wok skrypt, Filologia Polska, WOK


II

Bauman - „Globalizacja”

„Czas i klasa”

- albert j. Dunlap stwierdzil, ze pracownicy, dostawcy, itp. nie maja nic do powiedzenia, jeśli chodzi o decyzje podejmowane przez „ludzi, którzy inwestuja”

- był czas kiedy gloszono przeslanie, ze firmy beda placic na rzecz wladz lokalnych podatki przeznaczone np. na budowe drog, ale nie beda wspierac miejscowych bezrobotnych czy niepelnosprawnych, za których los nie ponosza odpowiedzialnosci - byla to wielka wojna o niezaleznosc przestrzenna (uwolnienie się od wiezow nakladanych przez lokalnosc)

- najwazniejsza konsekwencja wony z przestrzenia: firma może poruszac się swobodnie, może przeniesc się z miejsca na miejsce, lecz pozostana konsekwencje jej dzialania, od których także może uciec.

Nieobecni dziedzice - druga generacja

- po zakonczeniu wojny z przestrzenia mobilnosc stala się przedmiotem zazdrosci i najsilniejszym czynnikiem stratyfikacji spol

- mobilnosc oznacza nowe zjawisko oddzielenia wladzy od zwiazanych z nia obowiazkow, na skale do tej pory niespotykaną

- pozbawiona lokalnego zakotwiczenia wladza może bez uprzedzenia przenieść się w inne miejsce, bez problemu wykorzystac i porzucic lokalna rzeczywistość, nie dbając o konsekwencje dokonanej przez siebie eksploatacji

- pozbycie się odpowiedzialności za konsekwencje działań stanowi najbardziej pozadana zdobycz, która swobodnie przepływający, wolny od lokalnych więzów kapital zawdziecza nowej formie mobilności

- nowa swoboda, jaka zyskal kapital, przypomina syt tak zwanyc nieobecnych dziedzicow, którzy slyneli niegdyś z tego, ze stale przebywając poza granicami swoich posiadłości zaniedbywali potrzeby społeczności lokalnych, na których koszt zyli. Stopien eksploatacji był o wiele nizszy, wyjatkowo szybko i często dochodzilo do trwałego zubożenia gleby i ogolnego spadku przydatności rolniczej terenu. Stwarzalo to powazne zagrozenie dla stanu majatkowego, powodując spadek wartości posiadłości z pokolenia na pokolenie.

- w przeciwieństwie do „nieobecnych dziedzicow” kapitaliści i pośrednicy w handlu gruntami w okresie poznej nowoczesności dzieki swobodzie ruchu jaka zyskaly ich plynne teraz srodki nie staja wobec ograniczne trwałych na tyle by skłaniały do ustępstw

- jedynie odczuwalne ograniczenia, które się respektuje to administracyje regulacje dot swobodnego przepływu kapitalu i pieniędzy

Swoboda ruchu a konstytuowanie się społeczeństw

- z coraz wieksza pewnością można mowic dzisiaj o „koncu geografii”. Odległości nie maja już większego znaczenia, a koncecpjce granicy geofizycznej w „realnychwarunkach” coraz trudniej utrzymywac.

- w istocie to co nazywamy odległością, wcale nie jest obiektywna, bezosobowa dana natury fizycznej, lecz konstruktem spol; jej długość zmienia się w zależności od prędkości, z jaka można ja pokonac

- warto wiec zwrocic uwage, ze być może wlasnie z tego powodu „swiat granic” był z zasady przez wieksza czesc swego istnienia zjawiskiem o strukturze klasowej: w przeszłości tak jak i dzis zamożne elity władzy zawsze przejawialy bardziej kosmopolityczne skłonności niż reszta okolicznej ludności.

- „pobliże” to przestrzen wewnątrz której można się czuc u seibie, w domu; przestrzen, w której człowiek gubi się rzadko albo nigdy; gdzie nie dochodzi do syt w których brak mu slow lub nie wie jak się zachowac. Z drugiej strony „daleko” jest przestrzenia, w która wkracza się od czasu do czasu albo wcale; gdzie zdarzaja się rzeczy nieprzewidywalne i niezrozumiale, na które nie wiadomo jak reagowac; to przestrzen pelna rzeczy slabo znanych, po której człowiek nie spodziewa się wiele i o które nie musi się troszczyc. Znalezienie się „daleko” oniesmiela,

- być „daleko” znaczy znaleźć się w tarapatach a to wymaga rozwagi lub przebiegłości, sprytu albo odwagi; trzeba poznac obce reguly gry, bez których wszedzie indziej można się obejsc i droga ryzykownych prob oraz bledow, które slono kosztuja, nauczyc się działać z nimi w zgodzie. Z drugiej stron, idea tego, co „bliskie” jest rownowazna z brakiem problemow: nabyte bezstresowo nawyki wystarczaja i jak każdy nawyk nie wydaja się obciążać człowieka i nie wymagac zadnego wysilku.

-historia nowoczesna naznaczona jest przez ciągły postep w dziedzinie rozwoju srodkow transportu

- to przede wszystkim dostępność srodkow umożliwiających szybkie podróżowanie rozpoczęła charakterystyczny dla nowoczesności proces erozji wszystkich okopanych w swej lokalności „całości” spol i kul oraz ich kwestionowania.

- wśród wszystkich czynnikow technicznych stymulujących mobilność szczególnie wazna role odegralo przeslanie inf - sposób komunikacji, który nie wymaga fiz poruszania się przedmiotow lub ludzi, albo potrzebuje go jedynie wtornie i marginalnie

- skutki rozwoju, który się wlasnie dokonal sa bardzo silnie odczuwane. Szeroko zauwaza się oraz szczegółowo opisuje jego wpływ na wzajemne relacje spol związków i podziałów.

- widzimy teraz, ze istniejące niegdyś tak zwane społeczności slnie powiazane wewn powstaly i trwaly dzieki przepasci pomiedzy błyskawicznie odbywajaca się komunikacja wewn niewielkiej grupy a ogromem czasu i srodkow potrzebnych do przekazania inf pomiedzy poszczególnymi wspólnotami lokalnymi.

- z drugiej strony, słabość i krotkie Zycie tworzonych współcześnie wspólnot wydaja się wynikac ze zmniejszania się lub wrecz niwelacji tej przepasci: komunikacja wewnatrzgrupowa nie posiada zadnej przewagi nad procesem wymiany inf pomiedzy wspólnotami, jeśli oba te procesy odbywaja się w okamgnieniu

- tania komunikacja czyli bezustanny napływ wiadomości, oznacza ze zdobyta wczesniej inf jest szybko tlumiona, wypierana lub zalewana prze potok nowych doniesien; tania komunikacja zalewa wiec raczej pamiec i ja tłamsi, a nizeli karmi i utrwala.

- zupełnie inaczej dzieje sie z komunikatami przepływającymi wewnątrz wspólnot, które nie dysponuja oprogramowaniem ani sprzętem komputerowym i polegaja wyłącznie na „materiale ludzkim”; komunikaty te zwykle powtarzaja się wielokrotnie i wzajemnie wzmacniaja, pomagając w procesie zapamiętywania, nawet jeśli jest ono wybiorcze

- sytuacja zmienila się nie do poznania wraz z rozwojem srodkow, dzieki którym konflikty, przymierza, boje i dyskusje zyskaly o wiele szerszy wymiar, a sprawiedliwość zaczela sięgać o wiele dalej niż Wzrok i ramie człowieka. Przestrzen zaczeto „przetwarzac, ześrodkowywać, organizowac, normalizowac”, a co najważniejsze, przestala być ona uzalezniona od ograniczne narzucanych przez ludzkie cialo. Odtad mozliowsci, jakie stwarzala technika, szybkość jej dzialania i koszty zastosowania staly się „organizatorami przestrzeni”

- nowoczesna, konstruowana przestrzen miala być twarda, stabilna, trwala i niepodlegajaca negocjacji

- całość spol miala być hierarchicznym układem coraz większych bardziej pojemnych wspolnot lokalnych, ze stojaca na szczycie ponadlokalna wladza panstwowa, która nadzorowala całość, sama pozostając niedostepna, niedajaca się inwigilowac.

- na te przestrzen, która zostala słusznie skonstruowana pod wzgl teryt, urbanistycznym i architektonicznym, nałożyła się przestrzen trzeciego rodzaju: z pojawieniem się globalnej sieci informatycznej nastal czas cyberprzestrzeni

- od tej chwili ludzi nie dziela przeszkody natury fizycznej ani dystans czasowy. Współpracujące ze soba terminale komputerowe i monitory wideo sprawiaja, ze podzial na tu i tam nic już nie znaczy

Nowa szybkość, nowa polaryzacja

- a oto sedno sprawy: zniwelowanie odległości czasowych i przestrzennych dzieki technice, nie tyle ujednolicilo ludzka kondycje, ile ja spolaryzowalo

- wyzwala ono bowiem niektóre jednostki z więzów terytorialnych i pewnym czynnikom konstutuujacym wspólnotę nadaja sens eksterytorialny; równocześnie jednak samo odarte ze znaczenia terytorium, w którego granicach inni nadal pedza Zycie, pozbawione zostaja potencjalu określania ludzkiej tożsamości

- sa ludzie, którzy widza w tym zapowiedz niespotykanej dotad wolności od fizycznych ograniczen oraz niesłychanych możliwości poruszania się i dzialania na odległość. Dla inych wiaze się to z niemożnością wzięcia w posiadanie lokalnej rzeczywistości, od której maja male szanse się odciac, przenosząc w inne miejsce

- dla niektryc - mobilnej elity - oznacza to dosłownie „odfizycznienie”, nowa nieważkość władzy. Elity podróżują w przestrzeni, i to szybciej niż kiedykolwiek, jednak rozpiętości sieci władzy, która tworza, i jej gęstość nie zaleza od tej podrozy. Dzieki nowej bezcielesności władzy, która ma glownie postac finansowa, jej posiadacze stali się prawdziwie wyzuci z terytorialnej przynelznosci

- w cyberprzestrzeni ciala nie maja znaczenia, choc ona sama ma dla żywych cial znaczenie nieodwracalne i decydujące. Od wyrokow, które zapadly w niebie cyberprzestrzeni, nie ma odwolania i ich mocy nie może podwarzyc nic, co dzieje się na ziemi

- ciala tych, którzy dysponuja moca bezpiecznego ferowania wyrokow w cyberprzestrzeni, nie musza być cialami mocnymi, ani tez uzbrojonymi w ciezki orez.

- potrzebuja zatem odizlowoania od lokalnej rzeczywistości, oddartej teraz ze znaczenia spol na rzecz cyberprzestrzeni zredukowanej do czysto fizycznych wymiarow „terenu”. Za niezbędne uważają zabezpieczenie tej izolacji.

- niezależność elit od terytorium, na którym się osiedlaja, gwarantowana jest za pomoca srodkow jak najbardziej materialnych

- równocześnie przestrzenie miejskie, gdzie mieszkancy roznych dzielnic i osiedlo mogli się spotykac osobiście i nawiązywać przypadkowe kontakty szybko kurcza się i zanikaja.

- elity wybraly izolacje i sa gotowe placic za nia slono. Reszta spol natomiast stwierdza, ze jest odcieta i musi ponosic wysokie koszta ich nowej izolacji; koszta psychologiczne, kulturalne i Polit.

