Eucharystia (Rozważania z MS!), > # @ a a a Religia modlitwy


Eucharystia - zwycięstwo ostateczne

     W sercu każdego człowieka rozgrywa się walka pomiędzy dobrem i złem, światłem i ciemnością, życiem i śmiercią. Z jednej strony pragniemy wiecznego szczęścia, a z drugiej ulegamy pokusom, które przedstawiają grzech w sposób tak ponętny, że skłaniamy się wierzyć, że jest on źródłem szczęścia, a nie największą tragedią człowieka.

     Zło jest bezwzględne w swojej natarczywości i sile, a zarazem podstępne, jawiąc się jako kusząca propozycja wolności i dobra. Zdajemy sobie sprawę, że o własnych, siłach nikt z ludzi nie jest w stanie obronić się przed napaścią złych duchów.

     Czasami może się wydawać, że siły zła dominują i są potężniejsze od dobra, że świat jest pod panowaniem szatana, oraz że zło tryumfuje mimo naszej modlitwy. Upadek moralności jeszcze bardziej potęguje moc nienawiści do wszystkiego, co Boże. Nikt z wyznawców Chrystusa nie może uniknąć walki z siłami zła. nie może się przed nimi schować lub uciec z pola walki. W drodze do nieba jesteśmy skazani na nieustanne zmaganie się z Szatanem, który jest geniuszem w kłamstwie i w podstępnym zniewalaniu ludzi.

     W Apokalipsie św. Jana znajdujemy bardzo pocieszającą wiadomość. Szatan i jego aniołowie już przegrali decydującą batalię. Diabeł, piekło i śmierć zostały definitywnie i na zawsze pokonane w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. A nasz Zbawiciel zaprasza każdego człowieka do udziału w Swoim zwycięstwie. W tym celu Jezus ustanowił Eucharystię. Dzięki Mszy św. mamy stałą możliwość uczestniczenia w największym wydarzeniu w historii ludzkości: śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa - czyli w ostatecznym zwycięstwie nad szatanem, grzechem i śmiercią. Chociaż jesteśmy w nieustannej walce z mocami zła, to jednak dzięki Chrystusowi, który w sakramentach pokuty i Eucharystii uobecnia swoje definitywne zwycięstwo nad szatanem, możemy w naszej osobistej batalii z siłami zła zwyciężać diabelskie pokusy, powstawać z największych upadków, rozrywać łańcuchy wszelkich zniewoleń i uzdrawiać po ludzku nieuleczalne rany.

Pytanie o Eucharystię

     Słuchacze byli zszokowani, kiedy Jezus mówił im, że tylko ci otrzymają życie wieczne, którzy będą spożywali Jego Ciało i pili Jego Krew (por. J 6, 54). Zgorszeni mówili między sobą: Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia? (J 6, 52). Dla wielu słuchających nauka Jezusa o Eucharystii była niemożliwa do przyjęcia: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? (J 6, 60). Dlatego niektórzy uczniowie zawiedzeni i zgorszeni, przestali wierzyć Jezusowi i odeszli od Niego (por. J 6, 66). Zdrada apostoła Judasza zrodziła się właśnie wtedy, kiedy usłyszał to, co Jezus mówił na temat Eucharystii. Podkreślił to sam Chrystus: Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać (J 6, 64).

     Po wygłoszeniu mowy o Eucharystii Pan Jezus miał świadomość, że uczniowie szemrali przeciwko Niemu, dlatego retorycznie zapytał: To was gorszy? (J 6, 61) i wyjaśnił im, jak należy rozumieć istotę Eucharystii (por. J 6, 62-63), wskazując na tajemnicę uwielbienia jego człowieczeństwa w męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Co się stało z ciałem Jezusa po śmierci i zmartwychwstaniu?

Dramat grzechu i śmierci

     Nieuchronna konieczność śmierci oraz cierpienie z nią związane są najcięższym doświadczeniem, które dotykają każdego człowieka. Straszna jest śmierć - pisze św. Faustyna (Dz 321). Groza śmierci pozwala nam doświadczyć, do jak tragicznych konsekwencji doprowadził ludzkość grzech pierworodny oraz każdy nasz osobisty grzech. Uświadamia nam, na co się narażamy, odrzucając Boga i Jego miłosierdzie.

     Dramatyczna walka o wieczne zbawienie ludzi rozpoczęła się już od samego zarania istnienia człowieka. Z opisu grzechu pierworodnego dowiadujemy się, że szatanowi udało się nakłonić pierwszych ludzi, aby uwierzyli, że szczęście i wolność osiągną tylko wtedy, gdy wypowiedzą posłuszeństwo Bogu i zerwą przymierze z Nim zawarte. Ulegając pokusie Szatana, człowiek oddał się pod panowanie złych mocy, pogrążając się w niewoli grzechu (por. J 8, 34) i śmierci (por. Rz 5, 12). Tak więc śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą (Mdr 2, 24). Po grzechu pierworodnym Adam i Ewa, czyli cała ludzkość (stworzona przez Boga jako wspólnota tworząca jeden duchowy organizm) znalazła się pod władzą Szatana. Żaden człowiek o własnych siłach nie był w stanie wyzwolić się z niewoli kłamstwa, grzechu i śmierci, gdyż grzech uniemożliwia ludziom poznanie prawdy o sobie, uznanie swojej grzeszności. To zaś jest koniecznym warunkiem pojednania z Bogiem, który gładzi wszystkie grzechy i wyzwala z mocy Szatana.

Dramat zbawienia i Eucharystia

     Bóg Stwórca, który jest doskonałą wspólnotą miłości trzech osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego, na bunt i nienawiść ze strony ludzi odpowiada miłością, która posuwa się do nieprawdopodobnych granic.

     Aby wyrwać ludzi zniewoli grzechu i śmierci, Syn Boży, druga Osoba Trójcy Świętej, staje się prawdziwym, śmiertelnym człowiekiem, z duszą i ciałem, z ludzkim umysłem i wolą, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła. Jezus Chrystus w czasie ziemskiego życia stoczył z mocami zła zwycięską walkę, która przyniosła zbawienie całej ludzkości.

     W tym dramatycznym boju z Szatanem o zbawienie ludzi, Zbawiciel zastosował jedyną broń - a była nią miłość i prawda. Stając się prawdziwym człowiekiem, Chrystus wszedł w rzeczywistość grzechu i śmierci, w której pogrążona jest cała ludzkość. Na obojętność, pogardę i nienawiść ze strony Szatana i grzeszników, Jezus odpowiada miłością i miłosierdziem posuniętym do ostatecznych granic. Bóg-Człowiek bierze na siebie winy nas wszystkich, dźwiga nasze boleści, obarcza się naszym cierpieniem, zostaje przebity za nasze winy (por. Iz 53,4-6). Nazarejczyk dlatego może wziąć na siebie grzechy wszystkich ludzi, którzy istnieli od stworzenia świata lub będą istnieć aż do dnia paruzji, gdyż jest Bogiem-Synem współistotnym Ojcu. Jezus jako człowiek, który jest Boską Osobą Słowa dociera swoim cierpieniem i miłością wszędzie tam, gdzie działa niszcząca moc zła. Jednoczy się z każdym cierpiącym, aby uczynić cierpienie drogą dojrzewania do miłości.

     Męka Chrystusa i agresja sił zła, osiągają swoje apogeum w agonii i śmierci krzyżowej. Jezus umiera w straszliwych cierpieniach, które wyraża w wołaniu: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mt 27,43). Chociaż sam jest bez grzechu, to jednak sercem Boga-Człowieka poznaje jak strasznym cierpieniem jest grzech, którego owocem jest piekło samotności, doświadczenie braku obecności Boga i groza śmierci.

     Ogrom cierpienia i wyniszczenia Jezusa w śmierci krzyżowej jest objawieniem prawdy o grzechu. On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą (2 Kor 5, 21). Chrystus demaskuje kłamstwo, które Szatan wyraził w rajskiej pokusie, że grzech przynosi szczęście i wolność: Otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło (Rdz 3,5). Doświadczając w chwili śmierci, czym w swej istocie jest grzech, Jezus umiera za każdego człowieka. Całkowicie niewinny, bezgrzeszny Jezus "staje się grzechem" bierze na siebie winy nas wszystkich, aby zbawić wszystkich ludzi. W ten sposób dramat cierpienia, grzechu i śmierci zostaje wprowadzony w rzeczywistość Trójcy Świętej.

     W doświadczeniu największego cierpienia i grzechu, Jezus kocha Ojca tak, jak to czynił od wieczności. To, co ulega zmianie to nie Bóg, lecz człowieczeństwo. Jezus oddaje Siebie Ojcu cierpiąc i umierając za wszystkich grzeszników: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46). To całkowite oddanie Syna Ojcu, zostaje odwzajemnione ojcowskim oddaniem i miłością. Mocą wzajemnej miłości Ojca i Syna, a więc mocą Ducha Świętego, uśmiercone i zmaltretowane człowieczeństwo Jezusa, które stało się grzechem, gdyż w nim skupiły się grzechy wszystkich ludzi, otrzymuje dar zmartwychwstałego życia. Jezus zmartwychwstaje w uwielbionym, prze-bóstwionym ciele, które już nie podlega śmierci. W ten sposób mocą miłości Ojca i Syna, czyli mocą Ducha Świętego, zostaje zwyciężone wszelkie zło, zostają przebaczone wszystkie grzechy. Szatan ze swoim piekielnym królestwem zostaje definitywnie pokonany. W śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa zostaje objawione nieskończone Boże miłosierdzie. Miłosierdzie moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski - powiedział Jezus św. Faustynie (Dz 699). Biorąc na siebie grzechy wszystkich ludzi, doświadczając cierpienia i śmierci, Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu pochyla się nad losem każdego człowieka, aby swoją miłosierną miłością uzdrawiać najboleśniejsze rany, przezwyciężyć najgłębsze źródła zła, przebaczyć wszystkie grzechy. Córko moja - mówił Jezus św. Faustynie - napisz, że im większa nędza, tym większe ma prawo do miłosierdzia mojego, a namawiaj wszystkie dusze do ufności w niepojętą przepaść miłosierdzia mojego, bo pragnę je wszystkie zbawić. Zdrój miłosierdzia mojego został otwarty na oścież włócznią na krzyżu dla wszystkich dusz - nikogo nie wyłączyłem (Dz 1190).

