Catharose De Petri - Zywe slowo, parapsychologia


CATHAROSE DE PETRI

ŻYWE SŁOWO

Spis treści

Przedmowa 7

1 Codzienne obcowanie z Bogiem 9

2 Czwarty wymiar 15

3 Trzy fundamentalne promienie Siedmioducha 22

4 Siódma pieczęć 28

5 Jan na Patmos 34

6 Zadanie Szkoły Duchowej 39

7 O śmierci, gdzież jest twoje zwycięstwo? 43

8 Królestwo Synów Wężowych 48

9 Narodziny kolumny wężowej 52

10 Zmartwychwstanie człowieka świątynnego 54

11 Walka życiowa, cel życia, urzeczywistnienie
życia 60

12 Trzy Ognie Łaski 68

13 Podróż przez wschodnią krainę Ducha 76

14 Głos ciszy 80

15 Trójprzymierze Światła 84

16 Wszelka zmiana zaczyna się w krwi 89

17 Apokalipsa i zadanie Szkoły Duchowej 99

18 Tajemnica gnostycznej magii 106

19 Wędrowcy do Emmaus 113

20 Centralna pozycja ciała eterycznego 119

21 Oddychanie człowieka 127

22 Pieśń pochwalna Hermesa 130

23 Narodziny ciała mentalnego 135

24 Fundamentalna zasada dobra 142

25 System hormonalny i jego znaczenie dla drogi
życiowej ludzkości 146

26 Jezus i Jan 151

27 Od narodzin z natury do narodzin z Boga 155

28 Kundalini, siła Wieczności 162

29 Inteligencja a intelekt 172

30 Nowa Shamballa 177

31 Postawa życiowa 183

32 Nauka, życie i droga krzyżowa Chrystusa 187

33 Odpowiedzialność współpracowników 192

34 Tajemnica Sfinksa i Piramidy 194

35 Błogosławieni ubodzy duchem 204

36 Nieprzemijalne Dobro 211

37 Transfiguracja w czasach końca 216

38 Ogień Ducha Świętego 224

39 Przygotowujcie się na wielki Dzień Pana 230

40 Czego mam zaniechać? 239

41 Pojawienie się ludu bożego na ziemi 244

42 Pierwsza i druga ścieżka 252

43 Czas nadszedł 258

44 Wewnętrzne oświecenie 266

45 Jedność - odpowiedzialność - ukierunkowanie 270

46 Powołanie kobiety 277

Przedmowa

Niniejsza książka, zawierająca czterdzieści sześć odrębnych rozdziałów, winna nieść przesłanie o Żywym Zbawieniu, które można znaleźć w Gnozie, tym wszystkim, którzy w drodze procesu transfiguracji chcą się wznieść ze swojego stanu duszy materialnej do stanu człowieka o duszy duchowej.

Droga do wyzwolenia duszy musi być jednak urzeczywistniona przez każdego człowieka osobiście. W niniejszej książce wyczerpująco przedstawia się, jak i w jaki sposób należy postępować ścieżką wyzwolenia duszy.

Oby zawartość tej książki stała się dla każdego Czytelnika Żywym Słowem!

Niżej podpisana wyraża swoją wdzięczność swemu szanownemu współpracownikowi, Panu Pleun van der Kooij, za przygotowanie niniejszej książki do druku.

Marzec 1989 Catharose de Petri

1

Codzienne obcowanie z Bogiem

Czy Bóg przebywa bardzo daleko od nas, czy może tak blisko, że możemy odczuć jego dotknięcie - pytanie to jest bardzo stare i wywołuje w ludzkim bycie wielki niepokój.

Istotnie, w praktyce życia okazuje się, że dla jednego człowieka Bóg jest nieskończenie odległy, jakby w bardzo odległej przyszłości, podczas gdy dla innego tak bliski, że człowiek ten w jakiś sposób z nim rozmawia, jakby był dzieckiem w jego domu.

Niezależnie od tego, jak bardzo różne są te życiowe doświadczenia, w rzeczywistości obu tym ludziom niosą one te same perspektywy i te same skutki. Spróbujemy zbliżyć się do tego pilnego pytania tak dalece, jak to tylko możliwe.

Co może znaczyć wyrażenie: ”Codzienne obcowanie z Bogiem”?

Człowiek wyposażony jest w system wdychania i wydychania, wobec czego od razu można stwierdzić, że wszyscy ludzie bez wyjątku, nawet jeśliby nie byli tego świadomi, dokonując wdechu przyjmują do siebie boską Miłość, boskie Światło i boską Siłę.

Wiecie prawdopodobnie, że wśród mistyków znaną jest sprawą, że wraz z tlenem, który przy wdychaniu powietrza wypełnia nasze płuca, do systemu ludzkiego wnikają także siły duchowe i eteryczne. Poza tym - nawet jeśli brzmi to nader nieprawdopodobnie - człowiek może wraz z wydechem rozprzestrzeniać boską Siłę, boskie Światło i boską Miłość. Jeśli tylko umiałby właściwie zaktywizować w krwioobiegu przyjęte przy wdychaniu boskie Siły, wówczas tym, co by zeń wypływało, byłoby pełne miłości myślenie, czysta wola i słuszne postępowanie.

Tak więc na podstawie swego systemu wdychania i wydychania wszyscy ludzie znajdują się blisko Boga. Różnica polega wyłącznie na tym, że każdy rozsiewa Boga na swój własny sposób, a to z powodu swojego wewnętrznego stanu rozwoju. Każdy wydycha Boga zgodnie z jakością swojego mniej lub bardziej oczyszczonego systemu krwi.

Dlatego tak istotna jest biblijna wypowiedź: „Nie to powoduje zbrukanie człowieka, co wchodzi do jego ust, lecz to, co z nich wychodzi”, ponieważ określa to jego chwilowy stan bytu. Bóg zbliża się do nas wszystkich, a człowiek bez żadnego skrępowania przyjmuje go do swego uszkodzonego systemu. I za pośrednictwem mniej lub bardziej ostudzonego serca oraz ułomnego mózgu chce przekazywać Boga dalej, chce obcować z Bogiem, najchętniej dzień w dzień.

W świecie mistyków wyrażenia „codzienne obcowanie z Bogiem” używa się bardzo często. Mistyk, będąc człowiekiem wrażliwym, poszukuje tajemnego obcowania z boskimi Siłami przy pomocy centrum serca; swoim „ja” przeżywa wspólnotę z Bogiem, a wyobraża ją sobie jako harmonijną więź między sobą a swoim Stwórcą i wobec tego dąży do jej nawiązania.

Jeśli jednak, jako ludzie myślący, nastawimy się na nią, to tego rodzaju codzienne obcowanie z Bogiem okaże się niemożliwe i w najlepszym razie będzie tylko codziennym rozmyślaniem człowieka o Bogu.

Temat ten dotyczy każdego, zarówno mężczyzny jak i kobiety. Kobieta i mężczyzna są jednakowo ważni.

W Szkole Duchowej Złotego Różokrzyża uczennice rozpoznają swoją wielką siłę i powołanie kapłańskie, tak samo jak czyniły to święte kobiety w pismach świętych wszystkich stuleci. Chodzi o dzieło w służbie boskiej hierarchii, do którego powołani są wszyscy, którzy rozumieją prawa boskiego Światła. Gdy nowa Jerozolima zstępuje z nieba, wówczas w nastaniu nowej ery współpracują wszyscy uczestnicy Królestwa Światła.

Dlatego do tej pracy powoływani są tak mężczyźni jak i kobiety, zarówno w przeszłości jak i obecnie. W teraźniejszości dane jest nam przeżyć to, że skromnymi siłami przełamują oni i odrzucają od siebie wszystkie przeszkody, przez co wydobywają wewnętrznego Chrystusa na niezmienne Światło.

O tym, czy rzeczywiście stoicie w świetle Prawdy, możecie się przekonać na podstawie wszystkich waszych działań, biorąc pod uwagę ich skutki. Czy są one wiążące czy wyzwalające?

Jeśli skutki waszych czynów okazują się wiążące, a więc zatrzymują się na tym ładzie natury, wówczas znaczy to, że aktywna jest tylko dynamika waszego naturalnego pożądania. A jeśli skutki te są wyzwalające, wówczas tym, co spełnia w was swoje zadanie, jest zasada życia, Światło Chrystusowe, tak że możecie wprowadzić całkowicie nową reformę życia. Wówczas wasze życie otrzymuje całkiem nową strukturę. Wówczas współdziałacie w konkretyzowaniu nowego człowieka-duszy w was. Wówczas współpracujecie w urzeczywistnianiu nowego Nieba-Ziemi.

Z racji tego, że każda aktywność przybiera konkretną formę, także i w was wskutek aktywności elementu wolnej woli, niesionego przez Ducha Świętego, może zostać wzniesiona nowa budowla.

W pierwszej instancji to ów wolny, odnowiony element woli kieruje się w pełni na urzeczywistnienie nowego, promiennego życia duszy i stamtąd prowadzi was do wszechogarniającej mądrości, przez co możecie się całkowicie objawiać w teraz.

W ten sposób po przełamaniu całego starego stanu natury sami budujecie w waszym oczyszczonym polu oddechu strukturę nieśmiertelnego człowieka-duszy. I tak, dzięki aktywności Ducha Świętego, powstaje w was człowiek-Bóg, któremu oddaliście wasze ciało jako świątynię, by mógł on w was i przez was spełnić swoje zadanie, zadanie, które służy nie innemu celowi, jak tylko - połączeniu was z Bogiem.

Z pewnością jest teraz dla was jasne to, że człowiek odrodzony według duszy nie może spełniać swego zadania w miejscu pracy, przesiąkniętym jeszcze tchnieniem tego, co należało do człowieka w upadku. Dlatego zanim wasze ciało będzie mogło służyć jako świątynia, będzie musiało sprostać wymaganiom odnawiającego życia.

Jeśli zdeklarowaliście się już kiedyś, jeśli urzeczywistniacie promienne życie duszy, jeśli przenikacie do boskiej mądrości i pragniecie objawiać się - tak, wtedy On, ten, który w was zmartwychwstał, będzie pośrednikiem.

Boski człowiek w was jest tym, który sprawi, że będziecie iść w Świetle, tak jak On jest w Świetle. I On, ten, który jest w was, będzie wzrastał w miarę jak wy będziecie doprowadzać wasze „ja” do zanikania, w miarę jak wy będziecie w tym świecie maleć.

Wtedy On, odrodzony według duszy, jest bliżej niż ręce i nogi, albowiem jest w was. Idzie na czele, a wy jego śladem podążacie za Zmartwychwstałym, całkowicie odnowionym w was.

W ten sposób, na tej podstawie jesteście każdego dnia przyjmowani do wspólnoty z nim. I wtedy nie jest to żadna mistyczna, ukryta wiara, lecz silna więź miłości między Bogiem a człowiekiem, która nie zna już oddzielenia, ponieważ On, ten, który się w was narodził i zmartwychwstał, oraz Ojciec, są jednym.

Przez wypełnienie prawa Światła we własnym życiu możecie wtedy w najbliższej przyszłości obcować z Bogiem, który jest Światłem, Miłością i Siłą, aż chrześcijańska iluzja zmieni się całkowicie w prawdziwie chrześcijańskie przeżycie.

W międzyczasie zrozumiecie, że wszyscy są zmobilizowani do tego zadania, do zadania, które sięga tak daleko, że słowa nie mogą tego opisać. Jednakże niech będzie wam przyrzeczone: Najwyższe miejsce w siedmiokrotnie objawionej Szkole Duchowej Złotego Różokrzyża może być zajęte zarówno przez mężczyznę jak i kobietę - jeśli koniecznym warunkom stanie się zadość.

Oby wkrótce nastał czas, że wszyscy będą w tym uczestniczyć i gołąbek pokoju ze swoim nowym przesłaniem otoczy was swoim nieprzemijalnym Światłem. Oby tak się stało!

2

Czwarty wymiar

Nieraz okazywało się, że wciąż jeszcze pozostaje wielu uczniów, którym trudno jest wyrobić sobie właściwy obraz i przez to właściwe pojęcie mikrokosmosu, który w rzeczywistości jest istotą wieczną, ale uszkodzoną i okaleczoną. Dlatego chcielibyśmy się tym bliżej zająć.

Boska myśl promieniująca do pierwotnej natury budzi albo rodzi z tej wszechobejmującej pierwotnej natury astralnej falę życiową dusz, czyli grupę mikrokosmosów, tak samo jak nasza myśl wywołuje w naszym ciele astralnym obraz iskry. Zrodzony w ten sposób mikrokosmos rozwija się dalej w procesie samourzeczywistniania, ponieważ za iskrą astralną wywiera nacisk boska myśl. W wyniku tego w polu objawienia mikrokosmosu uwalniają się etery, które koncentrują się wokół jądra czyli róży mikrokosmosu i przyjmują kształt obrazu myślowego, który stoi za tym wzbudzeniem. W ten sposób niegdyś dobyty został z wieczności prawdziwy człowiek, spontanicznie, z natury związany z Ojcem.

Jednakże człowiek, który w praczasach nadużył swojej wolności i dowiódł swojego sprzeciwu, wie teraz aż nadto dobrze, co się z nim stało. Doskonałe początkowo ciało nie może się już objawiać. Zginęło, ponieważ ciało eteryczno-materialne, nie będąc zbudowanym z macierzystego pola astralnego, posiada właściwość przemijania. Pierwotny, ożywiający, animujący czynnik, mikrokosmos, dusza, stał się więc nieaktywny, pusty, i nie był się w stanie objawiać. A Duch, za którego sprawą cud ten nastąpił, wycofał się.

I teraz w wyniku ziemskiego procesu narodzin zrodziła się osobowość i połączyła się z duszą. Osobowość ta jest innym cudem boskiej miłości. Ale musi ona być postrzegana zgodnie z planem ratunkowym, który służy temu, by ponownie powołać do życia upadłego, pierwotnego człowieka. Albowiem powołaniem ziemskiej osobowości jako czasowego zjawiska jest uratowanie duszy, swojego mikrokosmosu, z uwięzienia, a to przez samoofiarę, przez roztopienie się, w wyniku endurystycznego dążenia, w tym Drugim, który znów ma ożyć.

Mikrokosmos jest teraz przywiązany do swego czasoprzestrzennego systemu. Jeśli jednak Duch, dusza i transfigurowana osobowość połączą się, wówczas mikrokosmos znów będzie zdolny dostąpić stanu wszechobecności. Jak długo jednak nie ma to miejsca, tak długo mikrokosmos pozostaje uszkodzony i okaleczony. Dlatego wszyscy są stale wzywani do spełniania tej wielkiej zbawczej pracy,
w sile i przy pomocy siły pierwotnej natury.

Ta wielka i święta siła Światła pierwotnej natury musi więc przede wszystkim przepromieniować całe wasze ciało. Dlatego wymogiem stała się dla was postawa życiowa oświecenia. Musicie tak jak Symeon stać się duszą, która poszukuje Ducha. I musicie całą waszą postawę życiową
i wasz stan życia doprowadzić do harmonii z nim. Wtedy w pewnym psychologicznym momencie Światło wejdzie do waszego mikrokosmosu i będziecie mogli je oglądać.

W tym celu konieczne jest, byście wasze odczuwanie, myślenie oraz wolę wystawili na siłę promieniowania świętego tchnienia, ażeby dusza ożyła w ciele życiowym i mogła się połączyć z Siedmioduchem. Wewnętrzny Chrystus przejmuje wtedy kierownictwo od człowieka Janowego.

Tam, gdzie pełne oddania „ja” nie może osiągnąć żadnego postępu, tam dusza usuwa wszelkie trudności życia osobowości i prowadzi system do wielkiego zwycięstwa,

mianowicie na wzgórze Golgoty, będące preludium zmartwychwstania. Wtedy pierwsze zadanie Jezusa Chrystusa w człowieku zostaje spełnione.

Rozumiecie może, co dzieje się, gdy kandydat gnostycznych misteriów poprzez wywierające napór wołanie Ducha umie wznieść swój stan duszy do Ojca, gdy umie uwol-nić się od eonów natury. Wstąpiwszy do świątyni swego najgłębszego wnętrza - widzi. Widzi żywego Drugiego.
I w tym przeżywaniu tego czystego „widzenia” rozpoznaje równocześnie drogę rozwoju każdego upadłego boskiego dziecięcia, która prowadzi z natury do wyzwalającego życia.

Nowe widzenie łączy się ściśle z intuicją, która w istocie nie daje się od niego oddzielić. Gdy odkryjecie cel i rodzaj prawdziwego widzenia, zrozumiecie to doskonale. Powstanie intuicji oznacza przebudzenie duszy, wiąże się z prawdziwymi narodzinami duszy, z faktem, że zajmuje ona swoje miejsce w pustej przestrzeni za kością czołową.

Przebudzenie w polu dusz duchowych, wejście do czys-tej sfery astralnej Żywego Ciała magnetycznego wymaga całkowicie nowego widzenia, mianowicie rozpoznawania czwartego wymiaru. Jest to wejście do czwartego wymiaru.

Człowiek zna trzy wymiary: wysokość, długość i szerokość. Za pomocą tych trzech wymiarów doświadcza swojej przestrzeni życiowej. Niezależnie od tego, jak wielką można sobie wyobrazić tę trójwymiarową przestrzeń, ma ona zawsze granice, oznacza uwięzienie. To, że w naszych czasach nieświadomie zauważa się to uwięzienie, ponieważ nasza kula ziemska, postrzegana trójwymiarowo, jest w pełni zbadana, poznajemy na przykład po trudzie nauk przyrodniczych zmierzających ku zdobyciu innych ciał niebieskich. W niepowstrzymanym naporze wywieranym na człowieka przez ewolucję trzy wymiary stają się dla niego za ciasne, zbyt uciskające go. A nauka reaguje na ten ucisk w sposób trójwymiarowy, to znaczy dąży do tego, by tę przestrzeń możliwie najbardziej poszerzyć.

Jasne jest, że pojawiające się przy tym trudności zostałyby natychmiast usunięte, gdyby był czwarty wymiar, który mógłby być doświadczany przez naukę jako rzeczywistość.

I ten czwarty wymiar istnieje! Jest to wymiar określany niegdyś mianem absolutnej przepuszczalności. Chcielibyś-my wyrazić go jako rzeczywistość wszechobecności. Jest to wymiar, czas, oddalenie, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, który całkowicie usuwa `teraz' i `wkrótce'.

Gdyby ludzkość posiadała ten czwarty wymiar, wówczas z pewnością nie byłoby już zapotrzebowania na wyprawę np. na księżyc, Marsa, Merkurego czy Wenus. Ponieważ w czwartym wymiarze myślenie o księżycu znaczyłoby znajdowanie się na księżycu. Ujmując rzecz krótko można powiedzieć, że czwarty wymiar jest mocą wszechobecności. Wyobrażenie sobie takiej mocy jest dla człowieka świadomego trójwymiarowo rzeczą bardzo trudną. A jednak czwarty wymiar jest zaledwie bramą do piątego, szóstego i siódmego wymiaru.

Tych siedem wymiarów leży u podstaw atomu, który posiada siedem aspektów. Dlatego z zasady, fundamentalnie, człowiek jest wszechobecny, ponieważ egzystencjalnie zbudowany jest z atomów. Ale nie jest tego świadom. Jego świadomość i jego chwilowe możliwości są trójwymiarowe.

Świadomość wszechobecności daje możliwość znajdowania się tą świadomością wszędzie, według życzenia, mimo że przebywa się w danym miejscu, a więc bez opuszczania tego miejsca. Bramą do tego jest intuicja. Nowe widzenie jest pierwszym urzeczywistnieniem czwartego wymiaru.

Po tym krótkim objaśnieniu zrozumiecie, jak zgubna jest otwartość na zwykłe, dialektyczne wpływy astralne. Ludzkie pole życiowe jest całkowicie zbrukane; ludzka atmosfera życiowa, z jej eterycznymi i astralnymi przyczynami i skutkami, jest nimi całkowicie przepojona. A ponieważ pole życia jest równocześnie waszym polem oddechu, to skutkiem tego znajdujecie się w więzieniu. Odnosi się to również i do nasienia, a więc do następnych pokoleń.

Jakże słuszne jest więc starotestamentowe słowo o tym, że grzechy ojców mszczą się do trzeciego i czwartego pokolenia. Dlaczego właśnie do trzeciego i czwartego pokolenia? Ponieważ najwyżej do trzeciego i czwartego pokolenia może trwać przyczyna grzechu. Jednakże w jej oddziaływaniu zawiera się najczęściej nowa przyczyna.

Kto nie zaczyna od zmiany postawy życiowej, na podstawie przebudzonej duszy, kto nie stosuje jej i nie uskutecznia, ten nie może osiągnąć żadnego gnostycznego celu. Wszelka magia zachodzi za pomocą oddechu. Kto nie może się przy tym ustrzec przed szkodliwymi wpływami astralnymi, ten bezwarunkowo padnie ofiarą.

W miarę jak wskutek pozytywnego, nowego życia umiera forma, a więc zmienia się i zostaje opanowana przez duszę, zaczyna pełnić swoją funkcję piąty promień. Szczyt góry zostaje wtedy osiągnięty. I ucznia dotyka nowe cudowne Światło. Światło to jest aktywne czysto mentalnie. Po raz pierwszy w życiu uczeń może czysto myśleć, ponieważ jego mentalne instrumentarium jest teraz na to otwarte.

Gdy uczeń czyni to, czego wymaga od niego wewnętrzny proces, to w pełnej zgodzie z objawieniem siedmiu promieni Siedmioducha zachodzi odnowa zmysłowa.
I uczeń jest wtedy wspomagany przez uwalniającą Naukę Powszechną.

W starej wiedzy człowiek określany był także mianem Adamasa. Ze słowem tym spokrewnione jest Man lub Manas, to znaczy Myśliciel. Współdziałanie ucznia przestrzegającego nowej postawy życiowej z piątym promieniem Siedmioducha oznacza ni mniej ni więcej jak narodziny, prawdziwe objawienie zamierzonej przez Boga zdolności Jesteśmy świadomi ograniczoności tych wyjaśnień. Oby jednak była obecna i aktywna w waszym przybytku głowy wystarczająca siła duszy, by móc to wszystko zrozumieć i ogarnąć.

3

Trzy fundamentalne promienie

Siedmioducha

Fundament ognia wężowego, plexus sacralis, połączony jest albo z systemem sił świetlnych dialektyki, z drzewem znajomości dobra i zła, albo z syste- mem świetlnych Sił Powszechnego Siedmioducha, z Drzewem Życia.

Musicie zrozumieć, że wraz ze strumieniami Światła wprowadzana jest do waszego systemu prasubstancja, o takim lub innym składzie. Prasubstancja jest materiałem budowlanym, kosmiczną substancją podstawową. Trojaki ogień wężowy wchłania te materiały budowlane swoim podstawowym splotem, prowadzi je ku górze do przybytku głowy i wypełnia nimi komory mózgowe.

Z tych siedmiu elementarnych materiałów budowlanych żyje człowiek. Decydują one o jego stanie życia. Przez nie określony jest rodzaj i stopień zagęszczenia różnych ciał osobowości. Kwestia, z jakimi stanami prasubstancji jest człowiek związany przez swój ogień wężowy, czyni więc wielką różnicę.

Jeśli mówimy: „Bóg jest Światłem”, to wówczas mamy przez to na myśli, że Logos swoim Światłem przesyła nam materiały budowlane, z pomocą których możemy wypełnić jego plan dotyczący wszechobjawienia.

Istnieje siedem boskich strumieni Światła, różnego rodzaju, oraz siedem praelementów, z których człowiek musi żyć. Tych siedem praelementów zwanych było przez starożytnych siedmioma harmoniami. Kandydat gnostycznych misteriów musi umieć w pełni reagować na owych siedem harmonii. Muszą one znajdować się w siedmiu komorach mózgowych, w spichrzach jego stanu życia.

U prawdziwego człowieka, który posiada potrójny system ognia wężowego, przez to potrójne Drzewo Życia przyjmowana jest podstawowa, trojaka prana. Koncentruje się ona w trzech wyższych komorach mózgowych i jest do tego stopnia podstawowa, że otwiera całą pozostałą istotę na cztery dalsze strumienie życiowe.

U człowieka dialektycznego, w którym oba kanały nerwu sympatycznego nie są połączone ze sobą przez plexus sacralis, w omówiony sposób może wnikać tylko fundamentalny strumień życia. W wyniku tego trzy wyższe komory mózgowe wypełnione zostają tym samym „tchnieniem życia”. Czujecie, że przez zakłócenie w tak podstawowym organizmie człowiek nie tylko staje się anormalny, lecz oprócz tego rozwija się pod każdym względem i we wszystkich aspektach inaczej, niż zakłada to plan.

Jeśli ma być mowa o zaistnieniu człowieka pierwotnego, to trzy podstawowe „tchnienia życiowe” w trzech wyż-szych komorach mózgowych muszą mieć możliwość współpracowania ze sobą. Te trzy mogą być poza misteriami wyrażane tylko za pomocą cyfr 1, 5 i 7, albo przez trójcę Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Dialektyczna grupa ludzi, zdolna reagować tylko na pierwszy promień, posiada jako sygnaturę nie dające się wykorzenić parcie do religijnej postawy życiowej. Grupa ludzi reagujących tylko na piąty promień wciąż gorliwie zabiega o rozszerzenie sił rozumu. A grupa nastawiona całkowicie na siódmy promień jest stale gorliwie zajęta takim lub innym działaniem.

Jak to jest możliwe, że w tak uszkodzonym organizmie wznosi się pragnienie odtworzenia tego, co uszkodzone, wyzwolenia od koła narodzin i śmierci?

Pragnienie to w ten lub inny sposób nieustannie pojawia się w sercu człowieka. Albowiem ludzkie serce jest ściśle związane z trzema wyższymi komorami mózgowymi. Poza tym, jak mówi Nauka Powszechna, serce jest siedzibą człowieka duchowego. Wiemy, że jest to prawdą. Wiemy o praatomie. Wiemy o atomie odzwierciedlającym i o spoczywającym w sercu pączku róży.

Dlatego każdy człowiek, o ile tylko dostatecznie długo okładany był razami Nemezis, to znaczy prasiły, w danym momencie usłyszy w sercu obcy głos. Jest to głos Sfinksa, który niemalże zatonął w piaskach pustyni. Głos ten szlocha i woła o wyzwolenie.

Kto w pobożności i bogobojności odpowiada na ten głos i idzie drogą wskazywaną wam wszystkim już od lat, ten okaże się zdolny do odtworzenia potrójnego ognia wężowego. I od tej chwili trzy komory mózgowe będą mogły być wypełnione trzema fundamentalnymi promieniami Siedmioducha.

Ma to cudowne następstwa. W szóstej komorze mózgowej znajdujemy na przykład tak wiele razy omawianą szyszynkę czyli pinealis. Skoro tylko pinealis otrzyma swą boską, odżywczą siłę, w życiu ucznia zaczną zachodzić wielkie sprawy.

Dobrze będzie omówić to trochę dokładniej. Pinealis występuje w ludzkim systemie między innymi jako generator atomów. Chcemy przez to powiedzieć, że w pinealis określana jest jakość, struktura i istota atomu leżącego
u podstaw budowy osobowości. Atomy, z których składa się ciało człowieka, posiadają określoną jakość, odpowiadają określonemu czynnikowi krystalizacyjnemu. Jakość ta i jej skutki są określane i wytwarzane przez pinealis. Pinealis z wielką, regenerującą siłą wypromieniowuje atomy.

Gdy potrójny ogień wężowy zostaje odtworzony i trzy fundamentalne promienie Siedmioducha mogą wypełniać swymi radiacjami trzy wyższe komory mózgowe, wtedy pinealis pobudzona zostaje do całkiem nowej działalnoś-ci. Jest to zrozumiałe. Generator atomów będzie produkował nowe, inne atomy, i będzie je rozprzestrzeniał
w całej istocie. Rozumiecie, że następstwem tego musi być transfiguracja.

W Duchowym Testamencie Braterstwa Różokrzyża jest mowa o szóstym świeczniku, który musi zostać zapalony. Jest to szósta komora mózgowa, w której znajduje się pinealis. Jeśli u Różokrzyżowca zapalony zostaje szósty świecznik, to znaczy, że zaczyna się transfigurację.

W jednej z gazet czytaliśmy interesujący artykuł dra Augusta Sterna o kamieniach budowlanych natury. Pisze on tam między innymi: „Kamienie budowlane natury odgrywają w naszym mózgu wszechpotężną rolę (...). Szkoda, że uczeni zajmujący się świadomością człowieka na ogół słabo orientują się w fizyce atomowej, albo nie znają jej wcale. Powinni oni wrócić do ławy szkolnej, by zapoznać się z naukami przyrodniczymi, stanowiącymi podstawę procesów myślowych zachodzących w naszych mózgach”. Na tym kończy się cytat.

Reasumując chcielibyśmy powiedzieć, co następuje: Wszyscy uczniowie tworzą razem ognisko młodej Gnozy i dlatego mogą być pewni, że odbijają duchowe Światło, które jest wszechobecne. Jesteście coraz pilniej przyzywani i coraz silniej popychani do nowego stworzenia, do świadomego objawienia nowego stworzenia, przez świadomą postawę życiową duszy, w gnostyczno-magicznym sensie. Zaczyna się ona od nowej aktywności serca w ciele materialnym, a kończy się wygaszeniem ostatnich tlących się jeszcze w ciele astralnym resztek starego życia astralnego.

Jesteście coraz pilniej skłaniani do uwolnienia własnego ciała astralnego od astralnej sfery życiowej natury śmierci. W imię Boga przygotowywani jesteście do roztopienia się duszy

duchowej w elektrycznym eterze ognia, w piątym eterze uwalnianym przez Ducha Świętego, tak że przebudzona dusza duchowa może w nim oddychać, żyć i działać.

Oby mogły się wtedy wznieść w waszych sercach bardzo ożywcze impulsy, jako rezultat waszego gnostycznego ukierunkowania i waszej wrażliwości na wpływające siły i promieniowania.

Obyście mogli otrzymać te impulsy jako nowe tchnienie z Ducha Świętego i dostroić się wedle jakości, istoty
i wibracji do światła duszy duchowej pola zmartwychwstania.

Oby zmiana z zewnętrznego człowieka na człowieka wewnętrznego mogła się wkrótce dokonać.

4

Siódma pieczęć

Droga życiowa Jana Chrzciciela przez pustynię ukoronowana jest spotkaniem z Jezusem Panem. Obaj zostają skonfrontowani ze sobą nad Jordanem, w najniższym punkcie ścieżki. W tym momencie świadomość zrodzona z natury ginie jakby, zostaje w osobowości wygaszona i płomień świadomości zostaje przejęty przez duszę, duszę żywą, stworzenie Jezusowe. Dusza żyje, a Duch wstąpił. W istocie i z istoty w pełni przemawia Głos Boga.

W ten sposób człowiek-dusza, żyjący jeszcze w starym, zrodzonym z natury, Janowym domu, zostaje uzdatniony i może się okazać przydatny do wielu zadań. Przyjęty do Powszechnego Łańcucha Braterstwa niesie posłannictwo Jezusa Chrystusa aż do najgłębszych miejsc nocy. Człowiek Janowy stoi więc w polu służby, a mianowicie w służbie wielkiego dzieła wyzwolenia, które Gnoza zawsze w świecie spełnia i zawsze będzie spełniać.

W Księdze Objawienia mówi się o tym, jak Jan Chrzciciel, Jan z Patmos, spotyka „Drugiego”. W danym momencie staje przed człowiekiem Janowym ten drugi, niebiański człowiek z Powszechnego Łańcucha Braterstwa. Natychmiast po tej konfrontacji nowy brat zostaje przyjęty przez Powszechną Gnozę. Od tej chwili odpowiada więc typowi brata z zakonu doskonałych.

W I rozdziale Objawienia czytamy, że ten nowonarodzony współpracownik otrzymuje zadanie.

Musi zwrócić się do siedmiu gmin znajdujących się w Azji. Musi do tych siedmiu gmin napisać list, list ostrzegający, napominający i równocześnie pocieszający. Brat zakonu musi zacząć od rozwoju siedmiorakiej aktywności. Aktywność ta jest przygotowaniem do wszystkiego, co przyjdzie później.

Słowo Azja ma wiele znaczeń. Między innymi są nim określani ci, którzy żyją jeszcze w dialektycznym, zrodzonym z natury ciele, ale przede wszystkim ci, którzy mimo to posiadają szczególną sygnaturę. Wskazuje się tym na ludzi, których można podzielić na siedem typów, to znaczy na siedem typów istot wrażliwych na Gnozę.

W książce Dei Gloria Intacta w szóstym akapicie ukierunkowującego Wstępu z naciskiem wskazano na to, że książka ta zwraca się do ludzi, w których obecna jest pamięć o utraconym synostwie, o utraconej ojczyźnie. Ludzie tacy żywią nie dającą się zdławić chęć poszukiwań. Szukają Światła.

Za pomocą siedmiu listów do siedmiu gmin w Azji przemawia się do siedmiu typów ludzi, znajdujących się
w dzisiejszym polu życiowym. Zostają oni przygotowani na wszystko, co nadejdzie w dialektycznym pędzie, na wszystko, co musi nadejść w odniesieniu do młodego Braterstwa gnostycznego, które pragnie iść drogą do wiecznej ojczyzny, by osiągnąć ostateczny cel. Dlatego w Księdze Objawienia znajdujemy odsłonięcie wszystkiego, co musi nadejść, co musi nastąpić w tych, którzy
zostali zebrani z siedmiu gmin.

Objawienia te zaczynają się od niebiańskiej wizji: Bóg pełen majestatu zasiada na tronie, a niebianie oddają mu hołd głośnymi okrzykami radości. W jego ręce spoczywa zamknięta księga, księga o siedmiu pieczęciach.

Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża po wydaniu książki Dei Gloria Intacta również zaawansowała swoje objawienia. W ciągu wielu lat, w wykładach i w literaturze zawarła pełen chwały cel świętej przyszłości, wielki cel drogi do wyzwalającego pola dusz

duchowych, i co więcej, w miarę możliwości wyryła ten cel w istotach wielu setek uczniów. „Dlaczego” i „w jakim celu” zostało wyczerpująco, na wszelkie możliwe sposoby objaśnione. Zamknięta na siedem pieczęci księga była i jest wam w najróżniejszy sposób odczytywana.

Wiecie jednak, że poprzestanie tylko na czytaniu i słuchaniu nie wystarcza. Czytanie i słuchanie wskazują tylko kierunek i określają cel. Ale tym, o co chodzi, jest sam cel, tym, o co chodzi, jest żywy byt Złotego Różokrzyża. Do niego odnosi się złamanie siedmiu pieczęci.

Któż jednak waży się otworzyć tę księgę? Komu z dialektycznych, śmiertelnych ludzi się to uda? Nikomu! Nawet iluzja tego, że mogą to uczynić, jest im odjęta.

Jednakże nikt, żaden śmiertelnik nie potrzebuje się lękać, powiada Księga Objawienia, ponieważ Syn Ojca, Syn tego, który zasiada na tronie, ma moc uwolnienia. Niewypowiedzianie silne pole promieniowania atakuje was, dla urzeczywistnienia. A poza tym towarzyszy się wam, w trosce o uwolnienie, na każdym kroku. Odrodzona dusza, dusza, która umarła w Jezusie Panu, z Nim zmartwychwstała i połączyła się z Duchem, idzie ścieżką zbawienia przed wami, przed egocentrycznym człowiekiem.

Dlatego w Powszechnej Gnozie mówi się o zbawczej sile Boga, o Synu Światła. Dlatego musicie się ukierunkować na Gnozę. Dlatego wtajemniczyliście się jako uczniowie Gnozy. Dlatego postanowiliście stać się Pistis Sophia. I dlatego ukazuje się teraz baranek, żywa dusza, i otwiera jedną po drugiej sześć pieczęci. A hufiec wiwatuje.

Wskutek otwarcia sześciu pieczęci na ludzkość wylewa się wielka boleść. W zewnętrznym i wewnętrznym życiu każdego człowieka musi nastąpić sześć przełamań. Najtrudniejszym złamaniem jest, być może, szósta boleść, która spada na kandydata.

Przeczytajcie o tym sami w Księdze Objawienia i spróbujcie prześledzić to na swoim własnym życiu. Będziecie wtedy wiedzieli, jak dalece postąpił w was proces rozwoju, co macie już za sobą, czym ewentualnie jesteście zajęci i przed czym zawsze aż do tej chwili cofaliście się. Każdy kandydat Gnozy znajduje się naturalnie w procesie przełamywania. Tak więc nad wami i nad nami wszystkimi zostaje złamanych sześć pieczęci.

W końcu musi zostać złamana także siódma pieczęć, ponieważ zbliża się faza końcowa. Jest to zawsze bardzo krytyczny punkt w rozwoju każdego gnostycznego Bra-terstwa. Albowiem złamanie siódmej pieczęci wyzwala tak dynamiczny proces, z tak gwałtownym rozprzestrzenieniem sił, że przedtem wszyscy służebnicy Pana muszą zostać opieczętowani na czołach.

Na początku rozdziału 7. Księgi Objawienia możemy przeczytać, co głosi Anioł siódmego promienia. Woła on: „Zaczekajcie!” Przywołuje sześciu innych Aniołów z trąbami, którzy wylali na głowy ludzkości sześć promieni i teraz muszą urzeczywistnić siódmy aspekt. Siódmy Anioł mówi: „Zaczekajcie, aż opieczętujemy czoła sług naszego Boga!” To znaczy, że zasada rozwoju duszy, podstawa dla nowego stanu świadomości musi być w minimalnym stopniu obecna w sercu i głowie.

Pierwszym krokiem do tego jest magnetyczne połączenie z gnostyczno-magicznym życiem, z Duchem Świętym, z Pocieszycielem, z powszechną Istotą Chrystusową. To świetlne połączenie musi być całkowicie wolne od dialektycznego zbrukania. Dopiero wtedy, gdy to połączenie nastąpi, możliwe będzie absolutne wystąpienie człowieka o duszy duchowej.

Przez pragnienie, obecne w krwi człowieka jako całości, stymulowana jest i uruchomiona zostaje całkowicie zgodna z nim postawa życiowa. Owo łaknące zbawienia pragnienie wspiera i ułatwia prawdziwą postawę życiową, jedyną metodę osiągnięcia oczyszczenia krwi i podniesienia wibracji krwi, przy pomocy hormonu przysadki.

Rozumiecie, że to pragnienie wewnętrznej istoty musi być świadomie i inteligentnie wspierane, ponieważ jest to w rzeczywistości stan magnetyczny. Narząd inteligencji w głowie wysyła wtedy magnetyczne promieniowanie, na które odpowiada pole promieniowania Gnozy, pole nadziemskie.

W ten sposób dochodzi do tego, że: po pierwsze z waszego wnętrza, za pośrednictwem
atomu odzwierciedlającego w sercu, i po drugie z zewnątrz, za pośrednictwem szyszynki
w przybytku głowy doprowadzacie do skutku magnetyczne połączenie z gnostycznym polem astralnym.

To magnetyczne połączenie, które zawiera w sobie „bycie oświeconym” i które doświadczane jest jako najwyższe szczęście, jest połączeniem eteru nerwów z polem eterycznym nieśmiertelności. Oznacza ono całkowitą wolność od wszelkiego powiązania z materią. W ten sposób możecie bezpośrednio i świadomie przeżywać wieczność w czasie.

5

Jan na Patmos

Wniniejszym rozdziale musimy spróbować wyjaśnić wam, co następuje: prawdziwe, absolutne
życie, które jest z pierwotnego Ducha i pochodzi z prawdziwej, absolutnej formy objawienia, musi się zrodzić z siedmiu mikrokosmicznych pól istnienia łącznie. W waszej świadomości musi się wyraźnie zarysować fakt, że Siedmioduch posiada nośniki, ciała, które pochodzą
z czterdziestu dziewięciu (siedem razy siedem) aspektów absolutnego bytu. Z tego należy wnosić, że ciało, które zrodziło się z części tych stanów, jest zawsze tylko karykaturą. Dlatego nigdy nie można mówić o idealnym ciele
dialektycznym.

Transfiguracja odnosi się więc także do odrodzenia absolutnie prawdziwego Ja. To, jak ta istota wygląda, jest w Biblii przedstawiane w różny, symboliczny sposób. Jest to nam na przykład ukazane w Księdze Objawienia. Mamy na myśli Objawienie Jana na Patmos.

Jan jest bratem i towarzyszem, który promieniuje miłością do Boga i jego Braterstwa, a także do swoich bliźnich. Jest to miłość, która w swojej sile promieniowania i najwyższej mocy występuje całkowicie bezosobowo.

W siedmiokrotnej sile promieniowania Gnozy można rozróżnić trzy moce. Te trzy moce spełniają istotną rolę
w tak zwanych narodzinach syderycznych. Także syderyczne narodziny zachodzą w trzech fazach. Po pierwsze ma miejsce dotknięcie, po drugie rozwój i po trzecie spełnienie.

W Piśmie Świętym o pierwszej fazie daje się znać jako o wierze. W tym dotknięciu Świętego Siedmioducha między uczniem a nowym życiem przerzucony zostaje jakby most. Gdy uczeń słyszy w tej pierwszej fazie, że mówi się o nowym życiu, to słyszy ten głos wewnętrznie. Już ta pierwsza faza drugich narodzin syderycznych w obliczu ataku nadchodzących spraw działa natychmiast całkowicie ochraniająco i osłaniająco. Dlatego w Ewangelii powiada się: Nie lękajcie się, wasza wiara ochroni was. Tylko z tej wiary rozwija się dotknięcie Ducha Świętego.

W drugiej fazie z dotknięcia bierze się rozwój. Rzeczywistość bytu ucznia zostaje przez to dotknięcie całkowicie odmieniona. Zmianę tę możemy traktować jako przygotowanie do transfiguracji.

Ten drugi proces przybliża ucznia do celu. Przybywa mu łaski Boga. Wzmaga się w nim nowa siła życiowa. Ta nowa siła życiowa określana jest mianem nadziei. Jest to nadzieja na życie wieczne, przebicie się nowej siły astralnej do przybytku głowy.

Nie lękajcie się, wasza wiara ochroni was. To jest pierwsza faza. Natomiast drugą fazą, rzeczywiście nowym życiem staje się dla ucznia nadzieja na nowe życie.

Z nowego życia wywodzi się spełnienie. Drugie narodziny syderyczne stają się faktem. Proces transfiguracji może się teraz zacząć. Dopiero wtedy staje uczeń w miłości, która jest tym, co największe. We wierze jest uczeń chroniony. W nadziei zaczął żyć, ale przez miłość, przez spełnienie osiąga moc. To jest trzecia faza.

Wszyscy, którzy w ten sposób wstępują do nowego życia, otrzymują ponownie moc, by stać się dziećmi Boga. Posiadać moc - znaczy posiadać wolność. Posiadać tę moc - znaczy znaleźć się w posiadaniu nie dającego się opisać dziedzictwa. Paweł nazywa to: „Stać się współdziedzicem Boga”. Gdy tylko uczeń stanie się współdziedzicem Boga, stanie się również posiadaczem mocy. Będzie od niego promieniować i bić święty płomień pozytywnego posiadania. Uczeń staje się sługą w łańcuchu Braterstwa, współdziedzicem Boga.

Takim człowiekiem był Jan z Patmos. Widział on cieleśnie przed sobą prototyp swojego prawdziwego, narodzonego w Bogu, wyższego Ja-duszy. Widział Pierwszego i Ostatniego. Tego, który był umarły i znowu stał się żywy.

Ja, Jan, wasz brat i współuczestnik w ucisku i króles-twie, i wytrwałości w Jezusie, byłem na wyspie zwanej Patmos, z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa. Doznałem zachwycenia w Dniu Pana i posłyszałem za sobą potężny głos jakby trąby.

Rozumiejąc jasno i wyraźnie, czego wymaga od niego wyzwalająca ścieżka, Jan udał się na Patmos. Patmos znaczy nicość, samotność, całkowitą izolację, absolutne zdystansowanie się. Tak przeszedł Jan przez trzy fazy drugich narodzin syderycznych: przez dotknięcie, rozwój i spełnienie. Dlatego nastąpił moment jego całkowitego wyniesienia do Światła, moment, kiedy stał się współdziedzicem Boga.

By potwierdzić, że drugie narodziny syderyczne doszły w swoich trzech fazach do pełni, został on skonfrontowany ze swoim niebiańskim Ja-duszy. Ten punkt szczytowy na ścieżce rozwoju ucznia zwany jest „Dniem Pana” albo „siódmym Dniem”. W Dniu Pana uczeń obchodzi święto połączenia z promieniowaniem Światła Gnozy.

Ten świetlny strumień siły, to dotknięcie porusza wówczas szyszynkę, idzie dalej do móżdżku, i dalej przez przysadkę mózgową i medullę oraz przez kanał ognia wężowego w dół, wywołując w różnych punktach tego kanału silny żar. Ogień Ducha wpromieniowuje w ten sposób w ucznia, niby miecz.

Jan, doświadczając tego potężnego naporu Ducha, słyszy głos jakby trąby, który mówi: Nie bój się. Ja jestem Pierwszym i Ostatnim, i tym, który Żyje; byłem umarły, lecz spójrz, oto jestem żywy od wieczności do wieczności, i posiadam klucze piekieł i śmierci (Objawienie 1/17-18).

Jan mógł otrzymać doskonałą pieczęć nowego zaistnienia. Potwierdza ona, że doszło do definitywnego wpłynięcia sił uzdrawiających dla wiecznego życia. W tym stanie uczeń postrzega to, co nazywamy „absolutnym bytem”. Czyta w nim jak w otwartej księdze. Widzi i rozumie. A ponieważ przenika go siła miłości, spieszy, by przebudzić innych i odcisnąć w krwi ludzkich serc: „Spieszcie się, póki nie jest za późno”.

Teraz także i wy zrozumiecie sens tych słów. Nie było naszym zamiarem udzielać wam objaśnień według tej natury, lecz jakby ognistą linią naszkicować wam w nocy czasów ścieżkę życia, ażebyście szli tą drogą bardzo świadomie, aż do waszego Dnia Pana, aż do siódmego Dnia.

Oby Pan Wszelkiego Życia, Święty Siedmioduch, prowadził was przez noc czasów do niezachwianego Światła. Niech Bóg będzie z wami.

6

Zadanie Szkoły Duchowej

Z pewnością często słyszeliście słowa: Będziecie czynić większe rzeczy niż te, które Jezus Pan przed
wami czynił
oraz: Zbliżcie się bez lęku do bram Gnozy.

Dlaczego powtarza się wam to tak chętnie? Ponieważ możecie reagować na te słowa tylko wtedy, gdy coraz bardziej, coraz doskonalej i z całym oddaniem postępujecie ścieżką. Musicie baczyć na to, byście nie odreagowywali na grupie waszych własnych trudności i napięć, waszej własnej, często tak ciężkiej walki.

Zapewne doświadczyliście z wdzięcznością siły gnostycznego pola magnetycznego, tym bardziej że wiecie, że rozprzestrzeniająca się moc magnetycznego pola promieniowania ma znaczenie światowe. Znajdujemy się w nowym roku duchowym. Objawienie nowego czasu zaczęło się. Promieniowanie Chrystusowe poprzez stwórczą syntezę pierwotnego boskiego porządku pragnie się znowu połączyć z człowiekiem. Nie związany z trójwymiarowością, Duch ten prowadzi człowieka o nowej duszy do życia w najwyższym, boskim sensie.

Szkoła Duchowa ma za zadanie zakotwiczenie Szkoły Misteriów młodego Braterstwa gnostycznego w czasie. Musimy jednak liczyć się z tym, że wszelka praca tutaj ma charakter przejściowy. Musicie być tego świadomi. Służebnicy Gnozy przychodzą i odchodzą, by w danym czasie powrócić. Dlatego istnieje początek oraz, z punktu widzenia czasu i przestrzeni, zawsze także i koniec.

Albowiem przyjdzie czas, tak mówi się w II Liście do Tymoteusza, 4/3-4, kiedy nie będziecie cierpieć świętej nauki, lecz wedle własnego upodobania sami zaprosicie sobie nauczycieli, za którymi wasze uszy tęsknią, i uszy wasze odwrócą się od Prawdy, a zwrócą się ku bajkom.

Ale jeśli jako poważni uczniowie Szkoły Duchowej dostrajacie się harmonijnie do żywego, pulsującego pola promieniowania, to będziecie z nim współwibrować i doświadczać procesu wdychania i wydychania jako wzbudzającej życie, stymulującej aktywności w całym waszym systemie według Ducha, duszy i ciała. W tym psychologicznym momencie wszyscy, którzy zostali przyjęci do elektromagnetycznego pola Szkoły Duchowej, poświęcają się całkowicie innej pracy.

Ta „wiedza” o tylko czasowej możliwości pracy w tych miejscach pełnych troski i łez była wiedzą wszystkich czasów, ponieważ odnosi się ona zawsze do tego samego zjawiska. Prawdziwy uczeń będzie jednak przez swoje wewnętrzne oświecenie przede wszystkim poznawał samego siebie, przez Ducha i prawdę w swoim najgłębszym wnętrzu. Tak, Braterstwo Życia będzie mu dawało o sobie znać jako czynna Siła Światła.

