Sponsorzy13 djvu

Sponsorzy13 djvu



1


ł



c& czasów Stanisława Augusta

skreal.i

Dr. Ludwik Kubala.


X

J'

Odbitka „kiuuu-

/

iCP *KÓW

Nakiadem Wydawnictwa TCBAJU'

i 999.

i

I

J a

3HH58H

Radbym niniejszy rozprawę zwrócić uwagę na wielkie braki w historji naszćj które tylko długę i zbiorowę pracę zapełnione być mogę. Wszystkie stosunki ekonomiczne, całe gospodarstwo publiczne, handel, przemysł Rzeczypospolitej, sę z bistorji naszćj wykluczane; kryję się dotęd po rękopismacb, dyaryuszach sejmowych, starych kalendarzach, po zapiskach prywatnych, w konstytucjach, traktatach, relacjach poselskich, wgazetaeb dawnych... leżę nioobrobiono, nie dotknięte przez nikogo, z wielkim uszczerbkiem dla nauki i z wielkę szkodę dla kraju. Historja traci przez to podstawy realne i zwięzek z ziemię rodzinna, a kraj wszystkie doświadczenia swojćj przeszłości.

Owo „materjo ekonomiczne^ jak handel i przemysł, niotylko dlatego, sę ważnym czynnikiem historji każdego pań-

'UNłWEKSyrfcUUV    _

stwa, że obejmuję interesa najruchliwszćj części narodu, że reprezentuję Btosunki materjalne kraju na zewnętrz i wewnętrz. Sę one, oprócz togo jednym z najsilniejszych węzłów całego społeczeństwa, daję mu dobrobyt, zasobność, życie, ruch, wolność i niezależność./^Fryderyk W. nn-

zywał przemysł karmicielem, a handel duszę państwa. Słowa te pozostanę wieczna przestrogę dla kraju, który wobrę-


h    bio granic swoich, nie jest w stanie 6am

zaopatrzyć się we wszystkie potrzeby codziennego życia i w narzędzia do pracy i do obrony i nie może wytworzyć ła-twćj wymiany i cięgłego popytu dla wszelkiego uczciwego zarobku. Taki kraj leniwieje, traci cnergję, popada w ubó-Btwo, staje się materjalnie zależnym od sęsiadów i tylko gwałtem w całości i w porzędku utrzymany być może//

Jeśli przemysł i handel wywiera wpływ na losy kaźdogo państwo, jeżeli społeczeństwo rachować się z nim musi, jak człowiek z pierwszemi potrzebami do życia; jakimio sposobem historja mogła by go nieuwzględuiać i pomijać bez obawy stania się fikcję wyobraźni albo prostym opisem ciekawych wydarzeń?

Rzeczpospolita była niegdyś za dumnę.

iżby takie czynniki, juk pogardzony handel i przemysł, mogły mieć jakiekolwiek znaczenie w jej ustroju i musiała dośwind- . czyć tego, co kaźden człowiek doświadczyć musi: że właśnie to, na co żadnćj nie zwraca uwagi i co Bobie najmnićj ceni, wywiera największy wpływ na jogo życie.

Odzyskanie ujścia Wisły i handel zbożowy Btał się źródłom potęgi, bogactw rycerstwa polskiego i był powodem, że ezluchta rzuciwszy się do wielkićj uprawy (Stawiski), zmusiła chłopów do pańszczyzny, mieszczanom dobra sprzedać kazała i stała się samowładnym panem w Rzeczypospolitej. Strata Kaczubeja i upndek Konstantynopola zamieniła szerokie wybrzeża czarnego morza w „Dzikie pola“. Upadek handlu sprowadził u-nadek gospodarstwa i był powodom stałego i niestałego zaludnienia. Na calom porzeczu południowych rzek nie było miast któreby mogły wstrzymać napady tatarskie. Czerń kozacka uganiała po bezludnych stopach, buntowała chłopów, i sprowadziła wojny na państwo.

Żegluga moskiewska na Narwi, pokój Grzymułtowskiogo itp. zaważyły równie ciężko na stan losów Polski. Rzeczpo-spnlita w stosunkach swoich zagranicznych i krajowych, w traktatach i ustawach sejmowych, przeprowadziła wiele spraw ekonomicznych, których skutki do dziś dnia czujemy, naród nasz przeszedł i doświadczył tyle, że gdyby doświadczenia swoje, pamiętał tylko, nic więcćj, mógłby się rządzić ramym instynktem, a gdyby się nad niemi zastanowił, byłby dziś tak dojrzałym, jak powinna być i-ctota, która już tysiąc lat żyje na świecie.

Tymczasem wszystkie stosunki ekonomiczne dawnćj Polski, leżę,, jak wnpo-mniałem nietknięte; traktaty i ustawy^ mające niezaprzeczony wpływ na rozwój polityczny i bieg dziejów naszych, są pomijane, a z ciężkich i drogo opłaconych doświadczeń ani my, ani nikt inny, korzystać nie może.

Czemuż przypisać, jeżeli nie tój zerwa-nćj nici z przeszłością, że społeczeństwo nasze, mając tysiąc lat życia po za Bobą, wygląda, jakby dopieroco na tój ziemi osiadło, że nie jeBt zdolne trzymać się żadnego systemu, że zamysłom i dążeniom swoim niezdolne przepisać pewnego porządku, że każda generacja żyje dla siebie, chwyta na oślep za obce pomysły, nie pyta co przed nią było i nie chce

wiedzieć, że dobrobyt i potęga kraju jest owocem długich doświadczeń i ciężkićj pracy kilku pokoleń w jednym obmyślonym kierunku?

Wszystkie prace ekonomiczne w kraju naszym wyględaję jak gdyby były w obcym języku pisane; nie interesuję ogółu, lecz martwe i bez wpływu i słusznie; bo tylko dobry gospodarz potrafi z obcych doświadczeń korzystać.

Nasza przeszłość — mówię — tak źle gospodarowała, że si^ od nićj nic zacząć nie może. Klęski, nieszczęścia i szkody, mogę. rozumu nauczyć — zresztą jak przeszłość gospodarowała, należałoby się wprzód dowiedzieć, bo dotęd iak mało się tćm zajmowano, że z tego co jest, nie można nawet z ostatnich czasów przedrozbiorowych dać dokładniejszego obrazu handlu i przdtnysłu. Dozwólmy jednak cyfrom mówić, one sę najmnićj stronne najwięcćj objektywne, najiaiwićj dadzę się skoiygować, i na ich tle wiele rzeczy wyda się w innćra świetle niż w odbły-Bkach naszćj wyobraźni.

