IMG81

IMG81



I jeszcze — pionowa linia odrzutowca, który rozpruwa niebo na dwie płachty. Samolot leci na południe.

Ruszają. Branko zapala dwa papierosy i jednego daje Kunickiemu. Ciężko palić, spod dzioba pryskają małe kropelki wody i osiadają na wszystkim.

—    Patrz na wodę — krzyczy Branko — na wszystko, co pływa.

Kiedy zbliżają się do zatoki z jaskinią, widzą helikopter — leci w przeciwną stronę. Branko staje na środku lodzi i macha. Kunicki patrzy na maszynę, prawie szczęśliwy. Wyspa jest niewielka, myśli po raz setny, z góry nic się na niej nie ukryje przed wzrokiem wielkiej mechanicznej ważki, wszystko będzie widać jak na talerzu.

—    Płyńmy do „Posejdona” — krzyczy do Branka, ale ten nie jest przekonany.

—    Tam nie ma przejścia —■ odkrzykuje.

Kuter jednak skręca i zwalnia. Wpływają między skały z wyłączonym silnikiem.

Ta część wyspy też powinna się nazywać „Posejdon", jak wszystko, myśli Kunicki. Bóg zbudował sobie tutaj własne katedry: nawy, jaskinie, kolumny i chóry. Linie są nieprzewidywalne, rytm fałszywy i nierówny. Czarne magmowe skały błyszczą od wody, jakby pokryto je rzadkim ciemnym metalem. Teraz, o zmierzchu, te budowle są porażająco smutne, to kwintesencja opuszczenia, nikt się tutaj nigdy nie modlił. Kunicki ma nagle wrażenie, że widzi pierwowzory ludzkich kościołów, że tutaj powinno się prowadzić wszelkie wycieczki, zanim się pojedzie do Reims, do Chartres.

Chce się tym odkryciem podzielić z Brankiem, ale hałas jest zbyt wielki, żeby mówić. Widzą inną, większą łódź z napisem: „Policie. Split". Płynie wzdłuż stromej Unii brzegu. Łodzie podpływają do siebie i Branko rozmawia z policjantami. Nie ma żadnych śladów, nic. Tak przynajmniej sądzi Kunicki, bo warkot motoru zagłusza rozmowę. Chyba porozumiewają się ruchem ust i łagodnym, bezradnym unoszeniem ramion, które nie pasuje do ich białych policyjnych koszul z pagonami. Pokazują, żeby wracać, bo zaraz zrobi się ciemno. Tylko to słyszy Kunicki: „Wracajcie". Branko dodaje gazu, brzmi to jak wybuch. Woda drętwieje, w morze rozchodzą się fale, drobniutkie jak ciarki.

Przybijanie do wyspy wygląda zupełnie inaczej niż za dnia. Najpierw widzą roziskrzone światła, które z każdą chwilą coraz bardziej odrywają się od siebie i formują szeregi. Rosną w zapadającym mroku, stają się osobne, różne — inne są światła jachtów przybyłych do nabrzeża, a inne w oknach domów; inne są oświetlone szyldy, a inne ruchome światła samochodów. Bezpieczny widok oswojonego świata.

W końcu Branko wyłącza silnik i łódka przybija do brzegu. Nieoczekiwanie spód szoruje po kamieniach — przypłynęli na małą miejską plażę, tuż pod hotelem, daleko od przystani. Teraz Kunicki domyśla się dlaczego. Przy rampie, tuż przy plaży stoi policyjny samochód, dwóch mężczyzn w białych koszulach wyraźnie czeka na nich.

— Chyba chcą z tobą rozmawiać — mówi Branko i cumuje łódź. Kunicki nagle słabnie, boi się tego, co


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
zestawiając następstwa obu decyzji na kartce przedzielonej pionową linią. Analiza zapisanych stwierd
Karty pracy 6 latki 00094 Który nie pasuje? Przyjrzyj się rysunkom w rzędach i skreśl niebieską lini
Linia kredytowa - to kredyt ogólno obrotowy, który jest wykorzystywany na finansowanie bieżącej
Franchising *    kontraktowy, zintegrowany pionowo system marketingowy, który dotyczy
skan0173 (2) 176 Roztwory i równowagi fazowe Pionowa linia g-f przy w = 44,09%, kończąca się w 32,38
5 (1732) NI UHOPNYCMOLOaiA IMat potyliczny leży z tylu za pionową linią graniczną, na wypukłej
u#1 Kolorem, który nieco modyfikuje czerń obrazu, są różne odmiany szarości: Ziemia jest brudna, w n
dochodzi jeszcze ten charakterystyczny galop, który budzi jednoznaczne skojarzenia. Nieco progresywn
KSIADZ KTÓRY WIDZIAŁ NIEBO PIEKŁO I CZYŚCIEC 1 bmp Ksiądz, który widział niebo, piekło i czyściec P

więcej podobnych podstron