     Ustanawiając Eucharystię Pan Jezus umożliwił wszystkim ludziom udział w całym dramacie zbawienia, a więc w swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Te wydarzenia paschalne zostają sakramentalnie uobecnione w czasie każdej Mszy św., abyśmy mogli uczestniczyć w ostatecznym zwycięstwie Chrystusa nad szatanem, grzechem i śmiercią.

     Ojciec Święty Jan Paweł II tak pisze w encyklice o Eucharystii: Gdy Kościół ikona XV w.. Muzeum Historii i Architektury, Nowogród sprawuje Eucharystię, pamiątkę śmierci i zmartwychwstania swojego Pana, to centralne wydarzenie zbawienia staje się rzeczywiście obecne i «dokonuje się dzieło naszego Odkupienia». Ofiara ta ma do tego stopnia decydujące znaczenie dla zbawienia rodzaju ludzkiego, że Jezus złożył ją i wrócił do Ojca, dopiero wtedy, gdy zostawił nam środek umożliwiający uczestnictwo w niej, tak jakbyśmy byli w niej obecni.. W ten sposób każdy wierny może w niej uczestniczyć i korzystać z jej niewyczerpanych owoców (EE, 11).

     Kiedy w Komunii św. przyjmujemy Ciało i Krew Chrystusa, otrzymujemy życie wieczne i miłość samego Boga oraz wchodzimy w życie Trójcy Świętej.

     Jan Paweł II podkreśla, że zbawcza skuteczność naszego uczestniczenia w ofierze Mszy św. urzeczywistnia się w pełni, kiedy w Komunii przyjmujemy Ciało i Krew Pana. Ofiara eucharystyczna sama z siebie jest skierowana ku wewnętrznemu zjednoczeniu nas, wierzących, z Chrystusem przez Komunię: otrzymujemy Tego, który ofiarował się za nas, otrzymujemy Jego Ciało, które złożył za nas na Krzyżu, oraz Jego Krew, którą przelał «za wielu (...) na odpuszczenie grzechów» (Mt 26,28; EE, 16).

     Eucharystia to sam Zmartwychwstały Jezus w swoim uwielbionym, niewidzialnym człowieczeństwie. O tej właśnie rzeczywistości mówił Jezus, kiedy wyjaśniał uczniom istotę sakramentu (por. J 6, 62-63). W śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, Jego człowieczeństwo otrzymuje nowy rodzaj egzystencji, zostaje przebóstwione: W nim, bowiem mieszka cała pełnia: bóstwo na sposób ciała (Kol 2,9). Zmartwychwstały Jezus, w swoim uwielbionym ciele, staje się wszechobecny i daje nam w darze Eucharystii Siebie samego, dzieląc się swoim zmartwychwstałym życiem i miłością, abyśmy już tu na ziemi doświadczali rzeczywistości nieba.

     O Jezu, utajony w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, miłości i miłosierdzie jedyne moje, polecam Ci wszystkie potrzeby duszy i ciała mojego. Ty możesz mnie wspomóc, bo jesteś miłosierdziem samym, w Tobie cała moja nadzieja (św. Faustyna, Dz 1651).

Ks. M. Piotrowski TChr



0x01 graphic

nr 2/2005

Jezu, któryś zamknął się w Hostii...

     Słowo, które stało się Ciałem 2000 lat temu, obecne jest dzisiaj w Eucharystii. Fakt ten sprawił, że Msza św. stała się centrum życia chrześcijańskiego, centrum życia Kościoła. W niej odnajdujemy Tego, który umarł dla naszego zbawienia i, co więcej, pozostał, wręcz "uwięził się" pod postacią chleba i wina, by być wśród nas wciąż obecnym.

0x08 graphic
     Widzisz, opuściłem tron w niebie, aby się z tobą połączyć (Dz 1810b) - tak mówi Jezus do s. Faustyny, która właśnie w Komunii odnajdywała wszelkie potrzebne jej łaski: Widzę się tak słaba, że gdyby nie Komunia św., upadałabym ustawicznie; jedno mnie tylko trzyma, to jest Komunia św., z niej czerpię siłę, w niej moja moc. Lękam się życia, [jeśli] w którym dniu nie mam Komunii św. Sama siebie się lękam. Jezus utajony w Hostii jest mi wszystkim. Z tabernakulum czerpię siłę, moc, odwagę i światło; tu, w chwilach udręki szukam ukojenia. Nie umiałabym oddać chwały Bogu, gdybym nie miała w sercu Eucharystii (Dz 1037).

     Przyjmowanie Komunii św. jest czerpaniem z daru miłości samego Zmartwychwstałego. Ubliżamy tej tajemnicy, jeśli postrzegamy ją tylko jako symboliczne wspominanie dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się przed 2000 lat w Jerozolimie. W czasie każdej Mszy św. dokonuje się prawdziwe Przeistoczenie. Jezus oddaje się nam i staje się dla nas pokarmem, zapewniając nam w ten sposób nowe życie: Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (J 6, 55-58).

     Słowa o Ciele Chrystusa jako pokarmie w niezwyczajny sposób zrealizowały się w życiu osoby Marty Robin, francuskiej mistyczki i stygmatyczki. Pisała ona: Jezus ustanowił sakrament Eucharystii nie tylko po to, byśmy Go adorowali, ale również i po to, aby być pokarmem dla naszego ciała. Potwierdziło się to w jej życiu. Przez 53 lata nie przyjmowała innego pokarmu jak tylko Eucharystię. Poza tym nie piła i nie spała. Przynoszono jej Jezusa raz w tygodniu i, jak opowiadali kapłani, Hostia zdawała się sama wchodzić jej do ust, bez żadnego przełykania. Potem Marta wpadała w ekstazę i adorowała ukrytego w niej Oblubieńca.

     Przyjście Jezusa było zawsze wydarzeniem. Za każdym razem mistyczka przygotowywała się do niego poprzez spowiedź św. i modlitwę. Uważała, że Komunia bez przygotowania i bez dziękczynienia jest mało pożyteczna dla duszy. Mimo, że choroba unieruchomiła ją w łóżku, potrafiła rozpoznać, kiedy znajomy ksiądz zbliżał się do domu z Jezusem. Ogarniała ją wtedy wielka radość: W jednej chwili da mi siebie samego Ten, który uzdrawia, pociesza, podnosi, błogosławi, Ten, który jest pokojem, przywróci go memu sercu zbyt rozdartemu i pełnemu straszliwych udręk.

     Również w Dzienniczku siostry Faustyny znajdujemy liczne opisy przygotowywania się do przyjęcia Jezusa Eucharystycznego. Spotkanie z Ukochanym naznaczało cały dzień świętej, czekała tego osobowego spotkania ze Zbawicielem: Dziś przygotowuję się na przyjście Twoje, jako oblubienica na przyjście Oblubieńca swego (...) Serce moje wyjdź z tej głębokiej zadumy (...), gdyż nadchodzi i już jest u twych drzwi. Wychodzę na Jego spotkanie i zapraszam Go do mieszkania swojego, uniżając się głęboko przed Jego majestatem. Lecz Pan podnosi z prochu mnie i jako oblubienicę zaprasza, abym usiadła obok Niego, abym Mu powiedziała wszystko, co mam w sercu. (...) Lecz chwila szybko upływa. Jezu, muszę wyjść na zewnątrz do obowiązków, które czekają na mnie. Jezus mi mówi, że jest jeszcze chwila, aby się pożegnać. Wzajemne, głębokie spojrzenie i na chwilę pozornie się rozłączamy, ale nigdy rzeczywiście. Serca nasze są ustawicznie zjednoczone; choć na zewnątrz jestem rozerwana różnymi obowiązkami. Lecz obecność Jezusa pogrąża mnie ustawicznie w skupieniu (Dz 1805-1806).Podczas każdej Mszy św. dokonuje się niejako odnowienie ofi ary Chrystusa. Staje się to dla nas szansą dotknięcia żywego Jezusa, przeżycia i uczestniczenia w dziele odkupienia. Przyjmując ten dar, pozwalamy się przemieniać, serce Jezusa zaczyna bić w naszym: Wszystko, co we mnie dobrego jest - sprawiła to Komunia św., jej wszystko zawdzięczam. Czuję, że ten święty ogień przemienił mnie całkowicie (Dz 1392 a) - pisała s. Faustyna.Świadomość tego, jak wielkiej tajemnicy dotykamy, powinna pomóc nam z szacunkiem przystępować do stołu eucharystycznego. Wchodzimy bowiem w obszar innej, choć paradoksalnie - wciąż naszej, rzeczywistości. Dostępujemy wielkiego zaszczytu. Jak zapewnia św. s. Faustyna, Aniołowie, gdyby zazdrościć mogli, to by nam dwóch rzeczy zazdrościli: pierwszej - to jest przyjmowania Komunii św., a drugiej - to jest cierpienia (Dz 1804 b). Tymczasem Jezus skarży się jej, że nie znajduje zrozumienia ludzi: Ach, jak mnie boli, że dusze tak mało się łączą ze Mną w Komunii świętej. Czekam na dusze, a one są dla Mnie obojętne. Kocham je tak czule i szczerze, a one Mi nie dowierzają. Chcę je obsypać łaskami - one przyjąć ich nie chcą. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym, a przecież mam serce pełne miłości i miłosierdzia... (Dz 1447).To dla nas wyrzut lub raczej skarga, że nie czerpiemy w pełni z daru, jakim jest dla człowieka Eucharystia. Sami się w ten sposób zubażamy. Prawdą jest więc, co mówi Marta Robin: Chcemy otrzymywać tak wiele, a nie idziemy do Tego, który obdarowuje... Dlatego Jan Paweł II wzywa nas - uczyńcie Eucharystię centrum swojego życia! (por. List do młodych, rok 2000). Wzbudzajmy w sobie pragnienie spotkania Jezusa Eucharystycznego. Jak Sam mówił s. Faustynie, życie wiekuiste musi się już tu na ziemi zapoczątkować przez Komunię św. Każda Komunia św. czyni cię zdolniejszą do obcowania przez całą wieczność z Bogiem (Dz 1811).

opr. Marie Cofta



0x01 graphic

nr 4/2002

Eucharystia uzdrawia

     Podczas każdej Mszy św. uobecnia się najważniejsze wydarzenie w dziejach wszechświata, a jest nim męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Zmartwychwstały Pan zaprasza wszystkich do pełnego udziału w Jego zwycięstwie nad szatanem, grzechem i śmiercią. Pragnie uzdrawiać nas swoją miłością, obdarowywać radością, pokojem i wszelkimi łaskami, które są nam potrzebne w drodze do nieba.