Bilans polski — tak zwano wówczas Btosunek między przywozem a wywozem, przynosił przed r. 1772 sześć miljonów złp. nadwyżki. Rzeczpospolita sprowadzała wprawdzie wszystkie towary, służące do wygody i przepychu z zagranicy, ale liczba osób, która ich potrzebowała, nie była wielką. Wywóz pokrywał przywóz i jeszcze coś brzęczącój monety w krajn pozostało. Liczono 1) pomiędzy szlachty 20 do 40 rodzin książęcćj fortuny, 200 bogatych a 400 takich, któro wygodny dom prowadzić mogę. Doliczywszy do nich kilkadziesiąt dworów biskupich, wielkich opactw i prebond, będziemy mieli okrągłą cyfrę 700 domów których zbytek równoważył export całego państwa.

Głównym artykułem wywozu i jedy-nem źródłem bogactwa krajowego 2) było

o

zboże. Handlem zbożowem trudniła się wyłącznie szlachta, bo tylko ona jedna cła nie opłacała. Statki naładowane zbożem ~zły Niemnom do Królewca, Dźwi-cą do Rygi, Wisłę, do Gdańska a z tam-tęd do Anglii i Hollandyi. Za czasów o-statniego Sasa, wśród trwałego i ciężkiego pokoju, sprzedawano we wszystkich portach bałtyckich tylko 50000 łasztów (3 miljony korcy) zboża, podczas gdy przed stu laty, pomimo wielkich wojen i klęsk, jakich kraj doświadczać, 100,000 łasztów do samego. Gdańska wywożono. Handel zbożowy, jakkolwiek mały, podsycał obieg pieniyżny i był podstawą kredytu państwa. Pomimo bowiem zaprowadzenia taksy zbożowój w Anglii, ?za 460 łasz. pszenicy płacono 99 złp. l5 gr.) zniesienia cła od wywozu zboża i premiowania tegoż wywozu do Anglii, zboża polskiego nie mogło być nigdy nadto 2), a obcy przemysł i obce kapitały były zawsze polskim exportem

zainteresowane *) majęc nadzieję, że la-da szczęśliwy rok wywóz zboża a z nim bogactwo kraju w dwójnasób powiększy.

Oprócz zboża prowadziła szlachta drzewo tratwiane i wielkie dostawy do budowli okrętów. Reszta wywozu była tak mato znaczna, że ję pozostawiono żydom. Wywożono bydło i surowe skóry z całego niemal kraju — pieńki, nasienie lniane, miód i wosk z Litwy i Żmudzi, wełnę z Wielkopolski i z Prusa, proso z Wołynia i okolic Tarnopola, len z Województwa krakowskiego, mianowicie z o-kolic Gorno, Grybowa i Zatora, tatarkę z pod Radomia i Sieradza — anyż zpoa Buska i Wiślicy — kminek, wódkę i nieco futer.

Co do przywozu, jest niepodobieństwem podać go szczegółowo; trzeba przyjęć, że kupowano wszystko, co było na Bprzedaż.

Ciężkie towary z Francji, Anglji, Hol-landji, z Hamburga, obydwóch Indji i z całćj północy, szły do Polski przez Gdańsk, a szlachta rozkupowała je na miejscach składu. Szwaj carsko-francuzkie i niemiec-

’) W r. 1G37 sama Dania sprzedała w Gdańsku za 3 miljony talarów towarów.

kie towary szły częścią przez Frankfurt nad Odrę do Poznania, częścię przez Lipsk. Lekkie francuzkie towary, lepsze wina zachodnie i sukno morawskie, które szlachta dla służby swój kupowała, szły przez Opawę do Krakowa. Broń sprowadzano z Poczdamu i Suli, żelazne towary ze Szmalkalden i Sollingen, a miedź ze Szwecji i to w takiój ilości, że nie było wsi w Polsce, w którójby się nie znalazł kociołek miedziany na piwo lub na wódkę. Z tego powodu proponowano Austrji zaraz po pierwszym rozbiorze, aby w zachodniój Galicji przy spławach dorzecza Wisły założyła kilka miedzio-wni w celu podniesienia upadłych kopalni miedzi na Spiżu — projekt, który i dzisiaj byłby na miejscu. — Futra ros-syjskie szły na Smoleńsk i na Kijów; na Kamieniec szły towary tureckie i wina greckie, a z Węgier szło, a raczój lało się wino do Polski. W ogóle cały import zachodni mieli w ręku obcokrajowcy a wschodni żydzi. Winnym handlem po większych miastach trudnili się Grecy, których do dyssydentów liczono.

Kzecz, na pozór, niepodobna do wiary, że artykuł taki, jak BÓl, do importu polskiego należał. Sprzedawano morskę sól,

francuzką, szkocką i hiszpańską w Prusach Królewskich, w Litwie, po miastach wielkopolskich, podlaskich i mazowieckich. Rossyjska sól z Rygi szła do wschodniej Litwy; sól mołdawska i ruska szła na Wołyń i Ukrainę; sól tatarska z o-kolic Oczakowa i kamienna motadorska na Podole i do południowej Ukrainy *), a wielkie żupy polskie musiały się ograniczyć na czwarty część kraju, pomimo ze sól krakowska była uważany za najlepszy i kosztowała połowę tyle co inne. Na targach toruńskiclr sprzedawano sól francuzką po 14'/n złp., szkocką po 15'/* zip., hiszpańską po 17 złp., podczas gdy wielicka tylko 7 złp. korztowałn. Dopiero po r. 1772 podniesiono jój cenę na 14 złp. Ki«dy uprzywilejowana kompanja pruska, objąwszy handel solą na Bałtyku, centnar soli po 5 talarów sprzedawać zaczęła.

Jeżeli wobec takich warunków obcą sól do Polski wprowadzano, to dlatego, że pulskićj soli dostać nie było można. Sławne żupy krakowskie i ruskie, o któ-

l) Raport hr. Perguna do Kannica o handlowych stosunkach z Polską z d. 90 kwietnia 1779. Rękopis nr. 625, str. 255.

rych mówiono, że mają soli dla całego świata podostatkiero, dawały rocznie tylko 4000 bałwanów soli (20,000 beczek, czyli 100,000 cent.), a poźniój, po roku 1772 tylko połowę tego. Z tych 4000 bałwanów dostawiano z samych żup wielickich 1366 bałwanów szlachcie, która miała przywilój kupowania soli ta-niój, niż inni mieszkańcy kraju i ustanowiła sobie na nią stałą cenę: beczka po 4 złp., kiedy samo wydobycie 12 zip. kosztowało.

