RZYM 10 5

RZYM 10 5



-    Bones... - Zawahałam się. No dobra, nie miałam pu wa pytać, bo to ja go rzuciłam i zostawiłam mu pisenin* instrukcje, żeby dalej normalnie żył. Nie mogłam jedn.il się powstrzymać. - Ja powiem ci to samo, że to nie nu znaczenia, ale... jak było z tobą? Wolałabym wiedzieć, 111/ się zastanawiać.

Bones spojrzał mi prosto w oczy.

-    Raz. Wystarczająco blisko, żeby się liczyło. Nie /.i mierzam zgrywać Clintona i nazywać tego inaczej. A Chicago, kiedy zostawiłem ci ten zegarek, a ty do mnie nu przyszłaś, byłem w strasznym nastroju. Myślałem, że 11.1 prawdę o mnie zapomniałaś albo ci już nie zależy. W tym samym czasie przebywała w mieście moja dawna koch;m ka. Zaprosiła mnie do siebie, a ja poszedłem.

Nie umiałam na tym poprzestać. Jakie to dla mnie ty powe.

-    A potem?

Bones nie odwrócił wzroku, lecz jego spojrzenie stwanl niało.

-    Poszliśmy do łóżka, posmakowałem jej, ale zatrzym.i łem się, nim sprawy zaszły za daleko. Przez cały czas wy obrażałem sobie, że ona jest tobą, aż w końcu nie mogłem już dłużej udawać. Przeprosiłem więc i wyszedłem.

Posmakował jej. Wiedziałam, że nie mówił o jedzeniu Zalała mnie fala palącej zazdrości. Zamknęłam oczy i uży łam całej siły woli, żeby odepchnąć od siebie obraz jego ust na ciele innej kobiety.

-    To nie ma znaczenia - udało mi się powiedzieć. Mó wiłam serio, ale, o Boże, to tak bardzo bolało.

Przepraszam. - W głosie Bonesa usłyszałam wyrzut umienia. — Nie powinienem był posunąć się tak daleko.

1 . idem się samotny i rozgoryczony, uznałem, że mam do i* i;o prawo. Nie najlepsza kombinacja.

()tworzyłam oczy. Księżyc otaczała biała aureola, w jego U.i.sku skóra Bonesa jakby lśniła.

To nie ma znaczenia - powtórzyłam, tym razem i większym przekonaniem. - A tak dla ścisłości, o zegar-I n dowiedziałam się dopiero po fakcie. Nie mówię, że

•    u iekłabym z tobą, gdybym znalazła go wcześniej, ale...

pewnością wcisnęłabym ten guzik. Nie umiałabym się powstrzymać.

Bones się uśmiechnął. Ten widok trochę ukoił mój ból po jego wcześniejszym wyznaniu.

-Ja też nigdy nie byłem w stanie się powstrzymać, jeśli

•    Itodzi o ciebie, Kitten. A teraz naprawdę musimy już iść.

Chrząknęłam.

-    Hm, pieszo?

-    Nie - prychnął Bones, podciągając spodnie. - W ten •./.ybszy sposób.

-    Wciąż nie mogę uwierzyć, że nie powiedziałeś mi, że mniesz latać — stwierdziłam oskarżycielsko. — Przychodzi mi na myśl kilka sytuacji w Ohio, kiedy zaoszczędziłabym mi benzynie!

-    Nie powiedziałem ci wtedy, bo nie chciałem, żebyś zobaczyła, pod iloma względami nie przypominam normalnego człowieka.

Nie mogłam go winić, zważywszy na moje uprzedzenia . « w tamtym czasie.

197


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
34829 RZYM 105 Bones przyglądał mi się przez chwilę, a potem odwróć il się do Dona. -   &
RZYM 105 Zesztywniałam, ale w tym momencie wtrącił się Tatę: - Pieprzyłeś Słoneczko? Ja też czekała
RZYM 105 -Tak. Kiedy wypowie się te słowa, już nie można ich cofnąć. Odwróciłam wzrok od Mencheresa
38484 RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardl
RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
RZYM 105 Zesztywniałam, ale w tym momencie wtrącił się Tatę: - Pieprzyłeś Słoneczko? Ja też czekała
RZYM 105 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowie ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
RZYM 105 że wszystkie emocje, które od siebie odsuwałam, zalały mnie teraz bezlitosną falą. Musiała
64756 RZYM 105 ~ Co się stało, że wampir i ghul wskrzeszają dla was martwych? Wzięłam go za rękę. -
86082 RZYM 105 Zesztywniałam, ale w tym momencie wtrącił się Tatę: - Pieprzyłeś Słoneczko? Ja też c

więcej podobnych podstron