     Jeżeli nie nawiążemy z Jezusem osobistego kontaktu, będziemy zamknięci na przyjęcie Jego uzdrawiającej miłości, a nasz udział w Eucharystii stanie się niepełny.

     1. Koniecznym warunkiem owocnego uczestniczenia we Mszy św. jest żywa wiara w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie (J 4, 48) - mówi Pan Jezus. Dlatego daje nam cudowne znaki, abyśmy z całą mocą uwierzyli, że Eucharystia to jest On sam, w swoim zmartwychwstałym i uwielbionym ciele. Jednym z najbardziej spektakularnych cudów, który szokuje świat nauki, jest uzdrowienie niewidomej Gemmy di Gorgi. Gemma przyszła na świat w 1939 r. we włoskiej miejscowości Ribera. Ponieważ urodziła się bez źrenic, nie było cienia szansy, by kiedykolwiek mogła widzieć. Babcia dziewczynki nie traciła jednak nadziei i gorliwie modliła się o uzdrowienie wnuczki. W końcu zdecydowała się pojechać z nią do San Giovanni Rotondo, aby Gemma przyjęła tam swoją pierwszą Komunię św. z rąk ojca Pio. Po przybyciu na miejsce 18 czerwca 1947 r. udały się najpierw do spowiedzi. Później uczestniczyły we Mszy św. odprawianej przez ojca Pio, podczas której Gemma przyjęła po raz pierwszy Chrystusa do swojego serca. Właśnie wtedy Jezus dokonał cudu uzdrowienia. Możemy sobie wyobrazić radość małej Gemmy, kiedy po raz pierwszy wżyciu mogła zobaczyć otaczający ją świat. Wołała z radością: Babciu, ja widzę cały świat! Badania u najlepszych specjalistów stwierdziły fakt, że Gemma nie ma źrenic, a jednocześnie doskonale widzi. Jest to dla mnie rzecz niewytłumaczalna - stwierdził jeden z naukowców - brak źrenic jest równoznaczny ze1 ślepotą, dlatego nie można zrozumieć, w jaki sposób to dziecko jest w stanie cokolwiek widzieć. Prof. Caramazza z Perugii po szczegółowych badaniach napisał w raporcie medycznym, że wbrew wszelkim prawom fizyki i biologii dziewczynka bez źrenic (a więc absolutnie niezdolna do tego, by cokolwiek postrzegać wzrokiem) doskonale widzi.

     Oczy bez źrenic, które widzą to nieustannie trwający cud, poprzez który Jezus pragnie uświadomić nam, że gdy uwierzymy w Jego rzeczywistą obecność w Eucharystii i otworzymy przed Nim nasze wnętrze, to wtedy będzie mógł przemieniać nasze serca i uzdrawiać z największych chorób duchowych i fizycznych. Do dnia dzisiejszego Gemma di Giorgi jest tego żyjącym świadkiem.

     2. Nie można owocnie uczestniczyć we Mszy św. jeśli się jest w stanie grzechu ciężkiego. Trzeba koniecznie pójść wcześniej do spowiedzi, aby Jezus zgładził grzechy i przywrócił stan łaski uświęcającej. Gdyby ktoś odważył się przyjąć Komunię św. w grzechu ciężkim, to zaciąga wielką winę i bardzo pogarsza swoją duchową sytuację. Św. Paweł ostrzega: Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie (...) wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was jest słabych i chorych i wielu też umarło (1 Kor 11, 27-30).

     3. Wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że brak przebaczenia, urazy, antypatie i gniew zamykają drzwi naszego serca przed Zbawicielem. Bardzo wiele chorób ma swoje źródło w braku przebaczenia, a także w dobrowolnym otwieraniu się na działanie złych mocy, przez życie w stanie grzechu, uleganie różnego rodzaju nałogom, praktykowanie okultyzmu, korzystanie z usług wróżek, magów, uzdrowicieli, a także przez noszenie różnego rodzaju amuletów i innych przedmiotów związanych z okultyzmem. Jeżeli człowiek zerwie radykalnie swój związek z mocami zła i zawierzy całe swoje życie Chrystusowi w sakramentach pokuty i Eucharystii, wtedy zostają zlikwidowane główne źródła choroby i następują uzdrowienia ze stanów zdawałoby się nieuleczalnych. Jeżeli z czystym sercem, całkowicie i bezwarunkowo zawierzymy Jezusowi siebie i całe swoje życie, przyjmując Go w Komunii św., to On z całą pewnością, każdego z nas będzie duchowo uzdrawiał (natomiast fizycznie tylko wtedy, jeżeli będzie to korzystne dla naszego życia wiary i zjednoczenia w miłości z Nim).

     Pewna Polka, po kilku miesiącach pracy we Włoszech, źle się poczuła. Poszła do lekarza, który zdiagnozował u niej dwa guzy nowotworowe wielkości pomarańczy. Kilka dni przed operacją modliła się przyciskając do swego serca obraz Bożego Miłosierdzia wydrukowany w Miłujcie się! Wyrzekła się wszelkiego grzechu i prosiła Jezusa, aby mogła z serca przebaczyć wszystko wszystkim, żeby do nikogo nie chowała urazy. Usłuchała również rady koleżanki i wyrzuciła wahadełko, którym się posługiwała, zrywając wszelkie związki z tego typu praktykami. Później poszła do spowiedzi, uczestniczyła we Mszy św. Po przyjęciu Komunii św. oddała Jezusowi całą siebie na Jego wyłączną własność. Nie modliła się o uzdrowienie, tylko o to, aby wola Boża wypełniła się w jej życiu. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że w ten sposób usunęła wszystkie przeszkody, które broniły Chrystusowi dostępu do jej serca. Kiedy tuż przed operacją, jeszcze raz została zbadana, ku wielkiemu zaskoczeniu lekarzy, nie znaleziono najmniejszego śladu guzów. Była całkowicie zdrowa. Spełniła konieczne warunki do tego, aby Jezus w Eucharystii mógł ją całkowicie uzdrowić nie tylko duchowo, ale i fizycznie.

4. Bardzo ważne jest, abyśmy uczestnicząc we Mszy św. całym sercem wierzyli, że dla Jezusa nie ma rzeczy niemożliwych, że On może wyzwolić z największych nałogów, uzdrowić ze wszelkich chorób duchowych, psychicznych i fizycznych. Ojciec Emilien Tardif w swojej misji ewangelizacyjnej budził w ludziach wiarę w rzeczywista obecność Jezusa w Eucharystii. Na Msze św., które odprawiał przychodziły dziesiątki tysięcy ludzi, którzy z głęboką wiarą otwierali swoje serca na Chrystusa obecnego w Eucharystii. Pan Jezus mógł wtedy dokonywać zadziwiających uzdrowień duchowych i fizycznych. Jednym z nich jest uzdrowienie meksykanki Celii Covarrubias. Gdy miała 30 lat zachorowała na cholesteatomię lewego ucha. Podczas operacji zrobiono jej trepanację, wycinając ucho środkowe. Ponieważ postępowała infekcja, wykonano następną trepanację i dodatkowo usunięto kości ucha wewnętrznego. Celia nic nie słyszała na lewe ucho, ponieważ nie posiadała organów słuchowych. Uczestnicząc we Mszy św., którą celebrował ojciec Tardiff, na serio potraktowała wezwanie kaznodziei, aby uwierzyć w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. Po przyjęciu Komunii św. oddała się całkowicie Jezusowi, aby był jej jedynym Panem i Zbawicielem. Ku jej wielkiemu zdumieniu nagle zaczęła słyszeć lewym uchem lepiej aniżeli tym, które było zdrowe. W swoim świadectwie Celia mówiła, że jeżeli człowiek nie ma żadnego organu słuchowego i nagle zaczyna słyszeć to jest to szczególny znak, przez który Jezus pragnie zaapelować do naszych serc, abyśmy odrzucili wszelkie wątpliwości i wszelkie przeszkody, które blokują działanie tego jedynego Pokarmu, który daje życie wieczne, a jest nim uwielbione Ciało i Krew Chrystusa w Komunii św.