Według tój oznaczonój taksy sprzedawano szlachcie sól na jój własną potrzebę, w miarę liczby włości, którą pobliżsi z Wieliczki, z Bochni i z żup ruskich sami sobie odbierali, dalszym zaś do składów i komor solnych na koszt królewski odwożono, zkąd ją sobie w przeciągu trzech miesięcy wziąć mieli. Tym sposobem zaledwie 2000 bałwanów było na sprzedaż, jak gdyby na to tylko, aby pokryć koszta wydobycia i dostawy soli dla szlachty. Tak więc bezprzykładne niedełęztwo administracji 3) było powo-

dem, że żupy eolne, któro należąc do stołu królewskiego, mogły mu przynosić dochody, jakich każdy ościenny monarcha mógł pozazdrościć, — prawie żadnych dochodów me przynosiły, a Polska z ohcych krajów sól sprowadzać musiała.

Ogólny wartość przywozu i wywozu trudno dokładnie ocenić. W roku 1773, kiedy rzeczpospolita jedną część swych posiadłości straciła, obliczono w skarbo-wćj izbie warszawskiej wartość eksportu i importu na 7 miljonów florenów. Brano za podstawę docnód z ceł (400,uOO flr.), odtrącano wydatek za administracją cło-wą (100,000 fl.) i biorąc przeciętne cło na 10#, zrobiono z tego kapitał trzech-miljonowy. Ponieważ szlachta od ceł była wolną, doliczano więc za jćj rachunek 3—4miljonów, tak że cała suma 28,000,000 złp. wynosiła. Ale ajent austrjacki *), który się o to dopytywał sam zauważył, że takie obrachowanie nie ma rozumnćj podstawy. Naprzód przy takićm oblicza niu wydatków administracyjnych cłowych od dochodu z ceł odciągać nie. można, następnie wywóz i przywóz bezcłowy nie

') Dogel. ibid

15

mógł stać w równym stosunku z oclonym towarem, bo Bamo- zboże, które szlachta wywoziła, dwa razy więcćj war-tało. Dwuletnie rachunki skarbowe z r. 1778—80 przedłożone na Bejmie 1780 r. oceniają przywóz na 100 miijonów a wywóz na 60 mil., a zatóm rocznie 80 miijonów. Dodawszy do tego import i eks-

Eort bezcłowy w sumie półtora raza wię-szćj, sgdzę że nie bardzo mylić się będę, jeźli całę wartość rocznego wywozu i przywozu przed r. 1772 na 300 miijonów złp. ocenię.

Dwie suche daty rzucają jaskrawe światło na Btan rzeczypospolitój po pierwszym rozbiorze. W r. 1772/3 wywóz przenosił przywóz o 6 miijonów złp., w r. 1780 przywóz obcych oclonych towarów był o 20 miijonów większy *). Zdaje się jakby w miarę upadku rzeczypospolitćj, ilość pieniędzy i potrzeby kraju się zwiększały!

Mówiono wówczas, że rzeczpospolita żyje starym przemysłem i mówiono słusznie , jakkolwiek pod wyrazem przemysł, rozumiano co innego. W istocie rzeczpospolita żyła resztkami dawnego przemy-

l) Skriełuski prawo polskie II. 210.

sła. Musiał on być nie mały, sądząc po tradycji wielu wsi i miasteczek, w których dotychczas jeszcze różne wyroby ręczne pomiędzy ludem się przechowały. Przemysł ten upadał tak, jak dzisiaj ginie, pod naciskiem fabrycznych wyrobów a ponieważ przez długie czasy na tę pracę ręczną, nie zwracano żadućj uwagi, nio starano się jćj podnieść albo czćm innórn zastąpić, popyt jćj ograniczył się na tak małe obszary, że w przemyśle krajowym żadnego znaczenia mieć nie mogła. Przemysł krajowy ograniczał się na 40 miast pruskich z odbytem na Litwę i Wielko-polskę. W ostatnich latach, przed pierwszym rozbiorem zawiązała się była kom-panja wyrobów wełnianych pod przewodnictwem Andrzeja Zamojskiego. Miała ona znaczenie instytucji państwa i główny komitet zajmował poważno miejsce pomiędzy ministerstwami i komisjami rze-czypospolitój — nie wiem jednak, czy co więcćj po niój pozostało.

Za podskarbiostwa Tyzenhauza powstała była chwilowa moda zakładania fabryk. Był to prąd zagraniczny wyszły z nowo pozakładanych towarzystw agronomiczno-okonomicznych w Londynie, Edymburgu, Bordeaux, Karlom, Bernie, Sztokholmie.

17

Najsilniejsze głowy w Europie rzuciły się wówczas do prac ekonomicznych i pismami swemi resztę świata oświecać zaczęły. Temu to prądowi poczęści przypisać nałoży ten potężny ruch przemysłowy naszego wieku, którego hasłom jest: podniesienie miast. Nie od rzeczy będzie dygresja, jeźli przypomnę, że w r. 1771 Warszawa miała tyiko 40,000 mieszkańców, Berlin 120,000, Lipsk 36,000, Petersburg 130,000, Paryż 580,000, Wiedeń 150,000, Wrocław 44,000.

Otóż w Polsce za Tyzenhauza, król, minister i wielcy panowio hołdując modzie zagranicznej, rzucili się do podniesienia przemysłu. Pisano o tćm dużo *), wydawano wiele pieniędzy i pozakładano fabryki, które nie miały racji bytu. Kraj musiał pierwsze potrzeby zaspakajać towarem zagranicznym, broń sprowadzał z Prus, narzędzia ze Szwecji i t. d., ale miał zato królowskie fabryki tajansów w


>) Zasługuje mianowicie na uwagę: Pamiętnik liistoryczno-polityczny i ekonomiczny, wydawany w Warszawie od r. 1782—1829 przez Piotra Switkowskiego i „Dziennik handlowy" wydawany w Warszawie od r. 178G—1793 u xx." Missjonarzy.

