P1030286

P1030286



I4f Bettlo

kowany obraz psychiki. Nic jest to równo podzielone jajo świadomości i nieświadomości. ani też nawet trój warstwowe ciastko złożone z super ego, ego i id, jest to raczet przestrzeń od najwcześniejszych dni pełna rowów i pęknięć jak po trzęsieniu ziemi. W odniesieniu do mechanizmów samobójstwa oznacza to, że prosty. „dwusuwowy” model przenoszenia agresji z jakiejś zewnętrznej postaci na siebie nigdy nie będzie modelem w pełni adekwatnym.

Freudysta Karl Menninger tw ierdzi, że na samobójstwo składają się trzy elementy: pragnienie zabijania, pragnienie bycia zabitym i pragnienie śmierci. Teoria Klein sugerowałaby, że każdy z tych procesów jest nader złożony, wieloznaczny i rzadko kiedy odrębny od pozostałych. Może na przykład być tak, że człowiek pragnie zabić jedynie część swojej osoby, łudząc się, że jej śmierć powoła do życia jakąś inną część. Z jednej strony chce zabić, z drugiej zaś — zostać zabitym. Ale w pewnym stopniu sama śmierć jest tu skutkiem ubocznym: nie idzie bowiem o to, żeby się zabić, ale o skrajnie radykalny akt uśmierzający, który ma przywrócić zdrowie jakiejś zranionej części osobowości, tak aby mogła rozkwitnąć:,Jeśli cię oko twoje gorszy, wyłup je.*’ Ale dla samobójcy, którego przytłacza mroczne i zaciemniające wzrok uczucie chaosu i bez wartościowość i, tym „okiem”, tą częścią, jest samo jego życie, takie jakie ma. Odrzuca więc życie po to, by zacząć żyć naprawdę.

Tę duchową dwoistość dostrzec można nawet w tych, zdawałoby się, najczystszych aktach agresji. Rozwścieczone dziecko, które mówi rodzicom: „Jak umrę, to będziecie żałować”, nie szuka samej tylko zemsty. Również przenosi swoje poczucie winy i gniew na tych, którzy panują nad jego życiem. Innymi słowy, broni się przed własną agresją poprzez mechanizm przeniesienia tożsamości: staje się ofiarą, a rodzice — prześladowcami. W podobny, choć dużo bardziej złożony sposób człowiek może odebrać sobie życie dlatego, że nie potrafi już dłużej znieść obecności destruktywnych żywiołów we własnym wnętrzu — toteż odrzuca je, pozostawiając żywych w pomieszaniu i poczuciu winy. Ma jednak nadzieję, że to, co z niego zostanie, stanowić będzie jakiś oczyszczony i wyidealizowany obraz, mogący przetrwać tak jak pamięć po tych szlachetnych Rzymianach, którzy dla swych zasad, dla reputacji i dobrego imienia poprzebijali się własnymi mieczami. Bez tych wzniosłych rzymskich ideałów samobójstwo jest po prostu najskrajniejszym i najbrutalniejszym sposobem na to, żeby nie zostać zbyt łatwo zapomnianym. Chodzi tu o swego rodzaju pośmiertne odrodzenie się w pamięci innych ludzi; trochę jak u tych dawnych wojowników, traktujących raj jako miejsce zastrzeżone dla tych, którzy zginęli gwałtowną śmiercią — w związku z tym owi wojownicy zabijali się, aby uprzedzić poniżającą śmierć naturalną, ze starości lub w wyniku choroby, śmierć, która na zawsze zamknęłaby przed nimi drogę do najlepszego z możliwych zaświatów.

A co z tymi, których uratowano? Dwoje psychiatrów z Nowego Jorku dokonało, na podstawie pięćdziesięciu przypadków prób samobójczych, interesującego odkrycia: otóż w dziewięćdziesięciu pięciu procentach miała wcześniej miej-

scc ..śmierć bądź utrata w dramatycznych, a często tragicznych okolicznościach jakiejś osoby blisko związanej z pacjentem, najczęściej któregoś t rodziców, ko goś z rodzeństwa, albo też współmałżonka. W siedemdziesięciu pięciu procentach przypadków śmierć ta nastąpiła, zanim pacjent rozpoczął okres dojrzewania”^. Nazwali oni tę prawidłowość „piętnem śmierci”. Niestety ograniczyli się do wyciągnięcia najbardziej zawężonych wniosków:

Przy założeniu, że fantazje samobójcze mogą być reakcją na ostre wewnętrzne konflikty i stanowić jakiegoś rodzaju rozwiązanie, możemy z naszych badań wyciągnąć wniosek, iż wystąpienie „piętna śmierci” w przeszłości danego pacjenta predysponuje go do samobójczych skłonności. Być może wyjaśnia to po części, dlaczego u niektórych ludzi fantazje owocują próbami samobójczymi, podczas gdy u innych podobnie silne napięcia emocjonalne nie mają takich skutków.