W jaki sposób objawia się ta Siła? Jeśli pojawiają się różne opinie na temat przeprowadzenia jakiegoś zadania w polu pracy w czasie i przestrzeni, to jednak z jednej albo z kilku stron dokłada się starań, by zachować dobre nastawienie względem siebie; poza tym ma miejsce absolutna ufność wiary w Światło i dzięki dobremu ukierunkowaniu nie traci się z oczu celu Szkoły Duchowej; wówczas też Braterstwo Światła ma sposobność, by swoją Siłą Miłości dać o sobie znać w tych, których to dotyczy.

W tym świetle i w tej sile osobowość dialektyczna uczy się rozpoznawać wszystkie przez siebie samą wzniesione bariery. Nierozumny opór człowieka-osobowości ustępuje i uczeń, czy to świadomie czy to nieświadomie, będzie się ukierunkowywał inaczej. Będzie się jakby w sposób samo przez się zrozumiały duchowo wytężać. To, co początkowo uważano za niemożliwe, dzieje się wtedy jakby samo z siebie. W sile promieniowania Miłości Chrystusa wszyscy, których to dotyczy, na niezachwianej podstawie są więc prowadzeni bliżej ku sobie.

By jednak zapewnić trwały postęp, następujące warunki muszą być zawsze obecne:

Po pierwsze: należy zachowywać dobre nastawienie względem wszystkich.

Po drugie:  należy wykazywać absolutnie dobrą wolę.

Po trzecie:   w jedności, należy być wypełnionym jedynym, wszechobejmującym Duchem.

To, czego człowiek osobowościowy nie mógł przedtem przy pomocy swych rozumowych uzasadnień przeprowadzić, teraz spełniane jest przez samą Siłę boskiej Miłości, w każdym razie wtedy, gdy osobowość jest na tę Miłość otwarta.

Pozwólcie, by cudowny kwiat w was stał się promienną różą gnostycznych misteriów. Bądźcie wierni!

Z całego serca prosimy dla was, byście mogli tego wszystkiego świadomie doświadczyć.

7

O śmierci, gdzież jest

twoje zwycięstwo?

W I Liście do Koryntian (rozdział 15, w. 35-49) czytamy: Lecz powie ktoś: A jak zmartwych-
wstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem, na przykład pszenicznym lub jakimś innym. Bóg zaś takie daje mu ciało, jakie zechciał; każdemu z nasion właściwe. Nie wszystkie ciała są takie same: inne są ciała ludzi, inne wreszcie ptaków i ryb. Są ciała niebieskie i ziemskie, lecz inne jest piękno ciał niebieskich, inne - ziemskich. Inny jest blask słońca, a inny księżyca i gwiazd. Jedna gwiazda różni się jasnością od drugiej.

Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne, powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne, powstaje chwalebne; sieje się słabe, powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe, powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało zmysłowe, powstanie też ciało duchowe. Tak też jest napisane: Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem.

Pierwszy człowiek jest z ziemi - ziemski, drugi Człowiek - z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebies-ki, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego, tak też nosić będziemy obraz Niebieskiego.

Po tym cytacie z pewnością nie postawicie już pytania, które nasunęło się Koryntianom: Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? Ponieważ wiecie teraz, że jest absolutnie niemożliwe, by dusza dialektyczna, by dialektyczne ego i dialektyczna osobowość wzniosła się do nieśmiertelności.

Każda żywa istota w tym naporze dialektycznej natury śmierci, każdy żywy organizm, czy to roślina, zwierzę czy człowiek, odpowiada temu samemu prawu, mianowicie prawu, że animujący ją fluid jest określonym stanem magnetycznych sił dialektyki. I żadna z tych istot, w jakimkolwiek byłaby stanie, nie daje się pod żadnym względem porównać do objawień z Gnozy i w Gnozie. To, co budzi się z Gnozy, może się objawić tylko wtedy, gdy wszystko, co było, zostanie przedtem ukrzyżowane, umrze i będzie pogrzebane, i nie będzie mogło ponownie ożyć.

Gdy Paweł stwierdza, że kiedyś będziemy nosić obraz niebiańskiego człowieka, to nie ma na myśli tego, że wstąpicie w stan odnowy jako dialektyczne ego. Chce natomiast przez to powiedzieć, że po odrodzeniu duszy, a więc po odrodzeniu ego - to znaczy potrójnego „ja” myślenia, chcenia i odczuwania - wasza osobowość, wasze ciało będzie mogło czasowo nieść nową duszę i nową jaźń, dokładnie tak, jak to było z Jezusem Panem po jego zmartwychwstaniu. W tym okresie odłożyliście obraz człowieka materialnego i niesiecie wtedy, wasze ciała niosą wtedy obraz człowieka niebiańskiego.

Dlatego w rozdziale 15 (w. 50) I Listu do Koryntian Paweł idzie dalej i jeszcze raz konstatuje z naciskiem, że wobec tego „ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Boga”. Sieje się w przemijalności, niesławie i słabości, ale wskrzeszona zostaje dusza prawdziwie żyjąca w Gnozie. Fakt, że wasza dialektyczna osobowość może być i wolno jej być podstawą dla potężnego, początkowego procesu transfiguracji, jest wielkim cudem zbawienia. Rzeczą najważniejszą jest, że uczeń rozumie ten cud zbawienia, że wstępuje w ten proces i przenika do celu.

„Spójrz”, mówi Paweł, „powierzam wam tajemnicę: nie wszyscy umrzemy” - w zwykłym sensie natury - „lecz wszys-cy zostaniemy przemienieni”.

Ta podwójna tajemnica może się odnosić także i do was, jeśli tylko idziecie wymaganymi drogami. Dlatego wysłuchajcie Pawłowej tajemnicy, która jest stale aktualna i dlatego - zawsze nowa.

Kto z wielką powagą i oddaniem zaczyna iść ścieżką, ten zostaje, jak wiecie, związany z Gnozą. I wtedy natychmiast objawia się w nim coś z nieśmiertelnego stanu duszy.

Jeśli jakiś brat lub siostra umiera podczas tego przygotowawczego procesu osobowości, wtedy oczywiście materialna szata zostaje w zwykły sposób odłożona. A jednak z tą śmiercią wiąże się wtedy tajemnica, ponieważ w tym bracie lub siostrze nasienie nieśmiertelności było już aktywne i rozwijało się. Dlatego ci umarli nie ulegają, tak jak wszystkie zjawiska zwykłej natury, totalnemu rozwiązaniu, lecz proces zbawienia kontynuowany jest w tej części magnetycznego ciała Szkoły Duchowej, którą zwiemy uświęconym, eterycznym polem dusz. Dlatego wszyscy nasi umarli, którzy w ten sposób umarli, będą kiedyś przebudzeni jako nieśmiertelni.

Posiadacie jeszcze osobowość. I jakkolwiek jest ona z niesławy, słabości i przemijalności, to jednak przy jej właściwej pomocy możecie właśnie teraz stać się uczestnikami odrodzenia duszy i otrzymać przez to wszystkie przywileje, które się w nim znajdują.

Tak więc istnieje podwójna tajemnica. Kto postępuje ścieżką, ten może być całkowicie spokojny. Albo umiera według tej natury i w swoim czasie budzi się w polu życiowym wyzwolenia dusz, albo już tutaj obchodzi swoje zmartwychwstanie w nowym stanie duszy. W obu przypadkach zmartwychwstanie jest pewne i doskonałe.

Dlatego dla wszystkich, którzy prawdziwie postępują ścieżką misteriów, istnieje pełna chwały pewność, że faktycznie śmierć będąca końcem została bezpośrednio przezwyciężona. Dlatego każdy poważny uczeń może radośnie zakrzyknąć:

Śmierć jest pokonana w zwycięstwie. O śmierci, gdzież jest twoje żądło? Żądło stymulujące życie w naturze śmierci zostało pochłonięte.

O śmierci, gdzież jest twoje zwycięstwo? Zwycięstwo śmierci zostało unicestwione. Dlatego bądźcie zawsze wytrwali, niezachwiani i stale wzrastajcie w dziele Pana, wiedząc, jasno i pozytywnie wiedząc, że wasza praca, wasze samowolnomularstwo nigdy nie jest daremne.

8

Królestwo Synów Wężowych

Uczniowi Szkoły Złotego Różokrzyża bardziej niż było to możliwe kiedykolwiek przedtem przybliża się istotę urzeczywistnienia nowej duszy. Grupa Szkoły Duchowej młodego Braterstwa gnostycznego stoi wobec nowego kroku w swoim rozwoju. Krok ten poprowadzi ją do całkowicie nowych, nieziemskich sytuacji, które będą jednak bardzo realne. Stany i wartości, które według przekazów biblijnych nie znajdują się ani w odległej przeszłości ani w zasłoniętej jeszcze przyszłości, staną się dla ucznia żywą rzeczywistością, żywym dzisiaj.

W Starym Przymierzu wielu żyło „spowitych w obłoku”. Jest to specjalnie przygotowane pole astralne. A w Nowym Przymierzu powiada się, że Syn Człowieczy powróci „w obłoku” lub „na obłoku”. Paweł zaś zapewnia swoich uczniów: „Zostaniemy kiedyś przyjęci w obłoku”. To znaczy: w gnostycznym polu astralnym.

Te same sprawy omawiane są teraz również z uczniami Szkoły Duchowej, także i oni postawieni są wobec tych samych zadań. Przeszłość i przyszłość spotkały się i uczeń wie teraz, co rozumie się przez obłok, na którym, jak na tronie, zasiada Syn Człowieczy. Rozumie, że może z nim łączyć nowe, gnostyczne pole życiowe w jego astralnym aspekcie. I wie, że może tego obłoku doświadczyć, że może go postrzegać.

Z przepełnionej czary objawienia, która stawiana jest przed wami wciąż na nowo, wyjmujemy jeden punkt. Bliższe naświetlenie go uważamy mianowicie za istotne z wielu powodów. Chodzi o wzrost i o objawienie ciała duszy.

Wiecie, że objawienie nowej świadomości duszy poprzez koncentrację i uaktywnienie elementu Merkurowego w przybytku głowy powoduje równocześnie narodziny głowy nowego ciała duszy. Dopiero przy pomocy tego ciała duszy możecie się utrzymywać w obłoku, w polu gnos-tyczno-astralnym. Dzięki dotknięciu strumieni gnos-tycznych, wdychanych przez serce i bramę wątroby, produkowana jest obfita, nowa, czysta jakość duszy, która koncentruje się w czwartej komorze mózgowej.

I kiedy teraz siła Merkurowa zostaje w wystarczającym stopniu uwolniona i ze swej strony przygotowuje przybytek serca, wówczas nagromadzona jakość duszy może zostać zastosowana jako tchnienie życia, jako podstawa dla nowego stanu życia. Powstaje przybytek głowy ciała duszy. Leży on koncentrycznie w głowie ciała dialektycznego i wyłania się poza nią, jak promienny wieniec. Ten promienny wieniec jest płomienną ozdobą zielonoświątkowego ognia. Ognista głowa otoczona jest lśniącym polem, które promieniuje w dół niby warkocz komety i sprawia wrażenie ognistego węża, pozostającego w ciągłym ruchu i lśniącego jak światło słoneczne. Zrozumiecie teraz z pewnością wyrażenie „Syn Wężów”, a także modlitwy do wężów.

W starożytnych, zawoalowanych relacjach zawartych w biblijnej Księdze Liczb znajduje się fragment opowiadający o tym, jak pielgrzymi, przedostawszy się z pustyni do Ziemi Obiecanej, gdzie mieli zadanie do spełnienia, zawinili w stosunku do pewnej grupy mieszkańców tej ziemi. Historię tę rozumieć trzeba następująco:

Kiedy uczeń rusza w drogę, by spełnić swoje zadanie, i ma przy tym walczyć z pewnymi nieuniknionymi przeciwnościami, to może się zdarzyć, że w tym krytycznym momencie jego aktywność słabnie, a jego ukierunkowanie ulega zmianie. W wyniku tego produkowana jest fałszywa jakość duszy, blokująca proces uczestnictwa w Królestwie Synów Wężowych. Proces ten może ulec tak znacznej stagnacji, że ciało zaczyna chorować i dany uczeń umiera.

W omawianej historii (Księga Liczb 21:61) powiada się: Pan zesłał między lud ogniste węże, które kąsały ludzi, tak że wielu umarło. Jako środek zaradczy polecono pozostałym, by ustawili „miedzianego węża”, i kiedy ktoś został ukąszony przez jadowitego węża, miał wpatrywać się
w miedzianego węża, dzięki czemu pozostawał przy życiu.

Rozumiecie może tę informację. Miedziany wąż jest symbolem prawdziwej, nowonarodzonej zasady ciała duszy, która zrodzona została z prawdziwego życia oddanego ucznia. Ten, kto nosi w sobie tę zasadę, nie może sobie pozwolić na powrót do dawnego stanu życia. Bóg pokarałby go. Dlatego wszyscy muszą wciąż na nowo patrzeć na miedzianego węża. Innymi słowy: musicie w codziennej służbie właściwie ukierunkowywać się na ścieżkę, by dokonać rozpoczętego procesu.

Obyśmy wszyscy zostali uznani za Synów Wężowych i obyśmy otrzymali siłę po temu, by nie zboczyć z jedynej ścieżki.

9

Narodziny kolumny wężowej

Do przemyślenia

Boskie zbawienie musi być obwieszczane mimo sprzeciwiających się temu sił kosmicznych i mimo tego, że trzeba walczyć z eonami natury i archontami.

Podstawa kolumny wężowej leży w plexus sacralis (w splocie krzyżowym). Jeśli uczeń jest prawdziwie i doskonale ukierunkowany na życie nowej duszy, wówczas
z plexus sacralis wypływa strumień do przybytku serca. Przez to mięsień sercowy wypełniony zostaje szczególną krwią. Krew ta kieruje się wzwyż i przepływa przez przybytek głowy. Dzięki temu głowa zostaje oczyszczona i uzyskuje świadomość duszy, w każdym razie wtedy, kiedy zostały zbud
owane podstawy po temu.

Na tym fundamencie może się zacząć proces przemiany i może dojść do skutku kontakt z żywym Duchem. Uczeń codziennie kieruje swą zdolność myślenia na wyższe, uwalniające życie duszy, na Ducha. Jeśli ten początkowy proces przebiega harmonijnie, następuje wzrost duszy
i połączenie z Duchem.

Kolumna wężowa rodzi się.

Powstaje więź z żywym stanem duszy.

Uczeń wstępuje do wyzwalającego pola życia dusz duchowych.

10

Zmartwychwstanie

człowieka świątynnego

Od ucznia oczekuje się, by z wielką siłą wewnętrzną wprowadził do własnego życia proces transfiguracji, a także by dysponował właściwym, jasnym wglądem odnośnie odrodzonego stanu duszy.

Dlaczego oczekuje się tego od ucznia? Ponieważ stan duszy stanowi podstawę prawdziwego człowieczeństwa, zgodnie z tym, jak zostało ono przewidziane w boskim planie. Z tego powodu uczeń musi być wyraźnie świadomy boskiej nauki o zbawieniu. Za pośrednictwem ognis-tego kręgu szyszynki musi zaistnieć dostateczne otwarcie i czystość dla dotknięcia Siedmioducha oraz dla - ukrytego w mikrokosmosie - pierwotnego człowieka.

Jedynym celem ludzkiej osobowości musi być osiągnięcie stanu duszy duchowej. Osobowość jest istotą z czasu
i przestrzeni, i z niej musi zmartwychwstać postać wieczna, człowiek o duszy duchowej. Jest to Jan, z którego musi się przebudzić Jezus. Dlatego człowiek-ja, Jan, jest dla objawienia nieprzemijalnego człowieka o duszy duchowej niezbędny. Dopiero wtedy, gdy zostanie urzeczywistniony człowiek Jezusowy, może się objawić człowiek o duszy duchowej. Wtedy mówi się o Jezusie Chrystusie.

Tak więc w tej tajemnicy, jaką jest człowiek, istnieją faktycznie dwa życia, przy czym jedno musi powstać z drugiego.

Człowiek o duszy duchowej jest tym, który wzniósł się z materii. Człowiek-dusza jest istotą o postaci eterycznej. Człowiek fizyczny jest istotą związaną z materią, chyba że jest transfigurowany. Człowiek-dusza jest nietykalnym „krzyżem ze Światła”. Człowiek zrodzony z materii jest istotą odłączoną, żyje i istnieje dla samego siebie. Dla człowieka-duszy oddzielenie nie istnieje, ponieważ stoi on w doskonałej jedności.

Co znaczy w tym sensie doskonała jedność?

Można by to sobie wyobrazić następująco: grupa istot, która świadomie żyje w nowej naturze dusz, zespoliła duszę i Ducha. Albowiem tam, gdzie jest nieprzemijalna dusza, tam jest także i Duch. Gdy Duch i dusza, w ten sposób połączeni, uczestniczą w grupie i myślą, żyją i pracują w siedmiu promieniach, wtedy rozwija się oczywiście potężna koncentracja astralna, która przyjmuje formę, postać. Taka koncentracja wyraża wtedy doskonale, czym jest Bóg, czego Bóg pragnie i co sprawia, i to w stopniu wspaniałości, odpowiadającym jakości grupy.

Niełatwo jest, będąc człowiekiem zrodzonym z materii, żyć w tej jedynej powszechnej Prawdzie i w tym jedynym Świetle. Ponieważ jedyna Prawda wywołuje w niższej, materialnej naturze coś w rodzaju działania na zasadzie cienia. Można wyrazić to następująco: zwykła, rozsądkowa argumentacja tych, którzy są jeszcze z natury materialnej, stoi zawsze w opozycji do jedynej Prawdy natury dusz duchowych.

Człowieka trzeba widzieć wyraźnie jako istotę podwójną, mianowicie jako człowieka zrodzonego z natury, będącego narzędziem, instrumentem, oraz jako człowieka-duszę, tj. jako człowieka, który wzrasta ze wzajemnego oddziaływania pomiędzy tym, co niebiańskie, a tym, co wzniosło się z natury.

Ten ostatni, człowiek-dusza, posiada równocześnie jeszcze trzeci aspekt, człowieka duchowego. Człowiek zrodzony z natury nigdy nie może podlegać ewolucji. Jest on tylko tym, który przygotowuje, jest człowiekiem Janowym.

Trzeba to widzieć następująco: Gdy budzi się dusza, wtedy sięga ona po prawo do życia i po prawo do swego stanu bytu. To znaczy, że kieruje się ona wtedy stale na swoją Ojczyznę.

Są uczniowie, którzy pozwalają na to, by ich życie wyszumiało się, a ich ciało osłabło i którzy nie wykorzystują swoich możliwości, mimo że są obdarzeni jakością duszy
i czystym wglądem. Minimalnym tego skutkiem jest, że marnują oni wtedy całe życie i ponownie stają przed wielką dozą niepewności, jak na przykład:

po pierwsze: stratą czasu; po drugie: kwestią, jak będzie wyglądał świat, gdy (człowiek ten) ponownie pojawi się w świe­­­­­­­cie materii; po trzecie: w jakim momencie jakość jego duszy do prowadzi do wystarczającego przebu-dzenia przypomnienia; po czwarte: które niepodlegające kontroli wpływy karmiczne ponownie doprowadzą wtedy dozaistnienia jakichś przeszkód.

Dlatego mówimy wam: skorzystajcie z waszej szansy i z możliwości danych wam dzisiaj! Użyjcie ich!

Największym niebezpieczeństwem jest to, przed czym z takim naciskiem przestrzegał Mateusz, r. 16, w. 26: Cóżby to dało człowiekowi, gdyby zdobył cały świat, ale ucierpiał na duszy? Gdy przebudzony człowiek-dusza może pozostawać w swoim czystym stanie bytu, gdy rzeczywiście pozostaje czujny i jest przez to wzmocniony, wtedy nadchodzi moment, gdy dusza musi zostać uwolniona od krzyża natury i wyzwolona od niego, i nie doznając żadnych przeszkód musi być zdolna do bezpiecznego wstępowania do świątyni ciała zrodzonego z natury i do wychodzenia z niej.

Zważcie, że świątynia ciała zrodzonego z natury używana jest w celu przebudzenia duszy. Miejscem tego jest eteryczny duplikat, ciało życiowe. Owo ciało życiowe posiada tę samą formę, kształt i strukturę narządów, co ciało materialne. Dlatego nasza Szkoła Duchowa mówi, że gdy dusza osiągnie w ciele życiowym dorosłość, to człowiek-dusza związany jest z ciałem życiowym. Jest to naturalne
i logiczne.

Dlatego oba ciała, ciało materialne i ciało eteryczne, gdy nadejdzie odpowiedni moment, muszą się od siebie uwolnić. To zdjęcie z krzyża jest okolicznością bardzo skrupulatną i szczególną. Wymaga ono dalszego trwania obu, a także zmartwychwstania obu. Zwraca waszą uwagę na sześć punktów osobowości:

serce,

głowę,

obie ręce,

obie nogi.

W tych sześciu punktach mianowicie ciało życiowe połączone jest z pozostałymi ciałami osobowości, które zwiemy świątynią ciała zrodzonego z natury. Serce jest siedzibą róży, głowa jest siedzibą zdolności myślenia, względnie Ducha. Centra na powierzchniach dłoni są narządami zdolności czynu, a centra obu stóp są narządami czynności poruszania się.

Cały ten system może być symbolicznie przedstawiony jako pięciokątna gwiazda betlejemska, która poprzez drogę krzyżową Chrystusa staje się gwiazdą Golgoty. Ta droga krzyżowa ani nie była ani nie jest drogą męki, lecz całkowitego zmartwychwstania. Droga krzyżowa Chrystusa jest więc zmartwychwstaniem ciała życiowego duszy i równocześnie

wielkim świętem człowieka świątynnego, który osiąga swój cel. Albowiem świątynia ciała zrodzonego z natury oraz człowiek-dusza mieszkają w tym samym mikrokosmosie, są nim otoczeni. Dlatego są razem, a jednak nie są razem.

O tę wyzwalającą pracę chodziło poprzedniemu Braterstwu, Katarom, i chodzi dzisiaj młodemu Braterstwu gnostycznemu. Wielkie wydarzenie w grocie Betlejem w Ussat-les-Bains we Francji Południowej odnosiło się do wyzwolenia, do uwolnienia człowieka-duszy od człowieka-świątyni natury. Dopiero od tej chwili człowiek świątynny może być rzeczywiście kapłanem. Cokolwiek wyrządziłoby się takiemu prawdziwemu kapłanowi, nie mogłoby to zaszkodzić człowiekowi-duszy. Jest on wolny na zawsze!

Dlatego także i wy musicie dążyć do tego, by posiadać wyzwolonego człowieka-duszę ciała życiowego, jako brata lub siostrę.

11

Walka życiowa, cel życia,

urzeczywistnienie życia

Zakłopotani bulwersującymi zarzutami, podnoszonymi przeciwko Bogu przez tak zwanych niewierzących w Boga, zarzutami, które biorą się być może z niepojętego bólu świata oraz współczucia dla świata i ludzkości, a z drugiej strony zakłopotani sposobem,
w jaki przedstawiciele kościoła bronią miłości Boga do jego stworzeń, zdecydowaliśmy się napisać coś więcej o celu życia, waszego indywidualnego życia.

Niezależnie od tego, jak różne byłyby opinie ludzi, wszyscy są przecież zgodni co do tego, że życie nie może być pozbawione sensu, a to z tego prostego powodu, że tym, kto stworzył człowieka, jest Bóg. Wszystko, co Bóg stworzył w swoim wielkim świecie, ma wielki i mądry cel, nawet jeśli człowiek nie zawsze umie go odkryć, ponieważ nie zawsze rozumie to, co się wokół niego dzieje.

Jak zresztą miałby człowiek zbadać zamysły Boga, skoro jego myśli i czyny tak bardzo ogniskują się wokół jego własnych interesów? Jak miałby się człowiek zbliżyć do planów Boga, skoro jego punkt ciężkości znajduje się jeszcze w materialnych więzach? Czyż miałby się ważyć na osądzanie Boga, który jest wyłącznie czystym Duchem?

A jednak tak się dzieje, właśnie teraz, kiedy tryumfuje samoutwierdzanie, kiedy ludzie zwalczają się najzacieklej, kiedy z wszystkich stron świata dają się słyszeć okrzyki straszliwego bólu. Teraz właśnie zarzuca się Bogu, że nie może być Miłością, bo gdyby był Miłością, to wtedy - powiada się - nie dopuściłby do wszystkich tych okropieństw, do których w tym mrocznym świecie dochodzi.

Wszystko to wyrywa się z ust tych, którzy utracili wiarę w samych ludzi, którzy widzą wokół siebie tak wiele nędzy i niesprawiedliwości, przyprawiającej ich o tak wielkie cierpienie, że postanowili iść swoją drogą bez Boga, bez bliźnich. W ten sposób - uważają oni - przejdą trudną drogę samodzielnie, poszukując szczęścia w samych sobie, by z daleka obserwować i rozważać to, co się dzieje.

Ludzie, którzy tak myślą i tak postępują, bynajmniej nie są tymi najbardziej wyzutymi z uczuć. To twarda rzeczywis­tość ukształtowała ich tak, że nie mogą się zbliżyć do świętego Światła, które nazywają Bogiem. W swoim czasie odkryją jednak, że sami nie mogą osiągnąć niczego i że zostali umieszczeni w materii, we wzburzonym ludzkim morzu, ażeby służyć w nim ludzkości.

Tych tak zwanych bezbożników poznajemy jako wcale nie najgorszych; o wiele gorzej jest z człowiekiem zadowolonym z siebie, który pozwala, by inni myśleli za niego.

Z pewnością znacie ludzi przekonanych o tym, że Bóg będzie już wiedział, co jest dla nich dobre, albo pilnie powtarzających to, co mówią im ich duchowi przywódcy. Często jednak okazuje się, że także i ci duchowi przywódcy nie znają odpowiedzi na wiele pytań stawianych przez człowieka, który zwątpił w Boga. Gdyby znali tę odpowiedź, to musieliby otwarcie przyznać, że jeśli człowiek chce rozwiązać zagadkę życia, to musi w swym życiu zacząć od czynu. Ponieważ tylko działanie rodzi doświadczenie, a z doświadczenia wynika szersze pojmowanie.

Ludzie pełni zaufania i oddania są często letni, ani gorący ani zimni. Doznają ucisku tylko wtedy, gdy widzą, że jakieś niebezpieczeństwo zagraża im samym. Właśnie ten tak wierzący w Boga człowiek w minimalnym stopniu troszczy się o swego współbrata zmagającego się z przeciwnościami, a nawet często z góry, z pogardą patrzy na bliźniego, który walczy o utrzymanie swego życia lub życia innych. Nie zapominajcie, że ów bliźni właśnie w tej walce życiowej musi znaleźć właściwie pojęty cel życia. I dopiero wtedy, gdy to się stanie, będzie mógł przejść do urzeczywistnienia życia.

Są więc trzy sprawy, w których uczestniczy każdy człowiek, bez wyjątku: walka życiowa, cel życiowy oraz urzeczywistnienie życia. Wszyscy ludzie znają walkę życiową, którą na pewien czas mogliby wprawdzie zanegować, ale kiedyś będą przecież musieli podjąć. Wszyscy dążą do jakiegoś celu i chcieliby go urzeczywistnić. Jedyna różnica w tym biegu człowieka po kole leży w osiągniętej przez niego spirali.

Co dla jednego jest życiową walką, to dla drugiego może nie mieć żadnego znaczenia. Czyjś życiowy cel może się dla kogoś innego okazać zupełną błahostką. Urzeczywistnienie życia jednego człowieka może być dla kogoś drugiego czymś dawno już osiągniętym. A jednak wszyscy ludzie bez wyjątku żyją w obrębie tych trzech pojęć.

Omówienie tych trzech uwarunkowań życiowych w jednym rozdziale byłoby zadaniem zbyt rozległym. Zachodziłoby niebezpieczeństwo, że - w powodzi słów - poruszalibyśmy się zbytnio po powierzchni. Dlatego chcemy się tu skupić tylko na dążeniu do urzeczywistnienia życia, realizowanym przez trzy grupy ludzi, każda na swój sposób.

Tak więc nasze myśli idą najpierw ku ludziom, którzy
z samego tylko poczucia człowieczeństwa chcą oddać życie za swych współbraci. Są to natury wojowników, którzy walczą o utrzymanie życia własnego i innych. Są to ludzie, którzy nie mogą znieść niesprawiedliwości panującej na tym świecie, którzy sami doświadczają gorzkiego bólu świata i ponoszą go razem z innymi. Są to ludzie, którzy niewiele wiedzą o przyczynach i celowości wydarzeń, jednakże ich materialne myślenie opanowane jest przez rzeczywistość, ich materialne oczy dostrzegają rzeczywistość i to im wystarcza, by rzucić się w wir wydarzeń.

Czyż jest zatem czymś dziwnym, że ludzie ci walczą tą samą bronią, przez którą opanowane są ich uczucia i którą postrzegać mogą jedynie ich oczy? W istocie wielu z tych ludzi pozostaje względem pojęcia Boga całkowicie zimnymi, ponieważ tym, co dla nich najwyższe, jest urzeczywistnienie materialne.

Czyż nie jest więc o wiele lepiej walczyć bronią, do której jest człowiek faktycznie zdatny, niż przyozdabiać się „świętą” pozłótką pozornej pobożności, iluzją, po to, by coś ukryć, by pozorem zamaskować sposób postępowania? Istnieje wielu różnych ludzi, poszukujących zadowolenia w pozornej pobożności, trzymających jednak korzenie swej własnej istoty w hermetycznym zamknięciu. Nie podejmują się oni przeorania własnej istoty ani zgłębienia własnego myślenia. Miejcie stale na uwadze to, że cel waszego własnego życia macie w swoich rękach. Jeśli naprawdę chcecie osiągnąć odnowienie duszy, to wtedy ów „święty” pozór, nie posiadający żadnego uduchowienia, musi zostać zerwany przez was samych.

A teraz przejdźmy do trzeciej grupy. Są to ludzie, o których mówiliśmy już na początku niniejszego rozdziału. „Dlaczego Bóg nie objawia się w inny sposób” - oto stawiane przez nich pytanie. „Jeśli za tym wszystkim rzeczywiście kryje się jakiś wyższy sens, to dlaczego wszystko jest tak, jak jest? Dlaczego siła Boga nie przeniknie, nie złamie i nie usunie wszystkiego, co złe i nieczyste?”

Ludzie ci mają wprawdzie poczucie tego, że ich życie nie może być pozbawione sensu. Jednakże życie ich przebiega z trudem, ponieważ nie czują się oni zjednoczeni ze swymi współbraćmi, którzy walczą tylko o życie w materii. Trzeźwy rzut oka na nich pozwala im już z góry wyłączyć ich jako drugą kategorię. Dlatego decydują się oni na samotne postępowanie swoją drogą. Jest to droga gorzkiego doświadczenia i to na niej muszą się oni nauczyć być człowiekiem w prawdziwym sensie tego słowa.

I w trakcie stawania się tym człowiekiem odkrywają oni, że Bóg jest Miłością i Światłem.

Czyż Bóg aż nadto wyraźnie nie objawia dziecięciu bożemu, że ma plan względem człowieka i ludzkości? I czyż nie znamy słuszności słów: „Bóg nie porzuca dzieła swoich rąk”? Plan w odniesieniu do nas, jego dzieci, musi zostać przeprowadzony. I wszystkie napięcia, wszystkie cierpienia w tym świecie są skutkiem sprzeciwu wobec planu Boga, wobec jego pełnych miłości uczynków. Protest względem boskiej Miłości bierze się ze złudzenia i z nieznajomości planu, lśniącego w sile Chrystusa.

W tej Sile i w tym Świetle doświadczycie tego, że Miłość Boga zawsze otacza was jako promienny płaszcz, gdy tylko znajdujecie się w duchowej potrzebie. Ponieważ Bóg nie pozwala na to, by jakakolwiek modlitwa pozostała niewysłuchana.

Odpowiecie na to być może: „Ale ja modliłem się. Całą moją istotą błagałem Boga o pomoc. Walczyłem, ale nie było żadnej odpowiedzi.” Na to trzeba powiedzieć, że okno waszej duszy nie było na tę odpowiedź dostatecznie
ot
warte.

Chcemy teraz postawić wam przed oczyma obraz człowieka, który został powołany po temu, by wziąć na swe barki pracę wyzwalającą świat. Był on powołany do służby; ale pomyślał: „Najpierw sam muszę się znaleźć nieco wyżej, a wtedy z tamtej pozycji będę mógł lepiej spełniać moją pracę.”

Ścieżka, którą sobie wybrał, była trudna, stroma, przepaścista, usiana wybojami. On jednak chciał nią iść, ponieważ uważał, że jeśli ma dawać coś innym, to najpierw sam musi coś osiągnąć.

Miejsce służby, do której był powołany, znajdowało się znacznie bliżej i nie tak wysoko, ale nie, on chciał najpierw coś osiągnąć! Dokładając nadludzkich starań faktycznie osiągnął swój cel, jakkolwiek w drodze ze szczytu jednej skały do drugiej groziło mu niebezpieczeństwo upadku.

Ale, o gorzkie rozczarowanie, osiągnąwszy swój cel, oddaliwszy się od ludzkości, którą zostawił za sobą, znalazł się w lodowatym osamotnieniu. Zdawało się, że nikt go nie potrzebuje. Podczas gdy znacznie niżej jego nauczyciele, po których spodziewał się, że spełniają swoje zadanie na wysokościach, świadczyli swą bezcenną służbę z wydatną pomocą tych, którzy mierzyli nie tak wysoko. Myślał, że lepiej zrozumie i wypełni swoje zadanie, gdy znajdzie się ponad rzeczami. Ale tu, w tej wielkiej samotności zrozumiał, że służba ludziom potrzebna jest niżej, w materii, w samej życiowej walce.

Musiał się przyglądać bezczynnie. Wpatrywał się więc w krwawoczerwone słońce na horyzoncie, opuszczony
i samotny. Jego praca nie była w tym momencie potrzebna, chociaż dokonał tak wielkiego wysiłku.

Trwał więc, całkowicie pusty. Słowa, wypowiadane poniżej, u stóp góry, pozostawały dla niego, który chciał szukać tak wysoko, całkowicie niezrozumiałymi.

Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tej historii? Muszą one być następujące:

Natury wojownicze, powodowane czystą miłością człowieka, albo walczą o polepszenie warunków materialnych, o polepszenie materialnego bytu, albo - po osiągnięciu pewnego stopnia zaspokojenia - z powrotem popadają
w swoją samowystarczalność, przez co stają się na dalszą metę nieużyteczne, albo też na podstawie swego wytrwałego dążenia zyskują tak wielką jakość duszy, że z konieczności przyciągają siły Światła. Siły te uczą ich wtedy drogi, którą postępował Chrystus. Jakość duszy doprowadzi ich do poznania Światła, do poznania Boga.

Człowiek, który myślał, że może coś osiągnąć tylko przy pomocy wewnętrznej czystości i duchowego rozpoznania, bez innych, musi nauczyć się gorzkiej lekcji: jego indywidualny rozwój nie zbliżył go do pojęcia Boga. To, co indywidualne i to, co kolektywne, musi iść razem i musi dojść do równej wibracji z ogniwem łączącym głowę i serce, ażeby ścieżka wyzwolenia duszy, prowadząca do duchowego celu, mogła być doprowadzona do dobrego końca.

Urzeczywistnienie w waszym życiu leży więc w rozwoju waszej wewnętrznej zdolności poprzez kolektywne wzniesienie ludzkości w Chrystusie.

Jeśli pozostaniecie we mnie, mówi Chrystus, to zrozumiecie Prawdę, a Prawda was wyzwoli.

12

Trzy Ognie Łaski

Gdy tylko przebudzony dla Światła uczeń zdecyduje się wziąć rozbrat ze swoją starą naturą i starym stanem życia, by stać się nowym stworzeniem i nowym dziełem, od razu zaczyna się jego droga krzyżowa. Postępuje on wtedy śladami stóp Jezusa Pana. Stara natura musi zniknąć, musi zostać ukrzyżowana, odłożona. Paweł przekazał to swoim uczniom w pozytywnym stwierdzeniu: Zdecydowałem się niczego już wśród was nie znać, jak tylko Jezusa Chrystusa, ukrzyżowanego. Słowa te objaśniane były w Szkole Duchowej przez wiele lat i na wszystkie możliwe sposoby.

Gdy człowiek podejmuje decyzję postępowania za Świat-łem, gdziekolwiek by go ono prowadziło, to musi przyjąć na siebie drogę krzyżową. Kto podejmuje się tego w sile Ognia Chrystusowego, ten od tej chwili staje się różokrzyżowcem. Albowiem pod wpływem Ognia Ojca, fundamentalnego Ognia, róża otwiera się, wskutek czego powstaje znany niepokój. Kto poświęca różę drodze krzyżowej, ten jest różokrzyżowcem, człowiekiem, który umieszcza różę na krzyżu. Róża wzywana jest przez Ogień Ojca. Cała istota przechodzi przez drugi Ogień, Ogień Chrystusa, drogę krzyżową.

Kto - powodowany, prowadzony i niesiony przez te dwa Ognie - idzie tą drogą krzyżową, kto ponosi i wyznaje konsekwencje obu tych dotknięć, na przykład przy pomocy Aktu Przymierza, ten naprawdę podpisuje to wszystko swoją krwią. Kto więc obiera wszystkie konsekwencje jako swoją postawę życiową, ten natychmiast zapala trzeci Ogień, Ogień Ducha Świętego.

Albowiem gdy tylko podejmuje on swoją drogę krzyżową, w tym samym momencie zaczyna się transfiguracja, wielka przemiana. Tym, co zmienia, odnawia, jest trzeci Ogień, Ogień Święty. Jest to Ogień przeprowadzający wielką przemianę i popychający kandydata do urzeczywistnienia. Jest to nowe, gnostyczno-magiczne życie. Dopiero wtedy płonie w kandydacie ognisty trójkąt, trigonum igneum.

Płonie w was Ogień Ojca. I już przez Ogień Ojca jesteś-cie związani z kręgiem wieczności. Światło Jezusa Chrys-tusa ofiarowało wam wszystko, co musicie posiadać
i wiedzieć, ażeby iść ścieżką do krzyża.
A jeśli decydujecie się wtedy na wyzwalającą śmierć w Jezusie Panu, to w tym samym momencie spływa na was Duch Święty, ta Siła, która wszystko odnawia i która poprowadzi was - jako nowe dzieło - do nowego tworzenia. Jest to początkowe przeżycie, wymagane od człowieka gnostycznego w obliczu aktualnej drogi rozwojowej Żywego Ciała młodego Braterstwa gnostycznego.

Dopiero wtedy, gdy te trzy Ognie płoną w was, możecie naprawdę powiedzieć: Wszystko, co stare, przeminęło, spójrz, oto wszystko stało się nowe (2.Kor. 5/17). Albowiem gdy w ten sposób stajecie się synem Ognia, gdy w ten sposób zarysowujecie płomienny, ognisty trójkąt, gdy więc zaczyna bić od was flamma-materia-mater, o której mówił Paracelsus, to wtedy w rezultacie tego z trzech boków trójkąta jako nowy Ogień wzbija się sześć nowych mocy, po dwie z każdego boku.

Tych sześć emanacji Ognia lśni i obejmuje cały przybytek głowy, górę Kalwarii, miejsce czaszki. Góra Kalwarii promienieje wtedy w świetle trzech Ogni. Kandydat mówi swoje

Consummatum est. Warunki pod budowę zostały stworzone. Zmartwychwstał on do nowego życia. Ogień Zesłania Ducha Świętego płonie!

Dopiero wtedy kandydat może budować w prawdziwym, odnawiającym sensie. Dopiero wtedy stoi w pełnym znaczeniu tego słowa na dywanie. Gnostyczna magia rodzi się więc ze świętego Ognia. Kto nie posiada tego Ognia, ten nie może prowadzić żadnej pracy gnostycznej. Nie może uczynić służby podstawowym tonem swojego życia. I tak samo nie może być uczniem w prawdziwym sensie tego słowa. Bez świętego Ognia nie może iść ścieżką wyzwolenia, ponieważ Ogień odnowienia musi być początkiem wszystkiego.

Dlatego już uczeń przygotowawczy musi być przyozdobiony piętnem fundamentalnego Ognia w sercu. Jeśli ten płomień ojcowskiego Ognia nie jest obecny, to nauka Ognia i postępowanie dzieci Ognia nigdy nie będą mogły być zrozumiane. Kto nie posiada tego płomienia, albo innymi słowy kto nie posiada róży serca, ten nie może zrozumieć nauki Ognia. Jeśli do Szkoły Duchowej dopuszczeni zostają ludzie nie posiadający niczego z tego świętego Ognia, to wtedy zawsze w życiu i pracy Szkoły zachodzą trudnoś­ci.

Być może powiecie teraz: „Ale to, czego nie ma obecnie, może się zdarzyć w przyszłości. Ogień może przecież zapłonąć w nich po tym, jak zostaną przyjęci do Szkoły.” Nie, nie może! Dzieckiem Ognia się jest, albo się nim nie jest, od urodzenia: stać się nim - jest rzeczą niemożliwą!

Musicie oswoić się z myślą, że na ziemi występują różne typy ludzkie. Są ludzie, którzy, stosownie do swej jakości, nie czują się na tej ziemi u siebie. I są typy ludzi, którzy każdą komórką swej istoty zrodzili się i wzrośli z natury dialektyki. Wprowadzić takich ludzi do Szkoły Duchowej byłoby nieodpowiedzialnością.

Dziecię Ognia może pobłądzić. Dziecię Ognia może zgrzeszyć i przez to całkowicie zginąć. Ale przecież pozostaje ono dziecięciem Ognia, a to dzięki swojej strukturze mikrokosmicznej.

Istota auryczna mikrokosmosu posiada pewne ognisko. Ognisko to, ten centralny punkt mikrokosmosu koresponduje z sercem osobowości. I teraz chodzi o to, jaki czynnik płonie w sercu osobowości. Czy jest nim pierwotna zasada Światła Nieruchomego Królestwa? Czy też jest to ognisko całkowicie zgodne z tą upadłą naturą? Sprawa ta decyduje o stanie bytu, o istotnej jakości danego mikrokosmosu.

Dlatego Szkoła Duchowa ma zawsze wielką cierpliwość i jest bardzo łagodna dla tych, którzy posiadają sygnaturę Ognia, ale błądzą. Ponieważ Braterstwo Życia wychodzi
z absolutnej wiedzy o tym, że: gdy zbłąkany syn lub zbłąkana córka Ognia zwraca się ku ścieżce wyzwolenia duszy i wtedy właśnie powoduje szkody we własnej istocie, to wkrótce przezwycięży je i całkowicie poświęci się swoim możliwościom odrodzenia.

Na jakiej podstawie można twierdzić to z takim przekona-niem? Na podstawie właściwości Ognia. Wiecie, że Ogień pali i trawi. Jeśli więc fundamentalny Ogień, Ogień Ojca rozpalony jest w jakimś człowieku, jeśli człowiek ten postawił swą stopę na wyzwalającej ścieżce, to wtedy zaczyna się proces spalania i pochłaniania. Jeśli wasz mikrokosmos zajął swoje miejsce na czworoboku budowy, to wtedy możecie rozpalić trawiący i palący Ogień.

Załóżmy, że jako dziecię Ognia popełniliście na waszym czworoboku budowy wiele błędów. Wtedy absolutnie nie byliście mądrymi budowniczymi. Przyjmijmy, że istotnie aż do tej chwili całkowicie marnotrawiliście, z gnostycznego punktu widzenia, wasze życie i wasze możliwości; byłoby to wtedy wprawdzie godne ubolewania, ale jeśli uświadomilibyście to sobie, to zarysowalibyście ognisty trójkąt. W każdym razie można by tego od was jako poważnych uczniów Szkoły Duchowej oczekiwać. Zwracacie się do Gnozy z prośbą:

Wzniosły Ogień łaski wzywa serce me,

by wytyczyć we mnie niebios ścieżki bieg.

W tej samej chwili przychodzi odpowiedź i proces zaczyna się. W Ewangelii Jana powiada się: Kto idzie za Synem, ten idzie za Ojcem. Kto idzie za Synem, ten równocześnie przyzywa Pocieszyciela. To znaczy, że te trzy Ognie płoną nie jeden za drugim, lecz równocześnie. Człowiek rozpoczynający ścieżkę natychmiast zarysowuje trigonum igneum. Ognisty trójkąt natychmiast zaczyna płonąć.

Wiecie, że tajemny Ogień jest najważniejszym i najwznioślejszym symbolem Boga, Ducha, Gnozy, kręgu wieczności. Róża w was jest potencjałem Boga w was. Gdy tylko święty Ogień zaczyna płonąć, zachodzi ogniowy proces. Sam Bóg wstępuje wówczas do was. Sam Bóg zabiera głos.

Dawni Manichejczycy wychodzili z przeświadczenia
o tym, że w dzieciach Ognia Światło zmieszane jest z ciemnością. Wiemy, że jest to absolutną prawdą. W człowieku z powodu jego narodzin w naturze istnieje wiele mrocznych elementów. Są one w nim zmieszane z elementami świetlnymi.

Jeśli jednak idziecie ścieżką wyzwalającą, to wtedy rozpalony Ogień atakuje w was to, co mroczne. Zachodzi więc ogniowy proces. Sam Bóg wstępuje do waszej istoty. Dlatego Paweł mówi do takiego ucznia: Czyż nie wiesz, że jesteś Świątynią Boga i że Duch Boży w tobie mieszka? I dodaje: Kto więc niszczy Świątynię Boga, tego zniszczy i Bóg. Albowiem Świątynia Boga jest święta, i wy nią jesteście. (I Kor. 2/16-17).

Co Paweł przez to rozumie? Nie ma tu na uwadze zniszczenia przez innych. Albowiem uczniowi na ścieżce inni nie mogą wyrządzić krzywdy. Jeśli płonie w was Ogień Ojca, to żaden śmiertelnik nie może tego Ognia ugasić. Nie, tylko wy sami możecie sobie zaszkodzić. Jeśli idziecie ścieżką w płomiennym trójkącie, to wtedy jesteście zobowiązani stać na czworoboku budowy w całkiem nowy sposób. Wtedy niezbędna jest całkowicie nowa postawa życiowa. A jeśli tak się nie dzieje, to wtedy uszkadzacie waszą własną Świątynię, Świątynię, która należy do Boga.

Paweł w I Liście do Koryntian, r. 3, mówi: Albowiem nikt nie może założyć innego fundamentu niż ten, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus. A czy ktoś wznosi na tym fundamencie budowlę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to znaczy: w jakimkolwiek dialektycznym ukierunkowaniu, to wyjdzie to na jaw w jego dziele: dzień sądny bowiem to pokaże. Gdyż w Ogniu się objawi; a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje Ogień.

Zrozumiecie z pewnością, że uczeń Szkoły Duchowej, jeśli stawia w centrum swego życia niezliczone drobiazgi, wartości dialektyczne, to wywołuje olbrzymie przeszkody. Jeśli zapalacie święty Ogień, ale równocześnie obiema rękami chwytacie się spraw zwykłej natury, to wtedy Ogień, który przyszedł, by strawić to, co stare i w obliczu Boga bezwartościowe, napotka w was znacznie większy opór.

Jest to powodem tego, że wielu uczniów Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża od czasu do czasu cierpi z powodu licznych występujących w ich życiu trudności, ponieważ w swej niewiedzy przeciwstawiają się przywołanemu przez samych siebie Ogniowi wyzwolenia. Dlatego porzućcie to, co musi być porzucone.

„A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowlę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele: dzień sądny bowiem to pokaże”. Ogień, któryście sami rozpalili, odkryje to. Sprawdzi wasze dzieła. „Jeśli czyjeś dzieło,

zbudowane na tym fundamencie, się ostoi”, powiada Paweł, „ten zapłatę odbierze; a jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez Ogień”.

13

Podróż przez wschodnią

krainę Ducha

W Liście do Efezjan 2/1-10 czytamy: I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś
chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni.

Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście - i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie, aby okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogactwo łaski swojej w dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie.

Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili.

Czytając ten fragment wzniosłego Listu Pawła zauważacie, że Paweł daje w nim świadectwo swej niewypowiedzianej wdzięczności i radości z tego powodu, że braterstwo, gmina Efezjan została przyjęta do pełnego łaski pola magnetycznego Chrystocentrycznej Pełni. W odniesieniu do tych uczniów Szkoły Duchowej Paweł mówi tu, „że stali się oni prawdziwie żywymi”. I pokrótce przedstawia proces ratunku.

„Przedtem byliście martwi z powodu przewinień i grzechów”, powiada. Przewinień tych nie trzeba postrzegać jako poważnych naruszeń społecznego i moralnego prawa zwykłego, dialektycznego życia; chodzi tu o fundamentalną sygnaturę przewinień i grzechów w odniesieniu do Gnozy. Wszyscy ludzie są w tym sensie nosicielami tej sygnatury i „idą śladem tego świata i postępują za władcą panującym w powietrzu.”

Jeśli ludzkość nie idzie za swoim powołaniem jako nosicieli obrazu Boga i wobec tego nie przezwycięża świata, to wtedy rozwija się przeciwnatura, zarówno w sferze materialnej jak i w zaświatach. I z powodu krwi narodzin i wytworzonego karmana każdy nosi odpowiednią skazę, czyli znak. Znak ten mówi, że jest się synem nieposłuszeństwa. Wszyscy uczniowie transfigurystycznej szkoły duchowej są w tym sensie z natury: „dziećmi gniewu”. Nie jest to tylko prawdą mistyczną, lecz faktem, który stoi przed wami jako naga prawda i odbiera wam wszelką możliwość emocjonalnego wypowiadania się o tym.