     Najważniejszą misją Jezusa, który pozostał z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata w tajemnicy Eucharystii, jest uwalnianie z wszelkich więzów, które czynią nas niewolnikami. Chodzi tu przede wszystkim o uwalnianie z więzów grzechu (por. Mt 4,23-29). W każdej Mszy św. Jezus przynosi nam pełne zbawienie, dając nam w darze swoje zmartwychwstałe życie i miłość. Zostajemy włączeni w życie Trójcy Świętej, abyśmy mogli już teraz na ziemi doświadczać rzeczywistości nieba. Tylko od naszej wiary i właściwego przygotowania zależy, czy uczestniczenie we Mszy św. stanie się dla nas najważniejszym wydarzeniem życia. Pamiętajmy o słowach, które Pan Jezus wypowiedział do św. Faustyny: Wiedz o tym, córko moja, kiedy przychodzę w Komunii św. do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na mnie, pozostawiają mnie samego, a zajmują się czymś innym. O, jak mi smutno, że dusze nie poznały miłości. Obchodzą się ze mną, jak z czymś martwym (Dz 1385).

Ks. M. Piotrowski TChr



0x01 graphic

nr 2/2005

Eucharystia a grzech

     Nie można przystępować do Komunii św. w stanie grzechu ciężkiego. Przyjęcie Komunii św. jest najintymniejszym spotkaniem z osobą Zmartwychwstałego Jezusa, który pragnie nas uzdrawiać na duszy i na ciele, obdarowując duchowymi darami. Ze strony człowieka musi być odpowiednie przygotowanie i dyspozycja.

     Pan Jezus skarżył się św. Faustynie: Kiedy przychodzę w Komunii świętej do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na mnie, pozostawiają mnie samego, a zajmują się czymś innym. O jak mi smutno, że dusze nie poznały miłości. Obchodzą się ze mną jak z czymś martwym (Dz 1385). Przede wszystkim nie można przyjmować Komunii św. w stanie grzechu ciężkiego. Św. Paweł ostrzega: Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło (1 Kor 11, 28-30).

     Ojciec św. Jan Paweł II w encyklice o Eucharystii jasno stwierdza: Św. Jan Chryzostom z całą mocą swojej elokwencji nawoływał wiernych: "Również ja podnoszę głos, proszę, błagam i zaklinam, aby nie zbliżać się do tego świętego Stołu z nieczystym i skażonym sumieniem. Takie przystępowanie, nawet jeśli tysiąc razy dotykamy Ciała Pana, nigdy nie będzie mogło się nazywać komunią, lecz wyrokiem, niepokojem i powiększeniem kary". Idąc po tej linii, słusznie stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego: "Jeśli ktoś ma świadomość grzechu ciężkiego, przed przyjęciem Komunii powinien przystąpić do sakramentu Pojednania".

     Pragnę zatem przypomnieć, że obowiązuje i zawsze będzie miała moc prawną w Kościele norma, jaką Sobór Trydencki skonkretyzował surowe napomnienie apostoła Pawła, potwierdzając, że w celu godnego przyjęcia Eucharystii "ci, którzy świadomi są ciężkiego grzechu, jakkolwiek sądziliby, że za niego żałują, o ile mogą mieć spowiednika, powinni najpierw odbyć sakramentalną spowiedź". Sakramenty Eucharystii i Pojednania są ze sobą ściśle związane. Jeśli Eucharystia w sposób sakramentalny uobecnia odkupieńczą Ofi arę Krzyża, oznacza to, iż wynika z niej nieustanna potrzeba nawrócenia, osobistej odpowiedzi na wezwanie, jakie św. Paweł skierował do chrześcijan w Koryncie: "W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!" (2 Kor 5, 20).

     Jeżeli więc chrześcijanin ma na sumieniu brzemię grzechu ciężkiego, to, aby mógł mieć pełny udział w Ofi erze Eucharystycznej, obowiązkową staje się droga pokuty, poprzez sakrament Pojednania. Oceny stanu łaski dokonuje oczywiście on sam, gdyż dotyczy ona sumienia. Jednak w przypadkach zachowania, które na forum zewnętrznym, w sposób poważny, oczywisty i stały jest przeciwne normom moralnym, Kościół, w duszpasterskiej trosce o prawidłowy porządek we wspólnocie oraz o szacunek dla sakramentu, nie może wzbraniać się przed podejmowaniem odpowiednich kroków.

     W sytuacji jawnego braku dyspozycji moralnej winien stosować normę Kodeksu Prawa Kanonicznego, mówiącą o możliwości niedopuszczenia do Komunii eucharystycznej tych, którzy "trwają z uporem w jawnym grzechu ciężkim" (Ecclesia de Eucharystia, 36-37).

Red.



0x01 graphic

nr 5/200

Zaproszenie na ucztę

     Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi, rozkoszą Moją jest łączyć się z duszami - mówił Pan Jezus do św. Faustyny. Jak człowiek odpowiada na to wielkie pragnienie Boga, które realizuje się w każdej Komunii św.?

     Idąc śladami świętej sekretarki Jezusa, można sobie zdać sprawę, czym - według zamysłu Bożego - ma być Eucharystia w życiu człowieka. Wielka tajemnica się dokonuje w czasie Mszy. Z jaką pobożnością powinniśmy słuchać i brać udział w tej śmierci Jezusa. Poznamy kiedyś, co Bóg czyni dla nas w każdej Mszy św. i jaki w niej gotuje dar. Jego Boska miłość tylko na taki dar zdobyć się mogła. O Jezu, Jezu mój, jak wielkim bólem przeniknięta jest dusza moja, widząc tryskający zdrój żywota z taką słodyczą i mocą dla każdej duszy. A jednak widzę dusze zwiędniałe i usychające z własnej winy... O Jezu mój, spraw, niech moc miłosierdzia ogarnie te dusze (Dz 914).

     Każda Msza św., począwszy od Ostatniej Wieczerzy, jest uobecnieniem największego aktu miłości Boga do człowieka, jaką była i jest męka, śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego. Liturgia Mszy św. wprowadza w tę niepojętą dla ludzkiego rozumu tajemnicę naszej wiary. Można ją przeżywać głębiej lub mniej w zależności od naszej człowieczej, ograniczonej kondycji, ale wiele zależy od naszego odpowiedniego przygotowania.

     Kościół w ostatnim roku, idąc za myślą Ojca Świętego wyrażoną w encyklice Ecclesia de Eucharistia a potem w liście apostolskim Mane nobiscum Domine, zachęca do pogłębionego i pełnego uczestnictwa we Mszy św., najpierw przez uświadomienie sobie, że w Najświętszej Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha, będąca źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego (Instrukcja Redemptionis Sacra-mentum, 2). Liturgia Mszy św. prowadzi wierzącego przez stół Słowa Bożego, uobecnienie Ofiary Chrystusa do uczty ofiarnej, w której Chrystus przygotował nam skarby zbawienia i łaski, gości i karmi Samym Sobą i pragnie, aby człowiek otworzył Mu swoje serce i przyjął w gościnę.

Przyjął Go rozradowany

     Ewangelia według św. Łukasza opowiada o celniku i grzeszniku, kolaborancie i oszuście - Zacheuszu, który, gdy tylko Mistrz z Nazaretu wyraził chęć przybycia do jego domu, przyjął Go rozradowany (Łk 19, 6), nawrócił się z całym swoim domem, naprawił wyrządzone krzywdy. Oby ta radość z goszczenia Jezusa towarzyszyła każdej przyjętej Komunii św.

     Pełne uczestnictwo we Mszy św. przewiduje przystąpienie do Stołu Pańskiego. Trudno by mi było przeżyć dzień, gdybym nie była u Komunii św. - pisze siostra Faustyna - On jest tarczą moją; bez Ciebie, Jezu, nie umiem żyć (Dz 814). Mówił jej Pan Jezus: Wiedz, córko moja, że miły Mi jest żar serca twojego, a jak ty gorąco pragniesz połączyć się ze Mną w Komunii św., tak i Ja pragnę ci się oddać cały, a w nagrodę twej gorliwości odpocznij przy Sercu Moim (Dz 826).

     Aby Komunia św. przyniosła duchowe owoce, które Jezus zamierzył dać, a których człowiek potrzebuje do zjednoczenia z Nim, konieczne jest przygotowanie przez oczyszczenie. Oczywiście niedopuszczalny jest stan grzechu. Kościół przypomina: Akt pokuty, umieszczony na początku Mszy św. ma na celu pomóc uczestnikom w przygotowaniu się do godnego sprawowania świętych tajemnic, jednak nie posiada "skuteczności sakramentu pokuty " i nie może zastępować sakramentu pojednania, w którym odpuszczane są grzechy ciężkie (Instrukcja Redemptionis Sacramentum, 80). Ten akt pokutny, przeżyty odpowiednio, powinien wyrażać żal za popełniane grzechy, odrzucenie niechęci, zazdrości, urazów, przebaczenie krzywd, jednym słowem pragnienie, aby Jezus wstąpił do serca czystego z upodobaniem.

     Św. Faustyna wielekroć wspominała w swoich zapiskach, że to, czego Zbawiciel najbardziej się lęka i odczuwa z przykrością, to pycha ludzka. Największa nędza nie powstrzymuje Mnie od połączenia się z duszą, ale gdzie pycha, tam Mnie nie ma (Dz 1563). Także wiele cierpienia zadają Mu dusze oziębłe i te, które przyjmują Komunię św. z przyzwyczajenia, bez czci należnej tak wielkiemu Gościowi: Ani wiary, ani miłości nie znajduję w ich sercach; do takich dusz idę z wielką niechęcią, lepiej, aby Mnie nie przyjmowały (Dz 1288). O, jak wielka jest obojętność dusz za tyle dobroci, za tyle dowodów miłości; Serce Moje napawa się samą niewdzięcznością, zapomnieniem od dusz żyjących w świecie; na wszystko mają czas, tylko nie mają czasu na to, aby przyjść do Mnie po łaski (Dz 367).

Zbliżam się w pokorze...