- teren miasta staje się polem nieustannej wojny o przestrzen, która czasami zmienia się w publiczny spektakl w postaci zamieszek w śródmieściu, rytualnych potyczek z policja.

- niezależnie od skuteczności tych działań podst problem polega na tym, ze sa niedozwolone, a w związku z tym oficjalnie klasyfikuje się je zwykle jako naruszenie porządku i prawa, a nie czym sa w istocie, jako proby zwrócenia uwagi na terytorialne roszczenia oraz chec wlaczenia się w nowa gre o przestrzen, w która wszyscy z upodobaniem Graja.

- warowne umocnienia wznoszone przez elite oraz samoobrona przez agresje, która uprawiaja ci co pozostali na zewnatrz wzajemnie podsycaja się

- dyferencjacja symetryczna

- dyferencjacja komplementarna

- można z dyzum prawdopodobieństwem przeidywac, ze strategia „dyferencjacji symetrycznej” będzie zawsze wybierana chętniej niż strategia „dyf. Komp.”

- ta druga jest strategia pokonanych lub tych, którzy pogodzili się z nieuchronnością kleski

- jednak niezależnie od wybranej strategii istnieja wygrani

- eksterytorialność nowej elity i wymuszona przynależność terytorialna reszty

- jeśli nowa eksterytorialność elity daje poczucie upajającej wolności, to terytorialne przywiązanie reszty odczuwa się coraz mniej jako zamieszkiwanie w domu, a coraz bardziej jako uwiezienie.

- „lokalność” w nowym swiecie wielkich szybkości nie jest tym samym, czym była. Miejscowość i ludność miejscowa niewiele maja wspolnego ze „spol lokalna”. Przestrzenie publiczne - rozmaite agora i fora, miejsca, w których ustala się programy dzialania, prywatnym sprawom nadaje wymiar publiczny, ksztaltuje opinie, zbiera sady i feruje wyroki - sladem elit odcięły się od lokalnych powiązań.

- „lokalnych autorytetach”, które na uzytek innych mieszkańców danej okolicy przesiewaja, wartościują i przetwarzaja wiadomości docierające „z zewnatrz” za pośrednictwem mediow

- to wlasnie lokalna agora umożliwiła lokalnym autorytetom współzawodniczenie z glosami docierającymi z dala

-miesca spotkan były przestrzenia, w której konstytuowaly się normy, dzieki czemu sprawiedliwość rozkładała się poziomo, i tak też była wymierzana, umacniając wspólnotę tworzona przez tych, którzy o niej dyskutowali; wspólnotę odrebna od innych, spajana wewnętrznie przez wspolne kryteria oceny

-terytorium odarte z przestrzeni publicznej stwarza malo możliwości do podjecia dyskusji nad normami, dokonfrontacji, scierania się wartości oraz do ich negocjownia

-wyrokuje się tylko na gorze, tam , gdzie siega jedynie najbardziej przenikliwy wzrok.Wyroki pochodzące z gory sa niepodważalne, ponieważ zadnych sensownych watpliowsci nie można wysunąć wobec sędziów, którzy nie pozostawili zadnego adresu

-nie ma już miejsca na opinie „lokalnych autorytetów”; w ogóle nie ma już miejsca na „opinie miejscowej ludności”

- wyroki mogą być ferowane bez zadnego związku z lokalnym biegiem spraw ;nie mają one wszak wcale znaleźć potwierdzenia w postepowaniu ludzi których dotycza

Zygmunt Bauman - „Globalizacja”

„Globalizacja jest na ustach wszystkich. Słowo na czasie, które szybko zamienia się w slogan, w magiczną formułę, w hasło otwierające bramy wszystkich tajemnic teraźniejszości i przyszłości.” Jest to jedno z najczęściej używanych pojęć do opisu naszej rzeczywistości. Wyjaśniane na wiele sposobów powoli traci swą moc wyjaśniania czegokolwiek. A jednak Zygmunt Bauman podejmuje próbę udowodnienia, że globalizacja jest zjawiskiem szerszym niż się wydaje. Jego książka nie utrwala schematycznego postrzegania procesu globalizacji przez pryzmat „globalnej wioski”. Oczywiście, kiedy mówimy o „globalizacji” nadal myślimy o sieci ludzkich zależności, ogarniających całą planetę, lecz autor książki zwraca również uwagę na takie konsekwencje procesu globalizacji, jak „kurczący się czas i przestrzeń”. Według Zygmunta Baumana zniwelowanie odległości czasowych i przestrzennych dzięki technice nie tyle ujednoliciło ludzką kondycję, ile ją spolaryzowało. Warto również zauważyć, iż skutki tego zjawiska wywierają różny wpływ na poszczególne jednostki, ponieważ ich stosunek do czasu i przestrzeni nie jest taki sam. W związku z tym autor stwierdza, że globalizacja w równym stopniu dzieli i jednoczy. Mobilność staje się najwyżej cenioną wartością, a swoboda poruszania nabiera mocy głównego czynnika, który kształtuje społeczne podziały. W dzisiejszym świecie wszyscy jesteśmy w ruchu, ponieważ w świecie bezustannych zmian bezruch nie jest możliwy. I w zależności od tego jak bardzo jesteśmy mobilni stajemy się albo ludźmi „w pełni globalnymi” i dzięki temu ustalamy reguły albo tkwimy we własnej „lokalności” i podporządkowujemy się wyznaczonym zasadom, co nie stawia nas w przyjemnym położeniu. Zdaniem autora w zglobalizowanym świecie lokalność jest oznaką społecznego upośledzenia i degradacji. Zygmunt Bauman ukazuje globalizację i lokalizację jako dwa odrębne bieguny napędzane lub ograniczane przez tą samą siłę, jaką jest wspomniana już „mobilność”.

Pogłębiająca się polaryzacja prowadzi do „postępującej segregacji przestrzennej, separacji oraz wykluczenia”. W naszych miastach powstają „getta” ludzi „wykluczonych” oraz pilnie strzeżone osiedla elit, wyposażone w znaki surowego zakazu wstępu. Elity wybrały izolację i są gotowe za nią płacić. Reszta społeczeństwa jest odcięta i musi ponosić wysokie koszta psychologiczne, kulturalne i polityczne nowej izolacji. Autor spostrzega, że jeśli ta nowa eksterytorialność elity daje jej poczucie upajającej wolności, to terytorialne przywiązanie reszty odczuwa się coraz bardziej jako uwięzienie, które jest podwójnie upokarzające wobec kłującej w oczy swobody poruszania się elit. Owa niemożność zmiany okolicy wedle swego upodobania oznacza niepełne człowieczeństwo. Przynależność do jednej z grup określa więc różnicę między godnością a upokorzeniem, człowieczeństwem a jego utratą.

Autor zwraca również uwagę na to, iż „wykluczenie” coraz częściej przybiera postać pozbawienia wolności. Zastanawia się nad rosnącym odsetkiem obywateli

przebywających w więzieniach. Zwraca uwagę na współcześnie obserwowaną skłonność do uznawania za przestępstwo wszystkiego, co odbiega od wyidealizowanej normy. Tendencję taką obserwujemy szczególnie w odniesieniu do „najbardziej rozwiniętego wierzchołka świata”. Porównuje przy tym współczesne więzienie, którego celem jest całkowite zautomatyzowanie i zredukowanie kontaktu z więźniem do minimum (więźniowie są izolowani, nikogo nie widzą i sami nie są widziani) z niegdysiejszą koncepcją Panopticonu - projektem „stale nadzorowanego domu pracy” dla więźniów, mającego pełnić rolę resocjalizacyjną. Domy odosobnienia wznoszone w duchu panoptyzmu były przede wszystkim fabrykami o surowej dyscyplinie pracy. W Panopticonie najważniejszym celem stałego nadzoru było sprawdzanie czy pensjonariusz wykonuje określone rzeczy, czy przestrzega wymaganego porządku działania. Z kolei we współczesnych więzieniach nie jest ważne co odizolowany więzień robi. Znaczenie ma to, że tam jest. Więzienia te są pomyślane jako fabryki, w których produkuje się ludzi oswojonych ze statusem „wykluczonego”, a podstawową techniką stosowaną wobec nich jest unieruchamianie. Autor książki zwraca również uwagę, iż wzrastający brak poczucia bezpieczeństwa i pewności powoduje domaganie się „prawa i porządku”, które nie znajduje innego ukojenia niż zapełnianie kolejno budowanych więzień.

Zygmunt Bauman wskazuje również idealne miasto jako kolejną formę uwięzienia. Opisuje architektoniczne utopie „doskonałej regularności i racjonalności” wraz z próbą wyjaśnienia, z jakich powodów w idealnym mieście ludzie nie mogą być szczęśliwi. Mianowicie problem polegał na tym, że struktura idealnego miasta wykluczała dwuznaczne sytuacje, eliminowała konieczność dokonywania wyborów i ryzyko oraz szansę jakiejkolwiek przygody. Przestrzeń ta została po prostu odarta ze wszystkiego, co naprawdę ludzkie, wszystkiego, co nadaje życiu wartość i wypełnia znaczeniem. Owe przestrzenie doskonale przystosowane były do zamieszkania przez „homunkulusy, urodzone i wykarmione w probówkach, przez stworzenia ulepione z funkcji administracyjnych i definicji prawniczych”, jednak dla całej reszty przestrzeń ta okazała się po prostu nieludzka.

Kolejnym wątkiem „Globalizacji” jest los państw narodowych, ich perspektywy na przyszłość. Autor zastanawia się nad wciąż malejącym zakresem możliwości państwa, które nie posiada już zbyt wielu instrumentów działania w kontaktach z globalnymi siłami ekonomicznymi. W warunkach globalnej gospodarki, finansów, obiegu informacji władza polityczna ma coraz węższe perspektywy w zakresie samostanowienia i autonomii rządów poszczególnych wspólnot narodowych. Sedno sprawy leży w tym, że jak się zdaje „nikt dzisiaj nie jest pod kontrolą”. Obecne wspólnoty lokalne nie czują się uprawnione do zabierania głosu w imieniu całej ludzkości, jak również nie mają one takiej mocy, by były słuchane przez ludzkość. Nie ma też jednego jasnego celu, na który nakierowane byłyby zgodnie działania całego świata.