Kto rozpoznaje to wszystko i pogłębionym wglądem doświadcza tego jako prawdy, ten zazna cudownego uczucia szczęścia i niewypowiedzianej wdzięczności, gdy odkryje, że jego zgodna z naturą śmierć i fundamentalnie bezużyteczna, mocno obarczona egzystencja dozna w transfigurystycznej Szkole Duchowej zmiany i przejdzie w totalne uratowanie oraz w wolne od długu wyniesienie.

Dopiero wtedy otwiera się prawdziwa perspektywa życiowa. Dopiero wtedy rozwija się przed człowiekiem przyszłość, ta mianowicie, by w nadchodzących stuleciach wykazywać ogromne bogactwo siły łaski Chrystusa. Albowiem kto jest przyjęty do magnetycznego ciała

młodego gnostycznego Braterstwa, kto doświadcza siedmiu promieni Powszechnego Ducha i zapala w nim swój siedmioramienny świecznik, ten jest przyjęty do procesu rozwoju i przemiany, który z punktu widzenia czasu i przestrzeni trwać będzie wiele setek lat. Razem ze swymi braćmi i siostrami podejmuje podróż, która prowadzi stąd do boskiego pola astralnego, przechodząc od siły do siły, aż otworzą się bramy Nieruchomego Królestwa. Jest to podróż przez wschodnią krainę Ducha.

Jest ona umożliwiona przez wzniosłe, gnostyczne dary zbawienia. Musicie tylko postawić stopę na ścieżce nowych konsekwencji życiowych, by jako ci, których dotknął Ogień łaski, zmienić ten zbawczy pokarm w Siłę i - będąc w posiadaniu daru tej witalności - wejść w życie duszy duchowej.

Gwoli prawdy musimy tu dodać rzecz następującą: Jakkolwiek wielu ludzi w Szkole Duchowej otrzymuje tę Siłę codziennie i spożywa ten pokarm prawie w każdej godzinie, to jednak okazuje się, że te dynamiczne możliwości są stale za mało wykorzystywane. Wszyscy uczniowie prawdziwie stęsknieni za Gnozą dzięki ciągłemu połączeniu
z magnetycznym ciałem siedmiokrotnie objawionej Szkoły Duchowej stali się bardziej niż bogaci. Posiadają skarby. Ale nie są tego dostatecznie świadomi. Zanadto ukierunkowani są na osiągnięcia w dialektyce, które uważają za zbyt nikłe.

Zauważcie jednak, że Paweł wskazuje mieszkańcom Efezu na to, że są oni zachowani poprzez łaskę, że są obdarzeni bogactwami, których nie mogą wyjaśnić swoim stanem dialektycznym. „Jest to darem Boga, a nie wynika z zasług”, powiada. Dlatego jako gnostycznie poruszeni musicie zająć wobec tej okoliczności zupełnie inne stanowisko, mianowicie takie: „Jesteśmy jego dziełem, stworzonym w Jezusie Chrystusie dla dobrych dzieł, do których Bóg przygotował nas wcześniej, abyśmy w nich mogli postępować”.

Jeśli rozumiecie tę ostatnią wypowiedź Pawła, to posunęliście się spory krok do przodu. Ponieważ Paweł chce przez to powiedzieć: Nie mieszajcie spraw zwykłej natury ze sprawami Gnozy; albowiem zwykłej natury nie możecie zmienić. Posiadacie teraz nowe możliwości, by przestrzegać teraz całkiem nowej postawy życiowej, która nie ma nic wspólnego ze zwykłą naturą. I w niej macie iść.

W tej przemianie duszy możecie teraz spytać: „Jak można zachowywać tę nową postawę życiową?” Nasza odpowiedź brzmi: Tę nową postawę życiową możecie sobie przyswoić w jedności grupowej.

13

Głos Ciszy

A wówczas do twego wewnętrznego ucha

przemówi głos Ciszy i powie:

Jeśli twoja dusza śmieje się

kąpiąc się w słonecznym świetle twego życia,

jeśli twoja dusza śpiewa radośnie

w swej powłoce z ciała i materii,

jeśli twoja dusza płacze

w swym zamku złudzeń,

jeśli twoja dusza stara się usilnie

zerwać srebrną nić,

która łączy ją z Mistrzem,

wtedy wiedz, o uczniu,

że twoja dusza należy do ziemi.*

Śledząc ucznia na jego ścieżce musimy wyraźnie zauważyć, w którym miejscu ścieżka ta się zaczyna.
Ścieżka zaczyna się tam, gdzie uczniowi udaje się wydźwignąć ze swego więzienia zrodzonego z natury.

To wydźwignięcie się możliwe jest tylko wtedy, gdy pragnienie serca stanie się dostatecznie silne i czyste, gdy sanktuarium głowy zostanie oczyszczone z motywów
i zamiarów dialektycznych, gdy wzrastająca zdolność myślenia uwolni się od niższego rozumu, a rozum poddany
zostanie przewodnictwu inteligencji.

Poprzez tę transmutację wewnątrz osobowości uczeń będzie mógł doświadczyć wzrostu duszy oraz stać się duszą prawdziwie żywą. Jeśli dusza żyje, to ścieżka może się zacząć. Uczeń zostaje wtedy wydobyty ze studni jedną z siedmiu lin.

Po tym, jak uczeń znajdzie w ten sposób ścieżkę i wstąpi na nią, przede wszystkim usłyszy głos Ciszy, głos swojego Mistrza. Mistrzem tym jest wewnętrzny, własny Bóg, dziewiczy Duch, którego dawni gnostycy określali mianem Christos. Mistrz ten musi do ucznia przemówić. Bez tego głosu żaden nauczyciel ani żaden inny pomocnik nie będzie mógł dla niego niczego uczynić.

Christos jest zstępującym Duchem, który poprzez duszę wiąże się z tym, co zrodzone z natury. Ten wiecznie Doskonały zwraca się przede wszystkim do duszy. Albowiem teraz wszystko zależy od tego, jak dusza się zachowa.

Musicie dobrze zrozumieć to tak szczególne zadanie duszy i jej pozycję. Albowiem w rzeczywistości dusza jest przyciągana przez dwa światy, przez dwa pola życia. Musi ona występować jako pośrednik. Z jednej strony egzystuje rzeczywistość niższego świata, w Głosie Ciszy trafnie nazwana „salą cierpienia”, w której czyni się wszystko, by uwikłać człowieka w iluzji „wielkiej herezji”, a z drugiej strony trwa ład życiowy Ducha. Dusza musi się więc wyrażać w dwóch światach.

Dlatego zrozumiecie, że dusza musi być ćwiczona. Dusza musi być zawsze zdolna do dokonywania prawidłowego wyboru. Ponieważ każda fałszywa decyzja może wywołać wielkie nieszczęście. W tym świetle zrozumiałe staje się ewangeliczne ostrzeżenie: Dusza, która grzeszy, musi umrzeć. Jeśli więc głos Ciszy zostanie usłyszany, to musi się on stać przewodnikiem duszy. I tylko wtedy, gdy dusza będzie postępowała za tym przewodnikiem, gdy będzie posłuszna tylko temu Mistrzowi, będzie można przebyć pierwszą, tak niezwykle niebezpieczną fazę ścieżki.

Ten ostrzegawczy głos mówi o doświadczeniu dobrze znanym wszystkim ludziom. Życie zrodzone z natury zawiera niezliczone wzloty i upadki. Jeśli człowiek jest jeszcze młody, zdrowy i silny, i - jak to się mówi - chwyta wiatr w żagle, przez co „kąpie się w słonecznych promieniach swego życia”, wówczas śpiewa w swym materialnym spowiciu. I któż miałby mu tego zazdrościć?

Ale niedługo potem nadchodzą liczne momenty, w których zauważa, że jest uwięziony w zamku iluzji. W jednej chwili jest całkowicie zaabsorbowany wirem tego świata, a w następnej nasłuchuje donośnego głosu wielkiej iluzji. Dotykają go gorące łzy bólu, poniekąd znieczulają go niezliczone krzyki nędzy i biedy, dochodzące do niego
z wszystkich stron. W jednej chwili ma człowiek powody po temu, by z całym optymizmem iść życiu naprzeciw, a w następnej niemal drętwieje z przerażenia.

I wtedy do duszy, do ucznia, który stoi na początku swojej ścieżki, przemawia głos Ciszy, głos Christosa: nie pozwól wlec twej duszy przez wszystkie te zmienne nastroje istoty zrodzonej z natury. Bądź ponad radością
i smutkiem. Nie pogrążaj się ani w radościach chwili, ani w jej udrękach. Nie pozwól się porwać wszystkim tym niepokojom czasu, bo jakże mógłbyś wtedy należeć do wieczności?

Wstrzymajcie się więc od tego, bracia i siostry! Jeśli wasza dusza współwibruje z wszystkimi emocjami chwili i jest przez nie wciąż niepokojona, to sama zrywa srebrną nić, która łączy ją z Mistrzem. I wtedy nie może pozostawać z nim, z Christosem, w ciszy.

Nie będąc obojętną wobec doli i niedoli ludzi zrodzonych z natury - bo która dusza mogłaby tu być obojętną? - dusza musi być wolna od wszelkiego poruszenia, zarówno ze strony radości, jak i smutków. Dusza musi się nieustannie ukierunkowywać na wzniosłe połączenie z Christosem, w świadomości, że w ten sposób może najlepiej pomóc w tym, by Duch, dusza i ciało stały się jednią.

* Z książki H.P.Bławackiej pt. Głos Ciszy, Adyar-Verlag, Graz, 1976.

14

Trójprzymierze Światła

Wewnętrzne prawa Szkoły Duchowej opierają się na sile jądrowej i jej działaniu w różnych aspektach siedmiokrotnej Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża. Dlatego musicie dobrze zrozumieć, że gnostyczna Szkoła Duchowa nie jest sprawą osobistą.

Szkoła Duchowa, w każdym razie wtedy, gdy jest już
w pełni rozwinięta, dysponuje siedmiokrotnym, Żywym Ciałem. Zbudowana jest z żywych kamieni, to znaczy
z kilku tysięcy dusz, które od żywego Chrystusa oczekują swego pełnego uzdrowienia. Tego rodzaju Szkoła Duchowa należy do niego, do żywego Chrystusa. Jedynie w jego sile astralnej, w jego uświęconej krwi dzieło wyzwolenia może się stać rzeczywistością.

Stąd też prawdziwy sługa podczas swojej pełnej oddania i aktywności pracy dla Szkoły Duchowej nigdy nie stawia siebie w centrum. Tak samo jak Chrystus, prawdziwy sługa powie: „Z siebie nie posiadam niczego. Wszystko, czym jestem, wszystko, co mówię, otrzymałem od Gnozy, od Braterstwa Życia, które troszczy się o mnie przy pomocy młodego Braterstwa gnostycznego”. Albo jak niegdyś powiedział Chrystus: „Wszystko, co posiadam, wszystko, co mówię, otrzymałem od Ojca mego, który jest w niebie”. Takie oto jest głębokie znaczenie i prawdziwa istota słów Chrystusa, których słudzy uczą i dowodzą swoim życiem: „Panie, nie moja wola, lecz Twoja wola niech się stanie”.

Jeśli z serca Powszechnego Gnostycznego Łańcucha do ciemnej ziemi natury śmierci złożone zostanie ziarno siewne, to wiemy, że w tej zasadzie życia zawarte jest całkowite objawienie zbawienia. W tej więc zasadzie życia leży początek. Zasady tej nie można zanegować.

Podobnie wygląda sytuacja, jeśli idzie o ścieżkę uwolnienia duszy, którą chcecie iść. Zanim jeszcze zaczniecie ścieżkę, w sercu Szkoły Duchowej już leży ukryte wszystko, co ma was prowadzić do urzeczywistnienia tej ścieżki w praktyce.

I tak był Łańcuch Braterstwa Chrystusowego oraz dwoje członków Kierownictwa Duchowego, tworzący razem trójkąt, z którego wierzchołka promieniuje Światło Chrystusowe, Światło uświęcone, w służbie wszystkich, którzy go pragną.

I jednomyślnie Jan van Rijckenborgh oraz pisząca te słowa zdecydowali się w objawionym, świętym Świetle Chrystusa utorować drogę do siódmego aspektu Szkoły Duchowej, do Pola Zmartwychwstania, ażeby rozwój wszystkich braci i sióstr, którzy idą z nami i przyjdą po nas, dokonał się w pełni. Dlatego też znów w chwili obecnej ważne jest: posłuszeństwo wobec tej świętej, uniwersalnej pracy.

Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża, której uczniami jesteście, wywodzi się ze wspólnoty dwunastu braci i sióstr powszechnej Gnozy. Ściśle mówiąc, wspólnota ta istniała już na początku dwudziestego wieku i wciąż jeszcze składa się z dwunastu członków.

Trójprzymierze Światła zdecydowało się w ostatniej części XIX wieku na rozwój zupełnie nowego światowego dzieła, które miało się dokonać w zupełnie inny sposób, niż było to możliwe kiedykolwiek przedtem. Praca ta miała uczynić Europę swoją podstawą i stamtąd rozprzestrzenić się na cały świat.

Ażeby praca ta mogła się powieść, rozwój tego dzieła musiałby być oczywiście trojakiego rodzaju.

Trójprzymierze Światła składa się, jak wiecie, z:

Braterstwa Świętego Graala,

Braterstwa Katarów

oraz Braterstwa Różokrzyża.

Są to trzy Braterstwa, które jako Powszechny Łańcuch Braterstwa we wszystkich czasach wspólnie urzeczywistniają wielki plan Boga w służbie Boga i człowieka:

poznanie planu Boga,

uświadomienie religijne

i sztukę urzeczywistnienia.

W początkach XX wieku postanowiono podjąć całkowicie nową, trojaką pracę. Wspólnocie kręgu, składającej się z dwunastu członków należących do ostatnich żniw wyzwolonych braci i sióstr Powszechnego Łańcucha Braterstwa, przekazane zostało następujące zlecenie: w nawiązaniu do działalności Braterstwa Katarów na południu Francji w krainie Sabarthez, która miała miejsce przed ponad siedmiuset laty, przejąć ogromne zadanie spełnienia we wspólnym wystąpieniu pracy Trójprzymierza Światła.

O tym wielkim przedsięwzięciu mówiliśmy podczas wielu Służb w naszych świątyniach i obecnie nie ma potrzeby zajmować się tym bliżej, wolno nam jednak powiedzieć, iż ten wielki cud zdarzył się. Róża wielkiego samoofiarowania się świętemu dziełu zapuściła korzenie na nagich skałach natury śmierci. I widzimy teraz, jak budowla ta rośnie, wznoszą się mury świątyni spoczywające na kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus. I do tych murów Powszechnej Świątyni wciąż dochodzą kolejne warstwy.

W dzisiejszych przełomowych czasach praca ta kontynuowana jest przy pełnym poparciu Powszechnego Braterstwa Chrystusowego, aby objawienie żywej duszy duchowej stało się świętem zbiorów, dla uratowania dusz poszukujących z nocy czasów, dla pozytywnego przejścia przez wrota świętej Świątyni Chrystiana Różokrzyża.

Płomieniu Siedmiu Sfer,

mą całą istność przyjm

w godzinie świętej tej

gnostycznych Elohim.

Już górnej sali lśnienie

bez granic promienieje.

A Światłość Twoja, Panie nasz,

nam zewsząd daje znak.

Stąd, gdzie królewski grób,

powstaje Galahad.

To Wszechbraterstwo daje

świadectwo nowych lat.

Tęsknotą za Zbawieniem

brzmią pieśni; o Przymierzu,

o Nowej Mocy dźwięczy śpiew -

Czyn już spełniony jest.

I w dal rozbrzmiewa zew,

hen, ponad stary świat:

do grupy przyłącz się,

która czeka już od lat.

Wykute jest ogniwo

poznania Gnozy Żywej.

Zwycięstwa krzyk - dziękczynna pieśń -

i Nowy wstaje Dzień.

15

Wszelka zmiana

zaczyna się w krwi

W niniejszym rozdziale chcielibyśmy przedstawić
sprawy, które mogą się okazać ważne i istotne dla każdego ucznia. Dlatego najpierw musimy postawić pytanie, czy istnieje dostateczna świadomość, umożliwiająca zrozumienie tego, o co właściwie w Szkole Duchowej chodzi.

Także i wy musicie sprawdzić samych siebie, czy jesteś-cie w stanie w prawidłowy sposób reagować na wzniosły cel Szkoły Duchowej. Nie wątpimy, że rozumowo przyjęliście to, co jest wam przekazywane z miejsc naszej służby. Na podstawie tego rozumowego pojmowania z pew-nością doprowadziliście do rozwoju pewnego zrozumienia. Być może potraficie nawet utrzymać to zrozumienie jako syntezę wszystkiego, co zostało omówione.

Samo w sobie jest to oczywiście czymś pozytywnym, jednakże w ramach waszego udziału w Żywym Ciele Szkoły nie jest to wystarczające. Dlaczego nie? Ponieważ poza pojmowaniem rozumowym musi także istnieć świadomość.

Wielką misją Szkoły Duchowej jest zwiastowanie żywego uświęcenia, które można odnaleźć w Gnozie, tym wszystkim, którzy chcą - poprzez proces transmutacji - wznieść się z materialnego stanu duszy do stanu człowieka o duszy duchowej. Jeśli wykazujecie zrozumienie i jesteście gnostycznie wrażliwi, to kierownictwo Szkoły ma powody do radości, wie bowiem, że zrozumienie i świadomość doprowadzą w najbliższej przyszłości do wielkich rezultatów. Oczywiście nie wolno nam przeoczyć także tego, co mniej znaczące, albowiem znajdą się wśród nas uczniowie, którzy wznoszą się znacznie wyżej ponad przeciętność, ale również i tacy, którzy pozostają jeszcze poniżej przeciętnego poziomu rozumienia i świadomości. Dlatego więc chcielibyśmy naświetlić i dokładniej objaśnić kilka punktów dotyczących bezpośrednio procesu transmutacji człowieka-osobowości.

Musicie wiedzieć, że wszelka zmiana zaczyna się w krwi. Dlatego też pierwszym wymogiem jest oczyszczenie krwi i zmiana krwi. Poza tym wychodzimy z założenia, że wszys-cy ludzie żyją z pewnej centralnej zasady życia. Tę centralną zasadę życia lub tego, co ożywia (wątroby), człowiek posiada w krwi. Krew zaś ma siedem aspektów. I na tej podstawie można objaśnić całą osobowość. Ten siedmiokrotny aspekt centralnej zasady życia możemy przedstawić następująco:

1. idea,

2. siła astralna,

3-6. cztery wartości eteryczne,

7. czynnik glutenu w materialnej osobowości.

Musicie wziąć pod uwagę fakt, że krew jest śmiertelna
i zniszczalna. Dlatego też musicie przyjąć, że wszyscy ludzie piją z czary śmiertelnych sił krwi.

Być może zapytacie samych siebie: „Czy także i ja piję z czary śmiertelnych sił krwi?” Odpowiedź musi brzmieć: „Tak, ponieważ każdy człowiek żyje ze sfery życia, która staje się coraz bardziej sataniczna, gdyż zachodzi wzajemne oddziaływanie między człowiekiem a otaczającą go atmosferą.” W tej dialektycznej sferze życia było tak zawsze.

Także i w przeszłości dobrze wiedziano o tym, że wszelka zmiana zaczyna się od krwi. Dlatego nieustannie dbano o to, by tak dalece, jak to tylko było możliwe, oczyszczać siły krwi z atmosfery, w której ludzie musieli żyć, i tym samym utrzymywać tę zasadę życia na odpowiednim poziomie.

Zrozumiałe jest, że udawało się to tylko częściowo. Cóż bowiem czyniło na przykład kapłaństwo w odległych czasach? Zauważcie, że starożytni kapłani nie wiedzieli o oddziaływaniu uzdrawiającego, uświęcającego promieniowania Ducha Chrystusowego, nie mogli być tego świadomi.

Przyjrzyjmy się przez chwilę obrzędowi sakramentalnemu, odprawianemu przez starotestamentowych kapłanów. Stanie się dla was wtedy jasne, że krew wielu zwierząt, jeśli chodzi o zawartą w niej zasadę życia, z dialektycznego punktu widzenia jest bardzo niewinna. W krwi owiec, jagniąt i bydła nie ma tego, co nazywamy złem.

Wyobraźmy sobie ówczesną świątynię pełną ludzi prowadzących zwykłe, dialektyczne życie. Z pewnością byli wśród nich i tacy, którzy dawali upust swej grzesznej naturze. Rzesza ta otoczona była zgubną i grzeszną chmurą astralną, tak że wciąż można się było obawiać najgorszego.

Cóż więc czynili ówcześni kapłani? Zbierali w świątyniach tłumy wiernych i palili kadzidła, w specyficzny sposób uwrażliwiające ludzi na krew. Po czym składali ofiary ze zwierząt, pozwalając spływać krwi do naczyń. Opary krwi i jej zapach roznosiły się w atmosferze świątyni; ludzie pozostający pod wpływem woni ziół, wdychali siły życiowe krwi zwierzęcej. Było to swoiste oczyszczanie krwi człowieka, tym bardziej, że równocześnie rozsypywano nad głowami popioły spalonych zwierząt.

Jeśli dziś lekarz przepisuje pacjentowi lek pochodzenia zwierzęcego, to czyni dokładnie to samo, co dawni kapłani. Jedyna różnica polega na tym, że dziś pacjent otrzymuje ekstrakt zwierzęcej wątroby przy pomocy zastrzyku lub tabletki. Zwierzęcy preparat wątrobowy służy wzmocnieniu zasady życia w krwi, po to, by można było znieść w życiu kolejny cios.

Musimy tu w związku z tym powiedzieć, że fakt, iż przeciętny człowiek odżywia się mięsem, można w pewnym stopniu uznać za podtrzymujący życie. Ponieważ pożywieniem tym codziennie oczyszczana jest i utrzymywana w spokoju ludzka krew, która zazwyczaj bywa nieustannie podjudzana do coraz gorszych popędów.

Prawdopodobnie zrozumiecie, że również wegetarianizm ma na celu oczyszczanie. Albowiem soki roślinne również posiadają centralną zasadę życiową. Stąd dla człowieka, który nie chce iść ścieżką uwolnienia duszy i ducha, nie ma wielkiej różnicy, czy oczyszcza on swoje popędy preparatami zwierzęcymi czy też sokami roślinnymi, i w ten sposób utrzymuje je w równowadze. W świetle ucznios-twa Szkoły Duchowej zasadniczo należałoby odrzucić obydwie te metody.

My, którzy należymy do Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża, jesteśmy wegetarianami, ażeby w tym naturalnym stanie, w jakim się człowiek znajduje, pójść drogą najmniejszego oporu w kierunku zupełnie innego rodzaju oczyszczania krwi. Pozostawmy na moment poza zasięgiem rozważań moralne i etyczne motywy naszego wegetariańskiego odżywiania.

Zwracamy się tu ku oczyszczaniu naszej krwi przez krew Jezusa Chrystusa. „Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas z wszystkich grzechów”.

Kim jest Chrystus? Albo lepiej zapytajmy, czym jest Chrys-tusowa siła życiowa?

Chrystus jest pełnią promieniowania Powszechnej Gnozy. Jeśli siła ta zostaje przywołana przez czyste, ukierunkowane, magnetyczne serce ciała astralnego, wówczas koncentruje się ona w ciele eterycznym i atakuje całą jaźń materialną. Jest to siła, która całkowicie odnawia serce i głowę, a więc obydwa sanktuaria. Musicie to sobie gnos-tycznie uświadomić.

Gnostyczne uświadomienie oznacza osiągnięcie nieskalanej jedności nowonarodzonej duszy z Duchem. Jest ono centralną, prawdziwą ideą. Z tej krwi, z krwi Jezusa Chrys-tusa musicie żyć. Ta krew musi zostać zasymilowana przez wątrobę. Tę krew musicie wdychać. Z tej krwi musicie żyć i być. Ta krew jest Gnozą, która was wzywa. Mówi się o krwi, gdyż serce przyjmuje ją jako siłę Światła, która odmienia krew.

Ta krew, ta siła Światła musi kiedyś zastąpić w was centralną zasadę życiową, aby z tej siły krwi powstał w polu zmartwychwstania zupełnie nowy człowiek. „Zaprawdę, zaprawdę, krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas z wszystkich grzechów”.

Naszą gorącą prośbą jest, abyście kiedyś zawarli to nowe przymierze krwi.

W związku z powyższym cytujemy dwa rozdziały ze Starego Testamentu:

Księga Ozeasza, rozdział 4, skierowany do niewiernych kapłanów i niewiernego narodu:

Słuchajcie słowa Pana, synowie Izraela, bo Pan ma powód do skargi na mieszkańców kraju: nie ma w kraju ani wierności, ani miłości, ani poznania Boga. Jest natomiast krzywoprzysięstwo, kłamstwo, kradzież, cudzołóstwo, rabunek, morderstwa idą za morderstwami. Dlatego kraj okrywa się żałobą i mdleją wszyscy jego mieszkańcy wraz ze zwierzętami polnymi i ptactwem niebieskim, nawet i ryby morskie giną.

Lecz niech nikt nie oskarża i niech nikt nie robi zarzutów, gdyż z tobą wiodę spór, kapłanie! Dlatego potkniesz się za dnia, a wraz z tobą potknie się i prorok w nocy; prowadzisz swój lud do zguby. Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania; ponieważ ty odrzuciłeś poznanie, i Ja ciebie odrzucę, abyś mi nie był kapłanem, a ponieważ zapomniałeś o zakonie swojego Boga, Ja też zapomnę o twoich dzieciach. Im więcej ich jest, tym więcej grzeszą przeciwko mnie, swoją chwałę zamienili w hańbę.

Żyją z ofiar za grzech mojego ludu i pożądają ich winy. Dlatego stanie się z ludem to, co z kapłanem; ukarzę ich za ich postępowanie i odpłacę im za ich uczynki. Gdy będą jedli, nie nasycą się; będą uprawiali nierząd, lecz się nie rozmnożą, gdyż opuścili Pana, oddając się wszeteczeństwu.

Wino i moszcz odbiera rozum. Mój lud radzi się swojego drewna, a jego kij daje mu wyrocznię, gdyż duch wszeteczeństwa ich omamił, a cudzołożąc odstąpili od swojego Boga.

Na szczytach gór składają ofiary, a na pagórkach spalają kadzidła, pod dębem, pod białą topolą i pod terebintem, bo ich cień jest przyjemny. Dlatego wasze córki oddają się nierządowi, a wasze młode kobiety cudzołożą.

Nie będę karał waszych córek za ich nierząd ani waszych młodych kobiet za ich cudzołóstwo; gdyż oni sami odchodzą na bok z nierządnicami i razem z wszetecznicami składają ofiary, a lud nierozumny ginie.

Jeżeli ty, Izraelu, hołdujesz nierządowi, niech Juda nie ściąga na siebie winy! Nie chodźcie więc do Gilgal i nie pielgrzymujcie do Bet-Awen, i nie przysięgajcie mówiąc: Jak żyje Pan!

Jeżeli Izrael znarowił się jak krowa narowista, to czy Pan ma ich paść jak jagnię na rozległej łące?

Efraim zaprzyjaźniony jest z bałwanami, związał się
z gronem pijaków! Ustawicznie uprawiają nierząd, bardziej kochają hańbę niż swoją chwałę. Wicher rozniesie ich na swoich skrzydłach, a wtedy doznają hańby z powodu swoich ołtarzy.

Izajasz, rozdział 1, sąd nad grzesznym ludem Izraela:

Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jeruzalemu w czasach królów judzkich: Uzjasza, Jotama, Achaza i Hiskiasza.

Słuchajcie, niebiosa, i uważnie przysłuchuj się, ziemio! Gdyż oto Pan mówi: synów odchowałem i wypiastowałem, lecz oni odstąpili ode mnie. Wół zna swego właściciela, a osioł żłób swego pana, lecz Izrael nie ma rozeznania, mój lud niczego nie rozumie.

Biada narodowi grzesznemu, ludowi obciążonemu winą, potomstwu złośników, synom wyrodnym! Opuścili Pana, porzucili Świętego Izraelskiego, odwrócili się wstecz. W co jeszcze można was bić, gdy nadal trwacie w odstępstwie? Cała głowa chora i całe serce słabe. Od stóp do głów nic na nim zdrowego: tylko guzy i sińce, i świeże rany; nie opatrzone ani nie przewiązane, ani nie zmiękczone oliwą.

Wasz kraj pustynią, wasze miasta ogniem spalone, plony waszej ziemi obcy na waszych oczach pożerają; spustoszenie jako po zniszczeniu Sodomy. I pozostała córka syjońska jak szałas w winnicy, jak budka w polu ogórkowym, jak miasto oblężone. Gdyby Pan Zastępów nie był nam pozostawił resztki, bylibyśmy jak Sodoma, podobni do Gomory.

Słuchajcie Słowa Pana, książęta sodomscy, przysłuchuj się uważnie wskazaniu naszego Boga, ludu Gomory! Co mi po mnóstwie waszych krwawych ofiar - mówi Pan. Jestem syty całopaleń baranów i tłuszczu karmnych cieląt, a krwi byków i jagniąt, i kozłów nie pragnę. Gdy przychodzicie, aby zjawić się przed moim obliczem, któż tego żądał od was, abyście wydeptywali moje dziedzińce? Nie składajcie już ofiary daremnej, kadzenie, nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań - nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się znosząc je.

A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje oczy przed wami, choćbyście pomnożyli wasze modlitwy, nie wysłucham was, bo na waszych rękach pełno krwi. Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki sprzed moich oczu, przestańcie źle czynić! Uczcie się dobrze czynić, przestrzegajcie prawa, brońcie pokrzywdzonego, wymierzajcie sprawiedliwość sierocie, wstawiajcie się za wdową!

Chodźcie więc, a będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna. Jeżeli zechcecie być posłuszni, z dóbr ziemi będziecie spożywać, lecz jeżeli będziecie się wzbraniać
i trwać w uporze, miecz was pożre, bo usta Pana tak powiedziały!

17

Apokalipsa i zadanie

Szkoły Duchowej

Wnaszej Szkole często mówi się o rozwoju płomiennego trójkąta, zbudowanego z linii promieniowań astralnych przebiegających między wątrobą, śledzioną i przybytkiem serca. W kandydacie do uczniostwa trójkąt ten musi zostać silnie ożywiony. Znaczy to, że bardzo subtelne promieniowania astralne serca muszą zostać podniesione, tak że ze szczytu trójkąta wznosi się w górę nowa siła i wypełnia cały przybytek głowy.

Fakt, że płomienny trójkąt promieniuje w przybytku głowy, stanowi początek rozwoju duszy; podstawy pod stan świadomości nowej duszy zostały położone; złota róża może się objawić. Po tym przygotowaniu siódmy promień może się w uczniu uaktywnić.

Ostatnimi laty Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża zajęta była tym, by na czołach wszystkich swoich uczniów, od członków przedsionka i pracy z młodzieżą po stopnie wewnętrzne, odcisnąć znak Syna Człowieczego. W ten sposób rozwinęło się w Szkole Duchowej potężne dzieło.

Dlatego dawno już nastał czas otwierania się siódmej pieczęci. Występuje sześciu aniołów z trąbami w rękach - jak mówi się w Księdze Objawienia. Ukazuje się złoty blask nowego sądu. Sześciu aniołów dmie w trąby. W całej dialektycznej kuli świata wyzwalają się potężne promieniowania.

Rozumiecie, że chodzi tu o sześć potężnych promieniowań gnostycznych, wywołujących ponowne przełamanie. Wszystkie te promieniowania odnoszą się do dwu-nastokrotnej jakości cielesnego człowieka. Cały system nerwowy ma dwanaście aspektów. Pomyślcie o dwunastu parach nerwów czaszkowych, które poczynając od przybytku głowy rozchodzą się na całe ciało. Sześć z tych dwunastu aspektów ma pozytywne zadanie, a sześć zadanie negatywne. Dlatego sześć negatywnych promieniowań wywiera na ucznia określony wpływ, a sześć pozytywnych wzmacnia już rozwijający się proces.

Cały system nerwowy wraz z dwunastoma parami nerwów czaszkowych musi się dostroić do tego Janowego procesu. Dlatego musi także nastąpić dwanaście przełamań. Przede wszystkim za sprawą aniołów dzierżących piątą i szóstą trąbę dochodzi do ciężkich doświadczeń, symbolizowanych przez straszliwe plagi i przerażające rumaki piekieł. Symbole te wskazują na astralne niepokoje w polu oddechu kandydata do uczniostwa w gnostycznych misteriach.

W końcu pozostaje jeszcze oczekiwanie na ostatni odgłos trąby, zapowiadany siedmioma piorunami. Siedem piorunów odnosi się do świętej wiedzy o siedmiu Promieniach. Chodzi tu o dotknięcie Siedmioducha będące zwiastunem dalszego rozwoju.

Uczeń musi przy tym zjeść gorzką księgę. Chodzi tu o bardzo ważny kryzys, przez który przejść musi w samotności każdy uczeń Szkoły Duchowej, nim nie nastąpi koniec.

Następnie uczeń zobowiązany jest, jak mówi się w Apokalipsie, do zmierzenia granic świętego miasta. Wstań
i zmierz Świątynię Bożą i ołtarz, i tych, którzy się w niej modlą. Wyłącz jednak zewnętrzny przedsionek Świątyni i nie mierz go, gdyż oddany został poganom, którzy tratować będą święte miasto przez czterdzieści dwa miesiące. (Obj. 11/1-2).

W ten sposób młode Braterstwo gnostyczne zaprojektowało gnostyczne pole pracy. Wymierzyło i zbudowało nową Świątynię Boga. I znajdują się w niej wszyscy, którzy należą do Gnozy.

Szkoła Duchowa stworzyła jednak rezerwę dla jednego z podstawowych aspektów aparatu pracy, dla przedsionka. Ma on za zadanie pozostawać przez pewien czas w dialektycznym polu pracy, by funkcjonować jako miejs-ce zgromadzenia dla tych, którzy nie mogą iść razem, albo nie chcą.

Żyjemy w czasach, kiedy gnostyczna Szkoła Duchowa musi zostać zakotwiczona w czasie. Zaczyna się Apokalipsa. Oto pojawiają się też eony natury z wszystkimi swoimi poplecznikami, ażeby zaatakować służebników Boga. Wyłaniają się dwa straszne monstra, jedno od strony morza, a drugie od strony lądu, by zniszczyć cały świat.

Ale co się dzieje? Cały świat modli się do nich! Praca Szkoły Duchowej powoli posuwa się naprzód, podczas gdy cały świat z szaloną szybkością gna ku wielkiej zagładzie. Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża pracuje w tych czasach przełomu nad zakotwiczeniem gnostycznego pola pracy. I jest w tym okresie wystawiona na silne ataki.

Jednakże z powodu tych naturalnie koniecznych i całkiem zrozumiałych doświadczeń rodzi się Chrystus. To znaczy: w systemie tych wszystkich, którzy okazują się wierni, dusza staje się żywa. Płomień rozpalony w przybytku głowy obejmuje większą przestrzeń. Całkowicie odnawia przybytek głowy, tak że w danym momencie Siedmioduch może w pełni wejść do systemu. W ten sposób dusza zostaje związana z Duchem. Tym samym także cały firmament magnetyczny zostaje w cudowny sposób odsłonięty.

Uczeń gnostycznych misteriów widzi też na górze Zion objawienie Baranka, w otoczeniu wyzwolonych. Przed młodym bratem lub młodą siostrą otwiera się gnostyczne pole astralne. I teraz z pewnością rozumiecie, że rozwój ten, promieniowania te likwidują wszystkie przeszkody. Promieniowania Siedmioducha, zebrane w nowym polu astralnym, skłaniają do aktywności. Wylewają całą zawartość swych szal na świat, na uczniów, którzy przygotowali się do gnostycznego życia. Skutkiem czego wszystko to, co dialektyczne, zostaje unicestwione. Wszystko, co jest z ziemi i co musi zginąć, lamentuje i szlocha z powodu ucisku.

Tymczasem z nowych niebios rozlega się pieśń pochwalna ku czci Boga: Tysiącletnie Królestwo zaczyna swój bieg. Cała otchłań zostaje oddalona od gnostycznego Królestwa. Uczniowie, Szkoła Duchowa i pola pracy gnostycznej trwają w świecie jako władcy.

I kiedy po pewnym czasie całe żniwo, jakie tylko może być odkupione z ziemi, zostaje zebrane, przychodzi ostatnia próba. Bestia zostaje wypuszczona z otchłani i przypuszcza szturm na obóz uświęconych.

Ale - jakże mogłoby być inaczej - bestia zostaje pokonana. Teraz ma miejsce zmartwychwstanie umarłych. I nowe niebo i nowa ziemia ukazują się i dają znać o sobie, nie tylko w egzystencji wszystkich, którzy należą do zakonu doskonałych, lecz we wszystkich i dla wszystkich, którzy należą do gnostycznego pola pracy. Praca zakonu prawdziwie żywych zostaje wtedy dokonana. Pomyślcie o magnetycznym ciele Szkoły Duchowej. Pomyślcie o poważnym uczniostwie.

Jeśli w dającym się przewidzieć czasie będzie was można uznać za naprawdę poważnych uczniów Gnozy, to wtedy jest na was odciśnięta pieczęć „prawdziwie żywego”. To znaczy, że jeśli można w was odnaleźć coś z nowej siły duszy, to wtedy należycie do grupy osłanianej siłą Żywego Ciała Szkoły. Rozprzestrzenią się wtedy nowe niebiosa i nowa ziemia, i to nie tylko dla doskonałych, lecz dla wszystkich, którzy należą do siedmiokrotnej Szkoły Duchowej. Wtedy praca zakonu prawdziwie żywych ponownie zostaje dopełniona.

Nie chodzi więc przede wszystkim o to, byście znali aksjomaty, lecz o to, czy wasza postawa życiowa koresponduje z prawami gnostycznymi, czy naprawdę żyjecie według tego, czego Gnoza wymaga. Chodzi o czysto ukierunkowaną postawę życiową!

Spróbowaliśmy przybliżyć wam Apokalipsę jako Księgę Objawienia młodego Braterstwa gnostycznego. Tę cudowną księgę musicie widzieć jako wciąż powtarzający się i wspaniały program służby, jako program leżący u podstaw wszelkiej Gnozy. Chcielibyśmy, żebyście dogłębnie doświadczyli tego, w jak wielkim stopniu także dzisiejsza Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża, stosownie do tego programu, spieszy w nieodpartym kierunku przezwyciężenia.

Możecie sami sprawdzić, w którym punkcie rozwoju znajdujecie się. Możecie sami stwierdzić, czy Szkoła Duchowa aż do tej chwili pozostawała wierna swemu zadaniu, czy też odstąpiła od wyzwalającej ścieżki i jej nauki.
I z pewnością zrozumiecie, że nikt, kto pozostaje wierny, nie ma powodów do rozpaczy. Osiąga wyzwolenie.

Żaden służebnik i żadna służebnica Świętego Braterstwa, niezależnie od czasów, w jakich by działali, nigdy ani na jeden krok nie odstąpili od ścieżki, pomni na potężne słowa Apokalipsy:

A jeżeli ktoś ujmie coś ze słów tej księgi proroctwa, ujmie Bóg z działu jego z drzewa żywota i ze świętego miasta, opisanych w tej księdze. Mówi ten, kto świadczy
o tym: Tak, przyjdę wkrótce. Amen.

Oto zaiste objawiona dobra nowina dla wszystkich, którzy chcą należeć do Gnozy.

18

Tajemnica gnostycznej magii

Często mówiono już wam, że cały dramat Chrystusowy, droga, którą Jezus Pan idzie z Betlejem na
Golgotę, odnosi się całkowicie do was samych. Kto w prawdziwym tego słowa znaczeniu chce być chrześcijaninem, ten musi naśladować Chrystusa na każdym kroku, od początku do końca, od jego narodzin do jego śmierci, od jego śmierci do jego zmartwychwstania. Dlatego każde Pismo Święte zwraca uwagę poszukującego, który chce się ukierunkować, na tę jedyną drogę do życia. Wszystkie fakty zbawienia mają na celu zwrócenie waszej uwagi na wydarzenia, które muszą zostać przeprowadzone w waszym własnym życiu.

Na początku Biblii czytamy o Drzewie Życia, które stoi pośrodku raju Boga. Człowiekowi Adamowemu można było spożywać jego owoce. Było mu jednak zakazane spożywanie owoców z drzewa znajomości dobra i zła. Wiecie, że Adamowy człowiek odrzucił tę niezbędną wskazówkę i wiecie, co mu się dalej przydarzyło, kiedy to wraz ze współtowarzyszami swej doli uczynił z ogrodu Boga naturę śmierci.

Na końcu Biblii czytamy jednak o odtworzeniu, o wielkiej chwale odnowienia Drzewa Życia. I kiedy czytamy relację o tym w Objawieniu, r. 22, wtedy uderza nas fakt, że Drzewo Życia okazuje się być potrójne. Z tronu Boga wypływa potężny strumień, strumień Żywej Wody. W środku tego strumienia znajduje się Drzewo Życia, jednakże równocześnie jest ono także po obu jego brzegach: Pośrodku na jej ulicy po obu stronach rzeki stało Drzewo Życia, rodzące owoce dwanaście razy.

Dla ucznia opis ten jest aż nadto wystarczający, by zrozumieć, co znaczy to potrójne drzewo; oznacza ono mianowicie ogień wężowy człowieka w jego trzech kanałach: sam ogień wężowy oraz dwa pasma nerwu sympatycznego. Sam ogień wężowy jest ulicą po środku, a dwa kanały nerwu sympatycznego tworzą oba brzegi rzeki. Dobrze będzie ponownie zwrócić na to waszą uwagę, ponieważ prawidłowa aktywność tego potrójnego systemu, albo lepiej odtworzenie tej potrójnej aktywności wiąże się ściśle z wielkim faktem zbawienia, ze zmartwychwstaniem,
a nawet z wszystkimi faktami zbawienia Chrystusowego dramatu.

W jednej z naszych książek* obszernie opisano sposób, w jaki nowy strumień życia, z którym zwiąże się dany uczeń, w danym momencie, poczynając od przybytku głowy, zstępuje jednym z pasm nerwu sympatycznego do splotu krzyżowego (plexus sacralis), dokonuje tam przebicia i następnie drugim pasmem wstępuje z powrotem do punktu wyjścia, do przybytku głowy. Odtworzenie tego procesu cyrkulacji jest niezbędnym warunkiem wszelkiej transfiguracji.

Rada, instrukcja przekazana praczłowiekowi, by spożywał wyłącznie owoce z Drzewa Życia, odnosiła się do konieczności niezakłócania procesu cyrkulacji ognia wężowego. Ponieważ jeśli proces ten zostanie zakłócony, to wtedy strumień Wody Żywej ulegnie natychmiastowej stagnacji. By to zrozumieć, musicie uwzględnić fakt, że plexus sacralis jest korzeniem, podstawą ludzkiej osobowości.

Plexus sacralis jest połączony z siedmioma sferami istoty aurycznej, a za pośrednictwem tejże istoty aurycznej
z Siedmioduchem, z siedmioma powszechnymi strumieniami Wszechobjawienia, a więc z wiecznym strumieniem Boga, strumieniem Żywej Wody.

I teraz będzie dla was z pewnością jasne, że kiedy tylko powołane boże dziecię odstąpi od planu Boga, od Ducha Boga, to w tym korzeniu, w podstawie człowieka, w plexus sacralis nastąpi, a nawet musi nastąpić wielkie zakłócenie. I tego się właśnie dopuścił praczłowiek. Kiedy zachodzi tego rodzaju zakłócenie, to wtedy daje ono oczywiście znać o sobie na szczycie Drzewa Życia. Ponieważ dwanaście owoców tego drzewa, dwanaście strumieni nerwów biorących swój początek w głowie w tej samej chwili zaczyna przetaczać przez cały ten system nieświętą i dysharmonijną siłę, przez co cała istota ulega krystalizacji i degeneracji.

Dlatego uczeń gnostycznych misteriów musi pojąć to, że jego pierwszym zadaniem jest naśladowanie Chrystusa, to znaczy pełne odtworzenie zakłóconego procesu cyrkulacji Drzewa Życia, systemu ognia wężowego. Dlatego musi on w prawdziwej pobożności, z odwagą niezachwianego przekonania, otworzyć przybytek serca dla Światła Gnozy i w ten sposób świętować swoje Betlejem.

Następnie musi on wziąć swój krzyż na ramiona, by nieść go na Golgotę, miejsce czaszki. I tam uczeń gnostycznych misteriów musi całkowicie umrzeć według swojej starej istoty „ja”.

Na tej podstawie będzie on wtedy świętował swój Wielki Piątek, prawdziwie „Wielki Piątek”, to znaczy pierwszy dzień swojej drogi umierania.

W ten sposób, po całkowitej swej śmierci według natury dialektycznego stanu życia, musi on z nową siłą Światła zstąpić ze szczytu Drzewa Życia w najgłębsze głębie, aż do plexus sacralis, ażeby ponownie połączyć ten korzeń z Siedmioduchem. To jest drugi dzień jego drogi umierania. Zstępuje on do krainy zmarłych.

I wtedy zaczyna się przezwyciężenie: trzeciego dnia nowy strumień życia, połączony z tronem Boga, wspina się w górę, przebija komorę grobową u szczytu i ukazuje nowy owoc. Teraz można obchodzić zmartwychwstanie.

Wiecie, że oczyszczenie potrójnego ognia wężowego umożliwia zmartwychwstanie kandydata w Królestwie Żywego Stanu Duszy. Pierwotne Siedmioświatło musi być przyjęte przez korzeń Drzewa Życia w drodze bezpośredniej. Dopiero wtedy sługa, służebnica Złotego Różokrzyża może znowu prawdziwie żyć owocami Drzewa Życia, stojącego pośrodku raju Boga.

By to zrozumieć, musicie wejrzeć w fakt, że plexus sacralis, podstawa ognia wężowego, zawsze i nieprzerwanie absorbuje siłę Światła, siłę Życia. Gdy siła Życia, Żywa Woda siedmiu prastrumieni Boga nie może być w bezpośredni sposób przyjmowana przez podstawę systemu ognia wężowego, to wtedy system ten przyjmuje inne siły świetlne, uwalniane w naszym polu życiowym. Są to wtedy siły świetlne zwykłej dialektycznej przestrzeni, planet i ich księżyców, a także słońca naszego systemu planetarnego i zodiaku.

Każdy, kto zajmuje się astrologią, może potwierdzić, że astrolog musi się liczyć z wpływami pozytywnymi i negatywnymi, z promieniowaniami dobrymi i złymi, które spowodowane są wyłącznie kątem padania, pod którym wnikają one do systemu życiowego. Stanie się dla was jasne, że sytuacja taka oznacza, że żyje się bezpośrednio z siły, z owoców drzewa znajomości dobra i zła.

Wszelkie niuanse życia, tak dobrze wam znane i doświadczane każdego dnia, są wynikiem faktu, że podstawa ognia wężowego przyjmuje do osobowości bliźniacze siły natury dialektycznej. I wtedy dwanaście owoców Drzewa Życia, dwunastokrotny system nerwowy zostaje przez nie zainfekowany. Kto więc w dalszym ciągu spożywa owoce z drzewa znajomości dobra i zła, ten nie może oczekiwać tego, że wróci do raju Boga, do żywego stanu duszy.

Z pewnością nie wszystko, co człowiek przyjmuje do swego systemu jako siłę świetlną, jest złem. Nie sugeruje się tu tego. Jako istota urodzona w naturze jest człowiek mieszaniną dobra i zła. Owe bliźniacze siły natury obecne są w jego stanie bytu jako nierozwiązywalny splot. Skutkiem tego jest wielkie zmęczenie, brak rozumienia, choroba, krystalizacja i śmierć. I klasyczne ostrzeżenie: Albowiem w dniu, w którym skosztujesz jego owoców, umrzesz śmiercią, okazuje się aż nadto prawdziwe.

Wróćmy jednak do pytania: Czy można rzeczywiście
i w praktyce odwrócić się od bliźniaczych sił natury? Czy można zmusić
plexus sacralis, podstawę systemu ognia wężowego, do tego, by przyjmował do ciała inne siły światła, boskie świetlne siły siedmiu strumieni?

Tak, można! W tej możliwości zasadza się siła Gnozy.
I dlatego w Szkole Misteriów młodego Braterstwa gnos-tycznego tak wiele mówi się o siedmiu prastrumieniach, wychodzących od Ojca. Tych siedem prastrumieni Logosu nie jest mieszaniną dobra i zła, światła i ciemności. Są one nieprzerwanie wszechobecne i niezmiennie dowodzą swojej siły.

Gdy młodemu Braterstwu gnostycznemu uda się sprawić, że większa liczba służebników i uczniów będzie żyła z tej powszechnej Siły, to wtedy z tej szczególnej grupy
w obrębie całej grupy wypływać będzie bardzo szczególna, nowa, nieziemska Siła. Siła ta będzie świętym pokarmem, niczym czysta manna, każdego dnia uwalniana na polach nowego gnostycznego Królestwa, w służbie wszystkim.

Na czym polega więc tajemnica gnostycznej magii? Jest nią wypromieniowywanie siły Światła o nieziemskim składzie. Jest to możliwe wtedy, gdy słudzy i służebnice, wznoszący tę pochodnię Światła w ciemnościach natury śmierci, uwolnią swój ogień wężowy od świetlnych sił dobra
i zła i otworzą go dla świetlnych sił powszechnego Siedmioducha.

