IMG09

IMG09



254 ELŻBIETA DĄBROWIC?.

Skutki zamachu na Ciabryellę dotknęły nie tylko samą Żmichowską. Ucierpiała przez to również edycja pism Klementyny z Tańskich Hoffman owej, rozpoczęta w roku 1875. Źmichowska opracowała wydanie rzetelnie, popisała się logiką w prowadzeniu wywodu, precyzją w myśleniu i wysłowieniu, ale zgrzeszyła brakiem empatii: „[...] jest dziwne niezrozumienie, a raczej nieodczucie Hofmanowej, jest brak zupełny tej nici sympatycznej, któraby duchowi jednej, w ducha drugiej wniknąć pomogła, jest ztąd fałszywe - jak dla mnie - pojmowanie wielu myśli Hofmanowej, jest wypływająca z tego źródła niesprawiedliwość, jest krzywda nawet wyrządzona już nie dziełom, ale osobie tej, która je pisała, Hofmanowej samej” K.

Unicka nie tłumiła przykrości, kiedy pisała o epilogu do Książki pamiątek, komentując zaś Słowo przedwstępne do Pamiątki po dobrej matce oraz O po-\vmnaściacii kobiety Hoffująnow/ęj,^ała~się ponieść irytacji. Źmichowska doprawdy posunęła się w autodestrukcji za daleko. Najpierw zniszczyła własne ideały, potem zabrała się za demontaż ideałów Unickiej. Świadoma swojej misji redaktorka „Błuszczu” bardziej potrzebowała dla swego pisma nienaruszonego w niczym autorytetu „dobrej matki”, niż Prometeusza bez serca.

W biografii opowiedzianej przez Unicką talent, który Źmichowska dostała „na osobiste szczęście”, najpierw pilnie kontrolowany, z czasem obrócił się przeciwko niej samej. Autokontrola przeszła w autodestrukcję. Do historii Żmichowskiej dałoby się odnieść zdanie, którym Unicka podsumowała Pogankę. „Nemezys, z własnej jego [bohatera powieści - przyp. E.D.] zacności ducha zrodzona, stanie się w nim siłą tortury i męki zabijającej go duchowo [...]”39. Zresztą warto nadmienić, że odtwarzając biografię duchową Żmichowskiej, Unicka konsekwentnie, choć nienatarczywie, budowała analogię między pisarką a Beniaminem, upadłym bohaterem Poganki.

W świetle artykułu Unickiej Gabryella została powołana do życia jako mechanizm obronny. Okazała się jednak konstrukcją nazbyt wątłą. Nie wytrzymała naporu „egoistycznego cierpienia". To, co Źmichowska publikowała po roku 1861 -z wyjątkiem ostatniego, niedokończonego utworu Czy to powieść? - miało zdaniem Unickiej przeczyć wszystkiemu, w co Gabryella wierzyła, co kochała. W ostatnim pośród ostatnich, przedśmiertnym utworze miało się wszelako w Żmichowskiej coś z tamtej, uśmierconej, ocknąć. Spojrzała wstecz ku dzieciństwu, ale też - bez niecnych już zamiarów - w stronę Gabryelli. Unicka zadbała, by nie zawsze poprawna religijnie pisarka (choć o towianizmie w omawianym tekście ani słowa) zmarła „śmiercią dobrą”, pogodzona z Panem Bogiem, bliźnimi i ze sobą.

Czym się różniła późna Źmichowska, Źmichowska nieużywająca już pseudonimu, od „Gabryelli” z roku 1861? Czy rzeczywiście - jak sądziła Unicka - po zapomnianej została jej tylko gorycz? Czy istotnie niemal w ostatniej chwili przypomniała sobie, kim była naprawdę? Znamienne, że w obszernej biografii duchowej pisarki zabrakło jednej z trzech - obok Słowa przedwstępnego i fikcyjnej 1 2

autobiografii — publikacji z roku 1876, ostatniego roku w życiu pisarki. Zapewne ze wzglądu na obraną przez Unicką linią pisma pominięty został artykuł biograficzny O Pawle Edmundzie Strzeleckim.

