P O R A D N I K Kroki, AA i Okolice


PORADNIK JAK STOSOWAĆ PROGRAM AA

Wyłącznie do użytku wewnętrznego. Wydała Warszawska Intergrupa AA.

Krok 1.  Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować naszym życiem.

 KROK PIERWSZY: Podstawa do wyzdrowienia.

Wstęp.

Celem tej broszury jest podkreślenie faktu, iż dalsze leczenie alkoholizmu, czy tez uzależnienia od środków chemicznych zmieniających nastroju (np. lekarstw) nie może być skuteczne bez wnikliwego zrozumienia i zaakceptowania Kroku Pierwszego Programu AA.

Cześć I.

PRZYZNALIŚMY, ZE JESTEŚMY BEZSILNI WOBEC ALKOHOLU…..

Jest to pierwsza cześć Kroku pierwszego Programu AA. Istotne jest, ze twórcy programu AA położyli szczególny nacisk na stan bezsilności wobec alkoholu. Wiele razy obserwowaliśmy ludzi, którzy uważali stan bezsilności za cos zupełnie nie naturalnego, czy tez im obojętnego. Zrozumienie stanu bezsilności musi być podstawa do jakiejkolwiek skutecznej prośby uwolnienia się od alkoholu (środków zmieniających nastrój). Akceptowanie stanu bezsilności może być porównane z kładzeniem fundamentu pod budynek. Fundament musi być mocny, aby utrzymał budynek w pozycji stojącej. Dokładne zrozumienie naszej bezsilności musi być zrobione rzetelnie i zdecydowanie, gdyż w przeciwnym wypadku nie zdołamy uwolnić się od nałogu. Niektórzy ludzie spotykani w czasie leczenia maja następujące podejście:, „Jeśli uda mi się ustalić i rozwiązać problemy życiowe wszystko będzie w porządku”. Na przykład, często słyszymy następujące wypowiedzi „Moim jedynym problemem jest moja praca, nie awansują mnie wystarczająco szybko, nie układa mi się z moim szefem, mój współmałżonek jest bardzo wymagający, za bardzo krytykujący, rodzina mnie nie rozumie”. Niektórzy ludzie zrzucają winę na sąsiada lub dzielnice zamieszkania. Najbardziej typowym przykładem, który słyszymy: ”wszystko, co musze zrobić, to zrozumieć siebie, (dlatego pozwalam sobie, aby niektóre sprawy mnie martwiły) i mój nałóg będzie pod kontrola”. Mając takie poglądy alkoholik traci siły nadaremnie, nie widać jak bezsilność oddziaływuje fizycznie i psychicznie na jego uzależnienie. Nie możemy zaprzeczyć, ze może istnieć - i często istnieje - zarówno psychiczne jak i fizyczne uzależnienie od alkoholu i innych środków chemicznych zmieniających nastrój. Uzależnienie psychiczne jest udowodnione przez lekarzy medycyny i jest rzeczą ważną, aby podkreślić ten psychiczny aspekt nałogu. Konkretnie, jako osoby uzależnione, posiadamy nieodparty przymus do nazywania wybranych przez nas substancji chemicznych. Wszyscy prawdopodobnie rozpoczęliśmy zażywanie alkoholu (środków zmieniających nastrój) z powodu wielu tych samych przyczyn, jak np. chcecie zrelaksowania się, chęci zabawienia się, chęci stania się częścią towarzystwa, chęci bycia akceptowanym). Ale nikt z nas nie zaczynał z wyraźnym zamiarem uzależnienia się nałogowo od tych substancji. Kiedy mówimy o „nieodpartym przymusie” u alkoholika lub osoby uzależnionej, musimy zdać sobie sprawę, ze potrzeba ta jest najsilniejsza z pozostałych. Pragnienie ponownego bycia w stanie rauszu jest tak silne, ze zapominamy wtedy o wielu, jeśli nie o wszystkich naszych obowiązkach i wartościach. Odrzucamy wtedy wszystko co jest dla nas najważniejsze (mianowicie nasze rodziny, nasza prace, nasze szczęście osobiste, nasz szacunek i uczciwość), w celu zaspokojenia tej chęci upicia się i pozostania w stanie rauszu. Sięgamy pamięcią do tych dobrych czasów i przeżyć, których doznawaliśmy podczas pierwszych etapów naszego picia, co pociąga za sobą powstanie chęci wypicia, celem ponownego powtórzenia tych przeżyć. Z chwila gdy zaczynamy odczuwać chęć wypicia, staje się ona całkowicie niezależną od nas i powraca do nas samorzutnie. Pomimo tego, ze nie myślimy o piciu stale, i nawet nie pijemy alkoholu codziennie, to „przymus picia” istnieje i czai się, jeżeli wtedy nie zdajemy sobie z tego sprawy, ta chęć upicia się czy tez bycia na rauszu, może się objawić w każdej chwili. Niechęć do przeanalizowania naszej bezsilności, jest w takim samym stopniu objawem naszej choroby, jak trwale uszkodzenie wątroby, czy zaburzenia w trawieniu. Często mówimy sobie i innym „Ale ja nie odczuwam potrzeby picia; nie pije przecież na okrągło.” Naciski ze strony otoczenia oparte na micie głoszącym ze „ jedynie silna wola wystarcza do rozwiązania problemu picia czy narkomanii” mogą w rezultacie spowodować brak ochoty do przeanalizowania stanu własnej bezsilności. Imponuje obraz silnego mężczyzny czy tez intelektualnej kobiety za jakich chcielibyśmy uchodzić w towarzystwie. Przyznanie się do własnej bezsilnośći nie jest sprawa łatwą dla ludzi, którzy jeszcze nigdy nie odczuli skutków publicznego potępienia ich nałogu picia czy narkomanii. Negatywne nastawienie ludzi w stosunku do problemu alkoholizmu, stopniowo zmienia się wraz z zaakceptowaniem alkoholizmu jako choroby. Natomiast zmiana ta postępuje dużo wolniej, w przypadku akceptowania ludzi uzależnionych do zażywania niektórych substancji chemicznych. Na przykład narkoman jest nadal uważany przez wielu ludzi w naszym społeczeństwie za najniżej upadłego człowieka. Podczas rozmów prowadzonych z rodzicami osób uzależnionych od alkoholu, wiele razy słyszeliśmy następującą wypowiedz: „Dzięki Bogu, ze jest to tylko problem picia, a nie zażywania narkotyków”. Takie stanowisko otoczenia może przeszkodzić osobom poszukującym niezbędnej im pomocy w wyjściu z alkoholizmu dopóki nie pojawi się w ich życiu poważniejszy kryzys spowodowany kłótnią w rodzinie, trudnościami we właściwym wykonywaniu pracy, czy tez utrata szacunku dla samego siebie i własnych wartości. Często takie czynniki jak stres i problemy codziennego życia, męczące kace, problemy rodzinne oraz trudności w należytym wykonywaniu pracy, itp. Maja bezpośredni związek z ciągłym zażywaniem alkoholu lub środków zmieniających nastrój, Obrazuje to dodatkowo fakt naszej bezsilności w życiu. Szczere spojrzenie na te objawy pozwoli nam zrozumieć nasza bezsilność. Pomoże nam również w poradzeniu sobie z lekiem jaki oznacza problem uzależnienia od środków zmieniających nastrój - alkoholu. Zrozumienie oraz zaakceptowanie naszej bezsilności jest droga do wolności. Wtedy uwolnimy się od obłędu psychicznego, rannych drgawek, utraty szacunku i braku zainteresowania czynnościami, które są ważne w naszym życiu. Uwolnimy się od konieczności przezwyciężania przykrych skutków jakie wywołuje nadużywanie alkoholu i innych substancji chemicznych zmieniających nastrój, nasz system nerwowy. Powstrzymamy proces psucia się naszej wątroby i innych ważnych życiowo narządów. Pozbędziemy się całego systemu fałszywego myślenia (np. wprowadzania w błąd i kłamstw. Które tak weszły nam w krew, ze zaczęliśmy sami w nie wierzyć). Będziemy stawali się mniej podatni na moralne zepsucie oraz utratę szacunku dla naszych indywidualnych systemów wartości. Zapytaj siebie, „z czego ja właściwie rezygnuje?” Właściwie rezygnujesz z cierpienia, bólu, ze złego samopoczucia i z walki o zwykła egzystencje życiowa. Osoby uzależnione od alkoholu i innych substancji zmieniających nastrój posiadają tzw. „czynnik X”. To jest właśnie ta fizyczna bezsilność. Zostało to nazwane czynnikiem X dlatego, ze nikt nadal nie wie czym on jest i dlaczego istnieje. Przeprowadzono wiele badań i nadal się je prowadzi, ale jak dotychczas, nikomu nie udało się wytłumaczyć dlaczego pewne osoby uzależniają się od zażywania alkoholu i substancji zmieniających nastrój, a inne nie. Pracowaliśmy z rodzinami. W których jedno z bliźniąt było nałogowcem, a drugie nie. Ważnym jest, abyśmy wiedzieli, ze nie jesteśmy odpowiedzialni za istnienie czynnika X. Dla jakiegoś powodu, nasze organizmy reagują inaczej na alkohol czy tez substancje chemiczne zmieniające nastrój, z silnym fizycznym skutkiem. Ten właśnie skutek pozwala na powstanie psychicznego uzależnienia od alkoholu i środków chemicznych zmieniających nastrój. Osoby nieuzależnione mogą osiągać stan nietrzeźwości, ale czas utrzymania się tego stanu jest dużo krótszy, niż. dla tych, którzy popadli w uzależnienie się od alkoholu. To może być wynikiem istnienia czynnika zmieniających. Jest to podstawowa zasada naszego życia. Na podobnej zasadzie, niektórzy z nas maja oczy niebieskie, inni piwne: u niektórych z nas rozwija się choroba serca czy cukrzyca, u innych nie. Zrozumienie istnienia czynnika x, czy tez stanu bezsilności jest niezbędne aby pomoc na w przezwyciężaniu moralnych konsekwencji oraz społecznego potępienia, które powodują, ze osoby uzależnione od alkoholu i środków zmieniających nastrój, są ludźmi niedobrymi, złośliwymi lub posiadają słabą wole. Musimy przezwyciężyć tego rodzaju postawy otoczenia, ponieważ nasilały się one od czasów naszej własnej młodości. Utrzymując trzeźwość zaczniemy rozwijać w sobie program i głębsze zrozumienie, jak należy żyć z uzależnieniem (od alkoholu lub środków zmieniających nastrój), które rozumiemy jako chorobę, za którą nie jesteśmy osobiście odpowiedzialni. Jest to choroba postępująca i jedna z chorób, która może nas zniszczyć, bardziej niż inne schorzenia. Jeżeli nie zdołamy zahamować jej postępu, zniszczy nas całkowicie jako osobę, nie tylko fizycznie i emocjonalnie ale również i duchowo. W miarę jak rozwijamy w sobie całkowite zrozumienie alkoholizmu i uzależnienie od środków zmieniających nastrój, to zaczynamy rozumieć nasza bezsilność wobec tej choroby. Nie będziemy wstydzili się przyznać, ze jesteśmy bezsilni wobec niej, tak samo jakbyśmy byli bezsilni wobec jakiejkolwiek innej choroby. Dowiemy się, ze nie będziemy zdolni nauczyć się żyć z choroba alkoholizmu, dopóki nie będziemy mieli dokładnego, systematycznego programu wyzdrowienia tak jak cukrzyk, czy tez pacjent chory na serce maja systematycznie, długofalowe programy prowadzące do wyleczenia swojej choroby. Ponosimy osobista odpowiedzialność za nasz alkoholizm dopiero wtedy, kiedy rozpoznaliśmy te chorobę u siebie, lub wtedy, gdy inni wskażą nam jej objawy, a my zrozumiemy, ze jesteśmy nią dotknięci. Wtedy nasza odpowiedzialnością staje się rozpoczęcie programu leczenia. Na tym etapie niszczącym dla nas samych, jest potępienia za to, ze jesteśmy alkoholikami lub uzależnionymi od środków zmieniających nastrój. Często nasilamy potępienie samych siebie w połączeniu z wyrzutami sumienia i wina za picie alkoholu i środków zmieniających nastrój. W końcowym etapie naszej choroby doświadczyliśmy utraty niezależności. Zrozumieliśmy, ze jesteśmy bezsilni wobec zastąpienia alkoholu (środków zmieniających nastrój) innymi środkami alternatywnymi. Problemu nie rozwiązuje tylko zaprzestanie używania alkoholu i środków zmieniający nastrój. Samo fizyczne zaprzestania picia i zażywania środków zmieniających nastrój, oraz lek przed życiem bez naszej podpórki stanowiły dla nas motywacje, aby pozostawać pijanym lub tez pod wpływem środków zmieniających nastrój przez dłuższe okresy czasu. Rozwinęliśmy w sobie takie postawy, które w rezultacie ciągle utrzymuje nas w zamkniętych w nieustępliwych sposobach zachowania. Koniecznością jest, abyśmy tak dokładnie przestudiowali nasza własną bezsilność, aż ja zrozumiemy. Dla mnie jest to sprawa oczywista , wynikająca z mojej przeszłości i z mojej pracy z ludźmi uzależnionymi, ze to co nam najbardziej pomogło w identyfikowaniu własnej bezsilności, to było szczere spojrzenie na to, co picie alkoholu czy stosowanie substancji chemicznych zmieniających nastrój, uczyniło z nas. Zamiast żyć jak wolni i naturalni ludzie, byliśmy jednostkami walczącymi o przetrwanie. Proces identyfikowania bezsilności wymaga pewnej ilości bólu emocjonalnego, ludzie uzależnieni ponoć maja niski próg tolerancji na ból. Dlatego ważne jest to, ze w naszej wspólnocie AA mamy atmosferę troski, opieki i poparcia oraz skuteczny program leczenia. Ludzie uzależnieni są bardzo ostrożni i niepewni swej właściwej sytuacji. Musimy zdawać sobie sprawę z bolesnej strony naszego nałogu picia czy tez zażywania substancji zmieniających nastrój i musimy otrzymywać poparcie emocjonalne w trakcie leczenia. Podkreślenie własnej bezsilności nie umniejsza potrzeby realizacji dalszych części programu, niemniej uznanie własnej bezsilności jest fundamentem w programie prowadzącym do wyzdrowienia.

CZESC DRUGA: ..ZE PRZESTALISMY KIEROWAC WLASNYM ZYCIEM

 Niezdolność do kierowania własnym życiem ma ścisły związek ze stanem bezsilności. Rożnego rodzaju naciski otoczenia oraz rożne stresy przeszkadzają nam w pełnym kierowaniu własnym życiem. Istnieją 2 formy niezdolności do pokierowania własnym życiem. Są to społeczna i indywidualna. Niezdolność kierowania własnym życiem w sensie społecznym jest bezpośrednim następstwem wypicia alkoholu czy tez zażywania innych środków zmieniających nastrój. Nie ulega wątpliwości, ze osoba prowadząca samochód na ulicy w stanie nietrzeźwym jest osoba nie kontrolująca swojego postępowania. Ktoś, kto zażywa duża ilość amfetaminy, przeciążając swój organizm, jest osoba nieumiejętnie postępująca. Osoby zażywające barbiturany, czy tez innego rodzaju leki będą zachowywały się i reagowały w niekontrolowany sposób w stosunku do życia własnego lub innych ludzi. Niezdolność do kierowania własnym postępowaniem jest widoczna w przypadku aresztowań za chuligaństwo po pijanemu, sporów rodzinnych i rękoczynów wywołanych stanie nietrzeźwości, ale takim zachowaniem wyróżniaj się nie tylko osoby uzależnione od zażywania alkoholu i środków zmieniających nastrój. każdy kto napił się alkoholu lub zażył inne środki zmieniające nastrój w ilościach dostępnych mu, zachowałby się w sposób niekontrolowany. Często właśnie taki sposób zachowania zdarzył się wielu osobom w przeszłości. Cofnij się myślą do spotkań rodzinnych lub przyjęć biurowych: zdarzyło ci się wypić „ o jeden za dużo”, w wyniku czego przyjęcia te stały się bardziej hałaśliwe niż byłyby normalnie. Może przypominają ci się niecodzienne hulanki i tańce lub niecodzienne dla ciebie kontakty z płcią odmienna. Tego rodzaju postępowanie może być zdecydowanie określane jako niezdolność do kierowania własnym życiem, nie tylko wśród osób uzależnionych od zażywania alkoholu i środków zmieniających nastrój. Nasz nałóg bezpośrednio oddziaływuje na każda sferę naszego życia. Dotknięte są nim nasze emocje i zachowanie się. Na polu pracy zawodowej rezultatem zażywania przez nas alkoholu są utracone godziny oraz uchylanie się od spełniania obowiązków. Wiele osób nie chce przyznać się do fatalnego stanu do jakiego doprowadził je nałóg. Dość popularnym pojęciem w naszym społeczeństwie jest to, ze alkohol lub pigułki są przekleństwem w naszym życiu. Szanuje ten pogląd, ale do pewnej określonej granicy. Jestem bardziej skłonny przychylić się do podkreślenia idei, ze to właśnie my sami stwarzamy sobie lwia cześć naszych problemów, a nie zażywane pigułki czy alkohol. Alkohol albo środki zmieniające nastrój nie przynoszą szkody danej osobie aż do momentu, gdy nie nauczyć się ona usprawiedliwiać swojego ciągłego zażywania i nadużywania. Indywidualna niezdolność w kierowaniu własnym życiem wiąże się z naszym ustosunkowaniem się do samego siebie i otoczenia ludzi, z którymi żyjemy. W wielu przypadkach ta indywidualna niezdolność , to niezdawanie sobie rady z własnym życiem, występowała wiele lat przed nałogowym uzależnieniem od alkoholu i środków zmieniających nastrój. Filozofia AA głosi, iż zatkanie butelki korkiem nie wystarczy. Musimy zmienić nasza osobowość. W naszym życiu prywatnym musimy sami się odnaleźć. Muśmy zrozumieć to co według programu AA znaczą w naszym przypadku „wady charakteru” i „słabe strony”, w celu zaakceptowania samych siebie jako istot ludzkich, mających tak samo swoje silne i słabe strony, jak każdy inny człowiek. Pewna cześć istniejących wad w charakterach wydaje się być wspólna dla osób uzależnionych od zażywania alkoholu i środków zmieniających nastrój. jedna z wad charakteru jest egocentryzm. Taka wada musi być obecna w każdym z nas, aby nasza choroba rozwijała się. Wydaje się, iż w przypadku egoizmu potrzebne jest bezpośrednie, czynne działanie, aby złamał się nasz system zakłamania i abyśmy odbudowali zaufanie i troskę o innych ludzi. Następna wspólna wada, prowadząca do niezdolności w kierowaniu własnym życiem jest podstawowa niedojrzałość, która wydaje się być rozpowszechniona wśród osób uzależnionych od alkoholu i środków zmieniających nastrój. Powoduje ona to, że reagujemy na sprawy życiowe w sposób niszczący dla samego siebie. Niedojrzałe zachowanie może również występować wtedy, gdy jesteśmy trzeźwi. Niedojrzałość nie musi rzucać się w oczy. Osoba będąca w stanie trzeźwości może funkcjonować bardzo dobrze, ale najmniejsza dawka podniecenia czy tez zakłócenia normalnego sposobu działania powoduje reakcje. Taki sposób gwałtownego reagowania jest wynikiem niedojrzałości. Jakiekolwiek zachowanie, którego wynikiem jest pomniejszenie szacunku dla siebie samego, czy tez godności swojej jest również niedojrzałe. Kilka przykładów stanowią napady gniewu, nie dzielenie się z innymi szczerze swoimi uczuciami czy tez emocjami, egocentryczny upór i tym podobne, Taki sposób zachowania rozwija się stale i stopniowo staje się istotnym elementem naszej osobowości. Indywidualna niezdolność w kierowaniu własnym życiem obejmuje szeroki zakres sposobów postępowania, ponieważ każda osoba jest inna. Jakkolwiek, mamy podstawowe, wspólne dla wszystkich pragnienia. Chcemy kochać i być kochanym. Chcemy czuć się ludźmi wartościowymi w naszym codziennym życiu. Spełnienie tych pragnień może stać się o wiele łatwiejsze, jeśli będziemy starać się „umodelować” życie według własnych „widzi misie”. Uświadomienie sobie faktu, ze nie jesteśmy zdolni kierować własnym życiem, z początku może być trudne do zaakceptowania. Zaakceptowanie Pierwszego Kroku i wszystkich jego implikacji pomoże nam nauczyć się próbować rożnego rodzaju sposobów zachowania, co pociągnie za sobą zmiany w naszych postawach i wartościach, co z kolei pozwoli „polubić” siebie i innych. Musimy zdać sobie sprawę z tego faktu, iż nie potrafimy kontrolować wyniku czy tez manipulować wynikiem jakiejkolwiek sytuacji: jesteśmy odpowiedzialni jedynie za włożony wysiłek.

Wzywam wszystkich czytelników tej broszury aby wraz ze mną uczestniczyli we wspaniałym przeżyciu - poznawania samego siebie oraz własnych reakcji na sprawy życia i spełniania naszych własnych możliwości. Nastąpi w to w sposób naturalny, wraz z systematyczna praca nad 12 Krokami Programu AA, którego zasada jest zrozumienie i zaakceptowanie bezsilności wobec alkoholu i niezdolności do kierowania własnym życiem.

KROK PIERWSZY - PRACA PISEMNA

Krok pierwszy stanowi podstawę powrotu do zdrowia. Zadanie do opracowania, umieszczone na kolejnych stronach, jest tak pomyślane, aby pomoc tobie w udowodnieniu sobie i zaakceptowaniu swojej bezsilności oraz niezdolności w kierowaniu własnym życiem.

BEZSILNOŚĆ

1.  W jaki sposób zażywany przez ciebie alkohol (środki zmieniające nastrój) spowodowały, ze twoje życie i życie innych znalazło się w niebezpieczeństwie?

2.  Jak utraciłeś szacunek dla samego siebie (samej siebie) z powodu zażywania alkoholu (środków zmieniających nastrój)?

3.  Czego w twoim zachowaniu współmałżonek-rodzina przyjaciele najbardziej nie lubią?

4.  Jak próbowałeś(las) kontrolować swoja konsumpcje alkoholu (środków zmieniających nastrój)?

5.  Podaj 5 przykładów, jak bezsilność (utrata kontroli) przejawiała się w twoim własnym doświadczeniu?

6.  Jaki typ fizycznych szkody wystąpił u ciebie lub u innych w wyniku zażywania alkoholu (środków zmieniających nastrój) przez ciebie?

7.  Jaka jest aktualna twoja kondycja fizyczna (serce, wątroba)?

8.  Jaka jest różnica pomiędzy przyznaniem się a akceptacja? Czy przyznajesz się, czy akceptujesz? Sprecyzuj w jaki sposób poprzez swoje zachowanie przyznajesz się lub akceptujesz.

  1. Co przekonuje ciebie, iż dłużej już nie możesz używać alkoholu lub narkotyków bez szkody dla własnego zdrowia?

  2. Czy jesteś alkoholikiem lub osoba uzależniona od zażywania środków zmieniających nastrój?

NIEUMIEJETNOSC POSTEPOWANIA

1.  Co rozumiesz pod pojęciem niezdolności kierowania własnym życiem?

2.  Jakie postępowanie możesz u siebie rozpoznać jako twoja niezdolność kierowana własnym życiem w sensie społecznym?

3.  Podaj 6 przykładów swojego nieumiejętnego postępowania w czasie trzeźwości?

4.  Jakie cele chcesz osiągnąć w swoim życiu?

5.  W jaki sposób starałeś się te cele osiągnąć przed leczeniem?

6.  Podaj 3 przykłady uczuć, które starałeś(las) się zmienić zażywaniem alkoholu (środków zmieniających nastrój)?

7.  W jaki sposób starałeś się zmienić swoja osobowość przed leczeniem?

8.   Jakie większe nieszczęście, oprócz tego, z powodu którego obecnie leczysz się, mogłoby ci się przydarzyć w ostateczności?

9.   Czym różnisz się od innych ludzi?

10.  Podaj 15 powodów dlaczego powinieneś (powinnaś) kontynuować program AA.


Krok 2 -Uwierzyliśmy że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.

WSTĘP.

To co mamy do powiedzenie odnośnie Kroku Drugiego nie dotyczy wyłącznie nowych osób, które niedawno rozpoczęły program. Jak najbardziej podkreślamy taka potrzebę dla tych osób , które niedawno przyznały się do swojej bezsilności wobec alkoholu i innych środków chemicznych zmieniających nastrój, oraz uznały, ze nie są zdolne do kierowania własnym życiem; oraz potrzebę dla tych osób, które dopiero teraz uznały, ze osiągnęły dno i nie maja dokąd zwrócić się o pomoc. Ale ponieważ nie ma cudownego leku na alkoholizm, a możliwa jest jedynie postępująca w czasie poprawa zdrowia, to wszyscy bez względu na długość okresu trzeźwości, pracujemy nad programem w każdym kolejnym dniu naszego życia. Tym sposobem każdy następny dzień jest dla nas wszystkich kolejna okazja, aby od nowa czerpać korzyści z Programu A.A. Osobom, które właśnie zetknęły się z Programem A.A. podsuwamy myśl, ze Drugi Krok sam w sobie nie stanowi rozwiązania naszego problemu bezsilności wobec alkoholu i niezdolności do kierowania własnym życiem. Do tego prostego wniosku doszli alkoholicy, którzy wyszli z nałogu i proponują innym, ze również mogą osiągnąć trzeźwość, jeśli pójdą ta sama droga. W miarę zapoznawania się z treścią Kroku Drugiego pamiętajmy, ze Program A.A. nie wydają nakazów, a jedynie sugeruje 12 Kroków w celu powrotu do zdrowia. Byłoby nierozsądnie wyciągać automatycznie wniosek, ze na przykład „Siła Większa dla nas samych” koniecznie musi być Bóg. Nawet ci z nas, którzy uważają, ze nie wierzyli w Boga, w przyszłości mogą dojść do wniosku, ze ich stosunek do Boga stal się niewłaściwy i utracili nadzieje w wiarę. Powinniśmy również być przygotowani na wszelkie uwagi, ze Krok Drugi prowadzi do wniosku, iż jesteśmy wariatami. Takie konkluzje mogą przeobrazić Krok Drugi w barierę dla naszego powrotu do zdrowia, a nie obietnice nadziei, która jest jego celem. Ale ponieważ takie mylne koncepcje mogą się zdarzyć i się zdarzają, określmy co oznacza „stan obłąkania” typowy dla alkoholików lub osoby uzależnionej od środków zmieniających nastrój, a następnie przyjrzyjmy się niektórym rozważaniom Siły Większej od nas samych. Rozpocznijmy od tego co rozumiemy jako „stan obłąkania” Typowy dla alkoholika.

