponownie spać na plaży w śpiworach. Robiło się coraz jaśniej, wschód był tuż, tuż... Wszyscy już się przebudzili. Zbliżała się 5.30. Nagle na wschodzie, nad wodą zauważyliśmy coś czerwonego. Zaczęło to szybko rosnąć potężnieć, potem już pojawiła się czerwona kula. Pomyślałem sobie: Czyżby to jakiś wybuch bomby atomowej? Ależ nie! Za chwilę był wybuch, ale promieni słonecznych: żółtych, pomarańczowych....Zrobiło się całkiem jasno. I gromkie: "Hura! Jest słońce!" - wyrwało się z naszych ust. Zanuciliśmy jeszcze "Kiedy ranne wstaj zorze" i udaliśmy się na spoczynek szczęśliwi, jakbyśmy znaleźli jakiś skarb. A to był wschód słońca, ale jakże radosny, zapowiadający pogodny dzień i kąpiele w Bałtyku.

Jeśli taki piękny obraz było dane nam oglądać, to jak piękna musi być Maryja, skoro jak słyszeliśmy w dzisiejszym czytaniu jest "Niewiast obleczoną w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu".

Słońce - ile radości sprawił wschód słońca, a zwykle korzystamy z niego opalając się.

Ks. Grzegorz Robaczyk - NIEWIASTA NADZIEI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(141) 1998

- 23 -

Przywołując na pamięć dzień 15 sierpnia 1920 roku, módlmy się w intencji poległych i w intencji naszej ojczyzny. Pomocą niech będzie urywek poezji:

Czuwało serce Twoje nad szarż pancernych jazdą, Wśród białych tajg Syberii świeciło wiary gwiazdą, Wskrzeszenia wolnej Polski niewinnym było czynem, Patrzyło na Cud nad Wisłą, na bój pod Radzyminem.

Cenną nam stała się wolności droga, Drutów kolczastych oprzędła ją sieć. Zwątlały dusze dalekie od Boga, Królowo Polski, Ty nam w mroku świeć.

Współczesna Ambona - Kielce 1989 Rok XVII Nr 3

- 24 -

Starsi z nas dobrze pamiętają czasy powojenne. Ustały działania wojenne, podpisano pakty pokojowe, życie powoli wracało do normalnego trybu. Ale nam się wówczas wydawało, że hen na horyzoncie - widnieją jeszcze ciemne dymy, krematoryjne, dymy ze spalonych i zbezczeszczonych ciał ludzkich. Mieliśmy wrażenie, że słyszymy z oddali echa eksplozji i jęki pomordowanych. Twarze ludzi, którzy przeżyli to piekło na ziemi, były znaczone rysami trwogi i niepokoju. W ich oczach widniał strach i przerażenie. Nic dziwnego, przeżyli tyle okropności. Byli to ludzie, którzy widzieli i doświadczyli, że życie ludzkie stało się tylko igraszką w rękach barbarzyńskiego najeźdźcy. Byli to ludzie, którzy doznali gorzkiego smaku upodlenia i zbezczeszczenia ludzkiej godności. W takich to czasach, 1 listopada 1950 roku, z katedry Piotrowej odezwał się głos Piusa XII. "Oświadczamy, stanowimy i wyrokujemy, iż jest dogmatem objawionym przez Boga, że Niepokalana Bogarodzica zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu ziemskiego życia, wzięta została z ciałem i duszą do chwały niebieskiej". Tymi słowami Ojciec św. określił dogmatycznie starożytną prawdę wiary. Od pierwszych wieków chrześcijaństwa wierzono bowiem i przyjmowano, że Matka Najświętsza wzięta była z duszą i ciałem do nieba.

Ks. Wiesław Wilk- WNIEBOWZIĘTA - NASZYM WZOREM Współczesna Ambona - Kielce 1989 Rok XVII Nr 3

- 25 -

Pewnego razu o północy zbudziło mnie mocne dobijanie się kogoś do okna. Z zewnątrz słyszę zmęczony głos: "Proszę księdza-do chorego"! . Zrozumiałem, że pewnie ktoś umierający potrzebuje mojej posługi. W domu, dokąd udałem się, leżał na podłodze starszy człowiek w mokrym ubraniu, ledwie oddychający. Zanim przybyłem na to miejsce, dobrzy sąsiedzi wyciągnęli go ze studni, do której wpadł. Po kilku dniach doszedł do siebie, wyzdrowiał. Ten człowiek żyje do dziś. Cieszy się życiem. Wdzięczny jest Bogu i dobrym ludziom.

