geertz2

geertz2



216 Clifford Cieeru

jesteśmy świadkami rzeczy ważniejszej niż korekta mapy kulturalnej, niż przesunięcie kilku spornych granic lub oznaczenie paru dalszych malowniczych stawów wysokogórskich. Zmiana dotyczy samych zasad konstruowania mapy. Coś się stało w sposobie naszego myślenia o myśleniu.

Nie musimy wcale przyjąć hermetycznego poglądu na ćcrimre jako na zbiór znaków oznaczających znaki lub bez reszty oddawać się rozkoszom tekstu aż do rozpuszczenia się jego znaczenia w naszych reakcjach - aby spostrzec, że do naszych przekonali o tym, co czytamy i piszemy, wtargnął wysoce demokratyczny klimat. Wydaje się, że cechy wiążące teksty ze sobą, stawiające jc, przynajmniej na płaszczyźnie ontologiczncj, na tym samym poziomie, charakteryzują jc w stopniu nie mniej istotnym niż cechy wyodrębniające. Zamiast ustawionych w zwartym szyku „rodzajów naturalnych", sztywnej, ostro zróżnicowanej pod względem cech jakościowych typologii, coraz bardziej dostrzegamy wokół nas rozległe, niemal nieprzerwane pole rozmaicie pomyślanych i różnorodnie skomponowanych wytworów, które umiemy porządkować jedynie z punktu wadzenia praktycznego, relatywnego, w' związku z naszymi własnymi celami. Nie chcę przez to powiedzieć, że nic rozporządzamy żadnymi konwencjami interpretacyjnymi. Mamy ich więcej niż kiedykolwiek, ale są one zbudow-anc - a często jedynie sklecone tak, aby pasowały do sytuacji płynnej, zróżnicowanej, zdecentralizowanej i nieuleczalnie nieskładnej.

Co do nauk społecznych, znaczy to, że ów tak często wywołujący ubolewanie brak własnych cech wyróżniających już nic spycha ich na margines. Trudno dzisiaj traktować jc jako spóźnioną w rozwoju odmianę nauk przyrodniczych, oczekujących, że okrzepną z upływem czasu i dzięki pomocy lepiej rozwiniętych dyscyplin. Albo jako wytwór zadufanej ignorancji, uzurpującej sobie posłannictwo humanistyczne, obiecującej pewność tam, gdzie żadnej pewności być nic może. Czy wreszcie jako wyraźnie odrębną dziedzinę, jakąś trzec ią kulturę, między dwiema kulturami kanonicznymi, w' rozumieniu Snowa. Tym lepiej jednak. Uwolnieni od obowiązku taksonomicznej nieskazitelności, jako że nikt już obowiązkowi temu sprostać nic zdoła, uczeni uważający się za przynależnych naukom społecznym (lub behawioralnym, humanistycznym czy kulturowym) uzyskali swobodę w formowaniu swych zadań zgodnie z koniecznością wewnętrzną, nic zaś w mysi panujących koncepcji na temat tego, co powinien, a czego nic powinien robić badacz. To, co o antropologii kultury powiedział kiedyś Clydc Kluck-liolm - że jest ona licencjonowanym kłusownictwem intelektualnym - jest chyba prawdziwsze obecnie niż wtedy, gdy to mówił, i to nie tylko w odniesieniu do antropologii. Nauki społeczne, wielokształtne od urodzenia, rozkwitają u' miarę, jak szerzą się opisane przeze mnie warunki.

Przedstawiciele nauk społecznych uprzytomnili sobie zatem, że wcale nie muszą udawać fizyków, przeobrażać się w gabinetowych humanistów ani też wymyślać nowych dziedzin rzeczywistości, które służyłyby im za przedmiot badań. Mogą natomiast postępować zgodnie z własnym powołaniem, próbując odkryć porządek życia zbiorowego, oraz ustalić cx post związek swego działania z dyscyplinami pokrewnymi. Wielu z nich przyjmuje w istocie postawę hcrmcncutyczną. Jeśli jednak kogoś płoszy to słowo, wywołujące obraz fanatyków Pisma św., hochsztaplerów literackich i teutońskich profesorów, postawę tę można nazwać „interpretacyjną”. W związku z ekspansją nowych gatunków wielu badaczy opowiedziało się za innymi u-jęciami strukturalizmem, neopozytywizmem, neomarksizmem, opisowością typu tnicro-micro, wznoszeniem systemów nnuro-macro i ową osobliwą mieszanką zcłrowrego rozsądku i zdrowej bzdury, socjobiologią. Ale dążenie do pojmowania życia społecznego w kategoriach symboli (znaków, przedstawień, sig-nifumts, Darstellungeii... terminologia bywa tu różna), których znaczenie (sens, wymowra ogólna, signification, Bedeutung...) musi być uchwycone, jeśli mamy zrozumieć organizację społeczną i sformułować jej zasady - dążenie to przybrało rozmiary wcale pokaźne. Knieje zaroiły się od gorliwych interpretatorów.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
geertz2 216 CliiTord Gwrlz jesteśmy świadkami rzcezy ważniejszej niż korekta mapy kulturalnej, niż p
img002 (28) 216 Clifford Geertz jesteśmy świadkami rzeczy ważniejszej niż korekta mapy kulturalnej,
img002 (6) 2I<> Clirtord Gccrtz jesteśmy świadkami rzeczy ważniejszej niż korekta mapy kultura
img002 (6) 2 I(> Cliilbrd Gccrtz jesteśmy świadkami rzeczy ważniejszej niż korekta mapy kulturaln
16394 Skanowane7 powiedzieć, że jesteśmy świadkami stopniowego „staczania sie” sa-crum w konkretom-
geertz9 230 Clifford Geertz cze wykorzystywany w stopniu niedostatecznym. Brak powierz-chownego podo
img094 Każdego dnia, czasem każdej godziny jesteśmy świadkami zmian i to są z reguły zmiany negatywn
1. Dlaczego mechatronika?1.1 Narodziny i dotychczasowy rozwój mechatroniki Jesteśmy świadkami kolejn
34.    Jesteś świadkiem napadu drgawkowego u ucznia w szkole. Poza tobą są inni świad
page0226 216 S. DICKSTEIN. siebie świadomość jakiejś rzeczywistości, ukrytej poza pozorami, i jak z
1. Wstęp Na przestrzeni ostatnich dekad jesteśmy świadkami dynamicznego rozwoju techniki. Szczególni

więcej podobnych podstron