STAN OBLAKANIA

Słownik podaje następującą definicje stanu obłąkania:” niezdolność do kierowania własnymi sprawami, wykonywania obowiązków społecznych oraz niezdawanie sobie sprawy z własnej choroby”. Pierwsza cześć definicji odnosi się oczywiście do tych z nas którzy stosunkowo niedawno uznali, ze nie są zdolni kierować własnym życiem. Zakładając, ze jest to pierwsze nasze zapoznanie z Krokami A.A. i nie zrobiliśmy gruntownego i odważnego obrachunku moralnego jak proponuje Krok Czwarty, to zdajemy sobie sprawę, ze prawdopodobnie nie rozpoznajemy pełnego obrazu naszej choroby. Bardzo możliwe, ze na tym etapie nie jesteśmy dalej niż ponad nasz problem picia, czy też nadużywania środków zmieniających nastrój i nadal zaprzeczamy, lub minimalizujemy ważność problemu. Nadal staramy się winić raczej okoliczności lub innych za nasze picie, niż akceptować odpowiedzialność za własne postępowanie. Jest również prawdopodobne, ze nie zdajemy sobie sprawy z zasięgu naszego uzależnienia. Na przykład wielu z nas nauczyło się uzależniać od różnego rodzaju zachowań w celu poradzenia sobie z ucieczka od nieprzyjemnych realiów życia, na długo zanim nauczyliśmy się uzależniać od alkoholu lub innych podobnie działających środków zmieniających nastrój. Jest nawet możliwe, ze posiadamy kilka wspólnych i typowych cech charakteru lub osobowości związanych z naszym uzależnieniem. Dr Harry Tiebout, który przed 30 lat pracował z alkoholikami i był gorącym zwolennikiem A.A., określił nas jako buntowniczych idealistów”. Wielka Księga identyfikuje nas jako ludzi egoistycznych i egocentrycznych, kierujących się mnóstwem odmian leku w swoim postępowaniu, oszukujących samych siebie , samolubnych i rozczulających się nad sobą. A wiec nasza choroba jest o wiele bardziej poważna niż sądziliśmy i jeśli nie zostanie powstrzymana, to może być dla nas śmiertelna. Ale nie musi to wcale oznaczać, ze jesteśmy kandydatami do leczenia psychiatrycznego. Kolejnym przykładem naszego stanu obłąkania jest nasze spaczone wyobrażenie osobie. W jakimś bliżej nie określony sposób każdy z nas doszedł do wniosku, ze jego problem jest jedyny w swoim rodzaju i ze to co mi pomogło innym jemu nie pomorze. Takie negatywne przekonania szkodzą nam i podtrzymują rozwój choroby. Weźmy na przykład chorego alkoholika leżącego w szpitalu, który nie pozbył się tych negatywnych przekonań. Pil przez cale lata, a przez ostatnie tygodnie szczególnie dużo, a jadł tylko tyle aby utrzymać się przy życiu. Po upływie pewnego okresu czasu, podczas którego karmiono go przy użyciu kroplówki , jest już zdolny zatrzymać pełną porcie żywności w swoim żołądku i czuje się lepiej fizycznie, ale jest całkowicie zdezorientowany i ma chaos w głowie. Narastają w nim uczucia żalu nad sobą i urazy, ponieważ wierzy, ze Bóg stworzył go takim, aby nie mógł pić tak jak inni ludzie. Rośnie w nim poczucie potępienia dal samego siebie za to , ze nie ma silnej woli w swoim postępowaniu. Pewnego dnia do jego pokoju wchodzi dwóch porządnie wyglądających i sprawiających zaufanie mężczyzn. Przedstawiają mu się, że są niepijącymi alkoholikami, którzy osiągnęli trzeźwość przy pomocy programu A.A. Nasz pacjent zaraz przyjmuje postawę obronna i staje się podejrzliwy. Bo właściwie kto dziś poświęca czas, aby złożyć wizytę zupełnie obcej osobie, a w dodatku niegodziwej, która pozbawiona jest silnej woli w postępowaniu. Niemniej jednak w miarę jak ci dwaj mężczyźni opowiadają mu o swoich alkoholowych doświadczeniach zaczyna wierzyć, ze nie maja żadnych ukrytych zamiarów. Ale również tkwi on w przekonaniu, iż nie mogli oni mieć prawdziwych problemów z powodu picia, skoro tak dobrze się prezentują. Nie potrafi on utożsamić ich poczucia własnej godności i pogody ducha z nimi samymi, ale chciałby na pewno być taki. Jednakże uważa oczywiście, ze jemu nie uda się tego osiągnąć. Jest przekonany, ze jego przypadek jest zupełnie inny, jedyny w swoim rodzaju, gorszy od jakichkolwiek innej sytuacji i ze Program A.A. mógłby być pomocny dla nich, ale jemu nie pomorze. Jest to dla niego zupełnie nieosiągalne. I trzeźwość będzie dla niego nieosiągalna tak długo, dopóki będzie wierzył, ze misi ja osiągnąć o własnych siłach i przy pomocy własnej siły woli . Innym przykładem jest człowiek, który w dni powszednie nie pije alkoholu prawie wcale, czy tez w zaciekle panuje nad chęciom wypicia, a troszczy się głównie o to ,co przyniesie koniec tygodnia. Wtedy nie może się już powstrzymać i wypija do woli. Chociaż upiera się on, ze pije w celach towarzyskich, nie daje mu spokoju natrętna myśl, ze jest cos nie w porządku z człowiekiem, który cieszy się z życia tylko `pod wpływem alkoholu'. NA swoich sąsiadów obraza się za to , ze na trzeźwo wypełniają swoje obowiązki męża i ojca i stara się wmówić sobie , iż nie wiedza co trącą, ale po cichu zazdrości im. Z jakiejś bliżej nie określonej przyczyny alkohol i relaks, zabawa i dobre samopoczucie stały się dla niego synonimami. Nie przestanie pić dopóki będzie wierzył, ze ni może żyć bez alkoholu. Tak długo, jak będzie trwał w tym przekonaniu , ze nie ma innego źródła Siły WYZSZEJ ponad jego własną, tak długo nie będzie mógł żyć bez alkoholu. Kobieta alkoholiczka pozostaje w cieniu innych zagadnień naszej uzależnionej od alkoholu i środków zmieniających nastrój społeczności. Opanowały ja uczucia samotności i znudzenia, a jej rola w rodzinie jak się wydaje straciła sens. Żyje ona z dnia na dzień będąc w różnym stanie uspokojenia wywołanym alkoholem lub środkami uspakajanymi , lub tez co się zdarza , kombinacja obydwu. Pogrążająca się w uczuciu litości nad sama sobą i własną bezużytecznością, nie zdaje sobie sprawy z pełnego znaczenia swojej bezsilności i niezdolności do kierowania własnym życiem. Zaciekle próbuje poprawić te sytuacje na własną rękę. Czyni to okresowo poprzez zmuszanie się do abstynencji i w czasie , gdy gorączkowo sprząta dom oraz próbuje wypełnić pozostałe obowiązki, które zaniedbała. Taka sytuacja może tylko chwilowo zaspokoić jej poczucie własnej wartości, ale ponieważ widzi ona siebie jako jedyne źródło siły i kontroli samej siebie, to takie poczucie nie jest trwale. Weźmy pod uwagę rożnych ludzi pijących alkohol i uzależnionych od środków zmieniających nastrój. Czy będą to mężczyźni, czy kobiety, czy młodzież, czy tez ludzie starsi, u wszystkich brak wiary w Siłę Wyższą spowodował ich poddanie się i pogodzenie z tym, ze pozostała część swego i tak skracającego się życia spędzą uzależnieni od alkoholu i środków zmieniających nastrój. Myślenie negatywne utrwala się w nich i powoli staje się ich rzeczywistością, ale rzeczywistość opaczna, która jest bariera uniemożliwiającą powrót do zdrowia. Nie oznacza to jednak , ze nasza choroba ma wymiar psychiatryczny.

Oznacza to, ze gdy staramy się być najwyższym autorytetem dla siebie samych, to nie możemy szukać pomocy w alkoholu i innych środkach zmieniających nastrój.

Prawdziwa rzeczywistość prowadzi nas do poszukiwania źródła Siły na zewnątrz nas.

SILA WIEKSZA ID NAS SAMYCH

Ci z nas , którzy byli wychowywani w duchu przynależności do Kościoła, lub maja wpojone pewne przekonania religijne, mogą mieć problem z Krokiem Drugim. Mogą uważać, ze istnieje sprzeczność pomiędzy zasadami, które im wpojono, a tym w co mamy uwierzyć zgodnie z Krokiem Drugi. Ale nie prosi się nas przecież o zaniechanie tego czego nas nauczono poprzednio, a jedynie o oddzielenie tego od naszej podstawowej potrzeby życia i pracy nad programem każdy kolejny dzień życia, który skupia się wokół naszej potrzeby osiągnięcia stanu trzeźwości. Znajdują się wśród nas i tacy, którzy mogą powiedzieć: ”Ja już wierze w boga, a wiec nie musze sobie zawracać głowy Krokiem Drugim”. W tym przypadku może okazać się dla nas pożyteczne zadanie sobie następującego pytania: dlaczego ,jeżeli rzeczywiście wierzymy w Boga znaleźliśmy się w takiej sytuacji bezsilności i niezdolności do kierowania własnym życiem? Następnie ci z nas, którzy określają się jako agnostycy lub ateiści od razu odrzuca każdą sugestie, która wiąże się z wiara w Boga. Krok Drugi wcale nie oznacza, ze od zaraz musimy Wierzyc w Boga, tak jak jest on przedstawiony w niektórych wydaniach religijnych. W wyniku tej błędnej interpretacji, wiele osób porzuca program wierząc, ze on im nie pomorze. W rzeczywistości Krok Drugi jak tez wszystkie pozostałe Kroki, jest propozycja niepijących alkoholików, która brzmi: „Myśmy uczyli się w ten sposób”. Doszli do wniosku, ze w Kroku Drugim swojego powrotu do zdrowia uwierzyli, ze jest dla nich nadzieja. Jeśli uwierzymy, ze źródło potrzebnej nam Siły leży na zewnątrz nas. Mówią oni nam wyraźnie , ze nie jest łatwy Krok do zrobienia. Faktycznie jest on dokładnym przeciwieństwem w stosunku do naszego egocentryzmu i egoistycznego postępowania jakie wybraliśmy i dlatego może się on wydawać niemożliwy do zrobienia Może ułatwić to trochę nasze zadanie , jeśli nie będziemy wybiegali myślami naprzodu i będziemy pamiętali o tym, ze Krok Drugi nie wymaga od nas przyjęcia zobowiązania. Jedynie sugeruje, ze dla nas, osób uzależnionych od alkoholu i środków zmieniających nastrój, jest dostępne źródło Siły, przy pomocy której możemy powrócić do normalnego życia duchowego, które jest wynikiem życia w trzeźwości. Jeśli zapytalibyśmy wszystkie osoby uzależnione od środków zmieniających nastrój i a alkoholu, które powróciły do normalnego życia, jak określają swoja Sile Wyższa. Prawdopodobnie uzyskalibyśmy różne odpowiedzi. Niektórzy z nas mogliby stwierdzić: Bóg, tak jak Go rozumiem, inni mogliby odpowiedzieć: Bóg działający poprzez program A.A.; a jeszcze inni prawdopodobnie mogli by odpowiedzieć ,ze ich Siła Wyższa składa się z Dwunastu Kroków, Wielkiej Księgi:, uczestnictwa w mityngach, oraz we Wspólnocie A.A. jako całości. Niewątpliwie powiedzieli by nam, iż najważniejszym krokiem dla nich była możliwość wyjścia poza obręb własnego ja i uświadomienia sobie , ze nie są „pępkiem świata:.

JAK UWIERZYC

Konkretne przykłady, ze program A.A. pomaga każdemu, który go będzie dokładnie realizował, powinny być naszym największym bodźcem, aby wen uwierzyć. Jeżeli odczuwany chęć zaprzestania picia alkoholu i zażywania środków zmieniających nastrój i jeżeli dążymy do powrotu do normalnego życia, powinniśmy regularnie uczęszczać na spotkania A.A. Tam właśnie proces naszego dochodzenia do wiary ulega przyspieszeniu. Gdy jesteśmy już wprowadzeni w ten program, to nie powinniśmy zezwalać sobie na krytyczne i osądzające oceny, ani tez nie powinniśmy stwarzać sobie nierealnych nadziei. Jeśli szukamy natychmiastowego cudu, możemy spotkać się z rozczarowaniem, gdyż ten proces jest długotrwały, trwający przez cale życie. Zobaczymy zapewne wady lecz nie w samym Programie, lecz u członków wspólnoty, którzy przyznają się do swoich wad. Będą to prawdziwi ludzie, którzy próbują i pomimo leków oraz obaw zabierają glos na mityngach. Wyrażają się oni o sobie w sposób uczciwy bez względu na to jak będą odebrani przez innych. Ci , którzy starają się być uczciwi i szczerzy, otrzymują pokrzepienie i wzmocnienie. Ci ludzie rozwijają się i dojrzewają, myślą i działają rozsądnie. I ci ludzie utrzymują trzeźwość. Uwierzyli oni bowiem, ze Siła Większa od nich samych może przywrócić im zdrowie duchowe. I tak tez się stało. To co zrobiliśmy dowodzi, ze Program jest pomocny dla tych, którzy w niego wierzą. Krok Drugi nie sugeruje abyśmy uwierzyli w więcej niż to. Specjaliści służby zdrowia oraz naukowcy mogą czasami spekulować na temat przyczyn skuteczności Programu, czy tez odnośnie poszczególnych Kroków, czy tez zawartych w Wielkiej Księdze, czy tez na temat doradzonych sposobów wyjścia z sytuacji podczas terapii grupowych. Ale to , co istotne powoduje, ze Program jest skuteczny, to istnienie ludzi uzależnionych od alkoholu i środków zmieniających nastrój, którzy zachowują trzeźwość oraz to ze stanowi on podwalinę dla wiary, dla innych ludzi poszukujących sposobu powrotu do normalnego stanu psychicznego.


KROK 3 Postanowiliśmy powierzyć nasza wole i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy

WSTEP

Podczas, gdy Krok Drugi krok możemy traktować jako obietnice nadziei, to Krok Trzeci wyraźnie nawołuje do aktu wiary. Wiara w środki umożliwiające powrót nam do zdrowia jest jedna sprawa, a inna sprawa jest osobiste zaangażowanie się w powrót do zdrowia. Widzieliśmy jak to pomogło innym, ale czy pomoże nam? Podczas, gdy Krok Drugi sugeruje „Silą Wyższa”, Krok Trzeci zawęża definicje do „Boga, tak jak Go rozumiemy”. Wydaje się nam, ze stoimy w obliczu dwóch bardzo trudnych propozycji. Jedna z nich jest uwolnienie się od stanu, w którym uważamy się za samowystarczalny autorytet. Druga jest podjecie decyzji, ze potrzebujemy Boga w naszym życiu. Stanowi to duże ryzyko, gdyż wymaga od nas aktu wiary. Wielu z nas uważa, iż maja w sobie mało wiary, lub jej im brak, a inni mogą nawet nie rozumieć czym jest wiara. Albo uważamy, ze przedtem próbowaliśmy Wierzyc w Boga, ale to nam nic nie pomogło. Wielu z nas wcale nie rozumie wiary w Boga, a jeśli już, to mamy zmieszane pojęcia. Nauczenie się wiary w Boga może wydawać się nie możliwe. Ale nie jest ono niemożliwe, jeżeli będziemy pamiętali o tym, ze innym udało się to z sukcesem i ze Krok Trzeci nie wymaga od nas natychmiastowego nawrócenia. Nie ma ograniczenia czasowego na rozwijanie w sobie wiary, ale Krok Trzeci nawołuje do podjęcia decyzji. Z wyjątkiem cudu błogosławiącego nas natychmiastowym nawróceniem się, spełnienie decyzji odnośnie powierzenia naszej woli i naszego życia opiece Boga, jest procesem odbywającym się dzień po dniu przez cale życie. Jeśli już w tym miejscu udałoby się nam osiągnąć pełne nawrócenie, 12 Kroków można by było zredukować do trzech i nasze postępujące w czasie zaangażowania się w program byłoby niekonieczne. W niniejszym artykule będziemy omawiali niektóre ze znaczeń naszej decyzji o nawróceniu naszego życia i naszej woli do Boga. Z powodu rożnych naszych wierzeń religijnych, rozpoczniemy od rozważań na temat rozumienia Boga.

BOG, TAK JAK GO ROZUMIEMY

Prawdopodobnie wszyscy z czasem poznaliśmy ludzi, którzy nieugięcie starali się broniąc swej wiary i którzy starali się narzucać ja innym lub nawet starali się udowodnić, ze Bóg istnieje. Możemy być zniechęceni przez takich ludzi oraz możemy podejrzewać, iż Program oferuje nam prawie to samo. Nie jest to prawdziwe. Krok Trzeci po prostu zakłada, ze istnieje Bóg, którego należy rozumieć, i ze każdy z nas rozumie Boga na swój sposób. Możemy Go rozumieć jako słabego lub silnego, jako konserwatystę lub liberała, jako archaicznego lub nie istniejącego. Na tym etapie naszego stanu trzeźwości, nie powinniśmy pozwolić na to, żeby nasze zrozumienie Boga stało się zagadnieniem kontrowersyjnym. Po prostu powinniśmy zaakceptować fakt, ze jeżeli pozostaniemy abstynentami i jeśli będziemy pracowicie opracowywali Program, w nas samych Zajdą ważne przemiany, jak również i w naszym rozumieniu Boga. Dojdziemy do wniosku, ze w miarę jak nauczymy się lepiej rozumieć siebie samego oraz innych ludzi, obudzimy w sobie lepsza zdolność rozumienia Boga. Na razie powinniśmy spróbować zaakceptować definicje sugerowana w Tradycjach Anonimowych Alkoholików: „Kochający Bóg, tak jak On Siebie wyraża w naszej grupowej świadomości”. Pozwoli to nam na prawidłowe rozważania na temat podjęcia decyzji, a potem jej wykonania.

NASZA DECYZJA

Wyraz „jeżeli” został nazwany najważniejszym wyrazem w słowniku. Rzeczywiście wydaje się on ważny dla tych z nas, którzy są uzależnieni od środków chemicznych zmieniających nastrój. Jeżeli nie byliśmy bezsilni wobec alkoholu i innych środków chemicznych zmieniających nastrój, i jeżeli nasze życie nie byłoby niemożliwe do kierowania, i jeżeli nie bylibyśmy pierwszorzędnym przykładem tego, co „Wielka Księga” identyfikuje jako „upór niepohamowanego uczucia”, żądna część Programu nie odniosłaby się do nas i do naszej bardzo ważnej decyzji, zawartej w Kroku Trzecim. Jednakże jesteśmy bezsilni wobec alkoholu i wobec innych środków chemicznych zmieniających nastrój, i nie jesteśmy zdolni do kierowania naszym życiem oraz jesteśmy ludźmi upartymi, i stoimy w obliczu jeszcze wielu takich „jeżeli”. Przywołują w pamięci Krok Drugi. Jeżeli uwierzymy to zostanie przywrócony nam normalny stan psychiczny. Dojdziemy do stanu trzeźwości, jeżeli szczerze tego pragniemy i podejmiemy decyzje w ślad tych, którym udało się osiągnąć ten stan. Jeżeli będziemy próbowali stać się realistami, mało prawdopodobna sprawa będzie dla nas utrata naszej odwagi. Dla wielu z nas będzie to trudny okres, ponieważ nasza decyzja pociąga za sobą zaniechanie picia alkoholu i zażywania środków zmieniających nastrój, które zajmowały ważną część naszego życia. Może nie dobrowolnie wybraliśmy zgłoszenie się do A.A. lub leczenie. Mogliśmy się znaleźć pod naciskiem naszego pracodawcy, lub naszej żony ( naszego męża), lub tez innych członków rodziny, lekarza lub nawet sadu. Możemy wcale nie mieć szczerej chęci zaprzestania picia czy tez zażywania środków zmieniających nastrój, i tylko dlatego opracowujemy Program, gdyż wydaje się to nam lepszym rozwiązaniem od konsekwencji wynikających z braku przystosowania się. Nie byliśmy szczęśliwi, gdyż uznaliśmy, ze jesteśmy bezsilni wobec alkoholu i innych środków chemicznych zmieniających nastrój, i ze nie byliśmy zdolni do kierowania naszym życiem. Może będziemy musieli z niechęcią uznać, ze Program pomaga chociażby innym ludziom uzależnionym od zażywania środków chemicznych zmieniających nastrój. Może nadal szukamy sposobu pogodzenia dalszego picia (lub zażywania środków zmieniających nastrój) z osiąganiem owoców stanu trzeźwości, takich jak szacunek dla siebie i innych. Ale jest to sprawa niemożliwa. A teraz musimy podjąć decyzje. Czy będziemy współtworzyć nasze życie czy uciekać od niego?. Jest to najważniejsza decyzja, która musimy podjąć. Na początku, każdy z nas był błogosławiony chociażby drobina wiary, ale rzadko ja praktykowaliśmy. Tak jak musimy posługiwać się naszymi kończynami górnymi i dolnymi, jeżeli chcemy aby były one silne i jędrne, tak musimy praktykować nasza wiarę, jeżeli chcemy aby stała się ona silniejsza i trwałą. Dotychczas dopuszczaliśmy do siebie leki towarzyszące niewykonaniu czegoś, leki towarzyszące szczeremu wyjawianiu się oraz leki i obawy związane z odmowa rządzenia i kierowania własnym życiem. Musimy podjąć decyzje dotycząca działania pomimo istniejącego leku, a nie jako wynik tego leku. Decydujemy się na pewne ryzyko. Zdecydujemy się działać w oparciu o wiarę. Powierzenie naszej woli i naszego życia opiece Boga, tak jak Go rozumiemy, jest wykonaniem naszej decyzji działania w oparciu o wiarę.

POWIERZENIE NASZEJ WOLI I NASZEGO ZYCIA OPIECE BOGA

Jednym z celów

niniejszej broszury jest poparcie tego, co „Wielka Księga” podkreśla, tego Iż A.A. jest programem działania. Program pomaga tym z nas, którzy są zdolni być uczciwi wobec siebie w trakcie opracowywania programu. Ta filozofia szczególnie na początku może okazać się trudna do zastosowania do Kroku Trzeciego. Jesteśmy skłonni zapytać „Co ja robię?”. Możemy zrozumieć co znaczy podjąć decyzje, ale nie rozumiemy co mamy właściwie robić. Program sugeruje, ze jest bardzo wiele do zrobienia. Każdy Krok stwarza nam okazje do trochę lepszego poznania siebie i wykazania większej świadomości odnośnie tego, w jakiej sytuacji jesteśmy obecnie. Krok Trzeci zapewne nie jest wyjątkiem, ponieważ proces powierzenia naszej woli i naszego życia opiece Boga wymaga od nas abyśmy uświadomili sobie nasz przeszły sposób myślenia oraz nasze przeszłe postawy i sposób w jaki musimy je zmienić w celu wykonania podjętej przez nas decyzji. Gdy będziemy opracowywali Krok Dziesiąty i dalej opracowywali ocenę naszej osobowości, stanie się ona sposobem na określenie jakimi osobami jesteśmy dzisiaj. Również stanie się doskonała metoda pomiaru stopnia sukcesu, który osiągniemy powierzając nasza wole i nasze życie opiece Boga. Codziennie mamy wiele przykładów dających nam decyzje do zbadania naszej szczerości odnośnie powierzenia. Powinniśmy zadać sobie następujące pytania: Jeżeli znajdujemy się w obliczu sytuacji, która daje nam opcje aby zachować się egoistycznie albo w sposób nieegoistyczny - którą opcje wybierzemy?. Czy pozwalamy sobie troszczyć się o dobro i potrzeby kogoś innego, czy tez instynktownie przekładamy wyżej nasze potrzeby?. Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad tym czy nasza małżonka (nasz małżonek) czy tez inni członkowie rodziny są zadowoleni czy smutni, czy są chorzy czy zdrowi, czy tez nadal jesteśmy zajęci sami sobą?. Czy podejmujemy ryzyko wyrażania się o sobie i przedstawiania siebie w sposób uczciwy czy tez nadal staramy się przypodobać innym w celu uzyskania od nich aprobaty - nawet za cenne własnej godności i własnego szacunku?. Czy tolerujemy wady i błędy innych czy tez osadzamy ich poświęcając więcej czasu na ocenę ich osobowości niż na ocenę własnej osobowości?. Czy w naszych codziennych sprawach ćwiczymy cierpliwość czy tez nadal hołdujemy zasadzie z naszego dzieciństwa: „Chce mieć to, co chce i wtedy kiedy chce”?. Czy zaczynamy akceptować odpowiedzialność za nasze postępowanie i czy z miejsca uznajemy nasze błędy czy tez nadal szukam alibi, czy tez posądzamy i winimy innych za nasze błędy. Czy pozbyliśmy się naszych dawnych uraz czy tez nadal je pielęgnujemy i powalamy na to aby „kwitły” one w naszym stanie rozczulenia się nad samym osobą?. Czy uświadomiliśmy sobie, ze żywienie uraz czyni nam samym więcej krzywdy niż komukolwiek innemu, a litość nad samym sobą jest tylko o krok dalej od nałogowego picia alkoholu i zażywania środków chemicznych zmieniających nastrój?. Czy załatwiamy bieżące problemy dzisiaj czy tez znajdujemy się w sytuacji, w której mamy tendencje do manipulowania lub odwlekania tego, bez względu na wpływ jaki wywrze nasz brak działania na innych?. Czy patrzymy na siebie samych i na inne sytuacje życiowe realistycznie, czy nadal oczekujemy od nas samych i od naszego życia więcej niż mamy prawo oczekiwać, narażając się w ten sposób na rozczarowania, frustracje oraz na powrót do nałogowego picia czy tez zażywania innych środków chemicznych zmieniających nastrój?. I jeszcze jeden ważny czynnik, który należy wziąć pod uwagę w naszej próbie przesunięcia ogniska naszego życia ze sfery materialnej do sfery duchowej. Tym czynnikiem jest anonimowość. Dwunasta Tradycja A.A. wyszczególniła, iż „anonimowość jest podstawa duchowa wszystkich naszych tradycji, przypominająca nam aby przedkładać zasady ponad osobiste ambicje”. Musimy pracowicie śledzić nasza motywacje i regularnie zadawać sobie pytanie czy stosujemy Program w sposób egoistyczny czy bezinteresowny. Czy wykorzystujemy anonimowość we wspólnocie jako ”parawan, pod którym możemy się schować”, czy tez widzimy nasza anonimowość tylko jako okazje dla bezinteresownej pomocy innym bez oczekiwania w zamian za nią osobistego uznania czy nagrody?. Są to tylko niektóre kryteria, które uniemożliwiają nam ocenę naszego postępu w powierzaniu naszej woli i naszego życia opiece Boga, tak jak Go rozumiemy. Nie możemy spodziewać się perfekcji, ale jeżeli wysilimy się z całego serca i będziemy pamiętali o ostrzeżeniu zawartym w „Wielkiej Księdze” przypominającym nam o tym, iż nasz niepełny wysiłek nie przyniesie nam pożytku, to powinniśmy zaobserwować u siebie poprawę.

STRESZCZENIE

Może nasze podejście do sprawy winno być przedstawione w bardziej religijnym tonie, powołującym się na ustępy z Biblii dotyczące naszego poddania się w stylu „Twoja wola, nie moja wola”, ale staraliśmy się pamiętać o tym, iż wspólnota A.A. zestala stworzona dla wszystkich alkoholików, bez względu na ich wyznania, i ze jedynym wstępnym warunkiem przynależności do niej jest szczera chęć zaprzestania picia. Jesteśmy przekonani, ze dla tych z nas, którzy są uzależnieni od zażywania środków zmieniających nastrój, niewielkie są szanse dojścia do zdolności zrozumienia Boga, a jeszcze mniejsze dla powierzania własnej woli i własnego życia opiece Boga, jeżeli będziemy nadal egzystowali pod wpływem alkoholu lub innych środków, albo jeżeli będziemy stale zajęci zaspokajaniem tych potrzeb. Praktyczne zastosowanie Programu celem utrzymania całkowitej abstynencji jest sprawa najważniejszą. Kolejno, w miarę jak będziemy pogłębiali nasza zdolność do utrzymania trzeźwości oraz prowadzenia odpowiedniego życia, w miarę jak stopniowo będziemy pogłębiali nasze zrozumienie w stosunku do innych ludzi, poprzez związek z nimi polegający na wzajemnym popieraniu się, stopniowo dojdziemy do wyraźniejszego zrozumienia Boga. To właśnie będzie stale wzmacniało nasza decyzje oraz czyniło nas silniejszymi w powierzaniu naszej woli i naszego życia opiece Boga.


KROK 4 : Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny

Zrealizowanie Kroku Czwartego oznacza początek nowego sposobu życia. Umożliwia z dniem dzisiejszym rzeczywista ocenę samego siebie.

Ważne są wiec trzy postawy wynikające z uczciwej odpowiedzi na trzy pytania.

  1. Postawa badawcza związana z działalnością poznawcza.

  2. Postawa, w której nie odczuwamy obaw.

  3. Postawa moralna.

Ad. 1. Czy jesteś przenikliwy ? Czy naprawdę wnikasz w swoja świadomość i określasz swoje zachowanie jako takie, jakie ono jest naprawdę ?

Ad. 2. Czy nie masz obaw ? Wymaga to twojej odwagi, abyś uprzytomnił sobie co rzeczywiście czujesz, co dzieje się w twoim życiu.

Ad.3 Czy jesteś moralny ? Przyjrzyj się dokładnie dobrym i złym stronom swego postępowania. Jak je oceniasz ?

Dokonaj oceny swojej osobowości w sposób wnikliwy, moralny, bez leku czy obawy i wystrzegaj się normalizatorskich uwag. Wiesz przecież, ze twoje zachowanie posiada dobre i złe strony. Jest to fakt życiowy. Przyjrzyj się swemu zachowaniu. Bądź jego właścicielem. Nie karz siebie. Naszym celem jest poznanie i zaakceptowanie siebie. Tylko wtedy możemy zacząć zmieniać i rozwijać siebie. Podaj przykłady swego postępowania, które w sposób szczególny określają twoja rzeczywistość. Wpisz je na papierze, podając przykłady w sposób wnikliwy i bez obaw. Podczas pisemnego opracowywania Kroku Czwartego możecie doświadczyć uczucia własnego rozpaczliwego położenia. Jest to normalne. Możecie odnaleźć w sobie odczucia urazy, depresji, własnej winy oraz leku towarzyszącego nie zrobieniu czegoś. Morze się zdarzyć, ze będziemy chcieli odłożyć sprawę na jutro. Podzielcie się z tymi uczuciami i myślami z waszym doradca, lub kapelanem i włączcie to co o sobie odkryjecie, do swojej własnej oceny osobowości. Ta własna ocena samego siebie może się okazać najbardziej odważnym aktem w waszym życiu,. Jeżeli potrzebujecie poparcia i pomocy - poprosicie o to. Powodzenia !!!