19

Wędrowcy do Emmaus

Gdy tylko dotknie was promieniowanie Światła Chrystusowego, a więc gdy tylko przeniknie ono do waszego pola oddechu, to z waszej strony nastąpi reakcja i reakcja ta wywoła w was pewien nieodparty proces.

Załóżcie, że to dotknięcie Światła rzeczywiście doprowadziło was do procesu zmartwychwstania, do podróży do Niebios i wejścia Ducha Świętego; wtedy wasza świadomość coraz bardziej doświadcza swej ograniczoności, swej bezpłodności, swej połowiczności, swej pustki i niedoskonałości w tym ziemskim życiu. Ponieważ jednak dzięki dotknięciu siły boskiego promieniowania doświadczyliście czegoś z majestatycznego piękna i wielkości Królestwa Niebieskiego, to świadomość tej natury wie, że musi umrzeć. I uczeń sam systematycznie, z pomocą Szkoły Duchowej, uruchamia proces tego, że „ten Inny we mnie musi rosnąć”, ażeby siła Światła, która przeniknęła do jego systemu, mogła się w nim objawić.

I co się teraz dzieje w systemie mikrokosmicznym? Duch Święty aż do tej chwili nie był jeszcze aktywny w waszym mikrokosmosie i nie żył w nim, ponieważ to, co człowiek określa mianem „ducha”, jest tylko jądrem świadomości, które objawia się w aktywnej sile serca, głowy i duszy naturalnej. Im bardziej jednak zachodzi w mikrokosmosie proces Światła, tym bardziej także astralne siły Hierarchii Chrystusowej, z pomocą czystych eterów życiowych, które w międzyczasie rozwinęły się z pola astralnego, otrzymują sposobność po temu, by przeniknąć do struktury życia człowieka-duszy.

Wiecie, że w waszym mikrokosmosie spoczywa atom boskiego zasiewu. Gdy wpływa do was żywe, wibrujące, święte promieniowanie eteryczne, to wtedy ten siewny atom zostaje ponownie ożywiony tą siłą, z którą na podstawie swojej potencjalnej mocy posiada polaryzację. Dzięki temu budzi się jądro świadomości niebiańskiej duszy.
A gdy się już raz przebudzi, to swoją wielką magnetyczną mocą stale przyciąga nowe etery, ażeby kiedyś jako wibrujący eteryczny obłok nad przybytkiem rozpocząć podróż rozwojową do zmartwychwstania. Ta niebiańska podróż leży w waszych możliwościach, jeśli tylko jesteście gotowi udzielić promieniowaniom Ducha Świętego miejsca. W ten sposób zaczyna się tajemnica odr
odzenia.

Chodzi tu tylko o to, czy rozumiecie tę tajemnicę, czy też, gdy słyszycie, że mówi się na ten temat, zdumiewacie się tak samo jak Nikodem, który niczego z tego nie pojmował. Nikodem mógł dobrze zrozumieć, czym jest kultura osobowości, i w tym celu gotów był wiele uczynić. Jego istota „ja” wyobrażała sobie, że jest już na wyzwalającej ścieżce. Dlatego Pan wszelkiego Życia winien był mu pomóc, tak samo jak wielu uczniów chciałoby posłużyć się Szkołą Duchową Złotego Różokrzyża jako dźwignią, która wyniesie ich do życia dusz duchowych.

Chodzi jednak o odrodzenie „z wody i Ducha”, jak powiedział człowiek Jezus. Ten precyzyjny wymóg musi być przez ucznia dobrze zrozumiany, ponieważ zawiera on kompendium Złotego Różokrzyża.

Odrodzenie z wody oznacza zmartwychwstanie człowieka-duszy dzięki czterem czystym eterom. A odrodzenie z Ducha chce powiedzieć, że do nieprzemijalnego Królestwa wstąpić może jedynie pierwotny, Święty Duch, który jest z Boga. Tylko ten Święty Duch prowadzi do Życia w najwyższym sensie. Z tego Ducha musicie - przez Chrystusa - żyć. Oto, czym jest to, co w Biblii zwane jest „codziennym obcowaniem z Bogiem”.

W związku z tym myślimy o wspaniałej opowieści
o wędrowcach do Emmaus. Znajdziecie tę historię w Ewangelii Łukasza, w rozdziale 24, w.13-35. Opowieść ta przenosi nas w czasy tuż po zmartwychwstaniu Chrystusa. Wśród uczniów panuje wielkie podniecenie, ponieważ dla większości pojawia się wielki problem: Czy zmartwychwstanie rzeczywiście miało miejsce? Czy to, co było od dawna zapowiadane, rzeczywiście się wydarzyło? A przede wszystkim: Czy ja, albo w ogóle czy człowiek będzie dostatecznie otwarty i przygotowany do tego, by to zmartwychwstanie zobaczyć?

Siedmiokrotne żywe ciało, gnostyczne ciało narodziło się. Gnostyczne pole astralne rozwinęło się w pole życiowe nowych dusz. I to nowe pole życiowe otworzyło się dla poszukujących i spragnionych ludzi. Zaawansowany uczeń Szkoły Duchowej pod wpływem sił i aktywności uczucia i rozumu, a także płonąc z pragnienia, stara się utrzymać świadomość stale czynną w tym polu.

I nie tylko zaawansowany uczeń, ale czyż w samej rzeczy nie wszyscy uczniowie oczekują zaistnienia tej nowej świadomości? Każdy uczeń stawia sobie przecież pytanie: „Czy także i ja będę mógł wejść do gnostyczno-astralnego pola? Czy bramy kręgu wieczności otworzą się?”

Czy ten, który powiedział „Ja jestem bramą”, nie powinien się objawić? Gdy tylko dojdziecie do tego ogniska świadomości, to znaczy gdy tylko zrozumiecie, że jesteś-cie związani z chwałą wieczystego pokoju, który jest samą Gnozą, udacie się z Jerozolimy do oddalonego o 60 stadiów Emmaus. Kto może czytać Pismo Święte, ten wie, że podróż ta oznacza, co następuje: dany uczeń Szkoły Duchowej udaje się do punktu przedziału pomiędzy dwiema naturami. Wznosi się do niebytu i staje przed Emmaus, który jest ognistym źródłem gnostycznej pełni.

Staje tam po pierwsze swoim nie-ja osobowości, a po drugie swoim stanem duszy otwartym przez gnostyczną pełnię. I teraz „tych dwoje” wędruje do Emmaus. Już na długo przed dojściem do tego miejsca, kiedy dusza i nie-ja rozważały, jaki jest ich stosunek względem pełni Boga, przybywa do nich Jezus, Zmartwychwstały. I nie zostaje rozpoznany. Jezus jest wśród nich, ale ich oczy są jeszcze zasłonięte. Dlatego nie poznają go.

I Jezus pyta: „Dlaczego jesteście tak bardzo zatroskani? Co was tak absorbuje?” Każdy uczeń, który w takim stanie wędruje do Emmaus, usłyszy ten szept głosu Boga. Szept ten winien użyczyć uczniowi na ścieżce nowej odwagi
i dać mu impuls do wytrwania w ostatnim stadium procesu. Bo czyż jeden z tych dwóch towarzyszy nie nazywa się Kleophas, to znaczy: Zwycięzca?

Ale Zwycięzca nie jest jeszcze świadomy swojego zwycięstwa. Dlatego protestuje. Zarzuca Jezusowi jego pozorną powierzchowność i niewiedzę. Kleophas mówi o swoim niepokoju i o Zmartwychwstałym. „Grób był pusty. Niektórzy mówili, że On zmartwychwstał i że Go widzieli”. Pełne rozterek wątpliwości jeszcze nie odsłoniętej duszy wychodzą na jaw.

Ponieważ jednak Kleophas jest ukierunkowany na Emmaus i nie wątpi ani w cel ani w istotę Gnozy w jej aktualnym rozwoju, lecz w związku z tym jedynie w siebie samego, to ów szept przybiera na sile. Delikatne muśnięcia Jezusa nabierają konturów. Głos staje siędonośniejszy i wzmaga się. Sześć emanacji zaczyna płonąć jako ogniste języki:

Stwórz Ogniem zdolność myślenia.

Wytwórz Ogniem myśli.

Stwórz Ogniem Głos.

Wymów Ogniem Imię.

Światło zwykłej natury przygasa. Słońce narodzin skłania się ku horyzontowi. Zapada wieczór. Ma miejsce kryzys:

I zbliżyli się do miasteczka, do którego zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. I przymusili go, bo został, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. I wstąpił, by zostać z nimi. I stało się, gdy zasiadł z nimi przy stole, że wziął chleb, pobłogosławił
i rozłamawszy, podawał im.

Jezus wchodzi, przełamuje chleb wiecznego Życia i swoim dwom towarzyszom daje do zjedzenia to, co mogą wytrzymać. Głos wypowiedział kluczowe słowo: Stwórz Ogniem rozum.

Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi gminom. Kto zwycięży, temu dam jeść manny ukrytej.

20

Centralna pozycja

ciała eterycznego

Życie dialektyczne daje się w pełni wyjaśnić z astralnego ognia tego świata. Żyją zeń wszyscy ludzie
zrodzeni z natury, a także śmiertelna dusza. Ponadto wszyscy ludzie doświadczają tego, że ten rodzaj życia, wskutek utrzymywania „ja”, powoduje jedynie oddzielenie, cierpienie i rozczarowanie.

Jak długo człowiek nie żyje z ognia boskiej łaski, nie działa i nie dąży na jego podstawie, jak długo nie dokonuje fundamentalnej przemiany i nie poszukuje harmonii
z boską siłą astralną, z ogniem łaski, tak długo nie może być mowy o prawdziwym życiu, takim, jakim było ono pierwotnie zamierzone.

Uczeń, który zaczyna być świadomy tych spraw, doznaje cierpienia całkiem innego rodzaju niż troski tego świata. Cierpienie to popycha go do nowej wiedzy, by ten stan fundamentalnej dysharmonii, widziany przezeń teraz wyraźnie, ten pozornie nieskończony ciąg powstawania, kwitnięcia i przemijania został, jeśli to tylko możliwe, zakończony.

Ta uwalniająca wiedza, za którą uczeń tęskni, ta wiedza
o wyzwoleniu jest dla wszystkich. Wiedza ta przybywa do ludzi z jedyną w swoim rodzaju szczodrością. Wszystko, co musicie wiedzieć, jest dosłownie rozpościerane przed wami. I teraz chodzi tylko o to, czy rozumiecie tę wiedzę, czy wy, którzy macie uszy, możecie naprawdę słyszeć.

Albowiem to, czego dowiadujecie się w Szkole, składa się nie tylko z rozważań teoretycznych, jak wielu w przeszłości sądziło, lecz jest to ciągły, pilny apel. O ile w przeszłości można było wskazywać na zbliżające się wydarzenia, o tyle obecnie ludzkość znajduje się w sytuacji, kiedy to w sferze astralnej zachodzą daleko idące zmiany, na które musi nastąpić reakcja, czy to pozytywna, czy to negatywna.

Dlatego musicie się wysilać i świadomie otwierać, by nie tylko słyszeć to, co się objawia w astralnych poruszeniach i przemianach, lecz by przede wszystkim dogłębnie zrozumieć nieuchronne konsekwencje tych wydarzeń. Musicie teraz uchwycić dłoń, wyciąganą do was wciąż od nowa.

Musicie zyskać zrozumienie zmienionych warunków astralnych oraz tego, co mamy wam do powiedzenia, byście w wielkiej pokorze pozytywnie reagowali, pozytywnie działali, i to natychmiast, bez zwłoki. Jeśli nie miałoby to miejsca, wówczas wasza reakcja byłaby negatywna. Drogi pośredniej nie ma.

Dążcie do niezbędnej, fundamentalnej, gnostyczno-filozoficznej wiedzy, do właściwego wglądu w sytuację, w której znajduje się ludzka fala życiowa, a szczególnie uczniowie Szkoły Duchowej, żebyście na tej podstawie mogli określić dla siebie wyzwalającą postawę życiową.

Ludzka osobowość jest złożona. Poza ciałem fizycznym posiada człowiek ciało eteryczne i ciało astralne. Po czwarte posiada też zdolność myślenia, a więc ciało mentalne, które jednak znajduje się jeszcze w elementarnym stadium rozwoju.

Proces rozwoju gnostycznego ma na celu oddanie tej czterokrotnej osobowości jej pierwotnemu, zamierzonemu przez Boga przeznaczeniu, doprowadzenie jej do tego, by temu przeznaczeniu doskonale służyła, ponieważ dopiero na tej podstawie możliwe jest prawdziwie bosko-ludzkie życie.

Dążenie do wejścia do tego bosko-ludzkiego stanu życia, do nieprzerwanego strumienia nowych objawień życia, jest jądrem gnostycznego trudu. Jest ono nastawione całkowicie na stanie-się-jednią z Chrystusem.

Wasze samopoznanie sięga z pewnością tak daleko, że wyraźnie widzicie wielką przepaść ziejącą pomiędzy waszą poczwórną osobowością a Chrystusem. Czujecie się absolutnie niegodni, nawet jeśli doświadczacie czegoś z tej boskiej wielkości. Dlatego wiecie jasno i wyraźnie, że połączenie waszej poczwórnej, zrodzonej z natury osobowoś­ci z Chrystusem jest nie do pomyślenia. Oznaczałoby to spalenie waszej osobowości.

A jednak spotkanie z tą najwyższą Siłą Uwolnienia jest nieuniknione i nie do odsunięcia. Czynniki opóźniające nie mogą zostać wbudowane w wielkie procesy rozwojowe Gnozy, ponieważ rozwój świata i ludzkości postępuje, przyjmuje zamierzony przez Logos bieg - albo przy współpracy albo bez współpracy istot, których to dotyczy.

Obecne zmiany atmosferyczne i rozwoje są więc dla całej ludzkości ogromnie ważne. Przy tym żadnemu śmiertelnikowi nie przynosi pożytku, gdy usiłuje kultywować któryś z aspektów swojej poczwórnej osobowości, albo osiągnąć rozszczepienie osobowości, w oczekiwaniu na to, że przez to połączy się z Najwyższym. Albowiem wszelka imitacja zostanie podczas obecnego albo przyszłego rozwoju atmosferycznego zdemaskowana.

W związku z tym jest więc konieczne ponowne zwrócenie waszej uwagi na poczwórną, zrodzoną z natury osobowość, a szczególnie na ciało eteryczne, zwane również eterycznym duplikatem albo ciałem życiowym. Albowiem w nadchodzących obecnie czasach na tym ciele spoczywa punkt ciężkości rozwoju.

Obecne warunki astralne, warunki atmosferyczne oraz dokonująca się zmiana wnikających i wypływających promieni Świętego Siedmioducha, Gnozy spełnienia, zobowiązują każdego człowieka do nowego ukierunkowania jego nastawienia. Pod wieloma względami musi on przenieść swoje ogólne zainteresowanie ciałem materialnym na ciało eteryczne. Ponieważ w nim, w eterycznym duplikacie, „w ciele, które stoi pośrodku”, musi zostać zakotwiczone jądro wyzwalającej świadomości.

Gdy mówimy w Szkole Duchowej o odrodzeniu duszy, wówczas rozumiemy przez to powstanie nowego stanu świadomości duszy, który wychodzi z ciała eterycznego
i w nim się znajduje. Ten stan świadomości prowadzi wówczas całą osobowość. A świadomość zrodzona z materii musi być gotowa do całkowitego powierzenia się temu kierownictwu. Dopiero wtedy może się rozpocząć totalna transfiguracja całej osobowości, która teraz tkwi jeszcze we wszelkich więzach materii.

Aktualna zmiana warunków promieniowania wykazuje swoje skutki nie tylko tutaj w sferze materialnej, jak zobaczycie, ale także w sferze astralnej i eterycznej. Eteryczna sfera życiowa jest bardziej skomplikowana i jeszcze bardziej zbrukana niż sfera materialna, i zaludniona przez miliardy istot. Wszelkie życie i dążenie w przestrzeniach eterycznych stymulowane jest przez dziewięć wartości promieniowania, wypływających od Urana, Neptuna i Plutona. U wielu istot w subtelniejszych obszarach życiowych powstaje przez to silne dążenie do poszukiwania bezpieczeństwa w sferze materialnej.

Z jednej strony jest więc ludzkość, której eteryczne ciało ożywiane jest pod wpływem obecnych wartości promieniowania; ludzkość jednak, z małymi wyjątkami, wcale nie jest świadoma tego rodzaju ciała osobowości.
A z drugiej strony są siły i moce, które usiłują uciec i spadają na rozwijające się ciała eteryczne wielkiej rzeszy. W tym znaleźć można podstawę bezsensownych zbrodni, popełnianych we wszystkich częściach świata i we wszystkich warstwach społeczeństwa, dla których nie znajduje się żadnego racjonalnego wyjaśnienia.

W związku z tym uwagę przykuwa tu nie tylko wielka przestępczość, ale także owo tak szczególne, często nielogiczne i impulsywne zachowywanie się wielu osób, poruszające się na granicy albo powyżej sfery zbrodni, które musi być uznane za co najmniej wątpliwe.

Być może będziecie więc teraz skłonni skierować uwagę na zbrodnicze elementy poza waszą bezpośrednią sferą życiową. Może myślicie też o kimś znanym wam bliżej, kto waszym zdaniem zachowuje się dziwnie i wydaje się pasować do powyższego opisu.

Choćby jednak wasze spostrzeżenia podkreślały, oprócz waszej własnej nędzy, także nędzę całej ludzkości, to jednak w pierwszym rzędzie musicie w tym postrzeganiu uwzględnić samych siebie. Ponieważ jak długo nie żyjecie z ognia boskiej łaski, z sił gnostyczno-astralnych, tak długo przy pomocy waszego uszkodzonego systemu magnetycznego musicie żyć z astralnej sfery śmierci oraz z rozwijających się w niej eterów, z wszystkimi tego konsekwencjami. Jesteście wtedy - dokładnie tak samo jak każdy inny człowiek - otwarci dla zwykłych, dialektycznych eterów, nasyconych nieboskim życiem.

Dlatego dla prawdziwego ucznia Szkoły Złotego Różokrzyża właściwy wybór nie będzie trudny. W swoim oddaniu dla duszy dążyć on będzie do tego, by żyć i działać z ognia boskiej łaski. Przez to służy on podwójnemu celowi:

Po pierwsze przybierze w nim kształt nowy stan duszy i zasadniczo udziałem jego będzie wyzwolenie.

Po drugie stanie się on przez to żywym kamieniem budowy w grupie młodego Braterstwa gnostycznego, w grupie, która wewnętrznie i zewnętrznie jest silna i posiada świadomość duszy duchowej.

Będzie on świadczyć i dowodzić tego, że to, co teraz doświadczane jest jeszcze przez ludzkość jako ucisk czasów, może się stać błogosławieństwem. Ponieważ temu służy przecież wszelki atmosferyczny rozwój w wielkim wszechświecie.

Jako uczniowie Szkoły Duchowej często słyszeliście o siedmiokrotnie objawionym Żywym Ciele i o Królestwie Żywych Dusz, do którego uczniowie mogą wstąpić, zostawiwszy za sobą wszystko, co w jakikolwiek sposób wiąże się z naturą śmierci. Oby rodzaj i istota tego, co zostało omówione, mogły jaśnieć przed waszą świadomością, tak byście wiedzieli wszystko, co służy waszemu wiecznemu pokojowi.

Z Pisma Świętego wiemy, że Jezus po zmartwychwstaniu przebywał jeszcze czas jakiś wśród uczniów. To znaczy, że objawił się kilka razy, kilka razy ukazał się wśród nich, by w końcu udać się do niebios.

Jeśli spojrzymy na to przez pryzmat uczniostwa w naszej Szkole Duchowej, wówczas zrozumiemy, co następuje: gdy uszlachetniony do tego uczeń świętuje zmartwychwstanie i święty Ogień Zesłania Ducha Świętego promienieje w Świetle Chrystusowym, we wzniosłym Świetle Braterstwa Życia, to Światło to jest jeszcze pojedyncze. Daje się je postrzegać jako wibrację. I z pomocą tej pojedynczej wibracji strukturalne odrodzenie nie może zostać dopełnione, ponieważ cały człowiek jest organizmem bardzo skomplikowanym, siedmiokrotnym. W wyniku wytrwa­łego, jednoznacznie ukierunkowanego uczniostwa ta

doskonała wibracja musi się podzielić, musi się rozszczepić na siedem wyraźnie różniących się od siebie promieni, tak że tych siedem promieni stanowi siedem materiałów budowlanych dla procesu transfiguracji.

Wiadomo wam, że Duch Święty zwany jest także Siedmioduchem. Wiecie również, że Jezus Pan mówi do swoich uczniów: Gdy odejdę, przyślę wam Pocieszyciela. Będzie on o mnie świadczył. Innymi słowy: podróż Jezusa do niebios oraz przyjęcie Ducha Świętego odnoszą się do świętego procesu działalności Braterstwa, mianowicie do faktu, że jedyna święta siła Ognia, otrzymana z rąk Braterstwa, zostaje przetworzona w Siedmiosiłę, w siedmiokrotne pole wibracji. Siła Chrystusowa zostaje zmieniona
w Siedmioświatło Ducha Świętego, Pocieszyciela, Parakleta.

Ta polegająca na przetworzeniu praca jest, jak możemy mieć nadzieję, spełniana i przeprowadzana w naszej siedmiokrotnie objawionej Szkole Duchowej przez uczniów stopni wewnętrznych.

Ex Deo Nascimur: Z Boga Rodzimy Się.

In Jesu Morimur: W Jezusie Panu Umieramy.

Per Spiritum Sanctum Reviviscimus: Przez Ducha Świętego Odradzamy Się.

21

Oddychanie człowieka

Do przemyślenia

Właściwa asymilacja boskiej aktywności eterycznej jest fundamentalnym warunkiem wszelkiego nowego stawania się.

Uczeń Szkoły Duchowej jest więc wewnętrznie wdzięczny za wielką łaskę, która staje się jego udziałem. Jest wdzięczny za to, że tego rodzaju czyste koncentracje eteryczne mogą się rozwijać w konstelacji jego pola oddechu. Staje się dla niego oczywiste, że tylko ta skoncentrowana aktywność eteryczna jest w stanie zbliżyć się do niebiańskiego jądra słonecznego w jego systemie mikrokosmicznym. Aktywność ta bez przerwy ukazywana jest uczniom przez Szkołę Duchową Złotego Różokrzyża.

W czasie wdychania i wydychania może nastąpić wymiana około pięciu litrów powietrza. To jednak dzieje się rzadko lub wcale, na ogół bowiem przy zwykłym oddychaniu wdycha się i wydycha tylko około półtora litra powietrza. Tak więc około trzech litrów powietrza i eterów stale zalega w płucach. A więc po pierwsze odnowiona zostaje w ten sposób tylko część atmosfery w płucach, a po drugie oddychanie polega jedynie na mieszaniu powietrza pozostającego w płucach z niewielką ilością powietrza świeżego.

Tak więc trzeba stwierdzić, że każdy człowiek wyposażony jest w system wdychania i wydychania, w którym i przy pomocy którego przyjmowane jest także Światło boskiej Miłości oraz boska Siła. Siły duchowe i eteryczne wnikają do naszego systemu wraz z wdychanym tlenem wypełniającym nasze płuca i teoretycznie poprzez nasze oddychanie rozsiewamy ich Siłę, Światło i Miłość.

Gdyby człowiek był w stanie sprawić, że przyjęte wraz z oddechem boskie Siły będą dalej właściwie działać poprzez krwioobieg, wówczas to, co by od niego pochodziło, musiałoby być czyste i pełne Miłości, i także jego postępowanie musiałoby się z tym zgadzać. Rzeczywistość jednak poucza nas, że każdy człowiek przyjmuje to, co asymiluje, na swój własny sposób, i rozprzestrzenia na podstawie swego wewnętrznego stanu bytu. Każdy więc wydycha boską Siłę w pełnej zgodzie z jakością swego mniej lub bardziej oczyszczonego systemu krwi. „Nie to, co do ust wchodzi, zanieczyszcza człowieka, lecz to, co
z ust wychodzi” - albowiem nosi to sygnaturę jego aktualnego stanu życia.

By ująć to ściślej: dzięki systemowi oddychania materiały z krwi przechodzą do powietrza i na odwrót z powietrza do krwi. Dwutlenek węgla i para wodna zostają przez krew oddane powietrzu, natomiast przyjęty zostaje tlen wraz z eterami i siłami duchowymi. Krew jest wciąż odnawiana w naczyniach włosowatych, arterie płucne wciąż odprowadzają krew ubogą w tlen, a tętnice prowadzą krew bogatą w tlen z płuc do serca. Jednakże nie tylko krew, lecz także powietrze jest w płucach zastępowane wciąż nowym powietrzem, i dzieje się to dzięki oddychaniu.

Chodzi więc o wdychanie i wydychanie powietrza i wpływających eterów oraz o powietrze i etery, które zostają wyparte. Wzniosły człowiek otoczony światłem duszy tylko wtedy promieniuje w własnym polu życiowym wewnętrzną manną, zdobywaną w przykazaniu miłości bliźniego, gdy rozsiewa ją własnym życiem. Dopiero wtedy w przybytku jego serca wznosi się człowiek-dusza, by wypromieniowywać Życie jako Światło. Szkoła Duchowa ukierunkowana jest całkowicie na to, by skłaniać ludzkość do odnowy serca.

22

Pieśń pochwalna Hermesa

sma Księga Hermesa Trismegistosa kończy się szczególną i znamienną Pieśnią Pochwalną, która tak bardzo odbiega od przeciętnego wzo­­­­ru pieśni pochwalnych, że ponowne jej rozpatrzenie będzie z pewnością rzeczą dobrą i potrzebną.*

Któż mógłby Cię sławić zbyt wysoce,

lub odpowiednio do Twojej godności?

Dokąd winny się zwrócić moje oczy, dla Twojej chwały?

Ku górze, ku dołowi, do wewnątrz czy na zewnątrz?

Nie ma żadnej drogi, żadnego miejsca, żadnego stworzenia poza Tobą;

wszystko jest w Tobie, wszystko pochodzi od Ciebie,

Ty wszystko dajesz i niczego nie bierzesz,

ponieważ wszystko posiadasz i nie ma niczego,

co nie należałoby do Ciebie.

Kiedy mam śpiewać hymn ku Twojej chwale?

Albowiem nie można ogarnąć Twoich godzin ani Twojego czasu.

A dlaczego miałbym śpiewać hymn ku Twojej chwale?

Za to, co stworzyłeś, czy też za to, czego nie stworzyłeś?

Za to, co objawiłeś, czy też za to, co pozostawiłeś w ukryciu?

I jak miałbym śpiewać hymn ku Twojej chwale?

Tak jakby coś należało do mnie!

Tak jakbym posiadał coś własnego!

Tak jakbym był czymś innym niż Ty!

Albowiem Ty jesteś wszystkim, czym tylko mógłbym być.

Ty jesteś wszystkim, cokolwiek mógłbym uczynić.

Ty jesteś wszystkim, cokolwiek mógłbym powiedzieć.

Albowiem Ty jesteś wszystkim, nie ma niczego poza Tobą.

Ty jesteś nawet tym, czego nie ma.

Ty jesteś wszystkim, co powstało, oraz wszystkim, co nie powstało.

Jesteś Duchem, gdy jesteś oglądany przez duszę duchową;

Ojcem, gdy nadajesz Wszechświatu postać;

Bogiem, gdy objawiasz się jako aktywna, powszechna siła;

Dobrem, ponieważ stworzyłeś wszystkie rzeczy.

Najsubtelniejszą częścią materii jest powietrze.

Najsubtelniejszą częścią powietrza jest dusza.

Najsubtelniejszą częścią duszy jest Duch.

Najsubtelniejszą częścią Ducha jest Bóg.

Istotą tej pieśni pochwalnej jest w rzeczywistości pojęcie niemocy, jeśli idzie o prawdziwie zadowalające, odpowiedzialne wyrażenie chwały Ojca Wszechrzeczy.

Bóg jest zarówno transcendentny jak i immanentny. To znaczy, że przepromieniowuje On wszystkie przestrzenie kosmiczne, objawia się we wszystkim i we wszystkich,
i równocześnie poza Wszechobjawieniem jest w tym, co nie może zostać poznane. Bóg jest więc poznawalny i nie-poznawalny, jest czasem i wiecznością.

Jeśli staniemy na gruncie tej rzeczywistości, to stanie się jasne, że ci, którzy przeniknęli do gnostycznych misteriów, całkiem inaczej zamyślają się nad Bogiem w modlitwie, hymnie pochwalnym i hymnie dziękczynnym.

Przeciętny człowiek, wyznawca religii tej natury, ma, jak wiecie, pewne wyobrażenie o Bogu, takie lub inne, mniej lub bardziej majestatyczne. Zależnie od tego, czy jest prymitywny czy kulturalny, w jakiś sposób zwraca się do Boga, którego sytuuje gdzieś, najczęściej nad sobą. Jeśli człowiek chce się nad czymś zastanowić, tak jak w przy­padku modlitwy, pochwały lub dziękczynienia - nad Bogiem, to potrzebuje punktu koncentracji. Być może sami wiecie, że zawsze szukacie dla swej zadumy punktu koncentracji. Ukierunkowujecie się na Świątynię albo na fontannę w Świątyni.

Gdzie jednak powinien się zwracać gnostyk wprowadzony w istotę spraw? W odniesieniu do Boga Ojca nie może on znaleźć żadnego punktu koncentracji, albo byłaby to wtedy tylko jakaś część, błahy, niewielki szczegół z boskiego Objawienia. Dlatego Hermes mówi:

Dokąd winny się zwrócić moje oczy, dla Twojej chwały?

Ku górze, ku dołowi, do wewnątrz czy na zewnątrz?

Tego, co transcendentne, a co jest równocześnie immanentne, nie można określić w sposób dialektyczny, ani czasem, ani wiecznością, ani oddaleniem, ani żadnym ukierunkowaniem, a więc w żaden sposób.

Ponadto w omawianej pieśni pochwalnej pojawia się pytanie i zostaje ono przez Hermesa wypowiedziane: Dlaczego miałbym głosić Twoją chwałę? Czy „ja” jest czymś samodzielnym? Czy mikrokosmos jest czymś niezależnym? Czy mikrokosmos, z punktu widzenia wielkich zależności, posiada coś na własność? Czyż nie jest tak, że mikrokosmos, wasz stan duszy oraz osobowość są tylko maleńkimi cząstkami, niewyobrażalnie małymi aspektami Objawienia Boga?

Bóg jest wszystkim, czym jesteśmy my i czym możemy i wolno nam będzie stać się kiedyś. W ten sposób zagłębiamy się w oceanie Objawienia Boga, w stanie, który przekracza, dalece przekracza chwałę, dzięki i prośbę. Albowiem czyż boskie Objawienie, ocean wiecznej Pełni nie jest samą Niezmierzonością?

Dlatego najsubtelniejszą częścią objawienia materialnego jest atmosfera, powietrze. Atmosfera jest w swej najwyższej subtelności czystą substancją astralną. I dzięki tej substancji istnieje dusza, którą miłujemy.

Sfera duszy posiada również różne stopnie subtelności. Na szczycie sfery duszy przechodzi ona w wibrację Siedmioducha, z której zrodzony jest Pymander, który stapia się z duszą w Umysł. A czyż Siedmioduch nie znajduje swego końca w wiecznym, niepoznawalnym Bogu?

Albowiem Ty jesteś wszystkim, czym tylko mógłbym być.

Ty jesteś wszystkim, cokolwiek mógłbym uczynić.

Ty jesteś wszystkim, cokolwiek mógłbym powiedzieć.

Albowiem Ty jesteś wszystkim, nie ma niczego poza Tobą.

Ty jesteś nawet tym, czego nie ma.

Ty jesteś wszystkim, co powstało, oraz wszystkim, co nie powstało.

Jesteś Duchem, gdy jesteś oglądany przez duszę duchową;

Ojcem, gdy nadajesz Wszechświatu postać;

Bogiem, gdy objawiasz się jako aktywna, powszechna siła;

Dobrem, ponieważ stworzyłeś wszystkie rzeczy.

Jest to tylko głęboka, głęboka Niepojętość, zatopienie się w oceanie boskiego Objawienia, w niewypowiedzianej czci i bezsłownej radości z tego, że oczyma wewnętrznego bytu jest nam dane rozpoznawać boskie Objawienie, tak jak Bóg zna samego siebie.

23

Narodziny ciała mentalnego

Wiemy, że czas przyspiesza. Tempa tego przyspieszenia nie można ani przewidzieć, ani ocenić, jasne jest jednak, że objawienie nowej ery zaczęło się.

Dowiedzione jest także, że Syn Mądrości poprzez swoje wewnętrzne oświecenie przede wszystkim pozna samego siebie, i to przez Ducha i prawdę w swojej najgłębszej istocie. Uruchomi on dopływ boskiego Światła do siebie, w pokorze i zaprzeczeniu swej własnej dialektycznej woli będzie stale iść za Światłem boskiej natury i przez to umożliwi przemianę, przekształcenie swej ziemskiej natury w naturę niebiańską. Albowiem boskie Światło pragnie stać się częścią waszej istoty. Łańcuch Powszechnego Braterstwa Chrystusa ostatnim swoim ogniwem zstąpił między nas. I musicie się teraz znaleźć na poziomie, na którym siła promieniowania Chrystusa oraz tchnienie Ducha Świętego będzie się mogło w was zatopić i objawić jako aktywna Siła.

Z pewnością rozumiecie, że musicie czuwać nad tym, by otrzymana Siła nie zginęła lub nie zatraciła się na dialektycznej płaszczyźnie życia.

Dla przeprowadzenia boskiego planu co do świata i ludzkości nieodzowne jest właściwe zrozumienie. Wielki plan Boga przemyślany został przez olbrzymie, współpracujące ze sobą siły mądrości. Jest on obecnie przeprowadzany przez niezliczone zastępy, które dzięki boskiemu oświeceniu zdolne są do rzeczywistej pomocy w tym względzie. Dlatego musicie dowieść właściwego rozumienia.

Co do tej oświeconej przez Boga świadomości istnieje jeszcze wiele niepewności, i dlatego także i na tym polu stawiane będą najrozmaitsze pytania. Na przykład: „Dlaczego prawie zawsze współpracownicy gnostycznych Braterstw ponosili ofiarę życia, mienia, zdrowia?”

By umożliwić wam zrozumienie tego, musimy wam wskazać trwające całe eony ruchy po okręgu. Tak jak istnieją objawienia siedmiu strumieni Siedmioducha, tak samo utrzymywane są w ruchu astralne prądy pełnego zepsucia Salnitera. Także i one wykazują regularność wpływów i odpływów. I w swych nurtach niosą siły nienawiści, groźby oraz atmosferycznego i jeszcze innego nieszczęścia.
W książce:
Aurora czyli wstający świt Jakuba Boehmego możemy przeczytać, co chce on powiedzieć przez słowo „Salniter”:

„Z wiecznego centrum natury powstaje inne principium, tak jak z ognia powstaje światło. Jeśli siedem duchów pierwotnych spływa razem w harmonii i sile, powodują one suchość.” Wyschnięcie to nazywa Jakub Boehme „boskim Salniterem”.

„Człowiek uczyniony jest z wszystkich boskich Sił,
z wszystkich siedmiu Duchów Boga. Ponieważ jednak teraz uległ zepsuciu (...), zepsuta ludzka natura jeszcze tego nie rozumie.

Adam, kiedy Bóg go stworzył, zanim została z niego uczyniona Ewa miał postać niebiańską, jednakże zepsuty Salniter w Adamie przeprowadził walkę z siłami Drzewa Życia.

Duch Święty nie pozwala się jednak związać grzesznemu ciału, lecz okazuje się jako błyskawica, tak jak ogień w krzemieniu, jeśli się weń uderzy.

Kiedy jednak błyskawica ta zostanie uwięziona w sercu, przechodzi przez siedem Duchów do mózgu. Wschodzi tam jak poranna zorza. I to właśnie jest celem. W tym świetle jeden Duch widzi drugiego, (...) jeden słyszy drugiego, i dla każdego z nich jest tak, jakby objawiła się w nim cała Boskość.”

Rozumiecie może teraz, dlaczego zawsze w strumieniach astralnych sprowadzone zostaje to, co demoniczne. Gdyby siły zepsutego Salnitera nie występowały, to w ciągu krótkiego czasu ziemia nieodwołalnie stałaby się niemożliwa do zamieszkiwania przez rozumne życie. To jednak, co utrzymywane jest w ruchu, dzięki temu właśnie jeszcze nie przepadło. Rozpętane przez ludzi zło tylko w niewielkiej części może być utrzymywane z dala od stref niebezpieczeństwa. Może być tylko przepędzane dalej, i dlatego ma miejsce rytmiczne wpływanie i wypływanie tych sił. Są chwile, kiedy niebezpieczeństwa przybierają na sile, i chwile, kiedy ulegają znacznemu złagodzeniu. Stanowią one wtedy równocześnie przerwę na wytchnienie w drodze życiowej ludzkości.

Obecnie można by spytać: „Czy nie byłoby pożyteczne poznanie rytmu tych prądów, dzięki czemu można by się przed nimi ustrzec i nie paść ich ofiarą?”

Musimy na to odpowiedzieć, że gnostyczna Szkoła Duchowa nigdy nie będzie głosić tego rodzaju nauki, ponieważ ci, którzy prawdziwie żyją w Świetle Chrystusowym, nie mogą - o ile nie jest to wolą Ojca - zostać owładnięci ciemnością. Czy może być wolą Ojca, by tak wielu tych, którzy pragną przecież służyć ludzkości, zostało dotkniętych cierpieniem? I dlaczego cały szereg wielkich duchem zostało wymordowanych? Dlaczego ci wyniesieni ku boskiemu Światłu ponosili największą ofiarę krwi dla świata i ludzkości?

Ponieważ przez ich śmierć i po ich śmierci uwalniały się potężne siły, dzięki którym niespotykana przedtem liczba poszukujących mogła być stopniowo przyciągana do uwalniającego życia. Przelana krew stawała się więc błogosławieństwem, wielkim i wspaniałym błogosławieństwem dla całej ludzkości.

My zaś, uczniowie Szkoły Duchowej, świadomi uczestnicy rozpościerającego się magnetycznego pola promieniowania Szkoły, z tym wzniosłym i uwalniającym wzorem przed oczyma możemy tylko ufać i świadomie dążyć do tego, by otrzymać trwały udział w wysokich wartoś-ciach promieniowania Świętego Siedmioducha. Pracujemy w sile Chrystusa, ażeby nawiązana łączność z powszechnym magnetycznym polem Światła Chrystusowego nigdy nie została zerwana.

Istniejące oddalenie, przedział pomiędzy Bogiem a stworzeniem musi zostać pokonany. Siedmioduch uczyni wszystko, by odtworzyć pierwotną więź pomiędzy Bogiem a człowiekiem, by stworzenie, obecnie dysharmonijne, doprowadzić z powrotem do równowagi.

Musimy więc przede wszystkim rozumieć, jak zgubną jest rzeczą być otwartym na dialektyczne wpływy astralne. Ludzkie pole życiowe jest doszczętnie zepsute. Atmosfera życiowa człowieka przepojona jest astralnymi i eterycznymi przyczynami i ich skutkami. A ponieważ pole życiowe człowieka jest równocześnie jego polem oddechu, to pozostaje on przez to w niewoli, aż po nasienie, a więc i po przyszłe pokolenia. Jakże słuszne jest więc starotestamentowe stwierdzenie: „Grzechy ojców ścigane będą aż do trzeciego i czwartego pokolenia”.

Dlaczego tylko do trzeciego i czwartego pokolenia? Ponieważ tylko do trzeciego lub czwartego pokolenia może być utrzymywana przyczyna grzechów. Jednakże w jej działaniu najczęściej kryje się już nowa przyczyna.

Żadnego, ale to żadnego celu gnostycznego nie osiągnie ten, kto nie zaczyna od zmienionej na bazie przebudzonej duszy postawy życiowej, kto nie wprowadza jej w życie, kto jej nie stosuje. Do wszelkiej magii dochodzi poprzez oddech. Kto nie może się przy tym uchronić od szkodliwych wpływów astralnych, ten stale będzie padał ofiarą.

Kiedy jednak w wyniku pozytywnego, nowego życia forma człowieka-osobowości umiera, a więc zmienia się i zostaje opanowana przez duszę, wówczas zaczyna swe zadanie Siedmioduch. Wtedy dotyka i wypełnia człowieka nowe, cudowne Światło. Światło to działa czysto mentalnie. Po raz pierwszy w swym życiu uczeń może wtedy prawdziwie czysto myśleć, ponieważ jego mentalne narządy otworzyły się na to.

W pełnej harmonii z objawieniem siedmiu promieni Siedmioducha przebiega teraz odnowa zmysłów, w każdym razie wtedy, gdy kandydat gnostycznych misteriów spełnia to, czego Siedmioduch odeń wymaga.

Proces ten wspierany jest przez uwalniającą Naukę Powszechną. By sprecyzować to dokładniej, musicie zważyć, że piąty promień Siedmioducha koresponduje z rozumem. Zaraz po wprowadzeniu w sferę działania piątego zmysłu odkryjecie, że rozum jest czymś znacznie więcej, niż narządem zmysłu. Rozum jest pojazdem, nośnikiem myślenia, ciała myślowego. Przebudzenie inteligentnego rozumu oznacza narodziny ciała myślowego, którego brak jeszcze wszystkim ludziom w naturze śmierci.

W dawnej wiedzy człowiek określany był mianem Adamasa. Słowo to spokrewnione jest ze słowem „Man” lub „manas”, tzn. myśliciel. Współpraca kandydata gnostycznych misteriów, stojącego w nowej postawie życiowej,
z Siedmioduchem, a szczególnie z jego siódmym promieniem, oznacza nie mniej, jak tylko narodziny, prawdziwe objawienie zamierzonej przez Boga zdolności myślenia, prawdziwego ciała myślowego, poprzez które objawia się inteligentny rozum.

Kończymy ten wykład wewnętrzną prośbą serca, by w waszym przybytku głowy mogła być obecna i czynna wystarczająca siła duszy, by wszystko to doskonale zrozumieć i ogarnąć.

24

Fundamentalna zasada Dobra

Wjakimkolwiek kierunku próbowałby człowiek poszerzać lub kultywować swoją świadomość naturalną, i tak w każdej sytuacji i pod każdym względem jest ona i pozostanie świadomością zwierzęcą.

Jednym z najsilniejszych argumentów na poparcie tego stwierdzenia jest fakt, że w świadomość wyposażone jest całe ludzkie pole życiowe. Cała natura śmierci jest potężnym, wibrującym oceanem życia. Nie chcemy przez to powiedzieć, że wyraża się w niej tak wiele różnych rodzajów życia, lecz że sama natura śmierci jest życiem, świadomością. I dlatego wszystko to, co z tego życia i z tej świadomości powstaje, ma tę samą naturę. Gnostyczna filozofia uczy, że świadomość człowieka składa się z wszystkich znajdujących się w jego systemie i tworzących go atomów. W ten sposób stwierdza się więc ten sam fakt. Jeśli do pewnej ilości wody znajdującej się w szklanym dzbanie dodacie trochę barwnika, to wtedy cała zawartość dzbana zabarwi się w ten sam sposób i przyjmie sygnaturę tego barwnika.

Fakt, że całe dane pole życiowe obejmuje świadomość
i jest świadomością, zwany jest w Nauce Powszechnej „zasadą substancji”. Na tejże zasadzie substancji czyli świadomości natury śmierci wszystkie stworzenia uzyskują z tego kolektywu świadomość.

Owa wielka świadomość może się dzielić w nieskończoność. I tak samo wszystkie części albo stworzenia mogą się mnożyć albo dzielić w nieskończoność. Jednakże rezultaty, wyniki, do jakich dochodzą owe stworzenia, nie mogą się od tej wielkiej świadomości odłączyć. Nie mogą tego ani chcieć ani pragnąć. Pochodzą z prawa wielkiej świadomości naturalnej. Z niej żyje człowiek i zwierzę.
I oboje są stworzeniami wielkiej świadomości natury. Dlatego jest też całkiem jasne, że w królestwie natury nie można znaleźć żadnej możliwości wyzwolenia.

Gdyby taka możliwość istniała, to znaleziono by ją już dawno temu. Gdyby taka możliwość istniała, to wtedy Chrystus z pewnością nie powiedziałby: Królestwo moje nie jest z tego świata.

Czym jednak jest natura śmierci i co jest sygnaturą wielkiej świadomości, która w niej żyje?

Jej sygnaturą jest świadomość dobra i zła w objawieniach swych rozpętanych sił, Uniwersum wprawione
w ruch.

Byłoby szaleństwem twierdzić, że w naturze śmierci nie ma niczego dobrego, jednakże jest to natura, w której dobro nie może się utrzymać. Jest ono wciąż usuwane
w grze ciągłych przemian. Wartości dobra natury śmierci są więc albo urojeniem, albo nie posiadają żadnej fundamentalnej mocy.

Cóż mogłoby więc stanowić fundamentalną zasadę Dobra? Nic innego jak tylko sam Duch. Dlatego też, jeśli
w naturze śmierci brak Ducha, jeśli jest ona oddzielona od Ducha, to dowodzi to tego, że natura ta nawet w swojej dobroci nie jest dziewicza i czysta.

Dowodzi to również tego, że pierwotnie musiała być ona inną naturą, albo musiała należeć do całkiem innej natury, od której została oddzielona w wyniku jakiegoś incydentu.

Prawdą jest, jak nam to wyjaśniają wszystkie pisma święte, że natura pierwotna i jej zasada substancji była w swym rodzaju doskonale neutralna, ani dobra ani zła, że nie stanowiła żadnej mieszaniny tych właściwości, lecz była zupełnie neutralna, a więc w pełni nietknięta, czysta, w doskonałym spokoju. I znajdowało się w niej nieobjawione życie lub świadomość.

Kto coś z tej natury pojmuje, ten rozumie fakt, że każda natura zawiera substancje i siły w najwyższym stopniu wrażliwe i wybuchowe; łatwo są one doprowadzane do eksplozji, a także łatwo wymykają się spod kontroli, jeśli - raz wyzwolone - mogą się utrzymywać i objawiać. Dlatego pierwszemu człowiekowi udzielono rady, by używał tych sił tylko pod przewodnictwem Ducha, by postępował swoją ścieżką tylko przy pomocy sił Drzewa Życia i by pod żadnym pozorem z niej nie zbaczał.

Człowiek współczesny jest produktem tej niegdyś rozpętanej nieświętości. Posiada naturę tej nieświętości. Współdziała z tą nieświętością. Posiada wielką wiedzę o dobru i złu.

I temu właśnie dobru zaprzeczamy. I tak samo zaprzeczamy temu złu, gdyż żadne z nich nie jest rzeczywistością.

Człowiek cierpi ból urojenia. Jest smagany nierzeczywistością. Żyje w czasie, ale czas jest fikcją, wobec czego nie żyje naprawdę.

W jego mikrokosmosie pozostała tylko głęboko ukryta iskierka Pierwotnego. I jeśli ta iskierka nie wygasła jeszcze zupełnie, to może się w nim rozlegać wołanie, jakby głosu
z wielkiej dali. Jest to wezwanie do powrotu do pierwotnej natury, która ciągle jeszcze istnieje w całej swej nieskazitelności, w której Duch może być aktywny i jest aktywny.

Urojenie plus urojenie pozostaje urojeniem. Duch nie zanurza się w nim, by doprowadzić do połączenia. Ten wulkan musi się wypalić. Ten rozpętany ogień musi się wyszaleć i sam dojść do kresu. Dlatego Jakub Boehme powiada, że Bóg wydzielił nieświętość.

Nie zmienia to jednak faktu, że w tej nieświętości uwięzione są liczne iskry Boga. Dlatego Pan Wszechżycia i jego służebnica, Gnoza, przychodzą, aby wyprowadzić Swoich z tego płonącego ognia. Idzie tu mianowicie o Królestwo Ducha, o alchemiczne gody Chrystiana Różokrzyża.

Ogromnym dramatem natury śmierci jest to, że każdy człowiek zostaje doprowadzony do świadomości i doświadczenia tego, że żyje w piekle. Dopiero wtedy, gdy świadomość tego, zrodzona pośród gwałtownej burzy dobra i zła, stanie się waszym posiadaniem i absolutnym doświadczeniem, będziecie mogli się trudzić poszukiwaniem prawdziwego stanu świadomości w zjednoczeniu z Bogiem i będziecie mogli go znaleźć.

25

System hormonalny i jego znaczenie dla drogi życiowej ludzkości

Jako uczniowie Szkoły Duchowej dobrze wiecie, że obecnie trzeba mówić o kryzysie świata i ludzkości
oraz że paląco niezbędną rzeczą jest, by wszyscy uczniowie, zarówno indywidualnie jak i jako grupa, podjęli stanowczą decyzję względem swojej postawy życiowej oraz nowej aktywności. Konieczność tę chcemy wykazać na przykładzie różnych faktów.

Mikrokosmiczne pole astralne człowieka doskonale koresponduje z astralnym polem natury śmierci, a więc
z bezpośrednim polem życiowym człowieka. Dlatego nieświętość, którą obarczona jest astralna sfera całego pola życiowego, jest bardzo blisko niego. A ponieważ sfera astralna jest wielkim rezerwuarem wszystkich nieprawości, wszystkich kłamstw i wszystkich grzechów mających swoje źródło w sferze materialnej, to faktycznie cudem jest, że prawdziwe życie jest jeszcze w sferze materialnej w ogóle możliwe. Albowiem kontakt pomiędzy tymi dwoma obszarami życiowymi jest tak ścisły, że bliższego nie można już sobie wyobrazić.

