0347

0347



Kojec nad głębią znikł u nas dawno, na drugiej jednak barży ocalał. Ten więc, kto nie wyzbył się jeszcze przesądów, musi się po łańcuchach spinających barże przedostać na tamtą burtę. To wcale nie jest łatwe. Łańcuch jest śliski od deszczu, a nawet często pokryty lodem. Prąd rwie obie barże tak, że raz odchodzą, raz znowu walą się na siebie. W dole lodowata, ołowiana woda pieni się i przelewa, wroga i straszna... Jedno nieostrożne postawienie nogi, jedno szarpnięcie barży, jeden źle obliczony chwyt zgrabiałych rąk - i koniec. A potem taki sam powrót po grzechoczących łańcuchach, czekanie, aż barże się zbliżą, strach, że zbliżając się, rozkwaszą cię jak orzech między drzwiami, i wyszukiwanie z trudem niezanieczyszczonych z nocy uchwytów na burcie. To bardzo łatwo napisać, a napisane przeczytać. Ryzykowanie jednak w ten sposób życia przez przeszło dwa tygodnie - to naprawdę nie było słodkie!

Nie! W ogóle słodko nie jest! Ludzie są u kresu wytrzymałości moralnej i fizycznej. Deszcz pada już teraz nieustannie. W lukach woda. Spalono wszystkie deski... W dodatku jazda nasza przewlekła się nadprogramowo. Barże chodzące w zakosy po wściekłej, nieobliczalnej rzece nie tylko obijają się o łachy, ale raz po raz wjeżdżają na mieliznę.

Mały stateczek daremnie szarpie się, pieni i ryczy, nie mogąc zwlec nas z piasku. Czekamy czasem wiele godzin, czasem cały dzień i całą dobę, nim jakiś inny, przygodnie nas mijający, nie przyjdzie nam z pomocą. Spinają się wtedy oba i po godzinnym manewrowaniu zwlekają nas znów na wodę. Parę razy tak się szczęśliwie złożyło, że wpadliśmy w mieliznę w pobliżu jakiejś krzakami zarosłej wysepki. Nim barże ruszyły dalej, burta i wszystkie przejścia jeżyły się stosami nałamanych i zwalonych gdzie popadło patyków. Zapewniało nam to opał znów na parę dni. W dodatku patyki te miały na sobie jagody. Małe, woskowożółte owocki z włochatą pestką w środku, okoloną pomarszczonym, zeschłym miąższem. Żuło się tę słodkawą skórę długo i pracowicie, co wprawdzie nie mogło nasycić, niemniej udawało, że ma coś wspólnego zjedzeniem... Mam tak dokładnie w pamięci te czarne, wilgotne patyki, spryskane rudymi kroplami jagód. Jakiś japoński, kolorowy sztych, wyraźny a zamglony, i twardy a puszysty od kolących patyków i tumanów popielatej mgły. A w tym tylko jeden kolor: ów woskoworyży zbabczałych, obcych owocków...

Trzema i patyki... Tym tylko częstowały nas nieprzeliczone łachy Amu--darii. Chlebowe drzewo niestety nie rosło na żadnej z nich! A głód na

23 - W domu... 353


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
PAWLUCZUK ŻYWIOŁ I FORMA (8) wności mego Ja. Z drugiej jednak strony — jest ono najbardziej nieprzen
Opieka pielęgniarska nad chorym z urazem czaszkowo mózgowym (1) na oddziale równoważnym critical car
Nadolski9 nie dość dla nas zrozumiałe, na pewno jednak niezmiernie ważne w oczach ludzi z owej odle
skanuj0004 (560) Agresja Iraku na Kuwejt -- - ___ Poziom jednostki: o Saddam Husajn był agresywny i
SZKOŁA WRÓŻENIA 3 WALKA Coś, na czym bardzo ci zależy, może być zagrożone. Nie poddawaj się jednak
na dz z pol093 188 do prezentowanej wizji pradziejów. Nie mieści się ona w kategoriach jednej prawdy
Scan0096 tif f*BtpDRMM wać ten ceremoniał, żeby nie narazić się na gniew gospodarzy, Poszli więc za
Tśjiżdepo ran^a dostajemy szansę na nowe życie. <Pomimo cfimur - wałcz, 60 życie nie kończy się n
str 088 089 dzil na podległych mu terenacn, potwierdziła całą grozę położenia, nie załamywał się. W
Niezastosowanie się do zakazu wstępu na imprezę masową (art. 244a) § 1. Kto nie stosuje się do orze
Józef Rogowski nie czułem się jeszcze na siłach aby przystąpić do egzaminu. Idąc więc z politechniki
Najogólniej rzecz ujmując polega ona na tym, że przy ustalaniu biegu tych terminów nie uwzględnia si
12840 pic 11 06 143014 natrafiamy na słowo „róża”, jesteśmy świadomi, że w danym kontekście nie odn
82821 skanowanie0003 (101) hm primcamy jest na Wyżynie Śląskiej. Morfologicznie teren ten jest płask

więcej podobnych podstron