1. Stan próżności - przesadne poczucie dumy.

Jesteśmy tak obraźliwi, ze mamy kłopoty z przyznaniem się do jakichkolwiek ludzkich braków charakteru. Innym słowem oznaczającym tego rodzaju dumę jest pretensjonalność. Opiszcie jak wasze poczucie dumy wstrzymało was od spojrzenia na własne zachowanie. Podaj konkretne przykłady.

2. Pokora.

Być pokornym nie oznacza być słabym. Oznacza to zaakceptowanie samych siebie - naszych mocnych stron jak i naszych braków charakteru. Czy jesteśmy zdolni odczuwać spokój, który towarzyszy prawdziwej pokorze ? Objaśnij. Podaj przykłady.

3. Perfekcjonizm.

Zbyt często niechętnie akceptujemy błędy ludzkie, swoje własne lub cudze. Obawiamy się krytyki, stawiamy sobie nierealne wzorce, a potem jesteśmy sfrustrowani jeśli nie uda się nam tego utrzymać. Gdy czujemy się w ten sposób wykazujemy brak cierpliwości w stosunkach z członkami rodziny i przyjaciółmi, jak również ze współpracownikami wtedy, gdy oni są niedoskonali. W jaki sposób twoja potrzeba bycia doskonałym uraziła cię ? Jak uczyniłeś innych nieszczęśliwymi poprzez domaganie się, aby i oni byli doskonali ? Podaj konkretne przykłady.

4. Przyznawanie się do błędów.

Wielu z nas nie miało za wiele doświadczenia w przyznawaniu się do błędów, oraz w przyznawaniu się do braku racji. Wydaje się , ze stawiamy sobie tylko dwie alternatywy: albo będziemy absolutnie doskonali, albo całkowicie bezwartościowi. Jakże uspokajamy się wtedy, gdy przyznajemy się do błędów - uznajemy, iż jesteśmy tylko ludźmi. Czy możesz pomyśleć o przykładach sytuacji, w których byłeś w błędzie i uznałeś ten błąd ? Czy robienie błędów jest w porządku ? Podaj konkretne przykłady.

5. Udawanie kogoś innego. Nie bycie sobą.

Udawanie kogoś innego i patrzenie przez palce na niektóre sprawy staje się częścią naszego życia wtedy, gdy nie jesteśmy uczciwi. Wydaje się nam, ze musimy wypaść dobrze w oczach innych i czasami po prostu bycie sobą nam nie wystarcza. W jaki sposób nie jesteś sobą teraz ? Podaj konkretne przykłady.

6. Być sobą.

Dzisiaj robisz cos ważnego, jesteś uczciwy i odpowiedzialny. Nareszcie jesteś sobą. Czy czujesz się z tym dobrze ? Czy wystarczająco uznajesz siebie za to ? Czy klepiesz się po plecach w dowód uznania ? W jaki sposób twoje nowe samopoczucie wpływa na twoje stosunki z innymi ? Podaj konkretne przykłady.

7. Egoizm.

Chce mieć to co chce i wtedy kiedy chce. Zastanowimy się nad tym stwierdzeniem. Czy poświęcasz dużo czasu na zamartwianie się swoimi własnymi potrzebami ? Może nie otrzymujesz tego czego chcesz ? A jeśli chodzi o cala twoja energie, która tak czy inaczej poświęcasz na sprawianie sobie samemu przyjemności, czy tez zrobienie czegoś po swojemu, co możesz o tym powiedzieć ? W jaki sposób uraziłeś innych przedkładając swoje potrzeby nad potrzeby innych ? Podaj konkretne przykłady.

8. Potrzeba zrobienia czegoś dla innych.

Wtedy, gdy mamy dobre samopoczucie zaczynamy dbać o dobro i szczęście innych. Czy nauczyłeś się słuchać innych ludzi, widzieć i poznawać ich ? Czy wiesz jak zareagować na potrzeby innych ? Czy nauczyłeś się robić cos dla innych i dbać o nich ? Czy czujesz się z tym dobrze ? Podaj konkretne przykłady.

9. Niecierpliwość.

Kiedy nas opanuje niecierpliwość, wtedy nie tylko chcemy, tego czego chcemy, ale chcemy mieć to zaraz. Wtedy, gdy się tak czujemy sprawy nie układają się tak jak powinny i w takim czasie jak powinny, podnosi to nasze ciśnienie krwi i wtedy naprawdę możemy poczuć się przygnębieni. Opisz niektóre sytuacje, w których twoja cierpliwość wywołała szkodę dla ciebie lub dla innych. W jaki sposób twoja niecierpliwość przeszkadza ci teraz ? Podaj konkretne przykłady.

10. Cierpliwość.

Cierpliwość jest celem trudnym do osiągnięcia, nad którym musimy codziennie pracować. Może nigdy nie staniemy się prawdziwie cierpliwymi ludźmi, ale sprawa najwyższej wagi jest to, ze nasza niecierpliwość nie jest stale motorem naszego działania. W miarę opracowywania naszych problemów czy zauważasz, ze jesteś bardziej cierpliwy w stosunku do siebie i innych osób ? Czy umiesz być na luzie ? Podaj przykłady.

11. Stan litowania się nad sobą samym.

Jest to sprawa trudna do uznania i jest to stan, do którego nikt nie lubi się przyznawać. Jest to stan rozczulenia się nad samym sobą. Może z tego powodu, iż uważamy, ze ludzie nas nie rozumieją. Lub tez może czujemy, iż ludzie nas nie szanują, lub kochają nas wystarczająco. Oznacza to zrozpaczeni i czucie się jako ofiara okoliczności. Czy kiedykolwiek litowałeś się nad samym sobą ? Czy rozczulasz się nad sobą teraz ? Podaj konkretne przykłady.

12. Dobre samopoczucie.

Posuwając się dalej w opracowywaniu rozwoju indywidualnego możemy teraz zrozumieć prawdziwe znaczenie wypowiedzi, która brzmi: „ Kochaj bliźniego jak siebie samego”. Nie oznacza to ani „Bardziej niż”, ani „Mniej niż”. Jeżeli potrafimy mieć szacunek dla siebie samych to potrafimy obdarzać innych miłością, a to jest podstawowym uczuciem wartym poświecenia i wysiłku. Czy widzisz siebie jako osobę, której wysiłek się opłaca ? Czy jesteś zdolny mieć dobre samopoczucie ? Spróbuj to zilustrować przykładami ze swoich ostatnich doświadczeń.

13. Uraza.

Osoby noszące w sercu urazę, noszą w sobie uczucie złości. Uczucia urazy do tego jak, gdzie i kiedy żyją. Noszenie w sercu złych uczuć może doprowadzić nas do rozpaczy. Urazy są zawsze dobrym usprawiedliwieniem dla naszego nieodpowiedzialnego postępowania. Porozmawiaj o urazach, które masz w sobie teraz. Czy trzymasz się kurczowo uczucia gniewu, ponieważ uważasz, ze twój gniew jest usprawiedliwiony ? Podaj konkretne przykłady.

14. Przebaczenie i zrozumienie.

Nauczenie się jak akceptować sytuacje, których zmienić nie możemy oraz jak rozumieć ludzi, którzy nas skrzywdzili, stanowią oznakę indywidualnego rozwoju. Co wiesz o przebaczeniu i zrozumieniu ? Czy zdolność akceptowania sytuacji, których zmienić nie możesz stała się częścią twego życia teraz ? Podaj konkretne przykłady.

15. Nietolerancja.

Brak tolerancji - nietolerancja - może wyrastać ze stanu litowania się nad samym sobą oraz z uczuć urazy. Z chwila gdy nauczymy się, jak łatwo zwalamy winię na innych za stan naszych uczuć. Szczególnie łatwo robimy się nietolerancyjni wobec innych, gdy różnią się oni od nas sposobem myślenia i życia. Jakkolwiek łatwo być również nietolerancyjnym wobec osób nam bliskich i ważnych w naszym życiu. W jaki sposób byłeś nietolerancyjny w stosunku do innych w przeszłości ? Skup się na tym pytaniu. Czy nadal jesteś nietolerancyjny w stosunku do innych ? Podaj przykłady.

16. Tolerancja.

W miarę jak uczysz się być odpowiedzialny za swoje uczucia, czy uważasz się za osobę bardziej tolerancyjna ? Czy tolerujesz siebie ? Czy tolerujesz innych ? Czy jesteś w stanie wyraźniej zauważać potrzeby innych osób, oraz zaakceptować ludzi jako równych sobie ? Czy potrafisz ich zrozumieć ? Czy jesteś w stanie akceptować siebie teraz ? Podaj konkretne przykłady.

17. Usprawiedliwianie się. Alibi.

Jak wiele zainwestowaliśmy w usprawiedliwianie się innym osobom z naszego postępowania, poprzez tłumaczenie się ? Czasami takie wyjaśnienia są prawdziwe, niekiedy półprawdziwe natomiast często są one oczywista fikcja. Czy potrafisz przypomnieć sobie jak szukałeś dla siebie alibi? Jakie miałeś samopoczucie, kiedy miałeś alibi? Czy dostrzegasz w sobie, iż układasz sobie alibi obecnie? Podaj konkretne przykłady.

18. Nieuczciwy sposób myślenia.

Ma on miejsce wtedy, gdy wymyślamy sobie jakieś alibi i wierzymy w nie, wtedy rzeczywiście zaczynamy Wierzyc w swoje urazy, wtedy gdy rzeczywiście czujemy się obrzuceni obelgami i niezrozumiani. Wtedy niebezpieczeństwem jest to, ze tracimy całkowity kontakt z rzeczywistością. Jak oszukiwałeś siebie w przeszłości ? W jaki sposób mógłbyś teraz oszukać samego siebie odnośnie ważnych spraw w swoim życiu ? Podaj konkretne przykłady.

19. Uczciwy sposób myślenia.

Być uczciwy wobec samego siebie jest najtrudniejsza forma uczciwości. W miarę jak uczymy się akceptować siebie takimi jakimi jesteśmy naprawdę, możemy zaśmiać się z siebie, z tego, iż kiedyś próbowaliśmy udawać kogoś innego. Czy jesteś w stanie śmiać się z samego siebie, za to, teraz? Podaj konkretne przykłady.

20. Odkładanie rzeczy na potem.

Często odkładamy to co mamy do zrobienia na potem, czyli aż do momentu pojawienia się w nas odpowiedniego natchnienia i aż uwierzymy, ze nadszedł właściwy czas. Ale ten właściwy czas jakoś prawie nigdy nie nadchodzi. Gdy piętrzą się kłopoty z wykonaniem pracy, mamy skłonność do następujących reakcji: stajemy się osobami trudnymi we współżyciu, robimy się niecierpliwi oraz nieodpowiedzialni. Podaj przykłady projektów, które odłożyłeś na później do momentu, gdy nadejdzie właściwy czas. Jak się czułeś , gdy piętrzyły się kłopoty z wykonywaniem twojej pracy? Jak zachowywałeś się wtedy ? Podaj konkretne przykłady.

21. Ukończenie danej pracy.

Czy wiesz jak dobrze się będziesz czul, gdy ukończysz dana prace, dane zadanie, ale nie dlatego, ze ktoś ci każe, ale dlatego, ze sam chcesz ja ukończyć? Jakie jest to dla ciebie uczucie? Podaj niektóre przykłady prac niedawno ukończonych, w wyniku których miałeś dobre samopoczucie. Co sadzisz o pracy, która teraz wykonujesz i która ma na celu scalenie twojego życia ?

22. Poczucie winy.

Czasem nie pozbywamy się złych uczuć do siebie, tak samo, jak nosimy w sercu urazy w stosunku do innych. Poczucie winy może stać się ważną częścią naszego stylu życia, gdyż zawsze będzie obecne i w ten sposób stanowi kolejne usprawiedliwienie naszego stanu rozpaczy i nieodpowiedzialnego postępowania. Opisz poczucie winy, które nadal w sobie masz. Czy poczucie winy nadal zajmuje ważne miejsce w twoim życiu? Podaj konkretne przykłady.

23. Uwolnienie się od poczucia winy.

Czy możesz teraz uwolnić się od poczucia winy? Czy wiesz jak ważne jest to abyś przestał nienawidzić siebie i żebyś zaczął mieć szacunek dla siebie? Czy widzisz, ze szacunek dla siebie samego jest podstawa indywidualnego rozwoju ?

24. Obawa.

Niekiedy obawiamy się określonych spraw - obawiamy się, ze ktoś nas zostawi, obawiamy się, ze nasze plany nie sprawdza się, obawiamy się, ze ktoś znajdzie nas w stanie nieopanowania; a czasami w bliżej nieokreślony sposób i raczej ogólnie obawiamy się, ze nie spełnimy swego zadania oraz tego, ze nic się nie uda a także, ze załatwimy wszystkie sprawy źle. Porozmawiaj o swoich obawach. O tych, które masz teraz i o tych, które wpływają destrukcyjnie na twój spokój wewnętrzny. Podaj konkretne przykłady.

25. Akceptowanie.

W miarę jak rozwijamy w sobie zdolność akceptowania siebie, rozwijamy również zdolność akceptowania otaczającego nas świata. Nie musimy mieć tylu obaw i nie musimy zajmować postawy obronnej dlatego, ze nie mamy tylu zmartwień. Wiemy, ze możemy tylko robić wszystko najlepiej jak umiemy, a co ma być to będzie. Czy uczysz się ufać sobie oraz innym ? Czy teraz obawiasz się mniej? Czy już mniej fałszujesz swoje myśli? Podaj konkretne przykłady.

26. Przyjmowanie spraw za oczywiste.

Wielu z nas ma tendencje do przyjmowania pewnych spraw czy sytuacji za oczywiste, gdy układają się one pomyślnie. Niekiedy zapominamy o naszym wysiłku, postępowaniu, oraz dyscyplinie, które włożyliśmy aby naprawić różne sytuacje. Istotnym zagrodzeniem dla naszego nowego sposobu życia zadowolenie i lenistwo. Czy potrafisz przywołać w pamięci wypadki, gdy zadowolenie oraz lenistwo spowodowały twój powrót do nieodpowiedzialnego postępowania? Podaj konkretne przykłady.

27. Być Wdzięcznym.

Jak się czujesz na swojej nowej drodze życia? Czy okazujesz swa wdzięczność osobom, które pomogły ci zbudować nowe życie? Jakie posiadasz okazje aby wyrazić wdzięczność właśnie teraz? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak pozytywnie może na ciebie wpłynąć poczucie wdzięczności i w jaki sposób może ono uchronić cię przed wpadaniem w pułapkę zadowolenia, lenistwa i depresji? Podaj konkretne przykłady.

28. Plan życia.

Po ukończeniu własnej oceny zawartej w Kroku Czwartym, na jakim jesteś obecnie etapie odnośnie swojej świadomości i akceptacji siebie? Jaki jest twój stosunek do zmian oraz do rozwoju? Czy zobowiązujesz się do wprowadzenia pewnych zmian? Jak odbierasz Krok Czwarty i Piąty jako część programu składającego się z 12 Kroków? Aby dopomóc wam w odpowiedzi na te ważne pytania zachęcamy was do ułożenia własnego planu życia. Sugerujemy abyście spróbowali wyszczególnić w nim swe własne wady, swoje postawy i postępowanie, które sprawiają wam najwięcej kłopotów, oraz żebyście zaplanowali jak należy uporać się z tymi wadami. Spiszcie niektóre wasze zalety i włączcie do swojego planu rozwoju indywidualnego. Może udało się wam odkryć pewne przykłady z życia codziennego, które są wam pomocne? Proponujemy również abyście ułożyli sobie nowy program rozwoju duchowego. Opracujcie plan pisemnie. Bądźcie tak dokładni przy opracowywaniu planu, jak byliście dokładni przy ocenie siebie, a potem żyjcie według własnego programu.


KROK 5 : Wyznaliśmy Bogu sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

KROK PIATY- DROGA DO POJEDNANIA

WSTĘP

Kilka lat temu, kiedy miałem kontakt z powracającymi do zdrowia alkoholikami oraz z personelem rehabilitacyjnym w Hazelden, dowiedziałem się, że Kroki Anonimowych Alkoholików prowadzą ludzi na nową drogę życia: do pojednania ze sobą, z innymi i z Bogiem (tak jak rozumieją swoja Siłę Wyższą).

Jednym z podstawowych kroków w procesie zdrowienia jest Krok Piąty AA: „Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów”. Będąc ochrzczonym i wychowanym w wierze rzymsko-katolickiej, wiele razy byłem u spowiedzi. Jednak dopiero przerabiając Krok Piąty w stosunku do samego siebie oraz otrzymawszy odwagę bycia całkowicie uczciwym wobec drugiego człowieka po raz pierwszy przeżyłem to, co w literaturze AA nazywa się „duchowym przebudzeniem” . Coś bardzo istotnego zaszło w trakcie tego spotkaniu z przyjacielem. Patrząc wstecz, łączę to z punktem zwrotnym w moim życiu: prze-życie wewnętrznego uzdrowienia, wydarzenie, które ukazało mi kochającego Boga, który zawsze był tak blisko, a jednocześnie tak bardzo daleko. Od tego czasu inni ludzie opowiadali mi swoje przeżycia związane z Krokiem Piątym. Niektórzy opisywali je jako pozytywne doświadczenie wybaczenia, nowej harmonii oraz uwolnienia od poczucia winy. Przeżycia innych nie były tak pozytywne. Krok Piąty wywołał u nich przygnębienie, rozczarowanie, wyczerpanie i poczucie zawodu. Aby lepiej zrozumieć to potencjalnie istotne samo-objawienie, chciałbym dokładnie zbadać Krok Piąty i rozważyć co przyczynia się do tego, że staje się on pozytywnym przeżyciem pojednania. Uznany w literaturze AA za jeden z najtrudniejszych Kroków (i ten, którego się najczęściej unika), Krok Piąty jest również jednym z najbardziej dla długotrwałej trzeźwości i prawdziwego spokoju umysłu.

PRAWDZIWY KROK PIĄTY ZACZYNA SIĘ OD CZWARTEGO

Zaczynając od przyznania się do bezsilności i kończąc niesieniem posłania do AA w Kroku Dwunastym, Dwanaście Kroków AA stało się dla wielu ludzi możliwością duchowego rozwoju. Określone przez Billa W. jako „krok wstecz” do „uniwersalnego serca” ludzkości, uważane są za drogę do duchowego postępu - nie do duchowej doskonałości. Przecież dążenie do doskonałości, czy też perfekcjonizm, to jest dokładnie to, czego osoba uzależniona od środków chemicznych musi się wystrzegać. Wszystkie kroki stanowią część procesu, który może prowadzić do duchowego przebudzenia, określanego przez AA jak zmiany czy transformacja osobowości, nowy stan świadomości i istnienia, odkrycie, że życie ma sens - w służbie i poddaniu się. Cały ten proces, którego częścią jest Krok Piąty, odsłania Krok po Kroku. Dlatego, kiedy zastanawiamy się nad tym, co przyczynia się do pozytywnego przeżycia Kroku Piątego, musimy najpierw spojrzeć na Krok Czwarty. Krok Czwarty zajmuje się „gruntownym i odważnym obrachunkiem moralnym”. Według „Wielkiej Księgi” AA (Anonimowi Alkoholicy) oraz Dwunastu Kroków i Dwunastu Tradycji, krok ten jest dążeniem do odkrycia prawdy o naszym życiu. Zadanie to nie jest łatwe; wymaga uczciwości, dokładności i równowagi. Pierwsza cecha, uczciwość, jest ściśle związana z odwagą, by spojrzeć na naszą przeszłość bez wymówek i strachu - wszystkich postępków i kłamstw, złości I urazu, bólu i poczucia winy, które nagromadziły się przez lata. Ta uczciwa ocena wymaga również wyszukiwania wad osobowości, które razem z uzależnieniem od środków chemicznych, niszczą życie i związki z innymi. Przede wszystkim robiąc rachunek powinniśmy zwrócić uwagę na urazy: to świadome lub nieświadome oburzenie i lekceważenie, które może zniszczyć ludzi. (To z urazy, jak mówią materiały AA, biorą się wszystkie formy duchowej choroby). Ci, którzy przerabiają Krok Czwarty po raz pierwszy, być może będą chcieli cofnąć się aż do wczesnego dzieciństwa, by odkryć uczucia urazy do osoby i wydarzenia z nimi związane. Oprócz uraz, Krok Czwarty powinien wydobyć na jaw te rejony, które powodują lub powodowały wiele zmartwień, bólu, złości, frustracji czy poczucia winy. Powinien on ujawnić wszystkie te niejasne uczucia, nie zagojone wspomnienia i wady charakteru, które spowodowały depresję oraz utratę poczucia własnej wartości. Wszystko, wszystkie „sekrety”, które chociaż może bezpiecznie ukryte, w dalszym ciągu stanowią dla nas problem, czy powinny zostać uwzględnione w tym obrachunku. Uczciwość ma kapitalne znaczenie w tym poszukiwaniu. Bez niej Krok Piąty będzie nie tylko bezwartościowy, ale będzie jeszcze jednym szkodliwym przypadkiem oszukiwania samego siebie, czego osoba uzależniona od środków chemicznych doświadczyła tyle razy przedtem. Drugą cecha charakterystyczną dla dobrego przerobienia Kroku Czwartego jest dokładność; dokładność, której potrzebny jest czas - czasem trzeba ten czas stworzyć - by naprawdę zbadać samych siebie (naszą tożsamość da się rozróżnić w przeszłości). Wszystko, co jest wartościowe wymaga czasu, troski i cierpliwości, cech, których tak często brakuje osobie uzależnionej od środków chemicznych. Jeśli Krok Piąty ma być zrobiony dobrze, to Czwartego nie można przyśpieszać. Nie możemy oczekiwać, że ukończymy go w ciągu jednego dnia. Innym czynnikiem, który należy wziąć pod uwagę jest miejsce, w którym będziemy przeprowadzać to badanie samego siebie. By cofnąć się przez życie, by dokładnie i uczciwie ocenić i odkryć, co poszło źle, jest zadaniem, które należy wykonywać w ciszy, w miejscu, w którym jest atmosfera do takich przemyśleń. Kiedy już takie miejsce się znajdzie, AA w swojej mądrości radzi, aby zanotować na papierze te rzeczy, które pojawiły w czasie oceniania samego siebie. Samo pisanie często wyjaśnia, co takiego wydarzył się naprawdę; jakiego rodzaju ludźmi staliśmy się; co należy zaakceptować, uznać i czym się podzielić, żeby można to było wybaczyć, zagoić i pojednać się z tym. Pisząc należy uwzględnić konkretne przykłady zachowań i uczuć - nie ogólniki, które mogą odnosić się do każdego. Dokładność wymaga gotowości bycia konkretnym, nazwania po imieniu tego, co się wydarzyło, kiedy i gdzie miało to miejsce oraz z kim. Jednocześnie, może te konkretne przykłady ujawnią ogólny układ oziębienia stosunków. Dokładności, która jest konieczna, nie należy mylić ze skrupulatnością. Skrupulatność jest pewną odmianą perfekcjonizmu - błędnym myśleniem, że każdy drobny szczegół wszystkiego, co kiedykolwiek miało miejsce, musi zostać rozpoznany. Pomocnym w tym względzie może się okazać przewodnik do Kroku Czwartego i nigdy nie powinniśmy ignorować rady i doświadczenia sponsora czy przyjaciela, który przerabiał Krok Piąty. Trzecia cechą charakterystyczna dla dobrego przerobienia Kroku Czwartego jest „równowaga”. Równowaga oznacza, że mamy się zastanawiać nie tylko nad naszymi brakami i wadami, ale również nad naszymi zaletami: danymi od Boga mocami, talentami i uzdolnieniami, jakie wszyscy posiadamy. Oznacza to, że mamy szukać tych rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni; tych darów, które możemy przekazać innym. Poszukiwanie to może być najtrudniejszym zadaniem w przygotowaniu Kroku Czwartego, jako że wiele osób powracających do zdrowia obciążonych jest poczuciem winy, wyrzutami sumienia i niskim poczuciem własnej wartości. I tutaj ponownie to przyjaciel czy grupa AA może najwięcej pomóc w odkrywaniu naszych cech pozytywnych i zdobywaniu bardziej wyważonego, realistycznego spojrzenia. Należy jednak zaznaczyć, że często ci z nas, którzy nie mają o sobie dobrego zdania i niewiele szacunku dla samego siebie, będą w stanie naprawdę doświadczyć akceptacji samego siebie w większym stopniu dopiero po ukończeniu Kroku Piątego. Przedtem, uznawanie jakichkolwiek zalet czy przymiotów może być jedynie ćwiczeniem intelektualnym a nie przekonaniem wypływającym z serca i umysłu. Dla wielu, którzy byli uczciwi, dokładni i zrównoważeni, pisanie Kroku Czwartego było całkiem nowym przeżyciem. Chociaż może czasami bolesne, dało nam większą wiedzę o nas samych, a nawet wielkie poczucie ulgi. Tak jak to określiła pewna kobieta, Krok Czwarty był dla niej „rewolucyjną drogą” do odkrycia samej siebie. Zaczęła widzieć siebie i swoją przeszłość w sposób bardziej realistyczny, bez okłamywania samej siebie, co czasami oślepia nas wszystkich.

WYBIERZ PRZYJAZNEGO SŁUCHACZA

W trakcie opracowywania Kroku Czwartego powinniśmy zacząć zastanawiać się nad słuchaczem, z którym będziemy robić Krok Piąty. Według materiałów AA nadaje się do tego prawie każdy: duchowny, lekarz, psycholog, członek rodziny, na którego nie będzie miała złego wpływu nasza całkowita uczciwość, sponsor, przyjaciel, a nawet osoba nieznajoma. Istnieją jednak pewne cechy słuchacza, które zwiększą prawdopodobieństwo pozytywnego doświadczenia Kroku Piątego. Po pierwsze, osoba ta powinna umieć zachowywać rzeczy w tajemnicy. Powinna ona uznać poufność tego, co jest ujawniane w Kroku Piątym i nie dzielić się tym z nikim. Krótko mówiąc, słuchacz nie powinien „puszczać pary z ust”. Po drugie, osoba ta sama powinna wiedzieć, o co chodzi w Kroku Piątym. Powinna ona znać potencjalne znaczenie Kroku I potrzebę, dla której jest on przerabiany przez osobę uzależnioną od środków chemicznych (czy członka rodziny). Innymi słowy, słuchacz powinien być zaznajomiony z Dwunastoma Krokami AA, jeśli nie są to Kroki według których sam próbuje żyć. Trzecią cechą charakterystyczną, jakiej należy szukać u słuchacza, jest stopień dojrzałości i mądrości oparty na osobistym doświadczeniu w konstruktywnym rozwiązaniu problemu uzależnienia od środków chemicznych czy innych poważnych problemów. Aby pomóc w zrozumieniu i zaakceptowaniu tego, co ujawnia Krok Piąty, słuchacz powinien rozumieć i akceptować samego siebie. Mieści się w tym szerokie spojrzenie na ludzka naturę i zdolność rozróżniania destruktywnych i konstruktywnych wzorców zachowania u innych. Po czwarte, potencjalny słuchacz powinien chcieć dzielić się przykładami ze swojego życia, jako że zwiększa to zaufanie i wywołuje większe odsłonięcie samego siebie. Każde dobre przerabianie Kroku Piątego jest do pewnego stopnia dialogiem, a nie monologiem. Jeśli słuchacz nie chce wejść w relację dwustronną, to zahamuje doświadczenie pojednania, które Krok Piąty oferuje. Wynika z tego, że osoba, jakiej potrzebujemy do Kroku Piątego, to powinien być ktoś komu można ufać, kto jest szanowany, a jednocześnie litościwy; ktoś kto wywołuje w nas bardziej uczucie spokoju niż strachu; ktoś kto w pewnym stopniu jest przyjacielem. Oczywiście, słuchacz nie musi być przyjacielem, ale powinien być znany z tego, że jest akceptującym słuchaczem i bystrym przewodnikiem. Nie tak łatwo zawsze o słuchacza z takimi przymiotami. Naszym zadaniem, jeśli chcemy dobrze zrobić Krok Piąty, jest rozglądać się i pytać wokoło. Niektórzy mogą udać się do osoby duchownej, bo wierzą, że tajemnica zostanie dochowana. W takim przypadku, powinniśmy znaleźć kogoś tego samego wyznania co my. Pozwala to na lepsze porozumienie. Powinniśmy próbować znaleźć duchownego, który rozumie i docenia program AA oraz rolę Kroku Piątego w tym programie. Czasami w ośrodku leczenia nie ma wyboru słuchacza. Wtedy, powinniśmy postarać się poznać duchownego czy słuchacza przed rozpoczęciem Kroku Piątego. Wysiłek ten może stanowić o tym, czy Krok Piąty będzie pozytywny i otwarty, czy też będzie głównie charakteryzował się niepokojem, defensywnością i niemożnością ujawnienia wszystkiego, co należałoby powiedzieć. Znajomość nie musi rodzić potępienia; może sprzyjać otwartości i zaufaniu. Nieznane jest tym, czego się obawiamy; i chociaż litera AA mówi, że dla niektórych może to być osoba nieznajoma, to jednak nieznajomi są często źle rozumiani, nie dowierzamy im, a więc nie pomogą nam w pojednaniu. Z kimkolwiek nie przerabialibyśmy Kroku Piątego, to musimy pamiętać, że nie jesteśmy tam po to, by przypodobać się słuchaczowi, ale by wyleczyć siebie. Odkrywając samego siebie, będąc całkowicie szczerym, może po raz pierwszy w życiu, musimy zadowolić nasze wewnętrzne ja, to ja, które usiłuje wyłonić się w trzeźwości i dojrzałości. Nie powinniśmy się również obawiać, że wywołamy u słuchacza szok, że go zadziwimy albo zgorszymy opowiadając swoje czyny z przeszłości czy konkretne wydarzenia. Słuchacz prawdopodobnie słyszał już kiedyś takie historie albo przeżywał je osobiście. (Psycholog Carl Rogers napisał, że to co jest często uważane za najbardziej osobiste, jest jednocześnie najbardziej powszechne.) Nigdy nie powinniśmy myśleć, że jesteśmy tym pierworodnym „wielkim grzesznikiem”. Jest to odwrócona forma pychy, której stale zaprzecza rzeczywistość i nagłówki w dziennikach.