18

Warszawie, fabryki zwierciadeł Radziwiłłów, porcelany Czartoryskich, kobierców Ogińskiego, szkieł kolorowych Bie lińskiego, muślinów, i chustek z indyjskiej bawełny Potockich, powozów Ty-zeuhauza i kilka innych fabryk tego rodzaju, obliczonych na potrzeby kilkuset zamożnych rodzin, kiedy cały kraj potrzeby swoje zagranicznym towarem opędzać musiał. Fabryki te wszystkie z małym wyjątkiem krótko trwały, a wiele z nich wraz z upadkiem ministra upadły. Rozrzucono warsztaty, zburzono rękodzicl-nie, zniszczono kosztowne zakłady a tysiące robotników, rzemieślników i fabrykantów sprowadzonych z Niemiec, Francji i Hollandji z złorzeczeniem kraj nasz opuściło.

Na szczególne wspomnienie zasługuję, fabryki skór w Warszawie, fabryki sukna w Wielkopolsce i sławne fabryki żelaza Małachowskich i biskupa krakowskiego.

Rozsprzedażę towarów krajowych i zagranicznych trudnili się po większych mia-Btach chrześcjanie, po małych miasiach i po wsiach żydzi. Ponieważ jednak szlachta wszystkie główniejsze potrzeby sama z głównych składów sprowadzała, przeto miasta żyły dla miast i okrom rozwozu

L


i głównych stacji wywozowych, rola ich była mało znaczna.

Kraków prowadził towary na Ruś czerwony, na Podole i Wołyń. Była to siedziba wszystkich kupców zagranicznych raz, bo handel nie podlegał tu tylu ograniczeniom, co w Warszawie. Kraków zachował był wszystkie swoje dawne stosunki z zagranicy, miał tradycjy handlowy, stare firmy i dla tego pomimo przeniesienia rzydu do Warszawy, pozostał stolicy handlu.

W Warszawie nie było wolno obcokrajowcom, nieobywatelom i akatolikom prowadzić handlu. Należało się wprzód wystarać o obywatelstwo tamtejsze, które tylko katolik, za złożeniem taksy 8 dukatów, mógł otrzymać. Należało prócz tego dostać pozwolenie kupców miejscowych, którzy za przyjęcie do swego grona 100 dukatów w złocie wymagali. Była to jeszcze najmniejsza przeszkoda, bo katolickich kupców było w kraju podo-statkiem, a żydzi umieli sobie tak radzić, że ich właśnie w Warszawie było naj-więcćj; ale handel warszawski ograniczał się na rozsprzednż samych luksusowych towarów, a wszelky gotówkę pochłaniała lichwa. Rozrzutna szlachta pożyczała o gromne sumy na tak wielkie procenta, że kapitał był niedostępny. Z tych po -wodów Warszawa była w tak anormalnym położeniu, że stolica państwa nie miała w bandlu żadnego znaczenia.

Toruń był głównym składem dla eksportu i prowadził towary na Litwę. Jak wszystkie miasta pruskie, używał wolności cła i wykonywał znane prawo Hanzy, na mocy którego kupcy miejscowi mieli pierwszeństwo w zakupnie przywiezionych towarów. Po pierwszym rozbiorze, kiedy król pruski na podstawie ustawy Władysława IV, zniesionój najwyraźnićj za Augusta III '), rozkazał wybierać cło we Fordonie, miasto zaczęło upadać.

Takim samym głównym składem jak Toruń, był Dunaburg i Kowno. Był to pomysł Władysława IV-go, który chcyc sprzedaż produktów krajowycb zrobić niezawisły od zmowy kupców miast portowych, porobił przy wielkich rzekach, po-wyźćj ujścia, główne składy, tak że krajowi handlarze nie mogli dalćj prowadzić swoich towarów, jak do Dunnburga na Dźwinio, do Kowna na Niemnie i do

’) Pacta conv. Augusta III, § commcrcya obywateli.

Torunia na Wiśle, co w ówczesnych stosunkach i ceny spławianych artykułów podniosło i do wzrostu pomienionych miast się przyczyniło.

Miasto Gdańsk było głównćm cmpo-rium polskiego handlu. Zawdzięczało' to swemu szczęśliwemu położeniu, bo nie było drogi, któryby taniój eksport i import prowadzić było można. Kiedy po pierwszym rozbiorze przywóz towarów gdańskich do Halicji 20^, samój opłaty cła kosztował, kupcy krakowscy musieli przyznać, że inna droga kosztowałaby daleko więcćj. Gdańsk wykonywał to samo prawo co Toruń (Stapel), trzymał w swych rękach cały handel zbożowy z Anglją i Holandj^ i dostarczał Litwie towarów zagranicznych. Dochody miejskie *) mogłyby Błużyć za wymiar mate-

!) Za towary morzem prowadzone wybierało miasto 2% portowego (Ilafenrecht) i 2^ dodatku (Zuschlag, Zulagą zwany). Opłatę tę nie uważano za cło ale za podatek zarobkowy i za jedyny sposób opodatkowania wszystkich handlujących zarówno. Po pierwszym rozbiorze zrobił król pruski to, czego rzeczpospolita zrobić nie śmiała: nakazał pobór cła 4%' w porcie gdańskim, nie zważając na traktaty pc-

rjalnego stanu Rzeczypospolitej, rosły Lowiem w miarę dobrego gospodarstwa kraju i upadały z jego upadkiem.

Oprócz wspomnianych miast, miały Lwów, Jarosław i Poznań handlowe znaczenie. Pierwszy, z powodu tanich kapitałów, jakie się znajdowały u bogatdj szlachty ruski ój, oddalonej od rozrzutnej stolicy, był niejako głównym wierzycielem całdj Polski. Tam najwięcej odbywało się kontraktów pożyczek, a weksle wiedeńskie szły tędy do Warszawy. Zachodnie towary rozwożono aż do Dniepru,

tersburskie, które utrzymanie miasta przy dawnych prawach i wolnościach poręczały. Miasto bowiem posiadało port Oliwę za opłatą dziedzicznego czynszu (Erbzinsrecht, coś podobnego jak laudemium gruntowe) ale, według brzmienia ostatniego kontraktu, tylko na 80 łat. Gdy termin minął, rząd pruski nie zważał na intencję układów petersburskich i wybierał cło na morzu ,pr2ed portem gdańskim. Dopóki Gdańsk do Prus nie należał, starano się wszel-kiemi sposobami przenieść handel do Elbląga; ułatwiano drogę do tego miasta i zaprowadzono cło w Fordonie. Późnićj nie było tego potrzeba, ale Gdańsk nic już podnieść nie zdołało.

a mały import wschodni, jak broń, pasy i wina greckie, do Wisły.

