54166 Roman Ingarden1

54166 Roman Ingarden1



36 Roman Ingarden

nie chodzi, obleka się niejako w ową cechę przedmiotu służącego do pośredniego jego określenia. Jeden przedmiot jakby prześwieca przez drugi, a przy tym przeświecaniu nabiera jego szczególnie wyraziście występującej cechy. To nasunięcie czytelnikowi równocześnie dwu różnych, ale mimo to jakby nakrywających się przedmiotów, tak że ostatecznie tylko o jeden z nich chodzi, pobudza wyobraźnię czytelnika, a więc przyczynia się do aktualizacji wyglądów. Zarazem jednak prowadzi do wyznaczenia wyglądu „opalizującego”. W jego zawartości występują wyraźniej rąz te składniki zawartości wyglądu, które przynależą do przedmiotu właściwego znaczenia słowa użytego przenośnie („ocean”), drugi raz zaś te, które przynależą do przedmiotu jego przenośnego znaczenia („step”). Wygląd stepu jest jakby przetkany elementami wyglądowymi oceanu. Lub inaczej: step występuje sub specie, przejawia się przez pewien wygląd oceanu, ale przecież jedynie tak, że tylko niektóre elementy zawartości wyglądu oceanu (np. te, które odpowiadają jego ogromowi, barwie, płaskości, przy pewnej ruchliwości powierzchni) wplatają się w zawartość wyglądu stepu, bogacą ją lub akcentują w niej pewne składniki, które inaczej nie wystąpiłyby tak żywo. Nie jest łatwo opisać zjawisko „opalowości” czy „dwoistości” wyglądu. Toteż i mój opis jest na pewno niezadawalający. Ale jest rzeczą pewną, że zjawisko to wystąpić może jedynie tam, gdzie pewien wygląd nie jest jednoznacznie i w całej swej pełni wyznaczony przez zetknięcie się określonej rzeczy z określonym podmiotem — jak to zachodzi w wypadku spostrzeżenia — lecz gdzie wyznacza go pewien twór językowy, który właśnie dlatego, że jest obdarzony znaczeniem, może być wieloznaczny lub też symbolicznie czy przenośnie użyty. Dalszy warunek wystąpienia zjawiska „opalowości” czy „dwoistości” wyglądu leży w tym, że żaden ze splatających się ze sobą wyglądów nie jest konkretnym, w pełni określonym wyglądem, lecz jedynie tworem niedookreślonym. To bowiem umożliwia dookreślenie i dopełnianie przez różnego rodzaju składniki czy momenty wyglądowe, a w szczególności przez takie, które, ściśle biorąc, należą do wyglądu całkiem innego przedmiotu, ale są nasunięte przez wyrażenie użyte przenośnie. W konkretnym wyglądzie, który zostaje zaktualizowany podczas lektury przez czytelnika, otrzymujemy w następstwie tego zawartość „mieniącą się barwami”, „opalizującą”, „dwoistą”. Pociąga to za sobą swoiste efekty artystyczne, a jest możliwe tylko dlatego, że wygląd w tym wypadku aktualizuje się w materiale dat wyobrażeniowych jako wywołany jedynie przez twór językowy, a nie w materiale dat — wrażeniowych, jak to zachodzi przy spostrzeżeniu. Ale to już sprawa dotycząca nie tyle dzieła literackiego, co jego „konkretyzacji”.