KROK PIĄTY TO OPOWIEŚĆ O ŻYCIU

Kiedy zakończyliśmy już obrachunek Kroku Czwartego i wybraliśmy przyjaznego słuchacza, to czas zacząć Krok Piąty. Krok Czwarty jest przede wszystkim próbą odkrycia przeszkód, które nie pozwoliły na szczęśliwe i wartościowe życie. Krok Piąty stanowi możliwość, według materiałów AA, na „ wyrzucenie” tych przeszkód. W oparciu o lata doświadczeń, mądrość AA mówi, że nie wystarczy tylko przyznać się do tego, co nam się udało. W jakiś tajemniczy sposób, samo wypowiedzenie, słowne wyznanie naszych błędów, porażek i niepokojów drugiej osobie sprawia, że tamte uczucia i czyny tracą swoją moc i kontrolę nad nami. Ostatecznie przeszłość łączy się w jedną całość i następuje pojednanie. To jedynie przez dzielenie się tym, kim jesteśmy, poznajemy siebie i wreszcie zaczynamy siebie akceptować. Wszystkie te czyny, za które się obwiniamy lub których się wstydzimy są jak psychiczna trucizna, która nie dopuszcza do nas poczucia przynależności, bycia wartościowym, bycia częścią społeczności i poczucia naszego własnego człowieczeństwa. Krok Piąty jest dużym krokiem w odejściu od wyizolowania i samotności; jest to krok w kierunku dopełnienia, szczęścia i prawdziwego odczuwania wdzięczności. Od czego więc mamy zacząć? Całkiem prosto, od opowiedzenia historii, historii swojego życia: historii często nie uważanej ani nie akceptowanej jako naszej własnej; i często, ponieważ nie jest ona nigdy w pełni opowiedziana, to nigdy nie jest w pełni doceniana. To właśnie poprzez opowiadanie historii życia dwóch mężczyzn, otwarcie i szczerze wyznających sobie nawzajem swoje słabości, w roku 1935 powstali Anonimowi Alkoholicy. Opowiadanie historii życia jest podstawą trwałego istnienia AA. To również w ten sposób określa się Krok Piąty; osoba ma opowiedzieć całe swoje życie drugiemu człowiekowi, wszystkie te rzeczy, które stoją na drodze do wewnętrznego i zewnętrznego pojednania ze sobą, z innymi i z Bogiem. Dlatego, kiedy rozpoczynamy Krok Piąty, powinniśmy umiejscowić w kontekście historii naszego życia wszystko to, co ujawniło się w Kroku Czwartym odnośnie naszych wad i zalet. Zamiast po prostu wymienić różne wydarzenia bez szerszego kontekstu, często dużo łatwiejsze jest dla nas rozpoczęcie od przeżyć w dzieciństwie i związków z innymi, które miały od nas największy wpływ. To właśnie w rodzicach, braciach czy siostrach odkrywamy często źródło wielu destruktywnych zachowań w życiu późniejszym, jak również wiele uczuć, które należy nazwać. Jakoś dzięki mówieniu o naszych wczesnych latach i wychodząc właśnie z tego punktu, Krok Piąty staje się łatwiejszy. Zaczynając od początku możemy również pomóc osobie słuchającej lepiej zrozumieć i odebrać całą naturę naszego życia. W kontekście historii naszego życia, niezmiernie ważne dla każdego jest powiedzenie wszystkiego co musi być powiedziane. Jeżeli pisząc przy Kroku Czwartym znaleźliśmy coś, o czym wolelibyśmy nie mówić drugiej osobie, to jest dokładnie to, do czego należy się przyznać, albo zaraz na początku Kroku Piątego lub w trakcie opowiadania historii życia. Również wszystko, co zostało zapisane w Kroku Czwartym ma za zadanie ukazać nam nasze życie zanim przystąpimy do Kroku Piątego. Te pisemne notatki mogą nam służyć do przypominania sobie, o czym mamy mówić w Kroku Piątym, ale nie należy ich traktować jako dokładnego skryptu. Inaczej mówiąc, chodzi o to, abyśmy nie trzymali się ściśle tego, co napisaliśmy, a żebyśmy swobodnie snuli opowieść. Wtedy również słuchający byśmy swobodnie snuli opowieść. Wtedy również słuchający będzie mógł łatwiej dzielić się swoimi przeżyciami, a więc prowadzić dialog, który może przyczynić się do zdrowienia. Opowiedzenie drugiej osobie historii naszego życia zalecane jest nie tylko przez AA, ale także przez psychologów. Szwajcarski psycholog Carl Jung mówi, że opowiedzenie historii naszego życia jest początkiem terapii i że tylko dzięki temu możemy się uwolnić od ogromnego ciężaru poczucia winy. Wiele osób, które przerabiało Krok Piąty mówi o tym przeżyciu w następujący sposób: zrzucenie ciężaru i poczucie oczyszczenia. Bez względu na to jakich określeń będziemy używać, wielu z nas spojrzało ostatecznie na swoje historie z wdzięcznością, jako że ukazały im one Boga, który jest przebaczający, dostępny, godzien zaufania; Boga znalezionego nie tyle w odległej przeszłości i w historiach życia innych ludzi, co odkrytego w samym środku ich własnego cierpienia, i co najdziwniejsze, w ich własnym poczuciu przegranej. Niczego nie możemy zmienić dopóki tego nie poznamy i nie zaakceptujemy. Mimo to niewielu ludzi poświęca czas na zastanawianie się nad historią swojego życia. Nigdy tak naprawdę nie patrzą oni na swoje życie w jakiejś perspektywie: dobre i złe okresy, istotne w życiu wydarzenia i osoby oraz punkty zwrotne. Krok Piąty daje nam ku temu okazję.

KROK PIĄTY A PODDANIE SIĘ

Tak samo jak Krok Piąty powiązany jest z opowiedzeniem historii swojego życia, tak powiązany jest z poddaniem się - aktem „zostawienia i oddania Boga”. To proste hasło AA jest zasadniczym aspektem wszystkich Dwunastu Kroków, jak również stanowi podstawę całego procesu zdrowienia. Szczególnie dotyczy to nas przy Kroku Piątym. Musimy poddać się procesowi Kroku Piątego poprzez zrezygnowanie z przymusowej potrzeby kontrolowania jego lub jego rezultatu. Musimy także wyzbyć się wszelkich oczekiwań w stosunku do niego, nawet pragnienia, aby był on wydarzeniem naprawdę zmieniającym nasze życie. To zrezygnowanie nie jest proste, jako że nasze oczekiwania wywołane są często przez pozytywne doświadczenia innych oraz materiały AA, które podkreślają jego potencjalną wartość terapeutyczną. Czasem oczekiwania takie mogą doprowadzić do rozczarowania przy podsumowaniu Kroku Piątego, gdy nasze własne doświadczenie nie dorówna innym; może nie mieliśmy tego samego wspaniałego poczucia uwolnienia i oczyszczenia, którego doświadczyli inni. Cokolwiek by się nie zdarzyło, to kończąc Krok Piąty powinniśmy zostawić i oddać Bogu - oddaj przeszłość, powierz ją litościwemu Bogu, który, jak ojciec w historii o synu marnotrawnym, rozumie i wybacza. AA mówi, że duchowe przebudzenia są tak różne, jak różne są osoby, które ich doznają. Ze spokojem powinniśmy przyjąć, że doświadczenia związane z Krokiem Piątym będą się też różnić. Ważne jest, że zrobiliśmy to jak najlepiej potrafiliśmy i byliśmy uczciwi, jak tylko być mogliśmy; a nie to, czy mieliśmy jakieś wspaniałe odczucie. Miejmy nadzieję, że będzie jeszcze czas na kolejne obrachunki moralne i kolejne Piąte Kroki.

KROK PIĄTY JEST NIESKOŃCZONY

Praktyka odkryta w Kroku Czwartym robienia obrachunku moralnego i w Kroku Piątym „domowych

porządkowych” (jak to nazwał Bill W.) nie ma być jednorazowym w życiu wydarzeniem. Te początkowe Kroki mają stać się regularnym nawykiem. Krok Dziesiąty, na przykład, szczególnie zaleca prowadzenie nadal obrachunku moralnego i udział w innych doświadczeniach Kroku Piątego: corocznych lub półrocznych porządkach domowych, które mogą przyczynić się do zdrowienia. Dają one większą gwarancję na dalszą trzeźwość, zdrowie i spełnienie. Dwie rzeczy mogą być szczególnie pomocne dla tego dalszego robienia obrachunków moralnych i kolejnych Kroków Piątych: skorzystanie ze sponsora lub przewodnika duchowego oraz prowadzenia dziennika. Wybieranie kogoś na powiernika lub „duchowego przyjaciela” jest starożytnym zwyczajem, który znajdujemy w wielu kulturach wśród ludzi różnej wiary. Taki wartościowy związek, w którym obie strony czerpią duchowe korzyści, zapewnia większą stałość i daje większą możliwość prawdziwego wejrzenia w siebie. Wybrana osoba powinna być godna zaufania, żeby można było na niej polegać, powinna być dostępna, litościwa - wszystkie cechy, które przypisujemy przyjacielowi i których szukaliśmy początkowo wybierając słuchacza do Kroku Piątego . Osoba ta nie musi być psychologiem z zawodu czy wyświęconym duchownym, ale musi być to ktoś, kto przede wszystkim rozumie i akceptuje innych, tak jak uczy się rozumieć i wybaczać samemu sobie. Po prostu, ten duchowy przyjaciel to powinien być ktoś, kto próbuje żyć w sposób prosty, podobny do tego, jaki zaleca AA. Druga pomoc, czyli dziennik, może być sposobem robienia obrachunku naszego życia. Możemy w nim odnotować wydarzenia i osoby, które miały jakieś znaczenia; te dziedziny życia, w których odczuwamy złość, poczucie winy, wyobcowanie i urazy; oznaki pozytywnego rozwoju, zniesione bariery i powody do podziękowania. Nawet sny, które mówią do nas w ciemności nocy o tych naszych cechach, które chcielibyśmy zataić, można odnotować dla późniejszego przemyślenia. Taki dziennik nie ma być tylko kalendarzem wydarzeń czy powierzchownym pamiętnikiem, ale ma zmierzać do stwierdzenia kim jesteśmy i dokąd podążamy. Możemy się do niego odwoływać w całej jego szczerości, kiedy będziemy przygotowywać się do kolejnego Kroku Piątego ; wyjątki z niego mogą służyć za podstawę do omawiania właśnie Piątego Kroku. Kiedy stwierdzimy, nadszedł czas na zrobienie kolejnego Kroku Piątego, powinniśmy wiedzieć, że nie ma potrzeby, abyśmy ponownie rozpatrywali całe nasze życie, ale wystarczy zacząć tam, gdzie skończyliśmy przy poprzednim Kroku Piątym. To co się skończyło, to się skończyło; to co już raz uznaliśmy nie wymaga ponownego omawiania, chyba że pewne wydarzenia lub uczucia powtarzają się lub ostatnio dostrzegliśmy jakiś model zachowania wcześniej przeoczony. Za każdym razem, gdy robimy kolejny Krok Piąty, może to być dla nas okazja lepszego poznania siebie, większej akceptacji siebie oraz nauczenia się wybaczania i szukania wybaczenia w codziennym życiu. Takie Kroki pomagają nam również odkryć, że mamy powody do bycia wdzięcznymi, do sławienia - pomimo życiowych kłopotów - dobroci i ogromnej mądrości Boga, miłujących śladów Jego stóp w historii naszego życia.

ZAKOŃCZENIE

Jednej rzeczy brakuje w każdym przewodniku do Kroku Piątego, której nie mogą dać żadne teoretyczne opisy. Jest nią odwaga do robienia Kroku Piątego. Do takiej odwagi człowiek może się tylko przygotować i nie może się modlić o siłę do jej spełnienia - mając świadomość, że jeśli nie podejmie tego ważnego Kroku, to proces duchowego przebudzenia może nie nastąpić. Zawsze, kiedy będziemy się przymierzać do Kroku Piątego i będziemy odczuwać wahanie, czy mamy go podejmować, powinniśmy wiedzieć, że nie jesteśmy osamotnieni. Wiele osób przede nami odczuwało to samo wahanie. Mamy z nimi coś wspólnego. Trudno jest żyć tak jak my mieliśmy żyć. Uczymy się powoli, chwiejny krok za krokiem, jak dziecko uczące się chodzić. Uczymy się boleśnie w szkole cierpienia. Pewnego dnia, uznając naszą bezsilność, uczymy się poddania i tego, co to znaczy modlić się; wreszcie, co to znaczy zaryzykować, aby mogło narodzić się nowe życie.

KROK 6 : Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas id wszystkich wad charakteru.

KROK 7 : Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki

KROK SZÓSTY I SIÓDMY Zapomniane kroki

Alkoholicy powracający do zdrowia często mówią: „Wciąż walczę z moimi wadami charakteru. Na różne sposoby usiłowałem się ich pozbyć, a one wciąż są. Coś nie skutkuje. Co robię źle?” Pomimo szczerych wysiłków, by pracować nad programem, zdają się oni stale odczuwać niepokój. Osoby te zrobiły starannie Krok Czwarty i Piąty, ale wciąż nie znajdują spokoju umysłu, który świadczy o pogodzie ducha. Wyczuwają, że czegoś im brakuje, coś jest nie tak, ale nie wiedzą co to takiego. Wkrada się zwątpienie i osoba powracająca do zdrowia zaczyna odczuwać nieudolność i rozczarowanie programem zdrowienia proponowanym przez Anonimowych Alkoholików. Broszura ta napisana jest z nadzieja, że pomoże ludziom pokonać przeszkody związane z pracą nad tymi Krokami.

Krok Szósty :”Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru”.

Krok Siódmy „Zwróciliśmy się do niego w pokorze, aby usunął nasze braki”.

Jedynym wywołującym lęk aspektem pracy nad krokiem Szóstym i Siódmym jest ten, że wymagają one naszego bezpośredniego przestawania z Bogiem: spojrzenia na nasz stosunek do niego w odosobnieniu i samotności naszych serc i umysłów. Bardzo często problem ten pojawia się nie dlatego, że nie chcemy pracować nad tymi Krokami, ale dlatego, że nie wiemy jak. Należy się spodziewać, że Kroki te będą szczególnie trudne dla tych, którzy nie zaakceptowali jeszcze obecności Siły Wyższej. Nawet ci posiadający ustaloną wiarę w swoją koncepcję Boga i mocna religijnie wychowanie mają czasem kłopoty z zaakceptowaniem prostoty tych Kroków. Wczesne wychowanie religijne być może nauczyło nas, że musimy być „dobrzy”, jeśli oczekujemy dobrych rzeczy od Boga. Występuje uczucie, że musimy „wykazać się” przed Bogiem, że musimy „upiększyć nasze czyny” zanim zwrócimy się do Niego w modlitwie. Może nawet lękamy się, że gdyby On znał nas takimi jakimi naprawdę jesteśmy, to w ogóle by nie chciał, abyśmy byli blisko Niego w modlitwie. Może nawet lękamy się, że gdyby On znał nas takimi jakimi naprawdę jesteśmy, to w ogóle by nie chciał, abyśmy byli blisko Niego. Czy tak bardzo wstydzimy się naszych czynów, że sami nie możemy na nie patrzeć, a tym bardziej dzielić się nimi z tak potężną istotą? Trzeba się zastanowić, czy uczucia te występują, gdy modlimy się tak: „Boże chcę być bardziej uprzejmy”. Modlimy się o to, jacy chcielibyśmy być, albo jacy myślimy, że powinniśmy być, zamiast powiedzieć Mu prosto i szczerze jak to naprawdę z nami jest. Czy nie miałoby sensu, kiedy zwracamy się do Boga z naszymi wadami charakteru, przedstawić stan w jakim się znajdujemy, a nie ten , jaki chcielibyśmy, żeby był?. Przypomnijmy sobie nasze zmagania z Krokiem Pierwszym: Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem”. Może nasze modlitwy brzmiały w ten sposób: „Boże, spraw abym mógł pić normalnie”. „Boże, pomóż mi kontrolować moje picie”. ”Panie, ja nie chcę tak pić...Chcę pić jak inni.” Te modlitwy były dla nas logiczne, bo przecież Bóg powinien chcieć, abyśmy pili przyzwoicie. Wołaliśmy” Dlaczego nie możesz mi tego dać? Modlę się do ciebie, a budzę się pijany! No tak jak Bóg może istnieć?” Teraz znamy już odpowiedź na te modlitwy. Czy były to modlitwy samolubne- modlitwy całkowicie skupione na naszych potrzebach, na życzeniach dla samych siebie?. Leczenie mogło się rozpocząć dopiero wtedy, gdy pokornie i szczerze zwróciliśmy się do Niego i powiedzieliśmy Mu, jak to naprawdę jest, dopiero wtedy, gdy mogliśmy Mu powiedzieć: „Boże, jestem bezsilny i przestałem kierować własnym życiem” Proces zdrowienia mógł się rozpocząć dopiero wtedy, gdy ustało zmaganie i walka i gdy rozpoczęła się akceptacja. Powracając do kroku Szóstego i Siódmego może powinniśmy pamiętać o problemach, jakie napotkaliśmy przy Kroku Pierwszym. Może powinniśmy zaczynać modlitwę od uczciwego stwierdzenia tego co jest!” Boże, jestem niecierpliwy. ”Boże, jestem osoba nie tolerancyjna.” „Boże, brak mi wiary.” „Boże , jestem nieuprzejmy. ”Zamiast naszych marzeń i pragnień odnośnie tego, jakimi chcemy być, przedstawiamy Mu się, jacy w rzeczywistości jesteśmy. Nie ma potrzeby ukazywać się Bogu w jakikolwiek sposób odbiegający od rzeczywistości. Nie potrzebujemy „upiększać naszych czynów”. Bóg nie ma wobec nas takich zamiarów. On mówi nam, że nie możemy niczego uczynić , aby pozyskać Jego miłość, obojętnie jak wiele dajemy kościołowi, ile robimy dobrych uczynków, czy jak dobrymi jesteśmy samarytaninami. Jego miłości nie można zdobyć. Miłość Jego jest już nasza poprzez samą laskę. Łaska jest miłością i życzliwością, na którą nie trzeba zasługiwać. Nie trzeba jej zdobywać ani jej wyczekiwać. Ona po prostu istnieje. Czy wierzysz w to czy nie , zależy od tego, czy mamy wiarę. Czym jest wiara? . To po prostu wierzenie w cos , czego nie trzeba budować. Jeśli brak wiary nie pozwala nam żyć spokojnie, to z pewnością jest wadą- wadą, która stoi na drodze do zdrowienia i do więzi z Bogiem, tak jak Go rozumiemy. Może ten brak wiary jest pierwszą wadą charakteru, do której powinniśmy Mu się uczciwie przyznać Alkoholizm określony jest jako choroba potrójna: fizyczna, psychiczna i duchowa. Zdrowienie musi obejmować wszystkie trzy płaszczyzny, a wiara w Siłę większa od nas samych jest istotną, niezbędną częścią zdrowienia. Należy pamiętać, że jeżeli znaleźliśmy wiarę w Siłę Wyższa, to również potem powinniśmy trzymać się jej świadomie każdego dnia. Nawet ci z długotrwałą, solidna trzeźwością i silną wiarą maja czasem chwile zwątpienia i wtedy powinni poprosić o siłę. Praca nad Krokiem Szóstym i Siódmym oraz stosowanie ich musi być procesem stałym. Wiara jest jak roślina, którą trzeba podlewać jeśli ma żyć. Wymaga troski i uwagi, aby zawsze być silną i zdrową. Może to jest właśnie pole, na którym moglibyśmy spożytkować siłę woli, która była tak bezużyteczna w naszych próbach zaprzestania picia na własną rękę. Wola to po prostu siła do dokonywania wyboru. Mamy siłę wybrać takie postępowanie, jakie jest potrzebne do podtrzymywania naszej wiary, bez względu na to jak niewielka może ona być. Możemy wybrać chodzenie na mityngi. Możemy wybrać codzienne czytanie materiałów. Możemy wybrać próbę rzetelnego praktykowania Dwunastu Kroków. Możemy wybrać pójście na całego w pogoni za trzeźwością. Możemy wybrać modlitwę niesamolubną. To samo dotyczy wad naszego charakteru. Możemy wybrać ich rozpoznanie, uświadomienie sobie i zaakceptowanie, a w rezultacie zdobyć pewną siłę, by nimi kierować, zamiast być kierowanym przez nie. Możemy wybrać uczciwe podzielenie się nimi z naszą Siłą Wyższą i zwrócenie się do Niej o pomoc w ich usunięciu, wierząc, że Ona je usunie. Spojrzenie na Krok Jedenasty może rzucić jeszcze nieco światła na nasze rozważania dotyczące tych Kroków. Krok Jedenasty zaleca, abyśmy doskonalili nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumiemy, modląc się jedynie o poznanie Jego woli wobec nas. Jaka jest Jego wola wobec nas? Tak często zwracamy się do niego z prośbą o pomoc w podejmowaniu decyzji; „Czy powinienem to zrobić?” „Czy powinienem tak postąpić?' „Przyjąć tę pracę?” Chcemy, żeby pomagał nam podejmować decyzje, ale tak naprawdę to pytamy Go, jaka jest jego wola wobec nas. Ja jestem przekonany, że On chce, abyśmy byli trzeźwi, zdolni stawić czoła życiu z godnością i spokojem - polegać na Jego sile i przewodnictwie, a nie na alkoholu i narkotykach. Przeprowadzenie takich drastycznych zmian w sposobie radzenia sobie z życiem wymaga by oprócz procesu zdrowienia fizycznego i psychicznego następował również proces zdrowienia duchowego. Konieczność zdrowienia duchowego jest szczególnie widoczna, kiedy spojrzymy na spustoszenia, jakich choroba dokonała w naszych stosunkach z innymi ludźmi. Stosunki z bliskimi stopniowo pogarszają się, zastępujemy je wybranym przez nas środkiem chemicznym. Nie ma miejsca dla tych, na których nam zależy. To samo dzieje się z naszym stosunkiem do Boga, jakkolwiek Go rozumiemy. Następuje odłączenie od Niego - odstąpienie. Uważamy, że już Go nie potrzebujemy. Mamy coś innego. Mamy środek chemiczny, który może wywołać poczucie wszechmocy. Analiza upojenia alkoholowego ujawnia, że można je porównać do przeżycia duchowego. W tym stanie doświadczamy wspaniałych uczuć, mamy poczucie powodzenia, poza tym rzadko odczuwane. Czujemy, że jesteśmy mocni, jesteśmy w stanie zrobić cokolwiek byśmy chcieli, bądź stać się kimkolwiek byśmy chcieli. Czujemy, że posiadamy ogromną inteligencję i rozum; że jesteśmy ponad problemami całej reszty ludzkości. Występuje wtedy często uniesienie duchowe; przeżycie duchowe. W następstwie tego przechodzi myśl: „Ja mogę wywołać w sobie takie przeżycia! Mogę usunąć ból. Mogę dać sobie takie wspaniałe poczucie powodzenia! Do czego jesteś mi potrzebny, Boże? Mogę sam sobie to wszystko załatwić z pomocą środka chemicznego”. A idąc jeszcze dalej myślimy o tym, że ten cud jest pod ręką! W tej butelce albo w tej tabletce. „Widzę ją, mogę jej dotknąć, powąchać, poczuć jej smak, potrzymać w rękach. Ma ona formę i treść, więc wiem, że istnieje. Nie potrzebuję wiary. Więc komu jesteś potrzebny, Boże?” Alkohol staje się naszym bogiem. Bogiem, na którym wkrótce zaczniemy polegać i do którego będziemy mieć zaufanie większe niż do czegokolwiek i kogokolwiek innego. Bogiem, który ostatecznie zniszczy nas i tych, których kochamy. Leczenie duchowe rozpoczyna się wtedy, gdy to sobie uświadomimy i zwrócimy się do Siły Wyższej, która nie zawiedzie naszego zaufania. Do życzliwego i kochającego Boga, który będzie nas znał takimi, jakimi jesteśmy naprawdę, a mimo to będzie nas kochał i będzie się o nas troszczył. Boga, który da nam poczucie powodzenia, które nie zniknie po kilku godzinach. Boga, który może nam dać poczucie siły, które nie przeminie. Boga, który nie zabierze naszego bólu, ale da nam siłę na dalszą drogę, Jeśli Mu na to pozwolimy. Boga, który będzie kierował naszymi stosunkami z tymi, których kochamy. Boga, który będzie sobie cenić nasz stosunek do Niego i który na zawsze zostanie z nami. Uważam, że kiedy jesteśmy gotowi zająć się Krokiem Szóstym i Siódmym, to powinniśmy przypomnieć sobie o naszej bezsilności, o tej samej bezsilności, z którą musieliśmy się zmierzyć w Kroku Pierwszym. Musimy wyzbyć się schematu myślenia, który sprawia, że czujemy, że jesteśmy wszechwładni, że nasza siła może usunąć braki charakteru. Takie myślenie jest często przeszkodą na drodze do pomyślnego ukończenia Kroku Szóstego i Siódmego. Tak jak jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, tak samo jesteśmy bezsilni wobec naszych wad charakteru. Potrzebujemy pomocy. Musimy stać się gotowi, aby Bóg je usunął. Nie możemy tego zrobić na własną rękę, tak jak na własną rękę nie mogliśmy przestać pić. Musimy zwrócić się do Niego w pokorze, by usunął nasze braki, a następnie wierzyć, że On to uczyni. My tylko musimy się do niego zwrócić. Dla niektórych przeszkodą może być prostota tych Kroków. Przejrzenie Kroków od Pierwszego do Piątego może nam pomóc zrozumieć na czym to polega. Krok Pierwszy, „Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować naszym życiem”, można uważać za krok detronizujący. Przed Krokiem Pierwszym my byliśmy na górze, my siedzieliśmy za kierownicą, a Bóg, jeśli w ogóle istniał, był gdzieś poniżej. Krok Pierwszy zamienia nas rolami. Krok Drugi, „Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie” jest Krokiem zmiany na stanowisku. Zdejmuje on nas z piedestału, a na nasze miejsce stawia Siłę Wyższą. Krok trzeci, „postanowiliśmy”, pozostawia tę Siłę Wyższą na piedestale i powierza naszą wolę i nasze życie. Krok Czwarty i Piąty są Krokami działania i wymagają od nas zrobienia czegoś. Następnie dochodzimy do Kroku Szóstego i Siódmego i wszystko czego się od nas żąda, to abyśmy stali się całkowicie gotowi i pokornie prosili. Po ogromnej ilości energii i wysiłku, jakie włożyliśmy w pierwszych pięć Kroków, być może nie potrafimy teraz wyhamować na tyle, by zdać sobie sprawę z tego, jakie te kroki są proste. Nie widzimy, że dotarliśmy do miejsca wypoczynku, że czas na uspokojenie. Szamoczemy się, przekonani, że nie robimy czegoś, co powinniśmy. Stajemy się gotowi i pokornie prosimy, po czym natychmiast zaczynamy się zastanawiać, co powinniśmy teraz zrobić. Jakie będzie następne posunięcie? Jak mam się zabrać do usuwania tych wad? Jak mam ...? Musimy sobie uświadomić, że mamy robić tylko to, czego żądają Kroki. Musimy tylko stać się całkowicie gotowi i zwrócić się do Niego w pokorze. Możemy wykorzystać ten czas na cichą kontemplację, na to, by coraz większe zbliżenie z naszą Siłą Wyższą stało się częścią nas - abyśmy przyjęli i uznali wiedzę i przekonanie, że już nie jesteśmy sami. Tak jak stosunki międzyludzkie rozwijają się i kwitną dzięki uczciwości, tak samo dzieje się z naszym stosunkiem do Siły Wyższej. Wraz ze zbliżeniem do naszej Siły Wyższej przychodzi spokój, którego tak długo szukaliśmy. Nie znaczy to, że nasze kłopoty skończyły się. Spokój nie oznacza końca konfliktów i bólu. Możemy jednak liczyć na siłę, której będziemy potrzebować do przetrwania, do stawienia czoła problemom i stwierdzenia: „Tak, to boli. Tak, odczuwam ból, ale wiem, że to minie, a ja będę mógł się rozwinąć dzięki temu przeżyciu. Potem będę lepszy, silniejszy, mądrzejszy. I wiem, że mnie to nie zniszczy, dzięki Sile Wyższej.” Niektóre problemy, jakie mamy z praktykowaniem tych Kroków spowodowane są przez nas samych. Jeśli osoba tonąca wpadnie w panikę i będzie walczyć ze swoim wybawcą, to może zginąć. Jeśli będzie walczyć dosyć długo i mocno, to zginie na pewno. Może my powinniśmy przestać walczyć i pozwolić, aby ktoś pomógł nam wydostać się z głębokiej wody. Może powinniśmy się poddać i dać się unosić; niech fala zabierze nas do brzegu. Może ten nieuchwytny spokój jest już wokół nas, ale my go nie czujemy przez tę walkę. Stare wyświechtane hasła muszą nabrać dla nas nowego znaczenia, kiedy pracujemy nad tymi Krokami. Hasła takie jak:

Nie komplikuj

Tylko powoli

Zostaw i oddaj Bogu


Krok 8 Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim

Odnawianie zerwanych więzi

WSTĘP

Wyobraź sobie taki scenariusz:

Jest gorący wrześniowy wieczór roku 1969. Kobieta około - czterdziestki stoi w kuchni. Twarzą w twarz ze swoją 17 -letnią córką. Kobieta trzyma w jednej ręce tlącego się papierosa, a w drugiej szklankę z koktajlem. Wymyśla swojej 17-letniej córce. Jest zła i przerażona, bo właśnie zdała sobie sprawę z tego, że jej córka razem ze swoim chłopakiem biorą narkotyki. Kobieta mówi głośno, tonem oskarżycielskim: "I jak ty będziesz wyglądać, kiedy będziesz miała czterdzieści lat?" Ładna, ciemnowłosa dziewczyna patrzy dużymi, brązowymi oczami przez łzy. Odpowiada głosem chłodnym, zrównoważonym i spokojnym: "Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie będę taka jak ty".