Mówiąc o globalizacji trudno nie wspomnieć o „konsumpcji”. Autor również nie pomija tego problemu. Baumanowscy konsumenci to przede wszystkim „zbieracze wrażeń”, dla których stan permanentnego pożądania jest po stokroć atrakcyjniejszy od zaspokojenia. Nie ma nic bardziej przykrego od spełnienia. Odnosi się to nie tylko do konsumenta, ale przede wszystkim do sprzedawców najróżniejszych dóbr konsumpcyjnych. Żeby możliwości konsumpcyjne konsumentów wzrastały, nie wolno pozwolić im na odpoczynek. Trzeba, jak twierdzi autor, utrzymywać ich w permanentnym „pogotowiu, czujnych, stale wystawionych na nowe pokusy, i

pielęgnować w nich bez przerwy stan nigdy niesłabnącego podniecenia”. Warto również przypomnieć, że ponowoczesne społeczeństwo konsumpcyjne jest, podobnie jak wszystkie znane społeczeństwa, zhierarchizowane. W społeczeństwie konsumentów ludzi dzieli się na usytuowanych „wyżej”, którzy zostają określeni przez autora mianem „turystów” i „niżej” usytuowanych - oni nazywani zostali włóczęgami”. Jest to podział według wspomnianego już stopnia mobilności, czyli swobody wyboru miejsca, w którym się znajdują. Różnice polegają na tym, że ci stojący „wyżej” mogą pozostawić gdzieś tych stojących „niżej”, ale nigdy nie odwrotnie. Jedni mogą pozwolić sobie na opuszczenie brudnych miejsc, gdzie pozostaną ci, których nie stać na przeprowadzkę. Jednak nie ma turystów bez włóczęgów. Turyści nie mogliby korzystać z wolności, jeśli nie przywiąże się włóczęgi do miejsca. Włóczęga to alter ego turysty. Jedyna rzecz jakiej pragnie włóczęga to móc być turystą. W świecie, który nie zna spoczynku, być turystą oznacza jedyny możliwy do przyjęcia i ludzki sposób bycia w ciągłym ruchu. Różnice te są kulturowymi konsekwencjami przekształceń, jakie pociąga za sobą globalizacja. Zygmunt Bauman stawia tezę, iż na skalę ogólnoludzką zaowocowały one rozdzieleniem i polaryzacją doświadczenia, skutkiem czego pojawiają się dwie diametralnie różne interpretacje tego samego zjawiska kulturowego. „Być w ruchu” ma zupełnie inny, przeciwstawny sens dla tych, którzy znajdują się na szczycie i na dole nowej hierarchii, podczas gdy przeważająca większość, jaką jest „nowa klasa średnia”, bierze na swoje barki cały ciężar pomiędzy ekstremami opozycji i w rezultacie cierpi na ostry stan egzystencjalnej niepewności, padając ofiarą niepokojów i lęków. Potrzeba zminimalizowania tych lęków i obaw oraz osłabienia zawartego w nich potencjału niezadowolenia stanowi czynnik wzmagający polaryzację dwóch znaczeń zjawiska „mobilności”. I w ten sposób koło się zamyka. Mamy dwa światy, dwa sposoby odbierania świata, dwie strategie.

Autor prezentuje nam tutaj niezwykły paradoks: z jednej strony ukazuje wiek kurczenia się czasu i przestrzeni, niczym nie skrępowanego przepływu informacji oraz błyskawicznej komunikacji, a z drugiej strony stulecie, w którym niemal kompletnie załamało się porozumienie między wykształconymi elitami a populus. Pierwsi nie mają tym drugim nic do powiedzenia, a zapewne nic, co zabrzmiałoby dla nich znajomym echem własnych doświadczeń i widoków na przyszłość. Z kolei ci drudzy nie mają nic do zaproponowania.

Zygmunt Bauman w swoim eseju nie ocenia procesu globalizacji. Nie formułuje również spójnej prognozy przyszłych skutków tendencji, które dziś obserwujemy. Raczej proponuje zastanowienie się nad tym, jak zapanować nad żywiołem, jak wydobyć z procesu globalizacji korzyści, jak uniknąć kosztów, które w chwili obecnej są olbrzymie - wystarczy wymienić polaryzację społeczeństwa, nową biedę, rozpad tradycyjnych więzi społecznych, malejącą rolę państw narodowych, itd. Myślę, iż przedstawiona pozycja może być również sprawdzianem poziomu naszej wrażliwości społecznej, jak również inspiracją do zadawania sobie pytań na temat konstrukcji naszego sposobu życia.

III

„WZORY KULTURY”-R. BENEDICT

DEFINICJA KULTURY WEDŁUG BENEDICT:

We wczesnych swych pracach określała kulturę jako złożoną całość obejmującą ogół nawyków nabytych w obrębie społeczeństwa. Później uzupełniła o: postawy, dążenia, umysł ludzki. Nie wierzyła, że można stworzyć jeden system, który by pomieścił wszystkie społeczeństwa obecne jak i dawne.

„Wzory kultury” stanowią egzemplifikację głównie trzech kultur- plemion, takich jak: Zuni, Dobu, Kwakiutlowie. Książka jest podzielona na osiem rozdziałów. Opisałam najważniejsze wątki zawarte w każdym z nich. Przy czym podkreślam, że najważniejsze są według mnie opisane przez Benedict powyżej wymienione kultury.

ROZDZIAŁ 1- Nauka o zwyczajach

Zawarta jest tutaj def. antropologii, czyli nauki o ludziach żyjących w społeczeństwie. Bierze na warsztat społeczeństwa inne niż nasze. Antropolodzy interesują się zachowaniem ludzkim ukształtowanym przez tradycję. W społeczeństwie pierwotnym tradycja kulturowa była na tyle prosta, że zawierała się w wiedzy osobników dorosłych. Moralność i obyczaje kształtowały się w ramach określonego wzoru.

ROZDZIAŁ 2- Różnorodność kultur

„ NA POCZĄTKU BÓG DAŁ KAŻDEMU LUDOWI PO GLINIANYM KUBKU, ABY PIŁ Z NIEGO WODĘ ŻYCIA” ( Przysłowie indiańskie). Wszyscy zanurzali kubki w wodzie, ale kubki były różne. Nasz kubek rozbił się, naszego kubka już nie ma. „Nasz kubek rozbił się”- wszystko to co nadawało znaczenie życiu, czyli rytuały domowe związane, z jedzeniem, piciem, opętaniem podczas tańca niedźwiedzia- wszystko to przeminęło, a wraz z tym przeminął kształt i sens życia. Jedna kultura nie uznawała wartości pieniądza, inna natomiast przejęła ją za podstawę w każdej dziedzinie zachowania. W innych natomiast rytuał okresu dojrzewania warunkował nie dojrzewanie biologiczne, lecz to co się rozumiano przez dojrzałość. Np. W Środkowej Ameryce Płn. dojrzałość oznaczała zdolność do brania udziału w wojnie. W Australii dojrzałość oznaczała prawo uczestnictwa w kulcie męskim. W pewnych plemionach dojrzewanie chłopców i dziewcząt może być celebrowane w identyczny sposób, np. w Kolumbii Brytyjskiej dziewczęta były poddawane próbom na tych samych warunkach co chłopcy. Z kolei w Afryce Środkowej były instytucje „domy tuczenia dziewcząt”. Dziewczynki w okresie dojrzewania były izolowane na lata i karmione słodyczami i tłustymi potrawami, nic nie robiły. W niektórych plemionach pierwsze menstruacje uważane były za błogosławieństwo. Dziewczynki się adorowało, nie izolowało. Ważny i interesujący wydaje się być sam wątek wojny. U Azteków był to sposób zdobywania jeńców na ofiary religijne. Eskimosi rozumieli akt zabicia człowieka, ale obca była im myśl, że jakaś eskimoska wieś mogła wystąpić w szyku bojowym przeciwko innej wsi.

W Kolumbii Brytyjskiej w okresie dojrzewania chłopcy otrzymywali ducha opiekuńczego, który swymi darami określał życiowy zawód młodzieńca. ( „totemizm”- totem klanowy, wywodził się z totemu osobistego, czyli ducha opiekuńczego)

Nikt nie może w pełni uczestniczyć w jakiejś kulturze, jeśli nie został w niej wychowany i nie żył zgodnie z jej zasadami.

ROZDZIAŁ 3- Integracja kultury

Kultura-wzór myślenia i działania. W obrębie każdej kultury pojawiają się cele danego społeczeństwa. Każdy lud konsoliduje swe doświadczenia. Np. cywilizacja świata klasycznego opierała się na apollińskim poglądzie na życie, a świat nowoczesny na faustowskim,

ROZDZIAŁ 4- Indianie Pueblo z Nowego Meksyku

Żyli w Ameryce Środkowej, według starej rodzimej tradycji. Ich kultura uległa dezintegracji. Przynieśli ze sobą łuk i strzałę oraz budownictwo w kamieniu. Plemiona zachodnich Indian Pueblo: Acona, Zuni, Hopi.

Zuni to lud wielbiący i ceniący wstrzemięźliwość i brak agresji. Ich zainteresowania skupiały się wokół życia obrzędowego. Pokładali zaufanie w magię naśladowczą. „Błogosławieństwo wody”- to błogosławieństwo wszelakie.

Zmarli wracali w deszczowych chmurach przynosząc błogosławieństwo. Kapłani byli w najwyższym stopniu świętości. Byli to ludzie święci. Rozpoczynali wszelakie obrzędy według kalendarza Zuni.

2 rodzaje zamaskowanych bogów:

1. Bogowie katcina, czyli tańczący bogowie, którzy byli szczęśliwi. To istoty nadprzyrodzone, mieszkające na dnie jeziora.

2. Kapłani katcina, czyli maski, które były trwałe, każda z nich miała własną grupę kultową. Katcina nie tańczyli jak Bogowie.

Bractwa czarowników- uzdrowicieli

bogowie- zwierzęta( niedźwiedź). Tylko ci, którzy zabili stawali się członkami bractwa wojny. Ktokolwiek przelał krew stawał się członkiem bractwa by „ocalić swoje życie”. Uczestnicy tego kultu byli obrońcami ludu.

Rodzina u Zuni

Była matrylineralna. Dom jak i zboże należały do kobiet: babki, sióstr, córek i wnuczek. Tworzyły zwarty front strzegący swych tajemnic. Mężowie byli dla nich obcymi, zaś bracia nie byli. Kobiety nie miały obowiązku posłuszeństwa wobec grup swych mężów, podczas gdy dla wszystkich mężczyzn istniał podwójny obowiązek posłuszeństwa.

2 typy opisane przez Nietzschego w studiach nad tragedią grecką:

Typ dionizyjski- stara się uciec przed ograniczeniami, które nakładają na niego zmysły. Korzysta z alkoholu i narkotyków( Indianie amerykańscy)

Typ apolliński- potępia taką postawę, trzyma się złotego środka( Indianie Pueblo).

Indianie Zuni uważali, że nawet przypadkowa halucynacja była zapowiedzią śmierci. U Zuni upijanie się budziło odrazę. Kult grecki Dionizosa był znany z szaleństwa swych tańców- „Indiański taniec cieni'- w tym spazmie przeżywali wizję uwolnienia od białych. Indianie Pueblo nie tolerowali żadnych przeżyć uzyskiwanych za pomocą narkotyków, alkoholu, tańca.

Kapłani Zuni piastują swą godność na mocy pokrewieństwa lub kupili ją. U Zuni autorytet osobisty należy chyba do najbardziej dyskredytowanych cech. Człowiek nim obdarzony może być posądzany o czary. Człowiek dobry nie szuka zaszczytów. U Zuni ojcowie nie mają prawa karać dzieci, rozpieszczają je. U Zuni inicjacja nie jest ciężką próbą. Chłopcu towarzyszy obrzędowy ojciec. Inicjacja dobiega końca, gdy chłopiec sam chwyta za bicz i chłoszcze nim katcina. Jest to rytuał oczyszczający.

Indianie Pueblo we wszystkich zwyczajach związanych ze śmiercią wyrażają kres doczesnego życia człowieka. Mają oni kult płodności, a kult ten uważany jest za zjawisko dionizyjskie( bali się, ze zmarły przyjdzie po małżonka, przez rok się nie wiązali aby nie wzbudzać zazdrości żony lub męża)

ROZDZIAŁ 5- Dobu

Dobuańczycy byli uważani za czarowników obdarzonych diabelską siłą i wojowników co nie zawahają się przed żadną zdradą. Nie uznawali żadnych praw. Na wyspie Dobu panowała w pewnym sensie anarchia, gdyż nie było wodza.