Ks. Jan Tusień - PAN MOIM WYBAWCĄ Współczesna Ambona - Kielce 1989 Rok XVII Nr 3

- 26 -

Św. Franciszek z Asyżu mówił: "Jesteśmy matkami Chrystusa, gdy nosimy Zbawiciela w naszym sercu i w naszym ciele przez miłość, przez czystość i przez prawość naszego sumienia oraz gdy wydajemy Go na świat przez czynienie dobra, które dla innych powinno być światłem i przykładem". W ten sposób możemy wszyscy naśladować Maryję w Jej roli Matki Chrystusa. Jezus żyje w nas tak samo realnie, jak w Jej duszy po zwiastowaniu. Wystarczy jedynie Go przyjąć, to znaczy uwierzyć w słowa Pana, zachowywać je i rozważać w swoim sercu.

Ks. Mariasz Szram - MARYJA - IKONA NASZEJ PRZYSZŁOŚCI Współczesna Ambona 1993

- 27 -

Na niebie

znak niedosiężny: niewiasta - u stóp jej księżyc.

Z dwunastu gwiazd jej korona. Imię jej

rozsławione.

(K. Iłłakowiczówna, "Msza Maryjna na Matkę Boską Zielną", Inlroit)

Co może Ci oddać człowiek, o Panie, Boże nasz?

Serce rozdarte w połowie, które tak dobrze znasz?...

Przyszliśmy tutaj chmarą, cały kościół -- pełen ziół, lecz jedna tylko ofiara: Twój biało zasłany stół.

Za winem z Twego kielicha usta stęsknione wciąż,

gdy tuż zbuntowany czyha wróg rodu ludzkiego -- WĄŻ.

(K. Iłłakowiczówna, j.w.)

Ks. Zbigniew Adamek - OWOC UCZESTNICTWA W TAJEMNICY CHRYSTUSA Współczesna Ambona 1993

- 28 -

Spotkałem człowieka, który wybudował dla siebie grobowiec. Kiedy go już odbierał, wszedł doń do środka. Sprawdził, czy wszystko w nim jest dobrze wykonane. I mając 65 lat nagle sobie uświadomił, że ten grobowiec jest przygotowany dla niego i że on umrze; tu będzie miał miejsce finał jego ziemskiego życia. Wyszedł z grobowca bardzo spocony, dojechał do domu, ale za pół godziny musiano wezwać karetkę reanimacyjną. Przyszedł zawał serca, na szczęście chory został uratowany. Mogłem spokojnie z nim porozmawiać. Powiedział do mnie: "wie Ksiądz, ciągle się mówi o śmierci, ale uświadomienie sobie tego, że to ja umrę, jest niesamowitym przeżyciem. Ja w tej chwili czuję się trochę jak Łazarz, który wyszedł z grobu. Teraz jakoś na wszystko patrzę inaczej. Zawał był przecież już dotknięciem śmierci. Dwa przeżycia nałożyły mi się razem. Wie Ksiądz, inaczej by wyglądał ten świat, gdybyśmy autentycznie liczyli się ze śmiercią.

Uroczystość Wniebowzięcia Maryi ukazuje nam grobowiec, przybliża nam nasz własny grób, ale tylko jako przejście do nowego życia. Jeżeli tak na naszą śmierć popatrzymy, wszystko zaczyna inaczej wyglądać. Chrześcijaństwo otwiera przed człowiekiem perspektywy nowego życia. W tym spojrzeniu to, co jest obecnie w naszych rękach, staje się niezwykle piękne.