1972. Trzy lata później. Ta sama kobieta w tej samej kuchni. Dzwoni telefon. To jej córka. Ma teraz dwadzieścia lat. Dzwoni, by porozmawiać. By podzielić się wrażeniami po obejrzeniu dwugodzinnego programu telewizyjnego na temat alkoholizmu, w którym występował Dick Van Dyke. Obie oglądały ten program. Rozmawiają długo i pod koniec dziewczyna mówi: "Wiesz, ludzie zaczynają mi mówić, że jestem bardzo podobna do ciebie i sprawia mi to przyjemność". I jeszcze - zanim się pożegnają - "Jak to cudownie, że już nie musimy zadawać sobie bólu".

1981. Jeszcze dziewięć lat później. Kartka pocztowa. Z Paryża. Od córki. Na niej delikatny bukiecik polnych kwiatów i wiersz:

Wierzę w piękno życia

w jego godność i dobroć;

Wierzę w uczciwość i wierzę w ciebie.

I dalej: "Mam nadzieję, że ta kartka dotrze do ciebie, gdy albo będziesz na szczycie, albo będziesz potrzebować uczucia. Może połóż ją tak, żebyś ją widziała, gdy będziesz przygnębiona...Kocham cię i chcę, żebyś wiedziała, że często myślę o tobie. Inspirujesz mnie i jestem wdzięczna Bogu za taką matkę.

Ależ to brzmi sentymentalnie! A to nawet nie jest Dzień Matki. Przepraszam za tę ckliwość, ale, uff, to wszystko prawda!"

Chciałabym, aby to co napisałam wniosło nowe życie w stosunki z innymi ludźmi tym, którzy pracują nad programem. Jest to krótka kronika pojednania. Na tym opiera się mój entuzjazm dla Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików.

POWRÓT DO ZDROWIA

Powrót do zdrowia zaczyna się wraz z Krokiem Pierwszym. Wraz z przyznaniem się, a często i z akceptacją oraz uznaniem alkoholizmu. A Krok Drugi, poprzez pojednanie, daje nadzieję na powrót do zdrowia. W Kroku. Trzecim zmiany stają się bardziej realne i widoczne, gdy zabieramy się do rzeczy, które wymagają współdziałania z programem. Wspólnie z Siłą większą od nas samych (przeważnie jest nią sponsor, doradca, czy osoba duchowna) zaczynamy "gruntowny i odważny" obrachunek moralny, a w Kroku Piątym wyznajemy istotę naszych błędów, na tyle na ile jesteśmy w stanie. Jeżeli przeprowadziliśmy dokładną i odważną ocenę samego siebie, to dokonaliśmy obrachunku "moralnego", który bierze pod uwagę wpływ naszego zachowania na innych, kładąc nacisk na ocenę tego zachowania w świetle naszych stosunków z nimi. Można powiedzieć, że dobrze zrobione Kroki Czwarty i Piąty przyczyniają się do zaistnienia Kroków Szóstego i Siódmego. Dlaczego? Ponieważ dla większości z nas początek tego, że staliśmy się chętni i gotowi do pokonania naszych braków oraz pokora, by zwrócić się o pomoc w tym celu, przychodzi w sposób naturalny po uzyskaniu samoświadomości z Kroku Czwartego i Piątego. Pierwszych siedem Kroków można nazwać "osobistymi", gdyż w znacznej mierze zajmują się one świadomością nas samych i naszymi osobistymi, często intymnymi, przeżyciami. I wiele osób zatrzymuje się na jakiś czas w tym miejscu; pochłonięci sami sobą, skupieni na sobie, świadomi samych siebie. Powrót do zdrowia może się wtedy opóźnić. Myślę, że większość z nas najchętniej przeskoczyłaby Krok Ósmy i Dziewiąty. Jest to na krótką metę z pewnością "łatwiejszy, łagodniejszy" sposób, by uniknąć zadośćuczynienia. Jednak długotrwałe zadowolenie jest o wiele wspanialsze i można je osiągnąć zabierając się do Kroku Ósmego bez zwlekania. Zanim dojdziemy do tego punktu w naszym zdrowieniu, większość z nas zrozumie, jak ważne jest zostawić za sobą przeszłość razem z bolesnymi, a może i jakimiś miłymi wspomnieniami. Wyzbyć się krzywd i upokorzeń, niepowodzeń i minionych sukcesów i zacząć nowe życie; żyć dwudziestoma czterema godzinami. Ludzie są częścią naszej przeszłości. I ludzie będą częścią naszej przyszłości. Kroki Ósmy i Dziewiąty zajmują się właśnie stosunkami z ludźmi - naszymi stosunkami z innymi ludźmi, ze sobą i z Bogiem, tak jak Go rozumiemy. Próba praktykowania pierwszych siedmiu Kroków świadoma i przeprowadzona z zainteresowaniem, jest naturalnym wstępem przygotowującym do praktykowania Kroku Ósmego i Dziewiątego. Jest to bardzo ważne, gdyż trzeźwość nie "pojawia się" tak po prostu kiedy przestajemy pić. I życie z pogodą ducha też się tak po prostu nie pojawia. Wymaga to konkretnego działania. W odniesieniu do stosunków z innymi Kroki Ósmy i Dziewiąty mówią nam "jak" mamy postąpić. W tej broszurce spróbuję omówić i określić pojęcia i działania proponowane w Kroku Ósmym, tak jak przedstawiają się one w kontekście Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików. Pragnę zaznaczyć, że interpretacja i propozycje przeze mnie podane wypływają z mojego osobistego doświadczenia i przeżyć innych osób powracających do zdrowia, a nie są "oficjalnymi” twierdzeniami A.A. Chciałabym również podkreślić to, co uważam za funkcję tych Kroków w procesie zdrowienia... czy, pojednanie i odnowienie zerwanych więzi. Mimo, że Kroki te są często razem omawiane na mityngach A.A. i w trakcie nieformalnych rozmów prowadzonych przez członków A.A., to jest jednak istotny powód, by rozpatrywać je oddzielnie. Obydwa Kroki mówią o zadośćuczynieniu. Jeden wymaga przemyślenia. Jest to w pewnym sensie krok obrachunkowy. Drugi jest krokiem działania. Większość z nas uważa, że potrzebny jest nam czas na to, byśmy stali się gotowi do sporządzenia listy według Kroku Ósmego, chociaż można by ją zrobić na samym początku praktykowania Kroków. Gotowość może zaczynać się w Kroku Pierwszym, gdy przyznaliśmy, że przestaliśmy kierować własnym życiem, a po Kroku Czwartym i Piątym nastąpi jeszcze z pewnością wzrost świadomości i lista będzie bardziej kompletna.

Tak brzmi Krok Ósmy...

"ZROBILIŚMY LISTĘ OSOB, KTORE SKRZYWDZILIŚMY I STALIŚMY SIĘ GOTOWI ZADOŚĆUCZYNIĆ IM WSZYSTKIM"

Aby cieszyć się trzeźwością, należy pokonać poczucie winy, wstyd, wyrzuty sumienia, urazy, niskie poczucie własnej wartości i strach przed ludźmi. Zmiana, nauczenie się żyć w zgodzie ze sobą i innymi, wymaga zostawienia przeszłości, za sobą i nabrania dobrego mniemania o sobie; chodzi również o to, by żyć teraźniejszością i w teraźniejszości odczuwać wolność emocjonalną. Pojednanie można określić jako "akt lub proces harmonizowania bądź czynienia zgodnymi rzeczy pozornie przeciwstawnych czy nie zgodnych ". Początkiem aktu pojednania jest sporządzenie listy z Kroku Ósmego. A więc...

"ZROBILIŚMY LISTĘ"

To bardzo proste. Możesz ją zrobić już teraz. Weź ołówek i kartkę papieru i napisz kilka nazwisk ludzi, wobec których czujesz się nieswojo. Nie pisz dlaczego, ani w ogóle nic więcej. Same nazwiska. Jeśli niedawno zrobiłeś Krok Czwarty, to już napisałeś co, gdzie, dlaczego, itd. Teraz masz się skoncentrować na "kto".

Ja moją pierwszą listę zrobiłam będąc po prostu posłuszna sponsorowi. Potrzebowałam prawie ośmiu miesięcy pracy nad programem, żeby się do tego zabrać. To się nazywa zwlekanie. Jak sobie przypominam zabrało mi to około dwudziestu minut i znalazło się na niej około 28 nazwisk. Patrząc na nie dzisiaj, wydaje mi się, że co najmniej połowa z nich nie powinna się tam znaleźć. Zdałam sobie z tego sprawę, kiedy po jakichś trzech latach natrafiłam na tę listę w mojej "Wielkiej Księdze". Rozpoznałam wtedy różnicę pomiędzy winą prawdziwą i nie- prawdziwą, a także mój niewątpliwy popis wspaniałomyślności. Zauważyłam również, że na liście brakowało osoby, którą skrzywdziłam najbardziej, mnie samej. Cieszę się, że dzisiaj mogę powiedzieć, że sobie w znacznym stopniu zadośćuczyniłam i czynię to w dalszym ciągu. Poczułam też zadowolenie i wdzięczność, kiedy spojrzałam na kilka nazwisk na liście i uświadomiłam sobie, że zaszły jakieś naprawdę cudowne zmiany w moich stosunkach z ludźmi, którzy coś dla mnie znaczyli. Trudno czasem rozpoznać i określić siłę "gotowości". Prosta czynność napisania nazwisk zdała się zmienić mnie z osoby, która myślała o krzywdach, jakie inni mi wyrządzili (urazy) w osobę, która potrafiła przyznać się do swojego udziału w zadawaniu bólu. Mogłam naprawdę zacząć odczuwać, co znaczy być dorosłą. Przyjmowałam odpowiedzialność w sposób świadomy i konkretny. Jeśli zrobiłeś listę, przyznaj sobie złotą odznakę... teraz. Zrobienie listy jest naprawdę bardzo proste. Wiele osób nawet nie próbuje przerobić Kroku Ósmego, bo natychmiast zaczynają wybiegać myślą do Kroku Dziewiątego, a za bardzo czują się winni i są pełni obaw, by zrobić Krok Dziewiąty. Tutaj wkracza element czasu. Sam fakt, że lista jest zrobiona, nie oznacza, że musimy natychmiast zadośćuczynić, ale z pewnością musimy jeszcze raz spojrzeć na drugą istotną część tego Kroku, która brzmi...

"STALIŚMY SIĘ GOTOWI"

Czasami zadośćuczynienie wydaje się niesłuszne czy niewłaściwe, kiedy czuje się, że to co zrobiłeś było usprawiedliwione tym, co ktoś zrobił tobie. Wielu z nas myśli w te szczególnie na początku zdrowienia, kiedy jesteśmy urażeni. "Wielka Księga" Anonimowych Alkoholików mówi nam, że uraza jest winowajcą numer jeden, który niszczy więcej alkoholików niż cokolwiek innego. Uraza jest jedną z wielu nazw złości. Inne to "nosić w sobie żal", litość (nad sobą lub innymi), obwinianie. Oznacza to odczuwanie złości teraz wobec czegoś, co zdarzyło się w przeszłości. Kiedy w stosunku do drugiej osoby czujemy urazę, to w jej obecności, a często nawet na samą myśl o niej, pojawiają się bardzo silne i bolesne uczucia. W niektórych przypadkach, jeśli uraza jest głęboka, powinniśmy powrócić do Kroku Szóstego i Siódmego, które mogą nam pomóc stać się gotowymi do zadośćuczynienia. Uraza wobec drugiej osoby przywiązuje nas do niej emocjonalnie i psychicznie. Przywiązujemy się do tej osoby, do której czujemy nienawiść. Jedyna osoba na świecie, której najbardziej nie lubimy, to jest właśnie ta, do której przyczepiamy się z całej siły. Najbardziej skutecznym sposobem przezwyciężenia urazy jest wybaczenie, sobie i innym. Wybaczenie innym zaczyna się wtedy, gdy uświadamiamy sobie nasz udział w problemach występujących w naszych stosunkach. Spojrzenie na samych siebie pomaga nam stać się gotowymi do uwolnienia się od złości i od potępiania innych. Jest takie zdanie, nad którym dobrze byłoby się zastanowić. "Odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom." Wybaczenie jest ulicą dwukierunkową i kiedy stajemy się gotowi zadośćuczynić innym, to czynimy to najpierw przez stanie się gotowymi do wybaczenia im. Uwalnia nas to od przymusu dawnej negatywnej postawy i daje nam swobodę pozostawania z zadowoleniem w związkach z innymi. Bez postawy obronnej, bez fałszu czy podejrzliwości.

"OSOB, KTORE SKRZYWDZILIŚMY"

Ci, którzy praktykują pierwsze pięć Kroków w sposób zorganizowany i chronologiczny, połączony z programami leczenia alkoholizmu lub pod kierunkiem sumiennego sponsora, doszedłszy do Kroku Ósmego są już przeważnie świadomi kogo skrzywdzili. Często są świadomi, że siebie skrzywdzili co najmniej tak bardzo jak innych. Przeważnie rzeczywiście odkrywamy, że staliśmy się dla siebie najgorszymi wrogami, a nasza uraza wobec samych siebie manifestuje się w formie potępiania siebie, obwiniania, a czasem wstydu. Słyszę, jak ludzie rozpoczynający program mówią o swoim "kompleksie niższości" lub "braku pewności siebie". Są to objawy nieprawidłowej osobowości, której przyczyną jesteśmy po części my sami. Pogoda ducha i szacunek dla siebie, które przychodzą wraz z pracą nad Dwunastoma Krokami oraz odczuwanie zachodzących w nas zmian są najlepszym sposobem na zadośćuczynienie samemu sobie. Przeważnie nasza lista zaczyna się od członków rodziny, przyjaciół, sąsiadów i pracodawców. Często też zawiera wierzycieli, pracowników, klientów, uczniów i innych, na których pomyślność mogliśmy wpłynąć swoim zachowaniem.

Niektórzy z nas zaczynają od niezmiernie długich list, opierając się na nieco nierealnym i przesadzonym postrzeganiu mocy naszego osobistego oddziaływania. Z drugiej strony całkowicie zajęci sobą możemy nie widzieć wpływu naszych poczynań na innych ludzi. Długość listy nie jest najważniejszym aspektem Kroku Ósmego. Najważniejsze jest, byśmy byli tak dalece uczciwi, na ile jest to możliwe w danym czasie. Prawdopodobnie zawsze nasza lista będzie niedoskonała czy niekompletna. Będzie zawierać tylko to, co będziemy w stanie rozpoznać w tym momencie. Rozwój związany z tym programem i proces zdrowienia pogłębiają zrozumienie i zwiększają gotowość. Każdy na każdym etapie zdrowienia może sporządzić nową poprawioną listę. Krok Ósmy jest przygotowaniem; przygotowaniem do zmiany w naszych stosunkach poprzez uczciwość, pokorę i szlachetność. Może się zdarzyć, że ktoś powie: "Ja chcę się tylko utrzymać w trzeźwości, a jeśli chcę się utrzymać w trzeźwości to nie mogę komplikować mojego programu. Jeśli go skomplikuję zadośćuczynieniem czy innymi bzdurami, to się pewnie upiję". To prawda, że głównym celem programu A.A. jest pomoc w utrzymaniu trzeźwości, przez dwadzieścia cztery godziny. Ale prawdą jest również to, że picie ma wiele wspólnego z tym, i jak myślimy, co czujemy i jak się zachowujemy. Jeśli nosimy w sobie winę, złość i urazy, to nasza trzeźwość spoczywa na bardzo chwiejnych podstawach. Te uczucia połączone z lękiem wywołują postawę obronną i emocjonalną niepewność, będące często wynikiem pychy. Specjalnym lekarstwem na pychę jest akt pokory. Pokora to zdolność do rozpoznania i przyznania się do na- szych ograniczeń. Jest ona również dla wielu początkiem pogody ducha i spokoju umysłu. Dwunasty Krok naszego programu zdrowienia mówi: "Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków...". Przebudzenie duchowe, którego większość z nas oczekuje, jest często określane przez tych, którzy czują, że go doświadczyli, jako poczucie całości, spokoju umysłu, zadowolenia, satysfakcji, szacunku dla samego siebie i akceptacji samego siebie. Możemy nigdy nie osiągnąć tego "przebudzenia duchowego", jeśli zadowolimy się wybieraniem z programu tylko tych Kroków, które do nas "przemawiają", a będziemy unikać tych, które na pierwszy rzut oka zdają się wymagać od nas odwagi, której nie odczuwamy. Aby móc zrobić Krok Ósmy musimy przestać kolekcjonować krzywdy. Musimy nauczyć się obiektywizmu wobec wydarzeń i przeżyć z przeszłości. Być bez winy nie znaczy być doskonałym. Znaczy to być wolnym od potrzeby obwiniania - obwiniania innych lub siebie. Zrobienie listy pomaga również w rozróżnieniu winy właściwej od winy niezdrowej. Właściwe jest odczuwanie winy, kiedy żałuję czynów nie zgodnych z moimi wartościami. Niezdrowa wina jest wtedy, gdy osądzam siebie jako osobę złą czy bezwartościową ze względu na moje zachowanie. Ten rodzaj winy dokładniej nazywamy wstydem. Kiedy stajemy się bardziej tolerancyjni i wybaczający, mniej surowi i osądzający, to zaczynamy uświadamiać sobie, że "Bóg robi dla nas to, czego my nie mogliśmy zrobić dla siebie" - to znaczy, zaczynamy doświadczać prawdziwych zmian w naszych poglądach, podejściu i wierze i stajemy się gotowi uczestniczyć aktywnie w procesie pojednania. I gotowi przystąpić do Kroku Dziewiątego.


Krok 9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim wobec których było to możliwe, z wyjątkiem przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.

KROK DZIEWIĄTY

Zadośćuczynienie

WSTĘP

Zanim rozpocznę moją interpretację Kroku Dziewiątego chciałabym podzielić się osobistym doświadczeniem, które uświadomiło mi, że aby stać się gotowym potrzeba cierpliwości, Zastanawiając się nad więzią łączącą mnie z córką, patrząc na to "jakie byłyśmy, co się stało i jakie jesteśmy teraz", zyska- łam wiarę w siłę tego programu. Pragnę ją przekazać w nadziei, że będzie zachętą dla innych. W ostatnich dwóch latach aktywnej fazy mojego alkoholiz- mu pogłębiała się przepaść między mną a moim najstarszym dzieckiem, Przyczyną tego był naturalny proces oddalania się osoby, która z wieku młodzieńczego wkracza w wiek dojrzały. A poza tym, moja uraza, złość, lęk i nietolerancja. Według mnie, tak przynajmniej wtedy myślałam, postępowała ona w sposób niezrozumiały i nie do przyjęcia. A ja nie byłam w stanie nie wtrącać się i pozwolić jej żyć, tak jak chciała. Naturalnie unikała ze mną kontaktów, na ile to było możliwe. Kiedy byłyśmy razem rzadko którejś z nas sprawiało to przyjemność, a rozstania prawie zawsze pełne były gniewu lub bólu. Na początku mojego zdrowienia czułam "gotowość" zadośćuczynienia do pewnego stopnia. Ale naprawdę nie wiedziałam, jak mam to zrobić. Co gorsza, widziałam jak coraz bardziej angażuje się ona w związek, który według mnie (posiadającej tak mało zrozumienia i tolerancji!) mógł jej przynieść tylko ból i cierpienie. Wiedziałam, że muszę być cierpliwa. Tymczasem właśnie ten związek, którego chciałam ją pozbawić, doprowadził ją do AI-Anon. Było to kilka lat temu. Uważam, że to co nas łączy teraz daje nam obu zadowolenie i wzajemny szacunek. Żyjemy według tych samych zasad i wraz z upływem czasu zwiększa się nasze zrozumienie. Bóg robi dla nas to, czego my nie potrafiłyśmy zrobić dla siebie.

"ZADOŚĆUCZYNILIŚMY OSOBIŚCIE WSZYSTKIM, WOBEC KTÓRYCH BYŁO TO MOZLIWE, Z WYJĄTKIEM PRZYPADKOW, GDY ZRANIŁOBY TO ICH LUB INNYCH"

Większość ludzi pragnie kochać i być kochanymi. Jest to niemożliwe, jeśli nosimy w sobie urazy lub czujemy się winni. Nie potrafimy wtedy kochać i czujemy, że nie jesteśmy kocha- ni, że nie jesteśmy warci miłości. Wielu z nas rozpoczynając powrót do zdrowia ma za sobą bogate doświadczenia kochania i bycia kochanym "warunkowo". Biorąc to pod uwagę, odczuwamy często pragnienie czy impuls, by po prostu zerwać stosunki z ludźmi z naszej przeszłości lub unikać ich kiedy to tylko możliwe. Jednak praktykowanie Dwunastu Kroków pokazało nam inną możliwość. Polega ona na dogadaniu się z tą naszą "skazą", z kochaniem siebie warunkowo. Niektóre warunki na pewno możemy spełnić. Ja lubię siebie bardziej, gdy zachowuję się tak, jak uważam, że zachowuje się człowiek "dobry". I jeżeli się postaram, to mogę stać się bardziej akceptująca i wybaczająca, a mniej krytyczna w moim podejściu do innych. Nie potrzebuję wtedy wynajdywać wad u innych, by podtrzymywać dobre mniemanie o sobie, nie potrzebuję zmniejszać innych do mojego rozmiaru, albo jeszcze bardziej! Jeśli dobrze o sobie myślę, to nie muszę sprawdzać własnej wartości porównując siebie z innymi. Kiedy przestałam pić, to już nie potrzebowałam kontrolować ile inni piją, żeby upewnić się, że ja nie piję "za dużo ani za szybko". Kiedy modlę się, abym w jakimś związku zachowywała się inaczej niż kiedyś, TO SIĘ TAK DZIEJE! bo do pracy nad tymi Krokami potrzebna jest uczciwość, gotowość i otwartość umysłu. Oznacza to, że "stajemy się podatni na nauczanie", wiemy, że nie znamy wszystkich odpowiedzi, a zanim zaczniemy działać jesteśmy gotowi czekać na nowe informacje. Często w czasie dyskusji nad Krokiem Dziewiątym można usłyszeć o osobach, które zadośćuczyniły przeprosinami. Oczy- wiście, czasami przeprosiny są potrzebne. Ale przeprosiny nie stanowią zadośćuczynienia. Zadośćuczynienie wymaga zmiany postępowania. Mogę setki razy przepraszać za spóźnianie się do pracy, ale samego spóźniania to nie "naprawi". Pojawienie się w pracy punktualnie lub przed czasem czyni moją skruchę prawdziwą. To co mówię na temat mojego zachowania nie dowodzi zmiany. Świadczą o niej moje działania. Krok Dziewiąty jest z całą pewnością Krokiem działania. Gdybyśmy pozwolili sobie na wybieranie tylko tych ."łatwych" Kroków, to jestem przekonana, że Krok Dziewiąty byłby najczęściej omijany. Należy jednak pamiętać, że dążymy do rozwoju duchowego, który jest niezbędny w naszym procesie zdrowienia, co przekazali nam założyciele Anonimowych Alkoholików. Musimy stać się gotowi i podjąć działanie, działanie opisane w Kroku Dziewiątym. John Powel!, autor książki "Dlaczego żyjemy, dlaczego umieramy" (A Reason to Live, a Reason to Die), napisał na temat duchowego przebudzenia coś, co wydaje mi się mieć bezpośredni związek z Krokiem Dziewiątym. Chciałabym to tutaj przytoczyć:

"Jestem przekonany, że najprostszą drogą do przeżycia religijnego jest prosić o łaskę dawania, dzielenia się, pocieszania, opatrywania ran, podnoszenia na duchu, zażegnywania kłótniom, odnawiania przyjaźni, oddalania podejrzeń i zastępowania ich ufnością, podtrzymywania kogoś, kto stracił wiarę, pozwalania, aby ktoś, kto czuje się bezradny, zrobił coś dla mnie, dotrzymywania obietnic, pogrzebania dawnych uraz, zmniejszenia moich wymagań w stosunku do innych, walczenia o zasady, wyrażania wdzięczności, pokonywania strachu, doceniania piękna natury, powiedzenia komuś, że go kocham i potem mówienia mu tego ponownie."

Jeśli nie jesteśmy gotowi do zadośćuczynienia, a uważamy, że jest to istotny element w procesie zdrowienia, to zwróćmy się o pomoc. Wielu z nas modliło się o pomoc i oczekiwało natychmiastowych i widocznych rezultatów, nie zdając sobie sprawy z konieczności współdziałania. Ilu modliło się o pomoc, by "znowu się nie upić", nalewając sobie jednocześnie alkohol? Zadośćuczynienie oznacza naprawianie błędów. Samo bycie trzeźwym nie wystarcza. Jest to dobrze zilustrowane przykładem w "Wielkiej Księdze" na str. 88. Mowa jest tam o tym, że alkoholika można przyrównać do huraganu, niszczącego życie innych ludzi", oraz o łamaniu serc, zerwanych stosunkach rodzinnych i zniszczonych uczuciach. Dalej przypomina nam się, jak to nasze samolubne nawyki wnosiły niepokój do naszych domów. Sytuacja ta opisana jest w następujący sposób:

"Sądzimy, że człowiek, który uważa, iż wystarczy nie pić - jest bezmyślny. Zachowuje się jak ten rolnik, który po zniszczeniu domu przez cyklon, mówi do swojej żony: Nie martw się. Najważniejsze, że wicher przestał szaleć'."

