img053 (8)

img053 (8)



104 Pożytki z różnorodności

innych sprawach. Jak to w przypadku akcji o charakterze publicznym, podporządkowanej antydyskryminacyjnym zasadom, a przy tym moralnie motywowanej, miejsce w kolejce oczekujących nie zależało od możliwości finansowych pacjentów, ale po prostu od stanu ich zdrowia i kolejności skierowań. Polityka ta doprowadziła drogą zwykłych w takich razach proceduralnych komplikacji do problemu pijanego Indianina.

Indianin ten, doczekawszy się dostępu do reglamentowanej aparatury, ku wielkiej konsternacji lekarzy odmówił zaprzestania czy choćby kontrolowania spożycia alkoholu, które notabene było kolosalne. Jego stanowisko zbliżone było pod pewnym względem do wspomnianej przeze mnie wcześniej postawy Flannery 0’Connor, postawy pozostania sobą bez względu na to, co inni chcieliby z nas zrobić: rzeczywiście, jestem pijanym Indianinem, pijanym od dawna i zamierzam nim pozostać tak długo, jak długo potraficie mnie utrzymać przy życiu przytroczonego do tej waszej cholernej maszyny. Lekarze, kierujący się raczej innymi wartościami, uznali, że Indianin blokuje dostęp do maszyny równie poważnie chorym - młodym przedstawicielom klasy średniej, których przeznaczeniem, jak w ich własnym przypadku, jest college, a może nawet studia medyczne - chorym potrafiącym ich zdaniem zrobić lepszy użytek z dobrodziejstwa dializy. Ponieważ w momencie, gdy wyniknął problem, Indianin znajdował się już w trakcie procesu dializowania, lekarze - choć z pewnością potrafiliby wynaleźć jakiś medyczny pretekst, by na przyszłość pozbawić go miejsca, jakie zajmował w kolejce - nie zdecydowali się (i jak przypuszczam nie wolno im było tego zrobić) na wyłączenie go z programu; byli jednak mocno poruszeni, co najmniej równie mocno jak nieugięcie trwał przy swoim Indianin, który okazał się wystarczająco zdyscyplinowany, by stawiać się na zabiegi punktualnie w wyznaczonych terminach. Ku ich niezmiennej rozpaczy jeszcze przez kilka lat korzystał więc z maszyny do dializy, aż wreszcie - szczęśliwy (jak sobie wyobrażam), pełen wdzięczności (choć nie wobec lekarzy) za nieco przedłużone, poświęcone pijaństwu życie i nie przejawiwszy najmniejszej skruchy - zmarł.

Sens tej historyjki nie polega na wykazaniu, jak bardzo pozbawieni wrażliwości bywają lekarze (ponieważ nie byli oni pozbawieni wrażliwości, mieli też określony problem), ani jak bardzo brakuje dzisiaj Indianom busoli (ten bowiem dokładnie określił swoją pozycję), ani na sugestii, że powinny dominować wartości środowiska medycznego (czyli, z grubsza biorąc, nasze), wartości Indian (czyli, z grubsza biorąc, nie nasze) bądź pewne ponadpartykularne oceny zapożyczone z filozofii czy antropologii i wysunięte przez jednego z „herkulesowych sędziów” Ronalda Dworkina. Był to przypadek rażący i został zakończony w sposób radykalny; nie sądzę, by więcej etnocen-tryzmu, relatywizmu czy neutralności mogło tu zmienić coś na lepsze (choć mogłoby się przydać więcej wyobraźni). Sens tej historii - nie jestem pewien, czy zawiera się w niej stosowny morał - polega na tym, że reprezentuje ona najlepiej, choć w nieco melodramatycznym stylu, przeciętną postać, jaką konflikt wartości wynikający z kulturowej różnorodności przybiera w naszych czasach. Karmi się on dzisiaj tego rodzaju sprawami, a nie zamkniętymi w swojej koherentnej odmienności kulturami odległych plemion w rodzaju Azande czy lik, które fascynują filozofów niemal równie mocno, jak opowieści science fiction, przypuszczalnie dlatego, że można w nich dostrzec sublunar-nych Marsjan i odpowiednio do tego traktować.

Antagoniści, jeśli byli oni faktycznie antagonistami, nie reprezentowali zamkniętych zintegrowanych całości społecznych, stykających się dorywczo krawędziami w płaszczyźnie wierzeń. Indianie uzależnieni od alkoholu stanowią w równym stopniu część współczesnej Ameryki, jak lekarze usiłujący temu zaradzić za pomocą swej aparatury. (Jeśli chcecie przekonać się jak bardzo, przynajmniej gdy chodzi o Indian - zakładam bowiem, że o lekarzach wszystko wiadomo - przeczytajcie wstrząsającą powieść Jamesa Welcha Winter in the Blood, w której ten kontrast wypadł raczej dziwacznie). Jeśli można tu mówić o jakimś niepowodzeniu, a przecież trudno na odległość ocenić jego skalę, to polegało ono na tym, że żadna ze stron nie potrafiła zrozumieć punktu widzenia drugiej strony, a tym samym tego, co


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jak to działa? class Punkt { public int x, y; // przesuń punkt o wektor [dx, dy] public void Przesuń
Jak to działa? class Punkt { public int x, y; // przesuń punkt o wektor [dx, dy] public void Przesuń
img054 (7) 106 Pożytki z różnorodności to znaczy być po stronie, po której się jest samemu. Żadna ze
img049 (5) 96 Pożytki z różnorodności Podobieństwo to jest nawet większe pomimo bardzo dużych różnic
skanuj0092 (35) 104 PHP i MySQL dla każdego Zobaczmy, jak to będzie wyglądać w praktyce. Obrazuje to
zór ten pozostawić, jak to było zresztą dotąd w poszczególnych zaborach. Wojewodom. Ponieważ sprawa
img049 (5) 96 Pożytki z różnorodności Podobieństwo to jest nawet większe pomimo bardzo dużych różnic
174 SPRAWA POKUCKA ZA ALEKSANDRA. To tylko jest pewnem, że, jak to na podstawie przytoczonego powyże
sprawą, jak iiie daje rady idzie po pomoc do gminy, jak gmina nie daje sobie rady to idzie z problem
Materia?y prof Zag?rny 8 co znaczy określenie1, że „człowiek jest istotą społeczną" i jak to
Standardy obsługi S 01/06 Standardy obsługi klienta Pokażą jak to Podaj przykłady innych przedsiębi

więcej podobnych podstron