Byłoby jednak mylne przypuszczać, że niedookreślenie, resp. schematycz-ność, pojawia się wyłącznie w warstwie przedmiotów przedstawionych i w warstwie wyglądów. Miejsca niedookreślenia w tych warstwach są jedynie łatwiejsze do wykrycia i są też być może donioślejsze nod wzeledem artvstvcznvm dej warstwie dzieła literackiego. W warstwie brzmień językowych zachodzi to w szczególnie wyraźny sposób w wypadku, gdy — jak to się dzieje dziś prawie wyłącznie — dzieło literackie jest utrwalone graficznie w piśmie lub w druku. Dzieło literackie nie podaje wówczas samych brzmień słownych, lecz jedynie graficzne ich odpowiedniki. W ramach każdego języka żywego przeważająca większość słów posiada szereg fonetycznych odchyleń od brzmienia należącego do tzw. „dobrej wymowy”, i to odchyleń, które leżą w granicach poprawności. Są one wyraźnie wyczuwalne dla ucha człowieka używającego danego języka jako języka rodzimego, ale nie można ich na ogół oddać wiernie przy pomocy znaków graficznych. Warstwa brzmień słownych dzieła literackiego nie zostaje na tej drodze wyznaczona jednoznacznie, lecz jedynie w przybliżeniu. Gdy odchylenia idą za daleko, np. w wypadku, gdy autor chce dzieło swe napisać w dialekcie, wówczas dobiera się też zazwyczaj odpowiednią pisownię. Pokazuje się wtedy, jak trudno — nawet przy bardzo fonetycznej pisowni — oddać wiernie brzmienie słów w danym dialekcie. Wyraźnie stwierdza to czytelnik, który na razie nie zna danego dialektu i stara się poznać go na podstawie pewnego tekstu, a następnie dopiero zapoznaje się z nim w bezpośrednim słuchaniu żywej mowy. Podobnie rzecz się ma, gdy czytamy dzieło w języku obcym, którego wymowy nie opanowaliśmy należycie, wówczas tylko w grubym przybliżeniu dowiadujemy się o brzmieniowej stronie dzieła. Brzmienie słowa jest jako pewna typowa jakość postaciowa jednoznacznie określone przez pisownię jedynie dla czytelników, którzy władają danym językiem tak, jak swym językiem rodzimym, ale i wówczas jeszcze pozostaje pewna sfera możliwej zmienności w ramach dopuszczalnych odchyleń32. Nie tylko jednak samo brzmienie słowa wchodzi w skład wyrstwy językowo-brzmieniowej dzieła literackiego, a co więcej — nie ono samo tylko spełnia w nim funkcje konstrukcyjne i artystycznie doniosłe. Oprócz zjawisk pochodnych, jak rytm, rym, melodia zdaniowa itp., którymi tu nie będę się zajmował, wchodzi tu przede wszystkim w rachubę ton wypowiedzi słowa i całych zespołów słownych33. Ton ten wprawdzie nie we wszystkich dziełach literackich stanowi integralny składnik warstwy brzmieniowej dzieła, ale występuje wszędzie tam, gdzie słowa spełniają funkcję wyrażania, istotną dla ukonstytuowania się innych warstw dzieła i dla jego całości. Zachodzi to np. z jednej strony

Starałem się w książce Das lilerarische Kunstwerk pokazać, że należy odróżnić brzmienie słowa jako typową jakość postaciową od konkretnego materiału głosowego, który jest bardzo różnorodny przy poszczególnych wypowiedziach danego słowa, ale zarazem jeszcze taki, iż pozwala na ujawnienie się za każdym razem tej samej jakości postaciowej, zob. § 9.

’3 Dla uniknięcia nieporozumień trzeba zauważyć, że „tonu” tego nie należy rozumieć w sensie muzycznym jako „tonu” lub „wysokości tonu”. Zamiast „ton wypowiedzi” można by też bardziej ogólnie powiedzieć „sposób wypowiedzenia”, oparty m. in. na tonach i wysokościach w znaczeniu muzycznym, ale posługujący się także innymi środkami. Por. takie

n/MinpzłłPnio iolr nrrom miriał Ar\ mnm Actrt/m t Anom 1 nK ton 101 mAUm Ktd mlłu I ni#»C7.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scan018 (2) 1 nie chodzi o napawanie się, ale zawłaszczenie i polknię-cie. w celach innych niż samoi
Scan018 (2) i nie chodzi o napawanie się, ale zawłaszczenie i połknię-cie. w celach innych niż samoi
ki, kapelusze i parasolki przeciwsłoneczne). Nie chodzi tu więc o jakąś odrażającą cechę fizyczną, b
page0196 194 pląsy przed Arką. Lecz Dawid nie zarumieni wszy się wcaie z powodu urągowiska Micholi,
skanowanie0003 36 Krzysztof Piątkowski Warto - w antropologii - pochylić się nawet nad kiczowatym pr
Na nienarodzonych można wpływać nie dając im się urodzić, np. polityka Chin w stosunku do ilości pos
Ludowa. Tymczasem Niemcy nie mogąc pogodzić się z utratą tej dzielnicy rozpoczęli przygotowania do
8 (474) 20 Roman Ingarden tym dobitniej zaznacza się niezupełność jego określenia. Ustalone są jedyn
KOLOKWIUM 27.1.2011 Prow. Roman Galar Prowadzący powiedział że „PASA” nie będzie jak się okazało
ScannedImage 64 - 36 - Nie chodzi tu przy tym wyłącznie o taktyczny wzgląd na obserwatorów, czy nawe
BIZNES nasz soosob na sukcesw małżeństwie i biznesieH Dorota i Roman Cyfra nie lubią mówić o
img004 (36) - 80 - ale nie na liniach przedstawiających płaszczyzny symetrii przedmiotu gwintowanego

więcej podobnych podstron