Dom rolnika trzeba było oczywiście odbudować i my musimy stać się gotowi do odnowienia więzi, do których zerwania w znacznej mierze przyczyniło się nasze własne postępowanie. Niektórzy z nas byli trochę podobni do tego rolnika. Bycie trzeźwym miało wystarczyć. trzeźwość była ulgą i na początku nie odczuwaliśmy potrzeby naprawienia naszych związków z innymi. Tak było i w moim wypadku, ale ostatecznie stało się dla mnie jasne, że powinnam zrobić coś więcej. Myślę, że moje zdrowienie przyniosło ulgę pewnym osobom, ale ten program był dla mnie, a ja wciąż czułam się nieswojo przy ludziach, na których przedtem wpływałam moim zachowaniem. Chciałam zmienić tę sytuację dla siebie samej. Znałam alkoholika powracającego do zdrowia, który zachowywał trzeźwość i który był aktywny i pomagał innym alkoholikom powracającym do zdrowia aż do nagłej śmierci wywołanej chorobą wieńcową w stosunkowo młodym wieku. Nazwę go "Bob", by zachować jego anonimowość. Słyszałam, jak opowiadał o sobie w czasie dyskusji nad Krokiem Dziewiątym. Powiedział: "W tym mieście mieszka facet, którego nigdy nie przeproszę". Nawet jak mówił, to widać było napięcie, zawstydzenie i pobudzenie. Opisał kłótnię z tym człowiekiem (nazwę go Charcie) w miejscu publicznym. A przez ostatnie osiem lat pijackiej kariery Boba często bili się i kłócili w jednej z trzech restauracji w małej miejscowości, w której obydwaj mieszkali i pracowali. Bob po latach wciąż był zagniewany. I tak, każdego dnia w południe wychodząc z pracy na lunch bardzo ostrożnie uchylał drzwi i sprawdzał, czy na ulicy nie ma Charliego. Następnie szedł do pierwszej restauracji i starał się niepostrzeżenie sprawdzić, czy tam go też nie ma. Jeśli był, Bob- szybko szedł do następnej. I tak codziennie od poniedziałku do piątku przez jedną godzinę Charlie kierował życiem Boba. Zawsze, kiedy myślę o zadośćuczynieniu myślę o Bobie, który nigdy nie mógł "dać Charliemu satysfakcji". Nie był w stanie zadośćuczynić samemu sobie. Zanim omówimy trzy propozycje zawarte w Kroku Dziewiątym, chciałabym przedstawić trzy dziedziny zadośćuczynienia.

P i e r w s z a - k r z y w d y m a t e r i a l n e:

Są to krzywdy wyrządzone innym w sprawach materialnych: pieniądze, kontrakty, rachunki, pożyczki, nieuczciwe interesy finansowe, szkody lub krzywdy wyrządzone ludziom lub ich własności, brak wydajności w pracy, nie przychodzenie do pracy lub spóźnianie się, rozrzutność, i skąpstwo, roztrwonione pieniądze, próby kupowania przyjaźni czy miłości oraz odmówienie pomocy finansowej, aby móc sobie sprawić przyjemność.

D r u g a - k r z y w d y m o r a l n e:

Wciąganie innych w niewłaściwe postępowanie, dawanie złe- go przykładu dzieciom, przyjaciołom, bądź innym osobom, które szukały u nas rady, pomocy, miłości. Krzywdy moralne mogą być bardzo bolesne, szczególnie jeśli chodzi o związki z bliską rodziną. Czasem jesteśmy tak pochłonięci potrzebą samoobrony i samousprawiedliwienia, że stajemy się całkiem nieświadomi potrzeb innych osób i wyrządzamy im więcej krzywdy niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Jakże często słyszymy o żonach, które zrezygnowały z prowadzenia domu i wychowywania dzieci; aby zwiększyć dochód, który nie był wystarczający po opłaceniu kosztów picia; i o mężach, którzy zabierają kluczyki od samochodów i zamykają barki, i których .praca cierpi przez to, że oni zaabsorbowani są zmartwieniami i frustracją wywołaną przez nieobliczalną małżonkę; o dzieciach, które nie znajdują radości w domu i wstydzą się zapraszać przyjaciół; o bardzo małych dzieciach, które czują się przymuszone do odgrywania roli dorosłego w rodzinie, ponieważ ich rodzice zachowują się jak dzieci. , Często okazje szczególne, takie jak Boże Narodzenie czy urodziny mijają niezauważenie, albo przybierają postać koszmarów. Ataki fizyczne i seksualne, złamane obietnice, ubliżanie, brak zaufania mogą być częścią krzywd moralnych. Dzieciństwo przy rodzicu alkoholiku może być bardzo niszczącym przeżyciem. Potrzeba wiele czasu i ogromnej cierpliwości, siły i odwagi, by odzyskać zaufanie dziecka.

T r z e c i a - k r z y w d y d u c h o w e:

Są to dla większości z nas "grzechy zaniedbania"; zaniedbywanie obowiązków wobec siebie, rodziny, otoczenia i wobec Boga; brak wdzięczności wobec tych, którzy przejęli nasze obowiązki w kwestii nauczania czy wychowywania naszych dzieci, gdy my nie czyniliśmy starań w tym kierunku: brak naszego rozwoju w dziedzinie zdrowia, wykształcenia, wypoczynku, twórczości. Początkowi trzeźwienia towarzyszy często nowa świadomość i docenienie faktu, że mimo naszego samo destrukcyjnego zachowania żyjemy i mamy szansę zmienić się przyjmując pomoc i żyjąc według tego programu, dwudziesto- ma czterema godzinami.

Przejdźmy teraz do trzech istotnych spraw zawartych w Kroku Dziewiątym.

"ZADOSCUCZYNILIŚMY OSOBISCLE WSZYSTKIM...",

Ważne jest tutaj słowo "osobiście". Tylko osobiste zadość- uczynienie może skutecznie doprowadzić do zmiany w naszym zachowaniu i charakterze i dalej do dojrzałości. Może wolelibyśmy nie zrobić tego osobiście, bo tak byłoby łatwiej. Na przykład, wydało by się łatwiejsze spłacić stary dług pocztą, anonimowo. Sprawiedliwości może stałoby się zadość, ale Krok Dziewiąty ma nam pomóc w osiągnięciu pokory, uczciwości i odwagi, a to oznacza, że musimy osobiście udać się do osób, które skrzywdziliśmy, dokonać zwrotu i osobiście przyznać się do naszych błędów. Bezpośredniość służy celowi wykraczającemu poza sprawiedliwość. Przywołuje uczciwość i odwagę oraz daje nam swobodę spojrzenia w oczy drugiemu człowiekowi i doświadczenia szacunku dla samego siebie, takiego jaki wyczuwa my u innych. W większości przypadków zadośćuczynienie przyjmowane jest dobrze, a nawet jeśli nie, co zdarza się rzadko, to nie ma powodu, by nie spróbować ponownie. Jeśli ludzie nie są w stanie przyjąć szczerej propozycji zadośćuczynienia, to wtedy ich część problemu będzie musiała pozostać nie rozwiązana. Dobrze byłoby tutaj wykorzystać Modlitwę o Pogodę Ducha. Należy pamiętać, że nasze oczekiwania co do "skutków" mogą stać na przeszkodzie naszej zdolności zaakceptowania rezultatu. Modlitwa i gotowość wykonania woli Boga pozwolą nam dostrzec nasze własne człowieczeństwo i wywołać realistyczne oczekiwania innych ludzi. W większości przypadków związki z innymi osobami ulegają znacznej poprawie w wyniku zadośćuczynienia.

"WOBEC KTORYCH BYŁO TO MOZLIWE"

Istnieją oczywiście przypadki, kiedy osobiste zadośćuczynienie nie jest możliwe. Może tak się zdarzyć, jeśli ktoś przestał istnieć w naszym życiu, ponieważ straciliśmy z nim całkowicie kontakt lub ponieważ zmarł. W takich sytuacjach pośredni zadośćuczynienie zaspakaja często naszą potrzebę "naprawienia". Jeżeli krzywda była związana z pieniędzmi, to dług można spłacić osobie pozostałej przy życiu, bądź dokonać wpłaty na jakiś cel dobroczynny w imieniu tamtej osoby. Możemy również zadośćuczynić poprzez modlitwę. Ludzie realizujący program mówili mi o swojej gotowości zadośćuczynienia, którą praktykowali przez okazywanej życzliwości obcemu dziecku lub rodzicowi, kiedy nie mieli już możliwości zająć się własnymi. Nie mogę powtórzyć lat dziecinnych i młodzieńczych moich dzieci i w ten sposób unieważnić wszystkie moje winy i błędy. Nie jest również stosowne teraz, kiedy moje dzieci są dorosłe, abym dała im to, czego potrzebowały w wieku 5 czy 15 lat. Mogę natomiast zająć się innym dzieckiem, którego rodzic nie jest w stanie, a nawet w jakiś sposób pomóc choremu rodzicowi. Chodzi o to, że muszę modlić się o przewodnictwo w zadość- uczynieniu i dostrzegać możliwości tam, gdzie one są. Najlepszym zadośćuczynieniem wobec moich dorosłych już dzieci jest szanowanie ich jako dorosłych, a samej wyzdrowienie i bycie zdrową i szczęśliwą osobą dojrzałą. Należy pamiętać, szczególnie w odniesieniu do tego Kroku, nawet jeśli zaczęliśmy pracować nad nim dość wcześnie, że tak jak wszystkie Kroki, stanowi on propozycję na całe życie. Zdrowienie jest procesem, który trwa całe życie. Krok Dziewiąty jest Krokiem działania, ale działanie musi być temperowane przez zdrowy rozsądek., a niektórzy potrzebują czasu na jego rozwinięcie. Nie ma sensu, abyśmy natychmiast usiłowali naprawić wszystkie szkody, jakie w życiu wyrządziliśmy: Musimy rozwijać naszą osobowość i mądrość, zdrowy rozsądek i gotowość wybaczania innym oraz przyjęcia wybaczenia. Oczywiście, nie powinniśmy unikać zadośćuczynienia i po- winniśmy wykorzystywać wszelkie nadarzające się ku temu okazje. Jeśli naprawdę chcemy, jeśli prosimy i szukamy przewodnictwa, to okazje pojawią się. Może nie w naszym planie, ale z łaski Boga, gdy będziemy rozwinięci duchowo na tyle, by wykorzystać je konstruktywnie.

"Z WYJĄTKIEM PRZYPADKOW, GDY ZRANIŁOBY TO ICH LUB INNYCH"

Trudno przewidzieć kiedy zadośćuczynienie mogłoby zranić. Sprawa, która pojawia się dosyć często, to niewierność małżeńska. Tu można rzeczywiście zranić innych i może to być bardzo samolubny sposób ha zrzucenie winy za to co miało miejsce w przeszłości kosztem czyjejś reputacji czy spokoju. W takich przypadkach czasem najlepszym sposobem jest po prostu zmiana" postępowania, bez ujawniania przeszłych grze- chów. Mnie też się zdarzało, że ktoś próbował mi zadośćuczynić, a ja chciałam powiedzieć: "Nie wyjaśniaj, ale zmień!" Kto tak naprawdę chce wiedzieć dlaczego? Myślę, że kiedy zaczynałam pacę nad programem, to stałam się na jakiś czas "nałogowym wyjaśniaczem". Co za nudziarstwo! Innym przykładem jest rodzic, który opanowany winą za zaniedbywanie czy nie właściwe traktowanie dziecka w przeszłości, staje się nazbyt opiekuńczy czy pobłażliwy wobec dzieci, które dawno wyrosły z wieku, w którym rodzice powinni być właśnie tacy. Należy raczej zachęcać do liczenia na własne siły i popierać niezależność w okresie dojrzewania. Każda sytuacja jest jedyna w swoim rodzaju. Podane tu przykłady stanowią pewne wytyczne. Rozsądne rady dotyczące ogólnych zasad można znaleźć w materiałach A.A. Grupy A.A., a szczególnie sponsorzy, mogą być pomocni w sytuacjach budzących wątpliwości. Dobry sponsor może nam pomóc uczciwie uświadomić sobie motywy, którymi kierujemy się w zadośćuczynieniu. Mogli- byśmy z łatwością odwoływać się do słów "z wyjątkiem przypadków...", gdybyśmy szukali wyjścia ze względu na spodziewaną kłopotliwość sytuacji czy niepożądane dla nas konsekwencje. Lub wtedy, gdy wykorzystujemy zadośćuczynienie do spełnienia naszych potrzeb kosztem spokoju drugiej osoby. Na motywację trzeba spojrzeć pod kątem uczciwości i powinniśmy podzielić się swoimi myślami ze sponsorem zanim zacz- niemy działać w sytuacjach niepewnych. Kroki Ósmy i Dziewiąty pozwalają na zadośćuczynienie samemu sobie poprzez odbudowanie szacunku dla siebie. Wielu ludzi uważa je za sposób na "odbycie pokuty" lub spłacenie długów. I tak jest. Ale jest jeszcze coś więcej. Pojednanie, dobre samopoczucie wobec siebie i innych. Oznacza to, że ostatecznym wynikiem tych Kroków jest stopniowe, ale coraz więcej dające, poczucie akceptacji samego siebie i szacunku dla siebie; bycie w zgodzie z naszym własnym światem. Rezultatem ubocznym zadośćuczynienia samemu sobie jest znalezienie lepszego sposobu życia i kochania. Są to Kroki pojednania i dzięki nim odnawiamy zerwane więzi. Największym duchowym niepowodzeniem pijącego alkoholika jest nieumiejętność kochania i nieumiejętność doceniania; jest to podstawowe zadanie w zadośćuczynieniu wobec Boga, zadanie nauczenia się jak kochać, wyzbycia się urazy i oporu i otwarcia się wobec innych ludzi. Wszystko, co wkrada się pomiędzy nas i innych, odcina nas od Siły większej od nas samych z Kroku Drugiego. Większość z nas potrzebuje zwrócić się o pomoc, aby mieć uczciwość, odwagę i pokorę w podejmowaniu działań zmierzających do zadośćuczynienia. Najlepszy sposób, jaki ja znam, by prosić o to, co jest potrzebne do praktykowania Kroku Ósmego i Dziewiątego , zawarty jest w pełni w modlitwie znanej jako „ Modlitwa Św. Franciszka”. Oto ona:

„ O Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju,

abym siał miłość tam, gdzie panuje nienawiść;

wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;

jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;

nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;

światło tam, gdzie panuje mrok;

radość tam, gdzie panuje smutek.

Spraw, abym mógł

Nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;

Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;

Nie tyle szukać miłości, co kochać.

Albowiem dając - otrzymujemy,

Wybaczając - zyskujemy przebaczenie,

A umierając - rodzimy się

Do wiecznego życia. Amen.”


Krok 10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny z miejsca przyznając się do popełnionych błędów.

KROK DZIESIĄTY

Mówi się często, że ceną wolności jest wieczna czujność. Jako alkoholik powracający do zdrowia, łączę to powiedzenie z Dziesiątym Krokiem programu Anonimowych Alkoholików: "Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnionych błędów". Trwałe uwolnienie się od alkoholu ma swoją cenę, tak samo jak szczęście, którego pragniemy w trzeźwości. Ceną tą jest wieczna czujność w pro- wadzeniu obrachunku moralnego. Większość ludzi uważa, że Krok Dziesiąty jest odpowiednim drogowskazem dla innych. Często chcemy, żeby inni przyzna- wali się do swoich błędów z większą ochotą. Ale trudno nam dostrzec, że obrachunek moralny powinniśmy prowadzić nawet wtedy, gdy jesteśmy z siebie zadowoleni. Niepijący alkoholicy mogą wydawać się niezwykle moralni tylko dlatego, że przestali łamać prawo i wystawiać czeki bez pokrycia. Łatwo stawiają sobie pytanie: "Dlaczego mam prowadzić nadal obrachunek moralny, teraz kiedy ponownie należę do rasy ludzkiej i zachowuję się prawie tak dobrze jak nie alkoholicy, którzy mnie przedtem krytykowali?" No cóż, mamy chyba szczęście, że autor Dwunastu Kroków był maklerem giełdowym i pobierał lekcje w świecie biznesu. "Interes, w którym nie prowadzi się regularnej inwentaryzacji, przeważnie bankrutuje", napisał Bill W. "Prowadzenie handlowej inwentaryzacji jest procesem stwierdzającym fakty i stawiającym czoła faktom... Jednym z zadań jest wykrycie uszkodzonych lub nie dających się sprzedać towarów, pobycie się ich natychmiastowe i bez żalu. Jeśli właścicielowi interes ma się udać, to nie może on okłamywać się co do ich wartości." Wiedziałem coś na ten temat. W okresie Kryzysu mój ojciec prowadził wyprzedaż rzeczy zbankrutowanego handlowca, a wśród nich znajdowały się przedmioty jeszcze z I wojny światowej. Szczególnie zapamiętałem setki par damskich bucików zapinanych na guziki, które były modne jakieś dwadzieścia lat wcześniej. Właściciela sklepu nie stać było na to, by i przyznać się, że na składzie ma bezwartościowe rzeczy. Ta słabość zniszczyła jego interes. A z drugiej strony, wywarły na mnie wrażenie pamiętniki znanego spekulanta, który zrobił miliony na giełdzie. Powiedział, że swój sukces zawdzięcza po części gotowości do przyznania się do błędu, kiedy zrobił zły zakup. Sprzedawał nie fortunne akcje zanim ich ceny spadły jeszcze bardziej, zmniejszając w ten sposób swoje straty. Te nauki dają się wspaniale zastosować w życiu alkoholika powracającego do zdrowia. W interesie, który się nazywa życie w trzeźwości, nie możemy sobie pozwolić na trwanie przy bezużytecznych, szkodliwych nastawieniach i praktykach. Jeżeli popełniamy błędy lub znajdujemy się na złej drodze w jakiejkolwiek dziedzinie naszego życia, to im wcześniej się do tego przyznamy, tym większą mamy szansę na zmniejszenie naszych strat; tzn. na zmniejszenie bólu i krzywd, jakie może my wyrządzić. Czynimy to pracując nad Krokiem Dziesiątym. Krok Dziesiąty jest taką codzienną rozmową z Krokami j od Czwartego do Dziewiątego programu A.A. Te Kroki "obrachunku i odszkodowania" są jakby generalnymi porządkami pomocnymi alkoholikowi w powrocie do zdrowia. Pisząc o tym c sprzątaniu, nasz przyjaciel Bill W. powiedział, że jest to coś, co powinno robić się przez całe życie. Napisał: "Nadal musimy i uważać na samolubstwo, nieuczciwość, urazy i lęk". "Kiedy pojawiają się niespodziewanie, natychmiast prosimy Boga, aby je usunął. Zaraz omawiamy je z kimś, a jeżeli, kogoś skrzywdziliśmy, to szybko staramy mu się zadośćuczynić.

TRZY POLA DO OBSERWACJI

W A.A. słyszymy wiele na temat samolubstwa, nieuczciwości, urazy i lęku. W moim życiu odkrywam je na kilku płaszczyznach. Trzy pola, które wymagają stałego skrupulatnego badania to: a) myśli i motywy; b) słowa; c) czyny. Każde z nich może mnie wpędzić w kłopoty. Nauczyłem się najpierw patrzeć na swoje myśli i motywy, gdyż większość błędów ma swój początek właśnie tutaj. James Allen napisał: "Człowiek jest dokładnie tym, co myśli; jego charakter jest ostateczną sumą wszystkich jego myśli". Nie mogę się z tym nie zgodzić, gdyż wielu członków A.A. ostrzega przed "pijanym myśleniem". Jeśli zastanawiam się nad tym, co myślę i czuję, to słowa i czyny okazują się przeważnie właściwe. Ale jaka to ciężka praca utrzymać trzeźwy sposób myślenia! Mój codzienny obrachunek ustawicznie odsłaniał złe motywy za czynami, które na pozór zdawały się być w porządku. Któregoś dnia, na przykład, z zakłopotaniem odkryłem, że ludzie, z którymi przeważnie rozmawiałem na mityngach A.A., to były atrakcyjne kobiety, ludzie sukcesu, bądź osoby, których pochodzenie lub osobowość interesowały mnie. I w rzeczywistości zaspakajałem swoje potrzeby miłości własnej i towarzyskie wtedy, kiedy myślałem, że niosę posłanie A.A. Innym razem spotkałem nędzarza na parkingu naszej firmy i zawiozłem go w miejsce, gdzie mógł otrzymać pomoc. Ale wykonując ten akt pozornej życzliwości mówiłem sobie z zadowoleniem, że żaden inny człowiek z kierownictwa firmy nie zadałby sobie takiego trudu. Odgrywałem więc rolę Dobrego Samarytanina, by poczuć się ponad tymi, których czasem się bałem i do których czułem urazę. Codzienny obrachunek odgrzebuje również śmieci z przeszłości, albo jak ja to teraz nazywam "stare taśmy". Czasem odkrywam, że w dalszym ciągu próbuję pokazać się przed ludźmi, którzy mnie potępiali. Od czasu do czasu jakiś drobny incydent wywołuje znaczny ból i wtedy zdaję sobie sprawę, że przypomina mi on o przeszłej porażce lub upokorzeniu, od których się nie uwolniłem. Kilka lat po osiągnięciu trzeźwości udałem się z wizytą do krewnych, którzy pamiętali mnie jako pijanego nieudacznika. Zabrałem ze sobą w tę podróż dwa niepotrzebne garnitury, aby im pokazać, że nie jestem już włóczęgą! Kolejny problem ujawniony dzięki codziennemu obrachunkowi to tendencja do "usprawiedliwionej złości". Wpadałem w złość i natychmiast obwiniałem o to drugą osobę. Uważałem, że miałem prawo się zezłościć, skoro ta druga osoba zachowywała się tak fatalnie. Jednak z tą złością musiało być coś nie j w porządku, gdyż zostawiała po sobie depresję i poczucie winy. I Któregoś dnia pomogło mi, kiedy człowiek z A.A. mówił o tym, 1. że pozwalamy innym ludziom kontrolować nasze nastroje, jeśli wywołują oni w nas złość. Jeszcze bardziej pomogło, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że moja złość nie musiała być koniecznie powiązana z tym, co inni ludzie mówili lub robili. Tak naprawdę to wywoływały ją moje własne lęki, niepokoje i brak poczucia bezpieczeństwa. Znacznie wygodniej jest zajmować się myślami i uczuciami zanim zostaną one wyrażone. Zdarzało się, nawet ostatnio, że moja złość umykała mi spod kontroli i sprawiała, że mówiłem lub robiłem rzeczy, których prawie natychmiast żałowałem. Jest tylko jeden dobry sposób, aby sobie radzić z takimi potknięciami - wyznać natychmiast swój błąd i osobiście zadośćuczynić, jeśli jest to konieczne. Czasem wymaga to ode mnie zadośćuczynienia osobom, które były wobec mnie raczej niesympatyczne. Ale mnie to nie powinno obchodzić, chociaż, żeby to wykonać, trzeba schować dumę do kieszeni. Ci, którzy znajdą się w takiej sytuacji, powinni pamiętać, że główny celem alkoholika powracającego do zdrowia jest utrzymane trzeźwości i ulepszanie się dzięki własnej pracy według programu. Jeśli powinniśmy zadośćuczynić, by wzmocnić swoją trzeźwość i charakter, to najlepiej dumę odsunąć na bok i zrobić to, co słuszne i konieczne.

TRZY RODZAJE KAMUFLAŻU

Duma potrafi nam płatać jeszcze inne figle w procesie robienia obrachunku. Obrachunku możemy uniknąć ukrywając: lub kamuflując nasze błędy. Można to osiągnąć za pomocą:

a) Piciorysu.

b) Ogólnego Przyznania się.

c) Częściowego Przyznania się.

Każdy sposób może być szkodliwy. Piciorys stanowi szczególne niebezpieczeństwo ze względu na nacisk, jaki A.A. kładzie na "określenie się" jako alkoholika i podzielenie swoim doświadczeniem. Nie powinniśmy dyskredytować ani eliminować osobistych opisów przeżyć związanych z piciem. Świadectwa te przekonują nowoprzybyłych, że jesteśmy podobni do nich i możemy zrozumieć ich problemy. "Jeden alkoholik mówiący do drugiego" to proces, który zawsze jest mocnym uderzeniem. Główną wadą Piciorysu jest jednak to, że dotyczy on przeszłości. Dobry spiker może zelektryzować słuchaczy A.A. wzruszającą bądź przerażającą opowieścią z pijanej przeszłości. Jeśli historia ta będzie dość dobra, to ani on ani słuchacze nie zadadzą sobie trudu, by spytać, jak sprawy wyglądają dzisiaj. Być może prawda jest taka, że zrezygnowanie z robienia w dalszym ciągu obrachunku spowodowało spustoszenie tu i teraz. Poniekąd ważniejsze jest skoncentrowanie się na drobnych problemach dnia dzisiejszego niż na istotnych brakach w przeszłości, nawet jeśli obecne problemy są mniej interesujące. Drugim kamuflażem przy robieniu obrachunku jest Ogólne Przyznanie się. Człowiek wyznaje wtedy w pełni i całkowicie swoją winę. Często mówi: "Kiedy przyszedłem do A.A. byłem bankrutem pod każdym względem. Byłem gnidą. Nic mi się nie udawało w żadnej dziedzinie życia". Na pierwszy rzut oka wypowiedź ta zdaje się wyrażać wielką uczciwość i odwagę. I w niektórych przypadkach tak jest. Ale może to być również sposób, w jaki leniwa czy wystraszona osoba pragnie uniknąć trudnych pytań na temat swojego życia i postępowania. Może to być sposób na ukrycie konkretnych spraw, niepokojących i przerażających.

Ogólne przyznanie się może być przeszkodą na drodze do gruntownego i odważnego obrachunku moralnego na początku przynależności do A.A. i może nie dopuścić do dalszych obrachunków w przyszłości. I nie będzie to proces stwierdzający fakty i stawiający faktom czoła. Kolejną barierę stanowi Częściowe Przyznanie się, które można także nazwać "obrachunkiem z samousprawiedliwieniem". Mnie ten kamuflaż wychodził dość dobrze. Polega on na tym, że przyznajemy się do naszej winy czy pomyłki i natychmiast zaznaczamy, że druga osoba jest również winna. Bez zbytniego wysiłku mogę zacząć od przyjęcia winy na siebie, a zanim dojdę do końca przerzucę jej większą część na drugą osobę. Często stosowałem Częściowe Przyznanie się,

kiedy przepraszam, że wybuchnąłem wobec któregoś z moich dzieci. ;,Przepraszam, że cię zwymyślałem", mówiłem, "ale mam dosyć tych twoich porozrzucanych rzeczy!" Albo w biurze, gdzie pracowałem, nieustannie obgadywaliśmy szefa. Czasem przyznawałem, że plotkowanie było niewłaściwe, a potem szybko dodawałem, że szef na nie zasługiwał, albo sam je prowokował. Mogą być jeszcze inne sposoby kamuflowania naszych błędów. Musimy jednak wiedzieć, że duma człowieka i strach działają zawsze tak, by uchronić nas przed bolesnym zajęciem się naszymi wadami. Chore myślenie, tak jak alkohol, jest przebiegłe, zawiłe i potężne.!

KIEDY POPEŁNIAMY BŁĘDY?

Niezwykle pomocnym było dla mnie stwierdzenie, że błędy to nie muszą być koniecznie złe czyny, takie jak kradzież czy kłamstwo. Będąc alkoholikiem powracającym do zdrowia mogę popełniać błąd przez sam sposób, w jaki reaguję na ludzi czy sytuacje. Kiedy ktoś mnie zrani, to popełniam błąd, jeśli się oburzam albo pragnę zemsty, Jedna z publikacji A.A. mówi, że "taka jest duchowa zasada - zawsze, kiedy jesteśmy zaniepokojeni, bez względu na przyczynę, to jest z nami coś źle. Jeśli ktoś nas dotknie i jesteśmy zagniewani, to również my jesteśmy temu winni". Stwierdzenie to trudno zaakceptować, ale jest to dobra wskazówka dla alkoholika. Zdarza się, że sami ściągamy na siebie szkodę przez naszą chciwość czy beztroskę. Ale zdarza się, że jesteśmy ofiarami niczym nie uzasadnionej zdrady czy okrucieństwa. I nie my jedni. Na całym świecie ludzie przeżywają głęboko niesprawiedliwości i błędy, których nie chcą zaakceptować. My alkoholicy nie możemy sobie pozwolić na takie myślenie, nawet jeśli jesteśmy niewinnymi ofiarami. Za wszelką cenę musimy uniknąć usprawiedliwionej urazy. Zapominając o urazie, nie mówimy, że inni ludzie postępują zawsze dobrze, albo że nie stało się nic złego. Nie chcemy tylko wpadać w złość czy niepokój, by nie wyrządzać dalszej krzywdy sobie ani innym. Im szybciej mogę uwolnić się od złości i urazy, tym szybciej odzyskam pogodę ducha i samokontrolę. Odnosi się to również do przypadków, kiedy zostałem skrzywdzony, ale mogę szukać porady prawnej lub innych środków zaradczych. Zawsze muszę eliminować wszelkie urazy, pragnienie zemsty, czy załatwienie porachunków". W tym samym duchu nauczyłem się, że osobisty obrachunek pomaga załatwić niespodziewane nieporozumienia z innymi ludźmi. Swego czasu wściekałem się na mechaników, którzy nie zreperowali odpowiednio mojego samochodu, pisałem listy do polityków pełne oburzenia i wymyślałem kelnerowi, jeśli jedzenie było zimne. Uważałem, że jestem stanowczy, ale zrozumiałem, że takie zachowanie było niedojrzałe i nieskuteczne. Wykazywało niechęć do zaufania innym ludziom, obawę, że mnie wykorzystają, jeśli ich się nie nastraszy. Bardziej nie mogłem się mylić.