Pojęcie „susu”

Czyli mleko matki, potomkowie żeńskiej linii oraz bracia tych kobiet w każdym pokoleniu. Zięć był wykorzystywany przez teściową. Musiał liczyć się z jej zdaniem, pomagać. Przyszły zięć zanim pojął za żonę córkę swej teściowej, prowadził dość swobodny tryb życia. Kiedy teściowa go nakryła na nocnej schadzce u córki, zagradzała mu drogę- wtedy nie było wyjścia, musiał żenić się z jej córką.

Dobuańska wymiana towarów

Do tych dóbr należały: dobra materialne, życie seksualne, czary. Wymiana międzynarodowa obejmowała kilkanaście wysp leżących w promieniu 150 mil. Wyspy te tworzyły „krąg kula”.

Krąg kula

Obejmował szerszy zasięg niż tylko kultura Dobu. Obejmował pierścień wysp, wokół których co pół roku przewoziło się jeden rodzaj podlegających wymianie dóbr w jedną stronę. Każdy człowiek miał swojego partnera na każdej z wysp, z którą dokonywał wymiany w obu kierunkach. Ozdoby zataczały pełne koło i można było dodać do nich nowe. Ozdoby te to naramienniki i naszyjniki z muszli. Ozdoby te kierowały się z północy na południe i odwrotnie.

Wabuwabu

Czyli dostać dużo naszyjników z muszli spondylusa w różnych miejscach na południu. Kiedy w każdym tym miejscu się zapewni, że się da w zamian naramiennik, który ma się w domu na płn za obietnicę nie do dotrzymania, bo ma się tylko jedną cenną rzecz. Przyrzeka się ją wielu ludziom, żeby ich uprosić o dary.

Dobuańczycy są więc ludźmi ponurymi, dbającymi wyłącznie o własne interesy. Dla nich cnotą jest ponury nastrój. Nie opowiada się też o swym życiu seksualnym, aczkolwiek zarówno mężczyźni jak i kobiety cenią sobie zadowolenie z życia seksualnego. Uważają, że ludzie kalecy to ludzie źli, gdyż noszą w sobie obraz swojej klęski.

ROZDZIAŁ 6- Północno-zachodnie wybrzeże Ameryki

Kultura Kwakiutlów- plemiona te miały cechy dionizyjskie. Ostatecznym celem obrzędów religijnych była ekstaza.

Bractwa Ludożerców- upodobali sobie ludzkie mięso. Taniec był tańcem człowieka oszalałego, spragnionego ciała

Egzorcyzm krwi menstruacyjnej- kobiety w tym okresie pozostawały w odosobnieniu. Ludożerczy kapłan brał korę cedru na której znajdowała się krew 4 kobiet najwyższego rodu. Kiedy egzorcyzm zaczynał skutkować tańczący ludożerca stawał się spokojniejszy.

Przywileje

Największym były tytuły rodowe. Tytuły te dawały pozycję elity w plemieniu. Prawo do tych tytułów miał syn pierworodny. Imiona nadawane niemowlęciu wskazywały na jego miejsce urodzenia. Człowiek, który coś znaczył zmieniał imiona, które wskazywały na jego związki rodzinne, bogactwa, pozycję w plemieniu. Przez całe życie teść przekazywał swe przywileje i majątek mężowi córki dla dzieci. Związek kobiety bez tytułu był hańbą dla jej rodziny. Najbardziej szacownym sposobem uzyskania przywilejów było zamordowanie właściciela przywilejów. Człowiek, który zabił drugiego, brał jego imię znaki rodowe. Tradycyjnym sposobem uzyskania godności szamana było wyleczenie się z jakiejś choroby. Każdy szaman miał pomocnika, którego nazywano szpiegiem na usługach. Obowiązkiem jego było mieszanie się z tłumem i donoszenie mistrzowi w jakich częściach ciała odczuwają ból.

Człowieka, którego śmierć miała zmazać śmierć innego człowieka wybierano kierując się tylko by jego pozycja była równa pozycji zmarłego.

ROZDZIAŁ 7- Istota społeczeństwa

Kwakiutlowie przejęli obce wzory. Za własność prywatną uznali imiona, mity, duchy opiekuńcze.

Indianie północno- amerykańscy biologicznie byli tą samą rasą, ale zachowali kulturowo to co dionizyjczycy.

Zuni byli przykładem odmiennych motywacji.

Jeśli interesujemy się zachowaniem ludzkim to musimy zrozumieć zwyczaje, które istnieją w danym społeczeństwie. Ludzkie zachowanie przyjmuje takie formy jakie narzucają mu zwyczaje. W życiu Kwakiutlów reakcją na śmierć wysoko urodzonego człowieka dorosłego była zemsta- oddanie ciosu losowi, który ich poniżył. Był u nich widoczny motyw rywalizacji, walczyli ze sobą w gromadzeniu dóbr. Z kolei drogą życia Dobu to droga podstępu, obwarowana chorobliwymi lękami.

ROZDZIAŁ 8- Jednostka i wzór kultury

U Dobu jednostką całkowicie odchylającą się od normy był człowiek szczery, oddany, przyjazny. Pracował dla wszystkich, nie bał się ciemności. Nie był piętnowany przez plemię ale nie grał w „grze”

Instytucja berdache

Byli to sfeminizowani mężczyźni, którzy w okresie dojrzewania przyjęli strój kobiecy. Niekiedy żyli z innymi mężczyznami.

Zachowanie zbiorowe to takie zachowanie jednostek, to świat, w którym każdy występuje indywidualnie. Kultura społeczeństwa dostarcza surowego materiału, z którego jednostka formułuje swoje życie. Prywatne zainteresowania każdego mężczyzny i kobiety tradycyjne zasoby ich kultury. Większość ludzi przystosowuje się do formy swej kultury, gdyż są plastyczni wobec kształtującej siły społeczeństwa. Dla odchylającego się od normy zachowania w każdej z kultur nigdy nie da się znaleźć żadnego wspólnego mianownika zachowania.

IV

B

W średniowieczu kupiec nie był tak powszechnie pogardzany jak się sądzi. Kościół bardzo
wcześnie toczył opieką i zaczął popierać kupca, to zarazem pozwalał aby obciążały go
podejrzenia, co do prawomocności podstawowych form jego działań. Niektóre z nich łączą
się z obrazem świata człowieka średniowiecznego Europy Zachodniej, kt dość miał
kultury i wyrobienia umysłowego, aby zastanowić się nad problemami związanymi z
pracą zawodową oraz ich konsekwencjami społ, moralnymi i religijnymi.
Wśród pretensji wysuwanych do kupca na pierwszym miejscu był zarzut, ze jego zyski
zakładają spekulację czasem, kt należy wyłącznie do Boga.(kwestia oprocentowania,
pobierania opłaty za zapłatę w ratach lub nie od razu- lichwa- czyli zapłata za czas , kt
nie jest własnością kupca. Lichwiarz występuje przeciw prawu naturalnemu, gdyż
sprzedaje czas kt jest wspólny wszystkiemu stworzeniu.
Wiec jest tu na zasadę oprocentowania, kredytów-kwestionowana jest całość życia
ekonomicznego u progu kapitalizmu.
Dla kupca czas jest podstawowym źródłem zysku. Magazynowanie towaru na czas głodu,
sprzedaż w korzystnych okresach jest możliwa dzięki znajomości koniunktury, co zakłada
istnienie całej sieci informacji oraz kurierów.
Temu czasowi kupca, będącego źródłem zysku przeciwstawia się czas Kościoła,
należący wyłącznie do Boga i nie mogący być przedmiotem zysku.
Ten sam problem dotyczy sprzedaży wiedzy, która tez jest wyłączną własnością Boga.
TAK WIEC chodzi tu o proces laicyzacji podstawowych dziedzin działalności ludzkiej.
Kościół na początku idzie na ustępstwa, początkowo akceptuje, a potem sprzyja hist
ewolucji struktur ekonomicznych i zawodowych. Lecz teoretyczne opracowanie tej
adaptacji na płaszczyźnie kanonicznej czy tez teologicznej dokonuje się wolno i z trudem.
Konflikt między czasem Kościoła i czasem kupca występujący w samym sercu
średniowiecza zaznacza się jako jedno z najważniejszych wydarzeń historii
mentalności tych wieków. Kiedy też tworzy się ideologia świata nowożytnego.
Czasem uważa się ze chrześcijaństwo odnowiło w sposób fundamentalny problem czasu i
historii. Średniowieczni duchowni rozważali czas na podstawie tekstów biblijnych (jako
podstawy i początku wszelkich rozważań), oraz tradycji Chrześcijaństwa przekazanej
przez Ojców Kościoła, egzegetów średniowiecza, oraz początków chrześc.
Czas w Biblii i w chrześcijaństwie. Pierwszych wieków jest czasem teologicznym= zaczyna się wraz z Bogiem, który panuje nad nim. Wiec czas jest związany z bogiem naturalnie, i nie ma żadnego problemu. Dla pierwszych chrześcijan wieczność to czas rozszerzający się w nieskończoność- jest to różnica ilościowa a nie jakościowa.

D

Francis C. Haber

Darwinowska rewolucja w pojęciu czasu

Przed Darwinem w myśli historycznej czas matematyczny przeplatał się

z teologicznym. Czas matematyczny służył do ustalania chronologii zdarzeń aktualnych,

ale układem, w którego obrębie zdarzenia miały swoją czasową egzystencję, był

czas teologiczny. Jak długo wierzono, że Bóg stworzył świat w pewnym celu

i według planu, który zostanie objawiony i osiągnie spełnienie w z góry oznaczonym

momencie, czas w historii był transcendentalny i teologiczny. Przekonanie to było

utrzymywane w chrześcijańskiej kosmologii w okresie patrystycznym, szczególnie

dzięki wpływom św. Augustyna. Silnym dla niego poparciem był w siedemnastoi

osiemnastowiecznej teologii naturalnej dowód z celowości, tj. dowód na istnienie

Boga oparty na hipotezie o ostatecznym celu istnienia wszechświata. Ponieważ nauka

dostarczała nowych dowodów złożoności planu stworzenia, nieunikniony wydawał się

wniosek, że tylko rozum Boga, a nie gra przypadków, mógł stworzyć rzeczy tak zagadkowe,

jakie występują na świecie. Jeżeli przyroda objawia tak staranne planowanie,

łatwo było przyjąć, że również historia jest objawieniem planu. Taki był chrześcijański

punkt widzenia, przynajmniej od czasów św. Augustyna. I nawet w okresie laicyzacji

Oświecenia, gdy historia (zbawienia) była atakowana, łatwo było utrzymać transcendentalny

model czasu, a to dzięki deifikacji Natury.

Teoria Darwina, wyjaśniająca historię życia organicznego na Ziemi, prezentowała

pierwszą dającą się przyjąć możliwość obok dowodu celowości i pozwoliła na myślenie

o czasie historycznym w kategoriach nieteologicznych. W tym sensie twierdzę, że

w pojmowaniu czasu Darwin dokonał rewolucji. W dodatku usunięcie teleologii

z historii spowodowało nadawanie faktom historycznym świeckiego znaczenia. Od tego

momentu przyczynowości historycznej należało poszukiwać w faktach historycznych,

a cele transcendentne nie mogły być wykorzystywane do wyjaśniania, dlaczego wydarzenia

nastąpiły tak, jak nastąpiły. Cały słownik zwrotów stał się słownikiem figur czysto

retorycznych: „czasy wzywają człowieka”, „czas dojrzał do...”, „pełnia czasu...”

itd.