Jarosław prowadził drzewo, owoce, zboże, jarzyny, do Warszawy.

Minęły czasy sławnych jego jarmarków, na które według Piaseckiego zjeżdżali się kupcy niemieccy, włoscy, węgierscy, tureccy, perscy i rossyjscy *). Pozostał im spław Sanu i surowe produkta ruskie.

Znaczenie Poznania stanowiło niegdyś transito do Niemiec i import niemiecki. Bogaci kupcy tamtejsi prowadzili niegdyś wschodnie towary aż do Francji a zachodnie do Polski 2). Z tego wszystkiego zostało transito win węgierskich i transport towarów z Frankfurtu nad Odrę, do Polski i na Litwę.

Import i export wzdłuż granic rossyj-skich nie potrzebował głównych składów, bo się odbywał drogę przemycanę. Wymieniano luxusowe towary, dobrę wódkę, tabakę z Polski i wielkę ilość futer z Rossji. Sposób, jakim oba te państwa uregulowały swoje stosunki handlowe, był jedyny w Bwoim rodzaju. RosBja nigdy na zniesienie, ani na zniżenie ceł zezwolić nie

') Skrutuleki, prawo polit. II. 242. 2) Dogel, ibid.

chciała, ale artykuł XXVII traktatu grzy-mułtowBkiego pozwalał kupcom obu narodów jeździć razom z perłami obu kon-trabujących państw i handlować przez czas ich poselstwa, warując przytćm, aby wraz z oddaleniem się posłów i kupcy przy nich będący, natychmiast odjeżdżali >). Artykuł ten opierał się na dawnym zwyczaju rossyjskim i Moskale umieli korzystać z niego w ten sposób, źo przy boku ambasadorów swoich i wojsk stojących na granicach rzeczypospolitćj a nawet ku-rjerów ambasady, handel bezcłowy prowadzili. Rzeczpospolita, o ile wiadomo z artykułu togo korzystać nie chciała jak w ogóle mało zwracała uwagi na transito do Rossji, które jćj mogło najwięcćj przynieść korzyści.

Główniejsze miasta połączone były traktami, któro musiały być bardzo złe, jeźli główny gościniec z Krakowa do Warszawy w słotnćj porze nie do przebycia 2).

W r. 1769 liczono tylko 14 traktów wolnych: trakt krakowski (z Warszawy do Krakowa), wrocławski (na Rawę i Piotrków), lipski (na Poznań), podolski

1)    Dogcl. ibid.

2)    Dogel. ibid.

(aa Lublin, Lwów do Kamieńca podolskiego), chersoński (na Dubno do Cher-eonu), trakt kijowski, trakt z Dubna do Berdyczowa, z Warszawy do Mitawy, trakt wscbowBki, trakt do Torunia, do Połocka i Smoleńska, z Lublina do Krakowa, ze Lwowa do Dubna i do Krakowa. Komunikacja była zła i kosztowna a porto listowe bardzo wysokie, bo pojedynczy list na 40 kilka mil kosztował 24 kr., kiedy w cesarstwie niemieckiem tylko 8 kr. płacono 4). W taryfie polskićj stało : list od 1 — 6 łutów płaci 12 groszy, ale nie wyczytałem za ile mil 2).

Wszystkie daty, które dotychczas podałem, zdają się należeć do historyi jakiegoś małego kraiku a nie do państwa mającego 12,900 Q mil.

Nie myślę sięgać głęboko po przyczyny tego upadku, każdy zrozumie, że za panowania trzech ostatnich królów, kiedy rozum i szczęście na wyścigi z granic rze-czypospolitój uciekało, kiedy lenistwo, bez-rząd, rozrzutność i swawola gospodarzyć w kraju zaczęły, źo w takich czasach wszystko przepadać musi. Szukając powodów

upadku, mających wyłączny związek z handlem i przemysłem, nie należy jednak zapominać, że Polska miała wówczas tylko 8 miljonów mieszkańców, że miasta nie miały żadnego poczucia wspólnych interesów, a lud nie miał żadnych potrzeb. Mając to na względzie, ustrzeżemy się od przesady.

Powody, dla których handel i przemysł rozwinąć się nie mógł, były według zdania polskich fabrykantów i kupców *): cła polskie, złe pieniądze, niedostateczna brona prawa i poniżenie ludzi, którzy się handlem i przemysłem trudnili.


potrzeb nie mają, stan średni


Jest niepodobieństwem, aby Bię handel t w kraju, w którym masy ludu

biedny i neliczny, a jedyna część ludności, przy którój władza i majątek, trudni Bię sama handlem w ten sposób, że sama dla siebie obce towary kupuje i nie płacąc żadnego cła, do domów je sobie rozwozi. Kupiec, któryby w Polsce chciał prowadzić handel zagranicznemi towarami, musiałby, jak się to samo przez się rozumie, żądać za nie takićj ceny, któ-raby pokryła cło, jakie opłacił, tram

Dogel. ibid.

port, wydatki prowadzenia interesu, utrzymania domu, podatki rządowe i spodziewany zarobek. Szlachcic kupował na wszystkich granicach rzoczypospolitćj obce towary dla siebie i dla wszystkich krewnych swoich, sam lub przez swego pełnomocnika, w większój ilości, gotówką, i to wtedy, kiedy miał najwięcej pieniędzy. Kupował je z pierwszćj ręki, transportu sobie nie liczył, cła żadnego nio płacił, z handlu nie żył, podatków nie znał i zarabiać nie potrzebował. Od tego więc czasu, kiedy szlachta zaczęła się trudnić wywozem zboża (a musiała Bię trudnić, bo tylko sama jedna od ceł była wolną) i kupując w portach zagraniczne towary, przywoziła je bez opłaty cła do domu i zaopatrywała niemi potrzeby je-dnój klasy, która takich towarów potrzebowała; od tego czasu nie ma mowy o wzroście handlu, a tóm mnićj przemysłu, który, choćby cudem jakim mógł kon-seną i kapitałem za-


przetrzymał przy-


zwyczajenie i modę z obcym towarem złączoną, nie mógłby nigdy wytrzymać szlachockićj wolności cłowój, bo szlachcic wioząc do domu towary z Gdańska, nie liczył sobie kosztów drogi, podczas

gdy przemysł krajowy musiał liczyć z transportem, a rozprzedając wyroby musiał się dzielić zyskiem z pośrednikiem ł). O ile więc rzeczpospolita nie była w Bta-nie nałożyć cła na szlachtę, o tyle wolność ta, którą, szlachta jako przyrodzone prawo swoje uważała 2), była nieprzeparty zapory dla rozwoju handlu i przemysłu.

