Skanowanie 10 01 12 47 (22)

Skanowanie 10 01 12 47 (22)



PAŁUBA

był mógł o tym wspomnieć jako o świętym symbolu, a, to co innego, ale skoro idealna, czysta miłość zrobiła fiasco, na cóż było jej urągać? Zresztą mówić o doktorze, masce itd., to psuło mu symetrię obrazu dalszej miłości, opisywać zaś to, co zaszło przed interwencją Eskulapa, było mu i żal, i wstyd. Albowiem odwaga jego anektowała różne szczegóły z życia seksualnego z wolna, między jedną a drugą aneks ją upływały miesiące i lata, i owe szczegóły tworzyły długo terytorium sporne między postulatem odwragi a zakorzenionymi przesądami „estetyki”. „Estetyka” zaś tkwiła w nim dwoma korzeniami. Je-[248] den: prymitywny strach, wpojony na podstawie powszechnej milczącej umowy ludzkiej, i ten korzeń był istotny i właściwy, ale Strumieński nigdy by się do niego nie przyznał, bo wszakże był człowiekiem „europejskim” i postępowym. Był więc drugi korzeń : teoretyczny, zwany pospolicie odwiecznym i u wszystkich ludzi jednakowym kryterium dobrego smaku (por. str. 132 i 133), takim samym jak to, na podstawie którego 2 + 2 dla wszystkich ludzi ze zdrowym rozsądkiem jest 4. Ten to korzeń pozorował działanie tamtego, chłopskiego. Dlatego Strumieński był odważnym tylko przy wymienianiu i opisywaniu tych faktów, które mógł połączyć z jakimś gotow^ym już albo do sporządzenia łatwym chaosem i hałasem poetyckim, takim szum-bum, takimi skrzydłami, takim poetyckim balonem, który odrywał brzydki fakt od ziemi i unosił go pod niebiosa. — Ale nie tylko to. Jak powiedziałem, Strumieński, lubo nie miał literackich pretensji, jednak tak obył się z literacką kulturą, że pisząc widział siebie niejako wT to-

warzystwie ludzi, wprawdzie mądrych, subtelnych wyrozumiałych, ale bądź co bądź ludzi. Otóż gdy w myślach swoich stawał przed forum takich czytelników, było mu i żal, i wstyd, bo właśnie tego rodzaju wspomnienia były mu milsze niż inne, w nich miał historię, postęp, wspólną zdradę ideału, a nie wiedział wcale, jakby się to innym ludziom wydało, czuł się wobec nich bezbronnym. —

Były to jednak skrupuły odnoszące się raczej do pisania, które w razie potrzeby można było po prostu odłożyć. Ważniejszymi były odkrycia, które robił sam, grzebiąc z okazji zamiaru pisania w kompleksie „Angelika”. Tu napotykał dalej na momenty pałubiczne 1. I tak np. ważnym powodem, dla któ-ego wymijał epizod „hymen cornutum”, była także nagła myśl: jakim sposobem on mógł dowiedzieć się, że Angelika taką była? Skąd ona sama o tym wiedziała? Mogło to się stać wskutek pewnych oznak izjologicznych, ale także... Przed jego fantazją przeleciał nagle żółty motyl zazdrości i znikł. Potem przychodziła mu często na myśl owa „reszta” nieodgadniona w Angelice, a najbardziej zastanawiało go to, że porównując Angelikę z Olą, widział w obydwóch wiele podobieństw w zachowaniu się, w zapatrywaniach — kładł to na karb „kobiecości” (das Ewig-Weibliche), przez co jednak psuł sobie plan pojmowania przeszłości (zaznaczony np. na str. 127 w. 27 i n.). Dalej zdawał sobie sprawę z tego, że i on nie kochał Angeliki całkiem tak, jakby według tego pla-

1

Całość ich wyczerpana będzie dopiero przy końcu rozdz. XVII i z początkiem XVIII.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Skanowanie 10 01 12 47 (29) PAŁUBA wieża. Siebie wprowadził Gasztold jako utalentowanego muzyka, St
Skanowanie 10 01 12 47 (23) PAŁUBA nu wypadało, że użył sztuczki, aby nie pokazywać jej obrazów, że
Skanowanie 10 01 12 47 (30) PAŁUBA dziwna, autor nie mógł się tu powstrzymać od starego porównania

więcej podobnych podstron