Francis C.Haber DARWINOWSKA REWOLUCJA W POJĘCIU CZASU

110

Oczywiście zmiany w rozumieniu czasu historycznego i natury faktów historycznych

nie nastąpiły od razu i nie sam Darwin je spowodował. Proponuję więc przedstawić

krótki historyczny zarys, który pozwoli na dostrzeżenie w odpowiedniej perspektywie,

jak czas teleologiczny został zastąpiony czasem Darwinowskim.

Historia uświęcona

[...] Pojęcia niepowtarzalności zjawisk i ich linearnej sekwencji czasowej w historii

są często wywodzone z biblijnego spojrzenia na czas i historię. I chociaż nie jest

to błędne, jest jednak dla okresu wczesnego chrześcijaństwa niewłaściwe. Pojęcie

czasu musi być zrównoważone w obrębie kontekstu, którego zasadniczym intrygującym,

modelem jest dramat zbawienia. Każde spojrzenie na czas lub historię musi albo

z tym modelem harmonizować, albo pozostać poza chrześcijańską kosmologią.

Jakiekolwiek pytania zadawał sobie św. Augustyn na temat natury czasu, nie ma

wątpliwości, że starał się je tak rozwiązywać, aby wyjaśniały działania Boga wobec

człowieka i świata. Dla jego poglądu na historię metafora linii matematycznie jednostajnej

inspirowanej przez geometrię byłaby niewłaściwa. Kosmologiczny czas Augustyna

był podzielony według dni stworzenia tak, że każdy z siedmiu dni obrazował

i przepowiadał zarazem jedną epokę historyczną1. Było to archetypowe spojrzenie na

czas i lepiej od linii prostej obrazuje je przykład książki ze stykającymi się okładkami.

Gdy książkę otworzy się całkowicie, aż okładki zetkną się odwrotnymi stronami,

a brzegi kartek utworzą okrąg, ukaże się cały obszar historii podzielonej na siedem zawartych

w spisie treści rozdziałów. Człowiek, śledząc słowo po słowie poszczególne

kartki, może je tylko kolejno odczytywać. Jednakże przeczytawszy kilka rozdziałów

i korzystając ze spisu treści może już, choć niewyraźnie, dostrzec, że cała opowieść jest

zapowiedziana licznymi wątkami, które obrazują i przewidują przyszłość.

Częścią szerszego spojrzenia na rzeczywistość, które można by nazwać „wyobrażeniowym”

lub typologicznym i które łączyło świeckie ze świętym, było rzutowanie

wyobrażeń w przyszłość. Rzutowanie to występowało na licznych poziomach rzeczywistości.

Dopuszczalne było wyobrażenie sobie Adama lub Seta przemycających

z Raju gałąź drzewa znajomości złego i dobrego, a także że z gałęzi tej wyrosło

drzewo, którego użyto do zrobienia różdżki Mojżesza, belek zdobiących świątynię

Salomona czy też krzyża, do którego przybito Chrystusa. Pewni ludzie i określone

zdarzenia ze Starego Testamentu były postrzegane jako postacie lub paradygmaty, które

miały się nieustannie realizować w toku historii. Były one cieniami rzeczy, jakie miały

nadejść, a jednocześnie posiadały konkretną historyczną egzystencję. W Biblii historię

i czas należało na jednym poziomie czytać i rozumieć dosłownie, na drugim zaś wyobrażeniowo

i proroczo. Było to ściśle zgodne z wypracowanym w średniowieczu i na

początku czasów współczesnych sposobem myślenia o wszechświecie jako bycie pełnym

harmonii.

Typologiczny sposób postrzegania rzeczywistości jest bardzo podobny do archaicznego,

czy też pierwotnego pojmowania czasu. Charakteryzuje się on wieloma planami

percepcji rzeczywistości, które to plany wzajemnie na siebie oddziałują —

1 Św. Augustyn, O państwie Bożym, przeł. W. Kornatowski, Warszawa 1977, Księga XXII, rozdz. 30.

Francis C.Haber DARWINOWSKA REWOLUCJA W POJĘCIU CZASU

111

świeckie ze świętym, czasowe z bezczasowym. Występuje tam harmonia między historycznym

wcieleniem i powtarzalnym w wieczności wcielaniem się. To uświęcone spojrzenie

na czas i historię pozostaje ważnym sposobem myślenia w XVII wieku, a pod

wieloma względami również i w XIX. W myśli religijnej nie zanika zresztą nigdy.

W tym kosmologicznym układzie odniesienia w historii nie ma miejsca na ewolucjonizm

— jest ona objawieniem postępującym wraz z upływem czasu. Historia była typologiczna

i jako taka spełniała funkcję dydaktyczną, używając zjawisk świeckich jako

środków ożywiających świadomość tego, co bezczasowe, poprzez poczucie tego, co

czasowe. O tym, jak silnie przetrwał ten sposób używania historii do pobudzania wyobraźni,

możemy się przekonać studiując literaturę medytacyjną XVII wieku. Św.

Ignacy Loyola pisał na przykład, że musimy „widzieć miejsca, w których działy się rzeczy,

nad którymi medytujemy, dzięki wyobrażeniu sobie, że rzeczywiście się tam

znajdujemy; musimy starać się tam znaleźć tak żywi, abyśmy faktycznie je oglądali

naszymi cielesnymi oczyma”2. Medytacyjna siła takiego używania historii była jeszcze

zauważalna w XIX wieku, co widzimy u Williama Hazlitta opisującego, jak jego

ojciec z miłością ślęczał nad historią Starego Testamentu.

Sugerowałbym więc, że najważniejszy wpływ św. Augustyna na czas kosmologiczny

nie wiązał się z liniowym rozumieniem czasu, lecz z bezczasowym archetypem,

i wynikał nie z oryginalności idei Augustyna, lecz z jego dominacji w tradycji

chrześcijańskiej. Wpływ ten wynikał z wkładu Augustyna w koncepcję kreacji, koncepcję,

w której podkreślano, że Bóg miał gotowy cały plan stworzenia, zanim jego Słowo

spowodowało tego planu realizację i objawienie. Ta koncepcja archetypu była

zgodna z typologicznym lub wyobrażeniowo uświęconym spojrzeniem na historię.

Koncepcja ta była także zgodna z Platońską wizją wszechrzeczy rozwijających się

z ziaren pierwotnych archetypów. Predestynacja była tylko jednym z przejawów Augustyńskiego

modelu stworzenia, a kalwinizm był jedynie ekstremalnym stanowiskiem

szesnastowiecznych zwolenników św. Augustyna.

Jakkolwiek oparty na koncepcji archetypu pogląd na Stworzenie utrzymał się,

szczególnie w biologii i geologii, aż do Darwina, to jednak nastąpiła tu zmiana

w ujęciu. W XVII wieku rezygnowano z uświęconego spojrzenia na przyrodę,

w miarę jak sama ona poddana została sekularyzacji, a materia — redukcji do martwych

cząstek, którymi rządziły wtórne przyczyny. Postęp był jednak nierównomierny

i wykopaliska skamieniałych szczątków organicznych traktowano jeszcze w XVIII

wieku jako pamiątki stworzenia lub relikty potopu, a sentymentalny stosunek do przyrody,

traktowanej jako widowisko gloryfikujące potęgę Stwórcy został przejęty przez

romantyzm. Jednakże podstawowa zmiana polegała na deifikacji samego planu stworzenia,

a ulubionym przykładem, do którego porównywano funkcjonowanie wszechświata,

stał się zegar.

Zegar jako kosmologiczna metafora

[...] Im większe sukcesy odnosił człowiek w planowaniu i realizacji planów

w sztuce, architekturze i technice, tym bardziej nieodparty stawał się dowód

2 Por. św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, [w:] Pisma wybrane Komentarze, t. 2, oprac. M. Bednarz

SJ przy wspólpr. A. Bobera SJ i R Skórki SJ, Kraków 1968 (przyp. red tomu).

Francis C.Haber DARWINOWSKA REWOLUCJA W POJĘCIU CZASU

112

z celowości. W tym duchu interpretowano liczne biblijne stwierdzenia, a wielu klasyków

określało Stwórcę jako architekta lub konstruktora. Mechanizm zegara wraz

z towarzyszącymi mu figuralnymi automatami stał się wyjątkowo przekonującą analogią

utwierdzającą rolę rozumu w tworzeniu planów i popierającą Augustyńską koncepcję

archetypów.

Tradycja budowania mechanicznych zegarów i poruszających się figur była ściśle

związana z usiłowaniami mechanicznego imitowania zjawisk przyrodniczych. Derek J.

de Solla Price podkreślał, że „w człowieku jest silnie zakorzenione dążenie do imitowania

otaczającego go świata poprzez grafikę i sztuki plastyczne”. Przykładem tego

jest tworzenie obrazów, figurek, lalek i statuetek, a także usiłowania mechanicznego

imitowania ruchów ludzi, zwierząt i bóstw. Profesor Price zwraca uwagę na rolę imitacji

kosmologicznych w rozwoju automatów w Grecji, w sprawie zaś zegarów tak pisze:

„Błędem byłoby przypuszczać, że zegary słoneczne lub wodne, z których wywodzą

się zegary mechaniczne, miały pierwotnie służyć jedynie pokazywaniu czasu. Bez

wątpienia czasami tworzono je z powodów praktycznych, ale ogólnie rzecz biorąc ich

przeznaczeniem i zadaniem wydaje się dawanie estetycznej lub religijnej satysfakcji

dzięki zaspokajaniu potrzeby mechanicznego imitowania ruchów niebios”.

Każda technika może być do pewnego stopnia źródłem przykładów wyjaśniających

działanie przyrody. Hutnictwo szkła, tkactwo, stolarstwo, przędzalnictwo, architektura,

szkutnictwo, agrotechnika czy hydraulika są tu dobrymi przykładami. Jednakże sztuki

praktyczne tylko niekiedy zajmowały się imitowaniem i dlatego w pewnym stopniu

brakowało im mocy wyjaśniającej, jaką posiadały urządzenia, których podstawowym

zadaniem było imitowanie funkcjonowania przyrody. W średniowieczu budowanie

biologicznych, kosmologicznych i sakralnych imitacji rozwijało się oddzielnie

i w różnych kombinacjach, jak w wypadku figuralnych scen w monumentalnych astronomicznych

zegarach. W połowie XIV stulecia, gdy zaczęto powszechnie odchodzić

od budowania prostych zegarów z ciężarkami, zegarmistrzostwo było najbardziej wyrafinowaną

ze średniowiecznych technik.

Proste ciężarkowe zegary służące określaniu czasu potrafiono budować tak dobrze,

że zegar katedry Salisbury, zbudowany w 1386 roku, działał przez mniej więcej 500 lat.

Ale prawdziwe rzemieślnicze wyrafinowanie występowało gdzie indziej. Astronomiczny

zegar, czyli astrarium, zbudowany w 1364 roku przez Giovanniego Dondi,

przeszedł do legendy dzięki swej elegancji i precyzji w odtwarzaniu ruchów ciał

niebieskich. Zbudowany w 1354 roku zegar katedry w Strasburgu miał nie tylko kalendarz

i astrolabium, lecz w jego mechanizm wbudowane zostały również wspaniale

wykonane inne urządzenia. Wraz z wybiciem godziny pojawiało się tam trzech mędrców,

którzy przesuwali się przed Najświętszą Dziewicą trzymającą w rękach Dzieciątko

Jezus, składali Jej pokłon i znikali, podczas gdy kurant wygrywał melodie świętych

pieśni. Najwspanialszym automatem był jednak metrowej wysokości' kogut, który

o godzinie dwunastej machał skrzydłami, poruszał ogonem i piał.