Nareszcie i w samym rozkładzie ceł, jakie rzeczpospolita od reszty mieszkańców wybierała, lekceważono interesa kra-

*) Nic dziwnego, że wobec tych stosunków, najznaczniejsze domy handlowe, jak Tcpper et Comp., Flank i Olier w Warszawie, Lasko-wieź, Kirchmajer i Ilallery w Krakowie i t. p. trudniły się handlem korzennym i handlem sukna i jedwabiów dla miast, a wreszcie wekslami, albo, jak to miało miejsce w Warszawie, takiemi towarami, które szły z najnowszy, modą zagraniczną.

2) Wolność tę niesłusznie nazwano przywilejem. Datowała się ona od czasów, kiedy król Ludwik obiecał, że żadnych nowych ciężarów na szlachtę nakładać nie będzie. Na podstawie tego szlachta nie płaciła ceł tylko wtedy, kiedy się sama dobrowolnie na jakiś czas opłacie poddała, jak to miało miejsce w r. 1629, 31, 62, 73, 77, 78, 1703.

ju, bo wywóz płacił więećj od przywozu. Taryfy były stare i w żaden sposób do ówczesnych towarów zastosować się nie dały, bo jedne poBzły w górę, a drugie w cenie upadły. Jedna i ta sama klasa towarów obejmowała zanadto wielo gatunków, urzędnikom zostawał wolny wybór, a co gorsza, wiele artykułów, nieu-mieszczonych na taryfie, zostawiono zupełnie ich oszacowaniu •).

Konsumo t. j. cło przywozowe wynosiło 8%, a dla żydów i dysydentów 10%'. Tymczasem krakowscy żydzi i kupcy chrześcjańscy zaręczali, że pierwsi płacą, jeźli kiedy płacą, tylko 4 do 5%, a drudzy 2 5/2    3 x!‘i % • To cło winien był

każdy nieznany kupiec płacić na granicy, znajomi zaś i osiedli dostawali kartld przekazowe, na podstawie których opłacali cło na miejscu stałego pobytu. Ten zwyczaj był powodem, że żydzi żadnego cła skarbowi nie płacili, bo każdy z nich, przejechawszy granicę, kartkę przekazową podarł, a przyjochawszy do domu, starał się tylko o to, aby straż cłową utrzymać w dobrym humorze.

Cło wywozowe wynosiło 10%. Obco-

krajowy, dysydent i żyd płacił 12 % I. tu działy się podobne nadużycia z tym dodatkiem, że szlachcic nadużywał często swćj wolności, aby żyda od opłaty eta uwolnić.

Transito, t.j. przewóz płacił 12^. Żydzi, dysydenci, obcokrajowi o 2^ wię cćj. Towary frankfurckie i lipskie id^co przez Polskę do Rossji i rossyjskie, idące do Turcji, opłacały po 4 dukaty od konia. Na komorach cłowych robiono formalne kontrakta z zamożniejszymi kupcami, co także do wielu nadużyć prowadziło.

Dodać należy i to, że oprócz cła, cle-ducta quinta parte, trzeba było opłacać na komorach ażjo (pro bona moneta) na 4 złp. połowę złotego.

Dochód ze wszystkich ceł wynosił po rok 1772 1,600,000 złp. Zaraz po zawarciu traktatów cesyjnych, które stosunki handlowe zupełnie pomijały, zaproponowała rzeczpospolita zniesienie cła, ale projekt ten został bez odpowiedzi. Nie ponawiano go też więcćj, bo w miarę zmniejszających się dochodów chodziło więcćj o dochód z ceł, jak o podniesienie ruchu handlowego.

Drugą przyczyną upadku handlu były

zło pieniądzo. Była to zastarzała choroba Bięgająca czasów Jana Kazimierza, kiedy stany rzeczypospolitćj, przyj ą wszy zasadę wyciągania największego zysku z bicia monety, wydzierżawiły mennice państwa Borotiniemu i Tympfowi. Ci bili złotówki, tymfnmi zwane, które miały tylko 12 groszy wartości, a 100 złp. miedzią, tylko 15 złp. rzeczywiście wartało. Wówczas to stany państwa, poznawszy się na szkodach, jakie ci ludzie krajowi wyrządzili, nakazały zamknąć mennice (16G7). Zła moneta swojska i obca rozeszła się po całym kraju. Bito za granicą podłe pieniądze dla Polski, a fałszywe szlązkie tymfy, bąkami zwane, kursowały w mi-ljonach. Nie pomogły wywoływania obećj monety w r. 1739, 53, 55, 56, 58, 59, 60 i 61. Redukcja przez podskarbiego Wessla ogłoszona zubożyła kraj, a brak pieniędzy był tak wielki, żo podatków, choć były mało, niepodobna było zebrać. Kiedy wreszcie w r. 1766 po stu latach otwarto monnice, obrachowano, że przez ten wiek rzeczpospolita 400,000,000 złp. straty na podłój monecie poniosła. Dla zapobiożenia dalszćj stracie rozkazał sejm przebijać monetę złą na dobrą; ustanowił stopę konwencyjną na srebro i urc-

gulowano stosunek tegoż do złota. Złoty miał wartość 15 kraje, cesarskich, a dukat bez różnicy 16'/, złp., jak gdyby wartość złota od Polski zależała, a nie od tych, zkąd srebro i złoto brano. 6) Z 85 miljonów złp. podłój monety wybito (1766—1783) za 43 miljonów dobrych pieniędzy; kraj stracił na tćm 42 milj., a dobre pieniądze znikły wkrótce bez śladu. Nastąpił znów zupełny brak pieniędzy, radzić sobie nie umiano, bo wymiana wekslowa nie była w Polsce używaną2); procenta rosły, cena towarów szła w górę, a obca zła moneta zaczęła znowu rozchodzić się po kraju.