     Natomiast rozkoszą Jezusa są pokorni, świadomi swej słabości i nędzy, którzy pomocy szukają u swego Zbawiciela i Jego Matki. Oblubienico moja, zawsze mi się podobasz przez pokorę (Dz 1563). Nie w gmachach i we wspaniałych urządzeniach, ale w sercu czystym i pokornym podobam sobie (Dz 532). Św. Faustyna tak więc szykuje swoje serce na przyjęcie Pana: Przeżywam chwile z Matką Bożą i przygotowuję się do tej uroczystej chwili przyjścia Pana Jezusa. Matka Boża poucza mnie o tym życiu wewnętrznym duszy z Jezusem, szczególnie w Komunii św. Jak wielkiej tajemnicy dokonuje w nas Komunia św. - poznamy to dopiero w wieczności O chwile najdro-gocenniejsze wżyciu! (Dz 840). Staram się dla Jezusa być zawsze Betanią, aby mógł wypocząć po wielu trudach. W Komuniach św. jest moja łączność z Jezusem tak ścisła i niepojęta, że chociażbym chciała to opisać, nie umiem, bo nie mam wyrażeń (Dz 735). Pan Jezus wyrzucał jej delikatnie chwile niepokojów: Najmilsza Mi jest dusza ta, która wierzy mocno w dobroć moją i zaufała Mi zupełnie; obdarzam ją swoim zaufaniem i daję jej wszystko, o co prosi (Dz 453). I zachęcał do korzystania z Jego niewyczerpanych darów: Córko moja, bierz łaski, którymi ludzie gardzą; bierz, ile udźwignąć zdołasz (Dz 454).

Chwila najdrogocenniejsza

     Po przyjęciu Komunii św. następuje uczta duchowa, wymiana dowodów miłości, niepojęcie hojna ze strony Boga, ze strony człowieka uboga, ale - im pokorniejsza i prostsza, tym cenniejsza w oczach Bożych. Nie zawsze jest możliwość całkowitego skupienia na ten czas, ale -jeśli tylko można - dobrze jest zostać chwilę po zakończeniu Mszy św. w kościele na intymnej rozmowie z Jezusem. To jest czas nazwany przez św. Fau-stynę �najdrogocenniejszym". Pan Jezus mówi: Najwięcej ci powiem, kiedy rozmawiasz ze Mną w głębi serca swego; tu nikt przeszkodzić nie może działaniu Mojemu, tu odpoczywam jako w ogrodzie zamkniętym(Dz 581). Z jaką czułością Pan Jezus zwraca się do człowieka, który Go przyjął z całego swego serca: Oprzyj głowę swoją 0 ramię Moje i odpocznij, i zaczerpnij siły. Ja jestem zawsze z tobą (Dz 498). Faustyna mówi: Jednego mam tylko powiernika, przed którym się zwierzam ze wszystkiego, a nim jest Jezus-Eucharystia... (Dz 504). Panu Jezusowi miłe są wszystkie ludzkie słowa skierowane do Niego, choćby były nieporadne i dotyczyły prostych spraw. Rzuca na to światło krótki dialog między Nim a Faustyną: W tej chwili zapytał mnie Jezus: Dziecię Moje, jak ci idą rekolekcje? - odpowiedziałam: Jezu, przecież Ty wiesz, jak mi idą - Tak, wiem, ale Ja chcę usłyszeć z ust i serca twego (Dz 295).

     Sam na sam z Jezusem-Eucharystią powinny wypełniać przede wszystkim wdzięczność, dziękczynienie, uwielbienie. Faustyną stwierdza, że im większa zażyłość łączyła ją z Boskim Oblubień-cem, tym bardziej zdawała sobie sprawę z Jego niepojętej świętości, majestatu, chwały i trwała duchowo na kolanach. Równocześnie nie zapominała sama, i nas zachęca do powierzenia Wszechmocnemu Gościowi, tych osób, które kochamy, które napełniają nas troską, które potrzebują Jego miłosierdzia. Siostra Faustyną miała ich całą moc. Pan Jezus pouczył ją: Córko Moja, nie wysilaj się na takie wielomówstwo. Tych, których szczególnie kochasz, i Ja ich szczególnie miłuję, ze względu na ciebie obsypuję ich łaskami Moimi. Miło Mi jest, kiedy Mi mówisz o nich, ale nie czyń z nadmiarem wysiłków (Dz 739).

     Hojność Boga jest zawsze większa niż człowiek może pojąć: Pragnę się udzielać duszom i napełniać je Swoją miłością, ale mało jest dusz, które by chciały przyjąć wszystkie łaski, które im miłość Moja przeznaczyła (Dz 1017). A ze strony człowieka oczekuje prostoty i pokornego obcowania z Nim: Córko Moja, mów Mi o wszystkim tak prosto i po ludzku, sprawisz Mi tym wielką radość; Ja cię rozumiem, bo jestem Bogiem-Czlowiekiem. Ta prosta mowa serca twojego milsza Mi jest aniżeli hymny pochwalne układane na cześć Moją (Dz 797). Potrzeba też wiary, że w Hostii człowiek przyjmuje żywego Boga: Pod wszystkimi postaciami jestem ten sam, ale nie wszystkie dusze przyjmują Mnie z tak żywą wiarą jak ty, córko Moja, i dlatego nie mogą tak działać w duszach ich jak w duszy twojej (Dz 1407).

     Postawa właściwa po Komunii św. to dziękczynienie i uwielbienie wobec cudu Eucharystii, w którym Bóg ukrył swój majestat pod najskromniejszymi postaciami, aby móc wstąpić do serca ludzkiego.

     Po Komunii św. jest czas na prośby, najpierw o własny postęp duchowy i uleczenie ze skłonności do grzechu i jego skutków; jest to także moment, by powierzać Jezusowi wszystko, co leży na sercu, co wymaga rozeznania i decyzji, co niepokoi sumienie: Powiedz duszom, aby nie stawiały tamy Mojemu miłosierdziu we własnym sercu, które tak bardzo pragnie w nich działać. Pracuje Moje miłosierdzie we wszystkich sercach, które mu otwierają swoje drzwi; jak grzesznik, tak i sprawiedliwy potrzebuje Mojego miłosierdzia... Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma. Wielką Mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask. Cieszę się, że żądają wiele, bo Moim pragnieniem jest dawać wiele. Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca (Dz 1577-8).

Zostań z nami...

     Gdy nadchodzi chwila opuszczenia kościoła, Chrystus wychodzi razem z tym, który Go przyjął. On chce zostać z nim i rozświetlać ludzkie drogi: Dusza rozmiłowana w Bogu - mówi św. Faustyba - i w Nim zatopiona idzie do obowiązku z tym samym usposobieniem jak do Komunii św. i najprostszą czynność wykonuje z wielką starannością, pod miłosnym spojrzeniem Boga; nie miesza się, gdy rzecz jaka okaże się po czasie mniej udana, ona jest spokojna, bo w chwili działania zrobiła, co było w jej mocy (Dz 890).

     W życiu chrześcijan świeckich najczęstsze obcowanie z Jezusem Eucharystycznym to Msza św. i Komunia św. niedzielna. Ten dzień zatem powinien być inny od dni powszednich. Nie jest dobrze, gdy ta obecność Boga kończy się w ludzkiej świadomości razem z zamknięciem drzwi kościoła. Jak dobrze natomiast, gdy tak się ten dzień zaplanuje i ułoży, by móc często wracać do tej tajemnicy trwającej w duszy człowieka. Ta tajemnica promieniuje dalej i szerzej, obejmuje nasz dom, rodzinę, spotkanych znajomych. Trzeba pozwolić Jezusowi działać w nas i przez nas. To działanie - według opinii św. Faustyny - powinno trwać do następnej Komunii św., oby coraz częstszej.

Teresa Tyszkiewicz



0x01 graphic

nr 1/2005

Eucharystia - dar największy

     "Kościół otrzymał Eucharystię od Chrystusa, swojego Pana, nie jako jeden z wielu cennych darów, ale jako dar największy, ponieważ jest to dar z samego siebie, z własnej osoby w jej świętym człowieczeństwie, jak też dar Jego dzieła zbawienia..." (Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharistia, 11).

Odkrycie Gibsona

     Słynny amerykański aktor i reżyser Mel Gibson w wieku 35 lat osiągnął szczyty swojej aktorskiej kariery. Zdobył Oscara, wielką sławę i był jednym z najlepiej zarabiających aktorów w Hollywood. Osiągnął tak wiele, ale utracił największy skarb - wiarę w Jezusa Chrystusa. Znalazł się wtedy - jak sam stwierdził - w koszmarnym stanie. Tak koszmarnym, że wydawało mu się, iż jedynym rozwiązaniem jest wyskoczyć przez okno i odebrać sobie życie. Przeżywając głęboką duchową udrękę, w której człowiekowi nie chce się już żyć, sięgnął po Ewangelię. Zaczął ją czytać i rozważać tajemnicę męki i śmierci Chrystusa. Dokonał wtedy szokującego dla siebie odkrycia: Jezus jest żywą osobą i przez swoje święte rany, mękę, śmierć oraz zmartwychwstanie leczy wszystkie ludzkie zranienia, wyzwala z największych zniewoleń i grzechów. Po tym odkryciu Gibson z zapałem neofity zaczął żyć według zasad katolickiej wiary. Narzucił sobie dyscyplinę codziennej modlitwy, regularnej spowiedzi i uczestniczenia we Mszy św. każdego dnia. Przez film Pasja pragnął wstrząsnąć sumieniami chrześcijan, aby uświadomili oni sobie na nowo, jaka rzeczywistość uobecnia się podczas każdej Mszy św. - że właśnie wtedy uczestniczymy w najbardziej dramatycznych wydarzeniach naszego zbawienia: w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa.

