35

35



—    Jak ja .sobie dam radę? — łkała, a Izy spływały jej po policzkach. Drugi lekarz wyszedł ze swojego gabinetu i zaczął Ją pocieszać. Klepał ją po plecach, a doktor Stoke położył jej na kolanach paczkę lawendowych chusteczek higienicznych.

—Ja już jestem wdową! — powtarzała.

Doktor Stoke najpierw dał mi szklankę wody i dwie ogromne tabletki do połknięcia, ale zaraz je zabrał.

—    Lepiej nie. Zabieramy cię do szpitala. Mogą chcieć od razu operować... — Podniósł słuchawkę swojego czerwonego telefonu. Nie wglądał jak prawdziwy Jckarz, raczej jak lekarz z seriali telewizyjnych, pracujący w pogotowiu. Ja potrzebowałam teraz jego pomocy, chociaż pewnie to matka by wolała znaleźć się na moim miejscu.

Palec nic bolał mnicjuż tak bardzo, odkąd zrobił się żółtozielony. Bolało gorzej, kiedy był czerwony. Ale nic zamierzałam tego mówić doktorowi. Położyłam dłoń na kolanach. Palec był taki duży i obolały. Nie mogłam przestać myśleć o wrażeniu, jakie zrobił na Delii. Ale jeszcze lepsze będą wyrzuty sumienia Colette. I-edwo zauważyłam anestezjologa dającego mi znieczulenie. Po prostu osunęłam się w niebyt widząc na koniec łudzi w zielonych ubraniach.

Nic straciłam palca. Lekarze usunęli zieloną warstwę i powiedzieli, że z czasem się zagoi. Kiedy wróciłam do szkoły, zostałam przeniesiona do innej sypialni. Byłam tymi strasznie zaszokowana. Dzieliłam teraz salę z picrwszoklasistkami.

Colette nie wyszła mi na spotkanie. Trish czekała przy żelaznej bramie, by pomóc mi nieść torbę. Próbowałam jej ją wyrwać, ale była nieugięta. Nie spytałam jej o Colette.

Kiedy Trish otworzyła drzwi mojej nowej sypialni, od razu zauważyłam Colette. Była szczuplejsza. Bujała się na linie przy oknie. Widziałam jej długie nogi okryte cytrynowymi spodenkami. Oszalałam. Puściła się liny i z hukiem wylądowała na podłodze.

— Imponujące — orzekła wskazując na mój zabandażowany palec, który trzymałam wysoko w górze. I zaraz zacisnęła usta. — Widzę, że masz opiekuńczą pielęgniarkę. Szczęściara z ciebie! Chciałabym zostać i pogadać, ale muszę się uczyć <lo wiosennych egzaminów. Ty chyba zostaniesz z nich zwolniona, skoro jesteś półinwalidką... — Wychodząc trzasnęła drzwiami.

—    Nie zwracaj na nią uwagi — odezwała się Trish. — Po prostu czuje się winna.

—    Nic wydaje mi się.

—    Colette zawsze szuka widowni, bez względu na to, czy ma coś do powiedzenia, czy nie.

—Ja na pewno nic zamierzam być jej widzem.

Chciałam, żeby Trish już sobie poszła. Czułam, że zaraz się rozpłacze

Trish pchnęła mnie na łóżko.

—    A teraz musisz odpocząć. Ja cię rozpakuję.

Położyłam się. a Trish zaczęła masować mi skronie. Patrzyłam na jej żółtawą skórę, która wyglądała jakby była zrobiona z plastiku.

—    7-ółiy plastik ■— szepnęłam.

Trish odkręciła zimną wodę i zmoczyła mój zielony ręcznik.

—    Musisz ochłonąć — powiedziała, kładąc mi go na głowic. — Pokaż ml, gdzie mam położyć twoje rzeczy — dodała otwierając moją torbę.

Powiesiła moje bluzki i mundurki, złożyła swetry i ustawiła mydło, szampon i talk przy misce. Przyniosła butelkę wody kolońskiej ze swojej szafki i wmasowała mi odrobinę na nadgarstki. Zapach ten przypomniał ml matkę. Słodki i duszący. Zrobiło mi się niedobrze. Może Colette już się więcej do mnie nie odezwie...

Na kominku wisiał obraz świętej Teresy. W sali stało tylko osiem łóżek. Kominek był czarny i wiało od niego chłodem.

—    Colette nic przeprosiłaby cię w mojej obecności — powiedziała Trish wchodząc.

*

Siostra Garmcl weszła i cicho zamknęła drzwi za sobą.

—    Mam nadzieję, że nie będziesz się tu czuła samotnie. — Poklepała mnie po ramieniu. — Spróbuj wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści. Mieszkają tu miłe dziewczęta. Jestem pewna, że wszystko

końcu ułoży się pomyślnie.

Przeszła się po pokoju wycierając kurze j poprawiając krzesła, była taka nieśmiała, aja nic wiedziałam, co jej powiedzieć. Jej czarny,


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
—    Jak ja sobie dam radę? — łkała, a łzy spływały jej po policzkach. Drugi lekarz
kolanem. — Jak ja byłam mała — mówi powoli Julia — to myślałam, po co ja tę ślinę połykam i po co ja
Helion^ Nie taka zima zła jak ją kodują!POCZYTASZ? DRUKI -35% [ EBOOKI -50%
IMGG BLOK 2mmmmu a) Przeczytaj jak najszybciej podane wyrazy od góry do dołu. Czytając po raz drugi,
CCF20090704083 170 Część II Tożsamość natomiast, jak ją określa Hegel, wymaga mchu refleksji skiero
KTO POTRAFi TAK JAK JA?ĆWICZENIA LOGOPEDYCZNE Jestem sobie konik maty, prawdę mówiąc
5(22) Oho! Już nadchodzi! Z daleka krzyczy: „Ja wam dam! Ja wam dam!” Może sobie krzyczeć! Nic już n
Adam KulawikO potrzebie poezji Nie lada kłopot prokuruje sobie ten, kto tak lekkomyślnie jak ja zdec
50039 strona (15) NIEZRĘCZNIE WSZiCENASTRASZYkEM . TZ/EWCZYNĘ, ALE CHOAkEM USkYSZEĆ JAK PORADZ
NDIGCZAS0034762565 Po śnieżnej grani. 49 myślę sobie tymczasem — ale jak ja się do nich dostanę ?“
CCF20090704083 170 Część II Tożsamość natomiast, jak ją określa Hegel, wymaga mchu refleksji skiero
BIBLIA NIP wyobrazić ją sobie graficznie (tak jak ja), np. jako pusty prostokąt, który wypełnia
5(22) Oho! Już nadchodzi! Z daleka krzyczy: „Ja wam dam! Ja wam dam!” Może sobie krzyczeć! Nic już n
skanuj0028 mi się „przygląda”, który — podobnie jak ja z niego — robi ze mnie obiekt; również Boga p

więcej podobnych podstron