Rzeczpospolita me miału żadnego doświadczenia w prowadzeniu . podobnych spraw, które wymagały wprawnej ręki, bo złe było zastarzałe. Mogła jednak u-czynić coś innego, czemu się nie sprzeciwiały ani przywileje szlachty, ani prawa krajowe, ani przesady stare — mogła dać lepszą, obroną prawną w „prawne! handlowych. W kraju, gdzie się kupcy skarżą, że o nr ona pruwna oddaną est samowoli urzędników, że ject sprzedajną i słabą wobec możniejszych; tam bogate domy handlowe zaczyn, ją się same bronić pieniędzmi, ubożsi kupcy zaczynają zwijać powoli swoje inłeresa; zaczynają się pojawiać w kraj" ludz c, którzy nie wiele zaszczytu handlowi przynoszą, a ościenne rządy mogą lada przychylną u-stawą ściągnąć większą część kapitałów do siebie. Tak ież radzi Degelmann rzą dowi austrjackirmu.

Te skargi na niedostateczną obronę prawną stały w związku z unćm złćm,

Kraków contra Wrocław posługiwał? si^ wekslami wrocławskiemu Kupowano także listy wiedeńskie dukat po 17 złp. Warszawa miałr stosunki wekslowe z Wiedniem przez Lwów. Dcgel. ibid.

które było największy przeszkody w rozwoju handlu: byio to ogólne poniżenie ludzi, którzy się handlem trudnili.

Zanim statut króla Aleksandra (1505) ogłosił, że szlachcic, który osiędzie w mieście i powołanie mieszczańskie przyjmie, t). handlem i rzemiosłem trudnić się zacznie, traci szlachectwo, stan mieszczański używał dostatecznej powagi i znaczenia: był przypuszczony do wszystkich godności kościelnych i niektórych urzędów świeckich, słowem miał lepić] w Polsce niż gdzieindzićj. Ale od czasów Zygmunta I stosunki zaczęły się zmieniać. Za czasów tego króla weszły w życie dawne ustawy, zakazujy.ee mieszczanom posiadać dobra ziemskie i wykluczajyce ich z wyższych godności kościelnych, zostali poddani pod poniżające ustawy, i kiedy na całym zachodzie stan średni zaczył przychodzić do znaczenia, u nas, w miarę rozwoju potęgi szlacheckiej, upadał. Niechęć do żywiołu obcego po miastach zamieniła się w pogardę do rzemiosła i handlu, a co dawniej było tylko nieszla-checkićm, stało się nieszlachetnćm. To tóż w Polsce stanowisko handlujących a przedewszystkićm bogatych, było za czasów Stanisława Augusta mniej przyjazno

dla rozwoju handlu, niż gdziekolwiek in-dzićj. Wszystkie drogi do wyniesienia się z pogardzanego stanu były zamknięte, bo żaden kupiec i rękodzielnik, ani szlachectwa, ani jakiejkolwiek godności krajowej otrzymać nie mógł; żadna ambicja nie ożywiała bogatych juebejuszów. nie czuli się u siebie, handel nie miał w kraju żadnej pudstawy i nie mógł się rozwijać, bo kupcy zagraniczni i krajowi a osobliwie dysydenci starali się przede-w, zystkićm zrobić jak najprędzej mrią-tek i wyjść co prędzej z kraju, gdzie ich na każdym kroku poniżenie spotykało.

Gdyby była rzeczpospolita pozwoliła wszystkim bogatym mieszczanom bez ió-żnicy wiary, nabywać własność na prawie szlacheekiem i inne przywileju z ty m stanem połączone, byłaby nmtylko u siebie .zachowała wielce bogatych ludzi, którzy się zagranice wynieśli, ale i inne zagraniczne kapitały, nadzieją łatwego zysku, do siebie ściągnęła.

W interesie kraju leżało, aby zadowol-nić kilkudziesięciu bogatych kupców (na coby sposobów nic brakło) i wskrzesić w słabćra i indyferentnćm mieszczaństwie jakieś poczucie wspólnych interesów cboć-

3*

by w ten sposób jak to uczynił Fryderyk August ks. warszawski •). Ale rzeczpospolita nie była w stanie pozbyć się starych przesadów. Jeżeli każdy szlachcic z osobna czuł wstręt do handlu i przemysłu, jeźli miasta uważał jako chwilową wygodę, „dopóki się coś innego nie wy-najdzieu a siebie jako jedynego -właściciela państwa, to cała rzeczpospolita podzielała te zapatrywania, lekceważyła in-teresa miast i pomijała jedynych ludzi,

*) Postanowił r. 1809 rady handlowe wWar-szawie, Poznaniu, Toruniu, Bydgoszczy, Kaliszu, Lesznie, Wschowie, Rawiczu, Międzyrzeczu i Płocku. Rady te składały się z najznakomitszych kupców i fabrykantów wszelkiego wyznania. Obowiązkiem ich było uwiadamiać rząd o przeszkodach, które wstrzymują wzroBt handlu, przemysłu i rękodzieł, podawać sposoby do uprzątnięcia tych przeszkód i przedkładać w tym celu swoje projekta na ręce ministra spraw wewnętrznych, przy boku którego znajdowała się w Warszawie ogólna rada handlowa dająca objaśnienia i zdanie swe we wszystkich przypadkach, których była przez ministra zapytaną; która na zapytania ministra miała dawać objaśnienia i przedkładać mu swoje opinje. Dziennik praw księstwa Warzawskiego, I. 297.

którzyby jij nauczyć mogli, jak się prowadzi interesa kraju, bez szkody reszty stanów a z lepszy korzyścią dla szlachty. W Polsce za czasów Stanisława Augusta ani miast ani stanu średniego nie było. „Wolność mieszczan74 — mówił prymas przy zagajeniu sejmu 1764 — „swywol^ przytłumiona, skarb dymem obcych kru-szczów zczerniony, miasta bez ob


mieszczanie bze handlu, handel


rzyści, w miastach, miast Bzukać potrzeba: co ulica to pole, co rynek to pustki. JO. JW. mości panowie, w takim stanie rzeczpospolita się znajduje, w jakim nigdy nie była ').