Dramatyczna batalia z siłami zła

     W czasie ziemskiego życia jesteśmy skazani na nieustanną walkę z mocami zła. To pełne napięcia zmaganie się dobra ze złem, wiary z niewiarą rozgrywa się w sercu każdego człowieka. Nie odniesiemy zwycięstwa, nie zdobędziemy nieba, jeżeli ulegniemy zniechęceniu i się poddamy. Czasami można mieć wrażenie, że siły zła dominują w otaczającym nas świecie, jednak św. Jan w Apokalipsie przekazuje nam bardzo pocieszającą wiadomość: dzięki zjednoczeniu z Chrystusem na pewno odniesiemy zwycięstwo. W ostatniej księdze Pisma św. apostoł opisuje dramatyczną batalię dobra ze złem z perspektywy wieczności i dlatego przedstawia cały jej przebieg, z ofiarami i ostatecznym zwycięstwem. Jeżeli zaciekłość i siły nieprzyjaciela mogą przerażać swoim ogromem, to jednak aniołowie, którzy nas strzegą, i święci, którzy się za nami wstawiają, są liczniejsi, a wszechmocna miłość Boga zwycięża ostatecznie wszelkie zło. Cała księga Apokalipsy przedstawia zacięte, ale zwycięskie zmagania z szatanem, grzechem i śmiercią. Walkę ta rozegrała się w męce, śmierci oraz zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa i jest nieustannie obecna w tajemnicy Eucharystii, aby ludzie wszystkich pokoleń mogli w niej uczestniczyć i odnosić zwycięstwo w swoim życiu.

Rozsądny żołnierz

     Rozsądny żołnierz nie pójdzie do bitwy bez przygotowania. Tak samo nie pokonamy demonów, jeśli nie będziemy przygotowani, jeżeli nasza wiara będzie słaba i nieugruntowana. Musimy poddać się rygorowi samodyscypliny i treningu, takiego rozplanowania codziennych zajęć, aby był czas na uczciwą pracę, odpoczynek i modlitwę, na czytanie Pisma św., katolickiej prasy, dobrych, religijnych książek, a szczególnie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Samodyscyplina w realizowaniu planu zajęć każdego dnia to obowiązek i zadanie na całe życie. Duchowa walka trwa, a Jezus wzywa nas do zdecydowanego działania, do uporządkowania domu naszego serca, gdyż największych nieprzyjaciół znajdujemy we własnej duszy, a są nimi: egoizm, lenistwo, pycha, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, chciwość, złość, pożądliwość, brak przebaczenia itd. Trzeba najpierw zidentyfikować swoje własne grzechy, złe pragnienia, nałogi i zacząć je wykorzeniać mocą Jezusa Chrystusa. Konieczne jest postanowienie, że po grzechu ciężkim będzie natychmiastowa spowiedź, bez odkładania jej na później. Sprawą pierwszorzędnej wagi jest troska o to, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej, z serca przebaczać wszystko wszystkim i nie pielęgnować w sobie do nikogo uraz i pretensji. Regularna spowiedź, ze szczerze przeprowadzanym rachunkiem sumienia, stała formacja duchowa, dojrzewanie w wierze, pogłębianie życia modlitwy, praktykowanie elementarnych zasad pracy nad sobą oraz zdobywanie wiedzy religijnej - są niezwykle istotnym przygotowaniem do owocnego uczestniczenia we Mszy św.

Bezpośrednie przygotowanie

     Na Mszę św. trzeba przychodzić odpowiednio wcześniej, aby można było się do niej przygotować przez modlitwę w skupieniu i ciszy. Matka Boża, poprzez mistyczkę Catalinę Rivas, apeluje do nas: Dlaczego przychodzicie na ostatnią chwilę? Powinniście przychodzić wcześniej, ażeby się pomodlić i poprosić Pana o zesłanie Ducha Świętego, by Ten mógł obdarzyć was pokojem i oczyścić od ducha tego świata, od waszych niepokojów, problemów i rozproszenia. On uczyni was zdolnymi przeżyć ten tak święty moment. Przecież to jest największy z cudów. Przyszliście przeżywać moment, kiedy Najwyższy Bóg daje swój największy dar, a nie umiecie tego docenić. Im lepiej jesteśmy do Mszy św. przygotowani, tym więcej łask przyjmiemy, kiedy będziemy w niej uczestniczyć. Łaski, które możemy otrzymać w czasie Mszy św., mają nieskończoną Boską moc. Jedynym ograniczeniem jest nasza zdolność do ich przyjęcia. Łaska to czysta Boska moc, która uzupełnia wszelkie braki i słabości naszej ludzkiej natury. Dzięki łasce Bożej jesteśmy w stanie czynić to, czego nigdy nie moglibyśmy uczynić własnymi siłami: kochać czystym sercem, przebaczać wszystko wszystkim, całkowicie oddawać swoje życie w służbie innym, nie przywiązywać się do niczego na ziemi, lecz ze wszystkich sił dążyć do nieba.

Znak krzyża

     Od momentu przyjęcia chrztu św. nosimy w swoich sercach znak przynależności do nadprzyrodzonej rodziny. Tylko Pan Bóg ma w doskonałym stopniu wszystkie atrybuty rodziny: ojcostwo, synostwo i miłość. Bóg jest rodziną, a my do Niego należymy. Pierwsi chrześcijanie przypominali sobie o tej radosnej prawdzie przez znak krzyża św., który kreślili sobie na czole. My dzisiaj również, kreśląc znak krzyża świętego, znaczymy nasze ciało imieniem naszej Boskiej Rodziny: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Naszą rodziną jest Bóg. Jego właściwym imieniem jest: Ojciec, Syn i Duch Święty. Jan Paweł II stwierdził, że Bóg w swojej najgłębszej tajemnicy nie jest samotnością lecz rodziną gdyż jest On w sobie samym ojcostwem, synostwem i miłością która jest istotą rodziny. Każde przeżegnanie się - a szczególnie to na początku Mszy św. - jest znakiem, przez który świadomie odnawiamy swoje przymierze z Bogiem zawarte na chrzcie św., wyrażamy swoją przynależność do Boskiej rodziny, wiarę w Trójcę Świętą oraz w zbawienie dokonane na krzyżu. Znak krzyża świętego wyraża również przyjęcie wszystkich prawd wiary wyznawanych w Credo, które w naszym imieniu wypowiedzieli rodzice na chrzcie św. W ten sposób na nowo potwierdzamy naszą decyzję wyrzeczenia się szatana, jego pychy oraz wszystkich grzechów. Czyniąc znak krzyża św., ponownie zobowiązujemy się do życia zgodnego z zasadami wiary chrześcijańskiej oraz przyrzekamy, że podczas Mszy św. zjednoczymy się z Chrystusem w Jego całkowitym oddaniu się Ojcu w męce i śmierci krzyżowej. Kreśląc znak krzyża św., należy także pamiętać o tym, co pisze św. Atanazy: że przez znak krzyża cała magia jest zastopowana, wszystkie czary unieszkodliwione, a siły zła drżą ze strachu.

Akt pokuty i "Chwała na wysokości Bogu"

     Zanim rozpocznie się celebracja Eucharystii, trzeba wzbudzić w sobie żal za popełnione grzechy. Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości (J 1, 8-9). Matka Boża kieruje do nas przez Catalinę Rivas następującą zachętę: Z głębi serca proś Pana, aby przebaczył ci grzechy, którymi Go obraziłeś (łaś). W ten sposób będziesz mógł (mogła) godnie uczestniczyć w tym przywileju, jakim jest Msza św. W niedzielę i uroczystości po akcie pokuty odmawiamy hymn Chwała na wysokości Bogu. Jest to modlitwa radości i uwielbienia za ogromne zatroskanie Boga o każdego z nas. Oddajmy chwałę Bogu z taką radością, z jaką czynią to aniołowie w niebie (por. Ap 15,3-4) i przy narodzeniu Jezusa (por. Łk 2, 14).

Liturgia słowa

     Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17). Słowo Boże jest przygotowaniem do przyjęcia Jezusa w Komunii św. Orygenes i inni ojcowie Kościoła wzywali, by czcić Jezusa obecnego w słowie Bożym tak samo jak Jego obecność w Eucharystii (por. Dei verbum, 21). Abyśmy mogli owocnie uczestniczyć w liturgii słowa, Matka Boża proponuje nam odmówienie następującej modlitwy: Panie, dzisiaj chcę słuchać Twojego Słowa i przynieść obfity owoc. Proszę, aby Twój Duch Święty oczyścił wnętrze mojego serca, aby Twoje Słowo wzrastało i rozwijało się w nim. Za pośrednictwem mistyczki Cataliny Rivas Najświętsza Panna zachęca nas do uważnego wsłuchiwania się w słowo Boże: Chcę, abyś uważał(a) na czytaniach i na całej homilii. Pamiętaj o tym, co mówi Biblia - że słowo Boże nie wraca, dopóki nie wyda plonu. Jeśli będziesz pilnie słuchać, część z tego, co usłyszysz, pozostanie w tobie. Powinieneś (powinnaś) spróbować przywoływać przez cały dzień te słowa, które zrobiły na tobie wrażenie. Czasem mogą to być dwa wersy, czasem tylko jedno słowo, a innym razem lektura całej Ewangelii. Smakuj je przez resztę dnia, a staną się one częścią ciebie. Życie zmienia się, jeśli się pozwoli, aby słowo Boże przemieniało osobę.

Ofiarowanie darów

     Składając dary ofiarne, ofiarujemy siebie oraz wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy. Wierzymy, że Bóg zabiera to, co jest czasowe, i przemienia w wieczne (por. Lumen gentium, 34). Matka Boża zachęca: Ofiaruj siebie w tym momencie... podaruj swoje żale, bóle, nadzieje, smutki, radości, prośby. Pamiętaj, że Msza św. ma nieskończoną wartość. Z tego względu bądź hojny(a) w ofiarowywaniu i w prośbach. Równocześnie Maryja tłumaczy, że jeżeli z pełnym zaangażowaniem będziemy uczestniczyć we Mszy św., to wtedy nasz Anioł Stróż zaniesie nasze dary i prośby przed ołtarz Pana. Aby pobudzić nas do aktywnego uczestniczenia w Eucharystii, Matka Boża prosi o odmówienie następującej modlitwy podczas składania darów ofiarnych: Panie, ofiarowuję Ci się cafy(a), taki(a), jaki(a) jestem, wszystko, czym jestem i co posiadam. Wszystko składam w Twoje ręce. Boże Wszechmogący, przez wzgląd na zasługi Twojego Syna, proszę, przemień mnie. Proszę Cię za moją rodzinę, dobrodziejów, za wszystkich ludzi, którzy walczą przeciw nam, za tych, którzy polecali się moim modlitwom.