Gdy biologiczne i kosmologiczne automaty osiągnęły wystarczająco wysoki poziom

rozwoju, aby przyciągnąć uwagę opinii publicznej, uczeni zaczęli się nimi posługiwać

jako przykładami i analogiami, Zegarmistrz począł tworzyć Boga na własny obraz.

Św. Tomasz z Akwinu wyjaśniając, dlaczego zwierzęta nie posiadają rozumnej duszy,

używał zegara jako przykładu czegoś, co choć przez rozum uczynione, samo go nie

posiada, a jednak porusza się, jakby rozumem było kierowane. Wyraził on explicite

Francis C.Haber DARWINOWSKA REWOLUCJA W POJĘCIU CZASU

113

dowód z celowości twierdząc: „Otóż dzieła sztuki mają się tak do ludzkiej sztuki, jak

dzieła przyrody do sztuki Bożej”. Mikołaj z Oresme (zm. 1382) w swym dziele

o astronomii rozważa sposób, w jaki aniołowie poruszają ciała niebieskie, i wysuwa

sugestię, że być może Bóg ustanowił właściwe zasady ruchów sfer niebieskich, tak że

poruszają się one bez Jego dalszej interwencji, „podobnie jak i człowiek, gdy prawidłowo

wykona i przysposobi zegar, ten sam się porusza”.

Augustyńska koncepcja archetypów ze szczególną siłą i talentem została rozpracowana

przez Mikołaja z Kuzy, który również nie omieszkał użyć przykładu zegara. Dla

Kuzańczyka Bóg był niepoznawalny, ale istniała możliwość poznania niektórych Jego

cech poprzez rozwiązywanie sprzeczności, takich jak sprzeczność między wiecznością

i doczesnością. W pracy De visione Dei liber pius napisanej w 1453 roku opisywał

on świat doczesny jako materialną kopię boskiego prawzoru. W świecie materialnym

człowiek może jedynie postrzegać rzeczy następujące po sobie, ale wszystko to, co

kolejno pojawia się w czasie, jest obecne w umyśle Boga i było obecne w samej idei

stworzenia. Bóg, który zna wszystkie przyszłe zdarzenia, śledzi jednak kolejno dziejące

się rzeczy jakby czytając nam przez ramię, gdy my sami odczytujemy je po kolei.

Rozwiązanie pozornej opozycji między wiecznością Boga a czasowym następstwem

aktów stworzenia nasuwa się, jak sugerował, dzięki analogii do koncepcji zegara

w umyśle rzemieślnika i jego działaniu, gdy już został wykonany. Kuzańczyk pisał:

„Jeśli pojęcie zegara odpowiada samej wieczności, wówczas następstwo zdarzeń

w czasie reprezentowane jest przez ruch mechanizmu. Wieczność przeto zarówno objawia,

jak i przesłania następowanie w czasie, a pojęcie zegara, które odpowiada wieczności,

podobnie objawia i zakrywa wszystkie rzeczy”. [...]

Wskazówka zegara jest symbolem niewidzialnej lub niezauważalnej ręki. My, ludzie,

musimy funkcjonować w czasowym następstwie, oczekując przyszłości, ale obrót

wskazówek zegara wywołuje następstwo zdarzeń w historii, reguluje czasy i okresy;

wszystko, tak jak się objawia, jest zamknięte w boskim planie. Podobnie w przyrodzie,

gatunki objawiają się z będących ich prawzorami nasion. Czas, który Kuzańczyk miał

na myśli, podobnie jak czas Augustyński, nie był czasem mierzonym obrotami sfer

niebieskich, lecz czasem Planu, w którym poruszające się ciała niebieskie mają swój

wyznaczony okres, podobnie jak swoje okresy mają będące prawzorami nasiona. To, że

objawianie się niema nic wspólnego z rozwojem, ale jest po prostu formą predestynacji,

wynika jasno ze słów Kuzańczyka: „Nic z tego, co się kolejno w czasie pojawia, nie

odbiega od idei, lecz jest jej objawieniem, a idea powoduje istnienie wszystkiego;

w konsekwencji nic nie istniało wcześniej, niż się pojawiło, ponieważ nie było poczęte

wcześniej, niż miało zaistnieć”.

Zegar w Strasburgu

W XVI i XVII wieku w ramach szerszego nurtu imitowania natury i symbolicznego

wyrażania dramatu zbawienia kontynuowano i rozwijano sztukę budowania zegarów.

Szczyt rozwoju monumentalnych zegarów astronomicznych został osiągnięty

w zbudowaniu w roku 1574 drugiego zegara katedry w Strasburgu. Zastąpił on wcześniejszy

zegar, gdy ten przestał działać. Był to cud techniki owych czasów i nazywano

go „Feniksem wszystkich zegarów w chrześcijaństwie”. Wysławiano go w pieFrancis

C.Haber DARWINOWSKA REWOLUCJA W POJĘCIU CZASU

114

w pieśniach i poematach, jego konstruktor Conrad Dasypodius opublikował opis zegara

w języku niemieckim i po łacinie wraz z drzeworytami. Małe kopie całości

i poszczególnych części konstruowano w całej Europie, a do Strasburga zjeżdżali turyści,

by go podziwiać.

Ten astronomiczny zegar był rzeczywiście monumentalny, stał na podstawie szerokiej

na 25 stóp (7,62 m), a wieża centralna liczyła 60 stóp (18,3 m) wysokości. Wieżę

z ciężarami wieńczył kogut z poprzedniego zegara, a zdobiły ją panneaux malowane

przez Josiasa Stimmera, przedstawiające kopię portretu Kopernika i obraz Uranii będącej

symbolem astronomii. Panneaux na zegarze przedstawiały sceny z dramatu zbawienia:

Stworzenie, Chrystusa sądzącego świat, Sąd Ostateczny, Zmartwychwstanie

oraz Rozwiązłość i Niewinność. Znajdowały się tam również obrazy przedstawiające

cztery monarchie starożytnego świata: Asyrię, Persję, Grecję i Rzym, a także inna grupa

obrazów przedstawiających cztery pory roku. Mechanizm składał się z figurek

sprawiających wrażenie żywych. Figury symbolizujące dni tygodnia siedziały w rydwanach

i poruszały się w taki sposób, że o północy ukazywała się właściwa dla

danego dnia figura. Figury odpowiadające czterem okresom życia— dzieciństwu,

młodości, wiekowi dojrzałemu, starości — ukazywały się co kwadrans, a na spotkanie

każdej z nich wychodził Chrystus symbolizujący Odkupienie. Godziny były wybijane

przez Śmierć niosącą dzwon. Największe przedstawienie odbywało się jednakże w południe,

gdy adaptowany ze starego zegara z roku 1354 kogut machał skrzydłami, ruszał

ogonem i głową, otwierał dziób i piał. Towarzyszyło temu mechaniczne odtwarzanie

psalmów i pieśni, w których takt przesuwały się figurki apostołów. Przedstawienie to

powtarzało się trzykrotnie, a kogut symbolizował oczywiście trzykrotne zaparcie się

apostoła Piotra.

Prócz tego wszystkiego ruchome tarcze lub okrągłe płyty wskazywały dni świąt,

rzeczywiste i pozorne ruchy Księżyca, słoneczne i księżycowe elipsy oraz wschody

i zachody Słońca. Zegar pokazywał obok zwykłego czasu Strasburga również jego czas

południkowy.

Wszystkie te ruchy były napędzane energią opadających ciężarów, które podobnie

jak inne mechanizmy napędowe były ukryte przed wzrokiem ludzi. Widać było jedynie

Teatr Świata, w którym figury i mechanizmy grały sztukę o moralności. [...] Katedra

w Strasburgu była rzeczywiście właściwym miejscem dla zegara, który stał się

olbrzymią wizualną pomocą w nauczaniu, repetytorium znaczenia życia, syntezą

związków makrokosmosu z mikrokosmosem.

Zegar modelem wszechświata

[...] W kompleksowym i wielowymiarowym procesie sekularyzacji oraz rozumowego

ujmowania historii i przyrody aspekt sakralny został przeniesiony na sam Plan,

podczas gdy wytwory świata przyrody uległy sentymentalizacji jako świadectwo umiejętności

Wielkiego Architekta. W retoryce teologii naturalnej wyczerpano w pełni

dwie jej oczywistości: wielkie zróżnicowanie sposobów dziania się, w jakie Architekt

wyposażył świat, oraz wielką ekonomiczność, z jaką Plan zrealizował. [...]

Pod koniec XVII wieku wszechświat Planu został starannie przystosowany do analogii

zegara. Jako model kosmologiczny potrafił on bez trudności wchłonąć nową wieFrancis

C.Haber DARWINOWSKA REWOLUCJA W POJĘCIU CZASU

115

dzę przyrodniczą i historyczną. Każdy bowiem nowy przykład zróżnicowania lub złożoności,

jaki był odkrywany przez historię lub nauki przyrodnicze, dostarczał nowych

dowodów na rolę Rozumu w Planie i czynił Architekta coraz bardziej godnym chwały.

Im wyraźniej nauki objawiały precyzję maszynerii świata, tym wyraźniejszy stawał

się dowód z celowości. W popularnej pracy Sacred Theory of the Earth Thomas

Burnett tak pisze o Bogu i Stworzeniu: „Lepszym jest ten Artysta, który uczyniwszy

zegar puścił w ruch jego Kółka i Sprężyny, tak że zegar sam regularnie wybija każdą

Godzinę, niż ten, który uczyniwszy zegar musiałby sam powodować wybijanie każdej

godziny”. [...]

Rozwój i postęp

Mechanicznie pojmowany i racjonalizowany przykładem zegara wszechświat był

rozwinięciem Augustyńskiej koncepcji prawzoru Planu. Świat opisywany był jako

statyczna maszyna, która podobnie jak zegar się porusza, ale nie zmienia swojej struktury.

Aspekt Objawienia w paradygmacie Celu zniknął nagle w mechanice po-

Newtonowskiej, ale został utrzymany w osiemnastowiecznych naukach o ziemi, w historii

i biologii. Wielokrotnie usiłowano skorelować epoki historii biblijnej z epokami

geologicznymi, teorię objawienia tego, co było na początku, lub pierwotnych prawzorów

stosowano do wyjaśniania zróżnicowania i rozmnażania się gatunków. Pomimo iż

teologia zrezygnowała z boskiej eschatologii na rzecz Rozumu, Wolności lub Szczęścia,

wciąż utrzymywano teorię niewidzialnej ręki, pomysłowości rozumu i mądrości

natury działającej zgodnie z jakimś planem.