Jeźli przed stu laty handel i przemysł rzeczypospolitćj stał gorzćj, niż źle, to dziś ogólny stan jego jest niewiadomy. Obrachować się niepodobna, porównanie niemożebne i wszystko, cokolwiekby się o tćm powiedziało, byłoby Względne. Ludność ziemi naszćj w trójnasób się zwiększyła, pnjd czasu załatwił wiele społecznych kwestji i zmusił iść za ogólnym postępem; wiele tóż i cudzoziemcy z pożytkiem dla siebie, ale na szkodę naszą u nas zdziałali. Trudnoby więc było, mając nawet szczegółowe daty w ręku, powiedzieć, czy stosunkowo lo-pićj stoimy.

kroku. Nikt


widzimy dziś na


Kie da się także zaprzeczyć, że wszystko, co niegdyś rozwój handlu i przemysłu tamowało, istnieje do dziś dnia, jakkolwiek w odmiennych warunkach. Ten sam brak solidarności pomiędzy handlom, przemysłem i rolnictwem, który pozwalał na szlach ' rolność cłową,

nie zgodzi się sprowadzać swojskie wyroby przez komory celne austrjackio, pruskie i rossyjskie, jeźli drożój kosztują, a przecież i handel i przemysł jest sprawą kraju, która winna obudzić patrjotyzm. Stosunki handlowe zależą bardziój, niż dawnićj, od obcćj monety; niesłowność w interesach na którą rzeczpospolita prawnego lekarstwa znaleźć nie mogła, zdaje się być chorobą nie do wyleczenia, miasta nie mogą się do dziś dnia dobić należnego im stanowiska, a dawna pogarda handlom i przemysłom, wraz ze wszyst-kiemi następstwami swemi, przeniosła się do kwestji żydowskićj.

To jednak pewna, żo handel i przo-roysł w całój naszej ziemi, pomimo ciągłych nieszczęść krajowych, pomimo nacisku obcych kapitałów i obcój pracy, pomimo potrójnych granic wewnątrz kraju, pomimo przemocy, podstępów i złój woli wrogich nam żywiołów, nie stoi gorzej, jak stał w ostatnich czasach rzeczy-pospolitój.

1

W bibliotece OsBolińskicli rękopis 626ty str. 40G, tyt. Uber die Ilaiidelschaft iu Polon — znalazłem sprawozdanio o handlu i przemyśle w Polsca, pisane dla rządu austryackiego w 1773—1774. Autor—jak sio zdaje, radzca dworu, lJogelmann, wyjechał w tym celu do Warszawy, badał stosunki w miejscu, wypytywał kupców i urzędników skarbowych, i podajo ciekawe szczegóły, któro w rozprawie niniejszej zużytkowałem.

s) Wkrótce po odzyskaniu ujścia Wisiy, pio-niądzo tak sio w Polsce rozpowszechniły, — że jak powiada Starowolski— szlachcic, który przedtem dawał córce 100 grzywien w posagu, dawał jćj późuićy 100,000 ełp.

2

Anglia wypotrzebowała w r. 1860 przeszło 44 miljony cent. zboża i mąki wartości 1500 milionów złp.

3

Kiedy Dogelmann pytał urzędników solnych, dlaczego eól Wisłą nie prowadzą, odpowiedziano mu, że do statków wodą cieknie.

4

Dogcl. ibid.

2) Kalendarz z r. 17G9.

5

Degel ibid.

6

Dlatego też dukat poBzedł zaraz na 18 złp. w górę, a ponieważ bilans Polski stał jeszcze na przewyźce, a skarb potrzebował złota, aby mógł bić srebrne pieniądze, musiał się zastosować do tćj stopy i dopiero po 1773, kiedy straty w bilansie były widoczne, unormowano pierwotną wartość dukata ua lC/^ złp-Degel. ibid.

2) Wymiana wekslowa mało była używaną. Wyrównywania w Gdańsku odbywały się przesyłką gotówki lub surowych produktów. Gotówkę nawmt chętniój posyłano, bo w tych miastach przyjmowano dukata w cenie 16 6/2 złp.

7

Diarjusz sejmu 1764. Bibljoteka Ossol. fol. 3821.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sponsorzy13 101 djvu 1 łc& czasów Stanisława Augusta skreal.i Dr. Ludwik Kubala. X J Odbitka
I ALEKSANDRA BERNATOWICZMALARZEW WARSZAWIE CZASÓW STANISŁAWA AUGUSTA STATUS - ASPIRACJE - TWÓRCZOŚĆ
Magazyn8401 djvu JULJUSZ KOSSAK    OMNIBUS ŻYDOWSKI Warszawa od czasów Stanisławo
Po 1765 roku Za czasów króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1765 r. zrodził się 
2. Warszawa za czasów króla Stanisława Augustawto V(w»4 ocwjdchi feferrą wtffc >lp f¥M0^5w>#m
skanuj0104 (29) STANISŁAW AUGUST PONIATOWSKISTANISŁAW AUGUST PONIATOWSKI 1787 EB nakł.
skanuj0105 (29) STANISŁAW AUGUST PONIATOWSKI STANISŁAW AUGUST PONIATOWSKI Ag 626    9
skanuj0106 (29) SAP 018 STANISŁAW AUGUST PONIATOWSKI NIEMIECKIE WŁADZE OKUPACYJNE DUKAT•ifih. BI fei
185 ęia Stanisława Augusta, do uniwersytetu w Getyndze. Tam koleżeństwem i przyjaźnią związany z
SNV36314 W przygotowaniu tekstu miał także udział Stanisław August, który poczyuji poprawki w pierws
Sponsorzy13 301 djvu 3HH58H Radbym niniejszy rozprawę zwrócić uwagę na wielkie braki w historji n
Sponsorzy13 501 djvu 5 iżby takie czynniki, juk pogardzony handel i przemysł, mogły mieć jakiekol
Sponsorzy13 901 djvu o zboże. Handlem zbożowem trudniła się wyłącznie szlachta, bo tylko ona jedn
Sponsorzy13 401 djvu 14 dem, że żupy eolne, któro należąc do stołu królewskiego, mogły mu przynos
Sponsorzy13 501 djvu 15 mógł stać w równym stosunku z oclonym towarem, bo Bamo- zboże, które szla
Sponsorzy13 201 djvu 22 rjalnego stanu Rzeczypospolitej, rosły Lowiem w miarę dobrego gospodarstw
Sponsorzy13 301 djvu 23 a mały import wschodni, jak broń, pasy i wina greckie, do Wisły. Jarosław

więcej podobnych podstron