str 080 081

str 080 081



Obóz znajdował się w szczerym polu, a przy mroźnym wietrze niepodobna było pozostawać długo na dworze. Major polecił bezzwłocznie przenieść się w głąb lasu. Zaraz też wzięto się do roboty, a nie upłynęło godzin kilka, już gotowe były szałasy i płonęły ogniska. Żołnierskie twarze rozjaśniły się na widok Rę-bajły, doglądającego wszystkiego. Major wieczorem gawędził z powstańcami przy ogniskach, wypytywał o rodziny, o pochodzenie i zajęcia przed wyruszeniem w pole. Dodawało to otuchy i podnosiło na duchu.

Na drugi dzień nastrój zmienił się już nie do poznania. Poranna musztra wypadła nadspodziewanie dobrze, a formacje tyralierskie nie budziły prawie żadnych zastrzeżeń.

4 grudnia przyniesiono wieści, że komendant załogi carskiej zwietrzył miejsce postoju oddziału i wymaszerował z Jędrzejowa na czele piechoty i kozaków.

Rębajło rozkazał natychmiastowe zwinięcie obozu i skierował się w stronę starego obozowiska. Truś kolaski na czele połowy kawalerii ruszył w straży przedniej, a porucznik Czarnecki z resztą kawalerii jako straż tylna. Rębajło i kapitan Jagielski prowadzili kolumnę pieszą.

Szli leśną, wąską drożynką wijącą się między młodymi sosenkami. Trudno było przedzierać się przez ich gąszcz. Uzbrojeni w karabiny z osadzonymi bagnetami stąpali cicho, bezszelestnie. Biały śnieżny pył wirował przed

oczyma osiadając żołnierzom na zmarzniętych policzkach. Oddychali ciężko, nie tyle utrudzeni, ile podnieceni niepewną sytuacją. Wróg deptał im po piętach, a major Rębajło jeszcze unikał spotkania z przeciwnikiem. Nie to, żeby się bał, ale nie chciał narażać powstańców na klęski. Oddział bowiem nie był jeszcze należycie przygotowany. Musieli więc uchodzić, kryć się przed silniejszym nieprzyjacielem. Najwyżej można go było nękać z ukrycia, znienacka zaskakiwać, zadawać straty, nie narażając na nie swoich. Dla dowódcy Rębajły liczył się każdy człowiek i dbał o to więcej niż inni.

W pewnej chwili wśród ciszy doszły ich odgłosy strzałów na tyłach kolumny. Oddział stanął. W tym momencie wpadł porucznik Czarnecki ze swoimi ułanami, krzycząc w popłochu.

—    Uciekajcie! Wali na nas chmara carskich żołnierzy!

Major Rębajło, energicznym ruchem skierował broń przeciw porucznikowi.

—    Stój, bo zastrzelę! — rozkazał, Ale w tej samej chwili Czarnecki zasłonięty przez ułanów zniknął z pola widzenia.

Widząc początek popłochu wśród piechoty, Kalita stanął na drodze naciskającej kolumny i krzyknął: ;

—    W le\yo w tył zwrot! Dalej chłopcy na 6 — Karol Kalita

81


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
str 080 081 Pięć dni później Wróblewski z Duchyńskim przybyli pod Wielkie Hrynki, ale dowiedziawszy&
str 080 081 i prosić o interwencją Konstantego. Kuruta wyparł się wszystkiego, dodając obłudnie, że&
str 080 081 Niewiele się namyślając, Kołaczkowski ruszył na pole bitwy. Po drodze spotkał znajomego&
24160 str 080 081 (3) kolędy, ale i chodzić z prośbą. Najwcześniejszy tekst takiej kolędy znajduje s
Popatrz na obrazki w każdym rządzie i znajdź rytm. Jaki obrazek powinien znajdować się w pustym polu
str 080 081 tylko z miejsca, gdy nie można wykonać rzutu przez bark (zza grubego drzewa, węgła budyn
str 080 081 wę stojącą przy stole pełnym szkiców i notatek. — Wiecie dobrze, majorze, że powodzenie
str 080 081 bułu tatarskiego. Pułk Radziwiłła został osaczony. Główne siły tatarskie po zniesieniu r
str 080 081 Król Polski zdawał sobie sprawę z nieuchronnego starcia zbrojnego z Janem Luksemburskim,
18516 str 080 081 (2) 41. STULETNIE, WŁOSKIE, DEWOLUCYJNE... Wojny — zarówno te największe (światowe
Popatrz na obrazki w każdej kolumnie i znajdź rytm. Jaki obrazek powinien znajdować się w pustym pol
zawsze jednak trzeba się spieszyć z wyjściem z rynku, ponieważ jest szansa, że pozostaniemy sami na
11564 str 0 081 80 (PIEŚNI) 85 Choć też garścią wziął chleba, a nie worem, Wżdy się nie kurczył, je

więcej podobnych podstron