PICT0030 (25)

PICT0030 (25)



■Uff

Tymczasem rzecz ta bynajmniej oczywista nie jest. Na to, że takiej łączności istotnie między tymi tekstami nie ma, wskazują dwie okoliczności. Po pierwsze, opowieść o księciu Wiśian zaczyna się od słów: Był zaś w nim także dach proroczy..., a zatem zaczyna się tutaj zupełnie inny ciąg faktów; po drugie wszystkie trzy „oxempla” przytoczone na dowód owego proroczego daru św. Metodego pochodzą z różnych dziedzin życia i rzeczywiście ich zadaniem jest — wedle klasycznych zasad retoryki — wyłącznie potwierdzenie tego daru. I w tym duchu trzeba też pojmować przekaz o księciu wiślańskim.

Natomiast słowa dotyczące poszerzania się granic państwa morawskiego mają charakter topiczny; wpisano je w biografię św. Metodego po to, aby przy ich pomocy dowieść tego jednego, że wraz z przybyciem św. Metodego na Morawy spłynęło błogosławieństwo Boże, które objawiło swoją moc w tym, że zaczęło się zarówno rozrastać samo państwo, jak i też krzewić i umacniać w nim wiara prawdziwa. Inaczej mówiąc, te i tamte słowa potwierdzały taumaturgiczny charakter osoby Metodego.

Z tego względu nie wydaje się nam uzasadnione stwarzanie związku przyczynowo-skutkowego między poszerzaniem granie państwa morawskiego a przykładami dowodzącymi ducha proroczego arcybiskupa. Cóż bowiem mogło powstrzymywać autora żywotu przed powiązaniem imienia Świętopełka z pojmaniem w niewolę księcia wiśłań-sldego, a następnie przypisania Metodemu zasługi jego ochrzczenia?

Nikt oczywiście nie będzie przeczył, że Świętopełk tego wszystkiego mógł dokonać, lecz równocześnie trzeba uznać, że bynajmniej nie wynika to z komentowanego przez nas tekstu. Jest to tylko możliwość.

Nie można się więc dziwić, że historycy wyznający tak ponętną skądinąd hipotezę „zawojowania kraju Wiśian przez Świętopełka” rozglądali się za innymi świadectwami, które by tę hipotezę mogły wzmocnić łub nawet potwierdzić.

Kierunek tych poszukiwań wytyczył już Karol Potkański, wskazując na przywilej cesarza Henryka IV dla biskupstwa praskiego z roku 1086, w którym, jak sądził, zachował się częściowo dawny kształt geograficzny morawskiej organizacji kościelnej z czasów arcybiskupa Metodego; uważał też, iż Kosmas mógł jeszcze mieć dostęp do tej

tradycji, skoro trzy razy nawiązuje do jakiegoś „prmlegium Moravien-sls ecclesie”, względnie „Epilogus terrae Bohemiae atque Morayiae”88. Do tego spostrzeżenia nawiązywał w swoich pracach Józef Widajewicz, który był zdania, że cały przywilej praski stanowi odbicie stosunków doby morawskiej, a więc w obręb ówczesnej kościelnej organizacji wchodzili nie tylko Wiślanie po Bug i Styr, lecz także plemiona śląskie8*.

Do poglądów Potkańskiego i Widajewicza, nieobcych także historiografii czeskiej, zgłosił swój ważki akces Henryk Łowmiaóski. Co się tyczy samego dokumentu z roku 1086, to odrzucił on pogląd, że biskup praski Jaromir wystąpił przed cesarzem Henrykiem IV z jakimś sfabrykowanym przez siebie dyplomem, poświadczającym jakoby papież Benedykt i cesarz Otton potwierdzili w roku 973 istnienie jednego dla Czech i Moraw biskupstwa. Przychylił się natomiast do zdania, iż Jaromir wręczył kancelarii cesarskiej opis granic ówczesnego biskupstwa praskiego8*. Dostrzega on również, zgodnie z utartym mniemaniem, dwie różniące się od siebie stylistycznie i formalnie części przywileju. Jak wiadomo, kilku badaczy twierdziło, że dokument praski przedstawia program żądań terytorialnych Jaromira dla jego biskupstwa z roku 1086; temu poglądowi H. Łowmiaóski stanowczo zaprzecza. Ale przeczy on równie stanowczo przypuszczeniom tych badaczy, którzy są zdania, że dokument Henryka IV stanowi odbicie sytuacji państwa czeskiego z roku 973, będąc równocześnie składanką granic zewnętrznych dwu ówczesnych tworzonych biskupstw: praskiego i ołomunieckiego (morawskiego)*1.

Przedstawia on własną oryginalną wykładnię opisu granic, przy

** K. Potkański, Kraków przed Piastami, s. 379; tę hipotezę powtarza później wielu historyków, nie próbując rozwiązać podstawowego zagadnienia: jeżeli Kosmas miał aż tyle dokumentów do dziejów Moraw za Świętopełka, to dlaczego miał tak mętne o nich pojęcie! Co się tyozy samego „przywileju" zob. niżej przyp. 114.

•• Zob. J. Widajewicz, Kraków i Poważę, s. 88 - 89; tenże, Państwo WMan, 9. 105.

*' Całą dyskusję na ten temat omawia K. Buczek, O dokumencie biskupstwa praskiego, s. 1 i n. (jak w przyp. 51).

tl Zob. H. Łowmiaóski, Poozątki Polski, t. IV, s. 481.

129


• C. Łabuda, Studia... t. 1


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scan0050 (12) -    Bo nie. Wygląda na to, że zostaliśmy we dwoje. Floss denerwuj
140 RECENZJE, OMÓWIENIA. NOTY oczywiście nie wystarczyły na to, by autor nie musiał dokonać daleko
page0035 25 cie materyi, ta jedna prawda nie da się przekroczyć, że materya jest bodźcem dla naszego
20200 PICT0001 (25) Oda do młodości- utwór klasyczny czy romantyczny?Jest to wczesny utwór Adama Mic
img077 X2 = 0.8357 co oczywiście nie jest wynikiem uprawniającym do odrzucenia hipotezy zerowej o br
Filozofia Georga Wilhelma Friedricha Hegla 107 ich osiągnięcie”44. Oczywiście, nie jest to i nie moż
26B PEZEGEAD PIŚMIENNICTWA. •ta teryalne bractwa nie pozwalają na jej założenie w Warszawie,
dziach o dominujących właściwościach retorycznych i, oczywiście, w literaturze. Dodajmy na koniec, ż
page0029 25 dziła się pod wpływem działania naturalnych sił w przyrodzie, musiało to powstać w takie
K4 3 do temp. 330 °C, nie gotując się - nie porwała na to jej wysokie ciśnienie 15 Mpa. Ta woda krąż
oczywiście nie jest wszystko jedno, kto zasiądzie w ławach poselskich. Dotyczy to także Senatu, choć

więcej podobnych podstron