Modlitwa eucharystyczna

     Podczas modlitwy eucharystycznej, kiedy celebrans wypowiada słowa Konsekracji, stajemy się uczestnikami najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości: męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jesteśmy na Kalwarii u stóp ukrzyżowanego Jezusa. To jest cud nad cudami - wyjaśnia Matka Boża mistyczce Catalinie - Pan nie jest skrępowany ani czasem, ani miejscem. W momencie Konsekracji całe zgromadzenie jest zabierane do stóp Kalwarii w chwili ukrzyżowania Jezusa. (...) Podnieś swój wzrok i kontempluj Go. Wpatruj się w Niego i powtarzaj modlitwę z Fatimy: "Panie, wierzę, adoruję, ufam i kocham Ciebie. Proszę o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą, nie adorują, nie ufają i nie kochają Ciebie". (...) Teraz powiedz Mu, jak bardzo Go kochasz, i składaj hołd Królowi królów. Powinniśmy w duchu wpatrywać się w Jezusa konającego na krzyżu, który został przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy (Iz 53, 5). Umierając na krzyżu, Jezus składa doskonałą ofiarę, która gładzi grzechy wszystkich ludzi.

     Jak Jezus Chrystus może składać ofiarę - przecież jest prawdziwym Bogiem, Drugą Osobą Trójcy Świętej? Komu Bóg może złożyć ofiarę? W Bogu, w niebie miłość dająca życie trwa wiecznie. Bóg Ojciec ofiarowuje całego siebie: odwiecznie rodząc Syna, przekazuje Mu całą swoją Boskość. Ojciec jest miłującym, który daje życie, a Syn jest Jego doskonałym odbiciem. A więc również Syn jest miłującym, który daje życie. Jest dawcą życia, które otrzymał od Ojca. Oddaje to życie Ojcu, jako doskonały, wyraz dziękczynienia i modlitwy. Życie i miłość, które Syn otrzymuje od Ojca i Ojcu oddaje, jest Duchem Świętym. To właśnie dokonuje się podczas Mszy św., w której uobecnia się w czasie to, co Syn Boży czyni od wieczności: kocha Ojca tak, jak Ojciec kocha Syna, oddając Ojcu Dar Miłości (Ducha Świętego), który od Niego otrzymuje. To, co Syn Boży czyni od wieczności, czyni to teraz w swoim � człowieczeństwie. On wcale się nie zmienił, stając się prawdziwym człowiekiem, gdyż Bóg jest niezmienny, wieczny, bez początku i końca. To, co ulega zmianie, to nie Bóg, lecz człowieczeństwo. Bóg przyjął nasze człowieczeństwo i dlatego każdy gest Jezusa, każda Jego myśl - od momentu Wcielenia aż do śmierci krzyżowej - są wyrazem miłości Syna do Ojca. To, kim jest w wieczności, Jezus wyraził w swoim człowieczeństwie, w którym skupił grzechy wszystkich ludzi i ofiarował je Ojcu w śmierci krzyżowej. Cierpienia Chrystusa są cierpieniami Boskiej Osoby Słowa i dlatego docierają wszędzie tam, gdzie dotarła niszcząca moc zła. On, bezwzględnie niewinny i święty, cierpi i umiera za każdego człowieka, w pełnej solidarności z grzesznymi ludźmi. W tym doświadczeniu niewyobrażalnego cierpienia Jezus stał się posłuszny miłości Ojca aż do śmierci (por. Flp 2, 8) i ofiarował się Ojcu w imieniu wszystkich grzeszników: Ojcze, w Twoje race powierzam ducha mojego (Łk 23, 46). Cierpienie i śmierć są ostatecznym wyrazem całkowitego posłuszeństwa Syna wobec Ojca. To bezgraniczne posłuszeństwo i oddanie Syna Ojciec odwzajemnił swoim Ojcowskim oddaniem a był to dar nowego Życia nieśmiertelnego w zmartwychwstaniu (Jan Paweł II: Redemptor hominis, 20). Umierając, Jezus otrzymuje od Ojca dar zmartwychwstałego Życia. Doskonała miłość i posłuszeństwo Jezusa w chwili śmierci, w największym cierpieniu, w doświadczeniu największego grzechu, oraz odpowiedź Boga Ojca w darze zmartwychwstania są szczytowym aktem zbawienia, ostatecznego zwycięstwa nad szatanem, grzechem i śmiercią. Całkowicie niewinny i bezgrzeszny przyjął z dziejów każdego człowieka grzech i śmierć, aby w zmartwychwstaniu otrzymać dla wszystkich ludzi dar niezniszczalnego życia i przebaczenie wszystkich grzechów. W śmierci i zmartwychwstaniu mocą Miłości Ojca i Syna człowieczeństwo Jezusa zostało przebóstwione, zjednoczone z Bóstwem.

     Jest to dla nas, uczestniczących we Mszy św., niepowtarzalna szansa, aby w momencie Konsekracji, klęcząc w pokorze, jednoczyć się z ofiarą Jezusa - bo tylko wtedy nasza ofiara stanie się doskonała, a zarazem będziemy mogli otrzymać przebóstwiający nas dar Ducha Świętego i mieć udział w ostatecznym zwycięstwie Chrystusa nad szatanem, grzechem i śmiercią.

Komunia Święta

     Eucharystia przyjęta z czystym sercem przemienia nas i wprowadza w rzeczywistość nieba, gdyż dostępujemy udziału w życiu Trójcy Świętej i stajemy się członkami Bożej Rodziny. Pójście na Mszę św. jest wejściem do nieba, gdzie sam Bóg (...) ociera wszelką łzą (Ap 21, 3-4). Nic na niebie ani na ziemi nie może nam dać więcej od tego, co otrzymujemy we Mszy św., gdyż przyjmujemy życie i miłość samego Boga. To nie jest metafora, przedsmak czy symbol, lecz prawdziwa rzeczywistość. Powinniśmy więc uczestniczyć we Mszy św. zBtwartymi oczami, uszami, umysłem oraz sercem i z wielką wdzięcznością przyjmować dar Komunii św. - zmartwychwstałego Jezusa - w Jego uwielbionym, przebóstwionym człowieczeństwie. Pisze mistyczka Catalina Rivas: Ludzie zaczęli opuszczać ławki, aby przystąpić do Komunii św. Nastąpił wielki moment spotkania. Pan powiedział do mnie: "Poczekaj chwilę, chcę, abyś coś zobaczyła". Wewnętrzny impuls kazał mi skierować wzrok na pewną osobę, która wyspowiadała się przed Mszą św. Kiedy ksiądz umieścił Świętą Hostię na jej języku, blask światła, podobnego do czystego złota, ogarnął tę osobę... Pan powiedział: "Oto jak raduję się, obejmując duszę, która przychodzi z czystym sercem, aby Mnie przyjąć... " Inna rzecz, o której Pan mi powiedział z bólem, dotyczyła ludzi, którzy spotykają się z Nim z przyzwyczajenia. Ta rutyna sprawia, że niektórzy ludzie są tak obojętni, iż nie mają nic do powiedzenia Jezusowi, kiedy przyjmują Go w Komunii św. "Ach, jak mnie boli, że dusze tak mało się łączą ze mną w Komunii św. � skarżył się Jezus św. Faustynie. - Czekam na dusze, a one są obojętne. Kocham je tak czule i szczerze, a one mi nie dowierzają. Chcę je obsypać łaskami one przyjąć ich nie chcą. Obchodzą się ze mną jak z czymś martwym... na wszystko mają czas, tytko nie mają czasu na to, aby przyjść do mnie po łaski... Tyle zastrzeżeń, tyle niedowierzań, tyle ostrożności" (Dz. 1447). Bóg daje nam w Komunii św. samego siebie, ale niegodne przyjęcie Eucharystii - w stanie grzechu ciężkiego - prowadzi do tragicznych konsekwencji. Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. (...) Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije (1 Kor 11, 27.29). Człowiek niegodnie przyjmujący Komunię św. staje się winny bluźnierstwa! Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło (1 Kor 11, 30). To ostrzeżenie trzeba potraktować bardzo poważnie - jako wskazanie na fakt, że Hostia przyjęta w grzechu ciężkim jest wydaniem wyroku na siebie. Każdy, kto ma świadomość grzechu ciężkiego, przed przyjęciem Komunii św. powinien przystąpić do sakramentu pojednania. Jeżeli zaś jest się obciążonym tylko grzechami powszednimi, wystarczy żal wyrażony na początku Mszy św. Przyjęcie Komunii św. z czystym sercem oznacza bowiem przyjęcie nieba, natomiast uczynienie tego w grzechu ciężkim - poddanie się bardzo surowej karze. Komunia św. to najważniejsze spotkanie z Jezusem, wyjątkowy moment, w którym powinniśmy powierzyć Panu swoje problemy, podziękować Mu za wszystko i poprosić Go o duchowe uzdrowienie. Po przyjęciu Komunii św. potrzebne jest przynajmniej 5 minut bycia sam na sam z Jezusem, w ciszy własnego serca. W tej najintymniejszej jedności z Bogiem oddajmy Mu siebie na Jego wyłączną własność słowami modlitwy: Przyjmij, Panie, całą moją wolność; przyjmij pamięć, rozum i całą wolę. Cokolwiek mam, Tyś mi to dal. Wszystko to zwracam Tobie i całkowicie poddaję panowaniu Twojej woli. Daj mi tylko miłość ku Tobie i Twoją łaskę, a będę dość bogaty; niczego więcej nie pragnę.

