Kennan5

Kennan5



332


GEORGK V. KENNAN

Ma pan rację mówiąc o niebezpieczeństwach amnezji historycznej. Lecz doświadczenie wskazuje, że jest przeciwnie. Proszę zwrócić uwagę na popularność książek o wojnie domowej, przyjrzeć się obecnym obchodom dwusetlccia - występuje ogromne zainteresowanie historią Ameryki i absolutny nadmiar doktoratów o zapoznanych i mniej zapoznanych postaciach historii amerykańskiej. Świadczy to o istnieniu w Stanach Zjednoczonych pewnego rodzaju świadomości historycznej.

Czy jednak nic jest to tylko poszukiwanie źródeł i identyczności - też forma historii, aczkolwiek skromna.

Sądzę, że jest to forma genealogii. Historia reszty świata nie odgrywa większej roli w amerykańskiej kulturze masowej.

Napisano natomiast wiele dobrych prac naukowych w dziedzinie historii, a wkład Amerykanów w badania nad historią Rosji jest wybitny. Wielu uczonych młodszego pokolenia na amerykańskich uniwersytetach jest autorami najlepszych w świccie książek poświęconych historii sowieckiej - obiektywnych. kompetentnych i znakomitych pod wszystkimi względami. Niesprawiedliwie jest wymieniać tu pewne nazwiska, bo wiele osób ma wybitne zasługi na tym polu; wspomnę jednak studium Stephena Cohena o Bucharinie jako przykład świetnej pracy naukowej. Tak więc, specjalistyczna historia akademicka nie jest bynajmniej zaniedbywana. Przeciwnie, historia najnowsza i historia dyplomacji są tu bardziej intensywnie uprawiane niż w Europie, i powiedziałbym, że są równorzędne z Wielką Brytanią, która ma własną, wspaniałą tradycję w dziedzinie historiografii współczesnej i dyplomatycznej.

Amerykański wkład w akademickie piśmiennictwo historyczne jest dobrze znany, czy jednak nic jest on czymś podobnym do dorobku Amerykanówdziedzinie astrofizyki lub biochemii, bez żadnej więzi między przeciętnym człowiekiem a przysłowiową wieżą z kości słoniowej? Czy można mieć nadzieję. że badania historyczne - rozumiane jako badania spraw ludzkich par cxcel-lencc - przenikną do świadomości narodu, który w przytłaczającej większości składa się (mimo obecnych obchodów dwusctlecia) z „neofitów"?

Brak jest odpowiednich powiązań między historią, o której pisze się na uniwersytetach, a amerykańską kulturą masową, zwłaszcza tą. którą rozpowszechnia prasa, radio i telewizja. Codziennie uderza mnie i zdumiewa brak wszelkich śladów pamięci historycznej w tekstach i osobistej postawie amerykańskich wydawców i dziennikarzy. Dziś rano, na przykład, zobaczyłem w gaze-j tach wielkie nagłówki dotyczące czegoś, co dr Kissinger powiedział czy zrobił w sprawie Angoli, jak gdyby problem tego rodzaju pojawił się po raz pierwszy. Gdzie byli ci ludzie podczas ostatnich trzydziestu lal? Od 1945 roku zdarzyło się mnóstwo podobnych przypadków.

Istnieją dwa rodzaje pamięci historycznej. Jeden z nich można by nazwać pamięcią cmocjonalno-polityczną; mają ją, na przykład, Irlandczycy, mieszkańcy Południa w Stanach Zjednoczonych i Jugosłowianie, w świadomości których wciąż jeszcze żywe są dawne cierpienia Serbów i Czarnogórców, bitwy, które stoczyli z Turkami, i tak dalej. Ten rodzaj pamięci historycznej podtrzymuje ducha samouwielbienia, nietolerancji i szowinizmu.

Prawdziwa historia jednak (nie nazwę jej historią obiektywną, gdyż nie bat dzo wiadomo, czy taka w ogóle istnieje) jest czymś całkiem innym; ma pan rację mówiąc, że w Stanach Zjednoczonych nie ma świadomości nauk czy

mądrości historii, w szczególności odsłanianej przez historię wiedzy o nas samych w politycznym, kulturowym i ekonomicznym kontekście; jak działają i reagują jednostki i rządy, i w jaki sposób osądzenie jednych i drugich zakłada pewne relatywne standardy. Na przykład, w naszej świadomości historycznej nie mieści się fakt, że wszelka demokracja niesie zsobą elementy konspiracji, a każdy reżym totalitarny pewne poczucie odpowiedzialności. Rozróżnienia te są względne; lecz czytając to, co się pisze w naszym kraju, nigdy nie zdamy sobie sprawy z ich względności.

Przeglądałem przed paru dniami protokół konferencji Paccm in Tcrris (zwołanej w 1965 roku) na temat współistnienia i kwestii, do jakiego stopnia partie komunistyczne w krajach zachodnich powinno się traktować jako normalne siły parlamentarne. Dyl pan jednym z uczestników tej konferencji; brał w niej ' też udział Arnold Toynbec, który przedstawił ciekawe stanowisko odwołując się do analogii z XVI-wicczną Japonią.