POSZUKAJ DRUGIEGO CZŁOWIEKA

Ponieważ miałem z nim tak wiele trudności - i doznałem takiej ulgi, kiedy się do niego zabrałem - uważam Krok Piąty za jeden z najbardziej użytecznych w programie A.A. Główną myślą tego Kroku jest omówienie swoich błędów z drugim człowiekiem. To samo sugeruje Krok Dziesiąty, a są chwile, kiedy każdy z nas potrzebuje drugiego człowieka, by przeprowadzić prawdziwy obrachunek. Jeśli coś mnie niepokoi, to powinienem poszukać drugiego człowieka, z którym mógł- bym to omówić. Zawsze w wyniku tego zmieniało się moje nastawienie do problemu. Zdarza się również, że problem można omówić na mityngu A.A., chociaż często lepiej jest porozmawiać z jedną osobą.

KORZYŚCI

Stosowanie Kroku Dziesiątego przynosi nagrodę. Najważniejszą korzyścią z tego Kroku jest to, że wzmacnia on i chroni naszą trzeźwość. Przynosi również korzyści w kilku innych dziedzinach:

1. Stosunki międzyludzkie. Kiedy piłem, było kilka osób, z którymi w ogóle nie rozmawiałem w wyniku zadawnionych nieporozumień. Czasem nie pamiętałem, jaka była tego przyczyna, ale nie miało to znaczenia. Bardziej byłem zainteresowany okazywaniem nienawiści niż załagodzeniem sporu. Tymczasem dzisiaj nie mam po prostu takich przykrych stosunków. Robienie obrachunku i przyznawanie się do błędów rozwiązuje przeważnie nieporozumienia w ich początkowej fazie.

2. Brak lęku przed "wykryciem". Jestem przekonany, że nie- chęć do stawiania czoła i przyznawania się do błędów, zakorzeniona jest w poczuciu niższości i nieudolności. Uważałem, że gdyby ludzie wiedzieli, jaki jestem naprawdę, to przy- niosłoby mi to ujmę i czułbym się przez to osłabiony. Odpowiadało temu przekonanie, że jeśli na zewnątrz mogę wyglądać bezbłędnie, to naprawdę jestem bez błędu! Wszystko to było błędne i znaczyło, że moja ocena samego siebie opierała się na tym, aby inni dobrze mnie oceniali. Ogromnie mi ulżyło, gdy przyjąłem uczciwość A.A. i dowiedziałem się, że nie muszę już dłużej ukrywać swojej twarzy. Już nie udaję osoby, którą nie jestem, więc nie muszę oba- wiać się "zdemaskowania" czy "wykrycia".

3. Brak poczucia winy. Ceną, jaką zapłaciłem za to, że nie chciałem przyznać się do moich wad charakteru, było poczucie winy. Byłem zmuszony do ciągłego odrzucania od siebie winy i wymyślania argumentów, żeby udowodnić, że miałem rację. To nie skutkowało, gdyż poczucie winy zawsze powracało.

4. Zdolność pomagania innym. Jedną z zaskakujących korzyści, wypływających z przyznania się do własnych błędów, jest ta, że możemy teraz pomóc innym dokonać tego samego. Brzmi to jak paradoks: kiedy przyznaję się do moich błędów i przestaję oskarżać innych, to ukazana mi zostaje droga do prawdziwego zrozumienia problemów drugiego człowieka i tego, co on może z tym zrobić. Chyba nietrudno to zrozumieć. My, istoty ludzkie stawiamy naturalny opór wobec faryzejskich kazań i czujemy się obrażeni i "poniżeni", kiedy inni wytykają nam braki. Ale, gdy ktoś praktykuje uczciwość wobec samego siebie, to wyczuwamy to i takiej osoby właśnie szukamy, by nam pomogła w naszych problemach.

OPÓŻNIENIE MOŻE NAS DROGO KOSZTOWAĆ

Na koniec rozważań dotyczących Kroku Dziesiątego chciał- bym zwrócić szczególną uwagę na słowo "z miejsca". Im szybciej przyznam się do błędu, tym mniejszą szkodę wyrządzi on mnie i innym. W dalszym ciągu nie lubię przyznawać się do błędów, nawet w drobnych sprawach. Kiedy zgubię się na trasie na przykład, to nienawidzę zaglądać do mapy, albo pytać kogoś o kierunek. Przez to jadę czasami wiele mil w złą stronę i to nieraz po fatalnych drogach. Ta sama cecha charakteru powoduje też inne problemy. W sprawach obrachunku opóźnienie przyznania się do błędu świadczy o tym, że próbuję potajemnie walczyć z Krokiem Dziesiątym, mając nadzieję, że błąd naprawi się sam bez żadnego kłopotu i bólu z mojej strony. Opóźnienie prowadzi jednak do pogorszenia spraw. Może nawet trzeba będzie "zapłacić pro centy" w cierpieniu emocjonalnym, jeśli będziemy zwlekać z przyznaniem się do popełnionych błędów. Niemniej jednak, jakkolwiek dobrze by nam nie szło z programem, to nikt z nas go jeszcze nie przerobił. Wieczna czujność przy przeprowadzaniu obrachunku z Kroku Dziesiątego jest ceną wolności. Nagroda, jaką jest trzeźwość i rozwój, jest naprawdę warta tej ceny.

Krok 11. Dążyliśmy przez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia

UTRZYMANIE SIĘ NA NOWEJ DRODZE ZYCIA

Zanim znalazłem trzeźwość w A. A., wykazywałem ogromną wiarę w picie i niezwykłą wytrwałość w piciu. Czciłem butelkę, butelce powierzałem wszystkie swoje problemy, na butelce opierałem się z ufnością dziecka. Trwałem w tej chorej pobożności jeszcze długo po tym, jak butelkowy bóg wielokrotnie mnie zdradził i zniszczył moje życie. Kiedy trafiłem do A. A., w dalszym ciągu potrzebna mi była wiara i wytrwałość - ale skierowana w inną stronę. Teraz od Siły Wyższej oczekiwałem odpowiedzi, których przedtem na próżno szukałem w butelce. Poszukiwanie wymagało wiary, wytrwałości i zdecydowania, by miało doprowadzić do trzeźwości. Siła Wyższa, którą znalazłem w A. A., była przewodnikiem i partnerem, na którym można polegać, który nigdy nie zawiódł, a w międzyczasie naprawiał szkody z przeszłości i otwierał przede mną nową drogę życia. Dzięki przewodnictwu programu Dwunastu Kroków, byłem w stanie utrzymać i w pełni cieszyć się tą nową drogą życia. Przedstawiam tu moją interpretację Kroku 11 z Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików. Nie zawsze łatwo jest utrzymać się na nowej drodze życia. Jednym z niebezpieczeństw czyhających na alkoholika powracającego do zdrowia jest pojawianie się nudy i rozczarowania po początkowym przypływie natchnienia i podniecenia. Ale program A. A. skonstruowany jest tak, by pomóc nam zmierzyć się z tymi zagrożeniami. Jest w nim, na przykład, Krok 11, który ma nam przypominać o potrzebie utrzymania się na tej wspaniałej drodze życia, jaką otrzymaliśmy:

"Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia".

Krok 11 nie załatwia szybko sprawy. Jest to w rzeczywistości Krok 2 i 3 praktykowany każdego dnia. Krok 11 może być naszym przewodnikiem przez resztę życia. Jeśli jest on naprawdę dobrze rozumiany i dokładnie realizowany, to niektóre zmiany w naszym życiu będą graniczyły z cudem. Możemy uzyskać trwałą trzeźwość wraz z rozwojem tych cech, których szukaliśmy w butelce, a których tam nie było. Krok 11 wyznacza jednak pewną cenę, którą musimy zapłacić, jeśli oczekujemy korzystnych skutków. Trzeba zapłacić za wyrzeczenie się uporu, który wpędził nas w kłopoty. Częścią tej ceny jest praca nad tym, aby bez uprzedzeń i z gotowością przyjmować zmiany. Wreszcie, Krok 11 wymaga wiary i wytrwałości - tych samych cech, które tak błędnie wykorzystywaliśmy przy piciu!

ZALOZENIE, PLAN I CEL

Podstawowe założenie Kroku 11 powinniśmy już poznać, a nawet zaakceptować, pracując nad Krokiem 2 i 3. Założenie to, o którym dowiadujemy się z materiałów A. A. i z wypowiedzi innych, mówi o tym, że możemy znaleźć Siłę Wyższą, która będzie naszym osobistym źródłem przewodnictwa i siły. Tą Siłą Wyższą może być Bóg lub cokolwiek innego, w co będziemy chcieli wierzyć. A. A. nie mówi nam wprost o naturze Siły Wyższej. Program zakłada jednak, że nasza Siła Wyższa jest siłą miłującą, która myśli jedynie o tym, co w danej osobie najlepsze. Definicja naszej Siły Wyższej jest nawet zaproponowana w Drugiej Tradycji A. A.: "Miłujący Bóg, jakkolwiek może się On wyrażać w sumieniu każdej grupy". Podstawowa przesłanka A. A. zawiera również myśl, że ta miłująca siła chce wzbogacić nasze życie. Każdy z nas pragnie życia obfitszego i łudziliśmy się, że alkohol da nam ten błogosławiony stan. Wspaniale jest zdać sobie sprawę, że naprawdę możemy mieć obfitsze życie, jeśli zaakceptujemy ochronę i opiekę ze strony naszej Siły Wyższej. Pionierzy A. A., nawet wtedy, gdy stanowili niewielką grupę około 100 alkoholików powracających do zdrowia, wierzyli, że to obfite życie można mieć prosząc o nie. "Stwierdziliśmy, że Bóg nie stawia zbyt trudnych warunków tym, którzy Go szukają", napisali. "Dla nas Królestwo Ducha jest rozległe, obszerne, obejmujące wszystkich; nigdy nie wyklucza ani nie wzbrania wstępu tym, którzy szczerze szukają. Wierzymy, że jest ono otwarte dla wszystkich ludzi." Krok 11 zawiera również plan poszukiwania dla tych, którzy pragną wejść do tego Królestwa Ducha. Poszukiwanie Siły Wyższej odbywa się w naszych myślach. Słowa "Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację" mówią jedynie o naszych własnych osobistych metodach komunikowania się z naszą Siłą Wyższą. Jest to sprawa indywidualna i to co jest najbardziej skuteczne dla jednej osoby, może być irytujące dla drugiej. Nieważny jest styl czy sposób modlenia się, ale jego efekty w naszym życiu. Początkowo członkowie A. A. w Akron i w Nowym Jorku modlili się w grupach na kolanach, z czego Wspólnota zrezygnowała na początku lat czterdziestych. Nie jest konieczne, abyśmy modlili się na kolanach, chyba, że ktoś czuje, że dzięki temu jego modlitwa jest bardziej skuteczna. Nie jest też konieczne, abyśmy modlili się w towarzystwie innych, chyba, że nam to odpowiada. Nie znaczy to, że wspólna modlitwa jest czymś niewłaściwym, tylko, że nie powinniśmy modlić się na pokaz. Niektórzy z nas korzystają z nabożeństw kościelnych i innych form modlitwy grupowej. Cel także jest zawarty w Kroku 11, bez względu na formę modlitwy i medytacji, jaką wybierzemy. Celem modlitwy i medytacji jest jedynie udoskonalenie naszej więzi z Bogiem, jak każdy z nas Go rozumie. Po czym możemy poznać, czy nasze modlitwy i medytacje dają nam coś? Wzdłuż drogi powinny pojawiać się znaki, żebyśmy wiedzieli, że jesteśmy na właściwej ścieżce. Jednym ze znaków jest głębokie poczucie wdzięczności, któremu towarzyszy wreszcie uczucie przynależności do tego świata. Powinniśmy odczuwać szacunek dla siebie i to, że mamy jakieś prawa i nabieramy wartości. Możemy też odczuwać, że jesteśmy kierowani i podtrzymywani, kiedy załatwiamy nasze sprawy. Możemy nawet od czasu do czasu doświadczać radości z naszej trzeźwości i pracy.

TAJEMNICA PRZEWODNICTW A

W modlitwie i medytacji kryją się jednak niebezpieczeństwa i trudności. Nasze umysły podobne są do dawnych radioodbiorników, które łapały różne wiadomości na jednej fali, wzajemnie się zakłócające. Mamy szukać przewodnictwa i często mówi nam się, abyśmy szukali przez naszych sponsorów i innych członków A. A. Tymczasem "szukanie przewodnictwa" może być bardzo delikatną sprawą i to ze zrozumiałych względów. Bill W., współzałożyciel A. A., który napisał większość materiałów programowych, właśnie o tym myślał, kiedy ostrzegał, że osoba, która usiłuje wieść swoje życie sztywno, żądając od Boga odpowiedzi, które miałyby ją zaspokajać, jest osobą szczególnie niezrównoważoną. Bill napisał o takim człowieku: "Na wszelkie wątpliwości czy krytykę odnośnie swojego postępowania znajduje natychmiast wytłumaczenie w tym, że on ufa w modlitwę o przewodnictwo w sprawach dużych i małych. Zapomniał, być może, o takiej możliwości, że jego własne chciejstwo i ludzka tendencja do racjonalizowania, zniekształciły to przewodnictwo. Mając najlepsze zamiary, zmierza do przeprowadzenia własnej woli w różnego rodzaju sytuacjach i problemach, z wygodnym przekonaniem, że działa według konkretnych wskazówek Boga. Mając takie złudzenie, może j;;- oczywiście spowodować ogromne zniszczenia, wcale tego nie zamierzając".

W Kroku 11 przewodnictwo określone jest również jako "poznanie Jego woli wobec nas oraz siła do jej spełnienia". To znaczy, że my nie szukamy przewodnictwa dla innych ludzi, chociaż nasze przewodnictwo może zawierać pomoc dla innych. Ale jak mamy poznać wolę naszej Siły Wyższej? W tym przypadku znowu wiadomości mogą być błędne i trudne do zrozumienia, tak jak w dawnym odbiorniku radiowym. Nasze własne pragnienia i opinie są tak bardzo częścią nas, że istnieje prawdopodobieństwo rozpatrywania woli Siły Wyższej w kategoriach naszych własnych odczuć. Pewną rolę mogą tu również odgrywać przesądy i wczesne wychowanie religijne. Jeden z moich przyjaciół bardzo cierpiał wiele lat temu, bo nie wierzył, że Bóg kiedykolwiek mu wybaczy lata picia. Przekonanie to było szkodliwe, ponieważ uważał on, że nie jest w stanie zadowolić Boga, ani nie jest wart Boskiej pomocy. Znam takich, którzy wierzą, że Bóg chce, aby cierpieli lub ponosili porażki i tak się właśnie dzieje przez te przekonania. Kiedy czuję się zagubiony w tym temacie, to znajduję uspokojenie w przypowieści o Synu Marnotrawnym, która jakby powstała na zamówienie alkoholika powracającego do zdrowia. W paraboli tej ojciec reprezentuje Boga, Który biegnie powitać syna, chociaż ten roztrwonił swoją majętność żyjąc rozpustnie. Syn jest tak przybity, że nie zamierza prosić ojca o cokolwiek, a jednak ojciec daje mu pierścień, piękne odzienie i wydaje ucztę, bo syn jego wrócił! W przypowieści występuje również Starszy Brat, który zawsze wywiązywał się z obowiązków i nigdy nie opuścił ojca. Jest on bardzo niezadowolony z tak życzliwego potraktowania młodszego brata i odmawia udziału w uczcie. Ja wyciągam z tej przypowieści naukę, że Bóg szuka nas nawet bardziej niż my Jego. Jednak nasza natura ma dwie strony, które się ścierają: jesteśmy zarówno Młodszym Bratem i Starszym. Bóg chce dać nam wszystko, pragnie pełnego połączenia z nami i to tylko dlatego, że jesteśmy Jego dziećmi. Ale jest w nas surowy Starszy Brat, który nas powstrzymuje, który mówi nam, że musimy na wszystko zasłużyć, że jedynie prawi i godni tego ludzie mają prawo do połączenia się z Bogiem. Tymczasem Młodszy Brat (ta strona naszego charakteru niesforna, skoncentrowana na sobie) również musi pójść na ustępstwa, aby nawiązać kontakt z naszą Siłą Wyższą. Ustępstwem takim jest pełna gotowość zaakceptowania woli Boga i wszelkich postawionych warunków. W przypowieści Syn i Marnotrawny czuł się tak pokonany, że był nawet gotów zostać , sługą w domu swojego ojca. Chociaż ojciec zaskoczył go swoją miłością i podarunkami, to nie otrzymał on tych dobrodziejstw w wyniku żądania, proszenia o nie, czy błagania. Wielu członków A. A. ma takie samo doświadczenie. Nie jesteśmy już w stanie niczego żądać, a jeśli mamy nadzieję, to jedynie na uwolnienie od przerażającej, śmiertelnej męki alkoholizmu. Toteż zaskakuje nas niespodziewana poprawa w innych dziedzinach życia. Krok 11 przedstawia nam tę ideę - nie żądamy niczego od naszej Siły Wyższej, ale pozwalamy, by sprawy działy się w sposób naturalny. Najlepszą metodą na zaspokojenie naszych potrzeb będzie pozostawienie spraw Bogu. My oczywiście, nie lubimy tak działać. Kusi nas wydawanie poleceń, modlenie się o takie rzeczy: "Chcę dostać tę pracę!", "Chcę poślubić tę osobę!" lub "Chcę, aby ten problem rozwiązał się w ten sposób i do wtorku!" W rzeczywistości, my nie musimy mówić naszej Sile Wyższej, czego potrzebujemy, albo co będzie dla nas najlepsze. Grecki filozof Pitagoras wypowiedział podobną myśl: "Nie módl się dla siebie - ty nie wiesz, co ci pomoże". Znaczy to po prostu, że nie możemy zobaczyć Całego Obrazu, a zaledwie jego część. Nie możemy często przewidzieć długoterminowych skutków czegoś, co w tej chwili wydaje się atrakcyjne i rozsądne. Ale jeśli będziemy się modlić i medytować w odpowiedni sposób, to niektóre sprawy staną się dla nas jasne. Pewien członek A. A. rozczarował się, gdyż modlił się o przewodnictwo w prowadzeniu negocjacji handlowych, które jednak nie powiodły się. Ale gdyby mu się udało, to nie mógłby skorzystać z jeszcze lepszej szansy, która pojawiła się kilka tygodni później. Bill W. w 1935 r. przeżył przykrą porażkę przegrywając walkę o kierowanie małą firmą, produkującą obrabiarki. A przecież to załamanie doprowadziło go do skontaktowania się z drugim alkoholikiem, z którym razem założyli A. A. Naprawdę nigdy nie wiemy, kiedy porażki staną się zwycięstwami. Jest również takie powiedzenie, często powtarzane w A. A., które ostrzega nas, abyśmy zastanowili się dobrze, o co się modlimy, bo możemy to otrzymać! Chodzi o to, że coś czego pragniemy dzisiaj, może się okazać za pół roku tym, czego właśnie nie chcemy.

ZGODNOŚC NASZEJ WOLI Z WOLĄ BOGA

Błędne jest również mniemanie, że to, czego my chcemy jest zawsze niewłaściwe, albo, że nasza własna wola musi zawsze być niezgodna z wolą naszej Siły Wyższej. Najprawdopodobniej nasze niepowodzenie nie wynika z tego, że mamy złe cele; my zapewne nie szukamy tego, co jest dla nas najlepsze. Prawdą jest również, że wola Boga wobec nas musi istnieć w naszych wrodzonych talentach i zdolnościach, oraz w warunkach naszego życia. Widząc siebie takimi, jacy jesteśmy teraz, możemy spróbować połączyć nasze własne zamiary i cele z planem Boga. Jako alkoholicy powracający do zdrowia możemy także poczynić kilka rozsądnych założeń na temat woli Boga w naszym życiu. Po pierwsze, Bóg chce, abyśmy byli trzeźwi i pomagali innym. Odczuwamy to silnie na mityngach A. A. lub gdy pomyślimy o tym, co wydarzyło się w naszym życiu. Możemy również uważać Wspólnotę A. A. za drogę przepływu łaski Boga, chociaż z pewnością nie jedyną i może nie najlżejszą. Ale jest prawdopodobnie najlepsza dla alkoholików. Drugie założenie jest takie, że wolą Boga jest, abyśmy wywiązywali się z naszych rozsądnych obowiązków i byśmy byli odpowiedzialni. Alkohol sprawia, że zaniedbujemy nasze rodziny i ignorujemy inne obowiązki, ale nasz duchowy program powinien dać nam dojrzałość i siłę do czynienia właściwych rzeczy w życiu. Nie powinniśmy zaniedbywać naszej pracy ani naszych rodzin i powinniśmy również odczuwać pewne zobowiązania wobec społeczeństwa - zobowiązania, które mieszczą się prawdopodobnie w planie Boga. Wreszcie, rozsądnym założeniem jest również to, że każdy z nas ma swoje "miejsce", swoją rolę w życiu. Pewna młoda kobieta powiedziała na mityngu A. A.: "Bóg nie mógłby zrobić skrzypiec Stradivariusa bez Stradivariusa", i taka jest prawda. Każdy z nas ma takie rzeczy, które tylko on może zrobić i takie miejsca, które tylko on może zająć. Część tej dobrej roboty, którą możemy zrobić - szczególnie w A. A. - mogłaby nigdy nie być zrobiona, gdybyśmy my jej nie zrobili. Kiedy poznamy wolę naszej Siły Wyższej wobec nas, nie powinniśmy zapominać, że zawsze otrzymamy siłę lub środki do jej spełnienia - mówi o tym Krok 11. Nie zawsze potrafimy powiedzieć, jak to działa w każdym przypadku. Może to przypominać otrzymanie służbowego polecenia od pracodawcy. Jeśli firma chce, abyś pojechał w delegację, to przeważnie zaopatrzy cię w pieniądze, karty kredytowe, listy polecające i inne niezbędne rzeczy. Bóg zdaje się działać w ten sam sposób. Nawet w czasie wielkiego Kryzysu gospodarczego członkowie A. A. wychodzili z niego cało i znajdowali środki do wykonania swojej pracy. My również mamy pracę do wykonania dla wyższego pracodawcy, który chce nas zaopatrywać. Jest to ważna praca i wymaga połączenia naszej woli z wolą Boga. Jak ojciec Syna Marnotrawnego, Bóg potrzebuje nas tak samo jak my potrzebujemy Boga. Ale musimy również zaakceptować plan i cel. Bez Siły Wyższej nie możemy robić rzeczy, które naprawdę powinniśmy robić.


Krok 12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

MOWA SERCA

"Ze względu na nasze pokrewieństwo w cierpieniu i na to, że powszechne sposoby uwolnienia skuteczne są tylko wtedy, gdy stale przekazywane innym, nasze kanały kontaktowe zawsze są wypełnione Mową Serca." Bill W.

WSTĘP

Krok Dwunasty prowadzi nas poza nas samych, w otaczający świat. A kiedy tam idziemy przynosimy ze sobą ogromny dar dla innych. Tym darem jesteśmy my sami. W pierwszych 11 Krokach zajmowaliśmy się przede wszystkim sobą i naszym uzależnieniem. Teraz, w Kroku 12, zaczynamy docierać do innych - dzielić się z nimi - naszymi historiami, myślami, uczuciami, przeżyciami osoby zarówno uzależnionej, jak i powracającej do zdrowia. Tak jak mówi nam Krok Dwunasty: "Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach". Skupiamy się teraz na kimś innym, a siebie stawiamy, poniekąd, na drugim planie. Chodzi nam teraz o to, by pomóc drugiej osobie wyzdrowieć z choroby, czy będzie to alkoholizm czy inna forma uzależnienia od środków chemicznych. Tkwi w tym pewien paradoks. Przyjmujemy Krok 12 tak samo do siebie, jak i do innych. Jest on częścią naszego, a nie czyjegoś programu. Praktykowanie go pomaga nam w naszym własnym zdrowieniu i ostatecznie nie jest istotne, czy pomaga komukolwiek innemu. Być może brzmi to niezwykle samolub- nie, ale taka jest prawda. Zawsze na pierwszym miejscu musimy stawiać siebie i nasze zdrowienie - bo jeśli nie, to na nic nie przydamy się nikomu innemu. Kiedy postępujemy zgodnie z Krokiem 12 i jeśli ktoś otrzyma pomoc i wytrzeźwieje albo przestanie brać narkotyki, to możemy mieć satysfakcję z faktu, że poprzez nas znalazł on pomoc, której potrzebował, by zacząć zdrowieć. Możemy to traktować jako premię. Nawet pobieżne przeczytanie Kroku 12 ukaże nam, że chodzi tu o coś więcej niż pomaganie sobie przez pomaganie innym. Krok Dwunasty dzieli się na trzy części, które mówią o duchowym przebudzeniu, niesieniu posłania i stosowaniu "tych zasad" (czyli Dwunastu Kroków). Przedstawiam dalej przewodnik do każdego z tych trzech tematów. W części pierwszej zobaczymy, co znaczy mieć "duchowe przebudzenie w rezultacie tych Kroków". Jak to się dzieje? Skąd wiemy, że następuje duchowe przebudzenie? Co to znaczy przebudzić się duchowo? . W drugiej części omówimy różne sposoby "niesienia posłania". Jak to robimy? Czy istnieją różne możliwości? Jakie "posłanie" niesiemy? Kiedy możemy zacząć stosować Krok 12?. Czy najpierw musimy co najmniej zacząć pozostałe 11 Kroków?. W ostatniej części zajmiemy się stosowaniem 12 Kroków "we wszystkich naszych poczynaniach", nie odnosząc ich tylko do naszej choroby. Jak można stosować te Kroki w naszych związkach z innymi, w pracy, w domu? Krok 12 wynosi nas poza nas samych i nasze chemiczne uzależnienie do innych ludzi i sytuacji. Może nas zdziwić stwierdzenie, jak bardzo pomocne są te Kroki, kiedy stosujemy je we "wszystkich naszych poczynaniach". Naprawdę stają się one sposobem życia. Stosowanie 12 Kroków we wszystkich dziedzinach może przynieść nam radość życia.

"PRZEBUDZENI DUCHOWO W REZULTACIE TYCH KROKÓW..."

