Scan0014 (32)

Scan0014 (32)



działa. Przychodzi coraz więcej ludzi. Zanim ktokolwiek, kto mógłby sprawiać kłopoty, nas znajdzie, nas już nie ma. A to wszystko działa dlatego, że ci, którzy sprawiają kłopoty, są powolni.

-    Wtedy - mówił dalej obojętnym tonem Tonio - podawaliśmy miejsce, datę i godzinę. Było znacznie więcej ludzi. A potem wsadzili mnie do pierdla za to, że jestem kochającym magię podżegaczem i „przyjacielem wroga”.

Cisza w pokoju była tak głośna, że prawie zagłuszała deszcz na zewnątrz.

-    Wolę teraz niż kiedyś - odezwał się w końcu Tonio i wyszedł, nie dokończywszy obiadu.

Max wstał i poszedł za nim.

-    To nie był wasz najlepszy występ - rzucił jeszcze przez ramię.

Znów cisza.

-    Nadal myślę... - odezwała się cichutko Łucja, ale przerwała jej Floss.

-    Nie myśl - pozwiedzała Floss swoim dokerskim tonem.

Kiedy go używa, na pewno nie stara się być miła. Bez względu na to z kim trzyma Floss, Tonio jest na szczycie jej listy. A ponieważ wszyscy wiemy, że używa magii, to trudno nam się dziwić, że komentarze na jej temat, zwłaszcza w połączeniu ze słowem „wróg”, działają jej na nerwy.

Łucja nigdy nie zapomniała o tym, jak przybyła tu z Floss. Ta wyprawa była jej pierwszym krokiem do tego, by stać się Banitą. Uważała Floss za swojego sprzymierzeńca, więc kiedy usłyszała jej ton, zatrzęsła się jak osika.

Widziałam to. I widziałam, że Floss też to zauważyła. Związki międzyludzkie nigdy nie były dobrą stroną

Floss. Wytrącają ją z równowagi. Zastanawia mnie, jak to może działać w Magicznym Świecie.

Floss spojrzała na Łucję, burknęła coś pod nosem i uciekła z pokoju. Łucja zdusiła szloch, odepchnęła krzesło tak mocno, że aż się przewróciło, i też uciekła, tyle że do kuchni. Słyszałam, jak wrzuca do zlewu garnki.

Zostaliśmy z Nicholasem sami, tylko resztki pizzy były niemym świadkiem wydarzeń. Siedzieliśmy i, przynajmniej ja, słuchałam deszczu.

Kiedy wychodzi słońce, świat wygląda lepiej. Zwłaszcza po ponurym, nieudanym wieczorze. Niestety następnego ranka nadal padało.

Ale przynajmniej Max i Tonio wrócili. Kruszyli babeczkami po salonie i pili kawę, tak jak zawsze, z taką ilością śmietanki, że powinni na miejscu zejść na zawał. Nicholas wrócił do akademika po tym, jak próbowaliśmy ogarnąć jadalnię, i jeszcze się nie pokazał. Łucji nigdzie nie było, Floss pracowała, a ja nie miałam nic do roboty. Teraz, kiedy już rozwiesiłam ulotki, które pewnie w tej wilgoci zamieniły się w papkę, czekałam na próby.

A te nie zaczną się, dopóki Floss nie skończy swojego ostatniego dzieła, składającego się z mnóstwa sztucznych piór i przekleństw, i ani krztyny magii.

-    Kawy? - zapytał Max, gdy podeszłam. Westchnęłam jak primadonna i pokręciłam głową.

-    Babeczkę? - zaproponował Tonio, ale też odmówiłam.

-    Nudzę się - westchnęłam. - Nudzę się i czekam na emocje.

-    Daruj sobie - odezwał się ponuro Tonio. - Nigdy nie jest tak dobrze, jak to sobie wyobrażałaś.

29


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
karta pracyR Przy tej ulicy stoją coraz większe domy. ponieważ mieszka w nich coraz więcej ludzi. Na
Logistyka i organizacja pracy w magazynie Na magazynach pracuje coraz więcej ludzi. Nic w trym dziwn
Biuletyn AGH nr JO Badania i naukaDisce puer... Choć coraz więcej ludzi na ś wiecie zaczyna uczyć si
CCF20120401039 że opiera się na Biblii jako nieomylnym świadectwie historii świata. Coraz więcej lu
MOJA NAJLEPSZA KSIĄŻKA O LUDZIACH PIERWOTNYCH 5 Zycie w wiosce Coraz więcej ludzi chciało mieć pr
.. PESYMIZM 97 gwałtownym krokiem zbliżamy. Sfera działalności i uprawnienia jednostki coraz więcej
scan0065 2 66 Hodowla półokresowa znajduje coraz więcej zastosowań, m.in. do produkcji drożdży pieka
DSC01319 (2) Jak widać obliczenia idą w niepożądanym kierunku. Wykonywanych jest coraz więcej działa
File0002 W ostatnim czasie powstaje coraz więcej nowych propozycji działań, w których możliwe byłoby
każdym dniem coraz więcej osób przekonuje się, że ta tajemnicza tendencja istnieje, działa,
9 teroz bym lo inszych chciała. Coraz więcej potrza ludzi. Żeniłabym, wydawała! SCENA 5. ZOSIA,

więcej podobnych podstron