Lektura ogarniająca wszystkie trzy - a nie dwie tylko, jak zdecydowano w „Bluszczu” — prace Żmichowskiej opublikowane w roku 1876 nie prowadzi do krzepiącego pojednania Narcyzy z Gabryellą. Wypełnia natomiast rozziew, jaki sugerowała Unicka między Słowem przedwstępnym a ostatnią powieścią-nie-po-wieścią. Trudno się oprzeć wrażeniu, że trzy owe tytuły razem wzięte zmierzają w jednym kierunku. Czy to powieść? traktuje o tożsamości rodzinnej. Słowo przedwstępne - o społecznej. Biografia Strzeleckiego - o tożsamości etnicznej. U kresu pisarskiej kariery-nie-kariery Źmichowska ani sobie dawnej nie zaprzecza, ani nie wraca do przybranej niegdyś autorskiej tożsamości. Niczego nie odwołuje. Szuka odpowiedzi na swoje dawne pytania.

Ogłoszoną w „Ateneum” biografię podróżnika pisarka postanowiła prześledzić pod wrażeniem nekrologu zamieszczonego po jego śmierci na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” w 1873 r. Sama nie myślała jednak pisać artykułu okolicznościowego. Jeśli sięgnąć do udzielonych przez nią swego czasu Wandzie Żeleńskiej listowych instrukcji co do biografii zmarłej Zofii Kaplińskiej, okaże się, że publikując studium o Strzeleckim w parę lat po zgonie bohatera precyzyjnie wykonywała swoje własne zalecenia. „Z pomocą Edwarda [brata Zofii, przyp. E.D.] - instruowała Źmichowska przyjaciółkę w liście z roku 1864 - ułóż o niej pamiętnik zupełny, od jej dzieciństwa, od wyjątków z listów, które ojciec o niej pisywał, aż do chwili pożegnania, w której się na połączenie z nim cieszyła”. „Biografię” zmarłej radziła pisać szybko, póki trwało wrażenie osoby, ale z drukiem nakazywała się wstrzymać, aż przeminie pora nekrologów. „Dziennikarstwo i reklamy tak nadużyły nekrologu, że w każdej szlachetniejszej naturze wstręt wyraźny budzi [...]. Mnie się widzi nawet, że nekrolog istotnie pamięć historyczną zabija”3.

Dla odróżnienia biografii Strzeleckiego od nekrologii położyła na wstępie dewizą De mortuis aut veritas, aut nihil, przekształcając tradycyjną formułę, by zmarłych traktować tylko dobrym słowem, w zobowiązanie do mówienia prawdy. O Strzeleckim pisała nie dlatego, że zasłynął i zmarł, lecz ze względów poznawczych. Żmichowską, autorkę podręcznika do geografii, interesował sławny odkrywca. Ponadto i nie bez związku z tamtym, ciekawił ją przypadek kogoś, kto „dobrowolnie” zerwał z krajem przodków i próbował stać się kimś innym niż dyktowało mu urodzenie. Strzelecki był o tyle jeszcze wdzięcznym „antropologicznym okazem”, że sam o piętnie narodowym czy rasowym niemało miał do powiedzenia.

W jego zapiskach znalazła Źmichowska między innymi rozróżnienie ras „nostalgicznych” i „koczowniczych”. Pierwsze, „[...] prawdziwe dzieci gruntu, na którym wyrosły, jednoczą się z nim zupełnie, z niego czerpią utrzymanie, potęgę.

1

“ „Bluszcz” 1877, z. IS.s. 115.

2

„Bluszcz" 1877, z. 4. s. 20.

3

\ \ 0 N. Źmichowska, Narcyssa i Wanda. Listy Narcyzy Żmichowskiej do Wandy Grabowskiej, wyd. T Żeleński (Boy), Warszawa 1930. s. 55.


Wyszukiwarka