82731 P1030332

82731 P1030332



154 Bóg Bestia

Cowper jest tak bardzo wstrząśnięty swoim uczuciem wrogości (tym, że życzył śmierci człowiekowi, na którego stanowisku mu zależało), że zamiast poczuć się za nie odpowiedzialnym, zwraca je przeciw sobie, po czym wybiera szaleństwo i samobójstwo. A skoro już podjął tę decyzję, wszystko ją umacnia: przypadkowi znajomi w gospodzie i tawernie chwalą samobójstwo jako najrozumniejszy lek przeciw cierpieniu. W miarę nasilania się obłędu już nawet list w gazecie wydaje się Cowperowi złośliwym atakiem na jego osobę, przynagleniem ku śmierci. A przede wszystkim nagle, jak z podziemi, wyłania się żywe wspomnienie ojca z dzieciństwa, by potwierdzić, że rozwiązaniem jest właśnie samobójstwo. Lecz mimo tych wszystkich czynników, mimo narastającego poczucia winy i potępienia, powracającego doń raz po raz, a także pomimo wszelkich objawów poważnej choroby psychicznej Cowper nie był prawdziwym samobójcą. Cierpiał natomiast na psychozę, która rozbiła go na kawałki, tak że każdy impuls samobójczy, nim zdążył wywrzeć jakikolwiek wpływ, gwałtownie znikał, aby ustąpić miejsca następnemu. Rezultatem było więc nie samobójstwo, ale seria desperackich kroków, mających na celu nie tyle sprowadzenie śmierci, co raczej uprzedzenie jej. Cały ten epizod sprawia wrażenie jakiejś okropnej operacji, w której Cowper czyni rozmaite gesty w stronę śmierci — każdy skrajniejszy od poprzedniego — w nadziei, że szaleństwo przyjdzie mu na ratunek. Usiłował popełnić samobójstwo nie po to, by umrzeć, lecz po to, aby doprowadzić się do szaleństwa.

Szaleństwo stanowiło oczywistą, choć niepewną korzyść: pozwalało uciec przed brzemieniem odpowiedzialności codziennego życia. Dla Cowpera oznaczało też ucieczkę od niewdzięcznego zawodu prawnika, od gwałtownie kurczących się własnych dochodów, od samotności i chorobliwej nieśmiałości, a przede wszystkim od niemożliwej do zniesienia groźby publicznego egzaminu kwalifikacyjnego na urząd, którego i tak nie był w stanie objąć z powodu poczucia winy. Krótko mówiąc, w jego zniekształconym widzeniu szaleństwo jawiło się jako schronienie, w którym troszczono by się o niego jak o dziecko i otoczono opieką, której tak dotkliwie mu brakowało, odkąd umarła jego matka.93

U podłoża niepokojów Cowpera z pewnością leżało jego poczucie, że jest wyrzutkiem. Z początku przełożył je na język teologii, wyrażając mocne przekonanie. ze jego wina przekracza możliwość odkupienia i że rozgniewany Bóg przeklął go na wieki, tak że nawet piekło nie zechce go przyjąć:

Człowiek odrzuca mnie i Bóg mnie nie chce.

Mą nędzę mogłoby osłonić piekło.

Przeto swą gardziel, tak łapczywą zawsze.

Zaniknęło dla mnie...

(przeł. Z. Kubiak)

93 I miał racji; Kiedy zwolniono go z zakładu dla obłąkanych, jego krewni zgromadzili się i wspólnie zgromadzili doić pieniędzy, by przez resztę życia zapewnić mu skromne utrzymanie. Już nigdy więcej nie musiał zarabiać na Zycie.