Mircea Eliade zwrócił uwagę, że w średniowieczu można się doszukać zalążków

linearnego postępu w historii, ale tendencją, która zdobywała wzrastającą liczbę

zwolenników, była immanentyzacja teorii cyklicznej. Nawet w astrologicznych traktatach

i naukowej astronomii obok nowej linearnej koncepcji postępu głoszonej przez

Francisa Bacona i Pascala przetrwała ideologia cykliczna. „Poczynając od wieku XVII

— pisze Eliade — liniowe i progresywne pojmowanie historii utwierdza się coraz

bardziej, inaugurując wiarę w nieograniczony postęp, wiarę głoszoną uprzednio przez

Leibniza, dominującą w wieku Oświecenia i spopularyzowaną w wieku XIX dzięki

triumfowi idei ewolucyjnych3. Myślę, że Eliade, którego badania pierwotne nie dotyczyły

współczesnego okresu historii, nie zdawał sobie sprawy z siły własnych intuicji

dotyczących mitów i archetypów w późniejszym okresie historii, bowiem czas teologiczny

Planu, choć nie cykliczny, był zamknięty i określony.

Matematyczny pogląd na czas, który rozprzestrzeniał się w historii i kosmologii,

dawał złudny obraz linearności, bowiem w tym okresie idea czasowego

i historycznego postępu pozostawała nadal w mocy zgodnie z predestynowanym Planem.

[...]

3 Por. Mircea Eliade, Świat archaiczny wobec historii, [w:] Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, przeł.

A. Tatarkiewicz, Warszawa 1974, s. 249-289 (przypis red. tomu).

Francis C.Haber DARWINOWSKA REWOLUCJA W POJĘCIU CZASU

116

Darwin i dowód z celowości

Wiele uczyniono przed Darwinem dla poparcia teorii ewolucji, tak wiele, prawdę

mówiąc, że dawniejszy model kosmologiczny znajdował się pod silną presją zmierzającą

do jej przyjęcia. Rewolucja w pojmowaniu czasu zaczęła się już w początkach

XIX wieku i w jego połowie była w pełni rozwoju. Zamknięty doczesny świat czasu biblijnego

został rozciągnięty na ogromne epoki czasu geologicznego. Ogrom czasowy

historii życia na ziemi, którego dowodziła rekonstrukcja skamielin, był takim wstrząsem

dla ludzi dziewiętnastowiecznych, jak ogrom przestrzeni wszechświata dla ludzi

XVII wieku.

Odstęp czasu między historycznym zapisem dokonanym przez człowieka

a zapisem skamielin wypełniono odkryciami człowieka prehistorycznego. Kultura człowieka

została uhistoryczniona poprzez takie jej dziedziny, jak język, literatura, religia,

sztuki, instytucje prawne, a nawet sama historia została podporządkowana idei rozwoju.

Tempo zmian stanu wiedzy w dziesięcioleciach poprzedzających Darwina było ogromne.

Mimo to, zarówno dla najbliższych kolegów Darwina, jak i dla szerokiej publiczności,

lektura dzieła O powstawaniu gatunków... była wstrząsem. Dla jego zwolenników

była wstrząsem poznawczym, dla przeciwników zaś wstrząsem alarmującym. Pomimo

całego uromantycznienia czasu i przebiegających w czasie procesów rozwoju, pomimo

szczegółowej rekonstrukcji dokonywanej w historii, prehistorii i naukach przyrodniczych

koncepcja genezy nie stanowiła bezpośredniego zagrożenia dla dowodu

z celowości i jego zegarowej analogii, przynajmniej zaś nie stanowiła go w praktyce

naukowej tamtych czasów.

Jednym z efektów ubocznych kosmologii Celu było określenie, na czym polegać

musi wyjaśnienie. Wyraźnie pokazał to Robert Boyle, używając w tym celu przykładu

zegara: „Aby wyjaśnić dane zjawisko, nie wystarczy przypisać go jednemu ogólnemu

czynnikowi sprawczemu. Należy zrozumiale pokazać ten szczególny sposób, w jaki

owa przyczyna generalna powoduje przedstawiony skutek. Bardzo tępy musiałby być

ktoś, kto dopytując się o opis zegara zadowoliłby się stwierdzeniem, że jest to maszyna

wykonana przez zegarmistrza. Nic to bowiem nie mówi o strukturze, wzajemnym

położeniu kółek, sprężyn, wahadła i innych elementów, a także o sposobie ich wzajemnego

oddziaływania, dzięki któremu w zgodnej współpracy wskazówki pokazują

prawdziwy czas”.

Boyle twierdził, że możliwe jest wyjaśnienie działania zegara bez przyjmowania na

podstawie jego wyglądu zewnętrznego, iż musi on być żywym ciałem lub musi być

wyposażony w duszę. Te teorie ewolucji, które odwoływały się do witalizmu, jako do

siły napędowej, były, z punktu widzenia Boyle'a, pozbawione mocy wyjaśniającej.

Teorie podobne do teorii Epikura lub Holbacha, które odwoływały się do bezcelowych,

przypadkowych zderzeń atomów, nie mogły być przekonujące, jeżeli nie wprowadziło

się do nich dodatkowych mechanizmów wyjaśniających uderzającą człowieka złożoność

świata. [...] Wolno nam powiedzieć, że bankructwo dowodu z celowości ogłosił

już Hume w swym traktacie Dialogi o religii naturalnej (1757), ale dowód logiczny

leżał gdzie indziej. Do zrezygnowania z dowodu z celowości potrzebne było bardziej

satysfakcjonujące wyjście. Taką teorię, która spełniała wymogi wyjaśniania wystarczająco

dobrze, aby być poważnie traktowana, pierwszy sformułował Darwin.

Francis C.Haber DARWINOWSKA REWOLUCJA W POJĘCIU CZASU

117

Prawie wszystkie elementy Darwinowskiej teorii były znane jego współczesnym

w czasach, gdy przystąpił do publikowania dzieła O powstawaniu gatunków... Ujednolicona

geologia Lyella ustaliła koncepcję, że małe zmiany, nie intensywniejsze od

obecnie występujących, mogą odmienić oblicze Ziemi, jeżeli będą działać wystarczająco

długo. W procesie tym kierunek biegu czasu jest niepoznawalny, a wymiar czasu

konieczny do przyjęcia takiej koncepcji geologicznej zmusza do porzucenia wszelkiej

biblijnej skali czasu. Jednakże wciąż jeszcze, jak to wyraźnie wykazał Hutton, można

było umieścić pozostałe procesy w obrębie Planu. Paleontologowie umiejscowili strzałę

czasu w geologii, ale większość czołowych paleontologów pracowała w pojęciowych

ramach Planu, starając się nawet ocalić coś z koncepcji tworzenia Dni w postaci

Epoki geologicznej. Richard Owen, który stał się jednym z najbardziej zagorzałych

oponentów Darwina, nie tylko wierzył w Plan, ale jego paleontologiczne teorie były

także przesiąknięte koncepcjami archetypowymi. Śmierć jako narzędzie kontroli

populacji, utrzymujące równowagę między gatunkami zgodnie z ekonomią przyrody,

była starą teorią naturalnej teologii. Naturalna selekcja była wykorzystywana przez

Edwarda Blytha jako argument za niezmiennością gatunków. Malthus był całkowicie

ortodoksyjnym zwolennikiem Planu. [...]

Ocena Darwina jego własnej pracy wydaje się właściwa. Potrafił on wyjaśnić mechanizm

zmian gatunkowych dzięki złożeniu poszczególnych fragmentów, które leżały

rozrzucone dookoła niby dodatkowe kółka zegara, w nową konstrukcję, gdzie podstawową

siłą napędową była selekcja naturalna. Większość naukowych oponentów kładła

nacisk na to, że to mu się właśnie nie udało.

Sam Darwin był przeciwnikiem dowodu z celowości. Nie zgadzał się z Platońską

koncepcją idei ani też z witalistycznymi teoriami ewolucji, które związane były

z idealistycznym spojrzeniem na rzeczywistość. Jego nowy model uniknął zalążków

prawzoru, niewidzialnej ręki powodującej powstawanie rzeczy, naturalnych cykli, takich

jak młodość, dojrzałość i utrata sił, oraz teologicznej eschatologii. W teorii Darwina

nie istniał czas ostateczny, w którym człowiek miał osiągnąć doskonałość. Definicja

doskonałości uległa przeformułowaniu i nabrała znaczenia zdolności do optymalnego

przystosowania się do warunków zewnętrznych. Bieg czasu stał się procesem otwartym,

nie posiadającym określonego końca. Historycy przejęli Darwinowskie spojrzenie na

czas i procesy dziejowe, teologiczny czas historii ustąpił miejsca zwykłemu matematycznemu

czasowi linearnemu. Koncepcje różnego rodzaju eschatonu: ostateczności takich

jak doskonałość człowieka — przetrwały, ale przez krytykę historyczną zostały

uznane za spekulatywne, metafizyczne lub filozoficzne i jako takie usunięte z obszaru

właściwych zainteresowań historyków.

Studium Francisa C. Habera The Darwinian Revolution in the Concept of Time pochodzi z tomu The Study of

Time, wydanego w 1972 roku.

Przedruk według wydania polskiego: Francis C. Haber, Darwinowska rewolucja w pojęciu czasu, przeł. Marek K.

Mlicki, [w:] Czas w kulturze, wybór, oprac., wstęp Andrzej Zajączkowski, PIW, Warszawa 1988, s. 377-402.

Pominięto większość przypisów.

118

Zagadnienia

Czas świecki i czas święty, odwracalność i cykliczność czasu świętego, reaktualizacja

mitów — funkcja ontofaniczna i wzorotwórcza; antropomorficzność i lokalność

czasu cyklicznego, chrystianizacja czasu: od „świata bez historii”, do „historii świętej”,

od czasu świętego do roku liturgicznego, czas wsi i czas miasta — „czas Kościoła”

i „czas kupca”; teologiczne i teleologiczne modele czasu — ich przezwyciężanie:

laicyzacja, mechanizacja, kwantyfikacja, zegar jako figura przeżywania czasu, Darwinowskie

otwarcie czasu linearnego

v

Eliade: Sacrum, mit, historia


Przestrzeń dla człowieka religijnego to 1) obszar święty, 2) obszary nieuświęcone.

Miejsca uprzywilejowane to miejsca święte świata prywatnego, np. ojczysty pejzaż, swój własny pokój itp. Próg świątyni dokonuje podziału między światem świeckim a religijnym. Ważny jest też próg domu - wierzono, że duch bronią przed wejściem do domu potęg demonicznych demonicznych chorób. Świątynia zapewnia łączność ze światem bogów, stanowi swoiste otwarcie ku górze. Mamy w różnych kulturach szereg znaków wskazujących na świętość danego miejsca, np. kij, który zakwitł, zwierzęta, które mogą wskazywać, gdzie należy założyć wioskę lub zbudować świątynię.
Nasz
świat to kosmos - reszta to świat obcy zamieszkany przez demony. Dlatego należy ten świat objąć w posiadanie. Znakiem objęcia terytorium w posiadanie, np. w obrzędach wedyjskich jest zbudowanie ołtarza. Budowa ołtarza to odtworzenie dzieła stworzenia. Nową ziemię trzeba uświęcić, dlatego np. Konkwistadorzy brali ziemię w imię Jezusa Chrystusa. Kosmos jest hierarchiczny, jest dziełem Boga, więc jest bezpieczny. Chaos powoduje, że czujemy się niezbyt bezpieczni.
Każde miejsce święte, np. świątynia, oznacza przerwanie jednorodności przestrzeni. Taką funkcję pełniły też tzw. Góry kosmiczne, które podkreślają bliski związek między niebem a ziemią. Np. Palestyna jako kraj położony najwyżej została wyróżniona i nie była zalana przez potop. Dla chrześcijan kosmiczną górą jest Golgota. Wszystkie świątynie są replikami góry kosmicznej. Natomiast fundamenty świątyń sięgają dolnych regionów.
Nasz świat (prywatny) zawsze znajduje się w centrum. Domy zawsze uważano za środek świata. Czasami stawiano je w punkcie środkowym. Weźmy pod uwagę symbolikę kosmiczną wioski - na wyspie Bali stawia się wioskę na skrzyżowaniu naturalnych dróg. W środku wioski zostawiano punkt centralny pusty przeznaczony na dom kultowy. Konstrukcja takiej świętej chaty miała przedstawiać wszech świat.
Osiedlenie się na jakimś terytorium jest równoznaczne z położeniem podwalin świata. Przykładem jest budowa miasta. Mury miejskie, które budowano miały początkowo charakter magiczny. Miały powstrzymywać najazdy demonów i dusz umarłych.

