ScannedImage 41

ScannedImage 41



Lolim też śmiał się z tego sposobu i zazwyczaj nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Ale Turkanie i Dodosowie byli głęboko przekonani, że jedynie Ikowie umieją sprowadzać deszcz. Lolim pokazał mi jeden z obrzędów, jakie dawnymi czasy odprawiał dla pasterzy. Przykucnął nad kupką krowiego łajna mówiąc, że jeśli pasterze mają w coś uwierzyć, to musi to być w jakiś sposób związane z bydłem. W pobliżu postawił tykwę z wodą, zanurzył w niej pęk liści i skropił stojących wkoło widzów, a następnie chlusnął wodą wysoko w górę, żeby krople spadły na ziemię niby deszcz. Inny wariant tego obrzędu nakazywał, aby kobiety i mężczyźni z plemienia Ików poszli pod święte drzewo i wykonali przy nim „taniec deszczu”, na co składał się taniec w wodzie i spryskiwanie nią tych, co stali na brzegu, a potem obrzucanie łajnem pnia drzewa. Wodopój miał nie wyschnąć, dopóki drzewo pokryte będzie łajnem. Poza tym prawie w każdej wiosce stały „drzewa deszczowe”.^Czasem były to tylko pniaki oplecione pnączem, ale łatwowierni pasterze na to nie zważali. Składali w darze piwo, mięso, nasiona wokół „drzewa deszczowego”. Zabijali i zjadali kozła, a jego rogi wieszali na drzewie. Odbywało się to zawsze wieczorem i jeżeli do rana żywność znikła, był to znak, że ofiara została przyjęta. Nie potrzeba dodawać, że żywność znikała na długo przed świtem. Jednakże mimo niewzruszonego przekonania sąsiadów, że Ikowie znają sekret deszczu i mogą go na życzenie sprowadzić, oni sami nie rościli sobie pretensji do tej wiedzy ani władzy. Tęcza oznaczała dla nich, że deszcz ustał — może wskutek jakiegoś zaklęcia — gdy tymczasem powinien był padać dalej i że konkretnie ten właśnie deszcz nigdy już nie wróci. To wszystko albo prawie wszystko: ich Bóg nazywa się Didigwari, a didi znaczy deszcz.

Ikowie nie potrafią też posługiwać się siłami nadprzyrodzonymi w złych zamiarach: nie umieją rzucać klątw ani uroków. Lolim twierdził, że on również tego nie potrafi. Ale umiał wróżyć, choć nie uciekał się do żadnych zwykłych w takich razach sztuczek, nie rzucał kości, nie naradzał się z wyrocznią — działał tylko on sam, Lolim, i abangowie, duchy przodków. Za dnia Lolimowi potrzebne były do wróżenia rekwizyty, . funkcję tę pełniły jego własne sandały. Kucał na ziemi i ostrożnie stawiał je przed sobą, sprawdzając po omacku, czy stoją równo, bo był już prawie ślepy. Potem podnosił je palcami jednej ręki i ciskał na ziemię

tak, żeby spadły jeden na drugi. Ich układ mówił mu, czy przodkowie zainteresowali się sprawą i czy go słuchają. Jeżeli uznał, że tak, przemawiał do sandałów, znów je podrzucał, a potem podnosił, przykładał do ucha i nasłuchiwał. Właściwie posługiwał się nimi tak, jak my posługujemy się telefonem, następnie zaś powtarzał, co mu przodkowie powiedzieli. Twierdził, że dawniej umiał wpadać w trans, ale teraz kosztowało go to zbyt wiele wysiłku i mógł to robić tylko w nocy. Leżąc na swoim skórzanym posłaniu przywoływał przed oczy twarz ojca lub matki — czasem ukazywali się oboje — potem zapadał w głęboki sen. a oni naprawdę przychodzili do niego, rozmawiali z nim i mówili mu wszystko, czego się chciał dowiedzieć. Nie chcieli mówić jedynie o śmierci. Na ten temat abangowie zachowywali milczenie.

Inni Ikowie też rzucali sandały, żeby dostać odpowiedź na prostsze pytania, jak na przykład dokąd udać się na polowanie, ale jedynie Lolim rozmawiał z przodkami. Mówił, że przedostają się do jego głowy i tylko wtedy ma on w sobie moc, bo jego moc jest mocą przodków.'Kiedy go- opuszczają, jest tylko zwykłym starcem. Lolim powiedział, że Di-digwari nie obdarzył Ików mocą rzucania klątw, podobnie jak nie obdarzył ich mocą zabijania, ale z Dodosami sprawa przedstawia się zupełnie inaczej. Twierdził, że Dodoso-wie uprawiają straszne praktyki, na przykład ćwiartują ciała zmarłych, mięso suszą i posługują się nim przy rzucaniu uroku na nieprzyjaciół, w ten sposób mogą nawet człowieka zabić.

Lolim mówił, że swoje zdolności odziedziczył po ojcu. Ojciec wyuczył go wszystkiego, ale nie mógł obdarzyć go mocą słyszenia przodków — to musiało wyjść od nich samych. Podobnie miała się rzecz z Lolimem i z jego najstarszym synem. Lolim chciał uczynić z pierworodnego swego następcę i nauczyć go wszystkiego, czego tylko mógł. Ale Longoli był złym człowiekiem i abangowie nie chcieli z nim rozmawiać. Przemawiali natomiast do jego najstarszej córki, łysej Nangoli. Lolim usiłował z kolei przekazać swe wiadomości najstarszemu synowi z drugiej żony, który był dobrym chłopcem, ale do jego głowy abangowie też nie chcieli wchodzić. Lolimowi nie bardzo podobała się myśl, że to Nan-goli ma go zastąpić. Pragnął, aby jego następcą został jeden z synów, których niezwykle kochał — nawet wiecznie

163


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
page0136 122 — religii, jako też gdzie się tylko sposobność po temu nastręcza wzniosłość, piękność i
CCF20081129038 ba prywatna, czy też domaga się go, w sposób bardziej lub mniej zobowiązujący, społe
DSC08 (8) Jąć się tego rodzaju problematyką. Nie wezmę też nikomu za złe, jeśli wyda mu się, że poś
P6240098 Egznraia z fizyki I rok G. i K. Zestaw pytań nr 2 ^ yj^A_    j F. Nie da się
UMOWA IE PRZEZ OSOI Jeżeli w umowie zastrzeżono, że osoba trzecia zachowa się w określony sposób, to
najwięcej jednostek z charakterem. Historia dydaktyczna winna też rozszerzyć się np. o kulturę bycia
z25 (8) Ile kropek ma biedronka? e Którzy sądzą, że wystarczy policzyć kropki, by się tego dowiedzie
54525 Zaprawa więzienna (8) Droga siłyJak się tego nauczyłem w więzieniu? Na szczęście stara szkoła
IV. 5. ELŻBIETA. 199 dopiero co się ożenił {III. 17.) i nie mógł mieć żadnej córki w wieku odpowiedn
Alkohol I sposób odżywiania nie wpływają na powstawanie owrzodzeń trawiennych! ALE mogg wywoływać
to wszystko różni się ogromnie w różnych społecznościach. Nie może więc być efektem wspólnej ludziom
tpn 1 22148101 —    172 przyłączyć, na co Marya Teresa w żaden sposób zezwolić nie

więcej podobnych podstron