Tak się sprawy mają, jednakże fakt, że człowiek może
i wolno mu jeszcze mówić o „życiu”, zawdzięcza on cudownej strukturze swojego materialnego ciała. Posiada ono mianowicie pewien system służący albo wykluczaniu skutków wszystkich niebezpieczeństw zagrażających człowiekowi ze strony astralnego pola natury śmierci, albo sprzeciwianiu się im. Systemem tym jest dobrze wam znany system hormonalny. Niektóre gruczoły wydzielania wewnętrznego
spełniają mianowicie funkcje strażników i wartowników.

Każdy uczeń naszej Szkoły Duchowej wie, że substancja astralna pola życiowego człowieka wprowadzana jest do systemu cielesnego zarówno bezpośrednio, mianowicie za pomocą wątroby, jak i pośrednio, poprzez cztery etery. Najważniejszą bramą wejściową jest przy tym śledziona, trzeba jednak jeszcze dodać, że etery są wdychane i wydychane przez całe ciało. Dlatego substancja astralna zwykłego pola życiowego ma w każdej sekundzie aż nadto okazji przeniknięcia do człowieka. I już tylko z tego powodu można by go uznać za bezpowrotnie straconego.

Jednakże system hormonalny troszczy się o to, by ciało mogło przyjmować tylko te siły i te wpływy, do przyjęcia których uszlachetniły człowieka, albo którym podporządkowały go świadomość, dziedziczność oraz karman.

Gruczoły wydzielania wewnętrznego porównać można do filtrów, które dopuszczają wszystkie promieniowania pozostające w obrębie pewnej określonej skali wibracji,
a oddalają to wszystko, co wykracza poza ten zakres lub znajduje się poniżej niego. Jeśli człowiek pozostaje w obrębie norm zwykłych zachowań życiowych, tak jak oczekuje się tego od typu należącego do zwykłego ładu ratunkowego, to wtedy jego system hormonalny oddala wszystkie szkodliwe wpływy, atakujące go bezpośrednio ze sfer eterycznych. Systemowi temu zawdzięcza człowiek fakt, że jego osobiste i społeczne życie może się jeszcze dokonywać i że prawie każde życie dostarcza śmiertelnikowi szansy ratunku.

Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że wszystkie narządy ciała ludzkiego, a więc także system hormonalny, objawiają się zgodnie z określonymi, obowiązującymi
w naszym ładzie ratunkowym prawami przyrody i zgodnie z nimi funkcjonują. Gdy tylko prawa te zostaną przekroczone, to wtedy także i system hormonalny nie może już stanowić obrony przed atakami. W zwykłym życiu także przecież widzimy, że dany człowiek przekroczywszy prawa natury doznaje szkód w systemie hormonalnym
i wykazuje tego skutki czy to w postaci chorób czy przytłoczenia astralnego.

Dlatego zrozumiecie to, co następuje: Jeśli stany i stosunki astralne zostają poważnie zakłócone, na przykład
z powodu eksperymentów fizyki jądrowej, wówczas naturalne warunki naszego ładu ratunkowego doznają zachwiania równowagi. Wszyscy ludzie natychmiast doświadczają przez to dysharmonijnego wpływu, właśnie w systemie hormonalnym. Narządy wewnętrznego wydzielania nie mogą się przeciwstawić tego rodzaju naporowi i muszą dopuścić do systemu wpływy, których nie daje się już wyjaśnić jakością danego człowieka. Z powodu atomowego ekstremizmu dosłownie opadają zasłony dzielące tutejszy świat od zaświatów. Niezliczone, bardzo grzeszne siły mają skutkiem tego okazję objawiania się w sferze materialnej.

Bezpośrednią tego ofiarą padają przede wszystkim ludzie młodzi. Albowiem ich system hormonalny pozostaje jeszcze w budowie. W najlepszym razie można powiedzieć, że dopiero w dwudziestym ósmym roku życia jest on w pewnym stopniu dorosły. Takie są powody tego, że
w naszych czasach codziennie można przeczytać w gazetach o zbrodniczych atakach, kradzieżach czy zachwianiu równowagi psychicznej i jej skutkach. Szczególnie narażeni są na to ludzie młodzi. A kiedy po aresztowaniu sędziowie konfrontują ich ze skutkami ich czynów, wówczas tylko niektórzy z nich doznają wstrząsu, większość natomiast pozostaje obojętna, ponieważ wyzbycie się wszelkich hamulców i spalenie zaszło w nich już za daleko.

Z pewnością nie możemy traktować tych młodych ludzi jako predestynowanych złoczyńców, jako żniwo naszych czasów. Nie, musimy zrozumieć, że padają oni ofiarą, że popadli w chorobę z powodu stosowanej w praktyce fizyki jądrowej, z wszystkimi jej złymi skutkami dla ludzkiego systemu hormonalnego.

Wszystko to ukazuje jasno, jak ważne jest to, by ludzkość przeszła do gruntownie odnowionej postawy życiowej, dzięki której nie będzie już kierowana przez pole astralne natury śmierci, lecz przeciwnie, będzie ją chronić pole astralne Powszechnego Żywego Ciała, skutkiem czego będzie mogła otrzymywać ochraniające Światło powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego.

Z tego punktu widzenia kryzys tego stulecia jest dla każdego człowieka sprawą bardzo osobistą.

26

Jezus i Jan

Jak wiecie, wspaniałe, nieprzemijalne ciało nie może się już objawiać. Znikło, ponieważ ciało eteryczne ma
tę właściwość, że zatraca się, jeśli nie jest odżywiane z macierzystego pola astralnego. Pierwotny animujący czynnik, mikrokosmos, dusza, stał się bezczynny i nie może się już objawiać. A Duch, który niegdyś sprawił, że cud ten zaistniał, wycofał się.

I teraz, w drodze ziemskiego procesu narodzin, rodzi się osobowość i zostaje związana z duszą. Osobowość ta, rozpatrywana jako taka, jest następnym cudem boskiej Miłości. Należy ją jednak postrzegać w związku z planem ładu ratunkowego, dzięki któremu upadły pierwotny człowiek winien zostać ponownie przywrócony do życia. Ziemska osobowość, jako zjawisko czasowe, ma za zadanie uratować z więzienia swoją duszę, swój mikrokosmos i - poprzez samooddanie, poprzez powodujące endurę dążenie - rozpuścić się w tym Drugim, który ma znowu żyć. Dlatego do wszystkich kieruje się wołanie, by dopełnili tego wielkiego dzieła zbawienia, i to właśnie w wielkiej sile pierwotnej natury.

Wiecie, że na początku Ewangelii pojawiają się dwie postacie, Jana i Jezusa, Jana Chrzciciela i Jezusa Chrystusa, by człowiekowi objaśnić wielki, wspaniały cel samoofiary oraz by swoim życiem dać mu przykład. Są to dwaj ludzie, dwaj prorocy, dwaj Zbawiciele, czynem objawiający nam chrześcijańską naukę zbawienia, jej początek, realizację i cudowne zwycięstwo.

Jan jest człowiekiem narodzonym z tej natury, który - dokładnie tak jak wy - zdecydował się na postępowanie ścieżką wielkiego uwolnienia i na przyjęcie całym sercem wszystkich jej konsekwencji. Człowiek taki ponosi najwyższą ofiarę, jaką człowiek może ponieść, mianowicie ofiarę swojego „ja”. Poza tym jest on zwany Prorokiem i Chrzcicielem. Obwieszcza jedyną ścieżkę uwolnienia, możliwą dla stworzenia pochodzącego z ładu ratunkowego.

Ścieżkę tę sam, dla przykładu, przeżywa i wtedy emanuje zeń wielka siła. Albowiem dzięki oczyszczeniu ponownie łączy się z pierwotną, fundamentalną naturą. Dlatego jest w stanie użyczyć tej wspaniałej siły innym.
I w ten sposób staje się równocześnie Chrzcicielem, tym, kto przekazuje siłę. Albowiem nic nie ma równie pobudzającego do czynów i równie inspirującego oddziaływania, jak człowiek, który spełnia to, co mówi, który przeżywa to, czego naucza. Tak więc stoi przed nami Jan jako prototyp prawdziwego ucznia Szkoły Duchowej.

Wszystkie Braterstwa gnostyczne spełniające swą pracę od początku naszej rachuby czasu mówią z naciskiem, że objawienie Jezusa Chrystusa w rzeczywistości było tylko „iluzją” i wobec tego jego śmierć na krzyżu była niemożliwa. Chcemy przez to powiedzieć, że Jezus Chrystus nie był istotą zrodzoną z tej natury, a tym mniej - że mógł posiadać skrystalizowaną osobowość z ciała i krwi, jak zwykły człowiek. Wiadomo nam, że człowiek Janowy po zasadniczym dopełnieniu swojej pracy, w sposób oczywisty, a nawet z naturalnej konieczności rozpłynie się w człowieku Jezusowym.

Kim więc jest Jezus Pan? Jest on w pewnym sensie tą samą istotą, która nazywana jest Janem Chrzcicielem. Albowiem kiedy Jan przebywa swoją drogę przez pustynię, wówczas w pewnym momencie, w chwili gdy dociera do swego nadiru, gdy osiąga swoje kryterium, musi spotkać nad Jordanem Jezusa. Znaczy to, że w mikrokosmosie człowieka Janowego znów objawia się ten Drugi, pierwotna postać eteryczna. I od tej chwili w mikrokosmosie znajdują się dwie postacie: Jan i Jezus, ten zrodzony z tej natury i ten Pierwotny.

Jak jest to możliwe? Jan jako sługa Świętego Graala całkowicie oczyszcza swą rozumową, mózgową świadomość i swoje ciało astralne, i doprowadza do harmonii z naturą boską. Na to natychmiast objawia się Duch, wołanie Ojca w danym mikrokosmosie. W sercu, jak w lustrze, Jan widzi oblicze Pierwotnego.

Początkowo pod wrażeniem tego spotkania dochodzi do pewnej konsternacji. Jezus prosi Jana o ochrzczenie go, podczas gdy właściwie powinno być przecież na odwrót. Także i wy możecie spytać: „Dlaczego Jezus ma być ochrzczony przez Jana?”

W odpowiedzi musimy stwierdzić, że u podstaw tego leży cudowne misterium. Ten Drugi, Pierwotny, objawia się w przeżywającej endurę naturalnej postaci Jana, który podporządkował mu się całkowicie, mówiąc: „On, ten Drugi, musi rosnąć, a ja muszę maleć”. Oczywiście teraz odrodzona dusza Jana, która stała się duszą boską i którą objawił w nim Jezus, musi oddać swoją Janową, zrodzoną z natury siłę, w służbę Jezusowi Chrystusowi, by umożliwić mu objawienie się ludzkości, w doskonałej ofierze.

W ten sposób Jezus Pan podejmuje swoją drogę krzyżową w człowieku Janowym, by wszystko, co stulecia zamieniły w mikrokosmosie w kamień, znów obudzić do życia i w ten sposób oczyścić cały mikrokosmos. Oto zaiste historyczne wydarzenie, jednakże nie w jednym człowieku, lecz - Bogu dzięki - w wielu milionach ludzi, którzy nas poprzedzili.

Tak więc Jezusowa śmierć na krzyżu w Janie staje się ostatnią, ostateczną ofiarą dla Jana, który już znacznie wcześniej, w samoofierze, złożył głowę pod topór. I potem następuje zmartwychwstanie w wiecznym Życiu.

Oby i was spotkał w ten sposób Jezus Chrystus, ażebyś-cie szli za nim aż do chwalebnego końca.

27

Od narodzin z natury

do narodzin z Boga

Każde gnostyczne Braterstwo musi uwzględniać czas, w którym się objawia, i musi brać na swoje barki
zadanie, którego ów czas w danym momencie wymaga. Świadomość człowieka musi ulec totalnej przemianie, a to staje się możliwe wtedy, gdy ma się wyraźnie przed oczyma boski cel.

Także i młode gnostyczne Braterstwo świadome jest tego, że w obecnych przełomowych czasach stoi przed bardzo aktualnym zadaniem. To aktualne zadanie, to zlecenie jest jednocześnie w najwyższym stopniu klasyczne: Braterstwo musi uczynić wszystko, co tylko możliwe, by w ludzkich sercach uwolniony został Chrystus, promieniowanie Chrys-tusowe i cały magnetyczny potencjał Powszechnego Siedmioducha. Zadaniem Braterstwa jest wspomaganie wszystkich ludzi prawdziwie poszukujących, znajdujących się na ścieżce do wyzwalającego życia duszy duchowej; jest to możliwe do urzeczywistnienia tylko w sile promieniowania Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela.

Każdy uczeń wprowadzony w naukę Złotego Różokrzyża wie, że siła promieniowania Chrystusa musi się zbudzić i wznieść z serca, gdyż tam właśnie jest zakorzeniona.

Oświecenie i zmartwychwstanie dają o sobie znać
w przybytku głowy. I dopiero po ustąpieniu władcy formy zewnętrznej, na przeznaczonym dla niego miejscu stanie żywy i promienny człowiek-dusza. Jedna z trzech sygnatur wytrawi wtedy swój znak na zwierciadle czoła, a mianowicie: albo znak człowieka-ja, albo znak duszy, która otrzymała przyrzeczenie łaski, albo znak Syna Człowieczego.

Oczyszczenie serca jest pracą siedmiokrotną. Proces zmiany jest w swym oddziaływaniu również siedmiokrotny. I kiedy ten siedmiokrotny proces zostanie spełniony, człowiek wzniesie się do odrodzenia duszy duchowej. Oto przezwyciężający Różokrzyż. Brama Wieczności otwiera się na oścież.

Jest więc niesłychanie ważne, ażeby człowiek wziął sobie siebie samego za wzór. Jest to możliwe poprzez służbę temu Drugiemu w sobie, a także służbę w tym świecie. Wytyczną muszą być przy tym jedność, odpowiedzialność i jasne ukierunkowanie. Magnetycznemu polu promieniowania muszą pod każdym względem towarzyszyć Miłość i Prawda.

Wiemy, że także i wy jesteście jednoznacznie ukierunkowani na to, by przeżyć i wewnętrznie doświadczyć promieniowania tej wielkiej i czystej, gnostycznej siły Światła. Tak też musi być. Albowiem gdy wszystkie pola pracy siedmiokrotnie objawionej Szkoły Duchowej funkcjonują zgodnie z prawami promieniowania magnetycznego, które przychodzi do nas z gnostycznego pola astralnego, to wtedy każdy uczeń może wiedzieć o sobie, że jest przyjęty do pola siły, w którym można pracować w możliwie najlepszych warunkach.

Dzięki wieloletniej pracy w naszych polach pracy w każdym uczniu uwolniły się możliwości po temu, by sprostać prądowi ognia gnostycznego. Możemy się uważać za szczęśliwych z tego powodu, że pole promieniowania Chrystusowego i sprzęgające magnetyczne pole promieniowania młodego Braterstwa gnostycznego nie są jednostkami oddzielonymi od siebie. Tak samo nie ma żadnego przedziału pomiędzy polami pracy. Wszysczy poważni uczniowie mogą być pewni, że są przyjęci i chronieni przez magnetyczne, sprzęgające pole promieniowania Szkoły. Tym, co zawsze i wszędzie przenika całe magnetyczne pole promieniowania Szkoły, jest Miłość i Prawda.

Jeśli słowo Braterstwa Różokrzyża rozbrzmiewa w was czystym tonem, to wtedy wiemy, że dzięki waszej dobrej reakcji jesteście objęci firmamentem nowego przymierza. Dowodzicie tego otwartością zbudzonej w was duszy. Dusza doświadcza wówczas tego przyzywającego głosu jako siły. Jeśli wasza osobowość z całego serca i całym waszym przybytkiem głowy chce być prowadzona przez nową siłę duszy w was i chce pracować przy jej pomocy, to wtedy na tej podstawie możecie służyć potężnemu dziełu.

Jeśli tylko nauczycie się rozpoznawać, czy to naprawdę wasza dusza przejęła stery waszego życia, to w następstwie tego będziecie wewnętrznie rozumieli jej głos i będziecie jej głosowi posłuszni. Staniecie się świadomi boskiego pola astralnego, pola oddechu Praźródła, w którym wszystkie atomy wypełnione są boskimi Siłami.

Te właśnie atomy stanowią siew boskiej „pogody ducha”, w której wasza jądrowa zasada duszy duchowej może oddychać. Kiedyś wasza istota zostanie przez to zsynchronizowana z rytmicznie wibrującym polem promieniowania Braterstwa Życia, Powszechnego Braterstwa Chrystusowego. I dojdzie wtedy do połączenia z Żywym Ciałem Chrystusa.

Dzięki temu połączeniu wpływające, duchowe źródło Światła odbija się wtedy w was i przez was, i tym samym pomagacie rozwinąć się związanym z tym procesom
w polu materii. Elektryczny eter ognia uaktywni się w was. W obudzonym człowieku-duszy zaczyna się odzwierciedlanie Niewidzialnego, boskiej idei. Nastaje nowy dzień.

Wiecie, że Ogień Miłości kosmicznego Chrystusa rozlewa swoje promienie nad wszystkimi, którzy poświęcają swój całkowity stan bytu budowie nowego kosmosu Chrystusowego i składają samych siebie w ofierze nowemu Dniu Pana. W ten sposób od świtu Adamowego upadku toczy się praca dla świata i ludzkości, aby w pełni zlikwidować następstwa grzechów i w dawnej chwale odtworzyć utracony raj.

Wznieście się w tej jedynej wielkiej Miłości, która zbliża się do nas i obejmuje nas w Synach Bożych. Jedno jest pewne: jeśli tylko Gnozie uda się uratować waszą duszę
i utrzymać ją w mocy Wieczności, to wtedy - dzięki temu jedynemu kluczowi otwierającemu wszystkie więzienia - całe wasze więzienie i wszelkie okowy, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby potężne, zostaną zniszczone potężną mocą Synów Boga.

Gnostyczna Szkoła Duchowa nie zapewnia człowiekowi wtajemniczenia, lecz całkowite wyzwolenie, transfigurację całej jego istoty. Każdy człowiek, który chce iść ścieżką wyzwolenia duszy i uczyć się reagowania na bardzo wysubtelnione stopnie wibracji wyższych pól życiowych, może zostać uratowany z tego dialektycznego stanu natury.

Dla bliższego wyjaśnienia chcielibyśmy przedstawić to następująco: w wysokich, pogodnych polach życia działa Siła, Moc i Idea Boga. Pan Wszelkiego Życia w części astralnej prasubstancji objawia swoją ideę dotyczącą świata
i ludzkości. W planetarnej przes
trzeni astralnej Duch Boga daje impuls do konkretnego objawienia Jedynego Dobra.

W ziemskim polu planetarnym Duch Boga ukierunkowany jest na człowieka zrodzonego z natury i na jego zadanie w planetarnym objawieniu. A ponieważ Duch Boga jest zawsze, we wszelkich warunkach istnienia, siłą najpotężniejszą, to oczywiste jest, że - w porównaniu z niezliczonymi mozołami życia - nawiązanie kontaktu i połączenie się z tą potężną boską siłą jest bardzo łatwe. Jedynym warunkiem jest wewnętrzna zgodność z boskim prawem duchowym, z prawem postawy życiowej i prawem spełnienia życia. Dlatego możecie być pewni, że wynik takiego wypełnienia prawa sprawdza się bezpośrednio i całkowicie w każdym procesie życiowym.

Jednakże Miłość prowadzi również do bolesnych doświadczeń. Czyż nie ma jeszcze bardzo, bardzo wielu rzeczy, które muszą w was zostać wypalone? Dlatego uczeń musi być przygotowany na to, że będzie atakowany i oczyszczany ognistą żagwią boskiej Miłości.

Spójrzcie tylko, jak Stwórca tworzy i czym staje się stworzenie: Bóg wysiewa w niebiosa nieśmiertelność, w ziemię - zmianę, a we wszelką istotę - życie i ruch. Postarajcie się zrozumieć te słowa, ponieważ objawia się w nich cała Gnoza.

Jeśli idzie o Ziemię Świętą, boski porządek jest tego rodzaju, że istnieją dwa aspekty: narodziny i nieśmiertelność. W czystych narodzinach, których centrum musi stanowić dusza, istnieje ciągła zmiana. Zmiana ta ma na celu postępowanie w ciągłej nieśmiertelności, od narodzin poprzez wzrost, od siły do siły i od wspaniałości do wspaniałości.

Narodzinom tym przeciwdziała się w narodzinach naturalnych, napotykają one opór namiętności i ich skutków. Dlatego też narodzinom z natury zawsze towarzyszy choroba i śmierć, a mianowicie śmierć przełamywania i niszczenia.

Stąd też wielka lekcja, której uczniowie muszą się nauczyć i którą muszą wypełnić, brzmi: przejść od narodzin z natury - poprzez samooddanie - do narodzin boskich.

Chcielibyśmy zakończyć słowami klasycznego Różokrzyża:

Narodzić się z Boga - to znaczy, obudzić się do bezpośredniego, nowego życia;

umrzeć w Jezusie - zniszczyć całe to stare życie zrodzone z natury i wstąpić na ścieżkę nowych narodzin;

aby następnie zostać przez Ducha Świętego odrodzonym w doskonałej nieśmiertelności.

28

Kundalini, siła Wieczności

Żyjemy w czasach wielkich zawirowań. Żyjemy w fazie rozwoju, w której od czasu do czasu poja-
wiają się nowe wymagania, występujące oczywiście wtedy, gdy ma miejsce opór. Świat jest bliski eksploz-ji, z powodu wszechobecnego chaosu. A ludzkość widzi i przeżywa ten światowy proces jak wyświetlany w kinie film.

Chcielibyśmy więc dzisiaj poprowadzić was w myślach do kina, które okazuje się być naprawdę jednym z największych kin na świecie. Jest to kino, w którym obywatele chętnie płacą za prawo oczekiwania w szeregach nienasyconych, by wreszcie móc wejść do świątyni ruchomych obrazów.

Widzą tam tylko fałszywy blask i imitację tego wszystkiego, co być może kiedyś zasługiwało na miano prawdziwego i rzeczywistego. To, co tam widzą, jest iluzją, napawającą jednak człowieka o zmąconych oczach - dumą, gdyż obrazy, które ukazują się mu w oczarowującej go ciemności, równocześnie hipnotyzują go. Tym, co otacza tłum tymi zabiegami i dostarcza mu tych połyskliwych radości, są bezduszne maszyny, przy czym również i ów tłum wydaje się być opuszczony przez duszę.

Jak bydło rzeźne wtłacza się ich w rzędy siedzeń, by po obezwładniających dreszczach muzyki i ciemności wypuścić ich, niczym stado odrętwiałych, na wolność. Zwalniają oni miejsca dla rosnącej rzeszy nowych oczekujących, by każdy z nich mógł się rzucić w ramiona tego monstrum.

Zapobiegliwie dba się o to, by nikt nie uszedł z tej otchłani zapomnienia. Gdyż tym, co ludzie łykają w postaci szybko po sobie następujących obrazów, jest napój zapomnienia. I ten prąd fałszywej przyjemności nie ulega przerwaniu, ponieważ obywatel w żadnym wypadku nie może się nudzić. Nie ma prawa obudzić się ze swego półsnu przeżuwającego zwierzęcia.

Nie wolno mu też myśleć, i dlatego wydarzenia muszą następować po sobie w szalonym tempie.

Nie wolno mu się obudzić, a już w żadnym wypadku zauważyć, że całe to życie oddaliło się od jedynego prawdziwego życia duszy, pochodzącego od Boga.

Nie ma prawa pojąć, że ten zatruty pokarm dawany jest człowiekowi po to, by żadnej iskrze Światła nie dać możliwości rozpalenia się.

Dlatego wydarzenia muszą następować po sobie w gorączkowym pośpiechu, by ludzie nie znaleźli czasu na rozpoznanie tego, co się im serwuje.

Wyrafinowane machinacje, służące otępieniu i rozkładowi, zestawione z przenikliwością wyzutą z jakiejkolwiek głębszej wartości, są dziełem panujących mocy i sił tego świata.

Niezależnie od tego, jak bardzo tragicznie to brzmi, ludzkość doświadcza bodźców tego pozbawionego głębi, bezwartościowego istnienia w świecie, który służy jako stacja przejściowa do Wieczności. Większa część ludzkości stale czeka na nowe sensacje. Jest totalnie uwięziona w zaciemniającej sferze poślednich zawirowań astralnych w kosmosie. Taki jest oto obraz dzisiejszej ludzkości.

Przyczyną tego ludzkiego dramatu są zawirowania astralne. Czym są owe zawirowania astralne? Są to siły świetlne prasubstancjalnego rodzaju. Siła astralna jest siłą atomową. Lub też, wyraziwszy się inaczej: siła astralna składa się z atomów znajdujących się w specyficznym stanie. Świetlna siła astralna jest prądem, połączeniem czyli koncentracją atomów wdychanych i wchłanianych przez system czakramów człowieka. Rozprzestrzeniają się one w całej osobowości, tak że musi ona na nie reagować i z nich żyć.

Paweł w Liście do Efezjan wskazuje w swych słowach na wewnętrzną przyczynę nieustającego, dramatycznego niepokoju, tak charakterystycznego dla naszego świata. Wbrew swej naturze ludzkość bierze w nim udział i już przez sam ten fakt przyczynia się do wzmacniania i podtrzymywania tych zaburzeń astralnych. W Liście do Efezjan w rozdziale 6, w wierszach 12 i 14, czytamy:

Gdyż nie toczymy walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko.

Serce ludzkości jest ogólnie rzecz biorąc całkowicie zamknięte, z powodu fałszywie ukierunkowanych łańcuchów myśli i uczuć. Dlatego też nie rozumie już ona niczego
z dzieł Boga - nie wspominając już nawet o wierze
w Chrystusa.

Uważacie może, że jest inaczej? Czy wielka część ludzkości, opanowana przeciągającą nad światem psychozą strachu, miałaby być jeszcze otwartą dla wyzwalających sił Królestwa Bożego, które są nie z tego świata?

Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża nie zauważa zbyt wiele z tej otwartości, chociaż kierownictwo Szkoły Duchowej jest przekonane o tym, że jest w tym świecie ogromnie wiele istot z utęsknieniem wypatrujących zupełnie innej przestrzeni życiowej. Za pośrednictwem swoich centrów od roku 1924 Szkoła śle na cały świat zew wyzwolenia dusz. Jednakże nieustannie przybierający na sile bieg czasu przyczynia się do zduszenia w zarodku każdego wołania pochodzącego od Gnozy.

Chrystus powiedział kiedyś: Nie wierzycie we mnie, ponieważ mówię prawdę. Także Szkoła Duchowa i wielu jej uczniów nie walczy przeciwko krwi i ciału, lecz przeciwko mocom i władcom ciemności, a więc złowrogim siłom w kosmosie.

Jak miałby ktoś, kto jest całkowicie związany z tym, co ziemskie, posiąść zdolność rozpoznawania dzieł dobra i zła? Jak miałby ktoś, czyjego sercu brakuje ciepła, stać się dostatecznie wyczulonym, by uwierzyć w boskie, powszechne staranie lub też wyzwalające promieniowanie Chrystusa, w Braterstwo w pełni oddane ludzkości?

Nie chcielibyśmy w żadnym wypadku poić was smutkiem, jednakże musicie niezwykle głęboko zrozumieć rzeczywistość wszystkich tych faktów. Hierarchia Chrystusowa wie to wszystko i dlatego słudzy jej muszą tę bezwzględną prawdę wypowiedzieć, aby kiedyś prawdziwy chrześcijanin, który będzie chciał rozpocząć swoją pielgrzymkę do nowej Ziemi-Nieba, mógł się obudzić z niewoli ciemnego myślenia.

A że rozwój ten nie jest prosty, o tym aż nazbyt dobrze wiedzą ci wszyscy, którzy się w tym wielkim procesie znajdują. Mimo wszystko wolno nam rzec, że u wielu z nas moc Ojca stała się już Światłem.

Co to znaczy? Jeśli uczeń jest rozpalony przez Światło Chrystusa i zaczyna pracować z ukrytych w jego istocie boskich sił Ognia Ojca, to działanie jego wyzwala światło i ciepło. Obecne w nim Siły Boga stały się wolne. Żarząca się iskierka stała się wzniosłym promieniowaniem.

Uczeń staje się świadomy tego, że narodził się w nim nowy człowiek-dusza, podług struktury boskiego porządku. Duch Boga oświeci tę nową istotę duszy, jeśli tylko uczeń będzie prawdziwie pragnął tego, by stać się Światłem, które świeci dla innych, jeśli tylko będzie chciał czuwać przy ognistych kolumnach duchowego Światła, rozpalonego przez Szkołę Duchową nad jej ogniskami.

Droga ta wiedzie przez wielką gorycz i wiele rozczarowań. I nie było jeszcze żadnego sługi, który nie doświadczyłby tego zwiastowania Chrystusa, pod wewnętrznym naporem sumienia. Jednakże - po wielu próbach - każdy uczeń kiedyś zwycięży.

Jeśli staracie się odpowiedzieć na to boskie prawo Miłości, to nie potrzebujecie się niczego obawiać, ponieważ zostaniecie uznani za godnych tego, by wypełnić wasze najwyższe ludzkie powołanie w służbie dla świata i ludzkości. Tylko w ten sposób i nie inaczej otrzymacie zrozumienie, które poprowadzi was do wnętrza duchowego Światła.

Cóż powiedzieli dwaj władcy świata, Festus i Agryppa, do Pawła, gdy stał on przed nimi i świadczył o Ewangelii Światła? Powiedzieli, że musi być szalony, by głosić taką gmatwaninę.

Ale wyraził się tak nie tylko porażony ślepotą władca Festus; tak samo mówi się dzisiaj. Gdyby słudzy prawdziwej Szkoły Duchowej nie mówili z wewnętrznego przekonania, już dawno wydano by ich „Bogu tego stulecia”.

Wielu pozornych apostołów i oszukańczych sług do dzisiaj poleca się jako współpracownicy stojący w służbie w imieniu Chrystusa. Sam Chrystus powiedział do takich: Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. (...) A ponieważ ja mówię prawdę, nie wierzycie mi (Jan 8/44-45).

W Piśmie Świętym możemy też przeczytać, że szatan może się podawać za anioła Światła (2.Kor. II/14). Czegóż więc mamy oczekiwać od jego pomocników?

Jeśli więc odważycie się wystąpić tak jak Paweł, to jako plon zbierzecie tylko drwiny i szyderstwa. Ale powiedzcie sobie na pocieszenie: Nie ten jest sumienny, kto się sam chwali, lecz kogo Pan chwali (2. Kor. 10/18).

Prawda ta znajduje potwierdzenie również wtedy, gdy Paweł ze związanymi rękoma - gdyż jego dzieła nie były z tego świata - z promieniującym, oświeconym, miłującym sercem stał przed Agryppą, który prezentował się zupełnie inaczej: Agryppa, książę świata z sercem w kajdanach, jednakże wolny w swoich czynach, gdyż jego dzieła równe były temu, co ofiarowuje świat. A na przeciwko niego Paweł, wolny duch, w pełni świadomy, że stoi przed jednym ze zniewolonych tego świata.

Mimo to Agryppa ze swoją świecką potęgą był w stanie związać ręce Pawłowi, aby zapobiec urzeczywistnieniu dzieł Boga. Ale nic i nikt nie mógł się przeciwstawić Pawłowi. I nie mogłoby być inaczej, gdyż ten, komu dano rozpalić w sobie prawdziwe duchowe Światło, ma odwagę pokazywać się publicznie. I kto czuje się do tego zdolny w Sile Boga, temu w nagrodę kajdany z rąk opadną.

Również młode gnostyczne Braterstwo nie zaniedbuje żadnego momentu, aby swoim uczniom zapewnić wgląd w boski plan dla świata i ludzkości. I wskazuje drogę,
w jaki sposób można się uwolnić od władców, mocy astralnych i sił natury śmierci, obdarzających swoją duszą.

Musicie przede wszystkim zrozumieć, że żyjecie w świecie, w którym każda aktywność wywołuje refleks, efekt uboczny. Ten refleks jest lustrzanym odbiciem, jest karykaturą, jest nienaturalny. Do świata astralnego rzutowany jest wielki cel całego życia. Jest tam zobrazowana wielka rzeczywistość życia boskiej duszy, a także aspekty i następstwa całego tak kolorowo wycieniowanego niższego życia.

Każde objawienie się Logosu w jego Trójni powoduje powstanie w naszym polu bytu potrójnej karykatury, lustrzanego odbicia. Stąd po Ojcu, Synu i Duchu Świętym objawiają się moce, siły i władcy tego świata. Jak można to wytłumaczyć?

Najważniejszym z czterech ciał osobowości jest ciało astralne, gdyż jest ono ciałem fundamentalnym. Za pośrednictwem tego ciała człowiek związany jest z otaczającym go ciałem magnetycznym, jego siłami i przeróżnymi prądami astralnymi.

Przez wydech astralny człowiek oddaje do otoczenia to, co wcześniej przyjął. Dotyczy to także uczniów naszej Szkoły. I Szkoła Duchowa liczy się z tym. Musi to czynić, gdyż od czasu do czasu wstępują do Szkoły ludzie, którzy stanowią dla niej w pewnym stopniu niebezpieczeństwo
i przez to mogliby utrudniać jej pracę. Wnoszą oni fatalne astralne wpływy do naszej Szkoły Duchowej. Dotyczy to w szczególności naszych czasów.

W związku z tym nasza opinia musi się opierać na stanie fundamentalnego ciała tych osób, na stanie ich ciała astralnego, a nie na tym, czy są oni zewnętrznie uprzejmi, sympatyczni i mili. Humanistyczne uczucia nie są w tej sprawie ważne; współpracownicy muszą się kierować czystym wglądem. Jeśli komuś brak jeszcze tego czystego wglądu, to musi się on trzymać ustalonych zasad Szkoły, od których nie wolno odstąpić.

Bogu dzięki, wielu naszych uczniów jest już zajętych pracą nad osiągnięciem stanu nowonarodzonej duszy, po czym będzie można przejść do budowy ciała nowego stanu duszy duchowej.

Szkoła Duchowa pragnie uświadomić każdemu uczniowi, że jest on powołany do tego, by pracować nad wykonaniem wielkiego planu, planu uzdrowienia, który obejmuje świat i ludzkość. Musicie dobrze zrozumieć to „uświadomienie”. Nie chodzi tu tylko o zapoznanie was z nadchodzącymi wydarzeniami i ich rozwojem, gdyż samo to miałoby niewiele sensu. Lecz jeśli staniecie się na przykład świadomi tego, że pomogliście ożywić świecącą, promieniującą linię siły, która opasuje cały świat, to zrozumcie też rzecz następującą: idąc ścieżką wyzwolenia duszy każdy uczeń naszej Szkoły Duchowej może wnieść nadzwyczajny i niezbędny wkład do ożywienia i ukoronowania wielkiego, świętego dzieła Braterstwa w Chrystusie.

„Czy jestem do tego zdolny?” zapytacie być może. Tak, jako uczniowie jesteście do tego zdolni, ponieważ jako uczniowie macie udział w Żywym Ciele Szkoły Duchowej. Gdyż jesteście objęci promieniowaniami jego Miłości, jego magiczno-gnostyczną Siłą. I Siła ta czyni was zdolnymi do przeniknięcia do najgłębszej głębi samopoznania i mądrości.

Atom serca posiada astralno-eteryczne połączenie z waszym mikrokosmosem. Do waszej krwi i waszego fluidu ner­wowego wnika ognista siła, promieniująca moc.

W świątyni serca, w miejscu, gdzie znajduje się praatom, leży źródło oczyszczającej i urzeczywistniającej duszę kundalini. Mianem „kundalini” określamy w naszej filozofii elektromagnetyczną siłę trwania, siłę wieczności, siłę, przy pomocy której uczeń może przejść przez sferę astralną i wznieść się ponad nią. Siłę ognistą, która powstaje z plexus sacralis i transfiguruje system osobowości, siłę kundalini.

W tej różanej sile uczeń może urzeczywistnić wszystko.

W tej różanej sile uczeń może kiedyś przyjąć nowe imię.

W tej różanej sile zostaje on nazwany według Chrystusa Pana, jego imieniem będzie Chrystian Różokrzyż.

Jeśli wy, uczniowie Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża, chcecie wykuwać tę złotą koronę spełnienia, to spłynie na was dziękczynienie, miłość i siła całego światowego Braterstwa.

29

Inteligencja a intelekt

Prawdopodobnie nie ma wśród naszych uczniów nikogo, kto by nie zauważył przeciągającej nad ziemią tak niewypowiedzianie ciemnej chmury bólu, że mogłoby się wydawać, że już nigdy nie będziemy się mogli z tego podźwignąć. Wprawdzie słońce świeci, jego promienie próbują przebić czarne warstwy chmur, ale samolubne popędy ludzkości sprawiają, że dają się słyszeć coraz to nowe jęki bólu, dostarczając chmurze nowego pokarmu. A ludzkość na ogół milczy i pozwala, by tak się działo; milczy z tego prostego powodu, że nie może temu niczego pozytywnego przeciwstawić.

Jednakże uczniowie Szkoły Duchowej nie zasługiwaliby na miano nosicieli Światła, gdyby także i oni zmuszali do milczenia wewnętrzny, wołający głos i pozostawiali ludzkość w stanie nieświadomości, tak jak to ma miejsce dzisiaj.

Ludzie bardziej wrażliwi mogą pozwolić na to, by ich serce przemówiło wielkim głosem, czy jednak jakakolwiek dusza zostanie przez to wyzwolona? Z pewnością nie, gdyż jeśli poza wrażliwością nie zadziała bezpośrednio żadna inna dynamiczna energia, to będzie to wtedy oznaczało tylko pofolgowanie pewnym nieokreślonym pragnieniom.

Istnieje morze Światła, ale ludzkość nie widzi go, gdyż jej świadomość jest zaciemniona. Od tego Światła płyną do całej ludzkości impulsy, ludzkość jednak reaguje na nie negatywnie. Na wszystkie możliwe sposoby rozmaitymi niepotrzebnymi sprawami próbuje się rozproszyć ludzkie myśli, by odgrodzić ludzkość od prądu impulsów wyzwalających dusze, impulsów, które są do niej wysyłane nieustannie.

Aby rozpoznać te ataki ciemności, które w mgnieniu oka mącą przejrzyste sfery waszego otoczenia, tak że stają się one ciemną, niespokojną, dławiącą dech w piersiach atmosferą, niezbędna jest inteligencja. Czy wiecie, że wasze czyste, dobre serce stanowi spore zagrożenie, ponieważ jak długo nie jest ono jeszcze prześwietlone Światłem i prawdziwym rozsądkiem, tak długo stanowi dla mocy ciemności wymarzony przedmiot spekulacji? Jeśli chcecie stać się wartościowymi sługami Chrystusa, to musicie ominąć niezliczone rafy i przebrnąć przez wiele trzęsawisk.
A także musicie uważniej niż zazwyczaj zastanawiać się nad wszystkimi uczynkami, przede wszystkim zaś tymi, przy których ktoś powołuje się na wasze dobre serce. Innymi słowy, jeśli naprawdę chcecie stać się sługami Chry-s­tusa, musicie być inteligentni.

Wyraźnie widać, że w rozumieniu Chrystocentrycznym wszystko to, co nie jest inteligentne, skazane jest na upadek, ponieważ relacja potrójnego boskiego objawienia nie jest w tym wypadku harmonijna. Jeśli jesteście w stanie doprowadzić trzykrotne objawienie Boga w was samych do harmonijnego rozwoju, niezależnie od tego, jak dalece niedostateczne było ono na początku, to wtedy każda próba zaatakowania was przez siły ciemności musi zawieść, gdyż brak jej jednego z trzech aspektów, a mianowicie Światła Miłości.

Potrójna istota musi być wyczulona i - pobudzana przez Miłość Boga - musi być w pełni gotowa do rzeczywistego czynu. Każdy czyn, jeśli ma to być czyn inteligentny, musi być zrodzony z Boga, rozpalony w Mądrości Chrystusa
i oczyszczony przez Ducha Świętego. Niewidzialna siła ojcowskiego Ognia musi się zatopić w Miłości Chrystusa, by zostać ożywioną jako promieniujące Światło przez formującą siłę Ducha Świętego.

Egzystująca w rejonach abstrakcyjnych myśli idea musi zostać sprowadzona z planu Boga do tego materialnego świata. Dlatego idea ta musi zostać oświecona przez mądrość urzeczywistnionej przez człowieka miłości i dopasowana do warunków panującego czasu, tak aby - zapłodniona przez twórcze siły Ducha Świętego - mogła zostać wpisana do Księgi Życia jako czyn wyzwalający.

Człowiek inteligentny nie potrzebuje żadnego nadzwyczajnie rozwiniętego intelektu. Nigdy nie pomylcie inteligencji z intelektem. Najczęściej pod pojęciem inteligencji rozumie się „intelektualność”. Według tej definicji każdy profesor musiałby być inteligentny, którego to przekonania Szkoła Duchowa nie podziela.

Intelektualność nie jest niczym innym, jak tylko dobrze wytrenowanym mózgiem. W przeciwieństwie do tego inteligencja wymaga wyszkolonej zdolności myślenia, oświecającego rozum lustra ludzkiego ducha, rozjaśnionego przez prawidłowe reagowanie na boskie impulsy.

Jeśli intelektualność mogłaby zbawić świat, to byłoby już wielu uwolnionych. Tymczasem ludzkość tkwi w beznadziejnej czeluści, głębiej niż kiedykolwiek przedtem.

Wszystko to, co nie jest inteligentne, wcześniej czy później musi ulec zagładzie. Wszystko to, co nie chce pozostawać w harmonii w stosunku do trzykrotnego boskiego objawienia, zostanie zniszczone. Człowiek tak szybko daje się uwięzić maskaradzie stanu rzeczy, że jest ślepy dla radości, która mogłaby go wypełnić. Im jaśniej świeci słońce, tym ostrzej zarysowują się cienie. Oczy człowieka są jak oczy kreta: przez ciemność tak ślepe, że mogą wprawdzie widzieć dające o sobie znać manifestacje ciemności, ale nie wiedzą, że ich przyczyna leży w nasilających się objawieniach sług Światła.

Jeśli chcecie być naprawdę inteligentni, to nigdy nie wolno wam przymykać oczu na wyraźną rzeczywistość. Musicie tropić przyczyny leżące u jej podstaw. Tym, co określa waszą inteligencję, nie jest stopień wiedzy i zrozumienia, lecz sposób, w jaki jej używacie. Wasza inteligencja wymaga od was systematyczności i zręcznego działania, silnej świadomości celu i wglądu w plan Boga, którego przykład dał nam swoim życiem Jezus Chrystus.

Ale czym właściwie jest inteligencja? Inteligencja jest oczyszczoną siłą Ducha Świętego, epigenezą. Jest to boski napór ku temu, by rozumu i uczucia, woli i miłości używać dla planu zbawienia ludzkości. Jest to magiczna laska Mojżesza, wyzwalająca siła Merkurego, która przenosi świadomość w rejony duchowe.

„Ale w jaki sposób mogą być inteligentne moce ciemności?”, zapytacie być może.

Mogą być inteligentne tylko dzięki temu, że niezbędną po temu siłę Miłości odbierają one krwi duszy, złożonej
w ofierze przez Chrystusa, jak również zastępom tych, którzy tym mocom świadomie czy też nieświadomie służą. Jednakże kiedyś zalśni nad ziemią dzień, w którym uwolniony Chrystus i uwolnione dusze ludzkie przepędzą te moce na zawsze.

Spróbujcie więc z godziny na godzinę żyć coraz bardziej świadomie. Nigdy nie zapominajcie o waszym boskim pochodzeniu. Uwolnijcie się - przy pomocy zbawiennej siły Chrystusa - od widma śmierci. I promiennym blaskiem waszego uświęconego ducha wywyższajcie chwałę majestatu Boga. To jest inteligencja.

Oby blask promieni waszego uświęconego życia rozjaśnił ciemności ziemi.

30

Nowa Shamballa

W Ewangelii Mateusza, r.24, wiersze 3-14 i 23-31, czytamy:

Agdy siedział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego
uczniowie i pytali na osobności: „Powiedz nam,
kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?”  

Na to Jezus im odpowiedział: ”Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem. I wielu w błąd wprowadzą. Będziecie słyszeć o wojnach i o pogłoskach wojennych; uważajcie, nie trwóżcie się tym. To musi się stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będzie głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi. Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści.

Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać,
i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom.

Wtedy jeśliby wam kto powiedział: „Oto tu jest Mesjasz” albo „tam”, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i uczynią wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych. Oto wam przepowiedziałem. Jeśli więc wam powiedzą: „Oto jest na pustyni”, nie idźcie tam; „Oto wewnątrz domu”, nie wierzcie. Albowiem jak błyskawica zabłyśnie na wschodzie, a świeci aż na zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Gdzie jest padlina, tam się i sępy zgromadzą.

Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego.

Z pewnością znacie zacytowane tu słowa, o których świadczy nie tylko Ewangelia, ale także i listy Pawła oraz Księga Objawienia: W owych dniach słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy zaczną padać z niebios i moce zostaną wstrząśnięte... I wtedy ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą
i chwałą.

W przełomowych czasach, w których obecnie żyjemy, trzeba, byście przyjrzeli się tym słowom z najwyższą uwagą.

Gdy system hormonalny danego człowieka jest forsowany, wówczas jednym z najbardziej widocznych tego skutków jest wzrost wrażliwości zmysłowej. A wiadomo wam, co taka wrażliwość może ze sobą przynieść i jakie są często jej skutki.

Człowiek może być sensytywny z bardzo wielu powodów. Najczęściej dużą rolę grają w tym czynniki dziedziczne oraz karman. Zdarza się również, że ludzie doprowadzają swój system hormonalny do niepożądanego stanu dysharmonii za sprawą ćwiczeń okultystycznych. Dlatego jest bardzo wielu ludzi, których w pewnych punktach ich organizmu zmysłowego można uznać za mniej lub bardziej sensytywnych.

Ogólnie można stwierdzić sensytywność lokującą się
w sferze

- odczuwania,

- słuchu,

- zdolności widzenia,

- lub w sferze organu rozumu.

Odpowiednie działania zmysłowe można wtedy uznać za pogłębione. Ich wrażliwość i zasięg działania jest większy i może w pewnym stopniu wychodzić naprzeciw wyższemu czynnikowi promieniowania.

Ta nadnaturalna wrażliwość w którymś z kierunków nie musi być jeszcze, albo nie musi się stać niebezpieczna, pod warunkiem że nie stoi się za nią całą swoją istotą-ja i nie myśli się, że jest się błogosławionym, wybranym i bogatym w nadzwyczajne dary. Albowiem ta nadnaturalna wrażliwość jest oczywiście zawsze wrażliwością na astralną sferę natury śmierci, ponieważ to ta sfera astralna jest sferą życia człowieka.

Zrozumiecie teraz doskonale, że prawie wszystkie choroby związane z systemem nerwowym i prowadzące do wysoce nienormalnych zachowań wywołane są przez sensytywność, która, napędzana przez „ja”, całkowicie rozstraja system hormonalny. I wtedy drzwi dla sił z tamtej strony stają otworem, z wszystkimi tego konsekwencjami. Fakty te, znane od zawsze, mogą posłużyć wam za wprowadzenie do tego, co następuje:

Już od wielu lat uwagę lekarzy i psychiatrów zaprząta fakt, że w całym świecie znacznie wzrasta liczba osób anormalnych i paranormalnych. Zjawisku temu dotrzymuje też kroku wyraźny wzrost nadwrażliwości.

Przyczyny tego są dla was całkowicie jasne. Astralna zmiana w atmosferze życiowej ludzkości, zmiana przeprowadzona forsownie, zaatakowała początkowo to, co negatywnie sensytywne, w całej swej barwnej wielorakości. Jest to wytłumaczenie tego, że wszędzie w świecie wszystkie oddziały leczące tego rodzaju chorych są teraz przepełnione.

Jednakże to dopiero początek cierpień. Albowiem w okresie, w który wkroczyliśmy, stoimy wobec faktu, że wszyscy ludzie z racji coraz bardziej nienormalnych warunków astralnego pola życiowego stają się sensytywni. Prawie wszyscy ludzie będą wykazywać anormalne objawy psychiczne, leżące całkowicie w sektorze przysadki.

Znaczy to z jednej strony rozszerzenie zasięgu widzenia, słyszenia i czucia, a z drugiej strony popadnięcie
w niewolę różnych niższych popędów, wraz z ich skutkami dla ciała i duszy.

Krótko mówiąc, wielka ilość ludzi staje się „mimowolnie” jasnowidząca, jak to nazywamy w Szkole Duchowej, co znaczy, że zjawiska te dają o sobie znać poza autonomicznym systemem nerwowym. Powstaje wtedy sytuacja, w której absolutna większość ludzi może postrzegać wiele wpływów w sferze astralnej i będzie tego doświadczała w niezbyt miły sposób.

Następnie zacznie się okres fałszywych chrześcijan, którzy wystąpią tak samo jak fałszywi prorocy. Będą czynili znaki i cuda, by - tam gdzie to możliwe - zwieść wybranych.