Proszę zwrócić uwagę, co się stało z hiszpańskimi misjonarzami jezuickimi [powiedział Toynbee, którego słowa tu streszczam], przybyli oni do Japonii w drugiej połowie XVI wieku i zaczęli ją gwałtownie nawracać na chrześcijaństwo. Lecz Japończycy do tego nic dopuścili, Podjęli w tym celu dość drastyczne działania: ogłosili przyjmowanie chrześcijaństwa jako nielegalne i zagrożone karą śmierci; każda rodzina japońska musiała się zarejestrować w klasztorze buddyjskim, by udowodnić, że jest buddyjska, a nic chrześcijańska, obcokrajowcom zaś zabroniono pod karą śmierci przybywać do Japonii. Nie uczyniono tego jednak wyłącznie dlatego, że jezuici propagowali obcą wiarę; właściwą przyczyną było podejrzenie, że są oni piątą kolumną, agentami wielkiego, nawracającego mocarstwa politycznego - Hiszpanii. Japończycy pozwolili natomiast działać u siebie protestanckim misjonarzom holenderskim, traktując ich całkiem inaczej. Przede wszystkim, pracy tych misjonarzy Japończycy nic traktowali zbyt poważnie, uważali bowiem, że protestanci nie są prawdziwymi chrześcijanami! Poza tym, co ważniejsze, nic uważali holenderskich pastorów za agentów wojowniczej siły ideologicznej. Postano więc Holendrów na małą wyspę, gdzie wolno im było działać, lecz raz do roku wzywano ich do Kioto i kazano podeptać krzyż w obecności szydzących Japończyków, by upewnić się co do ich heterodoksji...

Wydaje się, że Toynbee wyprowadzał stąd wniosek, że w naszym społeczeństwie komunizm „protestanckiegotypu, za którym nic stoi żadna wojownicza siła świecka, także powinien być tolerowany, działalność misjonarska bowiem jest jednym z naturalnych praw człowieka. Patrząc wstecz zaś, powiedział, zachowanie Japończyków można usprawiedliwić. Japonia bowiem nic została podbita przez żadne państwo zachodnie, podczas gdy sąsiadujące z nią Filipiny zostały podbite.

Cóż za imponująca panorama historyczna, myślałem sobie czytając uwagi Toynbee'ego, i jak bardzo to jest obce myśleniu amerykańskiemu! Czy tego rodzaju związek między dopuszczalnością i uprawnieniami zachodnioeuropejskich partii komunistycznych w latach 60-tycli naszego wieku a losami hiszpańskich misjonarzy jezuickich w XVI wiecznej Japonii miałby jakiś sens dla amerykańskiego odbiorcy? Czyż nie jest to dokładnie ten rodzaj perspektywy, którą badania nad historią powinny sugerować?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5 1 "mą pan rację . RoZfAAWlAbEM Z N/Af WCZORAJ O SWlhKtN CZfTfWM-.
CZY NIE MARTWI PANA PRZEKONANIE, ZE MA PAN RACJĘ? Nie, ani trochę, zupełnie nie, ani nawet troszeczk
5 1 "mą pan rację . RoZfAAWlAbEM Z N/Af WCZORAJ O SWlhKtN CZfTfWM-.
5 1 "mą pan rację . RoZfAAWlAbEM Z N/Af WCZORAJ O SWlhKtN CZfTfWM-.
5 1 "mą pan rację . RoZfAAWlAbEM Z N/Af WCZORAJ O SWlhKtN CZfTfWM-.
5 1 "mą pan rację . RoZfAAWlAbEM Z N/Af WCZORAJ O SWlhKtN CZfTfWM-.
5 1 "mą pan rację . RoZfAAWlAbEM Z N/Af WCZORAJ O SWlhKtN CZfTfWM-.
— Gniew jest złym doradcą Zawsze. Cecylio.    
Image22 (5) Mam polskie obywatelstwo. Jestem narodowości polskiej. Jakie ma pan wykształcenie? tf—yy
PAŃSTWO 67 Państwo - według J. Lelewela - ma o tyle rację bytu, o ile gwarantuje wolność indywiduum.
skanowanie0028 116 BARON Ma pan inne wytłumaczenie ? Pauza. ONEK Może by im wyjść naprzeciw? BARON D
j 2 10 PRZYKAZAŃ SZEFA 1.    SZEF MA ZAWRZE RACJE 2.    SZEF NIGDY SIĘ
skanuj004 Zasoby, które ma Pan Kowalski, wynikające z opisu Ludzkie Rzeczowe Naturalne Finansowe
SWScan00026 Dane dotyczące „Zachowań Halucynacyjnych” (P3) i zw iązanych z nimi urojeń Czy ma pan/pa
Ma Pan jakieś doświadczenie wojskowe? Tak. 600 godzin w CS’ie.
Cztery reguły postępowania w Marketingu Reguła pierwsza: Nabywca ma zawsze rację; Reguła

więcej podobnych podstron