Zbudować natomiast dom oznacza przejęcie we własne ręce stwarzania świata. Wg Le Corbusiere'a dom to machina do mieszkania. Podczas budowy domu musi być poniesiona ofiara. W Europie południowo - wschodniej powinna paść ofiarą żona majstra, aby budowa była doprowadzona szczęśliwie. Siedziba to świat, który człowiek wznosi sobie naśladując wzorcowy akt stworzenia dokonany przez bogów (czyli naśladuje kosmogonię). Wierzono także, że plan architektoniczny świątyń jest dziełem bogów i pozostaje blisko bogów. Dzięki łasce bogów człowiek dostępuje wizji, w której jawią się mu owe zworce, a potem stara się je na ziemi odtworzyć. Kościół naśladuje Jeruzalem niebieską, kościół odtwarza raj niebieski.
Człowiek religijny może żyć jedynie w świecie świętym, gdyż tylko taki świat ma udział w bycie, istnieje naprawdę
.
Czas dzielimy na 1) sakralny, świąteczny, 2) świecki, czyli zwykłe trwanie czasowe.
Czas święty jest odwracalny, jest to uobecniony praczas mityczny. Uczestniczenie w święcie religijnym to uczestniczenie w czasie mitycznym. Święto reaktualizuje czas mityczny. Każde nabożeństwo przerywa świecką ciągłość czasu.
Nowy Rok to reaktualizowanie kosmogonii, oznacza odrestaurowanie praczasu. Z okazji Nowego Roku dokonuje się oczyszczeń, wypędzania demonów, kozłów ofiarnych. Święto jest reaktualizacją, a nie upamiętnieniem wydarzenia mitycznego. Odnalezienie czasu początków implikuje obrzędowe powtarzanie twórczego działania bogów. Święta religijne mają pouczać o świętości wzorców. Człowiek powtarza mit, gdy przekłada postępowanie z mitu na swoje postępowanie. Mit to opowieść o historii sakralnej, przekazuje postawy wzorcogenne.

Eliade: Sacrum, mit, historia

Podstawowe pojęcia, przedmiot rozważań

Symbolizm a psychologia

wiecznotrwałość obrazów - symbole nie tylko w pod/nadświadomości, ale w zwykłym myśleniu - człowiek zawsze żyje obrazami, mitami - myśli trudne do wyrażania bez głębokiej analizy - tęsknoty za czymś dalekim, innym, niedostępnym - za rajem (nostalgia)

wyobraźnia - łac. imaginatio - naśladuje, obrazuje wzorce, obszary, powtarza je bez końca

Symbolizm „środka” - psychologia a historia religii

Van der Leeuw - fenomenolog religii

Jung - zwrócił uwagę na powiązanie elementów historii religii z psychicznymi elementami indywidualnymi i zbiorowymi

świadomość - nie zawsze jest historyczna (bycie tu i teraz - w swoich czasach i swoich warunkach), często wykracza poza historię, jest wiele innych dróg świadomości, np. czas skondensowany - sen, teatr, miłość, etc.

Historia i archetypy

[…]

Archetypy i powtarzanie - dla umysłowości pierwotnej lub archaicznej przedmioty świata zew. nie mają wartości samoistnej - jakaś cecha (np. twardość dla skał), zdarzenie, etc… dopiero nadają im tą wartość

- każde działanie mające wartość oparte jest na powtarzaniu wzorca mitycznego, powtarzaniu czegoś, co „już się stało” (jedzenie - komunia, małżeństwo; nie wiem o co tu chodzi) - działanie pierwotne, transcendencja = archaiczna ontologia, charakteryzowana przez następujące kategorie faktów:

1. elementy, których realność wiąże się z funkcją powtarzania i naśladowania archetypu niebiańskiego

2. elementy: miasta, świątynie, domy, których realność wiąże się z symbolizmem „centrum ponadziemskiego”, utożsamiającego je ze sobą i przeistaczającego w „środki świata”

3. rytuały, znaczące gesty świeckie, które realność swą zawdzięczają temu, iż świadomie powtarzają pewne akty, ustanowione „ab origine” przez bogów, bohaterów, przodków.

Elementy rzeczywistości mitycznej

Święty obszar i sakralizacja świata

Jednorodność przestrzeni a hierofania (objawienie)

Dla człowieka religijnego przestrzeń nie jest jednorodna dzieli się:

0x08 graphic

obszar święty - każda religia posiada podstawę ontologiczną (objawioną - hierofania); każdy człowiek religijny wydziela tę podstawę od reszty przestrzeni - miejsca święte, które jednoczą świat. Nawet człowiek świecki - ustanawia sobie miejsca święte (dom rodzinny, miejsce dzieciństwa, miłości, etc.)

Teofania i znaki

Chaos (świat zewnętrzny, nieznany, obcy) i Kosmos (miejsce zamieszkania, dom, obszar zagospodarowany) → przekształcenie Chaosu w Kosmos polega na odprawianiu na nim działań uświęconych znaczących teren (np. uprawa roli - zagarnianie dla siebie) - powtórzenie czynu archaicznego: Konsekracja miejsca: powtórzenie kosmogonii

0x08 graphic

„Środek świata”

axis mundi - oś świata

słup obrzędowy - oznacza granicę, łączy

niebo i ziemię, etc.

Zikkurat - „góra kosmiczna”

apsu (babil.), tehom (hebr.), chaos (gr.)

= początek i brama śmierci

„Nasz świat” znajduje się zawsze w środku

Miasto - kosmos - jest miejscem odgraniczonym od chaosu i musi przed nim bronić

Pojęcie stworzenia świata - osiedlenie to stworzenie świata, oznaczanie świata:

  1. przez ustalenie środka, ustanowienie axis mundi

  2. przez naśladowanie prastworzenia - często krwawa ofiara na początku - zabicie prademona przez boga

Stwarzanie świata czyli ustanowienie Kosmosu - polegało na zwycięstwie boga nad prademonem Chaosu (swoiste uporządkowanie)

Kosmogonia i ofiara związana z budowaniem - ustanowienie nowego świata na wzór praustanowienia - musi też więc pojawić się ofiara

Świątynia, bazylika, katedra - jest imago mundi, przedstawieniem całego świata (zwykle 3 warstwy) a zarazem miejscem transcendencji (dom boży uświęca świat - przedstawia go i obejmuje)

E. opisuje nałożenie cech miejsca świętego na bazylikę bizantyjską, np. ołtarz to raj, a brama wschodnia - rama raju, przez cały wielki tydzień jest otwarta.

Parę wniosków

Świat daje się ująć jako świat, jako kosmos, o tyle, o ile objawia się jako świat święty,

Wszelki świat jest dziełem bogów

Chęć życia w kosmosie czystym i świętym, takim jaki był na początku, gdy wyszedł z rąk stwórcy.

Świat - czyli to, co istnieje naprawdę (podstawy ontologiczne)

Czas święty i mity

Trwanie świeckie i czas święty - czas dla człowieka religijnego nie jest czymś ciągłym

czas świecki - jest historyczny, ale przerywany okresami świętymi

czas święty - jest odwracalny i w tym sensie podobny do wieczności. cechy:

Chrześcijaństwo (judaizm?) wprowadziło nową jakość stwierdzając, że objawienie dzieje się w czasie historycznym

Templum, tempus - zależność między czasem i przestrzenią jest widoczna. Dla wielu plemion Am. Pn. Kosmos co roku odradza się, mają jedno określenie na świat i na rok

rok - zamknięte koło, które co cykl (rok) odnawia się przez nastanie czasu świętego

Czas i istnienie zaczyna się równocześnie, bo wszelkie istnienie dzieje się w czasie.

Doroczne powtarzanie kosmogonii - mit kosmiczny opowiada stworzenie świata; powtarza się go co roku aby świat mógł się odrodzić i aby unicestwić stary, zużyty czas

Babilon: Marduk stworzył świat zabijając i ćwiartując potwora Tiamat, a człowieka z krwi demona Kingu; co rok na przełomie lat powtarza się ten ceremoniał

Regeneracja przez powrót do początków - świat nie jest upamiętnieniem, jest powrotem do początku czasu

- regeneracja sił witalnych człowieka na przełomie lat i w ważnym czasie (np. zbiory plonów, koronacja, początek wojny, choroba, zasiedlenie nowego terenu etc.)

Czas świąteczny i struktura świąt - czas początku jest wzorem stworzenia, każde święto odbywa się w czasie początku

Stawać się okresowo współczesnym bogiem

- powrót do czasu bogów, obcowanie w ich towarzystwie

- tęsknota za doskonałością początku

- człowiek wchodząc w czas święty odsuwa się od życia codziennego i bierze na siebie stworzenie - odpowiedzialność za istnienie świata, za życie (ważniejsze dla niego niż odpowiedzialność moralna, społeczne, historyczna, etc.) - pragnie odnowy i musi jej dokonać: ”obsesja ontologiczna”, przywiązanie do bytu

Wszystko to dzięki praobjawieniu - na sumę praobjawień składają się mity

0x08 graphic
Mit - wzorzec

Reaktualizowanie mitów

Historia świata, historia, historyzm - „praperspektywa uległa całkowitej zmianie, gdy sens religijności kosmicznej traci na jasności” - kiedy ludzie (elity intelektualne) odchodzą od tradycyjnej religijności, powtarzania traci sens, świat staje się pusty [coś jak egzystencjalizm]

Indie - cykle kosmiczne „juga” - doktryna, która zaprzeczała zwykłemu cyklowi, opracowana została przez elity intelektualne, doprowadziła do uczucia rozpaczy, zagubienia

Grecja - koncepcja koła, które po zatoczeniu cyklu wraca w dokładnie to samo miejsce - wszystko (szczegółowe wydarzenia) powtarza się w niekończoność

Judaizm - czas ma początek i koniec - Bóg działa w historii i każde jego działanie jest jednorazowe - historia staje się teofanią

Chrześcijaństwo - uświęca historię przez ustalenie czasu świętego (życie i śmierć Chrystusa) w konkretnym momencie i miejscu dziejowym

Hegel - historia stała się teofanią, sama dla siebie, bez boskiej interwencji - ubóstwił historię

Mit według Mircea Eliadego

(na podstawie fragm. książki M. Eliadego Sacrum, mit, historia, Warszawa 1970)

Mit-wzorzec:

Np. praca na roli jest elementem rzeczywistości ustanowionym przez bogów, jest zatem mityczna, ale tylko dla społeczności, które uznają sakralność pracy.

Jeśli praca jest tylko nastawieniem na zysk i nie jest sakralizowana jako wzorzec dany przez bogów, to niczego nie wyjaśnia, nie posiada religijnego sensu, nie jest przejrzysta.