Rozumiecie, że tak bardzo odrażające paranormalne życie, wywołane w sztuczny sposób, nie dopuszcza żadnej rozumowej zdolności rozróżnienia, żadnej możliwości ustrzeżenia się, i dlatego dostarczy znakomitej podstawy dla wielkiej imitacji.

Fałszywi prorocy będą wysławiać postęp ludzkości, a przede wszystkim zdobycze fizyki jądrowej.

Wszelki rozwój ma jednak dwie strony i dostarcza dwojakiego rezultatu. Albowiem forsowanie astralnej sfery życiowej w danym momencie nieodwołalnie doprowadza do potężnego wpłynięcia fal astralnych z astralnego pola Świętej Ziemi.

Powstająca stąd Siła Światła przyćmi nawet najjaśniejsze i najczystsze światło słońca i księżyca. Potężny ogień, który ukaże się z wielką siłą, a więc z niezmierną wibracją, sprawi, że wszyscy fałszywi chrześcijanie i fałszywi prorocy nagle ucichną. I skonfundowana, paranormalna zdolność widzenia mas, tak długo jak długo będzie to możliwe, choćby nawet przez krótką godzinę, dostrzeże wiele z tych nowych objawień.

Przez krótką godzinę, powiadamy, ponieważ w tym naporze ognia jako ostatnia odpowiedź z wielką siłą nastąpi reakcja geologiczna.

I w tej potężnej zawierusze zbłąkani ujrzą coś z Synów Boga, z Powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego, które uratuje i zachowa swoje ostatnie ogniwo, młode Braterstwo Gnostyczne, dla założenia nowej Shamballi.

31

Postawa życiowa

Jak najprawdopodobniej wiecie, osobowość zrodzona z tej natury jest tylko trzecią częścią boskiego stworze-
nia. Jest narzędziem stworzonym dla człowieka doskonałego. Człowiek ten dopiero wtedy będzie mógł być naprawdę nazwany „człowiekiem”, kiedy z narzędziem tym, czyli z postacią cielesną połączą się dwa pozostałe aspekty prawdziwego człowieka, tak że objawi się potrójny człowiek, mianowicie Duch, dusza i ciało.

Dlatego ów narodzony z tej natury, świadom swego powołania, musi w samooddaniu szukać świętego zjednoczenia z dwoma pozostałymi - Duchem i duszą, musi to zjednoczenie znaleźć i umożliwić. Iść tą drogą, wprowadzić w życie ten proces - oto zadanie Powszechnej Gnozy.

Podstawa uwolnienia leży w posiadaniu ciała duszy. Ciało duszy powstaje, rodzi się, gdy tylko nowy stan duszy połączy się z Siedmioduchem, gdy tylko może się z nim połączyć. Wówczas dochodzi mianowicie do rozwoju ognistego, promiennego, a więc jaśniejącego pola, rozprzestrzeniającego się wokół ucznia niby kulista szata. To lśniące, promienne pole jest wielką zasadą odnowy.

Kiedy zaś można oczekiwać połączenia duszy i Ducha, i wszystkich jego wspaniałych następstw? Z chwilą gdy tylko dusza zajmie swoje miejsce. A gdzie znajduje się owa siedziba duszy? W wolnej przestrzeni za kością czołową.

Dusza nie może jednak zająć tego miejsca automatycznie. Miejsce to musi zostać zdobyte, ponieważ w ciele zrodzonym z tej natury przestrzeń za kością czołową jest siedzibą ego, świadomości zrodzonej z tej natury. Jeśli uczniowi nie udaje się umieścić duszy na miejscu ego, wówczas Duch urzeczywistniający nie może zstąpić i szata godowa, dusza, nie może się objawić.

Po pierwsze niezbędne jest więc pragnienie wyzwolenia, które musi się wiązać z wewnętrznym uwolnieniem się od oszukańczego świata. Następnie, po drugie, dusza wstępuje do przybytku serca. Trzecim zadaniem jest wzbicie się duszy, możliwe wyłącznie dzięki wyzbyciu się ego. Czwartym krokiem jest połączenie Ducha i duszy w przybytku. W następstwie tego objawi się nowa szata duszy. Piątym zadaniem musi być przeniesienie nowej świadomości do nowej szaty, tak że obudzi się Pymander, jak zwany jest ten nowy stan świadomości duszy przez Hermesa.

Uczeń, który przeszedł tych pięć szczebli, panuje i sprawuje kontrolę nad całym swoim systemem z pewnego całkiem nowego życiowego punktu. Hermes mówi w tym stanie życia: „Wyszedłem z samego siebie i zmartwychwstałem w nieśmiertelnym ciele. Nie jestem już tym, którym byłem, lecz odrodziłem się z czystego przybytku serca”.

Oto zwięzły szkic narodzin pięciokrotnego ciała duszy, pięciokrotnej, promiennej gwiazdy narodzin z Betlejem, wyjście z siebie - do Życia. Czy widzicie przed sobą wielkie możliwości uwolnienia, obecne w ludzkim systemie? Kto żyje w ciele duszy, ten odrodził się do dziecięctwa bożego, wstąpił do Wieczności.

Kto wyznacza sobie tego rodzaju cel, ten rozumie, dlaczego mówi się o Trójprzymierzu Światła, mianowicie
o Braterstwie Różokrzyża, Braterstwie Katarów oraz Braterstwie Świętego Graala.

Trójprzymierze to jest nierozdzielnie złączone w dziewięciokrotny związek, aspekt tego, co prawdziwie człowiecze. A tym, co prawdziwie człowiecze w rozumieniu Boga, jest fakt, że wciela się w życie to, czego się dowiedziało i nauczyło, a następnie odpowiadającymi temu owocami służy się światu i ludzkości. Mamy tu na uwadze fakt, że od młodej Gnozy dobiega donośne wołanie o to, by:

- otrzymać naukę,

- jasno dowieść postawy życiowej

- i przy pomocy jej rezultatu pracować w sposób

uwalniający.

Fizyka jądrowa stała się obecnie nauką powszechnie stosowaną. W wielu krajach znajdują się reaktory jądrowe, służące rozmaitym celom. Z tego powodu świat i ludzkość w szybkim tempie zmierzają ku odmaterializowaniu. I tak powtarzają się wydarzenia z czasów pradawnej Atlantydy.

Nie ma niczego nowego pod słońcem. Starożytne legendy opowiadają o dwóch wyspach kultury atlantyckiej: Czarnej Wyspie i Białej Wyspie. Obecnie, w kulturze aryjskiej, wyraźnie daje o sobie znać Czarna Wyspa.

Ale czy zauważacie także Białą Wyspę? Czy istnieje także Biała Wyspa? Czy istnieje sfera, przestrzeń, prąd życia, do którego z pewnością przyjęci zostaną wszyscy ludzie dobrej woli, dla innego rozwoju?

Czy jest dla was oczywiste, że tego rodzaju twierdza pewności i bezpieczeństwa wkrótce musi się objawić? Czy czujecie, że czas nastał?

Co wobec tego musi się stać? Musimy zbudować możliwie największą grupę żywych dusz.

Żywą duszą jest człowiek posiadający szatę godową. Dusza taka staje się w prawdziwym sensie dzieckiem Boga, jest wszechobecna, stoi w wieczności i jest poza zasięgiem jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Ponadto tego rodzaju żywa dusza dysponuje ciałem zrodzonym z tej natury, jako narzędziem służącym zbiórce żniw.

W jaki sposób, jako uczniowie gnostycznej Szkoły Duchowej, zdobędziecie tego rodzaju żywy stan duszy?

Dostosujcie się do norm Trójprzymierza Światła. Naukę tę posiadacie. Stosujcie ją bezpośrednio w waszym życiu codziennym, w każdej godzinie. Chodzi więc o postawę życiową. Wówczas owoce objawią się niebawem. Wówczas wielu odczuwających głód będzie mogło owe owoce spożywać. Punktem, wokół którego wszystko się obraca, jest postawa życiowa.

32

Nauka, życie

i droga krzyżowa Chrystusa

Przemowa do współpracowników Szkoły

Wszyscy wiemy, jak bardzo zmienia się ludzka psychika i jak bardzo popada w stan kryzysu;
jak bardzo lękliwi, nerwowi i chorzy stają się ludzie; jak gorączkowo państwo i kościół szukają metod, by tak jak dawniej utrzymywać swój wpływ na ludzkość. Wiemy też, w jak szalonym tempie ludzkość odwraca się od kościoła i religii. Państwo popada w degenerację,
a ludzkość stoi przed problemem „I co teraz”?

Przyczyny tego są nam znane. Ludzkość zbliżyła się do granicy, granicy upadku albo zmartwychwstania. Widać znak na ścianie, znak, który musicie zrozumieć. Musicie pojąć, że także wy jesteście tym bardzo osobiście dotknięci.

Procesy wielkiej przemiany wszystkich ludzi przebiegają dziś dużo szybciej niż kiedykolwiek przedtem. A my, wspólnie z wielkim światowym Braterstwem, musimy doprowadzić do przełomu. Czy dostrzegacie nerwowość ludzi? Jest to stan, w którym bardzo trudno jest się do nich zbliżyć. Pozostają oni w stanie silnego wstrząsu psychicznego, są po części tak chorzy, jak nigdy przedtem. Jeśli to kiedykolwiek miało miejsce, to właśnie teraz światowe Braterstwo potrzebuje nas najbardziej, aby w ogóle nawiązać kontakt z ludzkością. Ludzkość, nie zdając sobie z tego sprawy, znajduje się w procesie fermentacji wielkiej przemiany. Dlatego Braterstwo tak bardzo potrzebuje teraz wspólnoty, która to dobrze rozumie, według tego żyje
i odpowiednio do tego działa. Do tego zostaliśmy powołani. I do tego powołany jest każdy z was.

Czy odniesiemy sukces­? Czy wiecie, w jaki sposób, jako współpracownicy Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża, macie pracować?

W ostatnich latach uczyniono wszystko, co tylko możliwe, by zarówno z zewnątrz, jak i od środka zniszczyć naszą pracę i współpracowników. Ataki z zewnątrz zapewne znacie. Ale czy wiecie także o procesach wewnętrznych, które są powodem wielu trudności?

Stoimy bowiem wobec zderzenia wzrastającej świadomości duszy z człowiekiem natury. Wiara, siła wiary pochodzi od duszy. Natura natomiast nie jest niczym innym, jak zwierzęciem. Dlatego sytuacja ta jest tak skomplikowana. Człowiek może posiadać tyle wiary, na ile mu wystarcza siły duszy. Poza jej zasięgiem jest w ciągłym zamęcie. Apelujemy więc do was, abyście w tej godzinie szli z nami w służbie Braterstwa Życia - tak daleko, na ile wystarcza wam siły duszy. A tego już dowiedliście!

Stoimy znowu przed nowym okresem pracy. I chodzi teraz o udowodnienie słów: „Gdyby wasza wiara była jak ziarno gorczycy, to moglibyście przenosić góry”. Mamy tu na myśli magię, która opiera się na tej sile wiary. Dlatego też musicie sobie nieustannie stawiać pytanie: „Jaką bronią, opierającą się na wierze, dysponuję?”

Wypowiedziane do was słowa pozwoliły wam z pewnością rozpoznać, że wszyscy stoicie przed interwencją przełomu czasów. Jest pewne, że z wszystkich was może promieniować bezosobowa, niepokonalna miłość, jeśli tylko pozwolicie na to służąc wszystkim, którzy zostali powierzeni waszej opiece.

Dlatego też musicie wznieść się ponad wszystko, co próbuje się wam wyrządzić. Będziecie wtedy może zmęczeni i zatroskani, jednakże dzięki przemyślanemu i inteligentnemu spożytkowywaniu waszych sił i magicznemu odrzuceniu ewentualnie rzuconego na was nieszczęścia, przezwyciężycie wszystko. Taka ofiara miłości jest dla was wówczas nie upadkiem, lecz przezwyciężeniem. Przede wszystkim musicie być czujni, by nikt wam nie wyrządził szkody. A to jest możliwe.

Możecie otrzymać udział w życiu Jezusa Pana na trzy sposoby:

po pierwsze, przez jego naukę - jeśli uznacie ją za coś najwyższego;

po drugie, przez jego życie - jeśli urzeczywistnicie je w waszym własnym życiu;

po trzecie, przez jego drogę krzyżową - jeśli świadoma droga ofiary według ciała stanie się w waszym życiu
rzeczywistością.

Tak więc wielka liczba przyjaciół i przyjaciółek przyłączy się wkrótce, jeśli Bóg nam pozwoli, aby rozpocząć nowy okres pracy.

Pisząca te słowa prosi was, byście wzajemnie podnosili się na duchu przy pomocy najczystszych myśli, modlitw i czynów. Pokażcie jasne zrozumienie dla wszystkiego, co konieczne, by wielki plan Szkoły Duchowej powiódł się. Nie bądźcie ani jedną sekundę rozczarowani, gdyż Braterstwo nieśmiertelnych dusz i jego święta praca powołają was w odpowiednim czasie, podług waszych możliwości
i zasług, na odpowiednie miejsce. Dlatego też:
Nie ja, Panie, lecz Ty jesteś celem mojego dzieła.

Pisząca te słowa życzy wam wszystkim z całego serca, żebyście znaleźli w waszej pracy duchowy spokój, harmonię duszy i rozwój waszego ciała, i żebyście jako pracownicy umieli stworzyć w winnicy Boga zdrową, uczciwą i czystą atmosferę, w pełni zgodną z naszymi duchowymi ideałami. Jeśli będziecie mogli to urzeczywistnić, to wtedy na waszej pracy spocznie błogosławieństwo Boga.

Poza tym naszą prośbą jest, aby nasza Praca z Młodzieżą, a w szczególności jej Kierownictwo umiało powierzoną mu młodzież osłonić i poprowadzić w sile promieniowania prawdziwego Życia, i na tej podstawie przygotować ją do przyszłej współpracy.

Chciałabym ponadto zwrócić waszą uwagę na zadanie członków Międzynarodowego Kierownictwa Duchowego, którzy muszą niesłychanie uważnie czuwać nad tym, by we wszystkich polach pracy Szkoły Duchowej nieść poszukującej ludzkości naukę naszej Szkoły w całej jej pełni i żeby fundamentalna praca Szkoły przez żadnego z jej pracowników nie została wypaczona. Poza tym trzeba niezmiernie uważać na to, by wyzwalające wytyczne Szkoły Duchowej, a mianowicie proces uwalniania duszy duchowej w człowieku, pozostał w swym rozwoju nieskalany
i aby ewentualne opracowania tekstów naszej szkolnej literatury, używanych w przemowach, nie zeszły na płaszczyznę horyzontalną.

Jako słudzy młodego gnostycznego Braterstwa, cóż innego możecie przynieść ludzkości i uczniom, jeśli nie to, co otrzymało już w Szkole Duchowej formę i postać? Przecież nie naukę, która stałaby poza Szkołą?

W trakcie wykonywania w służbie Szkoły wszelkich prac myślcie o nauce Chrystusa, o jego życiu i jego drodze krzyżowej, ażeby poprzez wasze dzieła w sile Chrystusa urzeczywistniło się w was jego Życie: Nic nie mam z siebie samego. Wszystko, co wam przekazuję, pochodzi od mego Ojca - powiada Jezus Chrystus, nasz Pan. Czy mielibyście uważać się za ważniejszych od Niego?

Tak więc z pokorą, cichą wdzięcznością w sercu i pełnym zdecydowaniem zamknęliśmy leżący za nami okres, aby jako grupa współpracowników wspólnie znowu otworzyć zewnętrzną pracę, to jest pracę otwartą Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża. I wszelką połowiczność i prymitywizm postanowiliśmy pozostawić za sobą.

33

Odpowiedzialność

współpracowników

Do przemyślenia

Organ, który zaczyna chorować lub jest chory, nie może być ożywiany przez centralny system nerwowy. Reakcja chorego organu wywiera mianowicie fatalny wpływ na centralny system nerwowy.

Dlatego każdy współpracownik Szkoły Duchowej musi zrozumieć swoją wielką odpowiedzialność. Chory organ może doprowadzić do choroby całego ciała, a nawet okaleczyć je.

Tak więc w tym duchu i z tą świadomością wciąż na nowo stajemy razem wobec początku zadania, które ma być wykonane.

Także ospały lub nierozumiejący współpracownik może zniszczyć cały trud.

Szkoła Duchowa jest jako ciało narzędziem niezwykle precyzyjnym. Nawet drobiazg może wywołać wielkie zakłócenia.

Oby współpracownicy w winnicy Boga mieli to stale na uwadze i oby mogły zostać wyciągnięte odpowiednie wnioski.

34

Tajemnica Sfinksa i Piramidy

Przedstawienie obrazu wiecznej rzeczywistości Nieruchomego Królestwa jest rzeczą niemożliwą.
W świecie dialektyki nie ma ani porównywalnej
z nim formy, ani dźwięku, ani barwy, ani pojęcia, ani żadnego wyobrażenia.

Odwieczna prawda nigdy więc nie może być wyrażona w sposób doskonały. Niemożliwe jest przekazanie jej z ust do ust. I żadne pióro nie jest w stanie jej opisać. Jest to absolutnie niemożliwe, nawet dla najwznioślejszych wtajemniczonych. Zachodzi tylko jedna możliwość, ta mianowicie, że człowiek znajdzie odpowiedź na niepokojące go i naglące pytania o sens życia w sanktuarium własnego serca, w wewnętrznych głębiach boskiego dotknięcia, kiedy iluzja własnego „ja” kompletnie się rozwieje.

Prawda i rzeczywistość utraconej ojczyzny zawsze były ukrywane w cieniu tego, co zwie się siódmą pieczęcią. Kiedy człowiek stara się na swój sposób przedstawić wieczną tajemnicę i kiedy usiłuje ją uwięzić w więzach natury dialektycznej, wówczas zadaje jej gwałt, a ona wymyka się mu. To, co mu wtedy pozostaje, nie posiada żadnej mocy. Może człowieka co najwyżej przykuć do koła wielkiej iluzji.

Możemy w pewnej mierze dać świadectwo prawdzie naszym własnym życiem. Kto pragnie poznać prawdę, ten winien do niej dążyć swoim własnym życiem. Nie jest możliwe, by ktoś powiedział:  „Proszę opowiedzieć mi o prawdzie. Wtedy będę mógł podjąć decyzję, czy chcę się do niej zbliżyć, czy nie”. Kto pragnie poznać prawdę, ten musi natychmiast sam przejść do działania.

Przyjęcie mądrości jest od pierwszej sekundy kwestią pielgrzymowania. Kiedy w pielgrzymie zaczyna się objawiać promień powszechnej mądrości, to dzieje się to wyłącznie w tym celu, by poruszony przez nią człowiek działał w sposób przywołujący, wyzwalający i pomocny. Na tym polega tajemnica ścieżki. Bóg jest Miłością.

W pewnym momencie uczeń taki znajduje się w sytuacji prawie niemożliwej, gdyż rodzi się w nim coś w rodzaju rozszczepienia. Z jednej strony absolutnie nie jest
w stanie poznać Światła, a z drugiej ma obowiązek i czuje w sobie napór, by o nim świadczyć. Oba te aspekty są ze sobą niemal całkowicie sprzeczne.

Dawna symbolika, absolutnie uniwersalna, przedstawiała tę sytuację pod postacią człowieka-zwierzęcia, na przykład Sfinksa, istoty częściowo o aspekcie boskim, ze wzrokiem utkwionym w nieskończenie odległych horyzontach jutrzenki. Poza tym jest on jednak zwierzęciem, z pazurami wbitymi w obezwładniające piaski pustyni.

Dlatego nie powinniśmy rozważać Sfinksa w oderwaniu od Wielkiej Piramidy i jej tajemnicy. W starożytnym Egipcie postaciom królewskim nadawano przydomek ”Żywego obrazu Sfinksa Władcy Wszechświata”. Innymi słowy, boga Słońca zstępującego w materię.

Z pewnością rozumiecie ten symbol. Człowiek jest upadłym aniołem, doprowadzonym w swym istnieniu do dwoistości: część mikrokosmosu pozostaje w polu pierworodnego życia, niezdolna do najmniejszej aktywności; druga część rzucona jest w szaleństwo życia dialektycznego. Sfinks, to człowiek!

Wiedza o tym wielokrotnie ginęła. I nawet w Piśmie Świętym nie czyni się do niej żadnej aluzji. Ginęła tak jak Sfinks, który parokrotnie był już całkowicie zasypany
w piaskach pustyni. Ten znak wyciosany w kamieniu, stawiający czoła wiekom, przyciąga wzrok turystów. Odczuwają oni podobno szacunek, ale nic z niego nie rozumieją.

Prawdopodobnie wielu zacznie sobie zdawać z tego sprawę, gdy w ciągu przyszłego rozwoju świata iluzja ich życia rozerwie się na strzępy. Przypomną sobie może wówczas kolumnę, która wznosi się między łapami Sfinksa. Wyryta na niej opowieść jest w skrócie następująca:

Książę Thotmes, syn króla Egiptu, polecił wydobyć Sfinksa z piasku. Miał zwyczaj przebywać na pustyni i polować na zamieszkujące pustynię dzikie zwierzęta. Pewnego dnia, około południa, odpoczywając w cieniu Sfinksa usnął i zaczął śnić. Śniło mu się, że Sfinks przemawia do niego następującymi słowy:

”Spójrz na mnie, mój synu Thotmesie, jestem twoim Ojcem. Moje oblicze i moje serce zwracają się ku tobie, gdyż należysz do mnie. Oceń moje położenie: jestem jak więzień. Piasek pustynny, na którym spoczywam, grozi pochłonięciem mnie.

Czekałem tej chwili, byś uczynił to, co jest w moim sercu, gdyż wiedziałem, że jesteś moim synem, moim obrońcą”.

Jako uczniowie Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża rozumiecie zapewne tę opowieść. Wy również wydobyliście Sfinksa z piasków i istota ta również zwraca się do was, w tym coraz klarowniejszym języku.

Dawna, zaginiona wiedza o transfiguryźmie ponownie ukazała się w tych przełomowych czasach. Stało się to nie dzięki przestudiowaniu i przeczytaniu książek, ale poprzez pielgrzymowanie, życie, trud prawdziwego podążania ścieżką, przez wysiłek i przez promieniowanie pola siły magnetycznej.

Także i wy wyraźnie odkrywacie stan człowieka dialektycznego jako stan istoty uwikłanej. Wpływ tej natury stale zagraża mu zasypaniem. Człowiek jest bogiem, który upadł do ludzkiego stanu dialektycznego. Człowiek jest bogiem, który - według natury - stał się człowiekiem.

Postawmy więc obecnie zupełnie zrozumiałe, logiczne pytanie: „W jaki sposób upadły człowiek ponownie staje się bogiem? W jaki sposób Thotmes, syn zagubiony, powraca do Domu Ojca?”

Oto problem, którego rozwiązanie jest przedmiotem rozważań każdej filozofii będącej filozofią powszechną: my, istoty ludzkie, winniśmy się ponownie stać bogami. Wielcy wysłannicy ludzkości byli bogami, którzy stali się ludźmi, by na przykładzie własnego życia nauczyć nas, jak ludzie mogą się ponownie stać bogami.

Kiedy problem ten pojawia się w waszym życiu, to wtedy wiecie, że powstał on „w walce”, że droga do niego była pełna trudności i trosk. Tak jak książę Thotmes, musicie wydobyć z piasków pustynnych waszego Sfinksa, wasze szczególne pytanie. Jeżeli uchylicie się od tej pracy choćby na sekundę, to znowu pogrążycie się w bezdennej otchłani tej natury. I znowu poczujecie się jednią z tym światem i ponownie przyzwyczaicie się do niego. Musicie zrozumieć, że w chwili gdy w zgnębionej duszy pojawia się pytanie: ”W jaki sposób upadły człowiek ponownie staje się bogiem?”, fakt postawienia sobie tego pytania daje wystarczająco dużo sił do działania, do podjęcia znowu drogi jako pielgrzym i do poszukiwania odpowiedzi.

Można wiec powiedzieć: Kto zobaczył Sfinksa, ten wstępuje do Piramidy.

Piramida jest Świątynią Zmartwychwstania. Nie jest ona świątynią - miejscem adoracji, kultu lub aktów symbolicznych. Służy do nauczania i jest również grobowcem. Jest to świątynia, o której egzoterycznie głosić można wiele mistyfikacji. Z racji tego jednak, że Piramida zbudowana jest z kamienia, zniszczenie jej głównego posłannictwa jest niemożliwe.

Naszym zdaniem ci wszyscy, którzy odkryli wewnętrznie Sfinksa i do których, tak jak do księcia Thotmesa, Sfinks przemówił, są absolutnie zdolni zrozumieć kamienną mowę Piramidy. Postarajmy się wniknąć w tę mowę trochę głębiej.

Piramida jest budowlą wspaniałą i imponującą. Możecie ją sobie wyobrazić, wiedząc, że jej wysokość sięgała początkowo prawie 147 m, a długość jednego boku wynosiła 230 m, co przedstawia powierzchnię olbrzymią. Wnętrze, jak zdołano do tej pory ustalić, jest bardzo dziwne.

Są partie zupełnie nieznane, w całości odkrywamy jednak doskonały obraz mikrokosmosu, który winien dokonać transfiguracji. Ponadto są w niej nakreślone drogi, którymi proces ten, w doskonałym samowolnomularstwie, winien się kierować i przebiegać.

Pierwotnie Wielka Piramida zwała się ”Horyzontem Chufu”; miano to można przetłumaczyć jako: pełną perspektywę ścieżki, wskazywaną przez Piramidę.

Aby to zrozumieć, należy przyjrzeć się dokładniej egipskiemu słowu ”Chufu”. Pojęcie to określa naturę dialektyczną oraz fakt, że między tym światem a Królestwem Pierwotnym istnieje fundamentalne oddzielenie, przepaść nie do przebycia. ”Chufu” wskazuje na ścieżkę wyzwolenia. Wznosi kandydata do życia duszy. Moglibyśmy tu mówić o promieniowaniu Ducha Świętego, które wnika w istotę mikrokosmiczną nie tylko po to, by wskazać kandydatowi ścieżkę, ale również po to, by mu towarzyszyć.

Świat myśli antycznej uważał, że Chufu działał na wschodzie, w krainie Zorzy Porannej. Kandydat był ”Synem Słońca, który szedł na spotkanie Zorzy”. Z pomocą Chufu wznosił się w polach aloesów Ra, boga Słońca, Chrystusa. Symbol aloesu jest zrozumiały. Esencja tego drewna jest szczególnie wonna. Jest to zapach bardzo ceniony na wschodzie. Kandydat był więc prowadzony do nieśmiertelnej krainy karmicielki, o której mówi Księga Umarłych. Słyszeliście zapewne o egipskiej Księdze Umarłych. Taka jest obecnie jej nazwa. Ale w zamierzchłych czasach tę zagadkową księgę zwano Rytuałem; a można by ją również nazwać Procesem.

Dzisiaj mówi się o Księdze Umarłych, gdyż opisuje ona, jak się wydaje, wędrówkę zmarłych poprzez domeny przejściowe i ich wejście w niebiańskie domeny zaświatów. Gdybyście jednak podzielali tę opinię, jak czyni to wielu egiptologów, to popełnilibyście wielki błąd.

Tak jak osoby religijne, które przypuszczają, że Królestwo Niebios znajduje się w sferach zaświatów, tak samo myśleli również wyznawcy kultu egipskiego. Podobnie jak obecnie brak jest znajomości Nauki Powszechnej, tak samo było i w tamtych czasach. I podobnie jak u nas istnieją niezatarte ślady Nauki Powszechnej, a świadkowie transfigurystyczni przemawiają do nas, jeżeli dobrze posłuchać, poprzez wszystko, co istnieje, podobnie było w kraju nad Nilem, w kraju antycznej i pełnej chwały cywilizacji przeszłości. A jednym z wiecznych, dawnych i dzisiejszych świadectw, był i jest Rytuał, Proces, Księga Umarłych.

Źródeł tej księgi nie należy szukać w Egipcie. Istniała ona na długo jeszcze przed Egipcjanami. Ciekawe, że jest to nieuszkodzony zabytek Nauki Powszechnej, ale tak ukryty za swymi hieroglifami, że jest zrozumiały tylko dla tych, którzy mają oczy do patrzenia i uszy do słyszenia, zaś kapłani świata dialektycznego nie uważali za konieczne jej okaleczyć. Niemniej wykorzystano ją do stworzenia różnego rodzaju kultów naturalnych, wytłumaczonych w in­nych pismach. Dlatego możemy powiedzieć, że z dawnej kultury egipskiej wyłania się trzech potężnych świadków:

1. Sfinks,

2. Piramida czyli Horyzont Chufu,

3. Rytuał czyli Proces.

I oto, rzecz nadzwyczajna, tych trzech świadków tworzy jedność. Uzupełniają się nawzajem.

Widzieliśmy już, że Sfinks ogłasza apel, a Piramida wskazuje ścieżkę. Rytuał zaś naucza procesu, sposobu podążania ścieżką.

Tak wiec można by powiedzieć, że Piramida jest kamienną budowlą procesu. Wszystko, o czym świadczy Rytuał, jest przedstawione w Piramidzie. Wszystko, co zostało wykute w Piramidzie, jest wytłumaczone przez Rytuał. Wszystko, do czego nas Sfinks zaprasza: to znaczy wyzwolenie człowieka boskiego (niebiańskiego), jest wyjaśnione przez Rytuał i Piramidę, i szczegółowo opisane, krok po kroku, od początku do końca.

Powiedzieliśmy wam już, że Sfinks spogląda na wschód, jest zwrócony w kierunku horyzontu wschodniego, horyzontu Chufu, w kierunku pola aloesów Ra. Otóż komnata króla, będąca w Piramidzie ostatecznym celem ścieżki, powrotem kandydata do Ojczyzny, zwana jest w Rytuale: „komnatą Wielkiego Wschodu”. To, do czego Sfinks pobudza, realizuje się w Wielkim Wschodzie.

Pewne jest, że jeżeli macie znajomość dawnego, klasycznego Rytuału i jeżeli kierowani nim wejdziecie do Piramidy, to wszystko wyda się wam, jako uczniom Szkoły Duchowej, bardzo znane, tak jakby wszystko było wam od dawna bliskie. I zobaczycie jasno, że Szkoła Duchowa od początku chce wam towarzyszyć na tej właśnie ścieżce, na ścieżce zawsze tej samej, tak wczoraj, jak i dzisiaj. Ścieżka ta, od tysiącleci przemierzana przez naszych poprzedników, którą wyciosali oni w kamieniu, opisali w Rytuale i której dziedzictwo zostało zabezpieczone dla nas aż do dnia dzisiejszego, pozwala nam oddać się
w służbę innych, w międzynarodowej pracy naszej Szkoły Duchowej.

Zrozumcie teraz dobrze, że nadeszła pora osiągnięcia jasnej świadomości i wyraźnej pewności co do całego zadania do spełnienia; rezultat tego będzie o wiele mocniejszy i potężniejszy. I również waszą misją, uczniów Szkoły, będzie przystosowanie się do tej świadomości i do tej pewności.

Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża naucza, że chronologia Wielkiej Piramidy dotyczy interwencji, na ziemi, Braterstwa, które przybywa na ratunek. Z regularnością zegarka Braterstwo realizuje swoją pracę według dokładnego planu, z ery na erę, bez przeszkód. I jakby w jakimś odbiciu widzimy, jak - poprzez ery - dokonuje się marsz ludzkości dialektycznej.

Rozwój nowego okresu rozpoczął się w sierpniu 1953 r. i zamanifestuje się wyraźnie mniej więcej w roku 2000. Wątpimy jednak bardzo, by okres ten był tym, co sobie dzisiaj wyobrażamy, mimo że wiele okrzyków radości wypełni niebo.

Przygotujmy się do tego, by nasza Szkoła Duchowa sprostała wymaganiom najważniejszej pracy, która nadchodzi.

35

Błogosławieni ubodzy duchem

Stwierdzamy z radością, że pod wpływem apelu Ducha Boga duża liczba uczniów Szkoły Duchowej pracuje nad wzniesieniem swojej duszy do Ojca Świateł, nad oderwaniem się od eonów tej natury, tak że zakres działania mocy ich duszy wzrasta i nie snują oni tylko przypuszczeń na temat Ducha Boga, ale zaczynają go poznawać.

Jednakże poznanie Boga, mimo że bardzo ważne, winno być oczywiście tylko środkiem, a nie celem końcowym. Gdyż tym, o co tu chodzi, jest zdobycie duszy duchowej. Jedynie posiadanie duszy duchowej czyni z was prawdziwego człowieka, człowieka prawdziwie duchowego. Nawet odnowienie stanu waszej duszy nigdy nie zapewni wam prawdziwego szczęścia. Nawet nowa dusza nadal poszukuje, pragnie, dopóki nie rozpłomieni się w Duchu Bożym i przez Ducha Bożego. Jeżeli szukacie Ducha Boga - a czynicie to według waszej duszy - to stajecie się prawdziwie szczęśliwi dopiero wtedy, gdy tego Ducha spotykacie, przyjmujecie go i kiedy staje się on w was i przez was jawny.

Błogosławieni, którzy łakną Ducha, tym wzniosłymi słowami zaczyna się Kazanie na Górze. Znacie te słowa
i jesteście z nimi związani w bardzo szczególny sposób, gdyż o każdym uczniu gnostycznej Szkoły Duchowej można bez przesady powiedzieć, że był już, wcale tego nie wiedząc, „spragniony Ducha” na długo zanim do tej Szkoły przystąpił. Większość uczniów, którzy przystąpili do Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża, nie wiedziała, że była duchowo spragniona; co najwyżej uważała się za poszukujących, poszukujących z urodzenia, poszukujących poprzez własną krew.

Dlatego to przemawia do nich wypowiedź Jezusa: Kto szuka, ten znajdzie. Rozumieją ją. Szukają, aby znaleźć. Szukają stanu życia, który bardziej odpowiada ich stanowi bytu, który przynosi im satysfakcję.

Początkowo nie interesują się zbytnio tym, czym ten stan życia być powinien. Nie mogliby go zresztą opisać, ponieważ gdyby mieli tę wiedzę wcześniej, zapewne już by go znaleźli!

Być poszukującym jest w istocie pewnym stanem psychicznym, jest pewnym defektem psychicznym, porównywalnym z melancholią. Otóż wszyscy nasi uczniowie,
z wyjątkiem może kilku, są poszukującymi, poszukującymi zaginionej świątyni. Tak to się zaczyna. I mówimy wam: w istocie szukacie Ducha Boga, dążycie do Ducha. Dlatego właśnie rozpoczęliście własną pielgrzymkę.

W naszej Szkole jesteście od dawna konfrontowani
z apelem Ducha Świętego. Jest to apel, który w naszej Szkole rozbrzmiewa stale, coraz głośniej. Niepokoi to również wielu uczniów, którzy zastanawiają się: „Co począć z tym apelem? Jesteśmy dopiero na ścieżce. Wiele mroków zaciemnia jeszcze nasze widzenie i wielka jest nasza bezwładność wobec wszystkich tych perspektyw, które otwiera przed nami filozofia gnostyczna. Jak odpowiedzieć na apel Najwyższego?”

A jednak faktem jest, że wielu uczniów od bardzo dawna pragnie Ducha. Różnica między tym, co było wczoraj, a tym, co jest dzisiaj, polega na tym, że ich aspiracja i apel Ducha zbliżyły się do siebie. Duch stara się nawiązać z nimi kontakt. Nie mają więc żadnego powodu do niepokoju, wprost przeciwnie, mają powód do wielkiej radości i wdzięczności.

Albowiem w takiej szkole, jak nasza, objawienie Najwyższego może tylko ułatwić odkrycie, pogłębić zrozumienie i przyśpieszyć rozwój. Ponadto żaden uczeń nie może być zmuszony ani choćby przez chwilę zaskoczony przez siłę, na którą nie mógłby jeszcze odpowiedzieć.

Żebyście to dobrze pojęli, przedstawimy wam magnetyczne Żywe Ciało w jego rozwoju. Wprawdzie często się o nim mówi, ale w jego zrozumieniu kryje się jeszcze, naszym zdaniem, sporo błędów.

Jak wiecie, mówimy o pięciokrotnym Żywym Ciele, które bardzo wyraźnie objawia się w materii. Tak jak jest w ciele, gdzie każdy narząd, każda jego część odpowiada własnemu celowi, tak samo jest z pięcioma aspektami Żywego Ciała Szkoły, działającymi w materii.

Pole Pracy z Dziećmi i Przedsionek są w Szkole centrami przyjmującymi tych wszystkich, którzy poszukują, a więc którzy w głębi swojego jestestwa pragną Ducha. Nie chodzi oczywiście o to, by w miejscach tych spotkań obarczać poszukującego najtrudniejszymi, niezbędnymi wymaganiami, przytraczając mu jakby koło młyńskie do szyi. Na tych placach budowy winno dominować godne przyjęcie, kiedy to tchnienie Ducha szerzy ciszę, pokój, miłość oraz pogodę ducha, istniejące tylko na placach budowy prawdziwego Braterstwa.

Na samym początku Duch odpowiada w tym miejscu na słowa Chrystusa: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście zmęczeni i obarczeni, a Ja dam wam odpoczynek. Odpoczynek jest sygnaturą prawdziwego początku. Odpoczynek dla poszukujących, zmęczonych i prześladowanych. Ten spokój ducha, sygnatura naszego przyjęcia, winien spływać ze szczytu góry, ze szczytu Żywego Ciała.

Spokój ten jest jednocześnie ochronną wibracją, oddalającą tych wszystkich poszukujących, którzy muszą jeszcze być oczyszczeni przez wpływ natury. Wibracja spokoju ducha nie przymusza żadnej istoty ludzkiej, ale jednak doprowadza do konfrontacji z samym Duchem. A więc ten, kto uczynił ten pierwszy krok, już spotkał Ducha.

Kto zakosztował wibracji duchowego spokoju, a więc kto potrzebował go i dotarł do tego miejsca, ten wkracza oczywiście do drugiego aspektu Szkoły Duchowej. Albowiem dzięki spokojowi ducha, działającemu jak stymulacja wyczuwana przez podrażniony często system nerwowy, aspiracja rozwija się mocniej niż kiedykolwiek. Odkryto ścieżkę i obecnie pragnie się wiedzieć, zdobyć głęboką wiedzę. I wtedy stawia się stopę na ziemi Lectorium Rosicrucianum, w drugim aspekcie Szkoły Duchowej.

Otóż nie można powiedzieć, że sygnaturą Lectorium Rosicrucianum jest „spokój”, wprost przeciwnie. Po odpoczynku zrywa się burza, burza wiedzy i poznawania Boga. Ta burza, ten prąd o intensywnej mocy winien nie tylko ukazać ścieżkę, ale także pozwolić ją poznać. Celowo mówimy o „burzy”, ponieważ Lectorium Rosicrucianum podtrzymuje pole wibracji, zdolne do tego, by trzymać z dala wszelki naturalny wpływ astralny, emanujący od eonów.

Z doświadczenia wiecie, że nie znajdziecie w Lectorium Rosicrucianum spokoju ani czasu na uśnięcie w sennym mistycyzmie. Z regularnością ustalonego planu na wasze serce i waszą świadomość spadają ciosy. Jesteście regularnie chwytani i stawiani wobec konsekwencji waszego uczniostwa. Na waszą ścieżkę skierowane jest światło pełnego dnia. Taka jest więc druga konfrontacja z Duchem.

Po czym realizuje się trzecia konfrontacja, ale już w Szkole Wyższej Świadomości. Ten aspekt Żywego Ciała przeznaczony jest wyłącznie dla tych, którzy po przebyciu burzy decydują się pójść ścieżką, wspiąć się na górę. Muszą oni bezzwłocznie dojść do najważniejszego dzieła, do endury, do wielkiej kapitulacji naszego „ja”, o której mówią słowa Jezusa: Ten, kto będzie chciał stracić swoje życie dla mnie, ten je zachowa.

Jasne jest, że ci wszyscy, którzy są zdolni do wejścia do sanktuarium Szkoły Wyższej Świadomości, są złączeni z trzecim promieniowaniem Ducha, skierowanym na te centra całej istoty, które dają możliwość odrodzenia duszy.

Kiedy proces ten spełnia się u ucznia, natura całej ścieżki ulega głębokiej zmianie. Do tej pory był on tylko podatnym umysłem, obiektem konfrontacji; cała jego działalność mieściła się w sferze kapitulacji „ja”, a więc w fundamentalnym porzuceniu stanu życia eonów.

Teraz jednak, na tym następnym, czwartym kroku na ścieżce uczeń Misteriów otrzymuje zadanie, mianowicie zadanie uwalniania Światła dla wszystkich, którzy znajdują się w Żywym Ciele. Uczeń tego szczebla musi wstąpić w jedność grupową i w służbę duszy. Jest to zaiste służba kapłańska!

I teraz musi się okazać, czy rzeczywiście może być mowa o odrodzeniu duszy. Jeśli nie, to uczeń musi wrócić do trzeciego aspektu Szkoły, ponieważ - jak wiecie - nikt nie może być forsowany.

Ten czwarty stan odnosi się do promieniowania Ducha, skierowanego wyłącznie na to, by umożliwiać wzrost nowej duszy i by tego, kogo to dotyczy, czynić zdolnym do wytrwania w obliczu ataków przeciwnika. Sygnaturą czwartego promienia Ducha jest Siła, Siła dla prawdziwego dziecięctwa bożego. Siła ta jako błogosławieństwo uwalniana jest w magnetycznym polu Szkoły w służbie całego Ciała.

Dopiero wtedy otwierają się bramy dla wstąpienia do piątego aspektu: osiągnięty zostaje szczyt Żywego Ciała działającego w materii. W tym aspekcie Żywego Ciała ten, kto pragnie, wstępuje na - od początku upragnioną - odżywczą glebę. W piątym aspekcie Szkoły siła i promieniowanie Ducha Świętego zostają świadomie odnalezione; doświadcza się ich.

Zbiegają się tam wszystkie drogi i powstaje świadome połączenie z gnostycznym polem astralnym.

Praca braci i sióstr piątego pola pracy w służbie wszystkich obecnych w Żywym Ciele ma sygnaturę działania z samych siedmiu płomieni Siedmioducha i za ich pomocą.

Proces ten może przebiegać tylko na podstawie jądrowej zasady Jezusa Chrystusa. Szkoła Duchowa w czasie swego istnienia zawsze bardzo świadomie trwała przy tej jądrowej zasadzie; na tej wyzwalającej jądrowej zasadzie zbudowana jest cała objawiona nauka Szkoły Duchowej.

36

Nieprzemijalne Dobro

Słowo do młodzieży

Często słyszymy słowa: „Nieprzemijalne Dobro”. Chcielibyśmy spróbować objaśnić to wyrażenie, by analiza ta przyczyniła się do poszerzenia i pogłębienia świadomości. Albowiem zmiany w życiu zachodzą wprawdzie stopniowo, ale człowiek może je sobie nagle uświadomić.

Nie jest to jednak takie proste, rozmyślać o duchowych dobrach, kiedy całą swoją osobowością, całą swoją istotą tkwi się jeszcze w sprawach tej ziemi. Samo w sobie nie byłoby to może jeszcze takie trudne, gdyby człowiek nie popełniał przy tym pewnego wielkiego błędu. Jakiego błędu? Błędu polegającego na tym, że wychodzi on z założenia, że szczególnie w odniesieniu do człowieka wysoce rozwiniętego byłoby czymś śmiesznym, gdyby przyznawał on uczciwie, że nie może myśleć dostatecznie szeroko. I kiedy w takim stanie wykazuje się zainteresowanie sprawami Ducha, to pielęgnuje się pozorną pobożność, pozorną świętość, nieprawdziwość, która sprawia, że szuka się Królestwa Bożego słowami tylko, faktycznie poszukując królestwa ziemskiego.

W tych kilku słowach zawiera się tajemnica umożliwiająca zrozumienie wszystkich trudności, pod którymi pogrzebany jest współczesny świat. Słownie Królestwo Boże jest znane, „ale nie mogę, a nawet nie wolno mi tracić z oczu tego, że koniec końców żyję na ziemi. Muszą więc zostać stworzone pewne zabezpieczenia, jestem do tego zobowiązany, w każdym razie jeśli idzie o moich najbliższych”.

Jeśli tak myślicie, to jaki jest tego koniec? Czy ziemskie dobra są tym, co daje wam pełnię bezpieczeństwa, że wasze ciało fizyczne uchroni się przed wszystkimi nieprzewidzianymi wydarzeniami? Czujecie oczywiście, że słowa: „Dobro, które nie przemija”, dotyczą czegoś innego. Czego? Spróbujemy to wyjaśnić.

Biblia uczy nas: Idźcie i głoście Ewangelię wszystkim ludom na ziemi. Ale żeby móc nieść Ewangelię, trzeba ją najpierw samemu zrozumieć i przeżyć. Albo, innymi słowy: Nikt nie jest w stanie spełniać dzieła budowy, jeśli nie rozpoczął go we własnej istocie.

Jako uczestnicy Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża mamy pewność, że stwórcze hierarchie kierując się wiedzą i rozwagą sprawiają, że dany człowiek rodzi się w jakimś środowisku, rasie i kraju, do których należy na mocy swojej duchowej jakości. Każdy ruch, którego przywódcy
i członkowie nie spełniają tego warunku, skazany jest na to, by rozpaść się jak domek z kart, i może być utrzymywany tylko siłą fizyczną albo czarną magią.

Jeśli chcemy wznieść nieśmiertelny gmach duszy, a więc Dobro, które nie przeminie, to musimy spełnić następujące trzy warunki:

W Starym Testamencie Bóg obdarza nas ideą, która została nam oznajmiona ustami proroków i według której musimy żyć.

W Chrystusie ofiarowuje nam przykład do naśladowania.

W Duchu Świętym poprzez swoją siłę stwórczą ofiarowuje nam możliwość naśladowania.

Co to znaczy? Że po pierwsze musimy się otworzyć na boską ideę, ażeby dzieło zgodne było z planem stworzenia. Po drugie musimy bezwarunkowo i całkowicie ofiarować naszą miłość urzeczywistnieniu tej idei. I po trzecie musimy przeprowadzić dzieło i nieść je z całą energią, do której uzdatnia nas przebudzona święta siła Ducha.

Ażeby budowa duszy powiodła się, musimy znać tajemnicę jej struktury. Wszystkie widzialne budowle Boga mają plan, wokół którego budowane jest ciało. Tak samo i niewidzialne budowle - myślimy teraz o niewidzialnej budowli duszy duchowej - muszą posiadać plan. Ponieważ także i substancja duszy duchowej może zostać uformowana tylko wokół pewnego planu. Jakiego planu? Oczywiście krzyża, wokół którego w pełni rozwija się siedem nowych centrów siły, siedem czakramów w nowym ciele ognia wężowego.

Zważcie jednak, że żaden gmach duszy nie może być wzniesiony, jeśli nie zostaje przyjęty krzyż Chrystusa, ponieważ brakowałoby wtedy strukturalnego planu. By móc budować duszę, musimy więc ponieść ofiarę naszej osobowości, i to - co jest ważne - z miłością.

Jeśli ma się to nam udać, to musi być do tego dopuszczona wszelka uprzednio zdobyta siła duszy. Musimy przeznaczyć na to czyste siły, siły czystego astralno-eterycznego Światła, ponieważ przez to ofiarowujemy budowli nowe ciało, nowe ciało eteryczne, które jest w stanie żyć i wydawać owoce. Taka jest budowla duszy. Takie jest Dobro, które nie przemija.

Czy odczuwacie, starsi Czytelnicy, jak ważna jest poszerzona wiedza? Nasza młodzież w pierwszych latach swego życia uczy się z doświadczenia, zbieranego przez starszych podczas całego ich życia. Przez to osiągnięte zostaje to, że młodzi ludzie mając osiemnaście lat są już duchowo tak dojrzali, jak wielu dorosłych. Dlatego tak ważne jest, by miał miejsce ścisły kontakt między „wielkim dziełem”
a młodzieżą i jej wychowawcami, ażeby zebrane tam doświadczenie mogło być dalej przekazywane. Jeśli okazuje się, że wśród naszych dzieci są też jednostki dojrzałe duchowo, to wtedy w bardzo młodym wieku możemy dokonać ważnego dzieła. Zapobiega to, w pewnym stopniu, niebezpieczeństwu krystalizacji.

Naprawdę tragiczną sprawą u dorosłych jest to, że często otrzymują oni tę wiedzę za późno jak na to, by
w drodze poważnego postępowania za nią stać się pionierami. Zwróćcie uwagę na to, że bez współpracowników, którzy wywodzą się z naszej grupy młodzieży, prawdopodobnie nie będzie możliwe utrzymanie „Wielkiego Dzieła” na osiągniętym już poziomie, ani wznoszenie go na poziom wyższy. Takie dzieło, jak nasze, musi mieć za sobą rozkwitającą pracę z młodzieżą, w przeciwnym razie staje się ono zbyt ociężałe.

Dlatego, nasi chłopcy i nasze dziewczęta, to wasza aktywność, wasza skuteczność i wasz przykład dowiedzie wartości naszego dzieła. Odważcie się żyć. Kto świadomie przyjmuje życie, by wyciągać z niego lekcje dla siebie, nawet jeśli byłyby one gorzkie, temu wszystkie rzeczy będą sprzyjać.

Musicie bezwarunkowo i w pełni ofiarować urzeczywistnieniu tej idei waszą miłość. Musicie spełniać to dzieło i nieść je z całą energią, do której uzdatnia was otrzymywana moc uświęcającego Ducha. Ponieważ młodzież ma tylko jedno zadanie, by wyrazić się słowami jednego
z młodych poetów: „Z największą odwagą swej wielkiej miłości odważyć się na wszystko, ażeby wszystko osiągnąć”.