Ks. Edward STANIEK - MAGNIFICAT - Materiały Homiletyczne Nr 180 Rok A - Kraków 1999

- 29 -

W książce pod tytułem Matka Boża w moim życiu znajdujemy wiele pięknych wypowiedzi o ludziach, którzy powrócili do Boga z drogi niewiary i zwątpienia. Te wszystkie nawrócenia do Boga miłości i przebaczenia, dokonały się, jak piszą autorzy książki, dzięki Matce Bożej. Oto zwierzenia lekarza: "matka odeszła od nas, pozostawiając mnie (4 lata) i brata (2 lata) na wychowaniu ojca. Pamiętam, że ogromnie tęskniłem za matką. Często wtedy zalany łzami, modliłem się gorąco do Matki Najświętszej, aby zabrała mnie do siebie. Błagałem ze łzami, by była moją Matką. Jestem od trzydziestu lat lekarzem o specjalności ginekologa. Mam doktorat z medycyny. Kończąc studia miałem wiele kłopotu ze zdaniem egzaminu dyplomowego z chirurgii. Oblałem egzamin dwukrotnie. W rozpaczy poszedłem do kościoła i długo błagałem Najświętszą Maryję Pannę o pomoc. Uczyniłem wtedy ślub, że jeśli zdam ten egzamin, to nigdy nie zabiję nie narodzonego dziecka. Egzamin zdałem niespodziewanie łatwo.

W roku 1956 ogłoszono ustawę o przerywaniu ciąży. I tak się to zaczęło. Jeden mały kamyk wywołuje całą lawinę. Aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, przestałem chodzić do kościoła. Nie spowiadałem się i nie przyjmowałem Komunii świętej. Zacząłem więc brnąć w to bagno coraz głębiej. Całkowicie ogłuchłem na głos sumienia. Zaczęły się zdrady małżeńskie. W końcu upadłem tak nisko, że zgodziłem się na likwidację kaplicy szpitalnej w miejscu mojej pracy. Czy można jeszcze niżej upaść?

Było to późnym latem 1977 roku. Poszedłem w niedzielę rano, jak zwykle, na spacer z moim psem. Sam nie wiem, jak się znalazłem w pobliżu kaplicy, gdzie akurat zaczęła się Msza święta. Usłyszałem kazanie o istocie Mszy świętej. Nigdy w życiu nie doznałem takiego wstrząsu. Ksiądz mówił o życiu świętego Maksymiliana Kolbego w obozie. Opowiadał, jak O. Kolbe w pasiaku, leżąc na podłodze pod pryczą, w obawie przed esesmanami, mając do dyspozycji tylko blaszany kubek i skibkę obozowego chleba, składał Bogu Najświętszą Ofiarę.

To była dla mnie chwila przełomowa. Uratowała mnie Matka Boża. Uratowała mnie i wyciągnęła z tego strasznego bagna życiowego, w którym brnąłem już całkowicie.

W moim gabinecie lekarskim, na honorowym miejscu, wisi obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Ilekroć zdarza mi się słyszeć: Panie doktorze, przyszłam na zabieg, z całym spokojem, patrząc jej prosto w oczy, mówię: Niech pani powtórzy to jeszcze raz, ale nie do mnie, proszę to powiedzieć Matce Najświętszej. Wiele kobiet rezygnuje z tego zamiaru, po wizycie u mnie. Matko Najświętsza, nie znajduję słów, w jakich mógłbym wyrazić Tobie moją miłość, uwielbienie i wdzięczność.

Ileż to podobnych zawołań, jak tego lekarza, skierowanych jest do Tej, którą czcimy dzisiaj.

W roku 1941, w tarnowskim więzieniu setki ofiar hitleryzmu czekało na transport do Oświęcimia. Wśród nich był młody i przystojny mężczyzna z okolic Dębicy. Był jedynakiem. W domu żył w dostatku. W więzieniu dość spokojnie godził się ze swym losem. Dużo opowiadał o rodzinnym domu, a najwięcej o swojej ukochanej matce. Jeden z kolegów zapytał, czy mu nie żal tego wszystkiego? Wiesz - nawet nie - odpowiedział. Jednego mi tylko żal: matki. Żal mi, że jeszcze nic dobrego nie uczyniłem dla mojej matki, że jeszcze się jej nie odwdzięczyłem za jej dobre, piękne, szlachetne serce.

Ks. H. Kiemona Wniebowzięta s. 113-115 Materiały Homiletyczne Lipiec/Sierpień nr 158.