Czym dokładnie jest duchowe przebudzenie i skąd wiemy, że budzimy się duchowo? Początkowe słowa Kroku 12 sugerują, że duchowe przebudzenie jest czymś, co nastąpiło w przeszłości i teraz jest już zakończone. Tymczasem należy zdać sobie sprawę, że takie przebudzenie jest trwałym, nigdy nie kończącym się procesem. Mogło się zacząć kiedyś w przeszłości kiedy robiliśmy Krok Pierwszy, ale trwać będzie przez resztę naszego życia. Nie jest to wyraźne wydarzenie z widocznym początkiem i końcem. Jest to pierwsza rzecz, którą należy zapamiętać na temat duchowego przebudzenia. Druga to , że przebudzenie duchowe każdej osoby jest unikatowe, że nie ma dwóch identycznych. Ale nie znaczy to, że któreś jest mniej prawdziwe i ważne. Duchowe przebudzenia mają jednak jakiś wspólny mianownik. Często występują po długich okresach psychicznego lub emocjonalnego zamroczenia. Mogliśmy czuć się wtedy bardzo samotni, jakby nas nikt nie rozumiał. Duchowe przebudzenia często są opisywane właśnie jako przebudzenia. Przedstawiają one uświadomienie sobie, jacy jesteśmy naprawdę, uświadomienie sobie siły większej od nas samych, która może być poza nami lub głęboko w nas, bądź tu i tu. Gdzie była ciemność, tam teraz jest światło. Możemy ujrzeć rzeczy bardziej realistycznie. Poza tym, możemy ujrzeć rzeczy, których nigdy przedtem nie widzieliśmy. Większość ludzi doświadcza poczucia poddania się. Ale dodatkowo wiele osób, szczególnie kobiety, mówi o zdobyciu siły, dotarciu do swojego prawdziwego "ja" właśnie po poddaniu się. Czujemy, że opieramy się na sile, której przedtem nie znaliśmy. Lubię myśleć o duchowym przebudzeniu w kategoriach porannego budzenia się. Proces zdaje się rozpoczynać zanim jesteśmy świadomi i przebudzeni. Możemy zacząć się rzucać i przewracać we śnie. Możemy śnić. Możemy poczuć się nie- wygodnie, zesztywnieć, może nam być za gorąco lub za zimno. Czasem otwieramy jedno oko, żeby sprawdzić, jaka jest pogoda, po czym wydajemy jęk i ponownie zasypiamy na kilka minut. Ale zaczynamy się budzić. Potem budzik się wyłącza i jesteśmy przynajmniej trochę rozbudzeni. Wiemy, że jesteśmy świadomi. Widzimy pokój, w którym jesteśmy i siebie zaspanych na brzegu łóżka. Tak wygląda początek naszego zdrowienia - początek naszego duchowego przebudzenia. Rzucamy się i przewracamy, jest nam niewygodnie, czujemy się bardzo chorzy, albo bardzo oddaleni od rodziny i przyjaciół w jakiś sposób. Jęczymy, przekręcamy się i ponownie zasypiamy, zaprzeczając jakoby było z nami coś źle, jeszcze nie chcąc spojrzeć w twarz prawdzie o nas samych i o naszym stanie. Chowamy głowę pod poduszkę, starając się nie wpuścić dziennego światła, które ukaże nam, że mamy problem, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu lub innych środków i że przestaliśmy kierować naszym życiem. Walczymy, by dalej spać duchowo. Ale budzik, rzeczywiście, wyłączył się. Może jakiś kryzys zmusza nas do obudzenia, do spojrzenia na siebie, jacy jesteśmy naprawdę. Może nastąpiła interwencja naszych rodzin lub pracodawców. A może w rzadkiej chwili samokrytycyzmu uświadamiamy sobie, że mamy problem i potrzebujemy pomocy. Jakkolwiek by nie było, to kiedy budzik się wyłącza, my przyznajemy, że jesteśmy bezsilni. Zaczęło się nasze duchowe przebudzenie. Kiedy już się obudziliśmy, to skąd wiemy, że ten proces trwa? Jakie znaki mówią nam, że rozwijamy się duchowo? Chyba najbardziej praktycznym sposobem będzie przyjrzeć się swojemu zachowaniu. Czy różni się jakoś od tego, jakim było w przeszłości, zanim zaczęliśmy się budzić? Kontynuując metaforę porannego wstawania, czy teraz natychmiast wstajemy z łóżka, czy jeszcze ucinamy sobie kilkuminutową drzemkę? Czy cieszymy się na nadchodzący dzień? Jeśli tak, to jest to oznaka rozwoju duchowego. Inne przykłady zmiany postępowania: czy coraz rzadziej odkładamy sprawy na później? Czy szybciej załatwiamy sprawy? Czy z większą gotowością przyznajemy się do błędów, zarówno przed sobą jak i przed innymi? Czy potrafimy nawet trochę pośmiać się z nich? Czy zwracamy się o pomoc, kiedy jej potrzebujemy, a nie jesteśmy uparci i nie uważamy, że nie potrzebujemy pomocy? Czy jesteśmy bardziej otwarci i uczciwi co do naszych braków? Czy akceptujemy je jako część tego, kim jesteśmy? Czy zaczynamy podtrzymywać nasze dobre strony? Czy jesteśmy bardziej gotowi zrezygnować z naszych uraz w stosunku do innych? Czy czynimy zadość, jeśli kogoś skrzywdzimy, szczerze przyznając się do błędu? Czy w sprawach codziennych jesteśmy bardziej świadomi naszych zachowań i postaw? Czy przeznaczamy jakiś czas każdego dnia na wyciszenie, na medytację lub modlitwę? Czy wyciągamy po- mocną dłoń do innych, którzy mogą nas potrzebować? Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiemy "tak", to możemy powiedzieć, że budzimy się duchowo. I że nasze przebudzenie duchowe trwa. Bez wątpienia zauważyłeś, że powyższe jest przeglądem niektórych Kroków z punktu widzenia naszego postępowania. Chodzi o to, że jeśli pracujemy nad Krokami stosując je w naszym życiu codziennym, by utrzymać się w trzeźwości bądź bez środków chemicznych, to z pewnością rozwijamy się duchowo. I pamiętać należy, że nie musimy przerabiać wszystkich Kroków codziennie, aby czynić postępy. Dla początkujących wystarczy jeden. A kiedy nasze przebudzenie będzie trwało, to prawdopodobnie zauważymy, że stosujemy coraz więcej Kroków każdego dnia. Zachowanie innych osób może nam również wykazać, że rozwijamy się na poziomie duchowym. Czy nasz małżonek i dzieci ufają nam bardziej? Czy odzyskaliśmy szacunek u naszych rodzin, kolegów z pracy i przyjaciół? Czy otrzymujemy więcej odpowiedzialnych zajęć w pracy lub w domu? Jeśli tak, to zapewne dlatego, że ludzie widzą w nas jakieś pozytywne zmiany. Om mogą zauważyć rozwój duchowy, którego my nie widzimy, dopóki go nam nie oświetlą swoim zaufaniem i szacunkiem. Jednak moje własne doświadczenie osoby powracającej do zdrowia przypomina mi, że odzyskanie zaufania, odpowiedzialności i szacunku, szczególnie u naszych małżonków, może postępować bardzo powoli. Przecież przez długi czas byłem chory i potem musiałem udowodnić - moim zachowaniem - że żona może mi wierzyć. Latami znosiła moje picie i dziwaczne zachowania i trzeba było lat, by znowu zaczęła mi ufać. Musiałem więc być cierpliwy, tak jak ona była cierpliwa w stosunku do mnie. Nie powinniśmy czuć się urażeni ani rozczarowani, jeśli natychmiast nie zostaniemy obdarzeni szacunkiem i zaufaniem, którego pragniemy. Po czym jeszcze możemy poznać, że budzimy się duchowo? Możemy mieć, tak zwane, przeżycia duchowe. Przeżycie duchowe jest czymś całkiem innym od trwałego przebudzenia duchowego. Jest to zdarzenie, które ma wyraźny początek i koniec. Taka jest najważniejsza różnica. Niektórzy z nas myśleli, że jeśli mieliśmy takie przeżycie, to zostaliśmy "nawróceni", "narodziliśmy się ponownie", lub że nagle "otrzymaliśmy to" i zostaliśmy "uzdrowieni". Myśleliśmy, że na tym to polega. A tak nie jest. Przeżycia duchowe to tylko znaki na drodze, które mówią, że czynimy postęp w naszym duchowym przebudzeniu. Przeżycia duchowe przybierają różne formy i nie występują u każdego. Chociaż rzadko, ale niektóre są bardzo dramatyczne. Na szczęście większość nie. Przeżycia duchowe mogą być i często są powszechnymi, codziennymi zdarzeniami, w których teraz w naszej trzeźwości widzimy element duchowy. I jak przebudzenie duchowe, tak samo przeżycia duchowe mogą być jedyne w swoim rodzaju dla każdej osoby. Jakie są przykłady przeżyć duchowych, po których możemy poznać, że czynimy postępy? Przede wszystkim, przychodzą na myśl przeżycia wstrząsające. Czasami mogą mieć miejsce zaraz na początku przebudzenia duchowego, ale to zdarza się rzadko. Znajomy opowiadał mi, że nagle, w ciągu zaledwie kilku sekund, zobaczył przed oczami całe swoje życie i zachowanie po pijanemu, i zdał sobie sprawę z tego, że jest alkoholikiem. Zwrócił się wtedy o pomoc i ją otrzymał. Nazwał to "oświeceniem" i dla niego było to nie tylko przeżycie duchowe, ale również mistyczne. Prawdopodobnie większość z nas musi się zadowolić mniej zadziwiającymi okolicznościami. Moje przeżycia duchowe przeważnie mnie zaskakują. Są to zdarzenia zwyczajne, takie: jak obserwowanie zachodu słońca nad jeziorem, widok uśmiechu na dziecięcej buzi, słuchanie dobrej muzyki, itp. Przeżycia duchowe to mogą być także chwile olśnienia, kiedy mówimy do siebie: "Ach! Oczywiście. Nigdy przedtem nie łączyłem tego, ale teraz widzę to wyraźnie". Znasz to uczucie, kiedy nagle potrafisz coś umiejscowić i to jest dla ciebie oczywiste. Jest to przeżycie duchowe - przynajmniej dla mnie. Inni mogą to interpretować inaczej. Przeżycia takie nie zawsze w danym czasie są pozytywne. Mogą być nawet bardzo bolesne. I tylko z perspektywy czasu możemy na nie patrzeć jako na duchowe w swej naturze. Na przykład, musiałem kiedyś zakończyć związek z kobietą, którą bardzo kochałem. Oboje daliśmy z siebie bardzo dużo w tym związku i oboje bardzo się staraliśmy, aby był on udany. Po jakimś czasie, jednak, stało się jasne, że nie pasowaliśmy do siebie, więc postanowiliśmy się rozstać. Ostatnie nasze spotkanie było niezwykle bolesne. W końcu nie mieliśmy już sobie nic więcej do powiedzenia. Uścisnęliśmy się i pożegnali. Wiedziałem, że ona płakała, kiedy odchodziła i zastanawiałem się dlaczego ja nie płaczę. Czułem się jedynie odrętwiały, pusty. Chwilę później udałem się w miejsce dla mnie szczególne - by być tam samemu, płakać, zrobić to co musiałem zrobić. Nagle zacząłem rozmawiać z moją Siłą Wyższą, pytałem, dlaczego to musiało się wydarzyć, dlaczego moje nadzieje, marzenia i plany musiały zostać zniszczone. Tak naprawdę, to byłem bardzo zły na moją Siłę Wyższą. Krzyczałem i przeklinałem. Złościłem się również na nią, że nie była osobą, jaką chciałem, żeby była. W końcu zezłościłem się na siebie, że nie potrafiłem sprawić, aby nasz związek był udany. Byłem bezsilny. I wtedy rozpłakałem się, nie pociągałem nosem, ale szlochałem i to jakby z najgłębszego we mnie miejsca dobywał się ten szloch. Potem poczułem się znowu pusty. Ale coś się zmieniło. Zniknął jakiś ciężar. Pojawił się spokój, akceptacja faktu, że nasz związek się zakończył, może nawet pogoda ducha. Mimo, że było to bardzo bolesne, to ta godzina była dla mnie przeżyciem duchowym. Dlaczego? Dlatego, że zdawałem ) sobie jasno sprawę z obecności Boga we mnie, bo byłem bardzo świadomy samego siebie i tego, jak bardzo byłem zraniony i jak bardzo zapewne ona była zraniona. Myślę, że wszystkie przeżycia duchowe, bez względu na to, jak duże czy małe, mają w sobie coś wspólnego. We wszystkich występuje świadomość innego, Siły Wyższej, Większego Dobra, Głębszego Ja. Boga we mnie lub poza mną. I właśnie dzięki temu wiemy, że rozwijamy się duchowo, " że nasze duchowe przebudzenie trwa. Faktem jest, że co jakiś czas jesteśmy świadomi jakiejś innej siły działającej w naszym życiu, czasem w nas lub w innych ludziach, czasem w naturze, a czasem w zwyczajnych, codziennych zdarzeniach.

"...STARALISMY SIĘ NIESC POSŁANIE INNYM ALKOHOLIKOM..."

W tym tkwi sedno Kroku 12. O to .właśnie chodzi. "Nieść posłanie" znaczy, że docieramy do innych alkoholików lub ludzi uzależnionych od środków chemicznych i opowiadamy im historię naszego duchowego przebudzenia. Posłanie, które niesiemy mówi o tym, w rezultacie tych Kroków zaczęliśmy się budzić duchowo, zaczęliśmy powracać do zdrowia i robimy to w dalszym ciągu. Jest to posłanie nadziei. Podejmujemy Krok 12 z dwóch powodów. Przede wszystkim by wzmocnić nasze zdrowienie, by kontynuować nasz rozwój duchowy poprzez dzielenie się z drugim człowiekiem. Kiedy to robimy, coś się z nami dzieje. Dawanie siebie ma jakąś wartość. Zawsze otrzymujemy coś w zamian, czy to nową siłę, nowe wejrzenie w siebie, satysfakcję z oferowania pomocy drugiej osobie, czy też uświadomienie sobie, że ktoś nas potrzebuje, że mamy coś wartościowego, czym możemy się podzielić. Tym czymś wartościowym jesteśmy my sami. Drugim powodem, dla którego podejmujemy Krok 12 jest ten, że dzięki temu inni mogą zacząć budzić się duchowo. W naszej historii mogą zobaczyć jakąś nadzieję dla siebie, bo mogą się utożsamić z jego częścią. Może okoliczności naszego picia lub brania narkotyków są podobne do tych, w jakich oni to robią. Mogą sobie wtedy powiedzieć: "No, jeśli on mógł przestać brać lub pić, to być może ja też potrafię". Krok 12 nazwany jest "mową serca", bo tym właśnie jest. Kiedy podejmujemy Krok 12 i rozmawiamy z kimś, to mówimy z serca. Mówimy tak szczerze i otwarcie, jak to tylko możliwe, na temat tego, kim jesteśmy, gdzie byliśmy i jak przebiega nasz powrót do zdrowia i rozwój duchowy. Osoby powracające do zdrowia stosowały różne metody przy praktykowaniu Kroku 12. Ale bez względu na metodę, zawsze dzieliły się przynajmniej częścią nas samych - czy to opowiadając naszą historię, poświęcając czas lub energię na niesienie komuś pomocy, bądź służąc w jakiś sposób innym. Kiedy możemy zacząć stosować Krok 12? Czy potrzebne są nam jakieś specjalne kwalifikacje, jakieś specjalne przeszkolenie? Jeśli chodzi o odpowiedź na pierwsze pytanie, to jeżeli zrobiliśmy Krok Pierwszy, jeśli mamy za sobą leczenie albo byliśmy na mityngu, to już wykonaliśmy pracę z 12 Kroku. Natomiast co do drugiego pytania, to jedyną konieczną kwalifikacją jest zdolność przekazywania naszej historii jak najuczciwiej. Nie potrzeba specjalnego przeszkolenia. Wystarczy być sobą. Samą naszą obecnością na mityngu, nawet jeśli się nie odzywamy, pomagamy innym. Dzielimy się sobą przez to, że tam jesteśmy i jest to może najlepszy sposób. I kiedy się odzywamy, nawet jeśli jest to tylko uśmiech i powitanie nowoprzybyłego, to stosujemy Krok 12. Takie to proste. Tradycyjnie, Krok 12 to odwiedzenie kogoś, kto przypuszczalnie potrzebuje pomocy, by pomóc mu osiągnąć przebudzenie duchowe i rozpocząć proces zdrowienia. Osoba ta przeważnie jeszcze pije lub bierze narkotyki i nie widzi prawdy dotyczącej swojego postępowania i jego wpływu na innych. O wizytę może nas poprosić rodzina tej osoby lub ona sama. Robimy to, bo widzimy problem u naszego przyjaciela czy krewnego i chcemy pomóc, skoro jest to możliwe. Wizyty takie są powszechnie znane jako "wezwania" 12 Kroku. Ponadto, jest jeszcze wiele innych sposobów praktykowania Kroku 12. Jednym z nich jest; praca społeczna w ośrodku odwykowym. Innym przyjmowanie telefonów w Punkcie Kontaktowym A.A. Poza tym, odwiedzanie pacjentów w ośrodkach detoksykacyjnych lub osób tuż po leczeniu. Niektórzy alkoholicy powracający do zdrowia i ludzie uzależnieni od środków chemicznych podają swoje imiona i numery telefonów w Punkcie Kontaktowym A.A. w swoim mieście, by można się było z nimi skontaktować, jeśli zadzwoni ktoś potrzebujący pomocy. Może się zdarzyć, że osoba powracająca do zdrowia zostanie poproszona o wzięcie udziału w "interwencji". Jest to również forma pracy nad 12 Krokiem. W takich przypadkach przeważnie znamy dobrze danego człowieka i on nas zna, gdyż jesteśmy członkiem jego rodziny, bliskim przyjacielem lub kolegą z pracy. Interwencje są najczęściej przeprowadzane przy pomocy zawodowego doradcy. Służą one konfrontacji danej osoby z jej faktycznym zachowaniem związanym z piciem lub braniem narkotyków, po czym osoba ta ma dokonać wyboru tego, co chce robić. Wybór jest najczęściej oczywisty, ale czasami bolesny. Albo poszuka ona jakiejś pomocy (np. leczenie A.A.) albo straci pracę, bądź małżonek wystąpi o rozwód. Bez względu na sytuację czy okoliczności, stosowanie Kroku 12 wymaga od nas podzielenia się naszą przeszłością: jak się uzależniliśmy, czym to dla nas było, jak staliśmy się trzeźwi lub przestaliśmy zażywać środki chemiczne i jak wyglądało nasze duchowe przebudzenie. Praktykując Krok 12 należy obserwować zachowanie osoby, której usiłujemy pomóc. I wtedy istotne jest mówić jedynie o faktach, które zaobserwowaliśmy i robić to delikatnie, nie osądzając. W ten sposób osoba, której staramy się pomóc, nie przyjmie pozycji obronnej. Najczęściej wystarczy, abyśmy opowiedzieli o sobie. Robiąc to, pokazujemy innym lustro: "Spójrz, takie były moje przeżycia. Czy widzisz coś z siebie w mojej historii?" Jest to sposób na ukazanie zachowania związanego z piciem lub braniem narkotyków, który będzie dla nich do przyjęcia. Jest on mniej konfrontacyjny i mniej zagrażający niż bezpośrednie wytykanie ich zachowania. W ten sposób mówimy im, że to, jakim ja byłem i jacy oni są, jest normalne. W wyniku bolesnych prób i błędów ci z nas, którzy stosują Krok 12, wypracowali sobie pewne wytyczne czy propozycje. Pomagają nam one w osiągnięciu większej skuteczności przy przekazywaniu posłania i zachęceniu odbiorcy, by zwrócił się do nas o pomoc. Podane niżej zasady czynią stosowanie Kroku 12 bardziej skutecznym i mniej frustrującym dla tych, którzy idą na wezwanie.

1. Nie idź sam. Nie próbuj przeprowadzać interwencji samemu. Po pierwsze, dlatego, że osoba, którą odwiedzisz będzie miała wtedy podwójną szansę utożsamienia się z jedną z dwóch historii, które usłyszy. A po drugie, z bardziej praktycznego powodu, weź kogoś ze sobą ze względu na własne bezpieczeństwo. Osoba, do której idziesz może być pijana i może stać się agresywna. Przed twoim przyjściem może stracić przytomność. Jeśli zgodzi się na udzielenie jej pomocy i trzeba ją będzie przetransportować, to dobrze, aby ktoś jechał w samochodzie z tobą. Niech twój partner siedzi na tylnym siedzeniu z osobą, której pomagacie.

2. Jeśli idziesz do osoby odmiennej płci, weź ze sobą kogoś tej samej płci co ona. Jeśli jesteś mężczyzną i idziesz do kobiety, to ona ma gotową wymówkę, że nie utożsamia się z tobą, bo ty nie jesteś kobietą. A jeśli będzie z tobą kobieta, to nie będzie takiego usprawiedliwienia. I będzie mogła zobaczyć siebie w historii twojej towarzyszki.

3. Opowiedz swoją historię. Mów szczerze i konkretnie, na ile to możliwe. Mów o tym, jak się zachowywałeś w czasie picia lub brania, co robiłeś i co mówiłeś. Powiedz, ile piłeś lub brałeś i jak to na ciebie wpłynęło. Powiedz, co czułeś do siebie, kiedy piłeś lub zażywałeś. Powiedz, jaki to miało wpływ na twoją rodzinę, pracę. Im więcej powiesz, tym łatwiej ten ktoś będzie mógł się utożsamić przynajmniej z częścią twojej historii. Potem mów o zdrowieniu. Powiedz, jak to się zaczęło. Powiedz, kiedy, jak zacząłeś budzić się duchowo, chociaż nie musisz używać tego zwrotu, szczególnie jeśli wiesz, że stanowiłoby to problem dla tej osoby. Mów o tym, co sprawiło, że przyznałeś, że jesteś bezsilny wobec alkoholu i że naprawdę przestałeś kierować własnym życiem. Jeśli byłeś na leczeniu, to opowiedz, jak to wyglądało. Jeśli ktoś zabrał cię na mityng, to powiedz, jak było. Mów o tym, jak twoje życie wygląda teraz. I bądź szczery. Na przykład, moje życie odkąd zrobiłem Pierwszy Krok nie jest usłane różami, ale jest znacznie lepsze niż wtedy, gdy piłem.

4. Proponuj pomoc, ponieważ tobie na tym zależy i chcesz tego, a nie dlatego, że uważasz, że ta osoba potrzebuje pomocy (nawet jeśli jest to oczywiste, że potrzebuje). Może się ona zwrócić do ciebie o radę, co ma zrobić. W takim przypadku staraj się jej ułatwić podjęcie decyzji. Możesz to zrobić wymieniając różne możliwości, jakie znasz i omawiając je.

5. Nie miej żadnych oczekiwań. Ta osoba może zdecydować się na dalsze picie lub zażywanie. I tak jest najczęściej. Ważne jest to wiedzieć, abyśmy nie czuli się rozczarowani ani załamani tym, że ktoś nie zareagował odpowiednio na historię naszego życia i proponowaną pomoc. Możemy pocieszyć się faktem, że zrobiliśmy co w naszej mocy. Zasialiśmy ziarnko myśli. Osoba, u której byliśmy, wie, gdzie szukać pomocy. My natomiast wiemy, że coś nam się powiodło, gdyż zrobiliśmy Krok 12, który stanowi część naszego programu zdrowienia. Zrobiliśmy coś dla siebie, co pomaga nam utrzymać się w trzeźwości lub bez środków chemicznych.

6. Jeśli dana osoba przyjmie naszą pomoc, to musisz być przygotowany, by przeprowadzić rzecz do końca. Może to oznaczać zabranie jej na mityng, załatwienie przyjęcia na leczenie otwarte lub zamknięte i może nawet zawiezienie jej na leczenie. Jeśli podejmie ona decyzję o leczeniu, to bądź z nią w kontakcie telefonicznym lub listownym. Niech wie, że tobie zależy i że jesteś obok. Po zakończeniu leczenia zaproponuj, że zabierzesz ją na mityng. My wiemy, jak to jest, na początku zdrowienia i jak bardzo docenialiśmy tych, którzy się o nas troszczyli.

7. Może najważniejsze jest, aby osobie, którą odwiedzamy, okazać troskę i szacunek. Osądzanie nie przyniesie niczego dobrego, a my jako osoby powracające do zdrowia nie mamy prawa osądzać. Wiemy, na przykład, o zaprzeczaniu. I wiemy, że osoba, do której przyszliśmy zasługuje na nasze zainteresowanie i szacunek po prostu dlatego, że jest istotą ludzką, i może jest bardzo chora. Więc istotne jest, aby nie wyczuła w nas zniecierpliwienia, złości czy krytyki. Takie uczucia są całkiem nie na miejscu w czasie wizyty z 12 Kroku - i z pewnością nie są dobre dla naszego procesu zdrowienia. Tak naprawdę, to świadczą o tym, że my sami musimy jeszcze nad sobą pracować. Ale jeśli mamy dość szacunku dla tej osoby, by pozwolić jej być, i jeśli będziemy pamiętać, że zmienić możemy tylko siebie i nikogo więcej (często w czasie wizyty mówiłem sobie po cichu Modlitwę o Pogodę Ducha), to znacznie ułatwimy tej osobie zwrócenie się o pomoc i przyjęcie naszej pomocy. Jest to kilka ogólnych propozycji, które można wykorzystać w pracy związanej z Krokiem 12. W miarę zdobywania doświadczenia sam odkryjesz, co w twoim przypadku jest skuteczne i wypracujesz swoje własne metody.

"...I STOSOWAĆ TE ZASADY WE WSZYSTKICH NASZYCH POCZYNANIACH."

"Te zasady" oznaczają 12 Kroków. "Poczynania" oznaczają wszystkie dziedziny naszego codziennego życia. Do tej pory zajmowaliśmy się głównie wytrzeźwieniem lub oczyszczeniem. Stosowaliśmy w tym celu 12 Kroków. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu i że przestaliśmy kierować naszym życiem, dlatego, że piliśmy lub zażywaliśmy. Ale trzeźwiejąc zaczynamy uświadamiać sobie, że jesteśmy bezsilni nie tylko wobec alkoholu czy narkotyków, ale także wobec wielu innych rzeczy. Zaczynamy rozumieć, że jesteśmy bezsilni wobec naszych współmałżonków, dzieci, przyjaciół i kolegów z pracy. Zaczynamy rozumieć, że nie mamy kontroli nad ich zachowaniem, myślami, postawami czy uczuciami. Nie możemy sprawić, aby robili, mówili, czy czuli to, co my chcemy. Jeśli spróbujemy, to wiadomo, że znowu przestaniemy kierować naszym życiem. Oczywiście, że byłoby cudownie, gdyby nasza żona czy mąż kochali nas i ufali nam tak, jak robili to kiedyś. Ale my nie możemy ich do tego zmusić. Nie mamy kontroli nad ich uczuciami. Więc co robimy? Wierzymy, że Siła Większa od nas samych przywróci nam zdrowie i powierzamy problem tej Sile. Poddajemy się, stosując Krok 3. Może nasz zwierzchnik w pracy nie daje nam podwyżki, jakiej chcemy albo nie przydziela bardziej odpowiedzialnych obowiązków. Moglibyśmy poczuć się źli, urażeni albo rozżaleni. Ale czy to by zmieniło coś na lepsze? Mamy możliwość powierzyć naszą urazę czy samo użalenie (Krok 7) i zająć się pracą. Może, jeśli będziemy się starać wykonywać naszą pracę jak najlepiej, zyskamy szacunek zwierzchnika, a potem otrzymamy podwyżkę lub bardziej odpowiedzialną pracę. A może nie. Ale wracając do Kroku 1 uświadomimy sobie, że jesteśmy bezsilni wobec naszego zwierzchnika i jego postawy wobec nas. Możemy zmienić tylko siebie. W końcu możemy pomyśleć o innej pracy, w której moglibyśmy zdobyć szacunek, na jaki czujemy, że zasługujemy. W trakcie Kroku 4 i 5 mogliśmy stwierdzić, że jedną z wad naszego charakteru jest niecierpliwość (tak na pewno jest ze mną). Co możemy z tym zrobić w naszym codziennym życiu? Jeśli nasz mąż lub żona stale się spóźnia, to czy my w dalszym ciągu niecierpliwimy się, czy też zaczynamy się uczyć, jak to zostawić i pozwolić jemu lub jej spóźniać się? Czy możemy znaleźć coś konstruktywnego do zrobienia zamiast czekać niecierpliwie? Jeśli tak, to stosujemy te Kroki w innej dziedzinie naszego życia. W tym przypadku Krok 1 pomaga nam uświadomić sobie, że jesteśmy bezsilni wobec postępowania naszego małżonka. W Kroku 3 powierzamy, w Kroku 4 stwierdzamy naszą niecierpliwość, a w Kroku 7 zostawiamy tę niecierpliwość. W Kroku 9 mówimy małżonkowi, że wprawia nas w zniecierpliwienie i przepraszamy, czynimy zadość. W Kroku 10 kontrolujemy nasze zachowanie i postawy każdego dnia, by zobaczyć, czy stajemy się bardziej cierpliwi. W Kroku 11 możemy modlić się lub medytować nad tym, jaka jest wola naszej Siły Wyższej wobec nas odnośnie naszego małżonka, jego lub jej spóźniania się i naszej niecierpliwości. A w Kroku 12 możemy znaleźć sposób, by pomóc naszemu małżonkowi być punktualnym, np. mówiąc mu, jak my się kiedyś spóźnialiśmy i jak staliśmy się punktualni. Może wtedy nasz małżonek zmieni swoje zachowanie. Albo my możemy zmienić nasze zachowanie, przestać czekać i pozwolić, aby spóźnialski jadł sam. Jest to może zbyt prosty przykład stosowania 12 Kroków w codziennej sytuacji w naszym życiu, ale ilustruje, jak to można zrobić. A kiedy się to zrobi, życie staje się znacznie łatwiejsze. Jeśli stosujemy 12 Kroków we wszelkich naszych poczynaniach:, tak jak mówi Krok 12, to stwierdzimy, że naprawdę się zmieniliśmy. Znajdziemy nową pogodę ducha. Będziemy bezinteresowni, szczerze dbający o rodzinę i przyjaciół. Będziemy bardziej wyrozumiali, mniej krytyczni, więcej dający z siebie. I otrzymamy miłość, troskę, zaufanie i szacunek, na które wiemy, że zasługujemy. Z pewnością nie możemy wymagać od siebie abyśmy stosowali wszystkie Kroki przez cały czas. Wiem, że ja nie mogę. Ale możemy zacząć. Możemy chcieć robić to, jak najlepiej potrafimy. Kiedy zajmuję się pracą nad 12 Krokiem, niosę posłanie i stosuję 12 Kroków, jak najlepiej potrafię, we wszystkich moich poczynaniach, to często myślę o modlitwie przypisywanej Św. Franciszkowi z Asyżu. Przyjąłem ją za moją modlitwę 12 Kroku.

O Panie, uczyń ze mnie narzędzie Twojego pokoju, abym siał miłość tam, gdzie panuje nienawiść; wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda; nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać; jedność tam, gdzie panuje zwątpienie; nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz; światło tam, gdzie panuje mrok; radość tam, gdzie panuje smutek. Spraw, abym mógł nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć; nie tyle szukać miłości, co kochać. Albowiem dając - otrzymujemy, wybaczając - zyskujemy przebaczenie, a umierając - rodzimy się do wiecznego życia.



Wyszukiwarka