Znaczy to chyba tylko tyle, źe jedno samobójstwo napędza dalsze, trochę tak, jak pierwszy biegacz, który pokonał barierę czterech minut w biegu na milę, sprawił, że stało się to łatwiejsze dla jego następców, Ale syndrom ten znany już jest z owych dziwnych, wybuchających co jakiś czas okresowych epidemii samobójczych. Przykładem mogą być panny z Miletu, które, jak podaje Plutarch, masowo wieszały się, dopóki ktoś z miejskiej starszyzny nie wpadł na pomysł hańbienia ich zwłok poprzez przewlekanie ich przez rynek — wtedy wziął górę rozsądek, a może po prostu próżność. Albo piętnastu rannych żołnierzy z paryskiego Szpitala Inwalidów, którzy w 1772 roku wieszali się kolejno na tym samym haku — epidemia ustała, kiedy hak zdjęto. Albo tysiące chłopów rosyjskich, którzy popalili się żywcem, w przekonaniu, że zbliża się Antychryst — lub też setki Japończyków, którzy od 1933 roku rzucali się w otchłań krateru Mihara-Yama, dopóki w 1935 nie zamknięto dostępu do góry — czy wreszcie owi mieszkańcy Chicago, co skakali z „Mostu Samobójców”, aż w końcu zburzyły go zdesperowane władze. We wszystkich tych wypadkach wystarczył jeden dramatyczny przykład, by uruchomić obłędną reakcję łańcuchową.

Idea „piętna śmierci” wydaje się też jednak sugerować coś subtelniejszego i mniej efektownego. Zdaniem Freuda, proces żałoby dopełnia się, gdy człowiek przywróci życie temu, co utracił — nieistotne, z jakiego powodu — we własnym ego. Czasem jednak utrata ma miejsce w wieku, kiedy człowiek jest szczególnie bezbronny, a wtedy ów powolny proces „wszczepiania” rzeczy utraconej staje się nie tylko trudniejszy, ale i bardziej ryzykowny. Każde dziecko, które straciło rodzica lub kogoś kochanego z równą namiętnością i oddaniem, musi sobie radzić jak tylko potrafi ze swoim zagubieniem pomiędzy wyrzutami sumienia, gniewem a straszliwym poczuciem, że zostało porzucone — a ponieważ w swej nie-

58 L M. Moss i O. M. Hamilton, Psychotherapy of the Sutcidal Patiem, w: Clues to Suicide. red. E. S. Shneidman i N. L. Farberow, New York 1957 - Maidenhead 1963. str. 99-110.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
82258 P1030286 I4f Bettlo kowany obraz psychiki. Nic jest to równo podzielone jajo świadomości i nie
P1030286 I4f Bettlo kowany obraz psychiki. Nic jest to równo podzielone jajo świadomości i nieświado
82258 P1030286 I4f Bettlo kowany obraz psychiki. Nic jest to równo podzielone jajo świadomości i nie
KIF44 (Ą) Dokładnie jedno z dwojga: psychiatria jest nauką lub sztuką. (Zm) Psychiatria nic jest
img182 wadzają pewien porządek (w rozumieniu „lepiej — gorzej" lub „więcej — mniej”) ale nic je
proponuję, żeby szedł dalej i spróbował uzyskać pewien obraz całości”; s. 257). Jest to lektura trud
witamina?7 Nic Jest to wcale nowe odkrycie, ale tylko lekko zmodyfikowana wersja pracy sławnego bioc
właśnie wskutek bardzo silnych hamulców wewnętrznych, które go od tego powstrzymują. Nic jest to jed
img182 wadzają pewien porządek (w rozumieniu „lepiej — gorzej" lub „więcej — mniej”) ale nic je
DSC07378 .najlepszego z ustrojów” oraz mają .cywilizacyjną” misję rozpowszechniania go. Nic jest to
Obraz4 2 Nąjlmnlzirj zaskakujące jest to, że Hóg oka /</* /ai#H j sicoją miłość
Obraz (49) Nie jest to jednak łatwe. Owszem, potrafimy się wznieść ponad własny interes i współpraco

więcej podobnych podstron