37

Transfiguracja w czasach końca

Od milionów już lat ludzkość zrodzona z materii krąży w polu ziemskim. Od milionów lat upadła ludzkość pracuje nad utorowaniem sobie przejś-cia przez nadir materii i zmianą biegu inwolucji w ewolucję, tak by kontynuować swoją podróż aż do domu Ojca. Od milionów lat istoty niebiańskie starają się doprowadzić mentalną świadomość organiczną ludzkości do pełnego rozwoju, aby wypełniła ona swoje wysokie powołanie: realizację transfiguracji.

Ileż klęsk ludzkość ziemska, która nie tylko że nie przebyła jeszcze ścieżki transfiguracji, ale przeciwnie, trzyma się kurczowo swego skrawka ziemi, ileż więc klęsk poniosła, które miały ją uchronić przed krystalizacją!

Lemuria, olbrzymi kontynent rozpościerający się od południowej części Oceanu Spokojnego aż po Afrykę na zachodzie (pozostałościami jej są Madagaskar, Himalaje, Sumatra, Australia i Wyspa Wielkanocna), została zniszczona przez ogień i erupcje wulkaniczne. W swoim upadku pociągnęła za sobą większość Lemuryjczykow, znanych jako synów ciemności, którzy pragnąc w swoim egocentryzmie uratować się, dopuszczali się czynów strasznych. Natomiast pozostała cześć mieszkańców Lemurii, znana jako Synowie Światła i Mądrości, uniknęła ich losu.

Polem rozwoju upadłej ludzkości stała się Atlantyda, usytuowana w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Ocean Atlantycki. Jej pozostałościami są Irlandia, Anglia, Szkocja i Azory. Atlantyda stworzyła siedem ras, z których jedna dała początek rasie-matce siedmiu ras aktualnego okresu aryjskiego. Była to piąta pod-rasa pierwotnych Semitów, którzy w tym celu zostali wybrani. Posiadali oni bowiem zarodek inteligencji, inteligencji, z której zrodziła się atlantycka przebiegłość i która przerodziła się w zło.

Na długo przed upadkiem Atlantydy i w jego przewidywaniu rasa semicka została poprowadzona na wschód, początkowo na aktualne terytorium między innymi Izraela. Następnie mała grupka skierowana została dalej na wschód, na pustynię Gobi. Po czym Atlantyda znikła z po-wierzchni ziemi, pochłonięta przez wody. Ale wydarzyła się ta sama historia, co przy unicestwieniu Lemurii, zginęli jedynie bezbożni mieszkańcy Atlantydy, ci z Czarnej Wyspy, natomiast mieszkańcy Białej Wyspy uniknęli potopu.

Ażeby w końcu pojawiła się możliwie najczystsza podstawowa rasa aryjska, obwarowano ją bardzo surowymi prawami, zabraniając zawierania małżeństw z innymi rasami. Wielu jednak nie usłuchało tych praw, co spowodowało, jak wyżej nadmieniono, odejście z okolic dzisiejszego Izraela małej, wyselekcjonowanej grupy na pustynię Gobi.

Tam, około miliona lat później powstała podstawowa rasa aryjska. Po czym ta nowa rasa stworzyła wielki naród, ponieważ inkarnowało w niej coraz więcej istot. Spowodowało to dwieście tysięcy lat później pierwszą migrację ludów.

Rasa aryjska skierowała się na południe i zmieszała się z mieszkańcami Indii, dając pierwszą pod-rasę, rasę indoaryjską. Potem utworzyły się kolejno:

po drugie: pod-rasa babilońsko-asyryjsko-chaldejska;

po trzecie: pod-rasa persko-grecko-łacińska;

po czwarte: pod-rasa celtycka;

po piąte: pod-rasa germańsko-anglosaska.

Cztery pierwsze, wyżej wymienione pod-rasy zaznały już godziny chwały swej kultury. Możemy o nich czytać w podręcznikach i zachwycać się rozkwitem tych cywilizacji. Niemniej jednak, z biegiem czasu słuch o nich zaginął.

A jaka jest sytuacja Europejczyka należącego do piątej pod-rasy? Zarodek rozumowania rozwinął się u niego całkowicie.

Ale na co zużytkowuje on swoją inteligencję? Na rozwój tak wysoce cenionej kultury europejskiej! Na prowadzenie wojen jak najbardziej wyrafinowanymi środkami. Na wynalezienie bomby atomowej i bomby wodorowej! Na tworzenie owych złowieszczych pojazdów wysyłanych w przestrzeń w celu lądowania na księżycu lub na innych planetach! Na szkodzenie w ten sposób pierścieniowi Van Allena i zaburzanie jednocześnie harmonii wszechświata! Do tej pory Europejczyk używał swej inteligencji tylko do utrzymywania bezbożnego, nieświętego życia.

Nic więc dziwnego, że świętokradczy ogień w najwyższych sferach żaru stał się płomiennym zarzewiem, które grozi rozlaniem się na ludzkość. Czy można więc dziwić się temu, ze filozofowie przepowiedzieli upadek Zachodu? Czy dziwne jest, że od dawna już przepowiedziano, że Wielka Brytania i Europa zostaną zniszczone przez ogień? Otóż, nie!

W naszej Szkole Duchowej przeprowadzamy podstawowe rozróżnienie między wtajemniczeniem dawnym a obecnym, między wtajemniczeniem poprzedzającym erę chrześcijańską a okresem późniejszym. Człowiek urodzony przed początkiem ery chrześcijańskiej miał możliwość zrealizowania odrodzenia duszy. Człowiek urodzony w trakcie okresu chrześcijańskiego miał i zawsze ma możliwość zrealizowania transfiguracji, to znaczy zrodzenia w sobie człowieka o duszy duchowej. Każdemu dane jest dokonać transfiguracji, pod warunkiem dysponowania inteligencją, która pozwala mu stać się gnostykiem, to znaczy: człowiekiem mającym wiedzę o swoim prawdziwym powołaniu, kimś, kto wie. Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża dzięki magnetycznemu Żywemu Ciału, arce, zbudowanej
w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat, daje swoim uczniom możliwość rzeczywistego podążania ścieżką transfiguracji i uniknięcia w ten sposób bliskiej katastrofy.

Czy dobrze zastanowiliście się nad przyczyną, dla której Szkoła Duchowa została założona właśnie w Holandii?

Mówi się, że dlatego, jakoby Holendrzy byli narodem najbardziej zindywidualizowanym, a więc najbardziej skrystalizowanym. Sądzimy jednak, że o wyborze tym zadecydował inny powód. Wiecie zapewne, że Holandia jest umieszczona pod znakiem Raka. W słynnym zodiaku Świątyni Denderah w Egipcie rak przedstawiony jest w postaci chrząszcza, skarabeusza. Był on symbolem duszy i tak
w dawnych, jak i nowożytnych czasach uważano go za przedstawiciela sfery duszy, bramy życia w zodiaku.

Rak jest również znakiem nadiru, podstawy krzyża, który winien być wzniesiony w waszym życiu. Jest to ten znak, w którym musicie zwyciężyć. Dlatego w książce Christianopolis, której autorem jest Johannes Valentinus Andreae, możemy przeczytać, że kandydat wypływa na morze akademickie na statku „Fantazja”, wciągając na maszt sztandar Raka.

Czy również wy, jako uczniowie lub przyszli uczniowie, nie powinniście, poczynając od nadiru, wznieść
w waszym życiu krzyża i - przechodząc przez Szkołę Duchową - wkroczyć do nowego pola Życia, przez bramę Życia? Taki jest decydujący wybór, przed którym stoicie.

Wiecie zapewne, że znak Raka znajduje się pod wpływem Księżyca. Jeżeli wybór wasz skieruje się teraz na życie ziemskie, to zostaniecie zdominowani przez siły śmiertelnego ciała niebieskiego, które postrzegacie waszymi oczyma materialnymi; ale jeżeli wybór wasz padnie na ścieżkę Życia, wówczas będziecie zdominowani przez aniołów Księżyca, siły Ducha Świętego.

Przypuśćmy, że wybór wasz skierował się na pole życia duszy. Ale czyż jednak nie padacie codziennie ofiarą zwykłej rutyny, zwykłego biegu życia? Jeśli o to idzie, to możecie powiedzieć z westchnieniem, jak Paweł: Nie czynię dobra, które pragnę czynić, natomiast czynię zło, którego nie chcę.

Jesteście przyjęci do Żywego Ciała w charakterze uczniów Szkoły Duchowej. Należy więc przypuszczać, że jesteście napromieniowani czystymi siłami astralnymi i eterycznymi. Z tego powodu również i dla was potwierdza się inny cytat wtajemniczonego Pawła: Wszystko mogę przez Chrystusa, który daje mi moc. Tak więc, w sile Chrystusowej, poprzez samowolnomularstwo, powinniście oprzeć się atakom fantomów, które ewentualnie was zaatakują.

Jest już najwyższy czas, by głęboko przemyśleć i wcielić w czyn nową postawę życiową, którą tyle razy i od tylu już lat przedstawialiśmy naszym uczniom. Żyjemy w bardzo ważnym okresie: era Wodnika rozpoczęła swój bieg i nosiciel wody wylewa na ludzkość swój dzban Żywej Wody. Kto mógłby jeszcze powiedzieć: ”Nie mogę iść ścieżką Życia”?

Na co mielibyście jeszcze czekać? Czasy końca są tuż. Poznajecie to po wydarzeniach i po degeneracji, która szerzy się w świecie. Poznajecie to po licznych tajemnicach, które nasza Szkoła ujawnia swoim uczniom po to, by spełniły się słowa Confessio Fraternitatis R.C. „Dlatego, o śmiertelni, winniśmy oznajmić, co następuje: Bóg zdecydował zwrócić światu, który wkrótce potem zniknie, prawdę, światło i godność, którym rozkazał opuścić Raj wraz z Adamem, dla złagodzenia ludzkiej biedy”.

Co uczynicie więc teraz? Czy pozwolicie, by porwała was fala nadchodzącego potopu? Czy wasz mikrokosmos, przykuty do tej ziemi od milionów lat, będzie musiał zacząć swój rozwój od początku, począwszy od nowego okresu lemuryjskiego, by znowu być uwięzionym przez kilka milionów lat w nadirze materialności?

Czy też unikniecie fal, dzięki barce niebiańskiej, arce, Żywemu Ciału Szkoły Duchowej, ponieważ w końcu wprowadzicie w czyn przekazane wam zasady, spełniając je wreszcie?

W tym drugim wypadku jesteście wtedy mistrzami-budowniczymi, realizujecie jedność między wodą a ogniem. Istotnie, zasady porównywalne są do elementu wody, a ich wykonanie do elementu ognia. Od tej chwili żyjecie prawdziwym Chrześcijaństwem i wtedy dopiero prawdziwie przebywacie ścieżkę Życia.

Podobnie jak Jan Chrzciciel, prostujecie w sobie ścieżki Boga. Budzicie w sobie do życia różę, Chrystusa. Idziecie drogą. Spełniacie waszą ścieżkę krzyżową, ścieżkę krzyżową róż. Nowa dusza wzrasta w was. I choć przeżywacie wasze ukrzyżowanie, to postępujecie i celebrujecie święto waszego zmartwychwstania. I rodzi się dusza duchowa.

I wreszcie ma miejsce zesłanie Ducha Świętego, połączenie duszy i Ducha. Wtedy celebrujecie alchemiczne gody Chrystiana Różokrzyża.

Ostatecznie człowiek, który tak długo błądził po ziemi, tak długo był na ziemi więźniem, uwalnia się. Jako prawdziwy człowiek-dusza, Manas - Myśliciel, jako istota myśląca w najwyższym tego słowa znaczeniu ma obecnie możliwość kontynuowania swojej podróży do wieczności.

Transfiguracja nie jest dla was wtedy tylko możliwością, lecz staje się rzeczywistością i możecie wtedy jak Paweł zawołać: Śmierć została pochłonięta w zwycięstwie, o śmierci, gdzież jest twoje żądło?

Zwyciężyliście śmierć i wstępujecie w Wieczność. Oby stało się to wkrótce waszym udziałem!

38

Ogień Ducha Świętego

Każda aktywność w życiu istoty ludzkiej zdeterminowana jest przez naturę sfery astralnej, siły astralnej, która pozwala jej na wykonanie danego czynu. Gdyby bowiem wśród wszystkich ludzi panowała idealna harmonia i gdyby była ona obecna w ich systemach magnetycznych, to wszyscy oni emitowaliby podobne prądy magnetyczne i utrzymywaliby się nawzajem w stanie równowagi. Systemy magnetyczne są jednak zaburzone,
a odżywiający je makrokosmos jest bezbożny. Dlatego potrzeby życiowe ludzi są różne i sprzeczne ze sobą. Skutkiem tego ludzie występują przeciwko sobie w fundamentalnej, biologicznej, a więc strukturalnej wrogości, co powoduje niezamierzone przeszkody nawet tu, w naszej Szkole Duchowej, gdzie istoty ludzkie spotykają się jako uczniowie.

Wszyscy rozumieją, że każdy dzień uczniostwa wymaga czystej orientacji, koncentracji oraz stosowania czystych i pogodnych sił, dla zniszczenia, złamania przeszkód i utorowania ścieżki przez życie. Nawet gdybyście byli najskromniejszymi ludźmi i postępowali waszą ścieżką z największą ostrożnością, to i tak bylibyście winnymi stosowania magii tej natury, ponieważ stale zachodzą sytuacje, które zmuszają was do działania. Zrozumcie więc, że wszelkie wymuszone lub skoncentrowane użycie siły astralnej, jakąkolwiek by była, wiąże z ziemią i działa w sposób destrukcyjny.

Czujecie sami, że w podobnej sytuacji nie można mówić o Dobru. Dobro społeczne lub moralne jest zawsze związane ze złem. Jakże słuszne okazują się słowa Chrystusa: Nikt nie jest dobry, ani jeden. Rzeczywiście! Możecie sobie wyobrazić westchnienie Nikodema: Panie, kto zatem może stać się błogosławionym? Doprawdy, chodzi o niepokojący problem!

Jest więc naglącą koniecznością przekazanie tego przytłaczającego problemu waszym duszom, gdyż musimy tu jak najszybciej znaleźć rozwiązanie. Przypominamy wam jeszcze raz, że czas nagli po temu, by w sposób dogłębny i radykalny zmienić cały wasz sposób życia. Jeśli więc Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża ma rzeczywiście nadać sens waszemu życiu, jeśli wasze wysiłki jako uczniów na ścieżce mają mieć aspekt wyzwalający, to nadszedł czas, byście postawili sobie pytanie: Panie, kto może stać się błogosławionym?

Nikt nie jest dobry, ani jeden. Nikt nie jest dobry, jeżeli jest sądzony według istoty natury śmierci. Dobro zrodzone z tej istoty nigdy nie może zbudować ani zrealizować niczego ostatecznego. Dzieła tego dobra są trójwymiarowe, a więc ograniczone. Choćby wasza dobroć była niezwykle kultywowana i niebywale rozgrzewała głowę i ziemską duszę, pozostaje ona związana z ziemią, z samym pierwiastkiem śmierci.

Miara waszej dobroci waha się w zależności od osoby. Biorąc pod uwagę tę właściwość, w każdej chwili doświadczacie ograniczenia, dochodzicie do kryzysu. Braterstwo Życia jednak wciąż na nowo zaprasza was i wznosi do tego „Drugiego”, który obejmuje wszystko. Bracia i siostry, którzy chcą przebyć ścieżkę wyzwolenia, muszą się więc przygotować do tej podróży do niebios.

Rozumiecie przecież, że rozwiązanie problemu życia istnieje. Gdyby tego rozwiązania nie było, to czy Łańcuch Braterstwa zbliżyłby się do pól pracy młodej Gnozy?

Rozwiązanie problemu życia nie jest wyłącznie natury filozoficznej, ale w pierwszym rzędzie wymaga poważnego ukierunkowania postawy życiowej i faktycznie zgodnego z nią postępowania.

Braterstwo Życia zstępuje do każdego ucznia, ten zaś -poprzez proces oczyszczenia - winien się zwrócić ku gnostycznemu polu astralnemu poprzez proces oczyszczenia. Jeżeli dzieje się to z głęboką aspiracją, to wtedy człowiek miotany uczuciami staje się wewnętrznie spokojny, a choleryk - powściągliwy. W czystym ukierunkowaniu uczą się, jak stać się cichymi i słuchającymi; i to tak dobrze słuchającymi, że rozumieją to, czego nie rozumiał Nikodem, chociaż uważał, że wszystko jest już dla niego jasne.

Podczas świąt Zesłania Ducha Świętego myśli nasze kierują się do ognia Ducha Świętego. W jaki sposób ogień ten pracuje? W pierwszym rzędzie zstępuje on świętym tchnieniem na człowieka. Siły Ducha Świętego przenikając ogniem łaski do pola oddechu człowieka wypełniają komory układu oddechowego. Następnie docierają do krwi, a kiedy ta osiągnie już wystarczający poziom świadomości, powodują, że tak obdarzona krew budzi w sanktuarium głowy nową wiedzę, nowe, sześciokrotne postrzeganie zmysłowe, które bije z człowieka na kształt płomieni, języków płomieni.

Kiedy Paweł w swoim I Liście do Koryntian mówi
w rozdziale 3:
Nadejdzie dzień, kiedy wszystko stanie się jawne, to chce przez to powiedzieć, że objawi się dzień ognia. Otóż ten dzień zawsze wyjawia, czy żyjemy z sił gnostycznego pola astralnego, czy też jesteśmy ożywiani i pochwyceni przez ogień, który określa dialektyczną drogę świata.

W dzisiejszych czasach ludzkość bierze udział w piekielnym marszu tego świata i jest torturowana piekielnym ogniem. Widzicie jasno, że biorąc pod uwagę charakterystykę i przeciwstawne siły tej natury, tortura będzie trwała tak długo, jak długo człowiek będzie błądził w świecie dialektycznym. Wszelkie cierpienie może stać się wstępem do cierpień jeszcze większych.

W tym pochodzie świata zawsze dają się zauważyć wzloty i upadki. Istnieją wzloty, które przysparzają radości i powodów do wdzięczności; ale czy w trakcie waszej tułaczki po tym padole materii zakosztowaliście kiedyś radości i doznaliście wdzięczności, które nie byłyby połowiczne, po których nie byłoby nieuchronnego upadku?

W jaki więc sposób doznajemy tych cierpień i tych licznych, różnorodnych doświadczeń? Dlaczego musimy je znosić i cierpieć? Dlaczego zapadają one tak głęboko w ludzką istotę?

Przyczyną tego jest ogień. Każde doświadczenie, tak, wszystkie wasze doświadczenia wywoływane są ogniem astralnym. Albowiem człowiek żyje z astralnego ognia, z astralnego ognia żyje również śmiertelna dusza. Ten ogień astralny podtrzymuje nasze „ja”. I kiedy człowiek gloryfikuje swoje „ja” i wszystkie jego uczynki skoncentrowane są na jego „ja”, to wtedy wykazuje, że żyje z ognia piekielnego i przez ogień piekielny. I dzień zawsze to objawi!

Czy człowiek może sam to stwierdzić? Tak, może! Każdy śmiertelnik może to zawsze uczynić. Albowiem wszystko to, co ogień tego marszu świata objawia, wcześniej czy później powoduje cierpienie, budzi ból, nie dostarcza żadnej satysfakcji, czyni głód jeszcze większym, a pragnienie jeszcze gorętszym.

Mity i legendy mówią o tym, jak w kręgach piekielnych oprócz bezgranicznych cierpień panuje ciągła wojna, tak okrutna, tak okropna, że jej grozy nie byłoby w stanie opisać nawet pióro Dantego. Walka rodzi cierpienia, głód i pragnienie. Cierpienia, troski i niedosyt wytrącają człowieka z równowagi i w tym szale rzuca się on na innych, by w ten lub inny sposób wyrządzić im krzywdę.

Dobrze jest wiedzieć, że istnieją przywódcy, którzy znając społeczną nędzę ludzkości starają się ją zlikwidować i w ten sposób zapobiec walce. Myśl ta jest bardzo dobra i zasługuje, w miarę możliwości, na realizację w naturze, jednakże dogłębnej przyczyny nędzy, głodu i pragnienia nigdy nie będzie można w tym świecie usunąć. Ogień będzie nadal płonąć. Wyraża to Syzyf i beczka Danaid. Ogień będzie płonąć aż do dnia, kiedy człowiek zacznie żyć, działać i dążyć z ognia boskiej łaski.

Kiedy dążenie to, ta droga krzyżowa doprowadzi do wystarczającego oczyszczenia terenu budowy, wtedy pierwszym owocem odnowy będzie odrodzenie nieśmiertelnej duszy.

Duszę taką przypomina Psalm 16 w wierszu 10: Nie wydasz duszy mojej na pobyt wśród zmarłych. Nie pozwolisz, by ulubieniec twój widział zepsucie, oraz Psalm 18,
w wierszach 6 i 4:
Więzy grobowe mnie opętały, zaskoczyły mnie sidła śmierci. Wzywam Pana godnego chwały i oto jestem wolny od moich nieprzyjaciół.

Kto potrafi tchnieniem świętego ognia przebudzić nowy stan duszy, ten jest wyzwolony od piekieł, ten wspina się na górę oczyszczenia i zaprawdę może zaśpiewać:

Na dziedzińcu przed Domem Pana,

pośrodku ciebie, o nowa Ojczyzno,

o Jerozolimo! Alleluja. Tak, Amen.

39

Przygotujcie się na wielki

Dzień Pana

Nauka uczy nas, że miejsce ziemi w przestrzeni niebieskiej określone jest zarówno przez siłę przyciągania słońca, jak i przez wypromieniowującą świat-ło siłę odpychania.

Podobne przyciąga podobne. Człowiek pragnąłby wprawdzie uniknąć siły ciężkości, jest to jednak wykluczone tak długo, jak długo pozostaje on człowiekiem z materii dialektycznej, gdyż bez grawitacji nie mógłby się na ziemi utrzymać.

Siła przyciągania jest tak potężna, że wibruje we wszystkich włóknach jego ciała. Na nic mu się nie zda wyciągać z tęsknotą ramiona do światła. Przygniata go ona nieuchronnie i utrzymuje jego nicość.

Prosty przykład doskonale to ilustruje. Rozważcie dwie rośliny tego samego gatunku: jedna posadzona jest w ogrodzie skąpanym słońcem, a druga umieszczona za oknem. Po krótkim czasie zauważycie, że pod wpływem bezpośredniego promieniowania słonecznego roślina ogrodowa jest niska i rozłożysta, natomiast roślina pokojowa jest smukła i rośnie w górę.

Kiedy w swoim czasie Bóg Ojciec stworzył z samego siebie człowieka jako iskrę bożą i umieścił go w niezmierzonej przestrzeni, by mógł on przedsięwziąć swoją pielgrzymkę, która przeprowadziłaby go od nieświadomości do wszechświadomości, wówczas miejsce człowieka w przestrzeni zdeterminowane zostało przez sposób, w jaki identyfikował się on przy pomocy swoich zmysłów z materią obszarów, w których się znalazł. Im bardziej wiązał się z ziemią, tym bardziej Światło oddalało się od niego. Jak długo człowiek pozostaje w ciemnościach, zdolny do absorbowania tylko światła i ciepła, tak długo ziemia więzi go siłą swojego pola działania.

Ale człowiek jest pierworodną iskrą Boga, dzieckiem Światła, i dlatego pozostając pod wpływem ziemi popada w chorobę, lub mówiąc dosadniej: pod urokiem ziemi karmi się śmiercią. Chcąc nie chcąc, będzie jednak musiał wrócić do Światła.

W Szkole Duchowej Złotego Różokrzyża wielokrotnie mówiliśmy o wpływie aniołów Księżyca na plan ratunkowy ludzkości w odległych czasach rozwoju ziemi. Wartoś-ci duchowe, które człowiek zdobywa w swoim życiu, emanują ze światła słonecznego, zbudzonego w głębiach jego istoty wewnętrznej przez siły Księżyca. Pojawiają się one na kształt złotej obręczy wokół ciemnej siły ognia: jest to aspekt Ojca, boskie dziedzictwo w jego istocie. Dziedzictwa tego syn marnotrawny używa wyłącznie dla swojej egoistycznej ochrony, aż do momentu, gdy zrozumiawszy swoją zgubę, pozbawiony złudzeń, podźwignie się mówiąc: Wstanę i pójdę do Ojca mojego.

Im bardziej się rozwijacie, tym lepiej uświadamiacie sobie groźną potęgę iluzji. Tak jak Judasz zdradził Jezusa, tak iluzja jest jedną z dwunastu sił na waszej życiowej ścieżce, która bez przerwy będzie was zdradzać, dopóki nie zgłębicie do końca jej istoty. A wtedy siła ta umknie jak Judasz, wy zaś, wyzwoleni spod jej zgubnego wpływu, ponownie zwiążecie się z iluzją, by współpracować w wyzwoleniu ludzkości, której jesteście nieodłączną częścią.

Jeżeli nie możecie się rozstać z Judaszem, jeżeli nie możecie się odłączyć od iluzji, to będziecie krążyć w błędnym kręgu dwunastu możliwości życia. Jeżeli jednak zdołacie się wyzwolić, wtedy brakujące ogniwo da wam możliwość osiągnięcia spirali wyższego życia.

W relacji o ukrzyżowaniu czytamy między innymi: Było już około szóstej godziny i mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona świątyni rozerwała się w połowie (Łukasz 23, 44-45).

Oto największe ze zwycięstw, obok największego rozczarowania. Taką walkę musi przeżyć każde człowiecze dziecię, jeżeli naprawdę chce urzeczywistnić Jezusa Chrys-tusa w głębi swojego jestestwa.

Człowiek jeszcze prymitywny, usadowiony w materii, szuka przyjemności w swoich zmysłach, aż do dnia, kiedy głęboko rozczarowany odwróci się od nich, by z jeszcze większym zapałem znów rzucić się w ramiona nowej chimery. Wszelkimi środkami, dozwolonymi lub nie, będzie się starał na przykład gromadzić dobra materialne, dopóki, głęboko rozczarowany, nie zrezygnuje z nich.

Człowiek taki wzniesie się, być może pod wpływem twardych ciosów życia, aż do wspaniałej postawy życiowej, by potem - również na skutek rozczarowania - z wszyst-kiego zrezygnować. Być może zagłębi się wtedy w chrześcijaństwie kościelnym, ażeby po tym wszystkim wreszcie zrozumieć, czego wymaga od niego ofiara Kalwarii.

I dotarłszy do szczytu miłości do ludzi, zawieszony na krzyżu samozaprzeczenia, odkryje, że nawet promieniujące światło słoneczne jest iluzją. Albowiem potężny anioł ognia, który ongiś cieszył się najwyższym boskim uznaniem, jest istotą o niezmiernym wpływie. Jego wpływ jest tak rozległy, że gorejąc od pychy wygnał on słońce z jego orbity i wyrzucił je z centrum naszego układu, tak że jego promienie nasycone są jadem jego ognistego oddechu.

Tak więc wszystkie stworzenia żyjące dzięki łasce światła słonecznego są więźniami iluzji, sztucznego światła, na które otworzył nam oczy Lucyfer, by móc nas jeszcze silniej związać z ociemniałym światem. Albowiem słońce materialne, w porównaniu z promieniującym i wyzwalającym Światłem Chrystusa, jest bardziej nikłe niż płomień świecy w olbrzymiej jaskini.

Jednakże, niestety, oczy ludzkie są ślepe na Światło promieniującego Chrystusa, podobnie jak oczy kreta na światło słoneczne.

Ale, jeżeli będziecie trwać na waszej drodze krzyżowej i dalej wspinać się na górę Kalwarii, jeżeli będziecie nadal wznosić się do tego, co w życiu najwznioślejsze, aby po spełnieniu całkowitej ofiary w doskonałej bezosobowości wejść do Wodnika i ofiarować Wodę Życia tym wszystkim, którzy jej potrzebują, to wtedy zasłona świątyni rozerwie się pośrodku. I po raz pierwszy, uwolnieni od wszelkich iluzji, będziecie nie tylko kontemplować pełną wspaniałość powszechnego Światła Chrystusa, lecz będziecie wiedzieli, że jesteście z nim na zawsze złączeni.

Dzięki mocy Ducha Świętego, który się w was rozwinął, nauczycie się odrzucać z otrzymanego światła słonecznego zdradzieckie wyziewy demona. A Ojciec-w-was, nieskalany ogień Saturnowy rozjarzy się promieniującym blaskiem Urana, innymi słowy: promienistą miłością powszechną.

Nie zapomnijcie jednak nigdy o tym, co pozwala wam na ten rozwój: o żywej mocy Chrystusa, która przenika całą ziemię. Jest to ogień Ojca, wieczny, prawdziwy, niegasnący, manifestowany przez jego Syna w pełnej miłości, ale niestety niewidoczny dla człowieka usidlonego w iluzji. Ojciec stworzył to Światło z siebie samego. Syn objaśnił je nam i powiedział: „Bądźcie moimi naśladowcami”.

Zadanie to możecie spełnić wyłącznie w sile Ducha Świętego. Duch Święty ofiarowuje się ludzkości w aktywnych siłach aniołów Księżyca i przez nie. Ale i aniołowie nie ustrzegli się przed zdradzieckim wpływem gorejącego i wysuszającego ognia Lucyfera, anioła zguby. W ten więc sposób, za cenę miłości Chrystusa, duch ludzki może się rozwinąć w dwojaki sposób:

- albo zamanifestuje się pod wpływem lucyferycznego anioła zguby, poddany bezdusznym kalkulacjom, palącemu instynktowi posiadania, oziębłości pozbawionej miłości, frenetycznym uderzeniom krwi oraz okaleczonej religii, w której Chrystus jest negowany albo przedstawiany jako człowiek dobrej woli, którego nieopisane cierpienia omawiane są w pełnych emocji kazaniach o „słodkim Jezusie”, który tyle wycierpiał na krzyżu Golgoty, a zwłaszcza w obfitym nurcie przejętych idei i hałaśliwym miłosierdziu;

- albo - pchany siłą Powszechnego Ducha Chrystusowego - będzie się w całej prostocie wyrażał tam, gdzie objawia się Duch uświęcony. Nie będzie się rozpraszał w rozważaniach na temat Chrystusa, lecz będzie o Nim świadczył swoim postępowaniem. Zastosuje magicznie siłę Światła, którą dysponuje, do realizacji boskiego planu ratunkowego, by - wzorem Samsona - zniszczyć bastiony bezbożności.

Czy może on jednak tego dokonać, i w jaki sposób?

Tak, może, dzięki Szkole Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego, która służy Chrystusowi, by przekształcać Światło otrzymywane w polu magnetycznym Szkoły Duchowej i by promieniować nim na wymaganym poziomie wibracyjnym. Szkoła Misteriów pomaga poszukującej ludzkości w stosowaniu świętej mocy stwórczej, bijącej z pola oczyszczonej natury dla wewnętrznego rozkwitu duszy, dla iluminacji serca i głowy, i dla wyzwalającej pracy rąk.

Jeżeli uważamy serce za słoneczne jądro własnej istoty, to wtedy także i tu widzimy, że według natury serce umiera i że przez dotknięcie uświęconego Ducha coraz bardziej budzi się sanktuarium serca, skąpane w promieniowaniu Chrystusowym.

Jeżeli materialne serce jest w pełni wrażliwe na wolę jądra serca dotkniętego przez Gnozę, wówczas wpływ zła zostanie całkowicie zwalczony. Człowiek będzie mógł wtedy wypełnić zadanie otrzymane od Boga. Będzie mógł „spożyć baranka wielkanocnego”, by pomóc ludzkości, w drodze przyjaźni nie oczekującej w zamian niczego, w jej powrocie do domu Ojca. I wtedy słowa Ewangelii Marka (14, 12-16) staną się w jego życiu rzeczywistością:

A w pierwszy dzień Przaśników, kiedy zabijali baranka wielkanocnego, zapytali go uczniowie jego: Gdzie chcesz, abyśmy poszli i przygotowali ci wieczerzę paschalną?
I posłał dwóch uczniów swoich, i rzekł im: Idźcie do miasta, a tam spotka się z wami człowiek niosący dzban wody; za nim idźcie. A gdziekolwiek by poszedł, powiedzcie gospodarzowi: Nauczyciel mówi: Gdzie jest moja izba,
w której mógłbym spożyć wieczerzę paschalną z uczniami moimi? A on pokaże wam przestronną jadalnię, przygotowaną i przystrojoną; tam nam przygotujcie.

I odeszli uczniowie, i przyszli do miasta, jak im powiedział, i przygotowali wieczerzę paschalną.

Lectorium Rosicrucianum, jako pośrednik Szkoły Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego, może poszczycić się spełnianiem w życiu ludzkości funkcji księżyca. Lectorium Rosicrucianum nie przynosi wam pocieszenia, ale uczy was, jak brać udział w wyzwalaniu duszy duchowej. Uczy was, jakim działaniem zwyciężyć dualizm sił przyciągania i odpychania; w jaki sposób, mieszkając na ziemi, możecie być jednocześnie przyciągani przez Światło Chrystusa, które daje wam możność uczynienia pierwszego kroku na ścieżce powrotu do pierwotnego boskiego planu stworzenia.

W tym celu trzeba jednak osiągnąć bezwzględne zrozumienie, trzeba być w tym świecie, ale nie z tego świata. Trzeba być zdolnym do zdystansowania się z całą otwartością od tego, co ofiarowuje wam ziemia, aby móc używać otrzymanej mocy Światła i przekazywać ją tym, którzy chcą z nami przebyć drogę rozwoju duszy duchowej.

W łasce będziecie wyzwoleni w Chrystusie, przez moc Ducha Świętego, aby obudzić prawdziwego Człowieka
i ostatecznie przyczynić się do pomnożenia chwały Ojca Świateł.

I kiedy, poprzez życie oddane i oczyszczone, połączycie w ten sposób w was Światło Ojca i Światło Miłości Syna, to otrzymacie wewnętrzną siłę do odrzucenia księcia tego świata w mroki zewnętrzne. Będziecie wtedy zdolni do ofiarowania Żywej Wody tym wszystkim, którzy jej pragną.

Użyjcie sprzyjającego wiatru, który Szkoła Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego z pomocą Boga zsyła na ziemię za pośrednictwem Lectorium Rosicrucianum. Być może walka będzie trudna, ale zwycięstwo jest pewne, ponieważ:

Słońce zmieni się w ciemności,

a księżyc w krew,

zanim nastąpi dzień Wiekuistego,

ten dzień wielki i straszny.

Ktokolwiek wezwie wtedy Imienia Wiekuistego,

ten będzie zbawiony. (Joel 2, 31-32)

40

Czego mam zaniechać?

Poniższe uwagi poczynione zostały podczas pewnego wieczoru w Centrum, w którym pisząca te słowa miała przyjemnośc uczestniczyć. Po zwyczajowym wstępie kierownika Centrum, obecni mieli okazję stawiania pytań dotyczących przede wszystkim tematu spotkania.

Wśród obecnych była też uczennica w podeszłym wieku, którą dręczył pewien problem, i zabrała ona głos
w imieniu, jak powiedziała, większości słuchaczy. Pytanie jej brzmiało: „Czego mam zaniechać? Dobrze wiem, co mam czynić, ponieważ jest o tym mowa we wszystkich książkach Szkoły. Ale ja chciałabym wiedzieć, co mam porzucić”.

Byłoby oczywiście najłatwiej odpowiedzieć jej następującym zdaniem: „Musi Pani porzucić wszystko, co zakłóca Pani postępowanie”. Tak szybko jednak uczennica ta nie poddałaby się. Nie znajdowała się jeszcze na poziomie Pawłowego samopoznania, który miał z tym problemem do czynienia na innej płaszczyźnie, kiedy mówił: „Nie czynię tego, co chcę, a czynię to, czego nie chcę”. Na te słowa Pawła nasza sędziwa przyjaciółka odpowiedziała jednak zdecydowanie, że dobrze wie, co ma robić, ale nie wie, czego ma zaniechać.

Sprawa nie była łatwa, ponieważ oczekiwała ona pozytywnej odpowiedzi. Gdyby rzeczywiście wiedziała, co - w ukierunkowaniu na Gnozę - ma czynić, to z pewnością wiedziałaby również, czego ma zaniechać, by nie zakłócić swego postępowania. Dlatego można powiedzieć: „Musicie zaniechać wszystkiego, co odciąga was od Gnozy”.

W tym dialektycznym świecie czynimy to, co jest naszym obowiązkiem, i to tak harmonijnie, jak to tylko możliwe, nie popadając przy tym w fanatyzm i egzaltację! Na przykład: nasze ośrodki konferencyjne wymagają wielkiej pieczy i troski, także i dialektycznego rodzaju, jakkolwiek zostały one zbudowane tylko po to, by służyły grupie uczniowskiej oraz by ewentualnie można było też przyjąć gnostycznie poszukujących i także im służyć. Jako służebnicy i służebnice dzieła podporządkowujemy się temu celowi. Z tego punktu widzenia wszelka praca w centrach konferencyjnych i w każdym innym aspekcie Szkoły Duchowej jest pracą ukierunkowaną na Gnozę, także i wtedy, gdybyśmy pracowali zmiotką i szufelką.

Ale liczy się także i następujący przykład: kiedy mam przygotować przemowę, to nie pójdę przedtem do kina, by obejrzeć jakiś film albo wtopić się w rozbawiony tłum. Zaniecham tego, ponieważ obejrzany film dostarczyłby mi tylko dialektycznej rozrywki, podczas gdy przygotowanie przemowy wymaga absolutnego, jednoznacznego ukierunkowania w służbie Gnozy. A więc by móc spełnić jedno, to, co jest ukierunkowane gnostycznie, muszę zaniechać czegoś innego. Chciałabym jednak dodać tutaj jako prywatną uwagę, że oczywiście nie chadzam do kina, chyba że wyjątkowo, co miało już miejsce.

Podsumowując trzeba więc powiedzieć: poważny uczeń zaniecha wszystkiego, co w jakimkolwiek stopniu miałoby przeszkodzić w koniecznych, gnostycznie ukierunkowanych działaniach i czynnościach.

Nasza leciwa przyjaciółka chciała ponadto wiedzieć, jak jest w nowym polu Życia. Co można by na to odpowiedzieć? Zdawała się być bardzo bojowo nastawioną i oczekiwała na to konkretnej odpowiedzi.

Najpierw zaserwowano jej w odpowiedzi filozoficzny wykład o boskim Duchu i jego ognisku, o boskim Słońcu i planie Logosu w stosunku do ludzkości. Przeprowadzono porównanie pomiędzy boskim Słońcem z jednej strony a płomieniem świadomości człowieka dialektycznego z drugiej strony, wspólnie budującymi wokół niego eteryczne pole oddechu. Pole oddechu boskiego Słońca jest czyste i boskie. Pole oddechu dialektycznego człowieka osobowościowego musi dopiero zostać oczyszczone w procesie przemiany. Dopiero wtedy z obu stron następuje zbliżenie dla dotknięcia. Siedmiokrotnie objawiona Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża pojawiła się wśród nas po to, by w tym pośredniczyć.

Uczennica, która postawiła nam pytanie, nie pytała jednak po to, by usłyszeć teoretyczny wykład o powstaniu nowego pola życiowego. Chciała tylko wiedzieć: „Jak jest w nowym polu Życia?”

Dlatego byłoby prościej, gdyby odpowiedź została sformułowana następująco:

Nowe pole Życia można atmosferycznie porównać z jasnym obłoczkiem na równie jasnym, rozświetlonym słońcem niebie. Tego rodzaju jasne, lśniące obłoki są całkowicie pozbawione cienia, jakiejkolwiek ciemności, tak samo jak gnostyczne pole życiowe nie zna ciemności ani cienia. To atmosferyczne pole może być postrzegane bardzo subtelną, ukierunkowaną zdolnością widzenia, jako delikatna, przepromieniowana Światłem substancja eteryczna.

Być może przykład ten dostarcza materiału do zastanowienia się. A to jest konieczne, by być w ciągłej gotowości otwarcia się na siedmiokrotną siłę promieniowania Powszechnej Gnozy, tak by mogła ona służyć wam dla wiecznego zbawienia.

Epilog

Trzeba nam ludzi silnych i odważnych,

i oczyszczonych w świętym żarze,

mężnych jak w walce bohaterowie,

cichych, cierpliwych w bólu i trudzie.

Trzeba nam ludzi kryształowo czystych,

jak tchnienie wiatru w górach, i oddanych,

wiernych, u których blask otwartych niebios

stale się w oczach odbija, świetlany.

Trzeba nam ludzi zjednoczonych z Bogiem,

co u stóp krzyża zwyciężyli siebie.

Ludzi słonecznych, co nam błogosławią

bez słów, w milczeniu, a my w ich istocie

widzimy Boga. I trzeba nam ludzi,

których do służby w pokorze przywodzi

Miłość. I ludzi, którzy w pełni wiary

modląc się, mogą na wszystko się ważyć,

bowiem na ścieżkach sam Bóg ich prowadzi.

Gdzież są ci ludzie? - słyszę twe pytanie.

Pozwól, o Duszo, że dam ci odpowiedź:

Jeden był tylko w świecie Doskonały -

zaś wszyscy inni ... są dopiero w drodze.

Nie patrz dokoła siebie, lecz w głąb siebie.

Tyś winien stać się jednym z ludzi, którzy

w Krynicach Życia zanurzają serca,

jednym z tych ludzi, których nam potrzeba.

(wiersz nieznanego poety)

41

Pojawienie się ludu bożego

na ziemi

Wszystkie istoty ludzkie przebywające w tym ziemskim polu życia muszą wrócić do punktu wyjścia: do stanu duszy nieśmiertelnej. Mają one do wyboru dwie drogi:

- albo jako „dusze śmierci” powrócić do iluzji, do punktu wyjścia natury dialektycznej;

- albo jako żywe dusze duchowe powrócić do Adamowego punktu wyjścia.

Jeżeli wybiorą pierwszą drogę, to zwiążą się całkowicie z tym polem istnienia.

Jeżeli wybiorą powrót do Adamowego punktu wyjścia, to będą musiały przebyć drogę, która doprowadzi je do zupełnie innego pola życia.

Jest nim pole promieniowania, które pozwoli im ponownie stać się dziećmi Boga. Aby należeć do tego pola życia i powrócić do punktu wyjścia wskazywanego nam przez Braterstwo Światła, konieczne jest być chrześcijaninem.

Słowo Chrystus znaczy „namaszczony”. A więc być chrześ­cijaninem znaczy być namaszczonym. By przebyć ścieżkę wyzwalającą duszę, trzeba więc być namaszczonym, konsekrowanym, wtajemniczonym. Ale do tego niezbędna jest siła wewnętrzna.

Stać się wtajemniczonym, być wtajemniczonym oznacza wzniesienie się, jeśli rozumiałoby się to w obrębie praw natury śmiertelnej. Otrzymać to namaszczenie, to osiągnąć promieniowanie duszy przy pomocy nowej istoty ognia wężowego.

Tego rodzaju namaszczenie może być osiągnięte również przy pomocy Słowa Bożego. Abstrakcyjnie: przez Słowo Boże. Konkretnie zaś: w sposób bezosobowy, za pośrednictwem służebników przyjętych przez Braterstwo Światła.

Czym jest Słowo Boże? Słowo Boże oznacza pierwotnie siłę promieniowania Gnozy. Jest to promieniowanie, które emanuje z Braterstwa Światła.

W prologu do Ewangelii Jana czytamy: Na początku było Słowo, i Słowo było u Boga, i Słowo było Bogiem. Było ono na początku u Boga.

Kompendium Słowa Bożego jest boskim tchnieniem emanującym z Gnozy, z Królestwa Światła, z Braterstwa Życia. Słowo Boże jest więc promieniowaniem. Słowo to jest i będzie „na początku” każdej nowej ery. Promieniowanie to zawiera w sobie absolutne życie i to życie jest absolutnym Światłem dla wszystkich ludzi. Tym Światłem, które prowadzi do wyzwolenia duszy duchowej. I Światło to świeci w ciemnościach.

Choć Światło przybywa do każdego, choć słońce gnos-tyczne błyszczy nad wszystkim i wszystkimi, „ciemności” nie mogą tego Światła dostrzec. Dlatego Słowo w inny sposób zwraca się do tego, kto do niego należy, by to, co dla człowieka dialektycznego nieznane i abstrakcyjne, uczynić konkretnym.

Pracują nad tym służebnicy Słowa. Innymi słowy: Braterstwo przybywa do ludzkości. Skoro ludzkość nie jest zdolna do spontanicznego zwrócenia się do Braterstwa, to Braterstwo zwraca się do ludzkości. Podobnie służebnicy Szkoły Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego przychodzą, by objawić się ludzkości.

Kim jest służebnik Słowa? Służebnik Słowa jest wysłannikiem Braterstwa, oświeconym w Misteriach Światła. Służebnik taki idąc do ludzi przynosi im Słowo, Światło. Rozpowszechnia świetlne promieniowanie Gnozy pośród świata ciemności i w miarę możności wiąże je z sercem ludzkości.

Służebnik promieniuje w linii poziomej transmutowanym Światłem Braterstwa. Ludzkość zostaje tym poziomym promieniowaniem zaatakowana. I ci, którzy są wrażliwi
i zdolni do reakcji, zostają przez to poziome promieniowanie Światła przełamani, o ile można się tak wyrazić. Człowiek otwiera się wówczas na Światło pionowe, na abstrakcyjne Słowo Boga.

Temu, kto został dotknięty przez służebnika Gnozy, aktywność Braterstwa pozwala na otwarcie oczu, uczy go, jak widzieć. I kiedy Światło pionowe zstąpi do przekształconego promieniowania poziomego, wówczas w człowieku zostaje ustawiony krzyż. Dzięki interwencji Braterstwa w ciemności ziemskiej egzystencji, w uczniu zostaje dosłownie ustawiony krzyż. Ścieżka transfiguracji, pionowa ścieżka wzwyż jest przez to dla każdego poważnego ucznia otwarta.

W liście do Hebrajczyków (rozdz. 4, w. 12) czytamy: Żywe bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.

Celem jest rozbicie naturalnej duszy dialektycznej. Dusza naturalna zostaje jakby przebita mieczem i w ten sposób w ogniu wężowym powstaje przestrzeń dla prowadzącej wzwyż ścieżki życia. Cios miecza unicestwia dawny stan duszy i w uzyskanej w ten sposób przestrzeni może się narodzić nowa dusza. Gorejący miecz obosieczny, wychodzący z ust Boga, może być uważany za podwójną działalność Braterstwa: poziome i pionowe rozprowadzanie siły Światła.

Słowo Boże jest rzeczywistością żywą, wibrującą, nienaruszalną. Jeżeli jesteście zdolni do wyznawania tej niezbitej rzeczywistości, to rozumiecie sedno Prawdy. Poznać Prawdę znaczy więc: poznać proces transfiguracji.

Wkroczyć w Prawdę, połączyć Prawdę z krwią serca oznacza, że ten, kto zna sedno Prawdy, staje się jej wykonawcą. Sprawy przedstawiają się dla niego następująco:

po pierwsze: zna on istotę Prawdy,

po drugie: otwarcie wprowadza konkretną Prawdę w czyn,

po trzecie: doświadcza Prawdy.

Jeżeli rozumiecie tę potrójność, to odnaleźliście potrójne Słowo. Błogosławieństwo boże spocznie na was i moc potęgi Wspólnoty Ducha stanie się waszą nagrodą.

Służebnicy Boga tworzą razem lud boży na ziemi.
O ludzie bożym mówi się we wszystkich pismach świętych. Pozostawmy na boku pytanie, czy Jezus Pan był
w zwykłym znaczeniu zrodzonym z krwi służebnikiem Gnozy. Pismo Święte mówi jednak, że był On wielkim kapłanem Zakonu Melchizedecha. Jest to stan bytu znacznie przewyższający krew, narodowość, rasę. Lud boży jest więc wspólnotą służebników, którzy przebywają we wszystkich krajach świata i należą do wszystkich ras i narodów.

To służebne Braterstwo może być uznane za awangardę Powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego. Wszyscy ci służebnicy zajęci są wyłącznie jedną pracą. Możecie ich poznać po fakcie, że żaden z nich nie stara się zaprowadzić Królestwa Bożego w tej naturze. Odsyłają was oni bez wyjątku do Adamowego punktu wyjścia żywej duszy duchowej.

Jest to bardzo realistyczna wypowiedź, bo przecież żyje w was iskra odwiecznego Ducha. Z tego powodu bardzo wielu czyni wyraźne rozgraniczenie między materią
a Duchem.

Nie trzeba jednak, by słowo „materia” sprowadzało wasze myśli na to wszystko, z czego zrezygnowaliście jako ze zwykłej, grubej materii. Należy uznać, że materią jest wszystko, co stanowi waszą istotę. Dojdziecie wtedy do wniosku, że materia nie jest niczym innym, jak przeciwieństwem Ducha.

Także w materii panują pozytywne i negatywne siły molekularne. Ale ponieważ materia ta ma kompozycję całkowicie dialektyczną, jest więc stale niszczona i to w ym ciele. Istotnie, materia jest zamieszkiwana przez życie, które bezustannie buduje i niszczy.

