288 Część 11. Herm
w relacjach międzyludzkich jako fundamentu feno ności. Wyjść należy od tego, że symetryczną postać™1"11 Wycz-cia implikuje opisany powyżej sposób, w jaki Gadanf0 P°C2u' relację ja do innego w perspektywie ich odniesienia^ Ujmuic mianej rzeczy, w której napotykają oni siebie jako w nie ° r°2u' uczestniczący partnerzy-rozmówcy. Bez tej symetrycznoWSPÓ1' do pomyślenia byłaby jakakolwiek forma porozumienia nT n'c nimi, wymiana jakichkolwiek kwestii w rozmowie, w któr • ^ stępują oni wobec siebie w roli partnerów coś innym „dając "u* i zarazem coś od nich „odbierających”1.
Podobnej zasadzie „wymiany”, która jest konstytutywna dl idei języka (logosu) jako takiego, podlega również, konstytą ujące się w jej horyzoncie - choć zarazem posiadające odmien. ną „wagę” - poczucie odpowiedzialności ja wobec innego To poczucie może się bowiem pojawić u ja dopiero wówczas, gdy w perspektywie „rzeczy”, na którą otwiera go logos, doświadcza ono innego jako w równej mierze odpowiedzialnego wobec niego. Innymi słowy, ja doświadcza siebie jako odpowiedzialnego wobec innego jedynie wówczas, gdy równocześnie doświadcza ono, że inny jest w takim samym stopniu odpowiedzialny wobec niego. Dopiero wówczas jest ono w stanie doświadczyć sytuacji, w której inny jest upokarzany, zastraszany, bity itd., jako bezwarunkowego wezwania do działania w imieniu „dobra” innego. Tym samym zaś może ukonstytuować się etyczny wymiar sytuacji działania, w której poszczególni „aktorzy” występują wobec siebie w roli partnerów związanych wzajemnie poczuciem odpowiedzialności wobec siebie.
Tylko też wówczas owa odpowiedzialność wobec innego może zostać doświadczona przez ja jako narzucony mu przez daną sytuację wymóg i zarazem moralny „ciężar", któremu musi ono sprostać, gdyż w przeciwnym razie sprzeniewierzy się inne-
innemu. To znaczy temu, kim jest w istocie dla niego #iak0 powiek jako napotykany w perspektywie ich wspól-ó* innł,,arcja na logos, w którym współuczestniczą. A zarazem ”e"°niewierzy się samemu sobie, jako w sposób istotowy zwią-*Prze poczuciem odpowiedzialności wobec innego.
^Tlmuiąc <9 kwestię jeszcze inaczej, można powiedzieć, że . ' dlatego, iż inny napotykany jest przez ja jako ten, który w stanie „przyjąć” od niego i zarazem „podać” mu jakieś słowo, ja rozpoznaje w nim podobny sobie osobowy byt radykalnie różniący się od rzeczy martwej, rośliny czy zwierzęcia, wobec którego jest odpowiedzialny. Słowem, to dopiero dokonujące się w świetle wspólnego uczestnictwa w rozumianej „rzeczy” napotkanie innego jako partnera-rozmówcy pozwala ja rozpoznać w nim kogoś, kto jest równie odpowiedzialny wobec niego, jak on sam wobec tamtego, konstytuując fenomen odpowiedzialności jako taki.
Podkreślmy jeszcze raz. Jeśli odpowiedzialność ja wobec innego, zakładająca jako swój „warunek możliwości” odpowiedzialność innego wobec ja, ze względu na swój egzysten-cjalno-osobowy charakter, implikuje całkiem inne rozumienie fenomenu etyczności niż to, jakie wypływa bezpośrednio z ich wspólnego uczestnictwa w rozumianej „rzeczy”, to bez uprzedniego odniesienia do tego ostatniego byłaby ona jako taka nie do pomyślenia. To prawda, owa odpowiedzialność ja wobec innego nie ma jako taka nic wspólnego z odpowiednio otwartym „rozumieniem” innego i z wdawaniem się z nim w rozmowę, w której dokonuje się nieustanna konfrontacja i stapianie się ze sobą odmiennych horyzontów rozumienia (przesądów). Niesie ona ze sobą przede wszystkim wymóg działania na rzecz dobra innego i zastrzeżenia jego osobowej egzystencji. Zarazem jednak poczucie owej odpowiedzialności ja wobec innego - i na odwrót - pojawić się może dopiero w perspektywie ich uprzedniego odniesienia do hermeneutycznej przestrzeni sensu, w której rozpoznają siebie jako potencjalnych partnerów rozmowy w świetle „rzeczy”, na którą są w równej mierze otwarci.
Mimo tego zatem, że -jak już pisałem - oba te poziomy, które składają się na etyczny wymiar odniesienia ja do innego, poziom
Podobny rodzaj symetryczności, która umożliwia komunikowanie się ludzi ze sobą, zakładają również strukturalistyczne koncepcje języka. O języku możemy mówić jedynie o tyle, o ile zachodzi w nim proces wymiany słów między jego użytkownikami, który zakłada, iż są oni w równej mierze „dającymi” słowa, jak też i je „odbierającymi”.