IMGW38 (3)

IMGW38 (3)




WACŁAW BERENT

wytłumił się lęk z jej piersi.

Wówczas serce takie osiąga cenę ozdoby — dla próżnych.

—    Henryk! — powtórzyła trwożnie.

A mnie dopiero po kilku minutach zwrotne echo wrażenia przyniosło ten jej głos.

—    Mówisz?... — spytałem, zapatrzony na lodowiec.

—    O tobie myślę. Gdy tak twej dziwnej mowy słucham: takich przemyślanych, przebolałych słów; gdy na te oczy zawsze gdzieś zapatrzone spojrzę... IV już samym sobą żyć zaczynasz, samego siebie już przetrawiasz. Henryk, ty koronę męczeńską na czoło sobie wciskasz!

—    Hilda, powiem ci tajemnicę moją.

—    Mów!

— Szatan zwierciadło mi swoje od dawna już przed oczy postawił.

I tylko gwiazdy ponad nami drgały; zewsząd sączyły się wody z szmerem, pluskiem i dalekich gwarów skłóconym echem. I ten suchy skrzyp świerszczy, ta dziwnie kłótliwa muzyka po nocy. Chłód czy trwoga dreszczem po raz drugi ją przebiegły. Zwróciła się gwałtownie i poszła w stronę zamku.

Powlokłem się za nią jak cień.

Gdyśmy przechodzili przez salon, usiadłem przy fortepianie, prosząc ją oczyma, aby się zatrzymała. Radosne, niespodziane zdziwienie rozjaśniło w jednej chwili jej czoło, rozpłomieniło twarz całą. Podbiegła, prędka i lekka jak dziewczyna, i gdym jedwabny poszum jej sukni uchem jeszcze łowił, otwierała z pośpiechem fortepian.

Potem przysiadła się do mnie, cicha, uległa, i splótłszy dłonie opuszczonych rąk, dumała nad czymś w skupieniu. Nagle przygarnęła się do mnie i objęła z całych sił za szyję.

— Henryku!... — (zdawało się, że zapłacze)... — Henryku!... (zaśmiała się gorączkowo) ty sam pewno nie wiesz, ile w tym jest z ojca, z tych gór, z tej doliny całej. Widzisz, ten ustęp: ta skarga pod koniec!... (i rzuciła dłonie na klawisze,

ti


aby ją odszukać). Te surmy początkowe, co się rozkołyąsK w rytmie po wiolinowej22 stronie i zamieniły w pieśń, w |e gendę, w dumkę, w płacz!... Albo ta potęga tego marsza, te pobrzęki spiżowe i jęk ziemi pod stąpaniem ciężkim A w miarę jak grasz, czuć, jak się to w górę hejnałem unosi i płynie w mgłach, w oparach: „Widma! widma!" — chciałoby się zawołać... A poprzez wszystko, te szmery, pluski, wody gawędy!... Skąd w tobie to wszystko?

Przez jakiś czas odszukiwała tego wszystkiego po klawiszach. Po chwili opadły jej ramiona — i znowu ta zaduma

—    Widzisz — mówiła jakby ze sobą — tak się utrwala wszystko, co ginie. To jego drugie, nieśmiertelne życie . A ty ślepiec jesteś szczęśliwy!

Przeszła w drugi koniec fortepianu przerzucać me nuty i notatki. Po czym wsparłszy głowę na łokciach, zatopiła palce tych dużych białych rąk w mahoniową gąszcz włosów i zapatrzyła się we mnie przenikliwie.

—    I czego ty się lękasz? czego tobie jeszcze brak?

Poprosiłem ją oczyma, aby się zbliżyła, i pochwyciwszy te

jej ręce, z całych sił wciskałem je sobie w skronie.

—    Mocy!... Mocy!...

I zwiększył się tylko niepokój mój w tym uświadamiającym się poczuciu własnej słabości. Tak somnambulik w półśnie swoim uświadamia sobie nagle, że wokół nigdzie oparcia nie ma, że go teraz wola musi wywieść stamtąd, dokąd go tak bezpiecznie zawiódł sen.

Ukrywałem się przez dzień cały w bibliotece. Zacisznie i bezpiecznie czułem się w tym trupim zapachu starych ksiąg, pod czystym wejrzeniem zawisłego u błękitu lodowca.

Z rozkoszą pieściłem się starymi księgami. Cieszyły mnie naiwne rysunki miniatur, iluminowane23 z tak mozolnym

22    wiolinowy (z wł.) — skrzypcowy; tu: wyższa część skali dżwię kowej fortepianu.

23    iluminacja (z łac.) — tu: barwne inicjały i miniatury rękopi sów śrdw.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV23 26 WACŁAW BERENT Czasami się zapamiętywa. —    Zochna?... Uśmiecha się miękko,
IMGW30 (3) 240 WACŁAW BERENT „Pozwól się wżyć, wtopić, wswietlić w twoją ludzką duszę, abym wielki c
IMGW52 (2) WACŁAW BERENT I zdawało się Mullerowi, że oto zrywa się z szpitalnego łóżka i ucieka z te
IMGV89 (2) 158 WACŁAW BERENT 1 trzepotała się ta łuna na chmurach, jako wielki krwawy ptak; cicha i
72083 IMGW43 (2) 206 WACŁAW BERENT krzywda się w niebie nie stała. Widzisz milionowych tęcz płonącą
26450 IMGV66 (3) 112 WACŁAW BERENT _O!... O!... — wszczęły się szemrania przy stole. —   &
66597 IMGW46 (3) 272 WACŁAW BERENT j co mi w piersiach Żary roznieca, Co mi się do krwi Płomieniem w

więcej podobnych podstron