- 30 -  

„W ubiegłym miesiącu wezwano mnie do szpitala, do chorej. Była to kobieta, która usiłowała popełnić samobójstwo. Uratował ją przypadek i szybka interwencja lekarza. Tego fatalnego dnia postanowiła odwiedzić ją przyjaciółka. Zastała otwarte drzwi. Chora umyślnie nie zamknęła drzwi, aby nie było kłopotów z pogrzebem. Nie przewidywała, że ktoś zechce do niej zajść. I chyba ta wizyta ją uratowała. Pogotowie, szpital środki antytoksyczne i oto niedoszła samobójczyni leży na łóżku szpitalnym i opowiada, już po spowiedzi i Komunii św. swoją historię. Kiedyś była młoda, zdolna, miała powodzenie. Wtedy nie myślała o małżeństwie. Chciała skończyć studia, mieć pozycję. Zdobyła tytuł, pracę, mieszkanie. Lata płynęły, a w jej życiu nic się nie zmieniało. Została samotna, zmęczona życiem, znudzona w dostatnio urządzonym mieszkaniu. Zaczęła stawiać sobie pytania. Jaki jest cel mojego życia? Czego ja dokonałam przez te czterdzieści lat? Czy warto tak dalej żyć?

Uznała, że jedynym wyjściem z sytuacji będzie śmierć. Kupiła środki nasenne i chciała już więcej się nie obudzić”.

Ks. Płatek K., Maryja znakiem naszego triumfu, BK 1(95) /1975/, s. 3

- 31 - 

Pewien ksiądz opowiedział mi następujące zdarzenie: Był na wakacjach w miejscowości wypoczynkowej. Podczas spaceru za miastem spotkał pewnego pana w otoczeniu pięciorga dzieci. Bawił się z nimi bardzo radośnie. Księdzu spodobał się ten obrazek ojca bawiącego się z dziećmi. Zbliżył się więc do bawiącej się gromadki i wdał się w rozmowę z tym panem.

- Musi być pan bardzo szczęśliwy, mając takie wspaniałe dzieci? - Tak, na pewno, ale jedno mnie martwi, proszę księdza. Czy po mojej śmierci dzieci moje, które tak bardzo kocham, znajdą drogę do naszego wspólnego Ojca w Niebie? Czy ja tam z nim się spotkam? Przecież ja chciałbym być z nimi na zawsze w niebie.

  Ks. Kobylnicki J., Jak się dostać do nieba? BK 1(97) /1976/, s. 27

- 32 -

Z sali sądowej w Poznaniu wyprowadzono osądzonego na karę śmierci zbrodniarza. Nikt nie miał dla niego nawet kropli uczucia. Zakuty w kajdanki o twarzy cynicznej, biały jak kreda, jak lód kroczył korytarzem do celi więziennej. W pewnym momencie spośród grona przeklinających go wysuwa się przed niego kobieta. Okazuje się, że to jego własna matka. Pada mu do nóg i woła głośno: Synu mój, pamiętaj, choć cię wszyscy potępili i opuścili, ja nie zapomnę o tobie. Ja zawsze będę się za ciebie modliła.

  Ks. Fryczowski J., Gdzie matka, tam dzieci, BK 1(105) /1980/, s. 5



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MB GROMNICZNEJ, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
MB FATIMSKIEJ, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
MB RÓŻAŃCOWEJ, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
MB CZĘSTOCHOWSKIEJ, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
MB BOLESNEJ, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
MB BOŻEJ RODZICIELKI, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
MB NIEUSTAJĄCEJ POMOCY, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
MB NIEPOKALANEGO POCZĘCIA, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
MB KRÓLOWEJ POLSKI, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
WNIEBOWSTĄPIENIE PJ, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
PASYJNE, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
WIELKI PIĄTEK, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
ROCZNICA WYBUCH WOJNY, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
NIEDZIELA PALMOWA, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
TYDZIEŃ MIŁOSIERDZIA, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
WIELKA SOBOTA, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE
PIERWSZY PIĄTEK, katecheza, UROCZYSTOŚCI i OKOLICZNOŚCIOWE

więcej podobnych podstron