     Z jaką wiarą przyjmujemy Chrystusa w Komunii św., dar Bożego życia, Jego wszechmoc, która jest potężniejsza od największych światowych sił? Ogień może ogrzać lub spalić. To jest tylko bardzo daleki przykład na to, czym jest nadprzyrodzona moc Boga, który stworzył z niczego cały wszechświat. Z jak wielką odpowiedzialnością powinniśmy traktować ten dar z nieba, który otrzymujemy w każdej Komunii św.

     Jezus poprosił mnie, abym została z nim kilka minut po zakończeniu Mszy św. - pisze Catalina Rivas. Powiedział: "Nie wychodź w pośpiechu, kiedy Msza jest skończona. Zostań na moment w Moim towarzystwie, ciesz się Nim i pozwól Mi cieszyć się twoim". Zapytałam Go: "Panie, jak długo zostajesz z nami po Komunii?" Odpowiedział: "Przez cały czas, póki ty chcesz zostać ze Mną. Jeśli będziesz mówić do Mnie przez cały dzień, zwracając się do Mnie w czasie wypełniania swoich obowiązków, będę cię słuchał. Jestem zawsze z tobą. To ty Mnie opuszczasz. Wychodzisz po Mszy św. i uważasz, że obowiązek się skończył. Nie pomyślisz, że chciałbym dzielić twoje życie rodzinne z tobą, przynajmniej w Dniu Pańskim (...). Czytam nawet największe sekrety ludzkich serc i umysłów. Ale cieszę się, gdy Mi mówisz o swoim życiu, gdy pozwalasz Mi uczestniczyć w nim jako członkowi rodziny czy najbliższemu przyjacielowi. O, jak wiele łask człowiek traci, nie zostawiając Mi miejsca w swoim życiu!"

     Po skończonej Mszy św. powinniśmy żyć, pracować i odpoczywać w jedności z Jezusem, tak jak to czyniła św. Faustyna: Jezu, który przychodzisz do mnie w Komunii św. - Ty, który raczyłeś zamieszkać z Ojcem i Duchem Świętym w małym niebie serca mojego. Stargam się przez dzień cały Ci towarzyszyć, nie pozostawiam Cię samego ani na chwilę; chociaż jestem w towarzystwie ludzi czy razem z wychowankami, serce moje jest zawsze złączone z Nim. Kiedy zasypiam, ofiaruję Mu każde uderzenie serca swego: kiedy się przebudzę - pogrążam się w Nim bez słowa mówienia. Kiedy się przebudzę, chwilę wielbię Trójcę Świętą i dziękuję, że raczyła mi darować jeszcze jeden dzień, że jeszcze raz się powtórzy we mnie tajemnica wcielenia Syna Bożego, że jeszcze raz na oczach moich powtórzy się bolesna męka Jego - wtenczas staram się ułatwić Jezusowi, aby przeszedł przeze mnie do dusz innych. Z Jezusem idę wszędzie, obecność Jego towarzyszy mi wszędzie (Dz. 486).

ks. Mieczysłąw Piotrowski



0x01 graphic

nr 4-2005

Dlaczego Eucharystia jest ucztą?

     Pytanie to wychodzi naprzeciw niektórym, nie do końca właściwym, interpretacjom rozumienia Eucharystii, które w sprawowaniu tego najwspanialszego Daru Chrystusa akcentują jednostronnie wymiar uczty. Sprawowanie Eucharystii jest uobecnieniem zbawienia, czyli wejściem w Chrystusa, zjednoczeniem z Nim. Jan Paweł II w encyklice O Eucharystii w życiu Kościoła napisał: "Zbawcza skuteczność ofiary urzeczywistnia się w pełni, kiedy w Komunii przyjmujemy Ciało i Krew Pana. Ofiara eucharystyczna sama z siebie jest skierowana ku wewnętrznemu zjednoczeniu nas, wierzących, z Chrystusem przez Komunię: otrzymujemy Tego, który ofiarował się za nas, otrzymujemy Jego Ciało, które złożył za nas na Krzyżu, oraz Jego Krew, którą przelał «za wielu [...] na odpuszczenie grzechów» (Mt 26,28)" (Ecclesia de Euchaństia, nr 16). Chrystus uwielbiony ofiaruje siebie jako pokarm. Zbawiciel przychodzi do uczestnika liturgii W postaciach chleba i wina nie po to, by zachwycić, lecz by "otworzyć na palącą bliskość Boga-Osoby" - żeby posłużyć się wyrażeniem prawosławnego teologa P. Evdokimova.

     Jezus Chrystus przychodzi, by ogarnąć człowieka swoją miłością, która najpełniej jednoczy z Nim, a w Nim z drugim człowiekiem. Logiką łączącą sprawowanie Eucharystii jest miłość. Ona prowadzi do spotkania twarzą w twarz.

     Zatem, dlatego Jezus Chrystus nakazał Kościołowi powtarzanie swojej ofiary podczas posiłku. Należy spojrzeć przede wszystkim na zamiar Jezusa. Podczas Ostatniej Wieczerzy nie zachowywano wszystkich tradycyjnych form. Zbawicielowi chodzi przede wszystkim o podkreślenie jedności, wspólnotowego charakteru Eucharystii, która narodziła się podczas uczty paschalnej. By ten zamiar stał się czytelniejszy, by została uwypuklona wewnętrzna logika Ostatniej Wieczerzy, przywołajmy choćby niektóre informacje dotyczące charakteru posiłku.

     Spożywanie, czynność jedzenia, w rozwoju cywilizacji stawało się coraz bardziej symboliczne. Traktowano je jako podstawową formę przejścia od natury do kultury, czyli okazję, sposobność do bycia razem, budowania wspólnoty. Posiłek doświadczany był jako siła współnototwórcza, kształtująca wspólnotę poprzez dialog, komunikację. W rozważaniach na ten temat jako punkt wyjścia znajdujemy tworzenie wspólnoty życia (karmienie piersią dziecka przez matkę). Podkreśla się także nierozdzielny związek ciała i duszy w człowieku (spożywanie nie syci, nie zaspokaja tylko głodu cielesnego). Zrodziło się powiedzenie: wspólnota stołu. Wspólny posiłek urósł nawet do rangi aktu kultycznego (por. współczesne posiłki z okazji Pierwszej Komunii Świętej).. Posiłek stał się drogą, medium religijnej komunikacji.

     By intencja Zbawiciela stawała się coraz bardziej wyrazista, nasi braci chrześcijanie zaczęli oddzielać Eucharystię od zwykłego spożywania potraw. Charakterystyczne w tym względzie jest stanowisko św. Pawła w Pierwszym Liście do Koryntian (11, 17-34). Sprawowanie Eucharystii przeniesiono na godziny poranne. Zresztą Jezus Chrystus przygotował swoich uczniów w przekazie uczynionym po rozmnożeniu chlebów. Do zdziwionych Apostołów powiedział: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Związki pomiędzy rozmnożeniem chlebów (Mk 8, 1-9; Mt 15, 32-39; J 6, 1-59, a także 1 Kor 10, 16) a Eucharystią nie pozostawiają wątpliwości. Słowo "spożywać" powraca w Ewangeliach aż 108 razy. Porównując te opisy z ustanowieniem Eucharystii, egzegeci mówią o charakterystycznym rysie wyznawców Chrystusa, nazywając ich ludźmi zasiadającymi do stołu.

     Nie można mówić o Eucharystii jako prawdziwie uczcie (wyrażenie ze wspomnianej encykliki) bez podkreślenia, że przekazując nam swoje Ciało i Krew, Jezus Chrystus daje nam swojego Ducha. Sw. Efrem napisał, że kto spożywa Ciało Chrystusa, spożywa Ogień i Ducha, a Duch Święty jest specjalistą od tworzenia wspólnoty z Chrystusem i między braćmi. Posilanie się Ciałem i Krwią Chrystusa wzmacnia wspólnotę wierzących - wzmacnia Kościół. Stanowi równocześnie wezwanie do realizowania darowanej Bożej miłości (agape) na co dzień. Komunia Święta jest doświadczeniem tego, że Bóg jest Miłością - DEUS CARITAS EST!

ks. B. Nadolski



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sakrament pojednania (Rozważania z MS!), > # @ a a a Religia modlitwy
Kandyda - niestrudzona apostołka Eucharystii, > # @ a a a Religia modlitwy
Sakrament pojednania i Eucharystia (Świadectwa), > # @ a a a Religia modlitwy
Eucharystia na nowo odkryta, > # @ a a a Religia modlitwy
Rozważanie męki Pana naszego Jezusa Chrystusa, > # @ a a a Religia modlitwy
Droga Krzyżowa z rozwazan sw. Faustyny, > # @ a a a Religia modlitwy
Rozważania o miłosierdziu cz1, > # @ a a a Religia modlitwy
ROZANIEC Z PADRE PIO, > # @ a a a Religia modlitwy
PRAKTYKI MODLITEWNE CZCICIELI BOŻEGO SERCA, > # @ a a a Religia modlitwy
Droga Krzyżowa wraz ze św p. Pio, > # @ a a a Religia modlitwy
Ze św Maksymilianem, > # @ a a a Religia modlitwy
NOWENNA DO NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA, > # @ a a a Religia modlitwy
Droga krzyżowa sw. Urszuli Lehowskiej, > # @ a a a Religia modlitwy
PSALMY O MIŁOSIERDZIU, > # @ a a a Religia modlitwy
Psalm 101, > # @ a a a Religia modlitwy
Rozmowa miłosiernego Boga z duszą grzeszną, > # @ a a a Religia modlitwy
Litania DO ŚW ANNY, > # @ a a a Religia modlitwy

więcej podobnych podstron