003(1)

003(1)



Zygmunt Kubiak

Taka też będzie nawiedzać poezję średniowiecznych goliardów. Taka stanie nad Tristanem i Izoldą pijącymi z pucharu napój zaklęty.

W kulturze średniowiecznej, którą potem renesans odziedziczy bardziej bezpośrednio i głębiej, niżeli to sobie wyobrażano w czasach Burck-hardta, owa antyczna wizja piękności jeszcze bardziej się rozżarzyła, niż to się stało w epoce aleksandryjskiej i rzymskiej. W cywilizacji ukształtowanej pod wpływem Biblii wszystkie dawne elementy kultury osiągnęły wzmożoną, nieraz bardzo dramatyczną, intensywność.

Jan Kochanowski opisujący w elegii Wenus złotowłosą — Venerem auream — przypomina mi owego goliarda z Żywych kamieni Wacława Berenta, który błądząc wśród ruin antycznych ze swoją „skoczką”, towarzyszącą rybałtom tancerką, odczytuje napis na marmurowym cokole. Dziewczyna stoi nad nim.

Że zaś w odczytywaniu pomóc mu nie zdoła, więc przynagla bodaj: kopie bosą stopą klęczącego nad napisem goliarda. „No! —prędzej!” — niecierpliwi się nad nim.

Ale on przynaglać się nie dał tym poganianiem. Odczytał akuratnie:

Divae Aphroditae sacr...

Dziewczynie przywarło coś w tej chwili powieki. I nim się spostrzegł, runęła czołem o ziemię, włosów nagłe rozploty wyrzucając przed się, na głowy przysłonięcie rabie:

„Pani Wenus sama!”

Taki Kochanowski, jakiego poznaję w elegiach łacińskich, wydaje mi się pokrewny owemu goliardowi, a jego Lidia — owej „skoczce”. W łacińskiej części twórczości czarnoleskiego mistrza przechowuje się coś, czego — w takiej intensywności — w jego dziele polskim (niewątpliwie wspanialszym, ważniejszym i bogatszym od utworów łacińskich) już nie ma. Gdybyśmy znali tylko twórczość Kochanowskiego w języku polskim, czy moglibyśmy się domyślić tego, co na początku zbioru elegii powiada: że miłość uczyniła go poetą? Miłość — solus amor.

Tego innego Kochanowskiego odsłaniają przed nami elegie — i niemal tylko one. Foricoenia, opublikowane razem z elegiami w zbiorze z roku 1584, są utworami siostrzanymi wobec polskich Fraszek. Wzbogacają ogromnie i wspaniale cpigramatykę mistrza, ale nie zmieniają jej charakteru. Dodają do niej wiele pereł bezcennych, jak ten lekki żart:

Co to zapowiedziana wieczerza, Adrianie,

Po księgach starożytnych szukasz nieprzerwanie.

Byś pojął i zrozumiał, powiem tobie szczerze:

Chcę, abyś mnie zaprosił jutro na wieczerzę.

(112. Do Adriana)

Albo ten czarujący bilecik z okazji odwiedzin Łukasza Górnickiego:

Gdy przybył mój Górnicki, lira ucieszona W ydala słodkie dźwięki, palcem nie ruszona.

Uśmiechnęły się Gracje, Muza zaśpiewała,

Wróciła nawet wiosna, zima uleciała.

(89. Do Łukasza Górnickiego)

Łaciński Lyricorum libellus (opublikowany przed elegiami i epigramatami — także w krakowskiej oficynie Łazarzowej — w roku 1580) klada się z utworów dosyć późnych, pisanych jednocześnie z wielkimi cyklami polskimi. Są to przepiękne wiersze, niemało wspaniałości i głębi dodające polskim Pieśniom, wobec których pozostają w takiej samej relacji, lak Fońcoenia wobec Fraszek.

Skomponowany zaś przez Kochanowskiego — do edycji mającej aę ukazać w roku 1584 — zbiór elegii w czterech księgach, złożony z wierny pisanych przeważnie w latach młodości, jest czymś szczególnym, odmiennym od reszty dzieła, niemal wyjątkowym. W elegiach padewskich wizja Wenus złotowłosej — Veneris aureae — płonie szkarłatnie w samym środku jego sztuki. Potem, w późniejszych cyklach poetyckich, już nigdy tak nie będzie.

Stanisław Windakiewicz w swojej prześlicznej, dziś (jakże niesłusznie) niemal zapomnianej książce o Kochanowskim (Jan Kochanowski, Kraków 1930), zamyśla się tak oto nad pracownią czarnoleską, w' której poeta przygotowywał edycję elegii:

Zabawne jest pomyśleć, że po Trenach i pieśni O uczciwej małżonce zabawiał się poprawą elegii o kortezance padewskiej, choć żona lub która z córek mogła wejść do jego pracowni. Zapatrywał się widocznie na te pisma jako na utwory artystyczne z dalekiej przeszłości, które z bieżącym życiem nie miały żadnego związku. Tekst łaciński bronił go od niedyskrecji, i jak Arata, tak Elegie mógł zupełnie swobodnie poprawiać w Czarnolesie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC09637 i KuU T aka też będzie nawiedzać poezję średniowiecznych goliardóv, Taka stanic n«i Tristan
Problemem też będzie zgromadzenie i przeczytanie instrukcji dla np. kilkudziesięciu różnych urządzeń
scandjvutmp13c01 Rysunek.    293 „wtedy ów dom będzie prawdziwym" i kot też będ
NR. 1. ROK X.GAZWODA STYCZEŃ lir>0 Inż. Ma<z ZYGMUNT RUDOM- . O ł zupełnie zrozumiała będzie
004(1) 10 Zygmunt Kubiak Myślę, że wchodził tu w grę głębszy dramat, a związany z nim niepokój nie b
005(1) 12 Zygmunt Kubiak A co wiedzieć, gdzie chodzisz, moja dziewko śliczna, A mnie tymczasem trapi
006(1) 2 14    Zygmunt Kubiak niedawnego odejścia Karola V z habsburskiego dworu do k
007(1) 17 I ■ - - __ 1S    Zygmunt Kubiak edycji Lyricorum libełlus z roku 1612), w k
008(1) 18 Zygmunt Kubiak ważnego? Może tak ważnego, jak dla Mickiewicza doświadczenie „snów, które
009(1) 20 Zygmunt Kubiak chanowski — po owej wielkiej walce i przemianie, których ślady staram się t
010(1) 22 Zygmunt Kubiak Hattest du nur ein Mai gesehn, wie Schicksal in die Verse eingeht und
011(1) 2 25 24    Zygmunt Kubiak daje znać, iż opanowała ciało a swoją światłością j
012(1) 26 Zygmunt Kubiak Aby wiedział, co z jego lepszym; czas to potym Okaże, lecz nam teraz tylko
str 002 003 1 ZYGMUNT KOSZTYŁAHETMANWINCENTYGOSIEWSKIok. 1620-1662 WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY
kultury. Walkę tę Kraj tez będzie prowadzić, ale w niepomiernie ciężkich warunkach. Nie wolno nam wi

więcej podobnych podstron