W Duchu natomiast siły pozytywne i negatywne zgodnie współpracują dla stworzenia jednostki nieznanej, z której zrodzi się z kolei całkowicie nowe ciało. A że Duch jest wieczny, to wobec tego zniszczenie jest nieznane. Istnieje nieustanny rozwój, tworzenie pozostające stale w ruchu.

Taki jest proces, w którym każdy poważny uczeń Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża powinien zacząć uczestniczyć. W każdym uczniu mieszka iskra wiecznego Ducha, w której znajduje się życie doskonałe, to znaczy życie bez destrukcji.

Mówiliśmy wam, że macie obecnie do wyboru: albo wziąć efektywny udział w niezniszczalnym życiu duszy, albo też ewoluować w więzieniu materii, a więc wciąż zaczynać budować to, co zostanie za każdym razem nieuchronnie zniszczone.

Czyż nie jest tak, że ktokolwiek żyje jeszcze w osobowości i myśli za pośrednictwem tej osobowości, ten nadal nieświadomie uczestniczy w materii? Gdybyście naprawdę dokonali właściwego wyboru, to uniknęlibyście wszelkich zmartwień i trudności, które niekiedy tak bardzo ciążą.

Stwierdzamy: uczniostwo jest przez was przeżywane. Aspiracja do wyzwolenia duszy jest poważna. Jednakże głos, który - tak wewnętrznie jak i zewnętrznie - nalega, byście dokonali wyboru i porzucili wasze ostatnie opory, najczęściej jest negowany.

Wiedzcie, że Szkoła Duchowa nie chce was do niczego przymuszać, jak długo oczekujecie jeszcze czegoś od tego świata, jak długo sami nie uporządkujecie waszych spraw, jak długo biegniecie jeszcze za wszelkiego rodzaju celami dialektycznymi. Nie miałoby to zresztą żadnego sensu, gdyż to wy sami kierujecie waszą ścieżką, aż do jej logicznego końca.

W Liście do Hebrajczyków (rozdz. 13, w. 7 i 8) czytamy: Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam Słowo Boże i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. Jezus-Chrystus jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki.

Zrozumcie więc, że nadszedł czas, by świadomie rozważyć wasze uczestnictwo w Siedzibie Sancti Spiritus i za-akceptować je.

Czy ośmielicie się - w takim stanie, w jakim teraz jesteś-cie - znieść, wytrzymać w sercu ogień tej naszej Siedziby?

Jeżeli odpowiecie twierdząco, to wtedy nadchodzące dni i godziny udowodnią to. I cała grupa uczniów zadeklaruje się jako silna jedność, a rezultaty pojawią się wkrótce. Zbliży się oczyszczające i uzdrawiające pole eteryczne duszy i będzie świadomie powitane okrzykiem radości. Rozpoznacie „tego, który nadchodzi”, jako pochodzącego z tego samego pola duchowego, do którego się przygotowaliście i ze strony którego odczuliście wewnętrzne dotknięcie. Wszelki ból wewnętrzny zniknie w tym, co jest zupełnie nowe i pełne radości. I będziecie mogli świadomie celebrować to spotkanie.

Dla tych, którzy wewnętrznie tego pragną, wybór nie jest trudny. Gnoza daje duszy odwagę dla dokonania wyboru. Jeżeli życzycie sobie świadomie umrzeć dla natury, by wznieść się do życia duszy duchowej, to wiedzcie, że Światło Świateł jest z wami.

I jeśli niewzruszenie pozostaniecie w Świetle, wówczas spełni się wielki cud. Przebije was miecz, miecz gorejący, obosieczny, i usłyszycie głos:

Ja ciebie chrzczę w imię Ojca,

i Syna,

i Ducha Świętego.

Jesteście wtedy przyjęci jako aktywni uczestnicy Świętego Graala, który przybrał kształt w Szkole Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego, najmłodszego ogniwa Łańcucha Powszechnego Braterstwa Chrystusowego.

42

Pierwsza i druga ścieżka

Wiecie, czego się oczekuje od ucznia: zdecydowanego wcielenia w życie procesu transfiguracji oraz zdobycia słusznego i jasnego zrozumienia dotyczącego stanu odrodzonej duszy duchowej. Stan duszy duchowej jest samym fundamentem prawdziwego człowieka, przewidzianego w boskim planie. Dlatego zaawansowany w boskich misteriach uczeń musi być w pełni świadomy boskiej wiedzy o uświęceniu.

W tym celu cofnijmy się aż do stanu przedadamowego, do tego, co Pismo Święte nazywa rajem. Pragniemy was cofnąć na chwilę do sytuacji, w której praczłowiek mógł jeszcze swobodnie wybierać miedzy dwiema drogami. Mógł wybrać Drzewo Życia albo drzewo znajomości dobra i zła.

Wiecie również, że pierwszą drogą jest ta, na której człowiek według ciała, duszy i ducha łączy się w pełni z jedynym planem Boga, w całkowitej harmonii i łączności z odpowiadającym temu porządkiem rzeczy. Skądinąd, czło-wiek zna przebieg i koniec tej drogi tylko teoretycznie.

Zdajecie sobie prawdopodobnie sprawę z tego, że ta pierwsza ścieżka przedstawia dwa aspekty: pozytywny
i negatywny. Aspektem pozytywnym jest: w pełnym wyznawaniu wiary aktywnie połączyć się z planem Boga
i bardzo pozytywnie współdziałać w nim, w polu Ducha, a więc całkowicie w Duchu. Aspekt negatywny polega zaś na poddaniu się pewnemu stanowi szczęśliwości i zagłębieniu się w negatywnym, kontemplującym mistycyzmie. Te dwa typy ludzi podążających pierwszą ścieżką mogą być określone jako należące do duchów dziewiczych.

Druga droga odpowiada również dwom typom ludzi: pierwszy to typ pozytywny, który, forsując siebie i naturę, idzie własną ścieżką na zewnątrz planu boskiego, a więc na zewnątrz Ducha, ale na podstawie duszy, nie w celu służenia własnej osobie, ale dla największej chwały Boga, jego stworzenia i jego stworzeń. Niemniej brakuje mu związku z Duchem, mimo że zna on Ducha.

Drugi typ człowieka, który postępuje drugą ścieżką, uważa się za niezależnego. Żyje swobodnie, poruszając się całkowicie w kręgu własnej działalności, a więc w poszukiwaniu jednego celu: swojego powodzenia i swojej własnej chwały. Nie zna on Ducha i w jeszcze mniejszym stopniu go posiada. Dlatego jest określany mianem negatywnego typu drugiej ścieżki.

Zauważcie teraz dobrze, że obydwa typy ludzi podążających drugą ścieżką doznają wielu cierpień. Znacie zapewne te słowa: W dniu, w którym skosztujecie owoców z drzewa znajomości dobra i zła, umrzecie. Nie ma potrzeby przypominania wam tutaj wszystkich dobrze znanych cech natury śmierci, nie warto się przy tym zatrzymywać, choć prawdą jest, i musicie wiedzieć, że wielu uczniów naszej Szkoły Duchowej nadal posiada świadomość i egocentryzm natury śmierci. Musimy to brać pod uwagę.

Jako uczniowie postanowiliście świadomie powrócić do pierwotnej ojczyzny Ojca. Po tysiącleciach błądzenia, gdy wasza dusza została już uformowana, a wy sami ponownie znacie Ducha, wyrażacie obecnie gorące pragnienie należenia do pierwszego typu człowieka, który podąża drugą ścieżką, przekształca samego siebie i odnawia swoje życie, ale czyni to w pełnej autonomii i według własnych wytycznych. Jako człowiek-ja jesteście gotowi wziąć pod uwagę naukę Szkoły Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego, jako podstawę, na której będziecie się starali zharmonizować naukę i życie. Jeżeli jednak zdołacie wcielić w życie podobny typ człowieka, to pozostaniecie niestety podobni do siebie samych. Nie unikniecie cierpień, trosk i śmierci.

Wkroczyliśmy w okres, w którym promienie Siedmioducha ogarniają ludzkość. Pierwszym promieniem jest promień woli i siły, i musicie dogłębnie pojąć to, że jego wpływ mocno was stymuluje do pozytywnej aktywności drugiej ścieżki. Jednakże na obecnym etapie rozwoju znacie Ducha, ale jeszcze Go nie posiadacie, idziecie więc w kierunku wielkich cierpień.

Oto dlaczego sądzimy, że konieczne jest mentalne wpromieniowanie tego ostrzeżenia do Żywego Ciała Szkoły Duchowej. Tchnienie Boga, Gnozy, młodego Braterstwa Gnostycznego chce, byście powrócili do boskiej ojczyzny Ojca, jako pozytywne istoty ludzkie, będące w posiadaniu Ducha. Wasze zachowanie, wasza postawa życiowa musi więc świadczyć o absolutnym zwrocie.

Jak to już stwierdziliśmy, macie tendencję do oddawania się pozytywnej działalności drugiej ścieżki, działalnoś-ci nacechowanej wiedzą o Duchu, ale jeszcze nie posiadaniem Ducha. Ta pozytywna aktywność jest więc jeszcze tylko aktywnością duszy materialnej i nie pozwoli wam wejść do świata żywej duszy duchowej, do świętego pola wibracyjnego Drzewa Życia, pola życia duszy.

W tym misterium, jakim jest człowiek, istnieją w istocie dwa życia, z których jedno musi wyniknąć z drugiego. Człowiek o duszy duchowej jest istotą, która wydźwignęła się z materii. Człowiek-dusza jest głównie istotą o aspekcie eterycznym. Człowiek materialny jest istotą związaną z materią, chyba że transfigurował.

Człowiek o duszy duchowej jest nietykalnym „krzyżem ze Światła”. Człowiek zrodzony z materii jest istotą wyizolowaną, która żyje i istnieje dla samej siebie i przez samą siebie. Dla człowieka o duszy duchowej nie ma żadnego oddzielenia, gdyż żyje on w absolutnej jedności.

Z pewnością możecie sobie wyobrazić rzecz następującą: pewna grupa istot, które świadomie żyją w naturze dusz, będącej nie z tego świata, dokonała połączenia duszy z Duchem. Albowiem tam, gdzie istnieje dusza nieskalana, tam jest również Duch. Tak więc z tego połączenia Ducha i duszy, którego uczestnicy myślą, żyją i działają w siedmiu promieniach, rozwija się oczywiście potężna astralna koncentracja, która przyjmuje pewną formę, pewien kształt. Koncentracja taka, proporcjonalnie do jakoś-ci całej grupy, doskonale wyraża to, czym Bóg jest, czego Bóg chce i co czyni.

Okazuje się jednak, że człowiekowi zrodzonemu z materii nie tak łatwo się żyje w tej jedynej i uniwersalnej Prawdzie i w tym jedynym Świetle. Gdyż jedyna Prawda powoduje w niższej lub materialnej naturze coś w rodzaju działania cienia.

Po uznaniu powyższego, z ucznia zaawansowanego na ścieżce winno emanować całkowicie nowe zachowanie się, zachowanie zgodne z postawą człowieka pozytywnego pierwszej ścieżki, który nie tylko zna doskonale Ducha, ale zwłaszcza posiada Go. Jest to postawa prawdziwej religii, religii Ducha, religii myśli, do której ma wejść uczeń w tym stadium rozwoju.

Niestety, istniejące w tym świecie religie pominęły w swoich praktykach właśnie ten absolutny i jedyny wymóg. Jest oczywiste, że należy podjąć olbrzymi wysiłek, by służyć światu i ludzkości. Wykonano wspaniałą pracę moralną, ale cierpienia ludzkości pozostały, a nawet zwiększają się. Wiecie o tym na podstawie tego, co się codziennie dzieje w świecie.

Co jest tego przyczyną? Nieobecność Ducha, na skutek porzucenia religii Ducha. Dlatego religia Ducha przedstawia powrót do pierworodnego planu, do absolutnego Życia. Innej drogi nie ma.

Musicie doprowadzić do świętowania waszego absolutnego poświęcenia się Duchowi, dynamizując i ożywiając wasze życie według Zakonu Ducha. Ni mniej ni więcej, chodzi o utworzenie Świętego Graala, pola zmartwychwstania. Codziennie przypominajcie sobie słowa ze zbioru Rosa Mystica 190:

Czystość waszego mentalnego ognia

udzieli waszej duszy silnego impulsu.

I sprawi, że zacznie ona żyć wiecznie

w nowym polu astralnym.

43

Czas nadszedł

Przemowa do członków Szkoły Wewnętrznej

Jest wielkim przywilejem dla Szkoły Duchowej, że z niezastąpioną pomocą siły promieniowania Chrystusa mogła zbudować prawdziwie gnostyczne pole mag-netyczne, które coraz bardziej wydobywa się ze sfery ziems-kiej i w którym oprócz wzniosłego ukierunkowania na cel panuje także prawdziwy pokój.

Stan taki może być urzeczywistniony tylko wtedy, gdy każdy uczestnik takiego magnetycznego pola coraz doskonalej i w całkowitym samooddaniu postępuje ścieżką i bardzo poważnie czuwa nad tym, by własne trudności i napięcia, własna, często tak ciężka walka nie była odreagowywana na kolektywie.

Niewątpliwie jako członkowie jądrowej grupy wszyscy z wdzięcznością doświadczacie takiego gnostycznego pola magnetycznego, my zaś przyznajemy tej rozszerzającej się mocy magnetycznego pola promieniowania światowe znaczenie.

Pole astralne tego rodzaju, co pole Szkoły Duchowej, zbliża się coraz bardziej do promieniowań gnostycznych i faktem jest uczestnictwo młodego Braterstwa gnostycznego w Powszechnym Łańcuchu Braterstwa Chrystusa, tak więc urzeczywistnienie stania-się-gnostycznie-świadomym okazało się dla was możliwe. Na tej podstawie możemy więc powiedzieć, że wraz z członkami Szkoły Wewnętrznej osiągnęliśmy nową, duchową fazę czasu i że razem do niej wstąpiliśmy.

Człowiek tęskniący za Światłem może zostać wyzwolony tylko przez stwórczą syntezę pierwotnego ładu boskiego albo przez Ducha Świętego, który jest wylewany na wszystkich. Dopiero wtedy może człowiek odzwierciedlać wszechobecne, duchowe Światło.

Musicie być przeniknięci tym, że stworzenie może być utrzymywane tak długo, jak długo istnieją jeszcze jednostki zdolne do przetwarzania swoich możliwości w pozytywny rezultat. Ale czasy przyspieszają! Ponieważ jednak rozwój świata i ludzkości przebiega znacznie szybciej niż człowiek mógł przypuszczać, to tego rodzaju procesy można wprawdzie nazywać „nadchodzącymi” albo „rozwijającymi się”, jednakże ich wibracja i ich tempo zależą od wielu czynników, znajdujących się daleko poza statusem naszego świata. W każdym razie nie możemy tego tempa przewidzieć ani skonstatować. Pewne jest jednak, że objawienie nowego czasu zaczęło się. I w tym nowym czasie promieniowanie Chrystusa znowu połączy człowieka z tą stwórczą syntezą.

Niezwiązany z trójwymiarowością, ów boski Duch prowadzi człowieka-duszę do życia w najwyższym duchowym sensie.

Z tego Ducha Świętego, w Świetle i Sile Chrystusa staramy się żyć w naszej Szkole Wewnętrznej, „w codziennym obcowaniu z Bogiem”, jak to nazywa Biblia. Jeśli wasze życie byłoby rzeczywiście nastawione na boskie Światło, to wasza istota byłaby dotknięta siłą anty-proteinową, albo innymi słowy - całkowicie nową, pierwszą spójną materią, która ostatecznie musi przemawiać z waszej rzeczywistoś-ci życiowej. Dla rozwoju i procesów cyrkulacji pierwotnie potrzebnych sił życiowych członkowie Szkoły Wewnętrznej są proszeni o to, by działali przy pomocy nowej eterycznej materii budowlanej, odpowiednio do uporządkowanego i uprzednio zaprojektowanego planu.

Jako członkowie Szkoły Wewnętrznej zajmujecie ekskluzywne miejsce w różnych aspektach naszej pracy
i w polu pracy, z którego codziennie żyje się i pracuje. Dokłada się przy tym starań, by pracować bez wielu boles­nych okoliczności ubocznych, które niesie ze sobą praca w materii. Nietykalność ciała magnetycznego, wpływające na tej podstawie siły Ducha oraz błogosławieństwa Pow-szechnego Braterstwa gnostycznego mogą być jednak zapewnione tylko wtedy, gdy pole astralne każdego z was w szczególności, a także Żywego Ciała Szkoły Duchowej jest i pozostaje całkowicie nienaruszone przez wpływy tej natury i kiedy wasze wysokie, boskie powołanie jest na nie nastawione.

Wszelkie astralne poruszenie w was, które najczęściej wywołane jest poruszeniem w jakości waszego umysłu
i przez waszą aktywność mentalną, powoduje zgodne
z tym poruszenie w astralnej sferze Żywego Ciała Szkoły. Następstwem jest wtedy dysharmonijne stopienie tej sfery ze zwykłym polem astralnym natury śmierci. I możecie ujrzeć przed sobą odpowiednie tego skutki: oddalenie ciała magnetycznego i wszystkich jego mieszkańców od Powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego i od Ducha. Z jakim skutkiem? Z takim skutkiem, że w tym samym momencie Żywe Ciało wraz z wszystkimi jego uczestnikami zostałoby wydane na łup eonom natury śmierci i wszystkich ich sił.

Zrozumcie, dlaczego wciąż wywiera się na was nacisk, byście, znajdując się w grupie wybranych, powzięli ostateczną i pozytywną decyzję i sprawili, że wasze życie odpowiadać będzie minimalnym wymaganiom stawianym ludziom obdarzonym nową duszą, prawdziwie spragnionym zstąpienia Ducha.

Naszym zadaniem jest ugruntowanie Szkoły Misteriów Złotego Różokrzyża w czasie, musimy jednak brać pod uwagę to, że wszelka praca ma jednak, co zrozumiałe, charakter czasowy. Musicie być tego w pełni świadomi.

Służebnicy Gnozy przychodzą i odchodzą, by w danym czasie znowu powrócić. Dlatego ma miejsce początek oraz zawsze, z punktu widzenia czasu i przestrzeni, koniec. Istnieje na przykład czas, kiedy są poszukujący i kiedy słuch otwiera się na głos Gnozy. Ale istnieje także czas, kiedy uszy zamykają się. Istnieje więc czas, kiedy trzeba wziąć pracę w swoje ręce, kiedy zadanie musi być wykonywane z siłą i oddaniem, i kiedy trzeba uczynić wszystko, co możliwe, ponieważ zbliża się koniec.

Nadchodzi czas, kiedy Siła nie będzie już mogła oddziaływać i kiedy nie będzie można zarzucić sieci do morza ludzkiego życia. Czas ten jest już bardzo bliski.

W tym psychologicznym momencie wszyscy, którzy są przyjęci do elektromagnetycznego pola Szkoły Misteriów
i idą razem ścieżką, poświęcą się całkiem innej pracy, nie mającej nic wspólnego z pracą tutaj, we wrogich obszarach. Wiedza o tylko okresowej możliwości pracy w tej dolinie łez i smutku była wiedzą posiadaną we wszystkich epokach, ponieważ odnosi się ona do zawsze tego samego zjawiska we wszystkich epokach. Posłuchajcie, co napisał o tym Paweł w swoim II Liście do Tymoteusza, rozdział 4, wiersze 1-7:

Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się,
i na Jego Królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę i nie
w porę, wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz.

Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom.

Ty jednak czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie.

Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę,
a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem.

Tak brzmią słowa Pawła. Zważcie jednak, że słowa te stają się znowu aktualne w dzisiejszej fazie Szkoły Duchowej. Dlatego zwracamy na nie waszą uwagę.

Wszyscy bezpośrednio, a więc z bliska i we wszystkich aspektach poznaliście pracę Szkoły Duchowej. Odkryliś-cie, że dzieło jej naznaczone jest stwierdzeniem: „To musi się wydarzyć teraz, ponieważ czas nadszedł”.

Dlatego praca Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża charakteryzuje się ciągłą, intensywną aktywnością, wciąż powracającym „teraz”. Dla każdego z was w każdej chwili może nastać „czas”. Mimo to jednak zachodzą indywidualne różnice, ponieważ w dobroci Chrystusa indywidualny rozwój również ma swoje miejsce.

W naszej wspólnocie magnetycznego promieniowania już od dawna doszliśmy do kryzysu. Wiecie o tym. A ponieważ nasza magnetyczna wspólnota promieniowania stanowi jedność, przy zachowaniu indywidualności, to musicie dojść w niej do świadomie ukierunkowanej decyzji. Chodzi więc o to, czy żyjecie i jesteście z Chrystusem
w polu dusz duchowych, w absolutnie nowej esencji, czy też z imieniem Chrystusa na ustach obracacie jego siłę na użytek dialektyki.

W jasnym zrozumieniu tego naszego czasu przyjmijcie na siebie zadanie Braterstwa Nieśmiertelnych Dusz i poświęćcie waszą służebność celowi Szkoły Wewnętrznej
i jej uczestników.

Wiecie, że przybytek serca, przybytek głowy i przybytek życia - to znaczy jądrowa siła rozwijającej się duszy - mają ogromne znaczenie w życiu pracownika w winnicy Boga. Serce z powodu obecności atomu serca oraz koncentrującej się wokół niego siły kundalini. Przybytek głowy, ponieważ zbiegają się w nim wszystkie nici samourzeczywistnienia, a także dlatego że nowy rozwój zależy od otwarcia wolnej przestrzeni za kością czołową, ołtarza, dla złotego, cudownego kwiatu, dla promieniowania duszy. Oraz po trzecie jest dla was jasne, że także rozwijający się stan duszy wymaga waszej absolutnej i ciągłej uwagi.

Podczas waszego powszedniego, zwykłego trybu życia, niezależnie od wykonywanych zajęć z całą pewnością możecie utrzymywać tę jądrową siłę i jej zasadę w tle waszej istoty oraz sprawiać, by promieniowała przez wszystko, w waszym sercu, głowie i duszy.

Czy zechcecie, z pomocą wskazówek przekazanych podczas obecnej Służby oraz z całym naporem stojącego za nimi Powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego, dążyć wytrwale do doprowadzenia do dobrego końca przyświecającego wam gnostycznego celu życiowego?

Jeśli jesteście do tego wewnętrznie przygotowani, a więc podjęliście decyzję przed waszym wewnętrznym trybunałem, to otrzymacie także błogosławieństwo, gotowe służyć temu nowemu sensowi życia. Uczyńcie z otrzymanego złotego cudownego kwiatu promienną różę gnostycznych misteriów. Bądźcie wierni, tak jak aż po wieczność wierne będzie Braterstwo Nieśmiertelnych Dusz, a wśród nich przewodnik młodego gnostycznego Braterstwa, Pan J. van Rijckenborgh, który jest nam najbliższy.

Kto ma uszy do słuchania, ten usłyszał dzisiaj, co zdarzy się wkrótce.

44

Wewnętrzne oświecenie

Przemowa do członków Szkoły Wewnętrznej

Postawa życiowa, której wymaga się od uczniów w czasach obecnych, to postawa oświecenia. Sama Szkoła Misteriów zawsze była tego rodzaju oświeconym ciałem eterycznym w formie Świętego Graala. Nasza Szkoła Zewnętrzna posiadała dotychczas bardziej dialektyczną strukturę. Wyjaśnia to wiele niebezpieczeństw drogi w górę i w dół, przeżywanych przez Szkołę.

W naszej Szkole Wewnętrznej chodzi o to, by Światło
i Siła pochodzące z gnostycznego pola astralnego, poprzez magnetyczny system kolumny ognia wężowego i jądro całego systemu nerwowego, jądro systemu 144 000, nabrały znaczenia we wszystkich aspektach Szkoły Duchowej.

Dla transfigurysty stan oświecenia osiągalny jest tylko w świadomej łączności z braterskim polem nieśmiertelnych dusz, lub - innymi słowy - z polem zmartwychwstania duszy. Szkoła Wewnętrzna służy temu, by dla wszystkich swych członków proces ten przyspieszyć, zdynamizować, a ponadto zyskać dostateczną moc i zdolność po temu, by sprostać przeciwnikowi. Szkole Wewnętrznej dane jest świadomie uczynić stan dotknięcia przez Światło i stan związania ze Światłem jednością z gnostycznym polem astralnym, i to w pierwotnym znaczeniu tego słowa.

Pierwszym krokiem ku temu musi być magnetyczne związanie z gnostyczno-magicznym życiem, z powszechną Istotą Chrystusową, z Duchem Świętym. Jest to więc związanie ze Światłem, które musi być całkiem wolne od dialektycznych skaz. Dopiero wtedy, kiedy związanie to nastąpi, znów stanie się możliwy absolutny rozwój człowieka o duszy duchowej.

Napawa wielką radością to, że można Wam powiedzieć, iż pierwsze oznaki tego wzniosłego rozwoju stają się pośród nas widoczne. Jako widomy tego znak mogliśmy otrzymać pewien dowód z kręgu uczniów. Chcielibyśmy umożliwić Wam uczestniczenie w tym:

„W sercu Świątyni dusz duchowych Świętego Graala znajduje się źródło Żywej Wody. Jest to płynny kryształ, powstający przez wpływanie pierwotnego, boskiego Światła, które jako potężny ogień Ducha rzuca się w wody prawdziwego rozwoju dusz.

Jest to źródło, które aż do chwili obecnej wprowadza wszystkie człony Powszechnego Łańcucha w wieczne Teraz; wieczne Teraz, Słowo Początku, Świetło, które świeci w ciemnościach.

Jest to Misterium Światła, objawiające się poprzez potężny ogień Ducha. Jest to przemożne fiat, wypowiedziane w świętym przestworzu. Jest to woda dusz, nad którą unosi się Duch. Jest to Święta Ziemia prawdziwego stawania się człowiekiem.

W ten sposób żywe, wibrujące Światło Graala rozpoczęło swój zwycięski pochód przez magnetyczne pole Żywego Ciała Szkoły Duchowej. Jest to znak, ukazujący się w zorzy poranka zmartwychwstania.

Jest to grupa będąca jądrem, grupa, która od dzisiaj zaczyna boską pracę, pracę magii gnostycznej. Jest to grupa, która ugruntowuje Żywe Ciało w sercu Świątyni dusz duchowych Świętego Graala.

Jest to poranek zmartwychwstania w Świętym Graalu. Jest to wejście do pierwszej Świątyni Świętej Trójni. Jest to Świątynia eteru ognia. Jest to Świątynia kwintesencji: piątego elementu podstawowego. Jest to dostęp do pola życia dusz nieśmiertelnych.

Żywy zasiew, zasiany w polu magnetycznego ciała, będzie rzeczywiście dowodził swych znów osiągniętych narodzin duszy. Albowiem poprzez hermetyczne zastosowanie procesu odwrócenia się z pewnością poszukuje się dostępu do drugiej i trzeciej Świątyni, i znajduje się go.
I na pytanie ucznia na ścieżce: «Ojcze, czy każde stworzenie zostanie uratowane?», pada pewna odpowiedź: «Tak, każde». Odpowiedź ta brzmi jak głos trąby o świcie zmartwychwstania, która wzywa nas do rozpoczęcia boskiego dzieła”.

Dzięki temu świadectwu rozumiemy lepiej niż kiedykolwiek przedtem, że zawiśliśmy na ognistym krzyżu, że musimy na nowo ożywić każdy dzień, ponieważ tym ożywieniem wzmagamy doświadczenie.

Dlatego przede wszystkim trzeba: pozytywnej postawy życiowej, poprzez pracę, pełną wiary i ufności, w służbie dla ludzkości, jako prawdziwi odźwierni. Jeśli aż do końca przejdziemy naszą via dolorosa, naszą drogę róży i krzyża, to w końcu nadejdzie świt zmartwychwstania.

W ślad za tym musi nastąpić zdjęcie z krzyża. Ciało ogniowe, ciało duszy duchowej uwalnia się, jakkolwiek jest w bardzo szczególny sposób związane z oczyszczonym człowiekiem-osobowością. I doświadczamy tego zdjęcia z krzyża, tego wtajemniczenia, jako cudownego doznania, albowiem wtedy Wieczność zostaje bardzo pozytywnie związana z czasem.

Oby wasze ogniowe ciało, wasze ciało duszy, dzięki czystemu ukierunkowaniu na jedyny cel, w doskonałej jedności, wolności i sile miłości Boga było stale wypełnione świętymi wibracjami Ducha Świętego. Niech Bóg będzie z wami i błogosławi was.

45

Jedność - Odpowiedzialność -

Ukierunkowanie

Przemowa do Wspólnoty Złotej Głowy

Wewnątrz pola promieniowania magnetycznego Szkoły Duchowej istnieje Szkoła Zewnętrzna i Wewnętrzna. Do pierwszego aspektu Szkoły Zewnętrznej należy praca z młodzieżą, uczniostwo przygotowawcze i uczniostwo próbne. Drugim aspektem Szkoły Zewnętrznej jest uczniostwo wyznające.

W Szkole Wewnętrznej znajduje się Szkoła Wyższej Świadomości - trzeci aspekt - oraz praca Eklezji - czwarty aspekt. Z czwartego aspektu rozwija się Wspólnota Graala. Proces rozwoju we wspólnocie Graala prowadzi kandydata do pierwszego wewnętrznego szczebla piątego aspektu siedmiokrotnej Szkoły Duchowej, do Wspólnoty Złotej Głowy. W końcu następuje szósty i siódmy aspekt Szkoły Duchowej.

Jeśli ta hierarchiczna budowa naszej Szkoły Duchowej ma się powieść, to jako pełni zrozumienia służebnicy musicie z nią współpracować i doskonale, dogłębnie rozumieć waszą odpowiedzialność. W tych wstępujących liniach Hierarchii Chrystusowej dla tego, kto pragnie iść ścieżką wyzwolenia duszy, zawiera się cały proces transfiguracji. Chrystian Różokrzyż okazał się na przykład istotą, która z całkowicie przebudzoną siłą Szkoły Duchowej przechodzi przez wszystkie próby życia materialnego, życia duszy oraz życia Ducha, o czym świadczy z całą skromnością.

W związku z tym stanie się dla was jasne, że tym, co określa aktywność promieniowania duszy duchowej, jest stopień dojrzałości. Jeśli jednak jest dobrze, to każdy prawdziwy Różokrzyżowiec - niezależnie od tego, w jakiej sytuacji życiowej się znajduje - będzie czuł i wiedział, że jest przyzywany do pracy. Czystość Żywego magnetycznego Ciała, wpływających na tej podstawie duchowych radiacji oraz błogosławieństwa Powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego mogą być zapewnione tylko wtedy, gdy zarówno Międzynarodowe Kierownictwo Duchowe jak i Wspólnota Złotej Głowy dostrojone są jako absolutna jedność do planu Boga i do swojego boskiego powołania. Od was zależy, czy wymóg ten spotka się z należną odpowiedzią.

W istocie nasza Szkoła Duchowa, a wraz z nią i przez nią jej bezpośredni współpracownicy, znajduje się w ciągłym napięciu i ciągłej próbie. Jest to logiczne, ponieważ wszyscy wciąż na nowo poddawani są osobistej próbie. W świetle postawionego wam życiowego zadania i w ramach Szkoły Duchowej sprawy te przychodzą do was, abyście dowiedli czynem waszej wierności Gnozie. Od każdego z was oczekuje się, że w najważniejszym momencie w Szkole nie zostaniecie zaskoczeni w uśpieniu, tak jak uczniowie w Gethsemani. Dlatego wciąż na nowo bardzo pozytywnie i bezpośrednio muszą być stawiane pewne palące wymagania.

Musicie na przykład dogłębnie rozumieć waszą jedność jako Wspólnoty Złotej Głowy i z niej żyć. Tej jedności musicie podporządkować wszystko. Musicie się zachowywać jak prawdziwi bracia i siostry, z wszystkimi odpowiadającymi temu, daleko idącymi skutkami.

Na podstawie doskonałej jedności i według miar wzniosłej, czystej, prawdziwej przyjaźni zostaliście w Świątyni piątego pola pracy sakramentalnie połączeni z braterskim polem nieśmiertelnych dusz. Przez to połączenie macie równocześnie udział w cierpieniu Chrystusa, ponieważ udział ten zawiera również dobrowolne połączenie z ludzkością, z powodu wiary i jej zachowania.

Dlatego jest wam przydzielone zadanie, by niezależnie od wszystkiego pozostawać sobie wzajemnie wiernym w jedności. Oto wasza droga krzyżowa. Oto wasza Góra Kalwaria, na której cieleśnie całkowicie giniecie i przez to wasze życie całkowicie splata się z cierpieniem Chrystusa. Jedynie przez tę ofiarę sprawiacie, że ofiara Chrystusowa staje się lżejsza, pomagacie Chrystusowi, pomagacie Hierarchii Chrystusowej i pomagacie oświeceniu duszy duchowej, zarówno dla siebie samych jak i dla waszych bliźnich.

Wspólnota Złotej Głowy wyróżnia członków pierwszego, drugiego i trzeciego szczebla wewnętrznego. Poza tym ten ostatni szczebel posiada jeszcze cztery stopnie. W całości jest więc siedem faz albo siedem szczebli rozwoju, prowadzących do Pola Zmartwychwstania.

Przede wszystkim chodzi jednak o to, byście zrozumieli waszą odpowiedzialność za wszystko, co się dzieje w Szkole Duchowej. Wasza ewentualna interwencja w wydarzeniu mającym miejsce w Szkole nie ma nic wspólnego z zasadą: „Nie wkraczać w mandat kogoś innego”, nie ma nic wspólnego z wkraczaniem w czyjeś prywatne życie.

Tym natomiast, o co tu chodzi, jest to, że wy sami przede wszystkim staracie się o to, byście zarówno w waszym prywatnym życiu jak i w waszym statusie jako służebników Szkoły Duchowej stosowali prawo ładu duchowego w pełnym znaczeniu tego słowa.

Kiedy sługa Gnozy trzyma się naśladowania Chrystusa i dąży usilnie do tego, by żyć zgodnie z prawem ładu duchowego, i kiedy składa tego dowody, to wtedy jest on żywym przykładem dla innych, niezależnie od sytuacji życiowej, w jakiej się znalazł. Wtedy we wszystkim, co taki sługa czyni lub mówi, promieniuje zeń czyste, duchowe życie.

Za prawem duchowego porządku można iść tylko wtedy, gdy z całą wiarą stoi się w tym prawie duchowego porządku, tak samo jak w czystym procesie rozwojowym endury. Harmonijne wzajemne oddziaływanie z magnetycznym polem promieniowania Szkoły Duchowej może mieć miejsce tylko wtedy, gdy obecna jest trójjednia: jedność, odpowiedzialność i czyste ukierunkowanie na wyzwalający cel. Tylko po wypełnieniu tego prawa: jedności, odpowiedzialności i ukierunkowania, siedmiokrotne objawienie Szkoły Duchowej może się gnostyczno-filozoficznie, organizacyjnie i materialnie powieść. Prawo duchowego porządku dostosowuje się do tego, by kandydata, który pobiera nauki w gnostycznych misteriach lub w wyż-szych stopniach wewnętrznych, ustrzec przed ewentualnymi przeszkodami, kiedy na przykład przyjmując okreś­loną postawę życiową nie doprowadza nauki i życia do równowagi.

Jesteście coraz pilniej wzywani i z coraz większą siłą skłaniani ku nowemu tworzeniu i ku świadomemu objawieniu nowego stworzenia, za pomocą świadomej postawy życiowej duszy w gnostyczno-magicznym przeżyciu. Zaczyna się to w nowej aktywności serca w ciele materialnym, a kończy zgaśnięciem ostatnich płonących resztek starego życia astralnego w ciele astralnym. Dlatego każdy uczeń i zwłaszcza sługa Boga musi uwolnić swoje własne ciało astralne od astralnej sfery życiowej natury śmierci.

W najgłębszej ludzkiej jaźni leży pogrzebana zaginiona, boska wiedza. Leży ona pogrzebana za siedmioma bramami mikrokosmicznej boskiej tajemnicy. Dopiero wtedy, gdy owa boska wiedza zostaje ponownie uwolniona, dostępne staje się Najświętsze, i człowiek, który w międzyczasie staje się obcym według tej natury, może wejść do Świątyni Osiągnięcia.

Musicie być świadomi tego, że jako wspólnota razem tworzycie ognisko naszej Szkoły Duchowej. W ten sposób możecie widzieć samych siebie oraz wspólnotę jako zwierciadło. Zwierciadło to w momencie, gdy przeglądacie się, ukazuje wam, jacy jesteście. Zwierciadło Wspólnoty Złotej Głowy ukazuje wam, czym jest i jaka jest wspólnota, ale także czym jesteście i jacy jesteście wy sami.

Jaka jest Wspólnota Złotej Głowy, taka jest Szkoła Duchowa. Ponieważ Wspólnota Złotej Głowy jest rezultatem Szkoły Duchowej, pięciokrotnie objawionej w materii. To, czym jesteście jako Wspólnota Piątego Pola Pracy, jest nie dającą się zafałszować otwartą księgą Szkoły Duchowej. W ten sposób Wspólnota Złotej Głowy wykazuje cały jakościowy stan bytu całej Szkoły. Dlatego Wspólnota Złotej Głowy niesie jarzmo naszej wspólnej jakości, zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie.

Jest pewne, że wyzwolenie człowieka poszukującego Świat-ła może nastąpić wyłącznie poprzez stwórczą syntezę pierwotnego boskiego porządku albo Ducha Świętego, który wylany jest na wszystkich. Dopiero wtedy człowiek może w pełni odbijać duchowe, wszechobecne Światło. Człowiek, który naprawdę żyje w sile promieniowania Chrys-tusa, dzięki stwórczej esencji boskiego porządku odzyska swoją dawną boską chwałę, to znaczy stanie się doskonałym według nowej, siedmiokrotnej cielesności. Kto może te słowa Gnozy zrozumieć, niech je zrozumie!

Jeśli to jednak jeszcze nie jest możliwe, to wtedy żadne wysiłki służebnika, mające na celu trzymanie się zasad boskiego porządku, nie będą zbyt wielkie. Nikt, kto trzyma się ich, a jest uczniem lub sługą Szkoły Duchowej, nie może doznać ze strony prawa Ducha żadnej szkody. Wręcz przeciwnie, jest przez to zapewnione wszystko to, co zawiera się w wyższym życiu duszy, a równocześnie także wejście do wyższej, czystej sfery Życia.

Jedynym zamysłem Szkoły Duchowej jest przygotowanie jej uczniów do wejścia duszy duchowej do piątego eteru, elektrycznego eteru ognia, który uwalniany jest z Ducha Świętego i przez Ducha Świętego, ażeby przebudzona dusza duchowa mogła w nim oddychać, żyć i pracować. Dlatego konieczne jest, by zewnętrzny człowiek całkowicie przemienił się w człowieka wewnętrznego.
A ponieważ może się to dokonać jedynie dzięki elektrycznemu eterowi ognia, musicie być bardzo uważni, byście się nie spalili lub nie zostali spaleni.

Jeśli chcecie prawdziwie podążać za Chrystusem na jego drodze krzyżowej i być przyjęci do świętego porządku dusz świetlnych, to wtedy wasze ukierunkowanie na wyzwalający cel musi być pozytywne.

46

Powołanie kobiety

W Szkole Duchowej Złotego Różokrzyża systematycznie odbiera się wam idee, sprawy i pojęcia, z którymi w ziemskim życiu jesteście bardzo dobrze zaznajomieni. Często słyszymy więc westchnienie: „Ledwie się zapoznam z jakimś określonym pojęciem lub ideą, a już pojawia się nowy obraz myślowy albo nowa wiedza i wypiera to, co miało miejsce przedtem”.

Oczywiście nie jest miłą rzeczą być wciąż i wciąż zmuszanym do zmiany stanowiska, zrywać się, i to właśnie w chwili, kiedy ma się wrażenie, że się bezpiecznie dobiło do celu. Wiemy, że wielu z was czuje się z tym nieswojo. Ale musicie zrozumieć, że Szkoła Duchowa nie ma żadnego innego celu przed oczyma, jak tylko otwarcie waszego serca na całkiem nową astralną siłę promieniowania. Musicie mianowicie otrzymać czysty wgląd w nowy wymiar, w którym ma miejsce całkowicie nowe życie duszy.

W waszym obecnym życiu są aspekty, o których sądzicie: „Ależ to jest przecież rzeczą podstawową! To jest podstawa wszelkiego bytu!” Ale wciąż na nowo okazuje się, że jednak musicie te aspekty zarzucić lub zmienić.

Tak więc wielka część ludzi żywi przekonanie, że chwała, zadanie i powołanie kobiety polega prawie wyłącznie na takim macierzyństwie, jakie znamy w tej ziemskiej naturze.

Macierzyństwo to było i jest opiewane przez wielu poetów, tkwi w świadomości niezliczonych myślicieli, jest też gloryfikowane przez instytucje kościelne. Państwo i kościół czynią wszystko, co tylko możliwe, by przede wszystkim zabezpieczyć naturalne macierzyństwo.

Także w czasach romantyzmu wysoce sławiono macierzyństwo. Właściwie cały romantyzm obraca się wokół niego. Szczęśliwe, a także nieszczęśliwe macierzyństwo rozpatrywane było z wielu stron.

Młode kobiety żywią nieuświadomione pragnienie macierzyństwa. U mężczyzn, być może mniej wyraźnie, ale również występuje pragnienie ojcostwa. Dlatego u wielu ludzi chęć założenia rodziny wysuwa się zdecydowanie na pierwszy plan.

U Żydów na przykład bezdzietna rodzina uchodziła za przeklętą. Bezdzietność była też podstawą rozwodu. I czyż wiele kobiet nie posuwa się, z powodu bezdzietności, do różnych ekscesów, tylko dlatego, by dać wyraz naporowi miłości?

Ponadto istnieją pary małżeńskie całkowicie ukierunkowane na własne dzieci. Jest to absolutnie logiczne, przemawia tu mianowicie własne ciało i krew. Biorąc za podstawę utworzenie rodziny według tej natury myślą oni o wychowaniu swoich dzieci i o normach kulturowych całkowicie zgodnych z prądami panującej mody: „Czym ma być mój syn albo moja córka?” Wszystko jedno, czy jest to dobre czy złe, obyczajne czy nieobyczajne, byleby tylko mogło być uznane za „kulturalne”.

Zdajecie sobie oczywiście sprawę z tego, że utrzymanie ludzkości jest prawem natury. I w tym prawie natury macierzyństwo i ojcostwo jest radością i obowiązkiem. Ponadto rodzina może się odznaczać bardzo wysoką duchowością. W zaślubinach według tej natury, wskutek bezgranicznej boskiej łaski rzeczywiście zstępuje do ludzkości Braterstwo Światła. I dziecko jest uświęcone w promieniowaniu miłości dwojga ludzi.

Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża raz po raz dowodzi tego, jak bardzo istotny jest dla niej fakt, że w obrębie dającego się przewidzieć czasu nowa generacja będzie musiała przejąć zadanie starej. W naszej Szkole Duchowej widzimy również małżeństwo jako sakrament, i znamy także sakrament chrztu.

A jednak wszystkie te sprawy - jeśli tylko pragniecie stać się ludźmi obdarzonymi nową duszą - winny być przez was starannie rozważone. Albowiem czyż nie odczuliście już kiedyś w sobie parcia do innego macierzyństwa, do innego ojcostwa niż ziemskie?

Macierzyństwo w tej naturze jest wynikiem grzechu, upadku w ten stan ładu-z-konieczności. Jeśli naprawdę chcecie iść ścieżką transfiguracji, wówczas problem ten nieodwołalnie wysuwa się w was na pierwszy plan.
W istocie-duszy człowieka wyzwolonego według miar ziemskich powstaje mianowicie
nowe macierzyństwo.
I każda uczennica prawdziwej Szkoły Duchowej musi dążyć do tego nowego, do tego niebiańskiego macierzyństwa.

Konieczne jest wiedzieć, co owo niebiańskie macierzyństwo znaczy. Dopiero wtedy, gdy będziecie się w tym orientować wewnętrznie, będziecie mogli także według tego żyć, nie forsując się.

Pierwsza kobieta wymieniana w Biblii, to Ewa. Jest ona dla nas prototypem pierwotnego człowieka-duszy w żeńskim objawieniu.

Kim jest Ewa ? Imię „Ewa” znaczy: „matka żywych dusz”. Jest ona nosicielką ludzkiej fali życiowej we wszechobjawieniu. Tak jak Adam może być kabalistycznie wyrażony cyfrą dziewięć, cyfrą ludzkości, tak samo Ewa może być kabalistycznie wyrażona cyfrą siedem, cyfrą Ducha Świętego.

Jeśli zechcecie teraz sprawić, by obrazy słowne Adam i Ewa oddziaływały na was w sensie biblijnym, to otworzy się dla was świat wiedzy. Rozpoznacie wtedy człowieka-duszę w dwóch objawieniach, w jego męskim i żeńskim aspekcie w mikrokosmosie.

Jeśli pozwalacie, by oddziaływał na was obraz słowny Adam, to widzicie, że jest w nim boska wiedza, boski plan, który z pomocą właściwego klucza musi zostać doprowadzony do wykonania. Wykonanie to może się objawić dopiero wtedy, gdy ma miejsce po pierwsze czysta inteligencja, a po drugie Święty Ogień, rozpalający boską ideę w wielkiej domenie życiowej.

Oto człowiek w jego niebiańskiej egzystencji, w jego niebiańskim objawieniu.

Ale ten niebiański Adam nie może się w pełni objawić, jeśli nieobecny jest żeński biegun, Ewa, matka żywych dusz.

Tam więc, gdzie jest wolność i potężny dynamizm, tam istota musi zostać wymodelowana według wymogów wszechobjawienia, które brzmią: objawienie przez wszechmiłość i we wszechmiłości. Dynamizm, arcykapłan, wola musi podporządkować się wielkiemu planowi Boga.
A klucz, którym dysponuje Adam prapoczątku, pasuje tylko w ramach niewypowiedzialnej wszechmiłości.

Tam, gdzie oba promieniowania naszej fali życiowej, biegun męski i biegun żeński, są złączone we wszechobjawieniu Boga, by rozpłomienić święty ogień najczystszej inteligencji i by nim promieniować, tam Ewa świętuje swoje wielkie macierzyństwo. Swoją ofiarą miłości chroni ona święty ogień przed wszelkimi ciosami. W ten sposób staje się kapłanką świętego ognia.

Taka jest praca żeńskiego aspektu człowieka-duszy
w królestwie niebios. W ten sposób niesie ona świat, ład światowy, bieg świata.

Męskim aspektem człowieka-duszy jest ten, kto jest posłuszny, ponieważ wie o boskim planie, ponieważ zna boski plan. Wie, że jego dynamizm, jego wyższa wola jest podstawowym kluczem, przy pomocy którego i przez który można otworzyć niewypowiedzialną wszechmiłość, przez co może dojść do jej objawienia.

W świecie jest wiele kobiet, odczuwających macierzyństwo świata. Ale z braku właściwego wglądu w boski plan aż do dziś uzewnętrzniają one swoje uczucia na sposób humanistyczny, przez co ich pełne najlepszych zamiarów dążenie wciąż pali na panewce.

Czym więc jest wielkie powołanie kobiety, która pragnie iść wyzwalającą ścieżką? Jej powołaniem jest świadome uwolnienie niebiańskiej duszy na podstawie powszechnego prawa Miłości.

W procesie wzrastania

nie dojdzie do żniw dusz wyzwolonych,

jeśli nie będzie kapłanek.

Można uznać za rzecz wiadomą, że wielkie powodzenie Esseńczyków, Manichejczyków, Katarów i Siddhów jest zasługą żeńskich przywódczyń tych zakonów. Z wewnętrzną wdzięcznością składamy ten hołd świętym niewiastom wszystkich minionych wieków.

I jest teraz naszą wewnętrzną prośbą, by w gnostycznym polu pracy, dzisiaj, wzniesiona została nieprzemijalna Świątynia Świętego Ognia, w podzięce kobietom, które rozpoznały swoje święte powołanie, wzięły na siebie macierzyństwo świata i przez to umożliwiły wyzwolenie na wieczność.

Jeśli więc mężczyzna doznaje naporu ku objawieniu w powszechnym sensie, to może ono zostać przeprowadzone tylko dzięki wszechmiłości kobiety.

Obyście wszyscy, wcześniej czy później,

mogli doświadczyć oświecenia tego boskiego zadania.

Gnoza niech będzie na waszej dalszej drodze życiowej

zawsze z wami. Amen.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
LECTORIUM ROSICRUCIANUM (LRC) Międzynarodowa Szkoła Złotego Różokrzyża Żywe słowo Catharose de Petr
De Petri Catharose Zywe slowo
DePetri Catharose Żywe słowo
Petri?tharose? Różokrzyż żywe słowo
żywe słowo
Swiety Jan Pawel II Zywe Slowo do Polakow Jan Pawel II
Żywe słowo w edukacji zdrowotnej
Hebr 4 w 12 Słowo Boże Jest Żywe
Hebr. 4 w.12 Słowo Boże Jest Żywe, Wiersze Teokratyczne, Wiersze teokratyczne w . i w .odt
Hebr 4 w 12 Słowo Boże Jest Żywe
Żywe jest bowiem Słowo Boże skuteczne (fragmenty książki) ks Stanisław Ormanty TChr
Słowo Boże Jest Żywe Hebr 4 w 12
Slowo Boże Jest Żywe
Brasil Política de 1930 A 2003
petri slajdy
TEMPETE DE GLACE

więcej podobnych podstron