Słowa te pochodzą z Wierszy napisanych w obłędzie, które Cowper napisał tuż po próbie samobójstwa, zanim jeszcze po raz pierwszy zamknięto go w szpitalu dla umysłowo chorych. Był to więc jego pierwszy poważny wiersz. Ten sam motyw pojawia się zresztą w jego ostatnim i najlepszym utworze, pod tytułem Człowiek za burtą, napisanym trzydzieści sześć lat później, w ostatnim przypływie szaleństwa, w roku 1799, na rok przed śmiercią. W wierszu tym Cowper porównał swój niepomyślny los do losu marynarza, co wypadł za burtę i został bez niczyjej pomocy. Warto dodać, że marynarz ten wypadł ze statku, który odpływał od brzegów „Albionu"; dziewięć lat wcześniej Cowper napisał wiersz o portrecie swojej matki — porównał ją w nim do „dumnej barkentyny z wybrzeży Albionu”, która bezpiecznie dopłynęła do portu, podczas gdy on sam dryfuje bez nadziei, „z ziejącym dziurami żaglem i bez kompasu". Rzecz w tym, że to nie śmierć jest dla Cowpera pierwiastkiem prawdziwie destrukcyjnym, bo żeglarz ginie szybko, w rzeczowym dwuwierszu: „Bowiem, zmożony znojem, wchłonął / Dławiącą falę i zatonął.” Źródłem prawdziwie bolesnego przerażenia, nad którym Cowper rozwodzi się szczegółowo, jest poczucie opuszczenia: „Wszystko przepadło dlań — nie wróci, / Swój pływający dom porzucił” tak jak jego samego w dzieciństwie przedwcześnie pozbawiono domowego ciepła, każąc mu się błąkać w nieprzyjaznym świecie.

W schemat życia Cowpera wpisana była nieustanna ucieczka. Jako dziecko uciekł przed nędzą w chorobę. Później szukał schronienia przed rzeczywistością w szaleństwie i samobójstwie. Następnie zaś przed szaleństwem szukał schronienia w religii. Gdy zaś szaleństwo wróciło, a religia zdawała się czymś nieosiągalnym, szukał schronienia przed jednym i drugim — w poezji. Ta ostatnia przyszła dość późno. Po pierwszym pobycie w zakładzie dla obłąkanych Cowper przez osiem lat pozostawał pod opieką pewnej pobożnej wdowy, wysługując się równocześnie niejakiemu Newtonowi, byłemu handlarzowi niewolników, co stał się metodystą, dla którego Cowper napisał parę hymnów. Ten okres zakończył się kolejnym przypływem szaleństwa, z którego Cowper nigdy już nie wyleczył się w pełni. Po tym ataku uznał się za zbyt nieodwołalnie potępionego, by brać udział w najskromniejszych nawet działaniach religijnych, toteż poświęcił się pracy w ogrodzie oraz swoim zwierzętom. W wieku czterdziestu kilku lat zaczął pisywać o nich wiersze. To dzięki nim właśnie, dzięki takim utworom jak Zadanie i John Gilpin, dzięki wierszom o zwierzętach, krajobrazach i Aleksandrze Selkirku, stał się najbardziej popularnym autorem swej epoki. Wszystkie one przynależą do tej łagodnej, poczciwej strony jego natury. Główny temat Cowpera to z czułością obserwowane drobne sceny z życia stanów średnich w podlon-dyńskich hrabstwach. Z pewnością pozwalało mu to oderwać się od poczucia winy i potępienia, będącego stałym podkładem jego życia. Jakkolwiek Cowper zakończył życie w zakładzie dla umysłowo chorych, gdzie napisał swoje arcydzieło, Człowieka za burtą, to te rozpaczliwe wiersze, napisane w szaleństwie, raczej nie są zaliczane do jego najważniejszych utworów.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P1030357 202 Bóg Bestia wializacji śmierci wszystkich owych milionów. Potrzebne jest coś znacznie tr
65380 P1030368 222 Bóg Bestia ctymŚ, co może jest okropne, ale co ludzie rzeczywiście robią. Kiedy n
P1030372 c^! 30    Bóg Bestiawszystkiemu, cal po calu, wróciłem. A teraz nic o tym ws
22280 P1030339 168 Bóg Bestia u Chaucera: to najprawdziwszy idiom angielski w angielskich słowach. Z

więcej podobnych podstron